Demony sukcesu #pokusa - Justyna Nowak-Wysocka - ebook

Demony sukcesu #pokusa ebook

Nowak-Wysocka Justyna

3,6

Opis

Piotr jest początkującym aktorem, ma na swoim koncie kilka reklam i epizodów filmowych. Bierze udział w castingu do prestiżowej ekranizacji. Poznaje wpływowych ludzi, którzy wciągają go w życie pelne intryg, układów i walk o sławę. Jego życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni, gdy poznaje atrakcyjną aktorkę Majkę, która pomaga mu w rozwinąć skrzydła w filmowym biznesie.  Piotr w trakcie nagrań poznaje Anastazję, młodą i czarującą stażystkę.

Nieposkromione pożądanie, pieniądze i walka o marzenia, to tylko ułamek tego, co zafunduje mu "nowe" sławne życie.

"Życie to niekonczący się teatr, który dobiera sobie tylko odpowiednich aktorów."

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 93

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,6 (8 ocen)
3
3
0
0
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Magdalena2011

Nie oderwiesz się od lektury

Polecam.
00
JoannaBura

Nie oderwiesz się od lektury

historia o sławie i tym co potrafi zrobić z człowiekiem.polecam
00
zaczytana_panna

Nie polecam

Matko Kochana! Jaka ta książka była okropna. Przez większość lektury miałam wrażenie, że autorka stworzyła jakąś historyjkę na Wattpad, a później zamarzyło się jej wydanie tego kiczu jako powieści. Nic tutaj nie było dopracowane, fabuły praktycznie żadnej, zaś bohaterowie wykreowani byli jakby od niechcenia. Główny bohater, Piotr, robił z siebie jakiegoś lovelasa, który najchętniej by zaliczył dosłownie wszystko co się rusza. Książka jest naprawdę krótka, a jej lektura wymęczyła mnie, jak dawno żadna inna.
00
blondeside

Dobrze spędzony czas

Piotr to początkujący aktor. Dopiero stawia swoje pierwsze kroki w tym świecie, zaczynając od reklam. Jednak mężczyźnie marzy się wielka kariera. Pragnie zostać sławnym aktorem, grać w w poważnych produkcjach. Na castingu do filmu poznaje Majkę - znaną aktorkę. Kobieta wprowadza go w to "nowe życie". Sława, pieniądze, imprezy... Z czasem Piotr odkrywa, że życie, o którym marzył rządzi się swoimi prawami. Liczą się układy, a kłamstwa i intrygi mogą kryć się niemal wszędzie. Tymczasem myśli Piotra zaczyna zaprzątać pewna stażysta imieniem Anastazja, którą poznał podczas nagrań.... Jak potoczą się losy Piotra? Jaką prawdę odkryje o życiu, o którym tak bardzo marzył? Przed Wami pierwsza część nowej serii autorstwa Justyny Nowak - Wysockiej! "Demony sukcesu #pokusa" to historia, która ukazuje nam drugą stronę medalu, jeśli chodzi o sławę. To, co widzimy w mediach, telewizji, gazetach to zaledwie połowa. Prawda może być zupełnie inna... Autorka, na przykładzie głównego bohatera, odkr...
00
magdala36

Dobrze spędzony czas

Będę śpiewać piosenki, będą klaskać panienki, będą dawać mi kwiaty, będę teraz bogaty. Piotr, świeżo upieczony aktor, bohater też o tym marzy. Zamiast śpiewać piosenki chce grać w filmach, serialach, być rozpoznawalny, okładki, ścianki, tv śniadaniowa, te sprawy. Ale droga do sławy nie jest łatwa. Pełen nadziei idzie na casting, roli nie dostaje, za to zdobywa menadżerkę i trafia do reklamy, potem do filmu. I poznaje show biznes od kulis. Tu się liczy kto z kim, kto przeciw komu. A nieco naiwny młodzieniec wierzy jeszcze w szczerość deklaracji. Daje się uwieść znanej aktorce, która jest sprytną manipulatorką. Potem zwraca uwagę na młodą stażystkę, wydaje mu się nie uwikłana w żadne układy, ale nic bardziej mylnego. Do show biznesu nie trafia się przypadkowo. Emocjonującą powieść o tym ile kosztuje życie w świetle fleszy. Książka na jeden wieczór, od której nie można się oderwać.  
00

Popularność




Justyna Nowak-Wysocka

Demony sukcesu #pokusa

Zdjęcie na 1. stronie okładki: Shutterstock

Zdjęcie na 4. stronie okładki: Photolife_aw

— Adam Wysocki

Projekt okładki: Ridero

Projekt graficzny środka, skład: Ridero

Historia opisana w książce jest fikcją literacką. Jakiekolwiek podobieństwa do rzeczywistości osób, żywych lub zmarłych, autentycznych miejsc, wydarzeń lub zjawisk jest czysto przypadkowe. Bohaterowie oraz wydarzenia opisane w tej książce są tworem wyobraźni autorki bądź są wynikiem inspiracji przetworzonej na potrzeby akcji toczącej się w powieści.

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Tekst nie może być udostępniany w całości ani we fragmentach w żadnej formie bez pisemnej zgody autorki, z wyłączeniem patronów medialnych oraz recenzentów, którzy mogą przytoczyć krótkie jego fragmenty.

© Justyna Nowak-Wysocka, 2022

ISBN 978-83-8273-867-4

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

„Bycie sobą w świecie,

który nieustannie próbuje uczynić cię kimś innym, jest największym osiągnięciem”.

Ralph Waldo Emerson

List do Czytelników

Drodzy Czytelnicy!

Chciałabym Wam podziękować, że czytacie moje powieści i robicie to legalnie. Z każdą nową powieścią staram się Was zaskakiwać z nadzieją, że mi się to uda ;).

Wasze opinie i sugestię, które motywują mnie do dalszego pisania, są dla mnie niezwykle ważne. Bez Was nie byłoby mnie.

Dziękuję Wam, że z każdą wydaną przeze mnie książką jest Was więcej.

Każda powieści potrzebuję rozgłosu w świecie… przekaz informacji, w której możecie dowiedzieć się jaka premiera w każdym miesiącu się odbędzie, zawdzięczam grupie patronów moich powieści. Dziękuję im za wkład i zaangażowanie w informowaniu Was o czym jest dana powieść. Patroni są moją podporą i ich szczere recenzję pomagają mi w dalszym rozwijaniu się i przekazaniu Wam emocji jakie moje historie przedstawiają. Chylę przed nimi czoła i z całego serca dziękuję za każdą recenzję. Nie potrafię nawet opisać słowami tego jak bardzo ich cenię i dziękuję za wszystko co robią. Może nie zawsze potrafiłam im dobrze to okazać, ale jesteście fundamentem każdej mojej premiery.

Nawet, jeśli czasem milczę, to moja wdzięczność wobec Was jest i zawsze będzie nie do opisania.

W drugiej kolejności są recenzenci, dziękuję Wam za chęci recenzji moich powieści — moja radość z ilości osób, które zgłosiły się do recenzji pierwszej części serii „Demony sukcesu” przekroczyła wszelkie oczekiwania. Jesteście wspaniali i dziękuję Wam, że tak liczna grupa zrecenzuje i opisze swoje emocje po przeczytaniu powieści.

Na koniec dziękuję Wam jeszcze raz Kochani Czytelnicy, mam nadzieję, że nowa powieść wywoła w Was fale skrajnych emocji — rozbudzi wyobraźnię, ale i poruszy serca.

Justyna Nowak — Wysocka

Wstęp

Patrzyłem na scenę. Majka jak zawsze dawała z siebie wszystko. Idealnie wcieliła się w rolę. Światło uwydatniało jej mocne rysy twarzy. Brunetka o zielonych hipnotyzujących oczach. Poczułem ciarki na plechach na samą myśl o jej reakcji na to, co mam jej zamiar powiedzieć po spektaklu. Jej stanowczość i dominacja z początku bardzo mnie kręciły, wręcz stałem się jej niewolnikiem, ale teraz zrozumiałem, jak wielki błąd popełniłem, brnąc w ten toksyczny związek. Teraz, gdy przejrzałem… wiem, że to wszystko. co nas spotkało, nie było czystym zrządzeniem losu, lecz uknutą intrygą, która powoli pchała mnie w przepaść, skąd trudno wrócić. ­­­­­

Przesunąłem wzrok i zauważyłem Anastazję. Siedziała obok Borysa. Spojrzała na niego lekko się uśmiechając i założyła kosmyk włosów za ucho, a na jej delikatnej porcelanowej buzi pojawiły się rumieńce. Zauważyła mnie… w jej bursztynowych oczach dostrzegłem tylko pogardę. Zacisnąłem pięść, próbując powstrzymać emocje, jakie mną owładnęły na ich widok. Nie mogę przestać myśleć o tej blondynie. Irytuje mnie jej zachowanie wobec mnie, ale staram się to wszystko sobie ułożyć. Nie jestem bez winy, możliwe, że sam sobie na to zasłużyłem, ale nie mogę dać jej tak po prostu odejść z mojego życia.

Patrzyłem raz jedną raz na drugą… są jak dwie przeciwności, jak demon i anioł, a może jak ogień i woda. Sam już się gubię w swoich myślach, czy potrzebuję rozpalającego ognia, czy może chłodu zimnej wody w swoim życiu…

Piotr

Rozdział I

Zawsze czułem, że jestem stworzony do wyższych celów. Już jako dziecko przejawiałem uzdolnienia aktorskie, świetnie wcielałem się w każdą role w szkolnym teatrze. Zawsze potrafiłem tak odtworzyć każdy „przypał” ze szkoły, że rodzice wszystko łykali, a jak jako idealny synek byłem ofiarą zgorzkniałych nauczycieli. Ukończyłem wymarzone studia aktorskie i czułem, jak cały świat leży u moich stóp, a sława i pieniądze tylko czekają w nim na mnie.

Po zdaniu wszystkich egzaminów nie trzeźwiałem przez tydzień, razem z moją paczką daliśmy czadu. Alkohol lał się strumieniami. Nawet udało mi się w końcu zaliczyć Martę. Laska kręciła mnie, od kiedy pierwszy raz ją zobaczyłem na sali wykładowej, a jej cnotliwy sposób bycia przez te trzy lata bardziej mnie nawet nakręcał. Zawsze miałem wszystko, czego chciałem, potrafiłem także powoli dążyć do każdego obranego celu. Tym razem była nim ona. W obecnej sytuacji moim celem jest stanie się rozpoznawalnym w całej Polsce i oczywiście na świecie. Często wyobrażam sobie, jak podjeżdżam pod klub kabrioletem i grupa lasek biegnie w moją stronę po autograf lub fotkę… może i jestem marzycielem, ale w końcu marzenia są po to, żeby je spełniać.

Przed wyjściem na pierwszy casting, czułem ekscytację, ale i niepewność, a może i strach przed porażką. Szukali osoby do jednej kilkuminutowej sceny, ale od czegoś trzeba zacząć. Spojrzałem w lustro, matka natura obdarzyła mnie nieźle. Brunet o hipnotyzującym spojrzeniu. Częste wizyty na siłowni też zrobiły swoje, na powodzenie u płci przeciwnej nie mogę narzekać, kto więc nie chciałby zatrudnić takiego kolesia jak ja. Zawsze, gdy się stresuję, pocieszam się w sposób nieco egoistyczny, ale trzeba znać swoja wartość.

Zerknąłem na zegarek i pośpiesznie włożyłem buty.

— Kurwa, Piotrek rusz zad, bo zaraz się na casting spóźnisz — krzyknął Wojtek, mój współlokator.

— Spoko, nad wszystkim panuję — odpowiedziałem otwierając drzwi.

— Taa… jak zawsze — roześmiał się.

— Zamiast prawić mi morały, sam mógłbyś wstać, bo masz dziś drugą zmianę w magazynie — odpowiedziałem z irytacją i zamknąłem za sobą drzwi.

Pobiegłem na przystanek i podjechało 525, wsiadłem. Jechałem jakieś dwadzieścia minut, wysiadłem w śródmieściu. Spacerkiem dotarłem pod wskazany adres castingu. Recepcjonistka skierowała mnie do sali, w której się odbywał. Wszedłem, moim oczom ukazał się spory tłum ludzi. Zaskoczony liczbą osób, usiadłem z boku i czekałem, aż wyczytają mój numerek. Po kilku godzinach czekania moje cztery litery prawie przyrosły do krzesła. Wstałem i przebijając się przez kolejkę ludzi do toalety, podszedłem do okna. Widok Warszawy z dwudziestego pietra robi wrażenie. Obróciłem się i potrąciłem jakaś laskę.

— A co Pan tu robi?! Poczekalnia jest na końcu korytarza — wrzasnęła na mnie. Zakłopotany patrzyłem na nią, przy okazji mierząc ją wzrokiem z góry na dół.

— A to już przez okno nie można sobie popatrzeć? — zapytałem wpatrując się w jej brązowe oczy.

— Można, ale pracownikom, a zdaje mi się, że pan raczej nim nie jest — odpowiedziała chłodno.

— Jeśli wszyscy są tacy mili jak pani, to cieszę się, że nim ni jestem — odpowiedziałem posyłając się złowrogie spojrzenie. Odwróciłem się i przeklinając pod nosem ruszyłem w stronę poczekalni. Taka fajna dupa, a taka zołza. Wróciłem na swoje krzesło, niemalże już się z nim zaprzyjaźniłem. Po kilku minutach usłyszałem:

— Numer czterysta dwa, prosimy do nas.

Zerwałem się i podszedłem do rudej starszej pani.

— To ja — odpowiedziałem czując narastający we mnie stres. Spojrzała na mnie zza teczki.

— Pan Piotr Skalski? — zapytała.

— Tak, tak miło mi — odpowiedziałem wyciągając do niej dłoń. Nie podała mi swojej, tylko weszła do pokoju, mówiąc:

— Proszę za mną.

Przełknąłem ślinę, kolejna zołza, co za dzień. W sali czekała na mnie komisja, w której skład wchodził reżyser, producentka i jakaś aktorka. Ta ostatnia od razu przyciągnęła moje spojrzenie. Rude, kręcone włosy mieniły się w blasku słońca wpadającego przez duże okno.

Stanąłem na wprost nich, chciałem się przedstawić, ale koleś mnie ubiegł.

— Spokojnie, znamy pana godność — odpowiedział bez emocji. — Proszę nam powiedzieć, jak pan widzi się w scenie rozbieranej? Jak widzę, byłby to pana debiut i od razu taki pikantny — zmierzył mnie wzrokiem.

— Tak jak pisałem w zgłoszeniu, nie boje się wyzwań i nie czuję skrepowania w takich scenach — uśmiechnąłem się lekko do ognistej piękności, przypuszczając, że to z nią będę grał. Odwzajemniła uśmiech i patrząc mi głęboko w oczy, powiedziała:

— Cieszmy się, że trafiliśmy na tak pewnego siebie kandydata. Jeśli pozwolisz, zaraz przedstawimy ci, czyjego kochanka miałbyś zagrać — spojrzała na straszą panią stojącą przy drzwiach. Wyszła, w sali panowała cisza, chciałem coś zagadać, ale drzwi się otworzyły i weszła pani koło pięćdziesiątki. Wyglądała jak podstarzała lalka Barbie. Zaszokowany zrobiłem krok w tył i spojrzałem na rudą. Była widocznie rozbawiona moją reakcją. Przez głowę przeszła mi myśl, aby jak najszybciej stamtąd spieprzać, ale jeśli to zrobię, wyjdę na pajaca, który tylko potrafi dużo mówić. Napiąłem mięśnie, nabrałem powietrza i podszedłem do Barbie.

— Miło mi panią poznać — wyciągnąłem rękę. Podała mi swoją i odpowiedziała:

— Jaki szarmancki młody człowiek. Miło mi pana poznać, Julita Szabłowska — uśmiechnęła się łagodnie. Słysząc jej nazwisko oniemiałem. Pierwsza rola trafiła mi się z tak znaną osobistością kinowego świata. Zamyśliłem się… w scenie muszę całować kobietę w wieku mojej matki, będzie to dziwne doświadczenie, ale w końcu jestem aktorem i chcę nim być.

— Czy nadal jest pan zainteresowany rolą? — zapytała producentka. Odwróciłem się do niej i stanowczo odpowiedziałem:

— Tak, jak najbardziej.

Cała trójka spojrzała na siebie porozumiewawczo.

— W takim razie, za jakieś trzy godziny podejmiemy decyzję, proszę zostać do końca castingu — powiedział reżyser.

— Dobrze i dziękuję za zaproszenie — odpowiedziałem, lekko uśmiechnąłem się do Barbie i wyszedłem.

Czekając na zakończenie castingu, myślałem, że zanudzę się na śmierć. W poczekalni nie było nikogo interesującego do rozmowy. Przesunąłem wzrok po płci przeciwnej, która brała udział w innym naborze, ale nikt mnie nie zaintrygował, każda siedziała tak naburmuszona, że strach podchodzić. Obróciłem wzrok na męskie grono i poczułem kilka par oczu skierowanych na mnie. Przełknąłem ślinę na samą myśl, co mogą sobie teraz wyobrażać. Nie ukrywam, miałem parę zaproszeń na party bez zahamowań, ale w tym życiu zaliczałem tylko kobiety. Zażenowany opuściłem głowę i zacząłem oglądać swoje dłonie. Patrząc w dół dostrzegłem czyjeś adidasy. Uniosłem wzrok i zobaczyłem tę małą blond jędzę, co mnie przegnała. Wyprostowałem się i zapytałem.

— A koleżanka długo mi się tak przygląda? — uśmiechnąłem się zalotnie. Zmierzyła mnie chłodno.

— Może, gdyby jeszcze było na co… — urwała zdanie i odwróciła się tyłem do mnie. Wstałem jak poparzony, napiąłem mięśnie, chciałem jej odpowiedzieć, ale odezwała się pierwsza, odchylając lekko w moją stronę.

— Komisja prosi cię na rozmowę.

— Laleczko, nie przypominam sobie, żebyśmy byli na ty? — odparłem poirytowany.

— Bo nie jesteśmy i nie będziemy — otworzyła drzwi, przyglądając mi się, jakbym życie jej zmarnował, a ona w nagrodę skazywała mnie na wieczną mękę. Spojrzałem na nią uśmiechając się ironicznie.

— Proszę wejść, panie gwiazdorze — powiedziała i popchnęła mnie do środka. Ruda piękność stała pośrodku sali.

— Pan Piotr, jak miło, że znów się widzimy — odezwała się, spoglądając na mnie zalotnie. Z drugiego pomieszczenia wyszła producentka.

— Panie Skalski, niestety, nie dam panu angażu do tej roli, ale mam inną propozycję. — Podeszła do mnie bliżej, stałem oszołomiony. Nie mogłem uwierzyć, że mnie odrzuciła.

— Jaka to propozycja? — ledwo wydusiłem z siebie.

