The Winning Shot - Paula Ciulak - ebook
NOWOŚĆ

The Winning Shot ebook

Ciulak Paula

4,0

267 osób interesuje się tą książką

Opis

Brook uwielbia samotne godziny spędzane z książką na tarasie, pod rozgwieżdżonym niebem. A także wiosenne noce. Nie spodziewa się, że to właśnie podczas jednej z nich z naprzeciwka pojawi się ktoś, kto wywróci jej uporządkowany świat do góry nogami.
Declan, przystojny chłopak z wielkiego miasta, przyjeżdża do dziadków i zupełnym przypadkiem staje się nowym sąsiadem dziewczyny. Wspólne poranne biegi, rozmowy do późna i sportowe pasje szybko przeradzają się w coś więcej. Ale lato kończy się zbyt szybko, a wraz z nim może skończyć się ta opowieść. Czy kiedy czas działa na niekorzyść dwóch bratnich dusz, warto kłaść na szali własne serce?
„The Winning Shot” to pełna ciepła historia o pierwszym zauroczeniu, odwadze mówienia o uczuciach i dorastaniu do decyzji, które nie zawsze są łatwe. 

Nowelka z Kolekcji romansów sportowych Inanny

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 101

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (2 oceny)
1
0
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Dagne

Całkiem niezła

taka popierdółka. krótka i dość banalna. trochę jak pierwsza powieść nastolatki, która chciałaby w przyszłości zostać pisarką.
00



The Winnig Shot

Paula Ciulak

Wydawnictwo Inanna

Spis treści

Dedykacja

Playlista

Prolog

NOTA COPYRIGHT

📖 Informacja o wersji demo

Lista stron

Strona 1

Strona 2

Strona 3

Strona 4

Strona 5

Strona 6

Dedykacja

Dla młodszej mnie, mam nadzieję, że byłabyś ze mnie dumna

Jeśli nie wiesz, co kochasz robić, podejmij się każdego zadania. Nawet tego z pozoru niemożliwego do zrealizowania. Tylko sprawdzenie się w trudnych warunkach pozwoli ci odnaleźć prawdziwe powołanie.

Marcin Prus

Playlista

„Little Me” – Little Mix

„Sign of the Times” – Harry Styles

„No More Sad Songs” – Little Mix

„Believer” – Lea Michele

„Insomnia” – ZAYN

„Wrecked” – Imagine Dragons

„Hey, What’s up” – Munn

„Just Keep Breathing” – We The Kings

„Maybe we’re both right” – Munn

„Wonder” – MELOVIN

„Ok not to be ok” – Marshamello, Demi Lovato

„Love Song” – Youngblud

Prolog

Miłość to forma uprzedzenia. Kochasz to, czego potrzebujesz, kochasz to, co poprawia ci samopoczucie, kochasz to, co jest wygodne. Jak możesz twierdzić, że kochasz jednego człowieka, skoro na świecie jest dziesięć tysięcy ludzi, których kochałabyś bardziej, gdybyś ich kiedyś poznała? Ale nigdy ich nie poznasz.

Charles Bukowski

Brook

Wiecie, co lubiłam najbardziej? Noce. Wiosenne noce, kiedy na zewnątrz było na tyle ciepło, że wystarczyła bluza, aby siedzieć do późna i nie czuć nieprzyjemnego chłodu. A już szczególnie uwielbiałam te noce, kiedy odrobiłam już lekcje, więc miałam wolne i z czystą głową wychodziłam na taras. Był mały, ale bez problemu dało się na nim rozłożyć mój zestaw, czyli koc i poduszki. Bez problemu zmieściły się tam też książki, przekąski czy laptop. Nieważne więc, czym chciałam się zajmować, mogłam zajmować się tym właśnie tam, a niczego więcej nie potrzebowałam do szczęścia. Samotność, cisza, spokój, świeże powietrze i niebo pełne gwiazd, ukazujące bezkres możliwości. Mogłam w ten sposób spędzać czas godzinami. I zazwyczaj tak właśnie robiłam.

