Niebieski Kot - Upadek - Łukasz Janowicz - ebook

Niebieski Kot - Upadek ebook

Łukasz Janowicz

5,0

Opis

Układy. Groźby. Szantaże

 

 

 

Sandra, którą do tej pory znaliście, przestała istnieć. Chęć zemsty zakorzeniła się w jej sercu, wywołując skrajne emocje i pragnienie powrotu do nałogu. Czekające ją dramatyczne wydarzenia wywołują w niej ogromną traumę i nieodwracalny uraz. Tym razem musi liczyć na pomoc najbliższych. Stawia czoła zarówno wewnętrznym demonom, jak i zewnętrznym przeciwnościom. Tajemnice, które odkrywa, stają się kluczem do zrozumienia swojej natury. Dlaczego towarzyszy jej tak wiele intryg i okrucieństwa?

 

 

 

Tom drugi zabiera czytelnika w głąb psychiki Sandry i ukazuje granice, które dziewczyna musi przekroczyć. To podróż przez meandry ludzkiej duszy strawionej bezwzględnością, z realiami thrillera psychologicznego, od którego nie będziecie w stanie się oderwać.

 

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 268

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (2 oceny)
2
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
anet66

Nie oderwiesz się od lektury

Działo się 🤩 Polecam! Dużo akcji, wyjaśnienia zagadek z pierwszego tomu. Polecam
00
Ringil

Nie oderwiesz się od lektury

Nie tak dawno miała miejsce premiera książki Łukasza Janowicza "Niebieski kot. Upadek", którą objęliśmy patronatem medialnym. Jest to druga część cyklu “Projekt Solotova” - o pierwszym tomie również pisaliśmy na naszym blogu FB. Książkę rozłożyliśmy na czynniki pierwsze. Sprawdziliśmy ją pod każdym kątem aby przekazać wam rzetelną ocenę. Zacznijmy od okładki - widnieje na niej niewinna twarz dziewczyny w niebieskich włosach. Jednak niech te anielskie rysy was nie zmylą. Ta miła, młoda dziewczyna potrafi bez skrupułów pozbawić życia każdego kto wejdzie jej w drogę. Wraz z siostrą Dianą zwalcza korupcję w kraju, w sposób, niekoniecznie zgodny z prawem. Druga część rozpoczyna się dokładnie tam gdzie zakończyła się pierwsza. Czyli Sandra zostaje zraniona, na pomoc przychodzi Mateusz- prawnik, który już wcześniej pomagał dziewczynie wyjść cało z wielu sytuacji. Zawozi ją do prywatnego szpitala, gdzie zaprzyjaźniony lekarz ma przywrócić prawidłowe parametry życiowe Sandrze. Ale i tam dzie...
00

Popularność




Copyright ©2024 by Łukasz Janowicz ISBN: 978-83-971605-0-7

Wydanie pierwsze, Mysłowice 2024

Redakcja: Paulina Zyszczak – Zyszczak.pl Skład i łamanie: Andrzej Zyszczak – Zyszczak.pl Korekta: Natalia Kocot – Zyszczak.pl Grafika: Imagin Creator, Procreate, PhotoWorks Projekt okładki: Dominika Caddick Wszelkie prawa zastrzeżone. Książka ani jej części nie mogą być przedrukowywane ani w żaden inny sposób reprodukowane lub odczytywane w środkach masowego przekazu bez pisemnej zgody autora.

Spis treści

Od autora __________________________ 7

Prolog _____________________________ 9

Rozdział pierwszy

Wznowienie spraw __________________ 33

Rozdział drugi

Wielka ucieczka ____________________ 40

Rozdział trzeci

Tragedia __________________________ 52

Rozdział czwarty

Ten kolejny raz _____________________ 62

Rozdział piąty

Niespodzianka ____________________ 103

Rozdział szósty

Tułaczka _________________________ 126

Rozdział siódmy

Dorwać ją ________________________ 148

Rozdział ósmy

Upadek __________________________ 169

Rozdział dziewiąty

Siostrzana miłość __________________ 196

Rozdział dziesiąty

Wawrzyniak ______________________ 215

Rozdział jedenasty

Tajne więzienie CIA ________________ 235

Od autora

Na wstępie pragnę zaznaczyć, że rozpoczynając pisanie tej powieści, nie mogłem przewidzieć skutków ataku zbrojnego Rosji. Nie dało się już zmienić fabuły, ponieważ eksperymenty na ludziach i wysyłanie szpiegów do Polski stanowią integralną część historii.

Kilku czytelników wyraziło wątpliwości co do prawdopodobieństwa przedstawionego w pierwszym tomie wątku szybkiego uczenia się i wielu zdolności głównej bohaterki.

Współczesna wiedza z dziedziny genetyki potwierdza, że takie przypadki są możliwe. Można przypuszczać, że kod genetyczny Sandry zawiera anomalie wpływające na jej kondycję, siłę i pracę umysłu. Zrobiłem dokładny research na ten temat. Kroki głównej bohaterki są instynktowne, niektórzy jej przeciwnicy zaś działają nerwowo i chaotycznie, co pozwala na zaskoczenie ich.

Poza tym pojawiła się kwestia wpływu gwałtu na psychikę dziewczyny. Sandra reaguje na tego typu krzywdy inaczej niż pozostałe kobiety, kolejne traumy jednak stopniowo wyniszczają ją emocjonalnie.

Ta książka to powieść sensacyjna z licznymi zwrotami akcji. Wydarzenia to fikcja i nie mają na celu obrażenia nikogo.

Liczę, że seria przypadnie czytelnikom do gustu. Zapraszam do lektury drugiego tomu Niebieskiego Kota.

Pozdrawiam

Łukasz Janowicz

Prolog

14.10.2019 r.

13:30

Diana uciskała ranę siostry. Nagle ktoś wziął nieprzytomną Sandrę na ręce. Przejął chustę, nadal mocno trzymając ją w miejscu postrzału. Starsza Sobecka popatrzyła w górę, przerywając połączenie alarmowe.

– Mateusz! – zawołała zaskoczona. – Nie wiem, jak jej pomóc – dodała przygnębionym głosem.

Nie odpowiedział ani słowem. Po prostu zaczął się przedzierać przez tłum gapiów, którzy filmowali zdarzenie. Ruszył w kierunku swojego samochodu, a Diana pobiegła za nim. Zostawił uchylone tylne drzwi, więc go wyprzedziła i je otworzyła. Mateusz ostrożnie położył Sandrę na siedzeniu.

– Siadaj obok niej, uciskaj i nie przestawaj do niej mówić.

Nie może zasnąć. Jeszcze żyje. Wprawdzie ledwo, ale żyje – powiedział. – Wiem, co robię – zapewnił i usiadł za kierownicą.

Diana usadowiła się tak, aby móc trzymać głowę siostry na kolanach. Pojazd ruszył z piskiem opon.

– Skąd wiedziałeś? – spytała.

– Przecież nosi lokalizator. Miałem złe przeczucia, coś nie dawało mi spokoju. Dlatego przyjechałem.

Dziewczyna złapała dłoń siostry i poczuła, że temperatura jej ciała spada.

– Szybciej, ona umiera – ponagliła, przytulając głowę do Sandry.

—— 9 ——

– Jedziemy do mojego przyjaciela – powiedział Mateusz, lawirując między innymi wozami. – Prowadzi prywatną klinikę z oddziałem chirurgii. Dziesięć minut i będziemy. Łamię przepisy, ale w razie zatrzymania mamy powód. Robię, co w mojej mocy.

– Kochana, proszę, zostań ze mną… Mamy jeszcze tyle do zrobienia razem. Wiele lat przed tobą, musisz dać radę… –

mówiła Diana, starając się rozgrzać ciało siostry. – Nie daruję temu skurwielowi.

– To był strzelec wyborowy – wyjaśnił Kasprzak. – Jeśli ona żyje, to znaczy, że wiedział, gdzie celować. Gdyby chciał

ją zabić, trafiłby prosto w serce lub głowę.

– Pospiesz się, do cholery. Ona jest coraz zimniejsza.

– Za trzy minuty dotrzemy.

Diana pocierała ciało Sandry jedną dłonią, a drugą tamowała krwotok. Po chwili zrzuciła kurtkę, aby okryć nią siostrę, następnie powróciła do rozgrzewania. Mateusz podkręcił temperaturę. Ku zaskoczeniu Diany Sandra otworzyła oczy. Poruszyła ustami, ale jedynie wybełkotała coś niezrozumiałego. Po chwili znów zamknęła oczy.

– Co mówiłaś? – spytała Diana, nachylając się nad nią.

Siostra jednak nie odezwała się ponownie.

– Dojechaliśmy! – krzyknął Mateusz, zatrzymując się przed kliniką.

Wyłączył silnik, wysiadł, okrążył samochód i wziął nastolatkę na ręce. Trzymał ją tak, aby nadal uciskać ranę. Miał ubrudzony krwią garnitur, podobnie jak Diana ubranie. Wyskoczy

ła z auta, a wtedy Mateusz zamknął je pilotem. Skierowali się w stronę drzwi frontowych i zamaszyście wkroczyli do środka.

– Norbert! – zawołał w głównym holu Kasprzak, ignorując kobietę za ladą. – Pomocy!

—— 10 ——

Prolog

Rejestratorka wstała i skierowała się do nich, lekarz usłyszał jednak krzyki i natychmiast przybiegł.

– Mateusz? A to kto? Co się stało? – dopytywał zaskoczony. – Albo dobra, nieważne. Dawać mi tutaj wózek! Natychmiast przygotować salę operacyjną!

Personel zbiegł się i zaczął wykonywać polecenia. Dwie pielęgniarki od razu podjechały z wózkiem. Mateusz położył

na nim okrytą kurtką przyjaciółkę. Zdążył jeszcze wyszeptać jej coś do ucha.

– Przynieść krew uniwersalną, zerówkę, morfinę i tlen! –

komenderował doktor.

– Będziemy tu, siostra! – obiecała przerażona Diana.

Norbert złapał uchwyty wózka i pognał wraz z personelem w stronę bloku operacyjnego. Obejrzał się i nakazał Mateuszowi oraz Dianie biec za nim. Po paru zakrętach, gdy dotarli na miejsce, nakazał im poczekać na korytarzu, a sam zniknął

z pielęgniarzami i pacjentką za masywnymi drzwiami. Sobecka z nerwów zaczęła tak mocno walić pięścią w ścianę, że zdarła sobie skórę na kostkach.

– Szlag! Szlag! Szlag! – krzyczała, nie przestając uderzać.

Mateusz odciągnął ją i objął, aby nie zrobiła sobie jeszcze większej krzywdy. Pogładził jej przefarbowane na czarno włosy.

– Uspokój się. To najlepszy lekarz, jakiego znam – powiedział łagodnym tonem. – Sandra jest w dobrych rękach. Teraz pozostaje nam tylko czekać. Nic innego nie możemy już dla niej zrobić. Ja też chcę ją uratować. Chodź na zewnątrz.

Zapalimy.

– Dobrze – zgodziła się i wyszli.

Szybko dokończyli papierosy, ponieważ nie byli w nastrojach do rozmowy. Od razu wrócili do środka i usiedli w korytarzu. Diana była zdenerwowana i zaniepokojona stanem

—— 11 ——

siostry. Oczekiwanie na jakiekolwiek informacje stało się niczym czekanie na wyrok. Oboje przez dłuższy czas milczeli.

– Jak myślisz… – odezwała się wreszcie dziewczyna. – Czy ona przeżyje?

– Na pewno. To twarda sztuka. Woli umrzeć na własnych warunkach, niż dać się zabić i nie wyrównać rachunków.

Minęły kolejne dwie godziny, więc zdołali zasnąć na krzesłach. Po przebudzeniu zauważyli, że lekarz, personel medyczny i pacjentka opuścili blok operacyjny. Sandra miała pod

łączone trzy kroplówki do wenflonu: nawadniającą, z krwią i z morfiną. Oboje wstali i podeszli do Norberta.

– Operacja była dosyć trudna – zaczął. – Na moment pojawiły się komplikacje. Nastąpiło migotanie przedsionków, ale wszystko wróciło do normy i stan pacjentki jest stabilny.

Dostała również zastrzyk przeciwtężcowy. Pani to siostra?

– Tak. Diana Sobecka – przedstawiła się, zauważając, że wwieziono Sandrę na oddział.

– Proszę ze mną do gabinetu.

Poszła za doktorem do niewielkiego pomieszczenia. Na drzwiach wisiała tabliczka z napisem „lek. Norbert Jędrzejczyk – chirurg”. Mężczyzna usiadł na swoim fotelu za biurkiem i gestem dłoni zaprosił Dianę, aby zajęła miejsce naprzeciwko. Wprowadził hasło do komputera po czym zalogował się do systemu. Następnie rozpoczął wypełnianie karty stwierdzenia przyjęcia pacjentki do szpitala. Dla pewności zwrócił

się do Diany:

– Czy jest pani prawną opiekunką dziewczyny?

– Tak. Podjęłam się opieki jako starsza siostra. Nasza matka nie spełniała swoich obowiązków rodzicielskich. Nie nadaje się na prawnego opiekuna ani w ogóle do życia w rodzinie.

—— 12 ——

Prolog

– Czy życzy sobie pani, abym powiadomił kogoś z krewnych o stanie zdrowia pacjentki?

– Absolutnie nie. Proszę informować tylko mnie lub Mateusza. Ona również by tego nie chciała, bo odeszła od matki.

– Dobrze. Poproszę w takim razie o dane pacjentki: imię, nazwisko oraz PESEL.

– Sandra Sobecka – odpowiedziała Diana, po czym podała numer z pamięci.

– Data urodzenia?

– Ósmy września dwa tysiące drugiego roku.

– Godzina przyjęcia: siedemnasta – mruknął lekarz i wprowadził informację do karty. – Podstawowe dane są. Proszę mi powiedzieć: czy siostra ma alergię na jakiekolwiek leki?

– Nie mam pojęcia.

– A czy na coś choruje?

– Też nic o tym nie wiem. Przepraszam. – Diana była zawiedziona tym, że nie jest w stanie bardziej pomóc.

– Postaramy się przeprowadzić podstawowe badania, to może dowiemy się czegoś więcej – stwierdził Norbert. – Teraz przejdźmy do sedna – powiedział, drukując dokument, a Diana go podpisała.

– Jeszcze jedno – przerwała. – Sandra jest pod nadzorem kuratora sądowego. Czy mógłby pan zadzwonić do niego i poinformować, że trafiła do szpitala? Jeśli przyjdzie i nie zastanie nikogo, może narobić jej kłopotów.

Podała lekarzowi numer kontaktowy kuratora.

– Od razu rozpoznałem pani siostrę z telewizji, ale nie chciałem wszczynać zamieszania w obecności personelu –

wytłumaczył się doktor, choć nie musiał, bo Diana tego nie oczekiwała. – Jednak proszę się nie martwić, jest pacjentką tak samo jak każdy inny człowiek. Przebywa pod naszą opieką

—— 13 ——

i nikt nie ma prawa jej stąd wyciągnąć, dopóki jej zdrowie lub życie są zagrożone. Nawet nie muszę wpuszczać kuratora na oddział. Otrzymacie ode mnie odpowiednie zaświadczenie o pobycie w szpitalu, gdy już wszystko się skończy. Operacja się udała, pocisk został usunięty. Na szczęście nie uszkodził

żadnych ważnych organów. Kula utknęła w luce pomiędzy trzustką a wątrobą i jelitem grubym, taka szczelina. Pacjentka będzie dostawała leki przeciwbólowe, antybiotyki, krew i tak dalej. Przez najbliższy tydzień musi się oszczędzać. Zadzwonię do kuratora i poinformuję go o stanie jego podopiecznej.

Aha, tutaj są jej roztrzaskany telefon i kula, którą wyjąłem, oraz kolczyk pacjentki – powiedział i przysunął rozmówczyni przedmioty spakowane w sterylne woreczki strunowe.

Diana je zabrała i schowała do kieszeni.

– Jasne, dziękuję. Czy mogę do niej iść?

– Tak, oczywiście. Może pani siedzieć przy niej, ile potrzebuje.

Norbert zabrał wydruk i udali się prosto na oddział pooperacyjny. Weszli do sali numer pięć. Lekarz powiesił kartę gorączkowoobserwacyjną z przodu łóżka. Uznał, że dziewczyna nie wymaga podawania tlenu, ponieważ oddycha samodzielnie.

– Trzeba jej przynieść piżamę, najlepiej z guzikami, oraz artykuły pierwszej potrzeby. No i wodę.

– Powiem Mateuszowi.

– Nie musi pani. Idę akurat na obchód, więc sam mu to przekażę – zaproponował. – Od razu też zawiadomię kuratora.

– Dziękuję – ucieszyła się Diana.

Przysunęła sobie krzesło i usiadła. Sandra nadal spała pod

łączona do kroplówek, o których wspomniał lekarz. Jej stan monitorowano, a w rogu jednoosobowej sali wisiała kamera.

—— 14 ——

Prolog

Diana spojrzała na wyświetlacz aparatury i zauważyła, że saturacja wynosi dziewięćdziesiąt osiem, ciśnienie – sto dwadzieścia na osiemdziesiąt, a puls – siedemdziesiąt. To ją uspokoiło. Położyła dłoń na ręce leżącej.

– Dałaś radę, siostrzyczko. Jako jedyna potrafisz stawić czo

ła tak wielu wrogom i przetrwać. Niewielu by zniosło coś takiego. Taka twardzielka, a leżysz tutaj bezbronna… – szeptała Diana. – Czy to sprawiedliwe? – zadała pytanie retoryczne. – Obiecuję ci, że odnajdę osobę, która do ciebie strzeliła.

Osobiście wymierzę sprawiedliwość. Ale najpierw muszę wydobyć z niej informacje o tym, kto ją wynajął, wtedy ukarzę także tego gnoja. A skoro mowa o sprawiedliwości…

Wiem, że marzyła ci się praca w ABW. Kiedyś, jeśli dobrze pamiętam, mówiłaś o tym przez sen. Nie martw się, ja też często bełkoczę w nocy. Koleżanka z domu dziecka mi o tym powiedziała – kontynuowała monolog.

Po dłuższej chwili w drzwiach pojawił się Mateusz.

– Jestem. Przyniosłem piżamę, szczoteczkę do zębów, wodę mineralną, bieliznę, ciasteczka i chusteczki nawilżane – powiedział, stawiając torbę koło łóżka.

– A jeśli ona umrze w nocy? – spanikowała Diana. Spojrzała na mężczyznę, a on ją przytulił, aby dodać jej otuchy.

– Nic jej nie będzie. Niedługo się obudzi – uspokajał ją.

– Chociaż teraz wygląda tak niewinnie, wewnątrz jest twarda jak skała. Przez pewien czas bez wątpienia będzie odczuwała ból w miejscu postrzału. Trudno, żeby w takim stanie zajmowała się tym, co robiła wcześniej. Aha, mam pocisk, którym oberwała. – Dziewczyna podała go Mateuszowi.

– Skoro Norbert zachował kulę, możemy ustalić, jakiej broni użyto – stwierdził. – Możliwe, że jest zarejestrowana na strzelca. Jeśli to się nie uda, możemy popytać w półświatku,

—— 15 ——

kto produkuje nielegalnie takie pociski i sprzedaje broń do nich. Mam znajomości, jeśli chodzi o karabiny wyborowe.

Takich osób jest niewiele. Musimy dopaść tego drania. Pokochałem Sandrę jak własną córkę i nikomu nie ufam tak jak wam obu. Zenek jest idealnym przykładem na to, że trzeba uważnie dobierać współpracowników.

Diana puściła rękę siostry, a Mateusz dotknął jej dłoni.

– Chodźmy – powiedział. – Wrócimy tu niedługo.

– Trzymaj się – rzuciła Diana do siostry na pożegnanie.

——  ——

17:20

Przebywający w areszcie Sikorski otrzymał zgodę na przeprowadzenie rozmowy telefonicznej. Stał w korytarzu obok strażnika więziennego.

– Zrobiłeś to dyskretnie, tak jak cię prosiłem? – zapytał

niemalże szeptem.

– Wydaje mi się, że ona jeszcze żyje – odpowiedział ponury głos w słuchawce.

– Jak możesz nie być pewny, czy żyje? To się, kurwa, dowiedz – naciskał nadkomisarz. – Jeśli ty tego nie zrobisz, to ja się tym zajmę, gdy tylko stąd wyjdę. Znajdź dziewczynę, a gdy się upewnisz, co z nią, zadzwoń – powiedział i zakończył rozmowę.

– Czeka na pana starszy aspirant Dąbrowski – oznajmił

funkcjonariusz. – Chodzi o termin rozprawy. Muszę pana przyprowadzić do pokoju przesłuchań.

Sikorski ponownie został skuty kajdankami. Przeszli przez korytarz, a na miejscu czekał na niego adwokat Kacper

—— 16 ——

Prolog

Nikodemski w towarzystwie starszego aspiranta. Jakub przywitał go złowrogim uśmiechem.

– Co tam, panie Sikorski? Ptaszki mi ćwierkały, że miał

pan coś wspólnego z postrzeleniem młodej Sobeckiej. Nie wiadomo, gdzie się teraz znajduje. No, tylko niech pan niczego nie zataja – prowokował Dąbrowski.

– Nie wiem, o czym pan mówi – odpowiedział Sikorski, siadając obok prawnika.

– Oczywiście na razie nie mogę panu postawić tego zarzutu. Nie wiem, kogo pan najął do tej roboty, ale wszystkiego się dowiem. Dostanie pan dożywocie – drażnił nadkomisarza dalej, spekulując. – Wynajął pan snajpera, bo Sobecka zagrażała waszym brudnym interesom, tak? Słuchaj pan, jeżeli dowiemy się, że ona nie żyje, to…

Nikodemski mu przerwał:

– Chwila, czy zamierza pan grozić mojemu klientowi?

– Nie, skądże. Tylko wyciągam wnioski. Jutro o szesnastej ma pan rozprawę. Radzę przygotować dobrą linię obrony.

Na razie jest pan na przegranej pozycji – poinformował Dąbrowski. – Jest pan podejrzany o korupcję, groźby karalne podczas rozprawy oraz szantażowanie Marioli Kulik, które doprowadziło do jej samobójstwa – mówił, przeglądając notatki. Mecenas wszystko zapisał. – Mamy dowody na szantaż.

A co robi pańskie nazwisko na liście członków mafii mokotowskiej i organizacji Anonimowi?

Sikorski milczał.

– Dowód jest, że tak powiem, kontrowersyjny, ponieważ na nagraniu słychać też pańskiego kumpla, senatora Kosińskiego, ale do niego musimy podejść ostrożnie. No, proszę się dłużej nie wypierać i oszczędzić nam kłopotów.

– Ile mu za to grozi? – spytał adwokat.

—— 17 ——

– Jeśli pan się nie przyzna i będzie sprawiał problemy, grozi panu piętnaście lat – zwrócił się aspirant bezpośrednio do podejrzanego. – Jednak prokurator może wziąć pod uwagę fakt, że jest pan zasłużonym policjantem. Jeżeli pójdzie pan na ugodę, pomoże w dochodzeniu, wyłapaniu innych członków organizacji, wtedy damy panu dziesięć lat. Przy dobrym sprawowaniu istnieje możliwość wcześniejszego wyjścia. Co pan na to?

Sikorski spojrzał na swojego prawnika, a ten skinął głową.

– Zgoda – odparł.

Policjant przysunął mu protokół z zarzutami oraz długopis.

Po przeczytaniu Kazimierz złożył podpis oraz wpisał datę.

– Jak już mówiłem, jutro ma pan rozprawę. Z mojej strony to wszystko.

– Chciałbym jeszcze porozmawiać z klientem w cztery oczy –

odezwał się Nikodemski.

Policjant zabrał swoje rzeczy i zostawił ich samych.

——  ——

19:20

Mateusz i Diana udali się do miejsca, w którym doszło do postrzelenia Sandry. Pomimo stresu dziewczyna usiadła za kierownicą, twierdząc, że prowadzenie samochodu ją odprę

ża. Kasprzak włączył radio i natrafił na wiadomości: Dzisiaj około godziny trzynastej trzydzieści na warszawskim Mokotowie doszło do wstrząsającej zbrodni. Postrzelona została niejaka Sandra S. znana jako Niebieski Kot, o której ostatnio było głośno.

Istnieją podejrzenia, że mógł to być akt zemsty. Z zeznań świadków

—— 18 ——

Prolog

wynika, że nieznajomy mężczyzna zabrał ją ranną do samochodu i odjechał. Jeśli nasi dziennikarze ustalą, czy Sandra S. żyje i gdzie obecnie się znajduje, natychmiast państwa poinformujemy. Nadal nie odnaleziono zabójcy dyrektora mokotowskiego domu dziecka. Nie znamy motywów, dla których został pozbawiony życia. Znalazła go jedna z sióstr pracujących w placówce. Na miejscu usłyszeliśmy, że dyrektor był dobrym człowiekiem i bardzo kochał

swoją pracę. Dzieciaki były dla niego całym światem. Cieszyło go, gdy mógł któremuś z nich pomóc. Siostra zakonna powiedziała jednemu z naszych dziennikarzy, że ten, kto to zrobił, jest zbrodniarzem i przestępcą bez serca, a jego dusza zostanie strącona do piekła. Wyraziła również nadzieję, że policja go znajdzie. To tyle z wiadomości na dzisiaj. Dziękuję państwu za uwagę. Mówił Marek Kruk.

Następnie w radiu zaczęła grać muzyka.

– Co za brednie – skomentował zirytowany Mateusz. – Ja wiem, jak traktował te biedne dzieci. Pedofil jeden…

– To ja go zabiłam.

– Naprawdę? Nie martw się, udam, że tego nie słyszałem.

Dobrze zrobiłaś.

Postanowili nie parkować bezpośrednio przed sklepem, aby nie wzbudzać podejrzeń, w razie gdyby policja zechciała wrócić w to miejsce, aby coś jeszcze zbadać. Przejeżdżając obok, spojrzeli przez szybę i zauważyli ślady po krwi, które nie zostały dokładnie oczyszczone. Zatrzymali się pod blokiem dwie przecznice od marketu.

– Masz tutaj broń? – zapytała Diana.

– Tak. W schowku. – Mateusz wskazał miejsce.

Dziewczyna wyjęła pistolet i schowała sobie za pasek.

Skierowali się w stronę miejsca, gdzie – jak wydedukowali, sugerując się torem lotu pocisku – mógł przebywać strzelec.

—— 19 ——

Już miała chwycić klamkę, ale uznała, że to bez sensu, ponieważ dostrzegła domofon. Wcisnęła losowy przycisk.

– Kto tam? – rozbrzmiał głos starszej kobiety.

– Proszę otworzyć, opieka społeczna. W mieszkaniu, do którego chcemy wejść, nikt się nie zgłasza. – Miała nadzieję, że w tym budynku mieszka jakaś rodzina objęta pomocą społeczną.

– Pewnie Kowalińscy – pomyślała na głos kobieta i otworzyła.

Blef się udał. Wkroczyli do środka.

– Jeżeli to właściwy budynek, na ostatnim piętrze powinna się znajdować klapa prowadząca na dach – wywnioskowała Diana.

Weszli na czwarte piętro, wejście okazało się jednak zamknięte na kłódkę.

– Nic straconego – stwierdziła dziewczyna. Sięgnęła po portfel i wydobyła wytrych. Wspięła się po drabinie, a Mateusz ją asekurował, ponieważ nie miała czego się złapać. Szybko poradziła sobie z kłódką, gdy ustawiła wszystkie zapadki, po czym oboje wyszli na dach. Zamknęła za nimi klapę, żeby uniknąć niepotrzebnych podejrzeń. Zanim przystąpili do oględzin, wyciągnęli telefony. O tej porze było dość ciemno, dlatego włączyli latarki i zaczęli się rozglądać.

– Policja nawet nie przeszukała tego miejsca – zorientował się Kasprzak.

– Dziwne, że ich kryminolodzy nie byli w stanie zbadać toru lotu pocisku – zdziwiła się Diana i zauważyła ślady wskazujące na to, że ktoś zajmował pozycję przy murku. – Profesjonalista by zamaskował swoją obecność – stwierdziła. – Tylko skąd wiedział, że pojadę z siostrą akurat do tego sklepu?

—— 20 ——

Prolog

– Ktoś was przez cały czas albo obserwuje, albo podsłuchuje – orzekł. – Który sposób bardziej ci pasuje? – spytał, pochylając się nad miejscem, które Diana oglądała. Włożyli skórzane rękawiczki, aby nie zostawić odcisków palców.

– Wiesz co? Oba są sensowne – przyznała. – Wawrzyniak też stracił moje zaufanie. Równie dobrze mogłabym pomy

śleć, że współpracuje z jakąś wrogą organizacją.

– Czy myślisz, że posunąłby się do wynajęcia płatnego zabójcy? Może to Sikorski kogoś nasłał? Tacy jak on mają długie ręce.

– Racja, mógłby to zrobić – potwierdziła. – Groził nam w sądzie, pamiętasz?

– Pamiętam.

Mateusz przyjrzał się uważnie i dostrzegł coś wsuniętego pomiędzy cegły. Wyciągnął to. Zabójca prawdopodobnie zostawił peta.

– Chyba raczej nikt nie wchodzi na dach, żeby zapalić papierosa – skomentował.

– Wątpię. Trzeba to zbadać. – Podała mu chusteczkę, a on zawinął w nią dowód i schował go do kieszeni.

Później ujrzeli także inne ślady, ale trudno było stwierdzić, do kogo należą. Mając tylko jeden trop, ruszyli w stronę wyjścia.

——  ——

—— 21 ——

20:05

Kurator sądowy, dowiedziawszy się o pobycie Sandry w szpitalu, natychmiast do niej przyjechał. Udało mu się przekonać przez telefon lekarza, aby udzielił mu bardziej szczegółowych informacji.

Po wejściu do kliniki udał się od razu w stronę rejestracji.

– Dobry wieczór. Nazywam się Krystian Chojnicki i jestem kuratorem Sandry Sobeckiej. Czy mogę zajrzeć do niej na chwilę? Dostałem pozwolenie na wizytę od lekarza prowadzącego.

– Wejdzie pan tym wejściem tutaj, wtedy prosto, a potem pierwsze drzwi w prawo. Sala numer pięć. Ale proszę na krótko. To oddział pooperacyjny i pacjenci potrzebują ciszy.

– Oczywiście. Dziękuję – odparł i skierował się korytarzem prosto na oddział.

Chwilę zajęło mu odnalezienie właściwej sali. Wszedł do środka, postawił aktówkę obok łóżka i usiadł na krześle koło dziewczyny. Kroplówki nadal były podłączone.

– Dziwka! – rzucił w jej kierunku. – Od początku cię nie znosiłem, chamska zdziro.

Gdy zaczął mówić, zauważył, że tętno Sandry przyspieszy

ło, a oddychanie stało się dla niej trudniejsze. Poznał to po szybszym unoszeniu się i opadaniu klatki piersiowej. Chwycił

leżącą na kołdrze dłoń i potrzymał ją przez chwilę, a następnie odwrócił się, aby mieć pewność, że nikt nie nadchodzi. Wstał

i cicho zamknął drzwi, po czym wrócił na krzesło. Wsunął

rękę pod przykrycie i złapał nagą pierś. – Nawet nie ma czego dotykać – skomentował. Zjechał ręką niżej, aż do łona.

Po chwili usłyszał kroki. Szybko zabrał rękę.

—— 22 ——

Prolog

– Co pan tu robi? Kim pan jest? – spytał podniesionym tonem lekarz, wkroczywszy do sali. – Co tu się dzieje? Czemu ona jest zdenerwowana? Czy pan jej coś zrobił?

– Jestem jej kuratorem. Przyszedłem sprawdzić, jak się ma –

odpowiedział nerwowo Chojnicki.

– Proszę natychmiast opuścić klinikę. Pacjentka podczas przebywania w szpitalu nie ma obowiązku kontaktować się z panem.

Kurator wstał, by opuścić salę. Przed drzwiami minął

się z Dianą oraz Mateuszem.

– Co ten chuj tu robił? – spytała wzburzona dziewczyna.

– Wtargnął tutaj, ale już go wyprosiłem.

– Pod żadnym pozorem nie wpuszczaj go do Sandry. Skąd wiedział, gdzie jest?

– Zbyt wiele przypadków zbiegło się w czasie… – spostrzegł Mateusz.

– Powiedziałem mu. Przepraszam, ale naciskał. Nie powinienem z nim w ogóle rozmawiać. Powiedział lub zrobił

coś, co podwyższyło Sandrze tętno. Na szczęście już wraca do normy.

– Proszę, nie wpuszczaj do niej nikogo z zewnątrz – powtórzyła Diana z naciskiem. – Mam złe przeczucia co do tego człowieka. Sama doświadczyłam kiedyś wielu nieprzyjemno

ści, więc wiem, o czym mówię.

——  ——

—— 23 ——

Trzynaście lat wcześniej

6.12.2006 r.

12:00

W sierocińcu na Mokotowie każdego dnia roboczego odbywa

ła się katecheza, którą prowadził ksiądz będący przyjacielem dyrektora ośrodka – człowiek głęboko religijny. Tradycyjnie zaczynał zajęcia od modlitwy. Nakazywał dzieciom klęczeć na krzesłach, zamiast stać. Jeśli któreś z nich się wierciło, bo drętwiały mu nogi, otrzymywało cios drewnianym wskaźnikiem do tablicy. Duchownego nie interesował stan ani psychiczny, ani fizyczny podopiecznych. Uważał, że powinni odpokutować za grzechy, znosząc ból bez skarg.

W połowie długiej modlitwy Diana, tak samo jak pozostali wychowankowie, kręciła się na kolanach. Oczywiście ksiądz natychmiast to zauważył. Podszedł do niej nerwowym krokiem.

– Sobecka, po lekcji porozmawiamy sobie na zapleczu –

powiedział.

Dobrze wiedziała, co ją czeka. Oczy napełniły jej się łzami.

– Nie, proszę, będę się starała…

Ksiądz mocno uderzył ją wskaźnikiem w plecy, aż przechyliła się na ławkę. Jęknęła z bólu, opierając się na niej dłońmi.

– Bez dyskusji! Cisza!

Po modlitwie usiedli na krzesłach. Dziewczynka zaczęła masować plecy, na ile udało jej się dosięgnąć, żeby sobie ulżyć. Siedziała w ławce z Karoliną. Koleżanka była wstrząśnięta stanem najlepszej przyjaciółki.

– Jak widzisz zachowanie tego człowieka i całe nasze cierpienie, to nadal wierzysz w Boga? – spytała szeptem.

– Coraz mniej. Gdyby istniał, nie pozwoliłby na krzywdę, która nam się tutaj dzieje – odpowiedziała.

—— 24 ——

Prolog

Katecheza po tym incydencie minęła dosyć szybko. Wszyscy spakowali swoje rzeczy i zaczęli opuszczać salę lekcyjną.

Diana chciała uciec, duszpasterz jednak zamknął jej drzwi przed nosem, ponieważ szła na końcu. Złapał ją za kołnierz i siłą zaciągnął na zaplecze. Zamknął drzwi na klucz, następnie usiadł na krześle. Wskazał ręką, że ma stanąć naprzeciwko niego, więc się zbliżyła.

– Powiedz: czy żałujesz swojego nieposłuszeństwa na katechezie?

– Jakiego nieposłuszeństwa? – wyjąkała przerażona.

– Kiedy się modlimy, to się modlimy, a nie wiercimy.

Uklęknij.

Upadła na kolana, mimo że nadal bolały.

– Teraz będziesz prosiła o wybaczenie.

Dziewczynka trzęsła się wpatrzona w podłogę.

– Czy ty słuchasz, co do ciebie mówię?

Wzdrygnęła się i spojrzała w górę. Złapał ją za włosy z zamiarem pocałowania, lecz ona się wyrwała. Po namyśle rozpiął rozporek.

– Wiesz, co masz robić.

– Nie chcę! – krzyknęła Diana, zaciskając powieki i usta.

– Już! Albo zamknę cię w piwnicy!

Zrobiła to, co kazał. Obrzydliwie dyszał, a gdy mu się znudziło, odepchnął ją. Leżała na podłodze bezwładnie, a on ją obserwował.

——  ——

—— 25 ——

14.10.2019 r.

20:10

– Byłam krzywdzona niemal każdego dnia. Nigdy się od tego nie uwolnię. Odrażający dyrektor i ksiądz napastowali mnie bezlitośnie. Gdy tylko zobaczyłam tego kuratora, od razu poczułam to samo. Zauważyłam, jak patrzył na Sandrę.

Mam niemal pewność, że chciał jej zrobić krzywdę, ale nie udowodnię tego. Czy mogę jeszcze w czymś pomóc? Jestem wyczerpana i chciałabym już wracać do domu.

– Wracaj – odparł lekarz. – Poradzimy sobie. Możecie odpocząć. I da się wszystko udowodnić. Jest tutaj ukryta kamera. Chodźcie ze mną do mojego gabinetu, przejrzymy nagranie.

– Dziękuję – powiedział Mateusz. – Ja to załatwię. Odwiedzę go jako prawnik Sandry.

Norbert skopiował przyjacielowi wideo na pendrive, po czym odprowadził oboje do wyjścia. Uścisnęli sobie dłonie, a następnie Diana i Mateusz opuścili klinikę. Pojechali do jej mieszkania, aby wreszcie zregenerować siły.

——  ——

15.10.2019 r.

9:10

Gdy Sandra otworzyła oczy, delikatnie się podniosła i zaczęła kaszleć. Natychmiast przyciągnęło to uwagę pielęgniarki. Kobieta, widząc, co się dzieje, wezwała lekarza.

– Panie doktorze, pacjentka z piątki się budzi!

—— 26 ——

Prolog

Norbert przybiegł od razu. Poklepał dziewczynę po plecach, a ona odkaszlnęła i znowu się położyła.

– To nic poważnego, po prostu się zakrztusiła śliną – powiedział do pielęgniarki. – Witaj wśród żywych – zwrócił się do Sandry. – Wiesz, gdzie jesteś?

Pokręciła głową.

– To klinika chirurgii, jesteś na oddziale pooperacyjnym –

wytłumaczył. – Czy wiesz, jak się nazywasz?

– Sandra Sobecka – odpowiedziała niewyraźnie i powoli.

– A wiesz, dlaczego się tu znalazłaś?

Po raz kolejny zaprzeczyła.

– Zostałaś postrzelona w brzuch.

Na te słowa jej źrenice się rozszerzyły. Widać było, że się przeraziła.

– Miałaś operację, podczas której wyjęliśmy kulę. Na szczęście nie uszkodziła żadnych organów wewnętrznych. Mimo to przez jakiś czas będziesz odczuwała ból. Teraz spójrz na moją dłoń i powiedz, ile palców widzisz.

– Cztery – odpowiedziała poprawnie.

– Poruszaj stopami – poprosił, odkrywając jej nogi.

Wykonała polecenie, ale prawa kończyna reagowała znacznie słabiej. Sandra poczuła lekki ból, który promieniował od stopy aż do ramienia.

– Boli – stwierdziła.

– Kiedy ruszasz prawą stopą, tak? – dopytał dla pewności, a ona potwierdziła kiwnięciem głowy, po czym dodała:

– I prawą ręką.

– Prawdopodobnie postrzał uszkodził któryś nerw. Nie martw się, rehabilitacja powinna pomóc, ale będziesz musiała także przyjmować leki. Wystawię ci receptę, gdy już będziesz

—— 27 ——

gotowa do wypisu, a tymczasem dostaniesz coś przeciwbólowego. Teraz spróbuj unieść prawe ramię.

Lekko je podniosła, lecz była zbyt obolała, aby sprawnie wykonać polecenie.

– Ależ ze mnie ofiara – skomentowała posępnie. – Panie doktorze…

– Dla znajomych: Norbert.

– Panie Norbercie, czy odzyskam pełną sprawność, czy będę zmuszona się pożegnać ze swoją pasją? Uwielbiam sztuki walki i adrenalinę – powiedziała, ocierając kąciki oczu, bo zebrały się w nich łzy.

– Musisz być dobrej myśli. Jesteś młoda i masz duże szanse na całkowitą regenerację – pocieszył ją. – Po południu odwiedzi cię rehabilitant. Wiele zależy od motywacji. Osoby aktywne zwykle szybciej wracają do dawnej sprawności. Mo

żesz też sama powoli zacząć ćwiczyć, na przykład unosząc ramiona czy nogi.

– Kto mnie tutaj przywiózł?

– Twoja siostra i Mateusz. Pojedziemy teraz na rezonans.

Upewnimy się, czy faktycznie nerw jest uszkodzony.

Dziewczyna ostrożnie spuściła nogi na posadzkę i odczekała dłuższą chwilę. Mimo wszystko nadal była zbyt słaba, więc pielęgniarka podjechała z wózkiem. Ona i doktor pomogli pacjentce usiąść na nim, po czym dziewczyna ułożyła stopy na podpórkach. Czuła się wewnętrznie rozdygotana.

W pracowni rezonansu lekarz polecił jej położyć się na specjalnym stole i pozostać w bezruchu. Badanie trwało dwadzieścia minut. Gdy wyjechała z aparatury, ponownie pomógł

jej usiąść na wózku.

– Mogę iść – zasugerowała.

—— 28 ——

Prolog

– Nie możesz, takie są przepisy. Musisz jedynie regularnie ćwiczyć i walczyć o powrót do pełnej sprawności. Jutro powinien być gotowy opis badania. Pielęgniarka przyniesie ci zaraz leki przeciwbólowe – mówił Norbert, wioząc dziewczynę korytarzem.

– Dobrze. Dziękuję.

——  ——

12:10

Mateusz zaparkował przed gmachem sądu, w którym znajdowało się biuro kuratora sądowego. Wysiadł z samochodu, wszedł po schodach i zniknął w budynku. Minął bramkę z wykrywaczem metalu i kierując się oznaczeniami, ruszył

na pierwsze piętro. Znalazł gabinet Krystiana Chojnickiego.

Dobrze pamiętał to nazwisko. Zapukał do drzwi i od razu wszedł do środka.

– Dzień dobry. Wiem, że nie jestem umówiony, ale chciałbym poruszyć z panem dość delikatną kwestię – odezwał się.

Kurator wstał i uścisnął mu dłoń, po czym oboje usiedli. Mateusz odstawił swoją torbę z laptopem na krześle przy biurku.

– Nazywam się Mateusz Kasprzak, pewnie pan mnie zna.

Przychodzę w roli prawnika reprezentującego pańską podopieczną Sandrę Sobecką, która obecnie jest hospitalizowana. Dlaczego miał pan czelność zakłócać spokój pacjentki, skoro został poinformowany o jej stanie?

– Do czego pan zmierza?

– No tak… Oczywiście, że się pan nie przyzna. Jestem tutaj, ponieważ zachował się pan skandalicznie i są na to

—— 29 ——

świadkowie oraz dowody. Przekroczył pan granice, które dzielą pana od podopiecznej.

– Co to za oszczerstwa? Wzywam ochronę! – Kurator się zerwał, ale Mateusz docisnął go do krzesła.

– Proszę się nie ruszać, dobrze radzę. Jeśli chce pan zachować swoją ciepłą posadkę, dogadajmy się. W przeciwnym razie opublikuję nagranie, na którym jak byk widać, że obmacuje pan moją klientkę, kiedy ta leży nieprzytomna w szpitalu.

– Skąd pan…

– Szpital ma ukryty monitoring. Teraz proszę mnie uważnie wysłuchać. Nie oddam tego materiału do sądu pod kilkoma warunkami. Będzie pan wpisywał wizyty u Sandry do ukończenia przez nią osiemnastego roku życia i wystawiał jej dobre opinie. Jednak nie będzie pan jej się pokazywał na oczy i nie zbliży się do niej więcej. Chyba że woli pan stracić prawo wykonywania zawodu i pójść siedzieć za molestowanie nieletniej, a to nie skończy się wesoło, bo wszyscy w więzieniu się o tym dowiedzą. Poza tym kuratorzy nie są tam lubiani.

To jak będzie? Sandra dobrze się sprawuje i pana przyjmuje, prawda?

– Tak, wszystko jest w porządku. Proszę zadzwonić, gdy wyjdzie ze szpitala, abyśmy mogli dalej prowadzić dokumentację i wpisywać wizyty z dobrą opinią – odparł posępnie Krystian. Wiedział, że prawnik nie blefuje.

– Świetnie. Żegnam, panie Chojnicki – powiedział Mateusz i opuścił biuro.

——  ——

—— 30 ——

Prolog

14:00

– Nazywam się Kamil i będę pani fizjoterapeutą – przedstawił

się młody, na oko dwudziestopięcioletni chłopak. Podszedł

do łóżka, włożył rękawiczki i rozpoczął od masażu dłoni Sandry. – To z prawą ręką jest coś nie tak, prawda? – spytał.

– Tak. Lekko drży, ale nie jest najgorzej.

– To świetnie, bo jesteś… Mogę mówić ci na ty?

Skinęła głową.

– Jesteś młodą i wysportowaną dziewczyną. Będzie dobrze, tylko nie możesz, jak to się mówi, klapnąć na tyłek całkowicie.

Wbrew temu, co mówią, czyli żebyś się oszczędzała, ja zalecam ruch. Trening z głową ci nie zaszkodzi – tłumaczył, na zmianę zginając rękę dziewczyny i ją prostując.

– Pocieszasz mnie – odparła Sandra.

Podczas rehabilitacji do sali wszedł Norbert z wydrukiem.

– Mam opis twojego rezonansu, neurolog sporządził go na cito – odezwał się i usiadł na krześle blisko łóżka. – Masz rzeczywiście uszkodzone nerwy obwodowe kończyn górnych i dolnych. Na szczęście podobno nie jest to poważne naruszenie. Wystarczy, że będziesz ćwiczyć i brać leki, a drżenia nie zaczną się nasilać i z czasem miną – powiedział lekarz i podał

opis rehabilitantowi. Ten przejrzał dokument i odłożył na szafkę obok, a następnie chwycił nogę pacjentki. – A gdzie są Diana i Mateusz? – zainteresował się Norbert. – Powiedz siostrze, żeby zabrała opis do domu. Warto, żebyś poszła do innego neurologa i zasięgnęła jego opinii.

– Pojechali coś załatwić. Koło siedemnastej chcą mnie odwiedzić. Przywiozą mi wodę i jakieś ciasteczka.

– Świetnie. A jak się sprawdza Kamil?

– Jest delikatny.

—— 31 ——

Na te słowa chłopak się uśmiechnął.

– Staram się – odparł.

Reszta rehabilitacji minęła szybko, a czas do przyjazdu bliskich bardzo się dłużył. Sandra albo spała, albo oglądała telewizję. Gdy odwiedzili ją przyjaciele, trochę z nimi porozmawiała. Dowiedziała się, że będzie miała spokój z kuratorem, ale nie zdradzili, jak to załatwili, żeby nie przysparzać jej zmartwień. Dziewczyna musiała się wykazać nie lada cierpliwością, jeśli chciała wrócić do dawnego życia.

Rozdział pierwszyWznowienie spraw

23.10.2019 r.

9:00

Tadeusz Sobecki niespodziewanie wrócił z podróży. Wszedł

do mieszkania, trzymając zapakowany w papier ozdobny prezent oraz torbę z laptopem. Zdjął buty i wszedł do kuchni.

– Wróciłem – odezwał się do żony. Ta siedziała jak zwykle na krześle i oglądała telewizję. Zignorowała go.

Skierował się więc do drzwi pokoju Sandry i zapukał.

– Córeczko, przywiozłem obiecany prezent! – zawołał.

Nie doczekał się jednak odzewu. Złapał klamkę i zajrzał do środka. Panował tam istny chaos. – Gdzie jest nasza córka? –

krzyknął poirytowany, wracając do kuchni. – Mam nadzieję, że w szkole.

– W więzieniu, a może w szpitalu. Nie wiem. Uciekła z Dianą – odpowiedziała kobieta.

– Dowiedziała się o siostrze? Powiedziałaś jej? Czy zdajesz sobie sprawę, jakie teraz jej grozi niebezpieczeństwo?

– Sama się dowiedziała. Tak długo drążyła, aż się spotkały.

Od kiedy zaczęła się z nią zadawać, jest jeszcze bardziej nieznośna niż wcześniej. Podobno dokonała zabójstwa.

– Co ty bredzisz?

– Jeśli nie wierzysz, zobacz sam.

Przysunęła mu jedną z gazet leżących na stole. Na pierwszej stronie znajdował się artykuł o rozprawie sądowej.

—— 33 ——

Rozdział pierwszy Przeczytał nagłówek kolejnego: „Uniewinniona, ale czy na pewno niewinna?”. Na drugim piśmie widniał inny zagadkowy, ale sugestywny tytuł: „Postrzelona nastolatka, która była sądzona”.

– Pewnie przebywa w którymś prywatnym szpitalu. Gdyby była w publicznym, tobym się o tym dowiedziała.

– Jadę jej szukać – stwierdził bez wahania. Zabrał prezent i laptopa, po czym skierował się w stronę drzwi wyjściowych.

– Odpuść, to już nie jest ona. Nie nasza córka. Nie widzisz tego? – mówiła, podążając za mężem.

– Kurwa, to jest nasza córka. Wybraliśmy ją, przyjęliśmy pod swój dach i wychowaliśmy od niemowlaka. Chcę się z nią zobaczyć. Na pewno ją znajdę. – Włożył kurtkę oraz buty i opuścił mieszkanie.

Kobieta wybiegła na klatkę schodową i wychyliła się przez poręcz.

– Czy zdajesz sobie sprawę, przez co ja przechodziłam, gdy ty sobie jeździłeś? Najpierw brała narkotyki i imprezowała, nie wracała na czas ze szkoły. Przywoził ją radiowóz, a niedawno nawet odwiedziła mnie policja.

– Ja jej nie zawiodę, o ile zechce wrócić do domu. Zawsze potrafiłem z nią rozmawiać – odpowiedział i opuścił kamienicę.

Wsiadł do samochodu, położył rzeczy na fotelu pasażera, wyciągnął laptopa i uruchomił go.

„Muszę sprawdzić adresy najbliższych prywatnych klinik chirurgicznych. Nie dałaby rady dotrzeć nigdzie daleko, bo mogłaby nie przeżyć podróży” – pomyślał i zaczął przeczesywać Google. Zamierzał objechać wszystkie placówki, byleby tylko odnaleźć córkę.

—— 34 ——

Wznowienie spraw

——  ——

10:10

Zagrożenie ze strony organizacji Anonimowi było poważne.

Prokurator Kosiński utworzył specjalną grupę – Policyjny Oddział Pacyfikujący Cyberprzestępczość – której zadaniem jest zwalczanie organizacji przestępczych stanowiących zagrożenie dla społeczeństwa.

W warszawskiej komendzie odbywało się właśnie zebranie. Specjalnie na tę okazję z Gdańska przyjechał Łukasz Nowak, jeden z bardziej doświadczonych funkcjonariuszy, który wcześniej prowadził śledztwo w sprawie Anonimowych.

– Panie prokuratorze, proszę mi dokładnie przedstawić dotychczasowe ustalenia – rozpoczął rozmowę Nowak. – Jaki udział w tym wszystkim miała Sandra Sobecka i co wiadomo na temat jej siostry Diany? Wiem, że młodszą oczyszczono z zarzutów, jednak coś mi tutaj nie pasuje. Jestem przekonany, że to ona zabiła, tylko trzeba znaleźć dowody. Mówiąc wprost: policja została wyruchana w dupsko.

– Z tego, co udało nam się ustalić do tej pory, wiemy, że Sandra ma umiejętności hackerskie. Uważamy, że jest w stanie mordować bez skrupułów. Przewyższa inteligencją naszych najlepszych analityków. Ponadto umie przewidywać ruchy przeciwnika, jest urodzoną behawiorystką i celnie strzela.

Warto zaznaczyć, że ta dziewczyna ma dopiero siedemnaście lat. Nie mogliśmy tego udowodnić, ale według nas zabiła tę reporterkę, być może w celu przyciągnięcia uwagi mediów.

Jej obrońcą, jak wiadomo, był Mateusz Kasprzak znany jako adwokat diabła. Prawdopodobnie dołączył do Anonimowych i pracuje jako ich prawnik. Założycielem tej organizacji lub

—— 35 ——

Rozdział pierwszy przynajmniej lokalnego odłamu jest niejaki Zenon Wawrzyniak. Kiedyś był naszym szpiegiem, ale po zatrzymaniu Sandry znanej również jako Niebieski Kot zaginął bez śladu.