Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
62 osoby interesują się tą książką
Bianka marzyła o spokojnym świętowaniu urodzin i życiu według własnego planu – z ukochanym mężem u boku, z paczką oddanych przyjaciół oraz bez dramatów. Tymczasem los miał na nią zupełnie inny scenariusz. Zawiedzione oczekiwania, towarzyszące rozczarowanie i wyjątkowo nieudana impreza stają się początkiem zmian. Przypadkowy zapis na warsztaty dekorowania tortów uruchamia lawinę nowych znajomości, zaskoczeń… i powrotu ducha z przeszłości.
Czy Bianka znajdzie wśród chaosu coś więcej niż umiejętność cukierniczą? Czy można uporządkować życie jak tort z krzywym kremem?
That one birthday to ciepła, pełna humoru, wzruszeń i życiowych refleksji opowieść o tym, że nawet najbardziej nieudane chwile mogą prowadzić do najpiękniejszych niespodzianek.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 72
Rok wydania: 2025
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
– Bianka… – wymawia moje imię.
Przenoszę na niego wzrok. Po jego spojrzeniu i wyrazie twarzy wnioskuję, że dla niego to spotkanie również jest niezręczne. Unoszę brwi, dając mu szansę na poruszenie tematu, który najwidoczniej chce rozpocząć.
– Nie sądziłem, że cię kiedyś spotkam.
– Ja też i popatrz, jaki ten świat mały – wypowiadam.
– Mały, przewrotny… – Ciężko wzdycha. – Zwłaszcza gdy się trafia na ludzi, którzy w przeszłości znaczyli dla ciebie bardzo wiele i się je zawiodło.
Jego głos wyraża skruchę, a spojrzenie zatrzymuje się na mnie o wiele za długo. Mam wrażenie, że świdruje mnie nim na wylot. Wracam wspomnieniami do dnia naszych nieudanych zaręczyn. Na samą myśl przechodzi po moim ciele dreszcz.
– Co masz na myśli? – pytam, bo chcę być pewna, że wiem, co kryje się za jego słowami.
– Dopiero po czasie zrozumiałem, że miałaś rację. – Próbuje się uśmiechnąć. – Że nie byłem gotowy stać się kilka lat później twoim mężem. Byłem dzieciakiem, nie do końca wiedzącym, czego chce od życia. Wtedy… – Przełyka z zastanowieniem ślinę. – Tamta decyzja wydawała mi się oczywista.
Nigdy nie sądziłam, że odważy się na takie słowa. Czuję łzy gromadzące się w moich oczach.
– Miałam wyrzuty sumienia, że tak cię potraktowałam – wyznaję po chwili.
– Byłem wściekły, obwiniałem cię, nie rozumiejąc, dlaczego odpowiedziałaś mi przecząco. – Zauważam, że pociera swoje dłonie o siebie. Dla niego powrót do przeszłości również nie jest łatwy. – Poszedłem na terapię, gdzie zrozumiałem, że wina leży w moim wychowaniu. Babcia wychowała mnie w domu, w którym wszystkim się zajmowała. Niczego ode mnie nie wymagała, skupiałem się tylko na nauce, a codzienne obowiązki czy męskie sprawy totalnie olewałem. Przez następne lata pracowałem nad sobą. Wiem, że niczego to nie zmieni między nami, ale chciałem, żebyś wiedziała.
Przez chwilę milczę, nie wiedząc, jak to wszystko skomentować.
– Dziękuję, że mi o tym powiedziałeś. – Staram się uśmiechnąć, pomimo gęstego powietrza między nami. – Mam nadzieję, że z Martą jesteś teraz szczęśliwy…
– Jestem. – Obserwuję zmianę na jego twarzy. Gdy tylko wspominam o kobiecie, dostrzegam cień uśmiechu. – I mam nadzieję, że będzie tak jak u ciebie.
Już mam zapytać, skąd wie o Aleksie, ale przecież to jest oczywiste – obrączka.
– Tak. – Uśmiecham się szeroko, pokazując mu dumnie rękę ze ślubną biżuterią.
Fabian zamyśla się przez chwilę i tylko kiwa głową, jakby układał sobie w myślach dalszą rozmowę.
– Wiesz… – Unosi lekko prawy kącik ust. – Długo myślałem, że to ty mi coś odebrałaś. Jednak teraz mam wrażenie, że może ty właśnie mi coś dałaś. – Marszczę brwi, bo nie do końca rozumiem, o co mu chodzi. – Dzięki tobie wiem, że muszę od siebie coś dawać, aby ta druga osoba przy mnie została. W naszym związku, Bianka, pasożytowałem na tobie, nie dając nic w zamian. I właśnie to sprawiło, że teraz w końcu rozumiem, czym jest miłość.
– Tak musiało być – podsumowuję krótko. – Życie bywa mądrzejsze od nas. – Chichoczę.
– Oj, zdecydowanie! I dziękuję, że byłaś wtedy odważniejsza ode mnie.
Uśmiecham się lekko, jakby właśnie zeszło ze mnie całe napięcie.
Gdy kierowca oznajmia, że znajdujemy się pod wskazanym przeze mnie adresem, chwytam swoje rzeczy i otwieram drzwi.
– Dbaj o Martę. Na tyle, na ile ją poznałam, wiem, że jest naprawdę świetną kobietą. Trzymaj się, Fabianie.
– Ty też, Bianka, bądź szczęśliwa.
Wychodzę z auta, ale nim drzwi się zatrzasną, nasze spojrzenia się krzyżują – już nie z żalem czy bólem, ale z dojrzałą akceptacją. Teraz od wielu lat czuję w każdym milimetrze mojego ciała, że to koniec.
Jednak ten dobry koniec między nami.