Złota łyżka - Jessa Maxwell - ebook
NOWOŚĆ

Złota łyżka ebook

Jessa Maxwell

3,9

10 osób interesuje się tą książką

Opis

Jak każdego lata sześcioro cukierników przyjeżdża na zawody do otoczonej lasami rezydencji Grafton w stanie Vermont. Posiadłość jest planem telewizyjnego show Bake Week, ale też domem rodzinnym słynnej gospodyni programu Betsy Martin. Każdy z uczestników pragnie wygrać tegoroczną edycję konkursu i zrobi wszystko, aby zdobyć Złotą Łyżkę. W kolejnych dniach okazuje się, że Betsy autorka książek kucharskich zwana „babcią Ameryki” , nie jest poczciwą starszą panią, jak sugeruje jej przydomek i publiczny wizerunek. Początkowo dochodzi jedynie do małych aktów sabotażu a to ktoś podmienia cukier na sól, a to podkręca za mocno palnik kuchenki. Ale kiedy zostają odkryte zwłoki, wszyscy trafiają na listę podejrzanych. I każdy zadaje sobie pytanie: czy mordercy się upiecze?

Mroczna, klaustrofobiczna powieść będąca skrzyżowaniem "Zbrodni po sąsiedzku" z "Pokojówką". Idealna lektura dla fanów Richarda Osmana, Nity Prose i Anthony’ego Horowitza. A także dla koneserów błyskotliwych łamigłówek i… amatorów słodkości.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 348

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,9 (20 ocen)
8
2
10
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Kurczaczek74

Całkiem niezła

Ok
00
alakad

Całkiem niezła

Momentami zbyt nużąca, 1/3 tekstu za dużo, ale ostatecznie 4*.
00
burgundowezycie

Dobrze spędzony czas

„Złota łyżka” autorstwa Jessy Maxwell to powieść kryminalna, która z pewnością zadowoli miłośników tajemnicy i ze szczyptą słodkości. Książka zabiera nas do malowniczej i zabytkowej rezydencji Grafton w stanie Vermont, gdzie grupa utalentowanych cukierników rywalizuje o prestiżowy tytuł i nagrodę w telewizyjnym show „Bake Week”. Jak zakończy się ta rywalizacja? Kto wygra, a kto tylko przeżyje ten weekend? Maxwell łączy elementy klasycznego whodunit z atmosferą reality show, tworząc dynamiczną historię pełną zwrotów akcji i niespodziewanych odkryć. Postacie są barwne i różnorodne, a za każdą z nich stoi historia oraz ogrom motywacji, by wygrać. Narracja z perspektywy różnych bohaterów pozwala nam na pełniejsze zrozumienie dynamik między nimi oraz na wczucie się w emocje, towarzyszące rywalizacji. Autorka umiejętnie buduje napięcie, stopniowo odsłaniając sekrety i motywacje postaci, co sprawia, że zostajemy wciągnięci w książkę, niczym w prawdziwy program kulinarny, i czytamy rozdzi...
00
Sandi98

Całkiem niezła

Kryminał otoczony programem kulinarnym i wypiekami. To było ciekawe i czytało się przyjemnie. Szkoda, ze wszystko poszło tak łatwo i nie było większego plot twistu. Na pewno był to nietypowy, cozy kryminał
00
Tamtamo

Nie oderwiesz się od lektury

Fenomenalna. Czytało się jednym tchem 😁 Świetnie napisana.
01

Popularność




Za­pra­szamy na www.pu­bli­cat.pl
Ty­tuł ory­gi­nałuGol­den Spoon
Pro­jekt okładki JA­MES IA­CO­BELLI
Ilu­stra­cja na okładce© fstop gmbh/alamy stock photo
Ko­or­dy­na­cja pro­jektuPA­TRYK MŁY­NEK
Re­dak­cjaUR­SZULA ŚMIE­TANA
Ko­rektaALEK­SAN­DRA WIĘK-RUT­KOW­SKA
Re­dak­cja tech­nicznaLO­REM IP­SUM – RA­DO­SŁAW FIE­DO­SI­CHIN
Co­py­ri­ght © 2023 by Jessa Ma­xwell
Po­lish edi­tion © Pu­bli­cat S.A. MMXXIV (wy­da­nie elek­tro­niczne)
Wy­ko­rzy­sty­wa­nie e-bo­oka nie­zgodne z re­gu­la­mi­nem dys­try­bu­tora, w tym nie­le­galne jego ko­pio­wa­nie i roz­po­wszech­nia­nie, jest za­bro­nione.
All ri­ghts re­se­rved.
ISBN 978-83-271-6668-5
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.
jest zna­kiem to­wa­ro­wym Pu­bli­cat S.A.
PU­BLI­CAT S.A.
61-003 Po­znań, ul. Chle­bowa 24 tel. 61 652 92 52, fax 61 652 92 00 e-mail: of­fice@pu­bli­cat.pl, www.pu­bli­cat.pl
Od­dział we Wro­cła­wiu 50-010 Wro­cław, ul. Pod­wale 62 tel. 71 785 90 40, fax 71 785 90 66 e-mail: wy­daw­nic­two­dol­no­sla­skie@pu­bli­cat.pl

