44,99 zł
Dlaczego się nie udało?
Co znów poszło nie tak?
Kto z nas nigdy nie zadawał sobie podobnych pytań…
Czy relacje muszą być takie trudne?
Dlaczego nie ma instrukcji obsługi drugiego człowieka?!
No właśnie: dlaczego? Trochę dlatego, że każdy z nas jest inny. Jednak istnieją pewne uniwersalne zasady, których znajomość pomaga unikać relacyjnych błędów.
Dzięki tej książce lepiej zrozumiesz, jak działają związki (i dlaczego czasem nie działają), i zdobędziesz narzędzia, które pomogą Ci budować zdrowsze i bardziej satysfakcjonujące relacje.
Z pierwszej części dowiesz się, jak style przywiązania, wyuczone schematy, przekonania, potrzeby i wyznawane wartości wpływają na budowanie więzi. Zobaczysz je w akcji dzięki przykładom z gabinetu psychoterapeutycznego autorki.
Druga część to instrukcja obsługi – 10 zasad, których stosowanie zwiększa szansę na sukces relacji: od szczerości i otwartej komunikacji po stawianie granic i troskę o intymność. Praktyczne porady i ćwiczenia pomogą w identyfikowaniu wartości i emocji oraz wzmacnianiu więzi z drugą osobą i samą/samym sobą.
Związki. Zasady gry to lektura obowiązkowa dla każdego, kto chce świadomie budować trwałe relacje pełne szacunku i miłości.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 192
Data ważności licencji: 4/23/2030
Pamiętaj! Książka może być wartościowym wsparciem, jednak nie zastąpi psychoterapii i pomocy specjalisty.
Copyright © by Magdalena Kopenhagen
Projekt okładki
Beata Kulesza-Damaziak, Studio KARANDASZ
Grafika na okładce: Georgii / Adobe Stock
Zdjęcie autorki: Agata Mądrachowska, freyalovephoto.pl
Dymki dialogowe: Freepik.com
Redaktorka inicjująca
Aleksandra Ptasznik
Redaktorka prowadząca
Katarzyna Kolowca-Chmura
Adiustacja
Katarzyna Kierejsza
Korekta
Marta Stochmiałek
Skład
Anna Cupiał
Opieka redakcyjna
Natalia Hipnarowicz-Kostyrka
Opieka promocyjna
Marlena Grabowska
ISBN 978-83-240-9505-6
Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl
Więcej o naszych autorach i książkach: www.wydawnictwoznak.pl
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
ul. Kościuszki 37, 30-105 Kraków
Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569, e-mail: [email protected]
Wydanie I, Kraków 2025
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotowała Katarzyna Błaszczyk
Na temat relacji napisano mnóstwo książek. Gdy w księgarni skierujemy kroki do regałów z publikacjami poświęconymi rozwojowi osobistemu, będziemy ich mieć do wyboru całą masę. Pomimo to postanowiłam i ja podjąć się tego tematu. Powodem jest moja praca psychoterapeutki: na co dzień zwracają się do mnie po pomoc osoby z najróżniejszymi problemami, a wiele z nich dotyczy relacji: partnerskich, rodzinnych, zawodowych i przyjacielskich. Poznałam wiele historii, widziałam wiele wylanych łez – dlatego też korzystając z mojej wiedzy, doświadczenia życiowego i gabinetowego, postanowiłam napisać tę książkę.
Podzieliłam ją na dwie części. W pierwszej przybliżam temat przekonań – które nie dość że są dziedziczone, to jeszcze ewoluują w trakcie naszego życia – a także schematów i wzorców wyniesionych z domu, wartości, jakimi się kierujemy, i naszych potrzeb. W drugiej części przedstawiam dziesięć zasad gry – nawiązując do tytułu książki. Każda z nich dotyczy innego obszaru, a wszystkie tworzą spójną całość i receptę na zdrowy, dojrzały związek.
