Czarownictwo dla zbłąkanych dziewcząt - Grady Hendrix - ebook + książka

Czarownictwo dla zbłąkanych dziewcząt ebook

Hendrix Grady

0,0
52,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

W ponurym domu, w którym rodzą się niechciane dzieci, sekrety i demony, tylko magia i kobieca siła chroni przed złem

Lato 1970 roku, duszne i lepkie od tajemnic, przynosi piętnastoletniej Nevie nowy rozdział w życiu. Przymusowo wysłana do rygorystycznego ośrodka Wellwood House, przytułku dla „upadłych” dziewcząt na Florydzie, ma jedno zadanie: urodzić dziecko i o wszystkim zapomnieć. Tam, wśród innych nastoletnich przyszłych matek, poznaje dziewczęta o złamanych sercach i niespełnionych marzeniach. Wszystkie trafiły tu, zmuszone do separacji od świata przez własne rodziny i otoczenie. Wszystkie mają milczeć. Ale nie wszystkie zamierzają to robić.

Gdy za sprawą tajemniczej bibliotekarki w ręce Nevy trafia stara księga czarownic, rodzi się coś więcej niż przyjaźń – powstaje krąg. Zaklęcia, szeptane po cichu nocą, mają wyzwalać. Dziewczyny rzucają uroki, łamią zasady i budzą coś, czego świat się boi – kobiecą siłę. Bo w świecie, gdzie najstraszniejsze potwory mają ludzkie twarze i władzę absolutną, czary okazują się najmniej przerażające...

„Geniusz Hendrixa jako autora horrorów polega na umiejętności tworzenia złożonych wątków emocjonalnych. Żadna z jego książek tak doskonale nie uchwyciła ducha czasów, jak Czarownictwo dla zbłąkanych dziewcząt. Szokująca i niepokojąca, a jednocześnie piękna i budująca powieść”.

„New York Times”

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 534

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Grady Hendrix Czarownictwo dla zbłąkanych dziewcząt Tytuł oryginału Witchcraft for Wayward Girls ISBN Copyright © 2025 by Grady HendrixAll rights reserved Copyright © for the Polish translation by Zysk i S-ka Wydawnictwo s.j., 2025 Projekt graficzny okładki Tobiasz Zysk Redakcja Beata Kozieł-Kulesza Wydanie 1 Zysk i S-ka Wydawnictwo ul. Wielka 10, 61-774 Poznań tel. 61 853 27 51, 61 853 27 67 dział handlowy, tel./faks 61 855 06 [email protected] Wszelkie prawa zastrzeżone. Niniejszy plik jest objęty ochroną prawa autorskiego i zabezpieczony znakiem wodnym (watermark). Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku. Rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci bez zgody właściciela praw jest zabronione. Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w Zysk i S-ka Wydawnictwo.
Amando, patrzysz na życie oczami dziecka, a ja nie wiem, skąd je masz, i czuję się przez to bardzo nieswojo. Proszę, przestań.

„Przeciętna niezamężna matka jest młodą kretynką, która jako dziecko nie została w domu odpowiednio wyedukowana, z powodu ignorancji, biedy i alkoholizmu jej rodziców”.

„MENTAL HYGIENE MAGAZINE”, 1927

„Kiedy urodzisz dziecko bez aktu małżeństwa, twoja dusza nie należy do ciebie”.

„LADIES’ HOME JOURNAL”, 1947

„Wyrzekając się dziecka dla jego własnego dobra, niezamężna matka wiele się uczy. Przyswaja sobie ważną ludzką wartość. Uczy się płacić cenę za swoje przewiny”.

„TELEGRAM”, 1956

„Za amerykańskimi statystykami, które mówią o gwałtownym wzroście liczby nastolatek rodzących dzieci, kryje się nieprzyjemne pytanie, które pozostaje bez odpowiedzi: dlaczego nastolatki pozwalają sobie na zajście w ciążę?”

„EBONY”, 1980

„Nie powinnaś mieć dziecka, jeśli nie jesteś mężatką. Po prostu nie rób tego”.

PREZYDENT BILL CLINTON, 1994

„Nieszczęśliwe dziewczyny, które wyobrażają sobie, że urodzenie dziecka wypełni pustkę w ich życiu, z reguły czeka brutalny szok”.