Dla Tima, mo­jego tortu z wi­sienką

Pro­log

BETSY

Betsy przy­kłada te­le­fon do ucha, pró­bu­jąc coś usły­szeć. Za oknami wyje wiatr, deszcz bębni o szyby.

– Utknę­li­śmy. Przez ja­kiś czas nie bę­dziemy w sta­nie wró­cić. – Trza­ski za­kłó­ceń znie­kształ­cają głos Me­la­nie. – Bu­rza po­wa­liła kilka drzew. Cze­kamy, aż straż po­żarna usu­nie je z drogi, ale jesz­cze nie przy­je­chali. Nie zdo­łamy...

– Je­ste­ście od­cięci od Gra­fton? – Betsy czuje pa­nikę i na­ra­sta­jący ucisk w klatce pier­sio­wej. Z ekipy te­le­wi­zyj­nej nie ma już ni­kogo: lu­dzie szybko się spa­ko­wali i po­je­chali do mia­sta, żeby zdą­żyć przed bu­rzą. W re­zy­den­cji zo­stali oprócz niej tylko Ar­chie i uczest­nicy. Myśl o tym prze­peł­nia ją grozą. Drżą­cymi dłońmi po­pra­wia na so­bie cienki kasz­mi­rowy swe­ter.

– Co? Cały czas prze­rywa. Ktoś musi wyjść i spraw­dzić, czy na­miot się trzyma. W środku jest tona sprzętu te­le­wi­zyj­nego. Wiem, że sprawy tech­niczne to nie twoja działka, ale mo­gła­byś spraw­dzić, czy wej­ścia są za­sznu­ro­wane? Mam na­dzieję, że na­miot w ogóle prze­trzyma bu­rzę. Mó­wią, że wie­czo­rem ma być jesz­cze go­rzej. Prze­pra­szam, że pro­szę o to cie­bie, ale nie mam ni­kogo in­nego. Ar­chie nie od­biera. Może mo­gła­byś...

– Zro­bię to – prze­rywa jej Betsy. Nie ma mowy, żeby po­pro­siła o co­kol­wiek Ar­chiego. Nie po tym, co zro­bił. – Ale to jest na­prawdę... nie do przy­ję­cia. – Roz­łą­cza się, czu­jąc na­ra­sta­jący gniew. Przez całe dzie­sięć lat pro­wa­dze­nia Bake Week ani razu nie mu­siała wy­ko­ny­wać fi­zycz­nej pracy. Spraw­dza­nie stanu na­miotu po ciemku w cza­sie gwał­tow­nej bu­rzy nie na­leży do jej obo­wiąz­ków. Bie­rze głę­boki od­dech. Uświa­da­mia so­bie, że czę­ściowo sama po­nosi za to winę – to prze­cież ona ka­zała eki­pie no­co­wać w mie­ście. Nie mo­gła znieść my­śli, że będą ła­zić po re­zy­den­cji w swo­ich obło­co­nych bu­cio­rach.

Okno roz­świe­tla bły­ska­wica, za­raz po­tem roz­lega się po­tężny grzmot. Betsy wcho­dzi do gar­de­roby i ściąga z wie­szaka ciężki żółty płaszcz prze­ciw­desz­czowy ojca. Wsu­wa­jąc ręce w rę­kawy, ze smut­kiem stwier­dza, że ma­te­riał prze­stał pach­nieć cy­ga­rami i te­raz ema­nuje wy­łącz­nie de­li­katną wo­nią stę­chli­zny wy­ni­ka­jącą z wie­lo­let­niego nie­uży­wa­nia. Ten pro­blem do­ty­czy zresztą ca­łego Gra­fton Ma­nor. Betsy czuje ukłu­cie wy­rzu­tów su­mie­nia. Ri­chard Gra­fton byłby zdru­zgo­tany, gdyby zo­ba­czył swoją po­sia­dłość w tak pod­upa­dłym sta­nie. Za­wsze bar­dzo o nią dbał, nie­za­leż­nie od kosz­tów. Betsy wzdy­cha i wspina się na pal­cach, żeby ścią­gnąć starą me­ta­lową la­tarkę z wy­so­kiej półki.

Prze­cho­dzi ko­ry­ta­rzem na główną klatkę scho­dową. Deszcz bębni jak sza­lony w dwa cią­gnące się od pod­łogi do su­fitu okna holu. Betsy scho­dzi po­śpiesz­nie po scho­dach i za­trzy­muje się przy drzwiach wej­ścio­wych. Już te­raz czuje się nie­pew­nie. Na­ciąga kap­tur na głowę i z wy­sił­kiem otwiera cięż­kie drew­niane drzwi, wal­cząc z na­pie­ra­ją­cym z prze­ciw­nej strony wia­trem. Choć za­le­d­wie trzy me­try dzielą ją od na­miotu, za ścianą desz­czu ma on po­stać nie­wy­raź­nej bia­łej plamy. Betsy zbiera się w so­bie, po czym wy­cho­dzi na ze­wnątrz. Za­ci­na­jące kro­ple desz­czu nie­mal ją ośle­piają, kiedy po­ko­nuje schody mię­dzy dwoma ka­mien­nymi rzeź­bami lwów le­żą­cych z gło­wami opar­tymi na ła­pach, jakby zre­zy­gno­wały ze sta­wia­nia oporu bu­rzy. Betsy prze­cho­dzi przez wy­sy­pany żwi­rem pod­jazd sma­gana ude­rze­niami desz­czu. Kiedy tylko sta­wia nogę na tra­wie, ob­cas pra­wego buta za­głę­bia się w prze­siąk­niętą wodą mu­rawę. Nie udaje jej się go wy­cią­gnąć i nie­mal traci rów­no­wagę. Pod­ska­ku­jąc na jed­nej no­dze, wy­ciąga but z błota i z po­wro­tem go za­kłada. Cała już ocieka wodą. Ze zło­ścią my­śli o po­rząd­kach, które cze­kają ekipę przed wzno­wie­niem zdjęć. Wszystko się opóźni. I bę­dzie kosz­towne – nie­sa­mo­wi­cie kosz­towne. Ten se­zon pro­gramu za­mie­nia się w je­den wielki chaos.

„Bra­kuje mię­dzy nimi che­mii”, sko­men­to­wał „The Post”, kiedy do in­ter­netu wy­cie­kły na­gra­nia z pierw­szego dnia zdję­cio­wego. Ga­zeta opa­trzyła ar­ty­kuł ty­tu­łem: „Jaki los czeka »Bake Week«?”. Zu­peł­nie jakby ich zda­niem pro­blem sta­no­wiła Betsy. Ja­koś nikt nie na­rze­kał na jej che­mię przed jego przy­by­ciem. Z ni­czym nie było pro­blemu, do­póki on się nie po­ja­wił.

Ze zło­ścią od­chyla połę na­miotu i włą­cza la­tarkę. Deszcz ude­rza w na­miot gwał­tow­nymi se­riami, bęb­niąc w grube płótno spi­cza­stego su­fitu. Betsy omiata sno­pem świa­tła wnę­trze. Wszyst­kie stoły są ide­al­nie upo­rząd­ko­wane, jak za­wsze po za­koń­cze­niu dnia zdję­cio­wego. Ekipa te­le­wi­zyjna sprząta je wie­czo­rem, żeby na­stęp­nego dnia rano uczest­nicy mo­gli z po­wro­tem za­pa­sku­dzić je mąką i gru­dami cia­sta ze swo­ich wy­pie­ków. Wszyst­kie mik­sery stoją ob­ró­cone w tę samą stronę, obok nich leżą po­ukła­dane rów­niutko przy­bory ku­chenne. Ca­łość two­rzy ko­jący wy­strój z pa­ste­lo­wymi ko­lo­rami i me­blami z ja­snego drewna. Wy­strój ide­al­nie pa­su­jący do swoj­skiej, sym­pa­tycz­nej at­mos­fery pro­gramu. Sym­pa­tyczni są rów­nież uczest­nicy, sta­ran­nie wy­se­lek­cjo­no­wani i grun­tow­nie prze­świe­tleni. Betsy dba, żeby do pro­gramu tra­fiali wła­śnie tacy lu­dzie. Ow­szem, zda­rzają się nieco bar­dziej zrzę­dliwe osoby, ale można im to wy­ba­czyć, bo prze­cież wszy­scy tak bar­dzo się sta­rają, za wszelką cenę chcą ide­al­nie wy­paść, wy­grać. Betsy zdaje so­bie sprawę, że ni­gdy nie mu­siała pra­co­wać tak ciężko jak nie­któ­rzy z nich. Nowa grupa ni­czym nie różni się od po­przed­nich. Ja­sne, nie­któ­rzy oka­zali się więk­szym... wy­zwa­niem. Ten se­zon z pew­no­ścią nie na­leży do naj­ła­twiej­szych.