Możliwe, że fragmenty tej książki dotkną jakiejś twojej rany; niektóre będą bliskie twoim doświadczeniom, a inne wręcz się z nimi pokryją. Jeżeli poczujesz, że to, co czytasz, zaczyna cię przerastać, odłóż lekturę na jakiś czas i zastanów się, dlaczego cię to tak poruszyło. Może porozmawiaj na ten temat ze swoim psychologiem bądź psychoterapeutą – a jeżeli nie jesteś pod opieką specjalisty, może będzie to impuls do poszukania profesjonalnego wsparcia.
W książce znajdziesz historie moich pacjentów i znajomych, wymieszane ze sobą, aby uniknąć ryzyka wystąpienia zbyt dużych podobieństw. Są wśród nich również moje doświadczenia, które będą się przewijać u niektórych bohaterów. Przygotowałam dla ciebie mnóstwo ćwiczeń do pracy własnej, do regulacji emocji, obserwacji myśli, przepracowywania przekonań, zmiany schematów. Pamiętaj jednak, że ta publikacja nie zastąpi ci procesu terapeutycznego – potraktuj ją, proszę, jak inspirację, drogowskaz.
Książka jest skierowana zarówno do kobiet, jak i mężczyzn, napisana w formie poradnika, z konkretnymi wskazówkami. Jest przeznaczona dla tych wszystkich, którzy mają trudności ze wchodzeniem w związek lub utrzymaniem go. Ale też dla osób, które – z wyboru – nie chcą być w relacji lub tkwić w takiej, jaka im nie służy.
Całe życie się uczymy, dlatego też jestem przekonana (à propos przekonań), że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Być może niektóre treści będą dla ciebie zupełnie nowe, odkrywcze, inne zaś utwierdzą cię w tym, co już doskonale wiesz. Jakkolwiek będzie, zapraszam cię do świata mojego gabinetu.
Może zastanawiasz się, dlaczego książka ma w tytule Zasady gry? Gdy zaczynamy pracę dla nowej firmy, dostajemy umowę, w której znajdziemy punkty dotyczące naszych obowiązków, obowiązków pracodawcy, ale też naszych praw i możliwości, jakie ta firma i pozycja zawodowa nam da. Gdy zapisujemy się na siłownię, kupujemy na raty laptop albo decydujemy się na wycieczkę, dostajemy do zapoznania się i podpisania regulamin. Natomiast gdy wchodzimy w relacje, nikt nie daje nam instrukcji obsługi. Oczywiście nie ma recepty na każdą sytuację, jednak podjęłam się próby stworzenia dla ciebie uniwersalnej instrukcji obsługi związku, aby zwiększyć twoją samoświadomość. Jestem przekonana, że jeżeli weźmiesz pod uwagę i choć częściowo wprowadzisz do swojego życia zaprezentowane tu treści, jakość twoich relacji się podniesie. W związku nie chodzi o to, żeby ze sobą rywalizować, udowadniać sobie nawzajem racje. Każdy z nas ma swoją prawdę, swoje patrzenie na świat, i cała rzecz polega na tym, by znaleźć porozumienie, dotrzeć się, równocześnie szanując granice własne i drugiego człowieka.
* * *
Szczególne podziękowania kieruję do swoich pacjentów, którzy stali się moją inspiracją, którzy codziennie motywują mnie do stawania się jeszcze lepszą psychoterapeutką. Dziękuję mojej mamie, siostrom i przyjaciołom za wsparcie i za to, że zawsze mogę na nich liczyć.
CZĘŚĆ PIERWSZA
Związki
Grzecznej dziewczynce nie wypada, a chłopcy nie płaczą.
Ileż to razy słyszeliśmy tego rodzaju „mądrości” oraz wiele, wiele innych, które mocno ukształtowały nasze patrzenie na świat i na nas samych. To, o czym mowa, to przekonania. Przekonania są tym, w co głęboko wierzymy, z czym się identyfikujemy, na czym budujemy poczucie własnej wartości i tożsamość.
To takie nasze „prawdy absolutne”. Jako dzieci nie posiadaliśmy umiejętności rozróżniania prawdy i kłamstwa, bo nie mieliśmy punktów odniesienia – niby skąd mieliśmy je brać? Dziecko nie analizuje, czy to, co słyszy, wynika z lęków jego matki lub ojca, traum, które są przekazywane z pokolenia na pokolenie, czy też jest „niewinnym żartem” dziadków lub rodziców. A słyszy na przykład: „Każdy głupi to potrafi” albo „Nikt cię nie będzie lubić, jeśli będziesz się tak dalej zachowywać”.
