Kochanek kurtyzany. Tom 2 - Katarzyna Krakowiak - ebook

Kochanek kurtyzany. Tom 2 ebook

Krakowiak Katarzyna

4,6

Opis

Kontynuacja "Prywatnej pokojówki"

Mogłoby się wydawać, że historia Hektora Samarine to opowieść jakich wiele… Bogaty dziedzic fortuny zrobi wszystko, aby pomnożyć majątek przekazany mu przez dziadka. Po latach ma zostać odczytana kolejna część testamentu nestora rodu, a następnym dziedzicem spadku będzie przyrodni brat Hektora – Filip. Obaj bracia muszą współpracować, aby Filip pozyskał swoją część majątku. Warunkiem otrzymania spadku nie będzie ożenek, jak to zwykle bywa. Dziadek uknuł intrygę, która ma na celu wprowadzenie młodszego brata w tajemniczy świat Hektora i jego wyjątkowych kurtyzan. Jeśli Hektor skutecznie pomoże Filipowi w zdobyciu spadku, on także odkryje tajemnicę, która trapi go od lat.

 

Jaką intrygę przygotował dziadek Hektora? Co obaj bracia będą musieli zrobić, aby posiąść to, co według nich najważniejsze, czyli władzę, pieniądze i wiedzę o przeszłości rodziny? Jak wpłynie to na ich relację? Jaką rolę odegra w tym wszystkim Sara Bourdin, bohaterka książki Prywatna pokojówka?

 

Odpowiedzi na te pytania znajdziesz, poznając kochanka kurtyzany, który liściki do swoich kobiet podpisuje: H.

 

Daj się porwać historii, która wprowadzi cię w świat Hektora Samarine oraz jego wyszukanych zasad i tradycji rodem z dworskich salonów.

 

Naprawdę świetnie czytało się tę powieść, a paląca chęć poznania odpowiedzi na pytanie, jak skończy się ta historia, tylko podsycała uczucie niepewności.

Każdy bohater „Kochanka kurtyzany” ma ukryty cel. Zmierza do niego, nie zważając dosłownie na nic. Działa wyłącznie dla swoich korzyści. Pragnie władzy i pieniędzy. Skrywa się pod maskami.

W tej książce najbardziej podoba mi się jednak fakt, że ma w sobie to coś – coś innego, fabułę, która jest niespotykana. – @sylwiassssss, blogerka i recenzentka

 

Niesamowita, intrygująca i tajemnicza. Taka właśnie jest ponadczasowa powieść „Kochanek kurtyzany”. Przenosi do świata Hektora Samarine – niezwykle złożonej postaci, która oprowadza czytelnika po pięknej Riwierze Francuskiej i pokazuje, czym są zasady oraz… rozkosz. Polecam! – M. Martinez, @m.martinez_book, pisarka i recenzentka

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 677

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,6 (37 ocen)
27
6
3
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Beataboston

Nie oderwiesz się od lektury

Już nie mogę doczekać się kolejnej części.
BarBar2020

Nie oderwiesz się od lektury

Dość intrygująca część bardzo szybko się czytało , historia jest nietuzinkowa i chętnie sięgnę po kontynuację .
MMartinez

Nie oderwiesz się od lektury

Czy mieliście kiedyś chęć poznać na żywo danego bohatera z książki? Myśleliście o tym w ten sposób: Jeju jak super by było, gdyby on istniał naprawdę? Ja tak miałam z tytułowym „Kochankiem Kurtyzany”, postacią, która pochłonęła mnie i pociągnęła w otchłań wyobraźni i wielu godzin poświęconych na analizę. Hektor Samarine mężczyzna z zasadami, które są dla niego świętością. Przyprawiający o ciarki na ciele, intrygujący i budzący respekt. Charyzmatyczny bohater, którego ukształtowały zasady wpajane od dziecka. Mający cele i dążący do ich realizacji wbrew wszystkiemu. A główne cele miał dwa: odnaleźć dla siebie idealną kochankę i dostać swój spadek po zmarłym dziadku.  Oba cele wydawały się na pierwszy rzut oka niezwykle łatwe, ale im głębiej poznajemy w książce niektóre wątki, tym więcej pojawia się wątpliwości. No bo jak znaleźć kobietę, od której wymaga się tylko lojalności i trzymania się zasad? Albo jak dostać swój spadek, kiedy świętej pamięci dziadziuś wymyślił sobie testy, kt...
ksiazkwe_serduszko

Nie oderwiesz się od lektury

Ta historia jest genialna, już doczekać sie nie moge kolejnego tomu 😍😍😍
Izabela121286

Nie oderwiesz się od lektury

"Kochanek kurtyzany" Katarzyny Krakowiak @katarzyna_krakowiak_pisarka to drugi tom serii " Prywatna pokójwka", gdzie pisarka przenosi nas w przeszłość, żebyśmy mogli poznać życie Sary we Francji. Przybliża nam również sylwetkę tajemniczego Hektora, któremu oddaje swój głos w drugim tomie. Witajcie w St. Tropez, gdzie pieniądze bogatych przelewają się przez burty najwspanialszych yachtów zacumowanych na Morzu Tyrreńskim. I to właśnie tam swoją "siedzibę" ma Hektor Samarine... Zamożny, przystojny i władczy... Marzenie każdej kobiety, ale czy na pewno? Autorka po raz kolejny zabiera nas w świat, który otoczony jest mgłą tajemniczości. Uchyla nam drzwi, abyśmy mogli zajrzeć przez ich szparę jak bawią się ludzie, którym nic w życiu nie brakuje... A może jednak brakuje? Bo czy za pieniądze można kupić wszystko? Czy można za nie kupić miłość? Kasia po raz kolejny oczarowała mnie książką, która wyszła spod jej pióra. To jak tworzy treści, które wciągają czytelnika od momentu przewróc...

Popularność




Copyright © by Katarzyna Krakowiak, 2023Copyright © by Wydawnictwo WasPos, 2023 All rights reserved

Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowania oraz udostępniania publicznie bez zgody Autora oraz Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.

Redakcja: Kinga Szelest

Korekta: Aneta Krajewska

Projekt okładki: Adam Buzek

Zdjęcie na okładce: © by Gladkov/Depositphotos

Ilustracje wewnątrz książki: © by pngtree.com

Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna: Adam Buzek/[email protected]

Wydanie I – elektroniczne

ISBN 978-83-8290-390-4

Wydawnictwo WasPosWarszawaWydawca: Agnieszka Przył[email protected]

Spis treści

Prolog

On

Ona

Hektor

Valentina

Hektor

Valentina

Hektor

Valentina

Hektor

Valentina

Hektor

Swietłana

Hektor

Swietłana

Hektor

Swietłana

Hektor

Swietłana

Ona

Hektor

Agnes

Hektor

Feliks

Hektor

Swietłana

Hektor

Ona

Hektor

Valentina

Hektor

Hektor

Agnes

Hektor

Agnes

Hektor

Agnes

Hektor

Agnes

Hektor

Agnes

Hektor

Agnes

Hektor

Agnes

Hektor

Agnes

Hektor

Valentina

Hektor

Valentina

Hektor

Feliks

Hektor

Feliks

Hektor

Agnes

Hektor

Agnes

Hektor

Feliks

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Hektor

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Agnes

Sara

Hektor

Valentina

Hektor

Feliks

Agnes

Hektor

Valentina

Hektor

Sara

Valentina

Hektor

Valentina

Hektor

Valentina

Hektor

Sara

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Sara

Hektor

Sara

Agnes

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Agnes

Hektor

Agnes

Feliks

Hektor

Sara

Agnes

Sara

Hektor

Sara

Agnes

Sara

Sara

Hektor

Sara

Agnes

Hektor

Sara

Agnes

Hektor

Feliks

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Agnes

Hektor

Feliks

Hektor

Sara

Agnes

Hektor

Agnes

Hektor

Agnes

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Feliks

Hektor

Sara

Agnes

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Feliks

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Feliks

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Hektor

Sara

Feliks

Agnes

Hektor

Sara

Feliks

Agnes

Sara

Feliks

Sara

Feliks

Sara

Feliks

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Sara

Hektor

Hektor

Epilog

Filip

Sara

Podziękowania

Marcie, bez której ta książka nigdy by nie powstała, a Hektor byłby wyłącznie jednym z wielu kochanków kurtyzany, a nie postacią, z którą ja sama chętnie poszłabym na kawę… i tylko na kawę :)

Mężowi, dzięki któremu Hektor zyskał wiele cech swojej niesamowicie złożonej osobowości, ale nie będzie tak idealny, jak mój mąż jest idealny dla mnie

K.K

Ta książka jest jedną wielką fantazją i powstała dzięki nieograniczonej wyobraźni pisarki. Niechaj jej treść pozostanie tylko i na zawsze w sferze fantazji…

Katarzyna Krakowiak

Prolog

Witaj, moja piękna nieznajoma, zapraszam cię do mojego świata przyjemności, erotycznych uniesień i wspólnej rozkoszy…

Twój nadworny kochanek

H.

Wiele lat temu…

On

To było wyjątkowe przyjęcie na jachcie mojego opiekuna, czyli mojego dziadka Teodora. Było tak szczególne, że zjawili się na nim także moja macocha i mój ojciec jako honorowi goście. Dziadek zorganizował to tak, aby tata zobaczył, jak wyrosłem, jak bardzo zmieniłem się przez te pięć lat. Byłem pod jego opiekuńczymi skrzydłami zamiast szkoły z internatem, do której chciał mnie wysłać ojciec. Jacht, na którym miało się odbyć przyjęcie, był gotowy do czegoś w rodzaju balu.

Umówiłem się z moją wybranką na to szczególne wydarzenie. Tego wieczoru miał się odbyć także nasz wspólny pierwszy raz, a Beatrice była po prostu piękną kobietą, która zapragnęła tej wyjątkowej bliskości ze mną. Nie byliśmy parą, nie kochałem jej, ale lubiliśmy się, spędzaliśmy dużo czasu razem jako przyjaciele. Graliśmy w tenisa, jeździliśmy konno, nie było jednak między nami tego romantyzmu, o jakim naczytałem się w książkach, które podsuwał mi mój opiekun przez ostatnie pięć lat. Dziadek ją uwielbiał. Ojciec patrzył na nas, jakbyśmy już byli małżeństwem. Bawiliśmy się na jachcie jak nigdy przedtem. Dziadek poprosił Beatrice do tańca, ponieważ wiedział, co planuję. Jedna z kajut była uszykowana na mój pierwszy raz z tą dziewczyną. Kiedy dziadek z nią tańczył, pobiegłem sprawdzić, czy w sypialni wszystko gotowe. Gdy sprawdzałem, czy pościel ładnie pachnie i czy szampan stoi na toaletce, nagle jacht ogarnęła totalna ciemność. Wszystkie światła zgasły na środku morza i ludzie wpadli w panikę. Słyszałem, jak dziadek wszystkich uspokajał, że sprawdzi, co się stało. Niespodziewanie ktoś wszedł do kajuty. Byłem pewny, że to Beatrice.

– Ciii, nie potrzebujemy do tego światła – wyszeptała, po czym nakryła moje usta swoimi.

Całowała mnie żarliwie i pożądliwie, a ja czułem, jak wzbiera we mnie podniecenie. Z Beatrice się tak całowaliśmy. Zawsze czułem wtedy, jak pięknie pachnie, powoli uczyliśmy siebie nawzajem, jak to robić, żeby sprawiało nam przyjemność. Teraz pachniała jakby inaczej. Tłumaczyłem sobie, że to jej zapach pomieszany z kwiatami, które są w pokoju. Kiedy złapała mnie za rozporek, czułem, jak moje podniecenie narasta, lecz chciałem ją widzieć, nie chciałem uprawiać pierwszego seksu w kompletnej ciemności. Nie byłem w niej ani zakochany, ani nic z tych rzeczy. Mój opiekun całe życie tłumaczył mi, że jeśli pierwszy raz zrobię z kobietą, którą kocham, to moja miłość na zawsze zostanie między jej nogami. Uważał, że to zwiąże nas na wieczność, dlatego chciał zabrać mnie do burdelu i tam nauczyć dorosłości. Ja jednak jakoś nie widziałem siebie wśród dziwek, Beatrice mnie lubiła i się jej podobałem. Praktycznie dobiliśmy targu jak w biznesie. Ona chciała to mieć za sobą, a ja w końcu chciałem stać się w oczach mojego opiekuna oraz ojca mężczyzną. Mimo to pragnąłem widzieć jej piękne ciało, więc próbowałem ją powstrzymać, ale ona tylko wyszeptała:

– Paniczu, pozwól mi, po ciemku nie będę się tak wstydzić.

Po tym uklękła przede mną i ściągnąwszy mi spodnie, wzięła mnie do ust. To było jak jakiś obłęd. Ssała i lizała mnie w tych egipskich ciemnościach, a ja chciałem zobaczyć, jak wygląda jej twarz, gdy ona mnie pieści.

– Beatrice, zapalmy chociaż świeczkę, chcę cię widzieć.

– Nie, proszę – szeptała cichutko koło mojego kutasa, poruszając nim, a ja czułem, jak zaczyna mi pulsować.

Znowu włożyła go do ust i zassała, a ja spuściłem się jak jakiś nastolatek, którym w sumie byłem, bo miałem ledwie dziewiętnaście lat.

Czułem, jak narastała we mnie złość, że nie doszliśmy do tego, żeby ona się rozebrała. Wtedy podniosła się, pocałowała mnie i wyszeptała do ucha.

– A teraz, mój panie, sprawdź, jaką mam mokrą cipkę dla ciebie.

Wzięła moją dłoń i odsunąwszy materiał sukienki, wsadziła sobie moje palce w majtki. Była wilgotna i wygolona. Była w moim wieku oraz niedoświadczona jak ja, więc dziwiłem się, jakim cudem tak zna się na rzeczy. Ruszałem dłonią w jej ciepłym i mokrym wnętrzu, a ona pojękiwała i wymawiała moje imię na przemian z słowem „panicz”.

– O tak, paniczu, zaraz dojdę, tylko nie przestawaj, mocniej, posuwaj mnie mocniej. Czujesz, jak moja cipka się zaciska, to orgazm, tak na mnie działasz – jęczała, a ja czułem, jak mój fiut znowu jest gotowy.

Beatrice nie mówiła pełnym głosem, tylko cały czas szeptem i bardzo cichutko. Pojękiwała jak mała kotka. Była dziewicą, więc nie zdziwiłem się, kiedy poprosiła, żebym był delikatny, a jej cipka zaciskała się na moich palcach. W końcu wyszeptała, że chyba ma orgazm, bo robi jej się bardzo mokro i bardzo przyjemnie. Poprosiła mnie, żebym w nią wszedł, bo podobno zaraz po orgazmie tak nie boli.

Sama podciągnęła sukienkę i położyła się na łóżku, pociągając mnie za sobą. Nic nie widziałem. Żaluzje w kajucie były zasłonięte. Tak ustaliłem z dziadkiem, bo okna wychodziły na bok burty. Beatrice rozłożyła nogi.

– Beatrice, nie włożę gumki, bo nic nie widzę.

– Mama zabrała mnie do lekarza dawno temu, po tabletki, wiesz… no, nie martw się, chodź.

Już nie miałem żadnych wątpliwości. Pomogła mi nakierować mojego penisa na swoją szparkę, po czym złapała mnie za biodra i docisnęła do siebie. Oplotła swoje nogi na moich biodrach i poprosiła:

– A teraz zrób to, paniczu, zerżnij mnie jak swoją małą dziwkę.

Podnieciło mnie to okropnie, zacząłem ruszać się szybko i zwinnie. Mogłem rozsmakować się w tym, co robiłem, bo wcześniej Beatrice doprowadziła mnie do rozkoszy, zresztą jak już wiele razy wcześniej, ale robiła to tylko ręką. Coraz bardziej mnie do siebie dociskała i coraz bardziej zatapiałem się w jej mokrej szparce. Zacząłem wzdychać, kiedy usłyszałem głos za drzwiami.

– Hej, jesteś tam? Twój dziadek próbuje naprawić generator razem z obsługą jachtu, jest kompletnie ciemno, boję się.

Nie wiedziałem, dlaczego osoba, która leżała pode mną, mówiła do mnie zza drzwi. Poczułem napływające do mojej głowy złe emocje. Zastanawiałem się, jakim cudem usłyszałem szept kobiety, między której udami byłem.

– Skończ to, co zacząłeś, nie przejmuj się nią.

Moja złość obrała kierunek, którego się nie spodziewałam. Nie przestawałem się ruszać, a wręcz zacząłem to robić mocniej i tak, że kobieta pode mną jęczała w niekontrolowany sposób, błagając mnie, żebym nie przestawał. Nie chciałem, żeby ktoś ją usłyszał, więc instynktownie nakryłem jej usta dłonią, a do tej zza drzwi krzyknąłem:

– Naprawdę źle się czuję, wymiotuję, nie chcę, żebyś widziała mnie w takim stanie – wystękałem, jak tylko mogłem, łapiąc za nogi tę, która nazwała się dziwką, i pieprząc ją zapamiętale. Beatrice przeprosiła i odeszła od drzwi, a ja po kilku mocnych pchnięciach skończyłem z głośnym warknięciem z rozkoszy. Światła nie było, ale moja kochanka wyszeptała:

– Będziesz kiedyś wspaniałym kochankiem, ale jeszcze wiele musisz się nauczyć.

Słyszałem tylko, jak wstała z łóżka, poprawiła sukienkę, otrzepała się i pocałowała mnie w nos, po czym wyszła w kompletnej ciemności.

Usiadłem na łóżku, bo w głowie miałem zamęt i kompletny bałagan. Podobało mi się to, co zrobiłem z tą kobietą. To, jak do mnie szeptała, zwłaszcza w momencie, kiedy przyspieszyłem z furii, gdy okazało się, że to nie moja wybranka na ten pierwszy raz. Pieprzyłem ją ostro, nie zważając na to, że słychać, jak nasze ciała zbliżają się do siebie za każdym razem, kiedy ruszałem biodrami. Ona wiła się i jęczała, mówiąc, że jest moją dziwką i może nią być, gdy tylko będę chciał.

Poprawiłem ubrania, a szczególnie spodnie. Odświeżyłem swojego zadowolonego z przebiegu zdarzeń penisa. Opryskałem zimną wodą rozpaloną twarz w toalecie kajuty. Byłem rozgrzany do granic, jakbym miał gorączkę. Włożyłem marynarkę i wyszedłem z kajuty na pokład. Kilka osób miało w dłoniach świeczki, a dziadek z ojcem latarki.

Podszedłem do dziadka, by zapytać, czy widział gdzieś Beatrice. Dziadek wskazał mi na nią stojącą przy burcie i patrzącą w morze. Nagle światło na jachcie się włączyło, a Beatrice odwróciła do mnie i dotknęła mojej twarzy.

– Jejku, ty chyba naprawdę jesteś chory, masz rozpalone policzki, jakbyś miał gorączkę.

Wziąłem jej dłoń w swoją i zbliżyłem do ust.

– Beatrice, przepraszam cię, ale źle się czuję, chyba to, co planowaliśmy, zrobimy innym razem…

Kilka lat później…

Ona

Podeszłam do białego pudełka i otworzyłam je. Na wierzchu delikatnego papieru prezentowego była koperta, a w niej pięć tysięcy euro w banknotach. Odwinęłam papier. Piękne białe bikini plecione ze sznureczków i srebrnej nitki, a to tego biała zwiewna sukienka i białe buty na koturnie oplecione sznurkiem, zrobione z koronki. Pod całym pakunkiem zaproszenie, które wyjęłam z koperty.

Witaj, moja piękna kurtyzano, zapraszam cię na mój biały dwór, do zobaczenia…

Twój nadworny kochanek

H.

XXI wiek…Rok nieznany…Prawie lato…

Hektor

Pieprzona firma i pieprzony tatusiek – pomyślałem, kiedy patrzyłem za okno swojego gabinetu, które znajdowało się w jednym z większych miast południa Francji. Nienawidziłem tego miejsca, tego biura i tej atmosfery, która doprowadzała mnie do czystej i niepohamowanej furii. Wolałem mniejszą filię naszej firmy, która znajdowała się w St. Tropez. Do tego ta młoda i bezczelna sekretarka starego, byłem pewny, że cięgnie mu druta pod biurkiem, kiedy on tego chce, a potem nieskrępowanie wdzięczy się do mnie. Po jej zachowaniu było widać, że za pieniądze można mieć wszystko, a ładną kobietę można sobie po prostu kupić i choć nie będzie specjalnie mądra, to przynajmniej będzie się dymało coś ładnego.

– Hektorze, tu jesteś. – Usłyszałem głos mojej młodszej siostry za sobą i odwróciłem się ku niej.

– A gdzie miałbym być? Jest piątek po południu, więc pracuję.

– Z tego, co widzę, to nie pracujesz, a podziwiasz widoki za oknem. – Zaśmiała się i podeszła do mnie bliżej, żeby się przywitać.

Moja młodsza siostra. Piękna, wykształcona i siedząca w domu. Mąż nie miał dla niej czasu, gdyż wolał spędzać czas z moim starym na rozmowach o niczym w klubie golfowym niż z własną żoną i ich śliczną córeczką. Mąż mojej siostry był samolubnym dupkiem, który odnosiłem wrażenie, ożenił się z moim ojcem. Nieraz miałem ochotę przypomnieć mu, gdzie jest jego miejsce, ale mój stary uwielbiał tego podlizucha i mnie też kazał się z nim przyjaźnić. Nie miałem zamiaru tego robić, niedoczekanie. Sofia była śliczna, ciemne włosy miała po ojcu, a zielone oczy po swojej matce. Moje włosy były czarne po mojej matce, która była Greczynką, dlatego w żaden sposób jako rodzeństwo nie byliśmy do siebie podobni. No może oprócz dołeczka w brodzie, odziedziczonego po naszych przodkach, tylko u niej był on mniejszy. To jednak nic dziwnego, w końcu ojciec postarał się, abyśmy byli rodzeństwem tylko w połowie. Moja matka dała mu tylko mnie, żona numer dwa dała mu dwójkę dzieci: Filipa, mojego młodszego brata, i Sofię, najmłodszą i najpiękniejszą z całej trójki. Filip był młodszy ode mnie i zupełnie inny, bardziej chłopięcy, a jego podejście do życia zalatywało naiwnością. Co za rodzina…

– Co tam, Sofio? Co robisz w biurze?

– Przyjechałam spotkać się z mężem, ale podobno jest na jakimś spotkaniu w klubie golfowym, wiesz coś na ten temat?

Zamyśliłem się i przypomniałem sobie, że mieli z ojcem tam jechać, by obgadać kilka spraw, ich zdaniem najlepiej robiło się to przy partyjce golfa, dając wygrać tym, którzy mieliby podpisać z nami kontrakt. Kiedy taki nieudacznik wygra, cieszy się jak dziecko i w euforii często zgadza się na warunki ojca oraz podpisuje kontrakt bez mrugnięcia okiem. Jedno mojemu ojcu trzeba było oddać: wiedział, jak mamić kobiety pieniędzmi, ale jeszcze lepiej wiedział, jak mamić idiotów jakąś marną wygraną, czy to w golfa czy to w pokera, aby zarobić na nich miliony. Ojciec powtarzał, że kontrahenci są jak luksusowe kurwy. Pokaż im, że masz pieniądze, to one będą się cieszyć, dając ci dostęp między swoje uda; pokaż kontrahentowi, że może wygrać, a da ci dostęp do swoich grubych milionów.

– Sofio, tak, mają spotkanie w klubie; jak chcesz, to ja mogę iść z tobą na obiad – zaproponowałem.

Moja siostra spojrzała na mnie z zawodem w oczach i odburknęła.

– No cóż, chodźmy więc, skoro mój mąż jest taki zajęty. Jest piątek, zróbmy sobie miłe popołudnie, co?

– A gdzie mała Oliwia?

– Z nianią w domu, chciałam zrobić Andre niespodziankę, ale, jak widać, nie było warto, chodź, bracie, porozmawiamy sobie o niczym we dwoje. – Zaśmiała się szczerze moja siostra.

Wyszliśmy z budynku firmy na piękny słoneczny dzień, jaki właśnie miał miejsce na południu Francji.

Szliśmy deptakiem do ulubionej restauracji mojej siostry, mówiła coś do mnie, ale słuchanie jej szło mi słabo, kiedy na ulicy było tyle pięknych kobiet, a co jedna to miała albo dłuższe nogi, albo piękniejsze usta, które wyobrażałem sobie…

– Hektorze, słuchasz mnie?

– Tak, oczywiście – odparłem pewnie.

– To co mówiłam?

– Sofio, przepraszam cię, ale zbliża się ta pora roku, która nie pozwala mi się skupić na tym, jak opowiadasz, że swoją piątą rocznicę ślubu planujesz uczcić w tym samym gronie, które zaprosiłaś na wesele, i że zamierzasz wynająć ten sam zespół. – Puściłem jej oko, kładąc dłoń na lędźwiach, bo byliśmy już przed naszą restauracją.

– Ach, Hektorze, dobrze wiem, że twoja podzielna uwaga włącza się tylko wtedy, kiedy jest ci niezbędna, kiedyś twoja żona będzie…

– Żadna żona i żadna kobieta nie będą w moim życiu na stałe i proszę cię, nie zaczynaj tego tematu. – Wskazałem jej stolik i kiwnąłem dłonią na kelnerkę, która pojawiła się przy nas, zanim usiedliśmy. Patrzyła na mnie z uśmiechem kobiety, która miała na mnie ochotę. Znałem to dobrze. Ja skupiłem się na zamówieniu, moja siostra na trajkotaniu do mnie.

– Hektorze, ale ty nigdy nawet nie miałeś prawdziwej dziewczyny ani nie byłeś zakochany, żeby choć posmakować miłości. Nikt nie złamał ci serca ani cię nie zawiódł, poczekaj – zakryła dłońmi usta i wyszeptała konspiracyjnie – a może ty jesteś gejem, mnie możesz powiedzieć. – Puściła mi oko. – Już czas na twój coming out, przecież już bliżej ci do czterdziestki.

Popatrzyłem na nią z politowaniem i odezwałem się do niej takim tonem, jak odzywałem się do tych, którzy na to zasługiwali, a ja chciałem mieć pewność, że do nich dotrze.

– Nie jestem gejem i dobrze o tym wiesz. Nie oceniaj mnie i nie wpychaj mi swojego stylu życia. Lubię być sam, jasne?

Odprawiłem kelnerkę, która poczuła się zmieszana, słysząc te bzdury. Spojrzała na mnie z lekkim lękiem w oczach, ale znała mnie dobrze i wiedziała, że kiedy nie żartuję, to nie żartuję, i w dupie miałem, czy mówili do mnie matka, ojciec, ona czy papież. Usłyszeli swoje, choćbym miał stracić tę czułość, jaką dla mnie mieli.

– Już dobrze, dobrze, bracie. Nie traktuj mnie ozięble, bo na to nie zasługuję, poluzuj gatki i zjedzmy coś dobrego – próbowała rozluźnić atmosferę, ale wiedziałem i ona także dobrze wiedziała, że ja nie żartowałem z tym, żeby nie wpieprzała się w moje życie.

Zamówiłem dla nas to co zwykle. Dla Sofii grillowane krewetki, dla siebie steka z warzywami.

Siedzieliśmy, rozmawiając o tym, co robiliśmy cały tydzień oraz o tym, tak bardzo w tym wszystkim miał udział nasz kochany tatuś, który nigdy nie pozwalał nam zapomnieć, że dzięki jego ciężkiej pracy i pracy jego ojca prowadzimy dostanie życie. Wymiotować mi się chciało za każdym razem, kiedy wchodził do mojego biura i zaczynał te swoje wywody na ten temat, gdy tylko popełniłem jakiś błąd, na przykład nie wysłałem mu raportu o tej godzinie, o której chciał, albo odmówiłem mu jazdy do domu w piątkowe popołudnie, bo miałem inne plany.

Tak piątki to były moje ulubione dni tygodnia. Wiedziałem, że dla wielu to zwyczajny koniec pracy, ale dla mnie każdy co drugi piątek był zapowiedzią przygody i dobrej zabawy w moim towarzystwie. Ludzie, z którymi się spotykałem przez weekend, byli ścisłą elitą.

– Hektorze, czy dzisiejszy wieczór masz wolny? Czy też znowu spotykasz się ze swoimi przyjaciółmi? – zapytała moja siostra, robiąc palcami cudzysłów w powietrzu, wymawiając słowo „przyjaciółmi”.

Moja siostra wiedziała, jak spędzam każdy parzysty weekend miesiąca. To znaczy wiedziała, że spędzam go na jachcie, ale nie wiedziała dlaczego. Ja zawsze mówiłem jej, że to taka szczeniacka zabawa, tylko z biegiem lat, jak dorastałem, ta szczeniacka zabawa stała się moim hobby i czymś, co rozrosło się do rangi imprezy, na którą dostać mogli się nieliczni i tylko z polecenia.

– Dzisiaj spotykam się z Feliksem, planujemy wyjście do klubu, jeśli masz ochotę wyrwać się z domu, to zapraszam.

Moja siostra uśmiechnęła się ze szczerą radością.

– Jasne, niech Andre spróbuje własnego gorzkiego lekarstwa, tak dawno nigdzie nie byłam. To o której?

– Podjadę po ciebie z Feliksem koło dwudziestej pierwszej, a teraz zapłaćmy rachunek i chodźmy na lody, co?

Tak. Zabierałem moją siostrę na lody. Robiliśmy to jako dzieci z mamą, potem jako nastolatkowie chodziliśmy na lody sami i jakoś tak już zostało. Po każdym wspólnym obiedzie udawaliśmy się do naszej ulubionej lodziarni, kupowaliśmy lody na wynos i jedliśmy, spacerując leniwie, często w kompletnej ciszy. Ale te lody jedliśmy tam, gdzie najbardziej lubiliśmy spacerować, czyli przy porcie w St. Tropez. Dlatego podeszliśmy na parking koło mojego biura, które mieściło się w niewielkim budynku i wsiedliśmy do mojego samochodu.

– Jezu, kiedy zmienisz ten zabytek na jakieś bardziej nowoczesne auto?

W taki sposób moja siostra wyrażała się o moim mustangu cabrio z tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego siódmego roku, którego odziedziczyłem po dziadku. Był wart kupę pieniędzy, ale dla mojej siostry był starym gratem, którego wstyd było prowadzić. Właśnie w takich sytuacjach widoczna była różnica wieku między nami. Ona, młodsza o ponad dekadę, nie wiedziała, co znaczy dobre auto. Rozpieszczana i zadowalana wszelkimi dobrami przez mojego ojca uważała, że to, co stare, należy wyrzucić i zastąpić nowym. Mnie dziadek nauczył, że stare nie znaczy gorsze, a bardziej doświadczone przez los. Ona nie poznała dziadka zbyt dobrze, zmarł kilka lat po tym po tym, jak się urodziła. Ja uwielbiałem tego starego dziwaka. Mój ojciec uważał go za zbyt sentymentalnego, ale wiedziałem, że nigdy nie poznał swojego ojca, tak jak poznałem go ja, mimo że kiedy zmarł, byłem według niego młokosem, ponieważ dziadek uważał, że dorosły będę wtedy, kiedy osiągnę trzydziesty rok życia.

– Sofio, nie nazywaj tak mojego rumaka i zapnij pasy, na litość boską. – Zaśmiałem się, bo w tym samochodzie nie było „pikadełka”, jak nazywała je Sofia, które dawałoby znać takiej gapie jak ona, co należy zrobić, żeby móc rozpocząć bezpieczną jazdę.

Zrobiła, jak poprosiłem, i ruszyliśmy w kierunku naszej ulubionej lodziarni.

Valentina

Był upalny dzień i nic mi się nie chciało robić, postanowiłam iść z moją koleżanką na plażę i skorzystać ze słońca. Wieczorem wybierałyśmy się do klubu, żeby uczcić jej urodziny. Kończyła dwadzieścia dziewięć lat i twierdziła, że woli uczcić tę rocznicę, a za rok schowa się pod kocem i przemilczy, że nie jest już laską, która ma dwadzieścia parę, tylko dojrzałą trzydziestką. Nie rozumiałam jej durnego podejścia do tych spraw, ale to w końcu koleżanka, a w zasadzie przyjaciółka, więc w sumie należało ją wspierać w postanowieniach. Poza tym chciałam się zabawić, po trudnym tygodniu pracy należało mi się odrobinę przyjemności. Marzyłam o wyrwaniu bogatego i niekoniecznie przystojnego faceta. Miałam dość tej pieprzonej harówki w supermarkecie budowlanym. Nie po to przyjechałam na południe Francji, żeby przerzucać kartony z kwiatami i biegać z konewką w dziale ogrodniczym. Naprawdę chciałam poderwać bogacza, złapać go na ciążę i wyjść za niego za mąż albo i nie, byleby płacił alimenty na dziecko.

– Valentina, idziesz?! – zawołała mnie moja przyjaciółka Klara.

– Już wychodzę. – Złapałam za torbę plażową, wrotki, klucze od mieszkania i wyszyłyśmy, żeby spędzić aktywnie to popołudnie.

Hektor

Zapłaciłem za lody, a Sofia postanowiła, że przejdziemy się deptakiem. Jak zawsze było tu sporo turystów, bogatych facetów z portfelami wypełnionymi złotymi i platynowymi kartami oraz kobiet wypełnionych silikonem. Szedłem z Sofią i jak zawsze oglądaliśmy łodzie, po czym tradycyjnie zatrzymaliśmy się przy moim jachcie nazwanym La Royale. Nie był to może największy ani najdroższy jacht motorowy, jaki znajdował się przy tej przystani, ale miał to, czego potrzebowałem, aby móc realizować na nim swoje hobby. Sześć luksusowo urządzonych, dwuosobowych sypialni tylko dla najważniejszych gości. Wielki salon znajdujący się na kadłubie wraz z ogromnym tarasem, na którym gościłem śmietankę towarzyską riwiery francuskiej. Mógł pomieścić pięćdziesiąt osób na imprezie, ale zostać na nim na noc mieli przywilej tylko nieliczni.

Obsługa na najwyższym poziomie i dyskrecja, to ostatnie było najważniejsze.

– Piękny jest, uwielbiam, kiedy wypływamy nim w rejs – zachwycała się moja siostra po raz kolejny wielką łodzią, która stała dumnie przy przystani.

– Uwielbiam go tak samo mocno jak ty. – Uśmiechnąłem się i trzymając swoje lody w dłoni, zapatrzyliśmy się na niego oboje, objąłem ją ramieniem i powiedziałem: – Jeśli chcesz, możemy wypłynąć nim w rejs choćby jutro.

– Jutro nie mogę, mam przymiarkę sukni na uczczenie piątej rocznicy ślubu – jęknęła – ale za tydzień … Wiesz, cieszę się, że podtrzymałeś tradycję dziadka i nadal pływasz, dzięki temu miałam okazję go poznać, bo tak wiele historii mi o nim opowiedziałeś.

– Sofia, za tydzień nie mogę, łódź jest zamówiona na prywatną imprezę. Przepraszam. Co do dziadka, to był wspaniały człowiek, dlatego nie umiałem się pozbyć jego pierwszej łodzi. – Wskazałem dłonią na mniejszą jednostkę, którą dziadek zabierał mnie na morze.

To na niej robiłem sobie z Feliksem pierwsze szczeniackie imprezy. Dziadek wiedział, że jako młody chłopak, a potem mężczyzna potrzebowałem swojego miejsca, gdzie mogłem zdobyć doświadczenie nie tylko na morzu w łowieniu ryb, ale również w łapaniu w sieci złotych rybek, gdyż tak lubił nazywać kobiety. Mawiał także, że nazywa je złotymi rybkami, ponieważ spełniały one jego wszystkie życzenia. Kiedy miałem dwanaście lat i dziadek z cygarem w dłoni żartował na ten temat, to nie miałem pojęcia, o czym mówił. O tym, co miał wówczas na myśli, dowiedziałem się wiele lat później.

– W takim razie innym razem – westchnęła i odwróciła się, aby wyrzucić kartonik po lodach, a ja dalej patrzyłem na marinę.

Nagle poczułem mocne uderzenie z prawej strony, lody które miałem w dłoni, wylądowały na moim garniturze, a to, co mnie uderzyło, wylądowało u moich stóp przykryte burzą blond loków.

– Kurwa mać! – krzyknąłem niekontrolowanie.

Sofia podbiegła do mnie i zapytała, czy nic mi się nie stało.

– Nie! Nic! Tylko lody wylądowały na moich ubraniach! Ja pierdolę!

– Gdybyś pierdolił, tobyśmy oboje teraz odczuwali przyjemność, a nie ból.

Usłyszałem chamską odzywkę spod blond pasm i zobaczyłem dłonie, które próbowały odgarnąć ten bałagan z twarzy jakiejś kobiety.

– Nie pyskuj do mnie i ze mną akurat mogłabyś poczuć coś innego – syczałem przez zęby do kobiety, która wylądowała przy moich stopach.

– Hektor, nie mów tak do…

– Sofio, nie wtrącaj się, na litość boską, ile razy mam ci to powtarzać? – zapytałem, spoglądając na nią groźnym wzrokiem.

Dookoła nas zebrało się trochę gapiów, a moja siostra przykucnęła, żeby pomóc osobie, która spowodowała ten bałagan.

– Widzę, że pani mąż nie jest dżentelmenem – wyjęczała w bólu dziewczyna, której pomagała wstać moja siostra.

Wiedziałem, że jest tu za dużo ludzi i za dużo z nich wie, kim jestem, więc pohamowałem swoje zapędy, ale kiedy odezwała się kolejny raz, nie wytrzymałem.

– Szanowny mąż nie wie, jak uszanować kobietę.

Złapałem dziewczynę pod pachami i sam ją uniosłem, żeby stanęła na nogach, na których miała pieprzone wrotki. Spojrzałem jej głęboko w oczy i warknąłem jej prosto w twarz, żeby wiedziała, z kim ma do czynienia.

– Posłuchaj mnie teraz uważnie. Zamknij się, dobrze ci radzę. To ty na mnie wpadłaś i to ty narobiłaś bałaganu. Przeproś ładnie i zejdź mi z oczu, zanim zmienię zdanie.

Widziałem, jak jej wyraz twarzy się zmienia, a ona sama nagle twardo stanęła na nogach. Chyba z wrażenia nawet nie zważała na to, że ją cokolwiek boli, i tylko szybko wydukała:

– Przepraszam pana.

Po tym przełknęła ślinę i rozejrzała się uważnie.

– O, tam jest moja koleżanka. To już pójdę.

Zmyła się najszybciej, jak mogła, podpierając się na ramieniu swojej kumpeli.

Próbowałem ochłonąć, kiedy odezwała się moja siostra.

– Hektor, nie możesz tak traktować ludzi, a tym bardziej kobiet.

– Sofia, nie wtrącaj się w to, kogo i jak traktuję, albo znowu się pogniewamy – odparłem wkurzonym tonem. – Niech się cieszy, że jej nie powiedziałem, żeby spierdalała mi z oczu. – Uśmiechnąłem się po swojej błyskotliwej wypowiedzi, bo zwyczajnie wiedziałem, że wspiąłem się na wyżyny swojej kultury osobistej. Sytuacja taka jak ta i jej podobne sprawiały, że zapominałem o dobrym wychowaniu.

– Wiesz co, czasami martwię się, że nie jesteś zdolny do kochania, i martwi mnie to – powiedziała ze smutkiem Sofia.

Spojrzałem na nią, miała zatroskaną minę. Nie obchodziło mnie, jak potraktowałem jeżdżącą pokrakę, ale moja siostra to było co innego.

Objąłem ją i zacząłem mówić…

– Kiedy mama przyniosła cię ze szpitala, byłaś najpiękniejszym zawiniątkiem, jakie widziałem, i zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia.

Poczułem, jak uderzyła mnie swoją zgrabną piąstką w żebra, i zaśmiałem się.

– Zawsze mnie omamiasz tą historią, kiedy coś nabroisz – zamruczała mi pod brodą, chowając głowę przed moimi rzucającymi błyskawice oczami.

– Bo tak było, Sofii – powiedziałem cicho i znowu w głowie zobaczyłem ten sam obrazek.

Malutka Sofia na rękach mojej macochy, która od dnia, kiedy pojawiła się w naszym domu, traktowała mnie jak własnego syna. Ta myśl uspokoiła mnie trochę i moją siostrę chyba też, ponieważ jej humor się poprawił.

Zawiozłem siostrę do jej domu, a sam pojechałem do willi ojca, żeby uszykować się na wieczór.

– Witaj, Hektorze! – zawołała nasza gosposia, która była z nami od lat.

Uwielbiałem Faustynę. Była jak członek naszej niewielkiej rodziny. Pracowała też u nas jej dalsza krewna Estera, która wiedziała, co lubię i jak lubię. Niestety nie miałem na myśli tylko jedzenia ani tego, jak mi robiła pranie czy prasowała moje koszule.

– Witaj, Faustyno, jest gdzieś Estera? Miałem mały wypadek – wskazałem na ubranie ubrudzone lodami – potrzebuję czystej koszuli.

– Estera jest w twojej garderobie, prasuje twoje ubrania.

– Dziękuję.

Wbiegłem na górę i już po chwili byłem w mojej sypialni. Wszedłem od razu do garderoby, gdzie prześliczna, ruda Estera stała przy desce do prasowania i robiła to, co do niej należało.

Zaszedłem ją od tyłu, złapałem za szyję i przechyliłem jej ucho w moją stronę.

– Hej, służko, moja koszula miała mały wypadek i potrzebuję świeżej, ale zanim mi ją dasz, najpierw ściągnij ze mnie brudną.

Widziałem, że się uśmiechnęła i zaraz potem sprytnie obróciła w moim kierunku.

– Hej, paniczu, twoje życzenie jest dla mnie rozkazem – wyszeptała to, co chciałem usłyszeć, i wzięła się do rozpinania koszuli.

Estera była młoda, ale bardzo energiczna. Poluzowała mi krawat, patrząc na mnie z dołu. Byłem od niej wyższy i to o wiele. Wyglądała za to bardzo dorośle. Duże, kształtne piersi, pięknie zaokrąglony tyłek, biodra i alabastrowa skóra. Kiedy jej dotykałem, miała ciarki odczuwalne pod opuszkami. Była dużo młodsza ode mnie, i to ona klękła przede mną pewnego razu, żeby zająć się moim kutasem. Nie protestowałem wtedy i teraz też nie zamierzałem. Kiedy już rozpięła mi koszulę, westchnęła.

– Hektorze, jakie ty masz boskie ciało.

Przejechała językiem po splocie słonecznym i zaczęła się obniżać na kolanach. Kiedy już jej twarz sięgnęła członka, Estera, nie rozpinając mi paska, rozsunęła rozporek i uwolniła tylko fiuta, po czym otworzyła usta i patrząc na mnie, wsadziła go sobie do ust, a następnie zassała. Pogłaskałem ją po głowie jak dobrą sukę, która przyniosła zabawkę, żeby jej rzucać. Tak, mój kutas w jej ustach zdecydowanie był taką zabawką. Tyle że ona nie chciała mi jej oddać od razu, tylko trzymała ją w pysku, aż jej pan nacieszy się tym widokiem. Kiedy oblizywała główkę jak lody, uśmiechnąłem się do niej delikatnie, a przed oczami stanęła mi blondynka na wrotkach, bo to jej powinienem był wepchnąć moją zabawkę do ust, żeby je zamknęła. Jakby na zawołanie, Estera przyspieszyła ruch głową, a ja doszedłem w jej ustach, wzdychając przeciągle. Gdy skończyła, pogłaskałem ją po policzku i przejechałem kciukiem po ustach, żeby wytrzeć resztki spermy, po czym wsunąłem jej palec do ust. Zassała go z lubością i wyszeptała:

– Dziękuję.

Po tym zasunęła mi rozporek, jakby nic się nie stało.

O tak, Estera była wyjątkowo ponętną dziwką. Podałem jej dłoń i pomogłem wstać z kolan. Wyciągnąłem portfel z wewnętrznej kieszeni marynarki, wyjąłem sto euro i podałem jej, mówiąc:

– Teraz możesz iść na prawdziwe lody – powiedziałem tak poważnie, żeby wiedziała, że ma się wynosić z sypialni.

Zrobiła to swoje urocze dygnięcie jak służąca na dworze władcy i wyszła.

Czyniła to tylko wtedy, gdy byliśmy sami, choć wiedziała, że nie jestem ani jej panem, ani żadnym władcą.

Byłem jej szefem, a kiedy towarzyszyła mnie lub czasem komuś innemu na moim jachcie, byłem kimś więcej niż panem i ona o tym dobrze wiedziała.

Valentina

Całe ciało mnie bolało. Klara pomogła mi przyjść do domu i opatrzyć zadrapania. Dłonie miałam w opłakanym stanie, bo tylko na kolanach i łokciach miałam ochraniacze. Kiedy weszłyśmy do mieszkania, czułam dziwny zapach jakichś męskich perfum. Powąchałam swoje przedramiona, w miejscach, gdzie trzymał mnie ten cham. Zdałam sobie sprawę, że to był jego zapach. Klara popatrzyła na mnie i zapytała:

– Co się tak obwąchujesz?

– Pachnę nim.

– Kim? – zdziwiła się.

– Tym dupkiem, co na niego wpadłam.

– Pokaż. – Podbiegła do mnie i zaczęła obwąchiwać jak psa.

Nie wiedziałam, o co jej chodzi, i nie chciałam wiedzieć. Bolały mnie biodra, tyłek, a włosy miałam w okropnym stanie.

– Klaro, idę się kąpać, nie wiem, czy wyjdę dzisiaj wieczorem z wami do klubu – zamarudziłam, idąc do łazienki.

– Val, idziesz, do wieczora ci minie, Swietłana i Agnes też idą.

– Te pokojówki z hotelu, w którym pracujesz?

– Tak, a co? Przecież ja też tam pracuję, tylko za barem, jaka to różnica?

– Taka, że one kręcą się w podejrzanych kręgach, skąd one mają kasę na ubrania czy drogie perfumy?

– Val, mnie to nie obchodzi skąd, ważne, że załatwiły wejściówkę do najfajniejszego klubu w tym mieście na moje urodziny, a do tego kupiły mi prezent w postaci eleganckiej sukienki i butów, żebym nie wygadała przy nich jak uboga krewna.

– A w co ja się ubiorę? – pisnęłam wkurzona.

– Mam coś dla ciebie, Swietka dała mi superkiecki, bo już ich nie nosi, i możesz coś z nich wybrać, a buty to… z pewnością masz jakieś szpilki. Val, chodźmy się zabawić do klubu dla bogaczy, ten jeden raz – prosiła i w końcu jej ustąpiłam.

Hektor

Ubranie na wieczorne wyjście już leżało odprasowane na łóżku. Estera je dla mnie uszykowała. Lniana koszula na stójce, chinosy i biała bielizna. Wiedziała, co lubię i jak się noszę. Wykąpałem się i natarłem olejkiem zapachowym z nutą wetywerii oraz drzewa sandałowego. Ten zapach był głęboki i świetnie komponował się z moją skórą. To dziadek nauczył mnie używać olejku zapachowego i tego, jak wcierać go w skórę. Pachnidło miało być wyczuwalne dla damskiego nosa, kiedy był wystarczająco blisko, a ten ciepły zapach z dłoni pozostawał na skórze kobiety tak długo, aby wiedziała, kto był jej kochankiem w nocy.

Ubrałem się, założyłem zegarek na nadgarstek, wziąłem telefon i byłem gotowy do wyjścia. Otworzyłem drzwi sypialni, a przed nimi stała Estera.

– Wychodzisz? – zapytała cicho.

– Tak – szepnąłem jej prosto do ucha, żeby zobaczyć jej reakcję na moją bliskość.

Była taka jak zawsze, policzki jej się zaróżowiły, a oczy lekko przymknęły.

– Zagrzej mi łóżko, będę nad ranem.

Skinęła głową i przeszła obok mnie, by wejść do mojej sypialni.

Wyszedłem na ciepłe wieczorne powietrze, wsiadłem do samochodu przyjaciela i przywitałem się z nim.

– Co słychać, Feliksie? Samochód z kierowcą? – zdziwiłem się.

– Muszę się napić, ojciec mnie dzisiaj poinformował, że szykuje mi narzeczoną, i ostrzegł, żebym nie kombinował, bo tym razem nie da się wkręcić w numer, że jesteśmy parą. – Pokazał palcem na siebie i na mnie.

– Ależ się ciebie żarty trzymają, już nawet tego, że jesteś gejem, próbowałeś? Człowieku, ile ty masz lat, żeby ci ojciec mówił, co masz robić?

– Wystarczająco dużo, żeby ojciec wiedział, że moje upodobania seksualne to moja sprawa. Słuchaj, jest interes do zrobienia.

– Zamieniam się w słuch…

Feliks uruchomił mechanizm unoszący szybę izolującą nas od kierowcy i ściszył głos.

– Ernesto Lima chce dostać się na nasz statek. – Wziął dwie szklanki i nalał nam whisky.

– Nie.

– Hektor, on ma kupę szmalu, wie, gdzie posmarować, żeby nasz jacht mógł dopłynąć do innych portów i nikt się go tam nie czepiał.

– I tak się nikt nie czepia, oficjalnie to statek pod wynajem na prywatne imprezy. – Spojrzałem na niego tak, żeby wiedział, że nie żartuję.

– Nie pieprz głupot, sam wiesz, kto tak naprawdę się na tym statku znajduje.

Zacząłem się zastanawiać nad tym, co powiedział Feliks. Lima miał dużo pieniędzy i jeszcze więcej wpływów, ale znał się z moim ojcem i jego obecność na moim jachcie mogłaby mi zaszkodzić. Nie chodziło tylko o to, Lima był totalnym gburem i kobiety były przez niego eksploatowane, czasem bite, a czasem nawet poniżane w inny sposób. Nie lubiłem tego, to nie był mój styl. Wieczory na statku miały służyć przyjemności obu stron.

– Feliksie, już mieliśmy problemy z pobitą dziewczyną, musieliśmy jej zapłacić krocie. Umawialiśmy się od początku, żadnych „uległych” i tego typu pierdolenia, czysta przyjemność. Nie, Lima nie wchodzi w grę, i w ogóle skąd wie?

– Żadnych „uległych”? To powiedz mi, proszę, kim są te, które przychodzą na przyjęcia?

Spojrzałem na przyjaciela.

– Kobietami, które lubią się zabawić i mają za to finansowe benefity. Naprawdę muszę ci to tłumaczyć? Skąd Lima wie o La Royale?

Mój przyjaciel wiedział, że nie ma ze mną żartów i że mój jacht jest mój.

– Od jednej z kobiet. – Spuścił głowę.

Popatrzyłem na niego z totalnym wkurwem w oczach.

– Ja pierdolę, ile razy mówiłem, kobieta poleca kobietę, mężczyzna mężczyznę lub kobietę, nigdy odwrotnie. Dlaczego, do chuja, nikt mnie dzisiaj nie słucha? – Otworzyłem szybę i w furii wyrzuciłem kryształową szklankę przez okno. – Odkręcisz to, zrobimy imprezę na statku i zaprosimy Limę, ale nikt ma nie puszczać pary z ust do niego. Niech przyjdzie z kobietą, ale jedną. Jeśli jego partnerka nie przejdzie testu w toalecie, Lima wylatuje. Zadbasz o to, żeby laska testu nie przeszła, rozumiesz? A teraz daj mi drugą szklankę.

Przyjaciel nalał mi whisky, a ja wypiłem ją do dna. Zacząłem myśleć o Esterze, która grzała moją pościel, i o tym, że znowu będę musiał zabrać ją na łódź jako moją „zaufaną”.

Valentina

Bawiłyśmy się dobrze w klubie, Swietłana i Agnes okazały się świetnymi kompankami zabawy, a do tego było je stać na dobre drinki, które nam stawiały. Parkiet był pełny kobiet, trochę mnie to dziwiło, ale nie zwracałam na to szczególnej uwagi. Impreza trwała, a my szalałyśmy. W pewnej chwili Swietłana zwróciła się do nas, patrząc na coś w oddali.

– O mój Boże, ależ tam na kanapach adonis siedzi.

Wszystkie odwróciłyśmy głowę i spojrzałyśmy w kierunku trzech mężczyzn, a Swietłana dodała:

– Ten w białej koszuli, z czarnymi włosami, ma bardzo drogi zegarek na nadgarstku.

Jak ona widziała takie rzeczy z takiej odległości?

Przyjrzawszy się uważniej, zakrztusiłam się drinkiem.

– Klaro, to ten gościu od dzisiejszego wypadku.

Klara zmrużyła oczy i krzyknęła:

– Tak, to on! Jezu, już mam mokro w majtkach.

Trzy pary oczu spojrzały na nas.

– Jaki wypadek? Jaki facet? O co chodzi? – dopytała się Agnes.

Szybko streściłam im, co się stało, i wyjaśniłam, że facet jest gburem…

Swietłana mnie już nie słuchała, tylko wyszeptała coś do ucha Agnes i poszła do łazienki.

Hektor

Czułem, że ktoś nam się przegląda, tylko nie mogłem zlokalizować kto. Kiedy usłyszałem jakiś pisk, obejrzałem się i już wiedziałem, kto ma na mnie oko. Gapa na wrotkach stała z koleżankami, a te mierzyły mnie wzrokiem. Na takie sytuacje nie było nic lepszego, niż podejść do nich. W tym samym momencie jedna z nich ruszyła w kierunku toalet, a ja nie mogłem sobie darować, żeby pokazać gówniarom, kto tu rządzi. Wstałem i podszedłem do nich.

– Chyba się nie znamy, ale widzę, że wzbudziłem wasze zainteresowanie, mam na imię Hektor. – Wysunąłem do nich dłoń.

Chwilę milczały, ale w końcu gapa na wrotkach się odezwała i podała mi rękę. Teraz mogłem jej się przyjrzeć. Miała długie, kręcone włosy, opadające na ramiona, teraz były ładnie ułożone w fale. Pełne usta i okrągłe jak niebieskie guziczki oczy. Nie była chuda, co to, to nie. Miała pełne kształty. Wyglądała wręcz, jakby miała trochę tego ciała za dużo, ale piersi miała piękne i wystające z głębokiego dekoltu, czyli tak, jak lubiłem.

– Mam na imię Valentina, to jest Agnes – wskazała kolejną śliczną blondynkę po swojej lewej – a to Klara – wskazała uroczą brunetkę po swojej prawej. Równie piękną, jak i ona sama.

Ukłoniłem się szarmancko i zaproponowałem:

– Może napijecie się z nami drinka?

Valentina odmówiła, ale Klara ochoczo podskoczyła i powiedziała, że chętnie, bo ma dzisiaj urodziny.

Zaprosiłem je do stolika. Feliks i Sebastian byli zachwyceni. Zawołałem kelnerkę, która przyniosła ogromną butelkę szampana, zaraz po jej odejściu dołączyła do nas koleżanka, która była w toalecie. Byłem w szoku, że na cztery kobiety trafiły nam się aż trzy blondynki, i zaraz pomyślałem, że chętnie zobaczyłbym którąś z nich, a najlepiej właśnie Valentinę od tyłu. Wkładałbym palce w jej krągły, duży tyłek i pieścił, a jej jęki byłyby akompaniującą muzyką dla mojego kutasa. Poczułem, jak ten, o którym pomyślałem, drgnął mi w spodniach. O tak, chciał pięknej Valentiny.

Dziewczyny siedziały z nami i rozmawiały o tym, gdzie pracują i co robią. Miałem wrażenie, że ich piękna koleżanka nie wspomniała nic o naszym wypadku, bo te w żaden sposób nie czuły się skrępowane. Swietłana i Agnes wyglądały na bardzo pogodzone z tym, że sprzątają w hotelu. Zdałem sobie sprawę, że to kobiety, które ciężko pracują i sprzątają po takich gościach jak ja. Zaraz do głowy przyszła mi kolejna myśl: skąd takie laski pracujące w hotelu mają pieniądze, żeby wejść do tego klubu? Zacząłem myśleć, że chyba w tym hotelu dorabiają sobie tak jak Estera u mnie. Nie chciałem ich osądzać, ale ta myśl już wykiełkowała w mojej głowie i postanowiłem to sprawdzić w jedyny możliwy sposób. Zapytałem Valentiny, gdzie ona pracuje, bo prawie cały czas milczała, a tylko Agnes i Swietłana mówiły bez opamiętania. Klara coś tam szeptała sobie z Sebastianem, który w moim skromnym mniemaniu był miękką fają i gdyby nie to, żeby był moim kuzynem, toby go tu nie było. Nagle przypomniało mi się, że przez problemy z jachtem nie podjechałem po Sofię, choć patrząc teraz, jak rozwinęła się sytuacja, to może i lepiej.

– Valentino, dlaczego tak milczysz?

Spojrzałem w jej roziskrzone alkoholem oczy, widać było, że już trochę wypiła.

– Bo jeszcze nie przeprosiłeś mnie za to, co się dzisiaj stało – odburknęła.

Miała tupet, ale mnie takie pyskate dziewczęta nie bawiły. Nie lubiłem, kiedy uważały, że to ja mam być dla nich miły, dlatego że jestem facetem. Niestety, ale ja nie byłem z tych mężczyzn, którzy przychylają kobietom nieba, aby te patrzyły na nich maślanym wzrokiem. Chciały równouprawnienia, to mają, a moje towarzystwo wręcz im to gwarantowało. Ile razy Feliks został spławiony przez jakąś laskę, bo chciała pokazać koleżankom, że atrakcyjny facet, który ma kasę, na nią nie działa? Głupie pieprzenie pustych dziewuch. Chciały, żeby Feliks za nimi biegał i kupował kwiaty, mnie też parę razy zdarzyły się takie panny. Dlatego przestałem zajmować się flirtem, podrywem, byciem miłym. Wolałem coś innego, i to z taką kobietą, która potrafiła to docenić i wiedziała, jak się zachować, a nie pyskatą smarkulą, która myśli, że mnie zauroczy pyskowaniem. Nie mnie, nie dzisiaj, nigdy.

– Księżniczko, ja nikogo nie przepraszam, chyba że to ja bym wpadł na ciebie na tych wrotkach, a było zupełnie inaczej. Do tego podniosłaś na mnie głos i pyskowałaś do mojej siostry. Nie, zdecydowanie cię nie przeproszę, ale mogę się z tobą napić – zniżyłem głos – a potem mogę cię tak przelecieć, że zobaczysz gwiazdy. – Zaśmiałem się, a ona spojrzała na mnie spod byka.

Do rozmowy wtrąciła się Swietłana.

– Val, nie obrażaj się na Hektora, widać, że mu przykro – zaświergotała, ponieważ nie słyszała, co powiedziałem półszeptem do Valentiny.

Wiedziałem także, co Swietłana miała na celowniku, a raczej kogo, a tym celem byłem ja. Jej mowa ciała zdradzała ją, i to bardzo. Po tym, jak ta kobieta na mnie patrzyła, już byłem pewny, że urocza Swietłana dorabia sobie na boku, i to nie handlem obwoźnym. Mimo że miałem ochotę na Valentinę, to Swietłana bardziej pasowała mi do profilu i tego, że będzie robić to, co jej powiem, byle zarobić swoją kasę. Zaprosiłem ją, żeby usiadła koło mnie.

– Swietłano, widzę, że się chyba dogadamy. – Poklepałem kanapę obok siebie, jakbym wołał swojego ulubionego psa, i puściłem jej oko, a ta usiadła przy mnie jak posłuszna suka.

O tak. To był dobry materiał na moje przyjęcie. W chwili, gdy rosyjska księżniczka zajęła miejsce koło mnie, Valentina powiedziała, że musi już iść i z fochem oddaliła się od nas. Pewnie poszła do domu. No cóż… Zupełnie mnie to nie obchodziło. Przecież nie będę biegał za jakąś szczeniarą, która uważa, że powinienem ją szanować. Na mój szacunek trzeba było sobie zapracować i Swietłana dostała szansę, aby się dowiedzieć, jak to zrobić.

Valentina

Co za pieprzony dupek. Myślał, że jak napiję się szampana, którego kupił ze swoimi kumplami i kiwnie na mnie palcem, to mu rozłożę nogi. Mowy nie ma. Jasne, że zdawałam sobie sprawę, że moje życie nie jest bajką, a ja nie poznam bogatego królewicza. Hektor był bardzo przystojny i musiałam przyznać, że mi się spodobał, ale nie było mowy, żebym pozwoliła się tak traktować, nie byłam słodką idiotką. Swietłana mogła sobie wziąć tego chama, ja wolałam wrócić do domu i się wyspać.

Znowu jednak czułam ten jego zapach i przyłożyłam dłoń do nosa. Woń była obłędna, jakby aromat cytryn pomieszany z drewnem i czymś jeszcze. Zapach palonego drewna w kominku i alkohol słodowy? Piękny…

Dość, nie będę o nim myśleć.

I choć to sobie obiecałam, to w domu, leżąc w łóżku, myślałam o czarnych oczach i opalonej twarzy przystojnego faceta, który miał niesamowite spojrzenie i lwią zmarszczkę, która sprawiała, że wyglądał na ciągle zamyślonego.

Hektor

Swietłana okazała się świetną kompanką do rozmowy. Feliks ślinił się na Agnes, a mój kuzyn zapraszał Klarę na lunch na drugi dzień, kiedy już wychodziliśmy z klubu. Co za człowiek, w ogóle nie znał się na kobietach, ale był ode mnie wiele młodszy, a ojciec kazał mi się nim zaopiekować. Miałem go gdzieś. Nie było moim problemem to, że dla niego każda spódniczka to szansa na ślub, bo w każdej zakochiwał się w momencie, kiedy tylko ta zwróciła na niego uwagę. Był początek dwudziestego pierwszego wieku, można było się bawić i szaleć, a ten ciągle szukał żony. Jak wspomniałem, miękka faja.

Podałem Swietłanie moją wizytówkę, nie tę z firmy ojca, a moją osobistą, tę prywatną od zabaw na łodzi, i powiedziałem, żeby zjawiła się w moim wynajętym mieszkaniu przy porcie w St. Tropez.

Swietłana

Byłam podekscytowana spotkaniem z Hektorem. Mimo że to on zaprosił mnie na kanapę koło siebie, to nie próbował niczego. Byłam w szoku, bo miałam wrażenie, że chciał czegoś więcej. Sposób, w jaki ze mną rozmawiał, jego uśmiech i ten tembr głosu. Dałabym mu się przelecieć za darmo, gdyby nie fakt, że wiedziałam, iż zwyczajnie stać go, by mi płacić, i postanowiłam, że jak się spotkamy, to mu to uświadomię. Jedyne, co nie dawało mi spokoju, to fakt, że zapytał się o rozmiar ubrań, ale postanowiłam do tego wrócić, jak się spotkamy.

Następnego dnia weszłam do portu, przy którym znajdowało się jego mieszkanie, i odnalazłam kamienicę. Wdrapałam się po schodach i zapukałam do drzwi.

– Witaj, rosyjska księżniczko – zagadnął zabawnie Hektor.

Podobało mi się to, jak do mnie mówił i jak mnie traktował. Nie miało znaczenia, jak potraktował Valentinę. To był jej problem, że lubi strzelać fochy. Ja wiedziałam, jak obchodzić się z facetami. Agnes wielokrotnie mi powtarzała, że jako kobieta nie mam honoru, więc lubiłam żartować, że nie jestem kobietą, a zwykłą dziwką i jako dziwka nie mam honoru, ale za to mam kasę. Zawsze mnie bawił ten tekst, bo było w nim ziarno prawdy.

– Witaj, Hektorze. – Podałam mu dłoń, a on się do mnie nachylił i pocałował w policzek.

Hektor poprowadził mnie do niewielkiego, ale ładnie urządzonego mieszkania z salonem i pięknym dużym tarasem z widokiem na port.

– Czego się napijesz? – zapytał.

– Zimnego białego wina, jeśli masz – odparłam.

Miał. Poszedł do kuchni, przyniósł już otwartą butelkę i poprosił mnie, żebym usiadła naprzeciwko niego na krzesełku przy stole, po czym zaczął mówić.

Hektor

Siedziała naprzeciwko mnie. Była ubrana jak zwykła dziewczyna, jakich wiele. Krótkie białe spodenki, bluzeczka przewiązana w pasie, włosy zawiązane w niedbały kok na głowie, sandałki na obcasie, coś à la gwiazdka kina lat siedemdziesiątych. Podobała mi się. Miała smukłe nogi i wyobraziłem sobie, jak je dla mnie rozkłada. Była szczuplejsza niż Valentina, ale za to miała piękne smukłe dłonie, które wyobraziłem sobie na moim kutasie. Postanowiłem przejść do sedna, bo miałem ochotę zobaczyć jej cipkę. Mimo że Estera czekała na mnie w nocy i dała się przelecieć od tyłu i na łyżeczkę, to nie czułem się nasycony. Dałem Esterze odrobinę przyjemności, bo przecież ona ofiarowała mi dużo więcej. Teraz jednak siedziała przede mną blondynka, bo chciałem jakąś seksowną białowłosą, i Swietłana świetnie pasowała do profilu.

– Zapłacę ci za spędzenie ze mną następnego weekendu od piątku od dwudziestej do niedzieli do dwudziestej wieczorem. Ustalimy stawkę. Ty zaproponuj, a ja postaram się przystać.

– Dziesięć tysięcy euro – powiedziała bez wahania.

– Cenisz się. – Nachyliłem się w jej stronę spoglądając w oczy.

Widziałem, jak jej spojrzenie traci ostrość, kiedy się w nią wpatrywałem. Tak działałem na kobiety. Wielu z nich wydawało się, że to one zdobywają mnie, bo to ja im płacę, ale nic bardziej mylnego. To one były moją zdobyczą i tej konkretnej przede mną postanowiłem to pokazać.

– Osiem i nie zejdę niżej. Jeśli mi pozwolisz, przekonasz się dlaczego. – Puściła mi oko i napiła się wina.

Zgodziłem się, a ona westchnęła głęboko.

– To co chcesz, żebym zrobiła?

– Masz majtki pod tymi spodenkami? – zapytałem bez wahania.

– Mam.

– Rozbierz się i połóż na stole.

Zrobiła zdziwione oczy, ale wykonała, co jej nakazałem. Po chwili leżała na blacie z rękami położonymi wzdłuż ciała. Dotknąłem palcem jej nosa i opuszką obrysowałem usta. Westchnęła. Zjechałem po szyi do dekoltu i nakreśliłem małe kółko. Przejechałem między piersiami, a Swietka zaczęła głębiej oddychać. Jej ciało odpowiadało na mój dotyk. Zatoczyłem kółeczko wokół pępka, a potem znowu podjechałem do góry na piersi. Sutki już jej sterczały i wołały o pieszczotę. Obrysowałem palcem jeden z nich. Jęknęła. Znowu zjechałem do pępka i do cipki. Zadrżała.

– Nie ruszaj się, nogi razem – zażądałem.

Powstrzymała się.

Wsunąłem palec w przedziałek i poczułem delikatną wilgoć. Podrażniłem jej łechtaczkę, a ona znowu westchnęła.

– Dobra z ciebie dziwka – powiedziałem, czekając, co zrobi.

Nie zrobiła nic. Uśmiechnęła się tylko zadziornie.

– Możesz iść do sypialni, jest tam coś dla ciebie.

Z gracją zeszła ze stołu i udała się w wyznaczone miejsce, a ja poczułem, jak mój członek budzi się do akcji.

– Na łóżku leżą trzy pudełka, czarne, czerwone i białe. Czarne jest na teraz. Ja poczekam.

Swietłana

Poszłam do sypialni. Jak mała dziewczynka spojrzałam na trzy pudełka, a za chwilę usłyszałam głos Hektora.

– Możesz otworzyć tylko czarne, rozumiesz?

– Tak! – krzyknęłam i wzięłam się do otwierania.

W pudełku były sukienka z czarnego materiału zakończona koronką, czarna koronkowa bielizna, biustonosz, stringi oraz pas do pończoch i pończochy. Zaczęłam to wszystko wkładać. Czułam na sobie jego zapach, miałam wrażenie, jakby naznaczył mnie nim. To było dziwne i wręcz odurzające. Wkładając bieliznę, którą dla mnie przygotował, czułam dziwny niepokój, ale i ekscytację. Moja cipka zwilżyła się tylko od tego, jak dotykał mnie na stole. To było niesamowicie erotyczne doznanie, a zarazem dziwne. Moje myśli były pełne sprzeczności. Patrzył na mnie, jakby chciał ocenić, czy się nadaję na jego kochankę, a jego czarne oczy jakby zatopiły się w moim ciele.

Kiedy byłam gotowa, wyszłam do salonu. Mój potencjalny pracodawca siedział dalej na kanapie. Miał w dłoni szklankę z wodą i lodem. Dziwne, ale w sumie nie. Był późny poranek, więc nikt chyba nie pił od rana, no może oprócz mnie i Agnes.

– Dobrze, podejdź do mnie. – Kiwnął na mnie palcem.

Siedział na kanapie całkiem zrelaksowany. Jego lekko pofalowane włosy, które wczoraj były w zaplanowanym nieładzie, dzisiaj zostały nieco zaczesane na bok, a dłuższe baki były dokładnie wystrzyżone, a do tego dołeczek w brodzie i ten nos…

– Jesteś Grekiem? – zapytałam niekontrolowanie, próbując rozczytać coś z jego twarzy.

Miał wręcz posągowe rysy. Choć próbowałam wielokrotnie nauczyć się czytać ludzkie oblicza poprzez poznanie cech ich rysów, to jednak nigdy tego nie opanowałam. Mimo to wielokrotnie się starałam, a to, co wyczytałam na ten temat z różnych źródeł, zostało mi w głowie.

– Czy powiedziałem, że teraz jest czas na zadawanie pytań? Nie, powiedziałem: zbliż się do mnie, tu. – Wskazał miejsce między swoim rozłożonymi po męsku nogami.

Siedział w taki władczy sposób, jakby wszystko dookoła należało do niego, włącznie ze mną.

Hektor

Swietłana stanęła między moimi nogami, opierając dłonie na bokach jak rozkapryszona dama dworu. Już mi się podobała jej pozycja, ale wyraz twarzy niekoniecznie. Mimo to postanowiłem kontynuować, żeby przekonać się, co zrobi. Wsunąłem dłoń między jej kolana i przesuwałem coraz wyżej. Kiedy znalazłem się prawie przy jej kobiecości, Swietłana zrezygnowała z bojowej pozycji i opuściła dłonie. Patrzyłem do góry na jej twarz i prosto w te niebieskie oczy. Widziałem w nich oczekiwanie i przyjemność, jaką odczuwała.

Kciukiem odsunąłem sobie jej koronkowe majtki. Dotknąłem nim łechtaczki, a pozostałe palce trzymałem w załamaniu pachwiny. Lekko masowałem łechtaczkę i co jakiś czas ją przyciskałem jak guzik rozkoszy. Swietłana naprężyła ciało i zaczęła patrzeć do góry, przechylając głowę, jakby już była w ekstazie. Czułem jej wilgoć na kciuku, ale chciałem sprawdzić, czy dojdzie. Wsunąłem kciuk w jej wnętrze i pieprzyłem ją nim, a reszta moich palców dotykała jej uda. Obserwowałem, jak reaguje na moje pieszczoty. Była podniecona, i to bardzo. Pragnąłem się przekonać, czy będzie taka, jak chcę.

Nie była damą, ale damę mogłem z niej zrobić, była natomiast dziwką i chciałem, żeby ta jej natura obnażyła się przede mną. Bo trudno było nauczyć damę bycia dziwką w łóżku dla kogoś takiego jak ja. Wiedziałem to, ponieważ próbowałem i kończyło się na zerwaniu znajomości. Ale wytresować dziwkę, żeby była damą poza sypialnią… Tak, to mogłem zrobić. Wtedy przed oczami stanął mi obraz Valentiny, którą pieściłbym tak samo, a mój kutas poderwał się na tę myśl. Szlag. Choć tego nie planowałem, podniosłem się z kanapy i rzuciłem na nią Swietłanę, rozpiąłem spodnie, wyciągnąłem gumkę i szybko ją włożyłem. Dziewczyna patrzyła na mnie z pożądaniem w oczach.

– O nie, laleczko, wypnij tyłek, chcę cię zerżnąć jak sukę.

Zrobiła to, co jej wręcz nakazałem.

Jej wypięty tyłek osłonięty koronkami i pończochy, które na sobie miała, zadziałały. Wyobraziłem sobie Valentinę i wbiłem się mocno w Swietłanę, a ta pisnęła niczym dziewica podczas przerwania błony. O tak, poczuła mnie w sobie i zapewne żałowała, że nie pieściłem jej dłużej. Zacząłem ją posuwać tak, jak lubiłem, i tak, jak taka kobieta jak ona mogła się tego spodziewać. Swietłana wygięła się jak kotka i wypięła tyłek jeszcze bardziej. Miałem rację, lubiła to i lubiła głęboko. Postanowiłem nagrodzić ją komplementem…

Swietłana

Robił to tak, że myślałam, że rozerwie mnie na pół, przez to nie mogłam się skupić na własnej przyjemności. W myślach przeliczałam pieniądze, które zarobię, i napawałam się tym, że taki ogier chce właśnie mnie. Nie rozumiałam, co się działo, bo naprawdę mnie podniecał, ale czułam jakąś mechanikę całej tej sytuacji.

– Jesteś posłuszną suką i wiem, że zaraz dla mnie dojdziesz.

Kiedy powiedział, nie wiedziałam, co mam robić. Mimo że pieścił mnie, to sam się nie rozebrał i nie pokazał swojego ciała, a nic mnie tak nie kręciło w facetach jak zapach perfum pomieszany z zapachem napalonego samca. Uznałam, że nie ma co przedłużać, a czułam, że cholernie podnieca go moment, w którym kobieta dochodzi. Zaczęłam głośniej jęczeć i mocniej wypięłam tyłek, udawałam, że dochodzę, i robiłam to jak zawodowa dziwka, którą w rzeczy samej byłam. Po chwili poczułam jego pulsującego fiuta, co było jasną informacją, że osiągał spełnienie, a jego sprzęt właśnie pompował dowód tej rokoszy w gumkę.

Kiedy ze mnie wyszedł, złapał mnie gwałtownie za przedramię i obrócił tak, żebym była przodem do niego. Popatrzył na mnie, nadal trzymając swoje imponujące przyrodzenie w dłoni. Ściągnął prezerwatywę, żeby się nie ubrudzić, ale patrzył na mnie swoim kalkulującym wzrokiem. Mimo że nie doszłam, byłam wykończona tym przedstawieniem, jakie dla niego zrobiłam. Zresztą robiłam je dla wielu klientów. Gdy już miał zapięte spodnie, a ja łapałam powietrze, nachylił się do mnie i chwycił dość mocno mój podbródek.

Hektor

– Jesteś naprawdę dobrą kurwą i wiesz, jak wykonywać swoją pracę, ale mnie nie oszukasz. Ubieraj się, ja idę do łazienki. Masz pięć minut. Pogadamy sobie.

Już miałem w głowie plan, o którym ta przestraszona przeze mnie dziwka, nie miała bladego pojęcia.

Swietłana

Był wkurwiony. To było za małe słowo na opisanie tego, jak się do mnie odezwał. Miałam wrażenie, że jego głos przecina mnie na wskroś niczym maczeta, a ja rozpadam się na dwie części. Wstałam czym prędzej z kanapy i poszłam włożyć swoje ubrania. Miałam w dupie tę bieliznę i wszystko, co mi zaproponował. Jego ton głosu i to, jakie spojrzenie mi rzucił, kiedy mnie obrócił, mówiły wszystko. Przed nim nie miałam co udawać. Przebrałam się szybko. Mimo że zawsze chodziłam z podniesioną głową, to do salonu weszłam zlękniona i nie wiedziałam, co mnie czeka.

– Siadaj.

Choć nie krzyknął to, aż się wzdrygnęłam.

Usiadłam naprzeciwko niego przy stole. Wyglądał obłędnie taki wściekły, w jednej dłoni trzymał szklankę z whisky, a drugą stukał palcami w blat nerwowym gestem, co w mojej głowie było jak odliczanie czasu do wyroku śmierci. Przed nim leżały dwie koperty, czarna i biała.

– Droga Swietłano, zdenerwowałaś mnie, choć naprawdę chciałem ci dać wiele, i nie mam na myśli tylko pieniędzy. Mimo to postanowiłem dać ci szansę na zarobienie twojej stawki. – Uśmiechnął się wrednie. – Są tu dwie koperty w jednej i w drugiej są pieniądze. W jednej jest twoja weekendowa stawka, w drugiej tylko jej połowa. Jeśli polecisz mi dziewczynę, która nie będzie udawała orgazmów tak jak ty, to biała koperta z czterema tysiącami euro jest twoja, a o weekendzie ze mną zapomnij. Jeśli zaś umówisz mnie z Valentiną, to czarna koperta jest twoja, podobnie weekend w moim towarzystwie, ale bez kontaktu fizycznego. Wystąpisz jako ktoś w rodzaju mojej platonicznej przyjaciółki.

Zastanawiałam się nad czym, co do mnie mówił, i zapytałam go wprost.

– Hektorze, jak mam znaleźć dziewczynę, która ma ci się podobać, a do tego ma na ciebie lecieć tak, żeby mieć orgazmy i pozwolić się tak traktować, jak tego wymagasz? Valentina to już kompletnie odpada, bo widziałam, jaka była wczoraj rozżalona, że nie chciałeś jej przeprosić za to, jak się zachowałeś.

– Powiedziała ci – niby zapytał, niby stwierdził i niby się uśmiechnął takim lekceważącym skrzywieniem ust.

– Tak, i powiem ci coś, czego być może nikt wcześniej ci nie powiedział. Jesteś, kurwa, chamski – zaakcentowałam ostatnie słowa.

– Swietka, uważaj, co mówisz. To, że z tobą rozmawiam, nie znaczy, że możesz mówić do mnie, co chcesz. Nadal wykonujesz usługę, ja jestem tutaj klientem, a ty usługodawcą. – Na jego twarzy znowu pojawił się jakby grymas uśmiechu.

Hektor przesunął do mnie białą kopertę.

Nie wiedziałam, co mam myśleć i jak go ocenić. Był już spokojny, a furia, którą miał w oczach po stosunku ze mną, zniknęła.

– Nie lubię, jak kobieta klnie, i nie lubię, jak pyskuje. Nie lubię, jak uważa, że jest ponad mną i nie lubię, jak w towarzystwie odnosi się do ludzi i do mnie, nie okazując im należytego szacunku. Więc uważaj, bo twoja usługa dla mnie dzisiaj może się okazać zupełnie darmowa. Ja natomiast szanuję twoją pracę i okazaniem ci tego szacunku w moim mniemaniu jest twoje wynagrodzenie w białej kopercie – mówił spokojnie.

– Szacunek? Ty chyba oszalałeś? – uniosłam się nieco.

– Swietka, okaż sobie szacunek i weź te pieniądze, można powiedzieć, że je zarobiłaś. Ale czekam na twoja zgodę, czy mamy umowę.

Nie wiedziałam, co mam mu powiedzieć. Pieniądze były dobre jak za jednorazowe dymanie. Cztery tysiące euro i mogłam mu podsunąć Agnes. Ona z pewnością się zgodzi, przecież osiem tysięcy euro nie leżało na ulicy. Nawet jak trafiał się jakiś bogacz na urlopie, to musiałyśmy koło niego chodzić przynajmniej tydzień, żeby to zarobić, wyjątkiem byli Rosjanin i Ukrainiec, ale jak takich facetów znaleźć chociaż co drugi miesiąc? Planowałyśmy z tym zerwać, a Hektor był naszą szansą na zakończenie kariery i zrobienie tego, co miałyśmy w planach.

– Mamy umowę, spróbuję też pogadać z Valentiną, ale niczego nie obiecuję. Ona i Klara to uczciwie pracujące młode kobiety.

– Swietka, nie ma uczciwych kobiet, są tylko takie, które nie znają swojej wartości, a zarazem nie potrafią tej wartości wycenić.

Zastanawiałam się, skąd on brał te mądrości? Patrząc jednak na niego, można było się domyślić, że znał się na życiu, kobietach, interesach i dobrych perfumach. To ostatnie przyszło mi na myśl, bo jego zapach momentami był tak intensywny, że zastanawiałam się, skąd on się wziął? Skąd taki facet z taką urodą, z taką charyzmą znalazł się wśród żywych na ziemi? Kiedy mu się przyglądałam, miałam wrażenie, że przypomina mi Czarnoboga ze słowiańskich legend, które opowiadała mi babcia. Niby był pod postacią węża, a niby pod postacią rycerza z mieczem, który siał chaos, zniszczenie i ogień piekielny. To według moich skojarzeń reprezentował Hektor. Jego zapach palonego lasu wydawał się unosić w powietrzu, jakby właśnie przez niego przemknął i zostawił zgliszcza. Babcia wielokrotnie opowiadała mi historie Czarnoboga i teraz patrząc na Hektora, miałam przed oczami żywy obraz czarnego i mrocznego osobnika z tej legendy.

– Tylko potrzebuję numeru do ciebie, bo na wizytówce, którą mi dałeś, jest tylko adres.

– Jest w kopercie wraz z pieniędzmi; od momentu, w którym ją otworzysz, połączą nas dwie sprawy, umowa i tajemnica. Ani jednej, ani drugiej nie wolno ci nikomu zdradzać, bo ja zdradzę innym twoją.

– Ja nie mam żadnych tajemnic. – Uśmiechnęłam się.

Popatrzył na mnie z politowaniem.

– Masz, bo nie sądzę, aby twój kierownik wiedział, czym się zajmujesz po godzinach, a może i nawet w godzinach pracy – zadrwił. – Nie będziecie miały genialnej przykrywki ani źródła inspiracji na uprawianie nierządu. Ty i twoja koleżanka Agnes.

I tu mnie miał. Już wiedziałam, co musiał robić od rana.

– Aha, i nikomu, ale to nikomu nie powiesz, co tu dzisiaj robiliśmy, ani jaki układ ze mną zawarłaś. Jasne?

Przytaknęłam i wypiłam mój kieliszek wina do końca.

Ona

Musiałam zastąpić Swietłanę w pracy, bo miała jakieś ważne spotkanie. Pewnie znowu zaszalała na imprezie w klubie i musiała iść do ginekologa, żeby załatwić sprawę. To jej branie tabletek na spontaniczne wpadki źle się dla niej skończy. Nie obchodziło mnie to jednak, ja robiłam swoje. Sprzątałam pokoje i zastanawiałam się, jak zorganizować sobie następny miesiąc pracy tak, abym miała czas na naukę języka francuskiego i skończenie kursu rysunku oraz kursu managerskiego. Miałam już dość tej pracy i tego, że od czasu do czasu musiałam iść z dziewczynami do klubu, żeby mieć z nimi dobre relacje w pracy. Umowa była umową, a ja byłam słowna.

Hektor

Sofia się na mnie obraziła o wyjście do klubu. Przepraszałem ją, że zapomniałem, bo prawie nigdy nie wychodziliśmy razem. Prawda była inna. Feliks namieszał, a ja, zajęty tym problemem, nie miałem głowy, a potem klub i Valentina zupełnie mnie rozstroiły. Sam fakt, że podczas zażywania przyjemności z Esterą pomyślałem o niej, dziwnie na mnie działał. Byłem rozkojarzony i nie mogłem się skupić. Na niedzielnym obiedzie u ojca Sofia w ogóle się do mnie nie odzywała. Nawet jak prosiłem ją o podanie mi ziemniaków czy pieczonych warzyw. Czułem frustrację spowodowaną jej postępowaniem. Dałem radę zachować spokój przy obiedzie, ale za to przy kawie na tarasie już nie.

– Sofia, o co ci chodzi? Przeprosiłem cię już chyba z pięć razy, nie będę się prosił, żebyś się do mnie odzywała, ja nie błagam kobiet. Pamiętaj, na razie masz mnie i tylko mnie jako brata, bo Filip jest daleko stąd. Jak znowu mąż cię zignoruje albo przyjaciółka wypnie się na zakupy z tobą, to ja ci nie pomogę, żeby poprawić ci dzień.

Tak, miałem swoje lata, ale z własną siostrą kłóciłem się jak z szesnastoletnią małą dziewczynką.

Mąż mojej siostry spojrzał na mnie z uśmiechem i puścił oko. Chyba sobie pomyślał, że mam z nim coś wspólnego. Bo on sam miał czasem dość Sofii. Tylko że to była moja siostra i więzy krwi sprawiały, iż ja mogłem powiedzieć jej, co chciałem, za to on powinien był ją szanować, a nie olewać na każdym kroku.

Sofia spojrzała na mnie, trzymając kawę w dłoni, a potem na ojca i zwróciła się do niego.

– Tatku, pojedziesz jutro ze mną na zakupy do Cannes? – zapytała przymilnym głosem.

– Przykro mi, księżniczko Sofio, ale nie mogę, mam pewne zobowiązania i muszę załatwić kilka spraw z twoim mężem. – Ojciec uśmiechnął się do Sebastiana, a ten spojrzał na Sofię, mówiąc:

– Kochanie, musisz chyba się pogodzić ze swoją męską przyjaciółką – wskazał na mnie – bo inaczej nie będzie miał kto…

Chętnie bym mu przywalił za to określenie „męska przyjaciółka”. Nie miał pojęcia, o kim mówił, to było jasne; ten pożal się Boże goguś nawet nie wiedział, jak powinien zachować się mężczyzna, dlatego mu przerwałem.

– A może ty byś pojechał, jako przykładny i kochający mąż, a na spotkanie z ojcem pojadę ja i sprawa będzie rozwiązana – dogadałem mu.

– Co ty możesz wiedzieć o przykładnym małżeństwie, skoro sam nie masz żony ani nawet dziewczyny? – odezwał się Sebastian.

Tego było już za wiele, odstawiłem filiżankę z kawą i naprawdę miałem ochotę mu strzelić w ten nieogolony pysk. Ile razy patrzyłem na jego trzydniowy zarost, tyle razy trafiał mnie szlag. Wyglądał jak żul, choć w jego leserskim mniemaniu to była dobrze przystrzyżona broda. Wstałem z fotela i już miałem dłoń ściśniętą w pięść, ale mój ojciec domyślił się, co chciałem zrobić, i powiedział:

– Chłopcy, nie kłóćcie się jest niedziela, piękna pogoda, a na zakupy z Sofią pojedziesz ty, Hektorze, tak na zgodę.

– Tato, chyba zapominasz, że jestem dorosły, a ona – wskazałem palcem – ma dziecko, które teraz siedzi z niańką i jutro też będzie, bo jedzie na zakupy. Siostro, wybacz, ale czasem zachowujesz się jak rozkapryszona gówniara, sama zapominając o tym, że masz w domu dwuletnią córeczkę, która już i tak nie widuje ojca.

Jak stałem, tak odwróciłem się do wejścia do domu i poszedłem do swojej sypialni.

Nie było sensu czekać, aż ktoś się coś do mnie odezwie. Zarówno mój ojciec, jak i moja siostra wiedzieli, że po takich słowach ta rozmowa jest uznana przeze mnie za zakończoną. Wiedziałem, że dziadek byłby dumny. Położyłem się na łóżku i patrząc w sufit, zacząłem myśleć o tym, czy Swietłana namówi Valentinę na spotkanie ze mną i czy będę mógł ją zabrać na jeden z weekendów na łódź jako osobę towarzyszącą.

Agnes

Kiedy Swietka opowiedziała mi, że Hektor szuka kobiety na weekendy, i zdradziła, ile mogę na tym zarobić, oczy mi się zaświeciły. Wyjaśniła też, że Hektor szuka kogoś na cały weekend i że może spodobam mu się właśnie ja. Swietłana wspomniała coś o Valentinie i zaproponowała, żebyśmy się z nią lepiej poznały jako koleżanki. Kompletnie nie rozumiałam po co. Byłam pewna, że podejrzewała, czym się zajmujemy, dlatego tak niechętnie się z nami zadawała. No cóż, ta dziewczyna nie wiedziała, co traci. Widziałam, jak Hektor patrzył na nią w klubie, a w sumie to na nas wszystkie. Jaki on był boski, przystojny i było widać, że miał ochotę na nas wszystkie w jednej chwili, w jednym miejscu, czyli na swoim kutasie.

– Swietka, dobry jest w te klocki?

– Musisz się sama przekonać.

– Jak to? Nie powiesz mi?

– Nie mogę ci nic powiedzieć o spotkaniu, ale pójdziesz i się przekonasz.

Tą tajemniczością jeszcze bardziej wzbudziła moją ciekawość.

Hektor

Leżałem na łóżku, kiedy ktoś zapukał do mojej sypialni. Wiedziałem kto, Estera była nienasycona i często przychodziła do mnie w ciągu dnia. Nie dziwiłem się, miała ledwo dwadzieścia cztery lata, kobieta w tym wieku tak naprawdę dopiero poznaje, co lubi.

– Wejść! – zawołałem.

Weszła, zamknęła za sobą drzwi i dygnęła jak zawsze.

– Jestem wolna, czy chciał panicz ze mną porozmawiać?

Tak oto tytułowa mnie moja służka i tylko ona. Inni nazywali mnie inaczej. Estera była moją dziewką, ale także „zaufaną”. Wiedziała o mnie wiele, lecz nie wszystko. Dzięki mnie dobrze jej się żyło i dobrze zarabiała. Mogła się z tego układu łatwo wymigać, co wielokrotnie jej oferowałem. Wystarczyło, że znalazłaby mi kobietę, która by ją godnie zastąpiła i zaczęła pracować w moim domu. Niestety Estera była samolubna, egoistyczna i podejrzewałem, że zrobiłem z niej nimfomankę albo już nią była tamtego dnia, kiedy to błagała mnie, żebym ją przeleciał.

Podniosłem się gwałtownie i siadłem na brzegu łóżka. Estera stała z lekko pochyloną głową i patrzyła na mnie spod rzęs. Wstałem i podszedłem do niej.

– W kolejny piątek pójdziesz ze mną na statek.

Uniosła głowę w zdziwieniu.