Pani bibliotekarka i magia snów - Mikulska Eliza - ebook
NOWOŚĆ

Pani bibliotekarka i magia snów ebook

Mikulska Eliza

0,0

Opis

W niedużym miasteczku dzieją się niesamowite rzeczy. Gęsta mgła z ulic przedostaje się do mieszkańców i wywołuje niespokojne sny o ich lękach. Na niebie ukazuje się zorza polarna, pada dziwny deszcz, a tęczy brakuje kolorów. Nie wszyscy jednak widzą anomalie pogodowe i doświadczają koszmarów. Od czego to zależy? W dodatku Oli wydaje się , że przestała być ważna dla Anny i Juliana. Jaki jest powód tego zamieszania? Kto za nie odpowiada? Czy nasi bohaterowie poradzą sobie z zagrożeniem? Czy pokonają przeszkody? Czego dowiedzą się o sobie i o innych mieszkańcach?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 127

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Copyright © Eliza Mikulska Copyright © 2025 by Lucky

Projekt okładki: Ilona Gostyńska-Rymkiewicz

Źródło obrazu: Npicture (stock.adobe.com)

Skład i łamanie: Michał Bogdański

Ilustracje: Natalia Mikulska

Redakcja i korekta: Halina Bogusz

Wydawnictwo Lucky ul. Żeromskiego 33 26-600 Radom

Dystrtybucja: tel. 501 506 203 48 363 83 54

e-mail: [email protected]

Wydanie I

Radom 2025

ISBN 978-83-68261-94-3

Zezwalamy na udostępnianie okładki książki w internecie.

Konwersja do formatu ePub 3: eLitera s.c.

Rozdział I

Z małej szkoły w niedużym miasteczku wyszła gromada uczniów. Podzielili się na grupy, rozmawiali ze sobą, żegnali się lub szli w kierunku swoich domów. Dwoje z nich – Ola i Kuba – zrobili coś innego. Zamiast w kierunku bramy, poszli w stronę szkolnego boiska. Rozejrzeli się, czy nikt za nimi nie idzie i przecisnęli się przez dziurę w siatce.

– Lubię wrzesień – zauważyła Ola.

– Żartujesz? Ja wolę wakacje i żałuję, że już się skończyły – Kuba zrobił markotną minę.

– Nie chodzi o szkołę, tylko o to, że niby jest jesień, a jakby cały czas było lato. Ciągle jest ciepło, mnóstwo kolorów i powietrze tak cudownie pachnie. – Dziewczyna zrobiła długi wdech i przymknęła oczy.

Chłopak aż przystanął. Do tej pory jego koleżanka, którą traktował jak młodszą siostrę, nigdy nie zachowywała się tak dziwnie. Ostatnie wakacje spędzili osobno, bo Ola wyjechała ze swoimi opiekunami: bibliotekarką Anną i dyrektorem biblioteki Julianem w bardzo długą i daleką podróż. Wróciła odmieniona. Niewiele opowiadała o wyprawie, a Kuba to szanował. Wiedział tylko, że opiekunowie jego przyjaciółki wzięli ślub. Czy ten fakt wpłynął na zmianę w jej zachowaniu? Nie dane mu było jednak zastanowić się nad tym, bo usłyszał jej głos.

– Spójrz, jaka piękna! – zachwyciła się i zatrzymała. Przed nimi ukazała się ogromna tęcza.

– Nie wydaje ci się, że jest jakaś inna? – zauważył i wpatrzył się w niebo z przechyloną na bok głową.

Nagle powiał wiatr i tęcza stała się jeszcze wyraźniejsza.

– Inna? Chyba jeszcze nigdy nie widziałam, żeby tęcza miała tak mocne kolory.

– Ale to nie jest prawdziwa tęcza. Uczyli mnie na fizyce, że to, co widzimy – wskazał dłonią na niebo – powstaje w wyniku rozszczepienia światła. Każda tęcza ma określone kolory, a ta tutaj nie.

