Ul towarowy - Michał Piątek - ebook

Ul towarowy ebook

Michał Piątek

0,0

Opis

W czasach kurczących się pszczelich pastwisk, coraz to uboższej gamy miejsc, gdzie utrzymać można sporą baterię pszczelich rodzin trzeba zakładać, że kluczem do uzyskania odpowiednio wysokiej rentowności są właśnie wędrówki.

Prawdopodobnie istnieją dziesiątki, jeśli nie setki rozwiązań i typów uli, systemów hodowli. W „Ulu towarowym” starałem się przedstawić te, które są godne polecenia właśnie dla pasiek towarowych, zalety i wady poszczególnych systemów, zagadnienia związane z gospodarką wędrowną oraz obsługą rodzin.

W rej kwestii jest bardzo dużo czynników do przemyślenia. Czasem są to szczegóły, czasem poważne ograniczenia.

„Ul miodu nie nosi” – owszem. Jest on jednak podstawowym narzędziem pracy pszczelarza. Jest zatem szalenie istotne, aby był on pomyślany nie tylko w interesie owadów, ale także ich opiekuna. Wierzę, że ul towarowy to taki, który bardzo wydatnie podnosi efektywność prac pasiecznych.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 58

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Michał Piątek Ul towarowy

Copyright © 2016 Wydawnictwo BEE & HONEY Sp. z o.o.

BEE & HONEY Sp. z o.o. Klecza Dolna 148 34-124 Klecza Dolna tel.: 33 845-10-11, tel./fax 33 873 51 40 www.pasieka24.pl, [email protected]

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Niniejsza publikacja ani w całości, ani w części nie może być w żaden sposób powielana i rozpowszechniana bez pisemnej zgody wydawcy.

Nazwy handlowe towarów występujące w tej pracy są znakami towarowymi zastrzeżonymi lub nazwami zastrzeżonymi odpowiednich firm.

Wydawnictwo BEE & HONEY Sp. z o.o. nie ponosi odpowiedzialności za jakąkolwiek szkodę, będącą następstwem korzystania z informacji i metod zawartych w niniejszej publikacji.

Korekta, przygotowanie do składu: Teresa Kobiałka

Skład, opracowanie graficzne, projekt okładki: Roman Dudzik

Fotografie: Michał Piątek, Milan Motyka, Mateusz Juda, Agnieszka Dudzik

Wydanie I

ISBN 978-83-940543-3-5

Wstęp

Obcowaniem z pszczołami, ich hodowlą i pozyskiwaniem wytworzonych przez te pożyteczne owady produktów ludzie parali się już tysiące lat temu. Rzecz jasna u zarania pszczelarstwa wszelkie prace wyglądały zupełnie inaczej niż dziś. Zupełnie inny był poziom wiedzy o owadach, o tym jak wygląda życie pszczelej społeczności czy każdego owada z osobna. Rozwijała się także technologia, a więc i coraz doskonalsze stawały się narzędzia wykorzystywane w chowie pszczół.

W trakcie tych zmian na szczególną uwagę zasługuje wiek XIX i XX, bo to właśnie na przestrzeni tych stuleci powstały koncepcje konstrukcji uli, które wykorzystywane są po dziś dzień. Zastanawiając się nad tym, który typ ula zyskał największą popularność w wymiarze globalnym, to prawdopodobnie należałoby wskazać na koncepcje Dadanta i Langstrotha.

Co ciekawe, nad Wisłą oba warianty, choć uznawane za typowe, w pełni standardowe, nie cieszą się zbytnią popularnością. Dominuje w Polsce ul wielkopolski o ramce niezbyt pojemnej, ale jednak doceniony przez szerokie rzesze polskich pasieczników.

Wybierając pośród typów ula, w oparciu o który prowadzona będzie gospodarka pasieczna, należy skupić się przede wszystkim na funkcjonalności danego rozwiązania przejawiającą się przede wszystkim wysoką efektywnością czasową wykonywanych zabiegów.

Wiele wskazuje na to, że właśnie czas staje się towarem najbardziej deficytowym, a umiejętne zarządzanie nim poprawia wyniki finansowe prowadzenia w zasadzie każdej działalności komercyjnej, także pszczelarstwa.

