Polski poradnik kryzysowy - Kościesza Norbert - ebook

Polski poradnik kryzysowy ebook

Kościesza Norbert

0,0
28,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Nie ma czasu na strach. Jest czas na działanie

Świat, który znamy, zmienia się w zawrotnym tempie. Wojna, pandemie, kryzysy energetyczne, brak wody, powodzie i pożary – jeszcze niedawno te zagrożenia wydawały się odległe. Dziś dla wielu stają się codziennością.

A czy Ty wiesz, jak przetrwać blackout zimą, powódź w mieście albo nagły kryzys żywnościowy? Czy masz plan awaryjny dla siebie i rodziny? Polski poradnik kryzysowy to przewodnik dla każdego, kto chce chronić siebie i swoich bliskich. Konkretne strategie, proste przepisy, sprawdzone porady – wszystko, co potrzebne, by przetrwać w trudnych warunkach.

Dowiesz się:

- jak przygotować plecak ewakuacyjny,

- jak zabezpieczyć dom i zapasy,

- jakie przepisy i triki kulinarne sprawdzą się w trudnych czasach,

- jak zadbać o zdrowie, higienę i bezpieczeństwo.

Przygotowanie to nie panika – to odpowiedzialność za siebie i bliskich.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 230

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Od Wydawcy

Infor­ma­cje zawarte w tej książce nie sta­no­wią zamien­nika dla pro­fe­sjo­nal­nych porad medycz­nych oraz leków goto­wych czy recep­tu­ro­wych, dostęp­nych w apte­kach. Jeśli jesteś w ciąży lub masz jakie­kol­wiek pro­blemy ze zdro­wiem, nim sko­rzy­stasz z któ­rej­kol­wiek z porad lub prak­tyk opi­sa­nych w tej książce, naj­pierw skon­sul­tuj się z leka­rzem spe­cja­li­stą. Wydawca niniej­szej publi­ka­cji, jak rów­nież któ­ra­kol­wiek z osób zaan­ga­żo­wa­nych w jej powsta­nie nie ponosi odpo­wie­dzial­no­ści za jakie­kol­wiek uszczerbki na zdro­wiu lub szkody wyni­kłe po sko­rzy­sta­niu z infor­ma­cji zawar­tych w tej książce.

Wstęp

Na począ­tek kilka słów o mnie, auto­rze tej pozy­cji – jestem byłym mun­du­ro­wym i miło­śni­kiem survi­valu (od cza­sów, gdy to słowo nie weszło jesz­cze do powszech­nego uży­cia w Pol­sce). Ukoń­czy­łem stu­dia na kie­runku bez­pie­czeń­stwo i prawo, co pozwala mi być bar­dzo suro­wym obser­wa­to­rem tego, co dzieje się w kraju i za gra­nicą, nato­miast praca, którą napi­sa­łem o kry­zy­sie migra­cyj­nym w Unii Euro­pej­skiej, wyraź­nie wska­zała ist­nie­jące obec­nie zagro­że­nia, w tym także bez­po­śred­nio zwią­zane z naszym kra­jem.

Wcze­śniej od naj­młod­szych lat wraz z kole­gami wędro­wa­łem po górach Ziemi Kłodz­kiej i Dol­nego Ślą­ska, biwa­ko­wa­łem pod gołym nie­bem i łapa­łem dzi­kie kury (czyli takie bie­ga­jące gdzieś daleko za pło­tem, przy lesie). Korzy­sta­li­śmy jedy­nie z naszej wspól­nej wie­dzy oraz daw­nych har­cer­skich porad­ni­ków, co pozwo­liło nam wykształ­cić wza­jemne zaufa­nie i otwo­rzyć się na nie­sie­nie pomocy innym.

Proza życia – czyli zało­że­nie rodziny i spo­kojna, usta­bi­li­zo­wana egzy­sten­cja – spra­wiła, że na dawne zami­ło­wa­nia bar­dzo długo nie mia­łem czasu. Jed­nak ciężka służba na ulicy, widok nie­co­dzien­nych sytu­acji, zetknię­cie się z prze­stęp­czo­ścią, zagro­że­niami życia i zdro­wia oraz potrzeba podej­mo­wa­nia bar­dzo szyb­kich decy­zji spo­wo­do­wały, że coraz czę­ściej zasta­na­wia­łem się nad tym, jak zapo­bie­gać ewen­tu­al­nym sytu­acjom kry­zy­so­wym oraz zagro­że­niom ze strony ludzi czy nad­cho­dzą­cym w nie­ocze­ki­wa­nych sytu­acjach życio­wych.

Zanim nastą­piła pan­de­mia, a póź­niej wojna na Ukra­inie i kry­zysy zwią­zane z zapo­trze­bo­wa­niem ener­ge­tycz­nym, mia­łem już przy­go­to­wane poszcze­gólne rze­czy przy­datne do prze­trwa­nia. Nie był to zestaw dosko­nały, ale wła­sny – spo­rzą­dza­jąc go, bazo­wa­łem na doświad­cze­niach wielu osób, w tym moich zna­jo­mych. Czę­ścią tego zestawu była wożona w aucie torba podróżna, czyli ple­cak awa­ryjny, który dziś wszy­scy (nie wie­dzieć czemu) nazy­wają uciecz­ko­wym bądź ewa­ku­acyj­nym (albo krótko: BOB, od angiel­skiego bail-out bag lub bug-out bag).

Dopiero póź­niej zetkną­łem się z róż­nymi (lep­szymi lub gor­szymi) porad­ni­kami i stro­nami inter­ne­to­wymi doty­czą­cymi sze­roko rozu­mia­nego prze­trwa­nia. Warto wymie­nić kilka osób, które wzbo­ga­ciły moje obecne spoj­rze­nie na tę pro­ble­ma­tykę. To wła­śnie dzięki obser­wo­wa­niu takich ludzi jak nie­ży­jący już Adolf Kudliń­ski oraz jego syn Rafał; dzięki prze­czy­ta­niu porad­ni­ków pol­skich auto­rów obe­zna­nych w dzie­dzi­nie prze­trwa­nia, takich jak prep­pers Paweł Fran­kow­ski czy były ofi­cer kontr­wy­wiadu Kafir; jak rów­nież dzięki oglą­da­niu fil­mów świet­nego survi­va­lowca i instruk­tora Pawła Szlen­diego mogłem zwe­ry­fi­ko­wać swoje prze­my­śle­nia i doko­nać ich selek­cji. Dzięki temu wie­dzę teo­re­tyczną z zale­ce­niem jej prak­tycz­nego zasto­so­wa­nia mogę prze­ka­zy­wać dalej.

Książka, którą obec­nie trzy­masz w dło­niach, ma poka­zać, że prze­trwać w trud­nych cza­sach i warun­kach może każdy, kto tylko ma odpo­wied­nią moty­wa­cję i chęć dzia­ła­nia. A do tego trzeba jesz­cze choć tro­chę się przy­go­to­wać. Nawet jeśli jesteś zwy­kłym ama­to­rem, dyle­tan­tem w spra­wach prze­trwa­nia, ta pozy­cja wskaże ci kie­ru­nek i pokaże to, co może być naj­waż­niej­sze, by prze­żyć w trud­nej sytu­acji.

Nie trzeba być koman­do­sem, wytraw­nym prep­per­sem czy miło­śni­kiem bush­cra­ftu ani odbyć nie­zli­czo­nych kur­sów survi­valu, aby przy odro­bi­nie chęci, wyobraźni i nie­wiel­kich nakła­dach finan­so­wych czy mate­rial­nych przy­go­to­wać sie­bie, rodzinę i swój dom na to, co może nadejść.

Mam zamiar prze­ka­zać zebrane tu infor­ma­cje w spo­sób naj­ła­twiej­szy do zapa­mię­ta­nia i wyko­rzy­sta­nia, tak by dotarły do jak naj­szer­szego grona czy­tel­ni­ków, któ­rzy będą w sta­nie sobie pora­dzić w naj­bar­dziej kry­zy­so­wych sytu­acjach.

Oczy­wi­ście im bar­dziej jesteś wyszko­lony i im wię­cej poświę­cisz czasu na zgłę­bia­nie wspo­mi­na­nych tu dzie­dzin, tym więk­sze są szanse, że zdo­łasz zacho­wać opa­no­wa­nie w razie trud­no­ści i pomo­żesz sobie oraz wszyst­kim, na któ­rych ci zależy. Dla­tego jeśli prze­czy­tasz tę książkę i zain­te­re­suje cię ona tak, że stwier­dzisz, iż warto być przy­go­to­wa­nym na różne ewen­tu­al­no­ści, ,dal­szym kro­kiem będzie oczy­wi­ście pogłę­bia­nie swo­jej wie­dzy i wyszu­ka­nie lite­ra­tury, która bar­dziej szcze­gó­łowo opi­suje kwe­stie, które tu poru­szy­łem.

Pamię­taj tylko o jed­nym – słynę z nie­tu­zin­ko­wego podej­ścia do życia i bez­po­śred­niego wyra­ża­nia myśli i opi­nii. Porad­nik ten może więc zawie­rać tre­ści kon­tro­wer­syjne i odbie­ga­jące od świa­to­po­glądu wielu osób, zwłasz­cza w kwe­stiach etyki, tole­ran­cji, popraw­no­ści poli­tycz­nej, a nawet wega­ni­zmu czy wege­ta­ria­ni­zmu. Jeśli wydaje ci się, że możesz poczuć się tym ura­żony… nie czy­taj.

Wprowadzenie

Na początku mia­łem pomysł, by napi­sać porad­nik dla osób miesz­ka­ją­cych w mia­stach, pomy­śla­łem jed­nak: dla­czego miał­bym pomi­jać miesz­kań­ców wsi? Przy obec­nych zagro­że­niach każdy z nas zasłu­guje na zyska­nie wska­zó­wek i przy­go­to­wa­nie się na roz­ma­ite ewen­tu­al­no­ści. Dla­tego książka ta posłu­żyć ma każ­dej chęt­nej oso­bie, która zechce zdo­być pod­sta­wową wie­dzę na temat prze­trwa­nia i przy­go­to­wa­nia się na różne zagro­że­nia. Wszystko, co tu napi­szę, doty­czy głów­nie nas, Pola­ków, i obszaru, na któ­rym miesz­kamy, jed­nak wie­dzę tu ujętą z powo­dze­niem można zasto­so­wać także w innych rejo­nach Europy, a nawet świata (choć zale­żeć to będzie od róż­nic kli­ma­tycz­nych i pozo­sta­łych uwa­run­ko­wań natu­ral­nych). TA PUBLI­KA­CJA TO ABSO­LUTNE MINI­MUM TEGO, CO WARTO WIE­DZIEĆ I CZEGO WARTO SIĘ NAUCZYĆ.

Zagro­że­nia mamy różne, ale trzeba pamię­tać, że w razie przyj­ścia tych naj­gor­szych wola prze­trwa­nia i nasza deter­mi­na­cja muszą być znaczne – aby­śmy mogli w razie potrzeby ura­to­wać życie swoje i innych.

Dziś nikomu, kto jest uważ­nym obser­wa­to­rem i potrafi czy­tać mię­dzy wier­szami, nie trzeba powta­rzać, że okres spo­koju, który trwał jesz­cze kilka lat temu, skoń­czył się bez­pow­rot­nie, a liczba zagro­żeń rośnie z każ­dej strony i w tem­pie lawi­no­wym.Zapewne część czy­ta­ją­cych powyż­sze zda­nie pomy­ślała sobie: „Bzdura! Pokój i spo­kój będą trwały w zjed­no­czo­nej Euro­pie i na świe­cie!”.

Nie chcę tu stra­szyć, ale podob­nie myśleli ludzie przed drugą wojną świa­tową: „Ochro­nią nas soju­sze, jeste­śmy potęgą, damy radę”. Uspo­ka­jano się rów­nież na Ukra­inie czy w Pale­sty­nie. Uspo­ka­jały się także osoby, któ­rym po jakimś cza­sie powódź zabrała doby­tek albo pożar pochło­nął mają­tek. Każdy z nas do końca nie wie­rzy, że może nastą­pić coś złego… bo jakim cudem mia­łoby się to przy­da­rzyć wła­śnie nam?

Udo­wod­nię, że zagro­że­nia są realne, nie­mal nama­calne, a o nie­któ­rych z nich zapewne nawet nie pomy­śla­łeś! I nie mam tutaj zamiaru nikogo drę­czyć, a jedy­nie reali­stycz­nie wska­zać to, co może nastą­pić. Oto nie­które z dzi­siej­szych zagro­żeń:

eks­tre­malne zja­wi­ska kli­ma­tyczne: w tym susze, powo­dzie, hura­gany, pożary, wybu­chy wul­ka­nów czy superwul­ka­nów (jak ten w Yel­low­stone), a także (to wcale nie jest sce­na­riusz filmu s-f!) upa­dek mete­ory­tów, które mogą zmieść całe obszary, jeśli nie w ogóle znisz­czyć życie na naszej pla­ne­cie;

kry­zysy geo­po­li­tyczne, takie jak wojna na Ukra­inie, kon­flikty zbrojne w innych czę­ściach globu, kry­zys migra­cyjny w Euro­pie, moż­liwe uży­cie broni maso­wego raże­nia (w tym broni nukle­ar­nej czy bio­lo­gicz­nej), a także wojna totalna obej­mu­jąca nie­mal wszyst­kie kon­ty­nenty;

kry­zys ener­ge­tyczny, w tym dłu­go­trwałe blac­ko­uty

1

, spo­wo­do­wane bra­kiem lub ogra­ni­cze­niem dostęp­no­ści nie­zbęd­nych surow­ców czy też innymi przy­czy­nami natu­ral­nymi bądź czyn­ni­kiem ludz­kim;

cybe­ra­taki na m.in. infra­struk­turę admi­ni­stra­cji pań­stwo­wej, infra­struk­turę ban­kową, co może dopro­wa­dzić do zała­ma­nia się infra­struk­tury kry­tycz­nej;

zwią­zane z powyż­szymi zagro­że­niami: infla­cja, a może bar­dziej stag­fla­cja

2

, kry­zys żyw­no­ściowy, wojna o wodę, wojna han­dlowa (pamię­tajmy, że taka toczy się obec­nie mię­dzy USA a wie­loma innymi kra­jami, co może napę­dzić kolejny kry­zys finan­sowy na świe­cie, a prze­cież kilka już ich było);

ponowna pan­de­mia – która jest tylko kwe­stią czasu, wszak cho­roby zakaźne w glo­bal­nej wio­sce bły­ska­wicz­nie prze­no­szone są z jed­nego końca świata na drugi;

zagro­że­nia bio­rące się z braku kon­troli nad sztuczną inte­li­gen­cją, która szybko się uczy, a nie­które futu­ry­styczne sce­na­riu­sze stały się fak­tem – w 2023 roku usły­sze­li­śmy, że dron ste­ro­wany przez AI gotów był zabić ludz­kiego ope­ra­tora (potem oczy­wi­ście szybko te donie­sie­nia zde­men­to­wano)

3

.

Oprócz tego ist­nieje wiele innych mniej­szych i więk­szych zagro­żeń, które bez­po­śred­nio lub pośred­nio mogą ude­rzyć w nasz kraj i jego miesz­kań­ców, przy czym dotkną każ­dego z oby­wa­teli, a więc także cie­bie!

Jesz­cze parę lat temu zapewne postu­kał­bym się pal­cem w czoło, gdyby ktoś wymie­nił nie­które z wyżej wymie­nio­nych zja­wisk. Dziś jestem w gru­pie, która widzi, że te zagro­że­nia są wię­cej niż praw­do­po­dobne. Żaden z eks­per­tów kra­jo­wych czy zagra­nicz­nych nie będzie nikogo stra­szył dla zabawy ani nie chce być uwa­żany za pani­ka­rza; każdy z nich mówi jed­nak coraz gło­śniej o potrze­bie przy­go­to­wy­wa­nia się na różne ewen­tu­al­no­ści i zagro­że­nia. Nawet pol­scy poli­tycy i woj­skowi w ogólnokra­jo­wych mediach wspo­mi­nają o ple­ca­kach ewa­ku­acyj­nych oraz o potrze­bie zadba­nia o sie­bie i rodzinę w razie potrzeby, a także o tym, że może nastą­pić sytu­acja kry­zy­sowa, nawet wojna. Na rzą­do­wej stro­nie gov.pl umiesz­czono mate­riał Rzą­do­wego Cen­trum Bez­pie­czeń­stwa

Bądź gotowy – porad­nik na czas kry­zysu i wojny, z któ­rym warto się zapo­znać4. Rządy takich kra­jów jak Szwe­cja czy Nor­we­gia idą zaś o krok dalej: lud­no­ści cywil­nej roz­da­wane są ulotki z wytycz­nymi oraz pakiety prze­trwa­nia, które mają wystar­czyć na 72 godziny czy na kilka dni. Ulotki te czę­sto są dru­ko­wane w języ­kach mniej­szo­ści, które zamiesz­kują te kraje, w tym po pol­sku. Mało tego, Litwa porad­nik doty­czący bez­pie­czeń­stwa na wypa­dek inwa­zji rosyj­skiej wydała już w roku 2015. Infor­ma­tor ten był roz­da­wany w szko­łach i biblio­te­kach, a liczył aż 98 stron. Jeśli jesz­cze was nie prze­ko­na­łem, to dodam, że cał­kiem nie­dawno Szwe­cja ogło­siła budowę i moder­ni­za­cję 64 tysięcy bun­krów nukle­ar­nych i przy­go­to­wy­wa­nie się na wypa­dek trze­ciej wojny świa­to­wej5. Obiekty te mają pomóc się schro­nić 75% lud­no­ści, a szwedzki rząd prze­zna­cza na ten cel zna­czące sumy pie­nię­dzy – mowa o wyso­kich licz­bach!

Nie­wiele osób w Pol­sce (nawet spo­śród tych zwią­za­nych z tema­tami survi­valu i prep­pingu) wie, że wierni Kościoła Jezusa Chry­stusa Świę­tych w Dniach Ostat­nich, czyli mor­moni, od wielu już lat uczą się samo­wy­star­czal­no­ści, która pozwoli im prze­trwać bez pomocy rzą­dów kra­jów, w któ­rych miesz­kają6, w tym pol­skiego. Zapasy żyw­no­ści i wody mają im wystar­czyć na od pół roku do dwóch lat, a to nie wszystko, czego się uczą!

W dniach, w któ­rych pisa­łem tę książkę, w naszym kraju wspo­mniano o przy­go­to­wa­niu ulo­tek i pakie­tów dla oby­wa­teli pol­skich, a dodat­kowo nagła­śnia się kwe­stię prze­szko­le­nia woj­sko­wego ochot­ni­ków męż­czyzn. Jestem sta­now­czym zwo­len­ni­kiem takiego roz­wią­za­nia i uwa­żam, że prze­szko­le­nie tego rodzaju powi­nien przejść każdy oby­wa­tel obo­wiąz­kowo! Zwłasz­cza każdy poli­tyk – bez względu na płeć i stron­nic­two, które repre­zen­tuje. Może w końcu nie­któ­rzy z nich prze­sta­liby być pseu­do­spe­cja­li­stami mądrymi wyłącz­nie w inter­ne­cie…

Nad­mie­nię tutaj, że powin­ni­śmy zapo­zna­wać się z wszel­kimi komu­ni­ka­tami rzą­do­wymi, czy to dys­try­bu­owa­nymi na ulot­kach, czy na stro­nie gov.pl. Pole­cam też fil­miki, na któ­rych wypo­wia­dają się m.in. Andrzej „Wodzu” Kru­czyń­ski, Paweł „Naval” Mateń­czuk czy też Paweł „Szlendi” Szlen­dak, o któ­rych doświad­cze­niu prze­ko­na­łem się już nie­jed­no­krot­nie, rów­nież za sprawą publi­ko­wa­nych przez nich mate­ria­łów7.

Oczy­wi­ście w mate­ria­łach, o któ­rych wspo­mi­nam, mowa o przy­go­to­wa­niach na zagro­że­nia więk­szego kali­bru, nie zapo­mi­najmy jed­nak, że zagro­że­niem jest także pożar, powódź czy nawet kil­ku­na­sto­go­dzinny blac­kout, zwłasz­cza jeśli nastąpi on w zimie. Bo co poczniesz, gdy nagle zabrak­nie ci gazu, prądu, by ogrzać miesz­ka­nie, ugo­to­wać jedze­nie, zro­bić cokol­wiek przy­dat­nego w domu?

Znam osoby, które dzięki pod­sta­wo­wemu przy­go­to­wa­niu i jako takiej wie­dzy ura­to­wały z powo­dzi, która miała miej­sce na Dol­nym Ślą­sku w 2024 roku, naj­waż­niej­sze rze­czy, w tym cenną doku­men­ta­cję oso­bi­stą, która jest ciężka do odtwo­rze­nia. Mowa tutaj o świa­dec­twach pracy, świa­dec­twach szkol­nych, aktach uro­dze­nia, zgonu, dowo­dach oso­bi­stych, pasz­por­tach, aktach nota­rial­nych.Real­nym zagro­że­niem są rów­nież wirusy i bak­te­rie, które powo­dują cho­roby. Kolejna pan­de­mia jest, jak już wspo­mnia­łem, tylko kwe­stią czasu – nie wiemy, kiedy, gdzie i z jaką siłą ude­rzy nowy, groźny wirus, a prze­cież nie ma mie­siąca, w któ­rym byśmy nie sły­szeli o ogni­skach eboli, cho­lery czy innych groź­nych cho­rób, takich jak mar­bur­ska albo denga. Ostat­nio w Pol­sce mie­li­śmy też przy­padki zacho­ro­wań na bło­nicę.

W cza­sie pan­de­mii SARS-CoV-2 pra­co­wa­łem w pry­wat­nym pogo­to­wiu medycz­nym i wozi­łem cho­rych ludzi z domów do szpi­tala i ze szpi­tala do hospi­cjum. Wyraź­nie widzia­łem, co ta cho­roba potrafi zro­bić z czło­wie­kiem. Lud­ność kra­jów roz­wi­nię­tych, mająca dostęp do leka­rzy, szpi­tali, medy­cyny i lekarstw, jest jak taki ślepy miś, z któ­rym można wszystko zro­bić i wszystko mu wmó­wić. Wie­rzymy, że damy sobie dosko­nale radę, a nie­stety tak nie jest. Tym bar­dziej że wzro­sła grupa prze­ciw­ni­ków szcze­pień, do tego uchodźcy z Ukra­iny nie zawsze są zaszcze­pieni na pod­sta­wowe cho­roby; nie wspo­mi­na­jąc o migran­tach pocho­dzą­cych z kra­jów, gdzie nie ma mowy o jakich­kol­wiek szcze­pie­niach.

A przy tym pan­de­mie i epi­de­mie róż­nią się od innych zagro­żeń. Takie bowiem jak wojna, powódź czy blac­kout potra­fią ludzi zjed­no­czyć, roz­prze­strze­nia­nie się cho­roby zakaź­nej spra­wia zaś, że jedna osoba staje się dla dru­giej poten­cjal­nym nie­bez­pie­czeń­stwem – poważ­nym albo nawet śmier­tel­nym.Z wielu pro­ble­mów nie zda­jemy sobie sprawy lub nie chcemy w nie wie­rzyć, tak jak nie wie­rzy­li­śmy w to, że wybuch­nie wojna w byłej Jugo­sła­wii, a teraz tuż koło nas, za ukra­iń­ską gra­nicą. Dziś też nikt nie wie­rzy w kon­flikt etniczny czy reli­gijny w cen­trum Europy. Jed­nak napływ migran­tów z róż­nych stron świata (ludzi obcych nam kul­tu­rowo i o odmien­nych oby­cza­jach) każe spoj­rzeć na to, co się w poszcze­gól­nych kra­jach dzieje. Zama­chy ter­ro­ry­styczne na lud­ność euro­pej­ską, uci­szane przez wła­dze wielu państw, pro­wa­dzą do eska­la­cji nie­za­do­wo­le­nia i fru­stra­cji, czego przy­kłady mamy w Wiel­kiej Bry­ta­nii, Fran­cji, Niem­czech, Wło­szech, Szwe­cji i nie tylko.

Do tego docho­dzi coraz częst­szy brak wody pit­nej, który zda­rza się od Hisz­pa­nii po Pol­skę, i pożary tra­wiące tereny od Gre­cji po Skan­dy­na­wię. W Pol­sce olbrzymi pożar wybuchł w 2020 roku na tere­nie Bie­brzań­skiego Parku Naro­do­wego, kolejny, który objął aż 90 hek­ta­rów jego terenu, miał miej­sce w maju 2025 roku (a to był dopiero począ­tek wio­sny i już doszło do suszy)8. To wszytko powo­duje, że poli­tycy z poszcze­gól­nych kra­jów zasta­na­wiają się, jak zaspo­koić potrzeby ich lud­no­ści. Prze­wi­duje się bowiem, że do 2050 roku około 70% popu­la­cji globu dotknie poważny defi­cyt wody pit­nej!

To i wiele innych czyn­ni­ków naciąga coraz bar­dziej sprę­żynę, która ma swoje ogra­ni­czone moż­li­wo­ści i jeśli w porę nie zare­agu­jemy, będzie musiała w końcu pęk­nąć! Pyta­nie: co wtedy?

Dziś wszystko jest moż­liwe, sytu­acja naprawdę staje się dyna­miczna i napięta, a przy­śpie­szają ją dzia­ła­nia poli­ty­ków Unii Euro­pej­skiej oraz władz Donalda Trumpa. Rządy wielu kra­jów nie radzą sobie lub ukry­wają prawdę przed oby­wa­te­lami – rośnie nie­za­do­wo­le­nie z poli­tyki kli­ma­tycz­nej, migra­cyj­nej, podej­ścia do sze­roko rozu­mia­nych kry­zy­sów wewnętrz­nych i zewnętrz­nych zagro­żeń. Zamiast im prze­ciw­dzia­łać, poli­tycy na siłę uspo­ka­jają lokalne spo­łecz­no­ści, okła­mu­jąc je, a nawet zastra­sza­jąc i oskar­ża­jąc o sia­nie fake new­sów oraz karząc tych, któ­rzy nie boją się wska­zać pal­cem praw­dzi­wych zagro­żeń. Wszystko to robi się w imię źle rozu­mia­nej popraw­no­ści poli­tycz­nej i reali­zo­wa­nia oso­bli­wych „ide­ałów”, które wspie­rają teo­rie i wizje nie­licz­nych ugru­po­wań celem pod­po­rząd­ko­wa­nia sobie więk­szo­ści oby­wa­teli.

Pozo­stawmy jed­nak poli­tykę i poli­ty­ków w spo­koju – ja aku­rat nie jestem zwo­len­ni­kiem żad­nego stron­nic­twa ze sceny poli­tycz­nej, skupmy się więc na rze­czach naj­waż­niej­szych, doty­czą­cych nas i naszego podwórka.

Wyobraź sobie, co będzie się działo w sytu­acji przy­kła­dowo kata­strofy eko­lo­gicz­nej, klę­ski żywio­ło­wej czy wojny. Kto w pierw­szej kolej­no­ści przyj­dzie ci z pomocą? Pogo­to­wie, poli­cja, cen­trum kry­zy­sowe?! Nie! Na początku można będzie liczyć na sie­bie i tych, któ­rzy są wokół nas.

Dla­tego powstała ta książka – by prze­ka­zać zebraną przeze mnie pod­sta­wową wie­dzę na temat prze­trwa­nia.

Poru­szę w niej nie­które sytu­acje mogące nas spo­tkać. Nie będzie ona kom­pletną instruk­cją, a zale­d­wie porad­ni­kiem na czas kry­zysu w pol­skich realiach, który może ci pomóc w razie nagłej potrzeby. Wskażę tu, co można zro­bić, by przy­go­to­wać się na nie­które ewen­tu­al­no­ści.

Jako osoba, która bacz­nie obser­wuje zmiany zacho­dzące w naszym spo­łe­czeń­stwie od lat 90. XX wieku, zdaję sobie sprawę, że dziś już 70% ludzi, w tym nie­mal 95% obec­nej mło­dzieży, nie jest w sta­nie pora­dzić sobie z daleka od mia­sta, bez smart­fona, cie­płej wody, bez­ko­fe­ino­wej latte z bez­tłusz­czo­wym mlecz­kiem i bez­glu­te­no­wej bułki z mąki ryżo­wej… Te osoby nie mają poję­cia, jak roz­pa­lić grilla, a co dopiero ogni­sko; nie wie­dzą, jak zaspo­koić pierw­szo­pla­nowe potrzeby, bo myślą, że jajka „rodzą się” wewnątrz śmiesz­nie wyglą­da­ją­cych tek­tu­ro­wych pude­łek leżą­cych na pół­kach dys­kon­tów. Nie wspo­mi­nam już o posa­dze­niu jakiej­kol­wiek rośliny czy zabi­ciu i opra­wie­niu zwie­rzę­cia do zje­dze­nia, żeby po pro­stu prze­żyć.

Dla­tego sam musisz sobie odpo­wie­dzieć, czy lepiej będzie cze­kać na pomoc w mie­ście, czy może na wsi albo gdzieś daleko w lesie. A może lepiej będzie pozo­stać w domu lub ucie­kać gdzie pieprz rośnie…

Bez względu na oko­licz­no­ści zawsze warto mieć jakiś plan, a do tego koniecz­nie plan B i kilka kolej­nych innych moż­li­wo­ści, o czym także wspo­mnę. Dodat­kowo warto pod­no­sić swoje umie­jęt­no­ści w zakre­sie prze­trwa­nia, zapi­sy­wać się na szko­le­nia, kursy survi­va­lowe, zbie­rać lite­ra­turę, która może pomóc w prze­cze­ka­niu trud­nych cza­sów: od ksią­żek z dzie­dziny survi­valu, przez zie­lar­skie, kuchar­skie i doty­czące pierw­szej pomocy, aż po te z dzie­dziny rol­nic­twa, sadow­nic­twa etc.

Cała ta lite­ra­tura, tak jak ludzie zaj­mu­jący się prep­pin­giem, survi­va­lem bądź innymi tech­ni­kami prze­trwa­nia, ma jeden cel – poka­zać, jak prze­żyć, jak dać sobie radę w nie­sprzy­ja­ją­cych warun­kach. Dla­tego pod­kre­ślę jesz­cze raz: warto sko­rzy­stać z tej wie­dzy, zanim sta­nie się ona natych­miast potrzebna, i warto się tego uczyć.

Krótko

O czym będzie?

Sku­pię się na przy­go­to­wa­niu ple­caka awa­ryj­nego oraz napi­szę o naszy­ko­wa­niu domu i miesz­ka­nia na sytu­acje kry­zy­sowe – o tym, jak sobie radzić, co warto mieć i na co uwa­żać. Dojdą do tego prze­pisy i porady, np. jak pro­stym spo­so­bem zro­bić filtr do uzdat­nia­nia wody czy co spa­ko­wać do ple­caka. Jak przy­go­to­wać zapasy wody i żyw­no­ści oraz co może nam się przy­dać w sytu­acji zagro­że­nia. Przed­sta­wię także zarysy pla­nów dzia­ła­nia, na któ­rych możesz się oprzeć, zwłasz­cza jeśli jesteś laikiem w spra­wach prze­trwa­nia.

O czym nie będzie?

W tej książce nie będę się roz­wo­dził nad wyż­szo­ścią prep­pingu nad survi­va­lem ani odwrot­nie oraz nie będę pisał o walo­rach bush­cra­ftu. Cho­dzi mi głów­nie o to, co każda z tych „szkół” obiera sobie za cel główny, czyli o prze­trwa­nie!

Z punktu widze­nia nowi­cju­sza róż­nice mię­dzy prep­pin­giem, survi­va­lem i bush­cra­ftem mogą być sub­telne, krótko je tu jed­nak przed­sta­wię: prep­persi sku­piają się na prze­ży­ciu róż­nego rodzaju kata­kli­zmów w swo­jej naj­bliż­szej oko­licy; zbie­rają żyw­ność, wodę, two­rzą zamknięte grupy, czę­sto budują schrony – to ruch bar­dzo modny w USA. Survi­val sku­pia się na sztuce prze­trwa­nia w trud­nych warun­kach w lesie, górach, mie­ście; można także roz­róż­nić survi­val cywilny i woj­skowy zwany SERE9, w któ­rym cho­dzi o prze­ży­cie i powrót do cywi­li­za­cji, ucieczkę od wroga do swo­ich itp.

Bush­craft to zaś ucieczka od cywi­li­za­cji, cho­dzi w nim o życie zgod­nie z naturą i w natu­rze, umie­jęt­ność prze­trwa­nia w niej i współ­ży­cia z nią.

Ktoś kie­dyś bar­dzo faj­nie porów­nał prep­per­sów do stada psów paster­skich chro­nią­cych swoje tery­to­rium, zaś survi­va­low­ców i bush­cra­ftow­ców do watahy wil­ków, które uni­kają ludzi, dbają o sie­bie i żyją w bez­piecz­nym odosob­nie­niu.

Tyle w eks­tre­mal­nym skró­cie, a każ­dego, kto zechce zgłę­bić wyżej poru­szone tematy, zapra­szam na szko­le­nia do naszych rodzi­mych, jed­nych z naj­lep­szych na świe­cie, instruk­to­rów i zasię­gnię­cia wie­dzy teo­re­tycz­nej z dość boga­tej lite­ra­tury.

„Więk­szość ludzi nie wyobraża sobie przy­szło­ści innej niż teraź­niej­szość.”

Chris Mar­ten­son

Mój dom, moja twier­dza – mówi stare przy­sło­wie, które nie zawsze się spraw­dza.

Może się bowiem oka­zać, że lep­sza od naszej twier­dzy na wsi byłaby taka w mie­ście albo odwrot­nie. Pyta­nie o to, czy lepiej prze­trwać w aglo­me­ra­cji czy w odosob­nio­nej osa­dzie, jest dość trudne.

Wybór zależy od wielu czyn­ni­ków i poziomu nie­bez­pie­czeń­stwa, z jakim mamy do czy­nie­nia: ina­czej będzie w cza­sie powo­dzi czy blac­ko­utu, a ina­czej w cza­sie wojny lub pan­de­mii.

Nie zawsze w razie zagro­że­nia trzeba ucie­kać z miej­sca zamiesz­ka­nia, choć sporo znaw­ców tematu tak sądzi. Oczy­wi­ście są i tacy, któ­rzy cytują powie­dze­nie, które umie­ści­łem wyżej, i mówią, że zawsze pozo­staną na miej­scu. Jedno i dru­gie moim skrom­nym zda­niem może być błę­dem, wszystko zależy bowiem od oko­licz­no­ści, jakie będzie nam dane poko­nać.

Dziś ponad połowa popu­la­cji Pol­ski, czyli około 20 milio­nów ludzi, mieszka w mia­stach. Więk­szość z tego w blo­kach, gdzie w obec­nych realiach sąsiad nie zna sąsiada i nie może liczyć na jego pomoc.

Czas to zmie­nić!

Czas zacząć się wza­jem­nie wspie­rać i dzie­lić mię­dzy sobą doświad­cze­niem. Czas na pierw­szym miej­scu posta­wić wza­jemną sąsiedzką pomoc! Doty­czy to zarówno mia­sta, jak i wsi!

W razie braku prądu miesz­kańcy osie­dli nie uciekną na wieś czy też do lasu. Tak samo w razie powo­dzi, pożaru lub ewen­tu­al­nych innych ogra­ni­czeń zwią­za­nych z klę­ską żywio­łową, zamiesz­kami czy ata­kiem ter­ro­ry­stycz­nym wielu pozo­sta­nie w miej­scu zamiesz­ka­nia.

Gdzie wówczas szukać pomocy?

Pierw­szą i naj­szyb­szą sie­cią wspar­cia będzie rodzina, sąsie­dzi lub zna­jomi, a póź­niej razem możemy ocze­ki­wać na pomoc powo­ła­nych do tego insty­tu­cji, takich jak woj­sko, poli­cja, straż pożarna, pogo­to­wie czy cen­tra zarzą­dza­nia kry­zy­so­wego. Ważne, by nie być bier­nym, nie stać i nie patrzeć bez­czyn­nie na to, co się dzieje. Od tego może zale­żeć bez­pie­czeń­stwo nasze, naszej rodziny i bli­skich.

Fak­tem jest, że pomoc w mie­ście dotrze szyb­ciej niż na wieś czy gdzieś do głę­bo­kiego lasu. I to w mie­ście mamy szpi­tale, pogo­to­wie ratun­kowe, straż pożarną i poli­cję. To tutaj powinna przyjść prędka odpo­wiedź w razie zapo­trze­bo­wa­nia na żyw­ność i wodę, a także wspar­cie medyczne. Karetka czy radio­wóz dojadą pod blok spraw­niej niż do wio­ski lub po leśnych wer­te­pach do obo­zo­wi­ska. Zwłasz­cza że więk­szość samo­cho­dów takich służb jak pogo­to­wie i poli­cja ma auta z niskim zawie­sze­niem, które czę­sto nie dają rady na dro­gach grun­to­wych, nie wspo­mi­na­jąc o leśnych ostę­pach.

Jest jed­nak jedno „chyba że”. Chyba że mia­sto będzie zagru­zo­wane, ulice zablo­ko­wane czy zalane, np. pod­czas lub po powo­dzi, w cza­sie dzia­łań wojen­nych czy kata­kli­zmów. Wtedy żadne służby do nas nie dotrą, nawet przez dłuż­szy czas. Warto także o tym pamię­tać!

Ujmijmy w punk­tach zalety prze­by­wa­nia w mie­ście i na wsi w razie kry­zysu.

Miasto

Zalety pozostawania w mieście w sytuacjach kryzysowych

Wię­cej zaso­bów, przy­naj­mniej na początku – to tutaj mamy sklepy, maga­zyny i opusz­czone budynki.

Moż­li­wość szyb­kiego dostępu do pomocy huma­ni­tar­nej – to tutaj tra­fiają pierw­sze kon­woje huma­ni­tarne i roz­da­wana jest żyw­ność.

Lep­sza infra­struk­tura kry­tyczna – w mia­stach mamy szpi­tale, apteki, bie­żącą wodę (przy­naj­mniej do czasu awa­rii wodo­cią­gów).

Łatwiej zna­leźć ludzi chęt­nych do wza­jem­nej pomocy i do współ­pracy – to w mie­ście żyje więk­sza popu­la­cja.

Wady pozostawania w mieście w sytuacjach kryzysowych

Zapasy szybko się koń­czą – wszel­kie moż­liwe sklepy zostaną splą­dro­wane w kilka dni.

Znacz­nie mniej­szy dostęp do natu­ral­nych źró­deł żyw­no­ści – uprawa roślin w mie­ście jest mocno ogra­ni­czona, zwie­rzyna hodow­lana i łowna pra­wie nie ist­nieje.

Ogromne ryzyko zamie­szek i gra­bieży – duża liczba lud­no­ści prze­kłada się na wiele aktów agre­sji.

Pro­blemy z wodą – jeśli sys­tem wodo­cią­gowy prze­sta­nie dzia­łać, dostęp do czy­stej wody spad­nie prak­tycz­nie do zera.

Mogą się poja­wić trud­no­ści z ucieczką – zagru­zo­wane i zablo­ko­wane drogi, bary­kady na uli­cach, korki: to wszystko może utrud­nić nam ewa­ku­ację.

Nasuwa się więc myśl, że mia­sto jest dobre na krótki czas, mak­sy­mal­nie do kilku tygo­dni, a im dłu­żej trwa kry­zys, tym bar­dziej staje się nie­bez­pieczne.

Wieś

Zalety przetrwania na wsi w sytuacji kryzysowej

Dobry dostęp do natu­ral­nych zaso­bów – lasy, pola, łąki, woda, zwie­rzęta hodow­lane i dzi­kie.

Moż­li­wość uprawy roślin – wła­sne szklar­nie, ogródki, moż­li­wo­ści sadze­nia róż­nych warzyw i zbóż.

Małe zagęsz­cze­nie ludzi – mniej­sza kon­ku­ren­cja o zasoby, a tym samym mniej­sze ryzyko agre­sji.

Znacz­nie łatwiej­sza obrona – tu znasz teren, widzisz, kto obcy, a kto swój.

Więk­sza samo­wy­star­czal­ność – dostęp do wody, opału, żyw­no­ści.

Wady pozostawania na wsi w czasie kryzysu

Realne zagro­że­nie ze strony uchodź­ców z miast – ucie­ki­nie­rzy mogą przy­by­wać na wieś i kraść nasze zasoby.

Brak dostępu do pomocy medycz­nej – pogo­to­wie i szpi­tale są daleko, apteki na wsi są rzad­ko­ścią.

Moż­li­wość pozo­sta­nia w izo­la­cji – jeśli nie masz dobra­nej grupy zna­jo­mych, rodziny, możesz zostać sam, a wów­czas mieć pro­blem z obroną.

Jeśli jesteś na wsi, przy­go­tuj się na samo­wy­star­czal­ność.

Wieś wydaje się lep­szym miej­scem na dłu­go­ter­mi­nowe prze­trwa­nie, wymaga to jed­nak wcze­śniej­szego przy­go­to­wa­nia.

Gdzie więc najlepiej przetrwać?

Jeśli kry­zys jest nagły i krót­ko­ter­mi­nowy, taki jak blac­kout, blo­kada trans­portu, mia­sto daje lep­sze warunki i dostęp do róż­nych zaso­bów.

Jeśli jed­nak kry­zys się prze­ciąga, idzie w mie­siące, a nawet lata, wieś daje więk­sze szanse na prze­ży­cie. Tu można łatwiej zdo­by­wać wodę, jedze­nie i opał.

Naj­lep­szą stra­te­gią byłoby mieć zawsze plan ewa­ku­acji z mia­sta. Jeśli tylko zoba­czysz, że robi się nie­bez­piecz­nie, zabie­raj rodzinę, swoją grupę i prze­nieś się na wieś lub osta­tecz­nie do lasu, choć to wymaga jesz­cze więk­szej ilo­ści szko­leń i prak­tyki.

Porównanie niektórych zagrożeń w mieście i na wsi

Powódź

Jeśli miesz­kasz w mie­ście na tere­nach zale­wo­wych i zaj­mu­jesz niż­sze pię­tra w bloku czy kamie­nicy, to natu­ralną drogą ucieczki jest pój­ście do sąsiada pię­tro lub dwa wyżej, a może nawet na dach czy strych. Na wsi zaś ucieczka do kogoś, kto posiada wyż­szy dom, ze stry­chem lub także z wyj­ściem na dach. Być może ten ktoś, do kogo udamy się po pomoc, ma odpo­wied­nie przy­go­to­wa­nie i sprzęt, który pozwoli nam prze­trwać. Znam osoby, które trzy­mają (nawet w blo­kach) nadmu­chi­wane pon­tony. To ostroż­ność po doświad­cze­niach powo­dzi w roku 1997 i 2010. Ludzie zaczęli się uczyć na wła­snych prze­ży­ciach, prze­wi­dy­wać i przy­go­to­wy­wać się na to, co może nadejść. Zagro­że­niem zwią­za­nym z powo­dzią jest też także odej­ście wiel­kiej wody: bak­te­rie, mikroby, zarazki, smród i brak wody pit­nej. W mie­ście i na wsi w razie powo­dzi zagro­że­nie jest takie samo, z tym że pomoc w tym przy­padku dotrze szyb­ciej do mia­sta, a dopiero stam­tąd na wieś.

Pożar

Bez względu na to, gdzie miesz­kamy, jedyną drogą ucieczki w razie pożaru jest jak naj­szyb­sza ewa­ku­acja na zewnątrz, powia­do­mie­nie wszyst­kich wokoło i szybka reak­cja na zagro­że­nie w miarę naszych moż­li­wo­ści. Cho­ciaż mamy w wielu wio­skach Ochot­ni­czą Straż Pożarną, to gdy mowa o prze­ciw­dzia­ła­niu poża­rom, także wygrywa mia­sto. Czas reak­cji, nowo­cze­sny sprzęt, wozy bojowe, dra­biny, pod­no­śniki, a w końcu prze­szko­le­nie stra­ża­ków odgry­wają nie­oce­nioną rolę. (Nie ujmuję tu niczego stra­ża­kom ochot­ni­kom, któ­rzy o takim sprzę­cie i szko­le­niach, które ma Pań­stwowa Straż Pożarna, mogą poma­rzyć, a mimo to zawsze ruszają na pomoc potrze­bu­ją­cym).

Pandemia/epidemia

Gdy nastąpi kolejny wybuch epi­de­mii i wpro­wa­dzone zostaną zwią­zane z tym obostrze­nia, w mie­ście tak naprawdę jeste­śmy zamknięci w czte­rech ścia­nach. Zagro­że­niem może być sąsiad, a nawet naj­bliż­sza rodzina, która z nami nie mieszka, ale ma chęć nas odwie­dzić. Być może kolej­nym razem nie będzie takich restryk­cji jak w cza­sach covidu, jed­nak trzeba się liczyć z każ­dym sce­na­riu­szem. Brak moż­li­wo­ści wyj­ścia na zewnątrz, okre­ślone godziny robie­nia zaku­pów itp. wywo­łują fru­stra­cję, nara­sta­jące napię­cia, docho­dzi do awan­tur w domach mię­dzy mał­żeń­stwami czy kon­flik­tów mię­dzy rodzi­cami a dziećmi.

W blo­kach żyjemy niczym kury w cho­wie klat­ko­wym, a sie­dze­nie w domu powo­duje, że wariu­jemy i szu­kamy uze­wnętrz­nie­nia swo­ich emo­cji.

Dla­tego w razie tego zagro­że­nia lep­szym wyj­ściem jest miesz­ka­nie na wsi. Możemy wyjść na podwórko, do ogrodu czy do lasu, tu nie będzie takich obostrzeń jak w mie­ście, choć zagro­że­niem będą także sąsie­dzi, któ­rzy mogą prze­no­sić cho­robę, więc uwa­żać jak naj­bar­dziej trzeba.

Kom­fort moż­li­wo­ści opusz­cze­nia miesz­ka­nia, choćby na krótki spa­cer wokół domu, pomoże się odstre­so­wać, roz­ła­do­wać napię­cie, a tego nie będziemy mieli w bloku czy kamie­nicy.

Blackout

Blac­kout to wyłą­cze­nie prądu w razie śnie­życy, wichury, dzia­łań zbroj­nych; podob­nym do niego zagro­że­niem jest zatrzy­ma­nie dostaw gazu, szcze­gól­nie dotkliwe, gdy trwa długo, a aku­rat mamy zimę i mróz.

W mie­ście w takiej sytu­acji mamy prze­chla­pane. Za sprawą źle poj­mo­wa­nej eko­lo­gii zli­kwi­do­wano wiele pie­ców zwa­nych kop­ciu­chami, pie­ców kaflo­wych i innego rodzaju ogrze­wa­nia. W nowo­cze­snych blo­kach, zwłasz­cza tych wyso­kich, nie ma dopro­wa­dzo­nego gazu, który przy braku prądu jest zba­wienny. Dziś więk­szość mło­dych sta­wia na kuchenkę induk­cyjną czy ther­mo­mix. Obie te rze­czy nie przy­da­dzą się nam w razie blac­ko­utu do niczego! Mamy więc brak ogrze­wa­nia, brak wody, brak moż­li­wo­ści ugo­to­wa­nia posiłku.Co robić w takim przy­padku? Dosko­nale poka­zała to wojna na Ukra­inie. Ludzie robią pale­ni­ska z cegieł i pusta­ków pod blo­kami lub piece ze sta­rych beczek i wysta­wiają kominy przez okna w blo­kach. Pro­ble­mem jest dostęp do paliwa i drzewa, by móc z tych naprędce skle­co­nych pie­ców i kuche­nek korzy­stać.

Tym­cza­sem na wsi wciąż mamy wiele domów z pie­cami, komin­kami, gaz w butlach i w osta­tecz­no­ści, gdy będzie minus 25 stopni, a za oknem śnieżna zawie­ru­cha, odpa­limy komi­nek, ogrze­jemy się i nawet ugo­tu­jemy czy upie­czemy posi­łek. Jeśli zaś ktoś żyje na wsi w nowo­cze­snym domu i pompa cie­pła nie będzie dzia­łała, to pój­dzie prze­no­co­wać z dziećmi do sąsia­dów (to samo można zro­bić w mie­ście – razem, w więk­szej gru­pie, będzie nam cie­plej). A dostęp do paliwa – drzewa jest na wsi prak­tycz­nie nie­ogra­ni­czony.

Konflikt zbrojny/wojna

Naj­więk­sze zagro­że­nie dla mia­sta i dla wsi to kon­flikt zbrojny! Tu sta­now­czo jestem zda­nia, że bez­piecz­niejsi będziemy na wsi niż w mie­ście. Dosko­nale poka­zuje to kon­flikt na Ukra­inie czy w Pale­sty­nie, gdzie mia­sta rów­nane są z zie­mią, a droga ucieczki jest blo­ko­wana przez wiel­kie tłumy ucie­ki­nie­rów czy woj­sko. Pomoc huma­ni­tarna, woj­skowa – pisząc kolo­kwial­nie – leży! Lud­ność w mie­ście wal­czy o prze­trwa­nie, a bloki są suk­ce­syw­nie nisz­czone jeden po dru­gim i rów­nane z zie­mią. Czy spe­cjal­nie, czy za sprawą błę­dów ope­ra­to­rów woj­skowych – to bez zna­cze­nia. Zna­cze­nie ma to, że jeste­śmy w stre­fie śmierci i trzeba się z niej wydo­stać.

Ktoś powie: „No tak, ale na wsi także zabi­jają i bom­bar­dują domy!”. Ow­szem, ale w mniej­szej skali, a żyjąc w wio­sce, możemy uciec przed nacie­ra­ją­cym woj­skiem, szyb­ciej przy­go­to­wać się na ist­nie­jące zagro­że­nie, w osta­tecz­no­ści opu­ścić dom i uciec tam, gdzie jest w miarę bez­piecz­nie: do lasu, w góry, w tylko nam znane miej­sca.

Zwrócę także uwagę na bar­dzo istotną rzecz. W Pol­sce ofi­cjal­nie mówi się, że schro­nów dla lud­no­ści cywil­nej mamy nie­całe 2 tysiące, czyli może w nich prze­by­wać około 300 tysięcy ludzi, miejsc ukry­cia jest bli­sko 9 tysięcy, dla ponad miliona osób, wyty­po­wano też 224 tysiące miejsc doraź­nego schro­nie­nia10. Są to ofi­cjalne dane ze strony rzą­do­wej11, na któ­rej nikt nie wspo­mina, że więk­szość tych obiek­tów nie nadaje się na schrony, bo nikt o nie nie dbał od wielu, wielu lat! Schro­nie­nia doraźne, takie jak piw­nica, nie mają nato­miast dru­giego wyj­ścia w razie sytu­acji awa­ryj­nej (zawa­le­nia się bloku, kamie­nicy, budynku) – i co wów­czas?! Warto pamię­tać i spraw­dzać, czy takie schro­nie­nia mają przy­naj­mniej dwa oddzielne wej­ścia.

Przy­po­mnę też to, o czym pisa­łem wcze­śniej: Szwe­cja buduje i moder­ni­zuje 64 tysiące takich obiek­tów/bun­krów dla 7,5 miliona swo­ich roda­ków, a całość ma być gotowa mak­sy­mal­nie w dwa, trzy lata12. Tym­cza­sem u nas rząd będzie roz­da­wał oby­wa­te­lom ulotki… za rok!

Oprócz tego: jeśli zabrak­nie w mie­ście wody i żyw­no­ści, a służby nie zadzia­łają odpo­wied­nio szybko, to na pierw­szy ogień łupem ban­dy­tów lub zde­spe­ro­wa­nej lud­no­ści padną sklepy osie­dlowe i cen­tra han­dlowe. Można pomy­śleć o hydran­tach z wodą, ale tu poja­wia się pyta­nie: kto z czy­ta­ją­cych wie, gdzie w jego oko­li­cach jest hydrant prze­ciw­po­ża­rowy, jakie­kol­wiek uję­cie wody pit­nej czy zbior­nik prze­ciw­po­ża­rowy? Kto wie, gdzie zdo­być w mie­ście żyw­ność, jeśli oko­liczne sklepy zostaną splą­dro­wane? A zapew­niam, że tak wła­śnie będzie w razie zagro­że­nia. Takie rze­czy dzieją się po cho­ciażby każ­dej powo­dzi, po ostat­niej w naszym kraju działy się także. Wiemy to rów­nież z rela­cji z mia­ste­czek przy­fron­to­wych Ukra­iny czy z opo­wie­ści świad­ków: kon­woje z darami i żyw­no­ścią bywały okra­dane przez lud­ność cywilną, a nawet służby mun­du­rowe.

Wra­ca­jąc do tematu wyboru: mia­sto czy wieś. Warto pamię­tać, że w razie zagro­że­nia musimy szybko dzia­łać, być ela­styczni i spraw­nie reago­wać, rów­nie prędko musimy adap­to­wać się do nowych warun­ków. W mie­ście i na wsi łatwo możemy zna­leźć mate­riały do budowy impro­wi­zo­wa­nych schro­nów, narzę­dzia do ich budowy, a tego już poza obsza­rem zabu­do­wa­nym możemy nie mieć. Tak samo jeśli cho­dzi o wspólną pomoc w zdo­by­wa­niu poży­wie­nia i wody, zawsze szyb­ciej zro­bimy to wspól­nie w więk­szej spo­łecz­no­ści.

Dodam rzecz bar­dzo istotną z punktu moż­li­wo­ści prze­trwa­nia. Otóż aby prze­ciw­dzia­łać wielu zagro­że­niom, potrze­bu­jemy wspar­cia dru­giej osoby: kogoś z rodziny czy sąsiada. Wspól­nie możemy wię­cej, w więk­szej gru­pie możemy łatwiej prze­trwać i sobie wza­jem­nie pomóc.

Brak wody? Pro­szę bar­dzo, sąsiad może wie­dzieć, gdzie znaj­duje się uję­cie wody pit­nej, może też mieć jej zapas, może wie­dzieć, gdzie się udać po pomoc itd. Tak samo jeśli zabrak­nie nam żyw­no­ści. Sąsiad lub zna­jomy może mieć schro­nie­nie, któ­rym zechce się podzie­lić. Oczy­wi­ście takie sprawy warto wcze­śniej omó­wić, warto żyć z sąsia­dami czy zna­jomymi na sto­pie co naj­mniej kole­żeń­skiej już dziś, teraz, nie w sytu­acji zagro­że­nia. Gdy będą to obcy nam ludzie, zwy­czaj­nie nie zechcą nam pomóc, bo niby dla­czego mie­liby? Wybie­ra­jąc mię­dzy sobą i naj­bliż­szymi a nami, nie będą dobrymi sama­ry­ta­nami.

Tutaj docho­dzi także inna bar­dzo ważna kwe­stia, czyli sprawa wza­jem­nego zaufa­nia. Czy ufamy rodzi­nie, sąsia­dom i zna­jo­mym, czy oni ufają nam?! Takie więzi buduje się cza­sami przez całe lata, ale w sytu­acji zagro­że­nia naprawdę można sce­men­to­wać praw­dziwą przy­jaźń. Każdy będzie chciał prze­żyć, nie­któ­rzy nawet kosz­tem dru­giego czło­wieka, dla­tego tak ważne jest budo­wa­nie zaufa­nia, doga­da­nie się i sta­wia­nie na współ­pracę.

To, czy wybie­rzesz prze­ży­cie w mie­ście czy na wsi, będzie zale­żało tylko od cie­bie; od tego, gdzie obec­nie żyjesz i jakie są twoje prio­ry­tety. Ten porad­nik jest dla każ­dego, dla miesz­kań­ców mia­sta i wsi.

Naj­waż­niej­sze w cza­sie zagro­że­nia jest prze­trwa­nie. Mamy prze­żyć, ura­to­wać sie­bie i bli­skich, bez względu na to, gdzie miesz­kamy.

Więc już dziś powi­nie­neś zadać sobie jedno, bar­dzo ważne pyta­nie: na czym i na kim mi zależy? Jeśli taką osobą jest ktoś z two­ich bli­skich, a nawet ty sam, warto prze­czy­tać tę książkę i naprawdę wycią­gnąć z niej wnio­ski.

Przygotowany amator może przetrwać

W życiu pry­wat­nym i zawo­do­wym nie raz widzia­łem ludzi, któ­rzy dzięki swej despe­ra­cji i woli walki prze­żyli sytu­acje na pierw­szy rzut oka bez­na­dziejne.

Wiele zależy od nas samych, od naszej sil­nej woli, chęci prze­ży­cia, walki o sie­bie, o życie oraz od podej­ścia i nasta­wie­nia psy­chicz­nego. W razie jakie­go­kol­wiek zagro­że­nia nie można być ani pesy­mi­stą, ani opty­mi­stą, trzeba patrzeć na zastaną sytu­ację reali­stycz­nie i tak do niej pod­cho­dzić.

Tu przy­po­mina mi się stara aneg­dota z cza­sów, gdy byłem żoł­nie­rzem, jesz­cze w służ­bie zasad­ni­czej, a za dowódcę mia­łem sta­rego spryt­nego cho­rą­żego, który z nie­jed­nej beczki oko­witę pił. Miał on takie powie­dze­nie, które obec­nie jest celne jak strzał w dzie­siątkę na tar­czy strzel­ni­czej, a brzmiało mniej wię­cej tak:

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. * Blac­kout – chwi­lowa bądź dłu­go­trwała prze­rwa w dosta­wie ener­gii elek­trycz­nej spo­wo­do­wana nagłymi zja­wi­skami kli­ma­tycz­nymi bądź ludz­kimi dzia­ła­niami. Może objąć spore obszary mia­sta, całego regionu, a nawet kraju. [wróć]

2. Stag­fla­cja – wystę­po­wa­nie w gospo­darce pań­stwa infla­cji na wielką skalę, rosną­cego bez­ro­bo­cia i dużego spadku wzro­stu gospo­dar­czego. [wróć]

3. E. Kie­lak, Sztuczna inte­li­gen­cja zbun­to­wała się pod­czas symu­la­cji? Woj­sko demen­tuje „aneg­dotę” puł­kow­nika, Gazeta.pl https://next.gazeta.pl/next/7,151243,29829073,sztuczna-inte­li­gen­cja-zbun­to­wala-sie-pod­czas-symu­la­cji-zabito.html [dostęp: 20.05.2025]. [wróć]

4.Bądź gotowy. Porad­nik na czas kry­zysu i wojny, Gov.pl, https://www.gov.pl/web/rcb/badz-gotowy–porad­nik-na-czas-kry­zysu-i-wojny [dostęp: 22.05.2025]. [wróć]

5. J. Laskow­ski, Kraj NATO szy­kuje się na III wojnę świa­tową. Sta­wia na bun­kry nukle­arne, Dzien­nik.pl, https://wia­do­mo­sci.dzien­nik.pl/swiat/arty­kuly/9769708,kraj-nato-szy­kuje-na-iii-wojne-swia­towa-sta­wia-na-bun­kry-nukle­arne.html [wróć]

6. J. Swa­ine, D. McMil­lan, M. Boor­stein, Mor­mon Church has misled mem­bers on $100 bil­lion tax-exempt inve­st­ment fund, whi­stle­blo­wer alle­ges, „The Washing­ton Post”, https://www.washing­ton­post.com/inve­sti­ga­tions/mor­mon-church-has-misled-mem­bers-on-100-bil­lion-tax-exempt-inve­st­ment-fund-whi­stle­blo­wer-alle­ges/2019/12/16/e3619bd2–2004–11ea-86f3–3b5019d451db_story.html [dostęp: 12.02.2025]. [wróć]

7.Bądź gotowy…, op. cit. [wróć]

8.Pożar w Bie­brzań­skim Parku Naro­do­wym. Stra­żacy wygry­wają walkę z ogniem, PolskieRadio24.pl, https://polskieradio24.pl/arty­kul/3503247,pozarw-bie­brzan­skim-parku-naro­do­wym-stra­zacy-wygry­waja-walke-z-ogniem [dostęp: 30.03.2025]. [wróć]

9. SERE – szko­le­nie, któ­rego celem jest naucze­nie żoł­nie­rzy prze­trwa­nia w każ­dych warun­kach. Nazwa pocho­dzi od pierw­szych liter słów angiel­skich: survi­val (prze­trwa­nie), eva­sion (uni­ka­nie), resi­stance (opór) oraz escape (ucieczka). [wróć]

10. Miej­sce doraź­nego schro­nie­nia – miej­sce prze­zna­czone na krót­ko­trwałe prze­by­wa­nie lud­no­ści, do kil­ku­na­stu godzin, są to m.in. piw­nice i garaże pod­ziemne. [wróć]

11.Apli­ka­cja „SCHRONY”, gov.pl, https://www.gov.pl/web/kppsp-sanok/apli­ka­cja-schrony [dostęp: 15.02.2025]. [wróć]

12. K. Sikor­ski, Szwe­cja ostro bie­rze się za budowę bun­krów ato­mo­wych w oba­wie przed groźbą rosyj­skiej agre­sji, I.pl, https://i.pl/szwe­cja-ostro­bie­rze-sie-za-budowe-bun­krow-prze­ciw­ato­mo­wych-w-oba­wie-przez-gro­zba­ro­syj­skiej-agre­sji/ar/c1p2–27431779 [dostęp: 3.04.2025]. [wróć]