„TIME”, 2005

Usiądźcie. Posłuchajcie. Musicie zrozumieć, co nam zrobili, kiedy byłyśmy dziewczynkami. To ważna rzecz, którą musicie zapamiętać. Byłyśmy dziewczynami niezsocjalizowanymi, łatwymi, napalonymi i emocjonalnie niedojrzałymi, które za szybko dorastały. Rose nie miała nawet osiemnastu lat, Holly właśnie skończyła czternaście, a ja piętnaście. Jakkolwiek chcielibyście nas nazwać, byłyśmy dziećmi.

Dalej się boję, że będę miała kłopoty, jeśli ujawnię, jak naprawdę się nazywały. Tak długo trzymałam to wszystko w tajemnicy, że nie wiem, jak to powiedzieć. Ale ktoś musi wiedzieć, co się tam z nami działo.

Widzicie, uczono nas, że najgorszą rzeczą na świecie jest diabeł, ale byłyśmy za małe, żeby zrozumieć, że są gorsze rzeczy od diabła. Byłyśmy za młode, żeby zrozumieć, że ich praca polegała na przekonywaniu nas, że najnaturalniejszą rzeczą na świecie jest zło i że większość złych rzeczy na świecie jest naturalna.

Byłyśmy „dziewczętami”. Tak nas nazywali w artykułach, przemówieniach i aktach urzędowych: złe dziewczęta, neurotyczne dziewczęta, nieszczęśliwe dziewczęta, zbłąkane dziewczęta, samolubne dziewczęta, dziewczęta z kompleksem Elektry, dziewczęta próbujące wypełnić pustkę, dziewczęta łaknące uwagi, dziewczęta z przeszłością, dziewczęta z rozbitych domów. Dziewczęta, które potrzebują dyscypliny. Dziewczęta, które rozpaczliwie chcą się dopasować. Dziewczęta, które wpędzają się w kłopoty. Dziewczęta, które nie potrafią odmówić.

W domu samotnej matki, który nazywałyśmy „przytułkiem”, diabeł okazał się dla takich dziewcząt jak my jedynym przyjacielem.

 Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Maj 1970. 26 TYGODNI

Rozdział 1

Nie sądziła, że może być jeszcze gorzej, ale wtedy zobaczyła tablicę. „Witamy na Florydzie” — brzmiał napis. „W Słonecznym Stanie”.

Wiedziała, że nie powinna pytać. Wiedziała, że stoi w kałuży benzyny, a każde słowo to wypadająca z jej ust zapalona zapałka. Wiedziała, że tata jej nienawidzi. Ale na widok tablicy tak bardzo się przestraszyła, że nie mogła oddychać, a wzdęty brzuch tak silnie napierał na płuca, że brakowało w nich powietrza, i gdyby czegoś nie powiedziała, toby się udusiła.

— Tato — odezwała się. — Dlaczego jesteśmy na Florydzie? — Zacisnął dłonie na kierownicy, aż zaskrzypiała, ale nie odrywał oczu od drogi. — Do Huntsville jedzie się w drugą stronę — powiedziała, próbując zachować spokój.

Jechali od wielu godzin i przez cały ten czas ani razu na nią nie spojrzał. Rano przyszedł do cioci Peggy taki wściekły, że ręce mu się trzęsły, kiedy wkładał jej ubrania do walizki i zamykał ją z hukiem. Z boku wystawało jedno ramiączko, ale uznała, że byłoby niemądrze cokolwiek mówić.

Jej mama zawsze powtarzała, że dziewczyna nie powinna być za mądra. Więc po prostu zrobiła się bardzo, bardzo mała. Całymi godzinami niewiarygodnie się kurczyła. Ale nie znali nikogo na Florydzie. Nie mieli tam żadnych krewnych. To jest porwanie, pomyślała, jeśli mi nie powie, dokąd jedziemy. Musi mi powiedzieć. Uciekła się więc do chwytu, który na ogół działał, kiedy chciała nawiązać z nim kontakt.

— Widziałam zwiastun sequela Planety małp — powiedziała, bo był fanem science fiction. — To jest o wojnie nuklearnej. Na pewno wszystko pomylili z rakietami.