Jaki będzie tego efekt? A taki, że te przekonania będą znacząco wpływać na jego decyzje i relacje. Wyobraźmy sobie, że jako dziecko słyszałam:
To zdanie mocno uderza w poczucie wartości, więc prawdopodobnie już jako nastolatka będę starać się zrobić wszystko, aby mieć satysfakcjonujące rodziców wyniki w szkole, sporcie czy wszelkiego rodzaju zajęciach pozaszkolnych. Może też później skutkować tym, że jako dorosła osoba nie będę umiała poprosić o pomoc, żeby nikomu chociaż przez moment nie przeszło przez myśl, że jestem głupia, bo przecież „to” proste, więc powinnam „to” wiedzieć, potrafić zrobić sama. Możemy iść z tą myślą dalej – nie tylko nie będę umiała lub będę się wstydziła poprosić o pomoc, ale też będę zosią samosią, która wszystko zrobi najszybciej i najlepiej.
Jaka jest tego ciemna strona? Widzę tu w pierwszej kolejności ryzyko wypalenia zawodowego, a także zapadania na wszelkiego rodzaju choroby psychosomatyczne, między innymi choroby tarczycy (niedoczynność, nadczynność lub choroba Hashimoto), problemy z kręgosłupem, rwę kulszową, łuszczycę, zaburzenia miesiączkowania, wszelkiego rodzaju cysty, mięśniaki czy reumatoidalne zapalenie stawów (RZS). Miałam kiedyś pacjentkę, która zgłosiła się do mnie z RZS; największe zmiany w stawach występowały w dłoniach. Po paru wizytach dowiedziałam się, że od dziecka słyszała jakże niewinne powiedzenie:
Przypadek? Zapewne znajdą się tacy, którzy nie zobaczą w tym związku, jednak będę się upierać, że to, co od dziecka słyszymy, ma przełożenie na nasze funkcjonowanie w świecie i stan zdrowia zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Więcej na ten temat przeczytasz w dalszej części tej książki.
Wróćmy do przekonania:
Wiele osób słyszało rozmaite jego wariacje dotyczącego zachowania czy charakteru, na przykład:
Jaki jest możliwy skutek? Opowiem wam historię mojej pacjentki Moniki. Monika wychowała się w rodzinie, która na pierwszy rzut oka wydawała się zwykła, typowa. Ze starszą siostrą i z młodszym bratem miała dobre relacje; od kiedy po studiach wyprowadziła się z domu, regularnie dzwoni do rodziców i w miarę możliwości ich odwiedza. Monika już od małego słyszała od swojej mamy wypowiadane w dobrej wierze wspomniane sformułowanie: „Z takim charakterem nikt cię nie pokocha”. Jak myślisz, jaki skutek to magiczne zaklęcie mogło przynieść w jej życiu? Otóż Monika już od najmłodszych lat za wszelką cenę starała się być lubiana. Stała się tzw. people pleaser, „zadowalaczką”, i starała się zadowolić wszystkich. Dbała o to, aby każdy miał dobry nastrój, unikała konfliktów, a już zaistniałe próbowała jak najszybciej łagodzić, nieraz własnym kosztem. Bardzo trudno było jej stawiać granice i wyrażać potrzeby, czyli być osobą asertywną – skoro komuś zależy na tym, aby druga strona była zadowolona i go lubiła, to będzie mu trudno odmówić, gdy poprosi się go o pomoc. W pracy Monika brała na siebie dużo więcej, niż od niej wymagano, by być lubianą w zespole i przez przełożonych. Nawet gdy została poproszona o coś – bo przecież „nikt nie zrobi tego tak dobrze jak ona” lub „na nikogo poza nią nie można liczyć” – nie odmawiała, gdyż dzięki temu podświadomie zyskiwała to, czego najbardziej się obawiała nie otrzymać, mając „taki charakter”.
Przez jednych była lubiana, przez drugich wyśmiewana, że jest lizuską (zwłaszcza na etapie szkoły i studiów), przez trzecich – „wykorzystywana”. (Napisałam „wykorzystywana” w cudzysłowie ze względu na jej brak umiejętności stawiania granic i odmawiania, gdy została poproszona o jakąś przysługę. Skutkował właśnie poczuciem, że ludzie ją wykorzystują). Przez większość życia trwała w błędnym kole pomiędzy potrzebą bycia lubianą i kochaną a poczuciem krzywdy wynikającej z wykorzystywania jej dobroci. Dotyczyło to również jej relacji partnerskich.
Może z własnego doświadczenia lub doświadczenia bliskich znacie scenariusze, w których jedno z partnerów ma ogromny lęk przed odrzuceniem – właśnie ten lęk jest silnie związany z powyższym wątkiem. Skoro mam dużą potrzebę bycia lubianą, automatycznie będę się bać odrzucenia, a wskutek tego nie będę stawiać granic, ponieważ jeśli odmówię, ktoś się na mnie obrazi, przestanie się do mnie odzywać, nakrzyczy na mnie i tym podobne. Monika wielokrotnie wiązała się z mężczyznami o osobowości narcystycznej, którzy dawali jej na początku dokładnie to, czego nie miała, i jej lęk, że z takim charakterem nikt jej nie pokocha, na chwilę znikał. Narcyz, zwłaszcza na początku znajomości, obsypywał ją komplementami, podkreślał wyjątkowość zarówno jej urody, jak i charakteru, a ona czuła się kochana, potrzebna i doceniana. On – tak naprawdę mężczyzna o niskim poczuciu własnej wartości, potrzebujący nieustannego potwierdzania jego wyjątkowości, nieomylności i urody (dla tego typu osobowości nigdy nie jest wystarczająco dużo pochlebstw, one są dla niego jak narkotyk) – dawał jej przestrzeń na spełnianie jej nieustannej potrzeby bycia people pleaser. Narcyz jest pewny siebie i czarujący, a także może sprawiać wrażenie bardzo wrażliwego i zainteresowanego drugą osobą. Faza poznawania narcyza zazwyczaj charakteryzuje się tak zwanym bombardowaniem miłością – partner jest dosłownie zalewany uczuciem i uznaniem. Te nadmierne przejawy miłości trwają tak długo, jak długo druga osoba zachowuje się w sposób zgodny z wyobrażeniami narcyza. Zatem nawet odmienna opinia partnera na jakiś temat może zniszczyć idealny, różowy świat i doprowadzić do ataków werbalnych lub fizycznych, a także do zdystansowania się narcyza, ukarania partnera wycofaniem się z miłości, karania ciszą itp. – aż w końcu druga osoba prawie czołga się na kolanach, a nawet to często nie przynosi żadnego skutku.
Co się działo później u Moniki? Jak w typowej toksycznej relacji, w której dochodzi do przemocy emocjonalnej, a w wypadku Moniki także ekonomicznej, związek przeradzał się w rodzaj uzależnienia emocjonalnego. Jeśli partner faktycznie coś dla niej zrobił (na przykład odebrał ją z pracy, bo jej auto było w warsztacie), z namaszczeniem podkreślał, jaki to był dla niego stres, ile spotkań musiał przełożyć z tego powodu, a w rezultacie jak skomplikowane będzie teraz dla niego nadrobienie tej straconej godziny.
Gdy narcystyczny partner uzyskiwał już pewność, że Monika jest wystarczająco zaangażowana, zaczynał przejawiać typowe dla tego zaburzenia osobowości zachowania, takie jak mistrzowskie obarczanie jej odpowiedzialnością za każde jego posunięcie, do tego stopnia że kobieta zaczynała obchodzić się z nim jak z jajkiem, aby nie spowodować (lub według narcyza sprowokować) kłótni, za którą i tak ostatecznie zostanie obwiniona.
Osoby narcystyczne cechuje także mania wielkości i arogancja. Mówi się również, że są pozbawione empatii. To nie do końca prawda. Istnieją pewne rodzaje narcyzmu, na przykład narcyzm wrażliwy, zwany również ukrytym, gdy osoba może być bardziej świadoma emocji innych, ale jednocześnie głęboko skupiona na sobie, co utrudnia prawdziwe współodczuwanie. Ludzie z narcyzmem ukrytym często reagują silnie na krytykę, łatwo mogą poczuć się zranieni, choć mogą nie ujawniać tego bezpośrednio. Często uważają, że nie są odpowiednio doceniani lub rozumiani przez innych, co rodzi w nich poczucie żalu. Choć mają narcystyczne potrzeby uznania i podziwu, ich pewność siebie bywa krucha, często ukrywają swoje pragnienia pod płaszczykiem skromności lub lęków. Zamiast otwartego domagania się uznania, jak w wypadku klasycznych narcyzów, osoby z narcyzmem ukrytym mogą szukać subtelnych form potwierdzenia swojej wartości. Mówią rzeczy w stylu: „Nie jestem w tym dobry”, oczekując, że ktoś zaprzeczy i pochwali ich umiejętności. Jest to forma szukania potwierdzenia poprzez negatywną uwagę. Ukryty narcyz może często przyjmować postawę ofiary, podkreślając, jak niesprawiedliwie został potraktowany przez innych lub jakie trudności go spotkały. Celem jest uzyskanie współczucia i uwagi oraz wywołanie przekonania, że zasługuje na więcej wsparcia i uznania. Ukryty narcyz może wycofywać się emocjonalnie lub fizycznie, nie komunikując otwarcie swoich uczuć. Może unikać kontaktu, oczekując, że inni zauważą jego dystans i zaczną się martwić, co doprowadzi do pytania o jego samopoczucie i wartościowanie jego osoby. Dodatkowo może przedstawiać się jako osoba wyjątkowo się poświęcająca, co w rzeczywistości ma na celu wywołanie poczucia winy u innych ludzi i zmuszenie ich do docenienia tego poświęcenia. Może robić coś, co na pozór wygląda na altruizm, ale w rzeczywistości jest manipulacją w celu uzyskania pochwał lub uznania. Ukryci narcyzi, choć na zewnątrz mogą sprawiać wrażenie nieśmiałych, wrażliwych czy pokornych, w rzeczywistości stosują te subtelne metody, aby nadal zaspokajać swoje narcystyczne potrzeby uznania, akceptacji i podziwu bez otwartego ich domagania się.
W narcyzmie „klasycznym” (wielkościowym) empatia jest zazwyczaj słabo rozwinięta, ponieważ narcyz jest bardziej skoncentrowany na własnych potrzebach i uznaniu przez innych. Osoba taka używa empatii w sposób wyuczony, manipuluje za jej pomocą tam, gdzie inni są bezbronni, a gdzie może wygrać coś dla siebie. Oznacza to, że nawet jeśli partner lub partnerka już wyraźnie czują się źle z powodu manipulacji emocjonalnej, na przykład w wykorzystaniem poczucia winy, narcyz nie może przestać czepiać się tej osoby, dopóki ta nie będzie całkowicie pognębiona i nie zacznie błagać o przebaczenie. Monika nieraz słyszała, że wyolbrzymia, przesadza i wymyśla. Przecież ich związek jest doskonały, a ona szuka dziury w całym. Na zewnątrz wydawało się, że są idealną parą, przez co ona zaczynała już kwestionować swoje zdrowie psychiczne i osąd rzeczywistości. Może to, tak jak w wypadku mojej pacjentki, doprowadzić do rozwinięcia się syndromu wyuczonej bezradności. Stała się ona bezradna i zdesperowana, aż w końcu była przekonana, że to właśnie ona jest winna zachowania swojego partnera.
Gdy została już psychicznie zniszczona, Monika przestała być „interesująca” dla przemocowca. Kiedy partner narcyza prosi i błaga, przestaje być ciekawy i często jest karany wycofaniem miłości i ignorowaniem. Zaburzenie narcystyczne dotyczy zaburzenia poczucia własnej wartości. Zawsze chodzi o to, kto jest silniejszy, a kto słabszy. Narcyz ratuje swoje poczucie wartości, tłumiąc innych i wyolbrzymiając siebie.
