Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Megan Larson jest przykładną córką i studentką prawa. Gdy w jej życiu pojawia się ekschłopak jej siostry, Damon, budzi w niej nieznane dotąd pragnienia. W końcu dziewczyna odkrywa w sobie śmiałość, by nie tylko sięgać po to, czego pragnie, ale i walczyć o to z całych sił.
Damon Blackwell pragnie tylko zemsty. Po tym, jak zdradziła go dziewczyna, nie przypuszcza nawet, że coś, co miało być jedynie zimnym odwetem, zamieni się w prawdziwe uczucie. Nie umie opanować emocji, którepojawiają się, gdy za cel obiera sobie siostrę swojej byłej dziewczyny. Jednak Megan niczym bluszcz pomału oplatała jego zimne serce. Czy relacja budowana na kłamstwie ma szansę przerodzić się w coś więcej?
Związek tych dwojga to prawdziwy huragan. A wiadomo, że huragan niesie za sobą spustoszenie. Czy tak będzie również w ich przypadku?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 337
Copyright © At. Michalak, Bartosz Pankowski, 2024
Projekt okładki
Marta Lisowska
Autorzy grafik
©ballha67/123rf
©Dvid/Adobe stock
©rotorania?123rf
Redaktorka prowadząca
Marta Burzyńska
Redakcja
Magdalena Białek
Korekta
Alicja Matyjas
ISBN 978-83-8391-564-7
Warszawa 2024
Wydawca
Wydawnictwo Najlepsze
Prószyński Media Sp. z o.o.
ul. Rzymowskiego 28,
02-697 Warszawa
Prolog
Megan
Cały czas zastanawiałam się, czy nasza historia mogła zakończyć się inaczej. Czy happy end był nam pisany? Czy Damon naprawdę mnie kochał? Nie wiem, on chyba sam nie do końca wiedział, jak nazwać uczucia, które były pomiędzy nami. Niszczyliśmy się, by po chwili odrodzić się na nowo. Nasza opowieść nie będzie czarno-biała. Nic nie było oczywiste. Pożądanie, miłość, nienawiść – żonglowaliśmy tymi uczuciami niczym piłeczkami w cyrku. Czy żałuję? Nie, nie zmieniałabym w niej nic, nie byłabym teraz taka, jaka jestem, gdyby nie on. W sumie można by powiedzieć, że zawdzięczam mu moje nowe ja. Fakt, dostałam po dupie, chociaż to mało powiedziane. Ten człowiek – człowiek, którego kochałam całym sercem, wielbiłam powietrze, którym oddychał; dla którego zrobiłabym i robiłam wszystko, po drodze pomału gubiąc własne ja – niszczył mnie i za każdym razem, jak próbował poskładać mnie na nowo, uszkodzone puzzle mojego ja nie pasowały do siebie już tak dobrze jak przedtem. Zdeptał i stratował wszystko, nie pozostawiając we mnie nic, co byłoby słabe i naiwne. Już nie!
Nie jestem tą samą Megan, naiwną i zapatrzoną w niego panienką, którą mógłby sterować, jak tylko mu się podoba. Nieraz musisz upaść, by zdać sobie sprawę z tego, jak bardzo się zatraciłaś, jak bardzo błądzisz. Podniosłam się! Mimo wszystko wstałam z kolan, na które on mnie rzucił. Nasza miłość nosiła w sobie ból, który był niczym ciernie – gotowe, by zaatakować w najmniej odpowiednim momencie. Ból, jaki znosiłam, przypomina mi, że czułam zbyt mocno, zbyt intensywnie. Ale taka przecież jest miłość, prawda? Nieobliczalna, żywiołowa, burzliwa, a nasza historia to istny huragan emocji, który niósł tylko spustoszenie i koniec, po którym nic już nie było takie samo…
By mnie zrozumieć, musisz poznać moją opowieść. Nie oceniaj mnie, proszę, nigdy nie wiesz, do czego możesz posunąć się z miłości. Usiądź wygodnie i posłuchaj mojej historii, być może właśnie jesteś w miejscu, w którym kiedyś byłam ja, może moja historia pomoże ci podjąć właściwą decyzję…
Damon
Wszystko straciłem. Wszystko, co miało w moim życiu jakikolwiek sens, zjebałem w ciągu kilku chwil. Rozpadałem się na kawałki, ale umiałem z tym żyć. Niejednokrotnie musiałem zakładać zbroję, by za maską ironii i cynizmu chować swoje prawdziwe uczucia. To było moje drugie ja, sam się zatracałem. Nie chciałem być raniony. Już raz kobieta roztrzaskała moje serce na milion kawałków. Nie chciałem czuć, nie chciałem kochać. Od początku chciałem ją zniszczyć. Mój plan był jasny: rozkochać i zostawić.
Megan była niewinna, nie zrobiła nic, czym mogła zasłużyć na los, jaki jej zgotowałem. Miała jedną wadę – była siostrą kobiety, którą kiedyś kochałem i dla której gotów byłem zrobić wszystko. To Megan jednak zapłaciła za jej winy. Była narzędziem w moich rękach. Narzędziem, które miało mi przynieść trochę rozrywki i zemsty oraz coś, na co chyba nie byłem gotowy – miłość.
Rozdział 1
Damon
Dwadzieścia jeden lat żyłem już na tym świecie i odkąd się na nim pojawiłem, miałem pod górkę. Pech czy jakieś pierdolone fatum – coś z pewnością wisiało nade mną jak jastrząb nad swoją ofiarą. Gdy już myślałem, że coś zaczyna się układać, życie natychmiast weryfikowało to boleśnie. Nauczyłem się jakoś z tym żyć.
Pracowałem zawsze ciężej od moich rówieśników. Zbudowałem pancerz nie tylko ze swoich mięśni, ale także taki, który chronił moje serce. Prawie nie bywałem w domu, a jak już tam się pojawiłem, starałem się jak najszybciej go opuścić. Studia były dla mnie wybawieniem. Mimo iż nie wyjechałem daleko, dawało mi to ulotne uczucie wolności. Byłem sam dla siebie i było mi z tym zajebiście. Nadal musiałem ciężko pracować, bo mimo stypendium potrzebowałem więcej kasy, nie chciałem, by moja matka wciąż musiała zapierdalać na trzy etaty. Chciałem dla niej lepszego życia. Lubiłem robić jej jakieś małe prezenty lub dokładać się do rachunków.
Musiałem wcześnie dorosnąć. Gdy w końcu uwolniła się od tyrana, jakim był mój ojciec, odetchnąłem z ulgą. Wiedziałem, że teraz będzie tylko lepiej. Uśpiło to być może moją czujność. Związałem się z nieodpowiednią dziewczyną. Byłem próżny, omotała mnie seksem i swoją urodą. Kochałem ją, chociaż ta miłość krok po kroku zmieniała mnie w kogoś, w kogo nie chciałem się zmienić. Nie chciałem być żądny zemsty, a jednak doprowadziła mnie do amoku.
Nie myślałem racjonalnie, chciałem, by teraz to ona cierpiała.
Od natłoku myśli niemal rozpierdalało mi głowę. Musiałem z kimś o tym porozmawiać. Nie chciałem teraz być sam, chociaż nie lubiłem okazywać swoich słabości, to musiałem się przed kimś wygadać.
Usiadłem na łóżku w swoim kampusowym pokoju i wyciągnąłem telefon. Pierwszą osobą, która przyszła mi na myśl, był oczywiście Hunter. Mój przyjaciel, tylko on wiedział, z jakiego bagna pochodzę, i tylko on był lojalny wobec mnie w stu procentach, a lojalność dla mnie była najważniejsza – kto chociaż raz stanął przeciwko mnie, od razu był u mnie skreślony. Nie dawałem drugich szans i wiedziałem, że z Samantą postąpię tak samo. Będzie żałować swojej decyzji.
Zdradziła mnie, a ja nie zapominam.
– Hunter, masz czas? – odezwałem się, gdy kumpel odebrał.
– Dla ciebie, stary, zawsze. Coś się stało?
– Rozstałem się z Samantą – burknąłem.
– Już chyba z dziesiąty raz – zaśmiał się. – Nic nowego.
– Nie – zaprzeczyłem gwałtownie. – Nie tym razem, teraz będzie już inaczej. Tym razem nie będzie powrotów. Nie chcę mieć z nią nic wspólnego.
– Serio? Damon, już nie raz…
– Zamknij się! – przerwałem mu gwałtownie. – Jak chcesz mi pomóc, to pakuj dupę i widzimy się w The Colors.
– Będę, daj mi dwadzieścia minut. Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć.
– Mam nadzieję, że i tym razem tak będzie – powiedziałem poważnie. – Chciałem ci wszystko opowiedzieć i mam nadzieję, że… A dobra, nie będę teraz o tym opowiadać. Zaraz się zobaczymy, to ci wszystko wyjaśnię.
Zakończyłem połączenie, wstałem i wziąłem z biurka portfel z dokumentami. Chwilę się zawahałem i po chwili wyjąłem tylko gotówkę. Miałem zamiar pić, więc jazda autem nie wchodziła w grę. Może i byłem pojebany, ale nie na tyle, by ryzykować życiem swoim lub kogoś innego. W jedną stronę mogłem się przewietrzyć, a do kampusu zamierzałem wrócić taksówką.
Szybko byłem na miejscu. Nie miałem daleko, a świetna pogoda była doskonałą okazją do spacerów. Usiadłem przy barze i zamówiłem piwo. Huntera jeszcze nie było, ale znając go, wiedziałem, że zaraz się tutaj pojawi. Nie zdążyłem dokończyć myśli, a już zobaczyłem przy wejściu jego postać. Nie sposób było go nie zauważyć. Jego sylwetka górowała jak zwykle nad innymi ludźmi. Był wysoki prawie jak ja. Obaj mieliśmy po niecałe dwa metry wzrostu i wszędzie, gdzie weszliśmy, od razu byliśmy rozpoznawani. Wiele osób sądziło, że jesteśmy braćmi. Coś w tym było, bo może nie mieliśmy tej samej krwi, ale byliśmy braćmi z wyboru. Jeden za drugim bez zawahania wskoczyłby w ogień. Wierzyłem Hunterowi i mu ufałem, wiedziałem, że on mi również. Obaj byliśmy bokserami i już sporo osób z otoczenia świetnie nas znało. Byliśmy w kadrze studenckiej i przed nami były pierwsze zawody, które być może zaprowadzą nas na igrzyska. Machnąłem do niego ręką i gestem przywołałem go do siebie.
– W końcu, stary. – Przywitałem się z nim. – Co pijesz?
– To, co ty, ale sam sobie zamówię. – Przywołał barmana i złożył zamówienie. – Wyglądasz jak gówno. Mów – rzucił i usiadł obok.
– Kurwa. – Przekręciłem głowę i strzeliłem z karku jak zawsze, gdy się denerwowałem. – Ty też zajebiście wyglądasz – ironizowałem.
Upiłem spory łyk piwa i w końcu zebrałem się do tego, by zacząć opowiadać.
– Damon! – Przyjaciel uderzył mnie w ramię, bo lekko odpłynąłem. – Mów w końcu, nie mamy całego dnia.
– Wiesz, że ostatnio pokłóciłem się z Sam. Kurde, nie wiem o co, była to już któraś z kolei nasza kłótnia.
– Wiem, ale to przecież chyba nie jest powód, dla którego w końcu z nią skończyłeś. Nie zrozum mnie źle, bo kurewsko się cieszę, że zerwaliście. Sam jest największą suką, jaką znam, ale wiem również, jak bardzo ci na niej zależy.
– Zależało – poprawiłem go. – Teraz to na serio jest koniec. Stary, dłużej nie mogę. Już siebie, kurwa, nie poznaję. Wiesz, jak było, jak ją poznałem, była moim ideałem. Była aniołem. Dla niej byłem gotowy na wszystko, ale cień jej przeszłości ciągle wracał.
– Jak to?
– No wiesz. Ciągle miałem w głowie to, co robiła kiedyś, przede mną.
– Stary, nie możesz tak mówić. Jak chcesz kogoś z czystą kartą, weź sobie dziewicę.
– Nie chodzi o to, że kogoś miała, ale o to, że zdradzała, będąc w związku. To ciągle do mnie wracało, wiedziałem, że w końcu zrobi tak samo mnie. Znowu się pokłóciliśmy o jakieś gówno, wiesz, a ona jak zwykle poleciała później na imprezkę z koleżankami. Wkurwiło mnie to mega, była trzecia w nocy, a ona latała gdzieś po klubach. Dzwoniłem do niej milion razy, ale nie odbierała. Czułem, że jest już ktoś inny, musiałem mieć potwierdzenie, a to był idealny moment, by złapać ją na gorącym uczynku. Pojechałem do niej pod dom i czekałem, aż wróci, do jebanej siódmej rano. Wróciła z koleżanką. Gdy mnie zobaczyła, miała wzrok, jakby zobaczyła ducha.
– Gdzie ty, kurwa, byłaś całą noc? Czemu nie odbierasz?! – zapytałem.
– Damon, uspokój się. Byłam z koleżanką na drinku.