— Jest pan bardzo atrakcyjny i przyciąga wzrok. Nie tylko produkuję filmy, mam też inne przedsiębiorstwo. Obecnie miałam ogłosić casting do zdjęć nowego spotu reklamowego, ale możliwe, że tego nie będę musiała robić — uśmiechnęła się.

— A co to za reklama? — zapytałem z zaciekawieniem.

— Produkt to niby nic takiego, ale potrzebujemy modela, który będzie w nim dobrze wyglądał, a pana muskularne ciało idealnie będzie się z nim komponować.

— Czyli jaki to produkt?

— T-shirt na ramiączkach — odezwała się ruda piękność. Zaskoczony roześmiałem się. Producentka zmarszczyła czoło.

— A co pana tak śmieszy? — zapytała badawczo.

— Robi pani spot reklamowy podkoszulków? — odpowiedziałem tłumiąc śmiech.

— Tak i nie widzę w tym nic śmiesznego — odpowiedziała i nalała sobie szklankę wody. — Czyli mam rozumieć, że nie jest pan zainteresowany współpracą?

— Wybaczy pani… nie powiedziałem nie, tylko to zwykłe zaskoczenie — odpowiedziałem starając się zachować powagę.

— Jest pan młodym aktorem, chociaż rzekłabym nawet, że jeszcze nim pan nie jest, a od czegoś w końcu trzeba zacząć. Nasze reklamy są emitowane na każdym dostępnym kanale, a może ktoś pana dostrzeże — wpatrując się we mnie wypiła łyk wody.

— Szefowa ma rację, chcesz zabłysnąć, to bierz wszystko, kto wie, kiedy znów otrzymasz podobną propozycję. Zaufaj mi, wiem co mówię, rynek jest pełen ludzi wyczekujących blasku fleszy. A ty właśnie otrzymałeś swoją szansę, i to tak szybko. Ja po skończeniu studiów, dopiero po czterech latach otrzymałam pierwszy angaż do reklamy, a film dopiero po ośmiu, więc posłuchaj rady starszej i bierz to — położyła mi dłoń na ramieniu i wyszeptała po cichu:

— Wyobraź sobie, że sława i pieniądze zaraz będą u twoich stóp.

Obróciłem głowę i milimetry dzieliły nasze twarze. Poczułem woń jej kwiatowych perfum, jej hipnotyzujące spojrzenie jakby przenikało właśnie całą moją duszę — moje pragnienia, sny i to, co chciałbym z nią zrobić, od kiedy tylko ją zobaczyłem. Nagle usłyszałem chrząkniecie producentki. Ruda odsunęła się ode mnie jak poparzona.

— To jak będzie, panie Skalski? Współpraca czy nie? — zapytała poważnym tonem.

— Współpraca — odpowiedziałem i uśmiechnąłem się zadowolony.

— Wspaniale, a więc zapraszam pana ponownie jutro do podpisania umowy. Podam wszystkie szczegóły dotyczące wynagrodzenia i nagrania.

Spojrzała na koleżankę:

— Tamaro, odprowadź pana do drzwi.

Podszedłem do rudej i powiedziałem, przeszywając ją wzrokiem:

— Tamara, piękne imię.

— Miło mi i do zobaczenia jutro — odpowiedziała.

Radosnym krokiem wyszedłem z budynku, całą drogę do mieszkania śmiałem się sam do siebie. Reklama koszulek nie jest szczytem marzeń, ale od czegoś zacząć muszę.

Wszedłem do mieszkania, rozebrałem się i od razu zadzwoniłem do mamy.

— Halo — odezwała się w słuchawce mama.

— Cześć, mamo, mam dobre wieści — odpowiedziałem dumny.

— Tak? Jakie? Znalazłeś pracę? — zapytała zaciekawiona.

— Praca to za duże słowo, ale będę grał w reklamie.

— Reklamie? Jakiej? A dużo płacą?

— Wszystko będę mógł powiedzieć ci jutro, ale się cieszę — odparłem podekscytowany.