Typ ula to jednak nie wszystko. Ważne są także jego cechy użytkowe. Aby zdecydować się na przykład na wybór materiału, z jakiego ma on być wykonany warto uprzednio przyjąć założenia co do koncepcji prowadzenia gospodarki pasiecznej.

Jeśli myślimy o pasiece towarowej, ale typowo stacjonarnej, to ule mogą być cięższe, a sposób ich załadunku i rozładunku nie jest kwestią najważniejszą. Czym innym powinien kierować się jednak pszczelarz, który nastawia się na prowadzenie gospodarki wędrownej.

W czasach kurczących się pszczelich pastwisk, coraz to uboższej gamy miejsc, gdzie utrzymać można sporą baterię pszczelich rodzin trzeba zakładać, że kluczem do uzyskania odpowiednio wysokiej rentowności są właśnie wędrówki.

Jedną z barier, o których często się zapomina przy tego typu gospodarce jest bardzo ograniczony dostęp do siły roboczej. Masowa depopulacja kraju spowodowana emigracją zarobkową głównie młodych ludzi na przestrzeni ostatniej dekady, a także specyfika pracy w pasiece wędrownej - sezonowość, praca nocą, strach przed owadami – nie pomaga w rekrutowaniu pomocników.

Dlatego właśnie tak bardzo istotne staje się w pasiekach wędrownych wdrożenie nowoczesnych rozwiązań w zakresie sprzętowym i technologicznym. Chodzi o to, aby własnymi siłami osiągnąć jak najwięcej. Wierzę, że ul towarowy to taki, który bardzo wydatnie podnosi efektywność prac pasiecznych.

Rola i znaczenie standaryzacji

Znaczenie standaryzacji w pasiece, zwłaszcza w odniesieniu do elementów składowych uli jest nie do przecenienia. Moim zdaniem szalenie ważne jest ujednolicenie wszystkich elementów ula. Bardzo wiele czasu zaoszczędzić można, jeśli w pasiece zapanuje ład polegający na wykorzystywaniu jednego rozmiaru ramki, jednego typu korpusu, dennic i daszków.

Pozwoli to na używanie ich w dowolnej konfiguracji, bez względu na miejsce stacjonowania pasieki. Taki ład, wynikający wprost ze standaryzacji ułatwi zaplanowanie sezonu, dokonanie zakupów i wszelkie inne inwestycje w sprzęt skutkując lepszą efektywnością finansową projektu, jakim jest pasieka.

Ujednolicenie elementów uli skraca pracę i, co może nawet ważniejsze, poprawia jej jakość. Dzieje się tak, gdyż wprawiając się w wykonywaniu czynności w jednym typie ula z czasem pszczelarz staje się coraz bardziej profesjonalny, może szybko i poprawnie zidentyfikować i wyzyskać jego zalety i zniwelować wady.

W poszukiwaniach tego jedynego, idealnego typu ula proponuję, by założyć z góry, że nie ma rozwiązania doskonałego. Każda koncepcja ma zapewne jakieś wady, nie każda rasa czy lina pszczół będzie w stanie skorzystać w tym samym stopniu z tego samego rozwiązania.

Jest jednak cały i dość długi katalog cech typowych dla ustandaryzowanych pasiek, które uznać można wyłącznie za atuty.

Standaryzacja oszczędza czas. Każdy pszczelarz, który prowadzi pasiekę w oparciu o kilka typów uli poświęca wiele uwagi, zupełnie niepotrzebnie, na planowaniu logistyki obsługi toczka. Jeżeli ule ustawione są w jednym tylko miejscu i jest ich kilka czy kilkanaście, to być może nie jest to problem szczególnie dużej wagi.

Jeżeli jednak gospodarstwo liczy kilkadziesiąt czy kilkaset uli i są one rozstawione w różnych, odległych miejscach, to konieczność pamiętania co zabrać gdzie staje się skrajnie frustrująca. Jeśli ule budowane są przez opiekunów pszczół we własnym zakresie, to maszyny wykorzystywane do ich produkcji przystosowane są do wykonywania elementów o stałych wymiarach, zaś wytwórcy osiągają biegłość w ich wytwarzaniu.

Ale standaryzacja wymiarów ma także olbrzymie znaczenie, jeżeli strategia budowy gospodarstwa pasiecznego opiera się o nabywanie gotowych elementów lub całych. Prowadzi ona do skrócenia czasu realizacji zamówień, które są bardziej typowe – standardowe.

Często zdarza się, że tradycyjnie, powszechnie stosowane produkty są na stanach magazynowych sprzedających je firm, więc można je pozyskać w ciągu 2-3 dni, lub nawet tego samego dnia, jeśli zdecydujemy się na odbiór osobisty.

Czynnik ten ma niebagatelny wpływ na prowadzone działania, zwłaszcza w szczycie sezonu czy w okresie dynamicznego wiosennego rozwoju rodzin pszczelich. Wówczas nawet pojedynczy dzień zwłoki, na przykład z dodaniem nadstawki miodowej może prowadzić do utraty miodu albo wyjścia roju z gniazda o zbyt małej kubaturze, w którym panuje ciasnota.

Nad powszechnością dostępu do sprzętu także warto się zastanowić decydując o typie ula, w którym hodowane będą pszczoły. Stanowi on jeden z najważniejszych argumentów przemawiających za standaryzacją. Kłopotliwie długi okres oczekiwania na węzę w końcu kwietnia i w maju, a więc w okresie, gdy popyt na nią jest największy dotyka zwłaszcza tych pszczelarzy, którzy proszą producentów o wykonanie niestandardowej, dociętej na mało powszechny wymiar partii.

Zamówienia na węzę w rozmiarze wielkopolskim lub Dadanta nawet w tym okresie załatwiane są szybko i sprawnie. To samo dotyczy ramek. Stolarnie zaopatrujące pszczelarzy w ramki w typowych wymiarach zimą wytwarzają z reguły na zapas bez większego ryzyka, że mogą ich potem nie sprzedać.

W szczycie sezonu mogą jednak niechętnie patrzeć na zamówienia niestandardowe, które wymagają przestawiania maszyn powodującego przestoje, obniżającego efektywność ich pracy. Jeżeli pszczelarz zdecyduje się na zakup standardowych elementów uli czy ich wyposażenia, a następnie na ich modyfikacje pod kątem własnych potrzeb, to także traci czas i częstokroć pieniądze.

Decyzja o wyborze typu ula to jednak znacznie więcej niż docelowy rozmiar ramki czy masa wypełnionego miodem korpusu, który w sezonie trzeba będzie wielokroć podnosić. Wybór ten podyktuje także zakup kolejnych narzędzi, często bardzo drogich, do ekstrakcji miodu czy wosku z plastrów.

Przegląd typowych systemów uli

Wskazanie jednego najwłaściwszego typu ula jako uniwersalnej propozycji dla wszystkich pasiek nie jest zwyczajnie możliwe. Zupełnie inne są warunki pożytkowe, w których funkcjonują gospodarstwa pszczelarskie, inne są także wykorzystywane pogłowia pszczół.

Nie bez znaczenia są także preferencje pasieczników wynikające z przyzwyczajeń czy własnych obserwacji.

W polskim krajobrazie wciąż spotyka się ule warszawskie zwykłe i poszerzane. Mają niezwykły urok, stanowią niby pomost do przeszłości. Gdy uświadomimy sobie, że ul taki ma 80 czy 100 lat nabiera on zupełnie innej wartości.

Pod kątem chowu pszczół w pasiece towarowej, a więc nastawionej na wypracowywanie zysku, ule tych typów nie mają jednak racji bytu. Przegląd rodziny trwa w nich zbyt długo, w zasadzie wszelkie inne czynności też, a niektóre zabiegi, jak diagnozowanie osypu warrozy czy wiosenna wymiana dennic są bardzo utrudnione lub zupełnie niemożliwe.

Tam, gdzie liczy się efektywność i optymalizacja czasu wykonywanych prac, ule warszawskie mogą jedynie pełnić funkcje dekoracyjne zachęcając przechodniów do wstąpienia do pasieki w celu nabycia słoika miodu, czy torebki propolisu.

Więcej zalet mają systemy wielonadstawkowe. Mowa tu o tych najbardziej typowych, standardowych, czyli Dadanta w tradycyjnej konfiguracji lub ul wielkopolski 1 + 3 × ½, który ostatnimi laty zjednuje sobie coraz szersze grono zwolenników.

Wysokie ramki w korpusach gniazdowych zapewniają owadom niezłe warunki zimowania na jednym korpusie, tym samym który latem pełni funkcję rodni. Możliwość rozłożenia ula na mniejsze, podstawowe elementy oraz niska ramka w części przeznaczonej na składanie miodu pozwala na jednak na gospodarkę znacznie bardziej nowoczesną.

W Polsce zdecydowanie najpowszechniej stosowanym typem jest ul wielkopolski. Składa się on w tradycyjnym zestawieniu z dwóch korpusów o pełnej wysokości wynoszącej 260 mm i jednej półnadstawki. Każda z kondygnacji może służyć zarówno w gnieździe, jak i w miodni, zależnie od przebiegu warunków pożytkowych czy pogodowych w danej części kraju.

Jego niesłabnąca popularność i entuzjazm nadwiślańskich pasieczników nie są jednak powszechnie podzielane za granicą, a i w Polsce istnieje grono modyfikatorów tego rozwiązania.

Ul spopularyzowany przez Wandę Ostrowską stanowił bardzo ciekawą koncepcję unowocześnienia ula wielkopolskiego. Prace i testy zmierzały w kierunku standaryzacji ramki wielkopolskiej do wysokości 23 cm, co bez wątpienia było ciekawym pomysłem.

Korzystniejszym rozwiązaniem z co najmniej kilku względów jest jednak wersja ula wielkopolskiego z ramką obniżoną jeszcze mocniej, czyli do wysokości 17-18 cm. Taka modyfikacja pociąga za sobą konieczność zwiększenia liczby korpusów i wprowadzenia do użytku większej liczby ramek.

Tak właśnie działa typowy system korpusowy, który jest w dużej mierze uniwersalny. Możliwość dowolnie posuniętej rozbudowy ula sprawia, że jest on dobrym domem dla mniej plennych pszczół, ale i dla ras czy linii budujących ekstremalnie silne rodziny.

Taki ul sprawdza się w terenie o słabych pożytkach, a także w gospodarce wędrownej, gdzie przewożone pszczoły – o ile pozwala aura – niemal przez cały rok mają szansę na składowanie wziątka do korpusów miodni.

Takie systemy już od dekad funkcjonują w krajach o bardziej rozwiniętym pszczelarstwie, takich jak Australia, Nowa Zelandia, USA czy Kanada. Modyfikacje uli Langstrotha lub Dadanta zjednują sobie coraz więcej zwolenników, także i w Polsce.

Osobiście chowam pszczoły w drugim z wymienionych systemów – ½ Dadant. Ul składający się z 4 12-ramkowych korpusów lub 5-6 10-ramkowych w zasadzie zawsze okazywał się wystarczający także dla rodzin Buckfast, w których liczebność owadów w szczycie sezonu potrafi zaskakiwać.

Ale ul ten ma także swe zalety w czas małej obfitości pożywienia na pszczelim pastwisku. Przy niskiej ramce o wysokości 14,5 cm możliwe jest odwirowanie pewnych ilości gatunkowego towarowego miodu. Czerwiec roku 2016 był w mojej pasiece jednak wyjątkowo obfity, pszczoły zniosły rekordowe ilości miodu akacjowego.

Dzięki możliwości dodawania kolejnych nadstawek na miód udało się utrzymać wysoką siłę rodzin także bez wystąpienia nastroju rojowego w okresie poprzedzającym rozkwitnięcie lip drobnolistnych. Przyznam, że choć jeszcze do niedawna preferowałem korpusy 12-ramkowe oferujące możliwość zestawiania uli w zabudowie zimnej i ciepłej, to obecnie są one wymieniane stopniowo na te mogące pomieścić 10 ramek.

Są one po prostu lżejsze. Bez względu na pojemność korpusów system ten można uznać za uniwersalny wybór.

Ule typowo korpusowe, a więc ul wielkopolski o skróconej ramce i ujednoliconej wysokości czy też 2/3 Langstroth lub na przykład ½ Dadant uznać należy za rozwiązania, które sprawdzą się w pasiekach produkujących miód towarowy.