Blood Legacy #Revenge - Kamila Malec - ebook
NOWOŚĆ

Blood Legacy #Revenge ebook

Kamila Malec

3,3

159 osób interesuje się tą książką

Opis

 

Catalina nosi w sobie krew pradawnej magii i mroku. Uratowana przez matkę przed pewną śmiercią, trafia do Darłowa – miasta, które skrywa więcej niż tylko mroczne legendy, a kamienny zamek, niegdyś letnia rezydencja nieśmiertelnych, miał być jedynie jej schronieniem.

Jednak to tu starożytna przepowiednia zaczyna się wypełniać, a zło, które spało pod powierzchnią, otwiera oczy.

W centrum apokalipsy stoi ona. Rozdarta między dziedzictwem krwi a sercem, które bije szybciej na widok Luciena – niebezpiecznego i piekielnie przystojnego wampira, w którym nigdy nie powinna się zakochać.

 

Jej krew budzi legendy. 

Jego spojrzenie łamie zasady. 

A ich miłość może przynieść zagładę…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 213

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,3 (4 oceny)
2
0
0
1
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Lil24

Nie polecam

Straszne... Nie dotrwałam do połowy... Opisy rozwleczone na 15-20 stron. Jako remedium na bezsenność jak najbardziej, jako książka szkoda czasu.. Są lepsze pozycje..
21
mater0pocztaonetpl

Z braku laku…

nuda
10
Kika-read

Nie oderwiesz się od lektury

Romantasy z wampirami i magią … jestem jak najbardziej na TAK! Akcja książki w nadmorskich i polskich realiach wciągnęła mnie, że aż żal było odkładać tą książkę na bok. Polecam
11



@ Blood Legacy #Revenge

Kamila Malec

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Redakcja i korekta: Karla Kuźnicka

Projekt okładki: Sebastian Igiel, visionpartnerdarlovo.pl

Zdjęcia: Sebastian Igiel, visionpartnerdarlovo.pl

Mapa: zbiory Zamku Książąt Pomorskich w Darłowie

Skład: Grzegorz Chmielecki, GCL.pl

ISBN: 978-83-971368-9-2

Wydanie pierwsze

Darłowo 2025

Wydawnictwo KaMa

ul. Księżnej Anny 3B/8, 76-150 Darłowo

[email protected]

www.wydawnictwokama.pl

Dla każdego,

kto choć raz zwątpił w siebie.

Pamiętajcie –

wszystkie ograniczenia,

rodzą się

wyłącznie w Waszych głowach.

Playlista

Sports Car - Tate McRaae

Sorry Dolores - ReTo ft. Quebonafide

Pretty when you cry – Lana Del Ray

Amore – CHIARMO

You should see me in a crown – Billie Eilish

Favourite – IsaBel LaRosa

Meddle About – Chase Atlantic

Who Is She? – I Monster

Skyfall – Adele

I See Fire – Ed Sheeran

Animals – Maroon 5

Dangerous Woman – Ariana Grande

Passo Bem Solto

Somebody’s Watching Me- Rockwell

Poison – Bell Biv DeVoe

Sonne – Rammstein

My strange addiction – Billie Eilish

Prolog

Kiedyś był tylko mrok

Noc spowijała świat jak czarny aksamit, przeszyty tysiącami gwiazd. W oddali słychać było szum Morza Bałtyckiego, niespokojnego i dzikiego, jakby czuło obecność kogoś, kto nie powinien tu być. Fale uderzały o brzeg z silnym łoskotem, a wiatr targał mrocznymi chmurami, jakby chciał ukryć przed światem tajemnice skrywane w sercu nocy.

Catalina stała na latarni, jej sylwetka kontrastowała z nadchodzącą ciemnością otaczającego ją świata. Patrząc w bezkres nocy czuła, jak zimne powietrze przeszywa jej skórę, a jednocześnie płynęło w niej coś gorącego, nieokiełznanego – moc, którą odziedziczyła po rodzicach. Jej oczy, lśniące jak dwa rubiny, odbijały blask księżyca, a w ich głębi kryła się historia, której nie dało się opisać słowami. Była córką potęgi i przekleństwa.

