LUST. Letnicy 1: Historia Solbjørg - opowiadanie erotyczne - Ane-Marie Kjeldberg - ebook + audiobook

LUST. Letnicy 1: Historia Solbjørg - opowiadanie erotyczne audiobook

Ane-Marie Kjeldberg

0,0

Opis

Solbjørg Viig ma prawie 40 lat i kończy właśnie karierę primabaleriny. Ona i jej mąż Ulf, pastor lokalnej parafii, wyjeżdżają razem do domku letniskowego nad Morzem Północnym, żeby świętować początek nowego etapu w ich wspólnym życiu, w którym najważniejsze miejsce zajmie teraz spokojne życie rodzinne. Ale Ulf jest nieobecny i wycofany, a Solbjørg nie czuje się szczęśliwa. Gdy zdarza jej się wypadek na plaży, poznaje lekarza Jensa Svarta i wkrótce odkrywa, że miłość może mieć zupełnie inne oblicze i dawać znacznie więcej rozkoszy, niż wskazywało na to jej dotychczasowe doświadczenie

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 1 godz. 1 min

Lektor:
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Ane-Marie Kjeldberg

Letnicy 1: Historia Solbjørg

Lust

Letnicy 1: Historia SolbjørgprzełożyłStefan Nord tutuł oryginałSommerfolket 1: Solbjørgs fortællingCopyright © 2017, 2019 Ane-Marie Kjeldberg i LUSTWszystkie prawa zastrzeżoneISBN: 9788726153880

1. Wydanie w formie e-booka, 2019Format: EPUB 2.0

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą LUST oraz autora.

Lato 1968

Solbjørg założyła nowe białe majtki Assani i tak samo nową turkusową, nylonową piżamę. Piżama była lekka jak pajęczyna i opadała, muskając jej małe piersi i wąskie biodra. Krótkie, faliste rękawki nieco zakrywały jej silne barki. Przeglądała się w lustrze. Bez wątpienia miała sylwetkę baleriny. Spryskała kilka razy strategiczne miejsca perfumami Blue Grass Elisabeth Arden. Ulf podarował jej te perfumy w maju, kiedy miała ostatni występ.

Ulf był już w łóżku. Leżał, czytając Dzieje duszy katolickiej zakonnicy Teresy z Lisieux. Solbjørg położyła się obok niego w podwójnym łóżku, wydając z siebie westchnięcie. Tego wieczora przyjechali do ich domku letniskowego. Cieszyła się na urlop, który zapowiadał początek nowego rozdziału w ich życiu. Ulf spojrzał na nią i uśmiechnął się. Po chwili przewrócił stronę i wrócił do lektury. Wsunęła rękę pod jego kołdrę, włożyła dłoń w przestrzeń między guzikami jego góry od piżamy i pogłaskała gładką klatkę piersiową. Ulf zamknął książkę, odłożył ją na stolik nocny, po czym zdjął okulary i zgasił lampkę.

– Jestem okopnie zmęczony. – Pocałował ją w czoło. – Dobranoc, koleżanko – powiedział i odwrócił się na bok. Solbjørg patrzyła na zarys jego pleców na tle jasnej nocnej poświaty przebijającej zza białej firanki.

Rankiem powietrze było rześkie i pachniało mokrym piaskiem, a na plaży leżały duże, jasne połacie naniesionej ikry, wokół których przypływ utworzył szerokie ślady w formie litery V. Ulf wciąż spał, kiedy Solbjørg wyszła z domku. W oddali widziała kilku porannych spacerowiczów, którzy zbliżali się w jej kierunku, ale poza tym było pusto. Oddychała głęboko, a jej stopy i całe jej ciało chciało tańczyć. Ach, te pierwsze lekcje przy poręczy. W całym ciele odczuwała radość. Pierwsza pozycja, druga, trzecia. Potem: plié, changement, grande batterments. To było tak dawno temu, ale właśnie w tej chwili znowu coś się w niej obudziło, czuła to w każdej, nawet najmniejszej cząstce ciała, tak jak wtedy, kiedy miała sześć lat. Koniecznie musiała choć na moment przyjąć czwartą pozycję – jednak bez ramienia en haute, przez co miała problem z utrzymaniem równowagi. Sytuacja ta była tak komiczna, że zaczęła dusić się ze śmiechu.

Kiedy znowu spojrzała w dół, zauważyła jeden z tych kamyków, jakie zbierała. Niewielki, obmyty przez wodę krzemień z wapiennym wzorkiem. Tym razem naciek tworzył literę J. Zauważyła, że na szycie wydmy ktoś stoi. Przypominał doktora Svarta, jej lekarza, który równocześnie był jednym z ich sąsiadów. Rozpoznała jego wysoką sylwetkę i bujne, mocne włosy, których nie zdołały ujarzmić ani grzebień, ani brylantyna. Solbjørg podniosła rękę w pozdrowieniu, ale on jej nie zauważył. Obserwował zielono-granatowe wody Morza Północnego.

– Patrz, co znalazłam – powiedziała po powrocie do domku.

Ulf siedział w piżamie w niebieskie paski i czytał gazetę.

– Uhm – powiedział. Spojrzał na nią przelotnie. – Fajny. Ile już ich masz?

– Nie wiem. Na wielu z nich są litery. Na kilku cyfry. Chyba ogólnie rzadko się takie zdarzają. A może po prostu ich nie zauważam.

– Mm. Zaparzyłem herbatę. – Wskazał na pomarańczowy podgrzewacz, który udało jej się przemycić do domku. Dzbanek do herbaty był z kolei w domu od śmierci matki Ulfa, podobnie jak biała porcelanowa zastawa zdobiona błękitnymi kwiatkami.

– Dziękuję, Ulf – powiedziała.

Następnie podeszła do niego i nachyliła się żeby do pocałować w policzek. Ulf odsunął się lekko. Zaledwie o kilka milimetrów, ale ona zauważyła. Ukroiła kilka kromek chleba pszennego, a z małej lodówki wyjęła ser i mleko. Siadłszy do stołu, chwyciła gazetę „Politiken” i udawała, że ją czyta. Chwilę potem odezwała się:

– Ulf, co się dzieje?

Podniósł wzrok znad gazety. Jego twarz była napięta.

– Nic – odpowiedział. – Dlaczego zawsze twierdzisz, że coś się dzieje?

– Odsuwasz się ode mnie – powiedziała cicho.

– Kiedy? – spytał i zmarszczył brwi.

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.