Houdini - Jedersafe - ebook
NOWOŚĆ

Houdini ebook

Jedersafe

3,6

413 osoby interesują się tą książką

Opis

Obserwuje ją na każdym kroku. Nie przestanie, dopóki nie będzie należeć do niego.

Dla April Baldwin, studentki mieszkającej na kampusie w Asheville, to miał być kolejny zwykły dzień. Jednak wieczorny powrót do akademika przez mało uczęszczany most sprawił, że została wciągnięta w wir nieprzewidywalnych wydarzeń. Zamaskowany mężczyzna, którego przyłapała na pozbywaniu się dowodów zbrodni, od tej pory będzie podążał za nią krok w krok.

Gdy w okolicy zaczynają ginąć młode dziewczyny, April wie, że musi oglądać się za siebie. Tymczasem w jej życiu pojawia się chłopak, z którym zaczyna łączyć ją coś więcej niż przyjaźń… Ale człowiek w masce ma inne plany.

Obserwuje ją. Zaznacza granice. I nie zamierza dzielić się nią z nikim.

18+

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 362

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,6 (9 ocen)
4
2
0
1
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Pink_love_book

Nie polecam

DNF
20
lawalenda

Nie oderwiesz się od lektury

Absolutnie idealna książka na Halloween - tajemnicza, pełna napięcia. I ten plot twist…!
00
Martyna8907

Nie oderwiesz się od lektury

świetna książka, bardzo niepokojąca i trzymająca w napięciu. polecam
00
charmancejoint

Z braku laku…

Nuda, ciezko bylo przebrnac do konca. Przewijalam poprostu strony
00
Aurelia-62
(edytowany)

Nie polecam

Niestety nie podobała mi się. Dałam jej szansę i przeczytałam 1/3. Dalej nie dałam rady, choć autorkę bardzo lubię to uważam, ze Houdini to jej najsłabsza książka. Najbardziej raził mnie prosty, wręcz potoczny język.
00



Jedersafe

Houdini

Informacja od autorki

Mój Czytelniku,

Pragnę cię uprzedzić, że w tej lekturze występują opisy morderstw, sceny o charakterze seksualnym, motywy związane z zażywaniem narkotyków oraz wulgarny język.

To opowieść bez cenzury, która może być trudna dla wrażliwych czytelników.

Rozważ swoją decyzję.

Dziękuję za zrozumienie i życzę mocnych wrażeń

Autor

Playlista

Dua Lipa – Houdini

Akon – Smack That ft. Eminem // slowed + reverb

Zubi – Sugar

Eminem – Shake That

Dove Cameron – Too Much

Doechii – Anxiety

Selena Gomez – Souvenir

Doja Cat – So High

Dedykacja

Dla mojego Męża

Za nieustanną pomoc, miłość, wiarę, wsparcie.

Prolog

Od Nieznany:

Jakie zakończenie wybierzesz?

Od Nieznany:

Co zrobić, byś mnie dostrzegła?

Od Nieznany:

Dlaczego nie uśmiechasz się tak do mnie?

1

Zamaskowany

Asheville, Karolina Północna, październik 2022

Pracuję w weekendy, w tygodniu uczę się do egzaminów, a w piątek, sobotę i niedzielę podaję wieczorami piwo z sokiem. Nie jest to praca marzeń, ale na inną aktualnie nie mam ochoty ani siły. Kończę ostatni rok na filologii i jestem przemęczona natłokiem obowiązków. Pracować muszę, bo planuję wyprowadzić się z tego paskudnego Asheville zaraz po zakończeniu studiów. Nie mam natomiast wybranej miejscowości. Chcę tylko, aby to było jak najdalej od tego popieprzonego miasta.

Ten wieczór jest wyjątkowo brzydki. Nie lubię deszczu, bo psuje mi fryzurę – grzywka pod wpływem wilgotnego powietrza wygląda, jakby uderzył w nią piorun. Żałuję, że to nie zima, bo zakryłabym głowę bawełnianą czapką. W tych letnich, z daszkiem, nie jest mi do twarzy. Rozchlapuję kolejną kałużę przemoczonym butem, nogawki jasnych jeansów są doszczętnie mokre. Przestałam się tym przejmować kilka minut temu. Jestem głodna, mam migrenę i pragnę jak najszybciej doczołgać się do domu.

