Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
36 osób interesuje się tą książką
Eamon Walker od lat przemierza kręgi, przekonany, że każdy z nich kryje w sobie cień zepsucia. Po upadku Silasa Merricka magowie mieli wreszcie odetchnąć wolnością, lecz rządy Alarica Langleya szybko obróciły te nadzieje w pył. Jako strażnik akademii Walker wie, że złamanie kodeksu oznacza śmiertelne ryzyko, a mimo to nikt nie chce słuchać jego ostrzeżeń.
Pomoc przychodzi z najmniej spodziewanego miejsca – od Nymerii Barret, dziewczyny starego przyjaciela. Chaotyczna i odważna, zmuszona jest wyruszyć w podróż u boku milczącego maga. Różni ich niemal wszystko: charakter, poglądy i piętnaście lat doświadczeń.
Przed nimi misja, od której zależą losy niewinnych. Ale czy w świecie, gdzie zdrada i chciwość zatruwają każdy fundament, jest miejsce na coś więcej niż kruchy sojusz?
Nowelka z kolekcji romantasy Inanny.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 132
Rok wydania: 2025
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Krąg cieni
Sandra Ewertowska
Wydawnictwo Inanna
Rozdział 1
Rozdział 2
NOTA COPYRIGHT
📖 Informacja o wersji demo
Strona 1
Strona 2
Strona 3
Strona 4
Strona 5
Strona 6
Strona 7
Strona 8
Rozcieńczona wodą krew spływała spomiędzy poranionych knykci maga i zatrzymywała się w niedrożnym odpływie zardzewiałej umywalki. Eamon Walker nie odsunął się nawet o krok, gdy nagromadzona ciecz zaczęła się przelewać i moczyć mu spodnie. Koncentrował się tylko na jednym zadaniu – pozbyciu się dowodu zdrady.
Bezwiednie odtwarzał w głowie ostatnie wydarzenia, próbując zrozumieć, jak mógł przegapić zagrożenie ze strony Langleyów. Odbudowana akademia przestała być bezpieczna, odkąd Alaric został samozwańczym władcą Kręgu Światła, a jego ojciec, Joseph, zasiadał w nowej radzie Mystic Arcane.
Po obaleniu rządów akademii przez Dreadmoora i Bones nastał nowy porządek. Trwał on niespełna rok. Pięcioosobowa rada składała się z przedstawicieli każdego z kręgów: Światła, Cieni, Śmiertelników, Umbrantów oraz Mystic Arcane.
Eamon Walker został powołany przez nową radę, a jego zadaniem miało być kontrolowanie przestrzegania prawa w kręgach. Z pozoru prosta robota przysporzyła mu tak wielkich problemów, że zostały mu tylko dwie opcje: pozwolić się zabić lub samemu zgładzić wroga. Jednak problem w tym, że do śmierci żadnemu z nich nie było śpieszno, a gdyby przyszło im zeznawać przed radą, ta bez chwili wahania uwierzyłaby Langleyowi. Mag Cieni przez swe pochodzenie był w hierarchii Mystic Arcane tak nisko, że nawet nie pozwolono by mu podjąć próby przekonania ich do swej prawdomówności. Nawet jeśli Krąg Umbrantów odzyskał pozorny spokój, zewsząd grożono im ponowną niewolą. Służba akademii zatem, po tylu latach utrzymywania nieprzekraczalnej granicy pomiędzy kręgami, była dla maga wyrazem najwyższego uznania.
W Kręgu Śmiertelników nie widział żadnych nieprawidłowości, a spędził tam osiem miesięcy. Gdyby krążący po kryjomu po tym świecie magowie dali znać o swoim istnieniu, wiedziałby o tym. Drugim miejscem na mapie podróży był Krąg Światła. I to, co tam zastał, całkowicie wyprowadziło go z równowagi.
Wcześniej Silas Merrick szykował swoje wojska do ataku, jednak został zabity. Teraz Alaric potęgował zagrożenie. Wyraźnie dał Eamonowi do zrozumienia, czego od niego oczekuje.
Na samo wspomnienie żółć podeszła magowi do gardła. Pieprzony Joseph Langley – warknął, uderzając w stary kran, który zaraz po tym się urwał. Woda trysnęła, nie pozostawiając na Walkerze suchej nitki.
Burknął pod nosem wymyślne przekleństwa i ukucnął, by zamknąć obieg wody, ale zaraz zastygł w bezruchu, gdy dostrzegł pod umywalką dwa zagłodzone szczury.
Wyglądało na to, że nikt nie mieszkał w tym miejscu od dobrych kilku miesięcy, jeśli nie lat. Zakurzone i zdewastowane meble, odpadający tynk ze ścian, zerwane zasłony, kilka martwych gryzoni. Był tu zaledwie kwadrans, a już zatęsknił za domem.
Obiecał sobie, że nie zabawi tu dłużej niż to konieczne. I tak musiał jak najszybciej znaleźć Bones i Dreadmoora, przekazać im wieści o zdradzie Langleyów. Krąg Cieni był kolejnym punktem podróży, którego – zgodnie z ustaleniami z Langleyem – nie mógł ominąć. Starcowi musiało zależeć na czasie, co dodatkowo trwożyło Eamona. Oczywiście zrobił tak, jak obiecał. Nie oznaczało to jednak, że rozpocznie poszukiwania pary od razu.
Tych dwoje, podobnie jak Eamon, nie potrafiło nigdzie zagrzać miejsca. Choć wcześniej można było ich zastać w Kręgu Umbrantów, od dłuższego czasu przemieszczali się pomiędzy kręgami, jak gdyby czegoś szukali lub… jakby za wszelką cenę starali się ukryć. Mag dobrze wiedział, że tylko im może ufać. Tylko im mógł wyznać prawdę.
Z zamysłu wyrwało go walenie do drzwi. Spojrzał na nie spod przymrużonych powiek.
– Nareszcie – mruknął pod nosem i ruszył, by wpuścić do ponurego pomieszczenia trochę dziennego światła i oczekującego gościa.
Natychmiast został zamknięty w niedźwiedzim uścisku, przez co cały się spiął.
Thalion Sterling.
– Nie wierzyłem własnym uszom, stary draniu! – krzyknął mężczyzna wesołym tonem i jeszcze mocniej uścisnął Eamona. Zaraz odszedł kilka kroków, by przyjrzeć się magowi z każdej strony. – Ja cię sunę… Aleś ty urósł!
Rzecz jasna, nie chodziło mu ani o wzrost, ani o nadmiar wagi. Ostatnim razem, gdy się widzieli, Walker miał dużo mniej mięśni, a szczęka nie była tak kwadratowa. Teraz włosy miał nieco dłuższe, a spojrzenie – puste jak nigdy wcześniej. Nie tylko fasada uległa zmianie, a całe jego wnętrze, czego Thalion nie mógł dostrzec na pierwszy rzut oka. Możliwe, że nigdy się nie dowie, co w ostatnich latach wydarzyło się w życiu Eamona.
– Barmanka z Eclipse mówiła, że szuka mnie goryl ze szklanym okiem. Od razu wiedziałem, że mowa o tobie!
Gderał jak potłuczony. Do tego stopnia, że introwertyczna strona Walkera żałowała, że nie odwlekł tego w czasie chociaż o dzień. Mógłby się wówczas przespać, ukoić nerwy i myśli, nim Sterling rozsadzi energią to małe, już i tak zdewastowane mieszkanie.
– Nie mam szklanego oka – burknął niskim tonem Eamon, a Thalion parsknął śmiechem.
– Ja to wiem! Ty to wiesz! A ruda z baru nie wie. – Chwycił się pod boki i z szerokim uśmiechem rozejrzał się po otoczeniu. Zaraz kąciki jego ust ułożyły się w grymas obrzydzenia. – Na kręgi… – Wzdrygnął się znacznie, wchodząc w głąb rudery. – Ja nie mam luksusów, ale to… – Zmarszczył nos na widok zrzuconych na kupę nieżywych szczurów. – Sprawdzałeś, czy jest ich więcej?
Dopiero w tej chwili mag cieni zdobył się na to, by spojrzeć staremu przyjacielowi w oczy. Po kręgosłupie przebiegły mu zimne prądy, jak gdyby magia smagała go biczem. Umysł zalały krótkie, wyrwane z kontekstu hasła, poprzedzone symbolicznymi projekcjami.
Ucieczka. Wolność. Zdrada. Śmierć. Cztery słowa nałożyły się na siebie, zostawiając w uszach maga drażniące echo. Otrząsnął się z myśli. Pragnął dostrzec kolor oczu Thaliona, błysk radości w oku ze spotkania po latach, nic więcej. Moc przewidywania przyszłości była dla niego istnym utrapieniem, bo doskonale wiedział, że nie będzie w stanie jej zmienić.
Nie każdy mag pochodzenia Eamona miał tę zdolność. Nikt dotąd nie wiedział, co decydowało o jej posiadaniu. Władali mocą wszystkich frakcji oraz innymi, do których pozostali nie mieli dostępu. To czyniło ich wyjątkowymi, a mimo to wciąż zajmowali najniższy stopień w hierarchii kręgów. Przez ciągłe intrygi i zakłamanie Mystic Arcane.
Szybko przywrócił się do porządku, zignorowawszy ostrzeżenie, jakie wysłała mu magia cieni.
– Niespecjalnie mam czas na odgruzowanie tego bajzlu – mruknął i rzucił torbę na zakurzony stół, by wyjąć z niej czyste ubranie. – Kojarzysz tę dwójkę, co rok temu wyzwoliła Umbrantów z niewoli?
– Pytanie – prychnął Thalion, ale natychmiast spoważniał. – Ta para to żywa legenda!
– Że o nich słyszałeś, to ja się domyślam – Głos maga był coraz bardziej zniecierpliwiony. – Pytam, czy znasz ich osobiście.
Sterling pokręcił głową, a Eamon westchnął ciężko, nakładając na siebie suche odzienie.
– Ale znam kogoś, kto zna kogoś, kto może wiedzieć, gdzie są.
– Zaprowadzisz mnie do niego?
– Do niej – odparł z dziwną dumą. Walker uniósł pytająco brew, a jego stary przyjaciel uśmiechnął się krzywo. – To moja dupa.
– Dupa?
– No… laska, wiesz…
– Dziewczyna – poprawił go od niechcenia, na co mag wzruszył ramieniem.
– Zwał jak zwał. – Machnął ręką i wskazał na drzwi. – Wybierałem się z kumplami do baru, ale dla starego druha mogę zmienić plany. Poślę jej wiadomość, żeby wpadła do Eclipse.
Thalion wyciągnął z kieszeni urządzenie, z którym Eamon zaznajomił się w Kręgu Śmiertelników. Cóż za wspaniałe ustrojstwo, pomyślał niejednokrotnie, gdy ratowało mu zad, łącząc go z pozostającymi w ukryciu magami.
– Załatwisz mi taki? – zapytał, wlepiając wzrok w komórkę, gdy na wyświetlaczu pojawiło się powiadomienie o nadejściu nowej wiadomości.
– Niełatwo go zdobyć… – przyznał mag – …ale dla ciebie się załatwi.
Thalion nie wspomniał, że w Eclipse panuje tak wielki tłok. Ledwie Eamon wszedł do baru, naraz zapragnął wrócić do zaszczurzonej rudery.
Krąg Cieni zamieszkiwali ubodzy magowie. Więcej niż połowa z nich za wszelką cenę pragnęła stąd uciec. Przekupywali przedstawicieli Mystic Arcane, którzy mogli przemieszczać się między kręgami, ryzykowali życiem i schwytaniem do niewoli za bezprawne przekroczenie bariery. Chcieli innego życia, nie tyle dla siebie, ile dla swojego potomstwa. Eamon mógł ich zrozumieć, lecz nie byłby w stanie przyjąć zapłaty za przemyt magów.
– Nie mogę uwierzyć, że tu wróciłeś! – Thalion przekrzyczał panujący chaos i chwycił Maga Cieni za ramię. – Na jak długo?
– Na chwilę.
Walker nie bardzo wiedział, której części pochodzenia powinien przypisać tę wrodzoną oschłość. Paradoksalnie, w mniej wtajemniczonych kręgach mawiają, że Umbrantowie sypiają z Cieniami. Przez ten powtarzany stereotyp wielu wierzy, że Magowie Cieni wywodzą się z Kręgu Umbrantów. Nic bardziej mylnego. Magowie Cieni pochodzą stąd, z Kręgu Cieni. I nie ma w nich choćby iskry potężnej mocy, jaką władają Umbrantowie. Eamon natomiast zdawał się nią przesiąknięty, jakby ojciec tchnął w niego większość swojej potęgi. Można by zatem powiedzieć, że Walker był właśnie Umbrantem, lecz tego określenia nie używał, jeśli nie musiał. To tak, jakby wyrzekł się ogromnej części siebie. Tego, co w znacznym stopniu go uformowało. Wychował się w biedzie i upadlającym głodzie, o czym za nic nie mógł zapomnieć. Dlatego przedstawiał się jako Mag Cieni.
Spędził tutaj sporą część życia. Dopiero po ucieczce matki, gdy miał zaledwie dziesięć lat, jeden z Magów Cieni zainteresował się samotnym, zbłąkanym chłopcem. Wyczuł w Eamonie nutę magii Umbrantów, co wyjaśniało dotychczas niezrozumiałe dla małego maga reakcje ciała. Widział więcej, wyczuwał więcej. Choć w tak młodym wieku magia jeszcze pozostawała uśpiona, zdawała się domagać wypuszczenia mocniej niż u innych dzieci w tym wieku.
Gideon Ashfort miał nosa. Zabrał ze sobą chłopca, dał mu dom i schronienie w Kręgu Umbrantów. Magowie Cieni mogli swobodnie przemieszczać się pomiędzy kręgami od wieków, mało kto jednak z tego korzystał. Z daleka byli wyczuwalni, a kary rady Mystic Arcane skutecznie odstraszały ciekawskich. Mimo to Ashfort ani myślał rezygnować z dotychczasowych wędrówek. Gdy tylko Eamon osiągnął właściwy wiek i nauczył się paru sztuczek, podróżowali razem. Poznawali wszystkie kręgi, ich zwyczaje, dobre i złe odsłony. Tych ostatnich niestety było najwięcej.
Krąg Mystic Arcane był zakłamany do szpiku kości. Magowie łgali, mówiąc „dzień dobry”. W Kręgu Światła liczyły się majątek, pozycja i frakcja. Zielonych traktowało się z góry, za tę samą pracę otrzymywali niegodziwe wynagrodzenie, podczas gdy czerwoni opływali w luksusy. Wieczna kontrola i życie na ekstremalnie krótkiej smyczy. Krąg Umbrantów – wiecznie zagrożony. Jak nie ze strony Mystic Arcane, to ze strony Merricków, którzy od dziada pradziada szykowali na nich swe wojska. Do żadnej wojny nie doszło – zwykle ubiegała ich akademia – choć biorąc pod uwagę fakt, że Langleyowie bezprawnie przejęli władzę, można było przypuszczać, że w niedalekiej przyszłości się to zmieni. Wedle wiedzy Eamona w Kręgu Śmiertelników przekleństwo posiadania mocy ciążyło na niewielu jego mieszkańcach, lecz miał on już swoich prymitywnych przywódców, wolność była pozorna, a manipulacja była codziennością. Tam zło nie czaiło się w magii, lecz w ludzkich umysłach. I wreszcie Krąg Cieni… Podczas poznawania nowych miejsc niejednokrotnie zatęsknił za domem bez ścian i bez dachu. Nigdzie nie czuł się równie wolny, co tutaj. Wolny, ale i opuszczony. Jak widać, wszystko ma swoją cenę.
Mimo wszystko był nader wdzięczny Gideonowi. Smaku pierwszego od wielu lat ciepłego posiłku – w dodatku przygotowanego specjalnie dla niego przez starszego maga – Eamon nie zapomni do śmierci. Rozmyślał czasem nawet, że na ten moment tuż przed zamknięciem oczu na wieki to właśnie tę chwilę przywiedzie na myśl. Chwilę, w której pojawiła się nigdy nieoczekiwana nadzieja.
Wraz z Gideonem dowiedzieli się, już w późniejszych latach, że rzeczywiście, matka Eamona spółkowała z jednym Umbrantem, ten jednak zginął na wojnie z akademią, nim zdążył się dowiedzieć, że miał zostać ojcem.
Gdy Ashfort wyruszał, pozostawiał Walkera z opiekunką, którą sowicie opłacał. Los chciał, że magowi nigdy nie brakowało pieniędzy, a Eamon nigdy nie pytał, jak się ich dorobił. Teraz, gdy miał już trzydzieści pięć lat, był znacznie dojrzalszy i zauważał rzeczy, jakich dopuszczali się magowie, uznał, że chciałby poznać tę tajemnicę. Zapewne o to właśnie zapyta, gdy tylko odwiedzi staruszka.
Eamona i Thaliona dzieliło piętnaście lat marnego życia. Gdy Eamon odchodził z tego miejsca, Sterlinga jeszcze nie było na świecie. Poznał go podczas kolejnych przepraw, gdy wreszcie dorósł na tyle, by nie sprawiać Gideonowi kłopotów. Dość szybko okazał się pomocny, kiedy w szemranych okolicach znudzeni magowie szukali zaczepki. Wreszcie wrócił do korzeni, znowu samotnie, do tej wolności, za którą tak tęsknił, i zdawało mu się, że zderzył się ze ścianą. Wszystko wskazywało bowiem na to, że i tutaj nie znajdzie tego, czego tak bardzo mu brakowało. Być może prościej byłoby tego szukać, gdyby potrafił to trafnie opisać. Uznał wreszcie, że być może brakuje w tym sensu, i to za jego brakiem tak wielce mu tęskno.
– Na zewnątrz czeka gość z telefonem! – Thalion krzyczał przez tłum, wyrywając Walkera z zamysłu. Wskazał głową na wyjście. – Idź, ja zamówię nam piwo!
Eamon skinął jedynie, co było zarówno gestem zrozumienia, jak i podziękowaniem za trud przyjaciela. Powiedzieć, że Mag Cieni nie był zbyt wylewny, to jakby przemilczeć tę sprawę.
Najwyraźniej Thalion wiernie go opisał, bo ledwie opuścił wnętrze baru, natychmiast został zaczepiony przez niższego o dwie głowy maga z bujną czupryną, która dodawała mu nieco wzrostu. Zaprowadził go za róg, gdzie mieli odrobinę prywatności.
– Walker, prawda? – upewnił się, nurkując ręką w wyświechtanym plecaku. Gdy Eamon potwierdził, ten rozejrzał się na boki, wcisnął mu w dłoń telefon i… odszedł.
Magowi zastygło na ustach pytanie, ile powinien zapłacić. Nie cierpiał być czyimś dłużnikiem. Miał wówczas wrażenie, że w pewnym momencie za to przepłaci.
Schował komórkę do tylnej kieszeni czarnych jeansów i już chciał wrócić do Eclipse, gdy do jego uszu dobiegł wściekły krzyk kobiety.
– Puszczaj, powiedziałam! – Brzmiała na taką, która rzeczywiście mogłaby narobić problemów.
Ruszył z miejsca, oddalając się od baru w kierunku źródła dźwięków. Mężczyzna coś wycharczał, ale urwał w połowie, po czym zaczął dławić się kaszlem.
– Ostrzegałam, idioto – prychnęła, akurat w momencie, w którym Eamon wszedł w ich pole widzenia i mogli się dostrzec w świetle ulicznej lampy.
Natychmiast wyczuła, że jest tu ktoś jeszcze. Uniosła głowę i stanęła na lekko ugiętych nogach, gdy jedna jej dłoń zaczęła skrzyć się, jak gdyby pokrywał ją szron.
– Niebieska – mruknął do siebie Walker, sprawdzając, czy wrażliwe uszy magiczki dobrze go usłyszą.
– Tknij mnie, a zaczniesz śpiewać falsetem – ostrzegła, co rozbawiłoby maga, gdyby nie miał tak wielu problemów. Najwyraźniej nie wiedziała, z kim ma do czynienia.
Musiała mieć w sobie sporo silnej woli, by wykrzesać tak dużo magii. Udawało się to tylko nielicznym, a Eamon doskonale był z takimi zaznajomiony. To byli też ci, którzy za wszelką cenę próbowali się stąd wydostać.
– Przyszedłem, bo myślałem, że potrzebna ci pomoc.
– Nigdy – prychnęła wyniośle. – Sama sobie doskonale radzę.
– Widzę. – Zerknął wymownie na zamrożonego maga, jego wykrzywioną ostatnim wdechem twarz i odłączone od ciała pokruszone kończyny.
Ciekawa osobowość – pomyślał Eamon i wrócił wzrokiem do twarzy magiczki. W tym świetle niewiele widział. Turkusowe długie włosy spływały po jej ramionach, mieniły się odłamkami lodu wplecionymi między pasma. Działo się tak zwykle pod wpływem mocy, która wydobywała się nie tylko z dłoni, a z całego jestestwa maga. Lekko zaróżowione od chłodu policzki i czubek zgrabnego nosa… I te duże, błyszczące oczy. Jeszcze nie wiedział, jakiego były koloru. Krótki kontakt wzrokowy nie wystarczył, by odczytać koleje jej losów, a on na tę myśl odetchnął głębiej. Wystarczy posępnych nastrojów na dziś. Żadnego Maga Cieni nie czeka nic dobrego.
Odszedł, nim zdążył powiedzieć coś, co rozwścieczy magiczkę. Nie z obawy o siebie, rzecz jasna, lecz zdawała się być w wystarczająco bojowym nastroju, by zaraz i jego zaatakować. Musiałby się bronić, a tego bardzo nie chciał. Eamon ogromnie szanował kobiety, Ashfort przez lata mu to wpajał do głowy.
Krąg Cieni
Copyright © Sandra Ewertowska
Copyright © Wydawnictwo Inanna
Copyright © MORGANA Katarzyna Wolszczak
Wszelkie prawa zastrzeżone. All rights reserved.
Wydanie pierwsze, Bydgoszcz 2025 r.
ebook ISBN 978-83-7995-866-5
Redaktor prowadzący: Marcin A. Dobkowski
Redakcja: Agata Milewska | proAutor.pl
Korekta: Agata Nowak | proAutor.pl
Projekt i adiustacja autorska wydania: Marcin A. Dobkowski
Projekt okładki: Ewelina Nawara | proAutor.pl
Skład i typografia: Bookiatryk.pl
Przygotowanie ebooka: Bookiatryk.pl
Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy.
MORGANA Katarzyna Wolszczak
ul. Kormoranów 126/31
85-432 Bydgoszcz
www.inanna.pl
Książkę i ebook najtaniej kupisz w MadBooks.pl
To jest wersja demonstracyjna zawierająca 10% treści książki.
Aby przeczytać pełną treść, skorzystaj z pełnej wersji EPUB.
Konwersja i przygotowanie ebooka Bookiatryk.pl