— Do cholery, Neva! — wybuchnął. — Czy ty rozumiesz, co zrobiłaś? Zrujnowałaś matce zdrowie, namieszałaś w życiu bratu i siostrze, a teraz zniszczyłaś reputację cioci Peggy. Sam już nie wiem, kim ty jesteś. Byłoby lepiej, gdybyś nigdy się nie urodziła!

— Dokąd mnie zabierasz? — wrzasnęła przerażona.

— Zabieram cię tam, gdzie mam ochotę!

— Co się dzieje, tato? — spytała. Była zbyt spanikowana, żeby się powstrzymać. — Dlaczego jesteśmy na Florydzie?

Przesunął się trochę w bok, poprawił ręce na kierownicy, a potem zwrócił się do przedniej szyby takim tonem, żeby zrozumiała, że to dla jej dobra.

— Znaleźliśmy dla ciebie miejsce — wyjaśnił przedniej szybie. — Z innymi dziewczynami w twoim stanie. Jak poczujesz się lepiej, przyjadę po ciebie i będziemy mogli zostawić to wszystko za sobą.

Dopiero teraz pojęła całą grozę sytuacji.

— Wysyłasz mnie do przytułku?! — krzyknęła.

Migały jej w głowie nagłówki czasopism ze zmyślonymi autobiografiami: Skalana debiutantka na salonach gnije w domu hańby! Grzeczne dziewczynki mówią nie — niegrzeczne dziewczynki idą tutaj! Oddały własne ciało i krew! Podczas prób do Arszeniku i starych koronek Margaret Roach opowiedziała im o domach samotnych matek. Prowadziły je zakonnice, które biły dziewczyny, zmuszały je do pracy w pralniach przemysłowych i sprzedawały ich dzieci, a Margaret Roach była katoliczką, więc miała wiedzę ze sprawdzonego źródła. Przytułki były dla dziewczyn biednych, byle jakich, łatwych. Przytułki były dla dziwek.

— Nie możesz tego zrobić, tato — błagała, bo musiał zrozumieć, musiał zawrócić, musiało być inne wyjście. — Proszę, proszę, proszę, zabierz mnie do domu albo do babci Craven, albo porozmawiaj jeszcze raz z ciocią Peggy. Obiecuję, że będę siedziała w swoim pokoju i nie narobię hałasu, i będę odkurzała, i myła naczynia, i zrobię wszystko, co mi każe, ale nie możesz mnie oddać do przytułku. One nie są dla takich ludzi jak my. One są dla katoliczek!

Odwrócił się do niej na chwilę i zdążyła zobaczyć, jak bardzo jej nienawidzi.

— Wszystko zepsułaś — powiedział zimnym, rzeczowym tonem, stwierdzając fakt.

Miał rację. Wszystko zepsuła. Mama ciągle jej powtarzała, że zepsuje sobie stopnie, poświęcając zbyt wiele czasu na kółko teatralne, że zepsuje sobie oczy, czytając po ciemku, że zepsuje sobie reputację, wożąc się z chłopakami samochodem, że zepsuje sobie figurę, jedząc dwa desery, a ona za każdym razem i tak to robiła i nic złego się nie działo, ale teraz rzeczywiście wszystko zepsuła. W końcu zrobiła coś tak złego, że nic już nigdy nie będzie takie samo. Zrujnowała sobie życie.

Wysyłano ją do przytułku.

Nie była mimozą, która reaguje płaczem na każdy głośniejszy dźwięk, ale nic nie mogła na to poradzić, ostatnimi czasy jej ciało robiło to, na co miało ochotę, a teraz oparła głowę o rozgrzaną szybę i płakała — to były głośne, rozdzierające, szarpiące całym ciałem szlochy.

Tata włączył radio.

— Bracie, nie jesteś przygotowany na piekło. Myślałeś, że życie to jedna wielka grzeszna impreza, za którą nie trzeba płacić, a teraz płoniesz w piekle i dowiadujesz się, jak bardzo się myliłeś. Spójrz w górę i poproś o pomoc, ale jaką pomoc można otrzymać w piekle…

Floryda była piekłem. W Alabamie mieli wzgórza, drzewa i jeziora, ale Floryda była niekończącym się płaskim blatem bez możliwości ucieczki przed słońcem. Jego promienie prażyły szosę, gotowały dach kombi, zalewały jej wydęty brzuch lepkim potem, który ściekał na gumowy pas wyszczuplający i gromadził się pod tyłkiem.

Tata pokręcił gałką radia i przez trzaski przebił się energiczny głos komentatora sportowego:

— Pozycja… i rzut. I mamy słownie czwarty rzut poza strefę strike’ów. Ty zaliczył przeciwko niemu pierwszą bazę. W tym meczu nie było jeszcze takiej sytuacji i…

Przestała płakać gdzieś w okolicach Tallahassee. Niedługo potem jej tata zatrzymał się przy Burger Kingu i zostawił ją w samochodzie. Od tak długiego siedzenia miała spuchnięte stopy i poobijane nerki, ale nie potrafiła zmusić się do tego, żeby wysiąść i pospacerować. Na każdym postoju ludzie widzieli jej sterczący brzuch i w pierwszej chwili się uśmiechali, ale na widok gołego palca serdecznego lewej ręki odwracali wzrok, kręcili głowami albo zerkali na nią przez ramię, jakby była zwierzęciem w zoo.

Czy nie tak wszyscy mówili w zeszłym roku o Donnie Havermeyer? Przybrała na wadze, nie przyszła na rozdanie świadectw i nagle wszystkie dziewczyny mówiły o tym, że zaszła w ciążę z oficerem z zakładów zbrojeniowych, a potem Racee Tucker powiedziała: „Czego się spodziewaliście, cała jej rodzina to hołota z Arkansas”. Neva też się wtedy śmiała, a teraz miała za swoje. Gotowa była się założyć, że wszyscy ci ludzie na postojach myśleli sobie: „Patrz na tę hołotę z Alabamy”.

Tata wrócił i wyjął dla niej z torebki cienkiego cheeseburgera, a dla siebie Whoppera. Kiedyś jadała pojedyncze cheeseburgery, kiedy chodzili do Sno Wite’s, bo była aktorką i dbała o figurę, ale teraz już jej nie miała. Teraz nosiła stare espadryle mamy — bo wszystkie inne buty zrobiły się za ciasne na jej spuchnięte stopy — i jej starą sukienkę ciążową w kratę, miała dwa pokryte pryszczami podbródki, a biust urwał jej wczoraj guzik od sukienki. Próbowała zjeść cheese­burgera w czasie godnym dobrze wychowanej młodej damy, ale zniknął po trzech gryzach.

Jechali przez Florydę godzinami, a jeszcze sporo jej zostało przed nimi. Minęli pomalowany na żółto billboard Gatorland1 (ZOBACZ wszystkie rodzaje zwierząt), potem tablicę Fountain of Youth2 (Piękne panie dadzą ci się napić tej słynnej wody!), a potem kolejne aligatory (ZOBACZ — całe tony aligatorów!). Pod bezlitosnym błękitnym niebem krążyły myszołowy.

Mecz bejsbolowy pochłonęła mgła trzasków, po czym wesoły dziadek powiedział:

— …demonstracje na wielu kampusach uniwersyteckich w kraju, większość protestów związanych z zaangażowaniem USA w Kambodży…

Znowu trzaski, a potem:

— …jeden na jedenaście na płycie odbijającego w tym roku, jego odsetek trafionych piłek wynosi 0,1901. A teraz mamy rzut od dołu, próbę zaskoczenia przeciwnika od zewnętrznej i…

Próbowała rozwiązać problem na wszelkie możliwe sposoby. Chciała sobie załatwić tabletkę aborcyjną, ale bezskutecznie. Kupiła butelkę oleju rycynowego i wypiła całą, ale nie wynikło z tego nic oprócz biegunki. Raz po raz zeskakiwała ze stołu roboczego swojego ojca w piwnicy, aż nogi jej wysiadły, podnosiła słownik nad głowę, aż dostała skurczów w ramionach, napiła się nawet terpentyny, ale po jednej nakrętce zwymiotowała. Przechodząc przez ulicę, zamykała oczy i modliła się o to, żeby potrącił ją samochód, ale w końcu sobie uświadomiła, że prawdopodobnie zrobiliby sekcję zwłok i prawda wyszłaby na jaw.

