Asertywność i sztuka celnej riposty. Jak umiejętnie i skutecznie odpierać krytykę i ataki słowne oraz rozładować sytuacje konfliktowe - Nöllke, Matthias - ebook

Asertywność i sztuka celnej riposty. Jak umiejętnie i skutecznie odpierać krytykę i ataki słowne oraz rozładować sytuacje konfliktowe ebook

Nöllke, Matthias

3,8

13 osób interesuje się tą książką

Opis

Powinienem był mu na to od razu odpowiedzieć... – jak często zdarza ci się tak pomyśleć?

W dyskusjach, negocjacjach czy rozmowach z kolegami nie zawsze wygrywa ten, kto ma najmocniejsze argumenty. O wiele częściej liczą się błyskotliwe komentarze.
Niestety w chwili, gdy powinieneś zareagować celną ripostą, w Twojej głowie hula wiatr. Dopiero po kilku minutach wpadasz na genialną odpowiedź, której powinieneś był udzielić...

Wypracuj w sobie szybkość reagowania! Pamiętaj, że asertywność ułatwia życie, a cięta riposta częstokroć pozwala na odparcie ataków i rozładowanie sytuacji konfliktowych. Dzięki tej książce poznasz techniki wykorzystania riposty w praktyce i najważniejsze zasady asertywności. Znajdziesz tu m.in. wskazówki, jak wykorzystywać mowę ciała, reagować na bezpodstawną krytykę i radzić sobie z nieuzasadnioną agresją słowną. A wszystko to zobrazowane licznymi przykładami i ćwiczeniami, które pokażą każdemu, jak stać się mistrzem ciętej riposty!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 276

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,8 (104 oceny)
39
24
23
12
6
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
IwaL7

Nie oderwiesz się od lektury

Warto przeczytać i stosować.
10
stachmariusz95

Z braku laku…

O sztuce riposty coś jest ale o asertywności już nic. Tytuł nijak się ma do treści.
01

Popularność




Matthias Nöllke

Asertywność i sztuka celnej riposty.

Jak umiejętnie i skutecznie odpierać krytykę i ataki słowne oraz rozładować sytuacje konfliktowe

Informacje o książce

Wydano na licencji Haufe Verlag GmbH & Co. KG

Tytuł oryginału: Schlagfertigkeit: das Trainingsbuch

Autor: Matthias Nöllke

Przekład z języka niemieckiego: Agencja STRIDE (Anna Komin)

Redakcja i korekta: Olga Gorczyca

Projekt okładki: Maciej Matejewski

Skład: Adekwatna – Filip Ostrowski

Zdjęcie na okładce:© Urs Siedentop – iStockPhoto.com

Wszelkie prawa zastrzeżone. Zabrania się wykorzystywania niniejszej książki lub jej części do celów innych niż prawnie ujęte bez uprzedniej pisemnej zgody wydawcy. Zgodnie z prawem autorskim, bez uprzedniej zgody wydawcy zabrania się powielania, zapisywania oraz zamieszczania dzieła lub jego części w sieci komputerowej, a także w wewnętrznej sieci szkół i innych placówek oświatowych.

© Haufe Verlag GmbH & Co. KG, Niederlassung Planegg b. München 2009

© BC Edukacja Sp. z o.o., Warszawa 2010

Wydawnictwo BC.edu

Warszawa 2010

Wydanie I

Druk i oprawa: Drukarnia Pasaż

ISBN 978-83-62180-93-6

Konwersja do formatu EPUB: Legimi Sp. z o.o.

Przedmowa

Umiejętność formułowania ciętych ripost ułatwia życie. Celna kontra pomaga odeprzeć krzywdzące ataki słowne, zażegnać konflikt, zyskać sympatię, uniknąć niezręcznych sytuacji lub doprowadzić znajomych do śmiechu – co czasami potrafi zdziałać cuda. Osoby uzbrojone w ripostę szybciej zyskują uznanie w oczach innych i skupiają na sobie uwagę. Ci, którym odpowiedzi więzną w gardle w najmniej odpowiednich momentach, w starciu z bardziej wygadanymi kolegami nie mają większych szans, choć prawdopodobnie dysponują celnymi argumentami. Każdy, kto umie się obchodzić ze słowami, powinien szkolić umiejętność ripostowania, która przydaje się zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym.

Ale jak się do tego zabrać? Czy ripostowania można się nauczyć? Czy tę umiejętność można wyćwiczyć? A może jest to po prostu naturalny dar, który elokwentni ludzie otrzymali przy narodzinach, a który nie był dany tym mniej sprawnym werbalnie?

Oczywiście są tacy, którzy już od najmłodszych lat doskonale posługują się językiem. Nie oznacza to jednak, że inni, mniej utalentowani w tej dziedzinie, nie mogą im dorównać. Wręcz przeciwnie – mogą to zrobić dzięki systematycznemu treningowi. Umiejętność błyskotliwego ripostowania jest w głównej mierze owocem ćwiczeń. Ludzie, których dziś podziwiamy za zdolność szybkiego reagowania słownego, przez lata doskonalili i wzbogacali swój warsztat. Ta książka pomoże ci pójść w ich ślady. Być może uda ci się osiągnąć cel łatwiej i szybciej niż tym, którzy postanowią zdać się wyłącznie na wrodzony talent – bo będziesz systematycznie budować i szkolić umiejętność kontrowania. Poznasz podstawowe (i jakże przydatne) techniki; nauczysz się, kiedy je stosować, a kiedy lepiej z nich zrezygnować. Dowiesz się, jak wyostrzyć dowcip, wzbogacić słownictwo i skutecznie sparować słowną zaczepkę. Szybko przekonasz się też, że werbalna skuteczność to nie tylko przydatne narzędzie, lecz także źródło przyjemności i satysfakcji.

Jak zostać mistrzem ciętej riposty?

