43,99 zł
Na początku jest miłość. Potem wspólne życie. A w nim przepisy, kredyty, podatki.
Poznaj swoje prawa, zanim zderzysz się z tym, co zaskoczyło już niejedną parę – zarówno przed ślubem, jak i po nim.
Wyobrażamy sobie miłość jak w filmie: zakochanie, ślub, wspólna przyszłość. Ale kiedy opada konfetti, zaczynają pojawiać się tematy, o których rzadko rozmawiamy: majątek, kredyty, dzieci, spadek. Adwokatka Eliza Kuna w tej książce dzieli się historiami par, które zapłaciły wysoką cenę za brak wiedzy – byś ty mógł uczyć się na ich błędach i uniknąć kosztownych pomyłek.
Ta doświadczona prawniczka pokazuje małżeństwo takim, jakie jest naprawdę: pełnym miłości, ale także konkretnych obowiązków.
Z tej książki dowiesz się między innymi:
• Czy i kiedy warto podpisać intercyzę;
• Jak ustanowić rozdzielność majątkową na każdym etapie małżeństwa;
• Na czym polega uczciwe i dojrzałe rozstanie.
Dzięki tej książce zaoszczędzisz czas, pieniądze i nerwy. To pozycja nie tylko dla tych, którzy dopiero planują ślub, ale dla wszystkich, którzy poważnie traktują swoje małżeństwo.
Eliza Kuna
Urodzona w 1984 roku w Łodzi. Adwokatka, członkini Izby Adwokackiej w Warszawie, mediatorka przy Naczelnej Radzie Adwokackiej. Specjalizuje się w prawie rodzinnym oraz sprawach spadkowych. W swojej praktyce była pełnomocniczką w ponad 2000 spraw rodzinnych. Prowadzi także wykłady i szkolenia, dla studentów i absolwentów prawa. W czasie wolnym od wykonywania zawodu zajmuje się muzyką i literaturą.
Od 2013 roku jest ekspertką w mediach ogólnopolskich w tematyce prawa cywilnego i rodzinnego. Jest stałą ekspertką m.in. w Dzień dobry TVN, Pytanie na Śniadanie, Onet Rano. Gościła także w programach Fakty, Wiadomości, Państwo w Państwie czy Czterech Porach Roku oraz telewizjach informacyjnych, udziela także wywiadów prasowych m. in. dla „Rzeczpospolitej”, „Newsweeka” i Onet.pl.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 255
Data ważności licencji: 8/27/2030
Copyright © by Eliza Kuna
Copyright © for this edition by Wydawnictwo Otwarte 2025
Opieka wydawnicza: Ewelina Tondys
Redakcja tekstu: Elżbieta Kot
Adiustacja i korekta: CHAT BLANC Anna Poinc-Chrabąszcz
Promocja i marketing: Kinga Smerlińska-Pis
Projekt okładki: Sebastian Komorowski (front), Monika Drobnik-Słocińska
Ilustracja na okładce: Sebastian Komorowski
ISBN 978-83-8135-596-4
Dystrybucja: SIW Znak. Zapraszamy na www.znak.com.pl
Na zlecenie Woblink
plik przygotowała Katarzyna Rek
Mojemu mężowi Andrzejowi
oraz moim rodzicom – Elżbiecie i Andrzejowi
Małżeństwo
Może tempo mamy za szybkie nibyMoże i nieA może nie martwmy sięNa zapas, boDobrze wiem, że choć to nie jest rozsądneChcę już być na drodze do wspomnieńChcę już opowiadać naszą historięChcę już odliczać każdy dzień
Kuba Badach, Na drodze do wspomnień, tekst: Aleksandra Kwaśniewska
Zarówno religia, jak i popkultura wtłaczają nas, kobiety, w różne schematy. Mamy podążać za wzorcem. Ten wzorzec na wielu płaszczyznach wydaje się absolutnie nieosiągalny. Niemniej pozostaje tak głęboko wdrukowany w naszą podświadomość, że nawet nie zdajemy sobie sprawy, co jest nasze, a co jest dziedzictwem wielu setek lat tradycji czy oczekiwaniem naszych rodziców.
Popkultura, w tym komedie romantyczne, karmią i karmiły nas idealistycznymi obrazami miłości i małżeństwa. Któż z nas nie płakał na filmach z Meg Ryan czy Julią Roberts. W rzeczywistości decyzję o ślubie, czy też, jak mówią prawnicy, zawarciu małżeństwa podejmujemy często pochopnie, z wielu pobudek, nie zdając sobie sprawy z doniosłych konsekwencji tego aktu i faktu.
Małżeństwo daje nam poczucie przynależności do świata w pełni dorosłych, nawet w dzisiejszych czasach jest rytuałem przejścia spod kurateli rodziców pod opiekę małżonka.
Wydaje się, że niezależnie od postępującej sekularyzacji i spadku liczby osób praktykujących religię wciąż pozostajemy niewolnikami społecznych norm i oczekiwań. Życie na kocią łapę, mimo że coraz bardziej powszechne, nadal wiąże się ze stygmatyzacją, szczególnie w mniejszych miejscowościach czy na wsiach. Choć z każdym rokiem rzadziej angażujemy się w praktyki religijne, badania społeczne, takie jak te przeprowadzone przez Martę Styrc ze Szkoły Głównej Handlowej, wskazują, że w wielu przypadkach nasze decyzje w dalszym ciągu są uwarunkowane zasadami społecznej nauki Kościoła.
Kościół katolicki uznaje małżeństwo za nierozwiązywalne i dlatego jego doktryna może wpływać na wybory życiowe wiernych. Na przykład w polskim społeczeństwie ze względu na tradycyjne podejście do rodzicielstwa kohabitacja czy też samotna opieka nad dzieckiem nie są traktowane jako właściwe warunki dla wychowywania dzieci. Rodzice dzieci pozamałżeńskich obawiają się sankcji społecznych, zaczynając od problemów w Kościele i w instytucjach, a kończąc na ostracyzmie społecznym dotykającym zarówno rodziców, jak i nieślubne dzieci (Mynarska i Bernardi 2007). Wysoki odsetek małżeństw zawieranych, gdy kobieta jest w ciąży (30% pierwszych małżeństw w analizowanej tutaj próbie), jest pośrednim potwierdzeniem takiego mechanizmu.
Czyli w skrócie: związek jest nieformalny, a czasem nawet go nie ma, pojawia się dziecko i ludzie pędzą do urzędu stanu cywilnego, najczęściej zaś do ołtarza – i tak w Polsce zawierane jest niemal co trzecie małżeństwo. Warto również zauważyć, na co wskazują badania Styrc, że różnorodne czynniki społeczne, jak status majątkowy, wykształcenie czy miejsce zamieszkania, mają istotny wpływ na decyzję o zawarciu małżeństwa i jego trwałość. Dla wielu osób małżeństwo nadal ściśle wiąże się z wyobrażeniami o stabilności. W dodatku konieczność cementowania związku ślubem ukształtowały długotrwałe tradycje katolickie, sam akt religijny staje się jednak coraz mniej popularny.
W ten sposób, mimo zmieniających się obyczajów, wciąż jesteśmy w dużej mierze zależni od oczekiwań społecznych, które determinują nasze decyzje życiowe, także te dotyczące małżeństwa.
Czy jednak zdajemy sobie w pełni sprawę, z czym wiąże się małżeństwo w sferze prawnej? Jedna z moich mentorek, prawniczka zajmująca się sprawami rodzinnymi, zawsze powtarza, że małżeństwo to kontrakt. Niby truizm, lecz nie taki oczywisty, szczególnie gdy ludzie zaczynają sobie uświadamiać jego konsekwencje.
Liczba zawieranych małżeństw co roku spada. Wynika to z malejącej roli Kościoła, ale także z mniej konserwatywnego podejścia do związków. W 1980 roku zarejestrowano około trzystu tysięcy małżeństw, w 1990 roku około dwustu pięćdziesięciu pięciu tysięcy, w 2024 roku jest to blisko sto czterdzieści pięć tysięcy małżeństw. Ślub nadal jednak jest spełnieniem marzeń małych księżniczek. Każda liczy, że będzie jak Meg Ryan w Bezsenności w Seattle albo Julia Roberts w Pretty Woman. No, ostatecznie jak Emily w Paryżu. A najczęściej kończymy jak Erin Brockovich. Dlaczego? Bo nie myślimy o przyszłości w przyziemnych kategoriach, nie kalkulujemy, nie liczymy pieniędzy, nie zdajemy sobie sprawy z konsekwencji ekonomicznych i prawnych.
A co oznacza małżeństwo z punktu widzenia prawa?
Kluczowy jest artykuł 23 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, a także opisane w nim obowiązki małżeńskie. Zgodnie z przepisami kodeksu małżonkowie mają równe prawa i obowiązki w związku małżeńskim. Jednak równe nie oznacza identyczne. Oznacza, że zobowiązani są do wspólnego życia, wzajemnego wsparcia, dochowania wierności oraz współpracy na rzecz dobra założonej przez nich rodziny.
Małżeństwo to instytucja oparta na zasadzie równości. Brzmi pięknie, czyż nie? Dodatkowo polski kodeks jest cudownie feministyczny. Nie istnieje sztywny podział ról na typowo męskie i żeńskie – sposób organizacji życia codziennego oraz podział obowiązków zależą od indywidualnych ustaleń między małżonkami.
Równości nie utożsamia się w nim z jednakowością – każda osoba w małżeństwie powinna angażować się w jego funkcjonowanie w sposób dostosowany do swoich możliwości, również zarobkowych i majątkowych, a także osobistych predyspozycji. Obowiązek przyczyniania się do utrzymania rodziny może być realizowany poprzez pracę zawodową lub osobiste starania o wychowanie dzieci i prowadzenie gospodarstwa domowego. Jak widać, ustawodawca w siermiężnej Polsce lat sześćdziesiątych wymyślił to samo, o co walczą feministki w XXI wieku. Która z nas nie obiecywała sobie, że nie powtórzy schematu babci gotującej, podającej obiad, zamiatającej podłogę? Tymczasem nadal dziewczynki częściej niż chłopcy słyszą, że „powinny” pomagać, gotować, sprzątać. Pamiętacie z dzieciństwa frazę: „Jak się nie nauczysz gotować, żaden chłop cię nie zechce”?
Z punktu widzenia prawa zarówno wkład finansowy, jak i praca na rzecz domu oraz rodziny mają taką samą wartość. Dla moich klientów płci męskiej, którzy z reguły pracowali przez cały okres trwania małżeństwa, to szokujące. Sprzątanie, codzienne obowiązki, odrabianie pracy domowej z dziećmi, chodzenie do lekarzy czy na zebrania, zakupy, gotowanie, opieka nad dziećmi albo nawet czytanie im książki na dobranoc są równoważne z zarabianiem na utrzymanie rodziny.
Dalsza część dostępna w wersji pełnej
