Rumiankowa dolina - Mirosława Kubiak - ebook + audiobook

Rumiankowa dolina ebook i audiobook

Kubiak Mirosława

4,1
29,98 zł
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 29,98 zł

TYLKO U NAS!
Synchrobook® - 2 formaty w cenie 1

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym. Zamów dostęp do 2 formatów, by naprzemiennie czytać i słuchać.

DO 50% TANIEJ: JUŻ OD 7,59 ZŁ!
Aktywuj abonament i zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego, aby zamówić dowolny tytuł z Katalogu Klubowego nawet za pół ceny.


Dowiedz się więcej.
Opis

Czasem błędne decyzje prowadzą do niespodziewanych zmian.

Beata miała stabilne życie: męża, pracę i wygodne mieszkanie w Warszawie. Wszystko się zmieniło, gdy dowiedziała się o zdradzie i jednocześnie straciła pracę. Pod wpływem chwili kupiła stary dom na wsi, nie wiedząc, co ją czeka.
Przeprowadza się do Rumiankowej doliny, szukając spokoju i dystansu. Na miejscu poznaje kobiety, które również mają za sobą trudne doświadczenia. Dzięki ich wsparciu i nowemu otoczeniu Beata zaczyna powoli układać swoje życie od nowa.
Czy uda jej się znaleźć tu coś więcej niż tylko dach nad głową? Czy spokojne życie na wsi pozwoli jej zbudować nową przyszłość?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 259

Rok wydania: 2025

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 7 godz. 44 min

Rok wydania: 2025

Lektor: Ewa Sobczak

Oceny
4,1 (8 ocen)
4
2
1
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Bibliotekarka_czyta

Nie oderwiesz się od lektury

Ciepła klimatyczna historia.
00
pegrot1984

Dobrze spędzony czas

Całkiem dobra obyczajówka z wątkiem kryminalnym 😉 Polecam !
00
justyna_gazda

Nie oderwiesz się od lektury

polecam
00
Miroska561

Nie oderwiesz się od lektury

dziwna osobowość bohaterki... o tym jest książka ..
00

Popularność




Copyright © by Mirosława Kubiak, 2025 Copyright © by Grupa Wydawnicza FILIA, 2025

Wszelkie prawa zastrzeżone

Żaden z fragmentów tej książki nie może być publikowany w jakiejkolwiek formie bez wcześniejszej pisemnej zgody Wydawcy. Dotyczy to także fotokopii i mikrofilmów oraz rozpowszechniania za pośrednictwem nośników elektronicznych.

Wydanie I, Poznań 2025

Projekt okładki: Tomasz Dobrenko/GIFTKING

Redakcja: Lena Marciniak Korekta: Olga Smolec-Kmoch, Jarosław Lipski PR & marketing: Andżelika Wojtkiewicz

ISBN: 978-83-8402-784-4

Grupa Wydawnicza Filia Sp. z o.o. ul. Kleeberga 2 61-615 Poznań[email protected]

Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest przypadkowe.

ROZDZIAŁ 1

Kiedy chwyciła kieliszek wypełniony przezroczystym płynem, kostkami lodu i plastrami limonki, wpadła na nią kobieta o bujnych rudych włosach, w czerwonej sukience, rozlewając połowę ginu z tonikiem.

– Wybacz, skarbie – wybełkotała i się oddaliła.

Beata spróbowała przykleić uśmiech do twarzy, gdy wszyscy na nią spojrzeli. Z trudem udawała emocje. Na głos zbagatelizowała całą sytuację, za to w myślach nie przebierała w przekleństwach.

Toaleta była na końcu długiego korytarza. Przedzierając się przez tłum ludzi, Beata dostrzegła kolejkę kobiet, które starały się dostać do środka. Nie było innego wyjścia, jak odczekać swoje.

Wychodząc z kabiny, zauważyła, że Wiktoria stoi przed umywalką i patrzy na swoje odbicie w lustrze, poprawiając fryzurę.

Usta miała uwydatnione za pomocą botoksu, a na twarzy sporą ilość makijażu. Jej śliczną buzię okalała gęsta grzywa lśniących blond włosów.

– Beatko, jak się bawisz? – zapytała słodkim głosem, którego Beata nie znosiła.

Nie odezwała się do niej. Rzuciła jej spode łba spojrzenie zdolne wystraszyć nawet rosłego mężczyznę i wyjęła z torebki pomadkę.

Wiktoria była młodsza od niej o jakieś dwadzieścia lat, ale dla Beaty nie miało to większego znaczenia, bo znała swoją wartość i pozycję w agencji. I taka właśnie, lśniąca wewnętrznym i zewnętrznym blaskiem, stała przez chwilę przed lustrem w damskiej toalecie.

Agencja nieruchomości, w której pracowała już szesnaście lat, świętowała właśnie jeden z największych sukcesów finansowych: sprzedaż ogromnej willi z basenem, prywatnym polem golfowym i lądowiskiem dla helikoptera. Beata miała w tym swój udział, bo choć transakcję sfinalizowała Wiktoria, to przez wszystkie etapy przeprowadziła ją właśnie ona.

Roman miał idealnie ułożone włosy, krótką brodę wokół ust i duże niebieskie oczy. Był po pięćdziesiątce, ale dbał o siebie i większość ludzi mu tyle nie dawała.

Popatrzył po swoich pracownikach, zatrzymując wzrok na Beacie i Wiktorii, które miały największy udział w tej sprzedaży.

Nabrał tchu, wstał, otworzył usta i zaczął swoje przemówienie:

– Kochani, bardzo proszę o chwilę uwagi.

Wszystkie oczy zwróciły się na niego.

– Dziękuję, że przyszliście i że razem możemy świętować największy sukces sprzedażowy naszej agencji!

Wśród pracowników rozległy się brawa.

Beata odgarnęła podkręcone lokówką włosy na plecy, dzięki czemu lepiej widać było jej nowe kolczyki. Krótko spojrzała na Wiktorię i wróciła wzrokiem do szefa.

– Jestem z was ogromnie dumny i wdzięczny za waszą pracę każdego dnia. Spotykamy się dzisiaj wyjątkowo w klubie, ponieważ chciałem szczególnie uczcić ostatnią transakcję. – Przełknął ślinę. – Pewnie każda z was wie, o czym mówię. Chodzi o willę pod Warszawą, za którą zainkasowaliśmy największą sumę w historii naszej firmy.

Znowu zerwały się spontaniczne brawa.

– Wiem, że każda z was miała swój udział w tej transakcji, ale szczególne gratulacje należą się… Wiktorii!

Kiedy padło to imię, Beata prawie się przewróciła. Już nawet nie słuchała dalszych pochwał i zachwytów nad młodą dziewczyną. Gdyby nie Beata, prawdopodobnie wcale nie doszłoby do tej sprzedaży. Zagotowała się nie tylko na twarzy, wewnątrz płonęła cała. Szybkim haustem wypiła drinka, ale nadal czuła, że się gotuje.

Wiktoria była w firmie zaledwie kilka miesięcy. Beata od początku podejrzewała, że ma romans z szefem. Dziewczyna nie miała żadnych kompetencji, doświadczenia ani wykształcenia. W agencji znalazła się przypadkiem, bez rekrutacji i bez wolnego etatu.

Za jej największy atut można było uznać sztuczny biust i napompowane pośladki. One na pewno przykuwały uwagę mężczyzn, w tym Romana. Lubił się otaczać pięknymi rzeczami, drogimi samochodami i młodymi kobietami. I choć pasowali do siebie jak woda i ogień, to przecież każde z nich miałoby jakieś korzyści z tej relacji.

Wybrzmiała kolejna porcja braw, która tym razem zakończyła krótkie przemówienie Romana.

Beata nie zamierzała dłużej zostawać na tym przyjęciu. Zamówiła taksówkę i dopiła kolejnego drinka. Wyszła na zewnątrz i zaczerpnęła świeżego powietrza. Minęło kilkadziesiąt minut, taksówka najwyraźniej się nie spieszyła. Beata wypaliła w tym czasie kolejnego papierosa. Był piątek, prawie północ. Nic dziwnego, że tyle to trwało.

Miała na sobie białą sukienkę z głębokim dekoltem w serek, a przedziałek między obfitymi piersiami podkreśliła maleńką diamentową gwiazdką zawieszoną na delikatnym łańcuszku. Gdy poruszyła ręką, konstelacja srebrnych bransoletek na jej nadgarstku rozbrzmiała niczym dzwoneczki.

Wróciła do eleganckiego, przestronnego domu na Młocinach, do którego wprowadziła się z mężem ponad rok temu. Na parterze ogromny salon z kominkiem, kuchnia i jadalnia, a także gabinet jej męża, Pawła. Na piętrze dwie duże sypialnie, każda z własną łazienką i wyjściem na taras, oraz przestronna garderoba, która była jej dumą.

Beata weszła do sypialni, ale Paweł już spał. Odwiesiła sukienkę na wieszak, wykąpała się i włożyła koszulę nocną. Zanim jednak położyła się spać, zeszła do kuchni i zrobiła sobie drinka.

Obudziła się z bólem głowy. Aż do tego dnia była przekonana, że najgorsze pobudki ma już za sobą. Ledwo jednak otworzyła oczy, uświadomiła sobie, jak bardzo się myliła. Powieki się jej kleiły, a szum w uszach nasilał ból głowy.

– Kawy? – zapytał Paweł, niosąc dwa kubki.

– O tak, kochanie! Jesteś niezastąpiony. – Wyciągnęła ręce po kubek, ale nawet to potęgowało ból.

– Jak świętowanie sukcesu?

– Nawet mi nie mów! – odpowiedziała, gdy upiła łyk kawy. – Roman był tak zachwycony Wiktorią, że o mało nie utopił się w wazelinie!

Paweł usiadł na brzegu łóżka i zaśmiał się krótko.

– Nie może być tak, że to ona zbiera wszystkie pochwały, kiedy to ty zrobiłaś całą robotę.

– Nie zależy mi na jego wyróżnieniu, bo wiem, że chwali ją tylko dlatego, że ze sobą sypiają. Liczę na większą część prowizji. – Oparła się o welurowy zagłówek i uśmiechnęła się pod nosem.

Paweł dopił swoją kawę i wstał. Przejrzał się w lustrze. Zbliżał się do pięćdziesiątki, ale wciąż był w świetnej formie. A to za sprawą karnetu na siłownię, który wykupiła mu na czterdzieste urodziny – od tego czasu chodził tam regularnie. Włosy miał krótkie, lekko kręcone, siwiejące od nasady. Był świeżo ogolony, bo choć jakiś czas temu próbował zapuścić brodę, to nie do końca czuł się z tym komfortowo. Mimo zmarszczek na twarzy, które dodawały mu powagi, nie stronił od kosmetycznych zabiegów. Był nowoczesnym mężczyzną, dyrektorem dużej firmy odzieżowej. Wygląd był dla niego ważny.

– Jakie masz plany na dzisiaj? – zapytał, wybierając krawat.

– Chciałam kupić jakiś strój, bo w przyszły weekend wybieramy się z dziewczynami do spa.

Spojrzała na niego. Milczał.

– Chyba nie masz nic przeciwko, kochanie? – dociekała, bo cisza się dziwnie przedłużała.

– Skądże – odparł z radością w głosie.

Zabrał z komody telefon i zniknął w łazience. Beata dopiła kawę, zarzuciła na siebie szlafrok z pluszu i wyszła na taras. Poranek był cudny. Słońce dopiero się wychylało ze spowijającej miasto mgły. Wiosenny zapach zieleniących się drzew dodawał chęci do życia.

Wyjechała z garażu nowym mercedesem, który Paweł kupił jej na walentynki. Dzień zapowiadał się dobrze. Postanowiła całkowicie zapomnieć o problemach w pracy i skupić się na przyjemnościach.

W centrum handlowym poczuła, że się relaksuje. Zwłaszcza kiedy zapłaciła za kostium kąpielowy z nowej kolekcji znanego projektanta. W popularnej kawiarni wypiła kawę, a potem zrobiła jeszcze zakupy spożywcze.

Usłyszała brzęk windy i szum rozsuwających się drzwi. Wsiadła do środka. W jednej ręce trzymała telefon, w drugiej torbę z zakupami. Zjechała na podziemny parking. Przełożyła zakupy z jednej ręki do drugiej i sięgnęła do kieszeni po kluczyki od auta.

Miała też plan na wieczór. Chciała spędzić go z mężem. Paweł pracował nawet w soboty. Firma wchodziła w okres wyprzedaży i wprowadzania do sklepów nowej kolekcji. Do domu wracał późno, zmęczony i wypruty.

Beata odkryła ostatnio, że gotowanie to wspaniały sposób na odstresowanie, ale tylko wtedy, gdy wszystko wychodziło tak, jak w przepisie.

Miała nadzieję, że powiedzenie „przez żołądek do serca” zadziała, bo ich pożycie seksualne ostatnimi czasy było bardzo mizerne. Paweł albo nie stawał na wysokości zadania, albo zwyczajnie odmawiał, tłumacząc się przepracowaniem.

Z książki kucharskiej Nigelli Lawson wybrała jakieś proste, lekkostrawne danie i sprawnie je przyrządziła. W lodówce chłodził się alkohol, a Beata rozświetliła sypialnię dziesiątkami świec, rozmieszczonych w różnych kątach.

Po kilku nieudanych próbach kontaktu z mężem wzięła prysznic. Chwyciła ręcznik, którym się owinęła, wyszczotkowała zęby, osuszyła włosy i umalowała usta. Ubrała się w seksowną bieliznę, którą kupiła z myślą o tym wieczorze, i narzuciła bordowy satynowy szlafrok.

Włączyła zmysłową muzykę i usiadła w fotelu, czekając na powrót Pawła.

Zerknęła na zegarek. Po raz kolejny spróbowała dodzwonić się do męża, ale jego telefon nadal nie odpowiadał. Powinno ją to zmartwić, ale ostatnio Paweł często nie odbierał telefonu.

Z podziemi domu doszedł ją metaliczny dźwięk. Oznaczało to, że Paweł wjechał do garażu. Odgarnęła włosy i założyła nogę na nogę, kokieteryjnie odsłaniając jak najwięcej.

Paweł wszedł po schodach do sypialni i głośno westchnął.

– Nareszcie w domu. Ależ jestem wykończony – oznajmił.

Domyślał się, co oznaczały rozstawione po sypialni świece i drażniący go w nos zapach cedrowego kadzidła.

Milczała długą chwilę, wpatrzona w jego spłoszone oczy.

– Mam nadzieję, że nie jesteś na tyle zmęczony, aby być obojętnym na to. – Zrzuciła z siebie szlafrok, zostając w samej bieliźnie.

Wciągnął głęboko powietrze, czując, jak jego nozdrza wypełniał zapach kadzidła, którego nie znosił, ale nigdy jej o tym nie powiedział, więc skąd miała wiedzieć. Nie było to jednak istotne. Przełknął głośno ślinę i odłożył teczkę na fotel.

– Kochanie… wybacz… ja… – dukał, odchodząc na drugi koniec pokoju.

– Paweł, do cholery! – zdenerwowała się wreszcie. Podniosła z podłogi szlafrok i włożyła go na wyjątkowo erotyczną bieliznę. – Czy ja już cię nie pociągam? Jestem jakaś szkaradna? Doszły mi zmarszczki, przytyłam czy co się dzieje?! Nie pamiętam, kiedy się ostatnio kochaliśmy. – Rozłożyła ręce z taką wściekłością, że zaczęła się obawiać, czy zaraz poziom emocji nie przekroczy punktu wrzenia.

– Beatko, przecież wiesz, że mam ostatnio urwanie głowy w pracy…

– Nowa kolekcja, wyprzedaż, zmiana strategii, otwarcie za granicą, nowy projektant… Za każdym razem, kiedy mamy się kochać, tłumaczysz się pracą – rzuciła zniecierpliwiona.

Wciągnął głęboko powietrze.

– Skarbie, jak wszystko się uspokoi, wynagrodzę ci to, obiecuję – odparł, biorąc ją za rękę i całując. Wytrzymał jej surowe spojrzenie. – Może faktycznie za dużo pracuję, ale wiesz, jak jest…

– No właśnie nie wiem! Zaczynam podejrzewać, że kogoś masz! – wtrąciła nerwowo.

– Beatko. Skarbie… – Odchrząknął i spojrzał niepewnie na żonę.

Raptownie gasiła wszystkie świece, o mało co się nie podpaliła. Była wzburzona i chaotyczna. Z trudem łapała powietrze.

– Masz inną kobietę? Powiedz szczerze, masz? – Rzuciła mu ponure spojrzenie.

– Nie mam… – powiedział, ale nie spojrzał na nią, nie odważył się. – Nie ma żadnej innej kobiety – dodał.

Zatrzymał ją na moment. Odgarnął kosmyk włosów z jej czoła i pocałował ją w nie. Wyrwała się z jego uścisku i zamknęła się w łazience.

Podeszła do lustra i popatrzyła na swoje odbicie. Obejrzała swoją twarz dokładnie z każdej strony. Miała sięgające do łopatek blond włosy, zielone oczy i sprytnie uwydatnione makijażem policzki.

Figurę miała nienaganną. Dbała o siebie każdego dnia. Poniedziałek zaczynała od siłowni. We wtorki chodziła do kosmetyczki, w środę na jogę, a w czwartek na masaż kobido. Piątki kończyła zakupami w centrum handlowym.

Była świadomą kobietą po czterdziestce. Spełniła się już jako przykładna żona i dobra matka, wychowując córkę. W pracy także odnosiła sukcesy. Powodziło się jej, świetnie zarabiała i była wzorem dla innych kobiet. Nie mogła narzekać na swoje życie.

I tylko w sferze małżeńskiej jakieś dwa, trzy lata temu nastąpił krach. Paweł nie przestał jej adorować, wciąż był tym samym facetem, który o nią dbał, zauważał zmiany i komplementował.

Brakowało jedynie seksu.

* * *

W piątek Beata wybrała się z przyjaciółką, Dorotą, do kawiarni. Miały omówić ostatnie wydarzenia z biura. Dorota czekała już na nią w umówionym miejscu, w centrum miasta, przy placu Zbawiciela.

Beata jak zwykle przyjechała spóźniona.

– Wybacz, kochana! Długo czekasz? – Podbiegła do stolika i przywitały się, cmokając powietrze w pobliżu policzków.

– Nie, właściwie to dopiero przyszłam. Jak się masz?

– Dobrze. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że już jutro jedziemy z dziewczynami do tego spa. Przyda mi się odpoczynek po tym ciężkim miesiącu. – Westchnęła.

– Miałaś ostatnio sporo na głowie. Sprzedać nieruchomość za takie pieniądze to nie byle co!

– Bez was by się nie udało. Każda pomagała. Nawet Wiktoria – dodała z rozbawieniem.

Dorota się roześmiała.

– Wszystkie byłyśmy w szoku, gdy Roman ją wychwalał na imprezie. Mówił tak, jakby to ona była za wszystko odpowiedzialna.

– Nie dziw mu się. W końcu ze sobą sypiają. – Beata zmrużyła oczy i skrzyżowała ręce na piersiach.

– Poważnie?

– Dziewczyna nie ma kompetencji, nic nie potrafi, do tego słownictwo ma bardzo ograniczone. Jedyne, za co mogę ją pochwalić, to że dobrze się ubiera – odparła rozluźniona.

– Dziewczyny się boją, że Wiktoria ma być wstępem do większych zmian w firmie – powiedziała Dorota enigmatycznie i przyłożyła miętową filiżankę do ust.

– Co masz na myśli?

– Odmładzanie zespołu. Wiesz, my wszystkie jesteśmy po czterdziestce. Każda pracuje w agencji co najmniej dziesięć lat. Taka świeża krew mogłaby przyciągnąć nowych klientów. – Przyjaciółka wzruszyła ramionami.

– Po co zmieniać coś, co dobrze działa? Nikt nowy nie ma takiego doświadczenia jak my, wyczucia, kontaktów. To bezsens! – Beata prychnęła i pokręciła głową.

– Obiło mi się o uszy, że Roman planuje reorganizację firmy – dodała Dorota.

– W jakim sensie?