Cięta riposta jest w modzie. Półki w księgarniach uginają się pod ciężarem książek o „magii ciętej riposty”, „sztuce retoryki bojowej” czy „dowcipnych odpowiedziach na głupie zaczepki”. Warto wspomnieć też o kieszonkowym przewodniku „Schlagfertigkeit” (Szermierka słowna), który do tej pory sprzedał się w Niemczech w nakładzie ponad pięćdziesięciu tysięcy egzemplarzy. Szkoleniowcy pokazują, jak „skutecznie bronić się w walkach słownych”, jak „stać się dowcipniejszym” i jak „odnieść sukces”. Najróżniejsze grupy docelowe (kobiety, sprzedawcy, kadry kierownicze) uczą się, jak swobodnie i celnie kontrować wypowiedzi współrozmówców. Czy naprawdę potrzebna jest kolejna publikacja o słownej szermierce?

Owszem. I to bardzo. Bo właśnie ta książka pomoże ci wyćwiczyć umiejętność formułowania zgrabnych ripost, krok po kroku. Co jeszcze ważniejsze, nie chodzi o to, aby odpowiadać dowcipnie lub nawet bezczelnie, ale by bronić własnej suwerenności i zachować godność. Jeśli na pierwszym miejscu stawia się wyłącznie chęć zaimponowania niewymuszoną swadą, można doprowadzić do wielu nieprzyjemnych sytuacji, szczególnie w życiu zawodowym.

Zuchwałość nie zawsze wygrywa

Cięte riposty z natury nie są miłe. Często zawierają pewną dozę złośliwości, która potęguje ich działanie i dodaje im pikanterii. Istnieje jednak pewne niebezpieczeństwo. Techniki i schematy proponowane przez niektóre publikacje mogą wpędzić cię w kłopoty. Mistrz ciętej riposty nie musi być koniecznie zuchwały czy wręcz bezczelny – takie zachowanie tylko przysparza wrogów. I nie pomaga też, gdy uważamy, że inni nie powinni tak bardzo brać do siebie wszystkiego, co powiemy. I tak będą to robić – zwłaszcza ci, z którymi pracujemy.

Ostatni rządowy raport dotyczący mobbingu wykazał, że to zjawisko często zaczyna się od przykrych, bolesnych uwag. Osoba mobbująca na swój sposób mści się na swej ofierze. Czy szkoleniowcy z zakresu komunikacji werbalnej są tego świadomi?

Rada

Nie poniżaj innych. Zawsze szanuj godność drugiego człowieka. Ktoś, kto „miesza innych z błotem”, nie jest mistrzem ciętej riposty, ale chamstwa.

Właściwa ocena sytuacji

Riposta jest zawsze uzależniona od sytuacji. Coś, co dziś zyskuje uznanie w oczach kolegów, jutro – w obecności szefa – może się spotkać z grobowym milczeniem. I na odwrót. Autorzy wielu książek nieprzypadkowo nie poruszają tego tematu, ponieważ w życiu dochodzi do najróżniejszych sytuacji. Nawet najwnikliwsza publikacja nie podpowie ci, czy na ciętą uwagę twój szef zareaguje złością, czy rubasznym śmiechem. Musisz ustalić to sam na podstawie doświadczeń i zastanowić się dwa razy, zanim zaryzykujesz.

Powinieneś pamiętać też o tym, że zbyt drobiazgowa analiza sytuacji nie prowadzi do niczego dobrego. Gdy zbyt gorączkowo myślimy, blokujemy się od wewnątrz i nie potrafimy szybko znaleźć właściwej odpowiedzi. Prawda jest taka, że gdy sytuacja już ma miejsce, w ogóle nie powinniśmy się zastanawiać. Musimy zorientować się wcześniej, co się wokół nas dzieje, i wiedzieć, czego nie wypada mówić. Ta książka podpowie ci, jak wyrobić w sobie ten nawyk.

Rada

Kto w każdej sytuacji odpowiada tak samo, ma prawdopodobnie wiele zalet, ale na pewno nie posiada umiejętności ripostowania.

W jakich sytuacjach ripostować?

Aby ripostować, trzeba mieć powód. Jest nim zazwyczaj nieprzyjemna sytuacja, której się nie spodziewałeś i która wymaga od ciebie pewnej reakcji. Ktoś cię atakuje, śmieje się z ciebie lub odnosi się w stosunku do ciebie lekceważąco. Skup się teraz na poniższych przykładach i zastanów się, jak zareagowałbyś w opisanych sytuacjach:

Właśnie kupiłeś sobie kawę w bufecie i usiadłeś przy stoliku. Obok ciebie przechodzi kolega z pracy i rzuca: „O, znowu robisz sobie dwugodzinną przerwę na kawkę?”.

Twoja reakcja:

................................................................

Chcesz wyjść dziś wcześniej do domu. Na krótko przed godziną, o której chciałeś skończyć pracę, przychodzi do ciebie szef, kładzie na twoim biurku stos papierów i mówi: „Przejrzyj to jeszcze dziś”.

Twoja reakcja:

................................................................

Siedzisz na zebraniu. Właśnie opowiadasz coś kolegom, gdy nagle sąsiad z fotela obok rzuca nonszalancko: „Kiedy ostatni raz czyścił pan sobie uszy?”. Sala wybucha śmiechem.

Twoja reakcja:

................................................................

Twoja sekretarka napisała list handlowy, w którym aż roi się od błędów. Gdy zwracasz jej uwagę, odpowiada: „Niech pan nie będzie taki drobiazgowy. Kto dziś patrzy na ortografię, najważniejsza jest treść”.

Twoja reakcja:

................................................................

Prowadzisz prezentację. Dowcipny kolega podrzucił ci folię, na której widnieje karykatura szefa. Niczego nieświadomy kładziesz nieszczęsną folię na rzutnik. Rozlega się gromki śmiech.

Twoja reakcja:

................................................................

Pracujesz nad pewnym projektem w grupie raczej słabo zmotywowanych osób. Próbujesz zachęcić kolegów do pracy, proponując konkretne rozwiązania. Jeden ze współpracowników rzuca ci pełne dezaprobaty spojrzenie i cedzi przez zęby: „A ty co? Masz się za szefa?”.