Związek z takim człowiekiem może mieć traumatyczne i długotrwałe konsekwencje dla psychiki – czasem można nawet mówić o zespole stresu pourazowego. W rezultacie może nie tylko spowodować szkody psychiczne, ale również poważnie obciążyć przyszłe relacje. Jako byłej partnerce i ofierze człowieka z takim zaburzeniem osobowości Monice trudno zaufać w innym związku; kobieta obwinia się o wiele rzeczy na skutek lat manipulacji, straciła także wiarę w miłość i partnerstwo. Jeśli ktoś był lub jest w tak toksycznym i traumatycznym związku i zauważa takie zachowania, warto, by zwrócił się o profesjonalną pomoc.
Czytając to, może zaczynasz się zastanawiać, czy aby nie jesteś w związku z partnerem o osobowości narcystycznej. Po pierwsze, jeżeli masz takie podejrzenia, warto udać się do specjalisty, a po drugie, nie każde zachowanie oznacza zaburzenia osobowości. Może zastanawiasz się również, jakie osoby mają tendencje do wchodzenia w relacje z narcyzami. Otóż narcyzi zazwyczaj bardzo precyzyjnie wybierają „swoich” ludzi – szukają takich, których łatwo zamienić w tak zwanych współnarcyzów. Często są to osoby, które zawsze chcą zadowolić wszystkich (jak Monika, która stała się people pleaser); które mają ogromną potrzebę pomagania i opiekowania się; które szybko stają się uzależnione emocjonalnie; które być może również cierpią z powodu lęku przed stratą i dlatego bardzo trudno jest im rozstać się z partnerem.
Idealnymi ofiarami narcyzów są również ludzie, którzy prowadzą bardzo wycofane życie, być może są bardzo wrażliwi i dlatego mają niewiele kontaktów społecznych. Ponieważ nie mają prawie nikogo, z kim mogliby porozmawiać o swoim związku, późno uświadamiają sobie, że wpadli w pułapkę narcyza – na przykład gdy mają już z nim dzieci, powstało uzależnienie finansowe, a separacja staje się jeszcze trudniejsza.
Zastanawiasz się, jak potoczyła się historia mojej pacjentki Moniki? Któregoś dnia Monika postanowiła odejść od partnera. Wymagało to planu logistycznego – ponieważ bardzo się bała zrobić to w „oficjalny” sposób, postanowiła wyprowadzić się z domu pod jego nieobecność. Zorganizowała przeprowadzkę, zabrała swoją część rzeczy i przeniosła się do innego miasta. Ale zanim do tego doszło, proces decyzyjny trwał miesiącami. Wynikało to z uzależnienia emocjonalnego, w którym tkwiła Monika, z lęku przed reakcją partnera, ale również ze wspomnianego syndromu wyuczonej bezradności.
Jeżeli masz pełne przekonanie, że jesteś w związku z narcyzem, i chcesz ten związek zakończyć, lecz nie wiesz jak, dam ci kilka wskazówek, które może ułatwią ci oddzielenie się od narcystycznej osoby.
Przede wszystkim zdobądź wiedzę na temat narcystycznego zaburzenia osobowości, aby zrozumieć wzorce zachowań i uświadomić sobie, że poczucie winy, które czujesz, nie oznacza, że faktycznie jesteś winna/winny! Następnie udaj się do specjalisty, który pomoże ci się do tego wszystkiego zdystansować i spojrzeć na twój związek z innej perspektywy. Psycholog bądź psychoterapeuta na podstawie tego, co mu opowiesz, będzie również mógł ci podpowiedzieć, jakie działania podjąć. Czasem konieczna jest także wizyta u lekarza psychiatry, ponieważ skutki, które wywołuje tego typu związek, takie jak depresja czy zaburzenia lękowe, mogą wymagać leczenia farmakologicznego.
Jeżeli chcesz już teraz przyjrzeć się swojemu związkowi – zaczynamy!