– Ofert jest coraz mniej, klienci narzekają na wysokie ceny, uciekają do konkurencji. Podobno Roman zamierza kogoś zwolnić…

Kiedy Dorota zamilkła, zapadła niewygodna cisza. Beata jednak szybko zbagatelizowała te nowiny. Właśnie zrobiła historyczną transakcję, nie miała czego się bać.

– Dobrze, że ja nie muszę się tym przejmować. Mnie to na pewno nie dotyczy. – Machnęła ręką i zaśmiała się z dumą.

Przed wyjazdem do spa Beata odebrała z pralni ubrania i zaczęła pakować walizkę. Na dwa dni nie potrzebowała aż tylu rzeczy, ale przezornie wolała być przygotowana na każdą ewentualność: tropikalne słońce, ulewy, bal i jogging. Dlatego jej walizka z trudem się dopięła, a zamek mało co nie pękł.

Kiedy Beata przeglądała się w lustrze, Paweł zaniósł jej bagaże na zewnątrz. O dziwo, dzisiaj nie musiał pracować. Wrócił i przyglądał się jej z uśmiechem na twarzy.

– Co się tak na mnie patrzysz? – spytała, widząc go w odbiciu.

– Mówiłem ci już, że jesteś piękna?

– Dzisiaj jeszcze nie.

Beata uśmiechnęła się z zadowoleniem. Zawiązała jeszcze elastyczny pasek na biodrach wokół sukienki i podeszła do męża.

– Będziesz tęsknił? – wyszeptała, dotykając jego włosów.

– Oczywiście.

– To dobrze, bo jak wrócę, zamierzam rozniecić w tobie uśpiony ogień pożądania.

Serce zabiło mu mocniej na widok wpatrzonych w niego uważnie oczu. Beata przysunęła się, żeby go pocałować.

Przyjechała taksówka, o czym poinformował SMS. Beata schowała telefon do torebki i założyła okulary przeciwsłoneczne.

– Jest moja taksówka. Jadę! – Sięgnęła po torebkę i zarzuciła ją sobie na ramię.

– Baw się dobrze, kochanie. – Paweł przyciągnął ją do siebie i pocałował. Nie była świadoma, że myślami był już gdzie indziej.

– Wracam w niedzielę wieczorem. Kocham cię. Do zobaczenia! – Posłała mu ciepły uśmiech i wyszła.

Marta zarezerwowała pakiet Luxury SPA dla czterech osób. Niestety, jeszcze przed wyjazdem szesnastoletnia córka Doroty trafiła do szpitala z podejrzeniem boreliozy. Panie wyruszyły zatem w drogę z Warszawy do Łodzi w okrojonym składzie, ale z pozytywnym nastawieniem.

Na miejscu czekała je niemiła niespodzianka. Okazało się, że Marta, owszem, zarezerwowała pobyt, tyle że na przyszły weekend.

W hotelu nie było już wolnych miejsc, podobnie jak wolnych terminów w spa.

Zagubione i skołowane wyszły przed budynek. Żadna się nie odzywała. Dobry humor zastąpiła frustracja.

– Skoro już tu przyjechałyśmy, to może przynajmniej zwiedzimy Łódź? – zaproponowała sprawczyni zamieszania.

W niezbyt rozrywkowych nastrojach przeszły ulicą Piotrkowską, zjadły obiad w popularnej restauracji, a przed odjazdem Beata i Gosia postanowiły wypić po drinku.

W drodze powrotnej Beata bezskutecznie próbowała się dodzwonić do męża. Uznała, że skoro Paweł nie odbierał, musiał być w pracy.

Dotarła do domu po dwudziestej drugiej, zmęczona i załamana. Niełatwo było się jej pogodzić ze zmianą planów. Miała nadzieję, że przynajmniej odpręży się w domu, z mężem, przy drinku, a wieczór zakończą upojnym, długo wyczekiwanym seksem.

W środku paliło się stłumione światło. Zainstalowali je z myślą o romantycznych wieczorach. Użyli go raz, krótko po przeprowadzce. Beata zaczynała podejrzewać, że po informacji o jej nagłym powrocie, którą wysłała mu SMS-em, Paweł chciał ją zaskoczyć. W kuchni na stole stały kieliszki do szampana, a także opakowanie po tajskim jedzeniu na wynos.

Zatrzymała się w korytarzu i przygładziła włosy.

Droga na piętro usłana była palącymi się świecami. Beata wchodziła po schodach powoli, upajając się tą chwilą. Drzwi do sypialni były lekko uchylone, a przytłumione światło ze środka rzucało przyjemny blask na korytarz. Odgarnęła włosy za plecy i otworzyła drzwi.

Na łóżku leżał obcy mężczyzna w samych bokserkach. Wzdrygnął się i spojrzał na nią z takim zaskoczeniem, jakby nagle wyrosła spod ziemi.

Mężczyzna miał duże brązowe oczy, krucze włosy i kilkudniowy zarost. Była pewna, że już go gdzieś widziała. Tylko gdzie? Nie było to aż tak istotne, jak to, że leżał półnagi w jej łóżku.

Nieznajomy patrzył na Beatę z przerażeniem. Ogarnął ją całkowity paraliż. Wydawało się jej, że straciła kontrolę nad własnym ciałem, że należy ono do kogoś innego. Kompletnie zastygła, nie potrafiąc się poruszyć ani o milimetr.

– Paweł…! – zawołał mężczyzna drżącym głosem.

– Kąpiel z bąbelkami gotowa, kochanie! – Z przyległej do sypialni łazienki wyszedł Paweł, ubrany wyłącznie w bokserki.

Miała wrażenie, że na moment wszystko się zatrzymało. Zamilkła, patrząc na męża. Sam jego wzrok wystarczył, by spora część tej sytuacji stała się jasna. Beata w końcu potrząsnęła głową, jakby dopiero teraz dotarło do niej to, co się działo.

– Zaraz ci to wyjaśnię – powiedział Paweł i odłożył ręczniki.

Nieznajomy wyskoczył z łóżka i zebrał swoje ciuchy z podłogi. Ubierał się szybko, spoglądając na Beatę, jakby się obawiał ataku z jej strony.

Beata nie wierzyła własnym oczom. Myślała, że zasnęła w aucie i zaraz się obudzi. Nawet uszczypnęła się w ramię, ale to nic nie dało. Potem zamknęła oczy. Tylko na chwilę. I tylko po to, by wypchnąć z nich łzy, które ściekły jej po policzkach.

W końcu podniosła powieki. W jej spojrzeniu było wszystko i jednocześnie nic.

– Kochanie, ja… – zaczął Paweł cicho.

Miał wrażenie, jakby ziemia pod nimi się zatrzęsła. Wciąż wbijał nieruchome spojrzenie w oczy żony, bez trudu jednak dostrzegł przerażenie, które odmalowało się na jej twarzy.

Beata trwała w całkowitym bezruchu, jakby nawet najmniejsze drgnięcie mogło doprowadzić do tragedii.

Paweł zamrugał nerwowo, przeniósł wzrok na mężczyznę. Później odwrócił lekko głowę, czując na sobie uważne spojrzenie żony, a gdy jego wzrok spotkał się ze wzrokiem Beaty, zniknęło wszystko, co ich otaczało.

– Wszystko ci wytłumaczę – mówił, siląc się na spokój.

Dłużej nie mogła już wytrzymać. Pięści miała zaciśnięte, oczy zachodziły jej łzami, a w głowie zaczęło się kręcić, jakby właśnie zeszła z karuzeli.

Odwróciła się, zbiegła schodami i wybiegła z domu, trzaskając za sobą drzwiami. Paweł, za namową kochanka, popędził za nią.

Biegła ulicą, a gdy zabrakło jej sił, zatrzymała się i chwyciła się przydrożnego drzewa. Paweł dobiegł do niej, przez całą drogę wołając jej imię.

– Beatko… proszę cię. Wróć do domu. Porozmawiajmy.

Nie odwróciła się do niego. Próbowała powstrzymać potok łez.

On też płakał.

Tak bardzo obawiał się tej chwili i tego, że gdy nadejdzie, właśnie tak będzie wyglądać. Mógł zrobić to w inny sposób, ale strach mu na to nie pozwalał.

– Czego chcesz? – Beata odwróciła się i warknęła na niego jak rozwścieczona lwica.

– Porozmawiajmy… – powiedział potulnym głosem.

– O czym? O czym ty chcesz rozmawiać?!

Paweł zamarł z wyciągniętą ręką. Od żony dzieliło go raptem półtora metra. Beata zacisnęła mocno powieki, starając się opanować drżenie na całym ciele. Potrzebowała chwili.

– Zostaw mnie. Nie mogę na ciebie patrzeć. Nie chcę nawet na ciebie patrzeć. Niedobrze mi jest na samą myśl… Rzygać mi się chce… – Dyszała. – Nienawidzę cię, człowieku, rozumiesz? Nienawidzę! – Stopniowo podnosiła głos.

Czekała na jakąkolwiek odpowiedź, ale ta nie nadchodziła. Paweł najwyraźniej nie wiedział, jak się odnaleźć w tej sytuacji. Przepraszać, prosić o wybaczenie, odejść i dać czas? Wiele razy myślał, jak się zachować, kiedy wszystko się wyda, ale nigdy nie znalazł odpowiedniego rozwiązania.

– Przepraszam… – odezwał się słabo, by po chwili powtórzyć z większym naciskiem: – Przepraszam.

Zbliżył się jeszcze trochę. Beata nie zareagowała. Milczała, tak jak i on.

– Wróć ze mną do domu. Kuba już wyszedł – powiedział błagalnie. – Proszę…

Beata w końcu otworzyła usta.

– Nie.

Nagle wstąpiły w nią nowe siły. Jej wzrok się wyostrzył, ciało lekko się napięło. Paweł nie był w stanie spojrzeć jej w oczy. Nie zniósłby tego, co mógłby w nich zobaczyć.

– Błagam cię. – Z trudem przełknął ślinę.

Smutek, który w niej eksplodował, starał się uwolnić przez jej oczy. Powstrzymywała łzy ostatkami sił, wiedząc jednak, że nie zdoła tego robić już choćby przez sekundę dłużej.

Odpuścił. Zamknął oczy. Odwrócił się i poszedł w stronę domu.

Szloch wyrwał się jej z gardła, nie potrafiła dłużej go powstrzymywać. Skryła twarz w dłoniach. Nie było żadnego sposobu, by poradzić sobie z bólem, który odczuwała każdym kawałkiem swojego ciała.

* * *

Nie wiedziała nawet, która była godzina. Nie miała ze sobą nic oprócz telefonu. Taksówką dotarła na nowoczesne osiedle na Wilanowie i zapukała do drzwi jednego z mieszkań.

Otworzyła jej filigranowa blondynka z opaską na głowie i z uśmiechem odsłaniającym dziąsła.

– Mamo… – powiedziała z przestrachem, bo Beata z rozmazanym makijażem i nastroszonymi włosami wyglądała jak upiór.

Weszła do mieszkania, a córka zamknęła drzwi, po czym Beata wpadła jej w ramiona.

– Co się stało? – zapytała blondynka kilka razy, bez odpowiedzi.

Beata na chwilę się uspokoiła, ale gdy z salonu wyjrzał Robert, partner jej córki, znów rozpłakała się bezradnie. Oparła się o framugę. Była blada i istniało ryzyko, że zemdleje. Agata podtrzymała ją i wprowadziła do pokoju.

– Mamo, coś ci się stało? Potrzebujesz pomocy? Powiedz coś – panikowała dziewczyna, bo jeszcze nigdy nie widziała matki w takim stanie.

Beata ukryła twarz w dłoniach i zaczęła mówić gorączkowo:

– Nie teraz… Nie mogę… ja…

Nie mogła złapać tchu ani myśleć logicznie.

– Zadzwonić do taty? – zaproponowała Agata, patrząc na nią z napięciem.

– Nie! Nie rób tego – wydusiła z siebie Beata, przecierając zalaną łzami twarz. – Mogę zostać u was na noc?

– Oczywiście, że tak – zgodziła się córka.

– Zrobię herbaty – wtrącił Robert i wyszedł do kuchni.

Agata pozwoliła matce pobyć chwilę w samotności. Razem z Robertem zastanawiali się w kuchni, co mogło być przyczyną jej stanu. Agata wróciła do salonu.

– Mamo, ja muszę mieć pewność, że nic ci nie jest, że nic ci się nie stało. – Odgarnęła włosy za uszy. – I że nikt cię nie skrzywdził.

Beata przypomniała sobie wydarzenia wieczora. Moment, kiedy weszła do sypialni, kiedy zastała tam kochanka męża… Czy ten widok zostanie z nią już na zawsze?

Znowu wpadła w irytację. Lecz spojrzawszy na córkę, uspokoiła się. Wciągnęła głęboko powietrze.

– Jutro wszystko ci wytłumaczę – odparła stanowczym, ponurym tonem. – Mogę się położyć?

– Oczywiście…

Beata zniknęła za drzwiami pokoju gościnnego. Po tym, jak Agata podała jej herbatę i proszki na ból głowy, już z niego nie wyszła.

Agata z bólem głowy wróciła do salonu. Musieli przerwać oglądanie serialu, bo nie mogła się już na nim skupić.

Potrząsnęła głową. Nagle na jej twarzy pojawiło się zmęczenie. Za wszelką cenę chciała się dowiedzieć, co się stało. Sięgnęła po telefon, ale się zawahała.

– Uważasz, że powinnam zadzwonić do ojca? – zapytała swojego partnera.

– Myślę, że to zły pomysł.

– Może się o nią martwi, może…

– Widziałaś, jak zareagowała, kiedy o nim wspomniałaś? To była jasna reakcja.

– Myślisz, że się pokłócili…?

– Nie wiem, ale obawiam się, że to nie była zwykła kłótnia. To coś poważniejszego.

Agata nie mogła w to uwierzyć, bo ojciec był najporządniejszym człowiekiem, jakiego znała. Nie wiedziała, co zrobić, a skoro nie było stuprocentowej pewności, zdecydowała się posłuchać Roberta i poczekać do rana.

Beata ani na chwilę nie zmrużyła oka. Długo leżała bez ruchu, wpatrzona w sufit, zastanawiając się nad przeszłością. Co chwila wpadała w histerię i łkała cicho do poduszki. Snując kolejne domysły, nie odnotowała nawet momentu, kiedy zasnęła. Obudziła się, gdy w mieszkaniu usłyszała przytłumione odgłosy.

Robert był lekarzem i już nad ranem wyszedł do pracy. Agata tej nocy także nie mogła spać. Po wyjściu partnera włożyła szlafrok i podeszła pod drzwi pokoju gościnnego. Nasłuchiwała, czy matka wstała. Po drugiej stronie jednak nie słyszała najmniejszego szelestu.

Beata jeszcze chwilę leżała wpatrzona w biały sufit, po czym podniosła się i wyszła z pokoju. Natknęła się na córkę. Spojrzały na siebie krótko.

– Mogę skorzystać z łazienki? – Poszła tam, nie czekając na odpowiedź.

Usiadła na sedesie, potem obmyła twarz zimną wodą. Włosy miała tłuste, oczy podkrążone, a na twarzy – czerwone ślady palców. Wyglądała okropnie. „Co z tego?” – pomyślała. Zacisnęła pięść, powstrzymując się, by nie uderzyć swojego odbicia w lustrze.

Agata w tym czasie przygotowała dwie kawy. Beata dołączyła do córki, gdy ta przyrządzała śniadanie.

– Usiądź, mamo – powiedziała Agata, podając na stół kawę i odgarniając przy tym włosy. Po czym usiadła naprzeciwko niej, głośno wzdychając i świdrując ją wzrokiem.

Beata odsunęła włosy z twarzy i nabrała głęboko powietrza. Serce waliło jej jak młotem.

Panowała cisza, której Agata już dłużej nie mogła znieść.

– Powiesz mi wreszcie, co się wczoraj stało? – zapytała łagodnym tonem, bo widziała, ile to kosztowało matkę.

Beata przełknęła ślinę, potrząsnęła głową i wreszcie spojrzała córce w oczy.

– Rozstaliśmy się z tatą.

– Co? – Agata się zaśmiała, ale gdy zobaczyła, jak poważną minę miała matka, zrozumiała, że to wcale nie był żart. Przyglądała się jej bacznie, nadal z nadzieją, że to nieprawda. – Możesz mi wytłumaczyć, o co chodzi? – Rozłożyła ręce.

– Najlepiej będzie, jak ojciec sam ci to wyjaśni.

– Przecież między wami wszystko było dobrze. Jeszcze niedawno planowaliście krótki urlop w Grecji, a teraz nagle co…?

– Moja histeryczna reakcja wczoraj wynikała z podobnego zaskoczenia – oznajmiła Beata i upiła łyk kawy.

Cisza dowodziła, że ta prosta informacja wprawiła Agatę w niemałe zaskoczenie.

– Powiesz mi coś więcej? Jaki jest powód waszego rozstania? Czy znowu odeślesz mnie do taty? – dodała, z coraz większym niepokojem wlewając w siebie poranną dawkę kofeiny.

– Córeczko, ojciec powinien sam ci o tym powiedzieć. – Beata dopiła kawę i wstała. – Mam tylko jedną prośbę. Pojedź do domu i spakuj moje rzeczy, ubrania, kosmetyki, ile dasz radę. Nie chcę siedzieć wam na głowie. Dopóki nie wynajmę mieszkania, znajdę sobie jakiś hotel w centrum.

– Nie ma mowy. Możesz zostać u nas, jak długo będzie trzeba… Zresztą porozmawiam z ojcem, jakoś to wszystko skleimy do kupy!

Beata prychnęła. Ona nie widziała nawet najwęższej ścieżki wiodącej do odbudowy tego związku. To było niemożliwe.

Agata nie mogła i nie chciała dłużej czekać. Do ojca pojechała, nie zjadłszy śniadania. Wróciła po kilku godzinach. Beata wyszła do holu.

– Twoja walizka – powiedziała Agata, szorując nią po podłodze.

Beata spojrzała na córkę. Teraz i ona nie chciała rozmawiać. Zamknęła się w łazience. Beata w tym czasie doprowadziła się do porządku. Przebrała się i wyszczotkowała włosy. Wcześniej znalazła hotel blisko pracy.

Agata wyszła z łazienki i zajrzała do pokoju gościnnego.

– Mamo… jak się czujesz? – spytała.

– Już lepiej, córeczko, lepiej.

Agata przygryzła dolną wargę i potoczyła wzrokiem po pokoju.

– Gdybyś chciała pogadać albo coś…

– Dziękuję – odparła Beata, poprawiając kosmyk włosów na grzywce. Wstała. Chwyciła walizkę i wyprowadziła ją na korytarz. – Na mnie już czas. – Westchnęła.

– Nie ma mowy. Nigdzie nie idziesz! W tej sytuacji zostajesz u nas, jak długo będzie trzeba. Rozmawiałam już o tym z Robertem i on też uważa, że tak będzie najlepiej.

– Agatko, ale ja chcę być sama. Muszę poukładać sobie to w głowie. Potrzebuję czasu. Jestem wam wdzięczna za tę propozycję, ale muszę pobyć sama ze sobą.

– Martwię się o ciebie. – Córka objęła ją i mocno przytuliła.

– Nie martw się, córeczko. Poradzę sobie, ale potrzebuję samotności.

– Jesteś pewna? – Spojrzała matce w oczy, aby się upewnić, że mówiła prawdę. – Tu jest dla ciebie miejsce. Nie musisz być sama. Możesz zostać tutaj, ze swoją rodziną…

– Wiem, dlatego wczoraj wieczorem przyszłam właśnie do was, ale… czuję, że tak będzie dla mnie najlepiej. – Chwyciła uchwyt walizki i wyciągnęła go do góry. – Zresztą jestem agentką nieruchomości. Jutro sobie coś ogarnę.

Na jej twarzy pojawił się ledwo zauważalny uśmiech. Agata w odpowiedzi uśmiechnęła się blado. Nie chciała puścić matki, bo bała się o jej stan psychiczny, ale nie mogła przecież trzymać jej tu na siłę.

Beata chwyciła klamkę.

– Zaczekaj – zaczęła Agata. – Robert za pół godziny wróci z dyżuru. Odwiezie cię.

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

Spis treści

Okładka

Karta tytułowa

Karta redakcyjna

ROZDZIAŁ 1

Punkty orientacyjne

Okładka

Strona tytułowa

Prawa autorskie