Układ małżeński - Katarzyna Lemiesz - ebook + książka
BESTSELLER

Układ małżeński ebook

Lemiesz Katarzyna

3,7

16 osób interesuje się tą książką

Opis

Erick to przystojny i bogaty właściciel sieci hoteli na Hawajach, który wykorzystując swój wdzięk, uwodzi kobiety. Prawda jest taka, że nie ma do nich szacunku i traktuje je przedmiotowo. Przez swoją złą reputację zaczyna tracić zaufanie partnerów biznesowych. Jego ostatnią nadzieją jest małżeństwo. Czy Erick zdobędzie się na taki krok, skoro kobiety są dla niego zabawką?

 

Po śmierci ojca Rossalin miała u boku tylko przyjaciółkę, która ją wspierała. Narzeczony ją zdradził, co doprowadziło do rozstania. Kobiecie trudno się odnaleźć w życiu po niepowodzeniach. Dostaje propozycję pracy w firmie, w której jej przyjaciółka Paula jest asystentką w księgowości. Rossi zostaje sekretarką Ericka Nilssona, mimo że czuje do niego niechęć.

 

Do czego doprowadzi ich wspólna praca? Czy propozycja złożona Rossalin przez Nilssona zostanie przyjęta? Jakie tajemnice skrywa Erick i do jakiego niebezpieczeństwa doprowadzi ich znajomość?

 

 

Zapraszam na gorącą, momentami dowcipną, a momentami łapiącą za serce historię Rossalin i Ericka, których połączył układ. Małżeński układ. Co skłoniło bohaterów do zawarcia związku? Czy byli przygotowani na jego konsekwencje? Szczerze polecam tę nieprzewidywalną, pełną namiętności powieść! – Anett Lievre, autorka

 

Układ małżeński” to historia pokazująca, że kiedy do gry wkraczają uczucia, wszystkie zasady przestają istnieć i liczą się tylko pożądanie oraz bezpieczeństwo drugiej osoby. Ta książka wciągnie was od samego początku i będzie trzymać w napięciu do ostatniej strony. Polecam sięgnąć po tę powieść o złych i dobrych decyzjach oraz o tym, że warto walczyć do końca. – Świat książkowy Mali

 

Układ małżeński” to powieść pełna emocji, uczuć oraz niebezpieczeństw czyhających na głównych bohaterów. Autorka z każdą kolejną stroną pokazuje ogromny wachlarz emocji współgrających z namiętnymi uczuciami. Obok tej książki nie da się przejść obojętnie. Jest niczym woda i ogień w jednym. Historia pochłonie czytelnika bez granic. – Karolina Gliniecka, czekoladowystworek

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 278

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,7 (382 oceny)
172
63
44
50
53
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
sysia1983

Nie polecam

Nie dałam rady. Bajka jakich wiele. Kiepska.
101
paaula29

Nie polecam

no dajcie spokój, czy wydawnictwo naprawdę czyta to co wydaje???
81
2323aga

Nie polecam

Nie przebrnęłam. Facet jest dupkiem, a ona jest pechowa i głupia.
61
EwaBobrowska1

Z braku laku…

Niestety nie da się tego czytać. .
41
kati2001

Nie polecam

O matko ..... To jest niskiej klasy Harlequin.
41

Popularność




Tej autorki w Wydawnictwie WasPos

Umowa na miłość

Układ małżeński

WPRZYGOTOWANIU:

Historia wielkiej miłości

Wszystkie pozycje dostępne również w formie e-booka

Copyright © by Katarzyna Lemiesz, 2022Copyright © by Wydawnictwo WasPos, 2023All rights reserved

Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowania oraz udostępniania publicznie bez zgody Autora oraz Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.

Redakcja: Kinga Szelest

Korekta: Aneta Krajewska

Zdjęcie na okładce (para): © by Thayssa Castro/Pexels

Zdjęcie na okładce (plaża, hotel): © by Tyler Lastovich/Pexels

Projekt okładki: Magdalena Czmochowska

Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna: Adam Buzek, [email protected]

Ilustracje przy nagłówkach: © by pngtree.com

Wydanie I – elektroniczne

ISBN 978-83-8290-296-9

Wydawnictwo WasPosWarszawaWydawca: Agnieszka Przył[email protected]

Spis treści

Prolog

Rozdział 1

Rozdział 2

Rozdział 3

Rozdział 4

Rozdział 5

Rozdział 6

Rozdział 7

Rozdział 8

Rozdział 9

Rozdział 10

Rozdział 11

Rozdział 12

Rozdział 13

Rozdział 14

Rozdział 15

Rozdział 16

Rozdział 17

Rozdział 18

Rozdział 19

Rozdział 20

Rozdział 21

Rozdział 22

Rozdział 23

Rozdział 24

Rozdział 25

Rozdział 26

Rozdział 27

Rozdział 28

Rozdział 29

Rozdział 30

Rozdział 31

Rozdział 32

Rozdział 33

Rozdział 34

Rozdział 35

Rozdział 36

Epilog

Prolog

– Wyskakuj z ubrań! – Oczami wyobraźni widziałem jej niezłej wielkości piersi. – Śpiesz się, bo mój czas jest bardzo cenny, a muszę się odprężyć przed ważnymspotkaniem.

Laska – nawet, nie pamiętałem jej imienia – była tak napalona na mnie, że mogłaby pobić rekord Guinnessa w rozbieraniusię.

Tak, jak sobie wyobrażałem, jej piersi były cudowne, a brązowe sutki prosiły się o to, by się nimi dobrzezająć.

– Teraz usiądź na mnie i daj się nasycić swoimciałem.

Dziewczyna była bardzo posłuszna i wykonywała każde moje polecenie bez mrugnięciaokiem.

Dyszała wprost w moje ucho, gdy ja ssałem jej piersi. Widziałem, jak moja pieszczota sprawiała dziewczynie przyjemność. Mnie jednak to całe ssanie się znudziło. Nie lubiłem zbyt długo wykonywać jednej czynności. Co innego, jak robiła tokobieta.

Przyszedł w końcu czas, by to ona zajęła się tym, co powinna. Odepchnąłem ją i rozpiąłemspodnie.

– A teraz ssij, maleńka, tak, jak umiesz najlepiej, i bierz jaknajgłębiej.

Wytrzeszczyła swoje piwne oczy na widokpenisa.

– Nigdy nie miałam takiego wbuzi.

Złapałem ją za włosy i wepchnąłem fiuta w jejusta.

– To teraz masz ku temu niepowtarzalnąokazję.

Biedna aż się dławiła, ale dzielnie gossała.

Kiedy byłem mocno podniecony, kazałem dziewczynie położyć się na łóżku i wypiąć tyłek w moją stronę. Zerżnąłem ją ostro, a jej krzyki niosły się po pokojuhotelowym.

Skończyłem szczytować w jej ustach i udałem się do łazienki. Gdy wyszedłem, rzuciła się na mnie naga i ręką zaczęła macać moje przyrodzenie przez materiałspodni.

– Dziewczyno, co ty, do kurwy, wyprawiasz?! – Odepchnąłemją.

– Pragnę znowu uprawiać z tobą seks. – Ciągle była na mnienapalona.

– Nie mam ochoty bzyknąć cię po razdrugi.

Ponownie odepchnąłem ją od siebie na tyle mocno, że upadła na łóżko. Wyjąłem z kieszeni tysiąc dolarów i rzuciłem nałóżko.

– Pokój jest opłacony do jutra, do południa. Było miło. Żegnam.

Brunetka popatrzyła na mniewrogo.

– Nie jestem dziwką, której się płaci i którą się zostawia po seksie, ty kutasie! – Wstała i cisnęła banknotami w mojąstronę.

– Laleczko, każdej dziwce, która bzyka się z pierwszym lepszym facetem poznanym na ulicy, płaci się za usługi. Zresztą, nie jesteś taka dobra, na jaką wyglądasz. – Puściłem jej oczko i wyszedłem, po drodze zabierającmarynarkę.

– Ty bogaty skurwielu! – Usłyszałem na koniec, wsiadając dowindy.

Każdą kobietę traktowałem w identyczny sposób. Wszystkie były puste i leciały na moją kasę oraz na mój wygląd. W końcu byłem przystojnym i jednym z najbogatszych facetów w mieście. Dlatego nigdy nie miałem problemu, by codziennie pieprzyć inną laskę. Obojętnie, czy była wolną, czy zamężną kobietą. Liczył się dla mnie tylko seks. Nawet ubrań nie zdejmowałem, jedynie rozpinałem spodnie i robiłem swoje. Nie pokazywałem kobietom swojego ciała. Zabawa to zabawa, więc nie wiedziałem, czemu one później były tak rozczarowane. Czyżby liczyły na coświęcej?

***

– Nick, masz dla mnie te raporty? – zapytałem.

Mieć faceta jako swojego asystenta to wielki dramat. Kto mnie w ogóle do tego namówił? Powinienem był mieć długonogą blondynkę w kusej spódnicy, którą mógłbym pieprzyć w wolnychchwilach.

– Proszę wybaczyć, ale nie zdążyłem. – Jego twarz była czerwona i spocona zestrachu.

– Żartujeszchyba.

Nigdy nie zrobił niczego na czas. Miałem dosyć jego nieposłuszeństwa iopieszałości.

– Jutro rano będą nabiurku.

– Od jutra już tu nie pracujesz! – Wstałem i gestem pokazałem muwyjście.

– Ale, szefie, ja…

Nie dałem mu dokończyć i otworzyłem szerokodrzwi.

– Żegnam.

Wyszedł, a ja zamknąłem za nim drzwi i wcisnąłem przycisk na telefonie stojącym nabiurku.

– Paula! Masz znaleźć dla mnie nową sekretarkę, która zjawi się jutro w moim gabinecie. Tylko pamiętaj, że tym razem ma to być kobieta. Jeśli nie podołasz, to pożegnasz się zpracą.

– Dobrze, szefie.

– Ma mieć doświadczenie na tym stanowisku. Wyraziłem sięjasno?

– Oczywiście.

– Ja teraz wychodzę, bo mam spotkanie, a ty bierz się do szukania nowegopracownika.

Miałem nadzieję, że tym razem znajdzie kogośodpowiedzialnego.

Rozdział 1

ROSSALIN

Siedziałam sobie wygodnie w fotelu, na stopach miałam swoje zniszczone, ale za to wygodne pantofle, a w dłoni trzymałam kubek gorącego kakao, kiedy zadzwoniłaPaula.

– Cześć – powiedziałamzadowolona.

– Cześć, Rossi. Nadal szukasz pracy? – zapytała trochępodenerwowana.

– Niestety. Nikt się nawet nie odezwał. Czy ja mam aż tak wygórowane wymagania? I po co się uczyłam i wydawałam pieniądze na studia, skoro nikt nie chce mniezatrudnić?

– Oj tam, normalne maszwymagania.

Wyczułam, jak sięuśmiecha.

– Super, że nie masz pracy, bo ja mam dla ciebie idealnąrobotę.

Z radości aż mi serceprzyśpieszyło.

– U mnie w firmie zwolniło się miejscesekretarki.

– Poważnie?

Uradowałam się, bo od dobrych kilku tygodniu szukałam jakiegoś etatu. Jak na złość nikt się nie odezwał, a przecież byłam sumienna i znałam specyfikę pracy na stanowisku, na któreaplikowałam.

Z ostatniej roboty odeszłam z wielkim hukiem po tym, jak przyłapałam mojego faceta na penetrowaniu szefowej od tyłu. Nie dość, że podbiłam mu oko, to jeszcze szefowa oberwała w twarz. Pomyśleć, że straciłam trzy lata życia dla takiegodupka.

– Ale musiałabyś zacząć już odjutra.

– Super! – krzyknęłam rozpromieniona. – Mam nadzieję, że nie chodzi o stanowisko sekretarki twojego szefa bawidamka? – zażartowałam.

– Właśnie… będziesz sekretarką mojegoszefa.

Nastałacisza.

– Nie mam innego wyjścia i muszę przyjąć twojąofertę.

Nasłuchałam się od Pauli wielu rzeczy na temat Ericka Nilssona. Sporo jeszcze wyczytałam w Internecie. Jego życie to jeden wielkiskandal.

Co rusz w gazetach pojawiały się wywiady z kobietami, które próbowały zaszkodzić temu draniowi w odwecie za to, w jaki sposób je potraktował, lecz on nic sobie z tego nie robił. Kobiety ciągle do niego lgnęły, leciały jak pszczoły do miodu. Nie rozumiałam tego. Widocznie lubiły być poniżane. To był ich problem, a niemój.

Kilka miesięcy temu, kiedy Paula zabrała mnie ze sobą na bankiet z okazji pięciolecia powstania firmy, miałam okazję poznać Nilssona. Na mnie jednak nie działał jego urok osobisty. Nie mogłam powiedzieć, że nie był przystojny, ale po tym wszystkim, czego się o nim dowiedziałam, czułam tylko obrzydzenie. Próbował do mnie zagadać, lecz ja unikałam go jakognia.

– Dziękuję, kochana, ratujesz mi tyłek. Przyjadę po ciebie koło siódmejtrzydzieści.

– Okej.

Ucieszyłam się, że będę mogła pracować i mieć płynność finansową, jeśli oczywiście sięsprawdzę.

Zrzuciłam ze stóp zniszczone pantofle i pobiegłam do szafy. Otworzyłam stare, drewniane drzwiczki, po czym przez dobre pięć minut stałam i zastanawiałam się, co włożyć. Wiadomo, że mój strój musiał być schludny i odpowiedni do sytuacji. Nie mogłam jednak wyglądać zbyt seksownie, by przypadkiem Nilsson nie próbował mnie podrywać. Po namyśle zdecydowałam, że lepiej nie kusić losu. Wyjęłam spodnie dżinsowe, białą koszulkę, a do tego krótką kurtkę dżinsową i trampki. Z pewnością Pauli, a tym bardziej Erickowi, mój strój się nie spodoba. Mnie to nie obchodziło, bo ważniejsza od ubioru była praca i to, jak się jąwykonywało.

Umyłam się i położyłam do łóżka. Jutro czekał mnie trudnydzień.

Noc minęła szybko i trzeba było wstawać. Wzięłam prysznic, zjadłam śniadanie i zrobiłam delikatny makijaż, a włosy upięłam w wysoki kucyk. Paula zjawiła się punktualnie. Ubrana była w jasną spódnicę, białą bluzkę i żakiet. Wyglądałaperfekcyjnie.

– O mamusiu! Jak tywyglądasz?

Jej zdziwienie mnierozśmieszyło.

– Nie podoba ci się mojastylizacja?

– Wyglądasz, jakbyś szła do pubu na piwo, a nie do pracy. Musimy cię szybkoprzebrać.

Odłożyła torebkę i zaczęła grzebać w mojej starej szafie, która należała do mojej zmarłejbabci.

– Wkładaj to! – Podała mi ołówkową spódnicę i białąbluzkę.

– Teraz to ty żartujesz. – Spojrzałam gniewnie naprzyjaciółkę.

– Nie dyskutuj, bo musimy jużwychodzić.

Przebrałam się i zeszłyśmy na dół do jej czerwonego audi. Po dziesięciu minutach dojechałyśmy podfirmę.

– Tylko bądź grzeczna dla mojego szefa. – Puściła mi oczko, bo wiedziała, że miewam niewyparzonyjęzyk.

– Postaramsię.

Zaprowadziła mnie do biura pana Nilssona izapukała.

– Proszę. – Usłyszałyśmy jego stanowczyton.

Siedział za ciężkim, mahoniowym biurkiem, nad stertą papierów. Na nasz widok podniósłgłowę.

– Dzień dobry, panie Nilsson, przyprowadziłam panu nowąpracownicę.

Spojrzał się na mnie dziwnymwzrokiem.

– Jak się nie mylę, to twoja przyjaciółka? – Podszedł i podał mirękę.

– Dzień dobry, panieNilsson.

– Witam. A teraz bierzemy się do roboty, bo czas goni. Warunki zatrudnienia omówimypóźniej.

Rozdział 2

ROSSALIN

– Szczegóły twojej umowy ustalimy przy lunchu. – Nilsson podszedł do mojegobiurka.

Wyglądał uroczo w idealnie skrojonym, czarnym garniturze opinającym jego mięśnie. Prezentował się wspaniale, więc mógł przyciągać kobiety, które później wykorzystywał dla własnej przyjemności. Był dość wysoki, jak na moje oko mógł mierzyć około metra osiemdziesięciu pięciu. Miał brązowe, gęste włosy, które były w lekkim nieładzie. Jego zielone oczy wpatrywały się w moje, wyczekując jakiejkolwiekodpowiedzi.

– Na lunch? – zapytałam zaskoczona jego propozycją. – A nie możemy omówić tego tutaj, panieNilsson?

Nie miałam ochoty wychodzić na miasto, i to jeszcze z tymmężczyzną.

– Nie jesteśgłodna?

Kiedy my przeszliśmy na ty? Nie przypominałam sobie takiegomomentu.

– Jestem, ale mam wszystko przy sobie. Tak w ogóle to od kiedy zaczęliśmy mówić sobie poimieniu?

Uśmiechnął się jeszczeszerzej.

– Jak chcesz, Rossalin, to możesz mówić mi po imieniu. – Wyciągnął dłoń w moją stronę. – JestemErick.

Chwilę się wahałam, czy spoufalanie się z szefem to mądre posunięcie, zwłaszcza że żaden pracownik nie zwracał się do niego poimieniu.

– Wolałabym, żeby pozostało tak, jak jestteraz.

Zabrał dłoń i schował do kieszenispodni.

– Skoro takuważasz…

Wydawało mi się, że trochę się zmieszał. Nie był przyzwyczajony do tego, że ktokolwiek muodmawiał.

– Nie mam zamiaru spoufalać się z własnymszefem.

– Twój wybór, ja jednak będę zwracał się do ciebie poimieniu.

– Skoro tak panchce.

Nilsson szybko zmieniłtemat.

– Miałem nadzieję, że będziesz chciała spróbować najlepszych naleśników z owocami wmieście.

Uśmiechnął się, a mnie na samą myśl pociekła ślinka. Uwielbiałamnaleśniki.

– Muszę przyznać, że skusił mnie pan na tenlunch.

Gdyby nie moje marne kanapki z wędliną, tobym się niezgodziła.

– Za pięć minut widzimy się wholu.

Wyszedł zadowolony, a jego pewność siebiepowróciła.

Dokończyłam szybko układanie dokumentów, zabrałam torbę i ruszyłam w stronę korytarza. Po drodze podeszła do mniePaula.

– A ty gdzie wychodzisz? – Była bardzo ciekawa, jak to mojaprzyjaciółka.

– Idę z szefem na lunch, by omówić warunkiumowy.

Paula rozdziawiłausta.

– Czemu jesteś takazaskoczona?

– Zaskoczona? Ja jestem zdziwiona tym, co mówisz, bo szef nigdy nie zabiera swoich pracowników na lunch, by omawiać jakiekolwieksprawy.

– Paula, on zaprosił mnie na naleśniki, a wiesz, że nie umiem odmówić mojemu ulubionemu daniu. – Uśmiechnęłam się dodziewczyny.

– Tak to się teraz nazywa? Przecież wiesz, jaki onjest!

Nie sądziłam, że będzie taka oburzona moim wyjściem zNilssonem.

– Wiem doskonale i ty też powinnaś wiedzieć, że mnie on całkowicie nieinteresuje.

– Mam nadzieję, że…

– Gotowa jesteś, Rossalin? – przerwał nam rozmowę, podchodząc donas.

– Tak, panieNilsson.

Wskazał ręką w kierunku windy, a ja odwróciłam się w stronę zdezorientowanej Pauli i zrobiłam minę, którą tylko onarozumiała.

Z Paulą poznałyśmy się przypadkiem w sklepie, kiedy to obie rzuciłyśmy się na ostatnią butelkę jogurtu brzoskwiniowego. Kłóciłyśmy się o to, która pierwsza wzięła jogurt w rękę. Obie byłyśmy uparte, w dodatku pech chciał, że odkręciła się nakrętka i wylała się na nas zawartość opakowania. Ja miałam całą twarz oblaną brzoskwiniową cieczą, a moja rywalka włosy. Wyglądałyśmy komicznie. Nie wytrzymałyśmy ze śmiechu i zaczęłyśmy rechotać jak żaby. Na to wszystko przybiegł z krzykiem kierownik sklepu i kiedy chciał na nas jeszcze nakrzyczeć, poślizgnął się na resztkach jogurtu i upadł pomiędzy nami. Nasz śmiech bardziej się nasilił. Po dostaniu reprymendy od mężczyzny, opuściłyśmy sklep i udałyśmy się na kawę, na której stwierdziłyśmy, że chcemy utrzymywać ze sobą kontakt. Dzięki jogurtowi brzoskwiniowemu zdobyłam najlepszą przyjaciółkę podsłońcem.

Wsiadłam z szefem do windy, a on nie spuszczał ze mnie uważnego spojrzenia. Czułam się dość zażenowana. Nie umiałam jednak utrzymać języka za zębami i musiałam cośchlapnąć.

– Co mnie pan tak lustruje? Sądzi pan, że dam się nabrać na te pańskie podchody od samegorana?

Jego usta wykrzywiły się w łobuzerskimuśmiechu.

– Jaka ty jesteś zadziorna. – Oblizał dolną wargę. – Przyglądam ci się dlatego, że z wyglądu jesteś idealną kobietą, ale twoje warczenie wskazuje na to, że jesteś również nieujarzmionąkocicą.

Zatkało mnie. Nie spodziewałam się tego. On jednak był twardszy, niż mnie sięwydawało.

– Mówię to, co myślę, a pańska ocena w żaden sposób mnie nie uraziła, a tym bardziej nie zrobiła na mnie wrażenia. Nie wiem, co chciał pan tymosiągnąć.

– Nie ruszymy się stąd, dopóki nie ustalimy czegoś, na czym mi zależy. – Podszedł bliżej i oparł rękę nad mojągłową.

Nawet nie zauważyłam, kiedy zatrzymałwindę.

– Że coproszę?

Odsunęłam go lekko od siebie i przeszłam na drugą stronę, by wcisnąć guzik, lecz Nilsson wyprzedził moje myśli i zasłonił panel swoimiplecami.

– Nie tak szybko, Rossalin. – Chwycił mnie za łokieć i przyciągnął ku sobie. – Na imprezie wpadłaś mi w oko i gdyby nie ta twoja uparta przyjaciółka, już dawno byłabyśmoja.

Nie wytrzymałam jego pewności siebie i uderzyłam go w policzek. Reakcja Ericka wywołała u mnieśmiech.

– Ty małatygrysico!

Dotknął swojej twarzy i w jednej sekundzie przyciągnął mnie do siebie. Moje ciało złączyło się z jego ciałem, a oddech przyśpieszył. Nie wiedziałam tylko, z jakiego powodu – czy dlatego, że byłam tak blisko Ericka, czy dlatego, że wiedziałam, co miało za chwilęnastąpić.

– Daj mi spokój, nigdy nie będę twoją kolejną zdobyczą! – wykrzyczałam mu prosto w twarz i pożałowałam tego, że spojrzałam w jegooczy.

Mimo że górował nade mną, zdążył wbić swoje usta w moje. Zakręciło mi się w głowie i chyba z braku świeżego powietrzazemdlałam.

Otworzyłam oczy. Nie wiedziałam, jak znalazłam się we własnym łóżku, i to w samej bieliźnie. Od momentu, kiedy straciłam przytomność, nic nie pamiętałam. Nie miałam pojęcia, co się działo. Jedyne, co przychodziło mi do głowy, to to, że do mieszkania musiała przywieźć mnie Paula. Wstałam i nałożyłam szlafrok. Kiedy otworzyłam drzwi sypialni, usłyszałam dziwne odgłosy dobiegające z kuchni. Będąc pewna, że zastanę moją przyjaciółkę grzebiącą w lodówce, wyszłam cicho z pokoju, by ją przestraszyć. Przekraczając próg, ujrzałam wypięte, męskie pośladki. Miałam w domu złodzieja, który penetrował moją pustą lodówkę. Cofnęłam się kilka kroków i zza szafy wyjęłam parasolkę. Podeszłam bliżej do nieproszonego gościa, pełna strachu zrobiłam zamach i z całej siły uderzyłam mężczyznę w plecy. Facet walnął głową w górną półkę lodówki, jęknął z bólu i odwrócił się w mojąstronę.

– Cojest!?

Nie patrząc, kto to, zdzieliłam mężczyznę kolejny raz, celując tym razem wnogi.

– Przestań, do cholery! Chcesz mnie zabić, kobieto? – Facet upadł na kolana, podnosząc na mnie swój gniewnywzrok.

Ja w tym momencie wypuściłam parasol zręki.

– Co ty robisz w moim mieszkaniu i dlaczego grzebiesz w mojejlodówce?

Mężczyzna wstał, opierając się o stół, po czym złapał się za głowę iplecy.

– Wszystkich swoich gości traktujesz w taki idiotycznysposób?

Podeszłam do zamrażalnika, wyjęłam mrożony groszek i rzuciłam w jegostronę.

– Nieproszonych gości zabijam, ale miło było widzieć pana Ericka Nilssona na kolanach. – Byłam wściekła, ale i rozbawiona całą tąsytuacją.

– Chciałem przygotować ci obiecane naleśniki, ale jak widzę, to ty wolisz powalać mężczyzn na kolana. – Przyłożył mrożonkę do głowy. – Ty, kobieto, w tej kuchni nic niemasz.

– Nie twoja sprawa. – Związałam ciaśniej szlafrok, widząc jego rozpalonywzrok.

– Rossalin, ty jesteś gorsza niż dzika i wygłodniała bestia. – Jego twarz przybrała rozbawionywyraz.

– Dla takiej padliny jak ty to tylko bestią można być. – Zrobiłam groźną minę, podnosząc swójparasol.

– Jesteś niemożliwa. – Postawił krok w mojąstronę.

– Nie podchodź bliżej, bo ponownie ciprzyłożę.

Erick odsunął się w to samo miejsce, w którym wcześniejstał.

– Zawsze grasz taką cnotkę przed mężczyznami, by później pokazać, kto nad kimgóruje?

Moja cierpliwość siękończyła.

– Chcę, by opuścił pan moje mieszkanie w trybienatychmiastowym.

– Nie mam zamiaru wyjść, bo jest mi tu dobrze. – Uśmiechnął się w taki sposób, że nogi się pode mnąugięły.

Nie zważając na moje słowa, odłożył mrożony groszek i minął mnie, udając się do salonu. Usiadł wygodnie na kanapie, w dodatku na moim ulubionym miejscu, i wyjął telefon. Z tego, co usłyszałam, to dzwonił, by zamówić jedzenie. Moją głowę zaprzątały jednak inne myśli. Stałam i przyglądałam się jego umięśnionemu ciału. Nie sądziłam, że mój szef bez koszuli mógł wyglądać aż tak pociągająco. Zero jakiejkolwiek fałdki, był idealny. Dlatego miał takie branie u kobiet. Każda chciałaby go dotknąć. Budową przypominał Zeusa. Byłam ciekawa, czy reszta jego ciała też była taka umięśniona. Chętnie bym się o tym przekonała, zdzierając z Ericka resztę ubrań. Szybko odgoniłam niegrzeczne myśli, kiedy do moich uszu dobiegł jegogłos.

– Comówiłeś?

– Podobam ci się, Rossalin, prawda? Widzę to po twoich oczach i ustach, które tak namiętnieoblizujesz.

Czy ja faktycznie to robiłam? Ale była ze mnie idiotka. Mogłam się domyślić, że Erick nie da zawygraną.

– Schlebiasz sobie. Ja nadal żądam, byś opuścił mojemieszkanie.

– Ty naprawdę potrzebujesz dobrego zerżnięcia, wtedy byłabyś bardziej ujarzmiona. – Zaśmiał się i rozłożył na kanapie, podkładając sobie ręce pod głowę. – Zaraz przywiozą jedzenie, więc chodź tu do mnie i gdybyś była taka miła, to mogłabyś mi zrobić masaż stóp, bo mamprzemęczone.

Tego było już za wiele. Jak on śmiał odzywać się do mnie jak do swojejsłużącej?!

– Powtórzę to po raz ostatni. Proszę się stąd wynieść, bo jak nie, to zadzwonię napolicję.

Wzięłam do ręki jego koszulę i marynarkę z oparcia krzesła i rzuciłam mu prosto w twarz. Ten tylko zaśmiał się wgłos.

– Rozumiem, że chcesz zgrywać niedostępną. – Wstał z kanapy i w szybkim tempie znalazł się przymnie.

Czułam jego męski zapach, który działał na mnie pobudzająco. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego ja tak na niegoreagowałam.

– Nie będę pańską kolejną dziwką. – Z całej siły nadepnęłam mu na nogę i kopnęłam prosto między umięśnione uda. Widocznie musiałam zdzielić go za mocno, bo upadł na kolana i zajęczał głośno. – A teraz, panie Nilsson, proszę opuścić moje mieszkanie i dać mi świętyspokój.

W tym momencie zadzwonił domofon. Podeszłam i podniosłamsłuchawkę.

– Halo.

– Przywiozłem zamówienie. – Usłyszałam.

– Zaraz jeden pan zejdzie i odbierze. – Odłożyłam słuchawkę domofonu. – Pańskie jedzenieprzyjechało.

Wstał z podłogi i patrzył na mnie groźnym wzrokiem. Myślał, że może się przestraszę i będę go przepraszać. Nic z tych rzeczy. Kolejny raz rzuciłam w niego jego ubraniami. Złapał je i zaczął wkładać koszulę. Podszedł do mnie i szepnął mi do ucha. Automatycznie poczułam mrowienie na całymciele.

– To nie jest koniec, moja piękna Rossalin, to dopiero początek wielkiej przygody, w której będziesz błagała o więcej. Ja nie będę miał litości i zrobię wszystko, by twoja cipka zapamiętała mnie i pragnęła mojego kutasa jużzawsze.

Cmoknął mnie w szyję i wyszedł, zostawiając wosłupieniu.

To nie mogło się dziać naprawdę. Jakim trzeba było być facetem, by myśleć fiutem, a nie głową? Jak dorosły mężczyzna i właściciel tylu hoteli mógł się tak zachowywać? Byłam bardzo zniesmaczona tym całym zajściem. I jak ja mogłam iść do pracy, w której byłam jego sekretarką, i rozmawiać z tym napalonym samcem? Gdybym nie musiała spłacać kredytu za mieszkanie, tobym się zwolniła. Choć jeśli Nilsson wspomni kiedyś o tym dziwnym zajściu, i tak będę zmuszona poszukać innej pracy. Tylko czy ją tak szybkoznajdę?

Obiecałam sobie, że nigdy więcej nie będę wylewać łez przez wstrętnych i bzykających co popadnie facetów. Nigdywięcej.

Rozdział 3

ROSSALIN

Stałam wpatrzona w drzwi i nie mogłam otrząsnąć się z tego, co usłyszałam z ust Ericka. Najbardziej zadziwiła mnie reakcja mojego ciała. Jego lekkie muśnięcie warg sprawiło, że przeszły mniedreszcze.

– Pieprzone ciało – powiedziałam dosiebie.

Jak mogło tak zareagować? Przecież Erick nie był głupi i z pewnością zauważył, jak zadziałała na mnie jego delikatna pieszczota. W głowie ciągle odbijały mi się jego ostatniesłowa.

To nie jest koniec, moja piękna Rossalin, to dopiero początek wielkiej przygody, w której będziesz błagała o więcej. Ja nie będę miał litości i zrobię wszystko, by twoja cipka zapamiętała mnie i pragnęła mojego kutasa jużzawsze.

Na samą myśl o tym moje ciało wariowało. Dziwny żar obiegł miejsce między udami. To było osobliwe uczucie. Przecież on wcale nie rozgrzewał mnie tak, jak wskazywała reakcja mojegoorganizmu.

Po dobrych dziesięciu minutach ruszyłam się z miejsca i poszłam pod prysznic. Musiałam jakoś odreagować, a zimna woda szybko mi w tympomogła.

Cieszyłam się, że w firmie Ericka weekendy były wolne i nie musiałam przez ten czas patrzeć na jego twarz, na której można było zobaczyć pragnienie seksu. Zastanawiałam się, czy każdy bogaty dupek miał w głowie tylko wykorzystywanie kobiet. Wiedziałam, że większość z nich, jak i nie wszystkie, pchały się do jego łóżka na własne życzenie. Jeśli mój szef sądził, że mnie przeleci, to był w wielkim błędzie. Dopiero zobaczy, jaka potrafiłam być podła, i z pewnością odechce mu się zabawy z moimciałem.

Gdy wyszłam spod prysznica i się ubrałam, zaburczało mi w brzuchu. Zajrzałam do lodówki, w której oprócz starego zeschniętego sera nie było kompletnie nic. Cholera, zapomniałam zrobić zakupy. Chciałam czy nie, musiałam iść do sklepu nocnego. Wcale mi się ten pomysł nie podobał, zwłaszcza że dzielnica, w której mieszkałam, wieczorami nie była zbyt bezpieczna. Wiele razy słyszałam awantury na ulicach, różne dziwne typy zaczepiały ludzi, a najczęściej właśnie pod sklepem. Stały i piły na tyłach, używając wulgaryzmów. Gdyby było mnie stać, to chętnie zamówiłabym jedzenie do domu, ale przed pierwszą wypłatą mogłam o tymzapomnieć.

Naciągnęłam kaptur na głowę i na wszelki wypadek włożyłam do kieszeni gaz pieprzowy. Wyszłam z domu i pochylona ruszyłam przed siebie. Mijałam różnych ludzi, większość wracała z pracy, a niektórzy wyglądali na bardzo zmęczonych po spożyciu alkoholu. Dobrze, że sklep był parę metrów od mojego mieszkania, to mogłam tam szybko dotrzeć. Oczywiście przed wejściem stało towarzystwo pijanych dresiarzy z butelkami piwa. Szybko weszłam do środka, chwyciłam koszyk i zaczęłam wrzucać do niego produkty. Podeszłam do kasy, przy której przywitała mnie uśmiechniętąLisa.

– Znowu zapomniałaś zrobićzakupów?

– Niestety, za długo siedziałam w pracy – odpowiedziałam, odwzajemniającuśmiech.

– Dwadzieścia sześć dolarów – podsumowała mojezakupy.

– Nie boisz się tak sama siedzieć w sklepie i obsługiwać tych tam? – Wskazałam ręką na grupkępijaczków.

– Przyzwyczaiłam się, a oni traktują mnie w miarę z szacunkiem. Poza tym jakby było inaczej, to nie sprzedałabym im alkoholu. – Uśmiechnęła się domnie.

– To dobrze. – Wzięłam reklamówkę z zakupami. – Spokojnej nocy. – Wyszłam ze sklepu, narzucając z powrotem kaptur nagłowę.

Chciałam przejść niepostrzeżenie i kiedy byłam pewna, że mi się udało, usłyszałam głosy zaplecami.

– Stary, zobacz, jaka foczkawyszła.

– Ale ma tyłeczek – powiedziałdrugi.

– Chętnie bym zanurzył w niej swojego kutasa. – Zaśmiał się kolejny z nich, a reszta bandy muzawtórowała.

Przyśpieszyłam, kierując się w stronę mieszkania. Nie lubiłam tego typu sytuacji, bo po takich typach można się było wszystkiego spodziewać. Usłyszałam za sobą kroki i dźwięk rozbijanej na chodniku butelki. Serce podskoczyło mi do gardła. Przełknęłam głośno ślinę, kiedy ktoś złapał mnie za łokieć. Jeden z nich ściągnął mi kaptur zgłowy.

– Faktycznie, ładna z niej dupeczka. – Wyrwałam rękę i wsadziłam ją do kieszeni, w której miałamgaz.

– A gdzie to się, foczko, wybierasz?

– Nie twój interes, koleś.

Nie odwróciłam się i szłam dalej. Od domu dzieliło mnie może dwieście metrów. Chciałam jak najszybciej do niego dotrzeć i poczuć siębezpiecznie.

– Laluniu, interes to ja mogę ci zarazpokazać.

Wszyscy ryknęli wgłos.

– Odpieprz się ode mnie, imitacjofaceta!

Że też musiałam mieć niewyparzony język i zawsze w nieodpowiednim momencie cośchlapnąć.

– Uuu! Kocica ma pazurki. Chłopaki, dawaćją!

Dresiarz wydał polecenie swoim oprychom, którzy w szybkim tempie do mnie podeszli. Na szczęście zdążyłam wyjąć gaz i psiknąć im woczy.

– Ty mała dziwko! Pożałujesz tego! – krzyknął jeden z nich, a ja rzuciłam się doucieczki.

Byłam już przy klatce, kiedy jeden z nich złapał mnie w pasie i przewrócił naplecy.

– Lubisz się ostro zabawić? Widocznie tak. To teraz zobaczysz, jak imitacje facetów potrafią dać przyjemność takiej dziwce jak ty. – Podciągnął mi bluzę i wepchnął pod nią swoje brudnełapska.

Próbowałam się wyrywać i kopać, ale ten bandyta był silniejszy. Alkohol najprawdopodobniej działał na jego korzyść. Krzyczałam, lecz nikt nie odważył się przegonić dresiarzy. Strach odebrał mi odwagę i traciłam nadzieję na jakąkolwiek pomoc. Musiałam jakoś sama się obronić, ale niby jak miałam tozrobić…

Rozejrzałam się wokół, szukając czegoś, co pomogłoby mi w obezwładnieniunapastnika.

Zobaczyłam, że niedaleko leży moja reklamówka z zakupami. Musiałam się jakoś do niej przybliżyć. Zaczęłam się czołgać na placach. Było trudno, ale w końcu się udało. Wyciągnęłam słoik ogórków, które kupiłam do kanapek, i chciałam rozbić go na głowiezwyrodnialca.

– Nawet o tym nie myśl, mała.

Przejrzał moje zamiary i było pomnie.

– Puść mnie frajerze, bo pożałujesz! – Próbowałam pokazać, że jestem silna i się nieboję.

– Patrick i Joe, trzymajcie jej ręce, a ty i Parker, trzymajcie jej nogi. Przeniesiemy ją na drugą stronę do parku i tam się z nią wszyscyzabawimy.

Nie sądziłam, że można się tak bać i być świadomym gwałtu zbiorowego. Zaczęłam kolejny raz wierzgać nogami i okładać napastnika pięściami po plecach. Próbowałam złapać ten pieprzony słoik i jakimś cudem mi się udało. Rąbnęłam faceta w skroń, a ten jęknął z bólu, łapiąc się za głowę, z której poleciała mu krew. Wykorzystałam moment i zanim jego koledzy doszli chwiejnym krokiem, wstałam szybko i pobiegłam w stronęklatki.

– Łapcie, debile, tę szmatę i nie pozwólcie jejuciec!

Kiedy chciałam włożyć klucz do zamka, jeden z oprawców uderzył mnie w plecy tak mocno, że wydałam głośny jęk bólu i upadłam nakolana.

– To sobie, ślicznotko, przejebałaś.

Zaśmiał się głośno, a do mnie dotarł smród piwa. Było mi niedobrze, na plecach w miejscu uderzenia czułammrowienie.

– Chłopaki! Mamją.

– Dawajcie ją doparku!

Tak bardzo się bałam. Przez ból w kręgosłupie nie miałam już siły się bronić. Straciłam zapał do walki. Ludzie przechodzili na drugą stronę ulicy, patrząc na mnie zżalem.

– Pomóżcie mi, błagam was nawszystko!

Łzy wypłynęły mi z oczu. Krzyczałam, ale tego, kto odważył się odezwać, od razu straszyli nożem, więc inni też szybko uciekali. Byłam stracona i za moment miałam zostać zhańbiona przez pięciuoprychów.

– Nikt ci niepomoże.

Dostałam w twarz od tego, któremu rozbiłam słoik na głowie. Połowa jego twarzy była zakrwawiona. Zaczęło mnie piec miejsce uderzenia i poczułam ciepłą ciecz, która spływała mi popoliczku.

– Jesteście chorymi i pojebanymiskurwielami!

Ponownie dostałam w twarz, ale tym razem mocniej i rana na policzku zrobiła się większa. Krew kapała na chodnik, na którymleżałam.

– Nauczymy cię szacunku do nas, facetów, bo wiesz, nas się szanuje i nigdy się nam nieodmawia.

– Dajcie mi spokój – łkałam, a łzy mieszały się zkrwią.

– Słyszeliście, co pani powiedziała? – Dobiegł mnie męski i groźnygłos.

– Spierdalaj, garniturku, bo twoja buźka będziepocięta.

Próbowałam wstać i jakoś doczłapać do klatki, a wtedy zobaczyłam, jak Erick bez żadnego problemu rozprawia się z jednym, z drugim, z trzecim, a pozostała dwójka ucieka, aż się kurzy. Jeden z nich próbował jeszcze zaatakować Ericka, ale nie miał szans. Szybko został powalony przez podcięcie nóg i uderzony pięścią wtwarz.

Usłyszałam trzask kości i wtedy świat zawirował mi przed oczami. Upadłam z wycieńczenia w ramiona Nilssona izemdlałam.

ERICK

Kiedy wyszedłem z mieszkania Rossi, zapłaciłem za jedzenie i położyłem je na tylnym siedzeniu. Wyjąłem z kieszeni spodni paczkę papierosów i zapaliłem jednego. Stałem oparty o samochód i przyglądałem się przechodniom. Nie było tu za ciekawie, zwłaszcza dla takiej młodej i atrakcyjnej dziewczyny jakRossalin.

Od dawna nikt tak bardzo na mnie nie działał. Nie wiedziałem tylko, czy było to spowodowane jej uporem i ciętym językiem, czy tym, że kurewsko pragnąłem jej zgrabnego i delikatnego ciała. Nie mogłem się pozbyć myśli, że ona mnie nie pragnęła. Przecież ja miałem laski na pstryknięcie palcami. Ona była inna. Różniła się bardzo od reszty przelecianych przeze mnie kobiet. I to mnie w niejzafascynowało.

Wsiadłem do auta i sprawdziłem, kto dobijał się do mnie, kiedy byłem u Rossi. Dzwonił Bernie. Bernie był zarówno moim przyjacielem, jak i człowiekiem od załatwiania brudnych spraw. Oddzwoniłem doniego.

– Stary, no w końcu. Przecież łatwiej jest się dodzwonić do prezydenta niż dociebie.

Był jakiś dziwny. Czułem, że stało się coś, co wpłynie na mojąreputację.

– Rozumiem, że nie dzwoniłeś w żadnej błahejsprawie.

– Erick, dowiedziałem się, że większość twoich inwestorów będzie chciała się wycofać. Wszystko przez twój cholerny potencjał seksualny. Gdybyś nie pukał dziwek, które chciały się na tobie wybić, to może jeszcze nie miałbyś takprzerąbane.

Fakt, nie zawsze uważałem na to, kogo wybierałem. Niestety, mój popęd trudno byłozatrzymać.

– Kurwa, przez te pieprzone szmaty stracę grube miliony, jeśli oni faktycznie się wycofają. – Walnąłem rękoma o kierownicę. – Co mam teraz zrobić? Tylko nie mów mi, że mam się ożenić. – Zaśmiałemsię.

– A wiesz, że to niegłupipomysł.

Na jego słowa aż zakrztusiłem się własnąśliną.

– Zastanów się, to postawiłoby cię w dobrymświetle.

– Bernie, ja żartowałem. Wiesz, że ja nie nadaję się do zakucia wkajdany.

– Nie pieprz głupot, tylko ratuj swoją reputację i pieniądze. Masz dwa tygodnie. Ja spróbuję ich jakośudobruchać.

On chyba robił sobie ze mnie jaja. Niby skąd miałbym wytrzasnąć narzeczoną, która zgodziłaby się na taki układ. Przecież moja przyszła żona musiałaby różnić się od kobiet, z którymi sięspotykałem.

– Jesteś tam? – Usłyszałem głosprzyjaciela.

– Tak. Znajdź mi wszystko na temat RossalinDuncan.

Tylko jej obraz stanął mi przed oczami. Ona nadawałaby się idealnie. Musiałem najpierw sprawdzić informacje oniej.

– Kto to jest? – zapytałzaciekawiony.

– Moja sekretarka i być może moja przyszłażona.

– Nic mi nie mówiłeś, że masz nowąpracownicę.

– Nie dałaby ci sięomotać.

Obaj sięzaśmialiśmy.

Twarda była z niej sztuka i czułem, że ona może uratować mojąskórę.

– Próbowałem, stary. Ona jest jak dzikie zwierzę, które potrzebuje ujarzmienia. Dasz radę do wieczora mi cośpodesłać?

– Spróbuję.

Na tym nasza rozmowa się zakończyła, a ja pojechałem w stronędomu.

Po dwudziestej pierwszej otrzymałem mail z wiadomościami o Rossalin. Okazało się, że była sierotą. Matka zmarła na raka, a ojciec się powiesił. Oprócz tego nędznego mieszkania miała kredyt do spłacenia. Jako młoda dziewczyna związała się z Henrym, ale rozeszli się, bo chłopak wyjechał do pracy. Potem zaręczyła się z niejakim Tylerem, ale nie wiadomo, czemu się rozstali. Ponadto cieszyła się mianem najzdolniejszej uczennicy w liceum. Wygrywała konkursy matematyczne, co dało jej możliwość studiowania na dobrej uczelni. Ukończyła rachunkowość i marketing z zarządzaniem, również z najlepszym wynikiem. Jej konto było puste, żadnych oszczędności aniobligacji.

Postanowiłem pojechać do niej i przedstawić moją propozycję. Miała długie, lekko kręcone, ciemnobrązowe włosy. Oczy cudownie zielone, a podkreślający je makijaż dodawał im uroku. Była naprawdę śliczną, chociaż niską kobietką, ale miała silny charakter, co bardzo mi siępodobało.

Jechałem do Rossalin, układając sobie w głowie, jak przekonać ją do mojego pomysłu. Stwierdziłem, że moją kartą przetargową będą pieniądze. Gdy Rossie dowie się, że zabezpieczę jej byt, to się zgodzi. Stać mnie było nato.

Zatrzymałem się po drugiej stronie ulicy i wyłączyłem silnik. Otworzyłem drzwi i usłyszałem krzyki kobiety błagającej opomoc.

Pod klatką Rossi stało kilku pijanych facetów, a jeden z nich siedział na dziewczynie. Bardzo mi się to nie spodobało, zwłaszcza że nikt tej biedulce nie chciał pomóc. Podszedłem bliżej i zobaczyłem, jak koleś uderza swoją ofiarę. Krew mnie zalała, kiedy dostrzegłem, że była toRossalin.

– Nauczymy cię, szmato, szacunku do nas… – Usłyszałem, gdy byłem kołonich.

– Dajcie mispokój.

Rossi płakała, a on śmiał jej się prosto w oczy. Połowa twarzy dziewczyny byłazakrwawiona.

– Słyszeliście, co pani powiedziała? – zapytałem, stając za jednym znich.

– Spierdalaj, garniturku, bo twoja buźka będziepocięta.

Nie mogłem dłużej patrzeć, jak ten frajer obmacuje jej ciało.

Chwyciłem go i strzeliłem z pięści prosto w zapijaczonągębę.

Upadł i złapał się zanos.

– Ty skurwielu, złamałeś mi nos. – Krew zalewała muusta.

Rozprawiłem się jeszcze z dwoma, a reszta uciekła z podkulonym ogonem. Podszedłem do dziewczyny i wziąłem ją na ręce. Byłanieprzytomna.

– Już dobrze, malutka. Jesteśbezpieczna.

Ułożyłem ją na tylnej kanapie samochodu i ruszyłem prosto do mojego domu, który znajdował się za miastem. Po drodze zadzwoniłem do lekarza i kazałem mu zaraz do siebie przyjechać. Nie było mu to na rękę, ale przy moim uporze nie miałwyjścia.

Jazda zajęła mi pół godziny, a kiedy byłem na miejscu, Tony stał już przy swoim samochodzie. Otworzyłem bramę pilotem i zaparkowałem przedwejściem.

– Otwórz drzwi, Tony. – Wziąłem Rossi naręce.

Była tak lekka i delikatna… Wszedłem do sypialni gościnnej i położyłem kobietę na łóżku. Ubranie miała całe zakrwawione, a rana na policzku była dośćgłęboka.

– To twoja dziewczyna, Ericku? – zapytał mnielekarz.

– Tak – skłamałem, sądząc, że Rossi zgodzi się na mojąpropozycję.

– Piękna kobieta. Jesteś szczęściarzem i mam nadzieję, że w końcu usiądziesz nadupie.

Po jego wypowiedzi przekonałem się, że wszyscy mieli mnie za potwora. Co ich obchodziło moje życie? To była moja sprawa, z kim i ile razysypiałem.

– Kto ją tak urządził? Ta rana musi zostać oczyszczona izszyta.

Otworzył swoją torbę lekarską i wyjął to, co było mu potrzebne, a ja w tym czasie opowiedziałem, co sięwydarzyło.

Rozerwał papier, po czym wyciągnął wacik, który nasączył jakimś płynem i delikatnie zaczął oczyszczać ranę. Dziewczyna nie odzyskiwała przytomności, co trochę mnie martwiło. Pomyśleć, że gdybym przyjechał kilka minut później, to nie wiadomo, co oni by jej zrobili. Nawet nie chciałem sobie tegowyobrażać.

– Rana oczyszczona izszyta.

– Kiedy sięobudzi?

– Musiała przeżyć szok, ale gdy organizm wypocznie, dziewczyna się obudzi. – Podszedł i poklepał mnie po ramieniu. – Będzie dobrze. – Zabrał swoją walizeczkę i ostatni raz sprawdził stan Rossalin. – Trafię do wyjścia, a ty idź się połóż koło niej, bo możliwe, że będzie miała koszmary, a wtedy lepiej, jak będzieszblisko.

Podziękowałem mu za pomoc i poszedłem szybko do swojej sypialni po czyste rzeczy dla siebie. Musiałem również znaleźć coś dlaRossi.

Kiedy miałem już wszystko, wróciłem do dziewczyny, która spała spokojnie. Wyglądała tak niewinnie i słodko. Wyjąłem papierosa i udałem się na balkon. Nikotyna pozwalała mi się odprężyć i koiła mojenerwy.

Sięgnąłem po telefon i zadzwoniłem doBerniego.

– Stary, jestsprawa.

– Co się stało? – zapytałprzyjaciel.

– Napadli Rossalin. Gdybym do niej nie pojechał, toby ją, kurwa, zgwałcili. Musisz ich znaleźć i rozprawić się z nimi. Każdy z nich ma zapłacić za jej ból, zadrapanie czy siniaka. Mają kurwa, trafić dopiekła.

– Znaszich?

– Nie, ale powiem ci wszystko, co wiem, i powinieneś sprawdzić monitoring zesklepu.

Opisałem mu tych oprychów i miałem nadzieję, że Bernie ich odnajdzie i da imszkołę.

– Rozejrzę się w okolicy i sprawdzę ten monitoring. Wiesz, że ichznajdę.

Bernie był w tymnajlepszy.

– Wiedziałem, że na ciebie możnaliczyć.

– W końcu za to mipłacisz.

– Dzięki.

Nastała chwila ciszy, którą wreszcie przerwał mójprzyjaciel.

– Erick, powiedziałeś, że jak go znajdziemy, to mam cię od razupoinformować.

– Czyli skurwiel aż tak dobrze się nie ukrył. – Wiedziałem, że prędzej czy później oni goodnajdą.

– Jutro pięciu moich ludzi jedzie sprawdzić adres i jak go złapią, to robimy to, co byłoustalone?

Tyle czasu go szukaliśmy… Musiały minąć trzy lata, żeby trafili na jegoślad.

– Tak, tylko muszę wyciągnąć od niego, dlaczego to zrobił, a po tym wszystkim przez dwa lata udawał mojegoprzyjaciela.

– Ty nadal nie zapomniałeś? Chłopie, minęło już pięć lat. Otrząśnijsię.

– Zemsta musi być, i ty doskonale o tymwiesz.

Na tym nasza rozmowa sięzakończyła.

Te cholerne wspomnienia wracały jakbumerang.

– Wracam. Jeszcze dwie godziny i będę wdomu.

Radosny głos obijał się o mojeuszy.

– Maleńka, wreszcie będziesz przy moim boku. Że też pozwoliłem ci wyjechać na takdługo.

– Kocham cię, wariacie.

– Ja ciebie bardziej. Jak przyjedziesz, to mam dla ciebieniespodziankę.

– Jaką?

– Jak powiem, to nie będzieniespodzianki.

– Uparciuch. Pamiętaj, że jutro idziemy naimprezę.

– Wiesz, że nie znoszę tychCollinsów…

Usłyszałem pisk opon ikrzyk.

– Kochanie, halo?!

Nastałacisza.

– Jenny! Jenny! Co siędzieje?

Przed oczami miałem widok zakrwawionej Jenny oraz nieprzytomnej Rossalin. Były tak bardzo podobne do siebie. Ten sam cięty język, kolor włosów i charakter. Tak samo jak Jenny, Rossi nie miała rodziców. Jakoś nie pociągały mnie te wszystkie bogate i puste laski, nawet nie było o czym z nimi rozmawiać. Chyba że byłbym kobietą i rozmawiał o nowych trendach w modzie i słuchał tych wszystkich plotek na temat znajomych i pseudoprzyjaciół. To nie była moja bajka. Kilka lat temu bardzo chciałem założyć rodzinę, mieć dzieci, ale to wszystko zostało mi odebrane przez skurwiela, który uważał się za mojego przyjaciela. Zemsta musiała byćkrwawa.

Rozdział 4

ROSSALIN

– Chłopaki, trzymajcie ją, a ja ściągnę jejspodnie.

– Puść mnie, proszę – błagałam całazapłakana.

– Wpierw dostaniesz to, na co zasługujesz, foczko.

Słyszałam ich drwiąceśmiechy.

– Najpierw ja ją wyrucham, a później każdy zwas.

– Już dawno nie zabawialiśmy się z takądupeczką.

Krzyczałam, ale nikt nie przychodził z pomocą. Nikt nie chciał mi pomóc, nawet Erick gdzieś zniknął. Jak on mógł mnie tak zostawić? Wstrętny tchórz zniego.

– Parker, łap jej koronkowemajteczki.

Mój oprawca ściągnął spodnie, a dwóch kolejnych trzymało moje ręce zanadgarstki.

– Jesteś już mokra, suczko? – zapytał, a ja splunęłam mu prosto w twarz. – Teraz zostanieszukarana.

– Proszę, nie! Erick, gdzie jesteś? Błagam cię, pomóż mi. Nie, nie, nie!

– Rossalin, obudź się! To tylko zły sen. Ich już nie ma i jesteśbezpieczna.

Poczułam na ramieniu ciepłą, delikatną, męską dłoń. Otworzyłam oczy i zerwałam się na równe nogi, gotowa doucieczki.

– Rossalin, to ja, Erick. Uratowałem cię z rąk tychoprychów.

Stanęłam i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nie byłam w swoim domu, więc gdzie ja, do cholery, byłam?

– Rossi, już dobrze. – Podszedł, przyciągnął mnie do siebie i tulił w swoich ramionach. – To był tylko koszmar. Jesteśbezpieczna.

Przytuliłam się mocniej do jego cieplej klatki piersiowej. Pachniał migdałami i kokosem. Uwielbiałam ten zapach. Nerwy i strach puściły i rozpłakałam się jak małedziecko.

– Dziękuję ci, Ericku – wyszeptałam, płacząc i pociągającnosem.

– Nie mogłem pozwolić, by oni cięskrzywdzili.

Gładził mnie po włosach. To było przyjemne. Mama głaskała mnie zawsze przed snem. Poczułam się jak bezbronna dziewczynka. Łzy się nasiliły, spływając szybciej po mojej twarzy. Spojrzałam przed siebie i ujrzałam swoje odbicie wlustrze.

– Erick, mój policzek! – krzyknęłam, wyrywając się z jegoobjęć.

– Rossi – powiedział łagodnie – był lekarz, zszył ci rozcięcie i założył opatrunek – mówił to tak spokojnie, jakby to nie był żadenproblem.

Przecież to nie była jego idealna i piękna buźka, tylkomoja.

– Ty jesteś taki opanowany, ale to jest moja twarz. Jak ja się ludziom pokażę? Jezu, oni będą ode mnieuciekać.

Wpadłam w panikę i nie wiedziałam, jak pozbyć się tego cholernego strachu przed otoczeniem. Już wyobrażałam sobie spojrzenia i wytykanie mnie palcami. Za jakie grzechy zostałam potraktowana w tak okrutny sposób? Czym sobie na to wszystkozasłużyłam?

– Rossi, będzie dobrze. – Podszedł bliżej, chcąc mnieprzytulić.

– Pieprz się, Nilsson, z tymi swoimi miłymi słowami i nie dotykaj mnie. Ty nie jesteś lepszy od tamtych gwałcicieli. – Wstąpiła we mnie jakaś dziwnafuria.

– Co ty mówisz, Rossi? – Zrobił zaskoczonąminę.

– Nigdy więcej mnie tak nie nazywaj, dupku. – Czułam się okropnie zraniona, jak dzikie zwierzę, które wpadło we wnyki. – Uważasz się za lepszego od nich!? Ale tak nie jest, Nilsson. Kto chciał mnie dziś wykorzystać w windzie, a później w moimmieszkaniu?

Patrzyłam na niego z wściekłością, jeszcze tylko brakowało, bym zaczęła toczyćpianę.

– Co ty, kurwa, gadasz, kobieto!? Nigdy więcej nie pozwolę się obrażać we własnym domu. – Podszedł do barku i nalał do szklaneczki brązowej cieczy. Wypił na raz całą jej zawartość. – Powinnaś być mi wdzięczna, że uratowałem ci dupę przed tymi zwyrodnialcami. Zamiast jednak mi dziękować, wolisz obrzucać mnie obelgami. Zaczynam żałować, że stłukłem ich na kwaśnejabłko.

Poczułam się tak, jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody. Erick mnie uratował, bo gdyby nie on, to te typy by mnie zgwałciły i zostawiły w krzakach. Należały mu się przeprosiny, a ja co zrobiłam? Nawrzucałam mu, jakby to on był jednym znich.

– Przepraszam, Ericku, nie wiem, jak ci się odpłacę za uratowanie mnie przed tym, co chcieli mi zrobić. – Opadłam na podłogę i zasłoniłam dłońmi twarz. Na samą myśl przeszły mnie ciarki. Nie mogłam nawet o tym myśleć. – Tak bardzo się bałam. Nikt nie chciał mipomóc…

Szlochałam, a moje ciało drżało z zimna. Nagle źle się poczułam. Z pewnością było to spowodowane nerwami i tym, co mniespotkało.

– Rossalin? Co się dzieje? – Był zmartwiony. – Jesteś strasznieblada.

– Nie wiem… Jest mi słabo i kręci mi się wgłowie.

Erick od razu podszedł i chciał wziąć mnie na ręce, ja jednak próbowałam wstać i to był błąd. Kolejny raz zemdlałam w ramionachNilssona.

Obudził mnie cudowny zapach parzonej kawy. Otworzyłam oczy, rozglądając się po pomieszczeniu. Leżałam na wielkim, dębowym łóżku, przykryta aksamitną pościelą, która pachniała świeżością, a jej kolor sprawiał, że czułam się tak, jakbym pływała w wodach oceanu. Podniosłam się do pozycji siedzącej i podziwiając resztę pokoju, usłyszałam, jak otwierają się drzwi. Stanął w nichErick.

– Już nie śpisz? To dobrze, bo przyniosłem ci śniadanie i gorącąkawę.

Postawił przede mną tacę z jedzeniem. Wszystko wyglądało apetycznie. Zaburczało mi w brzuchu, a Erick się do mnieuśmiechnął.

– Jedz, bo jesteśgłodna.

– Dziękuję ci zawszystko.

Złapałam bułeczkę i posmarowałam ją konfiturą wiśniową. Byłaprzepyszna.

– Nie ma za co. W łazience masz czyste ręczniki i ubrania. Niestety, to nic kobiecego, tylko mój podkoszulek i spodnie dresowe. Cóż, bielizny również nie mam. Jak się ogarniesz, to zejdź na dół, bo musimy porozmawiać. Smacznego, Rossi. – Uśmiechnął się po raz kolejny i wyszedł, zostawiając mnie samą z tymipysznościami.

Prócz bułeczek i konfitury na tacy znajdowały się ser żółty i gorąca jajecznica na boczku, z pomidorami i szczypiorkiem. Wszystko pachniało i kusiło swoim wyglądem. Kawa smakowała tak samo cudownie, jak pachniała. Byłam taka głodna, że zjadłamwszystko.

Syta i z innym podejściem do swojego szefa, poszłam wziąć prysznic. Łazienka była wielkości pokoju, w którym spałam. Miałam do wyboru prysznic lub wielką wannę z hydromasażem. Zdecydowałam się na to drugie, nie ze względu na masaż, a na ryzyko zasłabnięcia. Ustawiłam odpowiednią temperaturę wody i nalałam płynu kokosowego. Zapach roznosił się w pomieszczeniu. Podeszłam do lusterka i spojrzałam na siebie. Wyglądałam niczym wrak człowieka. Pod oczami zrobiły mi się sińce, policzek szpecił opatrunek, włosy miałam potargane i brudne. Wzięłam głęboki wdech i zamknęłam oczy. Zaczęłam się zastanawiać, czy kiedykolwiek będę w stanie zapomnieć o tym wszystkim. Otworzyłam oczy ipowiedziałam:

– Rossi, dasz radę, bo twarda z ciebiesztuka.

Podeszłam do wanny i zdjęłam ubrania. Nie chciałam patrzeć na swoje ciało, bo z pewnością szpeciły je siniaki i otarcia. Weszłam do wody, po czym ułożyłam się wygodnie. Zanurzyłam tył głowy i przez dłuższą chwilę tak leżałam. Włączyłam hydromasaż, co mnie niecorozluźniło.

Dziwiłam się, jak taki facet jak Erick mógł wykorzystywać kobiety. Przecież pokazał mi swoją prawdziwą twarz, swoje dobre serce, opiekuńczość i to, że był w stanie pomóc człowiekowi wzagrożeniu.

Gdybym nie znała go z gazet i z opowiadań Pauli, to pomyślałabym, że zjawił się mój książę w srebrnej zbroi, o którym śni większość kobiet. Był przystojny, dobrze zbudowany i do tego znał sztuki walki. Gdyby nie jego umiejętności, to kto wie czy i jemu nie zrobiliby krzywdy. Na samą myśl o tym łzy zmoczyły moje policzki. Dziękowałam Bogu, że w tamtym momencie zesłał na pomoc Ericka. Inaczej, nie wyglądałabym tak, jak wyglądam teraz, a może leżałabym gdzieś w krzakachmartwa.

Odrzuciłam złe myśli i wyszłam z wanny, wycierając się w biały, miękki ręcznik. Wzięłam do ręki ubrania zostawione przez Ericka i zaśmiałam się na widok przydużej koszulki z napisem The best. Spodnie wisiały ma mnie i spadały z bioder. Związałam mocniej sznurek, a na bluzce zrobiłam supeł. Dziwnie czułam się bez bielizny, a tym bardziej w rzeczach Nilssona. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam jak wieszak na odzież. Lepsze to niż nic. Przeczesałam włosy grzebieniem, który leżał przy różnych przyborach toaletowych, po czym związałam kosmyki w luźny kok. Znalazłam nową szczoteczkę i umyłam zęby. Poczułam się o niebo lepiej. Czysta i najedzona zeszłam na dół. W salonie przy oknie, które wychodziło na taras, stał Erick i nerwowo rozmawiał przeztelefon.

– Nie interesuje mnie to, Bernie, oni mają za to zapłacić… – Dochodziły do mnie słowa Nilssona. – Znajdź ich, do kurwy, przecież za coś dostajesz pensję. Masz wyszkolonych ludzi pod sobą… To ja mam ciebie uczyć, jak się do tegozabrać?

Zrobiłam krok do przodu i wtedy Erick mniezauważył.

– Dobra, ja muszę kończyć. O wszystkim mnie informuj… Wiem, że mam mało czasu do zamknięcia im wszystkim tych cholernych gęb… Tak, znajdę kogoś – spojrzał na mnie – chyba nawet już znalazłem… Tak. Cześć.

– Przepraszam, nie chciałam ci przeszkadzać – powiedziałamzmieszana.

– I tak już kończyłem rozmowę. – Uśmiechnął się. – Wyglądasz tragicznie w moichspodniach.

– Lepsze za duże spodnie niż moje brudne i zakrwawione ubrania. – Zrobiłam smutnąminę.

– Później Bernie przywiezie twojerzeczy.

– Po co? Pożycz mi tylko na taksówkę i wracam do domu. – Zamilkłam na moment. – Powinnam zgłosić się napolicję.

– Policją się nie martw, już wszystkozałatwiłem.

Zrobiłam zaskoczonąminę.

– Nigdzie nie pojedziesz, Rossalin. Na razie będziesz mieszkała u mnie, a później pomyślimy, codalej.

Chciałam coś powiedzieć, ale wyprzedził mojemyśli.

– Obiecuje, że nie będę cię dotykał ani wchodził ci wdrogę.

– Dlaczego mam mieszkać u ciebie? Nierozumiem.

– Nie wrócisz do tego okropnego miejsca i na tę niebezpieczną ulicę, dopóki nie kupię ci nowegomieszkania.

– Że czego niezrobisz?

Musiałam coś źlezrozumieć…

– Usiądź, Rossalin, musimyporozmawiać.

Usiadłam wygodnie na czarnej, skórzanej kanapie i czekałam na to, co Erick miał mi dopowiedzenia.

– Nie możesz tam wrócić i żyć w obawie, że ktoś ponownie wyrządzi cikrzywdę.

– Wiem, ale to jest moje mieszkanie, które dostałam w spadku po moich rodzicach. Zresztą ty nic o mnie nie wiesz. – Oczy kolejny raz mi sięzaszkliły.

– O tobie wiem wystarczająco dużo i dlatego chcę ci pomóc. W zamian chciałbym, żebyś i ty mipomogła.

– Co ty możesz o mnie wiedzieć? Nie mam zamiaru przyjmować od ciebie pomocy – powiedziałam.

– W tej przeklętej dzielnicy mieszkasz od urodzenia. Twój ojciec ciężko pracował, by wykupić mieszkanie i chciał je z czasem sprzedać, by kupić coś większego i w bezpiecznej dzielnicy. Kiedy miałaś osiemnaście lat, zmarła twoja matka, która miała najgorszy rodzaj raka. Ty i twój ojciec nie mogliście się pozbierać po pogrzebie. Ojciec zaczął pić i dwa tygodnie po śmierci żony się powiesił. Zostawił ci list, który nadal trzymasz w szufladzie. Zdążył przepisać na ciebie mieszkanie i upoważnić cię do korzystania z konta bankowego, na którym było trochę oszczędności. Ukończyłaś liceum z wyróżnieniem i studia na rachunkowości. Czy mam mówićdalej?

Wstałam i spojrzałam na niego ze złością iniedowierzaniem.

– Skąd wiesz o mnie tyle rzeczy i skąd wiedziałeś o liście? – Byłam taka wściekła, że chętnie rozszarpałabym go gołymi rękoma. – Byłeś u mnie w domu i grzebałeś w moichpapierach?

– Rossi…

– Nie nazywaj mnie tak! – wydarłam się na Ericka. – Jak mogłeś się posunąć do czegoś takiego? Nie ma dla ciebie żadnej świętości! Myślisz tylko o tym, by zaspokoić swoją własnąciekawość!

– Dobrze, w takim razie idź się połóż, a rozmowę dokończymy, jak zejdzie z ciebiezłość.

– Nie będę cię słuchała i wracam dodomu.

Zanim zdążyłam wykonać krok w stronę pokoju, Erick złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego gwałtownie. Bałam sięgo.

– Przepraszam cię, Rossi. Nie chciałem cię przestraszyć – powiedział, a w jego oczach dostrzegłam smutek. – Obiecuję, że nic ci nie zrobię. Chcę tylko, byś tu została, bo twoje bezpieczeństwo jestnajważniejsze.

Wiedziałam, że miał rację. Szczerze mówiąc, czułam strach przed powrotem do mieszkania. Nie mogłabym tam teraz wrócić i patrzeć na miejsce, w którym zostałamzaatakowana.

– Dobrze, zostanę, ale proszę cię o jedno. Nigdy więcej na mnie nie krzycz i mnie nieszpieguj.

– Masz mojesłowo.

– Dziękuję – powiedziałam i udałam się do pokoju, w którymspałam.

ERICK

Usiadłem w gabinecie i nerwowo przeczesałem dłonią włosy. Jakim byłem debilem, by kilkanaście godzin po ataku cokolwiek proponować Rossi. Zostałem postawiony pod ścianą i musiałem szybko ratować swoją sytuację. Miałem nadzieję, że z pomocą dziewczyny uda mi się wszystko uratować i udowodnić tym ludziom, że mogę być innymfacetem.

Wstałem i podszedłem do okna. Jak dobrze, że się powstrzymałem i nic nie powiedziałem Rossi. Nieistotne, że miałem nóż na gardle, teraz to ona była najważniejsza, bo wszystko zależało od niej, a konkretniej od tego, czy zgodzi się na moją propozycję układu. Mógłbym zgłosić się z tym do innej, ale znając te „inne”, to przystałyby na ten pomysł wyłącznie dlatego, by żerować na moich pieniądzach. Na pewno nie z chęci niesieniapomocy.

Rossalin była idealna i różniła się od kobiet, z którymi się, powiedzmy, spotykałem. Wierzyłem w to, że Rossi na spokojnie mnie wysłucha i wyrazi zgodę na proponowany przeze mnie układ. Faktycznie, sprawdziłem informacje na temat Rossi, by dowiedzieć się, czy była wykształcona, jakie wyniki miała na studiach, czy była bogata i tak dalej. Nie była, wręcz przeciwnie. Ale przecież nie liczyło się to, z jakiego świata pochodziła, a to, co miała w głowie. Rano przy śniadaniu zamierzałem jej wszystko powiedzieć. Jeśli odmówi, to i tak ją zmuszę, by mipomogła.

Była już późna godzina, kiedy zajrzałem do Rossi. Spała spokojnie, więc mogłem się położyć. Zanim jednak to zrobiłem, wziąłem szybkiprysznic.

Wstałem przed szóstą. Nigdy nie mogłem długo spać. Zszedłem na dół do kuchni i włączyłem ekspres. Kawa była moim najlepszym przyjacielem. Nie wiedziałem, o której budziła się Rossi. Miałem nadzieję, że się wyśpi i przyjdzie na śniadanie w lepszym humorze. Trudno było stwierdzić, czy po tym wszystkim będziedobrze.

Otworzyłem lodówkę i wyjąłem z niej jajka oraz mleko. Postanowiłem, że zrobię naleśniki – prócz jajecznicy i