Magiczny wieczór (Medical) - Marion Lennox - ebook

Magiczny wieczór (Medical) ebook

Marion Lennox

3,8

Opis

Stosunki między doktor Addie Blair a chirurgiem Noahem McPhersonem stały się napięte, gdy Noah tuż przed ślubem powiadomił ją, że jej narzeczony nie pojawi się przy ołtarzu. Upokorzona Addie całą złość przelała na niego i wyjechała w świat. Kilka lat później los rzuca ich oboje nad zatokę Currawong. Pracują tam w przychodni i mieszkają w domu lekarzy. Postanawiają wtedy, że zostawią przeszłość za sobą i swą znajomość ograniczą do spraw zawodowych. Aż pewien pełen zdarzeń dzień prowadzi do magicznego wieczoru, o którym nawet nie marzyli. Oboje kusi perspektywa, by rzucić wszystko na jedną szalę i spróbować wreszcie szczęśliwego życia...

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 153

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,8 (36 ocen)
14
8
10
2
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Marion Lennox

Magiczny wieczór

Tłumaczenie: Iza Kwiatkowska

HarperCollins Polska sp. z o.o. Warszawa 2020

Tytuł oryginału: The Baby They Longed For

Pierwsze wydanie: Harlequin Medical Romance, 2019

Redaktor serii: Ewa Godycka

© 2019 by Marion Lennox

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2020

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Medical są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A. Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B, lokal 24-25

www.harpercollins.pl

ISBN 978-83-276-6429-7

Konwersja do formatu EPUB, MOBI: Katarzyna Rek / Woblink

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Słońce w dniu zaślubin to dobra wróżba, pomyślała Addie. Jej mama nie posiadała się ze szczęścia. Promieniała od chwili, gdy przeczytała prognozę pogody, a właściwie od kiedy Addie i Gavin ogłosili zaręczyny.

Jednak doktor Adeline Blair miała mieszane odczucia. W okolicznościach odmiennych od szpitalnej codzienności odnosiała wrażenie, że znalazła się w innym ciele.

Czuła się... nie na miejscu?

Dlaczego? Wszystko perfekcyjnie przygotowane, za chwilę poślubi mężczyznę, którego kocha od dziecka. I uszczęśliwi mamę. Może się też okazać, że już mają dziecko...

Nie, nie myśl o tym. Nie dzisiaj.

Zerknęła na matkę siedzącą obok w ślubnej limuzynie. Rak. Przerzuty. Dzisiaj mama jest w dobrej formie, ale jutro...

Nie myśl o tym.

- To najszczęśliwszy dzień w moim życiu – westchnęła matka, a Addie ją przytuliła, co zważywszy na kaskady tiulu oraz długi welon wcale nie było takie łatwe.

Limuzyna zatrzymała się przed kościołem wyglądającym jak z pocztówki. Wejście ozdobione girlandą róż. Przed nim fotograf. Goście zapewne już w środku.

Addie nie życzyła sobie druhen, więc to matka była druhną, która miała ją poprowadzić do ołtarza. Dwa w jednym.

- Och, Addie... – szepnęła matka, wysiadając z limuzyny. – Aż nie wierzę, że to dzieje się naprawdę.

Addie nareszcie się zrelaksowała. Mama jest zadowolona, a Gavin na nią czeka. Kochała go od zawsze. Wątpliwości, które lata temu udaremniły taką uroczystość, były bez sensu.

Jest dobrze.

Ale...

Uniósłszy welon, wysiadła z auta, niemal zderzając się z Noahem McPhersonem.

Noah, konsultant przy szpitalu Sydney Central. Bezpośredni przełożony Gavina.

Oraz drużba.

Był po trzydziestce, ale jego wiedza oraz powaga, z jaką się nosił, sprawiły, że wyglądał na starszego.

Dlaczego nie towarzyszy mu Gavin?

- Co... co się stało? – wyjąkała, chociaż spodziewała się odpowiedzi.

- Gav nie może tego zrobić.

- Cz...czego?

Nie dowierzała własnym uszom. Oto stoi w blasku słońca, cała w tiulach i koronkach, zadając pytanie, na które zna odpowiedź. Znała ją, gdy tylko ujrzała Noaha.

- Powiedział, że nie może się z tobą ożenić. Bardzo mi przykro.

Cisza.

Powinny bić dzwony, pomyślała niemal histerycznie. Przecież jej matka i mama Gavina zamówiły dzwonników, a ona sama ich opłaciła.

Nie mogła pozbierać myśli.

Gavin... ją porzucił?

To niemożliwe.

- Wyjaśnił dlaczego?

- Owszem, ale teraz nie chciałabyś tego usłyszeć.

- Mów.

Dawniej z trudem panowała nad emocjami, ale nie teraz. Wtedy każdy wybuch złości spotykał się z „Och, Addie, co by powiedział twój tata? Serce mi pęka”. Łzy matki kazały jej poskramiać takie reakcje.

Jednak teraz czuła, że te pęta puszczają.

- Mów! – powtórzyła z naciskiem.

- Addie, odłóżmy to na później. Znajdziemy jakieś spokojne miejsce...

- Muszę wiedzieć. Mów, dlaczego.

Noah głęboko odetchnął.

- Powiedział, że... od dziecka żyje pod presją smutku i potrzeb kobiet. Teraz jego mama jest chora... Nie powiedział ci o tym. Nie życzy tobie, twojej mamie i swojej dodatkowych problemów, ale uznał, że dłużej nie chce być potrzebny, że chce żyć własnym życiem.

- Własnym życiem – powtórzyła głucho.

- Tak powiedział.

- I zadecydował... – Szukała słów. Trochę jej to zabrało czasu. – Postanowił z tym zwlekać aż do pięciu minut przed ślubem? I nie zdobył się na to, żeby mnie o tym poinformować osobiście?! – Była bliska histerii. Zachowaj spokój, powtarzała sobie, ale na próżno.

- Może... chcesz, żebym cię gdzieś odwiózł?

- Spadaj – syknęła. – Nawet nie miał odwagi do mnie zadzwonić!

- Bał się, że ci się podda.

- Ma mnie za wroga?

- Spróbuj na to spojrzeć z jego punktu widzenia. – Noah starał się nadać temu scenariuszowi logiczny charakter. – Twierdzi, że na nim polegasz. Nie chce cię zranić, ale czuje się szantażowany chorobą twojej mamy. Że go potrzebujesz.

Kurczę...

– Od kiedy miałam siedem lat, oświadczał mi się niemal co tydzień – wyjąkała.

- Może liczył na to, że nigdy się nie zgodzisz, nie wiem. Wiem tylko, że ostatecznie zdał sobie sprawę, że nie może tego zrobić, bo dłużej nie zniesie hegemonii czegoś, co nazwał...

- Jak to nazwał?

- Addie...

- Jak mnie nazwał?

- Nie tylko ciebie. Chyba miał na myśli ciebie, twoją i swoją mamę.

- Więc jak nas nazwał?!

- To nic nie da.

- Mów.

Noah westchnął.

- Opresyjnym pułkiem bab.

Milczenie.

Zaniepokojeni goście zaczęli wychodzić z kościoła. Jako pierwsza pojawiła się anielsko piękna Rebecca, żona Noaha, na wózku inwalidzkim. Oraz źródło najbardziej skandalicznych szpitalnych plotek. Teraz na jej twarzy malowało się... zadowolenie?

Za nią tłoczyli się jej przyjaciele, wśród nich matka Gavina. Sprawiała wrażenie przerażonej.

Obok Addie stała jej matka. Blada jak płótno.

- Od rana wysłuchiwałeś bredni Gavina – wykrztusiła w końcu Addie. – Gavin nie chce, żeby ktoś go potrzebował? Od nie pamiętam kiedy opiekowałam się jego matką tak samo jak swoją, a teraz... Pracujesz ze mną i nawet nie zdobyłeś się na to, żeby mnie ostrzec...

Czuła, że się w niej zagotowało.

- Addie, bardzo mi przykro.

- Jasne, że ci przykro, każdy tak powie. A do tego Rebecca, która tylko nasłuchuje, żeby poznać szczegóły. Wytłumacz to swojej żonie, okej? I całej reszcie. Opresyjny pułk bab?! Jego mama? Moja? Ja?

- Addie... – Położył jej rękę na ramieniu.

W tej samej chwili doktor Adeline Blair zrobiła coś, czego jeszcze nigdy nie zrobiła.

Odepchnęła jego dłoń, ale gdy nie puścił jej ramienia, uderzyła go w tę jego żałosną twarz tak mocno, że ten odgłos odbił się echem od murów kościelnego dziedzińca.

Nagle doktor Blair, troskliwa córka, czuła narzeczona, była narzeczona, aha... i ginekolog położnik uniosła rąbek sukni ślubnej, zerwała z głowy welon i zrzuciła białe idiotyczne pantofelki.

- Opiekuj się mamą! – krzyknęła przez ramię do swojej niedoszłej teściowej, bo nawet w takich okolicznościach czuła się odpowiedzialną córką.

Po tych słowach puściła się biegiem przed siebie.

ROZDZIAŁ DRUGI

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

Spis treści:
OKŁADKA
KARTA TYTUŁOWA
KARTA REDAKCYJNA
ROZDZIAŁ PIERWSZY
ROZDZIAŁ DRUGI
ROZDZIAŁ TRZECI
ROZDZIAŁ CZWARTY
ROZDZIAŁ PIĄTY
ROZDZIAŁ SZÓSTY
ROZDZIAŁ SIÓDMY
ROZDZIAŁ ÓSMY