Twoja reakcja:

................................................................

Czy bezskutecznie starasz się wymyślić zgrabną ripostę? Może uważasz, że odpowiedź, która przyszła ci do głowy, nie jest zbyt przekonująca? Albo po prostu czujesz się nieswojo? Nie ma w tym nic dziwnego. To naturalny punkt wyjścia, także dla osób obytych w słownych przepychankach. Umiejętności ripostowania potrzebujemy właśnie wtedy, gdy język staje kołkiem. Wystarczy błyskotliwa odpowiedź – i wychodzimy z sytuacji z twarzą.

Uwaga, ryzyko skaleczenia!

Ripostowanie przypomina szermierkę. Już samo pojęcie „ri­posta” wywodzi się z języka sportu – oznacza gotowość do oddania precyzyjnego, błyskawicznego ciosu czubkiem floretu. Musimy pchnąć przeciwnika, zanim on to zrobi.

Nie oznacza to jednak, że ripostujący jest równocześnie atakującym. Dużo częściej broni się on w przemyślany i sprytny sposób. Odpiera atak. Pochodzące z francuskiego słowo „riposte” ma dokładnie te dwa znaczenia – opisuje kontratak w walce szermierczej oraz ciętą odpowiedź na napaść słowną.

Postrzegając zagadnienie z tej perspektywy, przekonujemy się, że werbalne kontrowanie nie jest zupełnie nieszkodliwe. Zawsze istnieje ryzyko skaleczenia, bo riposta to broń – broń, którą powinniśmy stosować tylko do obrony. Wykorzystywana w inny sposób może się okazać destrukcyjna i na długo zatruć atmosferę – nawet wtedy, gdy wbijamy szpilki pod pretekstem żartu. Istnieje jeszcze jedna, ważna kwestia – siła kontry powinna być dostosowana do siły ataku. Oczywiście nie chodzi o to, aby wszystkie wypowiedzi rzucać na szalę, ale by nie reagować zbyt ostro. Jeśli ktoś na niewinny żart odpowiada miażdżącą ripostą, zachowuje się tak samo niestosownie jak wtedy, gdy nie odpowiada w ogóle. W pierwszym przypadku naraża się na utratę sympatii i chęć zemsty, w drugim – staje się obiektem współczucia i ryzykuje, że współpracownicy przestaną go szanować. Pamiętaj, że celem twojej riposty ma być uświadomienie atakującemu, że nie pozwolisz, aby cię źle traktowano.

Z przymrużeniem oka

Mimo że mówimy tu o sytuacjach nieprzyjemnych – gdy ktoś nas atakuje, naśmiewa się z nas lub po prostu działa nam na nerwy – powinniśmy podejść do sprawy z dystansem. Riposty mają to do siebie, że nie są do końca poważne, należy je traktować z przymrużeniem oka. Dlaczego? Ponieważ pomagają nam zachować niezależność. Wyrażają myśl: „To tylko żarty. Twój atak tak naprawdę wcale mnie nie zranił, bo postrzegam go jako coś zabawnego, niewinnego. Coś, co po mnie spływa. Owszem, bronię się, ale też nie na poważnie, dlatego nie czuj się urażony. To tylko gra”.

Ta strategia „deeskalacyjna” zazwyczaj spełnia swoją funkcję – szczególnie wtedy, gdy akurat nie jesteśmy w stanie celnie skontrować wypowiedzi przeciwnika. Dobrze sprawdza się również w roli amortyzatora prowokacji. Istnieją jednak pewne granice. Jeśli ktoś narusza naszą godność, nie możemy obrócić sytuacji w żart i zbagatelizować ataku. W ten sposób zachęcilibyśmy napastnika, by przy kolejnej okazji zaatakował nas jeszcze agresywniej i zuchwalej.

Nie ma zwycięstwa bez zaskoczenia!

Umiejętność ripostowania opiera się na zaskoczeniu oponenta. Wróćmy do szermierki: zawodnik przewidywalny, walczący schematycznie ma nikłe szanse na zadanie ciosu przeciwnikowi. Dlatego trzeba zaskakiwać – jest to klucz do sukcesu.

U podstaw wielu technik ripostowania leży właśnie ta zasada. Reaguj tak, jak nie spodziewałby się tego po tobie twój przeciwnik. Zaskoczony, nie będzie potrafił znaleźć odpowiednich słów, a ty, usatysfakcjonowany, będziesz mógł rozsiąść się w fotelu i smakować zwycięstwo.

Nie jest to jednak sprawa do końca jasna. Techniki zaskakiwania? To przecież sprzeczność sama w sobie. W technikach, czyli z góry ustalonych schematach, nie ma przecież żadnej niespodzianki, ponieważ działają one według zasady „jeśli z jednej strony włożymy A, z drugiej wyjdzie B”.

Uzmysławia to pewną prawdę: techniki, które przyswoisz i wyćwiczysz, będą skuteczne wtedy, gdy przestaną być technikami. Stosowane zbyt mechanicznie stracą na celności. Z początku nie obędzie się jednak bez pewnego zgrzytania – co nie powinno wywoływać w tobie niepokoju. Te nieco automatyczne techniki, które – zastosowane w praktyce – najpierw będą wyglądały nieporadnie, stanowią niezbędną pomoc w doskonaleniu umiejętności ripostowania. Spełniają funkcję wspierającego gorsetu, który umożliwia pierwsze samodzielne zagranie z kontry. Gdy już nabierzesz wprawy, zdejmiesz ów gorset i przekonasz się, że jesteś w stanie zaskakiwać najróżniejszych ludzi na najróżniejsze sposoby. Więcej na ten temat znajdziesz w części praktycznej.

Czy cięte riposty muszą być dowcipne?

Nierzadko umiejętność ripostowania ocenia się na podstawie zdolności do rozśmieszania innych. Ma to wiele wspólnego z efektem niespodzianki – osoba zaskoczona zazwyczaj reaguje śmiechem. I bardzo dobrze. Śmiech rozluźnia, oczyszcza atmosferę, łagodzi napięcia; poza tym ludzie, którzy potrafią rozśmieszyć innych, są na ogół bardzo lubiani. Musimy jednak rozgraniczyć bycie dowcipnym od werbalnego kontrowania. Głównym celem riposty nie jest rozbawienie drugiej osoby, ale zachowanie własnej suwerenności i wyjście z twarzą z nieprzyjemnej sytuacji.

Poczucie humoru bywa bardzo pomocne (więcej na stronie 163), ale w gruncie rzeczy stanowi tylko instrument, którego możemy użyć lub nie. Czasami lepiej zrezygnować z dowcipu i wystosować całkiem poważną kontrę. W niektórych sytuacjach w grę wchodzi wyłącznie odpowiedź pozbawiona humorystycznego zabarwienia.

Cel: obrona własnej suwerenności

Skoro celem ripostowania nie jest rozśmieszanie, to co nim jest? W naszym rozumieniu cięta odpowiedź ma bronić niezależności, poszerzyć ją lub też na nowo stworzyć. W nieprzyjemnej sytuacji, w której powinieneś ripostować, twoja autonomia jest zagrożona. Ktoś odnosi się do ciebie z pogardą, a nie z szacunkiem, ignoruje twoje życzenia i zapomina o przysługujących ci przywilejach. Żąda od ciebie rzeczy, na które wcale nie masz ochoty, ale na które ostatecznie musisz się zgodzić. Jeśli odpowiednio zareagujesz, odzyskasz panowanie nad sytuacją, wolność i prawo do decydowania o sobie. To ty ustalasz reguły gry – przynajmniej w odniesieniu do samego siebie.

Rada

Suwerenność (z łaciny „superanus” – ‘dominujący, wyższy’) to możliwość samodzielnego decydowania o własnych działaniach. Kto ją traci, pozwala sobą manipulować i podejmować innym decyzje sprzeczne z jego interesami lub nawet z jego wolą. Utrata autonomii to utrata wolności.

Dlaczego obrona suwerenności jest taka ważna?

Autonomia nie daje ci władzy nad innymi. Nawet na podporządkowanej pozycji możesz zachować suwerenność i równocześnie wypełniać wszystkie powierzone ci obowiązki. Suwerenny pracownik jest przede wszystkim lojalny i niekoniecznie nastawiony na własne korzyści.

Autonomia jest w gruncie rzeczy tym, co wyróżnia cię jako człowieka, i jeśli jej bronisz, robisz dobrze. Nie ma to nic wspólnego z twoim statusem w firmie, lecz z człowieczeństwem. Obojętnie, na jakiej pozycji pracujesz, masz prawo wymagać, aby traktowano cię z szacunkiem. Elegancką i skuteczną metodą wypracowania tego szacunku jest umiejętność ripostowania.

Odrobina złośliwości nie zaszkodzi

Nie zawsze uda ci się obronić w uprzejmy sposób. Czasami aby zyskać szacunek, musisz ubrudzić sobie ręce – agresywnie zaatakować przeciwnika, uwydatnić jego słabości, uzmysłowić mu jego śmieszność. W niektórych sytuacjach nie obędzie się bez złośliwości.

Nie daj się jednak wprowadzić w błąd – prawienie złośliwości, szczególnie współpracownikom, nie jest takie łatwe, jak by się wydawało. Dlaczego? Bo z kolegami powinno się żyć dobrze, traktować ich z szacunkiem i sympatią – także tych, którzy nie są dla ciebie najmilsi. Zdarzają się jednak chwile, w których uprzejmość zda się na niewiele. Wręcz przeciwnie, może ci nawet zaszkodzić. Ugrzecznione zachowanie i odpowiednie reagowanie na zaczepki rzadko idą w parze. Pragniesz spokoju i harmonii, aż tu nagle padasz ofiarą prowokacji. Ktoś zuchwale rzuca ci rękawicę, zatruwa atmosferę, rani twoją dumę. Co wtedy robisz? Zazwyczaj nic, bo w takich sytuacjach czujesz się sparaliżowany. Sprawiasz wrażenie bezsilnego, bo nie nauczyłeś się, jak skutecznie się bronić.

Są też osoby, które na prowokacje reagują zbyt gwałtownie. Wystarczy mały przytyk, a od razu wybuchają, złoszczą się i snują plany słodkiej zemsty. Nie ma to oczywiście nic wspólnego z umiejętnością celnego ripostowania i umiarkowaną złośliwością, bo konflikt zaognia się i obie strony są poszkodowane. Czy widzisz już, dlaczego lepiej dawać upust drobnym złośliwościom, zamiast tłumić je w sobie? Jeśli nad nimi zapanujesz, nigdy nie doprowadzisz do eskalacji konfliktu i kolejnych niemiłych sytuacji.

Złośliwość niczym lekarstwo

Abyśmy mieli jasność: nie chodzi o to, by przy każdej okazji uciekać się do bezczelności czy nawet grubiaństwa. Kluczem do sukcesu jest wypracowanie umiejętności dostrzegania małych i dużych słabości przeciwnika. Niestety ta zdolność jest w nas zazwyczaj o wiele słabiej rozwinięta, niż nam się wydaje.

Rada

„Większość ludzi jest zbyt skupiona na sobie, aby pozwolić sobie na prawdziwą uszczypliwość”. (­Fryderyk Nietzsche)

Jeśli wiesz, czego brakuje drugiej osobie i w jaki sposób najłatwiej ją zranić, możesz dokładnie określić cel swojego ataku. Nie uderzaj jednak tam, gdzie zaboli najbardziej, bo twój oponent obrazi się na amen. Dozuj złośliwości tak, aby kontra była skuteczna, ale taktowna. Nie przesadzaj, bo uszczypliwość jest niczym trucizna – tylko w małych dawkach działa jak lek.

Podwójne uzasadnienie

Powtórzmy więc: umiejętność ripostowania to nie grubiaństwo. Złośliwość nie może być celem samym w sobie, musi być uzasadniona – i to podwójnie:

pragmatycznie – ciętość riposty musi wynikać z sytuacji,

estetycznie – kontrę trzeba „opakować” tak, aby nie przypominała armaty ciężkiej artylerii.

Przedstawmy powyższą teorię na konkretnych przykładach.

P R Z Y K Ł A D

Bałagan w biurze

Pani Franczak zapodziała gdzieś bardzo ważny dokument. Jej szefowa, pani Telnicka, postanawia pomóc jej w poszukiwaniach. W obliczu ogólnego nieładu przełożona zwraca uwagę swojej pracownicy: „Pani Franczak, w pani biurze panuje kompletny chaos. Bardzo proszę, aby w przyszłości zadbała pani o porządek”, na co zadumana pani Franczak odpowiada: „Ach, wie pani, kto utrzymuje porządek, jest zbyt leniwy, aby ­szukać”.

To przykład riposty, która nie jest ani zgrabna, ani celna, a jedynie impertynencka. Pani Franczak zapomniała o „uprawnieniu pragmatycznym”. Prośba jej szefowej była w pełni uzasadniona, więc jeśli nie chciała się do niej dostosować, powinna była przedstawić solidne argumenty. Sytuacja wyglądałaby zgoła inaczej, gdybyśmy wyobrazili ją sobie tak: w biurze pani Franczak panuje względny porządek, przez drzwi wtyka nos koleżanka z pracy i rzuca taką samą uwagę jak pani Telnicka. Nawet jeśli na biurku pani Franczak leży kilka zbędnych papierów, jej odpowiedź może w tym przypadku ujść za niemal trafną. Powód: dla prośby koleżanki nie ma uzasadnienia. Riposta pani Franczak jest zatem nieco milszą formą wyrażenia myśli: „Lepiej zajmij się swoimi sprawami”.

P R Z Y K Ł A D

„Ale z ciebie fujara”

Dyrektor do spraw marketingu, pan Fiszko, zacina się w połowie prezentacji. Najwyraźniej pomyliły mu się wykresy. Jego kolega z działu, pan Doroch, komentuje: „Fiszko, ale z ciebie fujara”. Fiszko odpowiada: „A ty, Doroch, jesteś fujarą nad fujary”.

Kolega Doroch nieco się zagalopował, dlatego pan Fiszko jest „pragmatycznie uprawniony” do tego, aby się bronić. Jego odpowiedź nie należy jednak do najfortunniejszych, bo tylko powiela to, co wymyślił Doroch. Riposta pana Fiszko powinna zawierać mały fortel słowny, nawiązanie do wypowiedzi kolegi – inaczej nawet w minimalnym stopniu nie zbliży się do celu. Fiszko mógłby odpowiedzieć następująco: „Ja, fujara? Owszem, wszyscy tańczą tak, jak im zagram”.

Reaguj natychmiast

Kto chce celnie ripostować, nie ma czasu do stracenia. Odpowiedź musi paść od razu, to decydująca kwestia. Długie zastanawianie się i ważenie słów nie wchodzi w grę. Albo odpowiadasz od razu, albo reagujesz milczeniem. I milczysz na zawsze. Błyskotliwa riposta nie ma żadnej mocy, jeśli pada zbyt późno.

Dlatego osoby o wyrafinowanym poczuciu humoru zazwyczaj nie radzą sobie z ripostowaniem, bo zbyt długo zastanawiają się nad odpowiedzią. Nawet jeśli w końcu wpadną na dobrą kontrę, i tak ponoszą klęskę – bo ich przeciwnicy nie rozumieją, o co im chodzi. „A ten o czym mówi? Czy to było do mnie? Czy ktoś może mi wyjaśnić, co miał na myśli?”. Takie pytania zabiją każdą ripostę. Dbaj o to, aby nigdy nie padały z ust twoich oponentów.

Wybieraj krótszą drogę

Bądźmy szczerzy: to ludzie o nieco mniej wyrafinowanym poczuciu humoru ripostują najcelniej, i to z dwóch względów – szybciej znajdują odpowiednią kontrę i nie są tak wybredni, jak ich koledzy dysponujący nieco gładszym dowcipem. Nie wstydzą się rzucać średniej jakości ripost po kilka razy w kierunku tej samej osoby. Nie są więc może najbardziej finezyjnymi humorystami, ale w końcu nie o to chodzi. Ważna jest szybkość i celność – przy czym celność nie oznacza od razu strzału w komorę serca ofiary. Pozostając przy żargonie myśliwych: nie wystarczy wycelować, trzeba też pociągnąć za spust.

Szczególnie ci, którzy lubują się w ukrytej ironii, powinni zwracać uwagę na to, aby w rozmowie unikać skomplikowanych rozwiązań. Ogólnie rzecz biorąc, perfekcjonizm nie przyda się na wiele. Myśl prosto, nie kombinuj, wybieraj najkrótsze ścieżki myślowe. W ten sposób szybciej dotrzesz do celu. I co równie ważne – będziesz stanowił przykład dla innych.

Riposta przeciw natrętom

Riposta to przede wszystkim narzędzie obrony, ale zdarzają się sytuacje, w których nic nam nie grozi, jednak błyskotliwa odpowiedź może okazać się bardzo pomocna, np. gdy ktoś się nam narzuca, wręcz naprzykrza się swoim przesadnie miłym zachowaniem, próbując ugrać coś dla siebie. Warto wtedy za pomocą ciętej riposty sprowadzić natręta do parteru.

P R Z Y K Ł A D

Jak pozbyć się natrętnego wielbiciela

Podobnie jak wiele innych wiedeńskich znakomitości krytyk teatralny i felietonista Alfred Polgar miał ulubioną kawiarnię w samym sercu Austrii. Od jakiegoś czasu nachodził go tam pewien natrętny wielbiciel, który za każdym razem siadał przy jego stoliku i doprowadzał Polgara do pasji swoim służalczym zachowaniem. Pewnego wieczoru krytyk nie wytrzymał – bez słowa wstał od stolika i skierował się do wyjścia. Wielbiciel złapał płaszcz i pognał za swoim idolem. Gdy obaj wyszli z kawiarni, zapytał: „W którą stronę pan idzie, panie Polgar?”, na co ten odparł chłodno: „W inną niż pan”.

Zwłaszcza w kontaktach z natrętami powinieneś ściśle przestrzegać zasady umiarkowania. Obnażanie śmieszności człowieka o trudnym charakterze nie jest godne pochwały, ale odpychające. Z drugiej strony nie musisz pozwalać na to, aby ktoś ci się naprzykrzał. To jedna z sytuacji, w których twoja suwerenność jest ograniczana i która może być dla ciebie szczególnie nieprzyjemna, jeśli wspomniany natręt nie zechce się po prostu odczepić. Ów człowiek może być w stosunku do ciebie przesadnie uprzejmy lub też narzucać ci się, planując za ciebie, jak będziesz spędzał czas – oczywiście w jego obecności.

W zależności od stopnia nasilenia natarczywości natręta możesz delikatnie lub nieco dobitniej zasugerować mu, że nie odpowiada ci jego zachowanie. Dopiero gdy to nie odniesie skutku, zastosuj drastyczniejsze metody. Jeśli i one nic nie dadzą, nie zastanawiaj się i działaj zdecydowanie.

Rada

Swoje uwagi kieruj zawsze pod adresem czyjegoś denerwującego zachowania, a nie samej osoby [argumenty ad rem, a nie ad personam – przyp. red.]

Nie daj się wykorzystać

Cięty język przyda się także w sytuacji, gdy ktoś chce wykorzystać twoją sympatię i wsparcie do własnych celów. Jeśli pracujesz na kierowniczym stanowisku, na pewno znasz takie przypadki. Podwładny zasypuje cię komplementami, zdradza ci poufne informacje albo głośno narzeka na kolegę, którego nie lubi, i oczekuje, że staniesz po jego stronie. Co powinieneś zrobić? Dać mu do zrozumienia, że przejrzałeś jego taktykę i nie zamierzasz być pionkiem w jego grze.

Czasami wystarczą drobne aluzje, które zrozumie tylko on. Plus jest taki, że z takiej sytuacji obydwaj wychodzicie z twarzą i że takim zachowaniem możesz zyskać szacunek i uznanie. Więcej na ten temat znajdziesz w części praktycznej.

Riposta jako zabawa

Istnieją sytuacje, w których nie trzeba od razu uciekać się do broni ciężkiego kalibru, np. gdy któryś z kolegów z pracy próbuje cię nabrać lub wciągnąć w grę słowną. Droczenie się, żartobliwe docinki, nieszkodliwe aluzje – wszystko to wymaga błyskotliwych odpowiedzi. Musisz dotrzymać kroku kolegom, a nawet ich pokonać. W przeciwnym razie znajdziesz się na przegranej pozycji i staniesz się obiektem niekończących się żartów.

Naturalnie możesz też wycofać się z gry, ale wtedy prawdopodobnie zostaniesz określony mianem tego, kto nie umie się bawić. Przecież czasami trzeba sobie pozwolić na odrobinę rozrywki, prawda?

To nie na poważnie, kretynie!

Istnieje różnica między koleżeńskimi przepychankami, które sprawiają obu stronom przyjemność, a ukrytym współzawodnictwem, którego celem jest wyeliminowanie rywala. Ciekawe jest to, że oba te zjawiska są do siebie łudząco podobne. Osobom z zewnątrz często może się wydawać, że dwóch współpracowników obrzuca się nawzajem wyzwiskami, wyrażając w ten sposób wzajemną nienawiść. Tymczasem zwroty typu „ty kretynie” czy „podły naciągaczu” w rzeczywistości umacniają relacje, szczególnie między mężczyznami.

Zdarza się jednak, że pod pozorem wymiany żartobliwych zdań jedna osoba chce pogrążyć drugą, a ponieważ nie może zrobić tego wprost, ukrywa prawdziwe intencje pod płaszczem dowcipu.

Powinieneś być przygotowany na obie ewentualności. Nie jest wskazane, abyś obrażał się na kolegów za kumpelskie docinki. Musisz też wiedzieć, jak reagować, gdy ktoś wciąga cię w pozornie figlarną konwersację, aby tak naprawdę przemycić w niej inwektywy pod twoim adresem.

Do czego przyda ci się ta książka

Niniejsza książka zawiera łącznie dziewięć lekcji. Dzięki zamieszczonym w nich technikom i ćwiczeniom staniesz się prawdziwym mistrzem ciętej riposty. Pierwsze lekcje koncentrują się na sprawach podstawowych, takich jak mowa ciała, odpowiednia modulacja głosu i przełamanie bariery mentalnej. Następnie poznasz najróżniejsze techniki – proste, ale skuteczne, dowcipne, dyplomatyczne, odważne i łagodne – dowiesz się, jak reagować na napady złości, parować ciosy poniżej pasa, odpowiadać na niesprawiedliwą krytykę, rozśmieszać słuchaczy. Powiemy też, na co uważać, gdy twoim przeciwnikiem jest publiczność, oraz co robić, aby doskonalić swoje umiejętności.

Radzimy przeczytać tę książkę od początku do końca, zacząć od lekcji pierwszej i skończyć na dziewiątej. Możesz również skoncentrować się na konkretnym rozdziale, który szczególnie cię interesuje. Na początku każdej lekcji informujemy, co jest jej głównym tematem.

I jeszcze kilka słów na temat ćwiczeń: przyniosą efekt tylko wtedy, gdy nie tylko je przeczytasz, lecz także rzeczywiście poświęcisz im trochę czasu. Niektóre możesz wykonać samodzielnie, do innych będziesz potrzebował (co najmniej) jednego partnera. Zaproś do współpracy kolegów – to działa mobilizująco. Nie tylko będziecie się dobrze bawić, lecz także uczyć się od siebie nawzajem.

Lekcja pierwsza: Mowa ciała

Z pierwszego rozdziału dowiesz się, w jaki sposób mowa ciała wpływa na skuteczność ripostowania i dlaczego formułowanie zdań należy wesprzeć odpowiednią postawą, gestami, mimiką, modulacją głosu oraz kontaktem wzrokowym.

Riposta zaczyna się od mowy ciała

Liczy się nie tylko to, co mówimy, lecz także jak mówimy – a tu ogromne znaczenie ma mowa ciała. Jest ona fundamentem, na którym należy budować ripostę. Jeśli nie jest on stabilny, istnieje niebezpieczeństwo, że cała budowla runie.

To, co mówisz, powinno pozostawać w harmonii z mową twojego ciała. Gdy tej harmonii nie ma, publiczność zawsze uwierzy najpierw twoim gestom i mimice, a dopiero później słowom.

P R Z Y K Ł A D

Gdy osobie próbującej zmotywować innych trzęsą się kolana

Firmę Wendeler dotknął kryzys – obroty gwałtownie spadają, stali klienci odchodzą. Prezes przedsiębiorstwa, Henryk Korzecki, postanawia wygłosić płomienną przemowę do swoich pracowników, aby przekonać ich, że wspólnymi siłami są w stanie wyjść z tego kryzysu. Jak utrzymuje, pewne dane wskazują na to, że sytuacja firmy się poprawia. Podczas mowy Korzecki stoi lekko pochylony do przodu i kurczowo trzyma się pulpitu. W szczególnie dramatycznych momentach podnosi głos i zaciska pięść, aby za chwilę ją rozluźnić i bezwładnie zwiesić rękę. Pod koniec przemowy jego kolana zaczynają lekko drżeć. Co przekazuje w ten sposób swoim podwładnym? Wszyscy z obecnych nabierają pewności, że w firmie wcale nie dzieje się lepiej, lecz coraz gorzej. Niektórzy myślą: „Biedny Korzecki”, inni, zdezorientowani, zastanawiają się: „Dlaczego on opowiada nam bajki, w które sam nie wierzy?”.

Ciało nie kłamie – przynajmniej nie w oczywisty sposób

Nasze ciało nieustannie wysyła sygnały, z których często nie zdajemy sobie sprawy. Pewnych reakcji organizmu nie jesteśmy w stanie kontrolować i zdarza się, że zachodzą one wbrew naszej woli – na przykład gdy oblewamy się potem lub rumieńcem. Nie możemy ich ukryć. Nasze ciało zdradzi nas tak czy inaczej.

Mowa ciała to coś fundamentalnego. Coś, co istniało, zanim powstały słowa. Dlatego jest o wiele bardziej przekonująca. Jeśli ktoś mówi ci, że jest „głęboko wstrząśnięty”, ale jego ciało tego nie wyraża, na pewno mu nie uwierzysz. Nie dasz się przekonać również wtedy, gdy jego gestykulacja i mimika będą neutralne. Dopiero gdy zwiesi smutno głowę i nic nie powie, będziesz wiedział, że rzeczywiście jest poruszony.

Nie ma wątpliwości co do tego, że przekaz niewerbalny jest wiarygodniejszy niż słowa. Jednak także za pomocą mowy ciała można kogoś okłamać. To sztuka trudna do opanowania, ale skuteczna. Gdyby nie ona, nie byłoby na świecie aktorów i hochsztaplerów. Kto chce kłamać słowami, musi zacząć od ciała.

W naszym przypadku nie chodzi jednak o kłamstwo, ale o odpowiednie wyrażenie tego, co chcemy powiedzieć. I tu możemy pomóc sobie kilkoma sztuczkami.

Rada

„Trudniej jest ukryć prawdziwe uczucia, niż upozorować te, których nie ma”. (François de la ­Rochefoucauld)

Zacznijmy od postawy

Już sama postawa naszego ciała decyduje o tym, jak postrzegają nas inni. Kto siedzi przed publicznością z założonymi rękami i nakłania do „ożywionej dyskusji”, nie powinien się dziwić, że uczestnicy debaty nie wyglądają na zachęconych. Ręce założone na piersi wysyłają sygnał: „Jestem zamknięty, zdystansowany”.

Osoba, która przyjmuje nas z otwartymi ramionami (jak prezenterzy telewizyjnych teleturniejów), sprawia wrażenie życzliwej i zachęcającej do działania. Ciekawe jest to, że postawą wpływamy nie tylko na otoczenie, lecz także na własne samopoczucie; na to, jak przeżywamy daną sytuację i jakie myśli pojawiają się w naszej głowie.

Jak uczucia i postawa wpływają na siebie nawzajem

Mowa ciała wyraża emocje i odwrotnie – postawa wpływa na odczucia. Prawdopodobnie znasz to z sytuacji stresowych.

Gdy czujesz się niepewnie, jesteś spięty, oddychasz płytko, zasycha ci w ustach, jest ci słabo. Chcesz coś powiedzieć, ale nie możesz wydusić z siebie słowa. Gdy w końcu zaczynasz mówić, okazuje się, że twój głos się łamie, a ty wpadasz w panikę i denerwujesz się jeszcze bardziej. Nie możesz wydostać się ze spirali klęski.

Sygnały wewnętrzne i zewnętrzne wzmacniają się wzajemnie i mogą sprawić, że przewyższymy własne możliwości.

Z drugiej strony istnieje spirala powodzenia. Wszystko idzie po twojej myśli, czujesz się swobodnie, wchodzisz na salę pewny siebie i widzisz, że zebrani właśnie tak cię postrzegają – jako pewnego siebie. To dodaje ci animuszu. Mówisz mocnym głosem, jasno i zrozumiale wyjaśniasz nawet najbardziej skomplikowane kwestie. Uważasz się za osobę przekonującą i takie też sprawiasz wrażenie na słuchaczach. Widząc to, czujesz się jeszcze bardziej przekonujący i jeszcze skuteczniej działasz na innych. Stąd też powodzenie tezy głoszącej, że…

…siła tkwi w pozytywnym wrażeniu

Już wielokrotnie opisywano związek pomiędzy uczuciami i sposobem ich wyrażania. Ma on nawet zastosowanie terapeutyczne. Gdy śmiejemy się naprawdę szczerze, a nie wyłącznie ustami, nie tylko pokazujemy, że jesteśmy w dobrym nastroju, lecz także uwalniamy ogromną ilość pozytywnej energii. Naczynia krwionośne dostarczające mózgowi tlen rozszerzają się, twarz się rozjaśnia, myślimy swobodniej, nasz umysł staje się bardziej przenikliwy.

Istnieje nawet terapia za pomocą „świadomego uśmiechu”, która pomaga walczyć ze stresem. Kto czuje się zdenerwowany lub przestraszony, powinien jak najczęściej się uśmiechać. Naukowcy przypuszczają, że istnieje połączenie między ruchami konkretnych mięśni a pewnymi obszarami mózgu. Innymi słowy: jeśli jesteś w złym nastroju, możesz go szybko polepszyć dzięki zmianie własnego zachowania. Zakładając, że w ogóle tego chcesz…

Efekt tego zabiegu ma wiele konsekwencji, dlatego zanim przejdziesz do następnego akapitu, wypróbuj go na sobie. To ćwiczenie nazywa się „Facebuilding” (pojęcie stworzył komik René Schweizer).

Ć W I C Z E N I E

„Facebuilding”

Unieś wysoko kąciki ust, tak jakbyś przesadnie się uśmiechał. Twoje usta lekko się rozchylą. Utrzymaj ten wyraz twarzy przez kilka sekund.

W międzyczasie żyła biegnąca między kością jarzmową a czołem napełni się krwią (możesz wyczuć ją palcem). Krew na krótką chwilę pozostanie w mózgu, co wywoła przyjemne uczucie. Jeśli wykonałeś ćwiczenie prawidłowo, na pewno wiesz, o czym mowa. Tak? Gratulacje!

Teraz ściągnij twarz, opuść lekko kąciki ust, przymruż oczy i zmarszcz brwi. Wytrzymaj tak przez chwilę. Jak się teraz ­czujesz?

Co możesz osiągnąć zmianą postawy

Powyższe ćwiczenie dotyczyło mimiki, jednak w przypadku postawy ciała sprawa wygląda bardzo podobnie. Jeśli stoisz pewnie na nogach, w środku też czujesz się pewniej. Jeśli siedzisz na kołyszącej się ławce, nie będzie ci łatwo się obronić.

Przekonasz się sam, jak bardzo postawa ciała wpływa na skuteczność ripostowania, jeśli zmienisz pozycję przed wyprowadzeniem kontry.

Załóżmy, że siedzisz na krześle z nogą założoną na nogę, plecami do „napastnika”. Aby mu odpowiedzieć, musisz mocno odwrócić głowę. Wstań, ustaw się pewnie naprzeciw rozmówcy i dopiero wtedy ripostuj. Nieważne, co w tym momencie powiesz. Już samo to, że wstałeś, a twoje oczy znalazły się na tej samej wysokości co oczy przeciwnika, sprawia, iż rośnie skuteczność twojej obrony. To naprawdę działa!

Ć W I C Z E N I E

Pewna postawa

Stań na jednej nodze, drugą trzymaj uniesioną w powietrzu. Niech twój kolega przejmie rolę współpracownika lub przełożonego – stojąc za tobą, powinien pełnym wyrzutu tonem wypowiadać zdania typu: „Dlaczego znowu zastaję cię tutaj? Nie powinieneś przypadkiem pracować?”. Jak zareagujesz na takie słowa? Czy znajdziesz w głowie gotową odpowiedź, czy stracisz równowagę i wylądujesz na deskach?

Powtórzcie to ćwiczenie, ale zamieńcie się rolami i wprowadźcie dwie małe zmiany. Tym razem niech to „szef” stoi na jednej nodze, a atakowana osoba – na środku pokoju. Jak teraz będą wyglądać reakcje? Ile mocy możesz nadać swojej odpowiedzi? Zacznij od czegoś banalnego, np. „Pójdę po ciasto” albo „Czy tobie też przynieść kawę?”. Oczywiście w żadnym razie nie są to celne riposty. Chodzi o to, abyś dostrzegł, że łatwiej powiedzieć cokolwiek z bezpiecznej i pewnej pozycji, niż wycelować najbardziej ciętą ripostę, gdy nie czujesz się pewnie.

Tak powinieneś stać

Właściwa postawa zdecydowanie działa na twoją korzyść. Jak stać pewnie? Na co uważać, a czego unikać?

Nie stawiaj stóp zbyt blisko siebie. Buty pod żadnym pozorem nie mogą się dotykać. Zbyt szeroko rozstawione nogi sygnalizują natomiast, że szukasz zaczepki. W zależności od wymiarów ciała, ewentualnie długości nóg, odstęp pomiędzy stopami powinien wynosić od siedmiu do dwunastu centymetrów. Zwróć uwagę na to, aby palce stóp nie kierowały się ku środkowi; mogą być za to nieco rozchylone na zewnątrz.

Nie opieraj się o nic. Staraj się unikać sytuacji, w których stoisz pod ścianą. Nie chowaj się za mównicą, bo pewnie prędzej czy później uczepisz się jej jak koła ratunkowego. Lepiej stań przed nią lub obok niej.

Stój tak prosto, jak tylko potrafisz. Wyprostowana sylwetka budzi szacunek i zaufanie, dlatego nie garb się podczas rozmowy lub prezentacji.

Nie zmieniaj co chwilę pozycji – możesz wówczas sprawiać wrażenie niespokojnego i zestresowanego – ale nie stój też cały czas sztywno, bo wygląda to nienaturalnie.

Niektórzy przez większość czasu opierają ciężar ciała na jednej z nóg. Na dłuższą metę może to być nieco monotonne – a zapewne także niezdrowe. Jednak pewnym osobom odpowiada taka postawa – jeśli czujesz się w niej komfortowo, nie powinieneś nic zmieniać.

Co z rękami?