11,99 zł
Stworzenie aplikacji randkowej przyniosło Mishy sukces i satysfakcję. Jednym z inwestorów był Trey, który uznał jej projekt za sensowny finansowo, choć nie wierzył, że można znaleźć miłość w internecie. Był samotnym ojcem i nie szukał partnerki, ale Misha go zafascynowała. A ich pierwszy pocałunek sprawił, że obudziło się w nim pożądanie…
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 161
Rok wydania: 2025
J. Margot Critch
Smak pierwszego pocałunku
Tłumaczenie:
Katarzyna Ciążyńska
Tytuł oryginału: The Rancher Meets His Match
Pierwsze wydanie: Harlequin Desire, 2023
Redaktor serii: Ewa Godycka
© 2023 by Harlequin Enterprises ULC
© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o. o., Warszawa 2025
Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.
Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.
Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.
Harlequin i Harlequin Gorący Romans są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.
HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.
Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.
Wszystkie prawa zastrzeżone.
HarperCollins Polska sp. z o.o.
02-672 Warszawa, ul. Domaniewska 34A
www.harpercollins.pl
ISBN: 978-83-8342-849-9
Opracowanie ebooka Katarzyna Rek
- „Maggie Del Rio i Jericho Winters są widywani razem w Royal w stanie Teksas. Miłość wisi w powietrzu”.
Trey Winters pokręcił głową, czytając głośno tekst wyświetlony na ekranie telefonu. Przewrócił oczami i spojrzał na szyld na budynku naprzeciwko. K!smet. To dzięki tej aplikacji randkowej jego brat Jericho związał się w Maggie Del Rio, i to mimo waśni między ich rodzinami sięgającej sto lat wstecz. Wtedy to niejaka Eliza Boudreaux porzuciła swojego narzeczonego Fernanda Del Rio i poślubiła jego rywala Teddy’ego Wintersa.
Trey wysiadł z SUV-a i ruszył do drzwi. Miał do pomówienia z Mishą Law, twórczynią aplikacji k!smet. Wszedł do biura, spodziewając się najpierw trafić na asystentkę, tymczasem ujrzał Mishę, która siedziała u szczytu dużego stołu konferencyjnego.
Jej palce płynnie poruszały się po klawiaturze laptopa, z którym były połączone dwa duże monitory. Z jednej strony leżał tablet i stało kilka plastikowych kubków, w których zapewne była wcześniej mrożona kawa. Misha patrzyła na jeden z monitorów. Trey sądziłby, że nie zauważyła jego wejścia, gdyby nie to, że wciąż pisząc jedną ręką, uniosła palec wskazujący drugiej, pokazując mu, by zaczekał.
Spojrzał na nią wilkiem. Nikt nigdy nie kazał mu czekać.
W końcu podniosła na niego wzrok.
Czuł buzującą złość, ale gdy tylko ich oczy się spotkały, złość zamieniła się w przypływ pożądania, jak zwykle, gdy stawał naprzeciwko Mishy. Choć był głównym inwestorem k!smet, spędzał w firmie oraz z Mishą niewiele czasu. Rzecz jasna ich ścieżki się krzyżowały gdzieś w mieście czy na firmowych imprezach. Ilekroć stawał twarzą w twarz z tą kobietą, jej uroda zapierała mu dech w piersi.
- Trey Winters, mój główny inwestor – przywitała go z uśmiechem.
Jej uśmiech był przyjazny, spojrzenie rozbawione. Oczarowany tym, jak słońce odbija się od jej krótkich kasztanowych włosów, zdał sobie sprawę, że ma ochotę ich dotknąć. Musiał sobie przypomnieć, po co się tu zjawił. Odchrząknął i powiedział:
- Jest problem z twoją aplikacją.
Jej uśmiech zgasł, zmarszczyła czoło i spojrzała na niego z powagą, mrużąc oczy.
- Wejdź – powiedziała. – I zamknij drzwi, proszę.
Spełnił jej prośbę, a gdy wszedł w głąb pokoju, poczuł wiszący w powietrzu przyjemny kwiatowy zapach.
- Jest jakiś problem z k!smet? – spytała, gdy usiadł po drugiej stronie stołu. – Na jakiej podstawie tak mówisz?
Oczywiście nie miał żadnego dowodu. Poczuł się jak kompletny dureń, że w ogóle tu wparował, musiał jednak podzielić się z nią swoim niezadowoleniem.
- Cóż, nie wierzę, że istnieje jakiś powód, dla którego aplikacja miałaby połączyć mojego brata Jericha z Maggie Del Rio.
Misha usiadła prosto, wyglądała, jakby starała się zrozumieć, co właściwie Trey ma do powiedzenia.
- Przepraszam, ale o co chodzi?
- Słyszałaś. Może nie chodzi o całą aplikację, tylko o funkcję „Zaskocz mnie!”. Musi być coś nie tak z twoim algorytmem, skoro takie są skutki. Oni nie mają żadnych wspólnych zainteresowań, pragną od życia czego innego. Nie ma powodu, dla którego mieliby zostać parą. Chyba że jest jakiś problem z aplikacją albo doszło do sabotażu.
Zaśmiała się posępnie.
- Mówisz poważnie? Przychodzisz tu i oskarżasz moją aplikację o to, że źle działa, ponieważ dobrała w parę twojego brata i Maggie? To idealna para.
- Idealna? – spytał niedowierzaniem. – Ona jest Del Rio!
- Jest też moją najlepszą przyjaciółką i wspaniałą osobą, więc na twoim miejscu uważałabym na słowa.
Trey splótł ramiona na piersi, świadomy, że posunął się za daleko.
- Okej, przepraszam, że powiedziałem coś złego o twojej przyjaciółce.
- I o mojej pracy?
- Wiem, że robisz dobrą robotę – odparł. – Nie inwestowałbym w tę platformę gdyby było inaczej. Czuję jednak, że jeśli chodzi o Jericha i Maggie, coś jest nie tak.
- Spór między Wintersami i Del Rio nie ma nic wspólnego z k!smet. Aplikacja działa jak należy. Dobrała ich na podstawie informacji, jakie od nich otrzymała.
- Ale co ich łączy? – spytał wiedząc, że chwyta się brzytwy. Był zirytowany związkiem brata z Maggie i wylewał swoją złość na Mishę.
- Może to ich powinieneś spytać.
- W porządku. – Z każdą sekundą czuł się głupszy. Misha potrafiła sprawić, że tracił wątek. – Mam wrażenie, że źle zacząłem.
- A próbowałeś zacząć dobrze? – Uniosła brwi.
Tak, źle zaczął. Musi przeformułować myśli.
- Przyszedłem tu zaoferować ci swoje usługi. Royal ma szansę zostać hubem technologicznym. Nie chcę, żeby wadliwa aplikacja zepsuła naszą reputację. – Zainwestował w to dużo pieniędzy, które były zagrożone.
- Wadliwa.
- Może to nie jest najwłaściwsze słowo – przyznał.
Uśmieszek Mishy mówił mu, że dobrze się bawi, widząc jego zagubienie.
- Jako jeden z twoich głównych inwestorów chciałbym się przyjrzeć tej platformie. Sprawdzić, co jest nie tak i ewentualnie to naprawić, zanim problem urośnie.
Misha Law zamrugała kilka razy. Jak on śmie przychodzić do jej biura i twierdzić, że jest jakiś problem z k!smet, aplikacją, której stworzeniu i uruchomieniu poświęciła się bez reszty? Nawet jeśli jest jej głównym inwestorem?
- Mój kod i algorytm działają znakomicie. Twoje twierdzenia są bezpodstawne.
- Musi być coś nie w porządku.
- Nie w porządku jest wyłącznie to, że dobranie w parę przedstawicieli Wintersów i Del Rio wydaje ci się niemożliwe tylko dlatego, że te rodziny od lat drą koty.
Misha się zirytowała. Już kilka razy spotkała Treya i odbyli miłą pogawędkę, niestety zawsze wtedy czuła motyle w brzuchu. Trey należał do najseksowniejszych mężczyzn, jakich znała, ale był też skryty i tajemniczy, jakby coś ukrywał.
Niezapowiedziana wizyta w biurze to jednak całkiem inna sprawa. Zaskoczył ją i zirytował. Co gorsza, jakaś jej część zaczęła się zastanawiać, czy Trey przypadkiem nie ma racji, a to było stresujące. Nigdy by mu nie wyjawiła, że widząc, iż aplikacja dobrała w parę Jericha i Maggie, sama rozważała, czy nie nastąpił błąd. Bo oni bardzo się różnili, przynajmniej na pozór. Później jednak przestała sobie tym zaprzątać głowę, gdyż szczęście przyjaciółki było prawdziwe.
- Nie ma żadnego problemu z k!smet – oświadczyła.
Zaciśnięte wargi Treya świadczyły o tym, że jej wyjaśnienia go nie uspokoiły.
- Okej – ustąpiła. – Nie sądzę, żeby aplikacja była niesprawna, ale jesteś jednym z moich największych inwestorów, więc dla świętego spokoju możemy to sprawdzić.
Trey był ranczerem, ale znał się także na nowoczesnych technologiach. Jeśli komuś mogła w tej kwestii zaufać, to właśnie jemu.
- Dobrze, zgoda. – Skinął głową.
- Jest jeszcze coś.
- Tak?
- W zamian za dostęp do aplikacji i mojego kodu musisz mi obiecać, że zostawisz Jericha i Maggie w spokoju. Przestaniesz kwestionować ich związek. Oni z radością dają sobie szansę. Proszę, niech sami się przekonają, dokąd ich to zaprowadzi. Nie zgadzam się też, żebyś publicznie krytykował moją aplikację.
- Nigdy bym tego nie zrobił – odparł. – Zależy mi na sukcesie k!smet tak jak tobie.
Zaśmiała się krótko.
- Wątpię. – Nie miał pojęcia, ile czasu, energii i pieniędzy poświęciła k!smet. – Wypisałeś hojny czek. Doceniam to. Ale ja jestem w to mocno zaangażowana. Nikt nie ma więcej do stracenia niż ja.
Przez chwilę milczał, potem skinął głową.
- Racja. Kiedy chcesz zacząć sprawdzanie aplikacji?
- Może dziś? Przyjdź, jak pracownicy pójdą już do domu. Nie chcę, żeby ktoś myślał, że dzieje się coś złego.
- Słusznie. – Kiwnął głową.
- Może być koło ósmej?
Znów milczał, jakby się zastanawiał.
- Mój syn zostaje dziś z dziadkami, więc dobrze.
- Świetnie. – Uśmiechnęła się. – To do zobaczenia.
Wstał, odwrócił się i wyszedł. Kiedy otwierał drzwi, Misha patrzyła na jego uda w opiętych dżinsach.
Ciężko westchnęła.
- Co to miało być? – powiedziała na głos.
Jak on śmiał wparować do jej gabinetu i utrzymywać, że aplikacja źle działa? Obudziła komputer otwarty na stronie poczty z ważnym mejlem od firmy PR-owej, z którą współpracowała.
„Jak mamy to załatwić?” – pytali.
„Droga Pani Law,
Pobrałam aplikację k!smet z nadzieją, że znajdę miłość swojego życia. Niestety tak się nie stało. Kiedy aplikacja połączyła mnie ze Steve’em, nasze różnice natychmiast stały się oczywiste. Nie zgadzamy się w większości kwestii, nie tylko w sprawach, które zaznaczyliśmy jako te, które uniemożliwiają związek. Kiedy przeprosiłam i udałam się do toalety, Steve zniknął. Po powrocie stwierdziłam, że zniknęła też moja torebka. Czy to on ją wziął? Nie wiem. Słyszałam dużo dobrego na temat k!smet i myślałam, że to świetny sposób na znalezienie partnera, zamiast tego zostałam sama i musiałam zastrzec karty kredytowe.
Chciałam, żeby Pani wiedziała, że choć ogłoszono k!smet drugą najlepszą z aplikacji randkowych, połączyła mnie ona z mężczyzną, który okazał się moim kompletnym przeciwieństwem. Więc może tym razem się pomyliła”.
Misha jeszcze raz przeczytała mejla od niezadowolonej klientki. To był ostatni mejl z listy skarg użytkowników nieusatysfakcjonowanych partnerami, które dobrała im aplikacja. Nigdy nie powiedziałaby Treyowi, że może ma rację i niewykluczone, iż pojawił się jakiś problem. Co oznaczałoby to dla przyjaciółki i szczęścia, jakie znalazła z Jerichem? K!smet miała być kamieniem węgielnym hubu technologicznego w Royal w stanie Teksas.
Trey, który zainwestował mnóstwo pieniędzy w jej biznes, i jego brat Jericho stworzyli Winters Expo Center, przygotowując swoje miasto do roli hubu technologicznego na wzór Doliny Krzemowej. Gdyby jej aplikacja działała niewłaściwie, mogła zrujnować ich marzenia, wielu osobom przynieść straty finansowe i rozczarować mieszkańców Royal.
Misha wierzyła w swoje dzieło, nie miała powodu podejrzewać, że jest wadliwe. Testowali algorytmy i funkcje. Kod wydawał się godny zaufania, ale sposób, w jaki algorytmy były konstruowane, a dane przetwarzane przez użytkowników, prowadził do nieprzewidywalności. Działo się jednak coś dziwnego, skoro aplikacja łączyła osoby podające na swoich profilach odpowiedzi, które do siebie nie pasowały.
Nie zamierzała rozmawiać o tym z Treyem, choć mógł okazać się pomocny. Może odkryje problem, który przeoczyła. Wolałaby, by wszelkie, nawet najmniejsze usterki znaleziono przed debiutem k!smet na giełdzie. Spojrzała na zamknięte drzwi i oczami wyobraźni zobaczyła Treya. Rozumiała, że lepiej mieć w nim sprzymierzeńca niż wroga.
Bardzo jej się nie podobało, że będzie kontrolował jej pracę, nie chciała jednak informować swojego nielicznego personelu o potencjalnych kłopotach. Nie chciała ich straszyć ani rozpuszczać plotek, które wywołałyby złą prasę. Choć nie miała ochoty, by Trey zaglądał jej przez ramię, jego wsparcie mogło okazać się nieocenione.
Poza tym, choć bywał aroganckim dupkiem, poznanie go bliżej może być zabawne.
Towarzyszyło jej tyle sprzecznych emocji i myśli – na temat aplikacji i Treya. Był tylko jeden człowiek, z którym mogła o tym porozmawiać, jej brat Nico. Sięgnęła po telefon i wybrała jego numer. Jak zwykle odebrał po pierwszym sygnale.
- Co jest?
Uśmiechnęła się, słysząc jego głos. Przez wiele lat nie była w stanie się z nim skontaktować, kiedy tego chciała lub potrzebowała, teraz więc dzwonili do siebie kilka razy dziennie. To pomagało, bo dzieliło ich wiele kilometrów.
- Nico, nie uwierzysz, co się stało.
Westchnął, zapewne wyobraził sobie całą masę różnych scenariuszy.
- Czyj tyłek mam skopać tym razem?
- Żeby to zrobić, musiałbyś przyjechać do Royal – zauważyła. Podczas każdej rozmowy wspominała o jego powrocie do miasta.
- Mało to prawdopodobne – odparł jak zwykle. – Powiedz mi, co się stało.
- Właśnie przed chwilą wpadł tu Trey Winters.
- Czego chciał?
- Twierdzi, że jest jakiś problem z k!smet.
- Jaki problem?
Opowiedziała bratu o wizycie Treya.
- Według niego Jericho nie powinien być połączony z Maggie, bo ich rodziny od dawien dawna są skłócone.
- Chrzanić to – prychnął Nico. Misha i jej brat pracowali razem nad kodem aplikacji, więc dla Nica te zarzuty były równie bezpodstawne co dla niej. – Algorytm nie wykrywa waśni między rodzinami. Kod jest w porządku.
- Tak…
- Co to za ton?
- A jeśli on ma rację?
- Ty stworzyłaś ten kod, a ja go sprawdziłem. Trzy razy sprawdzaliśmy go przed wypuszczeniem aplikacji – przypomniał, choć doskonale to wiedziała. – Jeśli żadne z nas nie wykryło błędu, to znaczy, że go tam nie ma.
- Jesteś tego bardziej pewny niż ja – zauważyła. – Nie jesteśmy wszechwiedzący. Mogło nam coś umknąć.
- Mało prawdopodobne.
- Mimo wszystko. Trey zaoferował się, że pomoże mi znaleźć problem.
- Och, daj spokój. Nie potrzebujemy go. Jest zbyt uparty, żeby widzieć coś więcej niż kłótnię dwóch rodzin, i tylko dlatego upiera się, że w aplikacji jest błąd.
- Nie mogę pozwolić, żeby Trey rozpowiadał w Royal, że aplikacja jest wadliwa. Pomyślałam, że jeśli pozwolę mu pomóc, zamknę mu usta. – Zrobiła pauzę, niepewna, czy powinna podzielić się z bratem kolejną myślą. – To nie wszystko. Ja też mam pewne wątpliwości.
- O czym ty mówisz? Jakie wątpliwości?
- Przyszły mejle – zaczęła. – Skargi użytkowników na niewłaściwie dobranych partnerów i partnerki, odkąd wprowadziliśmy funkcję „Zaskocz mnie!”. Czasami algorytm się myli.
- To nie znaczy, że jest jakiś problem z aplikacją.
- Użytkownik musi odpowiedzieć na określone pytania dotyczące poglądów, stylu życia i tak dalej. Aplikacja łączy ludzi na podstawie tych odpowiedzi. Wyobraź sobie, że zostajesz umówiony na randkę z kimś, z kim nie masz nic wspólnego. Tak się właśnie parę razy wydarzyło. A jeśli nieznajomy, z którym spotyka się nasz użytkownik, okaże się niebezpieczny? Jeśli jego praca czy prywatność zostanie zagrożona, bo ktoś wykorzystał aplikację do niecnych celów? Wszystko przez to, że zaufał naszym kryteriom akceptowania nowych użytkowników.
- Słuszna uwaga.
Opowiedziała bratu o kobiecie, której ukradziono torebkę, choć ta kobieta nie mogła udowodnić, że zrobił to mężczyzna, z którym się umówiła.
- A gdyby na jednej z naszych randek wydarzyło się coś okropniejszego? Nie mogłabym z tym żyć.
- Ja też. Czy to ma też coś wspólnego z Jerichem i Maggie? Co według ciebie wydarzyło się w ich przypadku?
- Uwielbiam Maggie, jest moją najlepszą przyjaciółką. Wiem, że jest szczęśliwa z Jerichem. Kiedy aplikacja ich dobrała, zdawało się, że coś jest nie w porządku. A działo się to publicznie. Wszyscy byli zszokowani. Szkoda, że tego nie widziałeś. Więc moje pytanie brzmi: czemu zostali dobrani w parę? Pomijam kwestię rodzinnego sporu. Oni bardzo się różnią. Choć ufałam algorytmowi, dla mnie też to było dziwne. Jakby to była jakaś ustawka.
- Masz wątpliwości i dostałaś skargi od użytkowników. Czemu wcześniej o tym nie wspomniałaś?
- Bo nie chciałam, żeby to była prawda – przyznała. – Starałam się ignorować złe przeczucia. Nie mogę przegrać, Nico. Włożyłam w k!smet wszystko, co posiadam, całą siebie. – Nie chodziło tylko o jej dumę. Jako kobieta działająca w branży technologicznej czuła dodatkową presję. Musiała ciężko pracować, by znalazło się dla niej miejsce przy stole z mężczyznami. Gdyby k!smet się nie sprawdziła, nie umiałaby wrócić do tego świata. Dlatego przyjmie każdą pomoc, nawet od niezbyt lubianej osoby. – Teraz, skoro Trey przyszedł tu ze swoimi podejrzeniami, żałuję, że wcześniej nie zaufałam swoim przeczuciom.
- To ma sens – odrzekł Nico. – Dobrze, że przyjęłaś jego pomoc, ale uważaj, to Trey Winters.
Poczuła, że policzki ją palą. Nico nie może wiedzieć, jak Trey na nią działa.
- Na co mam uważać?
- Wiem, że to jeden z twoich inwestorów, ale to może się zmienić. Może cię oszukać, wykorzystać obietnicę dalszych inwestycji, żeby się do ciebie zbliżyć. Jeśli zacznie majstrować przy kodzie, może uszkodzić aplikację na różne sposoby. Może ma w tym swój cel i chce, żeby aplikacja działała w określony sposób.
- Tego by nie zrobił – odparła.
Ale skąd ma to wiedzieć? Słabo znała Treya, a rozmowa, jaką właśnie odbyli, nie napawała optymizmem. Pokazał się jako osoba dominująca, zainteresowana wyłącznie własnymi korzyściami.
- Nie? – spytał Nico. – Mówił przecież, że musi być jakiś problem z aplikacją. Nawet jeśli jest inwestorem, to jeżeli nie jest zadowolony z tego, że aplikacja dobrała jego brata z Del Rio, ma ukryty motyw, aby ujawnić jej braki. A jeśli uda mu się udowodnić, że wystąpił jakiś błąd, będzie miał pretekst, żeby więcej w to nie inwestować. I pokaże, że ta para nie powinna być parą.
- Słyszysz, co mówisz? To strasznie zawikłane.
- Być może.
- Czemu miałby to zrobić? Jego brat zbudował Expo Centre, żeby Royal mogło zostać kolejnym hubem technologicznym. Włożył w tę aplikację mnóstwo kasy. Jej sukces jest dla niego tak samo ważny jak dla nas.
- Skoro tak twierdzisz – ustąpił Nico. – Tylko uważaj, jeśli zechcesz przekazać kontrolę nad swoim dziełem outsiderowi.
- Będę uważać.
- Pamiętaj, że to Winters.
- Boże, ty też? Nie nazwałeś tego sporu bzdurą?
Zaśmiał się.
- Jeśli naprawdę tak się martwisz o aplikację, chociaż nie masz powodu, ja też ci pomogę.
- Jesteś zajęty własną firmą, ale doceniam, dzięki. – Przygryzła wargę. – A skoro tak się o mnie troszczysz… mógłbyś przyjechać do domu – dodała.
Nico trzymał się z dala od Royal, odkąd trafił za kratki. Po bójce w barze, na skutek której ranny został bratanek ważnej osoby, wziął na siebie winę i poszedł siedzieć za przyjaciela. Po wyjściu z więzienia żył w odosobnieniu i dotąd nie pokazał się w rodzinnym mieście.
- Na twoim miejscu nie czekałbym na to.
- Tak myślałam. – Sprawdziła godzinę na ekranie laptopa. Do powrotu Treya zostało kilka godzin i mnóstwo rzeczy do zrobienia. – Muszę kończyć, wracać do pracy.
- Tak, rozumiem. Kocham cię, siostrzyczko.
- Ja ciebie też, bracie. – Rozłączyła się i wróciła do mejla ze skargą na aplikację. Niezależnie od tego, co mogło się stać z kodem i oprogramowaniem, musi dotrzeć do sedna problemu, na jaki napotykają użytkownicy.
Jeśli Trey ma jej w tym pomóc, nich tak będzie.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji