Oferta wyłącznie dla osób z aktywnym abonamentem Legimi. Uzyskujesz dostęp do książki na czas opłacania subskrypcji.
14,99 zł
Ten sam świat, a każdy widzi go inaczej. Jedna rozmowa i dwa odmienne wnioski. Jedna sytuacja – skrajnie różne emocje i tysiąc możliwych interpretacji. Dlaczego tak się dzieje?
Bo rzeczywistość jest relacyjna – zbudowana z tego, jak łączymy się z innymi, ze sobą, swoimi przekonaniami i traumami, z przeszłością, własnym ciałem i naturą.
Ta książka to:
·mapa naszych powiązań – z samymi sobą, z innymi i otoczeniem,
·lupa do przyjrzenia się mechanizmom, które nami kierują,
·zestaw narzędzi do budowania relacji, które wspierają, a nie ograniczają.
Zamiast złotych rad – ćwiczenia. Zamiast sloganów – konkretna wiedza i zachęta, by tworzyć swoją rzeczywistość na własnych zasadach.
Jeśli chcesz:
·wyjść z trybu autopilota i naprawdę zrozumieć swoje miejsce w sieci wzajemnych powiązań,
·otrząsnąć się z etykiet i schematów, które próbują cię definiować,
·zacząć świadomie i szczęśliwie kształtować swoje relacje,
TA KSIĄŻKA JEST DLA CIEBIE!
Natalia Ziopaja – psycholożka, psychotraumatolożka, trenerka. Twórczyni jednego z największych psychoedukacyjnych profili w Polsce: @psychologiczne_ciekawosci. Autorka bestsellerowych książek: Samopomocownik i Ucieczka przed życiem w pełni. Pokazuje, jak uczyć się siebie w oparciu o naukę, a jednocześnie z samoczułością.
Autorka zaprosiła do rozmowy:
·Maję Chaudhuri (@rozwiaz.mnie)
·Milenę Wojnarowską (@przystanekmindfulness)
·Magdalenę Florek (@psychologiabezfiltra)
·Aldonę Słysz (@dajsiezwariowac)
·Paulinę Danielak (@paulinadanielak.psycholog)
·Natalię Baron-Koc (@mojapsycholog)
·Maję Kamińską i Damiana Paradowskiego (@uwazne.glowy)
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 239
Data ważności licencji: 9/24/2030
Copyright @ Natalia Ziopaja
Grafika okładkowa @ Magdalena Matyjaszczyk
Redaktorka inicjującaAleksandra Ptasznik
Redaktorka prowadzącaKatarzyna Kolowca-Chmura
RedakcjaMagdalena Białek
AdiustacjaAgnieszka Mąka
KorektaAgata Tondera, Marta Stochmiałek
Opracowanie okładkiKarolina Korbut
Grafiki wewnętrzne: Yanka / Adobe Stock, Alex Darts / Adobe Stock, Rezowan / Adobe Stock, Lazy DogSilhouette / Adobe Stock
Opieka redakcyjnaNatalia Hipnarowicz-Kostyrka
Opieka promocyjnaMagdalena Sarapata
ISBN 978-83-8427-650-1
Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl
Więcej o naszych autorach i książkach: www.wydawnictwoznak.pl
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37
Dział sprzedaży: tel. (12) 61 99 569, e-mail: [email protected]
Wydanie I, Kraków 2025
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotował Jan Żaborowski
Dla tych, którzy pokazali mi zdrowe relacje i dali odczuć ich moc. I dla wszystkich tych, którzy chcą je budować i o nie dbać
Pomysł na tę książkę powstał podczas wyjazdu na wakacje nieco w stylu workation. Swoją drogą to chyba dobry przykład na to, że warto jest zmieniać otoczenie i odpoczywać – wtedy jakoś więcej się dostrzega, a głowa staje się mniej uwięziona i ograniczona. Co ważne, w tym czasie odbyła się premiera mojej drugiej książki Ucieczka przed życiem w pełni. Jak przestać odwlekać i zacząć żyć. Byłam w naszej uroczej, chyba nieco niedocenianej Karwii, gdzie moi przyjaciele mają piękny dom z zielonym ogrodem, w którym piłam rano kawę i zastanawiałam się nad tym, jak wiele trudnych emocji towarzyszy nam w znaczących chwilach, a umysł, zamiast nas wspierać, stara się wówczas nieco podkręcać atmosferę. Myślałam o tym, ponieważ premiera książki to dla mnie niewątpliwie stresujące wydarzenie. W głowie pojawia się tysiąc myśli: „Czy spodoba się moim obserwującym i czytelnikom?”, „Czy nie popełniłam jakichś makabrycznych błędów, czy nie ma tam danych, które zaprzeczają nauce?”, „Czy ja się nie powtarzam, czy nie jest tak, że to wszystko każdy już wie?” i tak dalej, i tak dalej.
Oczywiście wtedy tak „pięknie” i konkretnie o tym nie myślałam, raczej trzęsłam się jak świąteczna galareta i rzucałam mięsem niczym pani Magda Gessler talerzami… Ale sięgnęłam po moje ulubione sposoby regulacji – trafiło na chodzenie boso po chłodnej trawie. No i tak spacerowałam, szukałam tego spokoju i nic, kij wielki jak szelki. Pomyślałam: „Szukanie nic nie da: ani spokoju, ani szczęścia, trzeba je sobie robić. Hmm, czy to nie brzmi jak temat na kolejną książkę?”.
Ponieważ lubię i pielęgnuję „zdrową impulsywność” i spontaniczność, nie czekam i gdy łapię się na łączach z moją redaktorką, od razu jej o tym opowiadam. Daje mi zielone światło na większość pomysłów, podkreślając, żebym sobie to na spokojnie ułożyła w głowie, zebrała myśli i podesłała zarys, jak to widzę. Rozmowa ta dała mi również zupełnie inny pogląd na sytuację – dostałam bardzo życzliwy feedback, nadzieję, spokój, wsparcie i przede wszystkim nawet nie optymizm, a zwyczajny realizm, którego mi w postrzeganiu tamtej chwili niezmiernie brakowało.
To było kluczowe dla moich rozmyślań – zauważyłam, że rzeczywistość niby mamy jedną, ale każdy może ją różnie postrzegać. Na każdego ta sama sytuacja może oddziaływać inaczej, każdy może tworzyć z nią inne relacje. Nic odkrywczego w tym nie ma, ale czasami potrzeba nam takiej przyjaznej przypominajki. Myślę, odnosząc się do tej sytuacji, że chodzi nie tylko o to, aby „robić sobie spokój”, ale o to, jaką relację z nim mamy, a także jaką relację tworzymy ze stresem. Bo przecież możemy sobie ten spokój robić, ale relacja z nim potrafi pozostawać dość napięta. To trochę jak zorganizowanie spotkania z osobą, której wcale nie lubimy, aby je odbębnić, „bo wypada”. Nie przynosi to z góry założonych efektów tych spotkań, zarówno z drugą osobą, jak i z odpoczynkiem.
Przykładowo: może robimy wszystko, co potrzeba, ale umysł podpowiada: „Odpoczynek jest dla słabych, wolę, gdy się stresujesz, bo to znaczy, że nie jesteś leniem, ponieważ robisz cokolwiek”, i cały misterny plan regeneracji kończy… sam wiesz gdzie. Analizuję dalej – dostrzegam, że przecież wiele obszarów psychologii (a chyba raczej życia) polega na współoddziaływaniu. Nie chodzi więc tylko o to, jak ja robię sobie spokój, ale o to, co ten spokój robi mnie. Idąc dalej – rzecz nie w tym, aby mieć partnera czy partnerkę, ale w tym, jakie relacje z nimi tworzymy; nie chodzi o to, by mieć mnóstwo pieniędzy, ale znów o to, jak one na nas oddziałują i jaką mamy z nimi relację. Istotą tego wszystkiego jest relacyjność, więzi, które tworzymy z otoczeniem – one przekładają się na to, jak postrzegamy i kreujemy swoją rzeczywistość.
Po tej refleksji pojawiła się już lawina pomysłów i spostrzeżeń dotyczących tego, że przecież – jak widać – tworzymy relacje nie tylko z innymi osobami, ale także z naturą, otoczeniem (niestety często zaśmieconym hałasem i toksynami), ze swoimi myślami, z emocjami, bólem, ze schematami, z przekonaniami, obowiązkami i pracą (i też z pieniędzmi!), z diagnozami oraz etykietkami czy trudnymi doświadczeniami. Ważne jest nie tylko to, co nam się przydarza, ale także to, jak całość tych sytuacji reprezentuje się w naszych umysłach i jak do tego podchodzimy. Jednak żeby było jasne – nie chcę, aby ta lektura miała wydźwięk w stylu: „Przeprogramuj swój negatywny mindset”. Jeśli znasz moje wcześniejsze książki, dobrze wiesz, że jestem antyfanką tego typu rad. Oczywiście to też nie jest tak, że wszystkie koncepcje dotykające mindsetu – a może lepiej po polsku: nastawienia – są beznadziejne. Zupełnie nie – tą tematyką często zajmowali się i zajmują badacze1 znani w dziedzinie psychologii w wielu częściach globu. I my tutaj też będziemy pracować nad tym, aby to nastawienie było jak najbardziej sprzyjające, a tworzone więzi – szczęśliwe dla nas i nam służące.
Książka ta jest przede wszystkim o tym, jak ważną rolę w ludzkim życiu odgrywają relacje. O tym, jak efektywnie budować więzi, także na nowo, i jak je pielęgnować, aby widzieć i kreować swoją rzeczywistość realistycznie, a nie bazując na starych i zdartych schematach, często wyniesionych ze środowiska, w którym przebywania nie życzylibyśmy nikomu. To książka o tym, jak wzajemne oddziaływania między nami a środowiskiem – zarówno wewnętrznym (na przykład naszymi przekonaniami, bólem, myślami), jak i zewnętrznym (na przykład naturą czy innymi osobami) – wpływają na to, co zauważamy i zapamiętujemy.
Gdy zastanawiałam się nad konspektem tej publikacji, dotarło do mnie, że gdyby nie relacje, może nie wpadłabym na taki pomysł. Nie byłoby mnie wtedy w Karwii, więź z naturą nie podrzuciłaby mi tematu, a moja relacja ze stresem w dniu premiery być może zostałaby przytłumiona pracą, nie przyjrzałabym się jej. Kto wie… Idąc dalej, pomyślałam, że skoro będę pisać o relacjach, to może warto spytać osoby, z którymi tworzę czasami mniej, czasami bardziej zawodowe relacje, o to, czy chciałyby się wypowiedzieć na temat relacyjności. Niech moc więzi rośnie w siłę także tutaj!
Tym oto sposobem, drogi czytelniku, przedstawiam ci książkę o relacyjności, w której znajdziesz nie tylko standardowe dla mnie trzy części – o podstawach, o teorii zachęcającej do refleksji oraz ćwiczenia – ale dzięki wypowiedziom ośmiu osób specjalizujących się w różnych obszarach psychologii będziesz także mógł zapoznać się z rzetelną dawką wiedzy z wielu inspirujących źródeł. Rozmowy z moimi gośćmi są spójne z tematyką poruszaną w danym rozdziale. Przeczytasz o więziach, o których już wspomniałam – ze schematami, z traumatycznymi doświadczeniami, obowiązkami, pracą i pieniędzmi, naturą, bólem i ciałem, przekonaniami oraz etykietkami, które są do nas przyklejone. Przejdźmy zatem do konkretów.
W pierwszej części, tej o podstawach, dowiesz się, dlaczego te relacje są dla ludzi tak istotne i jak wiele daje nam życie w społeczeństwie. Zastanowimy się, czy moglibyśmy bez nich żyć i czy więzi to coś, co od zawsze się dla nas liczyło, czy w ogóle istnieje coś takiego jak altruizm. Dowiesz się także, czy możemy patrzeć na siebie jako na zupełnie oderwaną i indywidualną część rzeczywistości. Będę starała się również odpowiedzieć na pytanie, czy w ogóle możemy zostać tym, kim chcemy, i co do tego mają więzi. W tej części poruszę także temat nieustannego oddziaływania, którego doświadczamy tak naprawdę w każdej chwili naszego życia. Przeczytasz o tym, jak mózg tworzy rzeczywistość, szukając powiązań między obiektami i kodując te zależności.
W części drugiej, zatytułowanej Więzi a rzeczywistość, zapoznasz się z teorią, a także z wypowiedziami ośmiu psychologów oraz dowiesz się o relacjach z wcześniej wymienionymi obszarami. Część ta odpowie, mam nadzieję, na wiele pytań, które zadajemy sobie w toku życia, takich jak: „Jak to jest, że wiem, że coś mi szkodzi, a dalej to robię?”, „Skąd we mnie taka rezygnacja?”, „Dlaczego wchodzę w takie same związki jak związek moich rodziców, choć przyrzekałem sobie, że nigdy taki nie będę?”, „Dlaczego ich przypominam, choć nigdy tego nie chciałam?”, „Czemu ten sam ból czasami jest bardziej odczuwalny?”, „Jak zacząć w końcu żyć, dystansując się od obowiązków i pracy?”, i klasyk: „Dlaczego ja w ogóle taki jestem?”. Niezły miszmasz, prawda? Obiecuję, że jest to, nomen omen, powiązane. Wszystko to może sprowadzać się do relacji, jakie tworzymy z daną sferą. W każdym rozdziale starałam się również odnieść do wpływu tych poszczególnych dziedzin na nasze relacje, także w kontekście relacji romantycznych czy seksualności.
Na końcu książki znajduje się część ćwiczeniowa. Postaram się zachęcić cię w niej do refleksji i pielęgnowania czy rozwijania tych relacji, które ci służą. Przeczytasz w niej o budowaniu w sobie zdrowych trybów i schematów, wspierających przekonań, tworzeniu życzliwej relacji z odpoczynkiem, ciałem, emocjami i ze spokojem. Dowiesz się także, jak pielęgnować naturalne „korzenie” i budować w sobie wolność.
Książka ta ma charakter popularnonaukowy – staram się bazować na najnowszych doniesieniach empirycznych i powszechnych oraz akceptowalnych w naukowym środowisku teoriach. Na końcu umieściłam bibliografię zawierającą publikacje, z których korzystałam zarówno w trakcie zdobywania wiedzy, jak i podczas pisania książki. Uszeregowałam je w odniesieniu do rozdziałów. Jest to obszerna lista inspirujących lektur; zachęcam cię do jej przejrzenia i wybrania dla siebie tego, co wyda ci się ciekawe. Psychologia to naprawdę studnia bez dna, a jej poznawanie może przyczynić się do tworzenia wspierającej i inspirującej więzi z samym sobą.
Zanim zaproszę cię do podróży po relacyjności, dodam jeszcze, że znów zdecydowałam się na zaadresowanie tej lektury do człowieka – bez względu na wiek, płeć czy inne „etykietki”. Postanowiłam zatem kolejny raz używać form gramatycznych zaimków czy czasowników odnoszących się do ciebie jako do człowieka właśnie, na przykład „jego”, „jemu”, „zrobił”, „wybrałeś” – zgodnie z sugestiami moich czytelników. Najbardziej zależy mi na tym, aby tę książkę czytało się przyjemnie i można było skupić się na jej treści.
Zachęcam cię również do odwiedzenia mojej strony internetowej www.psychologiczneciekawosci.pl i profilu instagramowego @psychologiczne_ciekawosci, gdzie znajdziesz nie tylko mnóstwo informacji dotyczących zdrowia psychicznego, bazujących na dowodach naukowych, ale także wiele czułości. Nauka nie musi być „chłodna”.
Nie przedłużam już i zapraszam cię do tworzenia nowych, mam nadzieję: zdrowych i szczęśliwych, więzi z rzeczywistością.
1 D.S. Yeager, C.S. Dweck, What Can Be Learned from Growth Mindset Controversies?, „The American Psychologist” 2020, nr 75(9), s. 1269–1284.
W tej części, jak wskazuje sam tytuł, zacznę od… podstaw, czyli od relacji, które przychodzą nam zapewne na myśl jako pierwsze skojarzenie – relacji z drugim człowiekiem. Choć obecnie panuje kult jednostki i często w mediach słyszymy psychopitolenie w stylu: „Najpierw pokochaj siebie, a potem innych”, „Jeśli nie będziesz kochał siebie, to nikt cię nie pokocha” lub „Rób swoje i nie oglądaj się na innych”, to te przekazy nieco tracą jednak na sile, gdy samotnie przychodzimy w nowe miejsce, a zwłaszcza kiedy sytuacja jest doniosła, a my czujemy się napięci niczym struna w gitarze.
Przykład? Gdy wchodzimy na salę konferencyjną zestresowani, to spoglądamy automatycznie na inne osoby, aby sprawdzić, czy jest tam ktoś, kogo znamy. Jeśli takich ludzi nie ma, szukamy kogoś, kto chociaż wygląda według nas przyjaźnie lub podobnie do nas (takie osoby lubimy, wolimy się z nimi przyjaźnić1, wbrew powszechnemu przekonaniu, że przeciwieństwa się przyciągają), choćby po to, by usiąść koło niego w milczeniu – dla naszych umysłów to genialne rozwiązanie! Kolejnym przykładem może być niemowlę, które swoim uśmiechem rozkosznego bąbelka próbuje między innymi wzbudzić w nas pozytywne uczucia, przyciągnąć naszą uwagę, aby nawiązać z nami więź, a także po to, by przetrwać – w końcu o radosne dziecko być może łatwiej będzie dbać. Domniemywać też można, że people-pleasing2 płynie w naszych żyłach od urodzenia. Pokazuje to, jak usilnie człowiek szuka więzi służących relacji lub chce uniknąć tych, które stworzą mu kłopot. Oddziaływanie społeczne ma swoją moc nawet wtedy, kiedy jeszcze nie zdążyliśmy otworzyć ust. Kto z nas nigdy nie szepnął pod nosem: „Ale z niego buc”, i nie wydał osądu o osobie, która nie powiedziała jeszcze ani słowa, niech pierwszy rzuci kamieniem.
Można by rzec, że ludzie nieustannie tworzą ze sobą (a także z resztą otoczenia) relacje i prowadzą „rozmowy” na poziomie neuronalnym – ot, taka spuścizna ewolucyjna. Powiązania i relacje między nami hulają w najlepsze w naszych mózgach nawet bez używania języka werbalnego. Nawiązywanie relacji z opiekunem w okresie niemowlęcym to nie tylko przyjemność z uśmiechania się! Już wtedy – jednak wciąż bez słów – dziecko za pośrednictwem choćby właśnie uśmiechu i poprzez jego oddziaływanie może zacząć uczyć się regulowania emocji, dostrajania się do innych, a nawet wiary we własną sprawczość. To dowodzi, jak bardzo zależni jesteśmy od tego, co nas otacza.
Nietrudno sobie wyobrazić, co może się wydarzyć, kiedy dziecko używa właściwie jedynej zachęty, którą ma: uśmiechu, a w odpowiedzi dostaje wielkie nic albo, co gorsza, wyraz wstrętu malujący się na twarzy opiekuna. To, jakie relacje z obiektami nam w życiu towarzyszą i jakich więzi z nimi jesteśmy uczeni, wpływa, najprościej rzecz ujmując, na naszą tożsamość, osobowość, a nawet postrzeganie własnego „ja”. Czy „ja” jest więc niezależną jednostką?
Według mnie zupełnie nie. Doskonale ilustruje to w swoich wypowiedziach oraz książce3 Dan Siegel, który opowiada, że u zdrowo funkcjonującej jednostki nie istnieje coś takiego jak odłączone od wszystkich me („ja”). Na me („ja”) składa się też we („my”), tworząc MWe. Najłatwiej możemy to zauważyć w rozwoju dzieci, które nas obserwują i naśladują – wystarczy dać im przedmiot, którego używamy, ale nigdy nie uczyliśmy ich, co to jest. One często bezbłędnie będą wiedzieć, co z nim zrobić, przy okazji zapewniając nam masę śmiechu.
Pokazuje to przede wszystkim, że nasze mózgi są społeczne i z tego też powodu mają w sobie specjalne struktury oraz mechanizmy biorące udział w naśladowaniu. Mamy mózgi stworzone do papugowania, serio! Takie przesłanki niosą badania dotyczące ludzi z uszkodzonymi strukturami mózgu, mających problemy z odwzorowaniem ruchów drugiego człowieka4. Już niemowlaki potrafią naśladować. To może rzucać pewne światło na to, jak „wklejone” w naszą naturę są oddziaływanie i relacyjność.
W tym wszystkim chodzi między innymi o dopasowanie się do otoczenia, aby nie zostać wykluczonym. Kiedy naśladujemy, jesteśmy podobni. A podobni są lubiani. Znów – istota relacji. Takie oddziaływania niezbędne do życia są widoczne w całej otaczającej nas rzeczywistości – my i tlen, światło i rośliny, gleba i deszcz, drzewa i zieleń, zieleń i zdrowie psychiczne czy… Netflix i chill. Po prostu – relacje tworzą świat. Kiedyś bez nich zagrożone było nasze przetrwanie – odłączeni od innych byliśmy łatwym kąskiem dla drapieżników. Dziś nie jest to aż tak drastyczne, natomiast bliskie relacje są w stanie w znacznym stopniu polepszyć nasz dobrostan5, a nawet wydłużyć nam życie6! Dzięki tej relacyjności, dbając o siebie i więzi, które budujemy, dbamy nie tylko o me, ale także o we – i tu, w tym „my”, mogą mieścić się: partner, przyroda, środowisko, grupy społeczne, a także potomstwo. Dbając o siebie, dbamy o innych. Dbając o innych, dbamy o siebie.
Czy zatem istnieje czysty altruizm? Czy istnieje bezinteresowna pomoc? Trudno udowodnić to naukowo z różnych, także metodologicznych względów, jak również choćby dlatego, że czyny altruistyczne mogą sprawiać nam przyjemność7 i powodować, że nasze życie będzie pełniejsze, i to właśnie może być głównym powodem, dla którego decydujemy się komuś pomóc. Może warto jednak spojrzeć na to w sposób nie egoistyczny, a w kontekście wspólnotowości losu.
Akty dobroci i chęć niesienia bezinteresownej pomocy innym widoczne są już w świecie zwierząt, choćby u innych naczelnych, także wobec tych osobników, które nie są w stanie niczym się odwzajemnić, bo są zbyt schorowane lub stare8. To z kolei podkreśla, jak zostaliśmy „zaprogramowani” do odgrywania ról społecznych, zwracania uwagi na drugą osobę i okazywania troski – choć wiem, że trudno w to uwierzyć, oglądając choćby obrady sejmu. Ale fakt jest taki, że byliśmy społeczni, zanim byliśmy ludźmi.
Kolejnym przykładem na to, że bez relacji nie istniejemy, może być konformizm, czyli zjawisko, które opisuje, jak zmieniamy swoje zachowanie, opinie czy osądy, aby były bardziej spójne z tym, co wyrażają inni ludzie w danej sytuacji społecznej. Po prostu nie chcemy odstawać, a dobre relacje są dla nas, można by rzec, celem. Jak szokujące potrafi być dążenie do spójności z grupą wbrew własnej logice, możesz zobaczyć, gdy zeskanujesz znajdujący się obok kod QR. Wyświetli ci się film, który przedstawia znany w psychologii eksperyment S.E. Ascha9.
Link
Powyższe rozważania można podsumować stwierdzeniem, że doszukiwanie się omnipotencji w jednostce jest mocno przeszacowane.
Wpływ relacji na nasz układ nerwowy da się zaobserwować także od strony „neuro”.
Miłość może pobudzać w naszych mózgach dokładnie te same struktury, które aktywują się, gdy zaspokajamy nasze podstawowe potrzeby, takie jak wysypianie się czy nawodnienie
10
.
W reakcji na „nową” miłość i zakochanie się w naszych mózgach pobudzany jest między innymi obszar zwany układem nagrody, a także te struktury, które aktywują się również wtedy, gdy zażywamy narkotyki. Nie dziwi więc, iż niektórzy zgadzają się z tezą, że zakochanie się jest jak „choroba umysłowa” lub bycie na haju.
„Kocham cię całym moim jądrem” może okazać się bardziej romantyczne od wyznania miłosnego odnoszącego się do „zwykłego” serca. Jak dobrze wiesz, miłość „sercowa” jest tylko symbolem. U osób badanych podczas patrzenia na zdjęcia ukochanej osoby aktywowały się obszary „bogate w dopaminę”, między innymi właśnie prawe jądro ogoniaste, które nie wykazało pobudzenia, gdy pokazywane były twarze „zwykłych” znajomych
11
.
Łączenie się z innymi i tworzenie więzi może pozytywnie wpływać na regulację stresu i zmniejszać poziom lęku na przykład poprzez wydzielanie oksytocyny
12
. Funkcją tego hormonu, oprócz regulacji nastroju, jest między innymi wspieranie budowania więzi, troski, empatii, interakcji społecznych, wspólnoty czy zachęcanie do hojności. Podczas spędzania czasu z innymi i tworzenia z nimi relacji, a nawet w wyniku samej ich świadomości może wydzielać się wiele hormonów i neuroprzekaźników, takich jak dopamina czy serotonina, które regulują nasze układy nerwowe.
Ciąża i poród „programują” mózg na relację z dzieckiem, między innymi poprzez wydzielanie oksytocyny, która pomaga promować zachowania opiekuńcze. Dotychczas przedmiotem badań był mózg matki i dziecka, natomiast okazuje się, że wzorzec aktywności mózgu po narodzinach zmienia się nie tylko u matek, ale także u ojców, co najważniejsze – także u ojców homoseksualnych, którzy dziecko wychowują we dwóch. Mózgi mężczyzn, które zwracają uwagę na potrzeby dziecka i reagują na nie, aktywują ciało migdałowate przetwarzające emocje przeważnie tylko wtedy, gdy matki nie ma w pobliżu. Okazuje się, że u ojców homoseksualnych ciało migdałowate pracuje w tym kontekście stale, tak jak ciało migdałowate matki
13
. Nasz
mózg plastycznie się dostraja, by tworzyć więzi
.
Relacyjność oddziaływań widać już w środowisku prenatalnym. Między matką a dzieckiem kształtuje się połączenie, które wpływa na ich pozawerbalną komunikację. Dziecko reaguje na głos matki i jest w stanie odróżnić go po urodzeniu od innych głosów żeńskich
14
, a dotyk, który zapewnia matka, także przed urodzeniem, może stymulować mózg
15
. Więź matki z dzieckiem obejmuje również komunikację neurohormonalną
16
, która może wpływać na dalsze funkcjonowanie jednostki, co bliżej omówię w rozdziale drugim, starając się odpowiedzieć na pytanie, czy naprawdę możemy być tym, kim chcemy.
Kiedy robimy coś z przyjaciółmi, wytwarza się więcej substancji, które odpowiadają za dobre samopoczucie (na przykład endorfin, kiedy uprawiamy sport
17
), niż wtedy, gdy robimy to sami. Osoby tworzące silniejsze relacje z innymi mają także większe (nawet o 50%) szanse na przeżycie, a te, które takich więzi nie mają i pozostają w niskiej jakości relacjach, mogą być dwukrotnie bardziej narażone na przedwczesną śmierć, co jest większym zagrożeniem niż palenie dwudziestu papierosów dziennie
18
! (Nie, drogi czytelniku, to nie jest logiczny argument za tym, aby dalej palić, bo przecież masz dużą sieć znajomych). Co jeszcze ciekawsze – osoby, które nie są ze sobą spokrewnione, a się przyjaźnią, mogą być genetycznie do siebie podobne
19
, a ich mózgi pracują i przetwarzają
20
w bardzo zbliżony sposób. Przyjaciele mogą więc podobnie tworzyć rzeczywistość! Czyli jeśli twój kumpel myśli, że Ziemia jest płaska, to może pora „sprawdzić” pracę własnego mózgu… Tak dla pewności!
Nie ma się więc co dziwić, że nagłe i niechciane zerwanie relacji jest niczym konieczność poradzenia sobie z uzależnieniem. Nasze mózgi mogą reagować na zdjęcie ukochanej osoby, która nas porzuciła, dokładnie tak samo jak mózgi osób uzależnionych na myśl o narkotykach, które niedawno dana osoba odstawiła
21
. Odrzucenie jest bolesne – i to dosłownie, bo aktywuje te same obszary korowe wyspy, co ból fizyczny
22
. Głód relacji jest zapisany w naszej naturze, co przekłada się na „głód narkotykowy” po byciu odrzuconym. Moc relacji jest jednak w tym przypadku dwustronna, ponieważ odrzucone osoby wielokrotnie starają się integrować z innymi, szukając nowych więzi, co może przynieść ulgę w zabliźnianiu ran. Szukanie nowych relacji jest ważnym elementem, niestety – jeśli chodzi o odtrącenie społeczne, zwłaszcza chroniczne – relacje te często są nawiązywane nie z osobami, a z używkami i innymi autodestrukcyjnymi formami radzenia sobie, takimi jak myśli samobójcze czy samouszkodzenia.
Nasze relacje z otoczeniem, jak już wcześniej pisałam, jesteśmy w stanie zauważać codziennie właściwie w większości obszarów naszego życia. Te więzi, które tworzymy na przykład z obiektami czy innymi obszarami środowiska, też mają swoją zasadność, też są „po coś”. Myślę tutaj o tym, że tak naprawdę nieustannie coś na nas oddziałuje i ciągle kształtujemy z czymś jakąś relację. Po to kreujemy więzi z pracą, obowiązkami, domem, ciałem i tak dalej, aby umieć w jakiś sposób zorganizować i łatwiej pojmować swoją rzeczywistość. Jak mówił sam Irvin Yalom, dla wielu autorytet w dziedzinie psychologii i psychoterapii: „Rzeczywistość to nie jest po prostu to, co nas otacza, lecz także coś, co w określonym stopniu sami budujemy czy też stwarzamy”23.
Jesteśmy poniekąd kreatorami naszej rzeczywistości, a relacje mają na celu pomóc w jej tworzeniu, aby była bardziej spójna. W końcu poczucie spójności to coś, do czego z natury dąży człowiek; a żyje mu się łatwiej, kiedy ma jakieś skojarzenia. Umiejętność wychwytywania analogii to jedna z ważniejszych składowych inteligencji. Nie jest jednak tak, że nasza naturalna zdolność do szukania powiązań jest zawsze korzystna, wręcz przeciwnie – często moc takich relacji traktujemy jako coś nierozerwalnego, co w gruncie rzeczy tylko umacnia nasze cierpienie. Już z poziomu samego języka, którym się posługujemy, przypisujemy znaczenie jednego bodźca drugiemu i podobnie możemy na nie reagować.
Na początek prosty przykład. Wypełnij puste pola. Wpisz pierwszą myśli, która przyjdzie ci do głowy, gdy zobaczysz dane słowo.
Dobry – ............................
Pies – ............................
Słońce – ............................
Ciepło – ............................
Herbata – ............................
Ciekawa jestem, jak wielu z was miało następujące skojarzenia: „zły”, „kot”, „deszcz/chmury”, „zimno”, „kawa”. To może pokazywać, że nasz umysł szuka automatycznie zarówno przeciwnych powiązań, jak i przeróżnych, może nie zawsze trafionych, ale „utartych” relacji między obiektami. W tym przypadku jest to dość nieszkodliwe, a nawet pomocne, może upraszczać niektóre obszary w organizacji życia i komunikacji. Kiedy ktoś do nas przychodzi, pytamy: „Herbaty, kawy?” – nie zastanawiając się zbyt długo, co innego można zaproponować. Kiedy mówimy, że szukamy wakacji w ciepłym miejscu, wszyscy wiedzą, że nie chodzi nam raczej o Islandię. Jeśli słyszymy, jak ktoś opowiada, że nie przepada za psami, przypuszczamy, że pewnie woli koty.
Oczywiście może być zupełnie inaczej, a skojarzenie okaże się nietrafione. Uczymy się jednak, że w wielu sytuacjach jest prawidłowe. Ogółem – zdolność ta dla człowieka jest wyjątkowa, bo pomaga szukać analogii, wyciągać wnioski, tworzyć skomplikowane sieci skojarzeń, odkrywać nowe i tak dalej. Problem pojawia się jednak wtedy, kiedy zaczynamy wiązać skojarzone bodźce i reagować na nie stresowo, lękowo. Taki sposób działania naszych umysłów może być źródłem pułapek, bólu i cierpienia.
Na marginesie – takie wyłapywanie analogii to podstawa pracy wielu wróżek. Gdy je słyszymy, mamy przeświadczenie, że czytają w naszych myślach i wiedzą więcej, a tak naprawdę często po prostu posługują się ramami relacyjnymi i regułami umysłowymi większości ludzi, tylko z większą uważnością i w piwnicy, z palącym się kadzidłem – klimacik jest, emocje dają „lajka”, logika działa mniej sprawnie.
Kolejny przykład relacyjności – uzupełnij pola skojarzeniami.
Umięśniony mężczyzna w kapturze, z papierosem, w ciemnym zaułku – ............................
Nieznany człowiek szybko podążający za tobą w tunelu – ............................
Niespodziewane awizo z koniecznością okazania dokumentu tożsamości – ............................
Wiadomość w stylu „musimy porozmawiać” – ............................
Diagnoza nowotworu – ............................
No właśnie, zastanawiam się, u jak wielu z was skojarzenia oscylowały mniej więcej wokół śmierci, zagrożenia czy przestępstwa. Ciekawa jestem również, ilu z was realnie odczuło w ciele ścisk bądź ból, pocenie się dłoni czy chęć ucieczki. Często reagujemy relacyjnie – nie tylko na jeden konkretny bodziec, ale także na inny, ponieważ zgodnie z naszym doświadczeniem automatycznie stworzyliśmy między nimi powiązanie.
Tak właśnie działają widziane przez nas relacje, więzi, skojarzenia i ogółem ludzie. Niekiedy, aby wzbudziła się w nas reakcja alarmowa, wystarczy coś przeczytać i wyobrazić to sobie. Nie pomaga to, że nasz układ nerwowy jest naturalnie zorientowany na negatywność, czyli wyłapuje w otoczeniu więcej niebezpieczeństw niż przyjemności w celu zwiększenia szansy na przeżycie.
Te przykłady również doskonale pokazują, że rozwój wypadków może być zupełnie inny. Umięśniony mężczyzna w kapturze może być zupełnie przyjaznym ochroniarzem w banku, a jedyną jego „wadą” jest nałóg. Goniący cię człowiek w tunelu może próbować wręczyć ci rękawiczkę, która przed chwilą wypadła z twojej kieszeni. Awizo może być z urzędu miasta z informacją dotyczącą twojej nieruchomości. Zwrot „musimy porozmawiać” może dotyczyć dobrej nowiny (Kto, czytając, pomyślał o ciąży? Ta relacja mimowolnie powstała w mojej głowie, a przecież to nie dla wszystkich i nie zawsze jest dobra nowina), a nie diagnozy nowotworu czy raka (nie każdy nowotwór jest rakiem, a choć każdy rak jest złośliwy, może okazać się w pełni uleczalny!).
Jak widać, rozwiązań może być wiele i choć uczymy się nierzadko negatywnych relacji z symbolami, to dobrą wiadomością jest, że możemy rozszerzać swoje sieci i skojarzenia o te pozytywne aspekty. Tym sposobem z przykrego silnego skojarzenia, dla przykładu:
możemy rozwijać sieć skojarzeń w taki sposób:
Na podobnych zasadach powstaje tak zwana patologiczna sieć strachu, która jest widoczna szczególnie u osób z zespołem stresu pourazowego (PTSD). Tu jednak dzieje się na odwrót. Zamiast skojarzeń i reakcji, które tworzymy, aby koić nasz układ nerwowy, skojarzenia z niebezpieczeństwem samoistnie przenoszą się na niezagrażające bodźce.
Aby to lepiej zilustrować, przytoczę pewną historię.
Basia podczas studiów wróciła na weekend do domu rodzinnego. W poniedziałek wyjechała bardzo wczesnym rankiem do Rzeszowa, gdzie studiowała, bo musiała zdać egzamin. Podczas podróży wybuchła opona w jej samochodzie, a jechała wtedy z dość dużą prędkością. Pojazd zaczął się obracać wokół własnej osi, przemieszczając się od pobocza do pobocza po całej jezdni. Przed jego maską, na koniec wirowania, cudem zatrzymała się ogromna ciężarówka. Basia podczas wypadku uszkodziła sobie kręgosłup, przez co mogła mieć dożywotnie problemy z poruszaniem się. Głównym jej skojarzeniem z autostradą przed wypadkiem były po prostu samochody i ruch. Obecnie a priori kojarzy jej się ona z ogromnym niebezpieczeństwem i zagrożeniem życia, przez co Basia boi się wsiąść do auta. Dodatkowo na samą myśl o prowadzeniu pojazdu czuje zapach zdartej opony i słyszy pisk hamulców, co przyprawia ją o mdłości. Kiedy widzi poruszające się samochody, obraz przed oczami jej faluje i wzrasta tętno. Z zagrożeniem życia kojarzy jej się również każda kontrolka, która zaświeci się w samochodzie – tak było na chwilę przed wypadkiem, reaguje więc na to silnym stresem. Dodatkowo z niebezpieczeństwem kojarzy jej się także zdawanie egzaminu oraz poruszanie nad ranem, w półmroku – właśnie w takich okolicznościach miała wypadek.
Tym sposobem Basia mimowolnie nauczyła się reagować napięciem i stresem na wiele niezagrażających, lecz skojarzonych z niebezpieczeństwem bodźców. Pobudzenie jednej relacji między nimi, na przykład: autostrada – samochód, pobudza kolejne sieci: samochód – wypadek, autostrada – niebezpieczeństwo, zapach opon – zagrożenie życia. PTSD ilustruje, jak nasz umysł porusza się w sieciach relacji i skojarzeń. O tym szerzej będę jeszcze pisać w rozdziale poświęconym traumom.
Ten przykład, a także wpływ, jaki ma na nas język oraz jego sieci powiązań w naszych umysłach, udowadniają, że nasze myśli nie są faktami. Są one często odwzorowaniem tego, jak umysł połączył w całość pewne bodźce oraz jakie relacje i reakcje na nie wytworzył. Tak też konstruuje i postrzega rzeczywistość.
Kolejnym przykładem sieci powiązań może być przebywanie na urlopie. Ilu z nas, gdy ma wolne, myśli o pracy? Nasz umysł stworzył relację praca – wolne. Podrzuca więc myśl: „Jeśli efektywnie odpoczywam, to znaczy, że niedługo będę ciężko pracował” albo „Skoro jest tak dobrze, to pewnie zaraz coś się spieprzy”, reagując na relację dobro – zło. Swoją drogą właśnie dlatego urlop to często taki psychologiczny escape room – niby masz się dobrze bawić, a tak naprawdę trochę cię to wkurza i z tyłu głowy masz myśl, że trzeba jakoś stąd wyjść. Jak wielu z nas miało takie myśli? Przyznam, że ja niejednokrotnie. Na szczęście zdarza nam się także pomyśleć w kiepskiej sytuacji, że gorzej być już nie może, więc pewnie będzie tylko lepiej – ale jak już da się zauważyć, wcale nie musi tak być, zarówno przy tym pierwszym sposobie myślenia, nastawionym na negatywność, jak i drugim, dającym nadzieję.
Można więc podsumować, że to, co nam się przydarza, nie jest nami. Nie jesteśmy tym, co nam się przydarza. Jesteśmy tym, kto na to „przydarzanie się” reaguje i doświadcza tego, co go spotyka.
Nie jesteśmy zatem naszymi myślami, a tym, jak na nie reagujemy. Nie jesteśmy porażką, lecz kimś, kto jej doświadczył. Nie jesteśmy naszymi sieciami skojarzeń, lecz tymi, którzy mogą na nie reagować i je (re)konstruować, tworzyć nowe relacje między bodźcami. Tworzenie relacji między nowymi obiektami i konstruowanie nowych „sieci powiązań” może stanowić zarówno codzienne zadanie (kiedy na przykład postanawiamy pielęgnować pozytywne emocje i tworzyć z nimi silniejszą relację), jak i być bardziej złożone, na przykład dzięki psychoterapii, która realnie zmienia nasze mózgi i ich „architekturę neuronową”24. Umożliwia ona budowanie i wzmacnianie nowych, służących nam połączeń i potrafi osłabiać te, które są obecnie nieproduktywnie skojarzone z niebezpieczeństwem i silnie nas wzbudzają. Takie efekty możemy osiągnąć na przykład dzięki terapii EMDR (ang. Eye Movement Desensitization and Reprocessing), pozwalającej na ponowne uaktywnienie sieci neuronalnej, która na przykład powoduje w nas cierpienie, i umożliwiającej nadanie mu nowego znaczenia w innym kontekście. To natomiast dezaktywuje szkodliwe oddziaływanie i pozwala odnaleźć ukojenie. Właśnie dlatego należy szukać wsparcia wyłącznie wyszkolonych specjalistów (po latach szkół, a nie po kilkudniowym kursie), zwłaszcza w obszarze traumy, ponieważ bardzo łatwo jest ją odtworzyć i uaktywnić, ale już nie tak łatwo sobie z tym poradzić i przywrócić pacjenta do stanu równowagi.
Myślę, że warto tutaj poruszyć również temat tego, w jaki sposób wcześniej wspomniana spójność jest ważna dla człowieka i w jakim stopniu jej poczucie umożliwia efektywniejsze „tworzenie” lepszej rzeczywistości z perspektywy wprowadzonego przez Aarona Antonovskiego25 pojęcia poczucia koherencji.
Poczucie koherencji to inaczej poczucie spójności trzech filarów życia: zrozumiałości, zaradności i sensowności. Założeniem tego konstruktu jest to, że człowiek potrzebuje łączyć napływające informacje w uporządkowaną całość, dostrzegać je w jakimś stopniu racjonalności oraz umieć je przewidywać (zrozumiałość). Potrzebuje postrzegać siebie jako osobę, która jest w stanie sprostać wymaganiom rzeczywistości, ale nie tylko dzięki sobie, lecz również za pomocą innych zasobów, np. wsparcia społecznego (zaradność), oraz potrzebuje widzieć sens w życiu, aby budować zaangażowanie w wysiłek (sensowność). Aspekty te wpływają na radzenie sobie ze stresem i negatywnymi emocjami, odporność na choroby, częstotliwość zachowania prozdrowotnego26. Dobrym przykładem ilustrującym wewnętrzne odczucie braku koherencji (z przymrużeniem oka) może być sytuacja, gdy wchodzisz do pomieszczenia z myślą: „Po jaką cholerę ja tu przyszedłem?”. Wyobraź sobie, jak by to było czuć coś takiego bez przerwy! Po prostu wysokie poczucie koherencji wiąże się z lepszym zdrowiem, wyższą jakością życia i większą z niego satysfakcją27. Dlaczego?
Dlatego że idea ustrukturyzowania chaosu może znacznie ułatwiać zrozumienie otaczającego nas świata i kontekstu, w którym umieszczamy różne rzeczy czy doświadczenia, a nawet całe życie. Potrzeba tworzenia spójnych całości nie może zrealizować się w inny sposób niż, znów, poprzez wytworzenie relacji między obiektami i integrację tych fragmentów w jedność. Większość z nas ma jednak tendencję do przetwarzania przypływających informacji i bodźców w adekwatnym dla nas kontekście, kojarząc oraz tworząc powiązania racjonalne dla siebie i odpowiednio do swojego doświadczenia. W taki sposób odbieramy rzeczywistość, aby uzyskać spójny obraz sytuacji, często zgodny z tym, co już gdzieś lub kiedyś poznaliśmy, a niekoniecznie z faktami.
Tworzymy więc pewne reprezentacje umysłowe w sposób schematyczny, pomijając jednocześnie szczegóły, które wydają się nam nieistotne. W tym jednak cała rzecz – nierzadko te „szczegóły” mają ogromne znaczenie, a ich bagatelizowanie zupełnie zakrzywia obraz rzeczywistości. Właśnie o tym między innymi jest ta książka – jak świadomie nie zakrzywiać swojej rzeczywistości i widzieć ją tak, aby żyć pełnią życia i aby relacje, które porządkują nasze postrzeganie, nam służyły.
Jeszcze jedna ciekawa kwestia w kontekście „relacyjności” – jakość relacji wytwarzanych z partnerem, ze społeczeństwem, z pracą i opiekunami w dzieciństwie wpływa na to, jak spójnie postrzegamy świat28. A jak ty go postrzegasz, czy według ciebie świat jest spójny? Testy dotyczące poczucia koherencji można zapewne znaleźć w wielu miejscach29, nie będę więc ich powielać, napiszę jednak o tym, jak może brzmieć osoba, która poczucie koherencji ma raczej wysokie.
Obchodzi mnie to, co dzieje się wokół mnie.
Mam poczucie, że moje otoczenie jest uporządkowane i spójne.
Rozumiem to, co mnie otacza, i mam poczucie bycia rozumianym przez innych.
Rzadko kiedy nie wiem, co zrobić w nieznanej sytuacji, przeważnie sobie radzę.
Nie mam szczególnego problemu z podejmowaniem decyzji, także tych trudnych.
Mieszane uczucia i chaos myśli zdarzają mi się rzadziej niż częściej.
Moje życie i to, co robię, są pełne sensu i napawają mnie nadzieją.
Rzadko czuję, że nie wiem, co się wydarzy.
Myślę, że po burzy zawsze wychodzi słońce i prawie zawsze można znaleźć rozwiązanie sytuacji, która na początku wydaje się bez wyjścia.
Rzadko czuję się tak, jakbym przegrał życie.
Osoby, które doświadczają myśli zupełnie odwrotnych i się z nimi spajają, mogą rozwijać stany depresyjne, lękowe czy zaburzenia osobowości30, choć oczywiście żadna skrajność nie jest dobra i nieadekwatnie wysokie mniemanie o sobie w każdym obszarze życia również może być wskaźnikiem psychopatologii31.
To ciągłe oddziaływanie, zależności i powiązania z otoczeniem dają pole do refleksji i szukania odpowiedzi na pytanie, które stanowi tytuł kolejnego rozdziału.
Dalsza część w wersji pełnej
1 H. Alves, A. Koch, C. Unkelbach, My Friends Are All Alike – The Relation Between Liking and Perceived Similarity in Person Perception, „Journal of Experimental Social Psychology” 2016, nr 62, s. 103–117; R.M. Montoya, R.S. Horton, J. Kirchner, Is Actual Similarity Necessary for Attraction? A Meta-analysis of Actual and Perceived Similarity, „Journal of Social and Personal Relationships” 2008, nr 25(6), s. 889–922.
2People-pleasing – usilne uszczęśliwianie innych kosztem siebie i własnego komfortu, stawianie potrzeb innych ponad swoimi.
3 D.J. Siegel, IntraConnected: MWe (Me + We) as the Integration of Self, Identity, and Belonging, (Norton Series on Interpersonal Neurobiology), New York 2022.
4 R.I. Rumiati, J.C. Carmo, C. Corradi-Dell’Acqua, Neuropsychological Perspectives on the Mechanisms of Imitation, „Philosophical Transactions of the Royal Society of London”, Series B, „Biological Sciences”, London 2009.
5 K.W. Choi i in., An Exposure-Wide and Mendelian Randomization Approach to Identifying Modifiable Factors for the Prevention of Depression, „The American Journal of Psychiatry” 2020, nr 177(10), s. 944–954.
6 J. Holt-Lunstad, T.B. Smith, J.B. Layton, Social Relationships and Mortality Risk: A Meta-analytic Review, „PLoS Medicine” 2010, nr 7(7).
7 X. Xie i in., Is Altruism Just Other-Benefiting? A Dual Pathway Model from an Evolutionary Perspective, „Advances in Psychological Science” 2017, nr 25(9), s. 1441.
8 F. de Waal, Jak się różnimy. Gender oczami prymatologa, Kraków 2022, s. 111.
9 S.E. Asch, Studies of Independence and Conformity: I. A Minority of One Against a Unanimous Majority, „Psychological Monographs: General and Applied” 1956, nr 70(9), s. 1.
10 A. Aron i in., Reward, Motivation, And Emotion Systems Associated With Early-Stage Intense Romantic Love, „Journal of Neurophysiology” 2005, nr 94(1), s. 327–337.
11 H. Fisher, A. Aron, L.L. Brown, Romantic Love: An FMRI Study of A Neural Mechanism for Mate Choice, „The Journal of Comparative Neurology” 2005, nr 493(1), s. 58–62.
12 K.G. Seshadri, The neuroendocrinology of love, „Indian Journal of Endocrinology and Metabolism” 2016, nr 20(4), s. 558–563.
13 E. Abraham i in., Father’s Brain Is Sensitive to Childcare Experiences, „Proceedings of the National Academy of Sciences of the United States of America” 2014, nr 111(27), s. 9792–9797; S.R. Saturn, Flexibility of The Father’s Brain, „Proceedings of the National Academy of Sciences of the United States of America” 2014, nr 111(27), s. 9671–9672.
14 B.S. Kisilevsky i in., Effects of Experience on Fetal Voice Recognition, „Psychological Science” 2003, nr 14(3), s. 220–224.
15 F.R. Van de Carr, Prenatal university: commitment to fetal-family bonding and the strengthening of the family unit as an educational institution, „Journal of Prenatal and Perinatal Psychology and Health” 1998, nr 12(3/4), s. 119.
16 N.A. Jones, A. Sloan, Neurohormones and Temperament Interact During Infant Development, „Philosophical Transactions of the Royal Society of London”, seria B, „Biological Sciences” 2018, nr 373(1744), 20170159.
17 E.E. Cohen i in., Rowers’ High: Behavioural Synchrony Is Correlated with Elevated Pain Thresholds, „Biology Letters” 2010, nr 6(1), s. 106–108.
18 J. Holt-Lunstad i in., Loneliness and Social Isolation As Risk Factors for Mortality: A Meta-Analytic Review, „Perspectives on Psychological Science: A Journal of the Association for Psychological Science” 2015, nr 10(2), s. 227–237.
19 N.A. Christakis, J.H. Fowler, Friendship and Natural Selection, „Proceedings of the National Academy of Sciences of the United States of America” 2014, nr 111 (Suppl 3), s. 10796–10801.
20 B. Güroğlu, The Power of Friendship: The Developmental Significance of Friendships from a Neuroscience Perspective, „Child Development Perspectives” 2022, nr 16(2), s. 110–117.
21 H.E. Fisher i in., Reward, Addiction, and Emotion Regulation Systems Associated with Rejection In Love, „Journal of Neurophysiology” 2010, nr 104(1), s. 51–60.
22 N.I. Eisenberger, M.D. Lieberman, K.D. Williams, Does Rejection Hurt? An FMRI Study of Social Exclusion, „Science” 2003, nr 302(5643), s. 290–292.
23 I.D. Yalom, Istoty ulotne. Opowieści psychoterapeutyczne, tłum. P. Luboński, Warszawa 2015, s. 50.
24 S. Malhotra, S. Sahoo, Rebuilding the brain with psychotherapy, „Indian Journal of Psychiatry” 2017, nr 59(4), s. 411–419.
25 A. Antonovsky, The Sense of Coherence: An Historical and Future Perspective [w:] H.I. McCubbini in. (red.), Stress, coping, and health in families: Sense of coherence and resiliency, Sage Publications 1998, s. 3–20.
26 I. Heszen, H. Sęk, Psychologia zdrowia, Warszawa 2007, r. 5.1–5.2.
27 M. Eriksson, B. Lindström, Antonovsky’s Sense of Coherence Scale and Its Relation with Quality of Life: A Systematic Review, „Journal of Epidemiology and Community Health” 2007, nr 61(11), s. 938–944.
28 S.M. Volanen, Factors Contributing to Sense of Coherence Among Men And Women, „European Journal of Public Health” 2004, nr 14(3), s. 322–330.
29 M. Holmefur i in., Measurement Properties of the 13-Item Sense of Coherence Scale Using Rasch Analysis, „Quality of Life Research: An International Journal of Quality of Life Aspects Of Treatment, Care And Rehabilitation” 2015, nr 24(6), s. 1455–1463.
30 A.M. Kouvonen i in., Sense of Coherence and Psychiatric Morbidity: A 19-Year Register-Based Prospective Study, „Journal of Epidemiology and Community Health” 2010, nr 64(3), s. 255–261.
31 J. Womick, B. Atherton, L.A. King, Lives of Significance (And Purpose and Coherence): Subclinical Narcissism, Meaning in Life, And Subjective Well-Being, „Heliyon” 2020, nr 6(5).
Okładka
Karta tytułowa
Karta redakcyjna
Spis treści
Wstęp
Część I. Podstawy
1. Po co nam te relacje?
Okładka
Strona tytułowa
Strona redakcyjna
Spis treści
Dedykacja
Meritum publikacji