– Faktycznie. W tęczy mamy czerwony, pomarańczowy, żółty, zielony, niebieski, granatowy i fioletowy, a tutaj brakuje żółci i zieleni. Wygląda, jakby czerwony pasek przykrywał ją całą. Poza tym tęcza pojawia się na niebie, gdy po deszczu wychodzi słońce, a dzisiaj w ogóle nie padało, zerwał się tylko wiatr. Przez chwilę dmucha jak szalony, cichnie i znowu wieje, jakby chciał wszystko zmrozić. Jest lodowaty. – Objęła się ramionami.

– Czy to czary twojej cioci?

– Nie sądzę. Raczej powiedziałaby mi, gdyby zamierzała zrobić coś takiego.

– Więc dlaczego tęcza jest inna? – zastanawiał się Kuba. – Żabińskiej i burmistrza już nie ma, a oprócz nich nie znam nikogo, kto mógłby namieszać.

– Spójrz na mieszkańców. Wydaje mi się, że są zajęci swoimi sprawami i niczego nie widzą.

– To znaczy, że tylko my widzimy tę osobliwą tęczę? Niemożliwe. – Chłopak rozejrzał się i podszedł do kobiety, która dźwigała siatkę z zakupami. Dotknął delikatnie jej ramienia i zagadnął: – Halo, proszę pani, dzień dobry, proszę spojrzeć w niebo.

Kobieta popatrzyła na niego, jakby był szalony, odsunęła się i przyspieszyła kroku.

– A pan? Pan też niczego nie widzi? – Spróbował jeszcze raz z innym przechodniem.

Mężczyzna w meloniku przeszedł na drugą stronę ulicy, mrucząc coś pod nosem.

– Kuba, przestań, to nic nie daje. Może to znak tylko dla nas?

– Co ty opowiadasz? Nigdy nie słyszałem o prywatnej tęczy. Zapytamy o to twoją ciocię?

Pobiegli w stronę biblioteki. Gdy otwierali drzwi, zadźwięczał przy nich dzwonek i bibliotekarka Anna wyjrzała zza kontuaru.

– Już jesteście? Napijecie się czegoś? – zapytała z uprzejmym uśmiechem.

– Nie, ciociu, szybko wyjrzyj przez okno – zawołała podekscytowana Ola.

– Stało się coś?

– Zobacz, jaka cudaczna tęcza.

Kobieta podeszła do okna i przez dłuższą chwilę wpatrywała się w niebo.

– Nic nie widzę – oznajmiła.

– Nie widzisz? Spójrz tam... – wskazała niepewnie nastolatka, spoglądając w miejsce, w które patrzyła jej ciocia, lecz nie zobaczyła tęczy. Zerknęła w przeciwną stronę. Tam także jej nie było! Wszystko skryły gęste, szare chmury, zerwał się wiatr i gdzieś w oddali błysnęło. – Gdzie ona się podziała? Naprawdę tu była. Nigdy wcześniej takiej nie widziałam.

Kuba podszedł do okna i zauważył z żalem:

– Zniknęła. Mogliśmy zrobić zdjęcie.

– Co w tej tęczy było niezwykłego? – chciała wiedzieć Anna.

Opowiedzieli o wyglądzie łuku na niebie.

– Zobaczmy. – Kobieta podeszła do regału i sięgnęła po książkę o anomaliach pogodowych. Zaczęła przerzucać strony. – W Małopolsce widziano białą tęczę podczas mgły. Jest zjawiskiem trudniejszym do dostrzeżenia niż zwykła tęcza. Nazywa się fogbow, czyli mglista tęcza.

– Ciociu, pokaż. Jest jakieś zdjęcie?

Ola i Kuba zajrzeli do książki przez ramię bibliotekarki.

– Jej końce są jakby podkolorowane – zauważył Kuba.

– Myślę, że gdyby nie mgła, wyglądałaby jak zwykła tęcza – stwierdziła Ola odrobinę rozczarowana, lecz już po chwili się ożywiła. – Spójrzcie na tę ilustrację. Aż cztery tęcze naraz!