Gdzieś nie­da­leko po­ja­wia się ko­lejny błysk i huk na­stę­puje nie­mal rów­no­cze­śnie. Betsy wzdryga się i pod­cho­dzi do rzędu ka­mer sto­ją­cych na prawo od wej­ścia. Wy­gląda na to, że są bez­pieczne. Pod­łoga wo­kół nich jest su­cha.

Chwilę po­tem po raz ostatni lu­struje świa­tłem wnę­trze na­miotu. My­śli już tylko o po­wro­cie do domu i wy­pi­ciu roz­grze­wa­ją­cego kie­li­szeczka porto. Chce za­po­mnieć o wszyst­kim, co się dziś wy­da­rzyło. Wtedy jed­nak za­uważa ja­kiś nie­ty­powy przed­miot na stole sę­dziow­skim. Betsy kie­ruje na niego świa­tło la­tarki i ru­sza po­woli w tamtą stronę. To chyba cia­sto. Naj­wy­raź­niej ktoś je tu zo­sta­wił po dzi­siej­szych zma­ga­niach uczest­ni­ków. Wy­daje się to jed­nak o tyle dziwne, że na za­koń­cze­nie dnia zdję­cio­wego wszystko po­winno zo­stać do­kład­nie wy­sprzą­tane. Betsy wi­dzi, że cia­sto jest już upie­czone i że wy­cięto z niego ka­wa­łek. Wi­śnio­wo­czer­wony płyn ścieka z pa­tery i spływa na tylną część blatu, gdzie mie­sza się z ka­łużą wody. A więc deszcz zna­lazł jed­nak drogę do środka. Ko­bieta pod­cho­dzi bli­żej. Co za kosz­mar. Trzeba bę­dzie to ju­tro po­sprzą­tać, przez co na­gry­wa­nie pro­gramu roz­pocz­nie się z opóź­nie­niem. Bę­dzie to kosz­towne i mę­czące.

Betsy pod­ska­kuje, kiedy kro­pla wody lą­duje na jej twa­rzy. Unosi rękę i ją ociera. Płyn wy­daje się gę­sty i śli­ski. Pod­sta­wia palce przed la­tarkę i z prze­ra­że­niem stwier­dza, że są po­kryte jaką czer­woną cie­czą. Czymś przy­po­mi­na­ją­cym...

Kie­ruje snop świa­tła w górę. Prze­suwa go po spi­cza­stym skle­pie­niu, po chwili za­trzy­muje. Za­nim jej umysł ma szansę zro­zu­mieć kosz­marny wi­dok, który ma przed oczami, Betsy za­czyna krzy­czeć.

DWA TY­GO­DNIE WCZE­ŚNIEJ

Ko­mu­ni­kat pra­sowy:

Gra­fton w sta­nie Ver­mont [23 maja 2023 r.] – ser­wis stre­amin­gowy Fli­xer ogła­sza roz­po­czę­cie zdjęć do dzie­sią­tego se­zonu Bake Week. Uwiel­biany przez wi­dzów pro­gram ku­li­narny, który dzie­sięć lat temu pod­bił serca lu­dzi na ca­łym świe­cie, wpro­wa­dza nowy eks­cy­tu­jący ele­ment z oka­zji dzie­sią­tej rocz­nicy swego ist­nie­nia: no­wego współ­pro­wa­dzą­cego. Do­tych­cza­sowa sę­dzia i twór­czyni pro­gramu Betsy Mar­tin po­wróci do na­miotu, nie­mniej tym ra­zem do­łą­czy do niej słynny spe­cja­li­sta od wy­pie­ków Ar­chie Mor­ris, pre­zen­ter pro­gramu The Cut­ting Bo­ard. Po raz pierw­szy Bake Week po­pro­wa­dzą za­tem dwie osoby. Jak w po­przed­nich edy­cjach pro­gram zo­sta­nie na­krę­cony na te­re­nie ro­dzin­nej po­sia­dło­ści Betsy Mar­tin, w gó­rach na pół­nocy stanu Ver­mont.

Sze­ścioro uczest­ni­ków przy­bę­dzie do Gra­fton Ma­nor pią­tego czerwca, żeby wziąć udział w ry­wa­li­za­cji o ty­tuł naj­lep­szego cu­kier­nika lub cu­kier­niczki Ame­ryki. Będą ze sobą ry­wa­li­zo­wać od po­nie­działku do piątku w pię­ciu ca­ło­dnio­wych wy­zwa­niach, które za­koń­czą się w pią­tek dwu­oso­bo­wym fi­na­łem. Ze zwy­cięzcą lub zwy­cięż­czy­nią Bake Week pod­pi­sana zo­sta­nie umowa na au­tor­ską książkę ku­char­ską, którą opu­bli­kuje wy­daw­nic­two Fly­ing Fork, od­dział Ma­gnus Bo­oks, naj­więk­szego wy­dawcy ksią­żek ku­li­nar­nych w Ame­ryce. Zwy­cięzca lub zwy­cięż­czyni otrzyma po­nadto upra­gnione tro­feum – Złotą Łyżkę – i ty­tuł naj­lep­szego cu­kier­nika lub cu­kier­niczki ama­tora w Sta­nach Zjed­no­czo­nych.

Z przy­jem­no­ścią pre­zen­tu­jemy szóstkę uczest­ni­ków, któ­rzy zo­stali wy­brani spo­śród po­nad dzie­się­ciu ty­sięcy kan­dy­da­tów. Wszy­scy zna­ko­mi­cie ra­dzą so­bie we wła­snych kuch­niach, nie­mniej nie mo­żemy się do­cze­kać, żeby się prze­ko­nać, jak po­ra­dzą so­bie w na­szym na­mio­cie.

STELLA VE­LA­SQUEZ

Była dzien­ni­karka The Re­pu­blic miesz­ka­jąca w no­wo­jor­skim Bro­okly­nie. Rok temu po­sta­no­wiła opa­no­wać sztukę wy­pieku ciast. Cho­ciaż ma naj­mniej­sze do­świad­cze­nie ze wszyst­kich uczest­ni­ków te­go­rocz­nej edy­cji pro­gramu, dys­po­nuje umie­jęt­no­ściami god­nymi znacz­nie bar­dziej oby­tej cu­kier­niczki. Jej spe­cjal­no­ścią są pięk­nie de­ko­ro­wane cia­sta, które uwiel­bia piec dla swo­ich przy­ja­ciół z No­wego Jorku. Stella jest wielką mi­ło­śniczką Bake Week i twier­dzi, że pro­gram oraz Betsy Mar­tin po­mo­gły jej prze­trwać wiele trud­nych chwil w ży­ciu. „To ogromny za­szczyt uczest­ni­czyć w Bake Week dla ta­kiej no­wi­cjuszki jak ja. Oczy­wi­ście chcia­ła­bym wy­grać, ale wy­star­cza­jącą na­grodą bę­dzie już sama moż­li­wość po­zna­nia mo­jej idolki Betsy Mar­tin”.

HANNA SE­VER­SON

Hanna po­cho­dzi z Eden Lake w Min­ne­so­cie. To duma i ozdoba lo­kal­nego baru U Polly, gdzie pra­cuje od pięt­na­stego roku ży­cia jako cu­kier­niczka i kel­nerka. W oko­licy sły­nie ze swo­ich no­wa­tor­skich prze­pi­sów na tarty. Dwu­dzie­sto­jed­no­let­nia Hanna jest drugą naj­młod­szą uczest­niczką w hi­sto­rii Bake Week, a moż­li­wość wy­stępu w pro­gra­mie za­wdzię­cza pa­sji do cu­kier­nic­twa. Kiedy nie wzbu­dza za­chwy­tów swo­imi wy­pie­kami w ba­rze U Polly, lubi te­sto­wać wła­sne prze­pisy na pie­czywo i de­sery na ro­dzi­nie i są­sia­dach, w szcze­gól­no­ści na swoim chło­paku Be­nie. „Pie­cze­nie jest dla mnie wszyst­kim. Nie mogę się do­cze­kać, żeby za­pre­zen­to­wać światu, na co mnie stać”.

GE­RALD BAP­TI­STE

Ge­rald uro­dził się w no­wo­jor­skim Bro­nxie i pra­cuje jako na­uczy­ciel ma­te­ma­tyki w szkole śred­niej. W wol­nym cza­sie szuka no­wych skład­ni­ków do swo­ich na­ukowo opra­co­wy­wa­nych wy­pie­ków. Z tego po­wodu Ge­rald utrzy­muje bli­skie kon­takty z pro­du­cen­tami zboża z pół­noc­nej czę­ści stanu Nowy Jork. Kiedy tylko po­zwala mu na to czas, wła­sno­ręcz­nie mieli mąkę, a także przy­go­to­wuje wła­sne esen­cje i eks­trakty. „Pie­cze­nie, po­dob­nie jak ży­cie, po­lega na znaj­dy­wa­niu opty­mal­nego roz­wią­za­nia w opar­ciu o do­stępne zmienne”.

PRA­DY­UMNA DAS

Biz­nes­men Pra­dy­umna jest twórcą i by­łym dy­rek­to­rem ge­ne­ral­nym firmy Spa­cer, apli­ka­cji wy­szu­ku­ją­cej wolne miej­sca par­kin­gowe na te­re­nach miej­skich. Po sprze­daży firmy Pra­dy­umna od­dał się bar­dziej re­lak­su­ją­cemu za­ję­ciu – pie­cze­niu ciast dla przy­ja­ciół, któ­rych po­dej­muje czę­sto w swoim luk­su­so­wym apar­ta­men­cie w Bo­sto­nie. Do pie­cze­nia pod­cho­dzi na lu­zie i czę­sto im­pro­wi­zuje ze skład­ni­kami i tech­ni­kami. „W tym pro­gra­mie uczest­ni­czę nie po to, żeby go wy­grać, ale żeby do­świad­czyć cze­goś no­wego, wyjść poza strefę kom­fortu i prze­ko­nać się, ja­kim cu­kier­ni­kiem i czło­wie­kiem mogę się stać”.

LOT­TIE BYRNE

Lot­tie jest eme­ry­to­waną pie­lę­gniarką z King­ston w Rhode Is­land. W wol­nym cza­sie uwiel­bia piec przy­smaki dla swo­jej córki Molly. Może się po­szczy­cić im­po­nu­jącą ko­lek­cją mi­sek, któ­rymi jest ude­ko­ro­wany jej dom. Lot­tie na­uczyła się piec od matki i od naj­młod­szych lat opra­co­wuje wła­sne prze­pisy. Spe­cja­li­zuje się w przy­da­wa­niu tra­dy­cyj­nym wy­pie­kom współ­cze­snych ak­cen­tów. „Wzię­cie udziału w Bake Week od dawna było moim ży­cio­wym ce­lem. Nie mogę się do­cze­kać, kiedy za­pre­zen­tuję Betsy Mar­tin swoje umie­jęt­no­ści w kuchni”.

PE­TER GEL­LAR

Pe­ter mieszka ze swoją ro­dziną w Wo­od­sville w sta­nie New Hamp­shire. Jest bu­dow­lań­cem i spe­cja­li­zuje się w re­no­wa­cji sta­rych bu­dyn­ków. Kiedy nie po­dró­żuje po Wschod­nim Wy­brzeżu i nie na­pra­wia sple­śnia­łych par­kie­tów lub mo­zai­ko­wych po­sa­dzek, można go spo­tkać w jego ulu­bio­nym miej­scu – kuchni – gdzie pie­cze pyszne przy­smaki dla swo­jego męża Fre­de­ricka i ich trzy­let­niej córki Lulu. „Prze­pisy przy­po­mi­nają ar­chi­tek­turę: są po­łą­cze­niem spraw­dzo­nych me­tod z in­dy­wi­du­al­nymi do­dat­kami, dzięki któ­rym cia­sto staje się godne za­pa­mię­ta­nia”.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki