Wysoko wrażliwi i miłość - Elaine N. Aron - ebook

Wysoko wrażliwi i miłość ebook

Elaine N.Aron

4,4
14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

DO 50% TANIEJ: JUŻ OD 7,59 ZŁ!
Aktywuj abonament i zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego, aby zamówić dowolny tytuł z Katalogu Klubowego nawet za pół ceny.


Dowiedz się więcej.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 445

Data ważności licencji: 7/26/2028

Oceny
4,4 (31 ocen)
18
7
5
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
renata670

Nie oderwiesz się od lektury

Książka warta przeczytania dla wszystkich zainteresowanych tematyką wysokiej wrażliwości. Pomaga spojrzeć z różnych perspektyw na swoje przeżycia i relacje z innymi.
10

Popularność




Podzię­ko­wa­nia

Podzię­ko­wa­nia

Mia­łam wiel­kie szczę­ście współ­pra­co­wać z redak­tor Tracy Behar i moją agentką Betsy Amster – obie z wyczu­ciem i inte­li­gent­nie mobi­li­zo­wały mnie do wytę­żo­nej pracy przy spi­sy­wa­niu i obja­śnia­niu myśli na temat miło­ści i tem­pe­ra­mentu, jakie powsta­wały w moim nadak­tyw­nym, wysoko wraż­li­wym mózgu. Za wni­kliwą lek­turę ręko­pisu i cenne uwagi dzię­kuję redak­tor Sarah Whit­mire oraz mojemu mężowi Artowi. Doce­niam także wkład mojego syna Eli­jaha w pracę nad tek­stem książki.

Ogromne podzię­ko­wa­nia należą się oso­bom wysoko wraż­li­wym, które zgo­dziły się na udzie­la­nie mi wie­lo­go­dzin­nych wywia­dów na temat swo­ich związ­ków, a także wielu innym, które wzięły udział w ankie­tach. Wyra­żam rów­nież wdzięcz­ność oso­bom, które zgło­siły się do mnie na psy­cho­te­ra­pię. Opo­wia­da­jąc frag­menty ich histo­rii na kar­tach książki, zmie­nia­łam fakty, dba­łam jed­nak o zacho­wa­nie ory­gi­nal­nych wnio­sków. Te opisy praw­dzi­wych wyda­rzeń nadały książce głę­bię. Czuję się nie­zmier­nie wyróż­niona, że mogłam towa­rzy­szyć ich auto­rom, gdy ujaw­niali swoje prze­ży­cia.

Nota autor­ska do wyda­nia z roku 2016

Nota autor­ska do wyda­nia z roku 2016

Masz przed sobą popra­wione wyda­nie książki The Highly Sen­si­tive Per­son in Love. Pier­wot­nie uka­zała się ona dru­kiem w 2000 roku, ponie­waż jed­nak nie­wiele jej frag­men­tów w moim odczu­ciu wyma­gało zmiany, to wszyst­kie swoje uwagi zawar­łam w niniej­szej nocie. Przede wszyst­kim chcę przy­to­czyć wyniki naj­now­szych badań nad wraż­li­wo­ścią. Pra­gnę rów­nież podzie­lić się dwiema reflek­sjami z obser­wa­cji odbioru książki przez czy­tel­ni­ków w ciągu kil­ku­na­stu lat.

Powoli

Po pierw­sze, ostrze­że­nie dla moich wysoko wraż­li­wych czy­tel­ni­ków. Nie ocze­kuj­cie, że bli­skie wam osoby wpadną w zachwyt, dowie­dziaw­szy się o waszej wraż­li­wo­ści lub roli, jaką odgrywa ona w związku. Mogą ode­brać takie infor­ma­cje jako zagro­że­nie. Być może poczują nad­cią­ga­jącą zmianę i zaczną się oba­wiać, że będzie dla nich przy­kra. Może pomy­ślą, że odda­li­cie się od sie­bie, ponie­waż jeste­ście mniej podobni. Zresztą każde z was ma prawo do takich odczuć. A może odkry­jesz, że masz nowe potrzeby i zaczniesz je gło­śno wyra­żać. Może dotąd nie sądzi­łeś, że potrze­bu­jesz wię­cej spo­koj­nego czasu tylko dla sie­bie, albo dopiero teraz uświa­da­miasz sobie, że cho­dze­nie do hała­śli­wych lokali, które odwie­dza­łeś wraz z part­ne­rem, nie spra­wiało ci wiel­kiej frajdy. Taki wzrost samo­świa­do­mo­ści mógłby ozna­czać dra­styczne zmiany układu sił w związku, jeśli do tej pory osoba wysoko wraż­liwa (WWO) była postrze­gana jako w pewien spo­sób słab­sza czy wręcz zabu­rzona psy­chicz­nie. Teraz oka­zuje się bowiem, że WWO jest nor­malna, a nawet ma pewne szcze­gólne umie­jęt­no­ści oraz równe prawa.

Dla­tego radzę ci, abyś dzia­łał powoli. Wyko­rzy­staj swoją nie­zwy­kłą empa­tię (zob. s. 18) do zro­zu­mie­nia, co twoje nowe spo­strze­że­nia o sobie ozna­czają dla dru­giej osoby. Ona także ma wła­sne potrzeby i należy je usza­no­wać, nawet jeśli dopro­wa­dzą do kon­flik­tów, które będzie­cie musieli wspól­nie roz­wią­zy­wać. Ni­gdy nie uży­waj swo­jej wraż­li­wo­ści jako broni – nie mów na przy­kład: „Jestem wysoko wraż­liwa, więc nie zamie­rzam tego słu­chać”. Z góry umów się z part­ne­rem, że jeśli któ­re­kol­wiek z was dozna nad­po­bu­dze­nia w trak­cie kon­fliktu, zro­bi­cie sobie przy­naj­mniej dwa­dzie­ścia minut „prze­rwy tech­nicz­nej”, a następ­nie na pewno wró­ci­cie do roz­mowy. Nie kon­cen­truj­cie się jed­nak prze­sad­nie na nowo odkry­tej róż­nicy mię­dzy wami. Po kilku mie­sią­cach ta nowa wie­dza na­dal będzie istotna, lecz natu­ral­nie zin­te­gruje się z całym tobą i twoim dotych­cza­so­wym sty­lem rela­cji z bli­skimi ci ludźmi.

Po dru­gie, pra­gnę ostrzec scep­ty­ków. Nie powin­ni­ście się spie­szyć z akcep­to­wa­niem lub odrzu­ca­niem pre­zen­to­wa­nej tu kon­cep­cji wyso­kiej wraż­li­wo­ści. Trudno ci uwie­rzyć w real­ność tej cechy? Nawet ja przez pewien czas w nią wąt­pi­łam. Czy widzę w wyni­kach badań coś, czego w nich naprawdę nie ma? Myślę, że rezul­taty róż­nych eks­pe­ry­men­tów prze­pro­wa­dzo­nych przez nie­za­leż­nych naukow­ców, o któ­rych prze­czy­tasz za chwilę, odpo­wie­dzą na to pyta­nie. Roz­ważmy jed­nak dobre powody do tego, by z początku pod­cho­dzić do wspo­mnia­nej kon­cep­cji ze scep­ty­cy­zmem, a mimo to dać jej drugą szansę.

Być może zasta­na­wiasz się, dla­czego cecha nazy­wana wysoką wraż­li­wo­ścią nie została „odkryta” wcze­śniej. Prze­cież trzy­masz w rękach po pro­stu kolejny porad­nik psy­cho­lo­giczny. Spie­szę wyja­śnić, że ni­gdy nie zamie­rza­łam pisać porad­ników. Zosta­łam do tego przy­mu­szona przez osoby wysoko wraż­liwe, które dowie­działy się o moich bada­niach nauko­wych i prak­tycz­nie zażą­dały ode mnie książki. Oma­wiana tu cecha tem­pe­ra­mentu oczy­wi­ście ist­niała zawsze, choć nazy­wano ją innymi ter­mi­nami. Jej naj­waż­niej­sze ele­menty nie były jed­nak znane, dla­tego opi­sy­wano ją wyłącz­nie w kate­go­riach zewnętrz­nych zacho­wań, takimi sło­wami jak „nie­śmia­łość” lub „intro­wer­tycz­ność”. Osoby wysoko wraż­liwe wcale nie muszą takie być. Poza tym, w prze­ci­wień­stwie do koloru wło­sów, wzro­stu czy płci, wysoka wraż­li­wość jest w dużej mie­rze nie­wi­doczna, co spra­wia, że łatwo umniej­szać jej zna­cze­nie. Tym­cza­sem wywiera ona na nas rów­nie duży wpływ co płeć w tym sen­sie, że oddzia­łuje na wszyst­kie aspekty życia – spo­sób myśle­nia, odczu­wa­nia, pre­fe­ren­cje, wybór zawodu, a także, oczy­wi­ście, rela­cje.

Na tę nie­wi­docz­ność nakłada się jesz­cze to, że typowe osoby wysoko wraż­liwe tak dobrze przy­sto­so­wują się do życia i innych ludzi, iż ich odmien­ność jest nie­mal nie­zau­wa­żalna, jeśli ich dobrze nie znamy. (Nie­mniej ze względu na pewne swoje pro­blemy czy zdol­no­ści nie­które WWO rzu­cają się w oczy i to one mogą kształ­to­wać nasz obraz wysoko wraż­li­wych). W pew­nym sen­sie istotą wyso­kiej wraż­li­wo­ści jest adap­to­wa­nie się.

Kolej­nym powo­dem, dla któ­rego można nie trak­to­wać wyso­kiej wraż­li­wo­ści poważ­nie, jest to, że zale­d­wie 20 pro­cent ludzi rodzi się z tą cechą. Ozna­cza to, że 80 pro­cent popu­la­cji kształ­tuje opi­nię więk­szo­ści na temat ludz­kiej natury. Dla każ­dego z nas natu­ralne jest prze­ko­na­nie, że inni są do nas pod wie­loma wzglę­dami podobni. Pomaga nam to w rozu­mie­niu sie­bie nawza­jem i odczu­wa­niu empa­tii. Mimo to ist­nieją osoby, które odpo­wia­dają „tak” na każde stwier­dze­nie z kwe­stio­na­riu­sza Czy jesteś wysoko wraż­liwy? w tej książce, i takie, które na każde odpo­wia­dają „nie”. Wszy­scy żyjemy w tych samych wspól­no­tach, a nie­któ­rzy nawet pod tym samym dachem, mamy jed­nak bar­dzo różne potrzeby. Ponie­waż nie potra­fimy roz­po­znać, kto z nas jest wraż­liwy, a więk­szość taka nie jest, osoby nie­wy­soko wraż­liwe (nie-WWO) są natu­ral­nie scep­tyczne. Cza­sami nawet WWO uwa­żają, że są lub powinny być takie jak nie-WWO. (Parę słów na temat ter­minu „nie-WWO”: poję­cie WW sto­so­wane jest w ści­słym, nauko­wym zna­cze­niu, które nie suge­ruje, że oso­bom będą­cym nie-WWO bra­kuje wraż­li­wo­ści w sen­sie tro­ski i chęci nie­sie­nia pomocy innym. Zresztą WWO mogą w pew­nych sytu­acjach wcale nie wyka­zy­wać tak rozu­mia­nej wraż­li­wo­ści, na przy­kład w razie nad­po­bu­dze­nia lub „uwi­kła­nia w kom­pleks”, co obja­śniam w dal­szej czę­ści książki).

Ludzie róż­nią się mię­dzy sobą bar­dzo wie­loma wro­dzo­nymi cechami, dla­tego zało­że­nie, że wszy­scy rodzimy się tacy sami, a nasz cha­rak­ter jest kształ­to­wany wyłącz­nie w dro­dze nauki i przez oso­bi­ste decy­zje, może sta­no­wić realne źró­dło kon­flik­tów w rela­cjach. Mamy skłon­ność, aby uwa­żać, że czło­wiek dzia­ła­jący w spo­sób, który nam nie odpo­wiada, powi­nien być zdolny do zmiany tego zacho­wa­nia, jeżeli naprawdę nas kocha. Tym­cza­sem może być do tego zdolny albo może nie być. Na przy­kład nie-WWO czę­sto uwa­żają, że każ­demu powinny się podo­bać gwarne restau­ra­cje czy „roz­mowy o niczym”, więc jeśli komuś się nie podo­bają, po pro­stu wydzi­wia, jest trudny, rosz­cze­niowy. Nic bar­dziej myl­nego. Róż­nica mię­dzy nami spra­wia, że gło­śne lokale i banalne poga­wędki są dla wielu ludzi w porządku, a dla wysoko wraż­li­wych pozo­stają nie do znie­sie­nia. Raz jesz­cze mówię: ta cecha jest realna.

Aktu­alny stan badań

Około roku 1991 zaczę­łam się posłu­gi­wać poję­ciem „wraż­li­wo­ści” w odnie­sie­niu do doro­słych, a w 1997 opu­bli­ko­wa­łam wyniki swo­ich badań; w tym samym cza­sie, a nawet wcze­śniej inni naukowcy badali wraż­li­wość dzieci, wszy­scy jed­nak pra­co­wa­li­śmy bez więk­szego roz­głosu. Jeśli cho­dzi o mnie, prze­pro­wa­dza­łam wywiady z doro­słymi, które posłu­żyły mi do stwo­rze­nia sta­ty­stycz­nie rze­tel­nego kwe­stio­na­riu­sza, oraz pod­ję­łam pewne bada­nia mózgu – sto­so­wa­łam więc podej­ścia nie­moż­liwe do wyko­rzy­sta­nia w pracy z dziećmi. Inni pro­wa­dzili bada­nia z zakresu fizjo­lo­gii i gene­tyki, które póź­niej połą­czono ze zja­wi­skiem wyso­kiej wraż­li­wo­ści. Obec­nie wraż­li­wo­ścią inte­re­suje się wielu naukow­ców z róż­nych ośrod­ków badaw­czych, choć nie wszy­scy uży­wają tych samych ter­mi­nów. Ja nazy­wam cechę, o któ­rej tu mowa, wraż­li­wo­ścią prze­twa­rza­nia zmy­sło­wego (sen­sory pro­ces­sing sen­si­ti­vity), inni bada­cze posłu­gują się takimi poję­ciami, jak wraż­li­wość śro­do­wi­skowa, reak­tyw­ność, bio­lo­giczna wraż­li­wość na kon­tekst, podat­ność dyfe­ren­cyjna (dif­fe­ren­tial susce­pli­bi­lity) czy wraż­li­wość dająca prze­wagę (van­tage sen­si­ti­vity), nie­któ­rzy iden­ty­fi­kują ją za pomocą nazw pew­nych warian­tów gene­tycz­nych albo mówią o pla­stycz­no­ści bądź ela­stycz­no­ści beha­wio­ral­nej, podob­nie jak w opi­sie zacho­wa­nia zwie­rząt.

Pod­stawy

Choć na pewno będą się poja­wiać nowe prze­słanki naukowe, obec­nie znaczna więk­szość naukow­ców wydaje się zga­dzać, że wysoka wraż­li­wość to cecha

wro­dzona, uwa­run­ko­wana gene­tycz­nie czy „kon­sty­tu­cjo­nalna” (choć nie­któ­rzy bada­cze uwa­żają, że na jej wykształ­ce­nie się mogą wpły­wać także inne czyn­niki);

wykry­wana zawsze u mniej­szo­ści, czyli około 20 pro­cent popu­la­cji;

pocią­ga­jąca za sobą skłon­ność do zauwa­ża­nia sub­tel­nych aspek­tów oto­cze­nia oraz zatrzy­my­wa­nia się w nowych sytu­acjach w celu obser­wa­cji i porów­na­nia z wie­dzą z prze­szło­ści (choć cza­sami wie­dza z prze­szło­ści pro­wa­dzi do sto­sun­kowo szyb­szego i pew­niej­szego dzia­ła­nia);

wykształ­cona ewo­lu­cyj­nie u ponad stu gatun­ków, ponie­waż nie­sie pewne korzy­ści pod wzglę­dem prze­trwa­nia;

nie­bę­dąca zabu­rze­niem ani obcią­że­niem, bo cho­ciaż osoby żyjące w nie­sprzy­ja­ją­cych warun­kach, szcze­gól­nie w dzie­ciń­stwie, są bar­dziej nara­żone na doświad­cza­nie trud­no­ści, to te prze­by­wa­jące w przy­ja­znym śro­do­wi­sku i otrzy­mu­jące wspar­cie zazwy­czaj funk­cjo­nują lepiej od innych pod róż­nymi wzglę­dami. Zja­wi­sko to nazywa się podat­no­ścią dyfe­ren­cyjną.

Zaska­ku­jące wyniki badań nad rolą wyso­kiej wraż­li­wo­ści w związ­kach

Bada­nia o praw­do­po­dob­nie naj­więk­szym zna­cze­niu z punktu widze­nia tej książki zostały prze­pro­wa­dzone przez Biancę Ace­vedo i współ­pra­cow­ni­ków (w tym mojego męża i mnie), a ich rezul­taty opu­bli­ko­wano w roku 2014 w „Brain and Beha­vior”. (Przy­ta­cza­jąc donie­sie­nia naukowe, podaję infor­ma­cje umoż­li­wia­jące łatwe wyszu­ka­nie ich w inter­ne­cie. Odno­śniki do więk­szo­ści z nich znaj­dują się też na mojej stro­nie www.hsper­son.com). Wyko­rzy­stano w nich ska­no­wa­nie mózgu, aby dowie­dzieć się, które jego obszary były aktywne pod­czas oglą­da­nia przez WWO i nie-WWO foto­gra­fii obcych osób i swo­ich naj­bliż­szych z rado­snym, smut­nym lub neu­tral­nym wyra­zem twa­rzy. Eks­pe­ry­ment wyka­zał istotne róż­nice mię­dzy bada­nymi gru­pami. Przede wszyst­kim układ neu­ro­nów lustrza­nych osób o wyso­kiej wraż­li­wo­ści oka­zał się bar­dziej aktywny. Neu­rony lustrzane, współ­pra­cu­jące z komór­kami w innych czę­ściach mózgu, które rów­nież były aktyw­niej­sze u wraż­liw­szych uczest­ni­ków bada­nia, są sil­nie powią­zane z empa­tią. Możemy odczu­wać empa­tię rozu­mowo lub nawet przyj­mu­jąc, że inni są tacy jak my, ale dzięki empa­tii lustrza­nej do pew­nego stop­nia fak­tycz­nie współ­od­czu­wamy z dru­gim czło­wie­kiem.

Ponadto WWO bio­rące udział w tym eks­pe­ry­men­cie ogól­nie sil­niej niż pozo­stałe reago­wały na emo­cje, sil­niej reago­wały na emo­cje part­ne­rów niż obcych oraz na pozy­tywne uczu­cia swo­ich part­ne­rów; na widok smutku na twa­rzach naj­bliż­szych ich mózg w więk­szym stop­niu prze­łą­czał się w „tryb dzia­ła­nia” niż w przy­padku oglą­da­nia obcych. Więk­sza aktyw­ność innych obsza­rów mózgu u WWO wska­zy­wała, iż osoby te miały więk­szą świa­do­mość w trak­cie zada­nia. Wszyst­kie te infor­ma­cje świad­czą o real­nych pożyt­kach, jakie ludzie wysoko wraż­liwi wno­szą do swo­ich związ­ków.

Cztery skład­niki wyso­kiej wraż­li­wo­ści – plus piąty

Od roku 2012 myślę o wyso­kiej wraż­li­wo­ści jako cesze obej­mu­ją­cej cztery ele­menty, które okre­ślam skró­tem DOES. Pierw­szym z nich jest głę­bo­kość prze­twa­rza­nia infor­ma­cji (depth of pro­ces­sing – D). Kolej­nym skłon­ność do prze­sty­mu­lo­wa­nia (over­sti­mu­la­tion – O). Jeśli docie­ra­jące do nas bodźce prze­twa­rzamy bar­dzo głę­boko, nad­miar infor­ma­cji może szybko spo­wo­do­wać prze­sty­mu­lo­wa­nie. Trzeci skład­nik to reak­tyw­ność emo­cjo­nalna i empa­tia (emo­tio­nal respon­si­ve­ness and empa­thy – E), będące przed­mio­tem wielu owoc­nych badań. Ostatni ele­ment wyso­kiej wraż­li­wo­ści sta­nowi wyczu­le­nie na sub­telne bodźce (sen­si­ti­vity to sub­tle sti­muli – S).

Nie­trudno zro­zu­mieć, że taki zestaw cha­rak­te­ry­styk ma wpływ na związki oraz wszel­kie inne dzie­dziny życia. Być może zechcesz prze­rwać na chwilę lek­turę i zasta­no­wić się nad osobą wysoko wraż­liwą w two­ich rela­cjach – part­ne­rem, przy­ja­cie­lem lub człon­kiem rodziny. Które z wymie­nio­nych czte­rech cha­rak­te­ry­styk prze­ja­wiają się u niej? Osoba nie­wy­ka­zu­jąca w pew­nym stop­niu wszyst­kich czte­rech ele­men­tów DOES praw­do­po­dob­nie nie jest wysoko wraż­liwa, przy­naj­mniej według mojej defi­ni­cji tego poję­cia.

Nie­dawno musia­łam dodać do powyż­szego opisu podat­ność dyfe­ren­cyjną. Począw­szy od czasu, kiedy zaczy­na­łam zasta­na­wiać się nad wraż­li­wo­ścią, Jay Bel­sky i Michael Plu­ess opra­co­wy­wali teo­rię, w myśl któ­rej praw­do­po­do­bień­stwo prze­trwa­nia DNA rodzi­ców, czyli speł­nie­nia indy­wi­du­al­nego celu ewo­lu­cyj­nego, jest więk­sze, jeżeli nie­które z ich dzieci wyka­zują wysoką wraż­li­wość na bodźce z oto­cze­nia. Takie potom­stwo od uro­dze­nia jest bar­dziej wyczu­lone na nie­bez­pie­czeń­stwa i czer­pie wię­cej korzy­ści ze wszyst­kiego, co może być dla niego przy­datne. Rezul­tat będzie jesz­cze lep­szy, jeśli nie­które dzieci tych samych rodzi­ców nie będą wysoko wraż­liwe, na wypa­dek gdyby oko­licz­no­ści ich dora­sta­nia nie wyma­gały tak dużej wraż­li­wo­ści i zwią­za­nych z nią nakła­dów ener­gii. Przed opu­bli­ko­wa­niem prac Bel­sky’ego i Plu­essa wraż­li­wość była postrze­gana wyłącz­nie jako cecha świad­cząca o sła­bo­ści i mniej­szej odpor­no­ści na nega­tywne doświad­cze­nia, powo­du­jąca na przy­kład skłon­ność do depre­sji i sta­nów lęko­wych. Obec­nie jed­nak wiemy, że lep­szym okre­śle­niem jest podat­ność zarówno na dobre, jak i złe wpływy śro­do­wi­ska. Michael Plu­ess następ­nie zajął się bada­niem samego pozy­tyw­nego aspektu zja­wi­ska, który wcze­śniej był pomi­jany, i nazwał go „wraż­li­wo­ścią dającą prze­wagę” (van­tage sen­si­ti­vity).

Jeśli więc porów­namy na przy­kład WWO z nie-WWO, które miały podob­nie trudne dzie­ciń­stwo, te pierw­sze w doro­słym życiu czę­ściej doświad­czają depre­sji, lęku i nie­śmia­ło­ści oraz zma­gają się z niskim poczu­ciem bez­pie­czeń­stwa w rela­cjach, jak opi­sano w tej książce. Jeżeli jed­nak ich dzie­ciń­stwo prze­bie­gało w wystar­cza­jąco dobrych warun­kach, nie prze­ży­wają one podob­nych pro­ble­mów, a nawet mogą funk­cjo­no­wać lepiej niż pozo­stali ludzie. Choć lęk i depre­sja należą do głów­nych czyn­ni­ków pozwa­la­ją­cych prze­wi­dy­wać roz­pad związku, z dru­giej strony WWO potra­fią lepiej niż inni korzy­stać ze wspar­cia part­nera, jeśli jest sto­sowne, a także – w razie koniecz­no­ści – z pomocy spe­cja­li­stów, któ­rzy rozu­mieją wysoką wraż­li­wość.

BADA­NIA DOTY­CZĄCE GŁĘ­BO­KO­ŚCI PRZE­TWA­RZA­NIA INFOR­MA­CJI

Głę­bo­kość prze­twa­rza­nia infor­ma­cji to główny, a zara­zem naj­trud­niej­szy do obser­wa­cji i bada­nia skład­nik wraż­li­wo­ści. Ujaw­nia się on mię­dzy innymi w tym, że osoby wysoko wraż­liwe mają po pro­stu prze­my­ślane wszyst­kie aspekty danej sprawy, szcze­gól­nie jeśli cho­dzi o pod­ję­cie jakiejś decy­zji – od wyboru smaku lodów po docie­ka­nia na temat sensu życia. Cho­ciaż w efek­cie decy­do­wa­nie może zabie­rać im wię­cej czasu, wro­dzona roz­waga powo­duje, że ich wybory czę­sto są lep­sze. Dla­tego wielu z nich zostaje lide­rami.

Co na ten temat mówi nauka? Bada­nia opu­bli­ko­wane w roku 2011 w „Social Cogni­tive and Affec­tive Neu­ro­science” przez Jadzię Jagiel­lo­wicz i współ­pra­cow­ni­ków pole­gały na porów­na­niu aktyw­no­ści mózgu WWO i nie-WWO pod­czas wyszu­ki­wa­nia róż­nic mię­dzy dwoma nie­wiele róż­nią­cymi się lub wyraź­nie róż­nią­cymi się obraz­kami. Gdy osoby wysoko wraż­liwe przy­glą­dały się ilu­stra­cjom róż­nią­cym się tylko drob­nymi szcze­gó­łami, ich mózg wyka­zy­wał więk­szą aktyw­ność w obsza­rach wyspe­cja­li­zo­wa­nych w tego typu dzia­ła­niach – postrze­ga­niu niu­an­sów i detali, a nie powierz­chow­nych aspek­tów rze­czy­wi­sto­ści. Ozna­cza to, że uczest­nicy wysoko wraż­liwi bar­dziej anga­żo­wali czę­ści mózgu, które odpo­wia­dają za „głęb­sze”, dokład­niej­sze prze­twa­rza­nie infor­ma­cji.

Inny eks­pe­ry­ment, prze­pro­wa­dzony przez nas i naszych kole­gów, opu­bli­ko­wany w tym samym piśmie w roku 2010, porów­ny­wał, jak WWO i nie-WWO w Azji i w Sta­nach Zjed­no­czo­nych radzą sobie z zada­niami per­cep­cyj­nymi o róż­nej trud­no­ści (to zna­czy o róż­nym wyma­ga­nym pozio­mie aktyw­no­ści bądź wysiłku mózgu) zależ­nie od rodzaju kul­tury, z któ­rej wywo­dzą się badani – bar­dziej kolek­tywna w Azji, a indy­wi­du­ali­styczna Ame­ryce Pół­noc­nej. Aktyw­ność mózgowa nie-WWO wyka­zy­wała zwy­cza­jowy dodat­kowy wysi­łek pod­czas pracy nad zada­niem uzna­wa­nym za trud­niej­sze dla ludzi z ich kul­tury, nato­miast mózgi ludzi wysoko wraż­li­wych, niezależ­nie od tego, czy uro­dzili się w Azji, czy w Sta­nach Zjed­no­czo­nych, nie wyka­zy­wały róż­nic w wysiłku przy wyko­ny­wa­niu obu zadań. Uczest­nicy z tej grupy mieli więk­szą łatwość wykra­cza­nia poza wła­sne ten­den­cje kul­tu­rowe do głęb­szego poziomu „istoty rze­czy”.

Bada­nia Bianki Ace­vedo i współ­pra­cow­ni­ków poświę­cone empa­tii, które opi­sa­łam powy­żej, rów­nież wyka­zały, że mózg osób wysoko wraż­li­wych był bar­dziej aktywny w obsza­rach zwią­za­nych z dro­bia­zgo­wym prze­twa­rza­niem per­cep­cyj­nym. Wyniki naszych badań są więc zgodne, a to dobry znak.

Bada­nia doty­czące prze­cią­że­nia sty­mu­la­cją

Osoba, która jest bar­dziej świa­doma wszyst­kiego, co dzieje się wewnątrz i wokół niej, a jed­no­cze­śnie dokład­niej prze­twa­rza docie­ra­jące do niej infor­ma­cje, praw­do­po­dob­nie będzie szyb­ciej niż inni wyczer­py­wać się psy­chicz­nie i fizycz­nie, a zatem ule­gać stre­sowi. Zja­wi­sko to nie­mal nie wymaga nauko­wego wyka­zy­wa­nia, sta­nowi bowiem powszechne doświad­cze­nie osób wysoko wraż­li­wych i jest bar­dzo łatwo zauwa­żane przez ich bli­skich.

Eks­pe­ry­men­tal­nych prze­sła­nek do tego, że osoby wysoko wraż­liwe łatwiej ule­gają prze­sty­mu­lo­wa­niu, dostar­czyło bada­nie Frie­de­riki Ger­sten­berg, opi­sane w 2012 roku w „Per­so­na­lity and Indi­vi­dual Difer­ren­ces”, w któ­rym porów­ny­wano WWO z nie-WWO w trak­cie pomy­sło­wego zada­nia per­cep­cyj­nego. Pole­gało ono na jak naj­szyb­szym oce­nia­niu, czy na ekra­nie moni­tora znaj­duje się litera „T” w dowol­nym poło­że­niu, scho­wana mię­dzy wie­loma lite­rami „L”, uło­żo­nymi w róż­nych kie­run­kach. WWO odpo­wia­dały szyb­ciej i popraw­niej od pozo­sta­łych uczest­ni­ków, ale jed­no­cze­śnie zgła­szały wyż­szy poziom stresu odczu­wa­nego pod­czas wyko­ny­wa­nia zada­nia.

Doświad­cza­nie stresu na sku­tek sil­nej sty­mu­la­cji, na przy­kład hałasu, prze­by­wa­nia w zatło­czo­nym pomiesz­cze­niu lub nie­ustan­nych zmian, nie jest jed­nak głów­nym wyznacz­ni­kiem wyso­kiej wraż­li­wo­ści. Dys­kom­fort sen­so­ryczny wystę­pu­jący bez innych aspek­tów tej cechy może być oznaką zabu­rzeń zwią­za­nych z prze­twa­rza­niem infor­ma­cji zmy­sło­wych, czyli nie­zdol­no­ści do ich popraw­nego segre­go­wa­nia i kla­sy­fi­ko­wa­nia – takie pro­blemy są czymś zupeł­nie innym niż wysoka wraż­li­wość z jej nad­zwy­czaj dro­bia­zgo­wym lub głę­bo­kim prze­twa­rza­niem zmy­sło­wym. Na przy­kład osoby z zabu­rze­niami ze spek­trum auty­zmu cza­sami skarżą się na prze­cią­że­nie sen­so­ryczne, ale w innych sytu­acjach, szcze­gól­nie tych wyma­ga­ją­cych prze­twa­rza­nia sygna­łów spo­łecz­nych, mogą nie­do­sta­tecz­nie reago­wać na sty­mu­la­cję, tak jakby nie potra­fiły ade­kwat­nie oce­nić zna­cze­nia danego bodźca. (Oczy­wi­ście osoba wysoko wraż­liwa może być też auty­styczna lub mieć zabu­rze­nia sen­so­ryczne, ale nie są one toż­same z oma­wianą cechą tem­pe­ra­mentu).

BADA­NIA DOTY­CZĄCE REAK­TYW­NO­ŚCI EMO­CJO­NAL­NEJ I EMPA­TII

Z badań kwe­stio­na­riu­szo­wych i eks­pe­ry­men­tal­nych wiemy, że osoby wysoko wraż­liwe inten­syw­niej reagują zarówno na pozy­tywne, jak i nega­tywne doświad­cze­nia. Naukowcy prze­ko­nu­jąco wyka­zali, że prak­tycz­nie nikt nie prze­twa­rza infor­ma­cji na głę­bo­kim pozio­mie, jeśli nie ma odpo­wied­niej moty­wa­cji emo­cjo­nal­nej. Ozna­cza to, że do głę­bo­kiego ana­li­zo­wa­nia naszych prze­żyć konieczne są emo­cje, a dogłębne prze­twa­rzanie wymaga więk­szej reak­tyw­no­ści emo­cjo­nal­nej. Po każ­dym doświad­cze­niu osoby wysoko wraż­liwe są zawsze bar­dziej zado­wo­lone, poru­szone lub zacie­ka­wione jego rezul­ta­tami i wię­cej o nim roz­my­ślają niż inni. Nie­wąt­pli­wie mecha­nizm ten działa rów­nież w drugą stronę – prze­twa­rzanie infor­ma­cji na głęb­szym pozio­mie wywo­łuje sil­niej­sze emo­cje.

Inten­sywne reak­cje osób wysoko wraż­li­wych, szcze­gól­nie na nega­tywne infor­ma­cje zwrotne doty­czące ich samych lub ich dzia­łań, powo­dują, że bli­scy, i nie tylko, czę­sto zarzu­cają im nad­mierne przej­mo­wa­nie się kry­tyką. Jed­nym z ele­men­tów stra­te­gii prze­trwa­nia WWO jest dąże­nie do poprawy zacho­wa­nia po popeł­nie­niu błędu wyni­ka­jące z ponad­prze­cięt­nej dba­ło­ści o to, by postę­po­wać wła­ści­wie. Każ­demu z nas choć tro­chę zależy. To dla­tego egza­miny moty­wują do nauki – ucznio­wie są zado­wo­leni z dobrych ocen, a niezado­wo­leni ze złych. Mamy nadzieję, że ope­ru­jący nas chi­rurg prze­jął się swo­imi poprzed­nimi błę­dami i wycią­gnął z nich wnio­ski! Osoby wysoko wraż­liwe są po pro­stu sku­tecz­niej­sze w tej pracy.

Czy są jakieś bada­nia na temat reak­tyw­no­ści emo­cjo­nal­nej WWO? Pod­czas eks­pe­ry­mentu prze­pro­wa­dzo­nego razem z Kri­stin Davies, któ­rego wyniki opu­bli­ko­wa­li­śmy w roku 2005 w „Per­so­na­lity and Social Psy­cho­logy Bul­le­tin”, zasu­ge­ro­wa­li­śmy stu­den­tom, że roz­wią­zu­jąc test spraw­dza­jący „zdol­ność prak­tycz­nego rozu­mo­wa­nia”, pora­dzili sobie dosko­nale albo słabo. Co drugi stu­dent w sali otrzy­my­wał wer­sję testu zawie­ra­jącą bar­dzo skom­pli­ko­wane zada­nia, a pozo­stali wer­sję z zada­niami moż­li­wymi do roz­wią­za­nia w ciągu minuty. Każdy uczest­nik bada­nia sie­dział więc pomię­dzy oso­bami, dla któ­rych test oka­zy­wał się albo wyjąt­kowo łatwy, albo wyjąt­kowo trudny. Stu­denci wysoko wraż­liwi znacz­nie inten­syw­niej prze­ży­wali wzbu­dzone w nich prze­ko­na­nie, że pora­dzili sobie bar­dzo dobrze lub że wypa­dli kiep­sko. (Bez­po­śred­nio po zakoń­cze­niu bada­nia wszyst­kim uczest­nikom wyja­śniono, na czym pole­gała mani­pu­la­cja).

Seria eks­pe­ry­men­tów oraz bada­nia akty­wa­cji mózgu prze­pro­wa­dzone przez Jadzię Jagiel­lo­wicz i opu­bli­ko­wane w „Social Beha­vior and Per­so­na­lity” w roku 2016, wyka­zały, że osoby wysoko wraż­liwe reagują sil­niej niż inne zarówno na widok miłych foto­gra­fii (przed­sta­wia­ją­cych np. szcze­niaki, kocięta, tort uro­dzi­nowy), jak i tych nie­mi­łych (np. węży i pają­ków), ale w szcze­gól­no­ści na te przy­jemne, zwłasz­cza jeśli dana osoba miała szczę­śliwe dzie­ciń­stwo, co być może tłu­ma­czy pozy­tywną stronę podat­no­ści dyfe­ren­cyj­nej. Oczy­wi­ście wiąże się to także z omó­wioną już emo­cją spo­łeczną empa­tii.

Bada­nia doty­czące wyczu­le­nia na sub­tel­no­ści

Do takich badań należą oczy­wi­ście wspo­mniane bada­nia akty­wa­cji mózgu, zwłasz­cza pierw­sze, w któ­rym uczest­nicy poszu­ki­wali drob­nych albo wyraź­nych róż­nic mię­dzy obraz­kami i które wyka­zało dużo więk­szą aktyw­ność mózgu WWO pod­czas wyszu­ki­wa­nia sub­tel­nych szcze­gó­łów w porów­na­niu z nie-WWO. Innym przy­kła­dem jest bada­nie kul­tu­rowe, w któ­rym łatwość postrze­ga­nia drob­nych róż­nic nie pod­le­gała wpły­wowi kul­tury pocho­dze­nia WWO, a pod­le­gała w przy­padku nie-WWO. Cie­kawe rezul­taty przy­niósł także eks­pe­ry­ment Ger­sten­berg, w któ­rym WWO i nie-WWO miały wska­zy­wać litery „T” poja­wia­jące się w róż­nych poło­że­niach w gąsz­czu swo­bod­nie obró­co­nych liter „L”. Osoby wysoko wraż­liwe wyko­ny­wały to zada­nie szyb­ciej i popraw­niej.

Gene­tyka i ewo­lu­cja

W arty­kule z roku 1997 pod­ję­li­śmy roz­wa­ża­nia nad ewo­lu­cyj­nymi przy­czy­nami poja­wia­nia się cechy wyso­kiej wraż­li­wo­ści u tego samego odsetka osob­ni­ków (20 pro­cent) w ponad stu róż­nych gatun­kach. Ewi­dent­nie ist­nieją dwie stra­te­gie prze­trwa­nia, zależ­nie od sytu­acji. Stra­te­gia wraż­li­wo­ści polega na uważ­nej obser­wa­cji oto­cze­nia przed roz­po­czę­ciem dzia­ła­nia, chyba że wcze­śniej­sze obser­wa­cje nauczyły nas, iż szybka reak­cja będzie teraz bar­dziej pożą­dana. Druga stra­te­gia polega na natych­mia­sto­wym, „śmia­łym” dzia­ła­niu bez dokład­nego ana­li­zo­wa­nia oko­licz­no­ści.

W arty­kule opu­bli­ko­wa­nym w „Pro­ce­edings of the Natio­nal Aca­demy of Scien­ces” w roku 2008 Max Wolf i współ­pra­cow­nicy opi­sali poten­cjalne ewo­lu­cyjne wyja­śnie­nie powsta­nia wraż­li­wo­ści, oparte na symu­la­cji kom­pu­te­ro­wej oraz zebra­nych danych i prze­my­śle­niach. Na przy­kład zwie­rzęta potra­fiące dostrze­gać drobne róż­nice mię­dzy tra­wami, któ­rymi się żywią, mają więk­szą szansę na prze­ży­cie niż pozo­stałe osob­niki w sta­dzie, jeżeli róż­nice w war­to­ści odżyw­czej dostęp­nych gatun­ków traw są istotne. Jeśli zaś trawy na danym tere­nie są mało zróż­ni­co­wane, zauwa­ża­nie detali odróż­nia­ją­cych jedne od dru­gich jest tylko stratą czasu i ener­gii.

Dla­czego więk­szość lub przy­naj­mniej połowa popu­la­cji nie cha­rak­te­ry­zuje się wysoką wraż­li­wo­ścią? Symu­la­cje kom­pu­te­rowe oraz obser­wa­cje z natury wska­zują, że gdyby osob­niki szcze­gól­nie wraż­liwe nie sta­no­wiły mniej­szo­ści, wraż­li­wość jako cecha nie byłaby nikomu przy­datna – na przy­kład w sytu­acji opi­sa­nej powy­żej lep­sza trawa zosta­łaby tak szybko wyje­dzona, że żadne zwie­rzę w sta­dzie nie odnio­słoby szcze­gól­nej korzy­ści. Prze­ma­wia do mnie argu­ment, że gdyby choć połowa kie­row­ców unie­ru­cho­mio­nych w korku znała i wybrała alter­na­tywną trasę, sta­łaby się ona tak samo nie­prze­jezdna (lubię ten przy­kład dla­tego, że zawsze znaj­duję wła­sne, mniej uczęsz­czane trasy, by omi­jać tłok).

Jakie geny mogłyby tłu­ma­czyć wysoką wraż­li­wość? Po pierw­sze, będą to warianty dzie­dzi­czo­nych przez wszyst­kich nas genów, decy­du­jące o ujaw­nie­niu się danej cechy, na przy­kład koloru oczu czy wzro­stu. Gen deter­mi­nu­jący obieg sero­to­niny w mózgu, nazy­wany genem trans­por­tera sero­to­niny, ma trzy warianty – krótki-krótki, krótki-długi i długi-długi. W roku 2012 Ceci­lie Lich i jej współ­pra­cow­nicy z Cen­trum Zin­te­gro­wa­nego Obra­zo­wa­nia Mole­ku­lar­nego Mózgu w Kopen­ha­dze odkryli, że sporo, a może nawet więk­szość osób wysoko wraż­li­wych posiada jeden z „krót­kich” warian­tów tego genu.

