Profesjonalna pasieka - Michał Piątek - ebook

Profesjonalna pasieka ebook

Michał Piątek

0,0

Opis

Pozycja dla hobbystów, którzy marzą, by pasję zamienić w źródło dochodu oraz dla profesjonalnych pszczelarzy i pszczelarek chcących usystematyzować swoją wiedzę.

Autor niniejszej publikacji, Michał Piątek, od wielu lat prowadzi własne gospodarstwo pasieczne, które stale unowocześnia i dostosowuje do obecnych wymogów rynku.

W książce znajdziecie Państwo informacje jak krok po kroku zajmować się rodzinami pszczelimi w dużym gospodarstwie, a także o sposobie organizacji prac pasiecznych i ich optymalizacji.

Autor informuje o kwestiach prawnych dotyczących założenia własnej, profesjonalnej pasieki. Na końcu książki przedstawił przykłady prężnie rozwijających się polskich gospodarstw pszczelarskich.

Profesjonalna pasieka” to idealna podstawa do podjęcia własnych, śmiałych działań!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 287

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Michał Piątek Profesjonalna pasieka

Copyright © 2018 Wydawnictwo BEE & HONEY Sp. z o.o.

BEE & HONEY Sp. z o.o. Klecza Dolna 148 34-124 Klecza Dolna tel.: 33 845-10-11, tel./fax 33 873 51 40 www.pasieka24.pl, [email protected]

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Niniejsza publikacja ani w całości, ani w części nie może być w żaden sposób powielana i rozpowszechniana bez pisemnej zgody wydawcy.

Nazwy handlowe towarów występujące w tej pracy są znakami towarowymi zastrzeżonymi lub nazwami zastrzeżonymi odpowiednich firm.

Wydawnictwo BEE & HONEY Sp. z o.o. nie ponosi odpowiedzialności za jakąkolwiek szkodę, będącą następstwem korzystania z informacji i metod zawartych w niniejszej publikacji.

Korekta, przygotowanie do składu: Teresa Kobiałka, Martyna Walerowicz

Skład, opracowanie graficzne, projekt okładki: Roman Dudzik

Fotografie: Michał Piątek, Agnieszka Dudzik, Monika Czok, Jarosław Gerczak, Milan Motyka, Katarzyna Judycka, Przedsiębiorstwo Pszczelarskie Łysoń

Wydanie I

ISBN 978-83-940543-7-3

Wstęp

W dyskusjach prowadzonych przez specjalistów zajmujących się pszczelarstwem często przejawia się motyw niedostatku czy wręcz braku profesjonalizmu w kierowaniu pasiekami prowadzonymi na terenie naszego kraju. Trzeba przyznać, że faktycznie sporo można w tym względzie zmienić.

Gospodarstwo pasieczne, zupełnie jak sadownicze czy warzywnicze, jest miejscem, gdzie realizuje się pewne projekty. Przyjmowane są założenia, budżety. Bez względu na rozmiar pasieki, gospodarkę pasieczną można prowadzić lepiej, w oparciu o nowocześniejsze metody i sprzęt.

Jest kilka kryteriów, które definiują profesjonalizm pszczelarza. Ich spełnienie sprawia, że efekty prowadzonej działalności są okazalsze.

Przede wszystkim chodzi o efektywność. Metody działania, wykorzystywany sprzęt i urządzenia oraz infrastruktura powstała na potrzeby dużych podmiotów wytwarzających pszczele produkty sprawia, że ich moce produkcyjne są większe.

Mniejsza jest za to czasochłonność i zapotrzebowanie na ludzką pracę. Właściciele największych w kraju pasiek muszą stale wypracowywać sposoby na maksymalizację rentowności prowadzonej przez siebie działalności. To zawodowcy, więc powodzenie ich samych i ich rodzin zależy właśnie od dochodowości pasieki.

A ta w wielu przypadkach przypomina firmę rodzinną. Sezonowo zajęcie znajduje w niej kilkoro spośród członków najbliższej rodziny, rzadziej także tej dalszej. Warto więc podpatrywać te najlepsze praktyki stosowane w dużych pasiekach wytwarzających znaczne ilości miodu i inne jeszcze dobra oferowane na rynku.

Dobre praktyki stosowane w pasiekach przełożą się na przyzwoite dochody. Jednak profesjonalizm nie jest cechą wyłącznie zawodowców, gdyż jest w mojej ocenie pojęciem znacznie szerszym. Nawet jeśli posiadamy tylko 5 czy 10 rodzin pszczelich, to i tak głęboko wierzę w to, że pasiekę o tak amatorskiej wielkości prowadzić można bardzo profesjonalnie.

Takie podejście sprawi, że oczy pszczelarza ucieszy widok zdrowych i zadbanych pszczół, a praca w pasiece stanie się przyjemną odskocznią od codziennych zajęć i trosk. Być może pewnego dnia ta mała przydomowa pasieka stanie się czymś więcej niż tylko hobby?

W szerszej perspektywie ekonomicznej powstawanie dużych profesjonalnie zarządzanych podmiotów pasiecznych jest bardzo korzystne. Właściciel ponosi pełną odpowiedzialność za powodzenie projektu, planowanie strategii rozwoju i jej implementację, dystrybucję produktów, zaopatrzenie w niezbędne zasoby, a czasem także zatrudnienie i przeszkolenie personelu.

Jego nagrodą jest pełnia władzy decyzyjnej, brak szefa, który miewa czasem kaprysy, i styl życia, w którym hobby i profesja to jedno. Pasieka, jako podmiot rynkowy, jest zatem pełnowartościowym, samodzielnym operatorem, który nie wymaga opieki państwa.

Jest bowiem na tyle silna ekonomicznie, że doskonale radzi sobie samodzielnie. Nie oznacza to jednak wcale, że zawodowi pszczelarze nie mogą korzystać z programów wsparcia produkcji rolnej. Stanowią one przecież doskonałą zachętę do modernizacji gospodarstw pasiecznych, pracowni czy środków transportu owadów.

By osiągnąć profesjonalizm, w pierwszej kolejności należy zastanowić się, co definiuje rozwój rodzimego pszczelarstwa. Jakie czynniki mają wpływ na powodzenie pszczelarzy? Być może chodzi o tradycje rodzinne lub historyczne uwarunkowania regionu.

Możliwe także, że kluczowym determinantem powstawania i wielkości pasiek jest dostępność do obfitej bazy pożytkowej. Bez wątpienia wpływ na sektor mają uwarunkowania prawne. Pszczelarstwo, tak jak i inne branże, staje się coraz bardziej regulowane rozwiązaniami legislacyjnymi.

Obrazowi pszczelarstwa w Polsce poświęcam pierwszy rozdział. W drugim omówione zostaną zasady organizacji pasieki towarowej. Zaprezentowane zostaną zagadnienia związane z wyznaczaniem głównego, stacjonarnego pasieczyska, wyborem odpowiedniego typu ula, dobrem najodpowiedniejszej do warunków i pożytków rasy i linii pszczół, sprzętu i infrastruktury pszczelarskiej.

Kolejne fragmenty to porady pasieczne podzielone na pory roku. Omawianie działań zaczyna się od tych prowadzonych na dobę przed głównym oblotem wiosennym, a kończy na zimowych inwestycjach w umiejętności i wiedzę samego pszczelarza, rozwijania jego profesjonalizmu.

Zupełnym novum na gruncie krajowej literatury pszczelarskiej jest rozdział poświęcony prezentacji kilku pasiek towarowych zlokalizowanych w różnych częściach kraju. Fragment ten pozwala na podejrzenie zasad działalności, wykonywanych czynności i sposobów planowania w dobrze zarządzanych pasiekach uchodzących za duże w warunkach naszego kraju.

Najmniejsza z omawianych jednostek ma ponad 80 rodzin pszczelich, największa w kulminacyjnym momencie dysponowała 1000 zasiedlonymi ulami. Wierzę, że będą to inspirujące przykłady. Korzystając z okazji, chcę podziękować wszystkim właścicielom pasiek, którzy zgodzili się podzielić doświadczeniami i spostrzeżeniami.

W naszym środowisku pokutuje niestety wciąż przeświadczenie o tym, że zdobytą wiedzę trzeba koniecznie zachować dla siebie, nie dzielić się z nikim, uczynić z niej przewagę konkurencyjną. Cieszę się, że znalazło się grono profesjonalistów, którzy odrzucili to podejście i zaprezentowali swoje metody prowadzenia gospodarki pasiecznej.

Skorzystają na tym wszyscy właściciele pasiek mniejszych i większych. To właśnie jest głównym celem niniejszego podręcznika. Tego wszystkim czytelnikom bardzo gorąco życzę.

Michał Piątek

Pszczelarstwo w Polsce

Przed rodzimym pszczelarstwem rysują się rozmaite szanse i zagrożenia. O ile pszczołami zajmujemy się hobbystycznie, zagadnienia te nie muszą nas zbytnio niepokoić. Sytuacja staje się poważniejsza wówczas, gdy pasieka jest podstawowym albo i jedynym źródłem utrzymania jej właściciela i jego rodziny.

Znaczek pocztowy przedstawiający kobietę wybierającą miód dzikim pszczołom (paleolit schyłkowy, ok. 9 000 p.n.e.); malowidło z jaskini Araňa (prow. Walencja), odkryte w 1922 roku przez archeologa Hernándeza Pacheco. (źródło: www.archeofil.pl)

O tym, że decyzja o budowie profesjonalnego gospodarstwa pasiecznego nie jest łatwa, najlepiej świadczy bardzo nikła liczba zawodowców w pszczelarskiej branży. W obecnej chwili stanowią oni około 2% wszystkich osób, które zajmują się hodowlą pszczół.

Dlaczego tak właśnie wygląda sytuacja? Stworzenie dochodowej pasieki, będącej głównym filarem finansowym utrzymania rodziny, jest obarczone sporym ryzykiem. Zawodna jest pogoda, czasem wręcz powoduje katastrofy. Bywało, że powodzie niszczyły całe pasieki w naszym kraju, a zimowe orkany wywracały ule z pszczelimi rodzinami w śnieg i błoto.

Zastraszająco zubożała także szata roślinna Polski. Oferuje ona obecnie znacznie gorsze warunki bytowania zapylaczom niż jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Wzmogła się chemizacja rolnictwa, stwarzając kolejne zagrożenia dla naszych skrzydlatych podopiecznych.

Właściwie co rok w mediach pojawiają się informacje o wytruciach części, albo i całych pasiek. Pszczoły atakowane są przez pasożyty i inne szkodniki, a w szczególności roztocze Varroa destructor. Obecność tego szkodnika często przejawia się posępnym widokiem osypanych rodzin wiosną, a w przypadku silnego porażenia rodziny pszczelej, opustoszałym ulem ju jesienią.

Wreszcie, nie każdy może być pszczelarzem. Uczulenie na jad praktycznie dyskwalifikuje kandydata na pszczelarza. Stanowi bowiem śmiertelne zagrożenie dla jego zdrowia i życia. Czy można więc stwierdzić, że pszczelarstwo w Polsce jest w bardzo trudnym położeniu?

Nie – wbrew wszystkim powyżej wymienionym zagrożeniom i utrudnieniom nie ma się wcale najgorzej.

Być może jest to związane z bogatymi tradycjami pszczelarskimi, jakimi odznacza się nasz kraj. O tym, jak i w ogóle o historii pszczół i pszczelarstwa, traktować będzie pierwszy fragment niniejszego rozdziału. Następnie omówione zostaną warunki rozwoju pszczelarstwa w Polsce.

Okazuje się bowiem, że nie wszędzie są jednakowe. W warunkach północnej Polski dominują wielkoobszarowe uprawy monokulturowe. Z jednej strony stwarzają pewne zagrożenie, zwłaszcza dla pasiek stacjonarnych, z drugiej zaś kreują dogodne warunki do pozyskiwania miodów gatunkowych.

W centrum kraju, zwłaszcza w strefie warecko-grójeckiej, można poszukać możliwości odpłatnego zapylania sadów i jagodników. Są tu plantacje porzeczek, śliw, wiśni, jabłoni, borówek i malin letnich i jesiennych. Przy odrobinie wysiłku organizacyjnego pracę dla pszczół można zapewnić aż do nastania wczesnej jesieni.

Pola są jednak rozdrobnione, co komplikuje logistykę prowadzenia gospodarki wędrownej. Na południu z kolei mamy tereny spadziowe. Jodły powszechne są choćby w województwie świętokrzyskim. Adaptacja pszczelarzy do wyzyskania tych warunków pociąga za sobą odmienność w prowadzeniu gospodarki pasiecznej.

Czasem można zaobserwować próby współdziałania pszczelarzy. Mają one na celu zmniejszenie kosztów lub maksymalizację zysku. Czasem przejawiają się w formie wymiany wiedzy, innym razem chodzi o wspólne zakupy i negocjowanie lepszych stawek od dostawców.

Dość obfita jest także oferta szkoleń i wydawnictw. Pszczelnictwo z pewnością nie jest najlepiej doinwestowanym działem badań rolniczych. Niemniej jednak dość liczna grupa naukowców w naszym kraju zajmuje się poszukiwaniem lepszych rozwiązań w hodowli pszczół, gromadzeniem i przetwarzaniem wiedzy w celu wspomożenia pszczelarzy praktyków.

Na końcu rozdziału analizie poddane zostaną uregulowania prawne dotyczące prowadzenia pasieki, w tym w szczególności dużego i zawodowego gospodarstwa pasiecznego.

Rys historyczny i tradycje

Pszczoły są gatunkiem bardzo starym. Pojawiły się na Ziemi w postaci podobnej do obecnie znanej około 100 milionów lat temu. Odnajdywano bursztyny z zatopionymi w ich wnętrzu protoplastami dzisiejszej pszczoły miodnej. Rozpowszechniły się one właściwe na całym świece.

Jan Henryk Müntz. Rycina z końca XVIII w. ze zbiorów Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie.

W samej Polsce występuje ich obecnie ponad 450 gatunków. A kiedy człowiek pierwszy raz zdecydował się skorzystać z obecności pszczół miodnych i wytwarzanego przez nie miodu?

Na pytanie to trudno odpowiedzieć z całą pewnością. Wiadomo tylko, że było to bardzo dawno. Nie ma licznych wykopalisk, ani archeologicznych odkryć, które mogłyby na tę sprawę rzucić nowe światło, albo rozstrzygnąć ją ostatecznie.

Najstarsze środkowoeuropejskie znane odkrycie liczy niemal 2000 lat i zostało dokonane w północnych Niemczech. Chodzi tu o zaplataną barć. Jej stan był tak kiepski, że początkowo pomylono ją ze sprzętem do połowu ryb. Miała ona postać wiklinowej plecionki w kształcie klosza otwartego u dołu, obłożonego gliną wymieszaną z krowimi odchodami.

Poruszenie wywołało także kolejne niemieckie odkrycie. Odnaleziono drewniany ul, którego wykonanie datowano na III-V wiek. W chwili odkrycia drewniany, wydrążony w środku pień zawierał plastry miodu i był użytkowany przez pszczoły!

Obie konstrukcje cechuje jednak pewien stopień zaawansowania konstrukcyjnego, forma będąca rezultatem przemyśleń nad chowem pszczół. Dlatego należy przypuszczać, że początki pszczelarstwa sięgają czasów jeszcze odleglejszych.

Dowodem na pozyskiwanie miodu, a być może także i innych pszczelich produktów, jest malowidło naskalne odnalezione w 1922 roku w Hiszpanii w miejscowości Cueva de la Arana pod Bicorp. Przedstawia ono postać ludzką poruszającą się przy grani skalnej dzięki zwisającej z góry linie, wybierającej z pszczelego gniazda miód do dzbana.

Pochodzi ono z paleolitu schyłkowego i zostało wykonane najprawdopodobniej około 11 tysięcy lat temu. Stanowi ono dowód, że już na prawie 10 000 lat przed Chrystusem ludzkość wypracowała metody zagospodarowania wytwarzanych przez pszczoły dobrodziejstw.

Można też stwierdzić, że musiały one być niezwykle pożądane. Osoba uwieczniona na malowidle nie ma najwyraźniej odzieży zabezpieczającej przed pożądleniami, a przecież wokoło wirują owady. Takie spuszczanie się po skalnej ścianie musiało być także niezwykle niebezpieczne.

Można wobec tego przypuszczać, że podejmowane ryzyko musiało się po prostu opłacać.

Jak zaś historia pszczelarstwa prezentuje się na ziemiach polskich? Wydawać się może, że miód w formie surowej, jak i po przetworzeniu na miód pitny, mógł towarzyszyć już założycielom polskiego państwa – Piastom. Cukier sprowadzony został do Europy dopiero w okresie wypraw krzyżowych, a więc kilkaset lat później.

Jego wytwarzanie z buraków cukrowych umożliwiło dopiero odkrycie Sigismunda Marggrafa, dokonane w 1775 roku. Do tego czasu, miód prawdopodobnie nie miał realnej konkurencji. Musiał być więc silnie obecny także przez pierwszy okres istnienia Polski, w okresie rozbicia dzielnicowego i na długo po zjednoczeniu ziem polskich przez Władysława Łokietka, a więc w okresie panowania Jagiellonów i królów elekcyjnych.

Pierwsze znane regulacje bartnicze pochodzą z czasów panowania Kazimierza III Wielkiego. Wcześniej istniejące prawa zostały spisane w statutach wiślickich w 1347 roku. Największy rozkwit profesji, która miała charakter dziedziczny, przypadł na XVI i XVII wiek.

Tylko bartnicy, zwani przez współczesnych czasem bartodziejami, mieli przywilej dostarczania miodu na książęcy dwór. Zrzeszali się we własnych cechach, które wytworzyły kanony postępowania oraz rozstrzygały spory między ich członkami.

Organizacje te zwane były także bractwami bartnymi i zdarzało się, że oprócz zasad powszechnie akceptowanych, zwyczajów, posługiwały się one również spisanymi kodeksami bartnymi. Zrzeszenia nakładały na swych zaprzysiężonych członków obowiązki wyrabiania nowych pni, zwykle w ilości 6-12 rocznie.

Określały też teren na którym działał każdy opiekun pszczelich rodzin. Taki rewir określany był jako bór bartny, a cały kompleks leśny przynależny bractwu określano mianem uroczyska. XVI i XVII wieczni bartnicy nie tylko pozyskiwali produkty pszczele, ale także opiekowali się lasem.

Pierwsze wzmianki o opiekunach pszczół pochodzące z Podlasia, leżącego w sercu dawnej Rzeczpospolitej, datowane są na VXI wiek. Bartnicy mieli w obowiązku dbanie o dobrostan owadów i drzew przez nie zamieszkanych. Same barcie zaś dzieliły się na wchodowe i królewskie.

Pierwsze były dzierżawione za opłatą, te drugie zaopatrywały królewski dwór. Całość spraw bartniczych regulowały ustawy królewskie, a mimo to, między opiekunami pszczół wybuchały nieraz spory. Najczęściej dotyczyły one prawa do użytkowania barci.

Bywało i tak, że na działalność bartniczą niechętnie zapatrywali się przedstawiciele ówczesnej administracji. Pszczelarze obwiniani byli o niszczenie nadmiernej liczby drzew w celu ich adaptacji na potrzeby rodziny pszczelej.

Za dom owadów służyć mógł jedynie pień drzewa o średnicy 100-120 cm. Jeżeli była to sosna, to musiała ona rosnąć przynajmniej 120 lat. Oprócz sosen preferowanym gatunkiem był dąb. Czasem barcie lokowano w grabach, bukach i lipach.

Te ostatnie stanowiły obok wrzosów główny pożytek towarowy w omawianym okresie. Czasem, niestety, to właśnie bartników oskarżano o nieumyślne zaprószenie ognia w lesie i wywołanie pożaru puszczy.

Być może to wszystko, a także wyniszczenie kraju wojnami, sprawiło, że wydrążone kłody zaczęto sytuować bliżej domostw. Proces ten został zapoczątkowany w XVIII wieku. Z tego okresu pochodzą wzmianki o budowie pasiek przy zagrodach, sytuowanych na pomostach wokół pnia, choć najczęściej ule kłodowe przywiązywano do drzew.

Zapewniało to względną ochronę przed zniszczeniem pasieki przez obecne wtedy w lasach naszego kraju niedźwiedzie.

Konsekwentnie, w coraz większym stopniu, bartnictwo wypierane było przez przydomowe pasiecznictwo. Na ziemie polskie, prawdopodobnie z terenu północnych XVII- i XIX-wiecznych państw niemieckich, trafiły kószki, czasem zwane także bezdenkami.

Miały one postać dzwonów zaplatanych ze słomy, ustawianych na specjalnych podestach, zamykających je od spodu. W pobliżu domów, ale już na ziemi, zaczęto ustawiać także wycięte kłody. Czasem były one sytuowane poziomo, choć znacznie częściej pionowo i od góry zakrywane pokryciem chroniącym przed deszczem i śniegiem.

Ślad po tamtych czasach odkryć można w analizie języka stosowanego przez dzisiejszych pszczelarzy. Często bowiem zdarza się, że gdy rozmawiamy o wielkości pasieki używamy określenie „liczba pni”. Jest to w istocie nawiązanie do odległych czasów; korpusowy ul wykonany na przykład z poliuretanu nie ma przecież nic wspólnego z pniem.

Wiek XIX przyniósł najdonioślejsze zmiany. Ksiądz Jan Dzierżoń około roku 1845 opublikował zasady konstrukcji ula z ruchomymi ramkami, ula snozowego. Był to koncept pionierski. Dopiero kilka lat później, za oceanem, Lorenzo Langstroth opatentował swój rozbieralny ul ramkowy.

Na ziemiach polskich, a także w odrodzonej po 123 latach zaborów Polsce, ule ramkowe pozostawały w swej konstrukcji wierne pierwotnym lokalom zajmowanym przez pszczoły. Dominowały ramki o kształcie wąsko-wysokim. Rozpowszechnił się szczególnie ul zwany warszawskim zwykłym.

Można go jeszcze dziś znaleźć w wielu amatorskich pasiekach, występuje wciąż dość powszechnie. Zdecydowanie mniej ostało się uli skrzynkowych, zwanych „słowianami”. Ule słowiańskie obecnie służą przede wszystkim jako rekwizyty muzealne i elementy wystaw w skansenach pszczelarskich.

Kolejne dekady przyniosły zróżnicowanie stosowanych typów uli w Polsce. Upowszechniały się szczególnie ule wielkopolskie oraz Dadanta. Modyfikacji uległ ul warszawski zwykły. W jej efekcie pewną popularność zdobył bardziej pojemny ul warszawski poszerzony.

Przełom stanowiła jednak propozycja Wandy Ostrowskiej. Poddała ona modyfikacji istniejący wcześniej system i stworzyła w pełni rozbieralny ul korpusowy oparty o ujednolicony wymiar ramki 360 × 230. Dziś na jej cześć zwany jest ulem Ostrowskiej.

Idea ula o ustandaryzowanych, jednolitych wymiarach wszystkich elementów leży dziś u podstaw racjonalnie prowadzonej towarowej gospodarki pasiecznej. Znacznie ją ułatwia, bardzo przyspiesza. Wysiłki pszczelarza czyni efektywnymi.

Droga do tego celu była jednak niebywale długa.

Generalnie można stwierdzić, że wiek XIX, a zwłaszcza druga jego połowa, obfitowała w wybitne postaci w rodzimym pszczelarstwie i pszczelnictwie. Poza ks. Dzierżoniem, zasługującym na szczególne miejsce w panteonie wielkich pszczelarzy, duże zasługi dla rozwoju tego rzemiosła oddał Mikołaj Witwicki, krzewiciel nowoczesnego pszczelarstwa na ziemiach polskich i ruskich.

Opracował on także ul kondygnacyjny i przyczynił się do szerzenia i propagowania pszczelarstwa. Nie sposób nie wspomnieć o Julianie Lubienieckim, założycielu prawdopodobnie pierwszej na ziemiach polskich szkoły pasiecznej.

Powstała ona w Przemyślanach, a jej założyciel należał do grona najwybitniejszych publicystów w Europie. Jan Dolinowski skonstruował pierwszy polski ul ramkowy. Koncepcję tę starał się upowszechnić poprzez publikację licznych artykułów na łamach wydawanej wówczas prasy.

Kazimierz Lewicki opracował sposób ograniczania czerwienia matek pszczelich za pomocą kraty odgrodowej. Na przełomie XIX i XX wieku działał Teofil Ciesielski. Skonstruował on wspomniany wcześniej ul słowiański, a dodatkowo stwierdził, że pszczoły utrzymują stałą temperaturę w gnieździe i następnie zmierzył ją w zimie.

Stwierdził także, że zgnilec jest chorobą wywoływaną przez bakterie.

Na XIX wiek przypada też początek formowania się struktur organizacji pszczelarskich, jakie znamy dziś. W Krakowie powstało Towarzystwo Pszczelniczo-Jedwabnicze i Sadownicze, które działało w latach 1866-1880. Organizacje tego typu powstawały także w innych miejscach na ziemiach polskich, o ile przepisy prawa państwa zaborczych zezwalały na ich funkcjonowanie.

I tak w 1872 roku w Cieszynie utworzono Sekcję Pszczelniczo-Ogrodniczą Towarzystwa Rolnego, a w 1896 roku Towarzystwo Pszczelnicze dla Śląska Wschodniego. We Lwowie w 1875 roku utworzono Galicyjskie Towarzystwo Pszczelniczo-Ogrodnicze, a za kolejne 6 lat pierwszą na ziemiach polskich spółdzielnię pszczelarską, czyli Galicyjską Spółkę Miodową.

Aktywność pszczelarzy przyniosła także pewne wymierne rezultaty w zaborze pruskim. W 1881 stworzono Główne Towarzystwo Pszczelnicze na Wielkie Księstwo Poznańskie, które po 6 latach funkcjonowania przekształciło się w Stowarzyszenie Towarzystw Pszczelniczych na Prowincję Poznańską.

Koniec pierwszej wojny światowej i zwycięstwo w wojnie polsko-bolszewickiej stworzyły zupełnie nową rzeczywistość dla prac działaczy pszczelarskich. Powstał Naczelny Związek Towarzystw Pszczelniczych. To ciało po kolejnej, drugiej wojnie światowej w 1957 roku, przekształcone zostało w Polski Związek Pszczelarski – instytucję funkcjonującą do dziś i zrzeszającą największą liczbę pszczelarzy polskich.

Ewolucja pracy z pszczołami z pewnością się nie zakończyła. My, Polacy, mamy w tym względzie bogate tradycje, okazałą spuściznę. A jak wygląda przyszłość? Wszystko jest w naszych rękach.

Pszczelarstwo w Polsce

Uwarunkowania rozwoju polskiego pszczelarstwa

Punktem wyjścia dla wszelkich deliberacji o szansach i zagrożeniach dla rodzimego pszczelarstwa w przyszłości jest określenie determinantów jego rozwoju w Polsce. Trudno wskazać na kierunek ewolucji branży, jeśli niejasne pozostaną warunkujące ją czynniki.

III Konferencja KD Pszczółka, która odbyła się 22.02.2015 r. w Cielądzu.

Ich charakter jest różny. Niektóre z nich mają znaczenie bezpośrednio dla pszczół. Może tu chodzić o dostępność do pożytków w okresie rozwoju wiosennego i potem w okresie pozyskiwania towarowych ilości miodu i innych produktów pasiecznych.

Inne zaś definiują atrakcyjność inwestycji w pasiekę na tle setek lub tysięcy innych możliwości lokowania kapitału na rynku. Czasem chodzi zaś najzwyczajniej o charakterystykę kandydata na zawodowego pszczelarza i otoczenia, w jakim działa.

Łatwiej jest osobom, które miały pszczelarzy w rodzinie. Trzeba jednak przyznać, że obecnie nie ma znaczących ograniczeń w dostępie do wiedzy, czy choćby środków finansowych. Te potrzebne są nie tylko na początku, ale i w trakcie prowadzenia pasieki.

Stale konieczne są remonty i innowacje, aby gospodarstwo pasieczne mogło się rozwijać i pozostawać konkurencyjne na rynku. Kolejna kwestia, to sprawy klimatyczne i topograficzne, w jakich przychodzi prowadzić towarową gospodarkę pasieczną w naszym kraju.

Istotne jest także zwalczanie chorób i szkodników pszczół. Czy w przededniu pojawiania się małego chrząszcza ulowego w Polsce, umiemy już przynajmniej skutecznie zwalczać dotychczasowe zagrożenia? Wynik wojny toczonej z warrozą od ponad 3 dekad nie pozwala na udzielenie jednoznacznie pozytywnej odpowiedzi na to pytanie.

Warto więc pochylić się nad zagadnieniem szeroko pojętych uwarunkowań rozwoju polskiego pszczelarstwa. To umożliwi identyfikację hamulców i barier dla budowy silnych, towarowych jednostek produkcyjnych. Bez tego niemożliwe jest podjęcie działań niwelujących ich negatywne oddziaływania.

Co równie istotne, analiza taka pozwoli wskazać szanse i sposoby ich najpełniejszego wykorzystania w przyszłości. Być może jest coś, dzięki czemu możliwym stanie się wytworzenie efektu dźwigni dla krajowego pszczelarstwa?

Potrzebna jest zatem refleksja nad stanem rodzimych pasiek i kondycją pszczelarskiego sektora.

Polska, choć nie jest krajem dużym terytorialnie, jest zróżnicowana pod wieloma względami. Niejednolity jest rozkład średnich rocznych temperatur, czy opadów w różnych jej częściach. Różne są areały monokultur owadopylnych, takich jak zasiewy rzepaku czy gryki.

Wreszcie, są w naszym kraju tereny mniej zaludnione i takie, gdzie potencjalny rynek nabywców produktów pszczelich oferuje bardzo obiecujący potencjał sprzedaży. Nie we wszystkich województwach podobny jest także stopień napszczelenia.

Ogólnie rzecz ujmując, liczba pszczelich rodzin na terenie naszego kraju w październiku 2014 roku wyniosła 1386020. Oznacza to wzrost o 3,2% rok do roku, co jest sygnałem pozytywnym. Najwięcej użytkowanych pni było w województwach: lubelskim, podkarpackim, warmińsko-mazurskim, małopolskim, wielkopolskim i dolnośląskim.

Ich łączna liczba wyniosła 56,3% wszystkich pszczelich rodzin, czyli około 780 tysięcy. Szczegółowe zestawienie prezentuje poniższa tabela:

Tabela 1. Liczba rodzin pszczelich i struktura pasiek w podziałem na województwa: WojewództwoStruktura pasiek (liczba rodzin pszczelich)Łączną liczbarodzin pszczelich0 - 56 - 1011 - 2021 - 5051 -8081 - 150151 - 300300 +Lubelskie1888121732874768331437981244070172603176997Podkarpackie23221286026988494092652781435169350131768Warmińsko-mazurskie58940301214040393372951904485718140130202Małopolskie562018437264654239015847572532823810121576Wielkopolskie3087110982069940822236031003647672040116152Dolnośląskie163470521691136076184581035680764366102929Mazowieckie2202104461994336231167466418367978096445Zachodniopomorskie91340591062032585181338114230835077082Kujawsko-pomorskie107051881229828445123615599220441067575Śląskie5622132501910619518585715831342066278Świętokrzyskie113854751025321528140876168152073060899Łódzkie214683291581521812666118521897058512Pomorskie86736258487217141032836222870236053873Lubuskie9953763839019628109682792840260049976Opolskie1496511290221319980602552550110041091Podlaskie56730236388151485325290413100346653215612792025227250722927405410734855402296391 386 020 Źródło: IOZP w Puławach, Sektor pszczelarski w Polsce w 2014 roku, Puławy 2014

Zestawienie powyższe demonstruje niejednorodne rozmieszczenie rodzin pszczelich na terenie kraju. Okazuje się, że bardzo dużą część wszystkich rojów skupia południowo-wschodnia część Polski. Mowa tu o województwie lubelskim i Podkarpaciu.

Jeżeli jednak przyjrzeć się dokładniej powyższej tabeli, to zdecydowanie najwięcej rodzin pszczelich na tych terenach skupione jest w pasiekach o wielkości od 21 do 80 pni. Nasuwa się zatem wniosek, że nie są to gospodarstwa profesjonalne.

Dochody płynące z działalności pasiecznej mogą stanowić dodatek do budżetu pszczelarzy, być może nawet istotny jego filar. Wydaje się jednak, że pasiecznicy z tej części Polski utrzymują się także z innych źródeł. Sytuacja wygląda z goła odmiennie w województwie warmińsko-mazurskim lub na Dolnym Śląsku.

Na tych obszarach, choć ogólna liczba rodzin pszczelich jest niższa, to spora ich część znajduje się w pasiekach liczących powyżej 81 uli. Takie gospodarstwa pasieczne na gruncie obowiązującej ordynacji podatkowej uznawane są za zawodowe i objęte są zryczałtowanym podatkiem dochodowym.

Pamiętać jednak należy, że według rozporządzenia Komisji (WE) Nr 917/2004 za zawodową pasiekę uznawać należy jednostkę produkcyjną dysponującą przynajmniej 150 ulami. W skali naszego kraju podmiotów o co najmniej takiej wielkości w październiku 2014 roku było około 330.

W tej grupie zaledwie 61 pasieczników mogło poszczycić się pasiekami o wielkości powyżej 300 pni. Pełne zestawienie liczby pszczelarzy w odniesieniu do struktury pasiek przedstawia poniższa tabela:

Tabela 2: Liczba pszczelarzy w odniesieniu do struktury pasiek WojewództwoStruktura pasiek (liczba rodzin pszczelich)LiczbapszczelarzyłącznieDo 56 - 1011 - 2021 - 5051 - 8081 - 150151 - 300300 +Małopolskie1398210215941249233531566650Lubelskie4581356169019296211143256205Podkarpackie546143016091429385762515501Śląskie1511158011706098615704978Wielkopolskie767124612311201345952354913Mazowieckie560122112121059247611824380Dolnośląskie39678799710442709639103639Łódzkie512940959661100171003199Warmińsko-mazurskie138442696110453218443163155Kujawsko-pomorskie269588729814185511112648Zachodniopomorskie229448627890269761212552Świętokrzyskie29760861559620256722383Opolskie38958654838511823322054Pomorskie219416503610150331461951Lubuskie24743050257216126441946Podlaskie1353393804318025601396Ogółem8071145191506214583398410012696157550 Źródło: IOZP w Puławach, Sektor pszczelarski w Polsce w 2014 roku, Puławy 2014

Z danych zebranych w powyższym zestawieniu wynika, że najwięcej zawodowych pszczelarzy zamieszkuje województwo warmińsko-mazurskie. Jeśli przyjąć, że zawodowcem faktycznie jest każdy, kto posiada 81 rodzin pszczelich lub więcej, to okaże się, że pszczelarzy profesjonalistów na tym obszarze administracyjnym jest aż 243.

Z tego wynika, że to całkiem spory biznes. Potrzeba przecież sporej fabryki albo innego zakładu, aby zapewnić tyle miejsc pracy. A te osoby przecież często zatrudniają jeszcze pomocników, lub pracują z całymi rodzinami. W niezbyt zindustrializowanym regionie Polski, jakim jest jej północno-wschodnia część pszczoły pełnią zatem dodatkową niezwykle istotną funkcję: zapewniają utrzymanie wielu ludziom.

Podobnie jest na Lubelszczyźnie. Tam zawodowców jest 151, a na Dolnym Śląsku niewiele mniej, bo 145. Na tym polu nieźle wypada województwo wielkopolskie z liczbą zawodowych pszczelarzy 123. Całkiem silnie reprezentowane jest także województwo zachodniopomorskie.

Zgodnie z opracowaniem przygotowanym w Puławach na koniec 2014 roku, w północno-zachodniej części Polski zawodowo pszczelarstwem parało się 89 pasieczników.

Tabela pokazuje jednak duże dysproporcje. Województwo śląskie, być może najlepiej rozwinięty teren pod względem infrastrukturalnym, obszar w którym funkcjonuje dużo ośrodków gospodarczych, jest miejscem zamieszkania zaledwie 22 pszczelarzy posiadających więcej niż 80 rodzin pszczelich.

Pod względem liczby pszczelarzy jest ono jednak na czwartym miejscu w Polsce. Spośród niespełna 5 tysięcy pszczelarzy sporo ponad 3 tysiące dysponuje obecnie pasiekami liczącymi nie więcej niż 10 pni. Może to świadczyć o tym, że pszczoły są tam postrzegane jako hobby.

Pasieki, w których utrzymuje się kilka rodzin pszczelich z pewnością nie można uznać za dodatkowe źródło dochodu. Miód wytworzony w niej jest bowiem przeznaczany na potrzeby pszczelarza, jego rodziny i być może najbliższego grona znajomych, dobrych sąsiadów.

Słabo sytuacja wygląda także w województwie opolskim i łódzkim, gdzie duże produkcyjne gospodarstwa pasieczne prowadzi odpowiednio 28 i 27 osób.

Z czego mogą wynikać te dysproporcje? Wydawać się może, że wpływ na obecny stan rzeczy może mieć kilka czynników. Jednym z nich może być dostępność do miejsc pracy w innych sektorach. Podjęcie zatrudnienia w pszczelarstwie wiąże się z wypracowaniem licznych umiejętności, takich jak umiejętne zarządzanie czasem, ryzykiem, samomotywowanie się, precyzja i terminowość.

Na koniec dnia okazuje się niekiedy, że nawet dobry kandydat może nie osiągnąć zadowalających wyników finansowych. Istnieje bowiem spore prawdopodobieństwo wystąpienia czynników, które mogą zniweczyć cały sezon i zniszczyć ekonomicznie (a czasem także fizycznie) nienależycie dokapitalizowane gospodarstwo pasieczne.

Przyczyną dysproporcji może być także dostępność do pastwisk pszczelich. Województwo warmińsko-mazurskie nie należy do silnie rozwiniętych gospodarczo, ale dysponuje rozległymi polami, na których co roku pojawiają wielkoobszarowe uprawy owadopylne.

Wysiewa się rzepak i grykę. Ponadto tereny te są znacząco zalesione, a nieco ponad wiek temu prowadzone tu były masowe akcje zadrzewiania lipami. Wszystko to przekłada się na lepsze warunki gromadzenia miodu towarowego. Także w Wielkopolsce istnieje wysoko rozwinięte w skali kraju rolnictwo, co ułatwia logistykę prowadzenia wędrówek z pszczołami.

Łatwiej jest dostarczyć 50 czy 80 uli na rozległą uprawę rzepaku ozimego w jednym gospodarstwie, niż 5 czy 8 grup uli po 10 rozstawiać w kilka miejsc. Oszczędza to czas i energię. Zachęca do zainwestowania w nowoczesne środki do prowadzenia gospodarki wędrownej, takie jak terenowe wózki widłowe czy samochód wyposażony w HDS lub obecne od niedawna specjalistyczne dźwigi pasieczne typu easy loader.

Rozwiązania te niwelują nakład pracy ręcznej, ale opłacalne są jedynie wówczas, gdy pasieka prowadzona jest na większą skalę.

Jak zatem wygląda kwestia upraw roślin miododajnych i wielkości ich areałów w Polsce? Ciekawych informacji przysparza lektura Powszechnego Spisu Rolnego z 2010 roku sporządzonego przez Główny Urząd Statystyczny. Zdają się one potwierdzać wyżej postawione tezy.

Na Warmii i Mazurach średnia powierzchnia użytków rolnych zawiera się w przedziale 15-19,5 ha, zaś średnia powierzchnia użytków rolnych w gospodarstwach prowadzących działalność rolniczą o areale przekraczającym 1 ha w omawianym województwie znajduje się w przedziale 20-29,8 ha.

Równie duże areały uprawne można znaleźć jedynie w województwie zachodniopomorskim i lubuskim. Z zestawienia wynika, że duże gospodarstwa rolne występują także w pasie wybrzeża i na Dolnym Śląsku oraz w województwie opolskim.

Dolny Śląsk i Zachodnie Pomorze to miejsca, gdzie w największym stopniu w kraju uprawia się rzepak i rzepik. Zaliczyć można do tego grona także województwo kujawsko-pomorskie i Wielkopolskę. Tam uprawy tych niezwykle cennych dla pszczół roślin przekraczają 10% wszystkich upraw.

Dość dużo rzepaku wysiewa się także na Warmii i Mazurach oraz Pomorzu, a także na Mazowszu i w Opolskiem. Wzrasta także liczba sadów owocowych. Od 2002 do 2010 łączny areał nasadzeń wzrósł o ⅓. To dotyczy głównie Mazowsza, a w szczególności strefy warecko-grójeckiej, nazywanej czasem „największym sadem Europy”, ale także południowo-wschodniej części kraju.

Nasadzenia malin letnich i jesiennych są zwłaszcza silnie obecne w okolicach Kraśnika i Opola Lubelskiego, zapewniając zapylaczom doskonałe warunki bytowania i gromadzenia miodu towarowego. Na Lubelszczyźnie do codziennych widoków należą także duże uprawy gryki.

fot.© Michał Piątek

Próżno ich jednak szukać na zachodzie Mazowsza albo w Łódzkiem.

Oprócz użytków rolnych ważnym pożytkiem dla pszczół są także lasy. Terytorium naszego kraju jest zalesione w 29,2%. Gatunkiem występującym najpowszechniej jest sosna. Zajmuje ona około 64,3% powierzchni lasów państwowych i nieco ponad 55% powierzchni lasów prywatnych.

Dla pszczół nie ma jednak większego znaczenia. Co innego jodła, która obficie spadziuje. Jej skupiska obecne są w południowej części kraju. Rośnie areał nasadzeń drzew owocowych. Występują coraz intensywniej dęby, jesiony, klony jawory, wiązy, a także brzozy, buki, olchy, topole, graby, osiki, lipy i wierzby.

Niektóre z tych gatunków drzew mogą dać miód towarowy. Ważne jest także podszycie lasu. Dzikie leśne maliny i jeżyny dla wielu pasieczników stanowią główny pożytek w sezonie. W lasach występują także jarzęby i czeremchy, które mają jednak mniejsze znaczenia dla pszczół.

W niektórych rejonach kraju w sosnowych borach na porębach i polanach rośnie wrzos. Czasem, w rozmowach z pszczelarzami, można usłyszeć tezę, która mówi: „warto postawić pasiekę w lesie, bo tam zawsze jest pożytek”. W większości przypadków jest ona prawdziwa.

Leśne miody należą do najsmaczniejszych i odznaczają się przyjemnym aromatem, bogatą kompozycją. Obecnie lasy ogółem porastają 9,1 mln ha gruntu. Jednak zgodnie z „Krajowym programem zwiększania lesistości” obszar ten ma się zwiększać.

W 2050 roku łączny udział lasów w zagospodarowaniu powierzchni kraju ma wynieść 33%.

Czynnikiem, który zawsze należy brać pod uwagę przy planowaniu pasieki, jest stopień napszczelenia okolicy, w której zamierzamy prowadzić gospodarstwo pasieczne. On także nie jest jednolity dla całego kraju. W Polsce średnio na 1 km2 przypada 4,4 rodziny pszczelej.

Najwięcej, bo 8 pni na 1 km2 powierzchni znajduje się w woj. małopolskim, najmniej zaś (1,7) w woj. podlaskim. Właśnie Podlasie, ale i Polska centralna, a w szczególności Mazowsze oraz Pomorze to regiony o najmniejszym stopniu napszczelenia, który wynosi poniżej 3 uli.

W południowo-wschodniej części kraju jest on znacznie wyższy niż gdzie indziej w Polsce.

Nie każda osoba może zajmować się hodowlą pszczół. Uwaga ta nie dotyczy wyłącznie dużych gospodarstw produkujących towarowe ilości miodu. Chodzi w ogóle o posiadanie najmniejszej nawet pasieki. Osoby uczulone na jad pszczeli narażone są na utratę zdrowia, a nawet życia.

Dlatego przed podjęciem decyzji o nabyciu pszczół warto zorientować się, czy nie ma przeciwwskazań zdrowotnych do zajmowania się nimi i ewentualnie poddać się odczulaniu.

Pszczoły to owady, które mają wiele szkodników. Dręczy je także wiele chorób. Największym zagrożeniem ostatnich dekad była inwazja roztocza Varroa destructor. Pierwsze osobniki pojawiły się w Polsce w początku lat 80. niszcząc niekiedy kompletnie pasieki, których opiekunowie nie byli przygotowani na nowe zagrożenie.

Dziś także obserwujemy spadki rodzin spowodowane wycieńczeniem owadów poranionych przez pasożyty. Co gorsza, z zagranicy płyną doniesienia o zbliżaniu się do Polski kolejnego szkodnika, małego chrząszcza ulowego. W USA, gdzie jest on obecny już od pewnego czasu, masowo zwalcza się go preparatami na bazie kumafosu.

Niestety, stosowanie tego preparatu w Polsce, póki co, nie jest dozwolone przez krajową weterynarię. Czyni to nas w zasadzie bezbronnymi w przededniu pojawienia się tego nowego, śmiertelnego zagrożenia. Być może jego pojawienie się w nieodległej przyszłości także w pewien, niestety negatywny sposób, będzie warunkować rozwój rodzimego pszczelarstwa.

Reasumując powyższe rozważania warto stwierdzić, że czynnikiem najsilniej determinującym rozwój pszczelarstwa jest dostępność do obfitej bazy pożytkowej. Pszczoły są nierozerwalnie związane z rolnictwem i ogrodnictwem. To one zapewniają wyższe plonowanie łanów rzepakowych, czy sadów i jagodników.

Z drugiej jednak strony to właśnie dostęp do tego typu pastwisk zapewnia im obfitość nektaru i pyłku. Inną sprawą jest możliwość zajmowania się alternatywnymi profesjami. Dobitnie przedstawia to przykład województwa śląskiego.

Silnie rozwinięta aglomeracja śląska oferuje bardziej stabilne, pewniejsze formy zarobkowania. Metropolia warszawska, proponuje najwyższe w skali kraju zarobki, również skutecznie odciągając pewną grupę osób od zawodowego zajmowania się pszczołami.

Rozdrobnienie rolnictwa nie sprzyja budowie dużych gospodarstw pasiecznych. Łatwiej organizacyjnie prowadzić silną jednostkę produkcyjną w terenie, gdzie dostępne są wielkoobszarowe uprawy miododajne. Nie jest dziełem przypadku, że największa pasieka w Polsce – Pasieka Tkaczuk, licząca ok. 3000 pni, znajduje się właśnie na terenach Warmii i Mazur.

Nie oznacza to jednak, że duże podmioty nie mogą powstać na przykład w województwie łódzkim. Planowanie wędrówek, rezerwowanie miejsc na tymczasowe stacjonowanie pasiek, obmyślanie łańcucha poużytkowego – wszystkie te procesy będą jednak bardziej skomplikowane, wymagające więcej energii i lepszego planowania.

Czasem także okazać się może, że ograniczenia nie mają wymiaru krajowego, czy regionalnego, lecz indywidualny. Aby zostać zawodowym pszczelarzem należy odznaczać się szeregiem cech charakteru niezwykle ułatwiających pracę w pasiece.

Kandydat nie może być również uczulony na jad pszczeli. Pożądlenie może się skończyć w takim przypadku fatalnie. Niespełnienie owych indywidualnych kryteriów nie dyskwalifikuje jednak tak naprawdę nikogo. Można przecież poddać się odczulaniu.

A swe cechy przywódcze i organizacyjne rozwijać na szkoleniach i coachingach personalnych przeznaczonych dla menadżerów. Pasieka towarowa to biznes. Jej prowadzenie niewiele różni się od zarządzania firmą działającą w innym, dowolnym sektorze.

Takie jej postrzeganie i spojrzenie na siebie jako jej menadżera, pozwoli uzyskać dobre wyniki finansowe i całkiem sporo satysfakcji płynącej z bycia zawodowym pszczelarzem.

Pszczelarstwo w Polsce

Formy konsolidacji i współdziałania

Z prowadzenia gospodarki pasiecznej na dużą skalę płyną rozmaite korzyści. Nie każdy pszczelarz może sobie jednak pozwolić na podejmowanie działań, które mogłyby w pełni wykorzystywać efekt skali. Zjawisko to jest w swej istocie całym szeregiem zadań i czynności zmierzających do zwiększenia przychodów przy jednoczesnym obniżeniu kosztów produkcji.

fot.© Michał Piątek

Czy w pszczelarstwie jest ono możliwe? Oczywiście, że tak. Najprostszym przykładem może być zakup tej książki. Jej cena jest dwukrotnie niższa, jeśli zakupią ją dwaj pszczelarze wspólnie. Co więcej, wyniesie ona tylko ⅓ jej wyjściowej detalicznej ceny, jeśli zainteresowane osoby nabędą ją w trzyosobowej grupie.

Redukować omawiany koszt można także poprzez większy, hurtowy zakup podręcznika. Jeżeli koło PZP, albo inna grupa pasieczników, zdecyduje się na złożenie w wydawnictwie zamówienia na powiedzmy 30 czy 50 egzemplarzy, to możliwe okaże się wynegocjowanie niższej stawki jednostkowej.

Obniżenie kosztów staje się więc faktem. Podniesienie przychodów w tym wypadku będzie wynikiem wdrożenia niektórych pomysłów zawartych na kartach niniejszej publikacji do pasieki. Przyczyni się ono do zwiększenia produkcji miodu, a następnie do uzyskania lepszych cen za jego sprzedaż.

W każdym razie mamy tu do czynienia z jednoczesnym obniżeniem kosztów i zwiększeniem przychodu w celu maksymalizacji finalnego dochodu.

Prowadzenie pasieki jest procesem złożonym. Niemniej jednak jest cała masa rozmaitych działań, których podjęcie przyczyni się do polepszenia rentowności pasieki. Zasadniczo można je podzielić właśnie na te, które niwelują koszty produkcji i dystrybucji oraz na te, które sprawiają, że nasz budżet jest zasilany większymi wpływami ze sprzedaży produktów pszczelich.

Fragment niniejszy polecam w szczególności tym pszczelarzom lub kandydatom na pasieczników, którzy chcą wytworzyć instrumenty pozwalające na szybkie gromadzenie kapitału na inwestycje i budowę towarowej pasieki. Zachęcam jednak do refleksji także posiadaczy zawodowych pasiek i amatorów.

Zawsze warto zastanowić się nad tym, jak hobby przemienić w dochodowe przedsięwzięcie, a więc upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.

Pewne korzyści można odnieść przynależąc do grupy pszczelarzy. Nie wszystkie profity muszą mieć wymiar finansowy. Niektóre mogą dopiero w przyszłości zaprocentować zwiększeniem dochodu. Najłatwiej jest zrzeszyć się w Polskim Związku Pszczelarskim.

Jest to największe stowarzyszenie branżowe działające w Polsce. Także jedno z najstarszych, posiadające bogate tradycje. Dzięki przynależności do struktur związku można uzyskać refundowane leki dla pszczół, dostęp do informacji o szkoleniach i działaniach organizowanych na terenie Polski mających charakter wspierający pszczelarstwo.

Istnieje też możliwość nabywania refundowanych matek pszczelich z pasiek zarodowych oraz w pewnych sytuacjach pszczelich odkładów. Koła PZP mogą ubiegać się o bezpłatne prenumeraty fachowego czasopisma branżowego „Pasieka”, a także przeznaczać pewne środki na zakup podręczników.

Na spotkaniach przekazywane są informacje o szkoleniach, konferencjach i targach pszczelarskich. Prężne koła organizują wycieczki na najważniejsze imprezy branżowe, szkolenia i konferencje, czasem także poza granicami Polski.

Obowiązujący w latach 2014/2015 i 2015/2016 program „Wsparcie rynku produktów pszczelich” realizowany przez Agencję Rynku Rolnego [1 września 2017 roku ARR zastąpił Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa – przyp. Redakcja] daje możliwość ubiegania się o częściowy zwrot kosztów poniesionych na zakup lawet do przewożenia uli, zakup pszczół, sprzętu pszczelarskiego oraz urządzeń laboratoryjnych, wykonanie analiz miodu, wdrażanie programów badawczych, a nawet na produkcję filmów edukacyjnych i instruktażowych.

Można wnosić także o częściową lub nawet całościową refundację kosztów związanych z pomocą techniczną. Chodzi tu o szkolenia, kursy, konferencje. Z pomocy mogą korzystać przede wszystkim grupy i organizacje zrzeszające pszczelarzy.

Finalnym beneficjentem może być także indywidualny pszczelarz, innymi słowy właściciel pasieki. Musi on jednak przynależeć do jakiegoś zrzeszenia pszczelarskiego, na przykład PZP. Pszczelarz niezrzeszony ma ograniczone możliwości ubiegania się o refundację, co budzi pewien niedosyt.

Zasady udzielania pomocy przez Agencję różnią się w zależności od celu, na jaki ma ona zostać przeznaczona. Generalnie można jednak stwierdzić, że oscyluje ona w przedziale 60-100% wartości poniesionych kwalifikowanych kosztów netto.

Przynajmniej w warunkach województwa łódzkiego największym odbiorcą tej formy pomocy wydają się koła PZP. Zrzeszają one największą liczbę pasieczników i mają spore doświadczenie w pozyskiwaniu środków, czy szerzej rzecz ujmując, w organizacyjnej działalności okołopszczelarskiej.

Warunki wsparcia finansowego gospodarstw pasiecznych w nadchodzących latach będą się pewnie zmieniać, jednak wiele wskazuje na to, że pszczelarze pozostaną beneficjentami agencyjnych programów.

Formalnych stowarzyszeń i organizacji branżowych jest w naszym kraju zdecydowanie więcej. Można tu wymienić na przykład Stowarzyszenie Pszczelarzy Polskich „Polanka” lub Stowarzyszenie Pszczelarzy Zawodowych. Obie organizacje posiadają siedzibę w Pszczelej Woli.

Trzeba przyznać, że w wielu województwach obecnie funkcjonuje zbiorowość pszczelarzy w zorganizowanej formie, mogąca ubiegać się o różne dofinansowania i refundacje.

Tabela 3: Inne niż PZP wybrane organizacje pszczelarskie Nazwa organizacji:Adres siedziby:Strona internetowa:Województwo lubelskieLubelskie Towarzystwo Pszczelniczeul. Miodowa 2, Pszczela Wolawww.ltp.net.plNadbużański Związek Pszczelarzyul. Brzozowa 9, Chełm-Stowarzyszenie Pszczelarzy Polskich „Polanka”Pszczela Wola 9www.spp-polanka.orgStowarzyszenie Pszczelarzy ZawodowychPszczela Wola 9 Adres korespondencyjny:60-454 Poznań,ul. Fromborska 14 www.pszczelarzezawodowi.plWojewództwo łódzkieStowarzyszenie Pszczelarzy Ziemi Zgierskiejul. Grunwaldzka 21, Łódź-Województwo małopolskieKarpacki Związek Pszczelarzyul. Długosza 70, Nowy Sączwww.kzp.nsacz.plZrzeszenie Pszczelarzy Apipolul. Komorowskiego 11 a, Krakówwww.zrzeszenie.apipol.com.plWojewództwo mazowieckieKlub Przyjaciół Krainkiul. Sołecka 11, Lipsko-Ogólnopolski Pszczelarski Klub Kolekcjonerówul. Stefana Bryły 3/548, Warszawa-Podlaskie Zrzeszenie Pszczelarzyul. Kazimierzowska 76, Siedlcewww.pzp.pszczelarstwo.netStowarzyszenie Pszczelarzy Ziemi Lipskiejul. Zwoleńska 21, 1A/14, Lipsko-Warszawski Dyskusyjny Klub Pszczelarzy Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy im. Jerzego Makowiczaul. Poznańska 6/8, Warszawa-Zrzeszenie Pszczelarzy „Apipol” Warszawaul. Raabego 8 m. 47, Warszawawww.zrzeszenieapipol.plZrzeszenie Pszczelarzy „Apicentrum”ul. Ogrodowa 7/10, Warszawa-Pszczelnicze Towarzystwo Naukoweul. Świętokrzyska 20, pok. 408, Warszawa-Województwo podkarpackiePodgórzański Związek Pszczelarzy vel Zrzeszenie Pszczelarzy Regionu Jasielskiegoul. Kołłątaja 1/8, Jasło-Bieszczadzkie Okręgowe Zrzeszenie Pszczelarzy w Sanokuul. Kościuszki 37, Sanokwww.bozp.sanok.plZwiązek Pszczelarzy Ziemi Przemyskiej w Przemyśluul. Mickiewicza 22, Przemyślwww.zpzp-przemysl.plWojewództwo podlaskieStowarzyszenie „Podlaska Biesiada Miodowa”ul. Popiełuszki 71, Białystokwww.biesiadamiodowa.plWojewództwo śląskiePowiatowe Stowarzyszenie Pszczelarzy w Gliwicachul. Jagiellońska 21, Gliwicewww.pspgl.nazwa.plŚląski Związek Pszczelarzy w Katowicachul. Młyńska 1, Katowicewww.szpkatowice.plWojewództwo dolnośląskieGórnołużyckie Stowarzyszenie Pszczelarzy w Zgorzelcuul. Warszwska 9/1, Zgorzelechttp://www.pszczelarstwo.zgorzelec.pl/ Źródło: Opracowano na podstawie: http://zwiazek-pszczelarski.pl/kontakt/pozostale-zwiazki-organizacje-i-stowarzyszenia-pszczelarskie-w-polsce/

Osobiście jestem inicjatorem powstania i członkiem Klubu Dyskusyjnego „Pszczółka” działającego na prawach sekcji przy stowarzyszeniu Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Sierzchowskiej. Klubowicze, jako członkowie wspierający organizację, są zwolnieni z obowiązku uiszczania składek członkowskich na poczet działalności nadrzędnego organu.

Ma ona charakter o wiele szerszy niż tylko pszczelarski. Nie mogą też wybierać stowarzyszeniowych władz. Cieszą się za to pełną autonomią w kwestii działalności klubu i wytyczaniu zadań i celów, które ma on realizować. Co równie ważne, klub korzysta z osobowości prawnej Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Sierzchowskiej.

Może występować do organów administracji i innych instytucji o wsparcie finansowe, kierowane na konto stowarzyszenia. Może także realizować swe cele w oparciu o własne środki finansowe. Działalność KD „Pszczółka” do tej pory przejawiała się głównie w postaci organizowanych konferencji pszczelarskich.

Pierwsza odbyła się w miejscowości Sierzchowy w Szkole Podstawowej im. Jana Pawła II. Trzy kolejne miały miejsce w Gminnym Domu Kultury w Cielądzu, który z początkiem listopada 2014 roku stał się siedzibą klubu. Dzięki uprzejmości Wójta Gminy Cielądz, Pawła Królaka, Klub pozyskał pomieszczenie biurowe, możliwość korzystania z sali konferencyjnej w dowolnym terminie oraz sali plenarnej po uprzednim jej zarezerwowaniu.

Ostatnio organizowane wydarzenie, III Konferencja KD „Pszczółka”, miała charakter szkolenia, gdyż w przeciwieństwie do poprzednich edycji wykładał tylko jeden prelegent. Był nim Marek Podlewski, znana i poważana postać w środowisku pszczelarskim.

W szkoleniu udział wzięło 160 pszczelarzy z całej Polski.

Jeżeli pszczelarzowi nie odpowiada przynależność do żadnej z istniejących organizacji, to istnieje także możliwość funkcjonowania na zasadach grupy nieformalnej. Reguły uczestnictwa w takim koleżeńskim klubie można wtedy ustalać wedle własnych upodobań.

Istnieje wciąż pewna możliwość pozyskiwania środków finansowych z zewnątrz. Niektóre Lokalne Grupy Działania rozdające granty nie wymagają od zgłaszających wnioski o pomoc osobowości prawnej. Można czasem liczyć także na pomoc lokalnych samorządowców.

Jeżeli nieformalną pszczelarską grupę stanowi liczne grono wyborców, to ich wspólny głos znaczy o wiele więcej niż argumenty zgłaszane indywidualnie. Bywa też, że lokalni włodarze to po prostu ludzie przychylni pszczelarzom, rozumiejący trudne i smutne czasy, które nastały obecnie dla pszczół i ich opiekunów.

Poprzez nasadzenia drzew miododajnych wzdłuż lokalnych dróg, pomoc w organizacji lokalnych festynów pszczelarskich, czy udostępnienie środka transportu potrzebnego na dojazd na szkolenie pszczelarskie mogą oni wydatnie wspierać brać pszczelarską.

Przecież realna pomoc nie zawsze musi mieć postać pieniędzy.

Należy podkreślić, że to co indywidualnie dla pszczelarza posiadającego nawet silną ekonomicznie pasiekę wydaje się zadaniem przekraczającym jego potencjał, wspólnie może okazać się łatwe do osiągnięcia. Działania kolektywne, o ile tylko nie przekraczają obowiązującego prawa, mogą mieć bardzo szeroki zakres.

Może tu chodzić o wspólne zakupy zimowej paszy, leków, opakowań na miód, drukowania plakatów i ulotek, zakupu ogłoszenia w lokalnej telewizji kablowej czy na internetowym portalu kulinarnym i wielu innych jeszcze działań.

Wspólnie możliwe jest uzyskanie lepszej pozycji negocjacyjnej. Większe jest też prawdopodobieństwo, że podmioty zainteresowane współpracą same się do takiej grupy pszczelarzy zwrócą i zaproponują atrakcyjną formę współdziałania.

Pszczelnictwo

Czasem można odnieść wrażenie, że niektórzy właściciele pasiek nie rozróżniają terminów pszczelarstwo i pszczelnictwo. Stosują je wymiennie uważając je za określenia tych samych obszarów działalności. Odnoszą się one jednak do czegoś zupełnie innego.

Pszczelarstwo jest bowiem praktycznym zajmowaniem się hodowlą pszczół. Pszczelnictwo jest z kolei nauką o pszczelarstwie.

Dla organizacji prac hodowlanych w Polsce kluczowym był rok 2000. Do tego czasu prace nad doskonaleniem pogłowia pszczół prowadzone były w akademiach rolniczych, uniwersytetach i blisko 100 pasiekach zarodowych i reprodukcyjnych.

Prace prowadzono nad trzema rasami pszczół – środkowoeuropejską, kaukaską i kraińską. Zasady prac hodowlanych zmieniono jednak Rozporządzeniem Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 22 grudnia 2000 roku, na mocy którego powołano Krajowe Centrum Hodowli Zwierząt.

Prowadzi ono ocenę i księgi dla linii hodowlanych. Według dokumentu „Wykaz hodowlanych pszczół dla których otwarto księgi wg stanu na 30 czerwca 2014 roku” KCHZ współpracowało z pasiekami w zakresie ochrony zasobów genetycznych kilkudziesięciu linii ras środkowoeuropejskiej, kraińskiej i kaukaskiej.

Ich zestawienie wraz z danymi kontaktowymi hodowców, od których można nabyć matki pszczele, prezentuje poniższej zamieszczona tabela.

Tabela 4: Linie hodowlane objęte programem ochrony zasobów genetycznych Lp.Rasa i linia pszczółHodowca1.Rasa: kraińskaLinia: Bielka 1Leszek Bielecki, Wygoda 34, 26-720 PolicznaTel. 48 677-23-48, 607-141-3672.Rasa: kraińskaLinia: Prima, Gema Rasa: kaukaska Linia: WGPasieka Mellifera Maria Gembala, Żelków-Kolonia, ul. Akacjowa 57, 08-110 SiedlceTel. 257 633-51-063.Rasa: kraińskaLinia: BrzezinkaSpecjalistyczne Gospodarstwo Pszczelarskie Gładys, ul. Strykowska 46, 95-060 BrzezinyTel. 46 874-26-264.Rasa: kraińskaLinia: Marynka, GR1Rasa: kaukaska Linia: PuławskaInstytut Ogrodnictwa, Zakład Pszczelnictwa w Puławach, ul. Kazimierska 2, 24-100 Puławy Tel. 81 886-42-085.Rasa: kraińskaLinia: MajaMieczysław Janik, Pszczela Wola 1/24, 23-107 Strzyżewice,Tel. 81 562-80-19, 511-028-4926.Rasa: kraińskaLinia: Dobra Rasa: kraińska Linia: KarpatkaGospodarstwo Pasieczne Sądecki BartnikPasieka Zarodowa J. Kasztelewicz33-331 Stróże 235Tel. 18 445-18-827.Rasa: kraińskaLinia: Bałtycka Maria Jóźwiak, ul. Warmińska 3, 11-130 OrnetaTel. 697-543-0718.Rasa: kraińskaLinia: BałtyckaZbigniew Matula, ul. Warmińska 46, 11-130 OrnetaTel. 608-529-6349.Rasa: kraińskaLinia: BeskidkaKrzysztof Kubeczek, ul. Lipowa 20,43-445 DzięgielówTel. 33 852-97-2610.Rasa: kraińskaLinia: KujawskaKujawsko-Pomorski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Minikowie Oddział w Zarzeczewie, ul. Nizinna 9,87-801 WłocławekTel. 54 237-13-0111.Rasa: kraińskaLinia: Nieska, Alpejka, Jugo Rasa: kaukaska Linia: WoźnicaPasieka Hodowlana Krzysztof Loc, Teodorów 96, 08-114 Skórzec,Tel. 0-25 643-61-5712.Rasa: kraińskaLinia: SK Rasa: kaukaska Linia: MLubelski Ośrodek Doradztwa Rolniczegow Końskowoli, Pasieka Hodowlana Pożóg, ul. Pożowska 45, 24-130 KońskowolaTel. 81 881-65-9613.Rasa: kraińskaLinia: IwaWojciech Lutkiewicz, ul. Jagiełły 14, 19-300 EłkTel. 87 610-38-76, 691-720-29014.Rasa: kraińskaLinia: MajówkaJózef Marek Majak, ul. Szekspira 4 m 239, 01-913 WarszawaTel. 509-466-25715.Rasa: kraińskaLinia: CT46, CJ10, Alsin, CNT Rasa: kaukaska Linia: KPW Małopolskie Centrum Biotechniki Sp. z o.o. w Krasnem, Pasieka Zarodowa Brzesko – Czermin, 39-304 Czermin Tel. 17 584-35-96, 609-692-46716.Rasa: kraińskaLinia: Ca, Cp, Cr, Pogórska Małopolskie Centrum Biotechniki Sp. z o.o.w Krasnem, Pasieka Zarodowa im. ks. dr Jana Dzierżona w MaciejowieMaciejów 8, 46-211 Kujakowice Górne Tel. 77 413-19-77, 667-661-99617.Rasa: kraińskaLinia: VinetaHenryk Marszałek, ul. 5 Marca 8B/2, 72-410 Wysoka Kamieńska Tel. 91 382-90-49, 603-743-81918.Rasa: kraińskaLinia: Ab, TbRasa: kaukaska Linia: Pb Pasieka Zarodowa Andrzej Mataczyński,Brzeście 3/4, 28-400 PińczówTel. 41 357-31-72, 600-298-22019.Rasa: środkowoeuropejskaLinia: Asta, Rasa: kraińska Linia: R, S, Niw Rasa: kaukaska Linia: PwK Mazowieckie Centrum Hodowli i Rozrodu Zwierząt Sp. z o.o. w Łowiczu, Pasieka Zarodowa w Kocierzowych, 97-545 GomuniceTel. 44 684-39-66, 600-298-22120.Rasa: kraińskaLinia: ZosiaPrzemysław Miarka, ul. Admiralska 8/17, 00-910 Warszawa,Tel. 603-936-98921.Rasa: kraińskaLinia: M1Gospodarstwo Pszczelarskie „Mrówka” Maria Mrówka ul. Czechowska 6, 60-443 Poznań,Tel. 61 848-97-0622.Rasa: kraińskaLinia: Wanda Pasieka Hodowlana Wioletta Naruszewicz, Osiedle Siejnik II 3/1, 19-400 OleckoTel. 603-974-29423.Rasa: kraińskaLinia: Kamianka Pasieka „Barć” im. ks. dr H. Ostacha, Emilia Nowak, Kamianna 17, 33-336 ŁabowaTel. 18 474-16-3224.Rasa: kraińskaLinia: AgaPasieka Zarodowa Wojciech Pelczar, ul. Prochownia 14, 38-400 KrosnoTel. 13 432-24-4225.Rasa: kaukaskaLinia: KP Stanisław Różyński, ul. Niepodległości 31/5, 23-210 Kraśnik, Tel. 81 825-64-82, 606-638-771 lub Piotr Różyński, ul. Niepodległości 31/12, 23-210 KraśnikTel. 601-146-48226.Rasa: kraińskaLinia: WielkaPasieka Hodowlana Wojciech Smaruj, Modliszewo 37, 62-200 GnieznoTel. 61 429-51-1327.Rasa: środkowoeuropejskaLinia: Augustowska, PółnocnaPasieka Hodowlana KRIR Sp. z o.o. z siedzibą w Parzniewie, al. Zwycięstwa 10, 19-400 Olecko Tel. 87 523-00-08, 881-932-32628.Rasa: środkowoeuropejskaLinia: KampinoskaRasa: kraińska Linia: PWJOTPasieka Hodowlana KRIR Sp. z o.o. z siedzibą w Parzniewie, ul. Przyszłości 1, 05-804 Pruszków Tel. 22 728-15-99, 600-528-832, 881-939-417, 881-939-42829.Rasa: kraińskaLinia: KortówkaCentrum Pszczelarskie Pasieka Hodowlana, Maria Wilde, ul. Księżycowa 8, 10-713 OlsztynTel. 89 524-03-23 Źródło: KCHZ

Zadanie związane z rozwojem nauki o pszczelarstwie wykonują także placówki oświatowe. Szkolnictwo wyższe spełnia w Polsce dwie uzupełniające się wzajemnie funkcje: naukową i dydaktyczną. Pierwszą z nich jest prowadzenie badań własnych.

Ich wyniki stanowią następnie komponent szkoleń i wykładów, są publikowane w prasie polskojęzycznej i w obcojęzycznych czasopismach. Do grona uczelni wyróżniających się aktywnością na polu rozwoju pszczelnictwa wyróżnić można Szkołę Główną Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie, Uniwersytet Rolniczy w Krakowie im. Hugona Kołłątaja, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie, Zachodniopomorski Uniwersytet w Szczecinie, Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu, Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu, Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny w Siedlcach oraz Uniwersytet Bydgoski im. Kazimierza Wielkiego.

Placówki te zajmują się różnorakimi zagadnieniami, jak choćby badaniami z zakresu doskonalenia pogłowia pszczoły miodnej, unasieniania matek, oceną stabilności populacji pszczół, zapylania upraw entomofilnych, a także pasieczną gospodarką wielkotowarową opartą o wykorzystywanie monokultur owadopylnych.

Na wyróżnienie zasługuje Oddział Pszczelnictwa Instytutu Sadownictwa i Kwiaciarstwa w Puławach. Od wielu lat organizowane są tam konferencje pszczelnicze, w których bierze udział szerokie grono naukowców. Ostatnia, 54 Naukowa Konferencja Pszczelarska, odbyła się w Puławach 7-8 marca 2017 r.

Materiały zawierające streszczenia wystąpień prelegentów zostały udostępnione bezpłatnie na stronie internetowej Oddziału. Można także nabyć inne publikacje opracowane przez środowisko badaczy skupione wokół placówki w Puławach.

Pewną ciekawostką jest anglojęzyczne czasopismo Journal of Apicultural Science. Ten obfity, składający się zazwyczaj z kilkuset stron periodyk, służy publikowaniu treści badań placówek w kraju i za granicą. Może on przydać się tym pszczelarzom, którzy w stopniu co najmniej dobrym posługują się językiem angielskim.

Tym, co uznać można za szczególnie wartościowe w funkcjonowaniu Oddziału, są bezpośrednie działania dla praktyki pszczelarskiej, takie jak produkcja matek pszczelich, rozmnażanie drzew pyłkodajnych, a w szczególności wczesno rozwijających się wierzb.

Kierownikiem Zakładu Zapylania Roślin jest dr hab., Zbigniew Kołtowski, z którym można kontaktować się w sprawie zakupy sztobrów wierzb pyłkodajnych i innych roślin. Oddział prowadzi szkolenia specjalistyczne pszczelarzy i realizuje zbiór działań nakierowanych na wspomożenie rozwoju polskiego pszczelarstwa.

Można mieć nadzieję, że działania te w przyszłości będą prowadzone na większą skalę.

Największą bolączką krajowego szkolnictwa wyższego zajmującego się pszczelnictwem jest brak realnego sprzężenia z potrzebami rynku pszczelarskiego. Problem ten jest oczywiście znacznie szerszy i generalnie dotyczy on całego systemu szkolnictwa akademickiego w Polsce.

Uczelnie nie są funkcjonalnie powiązane z praktyką pszczelarską w odpowiednim stopniu. Być może właśnie ta ich słabość sprawia, że prężnie rozwijają się podmioty z sektora prywatnego. Dobrym przykładem jest dwumiesięcznik pszczelarski „Pasieka”.

Pozbawiony państwowych subwencji, wciąż aktywnie działa na polu propagowania wyników badań i wdrażania innowacji. Co najważniejsze, przekazuje on wiedzę o pszczołach w sposób atrakcyjny dla odbiorcy. Jest bogaty w zdjęcia ilustrujące omawiane zagadnienia, a treść tekstów w większości przypadków napisana jest językiem zrozumiałym dla zdecydowanej większości czytelników.

Magazyn ma atrakcyjny wygląd, zachęcający do kupienia. Ten argument w rzeczywistości rynkowej ma dziś szczególne znaczenie. O wartości merytorycznej periodyku świadczy srebrny medal przyznany dwumiesięcznikowi w 2015 r. podczas Apimondii w Korei Południowej.

Czasopismo „Pasieka” jest więc obecnie drugim najlepszym czasopismem pszczelarskim na świecie. Pojawiło się także wielu hodowców matek pszczelich niezależnych od instytucji państwowych. Niektórzy z nich oferują matki sztucznej rasy Buckfast lub linie rasy włoskiej, które są niedostępne w podmiotach współpracujących z KCHZ.

Stan rodzimego pszczelnictwa ogólnie rzecz ujmując nie jest zły. Istnieje wiele instytucji, które zajmują się badaniami i rozwojem nauki o pszczole miodnej, zachowaniem lokalnej jej populacji. Nad rozmaitymi zagadnieniami pochyla się szerokie grono naukowców.

Jest jednak wiele do poprawienia. Przede wszystkim należy pracować nad sposobami przekazania wiedzy i obserwacji do szerokiego grona pszczelarzy. Tylko w ten sposób przecież można w pełni spożytkować trud, jaki zadają sobie badacze.

Konferencje czy szkolenia skupiają ograniczone grono pszczelarzy. Pewne rozczarowanie może budzić także rezygnacja z wydawania Pszczelniczych Zeszytów Naukowych. Miejsce tej wartościowej pozycji zajęło w 2001 roku wyżej wspomniane anglojęzyczne czasopismo Journal of Apicultural Science.

Podczas prac nad niniejszym podręcznikiem nie udało mi się dotrzeć do wiarygodnego opracowania podającego liczbę polskich pszczelarzy czytających i mówiących biegle po angielsku. Trzeba docenić ambicje stworzenia czasopisma o globalnym zasięgu.

Język angielski jest najpowszechniej używanym językiem na świecie, to łacina XXI wieku. Dobrze więc, że Journal of Apicultural Science tworzy naukowe forum do wymiany myśli, wyników badań i promocji polskiego pszczelnictwa za granicą.

Osoby w wieku okołoemerytalnym w dużej części mogą mieć także problem z korzystaniem z Internetu. Być może niezłym pomysłem byłoby więc publikowanie wyników badań w porządnie opracowanej i wydanej formie papierowej. Takie wydawnictwo, na przykład w formie roczników, mogłoby docierać do szerokiego grona odbiorców.