– Do siódmej nad ranem, kurwa? Nie pierdol, zakłamańcu. Nie mogłaś odebrać? Pięćdziesiąt razy dzwoniłem!!!
– Chodź do środka, pogadajmy.
– Twój stary jest w domu, jest siódma rano. Wsiądź do auta, pogadamy, a ona niech już stąd spada.
Pożegnała się z koleżanką i wsiadła do samochodu.
– Co ty znowu odjebałaś?! Czekałem na ciebie całą pierdoloną noc, bo myślałem, że wrócisz z jakimś gościem.
– Przestań sobie wmawiać jakieś chore rzeczy. Nigdy bym cię nie zdradziła, kocham cię, Damon.
– Kochasz?
– Najbardziej na świecie.
– Ja ciebie też… dlatego tak, kurwa, się boję.
– Ale nie możesz mnie ciągle kontrolować! Musisz mi ufać!
– Staram się, ale pamiętasz, jak się poznaliśmy? Poszliśmy tej samej nocy do łóżka, miałaś jeszcze chłopaka! Jak mam ufać takiej osobie, kurwa?! Zdradziłaś go, więc mnie też prędzej czy później zdradzisz.
– Ale jego nie kochałam!!!
– Skoro tak mówisz, udowodnij mi to. Pokaż, co robiłaś całą noc, i odblokuj telefon.
Jej mina mówiła wszystko, nie wiedziała, co zrobić.
– Daj mi ten pierdolony telefon albo wypierdalaj i nigdy nie wracaj do mojego życia.
– Dobrze, Damon! Już! Tylko nie denerwuj się tak, bo się ciebie boję!
– Boisz się, bo coś ukrywasz. Liczę do pięciu i wybieraj. Raz, dwa, trzy…
– Tylko zanim ci go dam, musisz wiedzieć, że pisał do mnie mój kolega i sobie żartowaliśmy.
Wkurwiony zacisnąłem szczękę, bo wiedziałem, co tam zobaczę.
– Pokaż wiadomości.
W wiadomościach były teksty, jak jej kolega i ona śmieją się ze mnie, umawiają się na tej samej imprezie w barze, a po kilku godzinach dziękują sobie za wspólny niezapomniany wieczór i wspominają wspólny seks, który kiedyś mieli i który chcieliby powtórzyć.
– Nie wierzę, kurwa, co ty odjebałaś?!
– Damon! To tylko żarty!
– Co ja ci, kurwa, zrobiłem! Kochałem cię najbardziej na świecie, a ty pieprzysz się w klubie z jakimś frajerem?!
– Nic między nami nie było!!!
Szarpaliśmy się o telefon.
– Pierdol się! – wrzasnąłem i przewijałem dalej czaty. – Nienawidzę cię, kurwa! – Wyrzuciłem telefon przez okno. – Wypierdalaj z mojej fury!
– DAMON!!!
– Dla mnie umarłaś, wypierdalaj stąd, brzydzę się tobą. Tak cię, kurwa, kochałem, a ty tak to zniszczyłaś!
Wyrzuciłem ją z auta i odjechałem. Zatrzymałem się ulicę obok i krzyknąłem:
– KURWAAAAAAAAAA!!! – Leciały mi łzy. – Ja pierdolę, co jest… – Łapałem się za serce. – Nie mogę oddychać, co jest, kurwa?!
Miałem atak paniki. Wyszedłem z samochodu i położyłem się na ziemi.
To tak, kurwa, mam umrzeć? Na jebanej ulicy przez jakąś zakłamaną laskę? Dobra, ogarnij się, Damon – powtarzałem sobie w myślach. – Kilka spokojnych wdechów, leżysz tu jak jakaś pizda… Zaraz wszyscy wstaną, jak ktoś zobaczy, to pomyśli, że ci odjebało.
Wziąłem się w garść i podniosłem się z ziemi. Byłem twardy, to mnie nie zabije, ale poprzysiągłem sobie, że ją zniszczę. Obudziła we mnie uczucia, o jakich nie miałem pojęcia, że istnieją. Koniec z naiwnym Damonem, już nigdy nie dam się oszukać żadnej lasce. Nie mogłem już nic poradzić na przeszłość, ale miałem jeszcze wpływ na to, co przyniesie przyszłość.
– Koniec z tym, przez cały ten jebany związek byłem jej umilaczem czasu. Jakie miałem klapki na oczach, jak bardzo byłem dla niej inny. Zatraciłem dla niej samego siebie. Nie jestem już taki sam… Zniszczę ją za to, co mi zrobiła.
– Co zamierzasz? – Hunter się uśmiechnął.
Doskonale mnie znał i wiedział, że jak coś zaplanuję, to nie ma siły, bym nie dopiął swego.
Samanta gorzko tego pożałuje. Ciekawe, czy zemsta będzie równie słodka jak jej siostra.
– Pamiętasz Megan?
– To ta młodsza siostra Sam? Nieśmiałe niewiniątko?
– Właśnie tak. – Uniosłem kącik ust – Ona będzie moją zemstą.
Hunter prawie zakrztusił się pitym właśnie piwem.
– Jak to? Co chcesz jej zrobić?
– Uspokój się, bo ci żyłka pęknie – zaśmiałem się. – Nic się jej nie stanie. Po prostu zamierzam ją w sobie rozkochać. Nic nie poradzę na to, że żadna kobieta mi się nie oprze.
– Kurwa, stary, nie rób tego. Ona nie jest niczemu winna. Co może poradzić na to, że jej siostra to suka. Poza tym jej ojciec ci na to nie pozwoli…
– Jebie mnie jej ojciec. W dupie go mam. Mam zamiar przelecieć jego drugą córeczkę i nic mnie przed tym nie powstrzyma. Samanta zabawiła się mną jak jakimś gówniarzem. Teraz ja zabawię się z jej malutką siostrzyczką.
– Będziesz tego żałował, Damon – ostrzegł mnie.
– Niczego nie będę żałował – zapewniłem. – Tylko mnie nie umoralniaj. Jak skończę z ich rodzinką, będą przeklinać dzień, kiedy pojawiłem się w ich życiu. Nie daruję Samancie, zrobiła ze mnie głupca, ja serio myślałem, że ona będzie tą jedyną. Kochałem ją, ale teraz już nie pokocham nikogo. Nie ma szans, by ktoś dostał się tutaj. – Popukałem się w miejscu, gdzie znajdowało się serce. – Nie ma, kurwa, szans.
Siedzieliśmy tak kilka godzin. Hunter był zajebistym kumplem. Tak jak prosiłem, nie miał zamiaru mnie umoralniać, chociaż widziałem, że nie podobał mu się mój plan. Megan miała dostać rykoszetem za to, co zrobiła mi jej siostra. Nie miałem z tym żadnego problemu. Ktoś zawsze musiał cierpieć. Dlaczego to znów ja miałem być tym, który dostaje po dupie?
– Turniej się zbliża – wybełkotał Hunter. Był zajebistym kumplem, zawsze wiedział, kiedy zmienić temat. – Będziesz brał w nim udział?
– Nie, nie chcę doznać kontuzji przed eliminacjami do olimpiady.
– Mieli brać wszystkich odznaczonych w zawodach stanowych, a teraz nie wiem po co wymyślili dodatkowe eliminacje.
– Wiem, też mi się to nie podoba, ale nie martw się, stary, dobrze wiesz, że jesteśmy najlepsi. Nikt nas nie pokona. Chyba że ja skopię ci tyłek w ringu – zaśmiałem się do przyjaciela.
– W turnieju miał brać udział Tom…
– Zamknij się, Hunter, nie chcę już słyszeć tego imienia.
Z głośnym hukiem odłożyłem trzymaną w ręku szklankę z piwem. Miałem już chyba dość. Nie chciałem dłużej przebywać w towarzystwie Huntera.
– Dzięki, stary. – Spojrzałem na niego. – Zawsze mogę na ciebie liczyć. Nie przejmuj się moimi humorami. Wiesz, jaki jestem. Będę się zbierał. Mam już na dziś przesyt alkoholu.
– Jasne, rozumiem.
– Widzimy się na zajęciach – rzuciłem, gdy zbiliśmy piątkę, po czym oddaliłem się od niego w kierunku wyjścia.
Wyjąłem komórkę i zamówiłem ubera. Miałem już dość. Niespecjalnie lubiłem pić. Mój stary był alkoholikiem, więc gdzieś tam w głębi siebie zawsze byłem ostrożny. Nie chciałem i nie zamierzałem skończyć jak on. Byłem od niego lepszy i chociaż geny miałem również jego, ja byłem nie do złamania. Nie byłem słaby jak on.
Dotarłem do akademika i nie przejmując się nawet rozbieraniem, rzuciłem się na łóżko. Nawet nie wiem, kiedy moje powieki stały się ciężkie i zasnąłem.
CIĄG DALSZY DOSTĘPNY W PEŁNEJ WERSJI