Znów kocham! - Agopsowicz Beata - ebook + audiobook + książka
NOWOŚĆ

Znów kocham! ebook i audiobook

Agopsowicz Beata

3,9

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

19 osób interesuje się tą książką

Opis

Planowali wspólną przyszłość, ale tuż przed ślubem Mateusz oświadcza Marzenie, że się zakochał. Kiedy po latach przypadkiem się spotykają, są dojrzałymi ludźmi po przejściach. Świat Marzeny zamyka się między pracą a rodzinnymi spotkaniami. Unika wszystkiego, co może wyrwać ją z żałoby i zburzyć bezpieczną monotonię. Mateusz porzuca dotychczasowe życie w Krakowie i wraca do rodzinnego Rybnika.

Czy byli partnerzy spojrzą na siebie bez złudzeń, ale z nadzieją? Bez młodzieńczej naiwności, ale z sercem, które wciąż pragnie kochać? Czy można odbudować coś, co zostało doszczętnie zniszczone?

Autorka snuje opowieść z dwóch perspektyw – Marzeny i Mateusza. Opowiada o mężczyźnie, który odkrywa, co jest naprawdę ważne, i o kobiecie zdobywającej się na odwagę, by zawalczyć o szczęśliwą przyszłość.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 262

Rok wydania: 2025

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 7 godz. 16 min

Rok wydania: 2025

Lektor: Lena SchimscheinerCezary Papaj

Oceny
3,9 (14 ocen)
7
2
3
1
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
krysfil62

Dobrze spędzony czas

Polecam 😊
00
Barbarka75

Nie oderwiesz się od lektury

Polecam
00



Wszystkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej książki nie może być reprodukowana w jakiejkolwiek formie ani w jakikolwiek sposób bez pisemnej zgody wydawcy.

Projekt okładki i stron tytułowych

Ilona Gostyńska-Rymkiewicz

Redakcja

Marta Jakubowska | Słowa na warsztat

Zdjęcia na okładce

© Alaa, Lucas, sakdam | stock.adobe.com

Redakcja techniczna, skład i łamanie

Grzegorz Bociek

Opracowanie wersji elektronicznej

Karol Bociek

Korekta

Daria Durczewska | Słowa na warsztat

Niniejsza powieść to fikcja literacka. Wszelkie podobieństwo do osób i zdarzeń rzeczywistych jest w tej książce niezamierzone i przypadkowe.

Wydanie I, Katowice 2025

Wydawnictwo Szara Godzina s.c.

[email protected]

www.szaragodzina.pl

© Copyright by Wydawnictwo Szara Godzina s.c., 2025

ISBN 978-83-68302-90-5

Marzena

Teraz…

Trzydzieści siedem lat to dużo czy mało? To wiek, który wiele osób uznałoby za czas pełni życia. Ani za młodo, ani za staro. Wystarczająco, by znać wartość doświadczenia, ale wciąż wierzyć, że najpiękniejsze dni mogą być przed tobą. Dla Marzeny liczba ta niosła jednak ciężar, którego nie potrafiła tak łatwo zignorować. Była jak przypomnienie wszystkich dróg, które musiała opuścić, zanim zdążyła dojść do celu. Trzydzieści siedem lat to za długo, by liczyć na cudowne zakończenia, ale za krótko, by przestać ich pragnąć.

Trzydzieści siedem lat… Nastolatek pewnie powie, że to bardzo dużo, i uzna kogoś takiego za starego. Osoba u schyłku swojego życia będzie wspominać ten okres jako młodość. A jeśli ktoś w tym wieku pożegnałby się ze światem, wielu mówiłoby: „Ale młodo umarł”, „Jeszcze tyle było przed nim”, „Szkoda młodego życia”… Czyli to jednak mało.

Trzydzieści siedem lat przeżyte w związku małżeńskim to już całkiem sporo. A trzydzieści siedem lat spędzonych w samotności? To chyba jeszcze więcej.

Marzena ostatnio dużo myślała na ten temat. Pewnie dlatego, że zbliżały się jej trzydzieste siódme urodziny. Najchętniej w tym dniu schowałaby się pod ciepłą kołdrą i spała do wieczora. Niestety było to niemożliwe. Mama nie pozwalała jej zapomnieć o żadnej okazji do świętowania, a o urodzinach tym bardziej. Marzena była skazana na ich obchodzenie, jeśli nie huczne, to przynajmniej w gronie rodzinnym.

W jej przypadku życie po swojemu było bardzo trudne. Mieszkała z rodzicami. Czy mogła się wyprowadzić? Pewnie tak. Finansowo jakoś by sobie poradziła. Przerażało ją coś innego. Tak było po prostu łatwiej. Nie musiała martwić się o przeróżne gospodarskie sprawy. A poza tym nie czuła się aż tak bardzo samotnie.

Na piętrze rodzinnego domu miała swoje mieszkanko składające się z dwóch pokoi, kuchni i łazienki. Na parterze mieszkali rodzice. Świadomość, że ktoś jest na dole, dodawała jej otuchy, szczególnie podczas bezsennych nocy. Gdyby coś jej się stało, mogła liczyć na pomoc. Chociaż… nie zawsze to działało, prawda?

Za kilka dni będzie obchodzić trzydzieste siódme urodziny w towarzystwie rodziców i siostry Agaty, która przyjdzie z mężem i dziećmi, Dorianem i Kataleją. Jak można tak nazwać dzieci? No cóż, Dawid, mąż siostry, zawsze był nieco ekscentryczny. Marzena nie miała wątpliwości, że to właśnie on wybrał im imiona.

Dawid rzadko zabierał głos. Należał do mruków pogrążonych we własnym świecie. Marzena zastanawiała się, jak Agata się z nim porozumiewa. A dzieci? Czy z nimi też nie rozmawia? Dorian, jako świeżo upieczony nastolatek, powoli wchodził w wiek, gdy obecność ojca staje się coraz bardziej przydatna. A ojciec, który nie prowadzi dialogu?

Skąd jej się wzięły te wszystkie przemyślenia? Od własnych urodzin doszła do małżeństwa siostry. W sumie to nie jej sprawa. A Agata nie wyglądała na nieszczęśliwą.

Zresztą młodszej siostrze przeważnie wszystko w życiu wychodziło, osiągała to, co chciała. Studiowała w stolicy, bo tak sobie wymarzyła. Zaraz po studiach wyszła za mąż za chłopaka, którego znała od liceum, a który już rok przed ślubem zaczął budować dla nich dom. Kilka miesięcy po ceremonii zamieszkali w nim, a rok później przyszedł na świat ich syn. Potem Agata doszła do wniosku, że chce się realizować, robić karierę. Ich mama zajmowała się Dorianem. Po pięciu latach Agata stwierdziła, że jest zmęczona i chce drugiego dziecka. Wkrótce zaszła w ciążę.

I tak było u niej zawsze. Co pomyślała, to się wydarzało. Widocznie zagarnęła całe szczęście przeznaczone dla ich rodziny. Dla starszej siostry nic już nie zostało.

Marzena przystanęła przy fontannie, która łukami wylewała się z jednej strony, by zniknąć w podłożu po przeciwnej. Dzieci miały przy tym mnóstwo frajdy. Umykały przed zimnymi strumieniami. Nie zawsze im się to udawało. Nie widziały w tym jednak problemu, to rodzice najczęściej krzyczeli na swe pociechy, że w porę nie uciekły.

Ona nigdy nie podniosłaby głosu na swoje dziecko. Ci ludzie nawet nie wiedzą, jakie mają szczęście. Szczęście, którego ona została pozbawiona. No cóż, znów odezwało się w niej rozgoryczenie.

Musi stąd odejść. I… wrócić do pustego domu. Nawet rodziców dziś nie będzie. Mieli jechać do znajomych, zapowiadali, że wrócą późno.

Nie będzie się spieszyć. Bo i po co? Marzena najczęściej chodziła do pracy pieszo. Droga zajmowała jej maksymalnie dwadzieścia minut. Zawsze mogła iść jeszcze okrężną trasą. Im mniej czasu w cichym domu, tym lepiej dla niej. Najmniej przestrzeni na rozkminy miała w pracy. W dużej siedzibie banku zawsze się coś działo, a szefowa nieustannie zlecała jej nowe zajęcia. Inne dziewczyny oburzały się na takie postępowanie, ale nie ona. Im więcej pracy, tym mniej myślenia. To była jej złota zasada.

Może jednak zostanie na dworze jeszcze przez chwilę? Pierwsza połowa maja była bardzo słoneczna. Wszystko kwitło, zieleniło się. Było pięknie. Usiadła na ławce.

Gdyby jeszcze potrafiła bardziej cieszyć się z tego, co ją otacza, i w ogóle z życia. Kiedyś była święcie przekonana, że radość, jaką dają małe rzeczy, czyni życie szczęśliwym. To było dawno temu. A teraz? Teraz nic nie dostarczało jej pozytywnych myśli. Żyła z dnia na dzień i, prawdę powiedziawszy, czasem miała tego wszystkiego dosyć. Właściwie jej życie mogłoby się już zakończyć. Niczego nie dokonała i niczego nie dokona. Były momenty, że miała nadzieję na zmianę, ale teraz wszystko się skończyło. Nikt by po niej nie płakał, nikt nie odczułby braku. Może trochę rodzice. Ale oni mają siebie. I Agatę. I jej rodzinę. Ona nie jest nikomu potrzebna.

Na ławce obok usiedli młodzi ludzie. Para. Wyglądali na zakochanych. Zerknęła na nich kątem oka. Ciekawe, jak potoczy się ich życie? Kiedy tak na nich patrzyła, ogarnęły ją wspomnienia. Takie, o których już dawno nie myślała.