Jej ojciec był bratem króla wampirów. Istota, której imię szeptano w strachu i podziwie. Legendy głosiły, że jego serce było zimne jak lód, a pragnienie krwi nie miało granic. Jego tajemnicza natura przyciągała wielu, jednocześnie odpychając ich z nieodpartą siłą. Ludzie bali się go, lecz jednocześnie fascynował ich.

Matką zaś była rumuńska czarownica, mistrzyni zakazanej magii, kobieta, która miała odwagę zakochać się w potworze i wydać na świat dziecko półkrwi. Jednak magia była zarówno błogosławieństwem, jak i przekleństwem. Wiedźma potrafiła przywoływać duchy przeszłości i rozmawiać z żywiołami, ale w jej oczach czaił się cień, przypominający, że każda moc niesie ze sobą konsekwencje. Catalina często czuła, że dziedziczy nie tylko umiejętności matki, ale także jej lęki i pragnienia.

Cate od zawsze wiedziała, że jest inna. Już od najmłodszych lat miała w sobie głód, i to nie taki zwykły, który można było zaspokoić krwią czy innymi wampirzymi przyjemnościami. To było pragnienie czegoś więcej – czegoś, co wykraczało poza granice jej wampirzej natury. W jej sercu tliło się coś, czego inne wampiry nie znały – człowieczeństwo, delikatne światełko, niepozwalające jej całkowicie poddać się ciemnej naturze swojej krwi.

W Zamku Bran, gdzie przyszła na świat, otaczała ją wieczna noc, cienie tańczące na ścianach i szmery przodków, którzy pragnęli, by kontynuowała ich dzieło. Zamek, z jego kamiennymi murami i mrocznymi korytarzami, był nie tylko jej domem, ale także więzieniem. Czuła na sobie ciężar oczekiwań, spoczywających na jej barkach jak niewidzialny płaszcz. Jej matka, potężna wampirza arystokratka, miała jasno określone plany na przyszłość swojej córki – wiedziała, że wszyscy pragnęli, by Cate stała się prawdziwą wampirzą damą, która przejmie władzę i przywróci chwałę ich rodzinie. Ale ona wiedziała, że córka miała inne marzenia, marzenia o wolności i odkrywaniu świata, rozciągającego się poza granicami zamku.

Gdy Cate skończyła piętnaście lat, zaczęły nadchodzić przepowiednie – niepokojące wizje, w których widziano ją jako zwiastunkę upadku. Wampiry z rodu, niegdyś ją czczące, zaczęły szeptać o jej przeznaczeniu, widząc w niej zagrożenie dla ich władzy. W miarę jak kolejne dni mijały, coraz więcej osób zaczynało dostrzegać w niej coś, co budziło strach i niepokój. Wampiry pragnęły ją sobie podporządkować, zauważając w niej jednocześnie potencjał i zagrożenie. Łowcy krwi, z ich nieustępliwą determinacją, złożyli przysięgę, że nigdy nie pozwolą jej dorosnąć, nigdy nie pozwolą jej zrealizować swojego przeznaczenia.

Wtedy jej matka podjęła decyzję, która odmieniła bieg ich życia. Pewnej nocy, przy świetle pochodni, w blasku tańczących płomieni, czarownica odprawiła skomplikowany rytuał, który miał na celu ukrycie ich obecności przed wzrokiem wampirzych łowców. W powietrzu unosił się zapach ziół i kadzideł, a dźwięki szepczących zaklęć mieszały się z szumem wiatru, rozbijającego się o skały. W tej chwili, pełnej napięcia i nadziei, matka wzięła Cate za rękę i, nie oglądając się za siebie, uciekły w kierunku nieznanego.

Ich celem było Darłowo, skromne nadmorskie miasteczko, które w oczach wampirów wydawało się bezwartościowe, niemal zapomniane przez świat. Położone na uboczu, zaledwie kilka kroków od morza, otoczone dziką przyrodą i ciągle zmieniającą się pogodą, Darłowo skrywało w sobie tajemnice i legendy, które przyciągały i odstraszały jednocześnie. Miasteczko, skąpane w sztormach, miało swój urok, a jego wąskie uliczki tętniły życiem, mimo że nikt nie zdawał sobie sprawy z przeszłości, skrywającej się za jego murami.

Nie były jednak same. W podróż z nimi wyruszyły najbardziej zaufane wampiry, lojalne ich dziedzictwu. Wspólnie stworzyli nowy klan, osiedlając się w starym zamku, skrytym w morskiej mgle. Tam, wśród ciemnych korytarzy i cichych komnat, odnaleźli schronienie, ukrywając swoją naturę przed ludźmi, lecz nigdy nie zapominając o swoim pochodzeniu. Zamek, otoczony starymi drzewami i gęstą roślinnością, emanował aurą tajemniczości, a jego mury zdawały się szeptać opowieści o dawnych czasach. To w Darłowie dorosła, a dzięki temu, że w jej żyłach płynęła krew ojca, jej ludzki wiek, zatrzymał się na dwudziestu pięciu latach. Od tamtej chwili liczyła już tylko wampirze lata.

Wewnątrz, w blasku świec i migoczących cieni, wampiry dzieliły się historiami, wspominając chwałę minionych dni oraz sekrety, które niosły ze sobą. Byli zjednoczeni nie tylko przez lojalność wobec swojego rodu, ale także przez wspólną tęsknotę za utraconą potęgą i strach przed światem na zewnątrz, w którym ich istnienie było nielegalne i potępiane. Nocą, gdy księżyc wznosił się wysoko na niebie, a gwiazdy świeciły jak diamenty, klan wampirów zbierał się w wielkiej sali balowej, gdzie dźwięki ich śmiechu i pieśni wypełniały przestrzeń, tworząc iluzję normalności.

Codzienność w Darłowie była pełna prostych radości. Czarownica uczyła Cate sztuki magii ale tej, która była bardziej związaną z naturą niż z zakazanymi rytuałami. Wspólnie zbierały zioła na pobliskich łąkach, poznawały tajemnice otaczającego je świata i uczyły się, jak żyć w zgodzie z rytmem przyrody. Wieczorami, gdy słońce zachodziło za horyzont, matka opowiadała córce historie o dawnych czasach, o odwadze i miłości, o walce o wolność i o tym, jak ważne jest, by nigdy nie tracić nadziei.

Darłowo ze swoim burzliwym morzem i malowniczymi krajobrazami, stało się dla nich nie tylko schronieniem, ale także miejscem, w którym mogły na nowo odkryć sens życia, z dala od niebezpieczeństw, które niegdyś je prześladowały. W tym małym miasteczku, wśród fal i wiatrów, Cate zaczęła marzyć o przyszłości, która wydawała się teraz na wyciągnięcie ręki.

Tutaj miała być bezpieczna. Tutaj miała ukryć swoją prawdziwą naturę. Los jednak nie pozwalał na spokój. Krew w jej żyłach była niczym burza – niespokojna, dzika, pragnąca wolności. Każde uderzenie serca przypominało jej o tym, kim była naprawdę. Potęga, czająca się wewnątrz, gotowa była do wybuchu. Mimo że starała się dostosować do nowego życia, wciąż czuła się jak ptak zamknięty w klatce, tęskniący za niebem.

Pewnej nocy przeszłość w końcu upomniała się o nią. Z ciemności wyłoniła się postać, znana, a zarazem obca, przywołując wspomnienia, które miała nadzieję, że zdołała zapomnieć.

Księga pierwsza

Zgromadzenie cieni

Silnik cicho mruczał, gdy auto powoli wspinało się po brukowanej drodze, która prowadziła ku zamkowi. Mgła snuła się po zboczach jak duchy przeszłości, zatapiając wszystko w delikatnej, niemal niewidzialnej zasłonie tajemnicy. Wilgotna osiadała na karoserii pojazdu jak srebrny pył, dodając mu eterycznego blasku w wieczornym świetle. Catalina trzymała kierownicę pewnym ruchem jedną ręką, a drugą opierała się o otwarte okno. Wiał delikatny wiatr, przynosząc ze sobą odgłosy zasypiającego miasta, tworząc tym samym niepowtarzalną symfonię ciszy i ruchu.

Była zmęczona. Nie fizycznie, ale emocjonalnie.

Spacer po plaży, który miała nadzieję przyniesie jej choć odrobinę ukojenia, okazał się być tylko kolejnym źródłem pytań i niepokoju. W miejscu, gdzie piasek spotykał się z wodą, odczuła ciężar własnych myśli, nie dających jej spokoju. Chociaż próbowała znaleźć odpowiedzi, to coraz bardziej czuła się zagubiona, jakby ta spokojna, malownicza scena była tylko atrapą, ukrywającą głębię jej rozterek. Z każdym kolejnym oddechem czuła, że emocje narastają, a jej umysł krąży wokół nieuchwytnych kwestii, które od dawna tkwiły w jej sercu.

Mury zamku wyłoniły się przed nią jak strażnicy czasu. Ciemne, majestatyczne, nieruchome. Ich kamienne ściany, pokryte cienką warstwą mchu, zdawały się opowiadać historie sprzed wieków opowieści o dawnych bohaterach, ukrytych skarbach i zapomnianych losach. To miejsce od zawsze było jej domem, ale także klatką, w której czuła się uwięziona, choć jednocześnie bezpieczna. Zamek był jej schronieniem, miejscem, do którego wracała po długich podróżach i z którym wiązały ją wspomnienia, zarówno te piękne, jak i te bolesne.

Zatrzymała auto przy głównej bramie; jej żelazne wrota otworzyły się z trzeszczącym skrzypieniem. Silnik zgasł z miękkim westchnieniem, jakby z ulgą odczuwając koniec podróży. Wysiadła, poprawiając długą, czarną pelerynę, otulającą jej sylwetkę. Jasne włosy, lekko wilgotne od morskiej bryzy, opadły jej na ramiona, delikatnie falując na wietrze. Spojrzała na zamek, czując, jak serce bije jej szybciej, a jednocześnie spokój wkrada się do jej duszy, jakby starała się odnaleźć w tym miejscu sens i odpowiedzi na dręczące ją pytania. Tu, w tym miejscu, wszystko zdawało się mieć swoje własne, nie do końca wyjaśnione znaczenie.

Widziała w oknach głównej sali palące się światła.

Czekali na nią.

Lordowie.

Rada.

Starszyzna.

Zgromadzenie Cieni.

Gdy podeszła do drzwi, te otworzyły się same, z głębokim skrzypnięciem, jakby chciały jej przypomnieć, że nic, co w tym miejscu się dzieje, nie jest zwyczajne. Po drodze dotknęła dłonią jednej z rzeźbionych kolumn – kamiennego gargulca, którego oczy zalśniły czerwoną iskrą, gdy go mijała. Wpatrywał się w nią przez długi moment, jakby znał sekret, którego ona jeszcze nie zdążyła poznać. Dźwięk otwierających się drzwi rozbrzmiał echem w cienistym korytarzu, rozświetlanym jedynie słabym, migotliwym światłem lampionów, zdających się pulsować własnym życiem.

Zamek żył. Czuł jej obecność. I czekał.

Przed nią rozpościerał się długi korytarz, pełen cieni, które zdawały się tańczyć na granicy widzialnego i niewidzialnego. Mimo to, z każdym krokiem czuła, że jest coraz bliżej tego, czego szuka – jakby zamek, choć starożytny i pełen mroku, rozpoznawał ją i oczekiwał na jej wejście.

Podniosła dłoń, pozwalając, by między palcami zatańczyły błękitne iskierki energii. Jej własna, wrodzona magia. Nieprzewidywalna, pełna siły i głębi, której nigdy do końca nie udało się jej ujarzmić. To jak haust powietrza, który odświeża duszę, albo jak cichy szept dawnych tajemnic, które tylko ona potrafi odczytać. Każda iskra to jak mała gwiazda, wyczuwalna tylko dla niej, a jednocześnie tak nieuchwytna, że mogłaby się rozproszyć w każdej chwili. Mimo to, trzyma ją mocno, jakby chciała nadać jej kształt, kontrolować to, co nieuchwytne, a jednocześnie tak silnie związane z jej istotą. Ta magia to jej dziedzictwo, jej wybór i wyzwanie – nieustannie próbowała ujarzmić nieujarzmione, by odkrywać nowe możliwości i zgłębiać tajemnice własnej mocy.

Catalina weszła do Wielkiej Sali z uniesioną głową, lecz serce miała ciężkie jak ołów. Stukot jej czerwonych szpilek rozbrzmiał echem po sali, odbijając się od marmurowych ścian. Mimo pewności siebie na zewnątrz, w głębi duszy odczuwała niepokój, jakby każdy jej krok przypominał jej o trudnych chwilach, którym musiała stawić czoła. Wiedziała jednak, że najgorsze dopiero przed nią.

Kryształowe żyrandole, wiszące pod sklepieniem, odbijały delikatnie światło, rzucając subtelne refleksy na jej twarz, która wydawała się zamyślona. W powietrzu unosił się delikatny aromat starannie wyselekcjonowanych perfum, odwracając uwagę od jej wewnętrznego niepokoju. Przekraczając próg sali, Cate próbowała ukryć swoje emocje, jednocześnie przygotowując się na to, co miało nadejść, wiedząc, że każdy jej ruch będzie obserwowany, a każda decyzja może zmienić bieg wydarzeń. Czuła na sobie spojrzenia – oceniające, podejrzliwe, czasem nawet żarliwe. Wewnątrz niej tliła się mieszanka emocji, które trudno było nazwać słowami. Nie należała tak naprawdę do żadnego z istniejących światów, kiedyś dających jej schronienie. Pół czarownica, pół wampirzyca – to dwie strony jej natury, które od dawna nieustannie ze sobą walczyły. Dla niektórych była zbyt magiczna, by traktować ją poważnie, dla innych zbyt martwa, by czuć do niej sympatię. Dla siebie samej – po prostu zagubiona, rozdarta między dwoma światami, które w tej chwili wydawały się jej nieprzystępne.

Wielka Sala zamarła, gdy tylko przekroczyła próg. Głosy lordów ucichły niemal natychmiast, a ciemne oczy zwróciły się w jej stronę. Świece paliły się wysoko, rzucając złotawe światło na kamienne ściany i ciężkie, winylowe zasłony.

Usiadła na miejscu przygotowanym przy końcu stołu, z dala od Adriena, którego nawet nie zaszczyciła spojrzeniem. Jej wybór był subtelny, lecz znaczący – gest niewypowiedziany na głos, ale wyraźny dla wszystkich obecnych. Oczy Cataliny zabłysły, choć na jej twarzy można było dostrzec także nutę powagi i determinacji. Odnosiła wrażenie, że tym jednym prostym wyborem chce wyrazić coś więcej niż słowa kiedykolwiek mogłyby wypowiedzieć.

W tym momencie cała scena nabrała nowego wydźwięku – to był jej sposób na zaznaczenie granic, pokazanie, że choć jest częścią tego spotkania, to jednocześnie ma swoje żelazne zasady i przekonania. Z każdym krokiem zdawała się wyrażać, że jest silna i gotowa na zmianę, nawet jeśli oznaczało to podjęcie trudnych decyzji czy odwagę w wyrażaniu własnych uczuć i potrzeb.

Czuła, jak ciężar decyzji i niepewności spoczywa na jej ramionach, jakby cały świat na nią patrzył, oczekując, że w końcu wybierze swoją stronę. W głębi duszy wiedziała, że ten moment jest dla niej przełomowy – czy odważy się wyjść z cienia, czy też zatopi się we własnej niepewności, czekając na lepszy czas, który może nigdy nie nadejść? Pomimo wszystko, z uniesioną głową, zdecydowała się pozostać na swoim miejscu, gotowa stawić czoła temu, co przyniesie dzisiejsza noc.

Adrien uniósł wzrok, a ich spojrzenia spotkały się na moment. W tej krótkiej chwili w jego oczach pojawił się cień zawodu, jakby coś się załamało, choć tylko na ułamek sekundy. To jak refleksja nad czymś, co mógł utracić, albo nad czymś, czego nie potrafił osiągnąć i posiąść. Jednak natychmiast, niczym zaklęcie, wrócił do swojej zimnej maski – jak zwykle opanowany, arystokratycznie chłodny, nieprzenikniony. Jego spojrzenie było jak lód, który nie dopuszcza żadnych emocji. Był piękny w sposób niepokojący, jak gotycka rzeźba – doskonały, ale martwy. Każdy jego ruch, każde spojrzenie zdawało się być wyważone do perfekcji, jakby cały świat wokół niego był tylko tłem do jego niezmiennej, niezmąconej powagi. Mimo to, w tej pozornej beznamiętności czaiła się głęboka tajemnica, którą tylko najodważniejsi próbowali odczytać. To był człowiek, znający swoje miejsce, ale w głębi duszy nosił w sobie coś więcej niż chłodna powłoka – może tęsknotę, może rozdarcie, którego nie potrafił wyrazić słowami.

Cate odwróciła wzrok i położyła dłonie na chłodnym, dębowym blacie, jakby próbując się odgrodzić od narastającego wewnętrznego chaosu. Czuła, jak pulsuje w niej magia – silna, nieokiełznana i pełna obietnicy, która mogła zarówno ją wzmocnić, jak i zniszczyć. Nie była bowiem tylko półkrwi. Była dziedziczką najpotężniejszego klanu wampirów, potomkinią rodu samego Vlada Drakuli, legendarnego władcy nocy, którego imię wywoływało dreszcze na plecach każdego, kto znał jego historię. Dziewczyna zawsze czuła, że w jej żyłach płynie dziedzictwo, wymagające nieustannej kontroli, a jednocześnie stanowiło wyzwanie dla każdego, kto próbowałby się jej sprzeciwić. W głębi serca zdawała sobie sprawę, że starszyzna nigdy nie pozwoli, by taka moc pozostała bez nadzoru – bo w ich świecie, gdzie władza i zdrada chodzą ramię w ramię, nie można było pozwolić, by potęga jednej osoby wymknęła się spod kontroli.

Przed oczami stanął jej obraz ostatniego zebrania – w noc pełni księżyca, gdy światło sączyło się przez witraże jak srebrna krew. To wtedy starsi ogłosili decyzję: Catalina ma poślubić Adriena Valerio. Sojusz miał wzmocnić oba rody, ugruntować pozycję wampirów na północy i uciszyć szemrane głosy młodych, którzy domagali się zmian. W ich oczach, to była nie tylko polityczna konieczność, ale i krok ku stabilizacji, tradycji, której bronili za wszelką cenę. Dla wampirzycy ta decyzja była jak kamień spadający na jej serce – ciężki, nie do zniesienia. Nigdy się na to nie zgodziła. Nie chcąc jednak wywoływać niepokoju, nie powiedziała tak i nie powiedziała nie, pozostawiając wszystkich w zawieszeniu. Przynajmniej do momentu, kiedy sama znajdzie jakieś wyjście z tej sytuacji.

Wielka Sala zamilkła, gdy ostatni z lordów zajął swoje miejsce. Świece zamigotały, rzucając cienie tańczące po ścianach. W powietrzu wyczuwało się napięcie – gęste, elektryczne, gotowe eksplodować przy najmniejszej prowokacji. Słychać było jedynie stłumione oddechy, szmer tkanin i cichy odgłos stukania palców o blat stołu, jakby wszyscy uczestnicy oczekiwali na wybuch słów lub gestów, które mogą zmienić bieg wydarzeń.

Z drugiej strony stołu, naprzeciwko Cataliny, w centralnym miejscu, siedział lord Seraphin Vranek, jeden z najstarszych i najbardziej szanowanych przedstawicieli Rady. Jego obecność była równie potężna, co jego historia – mężczyzna, którego wiek zdawał się być ukryty pod warstwą doświadczeń i mądrości. Jego srebrne włosy opadały na ramiona niczym pajęcza nić, delikatnie połyskując w świetle świec, a twarz pokryta była siecią zmarszczek, przypominających pękniętą porcelanę, świadectwo lat spędzonych na rozwiązywaniu sekretów, politycznych intryg i starcia z własną śmiertelnością. Mimo upływu czasu, jego oczy zachowały czarno-nocny głęboki blask, czujny jak u drapieżnika, który wyczuwając najmniejszy ruch w cieniu, gotów jest zaatakować lub się wycofać. Spojrzeniem przeszywał zgromadzonych, przesyłał niewypowiedziane słowa, które były równie groźne, co tajemnicze. W dłoniach trzymał pergamin, z którego powoli unosił się delikatny dym, jakby sam czas na chwilę się zatrzymał, by wysłuchać jego słów. W tej sali, gdzie historia i polityka mieszały się z magią i legendami, lord Seraphin Vranek był nie tylko symbolem stabilności, ale i nieustającego strażnika tajemnic, które mogły wywołać burzę, jeśli ktoś odważyłby się je ujawnić.

– Czas zakończyć tę niepewność – zaczął zimnym tonem. – Sojusz pomiędzy rodem Vladis i Valerio jest nieunikniony. Catalina powinna poślubić Adriena, jak zdecydowano podczas ostatniej pełni. Odkładanie tego w czasie tylko osłabia naszą pozycję wobec wilczarzy z południa.

– Wilczarze to cień przeszłości – mruknął jeden z młodszych lordów. – Ale zgodzę się, że nie możemy pozwolić sobie na chaos wewnątrz klanu.

– Catalina – Seraphin spojrzał na nią, unosząc jedną z cienkich brwi – musi w końcu przyjąć wolę starszyzny!

Adrien siedział spokojnie, lecz jego spojrzenie wwiercało się w nią jak ostrze noża, jakby czekał na jedno słowo, które miało rozstrzygnąć wszystko. Jedno „tak”. W jego oczach kryły się niecierpliwość i głęboka determinacja, jakby każda chwila bez jej decyzji była dla niego torturą. Mimo spokojnej powłoki, pod którą skrywał emocje, wyraźnie dało się wyczuć, że oczekiwanie na jej odpowiedź jest dla niego dużą próbą wytrzymałości.

Catalina złożyła dłonie na stole, powoli, z wyczuciem, jakby ważyła słowa, które miały zaraz paść. Jej głos był spokojny, lecz stanowczy, niosący w sobie moc, której nie można było zignorować:

– Mówicie o mnie, jakby mnie tu nie było. Jakby moje życie, moje serce, moja wola były tylko pionkiem w waszej politycznej grze. – Przerwała na moment, spoglądając w oczy zgromadzonych w Wielkiej Sali. – Nie jestem waszą marionetką, nie pozwolę, by mną manipulowano, jakby moje uczucia i wybory nie miały znaczenia. To moje życie, i to ja decyduję, jaki będzie jego kierunek.

Lord Rochemare spojrzał na nią z chłodnym wyrazem twarzy, jakby próbował odczytać jej najskrytsze myśli. Po chwili, z głosem pełnym powagi i pewności siebie, odparł:

– Jesteś dziedziczką najczystszego rodu wampirów, Catalino – rzekł podniesionym głosem. – Twoja krew ma wartość większą niż twoje emocje. Nie możesz sobie pozwolić na luksus miłości. To nie jest czas na słabość, lecz na odpowiedzialność, którą niesie ze sobą twoje dziedzictwo. Musisz zrozumieć, że w tym świecie nie ma miejsca na słabości, a twoja rola wymaga od ciebie siły i determinacji, nawet kosztem własnych uczuć!

Cate poczuła, jak serce jej mocniej zabiło, a oddech stał się cięższy. Wiedziała, że słowa jej przeciwników są próbą złamania jej ducha, próbą zmuszenia do poddania się ich woli. Jednak w jej oczach pojawił się płomień determinacji, której nie da się tak łatwo zgasić. Wiedziała, że musi podjąć decyzję, od której zależała nie tylko jej przyszłość, ale i los całego rodu. I choć słowa lorda Rochemare’a były pełne chłodnej logiki, ona czuła, że w głębi serca musi znaleźć w sobie siłę, by wybrać własną drogę, nawet jeśli oznaczałoby to sprzeciw wobec wszystkiego, co od lat wyznawano jako prawdę.

Te słowa jednak te uderzyły ją niczym policzek. Wstała, choć serce jej biło mocno, a na twarzy malowało się zmieszanie i ból. Czuła, jak w jej oczach zbierają się łzy, ale postanowiła nie dać po sobie tego poznać. Powoli odwróciła się i spojrzała w dal, próbując znaleźć w sobie siłę, by stawić czoła temu, co nadchodzi.

– A może… – powiedziała powoli – to wy nie możecie sobie pozwolić na to, żebym miała wybór?

– Nie rozumiesz, co jest stawką. – Seraphin pochylił się nieco do przodu. – Twój związek z Adrienem umocni dwa najsilniejsze rody. Wampirze klany są słabe. Rozproszone. Wilczarze czają się na granicach, a ludzie... Ludzie zaczynają zadawać zbyt wiele pytań.

– A więc nie tylko decydujecie za mnie, ale też planujecie mnie sprowadzać jak zbłąkaną owcę? – Uniosła brew. – Wasze podejście jest... niezwykle zachęcające.

Niektórzy lordowie poruszyli się niespokojnie, z wyrazami niepokoju na twarzach, jakby obawiali się tego, co miało się zaraz wydarzyć. Wymieniali między sobą spojrzenia, a powietrze w sali zdawało się gęstnieć od narastającego napięcia. Adrien spuścił wzrok, czując na sobie ciężar spojrzeń zgromadzonej szlachty, ale nic nie powiedział.

Pozostała

Księga druga

Zwierciadło dusz

Księga trzecia

Cień wśród ksiąg

Księga czwarta

Nocturne

Księga piąta

Cienie przeszłości

Księga szósta

Przebudzenia miasta

Księga siódma

Burza przed ciszą

Epilog

Kiedyś był tylko mrok

Ciąg dalszy nastąpi…

Blood Legacy #Reborn

Kilka Słów Od Autorki

Pomysł na „Blood Legacy #Revenge” przyszedł do mnie niespodziewanie. Codziennie mijam darłowski zamek: gotycką twierdzę, która o zmierzchu tonie w cieniach zachodzącego słońca i zdaje się szeptać o sekretach sprzed stuleci. Pewnego popołudnia wracając do domu, pomyślałam: „To idealna rezydencja dla wampirów”. Tak zaczęła się droga do opowieści o Catalinie Vladis – dziewczynie rozdartej między krwawym dziedzictwem a pragnieniem wolności.

Jednak książka nie jest wyłącznie wampirzym romansem z nutą grozy. To opowieść dla każdego, kto kiedykolwiek zwątpił w siebie i swoje możliwości. Cate, mimo swojego rodowodu, przeżywa ludzkie rozterki: lęk przed oceną, presję oczekiwań, pokusę, oraz chęć złamania stereotypów, żeby żyć na własnych zasadach. Jej walka z własnymi słabościami przypomina nam, że najgłębsze ciemności często kryją się nie w zamkowych kryptach, lecz w naszych głowach.

Chciałam, by współczesne Darłowo – jego brukowane uliczki, zapach parzonej kawy z pobliskich kawiarni i echo sztormu odbijające się od murów zamku – pozostało autentyczne, bo właśnie tu, tu i teraz, rozgrywa się akcja powieści. By dodać oddechu tej mrocznej historii, przeplotłam ją humorem zaczerpniętym prosto z codziennych rozmów z moimi najbliższymi. Drodzy przyjaciele, znajdźcie w tej książce cząstkę siebie – wasza zadziorność i serdeczny sarkazm tchnęły życie w postacie tej sagi i rozjaśniło mroczne korytarze zamku. To dzięki wam bohaterowie potrafią śmiać się z własnych potknięć i rzucać żartami nawet wtedy, gdy nad zamkiem zbierają się burzowe chmury. Z takimi ludźmi przy boku, nawet apokalipsa nie jest taka straszna.

I tak, kawałek po kawałku, powstała historia, w której fantastyka przeplata się z codziennością, a wampirze intrygi pulsują tuż obok sygnału SMS-ów.

Wierzę, że „Blood Legacy #Revenge” przyniesie Wam nie tylko dreszcz niepewności, lecz także odrobinę otuchy. Bo jeśli nawet potomek najważniejszego klanu wampirów na świecie, może zakwestionować swoje przeznaczenie i wykroić dla siebie nowe życie, to każdy z nas może odrzucić lęk i sięgnąć po własną legendę i marzenia.

Jeśli zaś chcecie jeszcze głębiej zanurzyć się w atmosferę wampirów, obejrzyjcie oficjalny trailer dostępny na YouTube Wydawnictwa KaMa. Dzięki uprzejmości władz miasta Darłowa, Dyrekcji Zamku Książąt Pomorskich, Dyrekcji Miejskiej Biblioteki Publicznej, proboszcza Parafii Św. Gertrudy mogłam nagrywać ujęcia w autentycznych wnętrzach i na uliczkach starego miasta.

Z całego serca dziękuję aktorom, którzy z pasją ożywili bohaterów tej powieści, oraz wszystkim innym osobom za kulisami, których praca sprawiła, że ta historia naprawdę ożyła.

Tymczasem … zapraszam Was do zamku pachnącego solą i historią. Otwórzcie bramę, wejdźcie za mury i pozwólcie, by bałtycki wiatr przewrócił pierwszą stronę.

Miłej (i nieco krwawej, lecz także zaskakująco zabawnej) lektury!

Kamila