Niezastąpiona - Paula Ciulak - ebook + książka

Niezastąpiona ebook

Ciulak Paula

4,0

Opis

Vaiola Losie odkąd tylko się urodziła, wiedziała, że będzie żoną Darringa Jenningsa. W świecie wielkiego bogactwa umowy znaczyły więcej niż uczucia. Dlatego przez lata znosiła ogrom cierpienia i upokorzenia, ale ostatnie wszystko zmieniło. Darring wybrał inną kobietą na narzeczoną, a ona została sama. I wtedy pojawił się Lyric – kiedyś nieszanowany chłopak, teraz ceniony biznesmen. Ich wspólna historia i zauroczenie jeszcze z czasów liceum sprawiły, że chciał ją uwolnić od tego toksycznego środowiska.

Bogactwo, presja, złota klatka, mroczne sekrety, odkrywana namiętność, wywalczona wolność.

Kiedyś on nie miał nic, ona widziała w nim wszystko.

Teraz on jest gotów dać jej cały świat.

Tylko dla siebie nawzajem są niezastąpieni.

 

Ta książka pokazuje, że z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciu. Znajdziecie tutaj cały wachlarz emocji i uczuć. Opowieść o Vaioli i Lyricu to piękna historia o pokonywaniu przeszkód, poznawaniu siebie i spełnianiu marzeń. – Weronika Karczewska-Kosmatka

 

Budząca emocje, poruszająca historia kobiety, która po latach wykorzystywania odnajduje pewność siebie. A wszystko to dzięki sile prawdziwej miłości. – Roza Violet Barlow

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 270

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (19 ocen)
7
7
3
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Svrkaa00

Dobrze spędzony czas

Często stawiacie siebie na pierwszym miejscu? 😉 Książka z kategorii romans, która naprawdę przypadła mi do gustu. Opowiada ona historię Vaioli, której całe życie zostało zaplanowane przez rodziców. Dziewczyna nie ma własnego zdania i musi podporządkować się do każdej decyzji swojej rodzicielki, w przeciwnym wypadku zostanie wydziedziczona. Drugim bohaterem jest Lyric, który wcześniej nie miał nic a teraz jest bogaczem posiadającym wiele klubów i innych instytucji. Od najmłodszych lat zakochany w nieosiągalnej dla niego Vaioli. Przy czytaniu towarzyszy nam wiele emocji. W głównej mierze współczucie do naszej głównej bohaterki. Rodzice należący do bogaczy, nie widzą żadnych innych wartości życiowych. Liczą się tylko pieniądze i dobra pozycja. Bogacze w tej książce są ukreowani na ludzi bezdusznych. Ułożyli całe życie Vaioli, to jak ma się ubierać, za kogo ma wyjść za mąż, jak się ma zachowywać. Wszystko po to żeby podłączyć się pod bogactwo rodziny Darringa. Drugą stroną bogaczy jest...
00
Wiola_loves_books1

Dobrze spędzony czas

🩶🩶 RECENZJA 🩶🩶 Paula Ciulak "Niezastąpiona" Vaiola całe życie musiała być podporządkowana rodzicom, ich wyborom i decyzjom. Niestety przewrotny los sprawił że Darring mężczyzna który miał zostać jej mężem i wnieść spory majątek do rodziny zrywa z nią tym samym wystawiając na pośmiewisko i drwiny ze strony bliskich. Lyric kiedyś nie miał nic teraz ma wszystko i postanowił utrzeć nosa tym którzy w przeszłości traktowali go jak skończone zero. Gdy los stawia na jego drodze wycofaną, pokorną i smutną Vaiolę ten postanawia zrobić wszystko aby obudzić w niej dziewczynę którą pamiętał ze szkoły, dziewczynę która tak bardzo wyryła się w jego duszy. Czy spotkanie po latach zaowocuje czymś więcej? Czy latami wpajane wartości uda się pokonać? "Niezastąpiona" to niezwykle poruszająca historia miłosna. Autorka wykreowała główną bohaterkę na tak stłamszoną, niepewną siebie i zaszczutą młodą kobietę że aż serce się ściska gdy czytelnik wyobraża sobie jak to jest być traktowanym przez wszystk...
00
kiniaczeks_library

Nie oderwiesz się od lektury

„Niezastąpiona” Paula Ciulak.
Recenzja Patronacka.

Zacznijmy od dedykacji, słowa „Każdemu, kto choć raz czuł się niewystarczający. Nie musicie być idealni, wystarczy, że będziecie sobą”. Uderzyły we mnie dosyć mocno. Totalnie utożsamiam się z nimi i bardzo, ale to b bardzo mi się ona spodobała.

Jednak żeby nie przedłużać, przejdziemy do recenzji mojego patronatu medialnego, na co przyznam szczerze, bardzo czekałam, bo pokochałam tę książkę niesamowicie mocno.

Vaiola Losie od swoich najmłodszych lat miała zaplanowane całe życie. W świecie bogactwa uczucia nic nie znaczyły, stąd z góry narzucone małżeństwo z Darringiem Jenningsem. Do czasu przełomowego momentu w życiu dziewczyny. Darring wybrał inną kobietę, a ona upokorzona została z niczym. Ogromne naciski ze strony rodziców, aby zrobiła wszystko, byleby tylko Jennings zwrócił na nią uwagę i wrócił do niej spełzły na. Czym, ponieważ w życiu Vaioli pojawił się mężczyzna z jej przeszłości.

Od momentu, w którym Lyric spotyka się z Vai...
00
monika_i_ksiazki78

Nie oderwiesz się od lektury

"Nie mogłem co prawda cofnąć czasu i uchronić jej przed doznanymi krzywdami, ale mogłem pomóc jej teraz. Z własnego doświadczenia wiedziałem, że to, co zrani najbardziej, później stanie się największą siłą; ona potrzebowała tylko lekkiego popchnięcia, aby uwierzyć w siebie i wreszcie rozłożyć skrzydła. Bo na pewno umiała latać. Była pięknym łabędziem, któremu wmówiono, że jest brzydkim kaczątkiem." Cudowna historia, od której nie można się oderwać i której nie sposób zapomnieć. Viola Losie odkąd się urodziła wiedziała, że będzie żoną Darringa Jenningsa. Tak zostało postanowione przez jej rodziców, którzy dokładali wszelkich starań, by doszło do tego małżeństwa. W świecie bogaczy umowy znaczyły dużo więcej niż uczucia, które albo nie istniały, albo schodziły na dalszy plan. Dziewczyna przez lata cierpiała w milczeniu pomimo upokorzeń. Bogactwo nie dało jej szczęścia lecz stanowiło złotą klatkę, z której trudno się było wydostać. Jednak przyszedł dzień, gdy Darring wybrał inną kobietę...
00
KatarzynaPaziewska

Z braku laku…

Pomysł może i niezły, ale sposób w jaki książka została napisana, to jak płytko zotała przedstawiona historia, konstrukcja, dialogi - czyni ją trudną do strawienia
00

Popularność




Copyright © by Paula Ciulak, 2023Copyright © Wydawnictwo WasPos, 2023All rights reserved

Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowania oraz udostępniania publicznie bez zgody Autora oraz Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.

Redakcja: Kinga Szelest

Korekta: Aneta Krajewska

Projekt okładki: Magdalena Czmochowska

Zdjęcie na okładce: © by LightField Studios/Shutterstock

Wektor przy nagłówkach: © by pngtree.com

Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna: Adam Buzek/[email protected]

Wydanie I – elektroniczne

ISBN 978-83-8290-370-6

Wydawnictwo WasPosWydawca: Agnieszka Przył[email protected]

Spis treści

Od Autorki

Prolog

Rozdział 1

Rozdział 2

Rozdział 3

Rozdział 4

Rozdział 5

Rozdział 6

Rozdział 7

Rozdział 8

Rozdział 9

Rozdział 10

Rozdział 11

Rozdział 12

Rozdział 13

Rozdział 14

Rozdział 15

Rozdział 16

Rozdział 17

Rozdział 18

Rozdział 19

Rozdział 20

Rozdział 21

Epilog

Każdemu, kto choć raz czuł się niewystarczający.Nie musicie być idealni, wystarczy, że będziecie sobą..

Od Autorki

Wszyscy za bardzo przejmujemy się opinią innych, odkładamy własne marzenia i pragnienia na bok, pozwalając, aby lęki i obawy podcięły nam skrzydła. Mam nadzieję, że historia Vaioli i Lyrica przypomni wam, że zawsze warto walczyć o siebie, o szczęście, o miłości i że nigdy nie jest za późno na zmiany. Kochajcie siebie i innych, róbcie to, co daje wam szczęście, i nie pozwalajcie się ograniczać.

Prolog

Vaiola

– Bardzo nas zawiodłaś, Vaiolu.

Westchnęłam, nie mogąc zliczyć, który to już raz w życiu usłyszałam to zdanie padające z ust moich rodziców. Choć podanie konkretnej liczby tylko z tego miesiąca mogłoby być trudne, a z całego życia? Gdy coś zdarza się tak często, przestaje się liczyć, a zaczyna przyzwyczajać.

Dostałam piątkę zamiast szóstki? Byli rozczarowani. Wróciłam za późno do domu? Byli zawiedzeni. Włożyłam nie tę sukienkę, którą wybrała mi matka? Byłam utrapieniem. Od lat ta sama śpiewka i im starsza się stawałam, tym bardziej zaczynało mi to ciążyć, jak stare buty, które od dawna są za małe, a jednak człowiek wciąż uparcie próbuje je nosić.

Jak widać, nie byłam Kopciuszkiem, bo pantofelek idealnych oczekiwań rodziców na mnie nie pasował.

Nieraz próbowałam zmienić swoją relację z rodzicami, dla nich jednak sprawa była prosta, gram według ich zasad albo od razu przegrywam. Zgadzanie się z nimi było łatwiejsze niż ciągłe kłótnie, które za bardzo wyniszczały mnie psychicznie, abym mogła je kontynuować. Chciałam po prostu spokoju.

Co prawda, to oni mnie wychowali, tworząc ze mnie idealną, sztuczną lalkę, więc czy to nie do siebie powinni mieć pretensje, gdy nie byli zadowoleni z rezultatów? Ich zdaniem zdecydowanie nie, to ja byłam tutaj wina.

Miałam już dwadzieścia dwa lata, a jednak wciąż tkwiłam w tym samym świecie co rok temu i dwa lata temu, starając się sprostać oczekiwaniom, które zdawały się nigdy nie kończyć. I choćbym rwała sobie włosy z głowy, nadal nie byłam dla nich idealna, co idealnie prezentował ten moment.

– Wyszłam tylko na kilka godzin z Amayą, to nie…

– Nie udawaj głupszej, niż jesteś – przerwała mi matka, a ja zacisnęłam wargi, nie mogąc dać po sobie poznać, jak bardzo zabolały mnie te słowa.

Byłam przecież już dorosła, nie powinnam była aż tak bardzo przejmować się tym, co mówili mamusia i tatuś, a jednak… gdy najbliższe osoby, rodzice, nie okazują ani cienia miłości to boli, nieważne, ile ma się lat.

– Nie udaję, po prostu nie wiem…

– Chodzi o Darringa.

– Och.

A więc wcale nie chodziło o mój wypad do klubu z przyjaciółką, tylko o mojego eks. Rodzice nie powinni byli wtrącać się w żadną z tych kwestii, niewtrącanie się jednak zupełnie nie leżało w ich naturze.

Darring Jennings był przystojniakiem, dziedzicem wielkiej fortuny i rok starszym amantem, z którym rodzice chcieli mnie wyswatać, odkąd tylko pojawiłam się na świecie. A może jeszcze wcześniej? Moja rodzina zbudowała swoją renomę na paliwie, podczas gdy rodzina Jenningsa zajmowała się transportem i samochodami. Idealne połączenie, prawda? Tak samo myśleli moi rodzice, chcąc połączyć dwie działalności, ale nie jakaś błahą umową, o nie, oni pragnęli wydać mnie za Darringa i ślubem przypieczętować fuzję. Nie byliśmy ani rodzina mafijną, ani królewską, aby bawić się w aranżowane małżeństwa. Ilekroć jednak im o tym wspominałam, zbywali mnie błahym gadaniem, miało być tak, jak oni sobie postanowili. Jakbym była tylko narzędziem do osiągnięcia celu i niczym więcej. A jeśli tak właśnie było? Jeśli tylko taka była moja rola w tej rodzinie i na tym świecie? Przerażała mnie taka myśl, więc zawsze szybko ją od siebie odsuwałam, nie będąc gotowa zmierzyć się z tą brutalną prawdą.

– Och, właśnie – odezwał się mój ojciec, a ton jego głosu był bardzo odległy od zadowolenia. – Miałaś zostać jego żoną, do cholery. A teraz co widzę?! – Z hukiem rzucił gazetę na stół, aż się wzdrygnęłam.

Nie musiałam nawet na nią zerkać, aby wiedzieć, co takiego wyprowadziło ojca z równowagi. Zdążyłam się o tym przekonać już rano. Na pierwszej stronie było zdjęcie Darringa z Serafiną, jego nową narzeczoną i powodem wściekłości moich rodziców.

– Jak mogłaś do tego dopuścić?

– Ja?

Poczułam się atakowana, i to skutecznie, zupełnie jakby ich słowa były zatrutymi pociskami, które przedzierały się przez skórę i siały spustoszenie w moim wnętrzu.

Od kiedy decyzje innych stanowiły moją winę czy odpowiedzialność? Każdy odpowiada sam za siebie, po coś przecież jest ta wolna wola. W przeciwieństwie do mnie Darring raczej nie musiał spełniać woli rodziców i, jak było widać na załączonym obrazku, mógł robić, co tylko chciał.

Czy to moja wina, że mnie zdradził, upokorzył i wybrał inną? Nie wydaje mi się. Nie zamierzałam zastanawiać się, co mogłam zrobić lepiej, żeby go zatrzymać, bo to nie ja tutaj zawiniłam. Nie chodziło chyba o to, by trzymać kogoś na jak najkrótszej smyczy, tylko dać mu wolność i wiedzieć, że zostanie.

Darring nie został i, jak widać, moi rodzice przejęli się tym o wiele bardziej niż ja. Wszystko, co było między nami, umarło już dawno temu. W zasadzie umierało kawałek po kawałku, kiedy rezygnowałam z siebie dla niego i przełykałam łzy, aby tylko on się cieszył. Kiedy milczałam, gdy coś mi nie pasowało, i czułam się pomijana, gdy tylko ja się starałam, a niczego nie otrzymywałam w zamian. Nasz związek od dawna był pusty i szary, choć na zewnątrz wyglądał idealnie. Nie czułam do Darringa kompletnie niczego, nawet złości czy żalu, bo i to dawno minęło.

Było mi obojętne, co zrobi, ponieważ do tej pory wiedziałam, że cokolwiek się stanie, będziemy razem, jakby połączeni więziennymi łańcuchami narzuconymi przez rodziców. On, odchodząc, zerwał je, a ja odczułam coś na kształt ulgi. A więc nie, nie było mi przykro, że wybrał inną. Było mi tylko szkoda kolejnej dziewczyny, którą zniszczy, bo chłopcy jak on wyłącznie w ten sposób umieli traktować kobiety.

– To nie moja wina, że zakochał się w innej – dodałam.

Rodzice z seriali telewizyjnych nie urządzaliby awantury o coś takiego, tylko pocieszyli.

Gdyby moja mama była taka jak Georgia z Giny&Gerogoa, zrobiłaby mi ciepłą czekoladę i poszła skopać tyłek facetowi, który mnie zranił.

Gdyby mój tata był taki jak Blake Carrington takie przesłuchanie urządziłby właśnie jemu, a nie swojej córce. Ale moi rodzice? O nie. Nie byli serialowymi rodzicami, o nich można by nakręcić program i, mówiąc bez złośliwości, nie byliby raczej ulubionymi postaciami.

– W tym rzecz, że twoja.

– Pewnie myślicie, że możecie wszystko kontrolować, ale to wcale tak nie działa – oznajmiłam, próbując jakoś do nich dotrzeć. – Nie można nikogo zmusić do uczuć czy na siłę zatrzymać przy sobie.

– Oczywiście, że można, jeśli tylko właściwie to rozegrasz. Niczego się ode mnie nie nauczyłaś przez te wszystkie lata? – wtrąciła matka.

Theresa Losie była specyficzną kobietą. Elegancka, pewna siebie i wyjątkowo wymagająca szczególnie wobec mnie. Czasem miałam wrażenie, że jeśli nie jestem idealna, w ich oczach jestem tylko problemem, błędem młodości.

– Nie będę go błagać, nie zniżę się do tego poziomu.

– Zostawił cię dla innej, niżej już nie upadniesz – stwierdził sucho ojciec. – Pomyślałaś w ogóle, co ludzie powiedzą? Jaki to będzie wstyd dla nas? Od lat planujemy ten biznes, a teraz co, wszystko, na co ciężko pracowaliśmy, ma się rozpaść, bo nie umiesz zatrzymać przy sobie mężczyzny?

– Miałaś tylko jedno zdanie, zdobyć Darringa i zostać jego żoną. Tylko po to chodziłaś do tego samego liceum co on, a potem na tę samą uczelnię, tylko po to, do cholery, cię urodziłam.

Zamarłam.

Świat zwolnił, a ja poczułam, jakby moje serce przestało bić. Niestety nadal biło, choć w tej chwili marzyłam, aby przestało, abym zniknęła i aby skończyło się to cierpienie.

Nigdy nie byłam ulubienicą rodziców. Nigdy nie byłam dla nikogo na pierwszym miejscu, choć wkładałam ogromny wysiłek, aby sprostać wymaganiom perfekcji, którą na mnie narzucono. Łudziłam się jednak, że na swój sposób mnie kochają. Wymagali dużo i zmuszali do różnych rzeczy, ale tacy już byli, skupieni na pracy i sukcesie. Wmawiałam sobie, że ich presja to forma troski, aby było mi lepiej. Ale nie… Byłam narzędziem łatwym do zastąpienia.

– Wiedziałem, że to Jessie powinna się tym zająć – powiedział ojciec do matki, jakby wcale nie było mnie obok nich.

– Ona ma tylko siedemnaście lat – wtrąciłam. – Ja dwadzieścia dwa, a Darring dwadzieścia trzy.

– To bez znaczenia. Poradziłaby sobie lepiej niż ty.

Auć. I jak miała wytworzyć się między nami siostrzana więź, skoro ona była zastępstwem za mnie, stworzona, aby naprawić błędy, które popełniałam.

Czy jednak niezdobycie faceta naprawdę było błędem, wystarczającym powodem, aby mnie zastąpić? Im dłużej żyłam w tym toksycznym świecie dynastii, tym bardziej zagubiona się czułam…

– Jest za młoda. Nie możecie jej kazać uwodzić faceta i się zaręczać.

Może nie miałyśmy z siostrą najlepszych relacji, ale nie życzyłabym jej tego, co sama przechodziłam. Konieczność bycia idealną i spełnianie cudzych oczekiwań mogły okraść życie z całej magii.

– Ty nie dałaś rady, więc…

– A jeśli to naprawię?

W zasadzie nie było czego naprawić.

Relacja moja i Darringa nie była zepsuta, ona po prostu nie istniała. I zdecydowanie nie chciałam do niego wracać, moment, w którym wyszedł z mojego życia, był tym, w którym wreszcie odetchnęłam pełną piersią. Coś jednak nie pozwalało mi skazać siostry na ten sam los. Może to resztki uczuć, które się we mnie zachowały po tym, jak przez lata musiałam udawać, że nic mnie nie rusza.

– Jeśli tego nie naprawisz, nie masz po co wracać do domu – oznajmił nagle ojciec, wyrywając mnie z zamyślenia.

– Słucham? – Zamrugałam gwałtownie. Musiałam się przesłyszeć. Musiałam… – Wy chyba nie…

– Tak, wydziedziczymy cię, jeśli nie zostaniesz żoną Darringa.

– To jakiś obłęd, nie możecie…

– Radzę ci wziąć się do pracy, zamiast marnować swój i nasz czas.

Zacisnęłam wargi, Timothy Losie, mój ojciec był upartym i stanowczym człowiekiem. Jeśli coś sobie postanowił, nic nie mogło zmienić jego zdania. A to oznaczało tylko jedno…

Miałam kłopoty.

Mogłam wypełnić wolę rodziców albo zniknąć z ich życia. Dosadnie dali mi do zrozumienia, że jestem jedynie łatwym do zastąpienia elementem ich gry.

A skoro tak, czy był w ogóle sens grać w tę grę, skoro nie mogłam jej wygrać?

Rozdział 1

Lyric

Przeglądałem umowy w moim biurze na szczycie wieżowca, gdy nagle drzwi otworzyły się z hukiem, a do środka, oczywiście bez pukania ani przywitania wpadł Aaron, mój przyjaciel. Czasami może brakowało mu taktu czy manier, ale był naprawdę niezastąpiony i wiedziałem, że co by się nie działo, mogę na niego liczyć. W tym świecie trudno było znaleźć takich ludzi, więc byłem naprawdę wdzięczny za tę znajomość.

– Musisz to zobaczyć.

– Ciebie też miło widzieć; jak widzisz, jestem w pracy.

– Sam jesteś tu szefem – prychnął. – Więc wymawianie się pracą jest dość słabe, sam siebie nie zwolnisz, nie? A to, co mam, może cię zainteresować.

Rozsiadł się wygodnie w fotelu przed biurkiem, a ja westchnąłem, zamykając dokumenty i odkładając je na bok. Musiałem przyznać mu rację. Moje biuro, moje inwestycje i moje zasady. A co najlepsze, sam zapracowałem na to wszystko.

Nie, nie odziedziczyłem tego po bogatych rodzicach, bo wcale takich nie miałem. Sam do wszystkiego doszedłem ciężką pracą. Zaczęło się od kilku inwestycji, a teraz proszę… Byłem właścicielem sieci klubów Lyric – nie, nie byłem takim megalomanem, aby samemu wpaść na pomysł nazwania ich moim imieniem. To Aaron przekonywał, że moje imię kojarzy się z muzyką i idealnie będzie pasować, a ja cóż, nie miałem innych pomysłów. Z czasem doszły do tego restauracje, a nawet hotele i zanim się zorientowałem, posiadałem własne imperium, mając zaledwie dwadzieścia cztery lata. Brzmiało niemożliwie? Cóż, też tak myślałem, a jednak udało mi się. To tylko przykład tego, że wszystko jest możliwe, jeśli tylko przestanie się grać bezpiecznie, a zacznie ryzykować.

– No dobrze, więc co to za ważna wiadomość?

– Serafina bierze ślub – powiedział, a ja zamarłem.

Czy czułem cokolwiek? Złość? Rozczarowanie? Sam nie wiedziałem, byłem bardziej odrętwiały, dopóki nie kontynuował.

– I nie zgadniesz z kim. Z samym Darringiem Jenningsem.

Rzucił mi na biurko gazetę, na pierwszej stronie było zdjęcie pary.

Zacisnąłem wargi, nie mogąc oderwać wzroku od fotografii. Wpatrzeni w siebie, ze sztucznymi uśmiechami. Czy wiedzieli, na co się piszą?

– I ma mnie to interesować, bo?

– Nie udawaj. – Pokręcił głową. – Twoja eks i twój rywal?

– To już zamknięty temat.

– Dobra, jeśli niby nie rusza cię on ani ona, to może zaciekawi cię, kto został odstawiony na bok przez naszą parkę? Vaiola Losie musi być zrozpaczona.

Zmarszczyłem brwi, przeszukując informacje w głowie. Darring Jennings był idiotą jeszcze w liceum i nic się nie zmieniło, ale czyżby nawet Vaiola się nie zmieniła, naiwnie wierząc w każde jego fałszywe słowo, którym ją karmił?

Retrospekcja

– Och, wybacz, nie chciałam – powiedziała speszona dziewczyna, która wpadła na mnie na szkolnym korytarzu.

Powoli podniosła wzrok, a wtedy zobaczyłem jej intensywnie, niebieskie oczy. W połączeniu z czarnymi włosami i różowymi ustami wyglądały zabójczo pięknie.

– Jesteś nowy?

Jej melodyjny głos wyrwał mnie z odrętwienia, w które wprowadził mnie jej wygląd.

– Chyba nigdy cię tu nie widziałam.

– Mhm – przytaknąłem niepewnie, nadal nie byłem w stanie oderwać od niej wzroku. – Niedawno przeniosłem się do tego liceum. Jestem Lyric.

– Lyric? A to…

– Dziwne, ta, wszyscy tak mówią.

– Nie. – Pokręciła głową. – Piękne – dodała, a ja uniosłem brwi z zaskoczenia.

Wszyscy zawsze wyśmiewali się z mojego imienia, tak to już było w szkole średniej. Gdy w odwecie wdałem się w kilka bójek, aby pokazać, że ze mną się nie zadziera, wyrzucili mnie ze starej szkoły i tak oto wylądowałem tutaj.

– Piękne?

– Tak. – Pokiwała głową. – Lyric to jak tekst piosenki, a muzyka jest niezwykła. Kilka słów, nut może przynieść ukojenie. Tekst piosenki może to, czego zwykłe słowa nie mogą. Dlatego myślę, że twoje imię jest wyjątkowe. Kryje się za nim jakąś historia, prawda?

– Umm… Moja mama była pianistką.

– To wspaniale, ale była? – spytała.

– Tak. – Skrzywiłem się.

– Och, przepraszam. – Zakryła ręką usta. – Już drugi raz dzisiaj…

Patrzyłem na nią, nie mogąc rozgryźć tej pięknej dziewczyny, która wyglądała tak słodko i niewinne. A przecież widziałem ją wśród najpopularniejszych dzieciaków. Kim była?

– Nie mogłaś wiedzieć. Zresztą to nic takiego, mogłem mieć dwie matki, a nie mam już żadnej.

– Jak to? – Wydawała się zbita z tropu.

– Jestem adoptowany. Od urodzenia wychowuję się w rodzinie zastępczej i moja adopcyjna mama nadała mi to imię, to ona kochała muzykę i niestety zmarła… Biologicznej nigdy nie poznałem.

– Ojejku, tak mi przykro.

No tak, brawo ja, nie ma to jak zaczynać znajomość od wyznania trudnych rzeczy na swój temat. Brawo, Lyric.

– A ty, jak masz na imię?

– Och, tak. Jestem Vaiola. – Podała mi dłoń, którą od razu uścisnąłem. – Miło cię poznać.

Uśmiechnąłem się. Po raz pierwszy, odkąd byłem w tej szkole, pomyślałem, że może nie będzie tak źle.

Koniec retrospekcji

– Zerwał z nią dla Serafiny? – spytałem, potrząsając głową, aby wyrzucić z niej natrętne myśli.

– Nieoficjalnie – odrzekł Aaron. – Ale wszyscy od zawsze wiedzieli, że on i Vaiola będą razem, aby połączyć rodzinne interesy.

Pokiwałem głową. Doskonale to pamiętałem z liceum. Wszystkie panny latały za jego kasą, a ona najbardziej, choć w niej było coś innego. Robiła to jakby z przymusu. Nie była pusta ani głupia, nie uganiała się za każdym chłopakiem, nie leciała na kasę. Była zupełnie inna. Wyjątkowa. A jednak utknęła z kimś takim jak Darring, który zdecydowanie na nią nie zasługiwał.

– W sobotę jej rodzina robi przyjęcie.

– Świętują, że ten dupek wystawił ich córkę?

Za cholerę nie rozumiałem bogatych ludzi. Fakt, sam byłem bogaty, ale nie wychowałem się w tym świecie, starałem się nim nie przesiąknąć. Nie zwracałam takiej uwagi na pozory, dlatego skupiałem się na pracy i na sobie, a nie na wystawnych przyjęciach czy plotkach. Wielu tego nie rozumiało, ale to już nie był mój interes.

– Nie. – Zaśmiał się, kręcąc głową. – Nie są aż tak popieprzeni. Chociaż? Kto wie. – Wzruszył ramionami. – Patrząc na to, że zaprosili zarówno Darringa, jak i mnóstwo innych młodych mężczyzn, z pewnością liczą, że Jennings jeszcze się opamięta i do niej wróci, a jak nie, wybiorą jej kogoś innego.

Skrzywiłem się. To tak jakby była produktem w sklepie, który każdy może obejrzeć i za odpowiednią sumę zabrać do domu. Okropieństwo. Choć żyliśmy w dwudziestym pierwszym wieku i byliśmy tymi „na szczycie łańcucha pokarmowego”, to nadal niektórzy przestrzegali zwyczajów rodem ze średniowiecza. Nie znosiłem takiego przedmiotowego traktowania kobiet i złość ściskała mnie w środku na myśl, że ktoś właśnie taki byłby wobec niej.

– Rozumiem, że mówisz mi to w jakimś konkretnym celu. – Skierowałem swój wzrok na przyjaciela.

W mojej głowie kłębiły się teraz setki myśli, a ja musiałem dojść do tej najbardziej korzystnej dla mnie.

– Oczywiście ty także dostałeś zaproszenie.

Oczywiście. Kiedyś ci ludzie odwracali wzrok na mój widok, bo nie byłem zbyt bogaty, teraz sami zapraszali mnie na wystawne przyjęcia, nagle pamiętając o moim istnieniu i chcąc czegoś ode mnie. Ludzie byli najbardziej fałszywym ze wszystkich gatunków, a bogaci to już szczególnie. Miałem okazję wielokrotnie przekonać o tym się na własnej skórze.

– I co niby mam z tym zrobić?

– Moim zdaniem masz teraz dwie, może trzy możliwości. A: iść tam, skoro już masz zaproszenie i zobaczyć to przedstawienie z bliska; B: olać sprawę i zastanawiać się, co by było gdyby.

– A C?

Uśmiechnął się kącikami ust, a ja już wiedziałem, że to była ta możliwość, którą sam by wybrał i którą ja także najprawdopodobniej wybiorę.

– Iść tam i rozpieprzyć tę balangę.

Pokiwałem głową. Mógłbym to zrobić. Utrzeć nosa bogaczom. Niby przypadkiem wypomnieć kilka spraw Serafinie czy Darringowi, zobaczyć Vaiolę, a przy okazji dopilnować, aby wrogowie się nie wzmocnili. Co miały wspólnego moje nieruchomości z paliwami czy samochodami? Potencjalnie nic. W świecie bogaczy wszystko. Oni nie mogli znieść, że się rozwijam, i próbowali mnie blokować – czy to w radzie miejskiej, czy to związując porozumienia, abym nie przejął całego miasta. Pieprzone wyścigi szczurów w walce o władzę.

– Pójdziemy tam – zdecydowałem.

– I to rozumiem. – Mój przyjaciel ucieszył się. – Jestem ciekaw, jaką minę na twój widok zrobi Serafina, a Darring…

Pokiwałem głową. Mnie jednak najbardziej obchodziła Vaiola.

Starałem się nie angażować w ich potyczki, zwyczajnie nie aprobując tych gierek, ale jeśli miałem okazję udowodnić, że jestem lepszy i zgarnąć coś dla siebie, nie mogłem przegapić takiej okazji. Nie byłem święty. Po prostu oni wyznawali kult pieniądza i opinii, ja wolałem ciężką pracę i władzę.

Zresztą nie oszukujmy się, fakt, że ona tam będzie, przesądził o mojej decyzji, musiałem ją znowu zobaczyć.

Rozdział 2

Vaiola

– Wyglądasz, jakbyś zjadła cytrynę, i to taką z czosnkiem.

Zmarszczyłam brwi na wypowiedź przyjaciółki, bo kto normalny je cytrynę z czosnkiem? Ale coś w tym było. Zdecydowanie miałam niewyraźną minę. Rodzice przez ostatnie dni traktowali mnie jak błąd, a teraz zmusili do uczestnictwa w tym oklepanym przyjęciu i udawaniu szczęścia, choć chciałam się rozpłakać.

– To może być mój ostatni wieczór w rezydencji – stwierdziłam, po czym upiłam łyk szampana.

Skoro tak, mogłam się upić.

Wiedziałam, że najdroższa złota sukienka z dekoltem, odsłoniętymi ramionami, sięgająca ledwo za pośladki nie mogła sprawić, aby Darring wybrał jednak mnie. Mimo tego matka kazała mi włożyć nie tylko to, ale również cholernie niewygodne złote szpilki, jakieś ciężkie błyskotki, ułożyć włosy tak, jak najbardziej nie lubiłam, czyli wyprostować gładko, i umalować się delikatnie, choć wolałam ostrzejsze kolory. Wszystko, aby ich zadowolić. Kogo w zasadzie zadowalałam teraz? Darringa, który miał inną, czy rodziców, których dzielił jeden ruch od wydziedziczenia mnie? Czułam się jak marionetka na sznurkach, która przyzwyczaiła się do życia w niewoli, dopóki trwały występy na scenie, ale teraz została sama, zapomniana.

– Czy to takie złe? – spytała Amaya.

Moja przyjaciółka była piękną kobietą, a przede wszystkim wolną, niezależną, odważną i zadziorną. Bardzo jej tego zazdrościłam, tak samo, jak wspierającej rodziny.

– Dusisz się tutaj, Vi. – Położyła mi ręce na ramionach i spojrzała na mnie z troską. – Wiem, że odejście od tego wydaje się trudne, tak jak zerwanie z nałogiem, ale potem będzie lepiej.

– Porównujesz moich rodziców do nałogu?

– Sama wiesz, jak wiele razy płakałaś, czy to przez nich, czy to przez to, co było z Darringiem. Powiedz mi, czy to jest tego warte?

– Nie wiem, czy umiem ot tak z nich zrezygnować… – przyznałam niepewnie, mieszając słomką w swoim drinku.

Wypowiedzenie tego dawało mi poczucie, jakbym była słaba, a nawet niezdrowo zależna od nich.

– Jeżeli oni mogą zrezygnować z ciebie, nie są warci, abyś chociaż o tym myślała.

– Ale to rodzina.

– Rodziny są różne, Vi. Niektóre wyglądają dobrze tylko na zdjęciach, a inne nawet do tego się nie nadają.

– Wiem, ale… Po prostu chciałabym mieć rodzinę, wiesz? Dom, do którego chce się wracać, ludzi, którzy są na dobre i na złe… Chyba naiwnie wierzę, że to się kiedyś uda, że coś się zmieni.

Amaya westchnęła. Była mniej naiwna niż ja. Wiedziała, że ludzie aż tak bardzo się nie zmieniają, a już zwłaszcza gdy tego nie chcą.

– Jeszcze rodziców mogę zrozumieć, że całe życie z nimi byłaś, ale Darring? Po tym co ci zrobił? – Pokręciła głową. – Gość powinien siedzieć na kozetce u psychiatry, a nie szczerzyć się sztucznym uśmiechem na imprezie.

Poczułam, jak mój wzrok zachodzi mgłą, a umysł przenosi się do przeszłości.

Retrospekcja

Wbiegłam do domu zapłakana. To, co widziałam… To, co się wydarzyło… Obraz rozmazywał mi się przed oczami, a ja czułam taki ból…

– Vaiola, co to za zachowanie, co się dzieje? – spytała moja matka, wstając z kanapy w salonie, gdzie siedziała z ojcem.

– Darring mnie zdradził – wyznałam cicho.

Wstydziłam się, choć to nie ja zrobiłam coś złego. Popatrzyłam na rodziców, lecz odpowiedziała mi cisza. Zdziwiło mnie to, bo przecież zawsze mieli coś do powiedzenia i jeszcze bardziej mnie to zdenerwowało.

– Nic nie powiecie? Sami kazaliście mi robić wszystko, abym była dla niego idealna. Poświęciłam mu tak wiele, a teraz nakryłam go pieprzącego się z inną.

– Po pierwsze uważaj na słownictwo, nie przystoi ci tak mówić – odrzekł ojciec, podchodząc do mnie i kładąc dłoń na ramieniu. – Masz siedemnaście lat, wiem, że teraz wydaje ci się, że to koniec świata, ale wcale tak nie jest. Za parę lat to zrozumiesz.

Zacisnęłam usta w wąską linię. Naprawdę problemem były moje przekleństwa? Jakoś mi się nie wydawało.

– Co mam zrobić?

Wiedziałam, że mój głos brzmiał żałośnie, a rodzice nie znosili słabości, ale w tym momencie nie miałam siły, aby udawać. Coś we mnie pękło i nie miałam siły, aby dalej tłumić w sobie to cierpienie. Było go już za wiele i wylewało się ze mnie.

– To proste – dodała mama, podchodząc do mnie z uśmiechem. – Przełkniesz dumę, odpoczniesz i wrócisz do niego, aby się dogadać.

– Co, ale on… Był z inną.

– A czy robił to z tobą? – spytała mama, a ja zacisnęłam wargi.

Lubili wszystko kontrolować, ale kwestie intymne nie były czymś, czym chciałam się z nimi dzielić. Wydawało się, że cokolwiek powiem, będzie źle.

– Nie…

– Właśnie. – Rozłożyła ręce. – Nie dałaś mu tego, czego chciał, więc poszedł do innej. Mężczyźni mają potrzeby, kochanie. – Złapała mnie za brodę i spojrzała w moją zapłakaną twarz. – Ale to z tobą spędzi życie i będzie pokazywać się publicznie, a nie z jakąś dziwką, którą pieprzy po nocach. Jak chcesz być na szczycie, musisz umieć przymykać na to oko i uśmiechać się.

A więc to była moja wina, bo nie poszłam z nim do łóżka?

Miałam wrażenie, że gdybym odpowiedziała, iż to zrobiłam, to ich zdaniem także byłoby źle. Cokolwiek bym zrobiła lub czegokolwiek bym nie zrobiła, było źle.

– Mam to zaakceptować?

Udawałam od lat, ale to? Jak niby miałabym o tym zapomnieć, przejść nad tym do porządku dziennego i patrzeć na Darringa tak jak wcześniej, a nie z odrazą i bólem? To wydawało się niemożliwe.

– Musisz – odparła mama.

– No już, idź spać, jutro wszystko się ułoży – dodał ojciec.

Jak widać, dla nich ta rozmowa już była skończona, choć jak dla mnie niczego nie wprowadziła.

Na pewno nie czułam się po niej lepiej; jak już, to znacznie gorzej, ale szczerze mówiąc, czego innego mogłabym się spodziewać?

Przełknęłam nerwowo ślinę i czując pieczenie w oczach ruszyłam do swojego pokoju.

Koniec retrospekcji

– Jesteś piękną, silną kobietą. – Z zamyślenia wyrwał mnie głos Amai. – Możesz robić to, co chcesz; ubierać się, jak chcesz; żyć, jak chcesz. Nikt nie może ci mówić, co masz robić i kim masz być. Ani twoi rodzice, ani tym bardziej Darring. Wiem, jak ci trudno, ale zawalcz w końcu o siebie, żyj swoim życiem, a nie tym, które ktoś dla ciebie wybrał.

– Ale jak mam to…

Nie miałam szansy zapytać, jak mam wywrócić swoje życie do góry nogami, bo ktoś, oczywiście moi rodzice, nam przerwał.

– Miło cię widzieć, Amayo, pozwolisz, że porozmawiamy z córką sam na sam.

– Właściwie…

– W porządku. – Uśmiechnęłam się do niej lekko. – Poradzę sobie. Potem się zgadamy.

Skrzywiła się, ale niechętnie pokiwała głową i odeszła. Była najlepsza. Wspierała mnie i kochała, choć w zasadzie nie wiedziałam za co. Przy niej nie udawałam, przy niej byłam sobą. Czasem roześmianą dziewczyną na imprezie, czasem szaloną fanką seriali, czasem użalającą się nad sobą marudą… Sama nie wiedziałam, jak wiele mam twarzy i które z nich są prawdziwe, ale na pewno nie byłam idealna. A ona i tak była przy mnie. Jedyna dobra i prawdziwa osoba w moim życiu.

– Coś się stało? – spytałam.

– Owszem, powinnaś z kimś porozmawiać. Darring, pozwolisz tu do nas?

Moje serce zabiło szybciej, gdy zobaczyłam, jak brunet całuje policzek Serafiny i podchodzi do nas. Moja intuicja mówiła mi, że nic dobrego z tego nie wyniknie, jedynie upokorzenie. Ale czy mogłam coś powiedzieć? Przy rodzicach czułam się, jakbym utknęła w średniowieczu, nie mając prawa głosu.

– Państwo Losie, Vaiolu – przywitał się grzecznie. – Dziękuję za to zaproszenie i skoro tu jestem, chciałbym wyjaśnić pewne nieporozumienie. Myśleli państwo, że ja i Vaiola…

– Właśnie, z całym szacunkiem Darringu, ale to nasza córka powinna być twoją narzeczoną. Taka była umowa.

Westchnęłam cicho na słowa matki. Mówiłam coś o upokorzeniu? Miałam dwadzieścia dwa lata, a rodzice pytali mojego eks, czemu wybrał inną. Jejku… To był zupełnie nowy poziom upokorzenia.

Jeszcze ci wszyscy ludzie, którzy się na nas patrzyli i szeptali między sobą. A Serafina posyłała mi spojrzenie, które mówiło „ja wygrałam, ty przegrałaś”. Nie mogłam tego znieść. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię, ale niestety żadne trzęsienia ziemi się nie zdarzyły.

– Teoretycznie tak – przytaknął. – To wy jednak podpisywaliście umowę, my z Vaiolą nigdy niczego nie podpisywaliśmy.

– Mówisz zatem, że dane słowo nic nie znaczy? – drążył mój ojciec.

– Skąd. – Młody mężczyzna pokręcił głową. – Po prostu ludzie się zmieniają. Coś, co miało perspektywy lata temu, teraz może nie być korzystne.

Mówili o mnie jak o przedmiocie, nie zwracając nawet uwagi na to, że stałam tuż obok. Straszne. Czy tylko tym tu byłam? Przedmiotem umowy, który można było wyrzucić, gdy przestał być potrzebny? I co w ogóle znaczyło to „korzystne” z ust Darringa? Za dużo myśli. Jeszcze trochę czasu w takim towarzystwie i popadnę w paranoję.

– Uważaj, co mówisz, młody człowieku.

– Nie chciałem nikogo urazić – stwierdził Darring. – Vaiola jest wspaniała, ale nie chcę jej jako swojej żony.

Boże, czułam, że ze wstydu płoną mi policzki. Nie znosiłam być na świeczniku, a teraz właśnie tak się czułam. Czy to mogło się skończyć? Czy coś albo ktoś mógł skrócić moje męczarnie?

– To świetnie, bo ja owszem – wtrącił się ktoś. – Vaiola jest nie tylko wspaniała, ale również wyjątkowa, jedyna. W odróżnieniu od ciebie ja bardzo chciałbym ją jako swoją żonę.

Widziałam szok wymalowany na twarzach rodziców i Darringa, więc powoli odwróciłam się i o mało nie zemdlałam, napotykając spojrzenie najbardziej ciepłych, złotych oczu, jakie widziałam. Wszędzie bym je rozpoznała, nieważne, ile czasu minęło.

Lyric Ruth.

Przybył tutaj na mój ratunek czy na moją zgubę? Nieważne, w tych tęczówkach mogłabym nawet utonąć, a patrząc na obecną sytuację, wcale nie byłoby to najgorsze rozwiązanie.

Rozdział 3

Lyric

Skoro już zjawiłem się na tym patetycznym przyjęciu, nie mógłbym nie posłuchać rady przyjaciela i trochę nie namieszać. Od razu odszukałem w tłumie Vaiolę, przypadkiem podsłuchując rozmowę jej z przyjaciółką o tym, jak pragnie rodziny i jak bardzo męczy się ze swoimi rodzicami. Żal ściskał moje serce, a przez złość zaciskałem pięści. Gdybym mógł, dałbym jej wszystko, czego chciała, a jej staremu sprzedałbym prawy sierpowy za to, jak ją traktował.

Oczywiście nie mogłem posunąć się do siłowych rozwiązań, ale pojawiła się inna okazja, aby utrzeć im nosa i pomóc dziewczynie. Nadarzyła się sama i to o wiele szybciej, niż przypuszczałem. Nie mogłem przecież nie wtrącić się w rozmowę Vaioli z rodzicami i tym dupkiem, tym bardziej słysząc to, jakie bzdury wygadywali.

– Nie chciałem nikogo urazić – stwierdził Darring. – Vaiola jest wspaniała, ale nie chcę jej jako swojej żony.

Jakby w ogóle na nią zasługiwał. No proszę. Ta dziewczyna była istną boginią, nie tylko olśniewająco piękna, ale też inteligentna i zabawna, a do tego miała anielską cierpliwość, znosząc to wszystko, co zdecydowanie było poniżej jej standardów.

– To świetnie, bo ja owszem – wtrąciłem, zwracając na siebie uwagę całej czwórki. – Vaiola jest nie tylko wspaniała, ale również wyjątkowa, jedyna. W odróżnieniu od ciebie ja bardzo chciałbym ją jako swoją żonę.

Wybiegłem trochę do przodu bez przemyślenia, ale nie kłamałem. Ze wszystkich kobiet w tym domu, ze wszystkich kobiet na tym świecie, wszystkich, jakie znałem, tylko ona mnie interesowała.

Już pierwszego dnia w szkole, gdy ją poznałem, wywarła na mnie wrażanie. I już od tamtego momentu w moim świecie istniała wyłącznie ona. Nawet gdy myślałem, że nigdy nie uda mi się z nią być i próbowałem związać się z kimś innym… Vaiola przewijała się w moich snach i pragnieniach.

I zdecydowanie warto było się wtrącić, by móc patrzeć na reakcję, jaką wywołałem. Ledwo powstrzymałem wybuch śmiechu na widok szoku wymalowanego na twarzach Theresy i Timothy’ego oraz Darringa.

Aby tego uniknąć, skupiłem całą uwagę na błękitnych oczach dziewczyny, które patrzyły na mnie z nadzieją, ale i nieufnością.

Och, mała. Może jestem „tym złym” w tej bajce, ale z nikim nie będzie ci lepiej niż ze mną. Obiecuję, że wyciągnę cię z tego, jeśli tylko będziesz chciała.

W przeciwieństwie do całej reszty tego towarzystwa nie zamierzałem jej do niczego zmuszać. To, czego sam chciałem, to moja sprawa, umiałem z tym żyć, bardziej zależało mi na jej pragnieniach i potrzebach.

– To dość niegrzeczne wtrącać się do cudzej rozmowy – odezwał się Darring.

– Tak samo, jak porzucać jedną dziewczynę, aby oświadczyć się drugiej? – Uniosłem kąciki ust, obserwując, jak pewny uśmiech znika z jego twarzy. – Wiesz, kobiety to nie lalki, nie można tak się nimi bawić. Zresztą prawdziwi mężczyźni nie bawią się lalkami, ale widać jeszcze nie dorosłeś do tego etapu. Nie martw się, niektórzy potrzebują więcej czasu i nie ma w tym nic złego.

Brunetka zakryła ręką ust, tłumiąc parsknięcie śmiechem, a ja posłałem jej ciepły uśmiech. Ten gość był idiotą, skoro jej nie doceniał. Zawsze tak było i, jak widać, nic się nie zmieniło.

– Chwileczkę – wtrącił pan Losie. – Czy dobrze rozumiem, że jest pan zainteresowany wzięciem mojej córki za żonę?

Skrzywiłem się, ponownie spoglądając na dziewczynę, która momentalnie się spięła. Czy temat ślubu był dla niej tak nieprzyjemny, czy chodziło jedynie o przymus, jaki nałożyli na nią rodzice, i sposób, w jaki się o tym wypowiadali? Jakby była na sprzedaż. Okropne i aż mi skóra cierpła, gdy usłyszałem te słowa. A może to wizja przyszłości ze mną ją odstraszała? Wiele bym dał, aby dostać się do jej głowy i zrozumieć to wszystko, czym się kierowała.

– To nie worek ziemniaków, że można zapłacić i wziąć – odpowiedziałem. – Ale tak, owszem, chciałbym, aby Vaiola została moją żoną.

– A skoro o zapłacie mowa… – podjął temat jej ojciec, a ja pokręciłem głową.