– Napisali tu, że zjawisko zostało zaobserwowane w Norwegii. Jeden łuk pochodzi z odbicia drugiego – oznajmił chłopak.

– Ciociu, przecież wiadomo, że tęcza powstaje, gdy słońce wychodzi zza chmur podczas deszczu. Jego promienie padają na krople wody, załamują się i odbijają. Mówiliśmy o tym na biologii.

– Napisali, że promienie słoneczne załamują się i odbijają od miniaturowych kropelek wody zawartych we mgle, dlatego tęcza o delikatnych kolorach wygląda, jakby była prawie biała. Stąd te pokolorowane końcówki, które zauważył Kuba – wyjaśniła Anna.

– Piszą, że tęcza jest optyczną iluzją, dzięki której wierzymy w magię. Dopiero w siedemnastym wieku naukowcy wyjaśnili, jak powstaje. Do dziś wiąże się z nią wiele mitów i półprawd – przeczytała Ola. – Może to właśnie w mitach powinniśmy poszukać odpowiedzi?

– Nie sądzę, żeby mity wyjaśniły nam, dlaczego tęczy, którą widzieliście, brakowało kolorów. Uważam, że tych odpowiedzi może dostarczyć nam nauka. Dzięki Newtonowi wiemy, że białe światło słoneczne składa się ze wszystkich kolorów tęczy. Patrząc na tęczę z samolotu, możemy zobaczyć nie łuk, ale okrąg, gdyż tęczy nie zasłania Ziemia. Podczas wschodu lub zachodu słońca możemy zaobserwować tęczę w kolorze czerwonym, a nocą tęcze mogą tworzyć się pod wpływem odbicia światła księżyca w pełni w kroplach wody.

– Tęcza nocą? Ale super! – zachwycił się Kuba.

– Właściwie po co o niej tyle czytamy, skoro była zjawiskiem jednorazowym. Nawet w tej książce napisali, że to zdarza się rzadko. Naprawdę żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia. Moglibyśmy je wysłać do gazety albo do telewizji.

– Marzy ci się sława? – zapytała Anna z rozbawieniem.

– Nie lubię hałasu wokół siebie, ale takie zdjęcie to jest dowód. Przecież teraz nikt nam nie uwierzy – zmartwiła się Ola.

Kuba skinął głową i dodał:

– Książka nie wyjaśniła naszych wątpliwości. Może gdybyśmy się zwrócili do jakiegoś naukowca, potrafiłby nam to wytłumaczyć.

– Chyba już przestała mnie interesować ta cała tęcza. Za to jestem głodna. Słyszycie, jak mi burczy w brzuchu? – Ola dotknęła dłońmi miejsca, o którym wspomniała.

Przy drzwiach wejściowych biblioteki zadźwięczały dzwoneczki i wszedł Julian, dyrektor biblioteki.

– Dobrze słyszałem, że ktoś tu jest głodny? – zapytał zamiast powitania. – Tak się składa, że przechodziłem obok pizzerii. Co powiecie na pepperoni? – Uśmiechnął się, wszedł na zaplecze i na stoliku położył pudełko z pizzą. Po bibliotece rozszedł się zapach oregano, bazylii i sera.

– Przecież dziś miały być klopsy – zauważyła Anna.

– Zrobimy je jutro. Moja żona czasem może mieć wolne od gotowania. – Podszedł do bibliotekarki i objął ją w pasie. – Kto jest głodny?

– Ja! – Ola usiadła na krześle i otworzyła pudełko.

– Mam jeszcze to. – Julian podał jej reklamówkę z sosami: czosnkowym i pomidorowym.

Wszyscy czworo usiedli przy stole i zaczęli jeść. Na resztę dnia zupełnie zapomnieli o zaczarowanej tęczy.

Jak myślicie, co mogło być powodem, że tęcza nie miała wszystkich kolorów? Widzieliście kiedyś taki dziwny łuk na niebie?