10,10 zł
„Kij w mrowisko” to drugie wydanie zbioru satyr, humoresek i fraszek Mariusza Parlickiego, który ukazał się po raz pierwszy w 1997 roku nakładem Krakowskiego Oddziału ZLP w ramach realizacji przez poetę programu „Stypendium Twórczego Miasta Krakowa w dziedzinie literatury”. Prezentowane w niniejszym zbiorze wiersze obnażają śmiesznostki i absurdy początku transformacji ustrojowej, a i obyczajowej lat dziewięćdziesiątych, ale traktują też o tym, co śmieszne jest tu i teraz.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 20
© Mariusz Parlicki, 2021
„Kij w mrowisko” to drugie wydanie zbioru satyr, humoresek i fraszek Mariusza Parlickiego, który ukazał się po raz pierwszy w 1997 roku nakładem Krakowskiego Oddziału ZLP w ramach realizacji przez poetę programu „Stypendium Twórczego Miasta Krakowa w dziedzinie literatury”. Prezentowane w niniejszym zbiorze wiersze obnażają śmiesznostki i absurdy początku transformacji ustrojowej, a i obyczajowej lat dziewięćdziesiątych, ale traktują też o tym, co śmieszne jest tu i teraz.
ISBN 978-83-8126-711-3
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
Cierpi stary Prometeusz
i wyrzuca sobie:
— gdybym częściej dawał w palnik,
straciłbym wątrobę,
lecz niestety na alkohol nie miałem pieniędzy.
Sęp mu na to odpowiedział:
— trzeba było sępić.
Gdy prac dwanaście skończył
w ogromną popadł dumę:
— Ja siłę mam niezwykłą
i wszystko zrobić umiem.
i zjawił się Herkules
w kraju nad rzeką Wisłą.
Tu siły trzeba wiele,
żeby naprawić wszystko.
Jak w stajniach Augiasza,
gnój w dole, smród na górze.
— Znam dobrze tę robotę
i chętnie wam usłużę.
Lecz biedak wnet spokorniał,
bolesna to nauka…
— Niektórych brudów świata
już nie da się wypłukać.
Nie wtaczał głazu,
toczył życie,
a pragnął toczyć
jak najdłużej.
Nie był na górze ani razu
i bał się tego
co na górze.
Diogenes szukał człowieka
wśród tłocznych ulic Aten
w słoneczny dzień z lampą w dłoni.
Dzisiaj po wielu wiekach
wszczęto poważną debatę
o jego prawdach i o nim.
Filozofowie poddali
utarty sąd pod krytykę:
— Diogenes był krótkowidzem bardziej…
niżeli cynikiem.
W zdewastowanej kamienicy
mieszkali starzy dwaj stoicy,
klepali biedę w czterech ścianach
i per aspera zawsze z rana.
Prawie nie jedli, bo i po co,
wszak nie jedzenie ma być mocą,
lecz czyn szlachetny, toteż starcy
tak byli syci, jak i dziarscy.
Wobec występków byli srodzy,
emocje swoje wciąż na wodzy
trzymali.
Jednak w zwątpień chwili
obaj do siebie tak mówili:
— Dziś droga cnoty trudna, śliska.
co krok agencja towarzyska
kusi doznaniem super wrażeń.
— Szał młodych ciał i full masaże.
— Poza tym wokół pub przy pubie,
więc myśl o piwie i o babie
niczym ból zęba jest natrętną
i naszą drogę czyni krętą,
lecz cóż? Choć żądza nas rozpiera,
niech żyje cnota, per aspera.
Na nic ta piękna deklaracja,
bo inna była życia racja.
Kryzys idei się nasilał,
aż przyszła wreszcie taka chwila,
w której bez słowa dali nura
wprost do night clubu Epikura,
a tam… dziewczęta niczym z ciasta
poprzytulały ich ad astra.