Słaby punkt - Ciulak Paula - ebook + audiobook + książka

Słaby punkt ebook i audiobook

Ciulak Paula

4,0

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Czasem przeszłość nie pozwala żyć tu i teraz, a jedyną możliwością uwolnienia wydaje się zemsta. Nie mając innego wyboru, szukała pomocy u samego diabła.

 

Dziewczyna, która uciekła z rodzinnej mafii, oraz bezwzględny szef, który może zabić każdego, i właśnie dlatego ona wybiera go na swojego obrońcę. Ale czy na pewno jest to ich pierwsze spotkanie? Może ich przeszłość kryje coś więcej?

 

Zakiya Gonzales nigdy nie miała łatwego życia. Wychowana przez okrutnego ojca, znosiła jego tyranię przez długi czas, lecz kiedy ten wydał na nią wyrok śmierci za zabójstwo niedoszłego narzeczonego, zrozumiała, że najwyższy czas uciekać.

Mafia jednak nie zapomina. Albo ona, albo jej ojciec. Ktoś musi zginąć, aby ktoś mógł żyć. Dziewczyna wie, że sama sobie nie poradzi, więc udaje się do Zariusa, szefa argentyńskiej mafii, słynącego z twardych rządów i brutalności.

Tylko jaka będzie cena za pomoc Zakii w zemście i uwolnieniu się od przeszłości? Ta, jak się okazuje, może być o wiele bardziej mroczna i skomplikowana, niż oboje mogliby przypuszczać.

 

Mafia, zabójstwa, brutalna przeszłość, stracona miłość, cierpienie, drugie szanse, namiętne uczucia. Dwójka skrzywdzonych ludzi, którzy razem odnajdują ukojenie.

 

 

Pełen mroku oraz bólu i cierpienia z przeszłości romans mafijny opowiadający o drugiej szansie i nadziei na przetrwanie oraz nowe lepsze życie.

W obfitującym w niebezpieczeństwa świecie Zakii i Zariusa czekają Was chwile zabarwione przeróżnymi emocjami i nieoczekiwanymi zwrotami akcji oraz pożądaniem i namiętnością. Ja pochłonęłam tę historię w jeden dzień. Nie potrafiłam oderwać się od czytania. Serdecznie polecam! - @ksiazka_i_dobre_wino

 

Powieść Słaby punkt pokaże Wam okrutny i nieobliczalny świat, w którym rządzi zemsta. Podczas lektury odkryjecie zupełnie nową stronę autorki, która przybliży Wam mafijny świat. Obok tej książki nie można przejść obojętnie. Gorąco polecam! - @ksiazka_sercem_w_dloni

 

Czy Słaby punkt może przekształcić się w coś silnego? O tym dowiecie się, czytając niezwykle zaskakującą, piekielnie gorącą i totalnie przewrotną historię Zakii i Zariusa. Podczas lektury emocje zmieniają się niczym w kalejdoskopie, dostarczając wrażeń godnych rollercoastera. Gorąco polecam. - Agnieszka, Złotowłosa i Książki

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 311

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 9 godz. 10 min

Lektor: 978-83-8334-734-9

Oceny
4,0 (78 ocen)
36
18
13
9
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Eliza_Kowalczyk

Całkiem niezła

Lektorka to jakaś porażka. Nienawidzę książek czytanych przez nią
20
kokoszka20m

Z braku laku…

Nie wiem skąd tyle pozytywnych gwiazdek bo książka nawet na dwie nie zasługuje!!! Przebrnęłam do końca ale już dawno nie czytałam tak słabej książki. Pomysł na książkę super ale jej wykonanie tragiczne. Dialogi, wykreowane postacie a tak się ucieszyłam że książka ma ponad 400 stron a potem żałowałam że nie było 100.
10
moniska0162

Całkiem niezła

Do połowy dobrze się czytało potem było już przewidywalnie.... a szkoda ma książka potencjał
00
Annie_M132

Z braku laku…

Mimo usilnych starań, nie doczytałam do końca. Jak dla mnie, książka mogłaby się skończyć na 200 stronach - abstrahując od fabuły, która pędziła jak po autostradzie, to do tego czasu mniej więcej podobały mi się dialogi i zachowanie głównej bohaterki, która w końcu nie była delikutaśną niewiastą w opałach, ale konkretną i elokwentną babką (choć kompletnie mi nie pasowało, że ma 21 lat). Potem jednak wszystko kompletnie siadło. Nie wspomnę już o lektorce, której maniery w głosie po prostu nie mogę znieść.
00
ewajabsie1974

Dobrze spędzony czas

polecam
00

Popularność




Copyright © by Paula Ciulak, 2022Copyright © by WYDAWNICTWO WASPOS, 2023All rights reserved

Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowania oraz udostępniania publicznie bez zgody Autora oraz Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.

Redakcja: Kinga Szelest

Korekta: Aneta Krajewska

Projekt okładki: Magdalena Czmochowska

Ilustracje w środku książki: © by pngtree

Zdjęcie na okładce: © by MilosStankovic/iStock

Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna: Adam Buzek/[email protected]

Wydanie I – elektroniczne

ISBN 978-83-8290-237-2

Wydawnictwo WasPosWarszawaWydawca: Agnieszka Przył[email protected]

Spis treści

Prolog

Rozdział 1

Rozdział 2

Rozdział 3

Rozdział 4

Rozdział 5

Rozdział 6

Rozdział 7

Rozdział 8

Rozdział 9

Rozdział 10

Rozdział 11

Rozdział 12

Rozdział 13

Rozdział 14

Rozdział 15

Rozdział 16

Rozdział 17

Rozdział 18

Rozdział 19

Rozdział 20

Rozdział 21

Rozdział 22

Rozdział 23

Rozdział 24

Rozdział 25

Rozdział 26

Epilog

Playlista

Dla Chrzestnej Anety, nikt nie rozumie mnie tak, jak ty, dziękuję

Prolog

If all of the kings had their queen on the throneWe would pop champagne and raise a toastTo all of the queen who are fighting aloneBaby, you’re not dancin’ on yourown.

Kings & Queens – Ava Max

Zakiya

– Myślisz, że to dobry pomysł? – spytałam, trzymając się bliskoValora.

Ja, w seksownej, czerwonej sukience, i on, w czarnym garniturze, musieliśmy wyglądać na elegancką parę. Takie mieliśmy sprawiać wrażenie, mimo że przecież towarzyszący mi mężczyzna nie powinien być postrzegany jako mój partner, ponieważ był moimbratem…

Taki jednak był jego plan, a choć nie wiedziałam, co próbował osiągnąć, w tej chwili był jedyną osobą, której mogłam ufać, więc zamierzałam robić to, co mówił. I tak nie miałam wielkiego wyboru, znalazłam się pod ścianą i tylko cud mógł mnieuratować.

Cud albo samdiabeł.

W końcu miejscu, w którym obecnie się znajdowaliśmy, bliżej było do piekła niż nieba, choć obecni tu ludzie zdawali się świetniebawić.

– Jeśli ktoś na świecie może ci pomóc, to wyłącznie Zarius – odparł, zaciskającwargi.

Widocznie nie był zadowolony z takiego obrotu spraw, z tego, co się wydarzyło, i z tego, że sam nie był w stanie tego naprawić, tylko musiał prosić o pomoc. Nawet on wiedział, że to sytuacja bezwyjścia.

– Tacy ludzie jak on raczej nie pomagają zadarmo.

– Oczywiście, że nie – prychnął. – Ten człowiek może być jedyną deską ratunku, jeśli jednak coś pójdzie źle, stanie się gorszym wrogiem niż ten, przed którym uciekłaś. Dlatego musisz bardzouważać.

Nerwowo przełknęłam ślinę i pokiwałam głową na znak, że rozumiem powagęsytuacji.

– O wilkumowa.

Odwróciłam się i zobaczyłam wysokiego szatyna, który gdy tylko nas dostrzegł, ruszył w nasząstronę.

Był ode mnie wyższy co najmniej o głowę, dobrze zbudowany, przystojny. Wyraźne rysy twarzy, lekki zarost, pełne wargi i niebezpiecznie błyszczące oczy… Już rozumiałam, czemu Valor mnie przed nim ostrzegał. Wyglądał jak anioł, a jednocześnie kusił jak diabeł. Jak inaczej wyjaśnić to, że czułam dreszcze, zanim zdążył się do mnieodezwać?

– Valor. – Przywitał się, podając rękę. – Co robisz na moim terenie? – zapytał, od razu przeskakując wzrokiem na mnie. – I kim jest twoja pięknatowarzyszka?

– Zakiya. – Podałam mu dłoń, którą od razuucałował.

Umiał zachować się jak dżentelmen, to jednak o niczym jeszcze nie świadczyło. Wielu prezentowało idealne maniery i dobre wychowanie przy innych, a gdy nikt nie patrzył, wychodziły z nich najgorsze potwory. Zbyt dobrze przekonałam się, że to, co widać na pierwszy rzut oka, nigdy nie jest prawdą, a ludzie zawodzą prawie na każdymkroku.

Dlaczego więc, mimo tych wszystkich okropności, których doświadczyłam do tej pory, nadal miałam nadzieję? Bo czułam, że istnieje coś, o co warto walczyć, coś dobrego w tym życiu. Może nie do końca wiedziałam i pamiętałam, co to jest, ale czułam, żewarto.

Wiedziałam też, że jeśli sama o siebie nie zadbam, nikt o mnie nie zadba. O ile nie chciałam ponownie skończyć w worku na zwłoki, musiałam działać i robić wszystko, co konieczne, aby przetrwać. Czasem samo to, aby dożyć kolejnego dnia, miało wysoką cenę, nie każdy to rozumiał, nie każdy doceniał to, ile wschodów i zachodów słońca może doświadczyć – nie, póki to wszystko, co miał za pewnik, nie stawało się naglezagrożone.

