Zabójcze Sekrety. Część 2 - Tomasz Wojciechowski - ebook

Zabójcze Sekrety. Część 2 ebook

Wojciechowski Tomasz

0,0
20,19 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Nadeszły święta … Ocalałe z masakry SUKI przygotowują się do spędzania tego czasu z najbliższymi, ale nie dane będzie im odpocząć. Okazuje się, że tajemniczy prześladowca ma dla nich zabójczy prezent. Kim jest zabójca? Możliwe, że on nadal żyje? Czy któraś z SUK wyjdzie cało z tej świątecznej niespodzianki?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 45

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Tomasz Wojciechowski

Zabójcze Sekrety część druga

© Tomasz Wojciechowski, 2022

Nadeszły święta …

Ocalałe z masakry SUKI przygotowują się do spędzania tego czasu z najbliższymi, ale nie dane będzie im odpocząć. Okazuje się, że tajemniczy prześladowca ma dla nich zabójczy prezent.

Kim jest zabójca?

Możliwe, że on nadal żyje?

Czy któraś z SUK wyjdzie cało z tej świątecznej niespodzianki?

ISBN 978-83-8273-342-6

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Ciche Wzgórze

31 października 2017

Halloween

Anka wracała do domu.

Dzisiejsza impreza w Klątwie przeszła do historii. Przynajmniej SUKI nie zepsuły zabawy.

Pomyślała o zmarłej przywódczyni grupy — Kaśce. Szmata dostała to, na co zasłużyła.

Każdy w szkole wiedział, że to głównie ona była odpowiedzialna za śmierć Karoliny. Gdyby zostawiła ją w spokoju, dziewczyna by się nie zabiła. Niestety, musiało dojść do kilku tragedii, by królową dopadła karma. Teraz przynajmniej jest spokój i nikt nie będzie dręczony.

Przeszła przez pusty parking przed Biedronką.

Westchnęła.

„Jeszcze przejście przez ciemną alejkę i będę w domu” — pomyślała.

Nie rozumiała, dlaczego rodzice nadal chcieli mieszkać na ulicy Krótkiej. Słyszała wiele strasznych historii krążących o tej ulicy.

Wyszła z alejki i spojrzała przed siebie. Po prawej stronie znajdowały się tylko trzy domy. W jednym z nich mieszkała.

Po lewej zaś stał duży, opuszczony dwupiętrowy budynek z czerwonej cegły.

— Straszny Dom — powiedziała na głos.

Nie lubiła wracać po nocy do domu, bała się, że z budynku wyjdzie mężczyzna, który wiele lat temu zabił swoją żonę. Podobno dwójka dzieci uciekła, zanim mężczyzna zdążył je uśmiercić. Chyba, możliwe, że też zginęły.

Wersji było kilka, zresztą marzyła tylko o tym, by wynieść się z tej przeklętej ulicy.

Przechodząc obok Strasznego Domu, trzymała się prawej strony ulicy.

Tylko tak czuła się choć troszkę bezpiecznie.

Po chwili ciszę przerwało miauczenie.

— Mikan?

Dostrzegła swojego rudo-białego kota, przebiegającego przez ulicę.

— Mikan! — zawołała Anka.

Kot zlekceważył swoją panią i pobiegł w stronę Strasznego Domu.

— O nie, nie idź tam! Mikan!

Wściekła dziewczyna pobiegła za swoim zwierzakiem.

Przeszła przez furtkę i stanęła przed wejściem do budynku.

Pełna obaw, spojrzała na drzwi wejściowe do domu. Były zamknięte, tam na pewno nie wszedł.

— Mikan! — zawołała, przechodząc przez podwórze.

Cisza.

— Mikan, ty mały gnoju, gdzie jesteś?

Po chwili usłyszała miauczenie swojego kota.

Dochodziło z drugiej części podwórka za budynkiem.

Dziewczyna wyciągnęła z kieszeni kurtki telefon i uruchomiła latarkę.

Bardzo bała się tam iść. Może jednak zostawi kota w spokoju? Zwierzak wróci jutro do domu. Koty zawsze wracają, zwłaszcza gdy zgłodnieją.

— Mikan!

Dostrzegła swojego pupila. Kot spojrzał na Ankę, po czym wszedł przez wybite okno do piwnicy.

— Ty chyba sobie, kurwa, jaja robisz!

Wściekła na Mikana, podbiegła do wejścia, przez które wbiegł zwierzak.

Schyliła się.

— Mikan! — zawołała na widok puszystego rudego ogona znikającego za rogiem, po czym zaklęła: —

Ja pierdolę!

Spojrzała na swoją niebieską sukienkę. Strój nieodpowiedni do tego typu wyprawy.

W sumie, jakby nie patrzeć, mogła poczuć się jak Alicja w Krainie Czarów. Tylko że zamiast wpaść do króliczej nory, musiała wejść do Strasznego Domu. Zdecydowanie wolałaby króliczą norę.

— No dobra! — powiedziała, dodając sobie odwagi.

Wskakując do środka, usłyszała dźwięk rozdzieranego materiału.

Musiała zahaczyć o resztki szkła, które zostały w ramie okna.

— Cudownie.

Ruszyła na poszukiwania kota.

Oświetlając sobie drogę, starała się omijać leżące śmieci i porozbijane butelki.

Skręciła w lewo, gdzie wcześniej poszedł jej zwierzak.

— Mikan!

Weszła do otwartego pomieszczenia.

Mikana ani śladu.

Po całym pomieszczeniu porozrzucane były śmieci.

Wtedy to poczuła.

Okropny odór zgnilizny.

— Fuj! Co tam śmierdzi?

Nie miała zamiaru tego sprawdzać, postanowiła wrócić z powrotem na korytarz. Możliwe, że kot już dawno stąd wyszedł i nie zauważyła jego odejścia.

Smród był coraz mocniejszy.

Zapach wygrał, zwymiotowała.

Wytarła usta o rękaw kurtki.

Miała już dość eksplorowania piwnicy Strasznego Domu. Postanowiła jak najszybciej wyjść z budynku.

Nagle się poślizgnęła.

Leżąc wśród śmieci, poczuła coś śmierdzącego.

Przekonana, że to jej wymiociny były sprawką upadku, powoli wstała i rozejrzała się za telefonem.

Dostrzegła słabe światło swojego smartfona. Wycierając ręce o sukienkę, ruszyła w jego kierunku.

— Mam cię! — Szczęśliwa podniosła telefon do ręki i wtedy zauważyła, że dłonie ma całe we krwi.

Uśmiech błyskawicznie zniknął z jej twarzy, zastąpiło go przerażenie.

Przeszła z powrotem na miejsce swojego upadku.

— Aaaaa!

Nie mogła przestać krzyczeć.

Właśnie odkryła, co stanowiło przyczynę okropnego smrodu, który roznosił się wokół.

Wszędzie, dosłownie wszędzie leżały szczątki martwych kotów!

Cofając się, nie przestawała krzyczeć.

Światło latarki cały czas ujawniało porozrzucane po podłodze głowy zwierzaków.

Nagle usłyszała szelest.

Skierowała światło na drugi koniec pomieszczenia, gdzie leżały materace.

Dostrzegła chudego człowieka z wielkim garbem na plecach.

— Garbaty Anioł! — wyszeptała przerażona Edyta.

Zamiast uciekać, stała i wpatrywała się w człowieka zmierzającego w jej stronę.

Słyszała opowieści o Garbatym Aniele, ale nie sądziła, że okażą się prawdą!

„Uciekaj! Wypierdalaj stąd, głupia suko!” — słyszała w swojej głowie.

Nie mogła, strach ją sparaliżował.

Usłyszała miauczenie.

— Mikan!

Kot syknął i rzucił się na mężczyznę.

Garbaty Anioł zdążył go chwycić i z nienaturalną siłą oderwał mu głowę.

— Mikan, nie! — zawołała Anka.

Potwór odrzucił za siebie głowę kota. Długimi, brudnymi paznokciami rozerwał brzuch zwierzęcia.

Dziewczyna nie mogła na to patrzeć.

On pożerał jej Mikana!

Z jej oczu popłynęły łzy.

Dotarło do niej, że kot, poświęcając swoje życie, dał jej szansę na ucieczkę.

Nie mogła tego zmarnować, wybiegła z pokoju na korytarz.

Wiedziała, że nie wróci tam, skąd przyszła, okno znajdowało się za wysoko. Postanowiła znaleźć inną drogę ucieczki.

Ruszyła biegiem na drugi koniec korytarza.

Spojrzała za siebie. Ani śladu Garbatego Anioła.

Zobaczyła przed sobą schody prowadzące na górę.

Tamtędy wydostanie się na zewnątrz.

Usłyszała szelest i dźwięk upadających butelek, dobiegające z oddali.

Musiała się pospieszyć.

Przeżyje, zrobi to dla Mikana!

Wbiegła na górę i otworzyła drzwi.

— Udało się! — westchnęła zadowolona.

Podbiegła do drzwi wejściowych i

chwyciła za klamkę.

Gdy otworzyła, mina jej zrzedła.

Przed nią stał Garbaty Anioł. Dziewczyna cofnęła się, a

potwór wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi.

Anka zaczęła krzyczeć.