Cała siła, jaką czerpię na życie. Świadectwa, relacje, pamiętniki osób LGBTQ+ w Polsce -  - ebook

Cała siła, jaką czerpię na życie. Świadectwa, relacje, pamiętniki osób LGBTQ+ w Polsce ebook

4,9

Opis

Własnym głosem, na własnych zasadach.

W czerwcu 2020 roku Pracownia Badań nad Historią i Tożsamościami LGBT+ w ISNS UW we współpracy z Fundacją im. Heinricha Bölla ogłosiła konkurs na pamiętniki. Nadesłano sto osiemdziesiąt prac napisanych przez osoby w różnym wieku, pochodzące z różnych środowisk, różnych klas społecznych i wszystkich regionów Polski, a także osoby mieszkające na emigracji.

„Cała siła, jaką czerpię na życie” to obszerny, prawie tysiącstronicowy wybór wyrazistych i poruszających tekstów. Stanowi on wyjątkowy zapis doświadczeń osób LGBTQ+ w Polsce – ich dorastania i samotności, pierwszych miłości, coming out-ów, odrzucenia – lub akceptacji – ze strony najbliższych, sytuacji w szkole i w pracy, opresji ze strony Kościoła i prawicowych polityków. Ogłoszenie konkursu zbiegło się z homofobiczną i transfobiczną nagonką towarzyszącą wyborom prezydenckim, wiele tekstów powstało w geście sprzeciwu wobec nienawistnej polityki i policyjnej przemocy 7 sierpnia. Stanowią one zapis lęku i niepewności, ale też wściekłości, buntu, wzajemnej solidarności, determinacji i odwagi.Te intymne, autobiograficzne opowieści odzwierciedlają rzeczywistość osób LGBTQ+, są jednak także lustrem, w którym odbija się Polska. Opowiadana z ironią, sarkazmem i łobuzerskim wywracaniem porządku, językiem, który często odmawia uznania zastanych pojęć i narzuconego porządku – Polska squeerowana.

Każdy z tych tekstów jest zupełnie inny, każdy opowiada niezwykłą – choć prawdziwą – historię. Blisko osiemdziesiąt gotowych scenariuszy na film. Świadectw, których nie da się już zignorować.

Książka opatrzona jest wstępem zespołu Pracowni Badań nad Historią i Tożsamościami LGBT+, w którym wyjaśniono zasady konkursu i edycji tekstów oraz zaproponowano kilka różnych ścieżek i sposobów poruszania się po tomie.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 1884

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,9 (12 ocen)
11
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
PANI-Z-TRASY88

Nie oderwiesz się od lektury

Pra­cow­nia Ba­dań nad Hi­sto­rią i Toż­sa­mo­ścia­mi LGBT+ w In­sty­tu­cie Sto­so­wa­nych Na­uk Spo­łecz­nych Uni­wer­sy­te­tu oraz Wydawnictwo Karakter dało nam książkę WIELKĄ. I przez objętość i przez tematykę. Konkurs na pamiętniki to tradycja z dwudziestolecia międzywojennego, która nabiera zupełnie nowego wymiaru w Polsce roku 2020 (wtedy organizowany był konkurs) - w kampanii prezydenckiej mowa o "ideologii nie ludziach", szaleje pandemia, Stop Bzdurom wpada do mainstreamu. A publikacja Karakteru oddaje głos wszystkim tym, którzy do tej pory go ni3 mieli. Fascynująca przygoda. Nuda i wzruszenie.
20

Popularność




Wstęp

Sie­dem­dzie­siąt dzie­więć auto­bio­gra­ficz­nych re­la­cji ze­bra­nych w tym to­mie zo­sta­ło na­de­sła­nych na kon­kurs zor­ga­ni­zo­wa­ny w 2020 ro­ku przez Pra­cow­nię Ba­dań nad Hi­sto­rią i Toż­sa­mo­ścia­mi LGBT+ w In­sty­tu­cie Sto­so­wa­nych Na­uk Spo­łecz­nych Uni­wer­sy­te­tu War­szaw­skie­go. Ogła­sza­jąc kon­kurs we współ­pra­cy z Fun­da­cją im. He­in­ri­cha Böl­la w War­sza­wie, kie­ro­wa­li­_ły­śmy1 się prze­ko­na­niem, że do naj­istot­niej­szych źró­deł wie­dzy o lu­dziach na­le­żą ich opo­wie­ści – to, co chcą o so­bie po­wie­dzieć, to, co sa­mi­_e uzna­ją za naj­waż­niej­sze. Ce­lem kon­kur­su by­ło za­chę­ce­nie osób nie­he­te­ro­nor­ma­tyw­nych i nie­ci­snor­ma­tyw­nych do spi­sa­nia pa­mięt­ni­ków, w któ­rych wła­snym gło­sem opo­wie­dzia­ły­by o swo­ich do­świad­cze­niach, a na­stęp­nie udo­stęp­nie­nie tych wspo­mnień oso­bom, któ­re chcia­ły­by się do­wie­dzieć, jak wy­glą­da ży­cie osób LGBTQ+ we współ­cze­snej Pol­sce. Na­szym za­mia­rem by­ło tak­że, by na­de­sła­ne pa­mięt­ni­ki sta­ły się za­cząt­kiem po­wo­ła­ne­go na Uni­wer­sy­te­cie War­szaw­skim ar­chi­wum, któ­re gro­ma­dzić bę­dzie opo­wie­ści – do­tych­czas czę­sto wy­ma­zy­wa­ne lub skrzęt­nie ukry­wa­ne przez in­sty­tu­cje pań­stwo­we – mó­wią­ce o tym, jak oso­by LGBTQ+ wi­dzą i ro­zu­mie­ją wła­sne ży­cie. W ten spo­sób do­świad­cze­nie osób nie­he­te­ro- i nie­ci­snor­ma­tyw­nych sta­ło­by się bar­dziej niż do­tąd obec­ne w prze­strze­ni aka­de­mic­kiej. Choć dzię­ki wy­trwa­łej pra­cy wciąż nie­du­żej gru­py ba­da­czy­_ek nie jest ono tam cał­ko­wi­cie igno­ro­wa­ne, to na­dal du­żą część wie­dzy na je­go te­mat za­pew­nia przede wszyst­kim ogrom­na pra­ca ak­ty­wi­ste­k_ów i or­ga­ni­za­cji po­za­rzą­do­wych, pro­wa­dzo­na po­za aka­de­mią czy obok niej2.

In­spi­ra­cję do zor­ga­ni­zo­wa­nia kon­kur­su czer­pa­ły­_li­śmy z kil­ku źró­deł. Po pierw­sze, z kon­kur­sów pa­mięt­ni­kar­skich or­ga­ni­zo­wa­nych w okre­sie mię­dzy­wo­jen­nym, w la­tach wiel­kie­go kry­zy­su, przez In­sty­tut Go­spo­dar­stwa Spo­łecz­ne­go. W 1933 ro­ku In­sty­tut przy­go­to­wał edy­cję Pa­mięt­ni­ków bez­ro­bot­nych, w la­tach 1935–1936 uka­za­ło się w dwóch se­riach naj­słyn­niej­sze chy­ba je­go dzie­ło: Pa­mięt­ni­ki chło­pów, wresz­cie w 1939 ro­ku wy­da­no Pa­mięt­ni­ki emi­gran­tów. W sło­wie wstęp­nym do Pa­mięt­ni­ków bez­ro­bot­nych Lu­dwik Krzy­wic­ki, je­den z or­ga­ni­za­to­rów kon­kur­su, so­cjo­log i kie­row­nik In­sty­tu­tu Go­spo­dar­stwa Spo­łecz­ne­go, pi­sał: „nie­chaj idą w świat, choć­by mia­ły wy­wo­ły­wać ta­kie cięż­kie wra­że­nie, nie­chaj bu­dzą su­mie­nia ludz­kie”. Krzy­wic­ki na­zy­wa na­de­sła­ne na kon­kurs auto­bio­gra­fie „przej­mu­ją­cym zgrzy­tem”, wy­do­by­wa­ją one bo­wiem ludz­kie cier­pie­nie, mę­kę, do tej po­ry bez­gło­śną. W przed­mo­wie do dru­giej se­rii Pa­mięt­ni­ków chło­pów Ma­ria Dą­brow­ska pod­kre­śla­ła wa­gę, ja­ką mia­ło po­wsta­nie te­go zbio­ru: „Dziś w Pa­mięt­ni­kach prze­mó­wił do wszyst­kich, ma­ją­cych uszy ku słu­cha­niu, Wiel­ki Nie­zna­ny”, a Krzy­wic­ki za­zna­czał we wstę­pie do se­rii pierw­szej: „są to przy­czyn­ki, z któ­rych moż­na na­uczyć się du­żo, bar­dzo du­żo, co do dróg i spo­so­bów ży­cia rzesz mi­lio­no­wych”.

Pod­czas gdy kon­kur­sy pa­mięt­ni­kar­skie In­sty­tu­tu Go­spo­dar­stwa Spo­łecz­ne­go sta­wia­ły so­bie za cel po­zna­nie wa­run­ków ży­cia klas i grup wy­klu­czo­nych eko­no­micz­nie, do­tknię­tych tra­ge­dią kry­zy­su, lecz przy­na­le­żą­cych do spo­łe­czeń­stwa więk­szo­ścio­we­go, rów­no­le­gle roz­wi­ja­ła się w Pol­sce idea pi­sa­nia hi­sto­rii mniej­szo­ści – Ży­dów, do­świad­cza­ją­cych nie tyl­ko (choć czę­sto tak­że) nę­dzy eko­no­micz­nej, lecz rów­nież an­ty­se­mic­kiej prze­mo­cy, po­gar­dy i wy­klu­cze­nia. Punk­tem wyj­ścia był sfor­mu­ło­wa­ny przez jed­ne­go z twór­ców wschod­nio­eu­ro­pej­skiej hi­sto­rio­gra­fii ży­dow­skiej, Szy­mo­na Dub­no­wa, pro­gram zbie­ra­nia przez ca­łą spo­łecz­ność wszel­kich śla­dów ży­dow­skiej prze­szło­ści. W II Rze­czy­po­spo­li­tej do po­my­słów Dub­no­wa na­wią­zał po­wo­ła­ny w 1925 ro­ku w Wil­nie Ży­dow­ski In­sty­tut Na­uko­wy (JI­WO). W 1932, 1934 i 1939 ro­ku In­sty­tut ogło­sił trzy kon­kur­sy na auto­bio­gra­fie (pa­mięt­ni­ki) mło­dzie­ży ży­dow­skiej. Ce­lem by­ło zgro­ma­dze­nie do­ku­men­tów od­zwier­cie­dla­ją­cych do­świad­cze­nia mło­dzie­ży z gru­py mniej­szo­ścio­wej, do­ra­sta­ją­cej w rze­czy­wi­sto­ści kształ­to­wa­nej przez an­ty­se­mic­ką pro­pa­gan­dę. „Nie myśl, że «drob­nost­ki» nie są waż­ne” – wzy­wał ze­spół ba­daw­czy JI­WO w ogło­sze­niu kon­kur­so­wym, po­dą­ża­jąc za ideą Dub­no­wa, że każ­dy ele­ment skła­da­ją­cy się na mniej­szo­ścio­wą hi­sto­rię ma zna­cze­nie i po­wi­nien zo­stać za­cho­wa­ny3.

Wresz­cie trze­cim źró­dłem in­spi­ra­cji dla na­sze­go kon­kur­su by­ły roz­wi­ja­ne od lat w In­sty­tu­cie Sto­so­wa­nych Na­uk Spo­łecz­nych ba­da­nia wy­ko­rzy­stu­ją­ce me­to­dę bio­gra­ficz­ną do ana­li­zy „spo­łecz­nej toż­sa­mo­ści jed­nost­ki” – spo­so­bów two­rze­nia i prze­ży­wa­nia toż­sa­mo­ści, tak­że, czy mo­że przede wszyst­kim, mniej­szo­ścio­wej. Wy­bit­na przed­sta­wi­ciel­ka te­go nur­tu, pro­fe­sor­ka Mał­go­rza­ta Mel­chior4, zwra­ca­ła – za Nor­ma­nem K. Den­zi­nem – uwa­gę na roz­róż­nie­nie „bio­gra­fii te­ma­tycz­nej” i „bio­gra­fii kom­plet­nej”. Przez sam fakt, że skie­ro­wa­ny był do spo­łecz­no­ści LGBTQ+, i to z in­ten­cją zgro­ma­dze­nia opi­sów do­świad­czeń dla niej spe­cy­ficz­nych, nasz kon­kurs przy­nieść miał za­pis bio­gra­fii te­ma­tycz­nych, ob­raz ży­cia spo­łecz­ne­go pi­sa­ny z per­spek­ty­wy do­świad­cze­nia mniej­szo­ścio­we­go. Ogrom­ne zna­cze­nie mia­ły dla nas rów­nież tra­dy­cje In­sty­tu­tu Sto­so­wa­nych Na­uk Spo­łecz­nych zwią­za­ne z roz­wi­ja­ny­mi przez pro­fe­sor­kę Mał­go­rza­tę Fu­sza­rę gen­der stu­dies i pio­nier­ski­mi ba­da­nia­mi pro­fe­so­ra Jac­ka Ko­cha­now­skie­go, twór­cy i kie­row­ni­ka sio­strza­ne­go Ośrod­ka Ba­dań Spo­łecz­nych nad Sek­su­al­no­ścią.

„Na­pisz­my swo­ją hi­sto­rię!” – wzy­wa­li­_ły­śmy na przy­go­to­wa­nym przez nas pla­ka­cie, do­da­jąc, w na­wią­za­niu do idei JI­WO, że „nie ma prze­żyć nie­waż­nych”. In­for­ma­cje o kon­kur­sie udo­stęp­nio­ne zo­sta­ły na po­cząt­ku czerw­ca 2020 ro­ku, głów­nie na pro­fi­lach or­ga­ni­za­cji dzia­ła­ją­cych na rzecz osób LGBTQ+, prze­ka­zy­wa­ły je da­lej rów­nież oso­by pry­wat­ne. W ostat­niej fa­zie kon­kur­su, od wrze­śnia 2020 ro­ku, kam­pa­nię in­for­ma­cyj­ną w swo­ich me­diach spo­łecz­no­ścio­wych prze­pro­wa­dzi­ło tak­że pi­smo „Re­pli­ka”. Do ogło­sze­nia do­łą­czy­ły­_li­śmy luź­no in­spi­ro­wa­ne daw­ny­mi kwe­stio­na­riu­sza­mi „Wska­zów­ki kon­kur­so­we” (prze­dru­ko­wu­je­my je tu­taj wśród do­dat­ków do wstę­pu), za­wie­ra­ją­ce li­stę za­gad­nień, na któ­re war­to zwró­cić uwa­gę, wraz z za­strze­że­niem, że moż­na te su­ge­stie śmia­ło igno­ro­wać i pi­sać swój tekst cał­kiem ina­czej. De­cy­zja o tym, co i jak opi­sy­wać, na­le­ża­ła do osób pi­szą­cych, któ­re czy­ni­ły z na­szych wska­zó­wek bar­dzo róż­ny uży­tek – nie­któ­re do­ko­ny­wa­ły wy­bo­ru kil­ku za­gad­nień, or­ga­ni­zu­jąc wo­kół nich swój tekst, in­ne w ogó­le nie zwra­ca­ły na nie uwa­gi.

*

Gdy 1 czerw­ca ogła­sza­li­_ły­śmy kon­kurs, te­ma­tem do­mi­nu­ją­cym w prze­strze­ni pu­blicz­nej by­ła epi­de­mia CO­VID-19. Już po kil­ku dniach oka­za­ło się jed­nak, że jed­nym z mo­ty­wów prze­wod­nich kam­pa­nii wy­bor­czej pre­zy­den­ta An­drze­ja Du­dy bę­dzie or­ga­ni­zo­wa­nie wro­go­ści wo­bec osób nie­he­te­ro­nor­ma­tyw­nych, te­sto­wa­ne ja­ko na­pęd po­li­tycz­ny już od co naj­mniej ro­ku, ale też moc­no ugrun­to­wa­ne w prak­ty­ce po­li­tycz­nej wszyst­kich ekip rzą­dzą­cych Pol­ską w ostat­nim trzy­dzie­sto­le­ciu (hi­sto­rię sys­te­mo­wej, pań­stwo­wej homo­fo­bii i trans­fo­bii w Pol­sce po 1989 ro­ku za­ry­so­wu­je­my po­krót­ce w jed­nym z do­dat­ków do wstę­pu – ja­ko ko­niecz­ny do uwzględ­nie­nia kon­tekst, na­zna­cza­ją­cy wła­ści­wie każ­dą ze zgro­ma­dzo­nych tu auto­bio­gra­fii). Pre­zy­dent, któ­ry za­in­au­gu­ro­wał urzę­do­wa­nie w 2015 ro­ku, we­tu­jąc usta­wę o uzgod­nie­niu płci, roz­po­czął kam­pa­nię na rzecz re­elek­cji od pod­pi­sa­nia 10 czerw­ca 2020 ro­ku Kar­ty Ro­dzi­ny. W dru­gim i trze­cim punk­cie swo­je­go zwię­złe­go pro­gra­mu wy­bor­cze­go za­mie­ścił zaś „obro­nę in­sty­tu­cji mał­żeń­stwa” oraz „ochro­nę dzie­ci przed ide­olo­gią LGBT” – cze­mu to­wa­rzy­szy­ła obiet­ni­ca wpro­wa­dze­nia „za­ka­zu pro­pa­go­wa­nia ide­olo­gii LGBT w miej­scach pu­blicz­nych”.

Za­war­te w pro­gra­mie ha­sła od ra­zu za­czę­to na­gła­śniać, pod­krę­ca­jąc je me­dial­nie: „Pol­ska bez LGBT jest naj­pięk­niej­sza” – ogło­sił na Twit­te­rze na­stęp­ne­go dnia eu­ro­po­seł PiS Jo­achim Bru­dziń­ski, szyb­ko za­wtó­ro­wa­li mu in­ni po­li­ty­cy obo­zu rzą­dzą­ce­go. Sam zaś An­drzej Du­da 13 czerw­ca w prze­mó­wie­niu na wie­cu wy­bor­czym w Brze­gu po­wie­dział: „Pró­bu­je się nam wmó­wić, że to lu­dzie, a to jest po pro­stu ide­olo­gia”. I do­dał: „Nie po­zwo­li­my spro­wa­dzać na­szych dzie­ci na złą dro­gę”. Te sło­wa sta­ły się prze­wod­nim mo­ty­wem kam­pa­nii, a 6 lip­ca pre­zy­dent pod­pi­sał pro­jekt zmia­ny w kon­sty­tu­cji, wpro­wa­dza­ją­cy za­kaz adop­cji przez pa­ry jed­no­pł­cio­we. W ob­li­czu tych in­sy­nu­acji i wo­bec de­hu­ma­ni­za­cji osób LGBTQ+ naj­waż­niej­szy kontr­kan­dy­dat An­drze­ja Du­dy, Ra­fał Trza­skow­ski, za­cho­wał da­le­ko po­su­nię­tą wstrze­mięź­li­wość, a przed dru­gą tu­rą wy­bo­rów za­de­kla­ro­wał się ja­ko prze­ciw­nik adop­cji dzie­ci przez pa­ry jed­no­pł­cio­we.

Na­pę­dza­na homo­fo­bicz­ny­mi i trans­fo­bicz­ny­mi ha­sła­mi kam­pa­nia An­drze­ja Du­dy, jej po­li­tycz­na sku­tecz­ność, tak­że ła­twość, z ja­ką roz­pę­ta­no na­gon­kę, ujaw­ni­ły w peł­ni dra­ma­tyzm sy­tu­acji osób LGBT+ w Pol­sce. Pod­wa­ży­ły, i tak do­tąd ni­kłe, po­czu­cie bez­pie­czeń­stwa. Uru­cho­mio­na ma­szy­na pań­stwo­wej prze­mo­cy nie ogra­ni­czy­ła się do war­stwy wer­bal­nej. Dzień po in­au­gu­ra­cji dru­giej ka­den­cji do­szło do erup­cji pań­stwo­wej prze­mo­cy. Aresz­to­wa­niu Mar­got Szu­to­wicz, współ­za­ło­ży­ciel­ki ko­lek­ty­wu „Stop Bzdu­rom”, 7 sierp­nia 2020 ro­ku to­wa­rzy­szył agre­syw­ny po­li­cyj­ny rajd na oso­by uczest­ni­czą­ce w de­mon­stra­cji so­li­dar­no­ścio­wej5. W ła­pan­ce za­trzy­ma­no czter­dzie­ści osiem osób, pod­ję­te wo­bec nich czyn­no­ści na ko­mi­sa­ria­tach no­si­ły zna­mio­na nie­ludz­kie­go trak­to­wa­nia, stwier­dzo­ne przez przed­sta­wi­cie­li­_ki Kra­jo­we­go Me­cha­ni­zmu Pre­wen­cji Tor­tur. Noc 7 sierp­nia sta­no­wi­ła kul­mi­na­cyj­ny punkt wy­da­rzeń po­li­tycz­nych tam­te­go la­ta i za­ra­zem, jak się zda­je, punkt zwrot­ny w hi­sto­rii spo­łecz­no­ści LGBTQ+ w Pol­sce.

W ob­li­czu pań­stwo­wej na­gon­ki sta­ło się bo­wiem ja­sne, że nie da się już funk­cjo­no­wać jak do­tąd, że spo­łecz­ność LGBTQ+ mu­si żą­dać ra­dy­kal­nych zmian. Do­no­śnie wy­brzmiał zwłasz­cza głos mło­de­go po­ko­le­nia, od­ma­wia­ją­ce­go dal­sze­go ży­cia w stra­chu i po­czu­ciu bez­na­dziei. Obok za­słu­żo­nych or­ga­ni­za­cji wy­ło­ni­ły się no­we ko­lek­ty­wy. W 2019 ro­ku wspo­mnia­ny już ko­lek­tyw „Stop Bzdu­rom” roz­po­czął dzia­łal­ność od ta­necz­nych pro­te­stów prze­ciw­ko sze­rzo­nym przez jed­ną z ka­to­lic­kich fun­da­cji in­sy­nu­acjom do­ty­czą­cym rze­ko­me­go związ­ku mię­dzy nie­he­te­ro­nor­ma­tyw­ną orien­ta­cją psy­cho­sek­su­al­ną a pe­do­fi­lią (in­sy­nu­acje te wy­ko­rzy­sta­ne zo­sta­ły, jak się oka­za­ło, w kam­pa­nii pre­zy­den­ta Du­dy, po­wta­rza­li je tak­że, o czym wspo­mi­na­my w ka­len­da­rium w anek­sie, licz­ni przed­sta­wi­cie­le pol­skich władz). W 2020 ro­ku, w świę­to Bo­że­go Cia­ła, przy­pa­da­ją­ce w apo­geum kam­pa­nii wy­bor­czej, przed pa­ła­cem pre­zy­denc­kim od­by­ło się „Tę­czo­we Di­sco”. Sym­bol tę­czy i tę­czo­wa fla­ga sta­ły się w tym cza­sie zna­kiem opo­ru i wal­ki o pra­wo do pu­blicz­ne­go ist­nie­nia. Dwu­dzie­ste­go siód­me­go kwiet­nia 2019 ro­ku Jo­an­na Gzy­ra-Iskan­dar, Elż­bie­ta Pod­le­śna i An­na Prus w ak­cie so­li­dar­no­ści z oso­ba­mi nie­he­te­ro­nor­ma­tyw­ny­mi roz­le­pi­ły wlep­ki z ob­ra­zem ja­sno­gór­skim z tę­czo­wą au­re­olą, pro­te­stu­jąc prze­ciw­ko in­sta­la­cji w ko­ście­le św. Do­mi­ni­ka w Płoc­ku, gdzie pod po­sta­cią grze­chów uka­za­no „LGBT” i „gen­der”. Za spra­wą ko­lek­ty­wów „Gang Sam­za­męt”, „Stop Bzdu­rom” i „Po­et­ki” w no­cy z 28 na 29 lip­ca 2020 ro­ku tę­czo­we fla­gi po­ja­wi­ły się na wie­lu war­szaw­skich po­mni­kach6. W ko­lej­nych dniach i ty­go­dniach ten gest pod­ję­to w licz­nych miej­sco­wo­ściach w ca­łym kra­ju, 14 sierp­nia tę­czo­wa fla­ga za­wi­sła na Gie­won­cie. Bez­względ­ny, cy­nicz­ny atak na oso­by LGBTQ+ wy­wo­ły­wał lęk, ale i opór, po­trze­bę dzia­ła­nia, a tak­że, a mo­że przede wszyst­kim, po­trze­bę udzie­la­nia so­bie wza­jem­nie po­mo­cy.

Ten pe­łen po­li­tycz­nych na­pięć czas od­ci­snął swo­je pięt­no na tek­stach, któ­re za­czę­ły do nas w tam­tym okre­sie przy­cho­dzić. Oka­za­ło się, że dla kształ­tu po­wie­rza­nych nam ży­cio­ry­sów i za­pi­sa­nych w nich emo­cji ogrom­ne zna­cze­nie miał tak­że mo­ment, w któ­rym by­ły spi­sy­wa­ne. Nie­na­wist­ne ha­sła wy­bor­cze i prze­moc po­li­cyj­nych prze­śla­do­wań, go­rącz­ko­we roz­mo­wy od­by­wa­ne w tam­tym cza­sie wśród bli­skich rzu­ca­ły ostre świa­tło na ca­łe do­tych­cza­so­we ży­cie pi­szą­cych. Nie­jed­no­krot­nie to te wła­śnie nie­daw­ne zda­rze­nia za­wa­ża­ły na de­cy­zji za­bra­nia gło­su – w obro­nie wła­sne­go ży­cia w tym kra­ju i w ge­ście so­li­dar­no­ści z in­ny­mi oso­ba­mi, któ­re w wa­run­kach eska­la­cji wro­go­ści mo­gły stra­cić si­łę do ży­cia7.

Wie­le osób nad­sy­ła­ją­cych nam swo­je tek­sty wska­zy­wa­ło, że ów­cze­sne zda­rze­nia sta­wia­ły pod zna­kiem za­py­ta­nia sens ich dal­sze­go miesz­ka­nia w Pol­sce. Naj­śwież­sze prze­ży­cia pro­wo­ko­wa­ły do cię­tych i gorz­kich roz­li­czeń z kra­jem, któ­ry od­ma­wia lu­dziom LGBTQ+ ak­cep­ta­cji czy choć­by usły­sze­nia. Im wię­cej po­dob­nych gło­sów do­cie­ra­ło na skrzyn­kę Pra­cow­ni, tym ja­śniej­sze sta­wa­ło się dla nas, że gro­ma­dząc ży­cio­ry­sy osób nie­he­te­ro- i nie­ci­snor­ma­tyw­nych z Pol­ski za­pi­sy­wa­ne wła­śnie w tym okre­sie – mię­dzy czerw­cem a paź­dzier­ni­kiem 2020 ro­ku – bu­du­je­my wspól­nie z pi­szą­cy­mi szcze­gól­ne ar­chi­wum. Ar­chi­wum, któ­re udo­ku­men­tu­je nie tyl­ko hi­sto­rie ich ży­cia, ale tak­że – w wy­ra­zi­sty spo­sób – re­ak­cje spo­łecz­no­ści LGBTQ+ w Pol­sce na wy­zwa­nie, ja­kim by­ło la­to 2020 ro­ku.

*

Do 15 paź­dzier­ni­ka 2020 ro­ku, gdy upły­wał ter­min nad­sy­ła­nia prac na kon­kurs, otrzy­ma­li­_ły­śmy sto osiem­dzie­siąt czte­ry pa­mięt­ni­ki z ca­łej Pol­ski, nie tyl­ko z du­żych ośrod­ków miej­skich, lecz rów­nież z mniej­szych miast i ze wsi. Wie­le osób miesz­ka­ją­cych obec­nie w me­tro­po­liach opi­su­je do­świad­cze­nie do­ra­sta­nia w ma­łej miej­sco­wo­ści. Za­bra­kło tek­stów z je­dy­nie dwóch wo­je­wództw (szcze­gó­ło­we in­for­ma­cje za­miesz­cza­my na ma­pie), ale hi­sto­rie ży­cia na ich te­re­nie znaj­du­ją się w re­la­cjach osób miesz­ka­ją­cych dzi­siaj gdzie in­dziej. Szes­na­ście pa­mięt­ni­ków prze­sła­no nam spo­za Pol­ski.

Ko­rzy­sta­jąc z za­pro­po­no­wa­nych przez nas for­mu­la­rzy to­wa­rzy­szą­cych zgła­sza­niu pa­mięt­ni­ka, po­nad po­ło­wa osób okre­śli­ła swo­ją iden­ty­fi­ka­cję psy­cho­sek­su­al­ną ja­ko homo­sek­su­al­ną, pra­wie czter­dzie­ści osób – ja­ko bi­sek­su­al­ną, po kil­ka­na­ście – ja­ko Queer i pan­sek­su­al­ną, po kil­ka osób – ja­ko de­mi­sek­su­al­ną, asek­su­al­ną, pan­ro­man­tycz­ną i he­te­ro­sek­su­al­ną. Na­pi­sa­ło do nas pra­wie ty­le sa­mo męż­czyzn co ko­biet, wśród nich by­ło jed­nak kil­ka­krot­nie wię­cej trans­pł­cio­wych męż­czyzn niż trans­pł­cio­wych ko­biet. Po­nad dwa­dzie­ścia osób okre­śli­ło się ja­ko nie­bi­nar­ne, agen­der lub Queer. Zda­rza­ło się przy tym, że jed­na oso­ba po­da­wa­ła kil­ka iden­ty­fi­ka­cji, by­wa­ły one spla­ta­ne, roz­my­wa­ne, kwe­stio­no­wa­ne – to­wa­rzy­szy­ły im nie­raz za­strze­że­nia, że ta­kie „ety­kie­ty” nie są wca­le traf­ne czy ade­kwat­ne. To w peł­ni świa­do­me Queero­wa­nie ka­te­go­rii ko­re­spon­du­je z ję­zy­kiem i tre­ścią pa­mięt­ni­ków, z obec­nym w nich dziu­ra­wie­niem i prze­kra­cza­niem sztyw­nych po­dzia­łów i norm.

Choć mo­gło­by się wy­da­wać, że ga­tu­nek pa­mięt­ni­ków jest dziś nie­co sta­ro­świec­ki, swo­je tek­sty po­wie­rzy­ły nam głów­nie oso­by mło­de i bar­dzo mło­de. Aż czter­dzie­ścio­ro z nich by­ło w wie­ku 15–20 lat, po­nad sześć­dzie­się­cio­ro – 21–25 lat, po­nad trzy­dzie­ścio­ro – 26–30 lat, je­dy­nie kil­ka­na­ście tek­stów na­de­sła­ły oso­by, któ­re ukoń­czy­ły czter­dzie­sty rok ży­cia. Być mo­że przy­czy­ną ta­kie­go pro­fi­lu wie­ko­we­go pi­szą­cych był spo­sób na­gła­śnia­nia kon­kur­su, kon­cen­tru­ją­cy się głów­nie na me­diach spo­łecz­no­ścio­wych. Nie bez zna­cze­nia by­ło za­pew­ne rów­nież to, że Pra­cow­nia jest in­sty­tu­cją no­wą (ist­nie­je­my od 2019 ro­ku) – oso­by star­sze mo­gą za­tem chęt­niej po­wie­rzać swo­je wspo­mnie­nia or­ga­ni­za­cjom, któ­re dłu­go­let­nią, wy­trwa­łą pra­cą zdo­by­ły ich za­ufa­nie – na przy­kład ist­nie­ją­ce­mu od 1995 ro­ku ar­chi­wum Lamb­dy War­sza­wa. Istot­ną ro­lę ode­grać mo­gły jed­nak tak­że wy­da­rze­nia, do któ­rych do­szło w okre­sie trwa­nia kon­kur­su i któ­re wy­zwo­li­ły w mło­dym po­ko­le­niu osób LGBTQ+ w Pol­sce po­trze­bę mó­wie­nia o swo­im ży­ciu w spo­sób od­waż­ny i otwar­ty, wol­ny od auto­cen­zu­ry. Kon­tra­punk­tem dla gło­sów osób na­sto­let­nich i dwu­dzie­sto­let­nich są opo­wie­ści auto­ró­w_ek po trzy­dzie­st­ce i star­szych, czę­sto roz­li­cza­ją­cych się ze swo­imi pró­ba­mi – jak to okre­śla w tym to­mie Alek­san­dra Sy­ro­kom­la – „gra­nia w nor­mal­ność”, do­sto­so­wy­wa­nia się do ocze­ki­wań spo­łe­czeń­stwa więk­szo­ścio­we­go przede wszyst­kim przez „tak­tow­ne” mil­cze­nie.

*

Jesz­cze przed upły­nię­ciem ter­mi­nu nad­sy­ła­nia pa­mięt­ni­ków, gdy z prze­ję­ciem czy­ta­li­_ły­śmy po­wie­rza­ne nam tek­sty, zda­ły­_li­śmy so­bie spra­wę, że for­mu­ła kon­kur­su, jak­kol­wiek do­brze ugrun­to­wa­na w so­cjo­lo­gicz­nej tra­dy­cji, bę­dzie o wie­le bar­dziej kło­po­tli­wa, niż się nam na po­cząt­ku zda­wa­ło. Ko­niecz­ność wy­bo­ru tyl­ko kil­ku spo­śród na­de­sła­nych pa­mięt­ni­ków fał­szy­wie prze­czy­ła war­to­ści po­zo­sta­łych, a tak­że jed­ne­mu z ha­seł kon­kur­su: „Nie ma prze­żyć nie­waż­nych”. Jak cel­nie na­pi­sa­ła autor­ka jed­ne­go z pa­mięt­ni­ków: „Na wstę­pie chcia­łam zło­żyć wy­ra­zy współ­czu­cia dla gru­py osób, któ­re pod­ję­ły się za­de­cy­do­wać o tym, ja­kie hi­sto­rie za­słu­gu­ją na mia­no tych naj­wy­bit­niej­szych, wy­gra­nych. To mu­si być cho­ler­nie cięż­kie, bo w su­mie to tro­chę tak, jak­by­śmy war­to­ścio­wa­li ludz­kie ży­cia. A prze­cież dą­ży­my do rów­no­ści, czyż nie?”8.

Choć pod ko­niec li­sto­pa­da 2020 ro­ku przy­zna­li­_ły­śmy dzie­więć na­gród oraz trzy do­dat­ko­we wy­róż­nie­nia ufun­do­wa­ne przez ba­dacz­ki z In­sty­tu­tu Sto­so­wa­nych Na­uk Spo­łecz­nych (wśród nich dy­rek­tor­kę In­sty­tu­tu pro­fe­sor­kę Iwo­nę Ja­ku­bow­ską-Bra­nic­ką oraz dok­tor­kę ha­bi­li­to­wa­ną Mag­da­le­nę Dud­kie­wicz)9, by­ło dla nas ja­sne, że ze­bra­nych przez nas pa­mięt­ni­ków nie da się i nie na­le­ży w ża­den spo­sób hie­rar­chi­zo­wać, że każ­dy z nich za­wie­ra rów­nie istot­ną część do­świad­cze­nia osób nie­he­te­ro­nor­ma­tyw­nych i nie­ci­snor­ma­tyw­nych w Pol­sce. Na szczę­ście z tek­stów, ja­kie do nas do­tar­ły, moż­na by­ło wy­wnio­sko­wać, że oso­by pi­szą­ce do­strze­ga­ły, że w for­mu­le kon­kur­su cho­dzi­ło nie ty­le o ry­wa­li­za­cję o na­gro­dy, ile o stwo­rze­nie i na­gło­śnie­nie oka­zji do pi­sa­nia, a za­tem o ze­bra­nie i upo­wszech­nie­nie jak naj­więk­szej licz­by opo­wie­ści. O ta­kim wła­śnie ro­zu­mie­niu idei kon­kur­su – ja­ko za­pro­sze­nia do po­dzie­le­nia się swo­imi re­la­cja­mi z in­ny­mi – świad­czy­ło to, w jak wie­lu tek­stach auto­rzy­_r­ki zwra­ca­li­_ły się do czy­ta­ją­cych. Co istot­ne, bar­dzo czę­sto ad­re­sa­t_ka­mi tek­stów są oso­by dzie­lą­ce z auto­r_ka­mi do­świad­cze­nie nie­he­te­ro- i nie­ci­snor­ma­tyw­no­ści w Pol­sce – pa­mięt­ni­ki sta­wa­ły się tym sa­mym wy­ra­zem śro­do­wi­sko­wej sa­mo­po­mo­cy, współ­dzie­le­niem pa­mię­ci, for­mą wspar­cia i edu­ka­cji w pań­stwie, któ­re upo­wszech­nia­nie wie­dzy na te­mat te­go do­świad­cze­nia sta­ra się zwal­czać.

„Ży­czę wszyst­kim, by mie­li od­wa­gę być so­bą, mie­li dy­stans do sie­bie i nie da­li so­bie wejść na gło­wę. By wal­czy­li o swo­je pra­wa” – pi­sze w kon­klu­zji swo­je­go pa­mięt­ni­ka dwu­dzie­sto­dwu­let­ni Ma­te­usz Glen, wy­ra­ża­jąc we wstę­pie do tek­stu ra­dość z te­go, że bie­rze udział w pro­jek­cie: „Mam na­dzie­ję, że po­mo­że on wie­lu oso­bom zro­zu­mieć sie­bie”. Po­dob­nie otwie­ra swój tekst ano­ni­mo­wa dzie­więt­na­sto­lat­ka: „Dłu­go za­sta­na­wia­łam się czy mo­ja hi­sto­ria mo­że być in­te­re­su­ją­ca w ja­ki­kol­wiek spo­sób dla ko­go­kol­wiek ale zro­zu­mia­łam, że wca­le nie mu­si. Po­sta­ram się jed­nak aby po prze­czy­ta­niu te­go cho­ciaż jed­nej oso­bie od­pa­lił się w gło­wie try­bik mó­wią­cy «o, a my­śla­łem/am, że je­stem z tym sam/a»”.

Waż­nym skład­ni­kiem tych hi­sto­rii ofia­ro­wa­nych so­bie na­wza­jem jest tak­że hu­mor – cza­sem wi­siel­czy, za­zwy­czaj do bó­lu cel­ny, czę­sto auto­iro­nicz­ny i pusz­cza­ją­cy oko do czy­ta­ją­cych, nie­kie­dy ma­sku­ją­cy kpiar­skim dow­ci­pem do­świad­cze­nia bar­dzo bo­le­sne. Nie­jed­no­krot­nie w za­łą­czo­nych sło­wach otu­chy po­brzmie­wa świa­do­mość dra­ma­ty­zmu sy­tu­acji i ska­li osa­mot­nie­nia, ja­kie jest udzia­łem osób LGBTQ+. Jak pi­sze Ka­mil Waj­da: „Bar­dzo pra­gnę, że­by oso­ba, któ­ra to czy­ta, wie­dzia­ła, że nie ist­nie­je coś ta­kie­go, jak sy­tu­acja bez wyj­ścia. Na­wet kie­dy ca­ły świat się wa­li, a na myśl pcha się wy­łącz­nie wi­zja śmier­ci, za­wsze znaj­dzie się cho­ciaż jed­no miej­sce, któ­re bę­dzie­my mo­gli na­zwać do­mem, i cho­ciaż jed­na oso­ba, któ­rej szcze­rze, bez­in­te­re­sow­nie bę­dzie za­le­ża­ło na na­szym szczę­ściu. Ist­nie­ją psy­cho­lo­go­wie oraz fun­da­cje, któ­re zaj­mu­ją się nie­sie­niem po­mo­cy oso­bom Queero­wym. Szu­kaj­cie po­mo­cy i dziel­cie się swo­imi prze­ży­cia­mi. Po­ka­zuj­cie in­nym, że nie są w tym wszyst­kim sa­mi”.

*

Pew­nym za­sko­cze­niem by­ło dla nas to, do ja­kie­go stop­nia for­ma „pa­mięt­ni­ka”, ko­ja­rzą­ca się po­tocz­nie z in­tym­ny­mi, czę­sto mło­dzień­czy­mi i na­iw­ny­mi za­pi­ska­mi w ze­szy­cie, zo­sta­ła przy­swo­jo­na przez oso­by pi­szą­ce ja­ko po­moc­na w mie­rze­niu się i szu­ka­niu wy­ra­zu dla doj­mu­ją­cej sa­mot­no­ści, bę­dą­cej jed­nym z naj­trud­niej­szych, a za­ra­zem naj­bar­dziej po­wszech­nych do­świad­czeń zwią­za­nych z do­ra­sta­niem osób LGBTQ+ w Pol­sce. Jak pi­sze Ksa­we­ry Kon­drat: „Dro­gi pa­mięt­ni­ku, je­steś tyl­ko ze­szy­tem, ma­łą ksią­żecz­ką, z któ­rą po­dzie­lę się swo­ją hi­sto­rią. […] W od­róż­nie­niu do fi­zycz­ne­go, na­ma­cal­ne­go, ludz­kie­go od­bior­cy, Ty przy­naj­mniej mi nie uciek­niesz w po­ło­wie zda­nia”.

Kil­ko­ro auto­ró­w_ek, spi­su­jąc na kon­kurs hi­sto­rię swo­je­go ży­cia, zde­cy­do­wa­ło się nadać tek­sto­wi for­mę ta­kie­go od­two­rzo­ne­go przy uży­ciu wy­obraź­ni „dzien­nicz­ka” ex post – tek­stu uj­mu­ją­ce­go naj­waż­niej­sze wspo­mnie­nia z dzie­ciń­stwa w cza­sie te­raź­niej­szym, po­wra­ca­ją­ce­go do per­spek­ty­wy dziec­ka, sta­no­wią­ce­go za­pis zda­rzeń i sy­tu­acji od­two­rzo­nych w pa­mię­ci i po­now­nie prze­ży­tych.

In­ne oso­by po­trak­to­wa­ły kon­kurs na pa­mięt­ni­ki ja­ko oka­zję do po­wro­tu do swo­ich wcze­śniej­szych dzien­ni­ków i za­pi­sków, przyj­rze­nia się im z per­spek­ty­wy cza­su, uło­że­nia i udo­stęp­nie­nia in­nym tych frag­men­tów, któ­re naj­bar­dziej wy­ra­zi­ście uka­zu­ją mo­zol­ną pra­cę na­zy­wa­nia wła­snych uczuć i pra­gnień w sy­tu­acji, gdy nikt nie do­star­cza słów po­trzeb­nych do sa­mo­roz­po­zna­nia i zro­zu­mie­nia sie­bie. W tek­stach kil­ka­krot­nie po­wra­ca me­ta­fo­ra kło­po­tli­we­go puz­zla – kloc­ków nie­pa­su­ją­cych do ob­raz­ka bądź ukła­da­ją­cych się w ob­ra­zek zu­peł­nie in­ny niż ten, któ­ry wi­dać u wszyst­kich in­nych.

Te pry­wat­ne za­pi­ski z okre­su doj­rze­wa­nia i mło­do­ści, do­ku­men­ty ra­to­wa­nia się pi­sa­niem, czę­sto tak­że fik­cji i po­ezji, któ­re po­zwa­la zro­zu­mieć, co się czu­je – nie­rzad­ko skon­fron­to­wa­ne z gło­sem oso­by doj­rzal­szej, ze współ­czu­ciem i z sym­pa­tią wra­ca­ją­cej do wcze­śniej­szej sie­bie – uka­zu­ją z jed­nej stro­ny głę­bię sa­mot­no­ści, na któ­rą ska­zy­wa­ne są wciąż oso­by nie­he­te­ro i trans do­ra­sta­ją­ce w Pol­sce, z dru­giej stro­ny od­sła­nia­ją nie­by­wa­łą si­łę. Bo te hi­sto­rie nie­mal za­wsze są opo­wie­ścia­mi o prze­trwa­niu – i to czę­sto prze­trwa­niu na prze­kór in­nym – w któ­rym waż­ną ro­lę ode­gra­ła ta naj­bar­dziej pry­wat­na prze­strzeń, ja­ką mo­że być do­brze ukry­ty ze­szyt.

Jak pi­sze Ni­na: „Pa­mię­tam też, że pro­wa­dzi­łam wte­dy dzien­nik i wy­da­je mi się, że to po­zwo­li­ło mi tro­chę upo­rząd­ko­wać my­śli i dojść do te­go, co wła­ści­wie się ze mną dzie­je. Dzię­ki tym za­pi­skom uświa­do­mi­łam so­bie wie­le rze­czy, bar­dzo mi to pi­sa­nie po­ma­ga­ło. Ni­ko­mu oczy­wi­ście nie zdra­dzi­łam, że je­stem les­bij­ką. Wie­dzia­łam, że je­stem za mło­da, że­by mieć pew­ność, więc wo­la­łam to za­cho­wać dla sie­bie”. I jak do­po­wia­da Mak­sym Pie­kart: „Każ­dy, kto pi­sze, chy­ba prze­cho­dzi przez ten etap, gdzie je­go pa­mięt­ni­ki nie są w 100% zgod­ne z tym, co my­śli lub czu­je. Na­tu­ral­na jest oba­wa, że ktoś nie­po­żą­da­ny prze­czy­ta na­sze za­pi­ski i wy­śmie­je styl, prze­my­śle­nia, or­to­gra­fię. Każ­da nar­ra­cja to swe­go ro­dza­ju pró­ba prze­ję­cia kon­tro­li nad wy­da­rze­niem – ob­ję­cie go i zde­fi­nio­wa­nie. Nar­ra­cja to wer­sja rze­czy­wi­sto­ści. A ja bar­dzo po­lu­bi­łem de­cy­do­wa­nie o wła­snej”.

Trze­ba tu do­dać, że – w świe­tle pa­mięt­ni­ków – de­cy­do­wa­nie o so­bie nie jest czymś, do cze­go za­chę­ca się w Pol­sce oso­by nie­peł­no­let­nie. Wręcz prze­ciw­nie – w tek­stach po­wra­ca ob­raz wcze­snych lat ży­cia na­zna­czo­nych bra­kiem sza­cun­ku dla auto­no­mii dziec­ka, któ­re­mu ra­czej wy­da­je się na­ka­zy i za­ka­zy, niż roz­ma­wia z nim i pró­bu­je się je zro­zu­mieć. Jak to uj­mu­je w pry­wat­nym dzien­ni­ku jed­na z auto­rek, ko­men­tu­jąc dzień swo­ich osiem­na­stych uro­dzin: „Je­śli spoj­rzeć na to z per­spek­ty­wy le­gal­nej, dziś pierw­szy raz my­ślę i czu­ję le­gal­nie”. In­na zaś autor­ka wspo­mi­na po la­tach: „W dzie­ciń­stwie my­śla­łam, że to nor­mal­ne, że wy­cho­wa­nie po­le­ga wła­śnie na tym, aby być cał­ko­wi­cie pod­le­głym ro­dzi­co­wi”10.

Lek­tu­ra pa­mięt­ni­ków po­zwa­la zo­ba­czyć, jak nie­umie­jęt­ność słu­cha­nia te­go, co dzie­ci ma­ją do po­wie­dze­nia, nie­uzna­wa­nie ich pod­mio­to­wo­ści, spla­ta się ze wspie­ra­ną przez na­ucza­nie Ko­ścio­ła ten­den­cją do wtła­cza­nia ich w he­te­ro­nor­ma­tyw­ne wzor­ce. W tek­stach wi­dać z jed­nej stro­ny bo­le­sną dro­gę do wy­zwo­le­nia ze zin­ter­na­li­zo­wa­nej homo­fo­bii, wdru­ko­wa­nej przez Ko­ściół (ten aspekt jest szcze­gól­nie sil­nie obec­ny w auto­bio­gra­fiach mło­dych ge­jów), z dru­giej – ska­lę znisz­cze­nia, ja­kie do­ty­ka re­la­cje ro­dzin­ne za spra­wą ide­olo­gii „obro­ny ro­dzi­ny”, unie­moż­li­wia­ją­cej zro­zu­mie­nie i za­ak­cep­to­wa­nie wła­snych nie­he­te­ro­nor­ma­tyw­nych dzie­ci. Czę­sto do­pie­ro po la­tach „złe­go wy­cho­wa­nia” ro­dzi­ce osób, któ­re na­pi­sa­ły pa­mięt­ni­ki, za­czy­na­ją być obec­ni w ich w ży­ciu w in­ny spo­sób. Ce­ną jest jed­nak czę­sto ze­rwa­nie bądź znacz­ne po­luź­nie­nie re­la­cji do cza­su, gdy ro­dzi­ce zro­zu­mie­ją, że nie ma­ją już wpły­wu na to, jak ży­ją ich dzie­ci. Nie­kie­dy ze­rwa­nie z ro­dzi­ca­mi oka­zu­je się je­dy­nym spo­so­bem oca­le­nia sie­bie.

Na róż­nych eta­pach pra­cy nad tą książ­ką wciąż na no­wo ude­rza­ło nas, z jak zna­ko­mi­cie na­pi­sa­ny­mi tek­sta­mi ma­my do czy­nie­nia. Ich od­wa­ga, śmia­łość i prze­ni­kli­wość in­tro­spek­cji czę­sto prze­wyż­sza to, co zna­leźć moż­na w tek­stach osób zaj­mu­ją­cych się pi­sa­niem za­wo­do­wo. Nie­zwy­kłą wni­kli­wość wi­dać zwłasz­cza w hi­sto­riach prze­ży­wa­nia i mo­zol­ne­go unie­za­leż­nia­nia się od ka­to­lic­kiej re­li­gij­no­ści. Ja­kimś wy­tłu­ma­cze­niem mo­że być to, co pod­su­wa jed­na z auto­rek, An­na, gdy pró­bu­je zro­zu­mieć od­wa­gę swo­ich ży­cio­wych de­cy­zji: „pa­ra­dok­sal­nie brak ak­cep­ta­cji oto­cze­nia po­zwa­la grun­tow­nie prze­my­śleć to, co jest wła­snym pra­gnie­niem. Wła­snym, nie wszyst­kich in­nych”.

By­cie zda­ny­m_ą tyl­ko na sie­bie wi­docz­ne jest zwłasz­cza w nar­ra­cjach auto­bio­gra­ficz­nych osób trans­pł­cio­wych – w ich wy­pad­ku prze­trwa­nie wy­ma­ga tak ko­lo­sal­nej wier­no­ści so­bie, tak cięż­kiej wal­ki o sie­bie, że to wła­śnie one naj­peł­niej od­sła­nia­ją nie­by­wa­łą si­łę obec­ną w każ­dej z po­wie­rzo­nych nam hi­sto­rii. Jak pi­sze To­masz Ja­no­ta: „Mu­sia­łem być sil­ny wo­bec nich wszyst­kich”. Są to też hi­sto­rie bu­do­wa­nia mię­dzy­ludz­kich wię­zi w świe­cie, któ­ry nie­ustan­nie nie­sie znisz­cze­nie. Łu­kasz wspo­mi­na: „W tym cza­sie mia­łem rów­nież dwóch naj­lep­szych ko­le­gów. Je­den syn ko­le­gi ro­dzi­ców do­bry chło­pak sza­no­wał mnie i lu­bił ta­kie­go ja­kim by­łem. Dru­gi był trak­to­wa­ny przez ró­wie­śni­ków po­dob­nie jak ja i w wie­ku 17 lat po­wie­sił się w sto­do­le. Trzy­ma­li­śmy się ra­zem przez ca­łą pod­sta­wów­kę i gim­na­zjum, przy nich by­łem praw­dzi­wy re­al­ny nor­mal­ny nie wy­ty­ka­li mnie pal­ca­mi i nie osą­dza­li”.

Wiel­ką ro­lę w od­naj­dy­wa­niu in­nych niż he­te­ro- i ci­snor­ma­tyw­ne nar­ra­cji i wzor­ców od­gry­wa śro­do­wi­sko wir­tu­al­ne, in­ter­net. Za­rów­no ja­ko re­po­zy­to­rium tek­stów kul­tu­ry – mu­zy­ki, fil­mów – jak i ja­ko prze­strzeń wła­sne­go two­rze­nia, pu­bli­ko­wa­nia, a wresz­cie, przede wszyst­kim, na­rzę­dzie umoż­li­wia­ją­ce na­wią­za­nie kon­tak­tów spo­łecz­nych, po­zwa­la­ją­ce otwo­rzyć so­bie świat, od­na­leźć przy­ja­zne oso­by to­wa­rzy­szą­ce od­kry­wa­niu wła­snej dro­gi. Ten spo­sób wza­jem­ne­go ra­to­wa­nia się i od­szu­ki­wa­nia za po­śred­nic­twem in­ter­ne­tu wi­dać szcze­gól­nie wy­raź­nie wła­śnie w opo­wie­ściach osób trans­pł­cio­wych, w hi­sto­riach osób, któ­re do­pie­ro w prze­strze­ni wir­tu­al­nej od­kry­wa­ją prze­strzeń ży­cia praw­dzi­we­go, po­czy­na­jąc od moż­li­wo­ści funk­cjo­no­wa­nia pod wła­snym, przez sie­bie wy­bra­nym imie­niem. Za­ra­zem rze­czy­wi­stość in­ter­ne­to­wa po­zo­sta­je w gi­gan­tycz­nym kon­flik­cie ze świa­tem, w ja­kim do­ra­sta­ły i nie­kie­dy wciąż do­ra­sta­ją oso­by LGBTQ+ w Pol­sce. Z jed­nej stro­ny prze­strzeń do­ko­na­nej, przy­naj­mniej w pew­nym stop­niu, eman­cy­pa­cji, z dru­giej, jak to okre­śla We­ro­ni­ka – „to­tal­na ab­sen­cja osób LGBT”.

Z sa­mot­nej wal­ki ro­dzi się po­czu­cie so­li­dar­no­ści, tro­ska o in­nych. Jak pi­sze jed­na z auto­rek, Mad­ness: „Mam 39 lat, ro­dzi­nę, mo­gła­bym mieć spo­kój, ale te dzie­cia­ki, te drob­ne po­sta­ci z tę­czo­wy­mi tor­ba­mi na ra­mio­nach, one po­trze­bu­ją wspar­cia”. To tak­że wspól­no­ta z ty­mi, któ­rych Pol­ska znisz­czy­ła: „Dzie­cia­ki wie­sza­ją się na drze­wach, trze­pa­kach, ży­ran­do­lach (Kac­per użył sznu­ró­wek) al­bo pod­ci­na­ją ży­ły. Ostat­nio był jesz­cze Do­mi­nik, a po­tem nie­co star­szy od nich Da­mian Ma­li­szew­ski. To już bliź­nia­cza hi­sto­ria. Przej­rza­łem się w je­go roz­pa­czy. Te sa­me po­zy­cje w ży­cio­ry­sie: wy­klu­cze­nie, dys­kry­mi­na­cja, za­prze­cze­nie, wy­par­cie, uza­leż­nie­nie, upa­dek, a po­tem tra­gicz­na śmierć. Ra­zem z Da­mia­nem bra­li­śmy te sa­me ta­blet­ki na pust­kę. Miał trud­niej, bo po­cho­dził z ubo­giej ro­dzi­ny. By­cie bied­nym ge­jem w Pol­sce czę­sto koń­czy się w kost­ni­cy. Jest ja­kiś po­ziom wy­klu­cze­nia, któ­ry mo­że znieść czło­wiek”.

Wresz­cie obec­na jest w pa­mięt­ni­kach wspól­no­ta dzia­ła­nia – ak­ty­wi­zmu, wy­zwa­la­ją­ce­go uczest­nic­twa w Mar­szach Rów­no­ści, wspar­cia udzie­la­ne­go przez or­ga­ni­za­cje LGBTQ+ w chwi­lach naj­więk­szej po­trze­by. W wie­lu opo­wie­ściach wy­raź­nie za­zna­cza się po­czu­cie od­po­wie­dzial­no­ści za to, że­by zo­sta­wić świa­dec­two swo­je­go prze­trwa­nia – by ko­lej­nym oso­bom by­ło już tro­chę ła­twiej. Pi­sa­nie sta­je się for­mą wza­jem­nej po­mo­cy. Słu­ży prze­ła­ma­niu mil­cze­nia, do­star­cze­niu wie­dzy, któ­rej pań­stwo pol­skie od­ma­wia, wy­mu­szo­ną igno­ran­cję na­zy­wa­jąc ob­łud­nie „ochro­ną dzie­ci”. Staw­ką jest te­raz to, że­by wresz­cie nie trze­ba już by­ło ca­łej si­ły czer­pać z sie­bie, że­by po­moc i wspar­cie przy­cho­dzi­ły z ze­wnątrz. I to jest też mo­ty­wa­cja sto­ją­ca za tą książ­ką.

*

Ni­niej­szy tom, za­wie­ra­ją­cy sie­dem­dzie­siąt dzie­więć spo­śród stu osiem­dzie­się­ciu czte­rech otrzy­ma­nych przez nas świa­dectw, sta­no­wi pró­bę od­da­nia wy­ra­zi­sto­ści, róż­no­rod­no­ści i wie­lo­gło­so­wo­ści ca­łe­go zbio­ru pa­mięt­ni­ków. Nie wszyst­kie ro­dza­je pa­mięt­ni­ków uda­ło się nam jed­nak po­mie­ścić na­wet w tak ob­szer­nej książ­ce. Naj­trud­niej by­ło tu za­wrzeć dzien­ni­ki pi­sa­ne nie­za­leż­nie od kon­kur­su – z ich wie­lo­wąt­ko­wo­ścią, frag­men­ta­rycz­no­ścią, sku­pie­niem na do­zna­niach kon­kret­ne­go cza­su sta­no­wi­ły one jak­by osob­ne świa­ty, nie­jed­no­krot­nie za­chwy­ca­ją­ce i sza­le­nie cie­ka­we, ale z ra­cji pew­nej in­tro­wer­tycz­no­ści tej for­my wy­ma­ga­ją­ce ra­czej osob­nej lek­tu­ry. Z po­dob­nych po­wo­dów nie zna­la­zły się w tym to­mie wspo­mnie­nia tych osób, któ­re wy­bra­ły po­etyc­ką for­mę wy­ra­zu. Wresz­cie, w związ­ku z pod­ję­tą przez nas de­cy­zją, by pu­bli­ko­wać tek­sty w ca­ło­ści i nie do­ko­ny­wać w nich skró­tów, nie uda­ło się nam uwzględ­nić nie­któ­rych bar­dzo war­to­ścio­wych, lecz dłu­gich pa­mięt­ni­ków. Mi­mo ta­kich przy­ję­tych przez nas ogra­ni­czeń tek­sty ze­bra­ne w tym to­mie po­zo­sta­ją ga­tun­ko­wo bar­dzo róż­no­rod­ne: od tra­dy­cyj­nych auto­bio­gra­fii, uło­żo­nych we­dług chro­no­lo­gii wy­da­rzeń, przez te, któ­re po­rzą­dek chro­no­lo­gicz­ny na róż­ne spo­so­by plą­czą i mie­sza­ją, po ta­kie, któ­re przyj­mu­ją for­mę ma­ni­fe­stu lub są wy­rwa­nym z szer­sze­go kon­tek­stu, ale jak w so­czew­ce sku­pia­ją­cym isto­tę rze­czy za­pi­sem jed­ne­go do­świad­cze­nia, na­wet wpi­sem na Fa­ce­bo­oku. Zda­rza­ją się wresz­cie ta­kie, któ­re już ode­gra­ły ro­lę w ży­ciu spo­łecz­no­ści LGBTQ+ w Pol­sce, funk­cjo­nu­jąc ja­ko blo­gi two­rzo­ne z po­trze­by wspie­ra­nia in­nych.

Oprócz na­sze­go dą­że­nia, by wy­bra­ne tek­sty uło­ży­ły się w róż­no­rod­ną, wy­ra­zi­stą i wie­lo­wy­mia­ro­wą opo­wieść, za­le­ża­ło nam rów­nież na tym, aby ta książ­ka uka­zy­wa­ła wie­le aspek­tów ży­cia osób LGBTQ+ w pań­stwie pol­skim. Do klu­czo­wych jej te­ma­tów na­le­żą: dzie­ciń­stwo, re­la­cje ro­dzin­ne, szko­ła, wpływ Ko­ścio­ła oraz roz­li­cze­nia z homo­fo­bicz­ny­mi i trans­fo­bicz­ny­mi ele­men­ta­mi ka­to­li­cy­zmu, zdo­by­wa­nie wie­dzy na te­mat nie­he­te­ro- i nie­ci­snor­ma­tyw­no­ści, a tak­że słów po­trzeb­nych do sa­mo­okre­śle­nia i sa­mo­zro­zu­mie­nia, do­świad­cze­nia w śro­do­wi­sku pra­cy i w in­sty­tu­cjach pu­blicz­nych (są­dach, urzę­dach, szpi­ta­lach, uni­wer­sy­te­tach), mi­gra­cja, ro­la in­ter­ne­tu w prze­ła­my­wa­niu zmo­wy mil­cze­nia, zna­cze­nie tek­stów kul­tu­ry, cza­so­pism, wresz­cie or­ga­ni­za­cji dzia­ła­ją­cych na rzecz osób LGBTQ+, rów­no­ścio­wych pa­rad i mar­szów, a tak­że in­nych form sto­wa­rzy­sza­nia się i po­zna­wa­nia, ta­kich jak klu­by, dla bu­do­wa­nia po­czu­cia wspól­no­ty i prze­ła­my­wa­nia stra­chu. Tek­sty re­la­cjo­nu­ją­ce ży­cie za gra­ni­cą oraz bo­le­sne po­wro­ty do Pol­ski po­zwa­la­ją do­strzec ska­lę opre­sji i po­trze­bę po­li­tycz­nej zmia­ny. Waż­ne by­ły dla nas tek­sty mó­wią­ce za­rów­no o kosz­tach wal­ki o prze­trwa­nie: zma­ga­niu z uza­leż­nie­nia­mi, za­bu­rze­niach psy­chicz­nych, jak i o tym, co da­je si­łę: przy­jaź­niach, mi­ło­ściach, ma­rze­niach.

Wresz­cie istot­ne by­ło dla nas to, by w to­mie po­ja­wi­ły się nar­ra­cje świad­ki­ń_ów wy­da­rzeń waż­nych dla dzie­jów spo­łecz­no­ści LGBTQ+ w Pol­sce – tych daw­niej­szych i nie­daw­nych: po­cząw­szy od po­wsta­nia tak prze­ło­mo­wych ksią­żek jak homo­fo­bia po pol­sku czy Dziew­czy­ny, wyjdź­cie z sza­fy, kam­pa­nii spo­łecz­nej „Niech nas zo­ba­czą”, po pierw­szy marsz w Bia­łym­sto­ku, za­trzy­ma­nia 7 sierp­nia 2020 ro­ku, Mar­sze Rów­no­ści or­ga­ni­zo­wa­ne w róż­nych mia­stach. Cen­ne by­ły też dla nas wspo­mnie­nia po­zwa­la­ją­ce od­two­rzyć to, jak zmie­nia­ły się for­my na­wią­zy­wa­nia zna­jo­mo­ści mię­dzy oso­ba­mi nie­he­te­ro- i nie­ci­snor­ma­tyw­ny­mi – od bi­wa­ków w la­tach osiem­dzie­sią­tych i dzie­więć­dzie­sią­tych, przez klu­by czy stro­nę Queer.pl, aż po blo­gi i vlo­gi.

Po­dob­nie jak w wy­pad­ku an­to­lo­gii z osiem­na­sto­ma pa­mięt­ni­ka­mi, wy­da­nej przez współ­pra­cu­ją­cą z na­mi Fun­da­cję im. He­in­ri­cha Böl­la w li­sto­pa­dzie ubie­głe­go ro­ku11 – rów­nież w for­mie se­rii au­dy­cji i pod­ca­stów przy­go­to­wa­nych w part­ner­stwie z Ra­diem TOK FM, wy­my­ślo­nych i wy­pro­du­ko­wa­nych przez Ka­ta­rzy­nę Szu­stow – tak­że i ten wy­bór za­wie­ra w so­bie pier­wia­stek ar­bi­tral­no­ści i na­rzu­ca pew­ne ogra­ni­cze­nia. Spo­śród na­de­sła­nych nam tek­stów na pu­bli­ka­cję za­słu­gu­je znacz­nie wię­cej niż sie­dem­dzie­siąt dzie­więć za­miesz­czo­nych w ni­niej­szym to­mie. Nie ma­my wąt­pli­wo­ści, że in­ny ze­spół ba­daw­czy mógł­by przy­go­to­wać zu­peł­nie in­ny wy­bór, uwy­pu­kla­ją­cy za­gad­nie­nia i wąt­ki, któ­re my prze­ga­pi­li­_ły­śmy.

Tym bar­dziej na­le­ży za­zna­czyć, że wszyst­kie na­de­sła­ne nam tek­sty są do­stęp­ne dla osób in­te­re­su­ją­cych się te­ma­ty­ką do­świad­czeń lu­dzi nie­he­te­ro- i nie­ci­snor­ma­tyw­nych w Pol­sce w Zbio­rze Ar­chi­wal­nym Pra­cow­ni Ba­dań nad Hi­sto­rią i Toż­sa­mo­ścia­mi LGBT+ udo­stęp­nia­nym w Ga­bi­ne­cie Rę­ko­pi­sów Bi­blio­te­ki Uni­wer­sy­te­tu War­szaw­skie­go – nie­któ­re z nich bę­dzie­my sta­rać się pu­bli­ko­wać przy in­nych oka­zjach. Co istot­ne, ten zbiór po­zo­sta­je zbio­rem otwar­tym. Bar­dzo za­chę­ca­my wszyst­kie oso­by, któ­re ze­chcia­ły­by – już po­za for­mu­łą kon­kur­so­wą – za­pi­sać i ofia­ro­wać opo­wieść o swo­im ży­ciu, do prze­sła­nia jej do na­szej Pra­cow­ni.

*

Kil­ka słów o spo­so­bie zre­da­go­wa­nia i uło­że­nia przez nas tek­stów, któ­re zna­la­zły się w tym to­mie. W pra­cach re­dak­cyj­nych trzy­ma­ły­_li­śmy się za­sa­dy mi­ni­mal­nej in­ge­ren­cji w tekst, ma­jąc jed­no­cze­śnie na uwa­dze po­trze­bę uła­twie­nia lek­tu­ry. Zgod­nie z ty­mi ogól­ny­mi za­sa­da­mi edy­cji ujed­no­li­co­no więc czcion­kę i spo­sób za­pi­sy­wa­nia ty­tu­łów ksią­żek, pio­se­nek, fil­mów i cza­so­pism. Za­cho­wa­no jed­nak pew­ne róż­ni­ce, gdy idzie o to, jak auto­rzy­_r­ki przy­wo­łu­ją w tek­stach wy­po­wie­dzi swo­je i in­nych (w nie­któ­rych tek­stach ro­bią to za po­mo­cą kur­sy­wy, w in­nych uży­wa­jąc cu­dzy­sło­wów, nie­kie­dy sa­mych myśl­ni­ków). Za tą de­cy­zją stoi na­sze pra­gnie­nie utrzy­ma­nia róż­no­rod­ne­go cha­rak­te­ru tych tek­stów, uwzględ­nie­nia fak­tu, że ich auto­rzy­_r­ki w róż­nym stop­niu dą­ży­li­_ły do nada­nia swo­jej wy­po­wie­dzi for­my, któ­ra wpi­su­je się w obo­wią­zu­ją­ce nor­my popraw­no­ści. Cza­sa­mi waż­niej­sze dla nich by­ło, jak się zda­je, po­zo­sta­nie w ob­sza­rze ję­zy­ka mó­wio­ne­go, pol­sz­czy­zny, ja­kiej uży­wa się dziś na cza­cie, w ese­me­sach al­bo w oso­bi­stych za­pi­skach.

Choć tek­sty czy­ta­li­_ły­śmy uważ­nie po to, by wy­chwy­cić w nich li­te­rów­ki i uster­ki, to nie „czy­ści­li­_ły­śmy” ich przy tym z wy­ra­żeń uzna­wa­nych za nie­popraw­ne, ko­śla­we, nie­pre­cy­zyj­ne. W nie­licz­nych wy­pad­kach, gdy ja­kiś aka­pit wy­da­wał się nam nie­ja­sny – do­py­ty­wa­li­_ły­śmy auto­ra­_kę. Zmia­ny re­dak­cyj­ne ogra­ni­czy­ły­_li­śmy w za­sa­dzie je­dy­nie do popra­wy in­ter­punk­cji i or­to­gra­fii, przy czym po­wstrzy­my­wa­ły­_li­śmy się od ko­ry­go­wa­nia or­to­gra­fii w sy­tu­acjach, gdy jej popra­wie­nie ozna­cza­ło­by za­tar­cie spe­cy­fi­ki czy­je­goś spo­so­bu pi­sa­nia, a od ko­ry­go­wa­nia in­ter­punk­cji – gdy jej brak lub nie­popraw­ność nada­wa­ły tek­sto­wi emo­cjo­nal­nej mo­cy, po­zo­sta­wa­ły bar­dziej spój­ne z je­go ży­wio­ło­wą tre­ścią. Nie zmie­nia­ły­_li­śmy szy­ku zdań, nie popra­wia­ły­_li­śmy błę­dów gra­ma­tycz­nych (na przy­kład nie­zgod­ne­go z ję­zy­ko­wą nor­mą uży­cia imie­sło­wów) ani nie maj­stro­wa­li­_ły­śmy przy fra­ze­olo­gii, po­za po­je­dyn­czy­mi sy­tu­acja­mi, gdy tekst sta­wał się nie­zro­zu­mia­ły. Cho­dzi­ło nam o za­cho­wa­nie wa­lo­ru ję­zy­ka ze­bra­nych tu opo­wie­ści – ję­zy­ka, któ­ry wy­ry­wa się z wię­zów hi­per­popraw­no­ści, uwal­nia się od wpa­ja­nych przez in­nych ry­go­rów, jak „się pi­sze”, a jak pi­sać nie wol­no. Wi­dzie­li­_a­ły­śmy wy­raź­nie, że for­ma tek­stów, świe­żość i ży­wioł ich ję­zy­ka, ko­re­spon­du­je moc­no z ich tre­ścią. Pro­ces re­dak­cji po­le­gał więc na nie­zwy­kle po­ucza­ją­cym po­wstrzy­my­wa­niu się od wpro­wa­dza­nia zmian, na re­zy­gna­cji z głę­bo­ko wpo­jo­ne­go na­wy­ku do­pa­so­wy­wa­nia fraz do wła­snych wy­obra­żeń o tym, jak tekst po­wi­nien wy­glą­dać. Im dłu­żej ob­co­wa­li­_ły­śmy z ty­mi tek­sta­mi, czę­sto opi­su­ją­cy­mi re­alia szkol­ne, tym wy­raź­niej świ­ta­ła nam myśl, że im­pe­ra­tyw ję­zy­ko­wej popraw­no­ści, że­la­zne prze­ko­na­nie o tym, że „pi­sze się” w tyl­ko je­den popraw­ny spo­sób, mo­że mieć coś wspól­ne­go z twier­dze­niem, że jest tyl­ko je­den pra­wi­dło­wy spo­sób, w ja­ki „się ko­cha i po­żą­da”.

Nie in­ge­ro­wa­li­_ły­śmy w treść tek­stów tak­że wte­dy, gdy po­ja­wia­ły się w nich frag­men­ty, w któ­rych do­cho­dzi­ły do gło­su uprze­dze­nia osób pi­szą­cych al­bo gdy za­wo­dzi­ła je pa­mięć do­ty­czą­ca nie­któ­rych wy­da­rzeń hi­sto­rycz­nych (istot­niej­sze by­ło dla nas utrwa­le­nie te­go, jak te wy­da­rze­nia są pa­mię­ta­ne, niż dą­że­nie do fak­to­gra­ficz­nej ści­sło­ści). Z oczy­wi­stych wzglę­dów zwra­ca­ły­_li­śmy jed­nak uwa­gę na kwe­stię ano­ni­mi­za­cji – nie tyl­ko po­ja­wia­ją­cych się w pa­mięt­ni­kach imion, lecz tak­że nazw miej­sco­wo­ści. De­cy­zja o tym, co po­win­no pod­le­gać ano­ni­mi­za­cji, na­le­ża­ła w peł­ni do osób pi­szą­cych, któ­rym prze­ka­zy­wa­li­_ły­śmy na­sze pro­po­zy­cje i uwa­gi, pod­da­jąc się do­ko­na­nym przez auto­ró­w_ki roz­strzy­gnię­ciom. Nie­kie­dy imio­na opi­sy­wa­nych osób po­zo­sta­wia­no bez ano­ni­mi­za­cji, nie­kie­dy za­stę­po­wa­no ini­cja­ła­mi, nie­kie­dy za­mie­nia­no na in­ne. W po­je­dyn­czych sy­tu­acjach zmia­nie ule­gły też szcze­gó­ły, któ­re po­zwa­la­ły­by na iden­ty­fi­ka­cję opi­sy­wa­nych osób.

Dba­li­_ły­śmy, by to autor­ki­_rzy zde­cy­do­wa­ły­_li, jak swój tekst pod­pi­szą, czy nada­dzą mu ty­tuł, ja­ki­mi da­ny­mi bio­gra­ficz­ny­mi go opa­trzą. Dla­te­go część tek­stów jest pod­pi­sa­na imio­na­mi i na­zwi­ska­mi, część je­dy­nie imio­na­mi bądź pseu­do­ni­ma­mi, część jest cał­kiem ano­ni­mo­wa. W spi­sie tre­ści tek­sty ano­ni­mo­we ozna­czo­ne zo­sta­ły ty­tu­ła­mi, a je­śli ich nie ma­ją – in­ci­pi­ta­mi. I tu wiel­ką war­to­ścią wy­da­wa­ła się nam nie­re­gu­lar­ność re­zul­ta­tu, wi­docz­na już na po­zio­mie spi­su tre­ści.

Każ­de­mu pu­bli­ko­wa­ne­mu pa­mięt­ni­ko­wi to­wa­rzy­szy me­trycz­ka, za­wie­ra­ją­ca in­for­ma­cję o auto­rze­_r­ce. Choć po­cząt­ko­wo na­szym za­mia­rem by­ło nada­nie tym me­trycz­kom ze­stan­da­ry­zo­wa­nej for­my, szyb­ko oka­za­ło się to nie­moż­li­we. Miej­sce uro­dze­nia nie po­kry­wa­ło się z miej­scem do­ra­sta­nia, to zaś róż­ne by­ło od obec­ne­go miej­sca za­miesz­ka­nia. Przede wszyst­kim jed­nak, jak wspo­mnia­no wy­żej, oso­by pi­szą­ce pa­mięt­ni­ki czę­sto Queero­wa­ły pro­po­no­wa­ne przez nas ka­te­go­rie do­ty­czą­ce toż­sa­mo­ści płcio­wej i orien­ta­cji psy­cho­sek­su­al­nej – mno­żąc iden­ty­fi­ka­cje, krzy­żu­jąc je i prze­ła­mu­jąc, do­da­jąc im nie­pew­no­ści i płyn­no­ści, a tym sa­mym sku­tecz­nie sta­wia­jąc opór pró­bom za­mknię­cia ich ży­cia i oso­bo­wo­ści w sztyw­ne for­mu­ły. Tym sa­mym już w me­trycz­ce ujaw­ni­ło się to, co na­zna­cza treść pa­mięt­ni­ków – prze­kra­cza­nie sztyw­nych po­dzia­łów, pod­wa­ża­nie za­sad, nie­zgo­da na ży­cie w za­sta­nych, przy­go­to­wa­nych przez in­nych i raz na za­wsze usta­lo­nych ra­mach.

Wła­śnie w związ­ku z na­szą chę­cią usza­no­wa­nia tej tre­ści, wraz z jej nie­re­gu­lar­no­ścia­mi, gięt­ko­ścią i nie­szczel­no­ścią kla­sy­fi­ka­cji, nie zde­cy­do­wa­li­_ły­śmy się na upo­rząd­ko­wa­nie tek­stów we­dług ja­kiej­kol­wiek jed­no­li­tej ka­te­go­rii – da­ty uro­dze­nia, toż­sa­mo­ści płcio­wej czy orien­ta­cji psy­cho­sek­su­al­nej – choć każ­da z tych ka­te­go­rii, uję­ta w me­trycz­ce, sta­no­wić mo­że klucz, je­den z wie­lu klu­czy, za po­mo­cą któ­re­go da się tę książ­kę wer­to­wać i czy­tać. Za­miast te­go uło­ży­li­_ły­śmy tek­sty w ko­lej­no­ści, któ­ra ba­zu­je na kon­tra­stach i aso­cja­cjach, na swo­istej ko­re­spon­den­cji są­sia­du­ją­cych tek­stów (nie­kie­dy opar­tej na zbież­no­ści po­ru­sza­nych wąt­ków, nie­kie­dy na róż­ni­cy per­spek­tyw). Ma­my na­dzie­ję, że ko­lej­ność ta po­zwo­li za­chwy­cić się róż­no­rod­no­ścią tych pa­mięt­ni­ków, a za­ra­zem do­strzec tak in­ten­syw­nie w nich obec­ną wspól­no­tę opi­sy­wa­nych pro­ble­mów.

Aby uła­twić lek­tu­rę oso­bom, któ­re za­in­te­re­so­wa­ne są kon­kret­ny­mi wąt­ka­mi po­ru­sza­ny­mi w pa­mięt­ni­kach, przy­go­to­wa­li­_ły­śmy oprócz me­try­czek kil­ka „map”, li­nii te­ma­tycz­nych, któ­re mo­gą or­ga­ni­zo­wać po­rzą­dek lek­tu­ry. Za­łą­cza­my je ja­ko dodatek na końcu książki zarówno w wersji tekstowej, jak graficznej, ale za­ra­zem za­chę­ca­my, by szu­kać wła­snych dróg za­po­zna­wa­nia się z tym to­mem, nie­ko­niecz­nie za­kła­da­ją­cych li­ne­ar­ną lek­tu­rę „od de­ski do de­ski”. Kon­struk­cja książ­ki umoż­li­wia sa­mo­dziel­ne wy­bie­ra­nie ko­lej­nych czy­ta­nych tek­stów i od­naj­dy­wa­nie wła­snych ście­żek.

W tym to­mie po­słu­gu­je­my się skró­tem „LGBTQ+”, pod­czas gdy w na­zwie na­szej Pra­cow­ni po­ja­wia się krót­sza wer­sja „LGBT+”, a w ma­łej an­to­lo­gii opu­bli­ko­wa­nej przez Fun­da­cję im. He­in­ri­cha Böl­la w War­sza­wie – skrót „LGBTQIA+”. Po­zwa­la­jąc so­bie na tę nie­re­gu­lar­ność, chce­my za­zna­czyć, że nie że­la­zna kon­se­kwen­cja li­czy się dla nas naj­bar­dziej, ale uważ­ność, życz­li­wość, go­to­wość przy­ję­cia róż­nych gło­sów i spo­so­bów mó­wie­nia. Przez te – więk­sze i mniej­sze – nie­spój­no­ści pró­bu­je­my dać wy­raz na­sze­mu przy­wią­za­niu do świa­ta, w któ­rym nie szu­ka się jed­ne­go uni­wer­sal­ne­go i za­wsze obo­wią­zu­ją­ce­go klu­cza, świa­ta, w któ­rym na ak­cep­ta­cję i po­moc wza­jem­ną li­czyć mo­że każ­da oso­ba, nie­za­leż­nie od te­go, kim jest i z kim pra­gnie być.

Łu­kasz Mi­ko­ła­jew­ski, Piotr La­skow­ski

Do­da­tek I. Rzut oka na hi­sto­rię sys­te­mo­wej dys­kry­mi­na­cji osób LGBTQ+ w Pol­sce

Wszyst­kie ze­bra­ne w tym to­mie hi­sto­rie łą­czy to, że ich bo­ha­ter­ki­_o­wie wy­ra­sta­ły­_li w tym sa­mym pań­stwie1. Uzna­li­_ły­śmy więc, że war­to za­ry­so­wać tu­taj w skró­cie hi­sto­rię kształ­to­wa­nia się w Pol­sce po 1989 ro­ku po­li­tycz­no-praw­nych ram sys­te­mo­wej trans­fo­bii i homo­fo­bii2. Nie ma tu oczy­wi­ście miej­sca na wy­mie­nie­nie wszyst­kich homo­fo­bicz­nych i trans­fo­bicz­nych wy­po­wie­dzi po­li­ty­ków czy pu­bli­ka­cji me­dial­nych, to­też ogra­ni­cza­my się do wspo­mnie­nia tych, któ­re – jak się nam wy­da­wa­ło – wy­zna­cza­ją ko­lej­ne sta­dia po­li­ty­ki pań­stwa pol­skie­go i Ko­ścio­ła ka­to­lic­kie­go w Pol­sce wo­bec spo­łecz­no­ści LGBTQ+. Kto zna ten kon­tekst aż na­zbyt do­brze, mo­że oczy­wi­ście prze­sko­czyć tę i na­stęp­nych kil­ka stron, by przejść bez­po­śred­nio do lek­tu­ry auto­bio­gra­fii.

Choć w pol­skiej prze­szło­ści obec­ne są przy­kła­dy otwar­to­ści, przy­naj­mniej zaś to­le­ran­cji wo­bec osób nie­he­te­ro­nor­ma­tyw­nych (na przy­kład pra­ca Le­ona Wa­ch­hol­za Kry­tycz­ne uwa­gi w spra­wie ura­nicz­ne­go po­czu­cia płcio­we­go z 1899 ro­ku), a w 1932 ro­ku Ko­deks kar­ny Ju­liu­sza Ma­ka­re­wi­cza zniósł pe­na­li­za­cję sto­sun­ków homo­sek­su­al­nych, to sto­su­nek do lu­dzi LGBTQ+ kształ­to­wa­ny przez ję­zyk po­li­tycz­nej pro­pa­gan­dy, teo­lo­gii, psy­cho­lo­gii, psy­chia­trii czy kry­mi­no­lo­gii po­zo­sta­wał al­bo jed­no­znacz­nie ne­ga­tyw­ny, al­bo, w krę­gach li­te­rac­ko-ar­ty­stycz­nych, na ogół kpią­co-lek­ce­wa­żą­cy. De­kry­mi­na­li­za­cji sto­sun­ków homo­sek­su­al­nych, któ­ra oszczę­dzi­ła oso­bom nie­he­te­ro­nor­ma­tyw­nym wie­lu cier­pień, to­wa­rzy­szy­ło ocze­ki­wa­nie od nich mil­cze­nia i utrzy­my­wa­nia po­zo­rów he­te­ro­nor­my. W mię­dzy­wo­jen­nej Pol­sce, ina­czej niż w Niem­czech, gdzie wal­czo­no o znie­sie­nie nie­sław­ne­go pa­ra­gra­fu 175, nie po­wstał zor­ga­ni­zo­wa­ny ruch osób LGBTQ+.

Re­wo­lu­cja sek­su­al­na i kontr­kul­tu­ro­wa 1968 ro­ku w du­żej mie­rze Pol­skę omi­nę­ła, na­to­miast z ca­łą mo­cą od­ci­snął tu swo­je pięt­no bac­klash lat osiem­dzie­sią­tych. Usztyw­nie­nie „oby­cza­jo­we” epo­ki póź­ne­go Le­oni­da Breż­nie­wa sprzę­gło się z la­ta­mi kon­ser­wa­tyw­nych rzą­dów Ro­nal­da Re­aga­na i Mar­ga­ret That­cher (obo­je na­krę­ca­li pa­ni­kę mo­ral­ną zwią­za­ną z epi­de­mią HIV-AIDS, a za­ra­zem ob­fi­cie z tej pa­ni­ki ko­rzy­sta­li). Dla Pol­ski szcze­gól­ne zna­cze­nie mia­ło przy tym ob­ję­cie w 1978 ro­ku tro­nu w Wa­ty­ka­nie przez Ka­ro­la Woj­ty­łę, ko­lej­ne­go ul­tra­kon­ser­wa­tyw­ne­go po­li­ty­ka, któ­ry wy­wrze de­cy­du­ją­cy wpływ na kształt sfe­ry pu­blicz­nej w na­stęp­nych de­ka­dach.

Prze­łom 1989 ro­ku przy­niósł pew­ne na­dzie­je na zmia­ny. Świa­to­wa Or­ga­ni­za­cja Zdro­wia w 1990 ro­ku usu­nę­ła homo­sek­su­al­ność z li­sty cho­rób, w Pol­sce zaś w tym sa­mym cza­sie za­czę­ły dzia­łać le­gal­nie pierw­sze or­ga­ni­za­cje osób LGBTQ+, któ­rym wcze­śniej od­ma­wia­no re­je­stra­cji. Wy­ro­sły one w du­żym stop­niu z opo­ru wo­bec ak­cji „Hia­cynt” – prze­pro­wa­dzo­nej w dru­giej po­ło­wie lat osiem­dzie­sią­tych z po­le­ce­nia mi­ni­stra spraw we­wnętrz­nych Cze­sła­wa Kisz­cza­ka se­rii za­trzy­mań homo­sek­su­al­nych męż­czyzn, któ­rych pod­da­wa­no upo­ka­rza­ją­cym prze­słu­cha­niom z uży­ciem gróźb i szan­ta­ży. Mi­mo sta­rań ak­ty­wi­stó­w_ek pań­stwo pol­skie po 1989 ro­ku nie tyl­ko ni­g­dy nie po­tę­pi­ło ak­cji „Hia­cynt”, ale tak­że w nie­ja­sny spo­sób za­go­spo­da­ro­wa­ło po­wsta­łe w jej wy­ni­ku ak­ta – ty­sią­ce za­ło­żo­nych wów­czas te­czek oso­bo­wych3.

U pro­gu III Rze­czy­po­spo­li­tej o pra­wa osób LGBTQ+ upo­mi­na­ło się kil­ka po­sta­ci peł­nią­cych istot­ne funk­cje po­li­tycz­ne: mar­sza­łek sej­mu Mi­ko­łaj Ko­za­kie­wicz czy wi­ce­mar­szał­ki­ni se­na­tu Zo­fia Ku­ra­tow­ska. W prze­strze­ni pu­blicz­nej po­ja­wia­ły się gło­sy homo- i trans­fo­bicz­ne, ale zda­rza­ło się, że spo­ty­ka­ły się one z moc­ną kontrą. W 1991 ro­ku pre­mier Jan Krzysz­tof Bie­lec­ki, mi­mo gło­śno wy­ra­żo­ne­go sprze­ci­wu pry­ma­sa Jó­ze­fa Glem­pa, bły­ska­wicz­nie zdy­mi­sjo­no­wał wi­ce­mi­ni­stra zdro­wia Ka­zi­mie­rza Ka­pe­rę za na­zwa­nie homo­sek­su­al­nych męż­czyzn „zbo­czeń­ca­mi roz­no­szą­cy­mi AIDS”.

W 1992 ro­ku – trzy­dzie­ści lat te­mu – praw­nik pre­zy­den­ta Le­cha Wa­łę­sy, Lech Fa­lan­dysz, prze­słał na rę­ce prze­wod­ni­czą­ce­go Nad­zwy­czaj­nej Ko­mi­sji Kon­sty­tu­cyj­nej Do­nal­da Tu­ska pre­zy­denc­ki pro­jekt Kar­ty Praw i Wol­no­ści, któ­ra mia­ła się stać czę­ścią no­wej pol­skiej usta­wy za­sad­ni­czej – w punk­cie po­świę­co­nym ochro­nie przed dys­kry­mi­na­cją pro­jekt wprost za­ka­zy­wał dys­kry­mi­na­cji ze wzglę­du na orien­ta­cję sek­su­al­ną.

Po­cząw­szy od 1993 ro­ku za­czę­ła jed­nak ga­snąć na­dzie­ja na to, że prze­pro­wa­dza­na wów­czas trans­for­ma­cja sys­te­mu wpły­nie tak­że na popra­wę sy­tu­acji praw­nej osób LGBTQ+. Roz­wią­za­nie sej­mu prze­rwa­ło pra­ce nad pre­zy­denc­kim pro­jek­tem Kar­ty Praw i Wol­no­ści. Wpro­wa­dzo­no za­kaz abor­cji, a teo­lo­gicz­na wi­zja pro­kre­acji przed­sta­wio­na przez Ja­na Paw­ła II we wcze­snych la­tach osiem­dzie­sią­tych (i utrwa­lo­na w książ­ce Męż­czy­zną i nie­wia­stą stwo­rzył ich z 1986 ro­ku) za­czę­ła być trak­to­wa­na ja­ko ak­sjo­lo­gicz­ny fun­da­ment po­rząd­ku praw­ne­go.

W 1994 ro­ku Jan Pa­weł II wy­dał na­po­mnie­nie do par­la­men­ta­rzy­stów Gra­tis­si­mam sa­ne, a Kon­fe­ren­cja Epi­sko­pa­tu Pol­ski wy­sto­so­wa­ła List pa­ster­ski w spra­wie Kon­sty­tu­cji do wier­nych Ko­ścio­ła ka­to­lic­kie­go i wszyst­kich lu­dzi do­brej wo­li, w któ­rym in­stru­owa­ła, że no­wa kon­sty­tu­cja po­win­na „chro­nić mał­żeń­stwo ja­ko trwa­ły zwią­zek ko­bie­ty i męż­czy­zny”. Gdy za­tem 30 li­sto­pa­da 1994 ro­ku, na po­sie­dze­niu Pod­ko­mi­sji Praw i Obo­wiąz­ków Oby­wa­te­li Ko­mi­sji Kon­sty­tu­cyj­nej Zgro­ma­dze­nia Na­ro­do­we­go, eks­pert Ko­mi­sji pro­fe­sor Wik­tor Osia­tyń­ski oraz Par­la­men­tar­na Gru­pa Ko­biet zło­ży­li pro­jek­ty, w któ­rych za­ka­za­na by­ła dys­kry­mi­na­cja z po­wo­du orien­ta­cji sek­su­al­nej, pro­po­zy­cje te spo­tka­ły się ze sprze­ci­wem ów­cze­sne­go przed­sta­wi­cie­la pre­zy­den­ta Le­cha Wa­łę­sy, pro­fe­so­ra An­drze­ja Rze­pliń­skie­go. Pro­po­no­wa­ny za­pis an­ty­dy­skry­mi­na­cyj­ny wów­czas prze­padł, ale pół ro­ku póź­niej włą­czo­no go do pro­jek­tu kon­sty­tu­cji na wnio­sek po­słów Pio­tra Iko­no­wi­cza i Mar­ka Roj­szy­ka z So­ju­szu Le­wi­cy De­mo­kra­tycz­nej. Osta­tecz­nie jed­nak je­sie­nią 1996 ro­ku prze­wa­ży­ła ar­gu­men­ta­cja przed­sta­wi­cie­la Kon­fe­ren­cji Epi­sko­pa­tu Pol­ski, księ­dza pro­fe­so­ra Jó­ze­fa Kru­kow­skie­go, któ­ry mó­wił o homo­sek­su­al­no­ści: „jest to nie­wąt­pli­wie de­wia­cja na pod­ło­żu bio­lo­gicz­nym. […] Po­ja­wia się […] kwe­stia za­wie­ra­nia mał­żeństw przez lu­dzi do­tknię­tych te­go ty­pu de­wia­cją. Bu­dzi to pew­ne nie­bez­pie­czeń­stwa na­tu­ry mo­ral­nej dla spo­łe­czeń­stwa. Je­śli więc miał­by po­zo­stać ka­ta­log cech, to je­stem za skre­śle­niem sfor­mu­ło­wa­nia mó­wią­ce­go o orien­ta­cji sek­su­al­nej. Naj­le­piej by­ło­by jed­nak poprze­stać na ogól­nej klau­zu­li za­ka­zu dys­kry­mi­na­cji”. Obo­wią­zu­ją­cy dzi­siaj art. 32 uchwa­lo­nej w 1997 ro­ku kon­sty­tu­cji wy­glą­da wła­śnie tak, jak się te­go do­ma­gał Epi­sko­pat Pol­ski.

Za­ra­zem art. 18 kon­sty­tu­cji – za­pis o mał­żeń­stwie ja­ko związ­ku ko­bie­ty i męż­czy­zny – ukształ­to­wa­ny zo­stał na pod­sta­wie Sta­no­wi­ska Kon­fe­ren­cji Epi­sko­pa­tu Pol­ski w spra­wie Kon­sty­tu­cji Rze­czy­po­spo­li­tej Pol­skiej z 1996 ro­ku: „Tyl­ko ro­dzi­na trwa­ła i mo­no­ga­micz­na, bę­dą­ca związ­kiem męż­czy­zny i ko­bie­ty, za­pew­nia opie­kę i wy­cho­wa­nie po­tom­stwa, któ­re ma do ta­kiej opie­ki przy­ro­dzo­ne pra­wo. […] Sta­wia­nie na rów­ni z mał­żeń­stwem wol­nych związ­ków, a zwłasz­cza tej sa­mej płci, jest sprzecz­ne z fun­da­men­tal­nym pra­wem Bo­żym”. Wo­bec pew­nej nie­jed­no­znacz­no­ści art. 18 (czy wy­klu­cza on cał­ko­wi­cie mał­żeń­stwa osób tej sa­mej płci, czy „tyl­ko” za­pew­nia mał­żeń­stwom he­te­ro­sek­su­al­nym po­zy­cję uprzy­wi­le­jo­wa­ną)4, Epi­sko­pat Pol­ski w kry­tycz­nym wo­bec pro­jek­tu kon­sty­tu­cji do­ku­men­cie z po­cząt­ku 1997 ro­ku Bi­sku­pi pol­scy w spra­wie Kon­sty­tu­cji Rze­czy­po­spo­li­tej żą­dał: „Chce­my, by kon­sty­tu­cja nie po­zo­sta­wia­ła żad­nych wąt­pli­wo­ści, że mał­żeń­stwo mo­że być za­war­te tyl­ko mię­dzy oso­ba­mi od­mien­nej płci, czy­li mię­dzy męż­czy­zną i ko­bie­tą, z wszyst­ki­mi wy­ni­ka­ją­cy­mi stąd kon­se­kwen­cja­mi do­ty­czą­cy­mi praw ro­dzi­ciel­skich”.

No­we na­dzie­je spo­łecz­no­ści LGBTQ+ obu­dzi­ła ak­ce­sja Pol­ski do Unii Eu­ro­pej­skiej. Śro­do­wi­ska i or­ga­ni­za­cje osób LGBTQ+ co­raz ak­tyw­niej do­ma­ga­ły się praw, cze­mu sprzy­jał fakt, że w la­tach 1999–2001 w Eu­ro­pie prze­to­czy­ła się dys­ku­sja na te­mat le­ga­li­za­cji związ­ków jed­no­pł­cio­wych. W Pol­sce jed­nak rzad­ko do­pusz­cza­ne do me­diów głów­ne­go nur­tu gło­sy popar­cia dla po­stu­la­tów osób nie­he­te­ro­nor­ma­tyw­nych by­ły w tym okre­sie naj­czę­ściej kon­tro­wa­ne wy­po­wie­dzia­mi homo­fo­bicz­ny­mi. Uwzględ­nia­jąc żą­da­nia pol­skich bi­sku­pów, do trak­ta­tu ak­ce­syj­ne­go wpro­wa­dzo­no za­strze­że­nie ma­ją­ce na ce­lu neu­tra­li­za­cję praw czło­wie­ka funk­cjo­nu­ją­cych w ob­rę­bie Unii Eu­ro­pej­skiej. De­kla­ra­cja nr 39 brzmi na­stę­pu­ją­co: „Rząd Rzecz­po­spo­li­tej Pol­skiej ro­zu­mie, że nic w po­sta­no­wie­niach Trak­ta­tu o Unii Eu­ro­pej­skiej, Trak­ta­tu usta­na­wia­ją­ce­go Wspól­no­tę Eu­ro­pej­ską i po­sta­no­wie­niach trak­ta­tów zmie­nia­ją­cych lub uzu­peł­nia­ją­cych te trak­ta­ty nie sta­no­wi dla pań­stwa pol­skie­go prze­szko­dy w re­gu­lo­wa­niu kwe­stii o zna­cze­niu mo­ral­nym, jak rów­nież tych od­no­szą­cych się do ży­cia ludz­kie­go”. Po­ro­zu­mie­nie elit po­li­tycz­nych z Ko­ścio­łem ka­to­lic­kim w spra­wie mil­cze­nia o po­stu­la­tach ko­biet i osób LGBTQ+ w za­mian za popar­cie du­chow­nych dla ak­ce­sji do Unii Eu­ro­pej­skiej spra­wi­ło, że osta­tecz­nie je­dy­ny za­pis an­ty­dy­skry­mi­na­cyj­ny do­ty­czą­cy orien­ta­cji sek­su­al­nej – obec­ny dziś w Ko­dek­sie pra­cy – zo­stał wpro­wa­dzo­ny nie z ini­cja­ty­wy we­wnętrz­nej, ale w ob­li­czu moż­li­wo­ści ze­rwa­nia ne­go­cja­cji przez przed­sta­wi­cie­la Unii Eu­ro­pej­skiej Gün­te­ra Ver­heu­ge­na. In­ne za­pi­sy an­ty­dy­skry­mi­na­cyj­ne obec­ne w pol­skim pra­wie i chro­nią­ce mniej­szo­ści, na przy­kład za­ka­zy dys­kry­mi­na­cji w Ko­dek­sie kar­nym czy w usta­wach o ra­dio­fo­nii al­bo o sys­te­mie oświa­ty, do dziś nie chro­nią grup LGBTQ+5.

Na skut­ki tej zmo­wy mil­cze­nia nie trze­ba by­ło dłu­go cze­kać. Do homo­fo­bii i trans­fo­bii ja­ko po­li­tycz­ne­go pa­li­wa za­czę­to się ucie­kać na no­wą ska­lę po­cząw­szy od 2005 ro­ku, za­le­d­wie rok po ak­ce­sji. Naj­pierw la­tem, jesz­cze ja­ko pre­zy­dent War­sza­wy, Lech Ka­czyń­ski za­ka­zał przej­ścia Pa­ra­dzie Rów­no­ści. Je­sie­nią, tuż przed dru­gą tu­rą wy­bo­rów pre­zy­denc­kich, cen­trum War­sza­wy spa­ra­li­żo­wa­ły ma­ile o rze­ko­mych ła­dun­kach wy­bu­cho­wych pod­ło­żo­nych przez ko­goś przed­sta­wia­ją­ce­go się ja­ko „Sil­ny­Pe­dał”. Po ob­ję­ciu rzą­dów przez pre­zy­den­ta Le­cha Ka­czyń­skie­go, a w par­la­men­cie przez Pra­wo i Spra­wie­dli­wość z ko­ali­cjan­ta­mi z Li­gi Pol­skich Ro­dzin i Sa­mo­obro­ny, wła­dza chęt­nie ko­rzy­sta­ła z ję­zy­ka sie­ją­ce­go po­gar­dę wo­bec osób LGBTQ+. Prym wiódł tu wi­ce­pre­mier i mi­ni­ster edu­ka­cji Ro­man Gier­tych, któ­ry nie tyl­ko grzmiał prze­ciw­ko „wstręt­nym pe­de­ra­stom” i „pro­pa­gan­dzie homo­sek­su­al­nej”, ale pla­no­wał praw­nie ogra­ni­czyć oso­bom homo­sek­su­al­nym pra­wo wy­ko­ny­wa­nia za­wo­du na­uczy­cie­la. To rów­nież Ro­man Gier­tych w czerw­cu 2006 ro­ku za­ka­zał uży­wa­nia w Pol­sce opra­co­wa­ne­go przez Ra­dę Eu­ro­py szkol­ne­go pod­ręcz­ni­ka do edu­ka­cji praw czło­wie­ka Kom­pas. Za umiesz­cze­nie w tym pod­ręcz­ni­ku su­ge­stii za­pra­sza­nia do szkół przed­sta­wi­cie­li or­ga­ni­za­cji LGBTQ+ na lek­cje o sza­cun­ku do osób homo­sek­su­al­nych Gier­tych zdy­mi­sjo­no­wał wte­dy tak­że Mi­ro­sła­wa Sie­la­tyc­kie­go, dy­rek­to­ra Cen­tral­ne­go Ośrod­ka Do­sko­na­le­nia Na­uczy­cie­li.

Funk­cję Rzecz­nicz­ki Praw Dziec­ka ob­ję­ła w tym okre­sie par­tyj­na ko­le­żan­ka Gier­ty­cha – Ewa So­wiń­ska. O jej dzia­łal­no­ści sta­ło się gło­śno, gdy za­czę­ła spraw­dzać, czy pro­gra­my te­le­wi­zyj­ne dla dzie­ci nie za­wie­ra­ją „homo­sek­su­al­nych pod­tek­stów”. W sej­mie pro­wa­dzo­no wów­czas de­ba­ty na ta­kie te­ma­ty jak „Do­bro ro­dzi­ny – ochro­na przed pro­pa­gan­dą homo­sek­su­al­ną”, a Sto­wa­rzy­sze­nie Kul­tu­ry Chrze­ści­jań­skiej im. Ks. Pio­tra Skar­gi (któ­re w 2013 ro­ku po­wo­ła fun­da­cję Or­do Iu­ris), ro­ze­sła­ło do wszyst­kich szkół pu­blicz­nych w Pol­sce ob­sce­nicz­ną bro­szu­rę Pau­la Ca­me­ro­na Prze­mil­cza­ne pro­ble­my homo­sek­su­ali­zmu.

Ostat­ni waż­ny akt pra­wa mię­dzy­na­ro­do­we­go, któ­ry mógł chro­nić pra­wa osób LGBTQ+ w Pol­sce, to Kar­ta praw pod­sta­wo­wych sta­no­wią­ca część re­for­mu­ją­ce­go Unię Eu­ro­pej­ską trak­ta­tu li­zboń­skie­go. Pre­mier Ja­ro­sław Ka­czyń­ski od­ma­wiał pod­pi­sa­nia trak­ta­tu i sku­tecz­nie ne­go­cjo­wał zwol­nie­nie Pol­ski z obo­wiąz­ku re­spek­to­wa­nia za­pi­sa­nych w Kar­cie praw: „Cho­dzi o to, aby […] nie na­rzu­ca­no Pol­sce roz­wią­zań od­no­szą­cych się do spraw mo­ral­nych i oby­cza­jo­wych, ta­kich jak na przy­kład za­wie­ra­nie mał­żeństw homo­sek­su­al­nych”. W 2007 ro­ku, po wy­gra­nych wy­bo­rach i wbrew wy­bor­czym obiet­ni­com, Do­nald Tusk pod­pi­sał trak­tat ra­zem z tak zwa­nym pro­to­ko­łem pol­sko-bry­tyj­skim, czy­li „z usza­no­wa­niem efek­tów ne­go­cja­cji mo­ich poprzed­ni­ków”6, za co uzy­skał po­chwa­łę Epi­sko­pa­tu Pol­ski.

W pol­skim sej­mie kil­ka­krot­nie po­dej­mo­wa­no nie­uda­ne pró­by wpro­wa­dze­nia usta­wy, któ­ra da­wa­ła­by związ­kom jed­no­pł­cio­wym choć­by ogra­ni­czo­ne pra­wa7. Pierw­szy pro­jekt usta­wy o „kon­ku­bi­na­tach” z 2002 ro­ku, autor­stwa Jo­an­ny So­snow­skiej z So­ju­szu Le­wi­cy De­mo­kra­tycz­nej, nie uzy­skał na­wet popar­cia jej wła­sne­go klu­bu. Rok póź­niej pro­fe­sor­ka Ma­ria Szysz­kow­ska zdo­ła­ła prze­pro­wa­dzić pro­jekt usta­wy o związ­kach part­ner­skich przez se­nat, ale zo­stał on „za­mro­żo­ny” w sej­mie przez mar­szał­ka Wło­dzi­mie­rza Ci­mo­sze­wi­cza. Pierw­szy rząd Do­nal­da Tu­ska (2007–2011) cał­ko­wi­cie zi­gno­ro­wał te­mat związ­ków part­ner­skich. Co wię­cej, utwo­rzo­ny pod na­ci­skiem Gün­te­ra Ver­heu­ge­na urząd Peł­no­moc­nicz­ki Rzą­du do spraw Rów­ne­go Sta­tu­su Ko­biet i Męż­czyzn (póź­niej Rów­ne­go Trak­to­wa­nia), któ­ry w la­tach 2001–2005, za spra­wą Iza­be­li Ja­ru­gi-No­wac­kiej i jej na­stęp­czy­ni Mag­da­le­ny Śro­dy, stał się je­dy­ną in­sty­tu­cją rzą­do­wą upo­mi­na­ją­cą się o pra­wa osób LGBTQ+, Do­nald Tusk po­wie­rzył – jak się mia­ło szyb­ko oka­zać – jaw­nie homo­fo­bicz­nej po­li­tycz­ce kon­ser­wa­tyw­ne­go skrzy­dła Plat­for­my Oby­wa­tel­skiej, Elż­bie­cie Ra­dzi­szew­skiej.

Do­pie­ro w 2011 ro­ku So­jusz Le­wi­cy De­mo­kra­tycz­nej zło­żył pro­jekt usta­wy o związ­kach part­ner­skich, ale ry­chły ko­niec ka­den­cji sej­mu unie­moż­li­wił je­go pro­ce­do­wa­nie. Wej­ście do no­we­go par­la­men­tu An­ny Grodz­kiej i Ro­ber­ta Bie­dro­nia, zna­nych z ak­ty­wi­zmu w or­ga­ni­za­cjach LGBTQ+, kan­dy­du­ją­cych z list Ru­chu Pa­li­ko­ta, zda­wa­ło się prze­ło­mo­wym mo­men­tem w pol­skiej po­li­ty­ce, nie po­cią­gnę­ło jed­nak za so­bą zmian praw­nych. Zło­że­nie przez So­jusz Le­wi­cy De­mo­kra­tycz­nej i Ruch Pa­li­ko­ta ustaw o związ­kach part­ner­skich (kon­sul­to­wa­nych z or­ga­ni­za­cja­mi LGBTQ+, mię­dzy in­ny­mi Mi­łość Nie Wy­klu­cza), zmu­si­ło Plat­for­mę Oby­wa­tel­ską do pod­ję­cia dzia­łań po­zo­ro­wa­nych: w 2012 ro­ku po­seł PO Ar­tur Du­nin zgło­sił swój pro­jekt usta­wy o związ­kach part­ner­skich, któ­ry je­go wła­sna par­tia naj­pierw pró­bo­wa­ła skon­tro­wać kon­ser­wa­tyw­ną pro­po­zy­cją usta­wy „o wspól­nym po­ży­ciu” autor­stwa po­sła Jac­ka Żal­ka (te­go sa­me­go, któ­ry w 2020 ro­ku, już ja­ko po­seł Zjed­no­czo­nej Pra­wi­cy, był nad wy­raz ak­tyw­nym uczest­ni­kiem homo­fo­bicz­nej i trans­fo­bicz­nej na­gon­ki) – a na­stęp­nie od­rzu­ci­ła ra­zem z pro­jek­ta­mi SLD i Ru­chu Pa­li­ko­ta w gło­so­wa­niu sej­mo­wym. W 2014 ro­ku sejm nie zgo­dził się na włą­cze­nie do po­rząd­ku ob­rad pro­jek­tu Two­je­go Ru­chu, a tuż przed wy­bo­ra­mi w 2015 ro­ku od­rzu­cił wnio­sek o uzu­peł­nie­nie po­rząd­ku ob­rad o pierw­sze czy­ta­nie po­sel­skie­go pro­jek­tu usta­wy o związ­kach part­ner­skich autor­stwa po­sła­nek i po­słów z SLD (pod­czas ob­rad Straż Mar­szał­kow­ska usu­nę­ła z ga­le­rii sej­mo­wej gru­pę ak­ty­wi­stó­w_ek ubra­nych w ko­szul­ki z li­te­ra­mi ukła­da­ją­cy­mi się w na­pis „za póź­no”). Za­py­ta­ny o to, czy pod­pi­sał­by ta­ką usta­wę, wy­wo­dzą­cy się z Plat­for­my Oby­wa­tel­skiej pre­zy­dent Bro­ni­sław Ko­mo­row­ski od­po­wie­dział: „Nie na­le­ży lu­dziom ro­bić nad­mier­nych na­dziei, któ­re są nie do zre­ali­zo­wa­nia. Kon­sty­tu­cja pań­stwa pol­skie­go w tym za­kre­sie jest jed­no­znacz­na. Mał­żeń­stwo jest związ­kiem męż­czy­zny i ko­bie­ty”8. homo­fo­bicz­ne pięt­no no­si rów­nież uchwa­lo­na jesz­cze za rzą­dów PO usta­wa o le­cze­niu nie­płod­no­ści: za­ka­zu­je ona do­stę­pu do pro­ce­du­ry in vi­tro ko­bie­tom nie­po­zo­sta­ją­cym w związ­ku z męż­czy­zną9.

W ten spo­sób w la­tach po­ak­ce­syj­nych przy­go­to­wa­no w Pol­sce grunt pod na­gon­kę zor­ga­ni­zo­wa­ną po po­wro­cie Pra­wa i Spra­wie­dli­wo­ści do wła­dzy w 2015 ro­ku. Jej apo­geum przy­pa­da na la­ta 2019–2020, ale po­li­ty­cy PiS trans- i homo­fo­bicz­ną agen­dę re­ali­zo­wa­li już od pierw­szych mie­się­cy, a na­wet dni u wła­dzy. Pierw­szą usta­wą za­we­to­wa­ną przez An­drze­ja Du­dę nie­mal nie­zwłocz­nie po wy­bo­rze na urząd pre­zy­den­ta by­ła usta­wa o uzgod­nie­niu płci, któ­ra mia­ła po­ło­żyć kres ku­rio­zal­nej i bez­dusz­nej pro­ce­du­rze, ist­nie­ją­cej od cza­sów przed­trans­for­ma­cyj­nych, wy­ma­ga­ją­cej od osób trans­pł­cio­wych po­zy­wa­nia do są­du wła­snych ro­dzi­ców za przy­pi­sa­nie nie­wła­ści­wej płci10.

Wpro­wa­dzo­ny w ostat­nich dniach wła­dzy PO za­pis w Roz­po­rzą­dze­niu Mi­ni­stra Edu­ka­cji Na­ro­do­wej w spra­wie wy­ma­gań wo­bec szkół i pla­có­wek, wresz­cie zo­bo­wią­zu­ją­cy szko­ły do pro­wa­dze­nia edu­ka­cji an­ty­dy­skry­mi­na­cyj­nej, zo­stał w 2017 ro­ku usu­nię­ty przez mi­ni­strę An­nę Za­lew­ską. W ro­ku na­stęp­nym Za­lew­ska i pod­le­gli jej ku­ra­to­rzy oświa­ty ak­tyw­nie prze­ciw­dzia­ła­li or­ga­ni­zo­wa­niu w szko­łach ak­cji „Tę­czo­wy Pią­tek”. Rzecz­nik Praw Oby­wa­tel­skich Adam Bod­nar zwra­cał uwa­gę, że edy­cja „Tę­czo­we­go Piąt­ku” w 2018 ro­ku „prze­bie­gła w at­mos­fe­rze za­stra­sze­nia kre­owa­ne­go przez re­sort oświa­ty”. Rów­nież w 2018 ro­ku mar­sza­łek sej­mu, po uzy­ska­niu ne­ga­tyw­nych opi­nii Biu­ra Le­gi­sla­cyj­ne­go i Biu­ra Ana­liz Sej­mo­wych, wstrzy­mał pro­ce­do­wa­nie pro­jek­tu usta­wy o związ­kach part­ner­skich autor­stwa po­słan­ki Mo­ni­ki Ro­sy z No­wo­cze­snej. Pro­jekt, po­dob­nie jak dwa poprzed­nie, był kon­sul­to­wa­ny ze sto­wa­rzy­sze­niem Mi­łość Nie Wy­klu­cza i ba­zo­wał na wcze­śniej­szych roz­wią­za­niach, choć wpro­wa­dzo­no do nie­go istot­ną zmia­nę – moż­li­wość przy­spo­so­bie­nia dziec­ka part­ne­ra/part­ner­ki.

Od wio­sny 2019 ro­ku wła­dze sa­mo­rzą­do­we za­czę­ły przyj­mo­wać uchwa­ły (mię­dzy in­ny­mi przy­go­to­wa­ną przez fun­da­cję Or­do Iu­ris tak zwa­ną Sa­mo­rzą­do­wą Kar­tę Praw Ro­dzin), któ­re for­mal­nie sta­no­wi­ły wy­raz sprze­ci­wu wo­bec nie­okre­ślo­nej „ide­olo­gii LGBT” – re­al­nie zaś słu­ży­ły wzbu­dze­niu wro­go­ści wo­bec osób nie­he­te­ro­nor­ma­tyw­nych. Uchwa­ły przed­sta­wia­no ja­ko re­ak­cję na pod­pi­sa­nie 18 lu­te­go 2019 ro­ku De­kla­ra­cji „War­szaw­ska Po­li­ty­ka Miej­ska na Rzecz Spo­łecz­no­ści LGBT+” (zwa­nej War­szaw­ską Ka­tą LGBT+) przez no­wo wy­bra­ne­go pre­zy­den­ta sto­li­cy Ra­fa­ła Trza­skow­skie­go. Two­rze­nie wi­zji za­gro­że­nia „ide­olo­gią LGBT” sta­ło się jed­nym z głów­nych na­rzę­dzi po­li­tycz­nej mo­bi­li­za­cji wy­ko­rzy­sta­nych przez PiS w wio­sen­nej kam­pa­nii w wy­bo­rach do Par­la­men­tu Eu­ro­pej­skie­go11. W tym cza­sie fun­da­cja „Pro – pra­wo do ży­cia” roz­po­czę­ła zbie­ra­nie pod­pi­sów pod pro­jek­tem usta­wy, któ­ra pod pre­tek­stem wal­ki z pe­do­fi­lią mia­ła unie­moż­li­wić pro­wa­dze­nie w Pol­sce edu­ka­cji sek­su­al­nej. Na uli­ce pol­skich miast wy­je­cha­ły fur­go­net­ki fun­da­cji okle­jo­ne na­pi­sa­mi kłam­li­wie su­ge­ru­ją­cy­mi ist­nie­nie związ­ku mię­dzy homo­sek­su­al­no­ścią a pe­do­fi­lią. Treść tych na­pi­sów ogła­sza­no rów­nież przez za­in­sta­lo­wa­ne na sa­mo­cho­dach me­ga­fo­ny. W czerw­cu 2019 ro­ku, w ka­to­lic­kie świę­to Bo­że­go Cia­ła, me­tro­po­li­ta kra­kow­ski Ma­rek Ję­dra­szew­ski na­zwał War­szaw­ską Kar­tę LGBT+ „de­pra­wa­cją”, 1 sierp­nia zaś, w ka­za­niu w rocz­ni­cę wy­bu­chu po­wsta­nia war­szaw­skie­go, wy­po­wie­dział sło­wa o „tę­czo­wej za­ra­zie”.

Kul­mi­na­cją pierw­szej fa­zy na­gon­ki na oso­by LGBTQ+ był atak na Marsz Rów­no­ści w Bia­łym­sto­ku w lip­cu 2019 ro­ku. Ha­sło do ata­ku rzu­cił 7 lip­ca, dwa ty­go­dnie przed pla­no­wa­nym Mar­szem, ar­cy­bi­skup Ta­de­usz Woj­da, któ­ry w od­czy­ta­nym w ko­ścio­łach die­ce­zji li­ście pi­sał: „Marsz, cho­ciaż za­kła­da prze­ciw­dzia­ła­nie do­mnie­ma­nej dys­kry­mi­na­cji wspo­mnia­nych śro­do­wisk, w rze­czy­wi­sto­ści sprzy­ja dys­kry­mi­na­cji in­nych – tych, któ­rych su­mie­nie jest wy­czu­lo­ne na do­bro spo­łecz­ne, chrze­ści­jań­skie i oby­cza­jo­we [...]. Wo­bec ta­kiej po­sta­wy mó­wi­my sta­now­cze «nie» i po­wta­rza­my za kard. Ste­fa­nem Wy­szyń­skim Non po­ssu­mus – nie mo­że­my się na to zgo­dzić! [...] nie go­dzi­my się na szy­dze­nie z na­szej wia­ry i de­pra­wa­cję naj­młod­szych”. Do ar­cy­bi­sku­pa do­łą­czy­li z okrzy­ka­mi po­gro­mo­wy­mi ko­lej­ni przed­sta­wi­cie­le Epi­sko­pa­tu Pol­ski i niż­sze­go du­cho­wień­stwa. Dwu­dzie­ste­go lip­ca od­był się Marsz Rów­no­ści – za­re­je­stro­wa­ny przez pre­zy­den­ta Bia­łe­go­sto­ku, ale bez je­go pa­tro­na­tu. Na oso­by uczest­ni­czą­ce w Mar­szu po­sy­pa­ły się ka­mie­nie, oso­by te by­ły oplu­wa­ne, wy­zy­wa­ne i bi­te. W re­ak­cji na te wy­da­rze­nia li­der pod­la­skie­go PiS i ów­cze­sny mi­ni­ster edu­ka­cji Da­riusz Piont­kow­ski stwier­dził: „Te­go ty­pu mar­sze, wy­wo­ły­wa­ne przez śro­do­wi­ska pró­bu­ją­ce for­so­wać nie­stan­dar­do­we za­cho­wa­nia sek­su­al­ne, bu­dzą ogrom­ny opór […] nie tyl­ko na Pod­la­siu, ale tak­że w in­nych czę­ściach Pol­ski. W związ­ku z tym war­to się za­sta­no­wić, czy w przy­szło­ści te­go ty­pu im­pre­zy po­win­ny być or­ga­ni­zo­wa­ne”. Dwu­dzie­ste­go czwar­te­go lip­ca „Ga­ze­ta Pol­ska” do­łą­czy­ła do pa­pie­ro­we­go wy­da­nia na­klej­ki „Stre­fa wol­na od LGBT” (ich dys­try­bu­cja zo­sta­ła po­tem za­ka­za­na przez sąd).

Dwa mie­sią­ce póź­niej pod­czas Mar­szu Rów­no­ści w Lu­bli­nie za­trzy­ma­no mał­żeń­stwo, któ­re za­mie­rza­ło za­ata­ko­wać marsz, de­to­nu­jąc ła­dun­ki wy­bu­cho­we. W 2018 ro­ku, przy oka­zji poprzed­nie­go Mar­szu, wo­je­wo­da lu­bel­ski Prze­my­sław Czar­nek usi­ło­wał za­ka­zać de­mon­stra­cji, a na swo­im ofi­cjal­nym ka­na­le w ser­wi­sie YouTu­be (na­zwa ka­na­łu: Pol­ska to nie wstyd) umie­ścił na­gra­nie Czar­nek prze­ciw­ko zbo­cze­niom, de­wia­cjom i wy­na­tu­rze­niom. Mó­wił tam: „nie pro­muj­my zbo­czeń, de­wia­cji i wy­na­tu­rzeń, bo to jest po pro­stu dzia­ła­nie prze­ciw­ko na­sze­mu spo­łe­czeń­stwu, prze­ciw­ko na­szym dzie­ciom, prze­ciw­ko na­sze­mu mia­stu i na­sze­mu re­gio­no­wi”. W ma­ju 2019 ro­ku wo­je­wo­da Czar­nek na­gro­dził sa­mo­rzą­dy, któ­re przy­ję­ły de­kla­ra­cje wy­mie­rzo­ne w spo­łecz­ność LGBTQ+.

Wy­bra­ny w tym sa­mym ro­ku na po­sła Prze­my­sław Czar­nek nad­zwy­czaj ak­tyw­nie włą­czył się w kam­pa­nię pre­zy­denc­ką An­drze­ja Du­dy, o któ­rej sze­rzej pi­sze­my w tek­ście głów­nym wstę­pu, i 13 czerw­ca 2020 ro­ku w pro­gra­mie Stu­dio Pol­ska w TVP In­fo wy­po­wie­dział sło­wa, któ­re moż­na uznać za em­ble­ma­tycz­ne dla po­li­ty­ki pań­stwa pol­skie­go w ostat­nim okre­sie: „Skończ­my dys­ku­sję o tych obrzy­dli­stwach LGBT, homo­sek­su­ali­zmie, bi­sek­su­ali­zmie, pa­ra­dach rów­no­ści […]. Broń­my ro­dzi­ny przed te­go ro­dza­ju ze­psu­ciem, de­pra­wa­cją, ab­so­lut­nie nie­mo­ral­nym po­stę­po­wa­niem. Broń­my nas przed ide­olo­gią LGBT i skończ­my słu­chać tych idio­ty­zmów o ja­kichś pra­wach czło­wie­ka czy ja­kiejś rów­no­ści. Ci lu­dzie nie są rów­ni lu­dziom nor­mal­nym i skończ­my z tą dys­ku­sją”. Czte­ry mie­sią­ce póź­niej Prze­my­sław Czar­nek ob­jął funk­cję mi­ni­stra edu­ka­cji.

Do­da­tek II. Wska­zów­ki kon­kur­so­we

Za­le­ży nam na re­la­cji o ca­łym Wa­szym ży­ciu, nie tyl­ko o ak­tu­al­nym mo­men­cie. Nie sta­raj­cie się nadać pa­mięt­ni­ko­wi li­te­rac­kiej czy ele­ganc­kiej for­my: nie re­zy­gnuj­cie z pi­sa­nia, je­śli wąt­pi­cie w swo­je li­te­rac­kie ta­len­ty! Li­czą się Wa­sze prze­ży­cia, pa­mięć o re­al­nych sy­tu­acjach, o tym, w czym bra­li­ście i bra­ły­ście udział, cze­go do­świad­czy­ły­ście i do­świad­czy­li­ście, co wi­dzie­li­ście i wi­dzia­ły­ście. Li­czy się Wa­sza opo­wieść o Wa­szym ży­ciu, z je­go wy­bo­ra­mi, ra­do­ścia­mi i trud­no­ścia­mi, pi­sa­na Wa­szym gło­sem. Bez wzglę­du na to, czy za­pi­sa­na pięk­nie, czy po pro­stu. Nie ma sy­tu­acji czy prze­żyć nie­waż­nych – li­czy się wszyst­ko, co jest waż­ne dla Was – je­śli jest waż­ne dla Was, jest war­te za­pi­sa­nia. Pisz­cie otwar­cie, szcze­rze i bez obaw. Dłu­gość Wa­sze­go tek­stu nie ma klu­czo­we­go zna­cze­nia, li­czy się to, że­by­ście opi­sa­ły/opi­sa­li w nim to, co jest dla Was waż­ne i co po­zwo­li in­nym do­wie­dzieć się, ja­ka jest hi­sto­ria Wa­sze­go ży­cia.

Pi­sząc, mo­że­cie zwró­cić uwa­gę na na­stę­pu­ją­ce kwe­stie (lecz, uwa­ga, nie są to punk­ty obo­wiąz­ko­we, tyl­ko su­ge­stie, pro­po­zy­cje, któ­re mo­gą wam uła­twić za­pi­sy­wa­nie wła­snych prze­żyć):

• Jak wspo­mi­nasz dzie­ciń­stwo, dom ro­dzin­ny?

• Ja­kie by­ły Two­je dzie­cin­ne/mło­dzień­cze ma­rze­nia? Czy masz po­czu­cie, że te ma­rze­nia speł­nia­ły się w Two­im ży­ciu? Je­śli nie, to dla­cze­go tak się sta­ło?

• Jak wspo­mi­nasz szko­łę? Jak toż­sa­mość nie­he­te­ro wpły­nę­ła na two­je funk­cjo­no­wa­nie w szko­le (pod­sta­wo­wej, śred­niej, ewen­tu­al­nie wyż­szej – czy te eta­py róż­ni­ły się od sie­bie)? Je­śli wciąż się uczysz, rów­nież po­dziel się swo­im do­świad­cze­niem.

• Mo­ment sa­mo­roz­po­zna­nia – kie­dy po­ja­wi­ła się świa­do­mość, że nie przy­le­gasz do he­te­ro­nor­my, ja­kie uczu­cia te­mu to­wa­rzy­szy­ły, jak zmie­ni­ło to Two­je ży­cie?

• Mo­ment wy­outo­wa­nia bądź je­go brak: Czy je­steś oso­bą wy­outo­wa­ną? Ko­mu mó­wisz o swo­jej nie­he­te­ro­nor­ma­tyw­no­ści, a ko­mu nie? Jak wy­glą­dał pro­ces ujaw­nia­nia się, czy by­ła to w peł­ni Two­ja de­cy­zja? Ja­kie by­ły re­ak­cje osób, któ­re się do­wia­dy­wa­ły? Czy pró­bo­wa­łaś/pró­bo­wa­łeś pro­wa­dzić ży­cie zgod­ne z he­te­ro­nor­mą? Czy wcho­dzi­łeś/wcho­dzi­łaś w związ­ki he­te­ro?

• Jak prze­ży­wa­łeś/-aś i od­kry­wa­łaś/-eś swo­ją sek­su­al­ność i re­la­cje sek­su­al­ne? Jak zmie­nia­ło się to wraz z bie­giem ży­cia? Czy i jak w Two­im śro­do­wi­sku roz­ma­wia się o sek­sie?

• Wzor­ce, in­spi­ra­cje, mo­de­le i iko­ny waż­ne dla Two­jej toż­sa­mo­ści – wo­kół Cie­bie, ale też bo­ha­te­ro­wie i bo­ha­ter­ki w fil­mach, se­ria­lach, książ­kach, me­diach. Mu­zy­ka.

• Jak wy­ra­żasz swo­ją toż­sa­mość – mo­że ro­bisz to przez ubra­nie, fry­zu­rę, wła­sną twór­czość? Je­śli te­go nie ro­bisz, spró­buj na­pi­sać dla­cze­go?

• Jak przez la­ta zmie­niał się Twój sto­su­nek do sie­bie i sto­su­nek do Cie­bie in­nych? Czy mia­ła na to wpływ sy­tu­acja po­li­tycz­na?

• Gdzie pra­cu­jesz? Co zde­cy­do­wa­ło o wy­bo­rze ta­kiej pra­cy? Czy da­je Ci ona za­do­wo­le­nie? Jak oce­niasz swo­ją sy­tu­ację eko­no­micz­ną?

• Two­je wę­drów­ki, zmia­ny miejsc za­miesz­ka­nia – wy­jazd z ro­dzin­nej miej­sco­wo­ści, emi­gra­cja z al­bo do Pol­ski. Jak czę­sto zmie­nia­łaś/zmie­nia­łeś miej­sca za­miesz­ka­nia? Co de­cy­do­wa­ło o tych zmia­nach?

• Jak wy­glą­da Two­ja obec­na sy­tu­acja miesz­ka­nio­wa – czy wy­naj­mu­jesz miesz­ka­nie (sa­mo­dziel­nie, z kimś), czy masz kre­dyt? Czym jest dla Cie­bie miesz­ka­nie? Jak Two­je miesz­ka­nie ma się do spra­wy pry­wat­no­ści/in­tym­no­ści? Czy wy­ra­żasz wła­sną toż­sa­mość poprzez urzą­dze­nie miesz­ka­nia?

• Re­la­cje ro­dzin­ne, ko­le­żeń­skie, przy­ja­ciel­skie, są­siedz­kie. Jak two­ja toż­sa­mość wpły­wa na te re­la­cje, na do­bór i krąg przy­ja­ciół(ek)? Czy re­la­cje to­wa­rzy­skie z oso­ba­mi LGBT+ róż­nią się od re­la­cji z oso­ba­mi he­te­ro, a je­śli tak, to na czym po­le­ga róż­ni­ca? Jak po­zna­jesz no­we przy­ja­ciół­ki/przy­ja­ciół, part­ner­ki/part­ne­rów? Jak de­fi­niu­jesz ro­dzi­nę? Kto jest dla cie­bie ro­dzi­ną? Je­śli masz dzie­ci, ja­kie masz z ni­mi re­la­cje?

• For­my ży­cia to­wa­rzy­skie­go – w do­mach, w klu­bach. Żar­ty, po­wie­dzon­ka, aneg­do­ty, wła­sne ko­dy i ję­zy­ki, pa­sty. Ja­kie zna­cze­nie ma­ją używ­ki?

• Przy­pad­ki dys­kry­mi­na­cji, opre­sji, prze­mo­cy, ja­kiej do­świad­czasz, do­świad­cza­łaś i do­świad­cza­łeś. Jak so­bie z ni­mi ra­dzi­łaś/ra­dzi­łeś i ra­dzisz?

• Przy­pad­ki po­mo­cy wza­jem­nej i wspar­cia ze stro­ny przy­ja­ciół(ek) i śro­do­wisk.

• Je­śli je­steś na eme­ry­tu­rze, to opisz rów­nież, jak ona wy­glą­da.

• Czy uwa­żasz się za część spo­łecz­no­ści lub śro­do­wisk osób nie­he­te­ro? Co to dla cie­bie zna­czy, co o tym de­cy­du­je? Ja­kie zna­cze­nie ma­ją dla Cie­bie miej­sca ta­kie jak klu­by? Ja­ki jest Twój sto­su­nek do or­ga­ni­za­cji LGBT+? Czy w nich dzia­łasz? Czy bie­rzesz udział w ja­kichś przed­się­wzię­ciach? Czy in­te­re­su­je Cię ich dzia­łal­ność?

• Ja­ki jest Twój sto­su­nek do ży­cia po­li­tycz­ne­go? Ja­kie są Two­je do­świad­cze­nia z apa­ra­tem pań­stwa i in­sty­tu­cja­mi pu­blicz­ny­mi (po­li­cja, urzę­dy, służ­ba zdro­wia)? Czy an­ga­żu­jesz się w dzia­ła­nia po­li­tycz­ne?

• Czy je­steś oso­bą re­li­gij­ną? Ja­kie zna­cze­nie ma­ją dla Two­je­go ży­cia in­sty­tu­cje re­li­gij­ne (ko­ścio­ły)?

• Czy są ja­kieś sy­tu­acje w Two­im ży­ciu al­bo de­cy­zje, z któ­rych je­steś szcze­gól­nie dum­na/dum­ny – co by­ło/jest dla Cie­bie źró­dłem si­ły i ra­do­ści ży­cia?

• Ja­kie są Two­je obec­ne ma­rze­nia? Czy pa­trzysz w przy­szłość z na­dzie­ją, czy z nie­po­ko­jem, z opty­mi­zmem czy z pe­sy­mi­zmem?

1.

KA­MIL PA­SIECZ­NIK [Ur. w 1993 r. w Lu­bi­nie, oso­ba homo­sek­su­al­na, miesz­ka w Le­gni­cy.]

Ten sam

9 stycz­nia 2020 ro­ku mi­nę­ło do­kład­nie 5 lat od dnia, kie­dy za­ak­cep­to­wa­łem fakt, kim je­stem, kie­dy od­wa­ży­łem przy­znać się do te­go nie ty­le przed so­bą, co przed swo­imi naj­bliż­szy­mi. Tak, je­stem ge­jem i je­stem z te­go dum­ny.

Pięć lat te­mu do­ko­na­łem w swo­im ży­ciu re­wo­lu­cji. To był za­ra­zem naj­trud­niej­szy, ale i naj­wspa­nial­szy dzień w mo­im ży­ciu. Wy­zna­nie praw­dy przed ludź­mi, któ­rych ko­cham naj­bar­dziej na świe­cie. Pa­mię­tam to, jak­by mi­nął za­le­d­wie dzień od mo­je­go co­ming outu. Choć to wszyst­ko trwa­ło za­le­d­wie chwi­lę, mo­ja hi­sto­ria za­czę­ła się daw­no te­mu. Ten czas, ten dłu­gi czas był mi po­trzeb­ny. Był po­trzeb­ny, bym mógł doj­rzeć do tej de­cy­zji. Bo nie ma co ukry­wać, to nie by­ła pro­sta de­cy­zja. W tam­tym mo­men­cie wszyst­ko po­sta­wi­łem na jed­ną kar­tę. Z gó­ry za­kła­da­łem, że stra­cę wszyst­ko. Ba­łem się naj­gor­sze­go, więc mu­sia­łem się na to przy­go­to­wać. Przy­go­to­wać się na to, że prze­sta­nę być dla mo­ich ro­dzi­ców tym, za ko­go mie­li mnie przez ostat­nie 22 la­ta – sy­nem.

Spi­su­ję swo­ją hi­sto­rię na pa­pier, bo chcę, by po­za ist­nie­niem w mo­jej pa­mię­ci, po­zo­stał też ja­kiś na­ma­cal­ny do­wód, do któ­re­go bę­dę mógł wra­cać i przy­po­mnieć so­bie wszyst­ko to, z czym mia­łem do czy­nie­nia. Wszyst­ko to, co spra­wi­ło, że je­stem w tym wła­śnie miej­scu. W tym tu, gdzie sto­ję i otwar­cie mó­wię o so­bie, bez owi­ja­nia w ba­weł­nę. Tro­chę jed­nak się za­pę­dzi­łem, bo by do­trzeć do te­go miej­sca przede mną jesz­cze dłu­ga dro­ga. Ale jesz­cze dłuż­sza już za mną.

Od za­wsze wie­dzia­łem, że róż­nię się od swo­ich ró­wie­śni­ków. Je­stem in­ny. Wte­dy nie po­tra­fi­łem te­go na­zwać, póź­niej nie po­tra­fi­łem te­go zro­zu­mieć, w koń­cu nie po­tra­fi­łem te­go za­ak­cep­to­wać. Pró­bo­wa­łem to zmie­nić.

Gim­na­zjum. Okres, w któ­rym prze­ży­łem swo­je pierw­sze uczu­cio­we „do­zna­nia”. Za­ko­cha­łem się. Choć wte­dy by­ło to pew­ne­go ro­dza­ju złu­dze­nie. Tak bar­dzo chcia­łem po­czuć, czym jest mi­łość, więc za­czą­łem od­czu­wać coś, co by­ło jej bli­skie, ale jed­no­cze­śnie bar­dzo od­le­głe i nie­praw­dzi­we. „Za­ko­cha­łem” się w chło­pa­ku, któ­re­go na­wet nie zna­łem, któ­ry nie znał mnie. Nie wie­dzia­łem, jak ma na imię. Je­dy­ne, co o nim wie­dzia­łem, to to, że był ode mnie star­szy. Nic po­za tym. Nie­mniej jed­nak na tam­ten mo­ment by­ło to dla mnie coś waż­ne­go. Pró­bo­wa­łem to zro­zu­mieć i jed­no­cze­śnie wy­przeć. Mi­łość? Do dru­gie­go chło­pa­ka? To prze­cież nie ja. To był też czas, gdy pró­bo­wa­łem stwo­rzyć „zwią­zek” z dziew­czy­ną. Ale już wte­dy cho­dzi­ły mi po gło­wie my­śli, jak bę­dzie wy­glą­dać mo­je ży­cie w przy­szło­ści, gdy do­ro­snę. Jak dłu­go bę­dę po­tra­fił uda­wać, okła­my­wać sie­bie i wszyst­kich do­ko­ła? Pa­mię­tam, że za­da­łem jej wte­dy jed­no py­ta­nie: „Czy by­ła­byś w sta­nie być ze mną, ale ni­g­dy się ze mną nie ko­chać?”. Jej od­po­wiedź by­ła dla mnie oczy­wi­sta, jesz­cze nim za­da­łem jej to py­ta­nie. By­ła we mnie bar­dzo za­ko­cha­na, tak jak mo­gła być za­ko­cha­na dziew­czy­na w wie­ku gim­na­zjal­nym. Dla mnie by­ła to wte­dy uciecz­ka. Od­wa­ży­łem się jed­nak sta­nąć twa­rzą w twarz z wła­snym stra­chem i prze­ko­nać się, kim je­stem na­praw­dę. Za­in­spi­ro­wa­ny swo­ją naj­lep­szą przy­ja­ciół­ką, za­czą­łem pi­sać opo­wia­da­nia. Nie­mal każ­de z nich by­ło prze­siąk­nię­te bó­lem i cier­pie­niem. Nie wiem, czy we mnie by­ła wte­dy tyl­ko roz­pacz, czy to wszyst­ko by­ło tyl­ko mo­ją wy­obraź­nią. Któ­re­goś ra­zu, wie­czo­rem, usia­dłem przy kom­pu­te­rze i za­czą­łem pi­sać hi­sto­rię mło­de­go chło­pa­ka, któ­ry tak jak ja był za­gu­bio­ny w swo­ich my­ślach, z któ­ry­mi nie po­tra­fił wów­czas so­bie po­ra­dzić. Szu­kał po­mo­cy. Wte­dy wy­da­wa­ło mu się, że je­dy­nym roz­wią­za­niem jest po­wie­dzieć praw­dę. Wy­da­wa­ło mu się, że spo­tka się ze wspar­ciem i po­mo­cą ze stro­ny naj­bliż­szych. Wszyst­ko jed­nak skoń­czy­ło się ina­czej. Gdy skoń­czy­łem swo­je opo­wia­da­nie póź­no w no­cy, wró­ci­łem do po­ko­ju, by po­ło­żyć się już spać. Wte­dy bab­cia za­py­ta­ła mnie, co tak dłu­go ro­bi­łem. Opo­wie­dzia­łem jej hi­sto­rię, któ­rą wła­śnie opi­sa­łem. Po raz pierw­szy usły­sza­łem, by kto­kol­wiek w mo­im do­mu użył sło­wa gej. „A mo­że ty wnucz­ku je­steś ge­jem?”, za­py­ta­ła. By­ło to py­ta­nie, któ­re cał­ko­wi­cie ścię­ło mnie z nóg. Na szczę­ście w po­ko­ju by­ło ciem­no i nikt nie mógł do­strzec te­go stra­chu, któ­ry wła­śnie po­ja­wił się na mo­jej twa­rzy. Oczy­wi­ście szyb­ko urwa­łem te­mat, wy­par­łem się wszyst­kie­go, tłu­ma­cząc, że to tyl­ko mo­ja wy­obraź­nia. Tej no­cy ma­rzy­łem, by jak naj­szyb­ciej za­snąć.

Li­ceum. To ko­lej­ny istot­ny okres w mo­im ży­ciu. W cią­gu tych trzech lat wy­da­rzy­ło się wy­star­cza­ją­co du­żo. Jesz­cze na po­cząt­ku no­we­go eta­pu w mo­im ży­ciu by­łem w kil­ku­mie­sięcz­nym związ­ku z dziew­czy­ną. Na na­sze roz­sta­nie zło­ży­ło się wie­le czyn­ni­ków. Z per­spek­ty­wy cza­su wiem, że do­brze się sta­ło. Obo­je je­ste­śmy te­raz szczę­śli­wi. Ale wra­ca­jąc do cza­sów li­ceum. Do­pie­ro w ostat­niej kla­sie, ma­tu­ral­nej, zda­łem so­bie spra­wę, że to, kim je­stem, nie mi­nie. I choć­bym sta­rał się to zmie­nić, je­stem tym, kim je­stem i mu­szę to za­ak­cep­to­wać. Zda­rzył się wów­czas dziw­ny zbieg oko­licz­no­ści. Dwie oso­by, pre­cy­zu­jąc – dwóch chło­pa­ków, do­my­śli­ło się, że je­stem ge­jem. Choć za­da­wa­łem so­bie py­ta­nie skąd, do dnia dzi­siej­sze­go nie znam na nie od­po­wie­dzi. Ży­łem wte­dy jed­nak w du­żym ukry­ciu. Pil­no­wa­łem się i sta­ra­łem nie wzbu­dzać ni­czy­ich po­dej­rzeń. Zna­jo­mość z pierw­szym chło­pa­kiem skoń­czy­ła się, nim na do­bre się roz­po­czę­ła. Zna­jo­mość z dru­gim trwa­ła dłu­żej, acz­kol­wiek skoń­czy­ła się rów­nie szyb­ko. Prze­stra­szy­łem się tej zna­jo­mo­ści. Ży­cie w ukry­ciu, cią­gły strach, że zo­sta­nę zde­ma­sko­wa­ny, że ktoś mnie zła­pie na go­rą­cym uczyn­ku, to by­ło za du­żo jak dla mnie. Zbyt du­żo uczuć i my­śli zbie­gło się w jed­no miej­sce i ku­mu­lo­wa­ło się z dnia na dzień. Naj­pro­ściej by­ło od­wró­cić się i po­wo­li odejść, za­po­mi­na­jąc o wszyst­kim. Za­po­mi­na­jąc o nich. Mu­szę jed­nak przy­znać, że dzię­ki nim od­wa­ży­łem się po­wie­dzieć o so­bie dwóm mo­im przy­ja­ciół­kom. Na tam­ten czas wie­dzia­ły o mnie trzy przy­ja­ciół­ki oraz ci dwaj chło­pa­cy. Pierw­sza przy­ja­ciół­ka do­wie­dzia­ła się o mo­jej orien­ta­cji jesz­cze w gim­na­zjum. Po krót­kim li­ce­al­nym związ­ku z chło­pa­kiem dłu­go za­sta­na­wia­łem się, dla­cze­go nam nie wy­szło. Szu­ka­łem od­po­wie­dzi na swój strach. Ży­łem i ży­ję w kra­ju i w cza­sie, gdzie do­ko­ła roz­sie­wa­na jest nie­na­wiść wo­bec osób homo­sek­su­al­nych. Choć wte­dy oso­bi­ście nie do­świad­czy­łem żad­nej prze­mo­cy z te­go po­wo­du, to zda­wa­łem so­bie spra­wę, że ge­je nie są ak­cep­to­wa­ni w spo­łe­czeń­stwie. To prze­ko­na­nie po­tra­fi­ło pa­ra­li­żo­wać, a po­nad­to ro­sło we mnie za każ­dym ra­zem, gdy za­sta­na­wia­łem się, by po­roz­ma­wiać o tym z ro­dzi­ca­mi. Wte­dy też poprzy­sią­głem so­bie, że po­wiem im o so­bie tyl­ko i wy­łącz­nie na mo­im ło­żu śmier­ci, bo strach przed ich re­ak­cją był dla mnie nie do prze­ży­cia. Od tam­tej po­ry sta­ra­łem się już wię­cej o tym nie my­śleć. Wkra­cza­łem w etap stu­diów. Mia­łem na­dzie­ję, że mo­je ży­cie wró­ci jesz­cze na wła­ści­wy, „nor­mal­ny” tor.