Moje życie szybko się zmieniło i choć nigdy nie przypominało bajki, teraz było jeszczegorzej.

Urodzona w mafijnej rodzinie w Wenezueli, nigdy nie miałam być księżniczką, a obiektem umów, inwestycji, wykorzystania… Jakoś jednak przetrwałam te dwadzieścia jeden lat, ucząc się nie tylko tańca czy gotowania tradycyjnych dań z babcią – która była jedyną bliską mi osobą, dopóki nie odeszła – ale przede wszystkim tego, że świat jest okrutnym miejscem, a jeśli chce się przetrwać, trzeba być jeszcze gorszym niż ludziedookoła.

I tak chęć ratowania samej siebie i wyciśnięcia czegoś dobrego z tego życia przywiodła mnie aż do stolicy Argentyny, do wiecznie żywego, pełnego imprez i zabawy Buenos Aires, do centrum kultury, ale także mroku, jednego z największych imperiów mafijnych. Prosto w ręce samego króla tegopółświatka.

Jak już wspominałam, nie uważałam samej siebie za księżniczkę, choć mój ojciec był wysoko postawiony w strukturach mafii. Od dawna nie wierzyłam też w bajki i nie liczyłam naiwnie, że jakiś książę mnie uratuje. Nie potrzebowałam tego. Miałam tylko dość bycia lekceważonym pionkiem. Teraz postanowiłam zmienić rozdanie, przejść na drugą stronę planszy i z małego pionka zmienić się w królową. A w życiu jak w szachach – król potrzebuje królowej, a królowa króla. Bez sojuszników trudno jest wygrać wojnę, a do tego właśnie się szykowałam i wiedziałam, że jeśli ktoś ma mi pomóc, to tylko najgorszy znajgorszych.

– Zarius – przedstawił się. – Twoje imię jest wyjątkowe, w sam raz dla takiej kobiety. – Puścił mi oko, aż momentalnie zrobiło mi sięgorąco.

Cholera, cholera. Ten facet mógł być najgroźniejszym, jakiego spotkałam, a to oznaczało, że w żadnym razie nie powinnam była tak na niego reagować. Mógł mnie zabić jednym ruchem albo tak samo łatwo okazać się moim wybawieniem. Wszystko zależało od tego, jak uda mi się to rozegrać. I właśnie dlatego nie mogłam dać po sobie poznać niczego – od strachu po fascynację. Nie mogłam być jak otwarta księga, musiałam być bardziej jak gracz, kiedy nikt nie wie, jakie asy trzyma się w rękawie. Faceci od podanych na tacy piękności woleli to, co mniej zachwycające, ale tajemnicze, niedostępne, niezbadane. Niestety moje doświadczenia nie były zbyt pozytywne, lecz byłam dobrym obserwatorem, a z czasem nauczyłam się także świetnie udawać i grać, dzięki czemu zdawało mi się, że chociaż na razie mam kontrolę nad sytuacją i mogę poprowadzić tę narrację poswojemu.

– Takiej, czyli jakiej? – wypaliłam, zanim zdążyłam siępowstrzymać.

– Intensywnej – odparł, lustrując mnie wzrokiem, przez co zmarszczyłam brwi wzaskoczeniu.

Nie był to banalny komplement, jakim zwykle raczyli mężczyźni na jego miejscu, to było cośinnego.

Nie byłam pewna, czy Zarius miał na myśli mój wygląd, czy jakimś cudem był w stanie dostrzec moje poharatane wnętrze. Intensywna. To interesujące określenie kogośzłamanego.

– Właśnie taka jest moja ukochana i przez to wplątała się w kłopoty, więc byłbym wdzięczny, gdybyś nam pomógł – odparł mójtowarzysz.

– Jedna dobra umowa w przeszłości nie znaczy od razu, że jesteśmy przyjaciółmi, Valor – odrzekłZarius.

Też uważałam, że liczenie na jego wsparcie w takich okolicznościach jest dość naiwne, lecz Valor się uparł, więc cóż miałam zrobić? Prawdą było, że kto pyta, nie błądzi i zawsze lepiej ponieść porażkę niż siedzieć bezczynnie i żałować, że chociaż nie podjęło sięwysiłku.

– Lepiej być przyjaciółmi niż wrogami, czyż nie? – odparłValor.

– Chyba nie próbujesz mi grozić, będąc całkowicie bezbronnym na moim terenie… – Mężczyzna sięzaśmiał.

– Nie robi tego – wtrąciłam. – Nie szukamy kolejnej wojny, jedyniesprzymierzeńca…

– Twój przyjaciel powinien wiedzieć, że nic na tym świecie nie jest zadarmo.

Mówiąc to, patrzył prosto w moje oczy, aż zadrżałam, lecz nie cofnęłam się ani o krok. Nie zamierzałam mu dać tej satysfakcji i poczucia, że wytrącił mnie z równowagi. I tak miał już wystarczającą przewagę, to był jego teren i gdyby chciał, łatwo mógłby się nas pozbyć, poza tym to ja miałam interes do niego, nie na odwrót. Nie musiał jeszcze widzieć, jakie wrażenie na mnie zrobił. Nawet gdy mnie onieśmielał, nie zamierzałam tego okazywać. Już nigdy więcej nie planowałam być tą, która się boi iwycofuje.

– Wie o tym i ja także wiem – odrzekłam, patrząc odważnie w jego oczy. – Proszę tylko, abyś dał miszansę…

– Chyba mi nie odmówisz, co? – odparłValor.

– Nie bądź taki pewny swego, za to co do ciebie… – Ponownie przeniósł wzrok na mnie. – Opowiedz mi swoją historię, piękna. Mając wszystkie informacje, z przyjemnością zastanowię się, co z tobązrobić.

Przełknęłam nerwowo ślinę. Nie mogłam nie wyłapać tej aluzji w jego głosie. Był na swoim terenie i to on miał coś, czego od niego potrzebowałam, nic więc dziwnego, że czuł się jak król w tym rozdaniu. A królowie mają to do siebie, że chcą wszystkiego i ciągle więcej. Nie wiedziałam, czy była to taktyka, czy chciał mnie zmylić, czy i on poczuł te wibracje, ale mogłabym przysiąc, że sposób, w jaki na mnie patrzył, miał w sobie drugie dno. Jeśli mnie chciał, zdobywałam właśnie przewagę, bo miałam to wszystko do zaoferowania, i nic lepszego nie mógł otrzymać. Albogorszego.

Nie miałam tylko pojęcia, co przerażało mnie bardziej – to, że facet taki jak Zarius chciał się mną zająć, czy to, że miałam ochotę mu na topozwolić.

To było dziwne, jakby już od pierwszego słowa i spojrzenia wytworzyło się coś między nami. I zdawało się, że nie było to tylko w mojej głowie, bo patrzył na mnie zupełnie inaczej niż na Valora. Głębiej, bardziejprzenikliwie.

Nie twierdziłam, że to zauroczenie czy zakochanie od pierwszego wejrzenia, bo nie wierzyłam w takie brednie. Raczej nie było to też pożądanie, bo choć było na czym zawiesić oko, to istniało coś jeszcze… coś jak bliźniaczypłomień.

Według opowieści mojej babci, których jako dziecko tak uwielbiałam słuchać, bliźniacze płomienie były jak jedna dusza podzielona na dwa ciała. Takie osoby miały swoje życie, ale ich cechy i bagaże doświadczeń w pewnym stopniu były podobne, a spotkanie bliźniaczego płomienia było niczym wybuch fajerwerków, bo choć nie zawsze się to rozumiało, podświadomie czuło się, że jest to cośszczególnego…

Nie wiedziałam, dlaczego właśnie tę historię przypomniałam sobie, patrząc na Zariusa, ale tak się stało. Nie zamierzałam się jednak nad tym zastanawiać, i tak miałam teraz zbyt wiele na głowie, by przejmować się jeszcze takimi sentymentalnymi bzdurami… Od dawna nie mogłam sobie na niepozwolić.

– Z pewnością kojarzysz nazwisko Gonzales – odparłam, na co mężczyzna od razu się spiął. – Tak, mój ojciec jest najgorszym skurwysynem, który planował oddać mnie wspólnikowi. Wyobrażasz to sobie? Ma z pięćdziesiąt lat i na pewno nie potrafi zadowolićkobiety.

Na twarzy Zariusa pojawiło się rozbawienie, a ja uśmiechnęłam się lekko. Musiałam wzbudzić jego zainteresowanie, aby mi pomógł. Na szczęście byłam wręcz świetną aktorką. Przez lata udawałam, że wcale nie chcę zabić ojca, że wcale nie cierpię, że wcale nie jestem jak połamana róża, której płatki dawno zwiędły i zostały wyłącznie kolce. Przebywając w tym mrocznym świecie, nauczyłam się manipulować i kłamać, choć nie byłam z tego dumna. Jakoś jednak musiałamprzetrwać.

– Dobierał się do mnie, więc go zabiłam. Cóż, teraz ścigają mnie aż dwie mafie, niedoszłego adoratora i ojca. Wszyscy chcą mnie zabić, a ja tylko nie chciałam być żoną starego zgreda, który nie wie, jak zająć się kobietą. – Westchnęłamteatralnie.

Nie była to cała prawda, ale przecież nie wiedziałam, czy mogę mu ufać. Fakt, dlaczego tak bardzo nienawidziłam ojca i dlaczego stanął przeciwko własnej córce, wolałam przemilczeć. Zresztą, skoro zwróciłam się o pomoc właśnie do niego, musiał się domyślić, że moje stosunki z ojcem są, delikatnie mówiąc, napięte, a sama nie mam innej rodziny czy bliskich, którzy w tej sytuacji mogliby mniewesprzeć.

Wszyscy byli tylko wtedy, gdy na tym korzystali. Gdy złamałam zasady, odwrócili się, zostawiając mnie samą. Cóż, im mniej fałszywych znajomych, tym lepiej. Żaden z nich i tak nie mógł być moim przyjacielem. Ale chociaż nauczyłam się radzić sobiesama.

Kosztowało mnie to wiele potu, krwi, łez i siniaków, ale dostałam bolesną lekcję od życia i zrozumiałam to, o czym mówiła mi babcia – prawdziwa siła musi pochodzić z mojego wnętrza. Nikt nie może mnie zniszczyć, zranić bez mojego pozwolenia. Sama muszę być silna, sama muszę mieć źródło siły, pewności siebie i miłości do siebie. Z tym ostatnim było trudno, bo w miłość nie wierzyłam, a tym bardziej w to, by można było mnie pokochać, ale siłę w sobie znalazłam i nigdy więcej nie zamierzałam nikomu pozwolić, aby mi ją odebrał. To, co inni myśleli, że mnie złamie, uczyniło mnie silniejszą i teraz niczym niepowstrzymany buldożer ruszałam, aby sięzemścić.

– Na szczęście ja wiem, jak zająć się kobietą. – Zarius złapał mnie za rękę, powodując dziwne mrowienie na mojej skórze, i przyciągnął mnie dosiebie.

Oblizałam wargi, patrząc w jegooczy.

– I z przyjemnością ci topokażę.

– Nie na taką pomocliczę.

Słysząc to, Zarius się roześmiał. Jak na tak potężnego, groźnego człowieka miał bardzo łagodny, przyjemnyśmiech.

– O to także będziesz prosić, ale spokojnie, możemypoczekać.

– Zależy nam na czasie – wtrącił Valor, psując tę osobliwą chwilę międzynami.

Jak to możliwe, że poczułam się swobodnie na tyle, aby żartować i droczyć się z groźnym mafiosem, którego ledwo co znałam? Było to dziwne, lecz jeszcze dziwniejszy był fakt, że głos wewnątrz mnie, który można było nazwać intuicją, mówił mi, że to wporządku.

– Właśnie. A jaką rolę odgrywa w tym on? – dopytał się Zarius, zerkając z ukosa na mojegotowarzysza.

– Tomój…

– Narzeczony – wszedł mi w słowo Valor, a ja ledwo powstrzymałamprychnięcie.

– I sam nie umie cię ochronić? – Zarius się skrzywił. – Może zastanów się, mała, co jest dla ciebie lepsze. Ja dałbym ciwszystko.

Rozchyliłam wargi, zaskoczona jego bezpośredniością, szybko jednak się zreflektowałam, ponownie przybierając na twarz wyćwiczony, pewny uśmiech i odrzucając włosy na plecy. Wychowując się w brutalnym świecie mafii, który nie szczędził mi kopniaków od losu, nauczyłam się, że nawet czując się jak ofiara, musiałam zachowywać się jak myśliwy. Pewność siebie i zdecydowanie można było udawać tak, aby nikt się nie zorientował, i wtedy wszystko byłoprostsze.

– Wiem, co jest dla mnie najlepsze – odezwałamsię.

– Hm, niech zgadnę zaczyna się na „Z” i kończy na „arius”?

– Trzeba ci to przyznać, masz gadane i masz poczuciehumoru.

– Jeszcze nic nie widziałaś, chętnie pokażę ci więcej, Zakiyo.

Sposób, w jaki wymówił moje imię, przyprawił mnie o dreszcze. Może to ze względu na jego chropowaty głos, a może ze względu na spojrzenie, jakim mnie obdarzył, ale poczułam, że żaden układ między nami nie będzie całkiem spokojny i pełen zdystansowania. Ten facet był naprawdę gorący. Władczy, pewny siebie, dominujący. Mogłam to stwierdzić już po samym widoku, sposobie zachowania, mimice i głosie… Właśnie… Jego głos brzmiał jak połączenie słodyczy czekolady z goryczą alkoholu i naszły mnie myśli, czy jego usta smakują taksamo…

Najpewniej nie powinnam o tym w ogóle myśleć, lecz zabraniano mi tak wielu rzeczy, tak wielu spraw nigdy nie doświadczyłam, że uciekając z domu, obiecałam sobie, że nigdy więcej nie pozwolę, aby ktoś mnie ograniczał, i sama też nie będę tego robiła. Gdy w końcu uwolnię się od przeszłości i rodziny, zacznę życie, w którym nie będzie słowa „nie”, tylko „tak”, przygody, ekscytacje i zbieraniedoświadczeń.

– Daj mi schronienie, a potem pogadamy. – Mrugnęłam doniego.

Wydawał się rozbawiony moimi słowami, ale przynajmniej miałam jego uwagę. Zobaczył, że choć przychodzę do niego po pomoc, nie jestem wystraszona i pokorna ani łatwa i uległa, a to musiało mu sięspodobać.

Bzdurą było myślenie, że faceci uwielbiali uległe kobiety, które robiły, co oni chcieli. Na dłuższą metę lubili to tylko wtedy, gdy sami zamienili niepokorne kobiety w uległe wyłączenie w sypialni. W innych warunkach podane na złotej tacy najdroższe wino było mniej warte niż tanie, ale niedostępne piwo. A czym byłam ja? Koktajlem ze Smoczej Krwi.1

– Zostań, jak długo chcesz. Zwykle nie lubię niezapowiedzianych gości, ale nie odmawiam pięknym kobietom. A ty… – Spojrzał na Valora. – Pogadamy sobie i lepiej, żeby to wszystko miało sens. Wiesz, co się dzieje, gdy ktoś próbuje mniewykiwać…

Przełknęłam nerwowo ślinę, patrząc na Zariusa. Może i był zabawny oraz czarujący, a nawet przystojny, ale nadal pozostawał szefem argentyńskiej mafii, tej, która słynęła z bycia najlepszą i najbardziej nieobliczalną w regionie, a on sam, mimo młodego wieku, był dobrze znany w naszym świecie, i to nie bez powodu. Gdyby chciał, prawdopodobnie mógłby stać się dla mnie równie wielkim wrogiem co ojciec i doskonale o tym wiedziałam, dobrowolnie wchodząc do paszczy lwa. Teraz nie było już odwrotu i cokolwiek miał mi przynieść los, byłam gotowa. Przeszłam już zbyt wiele dróg piekła, by bać się diabła. Może to on powinien bać się mnie, skoro nie było na mnie sposobu i nawet jego ogień mnie niespalał?

Mimo wszystko chciałam walczyć o siebie i swoje życie i liczyłam, że nowo poznany mężczyzna stanie po mojej stronie, a nie przeciwko mnie. Nie mogłam jednak przewidzieć niczego, co przyniesie los. Gdybym mogła, wszystko wyglądałoby terazinaczej…

1Ostry drink, składający się z alkoholi jack daniel’s whiskey, tequila gold i ostrego sosutabasco.

Rozdział 1

So, with my feelings on fireGuess I’m a bad liarI see how your attention buildsIt’s like looking in amirror.

Bad Liar – Selena Gomez

Zarius

Coś mi nie grało w tej historii, ale jedno spojrzenie na Zakiyę wystarczyło, aby wiedzieć, że jest warta odrobiny ryzyka. Piękna, seksowna, zadziorna dziewczyna z nutką tajemniczości. Zaciekawiła mnie, była miłą odmianą wśród dziwek, które znałem aż zbyt dobrze i przez to z czasem przestały mnie bawić. Jasne, zawsze mogłem je wymienić na kogoś nowego, lecz to nadal nie było to samo. Wciąż brakowało w tym powiewu świeżości i ekscytacji, a tym właśnie pachniała nowo poznana dziewczyna. Nie codziennie przecież ktoś przychodził prosić mnie o pomoc, a już na pewno nie kobieta taka jak ona – urodzona w mafii, mająca za ojca kogoś, kogo sam chętnie bym siępozbył.

Mała wojna z jej rodziną nie była mi straszna, przecież byłem bossem Argentyny, moja mafia była powszechnie znana jako ta najbardziej brutalna i niepokonana i oczywiście działo się tak nie bez powodu. Wychowując się w tym brutalnym świecie, najpierw nauczyłem się zabijać, a potem jeździć rowerem, ale to wszystko się opłaciło. Teraz byłem jednym z najmłodszych i najlepiej rządzących szefów, a to nie byle co. Z pewnością właśnie dlatego ta dziewczyna przyszła do mnie. Musiała wiedzieć, że nienawidzę jej ojca i że mam możliwości, aby się go pozbyć, gdybym tylko chciał. Mogłem pozbyć się każdego, mając dość broni, ludzi i pieniędzy. Musiałem jedynie odkryć, czy ta konkretna walka jest tego wszystkiegowarta.

– Więc o co w tym wszystkim chodzi, co? – spytałem, gdy razem z Valorem weszliśmy do mojegogabinetu.

Zakiyę ulokowałem w jednej z gościnnych sypialni na górze, dając jej czas, aby odpoczęła, choć tak naprawdę chciałem porozmawiać w cztery oczy z mężczyzną. Człowieka zawsze łatwiej przycisnąć, gdy jest sam. Potem mógłbym zweryfikować, czy ich wersje historii sięzgadzają.

– Dobrze wiesz, jakim człowiekiem jest Gonzales. Jeśli myślałeś, że w stosunku do jedynej córki okaże litość, byłeś w błędzie – stwierdziłValor.

– Mała mu podpadła i co? Zabije własną córkę za jednoprzewinienie?

– Nie sądzisz, że byłby do tegozdolny?

– Pytanie, czy mówi prawdę, czy jej jedyną winą rzeczywiście jest odrzucenienarzeczonego.

– Zakiya nie kłamie, a nawet gdyby? – Wzruszył ramionami – Żaden ojciec nie powinien skazywać własnej córki na śmierć, nieuważasz?

– Nie mam doświadczeń rodzicielskich, ale domyślam się, że nie, choć obaj wiemy, że w tym świecie nie zawsze wszystko jest takie, jak być powinno, władza i zemsta rzadko idą w parze zmoralnością.

– Gonzales zdecydowanie nie ma moralności i przyznasz, że chciałbyś się go pozbyć, prawda?

– Owszem, tylko że ja mógłbym to zrobić i bez waszej pomocy, a wy sobie beze mnie nieporadzicie…

– Przyznaję, Zakiya jest w trudnej sytuacji, ale może ci się przydać. Zna ojca i wyjawi ci szczegóły, dzięki którym akcja pójdziełatwiej.

– Nie jestem z tych, którzy wybierają łatwiejsze drogi. Nie boję się pobrudzić sobierąk.

– Oczywiście, ale czy nie lepiej jest znaćwroga?

Westchnąłem.

– Dlaczego ja, co? Nie ma nikogo innego, kto mógłby jejpomóc?

– Kto zaryzykowałby wojnę z szefem wenezuelskiej mafii? – odparł pytaniem na pytanie Valor. – Gonzales zawsze trzymał ją pod kloszem, z dala od świata i rodziny. Wszyscy bliscy, których ma, są po jego stronie. Jedyna nadzieja to ktoś, kto nienawidzi go choć w połowie tak bardzo jakona.

– Jak to mówią, wróg mojego wroga jest moim przyjacielem. – Pokiwałemgłową.

Rzeczywiście podobno nic tak nie łączyło jak wspólna nienawiść. W końcu było to uczucie niezwykle silne, mogące wywoływać wojny i przelewać krew. O ile miłości nie widziało się w naszym świecie zbyt często, o tyle nienawiść jadło się na śniadanie, obiad i kolację. Jeśli Zakiya szukała kogoś, kto nienawidzi jej ojca i ma możliwość pozbycia się go, trafiła pod dobryadres.

– Właśnie. Wiem, że masz swoje zasady, lecz wszelkie zaszłości z jej ojcem to nie jejwina.

– Nigdy nie przekładam czyjegoś długu na kogoś innego, tak robią tylko słabi – wtrąciłem. – Tym bardziej mogła zjawić się tu sama, nie rozumiem, jaka jest twoja rola w tymwszystkim.

– Spotkaliśmy siękiedyś.

– Jedna udana rozmowa nie czyni nas przyjaciółmi, Valor – odparłem oschle. – Bądź co bądź jesteś blisko z Gonzalesem, mam uwierzyć, że ot tak sięzbuntowałeś?

– Dla niej, owszem.

– Mam w to uwierzyć? – Uniosłem brwi, przyglądając mu sięsceptycznie.

– A dlaczego bynie?

– A więc naprawdę się w niej zakochałeś i sam nie umiesz jej obronić? Coś mi tuśmierdzi.

– Nibyco?

– Po pierwsze. Ty i miłość? – prychnąłem, kręcącgłową.

Nie znałem go dobrze. Raz zażegnał wojnę między mną a jego ojcem, ale nie sprawiał wrażenia ani amanta, ani romantyka. Zresztą w tym świecie miłość była tak rzadka jak garnek złota na końcu tęczy. Przynajmniej ja nie mogłem narzekać na brak drogocennych klejnotów. Ale miłość? To nie zdarzało się ot tak i jakoś wątpiłem, by akurat Valor ją znalazł albo by taka dziewczyna pokochałajego.

– Po drugie, nie masz jaj, aby obronić kobietę? Co z ciebie za facet? I najważniejsze. – Spojrzałem na niego wymownie. – Co taka laska zobaczyłaby wtobie?

Nie nazwałbym Valora dobrym mafiosem ani tym bardziej swoim przyjacielem. Był przecięty i w zasadzie nie odprawiłem go z kwitkiem tylko ze względu na dziewczynę. On mnie nie obchodził, ale skoro tu był, miał w tym jakiś interes, a ja musiałem dowiedzieć się jaki. W tym świecie trudno było o zaufanie, a żadna pomoc nie przychodziła bezinteresownie. Zazwyczaj grałem rolę kata i oprawcy, nie przyszło mi jeszcze być księciem dla zdesperowanej księżniczki, lecz jeśli oznaczałoby to, że mógłbym zamknąć ją w swojej wieży, byłem w stanie rozważyć tę możliwość. Najpierw jednak musiałem poznać wszystkie fakty, aby wiedzieć, czy ta zabawa w ogóle mi sięopłaca.

– Bardzo śmieszne. – Zacisnął wargi, a jednak nikt się nieroześmiał.

– Mówię poważnie. Część jej historii ma sens, ojciec chciał ją wydać za kogoś, kto zamierzał ją skrzywdzić, a ona aby się ratować, uciekła. Takbyło?

– Tak. – Odchrząknął. – Powiedziała, że byli sami, gdy zaczął się do niej dobierać. Zabrała mu broń i strzeliła. Zwiała przez okno i od tamtej pory sięukrywa.

Takie rzeczy w mafii się zdarzały. Córki mafiosów oddawane dla dobra interesów i faceci traktujący je jak przedmioty. Nie byłem święty, lecz dziwki, z którymi sypiałem, doskonale wiedziały, na co mogą liczyć, i same tego chciały. Nigdy nikogo do niczego nie zmuszałem, tak jak widocznie ktoś próbował zmusić Zakiyę. Dziewczyna miała odwagę oraz silny instynkt przetrwania. I choć w tej sytuacji była bez winy, to musiała się ukrywać. Zaintrygowała mnie tahistoria.

– Zadziałała pod wpływem impulsu, aby się bronić, ale to wydało na nią wyrok śmierci. Boi się i nie ma do kogo się zwrócić. Choć to szalone, wie, że tylko ktoś równie potężny i nieobliczany jak jej ojciec może jej teraz pomóc, więc padło na mnie. Do tej pory wszystko ma sens, ale ty? – Pokręciłem głową. – Czemu akurat tobiezaufała?

– Jestem jedyną bliską jejosobą.

– No tak, z braku innych możliwości bierze się to, co się ma. – Wzruszyłem ramionami. – A słyszałeś, że lepiej być samemu niż w złymtowarzystwie?

Pochopna decyzja i brak czasu mogły wyjaśnić, dlaczego to Valora w pierwszej kolejności poprosiła o pomoc. Pewnie nie tak łatwo było jej wydostać się samej z kraju, a on miał możliwości. Ale miłość między nimi? W to nie mogłem uwierzyć i wcale nie dlatego, że dziewczyna od pierwszej chwili wpadła mi woko.

– Aż tak bardzo przeszkadza ci mojaobecność?

– Owszem – stwierdziłem otwarcie. – Rozumiem jej zamiary i działania, lecz twoich nie. Zakiya ma zbyt wiele do stracenia, aby mi zagrozić, ale ty? Nie wiem, do której bramki grasz, i sam nie rozumiem, czemu ona ci zaufała, skoro zawsze byłeś tak blisko jejojca.

Poznałem Valora w napiętym okresie. Gonzales jak zawsze się rządził, próbował wchodzić ze swoim towarem na mój teren, a ja nigdy nie tolerowałem, gdy ktoś wpieprzał się w moje sprawy. Wtedy Valor załagodził sytuację i przekonał Gonzalesa, że nie warto zaczynać tej wojny. Dałem mu ostrzeżenie, by ze mną nie zadzierał, i sądziłem, że więcej o nim nie usłyszę, ale…

– Mówiłem ci, że…

– Zakochałeś się w niej i zmieniłeś, bla, bla, bla. Zachowaj sobie te teksty na noc kabaretową, nie używaj ich w poważnej rozmowie, w której decyduję, czy ci pomóc, czy cięzabić.

– Nie zrobiłem nic złego, abyś migroził.

– Właśnie zabierasz mi czas, a czas jest bezcenny. Nie uważasz, że to wystarczającypowód?

– Pomożesz nam czy nie? – spytał, wyraźnie tracąccierpliwość.

Był u mnie. Na moich zasadach, na moich warunkach i na mojej łasce. To ja podejmowałem tutaj decyzje o tempie i przebiegu rozmowy, o życiu i o śmierci. O wszystkim. Nikt przecież nie pośpiesza diabła, prawda?

– Jej może i tak. Ma coś w sobie, przyznasz?

– To prawda, jestwyjątkowa.

– Chętnie poznam jąlepiej.

– Niemożesz…

– Słucham? – Roześmiałem się. – Jesteś na moim terenie, w moim domu, prosząc mnie o pomoc, i mówisz mi, że ja czegoś nie mogę? Lepiej zmień dostawcę towaru, bo to, czym cię faszeruje, ewidentnie wypala ci resztkimózgu.

– Myślisz, że możesz mną pomiatać, bo jestem uciebie?

– Tak – przyznałem. Mam dość władzy, by pozwolić sobie na wszystko, i właśnie dlatego tu jesteście. Właśnie dlatego mogę pomócZakii.

To była brutalna prawda, z której i on doskonale zdawał sobiesprawę.

– A więc zrobiszto?

– Jeśli tylko wyjaśnisz mi, co jest między wami. Nie wierzę w tę częśćhistorii.

– Przecież niekłamię.

– Nie? – Uniosłembrew.

Coś mi mówiło, że jednak nie był ze mną szczery, a na tych sprawach znałem się jak nikt. Nie na darmo chodziły plotki, że byłem detektorem kłamstw. Wychowując się w tym świecie, wykształciłem w sobie niezwykle wyczuloną intuicję i wiedziałem, jak obchodzić się z ludźmi – zarówno z tymi, których zamierzałem zabić od razu, jak i z tymi, którzy mieli trochę poczekać na swójwyrok.

– To chodźmy do niej. Pokaż mi, jak ją całujesz, jak jej dotykasz, jak ją rozbierasz… Sprawdzimy, jak zareaguje na twój dotyk. Jeśli nic nie wzbudzi moich podejrzeń, pomogęwam.

Milczał, a ja już miałem swoją odpowiedź. W cokolwiek grali, nie byli razem. Tylko po co było to udawanie? Czyżby mała Zakiya się mnie bała? A może to był jego pomysł? Może taka była jego zapłata za pomoc jej? Oczywiście wiedziałem, że wszystko ma swoją cenę, i ja także nie zamierzałam robić nic za darmo, ale nie planowałem zmuszać nikogo do kłamstwa czy udawania, to było bezsensowne iżałosne.

– Zapraszam.

Opuściłem gabinet, wiedząc, że gość podąży za mną. Oboje byli teraz na moim terenie, więc mogłem im pomóc albo wydać na nich wyrok, wszystko zależało ode mnie. To upajające poczucie władzy było moim ulubionym trunkiem. Ode mnie zależał ludzki los – to kiedy i w jaki sposób się zakończy. Ludzie mnie nienawidzili, szanowali, a przede wszystkim bali się i właśnie dzięki temu miałem ich wszystkich wgarści.

Wszedłem do sypialni dziewczyny i ujrzałem ją jedynie w cienkim szlafroku, siedzącą na łóżku. Przebrała się tak, jak powiedziałem, a więc umiała się słuchać… Oblizałem wargi na jej widok. Była piękna, w zupełnie inny sposób niż wszystkie, miała w sobie coś wyjątkowego. Nie była pospolita ani wulgarna. Jej zgrabna sylwetka prezentowała się jak u modelki, a delikatna skóra wydawała się niczym aksamit. Aż chciało się to sprawdzić. Jej włosy wyglądały jak promienie słońca, a spojrzenie miało nietypowy błysk. Odnosiłem wrażenie, że gdzieś już widziałem podobny, ale za nic nie mogłem skojarzyćgdzie.

– Coś się stało? – Wstała, patrząc nanas.

Uważnie lustrowałem jej twarz. Nie wydawała się przestraszona. Przebywała na terenie wroga, ale się nie bała. Może była niepewna, nieco zagubiona, ale nie przerażona. Imponowało mi to. Wpakowała się w kłopoty i wiedziała, że sama sobie nie poradzi. Nie miała tak wielkiej dumy, aby ponieść klęskę, wierząc, że jest samowystarczalna. Większość ludzi nie mogła przełknąć własnego ego, co kończyło się ich upadkiem. Ona była inna. Ona miała odwagę nie tylko wejść do jaskini lwa, ale również prosić go o pomoc, a to wymagało nie ladacharakteru.

– Przyszliśmy przeprowadzić pewientest.

– Test? – Zmarszczyła czoło, niepewnie przeskakując wzrokiem pomiędzy nasządwójką.

– Owszem – przytaknąłem. – Chętnie zobaczę, jak okazujecie sobie czułości z narzeczonym, aby potwierdzić wasząhistoryjkę.

Uniosła brwi, patrząc najpierw na mnie, potem na niego. Co się działo w tej ślicznej głowie? Była jak piękna kostka Rubika, którą zamierzałem rozwiązać. Nie wiedziałem, czy po to, aby ładnie wyglądała w moim domu, czy po to, aby później rozbić się na drobniutkie, niemożliwe do ułożenia kawałki. Tak czy siak, teraz chciałem ją poznać, a byłem człowiekiem, który zawsze ulegał swoim pragnieniom. W końcu nic nie mogło mnie powstrzymać. Zdobyłem wszystko, co mogłem zdobyć, i jeśli jeszcze było na tym świecie coś, co mnie fascynowało, musiałem tomieć.

– Valor?

– Po prostu tozróbmy.

Podszedł do niej, położył dłonie na jej pośladkach i nachylił się, aby ją pocałować, ale ona zareagowała instynktownie i odepchnęłago.

Nie wiedziałem, czy być wściekłym, że mnie oszukali, czy rozbawionym postawądziewczyny.

– Nie mogę. – Zacisnęła wargi, patrząc na niego przepraszająco, a potem spojrzała na mnie. – Nie jesteśmyrazem.

– Zakiya…

Chciał ją uciszyć, lecz uniosłem rękę i podszedłem do dziewczyny. Przesunąłem delikatnie dłonią po jej policzku, złapałem za brodę i uniosłem tak, by Zakiya patrzyła mi w oczy. Chciałem wywołać w niej jakieś emocje, aby się mnie bała, a może pożądała, cokolwiek by to było, byłoby dobre, bo i tak zamierzałem wziąćwięcej.

– Więc kim on jest, skoro wolisz spalić przykrywkę niż gopocałować?

– Moimbratem.

Skrzywiłem się, patrząc na dziewczynę. Nie byłem święty, miałem wiele sprośnych doświadczeń i jeszcze więcej nieetycznych fantazji. Miejsca publiczne, trójkąt, zabawki, wiązanie, dominowanie? Jasne, ale udawanie pary przez rodzeństwo? Nawet mnie toobrzydzało.

– Teraz tym bardziej uważam, że nie powinno cię tu być – stwierdziłem, spoglądając naniego.

– Nie łączy nas krew, tylko małżeństwo rodziców – wyjaśniłpośpiesznie.

Jak dla mnie niewiele to zmieniało. Tak czy siak, namówił ją do kłamstwa i udawania, co było bezsensowne i cholerniedziwne.

– Tylko winni się tłumaczą. – Wzruszyłem ramionami, skupiając całą swoją uwagę na blondynce. – Powiedz mi, piękna, dlaczego miałbym was nie zabić zakłamstwo?

– To nie był mój pomysł – przyznała, jakby z zawstydzeniem, że musi wystawićbrata.

Ja jednak ceniłem szczerość i właśnie tego teraz od niej wymagałem. Zresztą gdyby dała mi jakikolwiek powód, chętnie bym się go pozbył, gość działał mi nanerwy.

– Valor twierdził, że…

– Że?

– Że jeśli będziesz znał prawdę, jako cenę za pomoc będziesz chciałmnie.

Roześmiałem się, kręcąc głową. Wolał obłapiać siostrę niż oddać ją mnie? Nie wydawało mi się, aby to wyjście było dla niej lepsze, i to nie tylko dlatego, że miałem ogromne doświadczenie i nigdy żadna panna nie narzekała po choćby chwili zemną.

– Jestem aż taki straszny, że nie chcesz? – Przesunąłem opuszkami placów wzdłuż jejwarg.

– N-nie.

Jej głos zadrżał, a kiedy spojrzała w moje oczy i dostrzegłem w nich błysk, też to czuła. Gdy jej dotykałem, między naszymi ciałami przeskakiwał impuls elektryczny, świadczący o tym, jak mocno jesteśmy naładowani pożądaniem. Kiedy tylko ją zobaczyłem, byłem pewien, że muszę jejskosztować.

– Ale nie jestem dziwką – dodała już bardziej zdecydowanym tonem. – Ani rzeczą, którą można kupić. Jeśli chcesz mnie mieć, musisz mniezdobyć.

Uniosłem kąciki ust, wyczuwając gorące wyzwanie, które pragnąłempodjąć.

A ja wprost kochałemwyzwania.

– Nie zamierzam cię do niczego zmuszać, ale chcesz czegoś ode mnie, a wszystko ma swojącenę.

– Jaka jest twojacena?

Uśmiechnąłem się, bo uwielbiałem to pytanie. Gdy pytano mnie o cenę, mogłem zażądać wszystkiego, bo i tak byłem już na wygranejpozycji.

– Dojdziemy do tego – odparłem. – Najpierw chcę, żeby wszystko było jasne. Zabiłaś niedoszłego narzeczonego i uciekłaś, a ojciec i rodzina tamtego chcą cięzabić?

– Tak. – Pokiwałagłową.

– I chcesz zabićojca?

– Albo ja zabiję jego, albo on zabije mnie… – Wzruszyła ramionami i trudno było się z nią nie zgodzić. Właśnie tak to działało w tym świecie. – Uwierz mi, że na to zasługuje, ma na swoim koncie o wiele więcej niż wydanie córki naśmierć.

– Win twojego staruszka akurat nie podaję w wątpliwość, ciekawi mnie jedynie, co takiego ci zrobił, że tyle w tobienienawiści.

Tak silne emocje i pragnienie zemsty nie brały się znikąd. Gdyby to był tylko jeden błąd, być może poszedłby w niepamięć albo chociaż żadne z nich nie posunęłoby się do tak drastycznych kroków jak życzenie sobie śmierci. Co prawda w tym świecie nie raz się zdarzało, że ojciec zabił dziecko, a dziecko rodzica, tak to już było, że często własna krew zdradzała, lecz rzadko bywało tak, że kobieta dzierżyłabroń.

– Przez dwadzieścia jeden lat całkiem sporo, nie wiem, czy masz aż tyleczasu.

– Znajdzie się. – Pokiwałem głową. – Rozumiem, że teraz chcesz ode mnie pomocy, schronienia i udziału wzabójstwie?

– Nie zrobię tego sama – przyznała. – Gdyby wszystko potoczyło się inaczej, mogłabym to zrobić z zaskoczenia, ale tak… Wszyscy mnie szukają, więc gdy tylko postawię tam stopę, zabiją mnie i nawet najlepsza broń nic mi nie da, bo będą mieliprzewagę.

Potrafiła mierzyć siły na zamiary i nie porywała się z motyką na słońce jak co niektórzy. Wiedziała, na ile ją stać, i umiała prosić o pomoc, gdy zdawała sobie sprawę, że nie da rady sama. To schowanie ego do kieszeni i racjonale myślenie było czymś, czego wielu ludziom brakowało, a ona tomiała.

Ciekawe, czy przeszła jakieś przeszkolenie, czy samo życie zafundowało jej takielekcje.

– To prawda, lecz czy dasz radę to zrobić nawet z moją pomocą? – zapytałem. – Dasz radę pociągnąć zaspust?

– Bezwahania.

Była całkowicie pewna, a odpowiedź na to pytanie zajęła jej mniej niż sekundę, dlatego też przyjrzałem jej się zaintrygowany. Być może ta piękna dziewczyna kryła w sobie mrok równie wielki jak ten, z którym spotykałem się na co dzień. Teraz tym bardziej mnie zaintrygowała, już nie tylko wyglądem, odwagą i dziwną wibracją między nami, lecz także przeszłością i bliznami. Nigdy nie szukałem w ludziach tego, co najpiękniejsze, a tego, co najbardziej mroczne i zepsute, tak o wiele łatwiej było kogoś poznać. A ona wydawała się ciekawą osobą dorozgryzienia…

– Pozostaje więc najważniejsze pytanie, co ja będę z tegomieć?

– A czego byśchciał?

Oblizałem wargi, wizualizując sobie jedną z takich zachcianek, a konkretnie ją w samej bieliźnie w mojejsypialni.

Z pewnością byłaby to przyjemność, z której nie omieszkałbym skorzystać, lecz najpierw trzeba było myśleć rozumem, a dopiero potemkutasem.

– Powiedz mi, co ty jesteś w stanie zaoferować – odrzekłem, chcąc ją sprawdzić. – Jeśli mnie nie przekonasz, przedstawię swojewarunki.

– Samo pozbycie się mojego ojca byłoby ci na rękę – stwierdziła Zakiya. – Bez niego u władzy jest możliwość na lepsze stosunki między naszymi krajami imafiami.

– Owszem, ale czy jesteś w stanie mi to obiecać? – spytałem. – Twój stary na pewno ma wybranego kogoś na swojezastępstwo.

Dziewczyna spojrzała na Valora, a ja uniosłem brwi. Naprawdę to ten gość miał być szefem wenezuelskiej mafii? Nie wiedziałem, czy bardziej mnie to śmieszyło, czy irytowało, bo w żadnym razie nie stanowił dla mnie zagrożenia, ale same rozmowy z nim mogłyby doprowadzać do tego, że w końcu bym nie wytrzymał i gozabił.

– A więc to coś, co mógłby mi obiecać twój brat, a ja chcę czegoś odciebie.

Blondynka przygryzła wargę, patrząc prosto w moje oczy, jakby usilnie się nad czymś zastanawiała. Czyżby bała się dać mi wszystko, a może obawiała się tego, co będziepóźniej?

– Nie mam władzy w rodzinnej mafii, szczególnie teraz, gdy stałam się dla nich wrogiem, ale mam informacje i umiejętności, które mogą ci sięprzydać.

– Wydaje mi się czy specjalnie szukasz bocznej furtki, aby tylko nie wejść przez otwarte na środku drzwi, które oboje widzimy? – Zaśmiałem się, nachylając w jej stronę i zakręcając kosmyk jej włosów wokół palca wskazującego. – Wiele ode mnie chcesz, Zakiyo, więc twoja zapłata musi byćsatysfakcjonująca.

Dziewczyna przełknęła ślinę i byłem pewien, że myślała o tym samym, a nawet że również bardzo tego pragnęła. Odkąd ją zobaczyłem, czułem pożądanie, które nie malało. Zdarzało mi się to dość często, choć rzadko szło w parze zainteresowaniem osobowością, a u niej tak było. Nic więc dziwnego, że myślałem już tym, jakby to było poznać jądogłębnie…

– Jeśli myślisz, że zapłacę ci swoim ciałem, jesteś w błędzie. Dostaniesz mnie tylko, jeśli sama tegozechcę.

– A niechcesz?

– Nie jako formę zapłaty. Twoja pomoc to jedno, a seks to coinnego.

– A więc nie mówisz „nie”? – Zaśmiałem się z rozbawieniem. – Jednak mniepragniesz.

– Zarius… – wtrącił Valor, lecz uciszyłem go gestem, ani na moment nie odrywając wzroku odZakii.

Ta dziewczyna miała coś w sobie, a skoro potrzebowała mojej pomocy, zamierzałem wziąć od niej wszystko, co mogła mi zaoferować. A byłem pewien, że zechce oddać mi wszystko. Umiałem tak wpływać na ludzi, zresztą widziałem to w jej oczach. Tego intensywnego napięcia między nami nie dało się nie wyczuć. Pewnie dlatego Valor tak się o nią bał, może przewidział, że tak będzie, że jej zadziorność wpadnie mi w oko, a i ona się nie wycofa… Cóż, mówi się trudno. Gdy wchodziło się do piekła, trzeba było zatańczyć z diabłem, a ja bardzo lubiłemtańczyć…

– Podoba mi się twoje podejście – stwierdziłem. – Zrobimy tak. Zostaniesz tu, ile chcesz albo póki czegoś niewymyślimy.

– Naprawdę? – spytała, nie kryjąc zaskoczenia w głosie. – Ot tak pozwolisz mi tuzostać?

– Nie jesteś dla mnie zagrożeniem, mała, i skoro potrzebujesz mojej pomocy, wątpię, abyś chciała mieć we mnie wroga, ale i tak niełatwo będzie ci zdobyć moje zaufanie, a to w obecnej sytuacjiniezbędne.

– A więc chcesz, żebym tu została, byś mógł sprawdzić moją lojalność? – Uniosła brwi. – Coś jak: przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszczebliżej?

– Gdybyśmy byli wrogami, już byście nie żyli, a na przyjaźnie szkoda czasu – stwierdziłem. – Będziesz tutaj bezpieczna i zyskamy czas, aby pomyśleć, co dalej. Dokładnie sprawdzę waszą historię, a ty… – Spojrzałem na jej brata. – Jesteś dużym chłopcem, poradzisz sobiesam.

– Jestem tu dlaniej.

– Doprawdy, a może po to, aby dobrać się jej do majtek? – prychnąłem.

– Jest moją siostrą, to była tylkoprzykrywka.

– Nie jestem ślepy, widzę, jak na niąpatrzysz.

– Mylisz się – wtrąciła się dziewczyna. – On tak o mnie niemyśli.

– Posłuchaj, słodka. – Złapałem ją za brodę. – Ostatni raz mówisz do mnie, że się pomyliłem – rzuciłemostro.

Zakiya przełknęła ślinę i powoli pokiwała głową. Świetnie, a więc mimo swojej zadziorności umiała być posłuszna. Ciekawe…

– Jeśli mówię, że twój kochany braciszek ma ochotę na twoją cipkę, to tak jest. Więc może to przed nim potrzebujesz ochrony, a nie przede mną. Daję ci moje słowo, że będziesz bezpieczna, ale zostaniesz tu sama, bez niego. To nie przytułek, a twój brat nie przypadł mi do gustu tak jak ty. Jasne?

Przytaknęła, patrząc prosto w moje oczy. Nadal nie wydawała się przestraszona, a jednak zachowywała się pokornie. Ciekawe, czy była uległa. Jak daleko mogła się posunąć? Jak daleko ja mogłem sięposunąć?

Nie codziennie piękna kobieta szukała u mnie schronienia. Raczej nie określiłbym siebie jako pasterza zbłąkanych owieczek, a wilka, który na nie poluje, ale cóż, nigdy nie jest za późno, aby odnaleźć się w nowej roli i spróbować czegoś nowego. Jako człowiek ryzykujący swoje życie nauczyłem się żyć chwilą, czerpać z każdej nadarzającej się okazji, próbować wszystkiego, co tylko możliwe, i nie odmawiaćnowości.

Mafijne czy nie – życie zawsze było zbyt krótkie, a już szczególnie jakby spędzić je jedynie na obowiązkach. Choć sam miałem tak wiele, wiedziałem, że w życiu wcale nie chodzi wyłączenie o zdobywanie i gromadzenie, a o doświadczanie. O krótkie, ulotne emocje warte miliony. Nowe dziwki, nowe narkotyki, nowe cele do zabicia, nowe inwestycje. To wszystko dostarczało mi wrażeń, ale niespodziewanie obudziła je we mnie także ta dziewczyna. Dlatego musiała tuzostać.

– Nie ma takiej możliwości – wtrąciłValor.

– Sam mówiłeś, że tylko on może mnie ochronić – odrzekła Zakiya, a ja uśmiechnąłem sięwyniośle.

A więc wiedzieli, że byłem jej ostatnią deską ratunku, jak miło. Niezbyt dobrze było od razu przedstawiać to w negocjacjach, ale widać dziewczyna już podjęładecyzję.

– Poradzę sobie. Wracaj do domu i udawaj, że o niczym niewiesz.

– Zostanie tutaj jestryzykowane.

– Nie bardziej niż powrót do Wenezueli czy samotne błąkanie się po świecie. Tutaj ojciec nie będzie mnieszukać.

– A nawet jeśli, nigdy nie znajdzie – wtrąciłem.

– On jest niebezpieczny – przekonywał.

Ha. Mało powiedziane. Miałem na rękach więcej krwi, niż mogli to sobie wyobrazić, ale przecież nie byłem skurwysynem bez serca. Zabiłem tych, którzy na to zasłużyli. Piękna, szukająca schronienia dziewczyna nie wydawała się jedną z nich. Skoro dałem jej słowo, że będzie tu bezpieczna, zamierzałem go dotrzymać, o ile nie stanie się nic, co zmusi mnie do zmiany zdania. Dotrzymywałem obietnic, lecz jeśli ktoś mnie zdradzał, robiłem to dwa razygorzej.

– Ja także. – Blondynka spojrzała na mnie, uśmiechając sięzaczepnie.

Czyżby rzucała mi kolejne wyzwanie? Jak na kogoś w potrzebie była wyjątkowozadziorna.

– Nie na darmo nazywają mnie najlepszymstrzelcem.

No proszę, seksowna i niebezpieczna? To idealne połączenie, któremu nie da się oprzeć. Teraz tym bardziej czułem, że muszę ją mieć. Była jak nowy egzotyczny drink z górnej półki, dostępny jedynie dla nielicznych. Samo skosztowanie jej było przygodą, a ponad to nie lada wyzwaniem, które chciałem nie tylko podjąć, ale równieżwygrać.

– A więc postanowione – stwierdziłem.

Zakiya weszła do paszczy lewa, szukając schronienia przed diabłem, nie wiedząc, że to ja jestem najgorszym z najgorszych. W jednym miała rację – mając mnie po swojej stronie, nic nie mogło jej zagrozić. Pytanie tylko, jak wiele poświęci, aby mieć mojąochronę?

Rozdział 2

And I’m so tired that I mightQuit my job, start a new lifeAnd they’d all be so disappointed‘Cause who am I, if notexploited?

Brutal – Olivia Rodrigo

Zakiya

Zostałam sama w obcym kraju, pod opieką najniebezpieczniejszego znanego mi mafiosa mającego być moim ratunkiem od rodziny, która wydała na mnie wyrok. Z jednego mroku w drugi mrok, z jednej mafii w drugą mafię. Czy to było rozsądne? W zasadzie już dawno pozbyłam się zdrowego rozsądku, gdyż zdarzało się, że przeszkadzał wprzetrwaniu.

Kolejna noc była niespokojna. Przebywałam daleko od rodziny, ale za to tuż pod nosem kogoś, kto też mógł mnie skrzywdzić. Nie potrafiłam uspokoić myśli ani w pełni odpocząć, dlatego rano miałam widoczne cienie podoczami.

Kończyłam właśnie się malować, gdy usłyszałam pukanie dodrzwi.

– Pan Zarius czeka na panią ze śniadaniem w jadalni – oznajmił jakiś mężczyzna, po czym zniknął równie szybko, co siępojawił.

Przełknęłam nerwowo ślinę, przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze. Makijaż zakrył wszystkie niedoskonałości mojej bladej cery, a tusz uwydatnił czarne rzęsy okalające błękitne oczy. Blond włosy wydawały mi się nieco pozbawione blasku, ale nie miałam teraz czasu się nad tym zastanawiać. Włożyłam sukienkę w kolorze kawy latte, wiązaną na szyi, do tego baletki i zeszłam na dół. Nie miałam za wiele rzeczy, spakowałam tylko to, co najważniejsze i co udało mi się szybko zabrać. Na kilka dni mogło starczyć, ale potem? Nie byłam pewnaprzyszłości.

– Dzień dobry – przywitałam się, wchodząc dojadalni.

Zajęłam miejsce u boku Zariusa i obrzuciłam spojrzeniem stół. Pełno pyszności, tosty, naleśniki, gofry, jajka. Aż ślinka mi ciekła nam sam widok. Dla niego to pewnie był chleb powszedni, mógł mieć wszystko, co tylko chciał, lecz dla mnie taki stan rzeczy był rzadkością. Jedynie na wystawnych przyjęciach mogłam korzystać z luksusów, na co dzień miałam więcej kar niżnagród.

– Dzień dobry, piękna. Jak sięspało?

– Jak zawsze. – Wzruszyłam ramionami, nakładając sobie jedzenie na talerz. W porę się zreflektowałam, przypominając sobie, że to przecież nie hotel. – Dziękuję za gościnę, doceniamto.

Kiwnął głową, przyglądając mi się uważnie. Czułam się niezręcznie, jedząc, gdy on tylko na mnie patrzył. Onieśmielał mnie. Był przystojny, niebezpieczny i władczy. Choć sama urodziłam się w tym świecie i umiałam zabić wroga, przy nim czułam się jak maładziewczynka.

– Mam coś na twarzy, że tak na mniepatrzysz?

– Jeszczenie.

– Co…

Nie zdążyłam dokończyć, bo bita śmietana z naleśników znalazła się na moim nosie. Zamarłam, patrząc na niego zaskoczona. Czy on naprawdę…? Groźny mafioso bawił się jedzeniem przy śniadaniu? To było… jak wytchnienie, któregopotrzebowałam.

Zebrałam palcem słodycz i oblizałam go dokładnie, co nie umknęło czujnym oczom Zariusa. Nie zareagował nawet, gdy odrobina czekolady wylądowała na jegopoliczku.

– W waszych stronach tak się jeśniadanie?

– Ty zacząłeś – przypomniałam, uśmiechając sięniewinne.

– Pragnąłem zobaczyć ten uśmiech. – Wytarł twarz serwetką i ponownie skupił uwagę na mnie. – Po śniadaniu chciałbym poważnie porozmawiać o twojejsytuacji.

Przytaknęłam.

– A potem oprowadzę cię po posiadłości, bo wczoraj nie mieliśmy na toczasu.

– Oczywiście, z chęcią obejrzę tenpałac.

Zarius sięzaśmiał.

– A więc ja niby jestemksięciem?

– Raczej królem – odparłam.

Przecież doskonale wiedział, jaką ma władzę, i wcale nie potrzebował mojego potwierdzenia. A może to była jakaśgra?

– A ty jesteśksiężniczką?

– Daleko mi do tego – stwierdziłam. – Nawet jeśli mój ojciec ma władzę, sama nigdy nie czułam się jak księżniczka zbajek.

– Bajki sąprzereklamowane.

– Nie wierzysz w szczęśliwezakończenia?

– Tylko jeśli samemu się jestworzy.

Uśmiechnęłam się lekko. Zarius wydawał się taki inteligentny, a przy tym tajemniczy. Nie zdradzał za wiele o sobie, ale dało się z nim porozmawiać na inne tematy niż mafia i zabójstwa. Mężczyzn, których znałam, z pewnością nie można było brać za przykład, więc może nie powinnam była się dziwić, że Zarius tak bardzo się od nichróżnił.

– Zgaduję, że nie masz ze sobą zbyt wielu rzeczy – stwierdził, wyrywając mnie tym samym zzamyślenia.

– Hm? Nie, tylko kilka ubrań, kosmetyków, to, conajważniejsze…

– Powiem komuś, aby zdjął z ciebie miarę i przysłał ubrania dowyboru.

– Co? Dlaczego?

– Bo nie zdobyłaś mojego zaufania na tyle, żeby samotnie włóczyć się po mieście, i zdaje się, że miałaś sięukrywać.

Zamrugałam, przyglądając mu się z zaskoczeniem. Czy on naprawdę właśnie zaoferował mi pomoc z własnej woli? Nie śmiałabym nawet o to prosić, ajednak…

– Jakiś problem? – spytał. – Dlaczego patrzysz na mnie w takisposób?

– Jaki?

– Jakbyś podziwiała anioła, a przecież wszyscy wiedzą, że jestemdiabłem.

– Diabeł także może mieć ludzkątwarz.

– A więc jednak nie było u ciebie aż tak tragicznie, skoro miałaś dostęp do Netflixa, żeby obejrzećLucyfera.

Wtedy już nie mogłam się powstrzymać przed wybuchemśmiechu.

Kto by pomyślał, że mężczyzna, przed którym ostrzegał mnie Valor, okaże się aż taki zabawny. Na moment zupełnie zapomniałam, że powinnam się go bać. Czułam się tak niespodziewanie dobrze w jegotowarzystwie.

– Właśnietak.

Przełknęłam tosty i popiłam kawą. Od dawna nie jadłam tak pysznego, domowegojedzenia.

– Apetyt cidopisuje.

W pierwszej chwili się zawstydziłam, ale stwierdziłam, że nie mogę się przy nim zachowywać jak wystraszona dziewczynka. Takie pewnie zjadał na śniadanie, musiałam pokazać mu swojąsiłę.

– Lubię dobrze zjeść. – Wzruszyłam ramionami. – Tęsknię za mandoca2, totakie…

– Słodkie pączki – wtrącił Zarius. – Wiem. Nie jestem szefem kuchni, ale zwiedziłem kawałek świata. W Wenezueli szczególnie smakowało mi cachapa3, dobrzemówię?

– Tak, najpopularniejsze danie i rzeczywiściepyszne.

– Poproszę kucharza, żeby coś takiego przygotował, poczujesz się jak wdomu.

Zadrżałam.

– Zdecydowanie nigdy więcej nie chcę czuć się jak w domu, ale chętnie zjem trochę przysmaków. Jestem głodna jak wilk. – Zaśmiałam się. – Gdy ucieka się przed ludźmi szykującymi dla ciebie coś gorszego niż śmierć, nie ma czasu na gotowanie. – Wzruszyłam ramionami, jakby to nie było nictakiego.

– Coś gorszego niżśmierć?

– Nikt nie chce umierać. – Przerwałam jedzenie, patrząc na niego. – Ale śmierć może być wytchnieniem w cierpieniu, końcem odcinającym od bólu. W pewnym sensie to przywilej, na który ja według mojej rodziny niezasłużyłam.

– Tylko dlatego, że zabiłaś jakiegośgościa?

– Przyjacielaojca.

– A ty jesteś jegocórką.

– W moim kraju kobiety nie mają za wiele dogadania.

– A jednak nie jesteś cicha igrzeczna.

– Nauczyłam sięwalczyć.

– Podoba mi się to – stwierdził. – Powiedz, jaka kara gorsza od śmierci czekałaby cię wdomu?

Przełknąłam ślinę, czując, że więcej już nie zjem. To pytanie skutecznie odebrało mój apetyt i dobryhumor.

– Burdel.

Wypowiedziałam to słowo tak beznamiętnie, tak zimno, jak tylko się dało. Nie chciałam, aby w moim drżącym głosie dało się wyczuć przerażenie, złość, obrzydzenie, słabość.

– Naprawdę sądzisz, że własny ojciec skazałby cię na takilos?

– Nie sądzę. Jestem tegopewna.

Świadomość, że własna rodzina się mnie wyrzekła i chciała mnie skrzywdzić, była okropna, ale musiałam z tymżyć.

– Tutaj będziesz bezpieczna – oznajmił Zarius i zrobił coś niespodziewanego. Złapał mnie za rękę, ale nie gwałtownie, lecz czule, jakby chciał dodać miotuchy.

Gdy spojrzałam w jego oczy, wydawało mi się, że dostrzegłam w nich cień współczucia. Ale to przecież niemożliwe, aby ktoś taki jak on przejmował się obcą dziewczyną, prawda?

– Moja rodzina też za mną nie przepadała – dodał, kiedy ja nadal milczałam. – A spójrz, gdzie jestem teraz. Sam się tego dorobiłem, a ci, którzy we mnie wątpili, pożałowalitego.

– Toznaczy?

– Zabiłemich.

Powiedział mi to prosto w oczy, bez mrugnięcia, a ja wcale nie czułam sięprzerażona.

Które z nas było bardziejpopieprzone?

– To też jest możliwość dla ciebie – dodał, a ja zamarłam. – Zostaniesz tu na zawsze, ukrywając się, albo zabijesz tych, którzy chcą cię skrzywdzić, i zyskaszwolność.

Przygryzłam dolną wargę, czując ciężar jego słów. Zabić ojca, ludzi, których znałam od urodzenia, którzy mnie wychowali… Wiedziałam, że to będzie konieczne, lecz myślenie o tym nadal mnie przytłaczało. Mieli wiele na sumieniu, a ja miałam na ciele i umyśle wiele ran po nich, ale śmierć… Umiałam zabijać wrogów, aczkolwiek nie wiedziałam, czy zniosłabym zabójstwo bliskich. Wiedziałam jednak, że muszę tozrobić.

– Nie ma trzeciej możliwości, prawda?

– Sama to powiedziałaś, kiedy tu przybyłaś. Albo ty zabijesz jego, albo on zabije ciebie – odparł. – Ale możesz ich zabić i zostaćtutaj.

Zmarszczyłam brwi. Nie o to michodziło.

– Po co, jeśli już wtedy będębezpieczna?

– Bo będziesz chciała – uniósł dłoń, głaszcząc mój policzek – być bliskomnie.

Moje ciało przeszedł niekontrolowany dreszcz pod wpływem niskiego, zmysłowego głosu i ciepłego dotykuZariusa.

– Dlaczego miałabym chcieć być bliskociebie?

– Na to pytanie już musisz sobie samaodpowiedzieć.

Nerwowo przełknęłam ślinę, nie mogąc oderwać wzroku od jego oczu. Zdecydowanie miał coś w sobie – coś, co niebezpiecznie przyciągało mnie doniego.

Był bardziej niebezpieczny od mojej rodziny i tylko dlatego tu byłam. Tylko on mógł mnie uratować i gdyby doszło do starcia, wygrać. Miał władzę i zero skrupułów, do tego nie przepadał za moim ojcem, więc miał w tym swoje korzyści. Patrząc jednak teraz na niego, czułam, że to we mnie widział największąkorzyść.

Uciekając przed mafijnymi dupkami, trafiłam w szpony mafijnegodiabła.

Na jakiej zasadzie ktoś taki jak on mógł mnie pragnąć? I jak mogłam mu się oddać, nie tracąc przy tym głowy aniserca?

2Małe, okrągłe pączki z mąki kukurydzianej, podawane z dużą ilościącukru.

3Odmiana omletu z mąkikukurydzianej.

Rozdział 3

I know that you’re wrong for meGonna wish we never met on the day I leaveI brought you down to your knees‘Cause they say that misery lovescompany.

Angel Like You – Miley Cyrus

Zarius

Whisky była idealnym towarzyszempracy.

Pozwoliłem Zakii rozejrzeć się po domu, a moim ludziom przykazałem pilnować, aby nie wyszła, jednocześnie nie niepokojąc jej. Nie mogłem przecież robić za niańkę, a ona wyglądała na kogoś, kto sam sobieporadzi.

Choć jej wygląd mnie oczarował, musiałem najpierw sprawdzić, czy ta walka mi sięopłaci.

Pozbycie się starego Gonzalesa rzeczywiście byłoby mi na rękę. Samo zabicie go byłoby satysfakcjonujące, bo nie znosiłem typa, do tego stanowiłoby pokaz mojej siły i przestrogę dla innych, aby ze mną niezaczynali.

Bez niego u władzy kontakty biznesowe z Wenezuelą mogłyby się poprawić, choć nie byłem przekonany do dowództwa Valora. Ale jego też mógłbym się pozbyć. Dostrzegałem w tym liczne korzyści, lecz największą niewiadomą stanowiła właśnie Zakiya, dlatego musiałem jąsprawdzić.

Włączyłem mail od człowieka, który miał zdobyć informacje o blondynce, i zacząłemczytać.

Zakiya ReinaGonzales.Dwadzieścia jedenlat.Niebieskieoczy.Metr siedemdziesiąt wzrostu, pięćdziesiąt kilogramówwagi.

Zdecydowanie nie było tego widać, była drobna i mała, a przy tym biła od niejsiła.

Rodzice: Serafin i zmarła JoselinGonzales.Jedynaczka.Macocha Roslind, przybrany bratValor.Urodzona i wychowana wWenezueli.Najlepszy strzelec ze swojejrodziny.IQ150.Mistrzyni kraju w tańcu nowoczesnym i poledance.

Uniosłem brwi, czytając raz jeszcze. Ta mała była cholernie bystra, sprytna i niebezpieczna, a do tego umiała poruszać się na rurze lepiej niż dziwki? Musiałem zweryfikować te informacje. Dziwne, że skoro Serafin tak surowo ją wychowywał, pozwolił jej na strzelanie czy taniec. A może miał w tym swój zysk lub mała się buntowała? Coraz bardziej ciekawiła mnie dynamika tejrodziny.

Nie znalazłem nic, co wskazywałoby na to, że dziewczyna kłamała. W ogóle było jakoś mało informacji, a przecież mój człowiek był w tym najlepszy. Miałem jednak przeczucie, że po prostu jej rodzina chowała ją przed światem. Zresztą znałem się na ludziach, a ona od początku budziła nie tylko moje zainteresowanie, ale również zaufanie. Im więcej o niej wiedziałem, tym bardziej mnieciekawiła.

Mała, seksowna Zakiya. Miała dość odwagi, by do mnie przyjść i poprosić o pomoc, ale jak długo wytrzyma? Rozumiałem obawy Valora, piękne kobiety były moją słabością. Uwielbiałem nowe, zadziorne dziewczyny, które stanowiły wyzwanie. To polowanie było najciekawszą częścią, potem zdobywanie ich, oczarowywanie i sprawianie, aby wariowały na moim punkcie. Później szybko mi się nudziły i stawały jednymi z wielu dziwek, a ja wracałem na łowy… Byłem jak wiecznie głodny lew, który nie polował, aby się posilić, ale dla samego polowania i poczucia adrenaliny. Musiałem przyznać, że to zaczynało być nużące. Potrzebowałem dłuższej rozrywki, czegoś, co dałoby mi więcej wrażeń. Zakiya mogła mi jezapewnić.

Skrywała w sobie ból, widziałem to w jej oczach, mimo to wydawała się szczera, zadziorna i seksowna. Celidealny.

Rozmyślanie przerwało mi pukanie do drzwi. Byłem całkiem pewien, że to właśnie ona zakłóca mi fantazjowanie. Wbrew pozorom w moim domu było spokojnie i nikt nie miał prawa mi przeszkadzać. Wielkie imprezy, które organizowałem, mogły sprawiać inne wrażenie, ale na co dzień panowały tu cisza i spokój. Aż pojawiła się ona i posiadłość wypełniały nie tylko moje kroki, lecz także jejobecność.

– Tak?

– Mogę wejść? – spytała pięknablondynka.

Zamknąłem laptop z jej danymi na ekranie i kiwnąłem głową, więc wślizgnęła się do środka i zamknęła za sobądrzwi.

– Twój dom jest niesamowity. Nie przypuszczałam, że hodujesz dzikiekoty.

– Widziałaś tygrysy? – spytałem, a ona przytaknęła. – Większość ludzi się ich boi, potrafią rozszarpać człowieka na kawałki, lecz kiedy się o