Niezależnie od tego, co robiła, jej brzuch dalej rósł, jakby chciał, żeby wszyscy zobaczyli, jaka jest głupia. Wszyscy też znajdowali sposoby na to, żeby poczuła się głupia. Drugiego wieczoru u cioci Peggy po kolacji powiedzieli jej, że może pytać o wszystko, i spytała, jak maskują bliznę w miejscu, gdzie wyjmują dziecko, ale wujek Albert ryknął śmiechem i powiedział, że dziecko wychodzi tą samą drogą, którą wchodzi.

— Przecież się nie zmieści! — odparła Neva, bo musiała istnieć jakaś bardziej naukowa odpowiedź.

Potem ciocia Peggy powiedziała „dosyć takiego gadania” i odesłała ją od stołu.

Nikt nie chciał jej nic powiedzieć. W szkole pokazywali filmy o dojrzałości emocjonalnej, bezpieczeństwie przeciwpożarowym i dogadywaniu się z innymi, ale nikt nigdy nie pokazał im filmu o rodzeniu dziecka.

Kolejne trzaski dźgnęły ją w pierś i zdała sobie sprawę, że znowu musi iść do ubikacji. Nie, nie, nie, nie, nie. Nie mogła poprosić ojca, żeby się zatrzymał, kiedy w końcu przestał na nią wrzeszczeć. Maksymalnie zacisnęła wszystko w środku.

— …żołnierze Gwardii Narodowej interweniowali, kiedy studenci powybijali okna i podpalili kampus oraz okoliczne…

Na północy żołnierze strzelali do studentów, a uczniowie demolowali szkoły. Weathermen3 i wysadzali w powietrze nowojorskie budynki, a jej ojciec był przekonany, że straci pracę, bo Apollo 13 wybuchł w kosmosie. W Kalifornii wariaci mordowali ludzi w ich domach i strzelali do nich, gdy ci jechali w swych samochodach. Wszystko wymykało się spod kontroli. Nawet jej ciało się zbuntowało.

— …Uważaj, Tonto!4 To Lawn Ranger, Strażnik Trawnika, który uratuje cię przed żółtymi trawnikami, więdnącymi krzewami i martwymi klombami…

Z głośników dobiegał szum automatycznego systemu zraszającego Lawn Ranger. Jej pęcherz pulsował.

— Tato? — próbowała.

Zignorował ją. Fala trzasków.

— Podnieś oczy i błagaj o wodę, tylko kroplę, tylko strużkę na spieczone usta, i wiedz, że w Niebie jest fontanna…

W walentynki zabrała go pod fontannę.

Poszła z Guyem do drogerii po batonik Clark. Ciągle potrzebował cukru, kiedy się uczył, a w drodze powrotnej uparła się, aby przeszli przez park, i kazała mu usiąść koło fontanny.

— Co cię tak wzięło na ckliwość?

Uśmiechnął się.

Potem ją pocałował. Jej biust stawał się coraz większy i wiedziała, że mu się to podoba, więc pochyliła się do niego i przez chwilę się lizali, a potem powiedział:

— Tata dał mi dziś samochód.

Powinno być idealnie. Po raz pierwszy była w walentynki z chłopakiem, z którym dłużej chodziła, chociaż nie trzymał jej za rękę w szkole, nie rozmawiał z nią na szkolnych korytarzach ani nie siedział z nią w stołówce, ale wiedziała, że to dlatego, że on ma siedemnaście lat, a ona piętnaście, i nie chciał, żeby się z niego nabijali.

No i było idealnie, a kiedy pod koniec lata świat zrobił się przerażający, Guy powiedział jej, że zawsze będzie ją chronił. Zawsze. Patrzyła, jak gra w futbol, pojechali do kina samochodowego, gdzie głównie się lizali, a kiedy koło interaktywnej fontanny Splashdown Whoop Up przy Courthouse Square wziął ją za rękę, poczuła się tak, jakby bańka o nazwie „Zawsze” ich chroniła. I właśnie tam, przy fontannie, mu powiedziała.

Wiedziała, że w pierwszej chwili Guy się wystraszy, ale kiedy szok minie, ściśnie ją za rękę i powie: „Co zrobimy, Nev?” albo: „Myślisz, że jesteśmy za młodzi, żeby się pobrać?”, albo może obejmie ją ramieniem i powie, że razem przez to przejdą. Tymczasem on się od niej odsunął i wbił wzrok w fontannę.

Tata patrzył na drogę. Kombi podskoczyło na wybojach i jej pęcherz przebił piorun. Kabinę wypełnił szum wodospadu.

— …tropikalne wakacje na Hawajach, posłuchaj wodospadów, popatrz na słońce, które zachodzi nad falami, zanurz się w jednym z naszych trzech basenów…

W końcu Guy odwrócił się do niej i ze łzami w oczach powiedział: „Jak mogłaś mi to zrobić?”.

Potem wstał i odszedł.

Od tej pory nieustannie się bała — że Guy powie swoim rodzicom, że jej rodzice się dowiedzą, że Hilda się domyśli, że Deb już się domyśliła i dlatego z nią nie rozmawia.

Jej serce przestało bić normalnie i tylko trzepotało w piersiach. Nie mogła jeść, ale jej ciało robiło, co chciało, i stwierdzała, że stoi w środku nocy przed lodówką i nabiera rękami klopsiki, a palcami lukier. Zaczęła wymiotować każdego dnia rano przed szkołą, totalnie zdołowana obejmowała muszlę klozetową z ręcznikiem na głowie, żeby nikt nie słyszał.

Jej brzuch dalej rósł, nawet kiedy nosiła dwa pasy wyszczuplające. Wielokrotnie likwidowała zaszewki w talii kraciastej spódnicy, aż w końcu dotarła do ostatniej. Wtedy zaczęła używać agrafek, a kiedy i to przestało wystarczać, znalazła długą spinkę do kiltu. Na Boże Narodzenie dostała czerwone poncho w kratę i cały czas w nim chodziła. Kiedy ludzie zwracali jej uwagę, że jest dwadzieścia stopni, tłumaczyła, że chce wypocić zbędne kilogramy. Twarz zrobiła jej się włochata jak u Michaela Landona w filmie Byłem nastoletnim wilkołakiem i zrezygnowała z udziału w szkolnym przedstawieniu, bo jak mogła wyjść na scenę w takim stanie? Zaczęła wagarować, wymykała się ze szkoły i kupowała bilet na poranek, a potem przesiadywała kilka seansów z rzędu na tym samym filmie, chowając się w ubikacji za każdym razem, kiedy kierownik przechodził z latarką między rzędami foteli.

Oczywiście się dowiedzieli. Musiała pójść do szkoły na prezentację z biologii („Skamieniałości Alabamy”), a kiedy zemdlała w ubikacji, Hilda zabrała ją do szkolnej pielęgniarki, która ją zbadała, odesłała Hildę, zamknęła drzwi na zamek i powiedziała:

— Jeśli nie powiesz rodzicom, ja to zrobię.

Tego wieczoru tata jadł kolację w domu, co rzadko mu się zdarzało. Po jedzeniu zaczekała, aż Chip i Midge zaczną oglądać telewizję, a potem poprosiła rodziców, żeby usiedli przy stole kuchennym, i powiedziała im spokojnie, co się wydarzyło, że jej zdaniem to nie oznacza, że cokolwiek musi się zmienić. Mogli powiedzieć w szkole, że ma mononukleozę. Mogła się uczyć z domu. Nigdzie nie wychodzić. I natychmiast po porodzie oddać dziecko do sierocińca. Tego wieczoru odesłali Chipa i Midge do babci Craven, jakby nie chcieli, żeby Neva ich zbrukała. Oczywiście zadzwonili do rodziców Guya. Oczywiście zorganizowano spotkanie, na którym wszyscy mieli zdecydować, co dalej. I oczywiście ona nie mogła w nim uczestniczyć.

Neva poczuła, że traci kontrolę nad pęcherzem. Zrobiła się z tego sprawa życia i śmierci.

— Tato? — zagaiła. Zabrzmiało to w samochodzie zbyt głośno. — Moglibyśmy się na chwilę zatrzymać? Na stacji benzynowej czy coś?

Patrzył prosto przed siebie, a ona za bardzo się bała, żeby powtórzyć prośbę.

— …cokolwiek trafia do piekła, zostaje w piekle. Na stałe. Jest już po wszystkim. Werdykt został wydany. I coś ci powiem, bracie, w piekle nie ma przebaczenia, nie ma drugich szans…

Wysłali ją do cioci Peggy w Montgomery. Początkowo było w porządku. Musiała się chować w pokoju z tyłu domu i siedzieć cicho, kiedy ktoś przychodził, nie mogła dzwonić do domu, a do czytania miała tylko czasopisma wujka Arthura, ale dało się wytrzymać. A potem zaczęła odnosić wrażenie, że dni robią się coraz dłuższe. Nie zabrała ze sobą żadnych książek, bo miała poczucie, że byłoby to niepoważne, więc siedziała w tym pokoju na powybrzuszanej rozkładanej sofie, gapiła się w ścianę i zaczynała się sypać.

Ciocia Peggy nie pozwalała jej wychodzić z domu, nawet do biblioteki, więc wymykała się do drogerii po tanie powieści. Nie dostała żadnych pieniędzy, za to miała mnóstwo miejsca pod poncho. Skąd miała wiedzieć, że ciocia Peggy przeszuka jej pokój, kiedy ona będzie się kąpała? Mama zawsze mówiła, że Neva ma w sobie diabła. Dziewczyna wiedziała, że musi lepiej kontrolować swoje impulsy, ale ciocia Peggy mogła jej po prostu pożyczyć pieniądze na zapłacenie za te książki, zamiast dzwonić do taty.

Nie mogła się powstrzymać. Jej ciało robiło, co chciało.

— Tato — powiedziała, wyszło to z niej w postaci kwilenia małego dziecka, którego nie znosiła. — Naprawdę muszę iść do ubikacji, bo nie wytrzymam.

Żadnej reakcji, a potem dodał gazu. Po chwili skręcił na stację benzynową ze stoiskiem z pamiątkami na zewnątrz, zatrzymał się na parkingu i zgasił silnik. W samochodzie natychmiast zrobiło się gorąco. Na zewnątrz rodziny wakacjuszy w kraciastych szortach i hawajskich koszulach kursowały między stacją benzynową a stoiskiem z pamiątkami i swoimi autami.

Sięgnęła do klamki, ale on chwycił ją za ramię.

— Masz.

Szybko się rozejrzał dla pewności, że nikt nie patrzy, a potem włożył cały palec serdeczny do ust, oślinił, zsunął obrączkę i podał jej ciepłą i mokrą. Nasunęła obrączkę na palec serdeczny, a potem otworzyła drzwi i wydźwignęła się na zewnątrz.

Poszła na stację benzynową na spuchniętych nogach, słońce Florydy parzyło ją w czubek głowy, a gorący asfalt przypalał jej podeszwy. Kobieta w okularach przeciwsłonecznych uśmiechnęła się do jej ciążowego brzucha. Neva trzymała lewą rękę blisko brzucha, żeby wszyscy widzieli obrączkę na palcu, ale była piętnastolatką w szóstym miesiącu ciąży i nie miała najmniejszych wątpliwości, co sobie naprawdę myślą. Jej tata nie owijał w tej kwestii w bawełnę.

Byłoby lepiej, gdyby nie żyła.

 Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1 Park rozrywki i atrakcja turystyczna na Florydzie, znany jako „Światowa Stolica Aligatorów”. (Wszystkie przypisy pochodzą od tłumacza.).

2Historyczna atrakcja turystyczna w St. Augustine na Florydzie, według legendy źródło wody przywracającej młodość.

3 Weather Underground Organization, lewicowa organizacja rewolucyjna działająca w USA w latach 60. i 70., znana z używania przemocy, w tym zamachów bombowych, jako sposobu na protest przeciwko wojnie w Wietnamie i innym zjawiskom uznawanym za niesprawiedliwość społeczną.

4 Indiański towarzysz Lone Rangera.

Spis treści

Okładka

Strona tytułowa

Strona redakcyjna

Dedykacja

Maj 1970. 26 TYGODNI

Rozdział 1