Zrób listę wszystkich negatywnych doświadczeń w twoim związku, zanotuj konkretne przykłady, czy to będą dewaluacje, obraźliwe wypowiedzi, czy nawet wakacje i uroczystości, które zostały zniszczone.Dewaluacja oznacza umniejszanie przez drugą osobę twojej wartości, osiągnięć, cech lub znaczenia. Może przybierać różne formy, od subtelnych komentarzy i krytyki po bardziej jawne działania, które mają na celu obniżenie twojego poczucia własnej wartości lub zmianę postrzegania przez innych. Dewaluacja jest często stosowana w relacjach z osobami o narcystycznych skłonnościach i jest jednym z mechanizmów, które narcyzi wykorzystują do manipulacji i kontroli. W kontekście narcyzmu dewaluacja ma specyficzne znaczenie. Osoba narcystyczna może początkowo idealizować kogoś, widząc w nim wyjątkowe cechy i traktując go z wielkim podziwem, ale kiedy ten ktoś nie spełnia jej oczekiwań lub gdy narcyz czuje zagrożenie dla swojego ego, następuje faza dewaluacji. Narcyz zaczyna wówczas umniejszać wartość tej osoby, krytykuje ją, ignoruje jej sukcesy, a nawet może ją poniżać. Robi to na różne sposoby: gdy bagatelizuje twoje emocje, mówiąc, że przesadzasz lub że twoje problemy są mało istotne, lub stale wygłasza negatywne komentarze na temat twoich decyzji, umiejętności albo wyglądu, bez względu na rzeczywistość.
Więcej na temat toksycznych relacji i emocjonalnej manipulacji znajdziesz w książce Relacje w świecie wysoko wrażliwych, którą napisałam wraz z Joanną Kozłowską.
Przekonania – co warto podkreślić – są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Mam tu na myśli na przykład te, które dotyczą naszej tożsamości oraz ról w społeczeństwie.
Mężczyzna pracuje zawodowo, a kobieta „tylko” zajmuje się domem i dziećmi. Nieważne, że jest wysprzątane, ugotowane, że ona pilnuje terminów u lekarzy, opiekuje się dziećmi od rana do nocy, odrabia z nimi lekcje, bo on przychodzi zmęczony po pracy i musi odpocząć – przecież ona siedzi cały dzień w domu, czym miała się zmęczyć? Oczywiście jest to ironia z mojej strony, ponieważ – drogie panie i drodzy panowie – „siedzenie” z dziećmi w domu jest również angażującą pracą. To jedno z bardziej krzywdzących przekonań, z którymi mam do czynienia w gabinecie. Spójrzmy na to z tej strony: gdybyście mieli zapłacić opiekunce do dzieci, gospodyni domowej za sprzątanie i gotowanie, ile kosztowałoby to was miesięcznie? Kobieta, decydując się na pracę zawodową i wychowywanie dzieci plus dbanie o dom, tak naprawdę wykonuje więcej niż jeden zawód i jest na więcej niż jednym etacie.
Jedna z moich pacjentek, żyjąc przekonaniem, że powinna być „użyteczną lokomotywą”, aby nikt jej nie zarzucił bezczynnego siedzenia w domu, wzięła na siebie wszystkie domowe obowiązki – łącznie ze skręcaniem mebli oraz dźwiganiem ciężkich pakunków na szóste piętro – i oczywiście opiekę nad dziećmi. Najgorsze jest to, że nikt właściwie od niej tego nie wymagał… poza nią samą. Krok po kroku zaczęła się uczyć odpuszczać, prosić o pomoc i akceptować myśl, że dzieląc się obowiązkami, nadal będzie wartościową osobą.
Przekonania to myśli, które blokują nasze działania, ograniczają nas lub wręcz przeciwnie, pomagają nam pokonywać trudności i motywują do działania. Co może ograniczać nasze działanie? Przyjrzyjmy się dość popularnemu przekonaniu:
Dalsza część książki dostępna w wesji pełnej
CZĘŚĆ DRUGA
Zasady gry
Dostępne w wesji pełnej
Dostępne w wesji pełnej
Dostępne w wesji pełnej
Dostępne w wesji pełnej