Uwielbiałam astronomię (jedynie z tego działu miałam same piątki z fizyki, reszta nie była już tak ciekawa i szczerze mówiąc, sprawiała mi drobne trudności). Uczyłam się znajdować Wielki Wóz, Mały Wóz, ale też te bardziej skomplikowane układy. A gdy wpadła mi w rękę książka o księżycu albo astrologii? To było jak drobna wygrana na loterii. Czerpałam z tego prawdziwą frajdę, a świat ciał niebieskich należał do moich pasji.

Odkąd pamiętam, uważałam, że w gwiazdach jest coś wyjątkowego. Są takie małe i niepozorne, a jednak rozświetlają mrok. Są tak odległe, a jednak, gdy się na nie patrzy, wydają się tak bliskie. Oddzielnie nie tworzą niczego szczególnego, razem tworzą wielkie wzory, piękne konstelacje. Naukowcy, jak i zwykli ludzie, od milionów lat szukają w nich prawd życia albo drogi do domu. A gdy gwiazdy spadają, podobno spełniają życzenia.

Bardzo mi się to podobało. Ten ich niemal czarodziejski, tajemniczy, mistyczny klimat. To coś zdecydowanie do mnie przemawiało. Bo kto z nas nie chciał odrobiny magii w swoim życiu?

Zwłaszcza gdy wieczory były ciepłe, mogłam tak siedzieć i patrzeć na gwiazdy bez końca. Nawet chłodny wietrzyk, który się pojawiał, mimo że mieliśmy już maj, nie przeszkadzał mi w relaksowaniu się pod blaskiem gwiazd. Miałam swój szary, mięciutki puchaty kocyk i poduszki, na których było mi wygodnie. A także paczkę uwielbianych przeze mnie chipsów i sok pomarańczowy. Wszystko, aby spędzać tu długie godziny.

Czego więcej mogła chcieć dziewczyna w moim wieku? No tak, chłopaka. Ale i na to było rozwiązanie, crushe z filmów i książek, którzy byli o wiele lepsi niż ci rzeczywiści chłopcy, których znałam choćby ze szkoły.

Z tej wysokości dobrze widziałam wszystko dookoła. Widziałam drzewa, o tej porze roku pięknie zielone, dachy budynków, chodnik, który oświetlały uliczne latarnie i po którym czasem chodzili jeszcze sąsiedzi wracający ze sklepów czy z pracy do domu. Zachwycały mnie ogrody sąsiadów. Sąsiadki chyba brały udział w niewypowiedzianym konkursie. Pani Rosalia miała prawdopodobnie więcej róż niż bohater bajki „Piękna i Bestia”. I to w jakich wyjątkowych kolorach. Za to pani Sofia mogłaby spokojnie sprzedawać bukiety, tak wiele pięknych tulipanów mieściła jej kolekcja. Uwielbiałam ze swojego balkonu przyglądać się cudom natury, jakimi obdarzała nas wiosna. To była moja ulubiona pora roku.

W naszym małym miasteczku o tej porze ulice były niemal opustoszałe. Może niektórzy w moim wieku woleliby wielkie metropolie, gdzie dużo się dzieje, ale to tutaj miało swój urok i wyjątkowy klimat.

I widziałam stąd także dom naprzeciwko. Niemal taki sam jak nasz, z identycznym oknem i tarasem mieszczącym się vis-à-vis tego, na którym właśnie siedziałam. Gdyby ktoś na niego wyszedł, dzieliłoby nas zaledwie kilka metrów. Jednak balkon sąsiadów pozostawał pusty. Przynajmniej tak to wyglądało każdego wieczora… aż do tej pory.

W domu naprzeciwko mieszkali starsi państwo, Barbara i Richard, którzy nie korzystali nawet z górnego piętra. Kilka dni temu jednak przyjechała do nich kobieta z synem na oko w moim wieku i od tego czasu w oknie wciąż migał mi cień. Chyba zostali na dłużej, może na stałe. Tak przynajmniej twierdziła mama, która uwielbiała sąsiedzkie ploteczki. Zresztą co innego można robić w tak małym i spokojnym miasteczku? Sama nie widziałam jeszcze nowych sąsiadów, a szczerze byłam ich ciekawa, szczególnie po tym, jak Barbara zachwycała się swoim przystojnym wnukiem. Co prawda każda babcia chwali się wnukami, ale może coś w tym było? Zastanawiało mnie też, kto będzie mieszkał naprzeciwko mojego okna. Czy wyjdzie kiedyś na taras, gdy ja tu będę, i spotkamy się niemal twarzą w twarz?

W miasteczkach tak małych jak nasze nie było wiele atrakcji, nowi sąsiedzi to zawsze coś, zwłaszcza jeśli mógł to być ktoś, z kim da się pogadać. Choć w tym wieku chłopcy są zazwyczaj dość irytujący, nadal wiedziałam, że istnieją jakieś wyjątki od tej niepochlebnej reguły.

Szesnastoletni chłopcy znani mi ze szkoły czy z sąsiedztwa woleli się popisywać, wygłupiać czy zrywać z lekcji na papierosy. Nie w głowie im były kwiaty, randki i romantyczne gesty. Nie znałam żadnego takiego jak Peter Kavinsky z mojego ulubionego filmu „Do wszystkich chłopców, których kochałam” albo jak Noah z „The Kissing Booth”. Prawdziwe życie bardzo różniło się od filmów Netfliksa i ciężko było tutaj o taki niezapomniany, zapierający dech w piersiach romans jak te przedstawiane na ekranie. A naprawdę o tym marzyłam.

Jednak, jak to zawsze powtarzała mama, nie samymi marzeniami żyje człowiek. Jej zdaniem powinnam bardziej niż na gapienie się w gwiazdy poświęcać czas na naukę i przygotowania do egzaminów oraz na myślenie o studiach i przyszłości. Czy wszystkie matki były automatycznie zaprogramowane na rozmawianie ze swoimi nastoletnimi dziećmi w taki sam sposób? Wnioskując z opowieści moich koleżanek, coś mogło w tym być.

Szczerze mówiąc, moim zdaniem nie miałam złych ocen. Może nie najlepsze, ale dobre, do tego sama założyłam kółko astronomiczne w naszej szkole (co z tego, że liczyło pięć osób, ale istniało, a ja pełniłam dumną funkcję przewodniczącej). Należałam też do szkolnego klubu książki (co prawda zdecydowanie wolałam romanse, w których zaczytałam się nocami, od tego, co tam się czytało, ale książki to książki, ja i tak je wszystkie uwielbiałam). A do tego – nie żebym się chwaliła, ale warto o tym wspomnieć – należałam jeszcze do szkolnej drużyny siatkówki, dzięki czemu zdarzało mi się czasami wyjeżdżać na jakieś mecze czy zawody. Podsumowując, nie byłam może najlepsza, ale chyba miałam dość różnorodnych zajęć, żeby tak bardzo nie przejmować się studiami i przyszłością. Mnie bardziej martwił brak partnera na bal, brak pierwszego pocałunku w wieku szesnastu lat. Rodzice jednak, jak to rodzice, zawsze znajdą coś, co można by poprawić.

A ja wolałam spędzać czas z gwiazdami niż z książkami. Chyba że to był romans na kocu pod gołym niebem, na takie zawsze miałam czas, nie to, co na podręcznik do matematyki. Z tym jednym za bardzo się nie polubiliśmy. Ale romanse? Oj, to było coś, co uwielbiałam, co dodawało mojemu życiu blasku, tak samo jak gwiazdy na niebie.

Teraz też nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności i na kolanach rozłożyłam egzemplarz powieści „Tego lata stałam się piękna”. Och, jak zazdrościłam Belly, że kręcili się wokół niej tak wspaniali chłopcy, jak Jeremiah i Conrad. A ja? Nie miałam nikogo w swoim zasięgu.

Byłam tak pochłonięta fikcyjnym światem, że aż drgnęłam zaskoczona, kiedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Rozejrzałam się z myślą, że to może mama przyszła sprawdzić, co robię, i kazać mi się już kłaść spać. Zawsze narzekała, gdy czytałam do późna. Jednak to był hałas dochodzący z zupełnie innej strony. Dokładnie z naprzeciwka. To tam otworzyły się drzwi na taras i wyszedł przez nie… on. Wnuczek sąsiadki. Przynajmniej tak zakładałam, no bo kto inny mógłby to być.

Rzeczywiście wyglądał tak, jakby w moim wieku. Miał jasne kręcone włosy, zupełnie jak Jeremaiah z czytanej właśnie przeze mnie książki. Nie mogłam dostrzec koloru jego oczu z tej odległości i przy przytłumionym świetle latarni i światełek, którymi ozdobiłam taras. Za to bez problemy dostrzegłam, że miał na sobie czarne spodenki i zwyczajną koszulkę. Przeczesał ręką włosy, patrzył gdzieś przed siebie.

Nagle poczułam się dziwnie, choć przebywałam przecież w swoim komfortowym miejscu. Teraz jednak nie byłam tu sama. Naprzeciwko mnie stał obcy chłopak – przystojny, obcy chłopak – który chyba jeszcze nie zauważył mojej obecności. Jednak gdy zaczęłam się zbierać, swoim zwyczajem niezdary wywaliłam puszkę z napojem i od razu się zorientował, że tu jestem.

– Cześć, sąsiadko – rzucił.

W duchu podziękowałam niebiosom, że przywitał się jako pierwszy, bo sama nie wiedziałabym, co powiedzieć. Nie należałam do szczególnie nieśmiałych, umiałam się odezwać na lekcji czy w gronie znajomych, lecz zagadanie do chłopaka to zupełnie inna sprawa. O wiele bardziej stresująca.

– Cześć – powiedziałam cicho, po czym podeszłam aż do barierek tarasu i oparłam się o nie. On zrobił to samo, dzięki czemu dzieliła nas jeszcze mniejsza odległość. Teraz mogliśmy ze sobą swobodnie rozmawiać.

– Nie przeszkadzam ci?

– Nie, nie. Spokojnie. – Pokręciłam głową. – W końcu jesteś u siebie, tak jakby… Jestem Brook.

– Declan – przedstawił się.

– A więc jesteś wnukiem pani Barbary – stwierdziłam i od razu tego pożałowałam.

Co niby innego robiłby w jej domu? „Brawo, Brook, aleś ty mądra” – skarciłam samą siebie w myślach, jednak na niewiele się to zdało, słowa już zostały wypowiedziane i nie dało się ich cofnąć.

– Zgadza się. – Potaknął. – Znasz ją?

– To małe miasteczko, wszyscy się tu znają – stwierdziłam. – Czasami przychodzi porozmawiać z moją mamą albo zaprasza mnie na ciasto.

Bliska znajomość sąsiadów w takich miasteczkach była wielkim plusem, a jednocześnie przekleństwem. Można było liczyć na pyszne wypieki osób takich jak jego babcia, ale także na plotki i oceniające spojrzenia innych. Tu wszystko mogło stać się źródłem plotek, a gdybym zrobiła coś nie tak, ktoś życzliwy zaraz doniósłby o tym mojej mamie. Ale tak to już było, tutaj się wychowałam i zdążyłam do tego przywyknąć.

– Świetnie piecze, co? – Chłopak się uśmiechnął. – Przywitała mnie swoim czekoladowym tortem i trzeba przyznać, że było to dobre przekupstwo.

– Przekupstwo? – zapytałam, bo nie do końca pojmowałam, co ma na myśli.

– Nie byłem zbyt chętny, aby tu przyjechać.

– Rozumiem.

Tak naprawdę to nie rozumiałam, dlaczego miałby nie chcieć tu przyjeżdżać, ale uznałam, że nie wypada dopytywać. Dwa zamienione słowa to zdecydowanie za mało, aby wtrącać się w cudze życie.

– A więc wygląda na to, że przez jakiś czas będziemy sąsiadami – stwierdził.

– Przez jakiś czas? – spytałam zaciekawiona. – Chyba za wcześnie na wakacje, jest dopiero maj… W której jesteś klasie?

– Już zaczynasz wywiad? Ciekawska jesteś. – Zaśmiał się.

– Sorry – speszyłam się lekko.

– Spokojnie, żartowałem, to nic takiego – odparł i uśmiechnął się ciepło. – A odpowiadając na twoje pytanie, to jestem, a raczej byłem w klasie maturalnej. Jak możesz się domyślić, zdałem egzaminy i skończyłem szkołę wcześniej, więc matka nie czekała i kiedy tylko było to możliwe, spakowała nas i tu przywiozła.

– Na całe wakacje? – dopytałam.

Może rzeczywiście byłam zbyt ciekawska, ale kurczę, coś takiego jak nowy przystojny sąsiad nie zdarza się codziennie. Może warto wiedzieć, czy jest sens zawracać nim sobie głowę, czy już zaraz zniknie, szybciej niż spadająca gwiazda na niebie, która jest, a zaraz już jej nie ma.

– Może na dłużej, może na krócej. – Wzruszył ramionami.

– Jesteś tajemniczy – zauważyłam.

– Na to wychodzi. A co, zaciekawiłem cię?

Zarumieniłam się, lekko speszona tą jego zaczepką. Czy mnie zaciekawił? Szczerze mówiąc, tak. Nie codziennie na swoim bezpiecznym tarasie poznaje się kogoś nowego, tym bardziej chłopaka w moim wieku i to tak przystojnego. Nie chodziło tylko o wygląd, choć za mało o nim wiedziałam, aby go oceniać. Ale miał taki lekki sposób bycia, jego głos brzmiał przyjemnie, a on sam wydawał się miły. To dobre pierwsze wrażenie wystarczyło, abym chciała lepiej go poznać i dowiedzieć się o nim więcej.

– Po prostu jestem ciekawa, kogo będę widywać, jeśli znowu na siebie tutaj wpadniemy.

– A już myślałem, że zrobiłem na tobie wrażenie. – Uśmiechnął się pod nosem i lekko zaśmiał, przez co wiedziałam, że się ze mną droczy.

Pomogło mi się to rozluźnić i poczuć swobodniej, co nie było dla mnie łatwe przy obcych osobach. Zwykle byłam dość zamknięta w sobie i nieufna, jednak jemu jakoś szybko udało się zdobyć moją sympatię. Może wpływ na to miały okoliczności, bliskość domu.

– Przez dwie minuty? Nie schlebiaj sobie tak bardzo. – Postanowiłam pograć w tę jego grę i także się z nim trochę poprzekomarzać.

– Nie? Kurczę, a sądziłem, że dwie minuty mi wystarczą, aby cię sobą zachwycić. To co, ile potrzebujesz, pięć minut?

NOTA COPYRIGHT

The Winning Shot

Copyright © Paula Ciulak

Copyright © Wydawnictwo Inanna

Copyright © MORGANA Katarzyna Wolszczak

Wszelkie prawa zastrzeżone. All rights reserved.

Wydanie pierwsze, Bydgoszcz 2025 r.

ebook ISBN 978-83-7995-863-4

Redaktor prowadzący: Marcin A. Dobkowski

Redakcja: Paulina Kalinowska | proAutor.pl

Korekta: Agata Nowak | proAutor.pl

Projekt i adiustacja autorska wydania: Marcin A. Dobkowski

Projekt okładki: Ewelina Nawara | proAutor.pl

Skład i typografia: Bookiatryk.pl

Przygotowanie ebooka: Bookiatryk.pl

Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy.

MORGANA Katarzyna Wolszczak

ul. Kormoranów 126/31

85-432 Bydgoszcz

[email protected]

www.inanna.pl

Najtaniej kupisz na www.madbooks.pl

📖 Informacja o wersji demo

📖 Wersja demonstracyjna

To jest wersja demonstracyjna zawierająca 10% treści książki.

Aby przeczytać pełną treść, skorzystaj z pełnej wersji EPUB.

Konwersja i przygotowanie ebooka Bookiatryk.pl