Z baru do kampusu mam dwanaście minut autobusem i osiem na nogach. To ostatnie wydaje się dla mnie wiecznością. Padł mi telefon, a to uniemożliwia słuchanie muzyki, od której jestem uzależniona. Zadowalam się melodią deszczu, szczekających w oddali psów i trąbiących na siebie samochodów. Przez głód panoszący się w brzuchu, postanawiam wybrać drogę na skróty, przez stary most. Co prawda wychodzi się wtedy od drugiej strony kampusu i żebym mogła przejść do swojego pokoju, muszę obejść cały dziedziniec, ale daje mi to kilkadziesiąt sekund przewagi. Nie boję się, bo tędy nigdy nikt nie chodzi. Most jest nieprzejezdny, zapadłby się, gdyby przejechał po nim nawet dziecięcy rower.

Przecieram oczy, żeby lepiej widzieć, i ostrożnie, aczkolwiek stanowczo, stawiam kroki na mokrej trawie wzdłuż mostu. Zatrzymuję się jak wryta, kiedy słyszę nieznajome dźwięki. Niejednokrotnie wybierałam tę drogę do kampusu, zawsze byłam sama, dlatego tak bardzo się zdziwiłam. Wpatruję się w punkt, z którego dochodzą głosy i wciągam gwałtownie powietrze, zauważywszy przy starej części mostu zakapturzoną postać. Paraliżuje mnie strach, choć należę do osób odważnych, sama też zdecydowałam się na ten skrót. Normalnie powinnam bezgłośnie się wycofać, a potem uciekać, ale nie jestem w stanie się ruszyć. Staram się nie oddychać, bo boję się, że ten ktoś mnie zauważy, wtedy już w ogóle spanikuję.

To mężczyzna. Widzę po posturze. Ma na sobie za duże ubrania w czarnym kolorze. Przez napierający deszcz i porę dnia dostrzegam zdecydowanie mniej. Nie da się pominąć wzrokiem tego, co robi. W rękach trzyma duży, czarny wór. Wydaje mi się, że to worek na śmieci. To z niego dochodzą te dziwne dźwięki. Mrużę oczy, jakby miało pomóc mi to w lepszym widzeniu. Mocno ściskam pasek torby wiszącej na ramieniu. Ze strachu mam wrażenie, że jest kilka kilogramów cięższa.

Zakapturzony mężczyzna przykuca na drewnianych deskach mostu i kładzie przed sobą wór. Otwieram szeroko oczy, gdy zauważam wyciągane przez niego rzeczy. Laptop, kilka telefonów, jakiś długi kabel, sznur, widzę też dwie krótkofalówki, z których wychodziły kable. Ogarnia mnie przerażenie.

Wyciąga i kładzie przed sobą pieprzony długi nóż i pistolet! Ogląda dokładnie laptopa, żeby go wrzucić zaraz do wody. To samo robi z komórkami i zepsutymi krótkofalówkami. Najdłużej zastanawia się nad bronią. Zdaję sobie sprawę, że bardzo wolno oddycham. Boję się, że mnie w tym deszczu usłyszy. Nie chcę dłużej tutaj zostać. Nie chcę być świadkiem tego, co tu się dzieje, wydarzyło bądź zaraz wydarzy. Nie spuszczając oczu z nieznanego, powoli się wycofuję. Na moje nieszczęście nadeptuję butem na pustą puszkę. Na charakterystyczny dźwięk zgniatanego plastiku zasłaniam usta dłonią.

Mężczyzna natychmiast się odwraca w moją stronę. Ledwo się powstrzymuję, by nie krzyczeć z przerażenia. Ma założoną na twarz czarną, połyskującą maskę. Nie jestem pewna, czy ten połysk to efekt napierającego na nas deszczu, czy struktury maski. Nie chcę się dłużej przyglądać. On leniwym ruchem podnosi się z kolan i przekręca ku mnie. Patrzymy na siebie przez krótką chwilę, po czym uciekam w stronę, z której przyszłam. Nie zważam na to, czy mnie słychać. Nie odwracam się za siebie, boję się. Pędzę, ile sił w nogach, rozbryzgując kolejne kałuże.

Dobiegam do przystanku autobusowego, gdzie wcześniej wysiadłam, i bez zatrzymywania udaję się do kampusu. Wiem, że jak dotrę na miejsce, to Mia będzie wzywać do mnie karetkę, przecież stanie mi serce! Ani razu za siebie nie patrzę. Jeśli mam zginąć, to wolę o tym nie wiedzieć. Mam nauczkę. Już nigdy tamtędy nie pójdę.

Niezdrowo spocona i z arytmią dobiegam pod kampus. Prędko wpisuję kod i przebiegam przez bramę. Pozwalam sobie zwolnić dopiero na dziedzińcu. Czuję się trochę bezpieczniej wśród studentów. Dobiegające zza zamkniętych okien hałasy podpowiadają, że tu nie może mi się już nic stać, prawda? Mijam budynki, ledwo zipiąc. Zatrzymuję się przed wejściem do swojego. Na schodach opieram dłonie o kolana i biorę głębokie wdechy. Rozglądam się dookoła, nie widzę zamaskowanego mężczyzny, ale ten fakt nie sprawia, że mam ochotę dłużej tu stać. Szybko pokonuję kolejne piętra i drżącymi rękoma wyciągam z torby klucz do pokoju. Nie muszę zapalać światła, Mia jeszcze nie śpi.

– April, co się stało? – pyta.

Nie potrafię jej odpowiedzieć. Upewniam się, że zamknęłam za sobą drzwi, i rzucam torbę pod nogi. Mokrymi butami depczę biały, puchaty dywanik, kiedy podchodzę żwawym krokiem do okna, ale jestem zbyt rozemocjonowana, żeby się tym przejąć.

– Hej! – Moja najlepsza przyjaciółka podnosi się z łóżka, rzucając telefon na poduszkę. – Jest nowy! Co ty wyprawiasz?

Zasłaniam ciemną roletą okno wychodzące na sam środek dziedzińca kampusu.

– April, dlaczego tak się zachowujesz? – Mia ponawia pytanie, kładąc dłoń na moim ramieniu. – Ktoś cię gonił? Napadł w barze?

– Nie, nikt mnie nie gonił – odzywam się w końcu.

Zmęczona, ale szczęśliwa, że dotarłam do pokoju, przysiadam na swoim łóżku. Ściągam z siebie przemoczoną bluzę i odrzucam ją w kąt pokoju. Mia jest wyraźnie zmartwiona moim zachowaniem. Ścisza muzykę w przenośnym głośniku i zajmuje miejsce obok mnie.

– Widziałam kogoś – szepczę. – Na moście.

– Znów wracałaś tą drogą? April, umówiłyśmy się, że nie będziesz korzystać z tego skrótu, zwłaszcza kiedy przedłuża ci się zmiana w tej okropnej pracy. Miałaś też z niej niedługo zrezygnować…

– Tobie łatwo powiedzieć, bo rodzice wysyłają ci pieniądze – wtrącam. – Ja ich nie mam, nie mam też bogatej siostry, ciotki czy kuzyna, którzy mogliby wspomóc mnie finansowo na ostatnim roku studiów. Potrzebuję jej, ale to nie o to chodzi.

– Kogo widziałaś?

– Właśnie nie wiem – odpowiadam cicho. Chwytam poduszkę, przytulam ją i opieram się o ścianę. Mia podąża za mną, uważnie słuchając. – Był zamaskowany. Miał jakąś czarną maskę, ale szczegółów nie widziałam. Stał na moście i wrzucał do wody dziwne rzeczy…

– Jakie? – Przyjaciółka z nerwów zaczyna przygryzać paznokcie.

Przełykam ślinę, powracając myślami do tej sceny.

– Kable, laptop – wymieniam. – Pistolet i nóż.

– Pistolet?! – powtarza i otwiera oczy ze zdziwienia, przysuwając się do mnie. – Nie żartuj! I co? Co zrobiłaś? Widział cię? Kto to był?

– Miał maskę, nie wiem! Mia, on mnie widział. Chciałam się cofnąć, cicho, żeby mnie nie zauważył, a potem nadepnęłam na gównianą puszkę i… Patrzył na mnie. Mia, on widział, że go obserwuję.

– Mój Boże… April, gonił cię? Zadzwoniłaś na policję? Trzeba to zgłosić!

– N-nie. – Kręcę energicznie głową i łapię przyjaciółkę za dłonie. – Nie wiem, czy mnie gonił, bo zaczęłam jak najszybciej uciekać, a komórka mi się rozładowała. To brzmi jak zasrany horror. W tym worku był jakiś sznur, krótkofalówki, ale zniszczone. Wyglądał, jakby pozbywał się dowodów. Cały ubrany na czarno i…

– Czekaj, czekaj – przerywa mi dziewczyna. Prędko odsuwa się ode mnie i przebiega do swojej części pokoju. Wraca po chwili ze swoim telefonem, w którym intensywnie czegoś szuka. – Widziałam dzisiaj taki artykuł. Coś o zaginięciu jednej dziewczyny.

– Tu w Asheville? Kiedy, jak?

– Wyświetliło mi się dzisiaj po południu. Wysyłałam ten artykuł Cilianowi. O, mam!

Mia pokazuje mi telefon i obie czytamy nagłówek, napisany dużymi, czarnymi literami na samym środku:

ZAGINIONA STUDENTKA ASHEVILLE. ZAMASKOWANY MĘŻCZYZNA WIDZIANY W DNIU JEJ ZNIKNIĘCIA

– Jezu, Mia! To ta sama osoba?

– Czytaj dalej! – rozkazuje mi.

Siostra dwudziestodwuletniej studentki zgłosiła zaginięcie dziewczyny 19 października 2022 roku. Nie wróciła na noc do kampusu, w którym zamieszkiwała wraz ze współlokatorką. Twierdziła, że studentka w dniu zaginięcia pisała do niej niejednoznaczne wiadomości.

„Bała się. Pisała, że ktoś ją śledzi, że to ktoś w masce (…). Na początku myślałam, że jej się wydaje. Może to przez alkohol, zdarzało jej się pić wieczorami” – mówi jej siostra.

– Ale… – zaczynam złamanym tonem głosu – przecież…

– Zobacz, tu jeszcze na dole napisali, że sprawdzili kamerę sklepu, pod którym ta dziewczyna była ostatnio widziana, i faktycznie, zaraz po niej szedł ktoś w masce.

– Jest jakieś zdjęcie tego zamaskowanego? – pytam Mię i przeglądam resztę artykułu. Dziewczyna kręci głową.

– Takie rzeczy chyba policja zostawia dla siebie. Nie znam się na tym, ale April, jak pójdziesz na policję, to może pokażą ci zdjęcie tej maski. Może to ta sama osoba? Jesteś świadkiem! Widziałaś, jak pozbywa się tych różnych rzeczy.

– Mia, on mnie widział. – Mam ochotę płakać, gdy sobie przypominam patrzącego na mnie mężczyznę. – Jestem świadkiem, ale tego, co robił dzisiaj, a nie jak porywał dziewczynę. A jeśli to nie on? Widział mnie – powtarzam drżącym głosem. – On będzie chciał się mnie pozbyć, on… on… A co, jeśli jutro to będę ja? – Wskazuję palcem na jej telefon. – Nie, nie mogę iść na policję.

Przyjaciółka chwyta mnie za ramiona i zmusza, bym na nią popatrzyła.

– April, ty już wariujesz. Jutro nie wyjdziesz z pokoju, bo będziesz myślała, że ten ktoś cię śledzi. W poniedziałek nie pójdziesz na zajęcia… Jak chcesz iść do pracy w następny weekend? Jak chcesz funkcjonować? Cała się trzęsiesz! Idziemy jutro rano na policję.

– Czekaj! – Łapię ją za rękę, bo wstaje z łóżka. Mia spogląda na mnie zmartwiona. – Daj mi się z tym przespać. Muszę wziąć prysznic, ochłonąć, coś zjeść i…

– Jedyny sensowny krok to policja, April – oświadcza pozbawionym emocji tonem. – Powiemy Cilianowi?

– Tak. Nie ma sensu go okłamywać.

– I tak by zauważył twoje zachowanie. Idź do łazienki, zamówiłam wcześniej pizzę, zostawiłam ci parę kawałków.

– Dziękuję – mówię spokojniej. – Mia, mogłabyś sprawdzić, czy drzwi i okno…

Dziewczyna nie daje mi dokończyć. Uśmiecha się ciepło i szybko głaska mnie po mokrych włosach.

– Wszystko dokładnie sprawdzę – obiecuje. – Poczekam na ciebie. Może obejrzymy jakiś śmieszny film? Tak dla rozluźnienia, co? – pyta, kładąc się na łóżku.

– Z chęcią, dziękuję. – Zabieram z szafki ręcznik i piżamę. – Padam na pysk. Będę miała koszmary.

– Jutro czyścisz dywan! – dobiega do mnie głos przyjaciółki, kiedy zamykam się w łazience.

Tej nocy miałam okropne koszmary. Sądziłam, że czas spędzony z przyjaciółką ukoi pędzące przez głowę myśli, natomiast przyniosło to odwrotny skutek. Wierciłam się, ciągle spoglądałam w stronę okna albo drzwi. Pociłam się, a nawet cicho płakałam w poduszkę. Spałam okropnie.

Nie mam ochoty jeść. Zamawiam carbonarę, której nie zjadam. Mia nie jest zaskoczona moim dzisiejszym nastrojem. Spokojnie i cicho opowiada Cilianowi, co się stało w nocy na moście. Ilekroć z jej ust pada słowo „maska” albo „zamaskowany”, wbijam sobie paznokcie w skórę dłoni. Nasz wspólny znajomy uważnie słucha, a przy okazji obdarowuje mnie zatroskanym wzrokiem. Od czasu do czasu rozglądam się po ulicy przez szybę knajpy. Boję się, że GO zobaczę.

– Przestań obgryzać paznokcie. – Słyszę Ciliana, na co od razu patrzę w jego brązowe oczy. – Dlaczego nie poszłaś na policję? Miałaś iść.

– Nie wiem – wzdycham i obejmuję filiżankę kawy. – Boję się. Może jak nie pójdę, to nic mi nie zrobi.

Widzę, jak Mia i Cilian po sobie patrzą.

– Głupia jestem, co nie? – pytam retorycznie. Oni jak umówieni kiwają głowami.

– Gdybyś występowała w filmie albo książce, to właśnie tak zostałabyś odebrana: jako głupia i niemyśląca bohaterka.

– Cilian, ale to prawda – oponuję, nachylając się ku niemu. – Poza tym jaki mam dowód? Nie zrobiłam zdjęć. Padało, mało było widać, nikt tamtędy nie chodzi. To policji nie wystarczy. Nie miałam komórki, żeby…

– Gdybyś miała jedną szarą komórkę, o tu – chłopak pokazuje na swoją głowę – to byś wiedziała, że policja sprawdziłaby monitoring ulic blisko tego mostu. Może zaraz po tym ściągnął maskę i wiedzielibyśmy, kto to jest.

– Coś wiadomo o tej zaginionej studentce? – odzywa się Mia.

– Na razie nic – odpowiada Cilian. – Wstawili jej zdjęcie, imię i nazwisko i oferują nagrodę za znalezienie. Nie znam jej, na pewno nie jest z naszego roku. Baldwin. – Unoszę głowę, gdy wypowiada moje nazwisko. – Jak ty się czujesz?

Chwilę zastanawiam się nad odpowiedzią. Chcę skłamać, ale to nie ma sensu. Znamy się bardzo długo, a Cilian jest mistrzem w odgadywaniu emocji. Opieram plecy o obicie barowego krzesła i patrzę w brzęczącą na suficie lampkę.

– Mam migrenę – mówię szczerze, wzdychając po chwili. – Staram się nie myśleć o ostatniej nocy, no i chyba odpuszczam tegoroczne Halloween.

– Nie żartuj. – Mia parska śmiechem.

– Mam dość masek i przebrań przez najbliższy rok. Może w następnym pójdę.

– Nie pójdziesz, bo to nasz ostatni rok – słusznie zauważa Cilian. Uśmiecham się do niego, gdy kładzie dłoń na mojej dłoni. Szorstkie ręce mężczyzny wprawiają mnie w zakłopotanie, które ten zauważa. Cofa rękę. – Będziemy mieć na ciebie oko. Do Halloween jest jeszcze kilkanaście dni. Jestem pewien, że złapią tego zamaskowanego.

– Skąd masz pewność? – Mia pakuje sobie do ust ostatni kawałek jedzenia.

– Gość jest, kurwa, tępy. Chodzi za dziewczyną, pokazuje się na kamerach, a nocami wyrzuca dowody zbrodni do wody? To nie jest kwas, zawsze można wyłowić. Jeżeli używa broni i nie zabrał ze sobą zużytych kul, policja z łatwością dojdzie do tego, z jakiego gnata są. Namierzą broń, potem sprzedawcę, a na końcu kupca. Mamy dwa tysiące dwudziesty drugi rok, nikt nie jest już anonimowy.

– Imponujesz mi. – Mia uderza go pięścią w ramię, a zaraz zabiera czarną serwetkę ze stołu i przykłada ją do twarzy White’a poniżej oczu. – A co, jeśli to Cilian White jest naszym zamaskowanym? Nie widziałam cię wczoraj.

Zmieszany, zabiera serwetkę.

– To proste działanie, Mia – kwituje, krzyżując ręce na piersi. – Ten typ jest naprawdę głupi, żeby tak działać.

– Albo piekielnie inteligentny i rozgrywa to tak, jak chce – zabieram głos.

Nikt mi nie odpowiada, bo zapewne mam rację.

2

Azyl

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji

Nakładem wydawnictwa Amare ukazały się również:

SCHIZOFRENIA POGŁĘBIA CHAOS.ALE TO TWOJA NIEOBECNOŚĆSPRAWIA, ŻE SIĘ W NIM GUBIĘ.

Po rocznym pobycie w Londynie Elodie Wilson wraca do rodzinnego miasta. Wyjeżdżając na drugi koniec świata, nie przypuszczała, że pojawi się w Los Angeles z pierścionkiem na palcu – jako narzeczona Justina Rootsa.

Maximilian Hackett, jej dawny sąsiad, przyjaciel i obiekt zauroczenia, do tej pory nie pogodził się z jej odejściem. Zostawiła tylko krótką wiadomość i zniknęła z dnia na dzień. Nie potrafił tego zrozumieć. A schizofrenia tylko pogłębiała chaos w jego umyśle.

Teraz Elodie znów mieszka w swoim dawnym pokoju, na który Max patrzył nocami. Obserwował ją, kiedy jeszcze tu była. I obserwuje ją teraz.

Dlaczego odeszła? I czy odkrycie prawdy pozwoli im odbudować to, co zostało zniszczone?

Droga Czytelniczko,

serdecznie zapraszamy Cię do polubienia naszego profilu na Facebooku. Dzięki temu jako pierwsza dowiesz się o naszych nowościach wydawniczych, przeczytasz i posłuchasz fragmenty powieści, a także będziesz miała okazję wziąć udział w konkursach i promocjach.

Przyłącz się i buduj z nami społeczność, która uwielbia literaturę pełną emocji!

Zespół

Houdini

ISBN: 978-83-8423-233-0

© Jedersafe i Wydawnictwo Amare 2025

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt jakiegokolwiek fragmentu tej książki w środkach masowego przekazu wymaga pisemnej zgody Wydawnictwa Amare.

REDAKCJA: Marta Grochowska

KOREKTA: Anna Miotke

OKŁADKA: Izabela Surdykowska-Jurek

ILUSTRACJE: Natalia Ostapska, Wiktoria Juszczyńska

GRAFIKA: freepik.com

Wydawnictwo Amare należy do grupy wydawniczej Zaczytani.

Grupa Zaczytani sp. z o.o.

ul. Świętojańska 9/4, 81-368 Gdynia

tel.: 58 716 78 59, e-mail: [email protected]

http://wydawnictwo-amare.pl

Publikacja dostępna jest na stronie zaczytani.pl.

Opracowanie ebooka Katarzyna Rek