Przez wiele lat było wia­domo, że „krót­kie” warianty genu trans­por­tera sero­to­niny mają zwią­zek z depre­sją i róż­nymi innymi pro­ble­mami emo­cjo­nal­nymi – ale nie zawsze. Osoby cier­piące na depre­sję zwy­kle miały te warianty genu, jed­nak nie wszy­scy ludzie o takim geno­ty­pie koniecz­nie mieli depre­sję. W rze­czy­wi­sto­ści nie­któ­rzy byli bar­dzo szczę­śliwi i świet­nie radzili sobie emo­cjo­nal­nie. Obec­nie wiemy, że „krótki” wariant genu trans­por­tera sero­to­niny powo­duje podat­ność dyfe­ren­cyjną. Jest on zwią­zany na przy­kład z lep­szą zdol­no­ścią do podej­mo­wa­nia decy­zji oraz czer­pa­niem więk­szych korzy­ści ze wspar­cia spo­łecz­nego – cechami bar­dzo pożą­da­nymi u part­nera.

Rezusy to małpy będące praw­do­po­dob­nie jedy­nym gatun­kiem poza czło­wie­kiem, u któ­rego wystę­puje ten wariant genu. Posia­da­jące go osob­niki począt­kowo cha­rak­te­ry­zo­wano jako „spięte”, ponie­waż łatwo ule­gały stre­sowi (pomyślmy o prze­sty­mu­lo­wa­niu i reak­tyw­no­ści emo­cjo­nal­nej), jed­nak gdy były umie­jęt­nie wycho­wy­wane przez matki, czę­sto docho­dziły do szczy­tów hie­rar­chii stada (pomyślmy o głę­bo­kim prze­twa­rza­niu oraz świa­do­mo­ści szcze­gó­łów). Co cie­kawe, zarówno ludzie, jak i rezusy są isto­tami bar­dzo spo­łecz­nymi i zdol­nymi przy­sto­so­wy­wać się do więk­szej liczby róż­no­rod­nych śro­do­wisk niż inne naczelne. Można by podej­rze­wać, że umie­jęt­ność adap­ta­cji do nowych warun­ków zawdzię­czają temu, iż wysoko wraż­liwi człon­ko­wie grupy mają zdol­ność dostrze­ga­nia niu­an­sów – na przy­kład tego, które nowe pokarmy można bez­piecz­nie zja­dać albo jakich nie­bez­pie­czeństw należy uni­kać – co uła­twia prze­trwa­nie popu­la­cji w nowym miej­scu.

W roku 2011 Scho­ebi i współ­pra­cow­nicy donie­śli w „Emo­tion”, że ludzie posia­da­jący krótki allel oma­wia­nego genu bar­dziej ule­gają wpły­wom emo­cji part­nera. Dwa lata póź­niej Haase i współ­pra­cow­nicy opu­bli­ko­wali tam arty­kuł mówiący o tym, że jeśli part­ner wyraża wię­cej pozy­tyw­nych emo­cji pod­czas kon­fliktu (obser­wo­wa­nego w warun­kach labo­ra­to­ryj­nych), nawet po wielu latach wiąże się to sta­ty­stycz­nie z odczu­wa­niem więk­szej satys­fak­cji z mał­żeń­stwa, ale tylko u osób posia­da­jących krótki wariant genu.

Inną gene­tyczną ścieżkę do wyso­kiej wraż­li­wo­ści przed­sta­wili w roku 2011 naukowcy z Chin pod kie­run­kiem Chun­hui Chena. W „PLoS ONE” stwier­dzili oni, że warianty sied­miu genów zwią­za­nych z trans­por­tem dopa­miny mają zwią­zek z wyso­kimi wyni­kami w skali wraż­li­wo­ści. W roku 2015, porów­nu­jąc aktyw­ność mózgu WWO i nie-WWO w sta­nie spo­czynku w ska­ne­rze do rezo­nansu, odkryli oni, że geny te sil­nie wpły­wają na pewne czę­ści mózgu, spra­wia­jąc, iż stają się one mniej aktywne u osób o wyso­kiej wraż­li­wo­ści niż u innych.

Ostatni eks­pe­ry­ment: WWO a nuda w związ­kach

W 2010 roku prze­pro­wa­dzi­li­śmy z mężem serię badań, któ­rych wyniki refe­ro­wa­li­śmy dwu­krot­nie na kon­fe­ren­cjach, ale nie opu­bli­ko­wa­li­śmy jesz­cze w for­mie arty­kułu. Zawsze inte­re­so­wało nas to, jak bar­dzo zwy­kła nuda w rela­cji wpływa na poziom satys­fak­cji part­ne­rów z ich związku. Zasta­na­wia­li­śmy się szcze­gól­nie nad sytu­acją osób wysoko wraż­li­wych. Jak bar­dzo nudzą się w związ­kach w porów­na­niu z nie-WWO? Na dwóch odręb­nych gru­pach uczest­ni­ków prze­pro­wa­dzi­li­śmy eks­pe­ry­ment, który wyka­zał, że wysoko wraż­liwi czują się zde­cy­do­wa­nie bar­dziej znu­dzeni, nawet jeśli pod innymi wzglę­dami zwią­zek jest dla nich tak samo satys­fak­cjo­nu­jący jak dla nie-WWO.

Powtó­rzy­li­śmy bada­nie z udzia­łem trze­ciej grupy, ale dodat­kowo zapy­ta­li­śmy uczest­ni­ków, czy kiedy czują nudę w związku, mają ochotę wyjść z domu, by zro­bić coś nowego i eks­cy­tu­ją­cego, czy raczej prze­pro­wa­dzić głę­boką roz­mowę z part­ne­rem na jakiś istotny oso­bi­ście temat. Zwłasz­cza jeśli osoby wysoko wraż­liwe mówiły, że lubią zasta­na­wiać się nad sen­sem swo­ich doświad­czeń (tak jak więk­szość WWO), nie­mal wszyst­kie stwier­dzały, że potrze­bują wła­śnie głę­bo­kiej roz­mowy, aby pozbyć się nudy.

Zła wia­do­mość jest taka, że bez takich roz­mów osoby wysoko wraż­liwe szcze­gól­nie szybko zaczy­nają odczu­wać znu­dze­nie związ­kiem, co praw­do­po­dob­nie zda­rza się czę­ściej, jeśli ich part­ner nie jest wysoko wraż­liwy. Z dru­giej strony jed­nak WWO nie pozwa­lają, by sprawa ta umniej­szała ich ogólne zado­wo­le­nie z rela­cji. Być może są przy­zwy­cza­jone. Z naszych badań pły­nie jed­nak wnio­sek, że obie strony powinny zasta­no­wić się nad tym, jak pogłę­bić swoje roz­mowy, tak by uczy­nić rela­cję cie­kaw­szą dla obu stron.

Nowe stare myśli o miło­ści, WWO i ducho­wo­ści

Niniej­sza książka doty­czy rów­nież ducho­wej strony związ­ków, ponie­waż zauwa­ży­łam, że osoby wysoko wraż­liwe czę­sto są bar­dziej udu­cho­wione niż inni, co na różne spo­soby odci­ska się na ich rela­cjach, na przy­kład przez zacie­ka­wia­nie part­ne­rów ducho­wo­ścią. Jak sta­ram się jasno przed­sta­wić w tej książce, każdy bli­ski zwią­zek z dru­gim czło­wie­kiem może się stać ścieżką duchową. Są jesz­cze dwa nie­wspo­mniane tu dotąd źró­dła, które mogą się oka­zać przy­datne dla nie­któ­rych z was, choć nie należą do łatwych lek­tur. Pierw­szym z nich jest książka Adolfa Guggenbühla-Cra­iga Mar­riage: Dead or Alive (Mał­żeń­stwo – żywe czy mar­twe). Autor uważa, że ludzie, któ­rzy pobie­ra­jąc się (a ja powie­dzia­ła­bym: anga­żu­jąc się w dowolną bli­ską rela­cję), ocze­kują od tej pory nie­prze­rwa­nego szczę­ścia, z pew­no­ścią się roz­cza­rują. Tylko jeśli postrze­gamy mał­żeń­stwo jako drogę do roz­woju, kształ­to­wa­nia cha­rak­teru i wzbo­ga­ca­nia wła­snej duszy, czę­sto przez walkę z trud­no­ściami, możemy mówić, iż jest ono żywe. Myślę, że osoby wysoko wraż­liwe mają szcze­gólną zdol­ność doce­nia­nia tej funk­cji rela­cji, na przy­kład kiedy pomimo roz­cza­ro­wa­nia bra­kiem głębi w roz­mo­wach z part­ne­rem akcep­tują ist­nie­jący stan rze­czy i potra­fią odczu­wać satys­fak­cję z bycia w związku.

Dru­gim auto­rem, na któ­rego warto zwró­cić uwagę, jest Mar­tin Buber. Nie­któ­rzy uwa­żają jego kla­syczne dzieło Ja i Ty za trudne w odbio­rze i wolą łatwiej­sze frag­menty The Know­ledge of Man (Pozna­nie czło­wieka) lub Between Man and Man (Mię­dzy czło­wie­kiem a czło­wie­kiem). Czy­ta­jąc opisy Ja i Ty (w odróż­nie­niu od Ja i To) zawarte w któ­rej­kol­wiek z wymie­nio­nych prac, wyczu­jesz, czym jest głę­bia rela­cji mię­dzy­ludz­kich, któ­rej poszu­kują osoby wysoko wraż­liwe. Buber jest prze­ko­nany, że tak głę­boki kon­takt można nawią­zać na kilka chwil w nie­mal każ­dym związku z drugą osobą, nawet jeśli znamy ją bar­dzo krótko. Jego zda­niem momenty takie mogą wystę­po­wać w rela­cjach nie tylko z ludźmi, lecz także z ele­men­tami przy­rody, na przy­kład z drze­wami lub zwie­rzę­tami, jak rów­nież z Bogiem. Buber twier­dzi, że jeśli czło­wiek doświad­czy wystar­cza­jąco wielu chwil Ja–Ty z innymi ludźmi, to nawet będąc ate­istą, natrafi na Ja–Ty z Bogiem.

Ostat­nio myśla­łam o tym, że osoby wysoko wraż­liwe mają szcze­gólną potrzebę ścieżki ducho­wej oraz prak­tyk ducho­wych, które je po niej popro­wa­dzą. Być może jed­nak w rze­czy­wi­sto­ści są to trzy ścieżki. Sza­mani dzielą świat na trzy porządki: świat wyż­szy, nasz świat „rze­czy­wi­sty” i świat niż­szy. Pozna­nie każ­dego z nich jest konieczne do tego, by wyko­ny­wali swą pracę uzdra­wia­nia i nie­sie­nia pomocy. Dla mnie ścieżka w świe­cie niż­szym ozna­cza dąże­nie do zro­zu­mie­nia roli snów oraz arche­ty­po­wego, nie­świa­do­mego, cie­ni­stego kró­le­stwa psy­chiki, szcze­gól­nie mojej wła­snej. Ścieżka świata „rze­czy­wi­stego” polega na pogłę­bia­niu bli­skich rela­cji z innymi (a być może także twór­czym wyra­ża­niu tego, co zna­leź­li­śmy w pozo­sta­łych świa­tach). W książce tej naj­ob­szer­niej opi­suję wła­śnie te dwa „światy”.

W moim życiu świat wyż­szy jest repre­zen­to­wany przez medy­ta­cję, ale podobną funk­cję mogą speł­niać modli­twa, czas spę­dzany na łonie natury lub cokol­wiek innego. Prak­ty­kuję medy­ta­cję (trans­cen­den­talną) od czter­dzie­stu pię­ciu lat i jestem pewna, że pomaga mi to we wszyst­kich aspek­tach życia, włącz­nie ze związ­kami, spra­wia­jąc, że pnę się ku górze. Cho­ciaż współ­cze­śni prze­wod­nicy po każ­dej z trzech ście­żek czę­sto pomi­jają, a nawet ośmie­szają pozo­stałe dwie, w rozu­mie­niu sza­ma­nów te trzy ścieżki nie są z sobą sprzeczne, ale się uzu­peł­niają, nale­żąc do jed­nej więk­szej rze­czy­wi­sto­ści.

Wspo­mniane trzy ścieżki są już wple­cione w moją książkę, jed­nak tutaj chcę pod­kre­ślić, że przy­naj­mniej nie­które prak­tyki duchowe mogą się stać wspa­niałą, nie­zwy­kłą i war­to­ściową czę­ścią naszego doświad­cze­nia, jeśli towa­rzy­szą nam przez wiele lat. Czę­sto sły­szymy, że nikt nie jest zbyt młody, by zacząć odkła­dać na eme­ry­turę, ale także, że ni­gdy nie jest na to za późno. Nade wszystko zaś nie należy rezy­gno­wać z inwe­sty­cji finan­so­wych, nawet gdy przy­cho­dzą cięż­kie czasy. Jakie jed­nak będzie to życie na eme­ry­tu­rze, przy­naj­mniej dla wysoko wraż­li­wych, jeżeli rów­no­cze­śnie nie będziemy inwe­sto­wali w coś głęb­szego? Nie­za­leż­nie od tego, w jakim jeste­śmy teraz wieku, wszyst­kim nam przy­bywa lat. Jeżeli będzie nam też przy­bywać tego, co sub­telne i duchowe, koń­co­wym rezul­ta­tem nie będzie tylko stare, umie­ra­jące ciało. Życzę ci, abyś zna­lazł naj­lep­szy dla sie­bie spo­sób prze­mie­rza­nia drogi w stronę osta­tecz­nej, naj­peł­niej­szej głębi miło­ści.

Wstęp

Wstęp

Wpływ dzie­dzi­czo­nej cechy tem­pe­ra­mentu, jaką jest wysoka wraż­li­wość, na miłość inte­re­suje mnie nie tylko ze wzglę­dów czy­sto nauko­wych. Doświad­czam go od lat i od lat się go uczę, czy tego chcę, czy nie. Mimo że mój przy­pa­dek ilu­struje zale­d­wie jeden z wielu spo­so­bów, w jakie wysoka wraż­li­wość może kształ­to­wać zwią­zek dwojga ludzi, z pew­no­ścią uzmy­sła­wia głę­boki zasięg oddzia­ły­wa­nia tej cechy na miłość.

Co nas różni

Mój mąż Art, psy­cho­log spo­łeczny, jest nie­spo­koj­nym duchem. Jeśli wycho­dzi na samotny spa­cer, zabiera z sobą odtwa­rzacz muzyki. Woli jed­nak spa­cerować ze mną.

Ja lubię raczej prze­chadzki w poje­dynkę, a jadąc sama, mogę przez pięć godzin pro­wa­dzić samo­chód bez włą­cza­nia radia. Po pro­stu roz­my­ślam.

Art świet­nie sobie radzi pod pre­sją. Nikogo innego nie chcia­ła­bym mieć przy sobie pod­czas kry­zysu; poja­wia się na sce­nie i wszystko zała­twia. Jed­no­cze­śnie nie zauważa jed­nak, że wyłą­cze­nie flu­ore­scen­cyj­nego świa­tła i wyrów­na­nie dywanu mogłoby uprzy­jem­nić atmos­ferę w pokoju, choćby wcho­dził do niego sto razy. Wyczu­wa­nie sub­tel­nych spo­so­bów udo­sko­na­le­nia cze­goś natu­ral­niej przy­cho­dzi mnie.

Gdy jeste­śmy razem na kon­fe­ren­cji, Art spę­dza czas z innymi uczest­ni­kami od śnia­da­nia do póź­nej nocy, prze­cho­dząc od jed­nej grupki zna­jo­mych do dru­giej. Ja biorę udział w zaję­ciach i cza­sami towa­rzy­szę mężowi na obie­dzie lub pod­czas ban­kietu, ale więk­szość czasu spę­dzam w hote­lo­wym pokoju, spa­ce­ruję po oko­licy lub pro­wa­dzę długą roz­mowę z innym samot­ni­kiem.

Według Arta wszel­kie dzia­ła­nie ma cha­rak­ter duchowy. Świę­to­ścią jest codzienne życie. Ja zawsze mam ochotę się wyco­fy­wać, ponie­waż czuję się roz­darta mię­dzy rze­czy­wi­sto­ścią ocze­ki­wań spo­łecz­nych a moim wewnętrz­nym, atrak­cyj­nym duchowo świa­tem, który odnaj­duję wyłącz­nie w samot­no­ści.

Cza­sami doku­czam mężowi, przy­po­mi­na­jąc, jak pew­nego dnia zapy­tał mnie, skąd wzię­łam tę piękną „nową” repro­duk­cję, którą powie­si­łam w kuchni pół­tora roku wcze­śniej. Nato­miast on niczego mi żar­tem nie wypo­mina – wie, że zbyt mocno bym się prze­jęła.

Oboje, jeśli trzeba, potra­fimy pra­co­wać po szes­na­ście godzin bez prze­rwy. Ja tego nie zno­szę, Art nie ma z tym pro­blemu. Kiedy po takiej sesji leżę w łóżku, jestem zbyt pobu­dzona, by zasnąć. A on kła­dzie się obok i po minu­cie chra­pie jak niedź­wiedź, który zapadł w sen zimowy.

Przez wiele lat oboje uwa­ża­li­śmy, że ja jestem nad­mier­nie emo­cjo­nalna, a on „tro­chę ode­rwany”. Oczy­wi­ście ja wię­cej o tym roz­my­śla­łam. Waha­łam się mię­dzy dwiema inter­pre­ta­cjami naszego związku. Albo postrze­ga­łam sie­bie jako chorą, a Arta jako okaz zdro­wia psy­chicz­nego, albo czu­łam się geniu­szem stłam­szo­nym przez powierz­chow­nego i mało świa­do­mego part­nera. Wła­ści­wie wola­łam uwa­żać, że to ja sta­no­wię pro­blem. Tak bar­dzo chcia­łam kochać swo­jego męża. Cza­sami jed­nak marzy­łam o kimś innym, kto miałby głęb­szą oso­bo­wość i mógłby mnie pro­wa­dzić przed obli­cze samego Boga. Tym­cza­sem Art być może nie miałby nic prze­ciwko bar­dziej spon­ta­nicz­nej i towa­rzy­skiej part­nerce – takiej, która mówi­łaby wię­cej niż ja i bar­dziej uży­wała życia. Nie przej­mo­wał się jed­nak dzie­lą­cymi nas róż­ni­cami. Tylko ja mia­łam z nimi kło­pot.

Nie byłam z sie­bie zado­wo­lona. Naprawdę uwa­ża­łam, że coś jest ze mną nie w porządku, cho­ciaż trzeba oddać Artowi, że jemu ni­gdy nie przy­szło to do głowy. Podo­bały mu się moje zaan­ga­żo­wa­nie, kre­atyw­ność, intu­icja, skłon­ność do roz­my­ślań i poważ­nych roz­mów, świa­do­mość sub­tel­nych detali, inten­sywne emo­cje. Ja nato­miast uwa­ża­łam, że są to akcep­to­walne, powierz­chowne prze­jawy jakiejś okrop­nej ukry­tej wady, któ­rej ist­nie­nie w sobie podej­rze­wa­łam przez całe życie. To, że Art poko­chał mnie pomimo niej, w moim prze­ko­na­niu było cudem.

Pod innymi wzglę­dami nie jeste­śmy oczy­wi­ście swo­imi prze­ci­wień­stwami. Ani książka ta nie doty­czy tylko związ­ków osób wysoko wraż­li­wych (WWO) z nie­wy­soko wraż­li­wymi (nie-WWO). W dużej czę­ści jest poświę­cona miło­ści wysoko wraż­li­wych do sie­bie samych i do sie­bie nawza­jem. Poza tym Art nie jest „wysoko niewraż­liwy”. Nie lubi tłu­mów, nie znosi prze­mocy w fil­mach, kocha sztukę. Jest bar­dzo sumienny i zawsze dąży do har­mo­nii z innymi oraz z wła­snym wnę­trzem. W teście wyso­kiej wraż­li­wo­ści zamiesz­czo­nym na s. 51–52 uzy­skuje wynik średni – 9 punk­tów (śred­nie wyniki nie są zbyt czę­ste – zazwy­czaj ludzie są albo zde­cy­do­wa­nie wysoko wraż­liwi, albo nie). Art uwiel­bia miłość, bli­skość, intym­ność. Zresztą nasze bada­nia naukowe wła­ści­wie zawsze doty­czyły i wciąż doty­czą przede wszyst­kim miło­ści oraz bli­skich rela­cji.

Oso­bi­ście jesz­cze kilka lat temu nie byłam do końca pewna, czy chcę i czy potra­fię być bli­sko z kim­kol­wiek. Sta­ra­łam się powścią­gać swoją skłon­ność do nega­tyw­nego myśle­nia, kolejną część rze­ko­mej wady, aż kry­zys wieku śred­niego spra­wił, że czara gory­czy się prze­lała. Dla Arta był to bar­dzo trudny czas, ponie­waż zaczę­łam bar­dzo obce­sowo wyra­żać swoje nie­za­do­wo­le­nie z życia. To wów­czas otwo­rzyła się jed­nak droga do poko­na­nia naszych trud­no­ści – i do napi­sa­nia tej książki.

Na scenę wkra­cza osoba wysoko wraż­liwa

Prze­łom nastą­pił, kiedy psy­cho­te­ra­peuta, do któ­rego zwró­ci­łam się o pomoc, kil­ku­krot­nie wspo­mniał, że jestem „wysoko wraż­liwa”. To otwo­rzyło mi oczy. Czy to wła­śnie jest moją rze­komą wadą? Może wcale nie wadą? W ten spo­sób zaczęły się moje naukowe bada­nia nad oso­bami wysoko wraż­li­wymi.

Czy­tel­ni­kom, dla któ­rych jest to nowy ter­min, chcia­ła­bym wyja­śnić, że osoby wysoko wraż­liwe sta­no­wią 15–20 pro­cent całej popu­la­cji. Ludzie ci uro­dzili się z ukła­dem ner­wo­wym gene­tycz­nie zapro­gra­mo­wa­nym tak, że są bar­dziej uważni na niu­anse, bar­dziej skłonni do głę­bo­kiej reflek­sji nad wła­snymi prze­ży­ciami wewnętrz­nymi, a co za tym idzie, bar­dziej podatni na prze­cią­że­nie zda­rze­niami zewnętrz­nymi. Cechę tę opi­suję szcze­gó­łowo w roz­dziale 1. Wysoka wraż­li­wość nie jest moim wymy­słem, ale zja­wi­skiem, które badali i badają rów­nież inni naukowcy. Pra­gnę przez to powie­dzieć, że nie cho­dzi tu o jakąś bła­hostkę, ale o istotną, nor­malną, dzie­dzi­czoną róż­nicę w funk­cjo­no­wa­niu całego układu ner­wo­wego, mającą wpływ na każdy aspekt życia. Wysoka wraż­li­wość cha­rak­te­ry­zuje około jed­nej pią­tej ludzi na świe­cie, a pewien sto­pień wraż­li­wo­ści wystę­puje u dużo więk­szego odsetka popu­la­cji; jeśli połą­czy­li­by­śmy ludzi w losowe pary, praw­do­po­do­bień­stwo pod­le­ga­nia ich związku wpły­wom tej cechy wynio­słoby 36 pro­cent.

Z pew­no­ścią zasta­na­wiasz się teraz, czy wysoka wraż­li­wość cechuje cie­bie i/lub two­jego part­nera. Wypeł­nij­cie oboje testy na stro­nach 51–54, a także dodat­kowe na stro­nach 58–62, doty­czące innej dzie­dzi­czo­nej cechy, o któ­rej jest mowa w roz­dziale 1, skłon­no­ści do poszu­ki­wa­nia doznań. Warto dodać, że wśród osób wysoko wraż­li­wych jest tyle samo kobiet co męż­czyzn, mimo iż potocz­nie uważa się, że panie zwra­cają więk­szą uwagę na szcze­góły, a pano­wie są gru­bo­skórni i nie­wiele dostrze­gają. Wię­cej o ste­reo­ty­pach zwią­za­nych z męż­czyznami, kobie­tami i wraż­li­wo­ścią piszę w roz­dziale 2.

Po prze­pro­wa­dze­niu licz­nych wywia­dów, ankiet i kon­sul­ta­cji oraz zebra­niu odpo­wie­dzi na pyta­nia od tysięcy uczest­ni­ków badań kwe­stio­na­riu­szo­wych odkry­łam, że moje życie i mał­żeń­stwo są teraz dla mnie dużo bar­dziej zro­zu­miałe. Coraz lepiej potra­fię kochać i sza­no­wać zarówno sie­bie, jak i męża nie­za­leż­nie od dzie­lą­cych nas róż­nic. Rozu­miem, że róż­nice te, głę­boko zako­rze­nione w naszych tem­pe­ra­men­tach, wiele nas nauczyły, pomo­gły nam roz­wi­nąć wła­sny cha­rak­ter, a także jak nic innego wzmo­gły pasję i przy­jem­ność w naszym życiu.

Pisząc tę książkę, korzy­sta­łam z oso­bi­stego doświad­cze­nia, zgod­nie z któ­rym my, osoby wysoko wraż­liwe, oraz nasi part­ne­rzy o takiej czy innej wraż­li­wo­ści potrze­bu­jemy pomocy w prze­my­śle­niu zna­cze­nia naszych tem­pe­ra­men­tów oraz dzie­lą­cych nas róż­nic. Bez takiej pomocy miłość i bli­skie związki mogą się oka­zać dla wysoko wraż­li­wych gorzko roz­cza­ro­wu­jące, a w kon­se­kwen­cji sami możemy nie­świa­do­mie przy­spa­rzać cier­pie­nia part­ne­rom. Nato­miast dzięki takiej pomocy osoby wysoko wraż­liwe są pre­dys­po­no­wane do nie­zwy­kle hoj­nego obda­rza­nia swych rodzin i świata miło­ścią.

Czy wszystko zależy od genów?

Ni­gdy nie odwa­ży­ła­bym się powie­dzieć, że bycie (lub nie) osobą wysoko wraż­liwą decy­duje o szczę­ściu i osią­ga­niu suk­ce­sów w miło­ści. Art i ja nie­wąt­pli­wie musimy sobie radzić z wie­loma innymi pro­ble­mami poza róż­nicą wraż­li­wo­ści. Mogę jed­nak z prze­ko­na­niem stwier­dzić, że sto­pień nasi­le­nia tej cechy u part­ne­rów jest naj­bar­dziej nie­do­ce­nia­nym aspek­tem w rozu­mie­niu powo­dze­nia ich związku.

Sytu­acja ta nie­ba­wem cał­kiem się zmieni. Z badań prze­pro­wa­dzo­nych w roku 1992 przez psy­cho­lo­gów Matta McGue i Davida Lyk­kena z Uni­wer­sy­tetu Min­ne­soty wynika na przy­kład, że ryzyko roz­wodu jest mniej wię­cej w 50 pro­cen­tach uwa­ru­ko­wane genetycznie1! Cho­ciaż za chwilę zamie­rzam pod­wa­żyć zna­cze­nie, jakie mogli­by­śmy przy­pi­sać tej licz­bie, trzeba przy­znać, że jest to zdu­mie­wa­jący rezul­tat. Ponie­waż w naszej kul­tu­rze zain­te­re­so­wa­nie gene­tyką wciąż się zwięk­sza, podobne pro­blemy wkrótce staną się przed­mio­tem nowych badań.

Czy geny naprawdę decy­dują o powo­dze­niu two­ich związ­ków miło­snych? Zapewne się z tym nie zgo­dzisz. Ludzie przy­swa­jają różne postawy i war­to­ści w trak­cie dora­sta­nia; mogą je także zmie­niać – na przy­kład postę­pu­jąc zgod­nie z zale­ce­niami porad­ni­ków takich jak ten. Wspo­mniane wyżej bada­nia doty­czące wpływu genów na ryzyko roz­wodu wpi­sują się jed­nak w ogólny kie­ru­nek myśle­nia, zgod­nie z któ­rym znaczna część obec­nego stanu psy­chicz­nego czło­wieka – w tym poziom zado­wo­le­nia z pracy i sytu­acji rodzin­nej – wynika z genów, nie zaś z doświad­czeń czy wycho­wa­nia.

Myślę, że słuszne jest przy­ję­cie scep­tycz­nej postawy wobec nada­wa­nia genom tak istot­nej roli. Po pierw­sze, mał­żeń­stwo i roz­wód mają oczy­wi­ście cha­rak­ter spo­łeczny (z pew­no­ścią to nie geny powo­dują, że wię­cej par roz­wo­dzi się w Kali­for­nii niż w Min­ne­so­cie). Po dru­gie, moda na twier­dze­nie, że zacho­wa­nie jest kon­tro­lo­wane przez geny, może dopro­wa­dzić nas do głęb­szej i bar­dziej szko­dli­wej myśli: poma­ga­nie ludziom w dąże­niu do zmiany wła­snego życia albo wyma­ga­nie od nich odpo­wie­dzial­no­ści za wła­sne zacho­wa­nia nie ma sensu, bo prze­cież ci nie­szczę­śnicy „tacy się uro­dzili”. Zaczy­namy więc two­rzyć ety­kiety okre­śla­jące „takich” ludzi: neu­ro­tyczny, stra­chliwy, pesy­mi­styczny, nie­zbyt inte­li­gentny, poryw­czy, nad­po­bu­dliwy itd. Ow­szem, ist­nieją donie­sie­nia naukowe, że geny przy­czy­niają się do powsta­nia tych cech. Nie wiemy jed­nak, jak tego doko­nują ani jakie wnio­ski można z tego wycią­gnąć. Dla­czego tak czę­sto jedno z bliź­niąt jed­no­ja­jo­wych, czyli mają­cych taki sam geno­typ, nie doświad­cza „odzie­dzi­czo­nych” pro­ble­mów dru­giego?

Cho­ciaż inte­re­sują mnie te same obszary ludz­kiej psy­chiki, które badają znawcy tem­pe­ra­mentu uzna­jący, że o więk­szo­ści naszych zacho­wań decy­dują geny, wycią­gam z ich obser­wa­cji odmienne wnio­ski. Po pierw­sze, uwa­żam, że pro­blemy w rela­cjach mają cha­rak­ter spo­łeczny, nie bio­lo­giczny. „Dzie­dzicz­ność” roz­wo­dów ozna­cza tylko tyle, że jakiś aspekt gene­tyczny wpływa na decy­zję o roz­wo­dzie – myślę, że przy­czyną pro­blemu nie jest dzie­dzi­czony tem­pe­ra­ment, ale to, że nie potra­fimy sobie z nim odpo­wied­nio radzić. Po dru­gie, im wię­cej dowia­duję się o ludz­kim tem­pe­ra­men­cie, tym bar­dziej jestem prze­ko­nana, że wła­śnie wie­dza o nim jest klu­czem do zmiany czło­wieka – zmniej­sze­nia odczu­wa­nego stresu oraz roz­woju tole­ran­cji wobec sie­bie i innych. Tem­pe­ra­ment nie sta­nowi powodu do tego, by pozo­sta­wiać ludzi takimi, jacy są, i postrze­gać ich jako nie­zmien­nych.

Nie­mniej wyniki badań mówią, że 50 pro­cent ryzyka roz­wodu wiąże się z genami. Ozna­cza to, że dzie­dzi­czony tem­pe­ra­ment jest bar­dzo waż­nym i nie­do­ce­nia­nym czyn­ni­kiem wpły­wa­ją­cym na har­mo­nię w związ­kach.

Jak korzy­stać z tej książki

PAMIĘ­TAJ, ŻE CZŁO­WIEK TO ISTOTA ZŁO­ŻONA

Jak każdy autor piszący o ludz­kiej psy­chice muszę doko­ny­wać pew­nych uogól­nień. Osoby wysoko wraż­liwe wyka­zują się szcze­gólną podejrz­li­wo­ścią wobec gene­ra­li­za­cji, ety­kiet i ste­reo­ty­pów, ponie­waż zawsze zasta­na­wiamy się nad ich kon­se­kwen­cjami i poszu­ku­jemy innych moż­li­wo­ści. Być może zdą­ży­łeś już sobie pomy­śleć: „Wyda­wało mi się, że jestem wysoko wraż­liwy, ale jestem bar­dziej podobny do Arta – nie mam pro­ble­mów ze snem, jestem eks­tra­wer­ty­kiem, lubię, gdy dużo się dzieje, i opty­mi­stycz­nie pod­cho­dzę do życia”.

Osoby wysoko wraż­liwe mogą mieć wymie­nione cechy. Według badań 30 pro­cent z nich to towa­rzy­scy eks­tra­wer­tycy. Każdy z nas jest nie­po­wta­rzalną jed­nostką, ukształ­to­waną przez oso­bi­ste doświad­cze­nia, skom­pli­ko­waną kom­bi­na­cję genów, a także koleje wła­snego losu. Nasze związki z innymi także są uni­ka­towe. Dla­tego czy­taj tę książkę kry­tycz­nie, czer­piąc z niej infor­ma­cje, które sam uznasz za przy­datne.

A może myślisz: „Tylko tego nam bra­ko­wało – kolej­nego powodu do uprze­dzeń”. Gra­tu­luję. Zauwa­ży­łeś „cień”, nie­unik­nioną wadę uogól­nień – stają się one ste­reo­ty­pami, które pro­wa­dzą do uprze­dzeń. To natu­ralne, że war­to­ściu­jemy; zaczy­namy na przy­kład myśleć, że osoby wysoko wraż­liwe są takie jak należy, a te nie-WWO są inne, nie takie jak trzeba.

My, WWO, wiemy coś o uprze­dze­niach. Ludzie nie­raz nas igno­rują albo przy­naj­mniej trak­tują z poli­to­wa­niem bądź kry­ty­kują za nie­śmia­łość, lękli­wość lub neu­ro­tycz­ność (cechy, z któ­rymi według mnie nikt się nie rodzi). Oczy­wi­ście potrze­bu­jemy kom­pen­sa­cyj­nej dawki dumy, poczu­cia, że pod pew­nymi wzglę­dami jeste­śmy lepsi od innych. W tej książce, która ma uczyć posza­no­wa­nia dla róż­nic mię­dzy ludźmi, ty i ja musimy jed­nak szcze­gól­nie uwa­żać, aby doce­niać sie­bie bez dewa­lu­owa­nia nie-WWO. Wie­rzę, że będziesz z niej korzy­stać roz­sąd­nie – sta­raj się, aby chwile, w któ­rych będziesz spro­wa­dzać sie­bie lub innych do wyniku poje­dyn­czego testu i czuć się z tego powodu lep­szy lub gor­szy od nich, trwały jak naj­kró­cej (każdy ma prawo się mylić).

ODNOŚ TĘ KSIĄŻKĘ NIE TYLKO DO MIŁO­ŚCI, LECZ TAKŻE DO PRZY­JAŹNI

Głów­nym tema­tem tej książki są związki roman­tyczne, ale prze­cież oprócz swo­ich part­ne­rów kochamy też przy­ja­ciół i rodziny. Więk­szość zawar­tych tu myśli odnosi się w rów­nym stop­niu do spo­tkań z przy­ja­ciółmi, utrzy­my­wa­nia bli­skich kon­tak­tów z rodziną, pogłę­bia­nia rela­cji gru­po­wych, a także sku­tecz­nej komu­ni­ka­cji z wszyst­kimi bli­skimi ci ludźmi o takiej czy innej wraż­li­wo­ści. Uwa­żam, że zwią­zek miło­sny nie jest w sta­nie utrzy­mać się długo, jeśli w życiu nie ma innych rodza­jów rela­cji przy­czy­nia­ją­cych się do jego wzmoc­nie­nia. Żaden part­ner nie zastąpi całego świata ani nie będzie się nam w nim podo­bało abso­lut­nie wszystko. Dodat­kowo osoby wysoko wraż­liwe mogą mieć szcze­gól­nie bogatą i skom­pli­ko­waną oso­bo­wość oraz zain­te­re­so­wa­nia, o któ­rych chcą roz­ma­wiać i na doce­nie­niu któ­rych im zależy. Zwłasz­cza jeśli twój part­ner nie jest WWO, będziesz potrze­bo­wał wysoko wraż­li­wych przy­ja­ciół, on zaś będzie potrze­bo­wał przy­ja­ciół nie-WWO. Jeżeli oboje jeste­ście wysoko wraż­liwi, każde z was na pewno doceni kon­takt z kil­koma tylko swo­imi zna­jo­mymi nie-WWO.

DOSTO­SUJ ODBIÓR KSIĄŻKI DO ETAPU SWO­JEGO ZWIĄZKU

Miłość to jeden z naj­ob­szer­niej­szych tema­tów, jakie mogła­bym wybrać. Twoje potrzeby mogą więc być zupeł­nie inne w zależ­no­ści od tego, czy dopiero się zako­chu­jesz, czy jesteś szczę­śliwy w swoim związku, czy masz pro­blem z dłu­go­let­nim part­ne­rem, czy też żyjesz samot­nie i chcesz się z kimś zwią­zać albo wcale nie masz takich pla­nów. Dla­tego teraz chcia­ła­bym się zwró­cić do nie­któ­rych grup czy­tel­ni­ków z osobna.

Jeśli czy­tasz tę książkę z part­ne­rem (WWO lub nie-WWO)

Bar­dzo się cie­szę – to naj­lep­sze roz­wią­za­nie. Może­cie nawet czy­tać sobie nawza­jem frag­menty lub cały tekst książki. Sądzę, że zasko­czy was to, w jak dużym stop­niu wspólne prze­my­śle­nie waszych tem­pe­ra­men­tów może uła­twić poro­zu­mie­nie w rela­cji.

JEŚLI MASZ PART­NERA, KTÓRY PRAW­DO­PO­DOB­NIE NIE PRZE­CZYTA TEJ KSIĄŻKI

To też jest w porządku. Możesz dzie­lić się z uko­chaną osobą tym, czego się nauczy­łeś, na przy­kład czy­tać jej na głos ważne dla cie­bie frag­menty, nie zmu­szaj jej jed­nak do czy­ta­nia całej książki. Jeżeli nie jest ani tro­chę nią zain­te­re­so­wana, nie przej­muj się tym zbyt­nio. Zwy­kle ludzie sprze­ci­wiają się temu, co spra­wia, że czują się zagro­żeni. Zasta­nów się więc, dla­czego twój part­ner może się oba­wiać czy­ta­nia tej książki. Następ­nie spró­buj stop­niowo zdo­by­wać jego zaufa­nie. Nie uda ci się tego doko­nać, jeśli będziesz się zło­ścić i obra­żać.

Oczy­wi­ście wyro­zu­mia­łość wobec part­nera może cię sporo kosz­to­wać i nie zawsze jest mądrą stra­te­gią. Jeśli czu­jesz się głę­boko ura­żony bra­kiem zain­te­re­so­wa­nia uko­cha­nej osoby, nie powi­nie­neś ukry­wać i zapewne nie zdo­łasz ukryć swo­ich emo­cji. Pamię­taj jed­nak, że zacie­ka­wie­nie poja­wia się i znika, podob­nie jak obawy. Ludzie otwie­rają się na nowe idee, kiedy czują się odprę­żeni i mają pew­ność, że są akcep­to­wani. Patrz per­spek­ty­wicz­nie – zacho­wuj w myślach obraz tego, co kochasz w swoim part­ne­rze – i prze­ko­naj się, co się sta­nie.

Jeśli obec­nie nie jesteś zako­chany

Powi­nie­neś wie­dzieć, że pisząc tę książkę, czę­sto o tobie myśla­łam, ponie­waż spo­ty­kam bar­dzo wiele wysoko wraż­li­wych osób nie­bę­dą­cych w żad­nym związku – z wła­snej woli bądź nie. Nie­za­leż­nie od stanu naszych rela­cji, będąc wysoko wraż­liwi, jeste­śmy zwy­kle bar­dziej kształ­to­wani przez nasze miło­ści niż inni. Mamy ten­den­cję do zako­chi­wa­nia się moc­niej niż pozo­stali. Dla­tego zawsze możemy sko­rzy­stać z prze­my­śle­nia minio­nych miło­ści. Podoba mi się pewna sen­ten­cja, któ­rej auto­rem jest praw­do­po­dob­nie Goethe: „Kocham cię i nie ma to nic wspól­nego z tobą”. Mówię, że jest to książka o miło­ści, a nie o rela­cjach, tylko z jed­nego powodu – ponie­waż miłość wydaje mi się dużo bar­dziej oso­bi­stym i subiek­tyw­nym „tema­tem w typie WWO” niż rela­cja. Nie uwa­żam, by ist­niało wiele ksią­żek doty­czą­cych związ­ków, któ­rych auto­rami są osoby skie­ro­wane ku wła­snemu wnę­trzu i mające dużą potrzebę samot­no­ści, takie jak ja i wielu z was, ludzi, któ­rzy potra­fią kochać w poje­dynkę. Uzna­łam, że potrzebna jest książka spe­cjal­nie dla nas i że wy, grupa czy­tel­ni­ków wysoko wraż­li­wych, szcze­gól­nie ją doce­ni­cie.

Warto rów­nież pamię­tać, że wszy­scy potrze­bu­jemy bli­skich przy­ja­ciół, a miłość jest tą siłą w ludz­kiej psy­chice, która ni­gdy nie znika. Przez cały dzień myślimy o ludziach, nawet jeśli spę­dzamy go samot­nie. Skoro o nich myślimy, możemy ich także kochać. Ludzie zde­cy­do­wa­nie potrze­bują dozna­wać miło­ści, ty także. Mam nadzieję, że ta książka pomoże ci obu­dzić wię­cej obec­nej w tobie miło­ści do sie­bie oraz do innych.

Jeśli nie jesteś osobą wysoko wraż­liwą

To wspa­niale, że chcesz się dowie­dzieć wię­cej o swoim wysoko wraż­li­wym part­ne­rze i zna­jo­mych. Wybacz, że zwra­cam się przede wszyst­kim do osób wysoko wraż­li­wych – nie mam na celu wyklu­cza­nia cie­bie i innych nie-WWO. Myślę, że to zro­zu­miesz.

Naukowe – i nie tylko – pod­stawy książki

Osoby wysoko wraż­liwe na pewno doce­nią to, że więk­szość infor­ma­cji zamiesz­czo­nych w tej książce opiera się na bada­niach nauko­wych – zarówno moich, jak i czo­ło­wych spe­cja­li­stów zaj­mu­ją­cych się tem­pe­ra­men­tem i bli­skimi rela­cjami osób doro­słych. Dzie­dziny te ogrom­nie roz­ro­sły się w ciągu ostat­niej dekady. Rezul­taty więk­szo­ści badań z tego zakresu nie docie­rają jed­nak do sze­ro­kiego grona odbior­ców, któ­rzy zamiast tego otrzy­mują stru­mień nie­pod­bu­do­wa­nych naukowo twier­dzeń na temat oso­bo­wo­ści, płci oraz „gwa­ran­cji trwa­łej miło­ści”. Dzięki tej książce poznasz wiele fak­tów zebra­nych w toku rze­tel­nych badań, które oma­wiam w kon­tek­ście rela­cji two­rzo­nych przez osoby wysoko wraż­liwe.

Dane zewsząd

Pracę nad tą książką roz­po­czę­łam od prze­pro­wa­dze­nia pogłę­bio­nych wywia­dów z oso­bami wysoko wraż­li­wymi na temat ich rela­cji. Następ­nie opra­co­wa­łam plany badań i kwe­stio­na­riu­sze do ana­lizy kon­kret­nych zagad­nień. Jeden z kwe­stio­na­riu­szy wypeł­niło tysiąc osób (WWO i nie-WWO). Inny, prze­słany do wszyst­kich sub­skry­ben­tów new­slet­tera „Com­fort Zone” dla osób wysoko wraż­li­wych, zawie­rał pyta­nia skie­ro­wane nie tylko do adre­sa­tów, lecz także do ich zna­jo­mych nie-WWO, tak by stwo­rzyć grupę porów­naw­czą. Mia­łam rów­nież oka­zję pro­wa­dzić pomiary wraż­li­wo­ści w ramach orga­ni­zo­wa­nych przez innych naukow­ców dłu­go­ter­mi­no­wych badań z udzia­łem par oraz ana­li­zo­wać ich wyniki.

Moim celem było zna­le­zie­nie auten­tycz­nych odpo­wie­dzi, a nie tylko moich wła­snych opi­nii, w nastę­pu­ją­cych spra­wach: Czy osoby wysoko wraż­liwe two­rzą związki z innymi oso­bami o wyso­kiej wraż­li­wo­ści? Jeśli tak, to czy są w tych rela­cjach szczę­śliw­sze? Jakie są typowe pro­blemy par skła­da­ją­cych się z dwojga WWO w porów­na­niu z parami WWO/nie-WWO? Jakie są mocne i słabe strony osób wysoko wraż­li­wych w kon­tek­ście bli­skich rela­cji? Jak wysoka wraż­li­wość wpływa na życie sek­su­alne lub praw­do­po­do­bień­stwo zakoń­cze­nia związku?

Miłość nie lubi jed­nak wyja­wiać swo­ich sekre­tów samej ana­li­zie licz­bo­wej. Dla­tego – jak wspo­mnia­łam powy­żej – pisząc tę książkę, opie­ra­łam się rów­nież na swoim oso­bi­stym doświad­cze­niu oraz przy­kła­dach z mojej prak­tyki psy­cho­te­ra­peu­tycz­nej. Wszyst­kie te infor­ma­cje uzu­peł­ni­łam o wie­dzę z zakresu psy­cho­lo­gii głębi.

Dane z głębi

Psy­cho­lo­gia głębi to dzie­dzina psy­cho­lo­gii poświę­cona bada­niu tych aspek­tów życia, które były nie­zau­wa­żane, tłu­mione, a nawet lek­ce­wa­żone. Podob­nie jak żegla­rze wypa­trują zna­ków na powierzchni morza w celu pro­gno­zo­wa­nia pogody, psy­cho­lo­go­wie aka­de­miccy zwy­kle sto­sują metody badaw­cze pole­ga­jące na szu­ka­niu ogól­nych uwa­run­ko­wań świa­do­mego myśle­nia lub zacho­wa­nia. Psy­cho­lo­go­wie głębi są bar­dziej podobni do nur­ków czy Jacques’ów Cousteau, sta­ra­jąc się wnik­nąć pod powierzch­nię, do nie­świa­do­mej „reszty opo­wie­ści”. Oba te podej­ścia są cenne, lecz zna­jo­mość samej powierzchni daje nam bar­dzo jed­no­stronny obraz oce­anu, nawet jeśli na pierw­szy rzut oka lub do okre­ślo­nych celów wydaje się on wystar­cza­jący.

Należę do nie­licz­nych naukow­ców, któ­rzy korzy­stają zarówno z tra­dy­cyj­nej meto­do­lo­gii aka­de­mic­kiej, jak i z podej­ścia wła­ści­wego psy­cho­lo­gii głębi. Bada­nie wraż­li­wo­ści wymaga łącze­nia obu tych per­spek­tyw, ponie­waż osoby wysoko wraż­liwe są szcze­gól­nie podatne na wpływ nie­świa­do­mo­ści, a cza­sami czują się nim przy­tło­czone. Przy­kła­dem takiego oddzia­ły­wa­nia są wyjąt­kowo bogate sny.

Psy­cho­lo­gia głębi jest potrzebna rów­nież do son­do­wa­nia dna oce­anu miło­ści – ciem­nych zaka­mar­ków, w któ­rych mieszka to, co prze­ra­ża­jące, obce, zabro­nione, zapo­mniane, a nie­kiedy siłą stłu­mione. Według psy­cho­lo­gów głębi nagły wybuch miło­ści nie­mal zawsze jest prze­ja­wem ukry­tych nie­świa­do­mych popę­dów. Wró­cimy do tego w roz­dziale 4.

W książce tej przy­glą­dam się więc miło­ści i wraż­li­wo­ści z wierz­chu, przez liczby i dane, a także z głębi, od strony nie­świa­do­mo­ści i tego, o czym rzadko się mówi. Uwa­żam, że jest to podej­ście naj­bar­dziej dosto­so­wane do potrzeb osób wysoko wraż­li­wych. Jeste­śmy bowiem jed­nost­kami, które nie akcep­tują łatwych odpo­wie­dzi, szcze­gól­nie na temat miło­ści. Im dłu­żej roz­my­ślamy, tym zagad­nie­nie to staje się dla nas bar­dziej zło­żone, bogat­sze, sub­tel­niej­sze.

Osoby wysoko wraż­liwe dobrze wie­dzą na przy­kład, że w miło­ści, nawet tej roman­tycz­nej, seks nie jest naj­waż­niej­szy, nie­za­leż­nie od opi­nii nie­któ­rych bio­lo­gów. To oczy­wi­ste, bio­rąc pod uwagę fakt, że zako­cha­nie się nie jest w żad­nym wieku – od przed­szkola do eme­ry­tury – ani bar­dziej, ani mniej praw­do­po­dobne.

Po głęb­szym zasta­no­wie­niu więk­szość osób wysoko wraż­li­wych nie zgo­dzi się też z pro­stym stwier­dze­niem, że wszelka miłość obraca się lub powinna się obra­cać wokół dłu­go­let­niego związku lub mał­żeń­stwa. Czę­sto bowiem naj­żar­liw­sze miło­ści są trzy­mane w tajem­nicy, nie zostają odwza­jem­nione albo przy­cho­dzą i zni­kają w mgnie­niu oka.

Zga­dzamy się z tymi, któ­rzy mówią, że miłość prze­mie­nia ludzi, choć wiemy, że nie zawsze tak jest. Jeżeli zaś uczu­cie to powo­duje prze­mianę, chęt­nie chcie­li­by­śmy dodać, że jest to zmiana na lep­sze – natych­miast jed­nak przy­po­mi­namy sobie, że bywa też ina­czej, na przy­kład gdy jeden z part­ne­rów zdra­dza lub krzyw­dzi dru­giego.

Chcie­li­by­śmy przy­znać rację opty­mi­stom, prze­ko­na­nym, że jeśli wystar­cza­jąco długo pozo­sta­jemy w związku z uko­chaną osobą, coraz lepiej pozna­jemy sie­bie samych. Nie­stety i to stwier­dze­nie czę­sto oka­zuje się ponu­rym żar­tem – wiele osób będą­cych w związ­kach stop­niowo coraz bar­dziej ślep­nie na swój udział w doświad­cza­nych pro­ble­mach, gdyż winą można łatwo obar­czyć part­nera.

Prze­my­ślaw­szy to wszystko, jak przy­stało na osobę wysoko wraż­liwą, uzna­łam, że o miło­ści z całą pew­no­ścią możemy powie­dzieć, iż zawsze sta­nowi ona szansę na przyj­rze­nie się swo­jemu wnę­trzu, roz­wój wła­snej inte­gral­no­ści oraz głęb­szy wgląd. Nie zawsze udaje nam się tę szansę wła­ści­wie wyko­rzy­stać, ale otrzy­mu­jemy ją za każ­dym razem, gdy poja­wia się uczu­cie. Nawet jeśli twój zwią­zek dawno się zakoń­czył, moż­li­wość roz­woju wciąż pozo­staje otwarta, o ile tylko zechcesz zasta­no­wić się nad nim wraz ze mną. Zaczy­najmy.

Czy jesteś wysoko wraż­liwy?

Test1

Odpo­wia­daj zgod­nie ze swo­imi odczu­ciami. Zakreśl „tak”, jeśli stwier­dze­nie choćby w czę­ści się do cie­bie odnosi. Zakreśl „nie”, jeśli nie odnosi się do cie­bie wcale lub odnosi się w ogra­ni­czo­nym stop­niu.

Wydaje mi się, że docie­rają do mnie różne sub­telne szcze­góły oto­cze­nia. T N

Pod­le­gam wpły­wowi nastro­jów innych ludzi. T N

Mam skłon­ność do dużej wraż­li­wo­ści na ból. T N

W dni, kiedy dużo się dzieje, mie­wam potrzebę zna­le­zie­nia chwili dla sie­bie, cho­wa­jąc się do łóżka, zaciem­nio­nego pomiesz­cze­nia czy gdzie­kol­wiek indziej, gdzie mogę zaznać tro­chę spo­koju i uciec od bodź­ców. T N

Jestem bar­dzo czuły na dzia­ła­nie kofe­iny. T N

Łatwo przy­tła­czają mnie takie bodźce, jak ostre świa­tło, silne zapa­chy, szorst­kie tka­niny czy syreny prze­jeż­dża­ją­cych kare­tek. T N

Mam bogate, skom­pli­ko­wane życie wewnętrzne. T N

Gło­śne dźwięki spra­wiają mi dys­kom­fort. T N

Do głębi poru­sza mnie sztuka i muzyka. T N

Jestem sumienny. T N

Łatwo mnie prze­stra­szyć. T N

Czuję się roz­trzę­siony, gdy mam dużo do zro­bie­nia w krót­kim cza­sie. T N

Gdy ludzie nie czują się kom­for­towo w miej­scu, w któ­rym prze­by­wają, zwy­kle wiem, jak temu zara­dzić (przez zmianę oświe­tle­nia, prze­sta­wie­nie foteli itp.). T N

Iry­tuje mnie, gdy ludzie wyma­gają ode mnie zro­bie­nia zbyt wielu rze­czy jed­no­cze­śnie. T N

Bar­dzo dbam o to, by uni­kać pomy­łek czy zapo­mi­na­nia o czymś. T N

Celowo uni­kam fil­mów i pro­gra­mów tele­wi­zyj­nych poka­zu­ją­cych sceny prze­mocy. T N

Odczu­wam nie­przy­jemne pobu­dze­nie, kiedy wokół mnie dużo się dzieje. T N

Głód wywo­łuje u mnie silną reak­cję, tak że tracę kon­cen­tra­cję czy pogar­sza się mój nastrój. T N

Zmiany w moim życiu wytrą­cają mnie z rów­no­wagi. T N

Zauwa­żam i cenię sobie deli­katne czy wysu­bli­mo­wane zapa­chy, smaki, dźwięki, dzieła sztuki. T N

Jed­nym z moich prio­ry­te­tów jest takie uło­że­nie sobie życia, by uni­kać sytu­acji dener­wu­ją­cych i roz­stra­ja­ją­cych. T N

Kiedy pod­czas wyko­ny­wa­nia zada­nia muszę z kimś rywa­li­zo­wać lub jestem obser­wo­wany, bar­dzo się dener­wuję i radzę sobie o wiele gorzej niż nor­mal­nie. T N

Mam wra­że­nie, że w dzie­ciń­stwie rodzice lub nauczy­ciele postrze­gali mnie jako wraż­li­wego czy nie­śmia­łego. T N

Aby poznać swój wynik, przejdź do ramki pod testem dla part­nera.

Ela­ine N. Aron, Wysoko wraż­liwi. Jak funk­cjo­no­wać w świe­cie, który nas przy­tła­cza, Wydaw­nic­two Feeria, Łódź 2017. [wróć]

Czy twój part­ner jest wysoko wraż­liwy?

Ten sam test dla two­jego part­nera

Jeśli nie jesteś w związku lub jeśli twój part­ner nie chce wyko­nać testu, możesz zazna­czyć odpo­wie­dzi samo­dziel­nie, wyobra­ża­jąc sobie, jak zro­bi­łaby to osoba, którą kochasz lub która była ci bli­ska w prze­szło­ści i o któ­rej myślisz, czy­ta­jąc tę książkę.

Odpo­wia­daj zgod­nie ze swo­imi odczu­ciami. Zakreśl „tak”, jeśli stwier­dze­nie choćby w czę­ści się do cie­bie odnosi. Zakreśl „nie”, jeśli nie odnosi się do cie­bie wcale lub odnosi się w ogra­ni­czo­nym stop­niu.

Wydaje mi się, że docie­rają do mnie różne sub­telne szcze­góły oto­cze­nia. T N

Pod­le­gam wpły­wowi nastro­jów innych ludzi. T N

Mam skłon­ność do dużej wraż­li­wo­ści na ból. T N

W dni, kiedy dużo się dzieje, mie­wam potrzebę zna­le­zie­nia chwili dla sie­bie, cho­wa­jąc się do łóżka, zaciem­nio­nego pomiesz­cze­nia czy gdzie­kol­wiek indziej, gdzie mogę zaznać tro­chę spo­koju i uciec od bodź­ców. T N

Jestem bar­dzo czuły na dzia­ła­nie kofe­iny. T N

Łatwo przy­tła­czają mnie takie bodźce, jak ostre świa­tło, silne zapa­chy, szorst­kie tka­niny czy syreny prze­jeż­dża­ją­cych kare­tek. T N

Mam bogate, skom­pli­ko­wane życie wewnętrzne. T N

Gło­śne dźwięki spra­wiają mi dys­kom­fort. T N

Do głębi poru­sza mnie sztuka i muzyka. T N

Jestem sumienny. T N

Łatwo mnie prze­stra­szyć. T N

Czuję się roz­trzę­siony, gdy mam dużo do zro­bie­nia w krót­kim cza­sie. T N

Gdy ludzie nie czują się kom­for­towo w miej­scu, w któ­rym prze­by­wają, zwy­kle wiem, jak temu zara­dzić (przez zmianę oświe­tle­nia, prze­sta­wie­nie foteli itp.). T N

Iry­tuje mnie, gdy ludzie wyma­gają ode mnie zro­bie­nia zbyt wielu rze­czy jed­no­cze­śnie. T N

Bar­dzo dbam o to, by uni­kać pomy­łek czy zapo­mi­na­nia o czymś. T N

Celowo uni­kam fil­mów i pro­gra­mów tele­wi­zyj­nych poka­zu­ją­cych sceny prze­mocy. T N

Odczu­wam nie­przy­jemne pobu­dze­nie, kiedy wokół mnie dużo się dzieje. T N

Głód wywo­łuje u mnie silną reak­cję, tak że tracę kon­cen­tra­cję czy pogar­sza się mój nastrój. T N

Zmiany w moim życiu wytrą­cają mnie z rów­no­wagi. T N

Zauwa­żam i cenię sobie deli­katne czy wysu­bli­mo­wane zapa­chy, smaki, dźwięki, dzieła sztuki. T N

Jed­nym z moich prio­ry­te­tów jest takie uło­że­nie sobie życia, by uni­kać sytu­acji dener­wu­ją­cych i roz­stra­ja­ją­cych. T N

Kiedy pod­czas wyko­ny­wa­nia zada­nia muszę z kimś rywa­li­zo­wać lub jestem obser­wo­wany, bar­dzo się dener­wuję i radzę sobie o wiele gorzej niż nor­mal­nie. T N

Mam wra­że­nie, że w dzie­ciń­stwie rodzice lub nauczy­ciele postrze­gali mnie jako wraż­li­wego czy nie­śmia­łego. T N

Wynik testu

Jeśli odpo­wie­dzia­łeś twier­dząco 12 lub wię­cej razy, praw­do­po­dob­nie jesteś osobą wysoko wraż­liwą.

Ale szcze­rze mówiąc, żaden test psy­cho­lo­giczny nie jest dość wia­ry­godny, by na jego wyni­kach opie­rać swoje życie. Nawet jeśli tylko jedno czy dwa z powyż­szych twier­dzeń są w twoim przy­padku praw­dziwe, ale za to w bar­dzo dużym stop­niu, także masz prawo okre­ślać sie­bie jako wysoko wraż­li­wego.

ROZ­DZIAŁ 1. Czy jesteś osobą wysoko wraż­liwą?

Roz­dział 1

Czy jesteś osobą wysoko wraż­liwą?

Tem­pe­ra­ment, miłość i wraż­li­wość

„Zako­chuję się na amen”.

„Cza­sami czuję się jak kosmita. Wszy­scy inni są w związ­kach. Ale to, co oni nazy­wają miło­ścią, w ogóle mnie nie pociąga”.

„Nie mówię o tym gło­śno, ale inwe­sty­cje, samo­chody, sport, suk­cesy w pracy – to wszystko jest dla mnie cał­ko­wi­cie nie­istotne w porów­na­niu z miło­ścią do mojej żony”.

Kiedy wysoko wraż­liwe osoby (WWO) zwie­rzają się z miło­ści, jest w tym wyraźna głę­bia i inten­syw­ność. Tacy ludzie zako­chują się na zabój i bar­dzo dużo inwe­stują w bli­skie rela­cje. Oczy­wi­ście cza­sami osoby mniej wraż­liwe prze­ży­wają w sytu­acji zako­cha­nia podobny rodzaj fascy­na­cji lub zagu­bie­nia. Zwy­kle jed­nak wybuch miło­ści jest bar­dziej poru­sza­ją­cym doświad­cze­niem dla wysoko wraż­li­wych.

Nie ma w tym nic zaska­ku­ją­cego. Jak wspo­mnia­łam we wstę­pie, osoby wysoko wraż­liwe, sta­no­wiące 15–20 pro­cent popu­la­cji, uro­dziły się z ukła­dem ner­wo­wym nasta­wio­nym na wyła­py­wa­nie sub­tel­no­ści i głę­bo­kie roz­my­śla­nie, przez co łatwiej ule­gają prze­cią­że­niu. W sta­nie zako­cha­nia dostrze­gają więc wszyst­kie niu­anse cha­rak­teru dru­giej osoby, nie­ustan­nie roz­my­ślają o jej uroku i czują się cał­ko­wi­cie pochło­nięte tym doświad­cze­niem.

Cho­ciaż takie reak­cje osób wysoko wraż­li­wych nie dzi­wią, dotąd bar­dzo nie­wiele o tym mówiono. Obec­nie ludzie czy­tają dużo wię­cej o psy­cho­lo­gii niż kie­dy­kol­wiek wcze­śniej – myślę, że zaczy­namy uświa­da­miać sobie, iż nasze szczę­ście oraz prze­trwa­nie świata zależy od głęb­szego pozna­nia psy­chiki, a szcze­gól­nie miło­ści. Fun­da­men­talna cecha ludz­kiego cha­rak­teru, jaką jest wraż­li­wość, oraz tak czę­sto pomi­jany temat dzie­dzi­cze­nia tem­pe­ra­mentu to nie­zbędne ele­menty tej pogłę­bio­nej wie­dzy. Nie­stety, zagad­nie­nia te są wciąż igno­ro­wane, tak jakby mówie­nie o tym, że róż­nimy się mię­dzy sobą, było nie­zgodne z wymo­gami demo­kra­tycz­nego świata.

W tym roz­dziale szcze­gó­łowo opi­suję wraż­li­wość oraz inną dzie­dziczną cechę tem­pe­ra­mentu – skłon­ność do poszu­ki­wa­nia doznań. Na koniec wra­cam do kwe­stii cie­bie jako osoby wysoko wraż­li­wej i two­ich oso­bi­stych potrzeb. Póź­niej zaj­miemy się głów­nym pro­ble­mem poru­sza­nym w pozo­sta­łej czę­ści książki: two­imi rela­cjami z innymi ludźmi.

Jaki masz tem­pe­ra­ment? Czas się tego dowie­dzieć

Jeśli jesz­cze tego nie zro­bi­łeś, wyko­naj test zamiesz­czony na stro­nach 51–52 i pod­licz uzy­skane punkty. Następ­nie roz­wiąż poniż­szy test doty­czący skłon­no­ści do poszu­ki­wa­nia doznań – w dal­szej czę­ści roz­działu wyja­śniam, o czym świad­czą jego wyniki. (Jeśli wyko­nasz test, zanim prze­czy­tasz dal­sze frag­menty książki, nie będą one ważyć na two­ich odpo­wie­dziach). Na razie dodam tylko, że osoby wysoko wraż­liwe mogą uzy­skać wyso­kie wyniki w obu testach.

Jeżeli jesteś w związku i twój part­ner też zgo­dzi się roz­wią­zać testy, poproś go, by zro­bił to już teraz, wyko­rzy­stu­jąc prze­zna­czone dla niego kopie kwe­stio­na­riu­szy.

Jeśli z jakie­goś powodu part­ner nie zechce wypeł­nić testów, możesz zro­bić to samo­dziel­nie, zazna­cza­jąc takie odpo­wie­dzi, jakich według cie­bie by udzie­lił.

Jeżeli obec­nie nie masz part­nera, możesz roz­wią­zać testy w imie­niu osoby, która była ci bli­ska w prze­szło­ści i o któ­rej zamie­rzasz myśleć pod­czas czy­ta­nia tej książki.

Czy jesteś poszu­ki­wa­czem doznań?

Test

Odpo­wia­daj zgod­nie ze swo­imi odczu­ciami. Zakreśl „tak”, jeśli stwier­dze­nie choćby w czę­ści się do cie­bie odnosi. Zakreśl „nie”, jeśli nie odnosi się do cie­bie wcale lub odnosi się w ogra­ni­czo­nym stop­niu.

Gdyby to było bez­pieczne, chciał­bym zażyć nar­ko­tyk, który wywo­łałby u mnie dziwne nowe dozna­nia. T N

Nie­które roz­mowy spra­wiają, że czuję się znu­dzony nie­mal do bólu. T N

Wolał­bym poje­chać w nowe miej­sce, mimo że mogłoby mi się nie spodo­bać, niż ponow­nie odwie­dzić miej­sce, o któ­rym wiem, że mi się podoba. T N

Chciał­bym spró­bo­wać sportu, który wywo­łuje dresz­czyk emo­cji, np. nar­ciar­stwa, wspi­naczki skał­ko­wej lub sur­fingu. T N

Jeśli długo prze­by­wam w domu, staję się nie­spo­kojny. T N

Nie lubię bez­czyn­nie cze­kać. T N

Rzadko oglą­dam film wię­cej niż jeden raz. T N

Lubię nie­znane rze­czy. T N

Jeśli dostrze­gam coś nie­zwy­kłego, dużo zro­bię, aby się temu przyj­rzeć. T N

Nudzi mnie spę­dza­nie czasu codzien­nie z tymi samymi oso­bami. T N

Moi zna­jomi mówią, że trudno prze­wi­dzieć, co będę chciał robić. T N

Lubię pene­tro­wać nowe miej­sca. T N

Uni­kam popa­da­nia w codzienną rutynę. T N

Pociąga mnie sztuka dostar­cza­jąca inten­syw­nych wra­żeń. T N

Lubię sub­stan­cje, po któ­rych czuję się „na haju”. T N

Wolę mieć nie­prze­wi­dy­wal­nych zna­jo­mych. T N

Z chę­cią zna­la­zł­bym się w miej­scu, które będzie dla mnie nowe i obce. T N

Jeśli mam wydać pie­nią­dze na podróż, im bar­dziej egzo­tyczny jest cel wyprawy, tym lepiej. T N

Chciał­bym być odkrywcą. T N

Lubię, kiedy ktoś nie­spo­dzie­wa­nie rzuca nie­przy­zwo­ity dow­cip lub komen­tarz, który wywo­łuje u wszyst­kich ner­wowy śmiech. T N

Aby poznać wynik testu, przejdź do ramki pod testem dla part­nera.

Czy twój part­ner jest poszu­ki­wa­czem doznań?

Test do wypeł­nie­nia przez two­jego part­nera

Jeśli nie jesteś w związku lub jeśli twój part­ner nie chce wyko­nać testu, możesz zazna­czyć odpo­wie­dzi samo­dziel­nie, wyobra­ża­jąc sobie, jak zro­bi­łaby to osoba, którą kochasz, lub która była ci bli­ska w prze­szło­ści i o któ­rej myślisz, czy­ta­jąc tę książkę.

Odpo­wia­daj zgod­nie ze swo­imi odczu­ciami. Zakreśl „tak”, jeśli stwier­dze­nie choćby w czę­ści się do cie­bie odnosi. Zakreśl „nie”, jeśli nie odnosi się do cie­bie wcale lub odnosi się w ogra­ni­czo­nym stop­niu.

Gdyby to było bez­pieczne, chciał­bym zażyć nar­ko­tyk, który wywo­łałby u mnie dziwne nowe dozna­nia. T N

Nie­które roz­mowy spra­wiają, że czuję się znu­dzony nie­mal do bólu. T N

Wolał­bym poje­chać w nowe miej­sce, mimo że mogłoby mi się nie spodo­bać, niż ponow­nie odwie­dzić miej­sce, o któ­rym wiem, że mi się podoba. T N

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki