Moc przyjaźni. Jak budować trwałe relacje w dorosłym życiu - Moore Lane - ebook

Moc przyjaźni. Jak budować trwałe relacje w dorosłym życiu ebook

Moore Lane

0,0
37,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

PRZYJACIELE – RODZINA, KTÓRĄ MOŻESZ SOBIE WYBRAĆ!

Jakie jest twoje pierwsze skojarzenie, gdy słyszysz: „przyjaciele”?

Popularny serial z lat 90. czy bohaterki Seksu w wielkim mieście? Wspólne podbijanie świata czy w gorszym czasie wino & chipsy na kanapie? Bycie na zawołanie w każdej chwili czy spotkania kilka razy w roku? Niezależnie od tego, co nazywasz przyjaźnią, z pewnością przyznasz, że to jedna z najważniejszych spraw w życiu. Przyjaciele to rodzina, którą możemy stworzyć sobie sami. Czy jednak zawsze troszczysz się o nią tak, jak należy? Czy nie zaniedbujesz przyjaciół, kiedy pojawia się rodzina i dzieci? Czy umiesz czerpać radość z przyjaźni z czworonogami? Czy potrafisz stawiać mądre granice, poza którymi relacja mogłaby stać się toksyczna? Wreszcie – czy umiesz być czułą przyjaciółką dla siebie samej?

Lane Moore uczy budować satysfakcjonujące relacje. Wskazuje, jak odnowić stare przyjaźnie, poprawić obecne i gdzie szukać nowych. Radzi, jak rozpoznawać toksyczne znajomości i kończyć je bez palenia za sobą mostów. A nade wszystko podkreśla, jak ważne jest bycie dla siebie wzajemnie zwierciadłem, w którym można przeglądać się bez lęku – ze wszystkimi swoimi wadami i zaletami.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 249

Data ważności licencji: 10/5/2028

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Tytuł oryginału

You Will Find Your People: How to Make Meaningful Friendships as an Adult

Copyright © 2023 by Lane Moore

First published in the English language in 2023 by Abrams Image, an imprint of ABRAMS, New York

All rights reserved in all countries by Harry N. Abrams, Inc.

Projekt okładki

Paweł Panczakiewicz | PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN

Redaktorka nabywająca

Kinga Janas

Redaktorka prowadząca

Marta Brzezińska-Waleszczyk

Opieka redakcyjna

Katarzyna Mach

Adiustacja

Bogusława Wójcikowska

Korekta

Barbara Gąsiorowska

Copyright © for the translation by Marta Szafrańska-Brandt

© Copyright for this edition by SIW Znak sp. z o.o., 2025

ISBN 978-83-8367-399-8

Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl

Więcej o naszych autorach i książkach: www.wydawnictwoznak.pl

Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37

Dział sprzedaży: tel. (12) 61 99 569, e-mail: [email protected]

Wydanie I, 2025

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotowała Katarzyna Błaszczyk

Ta książka adresowana jest do każdego, kto nie odnalazł jeszcze przyjaciół w spodziewany dla siebie sposób. Oby była dla Ciebie przewodnikiem, który pomoże Ci określić, kim jesteś i kogo potrzebujesz, tak byś wreszcie mógł/mogła mieć rodzinę z wyboru, taką, na jaką każdy z nas zasługuje.

Dedykuję ją Lights, która mimo że waży trzy i pół kilograma i jest psem, pokazała mi, jak wygląda prawdziwa przyjaźń.

Jak nawiązywać przyjaźnie

Ilana: Ach, poszłabym za tobą do piekła!

Abbi: Wzięłabym cię na barana, przywiązała i potem poszłabym za tobą w ogień.

Dziewczyny w wielkim mieście

Naprawdę myślałam, że na tym etapie życia będę już miała przyjaciół. Nie zrozum mnie źle: mam ludzi, których lubię i z którymi mogę porozmawiać. Z którymi mogę się pośmiać, spotykając się z nimi raz na pół roku. Którzy wysyłają mi wiadomości i coś proponują, i może nawet robimy wspólne plany, jednak potem każde z nas liczy, że to drugie odwoła spotkanie, ponieważ jesteśmy zmęczeni. Mam takich ludzi, tak. Ale naprawdę liczyłam, że teraz już wreszcie doczekam się przyjaciół, takich, jakich sobie wyobraziłam w dzieciństwie.

Moje najwcześniejsze wspomnienia z dzieciństwa to oglądanie z zachwytem w telewizji albo w kinie losów paczki przyjaciół. Śledziłam ich perypetie podekscytowana, jakby miała to być zapowiedź mojego przyszłego życia pośród serdecznych ludzi. Uważałam, że nawet jeśli w tamtym czasie nie miałam przyjaciół na ich miarę, to na pewno znajdę jakichś, kiedy dorosnę. Może z tobą było podobnie.

Każdy z nas liczył na to, że spotka ich we wczesnym dzieciństwie: bratnie dusze, kumpli mieszkających w sąsiedztwie, parę miesięcy starszych albo młodszych. A jeśli nie wtedy, to w szkole średniej. I że pozostanie z nimi w kontakcie do końca życia. Albo – słyszało się to na okrągło – że określi siebie na nowo, będąc na studiach, i tam nawiąże prawdziwe przyjaźnie. Ach!

Ale potem poszliśmy do szkoły średniej. Na studia. Albo nie poszliśmy na studia. Albo na studiach trzymaliśmy się z boku. Albo mieliśmy w tym czasie jakieś trudne doświadczenia. Albo nawiązane przyjaźnie nie spełniły naszych oczekiwań. A nawet jeśli spełniły, to cóż, w najbardziej optymistycznych scenariuszach ludzie się zmieniają, wyjeżdżają. Kontakty mogły się urwać. Mogłeś się wyprowadzić, mogła się wyprowadzić ta druga osoba. I przyjaźnie zastygły w naszej pamięci ożywiane tylko przypadkowo wygooglowanym: „O, proszę, Alison ciągle pracuje w centrum handlowym? I ma dziecko?”. Czasem wciąż rozmawiamy z tym człowiekiem w myślach, jakby miał nas usłyszeć, wiemy jednak, że tak nie będzie. I zwykle się z tym godzimy.

Nikt nie mówi ci, że lata między osiemnastym a dwudziestym drugim rokiem życia to główny czas nawiązywania przyjaźni. Tak właśnie jest. Obracasz się w najliczniejszym w całym życiu kręgu rówieśników, nastawionych na stworzenie paczki przyjaciół. To twoja szansa. Najlepiej więc, żebyś utrzymywał w czasie studiów normalne relacje z otoczeniem i miał w sobie gotowość poznawania nowych ludzi, bo inaczej zagubisz się w koszmarnym dołku przypadającym na okres powyżej dwudziestu dwóch lat, z jego upiornym pytaniem: „I gdzie ja teraz znajdę przyjaciół?”.

Często może to przypominać trwającą od lat zabawę w gorące krzesło, której początku w ogóle nie zarejestrowaliśmy – a już tym bardziej nie widzimy, że rychło się skończy.

W podstawówce moje wyobrażenia na temat przyjaźni kształtowała głównie telewizja. Płynęło stamtąd zapewnienie, że każdy ma od jednego do sześciorga bliskich przyjaciół. Było to zagwarantowane i może powinnam była tylko odczekać trochę dłużej, aż twarde zasady rządzące w szkole średniej odejdą w przeszłość, by tych przyjaciół odnaleźć. Wiedziałam też dokładnie, czego się wtedy spodziewać. W kulturze popularnej każdy wydaje się spotykać jeden z następujących typów przyjaciół:

• twój najwierniejszy druh, osoba, która zawsze jest gotowa powygłupiać się z tobą i przypomina ci o tym, jaki jesteś niezwykły; miła, empatyczna, ta jedyna, która przyniesie ci zupę, jeśli spotka cię jakakolwiek przykrość;

• kolega/koleżanka z pracy, ktoś, z kim się poza tym nie spotykasz, ale kiedy jesteście na miejscu, to powodowani troską zostawiacie sobie wzajemnie na biurkach coś do przekąszenia;

• „dziki” przyjaciel, bardziej zuchwały i szalony, który sprawia, że przekraczasz swoje granice, albo – jeśli ty jesteś tym dzikim – ten bardziej wycofany, którego nieustannie popychasz do przekraczania granic;

• przyjaciel, o którym myślisz: „Ach, nie spodziewałem się, że ta przyjaźń tak rozkwitnie”, nieoczekiwany, najlepsza niespodzianka w całym twoim życiu.

A do tego garść zwykłych znajomków, z którymi miło jest spędzać czas, choćby tylko okazjonalnie – „moi kump­le”, rozjaśniający nasze młodzieńcze lata niczym pięknie ozdobione drzewo, które w odpowiedniej chwili bezboleśnie traci liście. Żadnych rozstań, pożegnań, odejść, po prostu epizody, które szybko mijają i z nikim nic złego się z tego powodu nie dzieje.

Potrzebowałam każdego z tych typów przyjaciół, ponieważ wmawiało mi to społeczeństwo, toteż trzymałam się spotykanych ludzi – nieważne, czy ta dynamika była dla mnie korzystna – jeśli choćby w przybliżeniu odpowiadali opisanym wzorcom. Chciałam pokazać, że potrafię. Przypominałam harcerkę, dla której bardzo cenne są odznaki z trudem zdobytych sprawności. Pod tym jednym względem mogłam być taka jak wszyscy, skoro nie mogłam być jak wszyscy, którzy mieli normalne rodziny (Zajrzyj, proszę, do mojej pierwszej książki: How to Be Alone). Na tamto nie miałam wpływu. Ale przyjaźnie? Jak najbardziej. Wpasować się w krąg znajomych podobnych do mnie i pozostać w nim na zawsze? Koniecznie, i to natychmiast! Nie możesz się pomylić, jeżeli masz takie właśnie smutne wyobrażenie na temat przyjaźni!

Być może była to samospełniająca się przepowiednia: jako że w ten sposób rozumiałam przyjaźń, zawsze kończyło się to udręką. Choćbym była nie wiem jak blisko od nawiązania najgłębszej w życiu przyjaźni, relacja ta nigdy nie trwała długo. Niezależnie od tego, jak obiecujący wydawał się początek, zawsze coś musiało naruszyć zażyłość – której mocno pragnęłam i której potrzebowałam jak powietrza. Moja najlepsza przyjaciółka z gimnazjum stwierdziła, że „jesteśmy za bardzo zajęte sobą nawzajem” (byłyśmy bardzo zżyte), i zerwała ze mną. Rodzina mojej najlepszej przyjaciółki z liceum wyprowadziła się daleko; rozstanie z nią opłakiwałam jak śmierć. Wciąż szukałam, próbowałam nawiązać przyjaźń, rozpaczałam, szukałam, próbowałam, rozpaczałam.

Jeśli przeżyłeś godną greckiej tragedii serię rozczarowań w tej sferze, wiesz, że wyobrażenie sobie przyjaźni – kiedy tyle razy zostałeś zraniony albo kiedy nigdy nie czułeś się naprawdę kochany i akceptowany, nigdy nie nawiązałeś zdrowej przyjacielskiej relacji – wydaje się niemożliwe.

Moja definicja zdrowej przyjacielskiej relacji – jak definicja formułowana przez każdego z nas – jest osobista. Może więc być tak, że jakaś historia dla mnie dramatyczna na kimś innym w ogóle nie zrobi wrażenia, a moja reakcja wyda się niezrozumiała. Każdy z nas stanowi bowiem niepowtarzalną kombinację potrzeb, przeżytych zranień, tego, co otrzymaliśmy albo czego nie otrzymaliśmy jako dzieci, i wszystko to rzutuje bezpośrednio na nasze obecne oczekiwania.

Przyjacielska relacja to nie jest zazwyczaj związek dwóch osób, z których jedna jest zła, a druga dobra, jedna ma rację, a druga nie. To układ dwóch osób, które albo do siebie pasują, albo nie. Przede wszystkim związek taki powinien zapewniać ci poczucie bezpieczeństwa i dowartościowania oraz stwarzać odpowiednie warunki, abyś takie poczucie zyskał, i jeżeli druga strona nie potrafi albo nie zamierza ci tego dać, masz pełne prawo zerwać. Może bez osądzania i oskarżeń o złą wolę, ale z determinacją i ze świadomością, że zasługujesz na to, by twoje potrzeby zostały zaspokojone.

W dzieciństwie nie doświadczyłam stałości ze strony otoczenia, dlatego niezmiernie ważne jest dla mnie, aby ci, z którymi obcuję, wywiązywali się ze swoich obietnic. Ponieważ mi tego brakowało, bardzo cenię u ludzi rzetelność. Jest to potrzeba uprawniona. Trzeba jednak pamiętać, że ktoś może nie być zdolny postępować rzetelnie ani w stosunku do siebie, ani do innych, na przykład z powodu swoich doświadczeń. Nie nawiązałabym z taką osobą bliskiej relacji. Byłoby to piekło dla obu stron: ja nieustannie czułabym zawód, ta druga osoba wiedziałaby, że jest jego przyczyną. Dziękuję bardzo.

Przyjaźń wymaga tak wielkiego wyczucia, sprzyjających układów, porozumienia i zdolności dostosowania, że każda relacja dwóch osób, która przynosi prawdziwą satysfakcję, stanowi niemal dowód heroizmu. Pewna jestem, że bywają związki, które do tej ziemi obiecanej docierają, dryfując niczym wrzucona do oceanu butelka. Sądzę jednak, że częściej związek taki przypomina wysłany w morze stateczek z dwiema osobami, które nigdy czymś podobnym nie płynęły i mają blade pojęcie o żeglowaniu, niemniej próbują sterować i utrzymać się na powierzchni – a jeszcze odczuwać przy tym trochę radości. Wreszcie któregoś dnia dostrzegacie brzeg i razem postanawiacie wiosłować, sterować, zmieniając się kolejno w wypełnianiu odpowiednich dla siebie zadań, i na koniec dobijacie do brzegu. Potem w ciągu dalszego życia wypływacie naturalnie na różne wody. Ale wiecie przynajmniej, jak dzielić się zadaniami, jak najlepiej ze sobą współpracować, i nie przeżywacie już tak mocno sytuacji, kiedy druga osoba dezerteruje, przenosząc się na inny statek, na którym spodziewa się lżejszej, a może przyjemniejszej podróży. Ty postanawiasz zostać na waszym statku, dopilnować go i poprowadzić, gdzie trzeba. Wymaga to ogromnego zaufania i bliskości, a przede wszystkim trzeba siebie nawzajem wybrać.

Tyle że nikt nie uczy nas, jak to robić, jak tworzyć więzy przyjaźni, jak je podtrzymywać, jak dokonywać lepszych wyborów, a w przypadku kiedy relacja się nie sprawdza, w którym momencie i w jaki sposób ją zerwać. I dlatego tak wiele osób porusza się po omacku, licząc, że pewnego dnia trafi na tego wymarzonego towarzysza i zadzierzgnie więzy prawdziwej przyjaźni – bo tego pragnie, bo na to zasługuje.

Jak masz nawiązać zdrową relację przyjaźni, skoro nigdy takiej przyjaźni nie doświadczyłeś? A nawet jeśli coś takiego ci się przytrafi, po czym to rozpoznasz, skąd weźmiesz odwagę do przyjęcia tej osoby? Jak ci z nas, którzy zostali zranieni albo przeżyli traumę, mają odnaleźć zdrową przyjaźń, jeśli w okresie kiedy kształtowała się ich osobowość, dowiedzieli się, że nie są takiej relacji warci?

Nie znamy odpowiedzi na te pytania, ale ich szukamy. Tak bardzo pragniemy relacji z kimś, że wrzucamy kolejne monety do jednorękiego bandyty w nadziei, że się wreszcie doczekamy wygranej, i nieważne, ile przy tym tracimy. Wiemy, że jeśli wygramy, to dużo. Zyskamy przyjaciół, przy których będziemy się mogli otworzyć, być sobą i którzy zaakceptują wszystkie elementy naszej osobowości, ­nawet najbardziej nieuporządkowane i poharatane.

Mimo że jest to ciężkie, uważam, że warto nieść bagaż swojej przeszłości i pokazywać go każdej nowej osobie, nawet jeśli obawiamy się, że na jego widok spyta, dlaczego aż tyle się nazbierało. Czasem wraz z nowym człowiekiem przyjmujemy wręcz więcej bagażu – rzeczy ofiarowane nam, których wcale nie chcieliśmy, które nie były nam potrzebne, teraz stają się nasze. A nieraz mamy tyle pakunków, że podchodzenie do kolejnej osoby wydaje się zbyt wyczerpujące, stanowi jakby zbyt wielkie obciążenie.

Jednak próbujemy znowu. Próbujemy lepiej układać rzeczy, wiemy już się, gdzie je grzebać, jak się ich pozbywać, co wyrzucać, a co zszywać na powrót.

W codziennym życiu jedną z najważniejszych rzeczy wydają się dla każdego przyjaźnie.

Czy on/ona jest frajerem/frajerką?

Czy ja nie jestem frajerem?

Powiedziałem mu to. Może niepotrzebnie?

Powiedział tak a tak. Co miał na myśli?

Czy to jest narzucanie swojej woli?

Czy on/a jest na mnie wkurzony/a?

Czy ja nie jestem wkurzony na niego/nią?

Co mogę zrobić, żeby się między nami lepiej układało?

Czy to w ogóle możliwe?

Po latach szukania, czekania, złudzeń i rozczarowań chciałam wiedzieć, czy można mieć przyjaciół, o jakich każdy marzy. Wciąż o tym słyszymy – że ktoś ma wspaniałych przyjaciół, naprawdę trudno o lepszych. I wierzymy w to. Ponieważ jeśli mogą istnieć złe rzeczy, mogą i dobre.

Czemu więc coś takiego nie mogłoby spotkać ciebie? Albo mnie?

Długo byłam przekonana, że tylko ja mam z tym problem, że każdy poza mną ma tę kwestię rozwiązaną, że jestem jedynym dzieckiem, którego nie włączono do drużyny kickballu, i nie mogłam zrozumieć dlaczego.

Ale po rozmowach z bardzo wieloma ludźmi, którzy mówili mi, że przeżywają to samo, wiem: nie tylko mnie trudno było znaleźć prawdziwych przyjaciół. Nie ja jedna usiłuję się zorientować, kto to może być, czego taka osoba potrzebuje, domyślić się, jak należy oświetlać stojące przed nią przeszkody, które chce jak najszybciej usunąć, choćby powodując wybuch. Nie ja jedna jestem już zmęczona czy wręcz znudzona przykrymi układami. Nie ja jedna mam już dosyć narzekania na przyjaciół, którzy mnie rozczarowali, i dosłownie aż drżę z przejęcia na myśl, że mogłabym mieć przyjaciół z prawdziwego zdarzenia. Móc najzwyczajniej w świecie stwierdzić: „Polubił mnie, ja polubiłam jego/ją, była chemia”. A potem powtarzać: „Przyjaźnimy się od zawsze”.

Wiem, że często właśnie kiedy życie wydaje się najtrudniejsze, pozbawione nadziei, kiedy przynosi najwięcej cierpienia, spotyka nas coś naprawdę dobrego. Wiem też – mam nadzieję, że i ty wiesz – że po tym jak wraz z końcem jakiejś przyjaźni dokonamy morderczego (naprawdę morderczego) wysiłku przepracowania samych siebie, mamy lepszą pozycję do wyboru przyjaciół następnym razem. (Chociaż wtedy czasem nieświadomie wracamy do dawnych schematów, zanadto się cofamy, zastanawiając się, jak mógł nas tak bardzo zawieść nasz GPS dotyczący przyjaźni). To proces stopniowego oczyszczenia. Im lepiej znasz samego siebie i wykształcone przez siebie wzorce, tym sprawniej zdefiniujesz swoje faktyczne oczekiwania względem przyjaciół, tym prędzej je zauważysz. Może zatem teraz, kiedy zyskaliśmy większą świadomość, spróbujemy iść naprzód śmielej?

Ale nawet przy wyraźniejszej świadomości tego wszystkiego ciągle może nam się wydawać, że nie da się nawiązać przyjaźni po okresie szkoły średniej czy studiów. Bez utrwalonego pojęcia „paczki, w której czasem się z ludźmi kontaktujesz”, cały świat może ci się wydawać nieciekawą knajpą, taką, że najchętniej byś stamtąd wyszedł.

Kiedy spytasz kogoś, jak to zrobić, usłyszysz z reguły radę typu: „Zapisz się do jakiegoś klubu”, „Zapisz się na siłownię”. Jeśli jednak jesteś podobny do mnie i nie masz pojęcia, na jaki klub miałbyś ochotę (klub ludzi, którzy oglądają w kółko ten sam show w telewizji? – przecież tacy siedzą w domu i oglądają w kółko ten sam show w telewizji), i albo już się zapisałeś na siłownię i chodzisz tam, żeby spokojnie poćwiczyć, a potem wyjść, albo w ogóle nie zamierzasz chodzić na siłownię, zobacz, jakie masz inne możliwości startu.

1. Napisz do kogoś, z kim się stale kontaktujesz online. Jeśli jesteś w mediach społecznościowych bądź jakiejkolwiek grupie online, najprawdopodobniej istnieje ktoś, kto zawsze ci odpowiada, komentuje czy lajkuje wszystkie twoje posty. To cały szereg subtelnych interakcji, które łatwo mogą przejść w wiadomości typu: „Hej, a może byśmy się zakumplowali?”. Czemu by nie spróbować.

2. Napisz do wspólnego znajomego, z którym zawsze dobrze się dogadywaliście. Macie już wspólnego przyjaciela, warto więc sprawdzić, czybyście się rozumieli tylko we dwójkę. Znałam kiedyś chłopaka, który miał superkumpli, ale który sam nie bardzo mnie przekonywał. Raz spotkałam paru z nich w metrze i okazało się, że wszyscy uważali, iż jestem w porządku, a również nie przepadali za tamtym chłopakiem. To był miły moment.

3. Chodź na dobre spektakle czy do restauracji sam/-a. Nie wiem już, ile razy słyszałam od ludzi, że poszli ma mój show sami i spotkali naprawdę fajnych gości, z którymi się zaprzyjaźnili. A jeśli myśl o takim wyjściu cię przeraża, potraktuj je nie tyle jako dramat pod tytułem „Ach, będę wyglądał/-a na człowieka przegranego, samotnego”, ile raczej jako wydarzenie pod hasłem: „A może spotkam inną fajną osobę, która też przyjdzie sama, i pokumamy się, a ponieważ poszedłem/poszłam sam/-a, stworzyłem/-am przestrzeń dla takiego spotkania?”.

4. Umawiaj się z kolegami czy koleżankami z pracy, których uważasz za ciekawych. Pracowałam kiedyś z dziewczyną, która w zasadzie była moją najlepszą kumpelką w biurze, aż kiedyś mnie olśniło: kto powiedział, że ona nie może być moją najlepszą przyjaciółką w ogóle? I na moje szczęście była równie pogodna i sympatyczna poza pracą jak w pracy albo nawet bardziej.

5. Zagadaj do kogoś, kogo widujesz tylko w knajpie, żebyście przedsięwzięli coś wspólnie poza knajpą w ciągu dnia. Sara, z którą fajnie jest pójść na drinka, jest pewnie także Sarą, z którą można przekąsić coś po pracy, bez drinka. Nie będziesz wiedział, póki nie sprawdzisz.

6. Umawiaj się z osobami ważnymi dla twoich znajomych. Sprawa może się okazać delikatna, różnie bywa, toteż oczywiście pilnuj, żeby nie wynikły z tego jakieś kłopoty, ale jeśli uważasz, że dziewczyna twojego przyjaciela jest naprawdę fajna i istnieje szansa na nawiązanie bliskiej relacji, zrób ten krok i przekonaj się, czy miałeś rację.

7. Odwiedzaj psią łączkę. Masz psa czy nie, park to wspaniałe miejsce, w którym można spotkać naprawdę miłych ludzi (to znaczy na ogół; czasami zjawia się tam jakaś straszna menda, tak że masz ochotę spytać: „Czemu sprowadzasz złą energię do takiego sympatycznego miejsca, no, czemu?”), a w najgorszym razie bawisz się z psami. Zwykle jednak psy znakomicie pomagają przełamać lody. Kiedy wyprowadzam swojego psa, każdego dnia spotykam całą masę sympatycznych ludzi, z którymi miło jest pogawędzić. Może nie od razu zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi tylko dlatego, że nasze psy przez dziesięć minut bawiły się razem, lecz taka relacja w naprawdę piękny sposób zaspokaja naszą potrzebę kontaktów.

8. Spróbuj włożyć więcej wysiłku w utrzymanie przyjaźni, które już zdążyłeś nawiązać. Łatwo dojść do wniosku, że twoje obecne relacje nie są wiele warte ani nie zaspokajają twoich potrzeb, toteż powinieneś poszukać innych ludzi – i czasami tak jest. Ale zanim dojdziesz do przekonania, że to nie twoja wina, tylko tych osób (co może być prawdą!), spróbuj wyjść im naprzeciw, porozumieć się, dać z siebie więcej i zobacz, czy to pomaga.

9. Zmobilizuj się, żeby gdzieś się umówić/spotkać z przyjaciółmi, nawet jeśli siedzenie w domu i oglądanie losów jakiejś grupy przyjaciół w telewizji wydaje się atrakcyjniejsze. Czasem rzeczywiście masz prawo trochę zmienić plany, żeby się oderwać i nabrać energii – co całkowicie popieram. Ale nieraz ja sama muszę sobie przypominać, że powinnam się trzymać zobowiązań i wykorzystać nadarzającą się okazję, ponieważ to może być właśnie to, czego potrzebowałam – nawet jeśli samotność wydaje się bezpieczniejsza. Wracam potem do domu szczęśliwa, że podjęłam ryzyko i wychynęłam odrobinę ze swego kokonu.

Czy wszystko to nie kosztuje więcej wysiłku niż czekanie, aż twoi wymarzeni przyjaciele zjawią się u ciebie jak przyniesiona przez UPS paczka? Bez wątpienia. Przeraża cię, gdyż musisz się liczyć z odrzuceniem i rozczarowaniem? Tak. Ale czasem jedyny sposób, żeby wpłynąć na aktualny stan rzeczy, to zmienić swoje działania i zastosować wszystko, czego się nauczyliśmy, w praktyce. Wielu spośród nas bardzo nad sobą pracuje – chodzi na terapie, czyta książki na temat więzi, traumy, relacji (słusznie, tak powinno być). Od dzieciństwa miałam zawsze ochotę rozwikłać każdy taki problem – jak rozplątywałam kable od słuchawek, żeby móc leżeć na trawie i słuchać ulubionych piosenek. Tak, to frustrujące, szamotać się z tym wszystkim; czasem masz ochotę dać sobie spokój − i dajesz. Ale kiedy uda nam się problem rozwikłać, kawałek po kawałku, czujemy radość. Może i pamiętamy, ile nas to kosztowało trudu, lecz chyba przede wszystkim myślimy o tym, jak nam dobrze teraz, kiedy zrobiliśmy, co należało.

Tak, bo może naprawdę jesteś przekonany, że nie zasługujesz na przyjaźń i miłość. W takim przypadku niech mi będzie wolno uprzejmie się z tobą zgodzić.

Zasługujesz na relację, w której rozmawia ci się z kimś łatwo i czujesz się przez tę osobę doceniony. Zasługujesz na dni, kiedy wsiadasz do samochodu, podwozisz gdzieś tę drugą osobę, albo ona podwozi ciebie, i dostajesz od niej dokładnie taką kawę, jaką lubisz – „Ach, dzięki”. Zasługujesz na to, żeby po drodze zatrzymać się na lody – „O matko, co za świetne miejsce, może staniemy?”. I żeby móc podśpiewywać to, co leci akurat w radiu, wystawiając łokieć za okno. I tyle. Bez żadnych gwiazdek, dopisków drobnym drukiem – po prostu w porządku.

Zasługujesz na relację, w której jest tyle samo dawania, co brania. Na przyjaciół, którzy cię rozumieją i z którymi jest ci miło, przy których czujesz głupią dziecinną radość (nawet – i zwłaszcza wtedy – kiedy nie doświadczałeś naprawdę radości jako dziecko, gdyż zasadniczo już wtedy byłeś dorosły). Na przyjaciół, którzy pozwalają ci zakreś­lić zdrowe granice, sami zakreślając swoje.

A potem może wreszcie to, co się wydarzy, nie będzie miało tym razem tragicznego posmaku. Może będzie po prostu dobre, na zawsze. Nareszcie.

Jakiej przyjaźni pragniesz

Romy: Uważam, że jesteś najzabawniejszą osobą na świecie.

Michele: Ty też!

Romy i Michele na zjeździe absolwentów

Czasem czytam w internecie komentarze: „Widzę, że wszyscy narzekacie na swoich przyjaciół, a to uświadamia mi, jaki jestem szczęśliwy, że mam wspaniałych przyjaciół jeszcze z czasów dzieciństwa. Wszyscy powinniście mieć lepszych przyjaciół”. Wtedy mam ochotę krzyknąć: „Tak, chcielibyśmy, ale gdzie ich znaleźć?”.

Oczywiście nie możemy się do tego przyznawać. Jeśli nie chcemy być uważani za ponuraków, zrzędy czy malkontentów, nie powinniśmy opowiadać o tym zmartwieniu. Odkąd bowiem zaczęliśmy oglądać telewizję, filmy, czytać książki, zawsze wmawiano nam, że każdy musi w jakichś uroczych okolicznościach w wieku sześciu lat spotkać kogoś, z kimś się zaprzyjaźni, i będzie to związek trwający na dobre i na złe (zwykle na dobre) do śmierci.

Nie umiem powiedzieć, jak bardzo na to czekałam. A z upływem czasu, kiedy kończyłam piętnaście, szesnaście, siedemnaście lat i więcej, i widziałam… ojej. Myś­lałam, że przegapiłam termin i zgubiłam swój arkusz wpisowy. Jak mam rozmawiać z tym, kto zarządza przyjaźniami? Nie będę wylewać łez, ale mam kilka pytań. Gdzie mój arkusz? Nie wpisałam prawidłowo imienia i nazwiska?

Pragnęłam czegoś, co Drew Barrymore obiecała nam w wywiadzie czytanym przeze mnie w dzieciństwie: rodziny z wyboru.

Rodzina z wyboru była liczna, więc jeśli z kimś ci się nie układało, miałeś jeszcze trzy życzliwe osoby albo pięć, do których mogłeś się zwrócić. A dynamika grupy ostatecznie czyniła wszystkie więzi nierozerwalnymi, ponieważ jeśli coś się działo wewnątrz grupy, jeśli dochodziło do jakichś zawirowań, zawsze znalazł się ktoś, kto mówił: „Hej, przestańcie się kłócić. Pomożemy ci zrozumieć i uporządkować sytuację, w jakiej się znalazłeś”. Wystarczy, że piszę te słowa, a już czuję zastrzyk serotoniny. No bo pomyśl tylko: wyobrażasz sobie podobny układ?

Nie będzie dla ciebie zaskoczeniem, jeśli się dowiesz, że nie wyglądało to dokładnie w ten sposób w moim przypadku. Ani w przypadku większości z nas.

Od mniej więcej ostatniej dekady większość z nas porozumiewa się z przyjaciółmi przede wszystkim poprzez wysyłane wiadomości. Gdy więc oglądam telewizję, od razu zauważam sceny, gdzie, gdyby rzecz przypominała prawdziwe życie, cała interakcja sprowadzałaby się do wysyłania wiadomości, scenarzyści natomiast umieszczają bohaterów w jednym pomieszczeniu. Układ dwóch osób, które do siebie piszą, nie nadaje się do pokazywania na ekranie – nie ma ruchu, bliskości; nieciekawie się to ogląda. Zgoda! Niemniej tak się właśnie dzieje w prawdziwym życiu.

Często przykłady przyjaźni w filmach czy show telewizyjnych wydają się nam mało wiarygodne. Kiedy człowiek dorośnie i zda sobie sprawę, że „bardzo rzadko jest tak jak w filmie”, czuje się trochę oszukany. Wiarygodne czy nie, oto kilka wzorców, co do których wciąż chciałabym wierzyć, że są możliwe, ponieważ wydają się dominujące:

1. Przyjaciele zawsze spełniają swoje obietnice. Mogą cię zawieść tylko raz, i oto mamy cały odcinek o tym, jak uświadomiwszy sobie, że naprawdę cię zranili, ofiarowują ci z dziewiętnaście tortów tudzież wycieczkę do Włoch. Zamiast kompletnie się tym nie przejąć.

2. Przyjaciele zawsze wiedzą, czego ci potrzeba, i chętnie to ofiarowują, nawet jeśli im w ogóle o tym nie powiesz. Każdy z twoich przyjaciół zawsze pójdzie dla ciebie choćby na kraj świata, będzie walczył w twojej sprawie i zjawiał się przy tobie dokładnie wtedy, kiedy się znajdziesz w potrzebie. Bardzo to przekonujące!

3. Przyjaciele wspierają cię w twoich planach i aktywnie pomagają ci spełnić marzenia. Nawet jeśli pracujecie w kompletnie różnych dziedzinach, twoi przyjaciele kontaktują cię z osobami, które mogą ci pomóc w realizacji twoich zamierzeń, zmieniają za ciebie kierunek twoich działań, jeśli spotkało cię niepowodzenie, i ogólnie mówiąc, pilnują, żebyś zawsze robił to, co należy – pełniąc funkcję darmowego coacha w życiowych sprawach. Widzieliście coś takiego? Gdzie!?

4. Przyjaciele stale pomagają ci być najlepszą wersją samego siebie. Jakoś tak się dzieje, że domyślają się tej wersji i ułatwiają ci przeobrażenie. A tak na serio – chętnie otrzymałabym tego typu wsparcie.

5. Twój najlepszy przyjaciel będzie pod każdym względem twoim przeciwieństwem, a mimo to wasza relacja będzie się układała pogodnie i bezproblemowo. Łączy nas zatem tylko to, że lubimy siebie nawzajem? Hm, aż się prosi, żeby zacząć dyskutować o tym, jak będziemy okazywać i przyjmować swoje uczucia. Nie? W porządku. Niech będzie.

6. Przyjaciółka pewno przedstawi cię twojemu przyszłemu współmałżonkowi i będzie to prawdopodobnie jej atrakcyjny brat. Wciąż na to czekam. Bracia moich przyjaciółek akurat nie wyglądają jak Chris Evans albo są już żonaci. Co za pech.

7. Jeśli twoi przyjaciele mieszkają daleko, wiesz, że to tylko chwilowe i że kiedyś zamieszkacie w tym samym mieście, a pokłócicie się najwyżej raz i potem pogodzicie. Absolutnie nigdy nie będziesz czuć się samotny i będziesz umiał przestać czekać na to, aż wreszcie zamieszkacie w tym samym mieście, obok siebie.

8. Nigdy nie będziecie się kłócić. A jeśli już się pokłócicie, to będzie to jeden jedyny raz i bardziej się dzięki temu zbliżycie. A jeśli będziecie się kłócić częściej, znaczy, że nie łączy was zdrowa przyjaźń. (Co do pewnego stopnia może być prawdą, ale może również stanowić przepis na wyhodowanie spraw, o których nie mówimy, lecz które kiedyś doprowadzą do załamania przyjaźni).

9. Wszystkich swoich przyjaciół spotkasz, kiedy będziecie dziećmi, i będzie to zawsze wspaniałe, i spoczniecie w grobach obok siebie. Wciąż o tym marzę. Czuję, że może być za późno, ponieważ jestem już osobą dorosłą, a nie pozostał mi żaden przyjaciel z dzieciństwa – lecz nie tracę nadziei.

10. Kiedy twój przyjaciel słyszy od kogoś, że zerwałeś z bliską ci osobą, pędzi do ciebie. Hasło: „Właśnie dowiedziałem się, że… (tu wstaw coś dla siebie przykrego, cokolwiek), więc natychmiast rzucam wszystko i dosłownie pędzę do ciebie z prezentami albo wsparciem”, dobija mnie najbardziej. Tak często spotykamy podobną sytuację w filmach czy książkach, a naprawdę nigdy niczego takiego nie przeżyłam, choć tyle razy wsparcia potrzebowałam, w tylu sprawach, znacznie bardziej dramatycznych niż proste, jasne zerwanie.

Mówiąc uczciwie, myśl, że ludzie w swojej większości zdolni są do spontanicznej akcji typu: „Chciałem cię pocieszyć, toteż każdy z naszej paczki zebrał po dwa tysiące dolarów plus impreza niespodzianka, bo podobno masz kłopoty w nowej pracy”, brzmi śmiesznie.

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

O trzymaniu ludzi na dystans, tak by nie pozwolić się zranić po raz kolejny

Dostępne w wersji pełnej

Tak, zwierzęta mogą być waszymi (najlepszymi) przyjaciółmi

Dostępne w wersji pełnej

Przyjaciele dobrzy teoretycznie

Dostępne w wersji pełnej

Rozpoznać styl przywiązania u siebie (i u swoich przyjaciół)

Dostępne w wersji pełnej

Jak rozpoznawać swoje potrzeby i domagać się ich zaspokojenia

Dostępne w wersji pełnej

Co zrobić, jeśli w miejsce przyjaźni pojawi się miłość

Dostępne w wersji pełnej

Jak określić poziomy przyjaźni: od „przypadkowych znajomych” do zażyłości – i w drugą stronę

Dostępne w wersji pełnej

Pozostawać w przyjaźni po rozstaniu – podstawowe wskazówki

Dostępne w wersji pełnej

Przyjaźnie to związki. Przyjaźnie jako relacje romantyczne

Dostępne w wersji pełnej

Bliskie relacje z kolegami/koleżankami z pracy, współlokatorami, członkami rodziny. Jak to kontrolować

Dostępne w wersji pełnej

Kłótnia z przyjaciółmi. Kiedy jest to zdrowe, a kiedy stanowi znak ostrzegawczy

Dostępne w wersji pełnej

Zrywanie przyjaźni: jak poznać, kiedy jest pora, jak to przeprowadzić i jak radzić sobie z żalem

Dostępne w wersji pełnej

Jak małżeństwo i dzieci mogą wpływać na waszą przyjaźń

Dostępne w wersji pełnej

Przykre odkrycie, że się wybrało niewłaściwych przyjaciół

Dostępne w wersji pełnej

Jak postępować, kiedy się wreszcie trafi na bratnią duszę: jak być dobrym przyjacielem

Dostępne w wersji pełnej