Domy i inne duchy - Bijan Marta - ebook

Domy i inne duchy ebook

Bijan Marta

4,0

Opis

W miasteczku, w którym mgły jest więcej niż życia, ciągle znikają dzieci. Ekscentryczna pracownica kina dokonuje na porannej zmianie makabrycznego odkrycia. Dom stojący nad przepaścią wywołuje w ludziach obłęd. Dręczony kryzysem twórczym autor horrorów osiedla się na wsi i żeni z kobietą, która szybko odkrywa przed nim swoją mroczną stronę. Te i wiele innych niepokojących historii kryje się na kartach tego przesiąkniętego grozą zbioru.

 

Domy i inne duchy to dziesięć opowieści otwierających w głowie małe drzwi, o których istnieniu wolelibyśmy nie mieć pojęcia.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 106

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (386 ocen)
158
109
77
36
6
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
bernikla_83

Nie oderwiesz się od lektury

Niesamowita atmosfera, baśniowa , pełna niepokoju, napięcia, niepewności, lęku, takiego pierwotnego, trochę podobna do klimatów braci Grimm, odnalazłam tu też odrobinę Kinga. Świetna na jeden wieczór, niewielka objętość pozwala zjeść książkę w kilka godzin. przenosi do innego świata, działa na wyobraźnię, pobudza ją. Lektura wymaga skupienia i angażuje szare komórki, to nie są zwykłe opowiadania.
20
Yanadis
(edytowany)

Nie oderwiesz się od lektury

W żadnym momencie nie jestem Marcie Bijan odmówić talentu, nawet w przypadku miejscami pretensjonalnego "nieopierzonego" debiutu. "Domy i inne duchy" udowadniają, że autorka idzie jak burza i potrafi wykorzystać swój potencjał. Klaryfikuje się tu charakterystyczność jej stylu, prostego i oszczędnego, ale jednocześnie intymnego i przesyconego melancholią. Nadzwyczaj warte uwagi. Zapamiętajcie to nazwisko, bo jeszcze będzie o nim głośno.
20
Everesting

Całkiem niezła

Bardzo ładny styl pisania, fajny klimat, jednak opowiadania bardzo krótkie i momentami dziwne. Na plus zakończenie stanowiące ciekawą klamrę spinającą wszystkie opowiadania.
10
MariMai

Dobrze spędzony czas

Ciekawy pomysł. Zgrabne zakończenie.
10
slate222

Całkiem niezła

spodziewałam się czegoś lepszego, ale dla zakończenia warto przeczytać
10

Popularność




Obudziła ją jasna poświata, która zalała łóżko.

Ina usiadła, wyprostowana jak struna, i spojrzała prosto na nabrzmiały perłowy księżyc, zaglądający do pokoju.

Pełnia.

To dlatego miała dziś myśli inne niż zwykle. Dlatego ciało Męża wydawało się jej gładsze, jakby należało do posągu. Dlatego ciasto smakowało lepiej.

Kiedyś myślała, że kierowanie się kalendarzem księżycowym to wymysł diabelski, sam ksiądz powiedział jednak na mszy, że życie w rytmie natury jest zgodne z Bożym zamysłem wobec niej.

„Podczas pełni człowieka może coś otumanić, narażony jest na siły

nieczyste bardziej

niż zwykle – mówił. – Dlatego uważajcie wtedy, każdej myśli przyjrzyjcie się po stokroć dokładniej”.

Przypomniała sobie martwe koraliki różańca w rękach. Poczuła prawdziwą ulgę.

A więc to nie była jej wina.

Złowieszcze oko księżyca przyglądało się, jak wychodzi z pościeli. Ina chciała zasłonić je raz a dobrze. Podeszła do okna i już sięgała po zasłonę, kiedy zobaczyła

kogoś

na

środku ich podwórka.

Suka nawet nie ujadała, wciśnięta w kąt budy jak nigdy. Z otworu w drewnie wystawała jedynie para drżących łap, które zawsze rwały się do ucieczki lub skoku w przypadku niezapowiedzianych wizyt.

Zwłaszcza nocnych.

Ina skamieniała. Nagle wielki księżyc wydał się przyjaznym towarzyszem przy kimś,

kto właśnie patrzył na nią z dołu. Ten sam kształt, który widziała pod pocztą; teraz nie był

jednak ciemny, a zupełnie dobrze oświetlony, ludzki, przeraźliwie blady.

To była dziewczyna. Ociekała wodą i pokazywała ręką ścieżkę prowadzącą do lasu.

Wisiały na niej strzępy starej poszewki na kołdrę usianej drobnymi niezapominajkami.

Ina rozpoznała swoją pościel, prezent ślubny od matki.

Nogi się pod nią ugięły, ale intuicja kazała jej jak najszybciej wybiec na podwórze.

Nie zważając ani na słowa księdza, ani na śpiącego Męża, na oślep rzuciła się w dół po schodach. Przy ostatnim stopniu poleciała jak długa na podłogę, rozbijając sobie czoło. Krew

zasłoniła jej pole widzenia.

Kiedy otworzyła drzwi wyjściowe, zobaczyła tylko owczarka na chwiejących się nogach, nieśmiało merdającego ogonem. Wytarła czerwień z oczu; dalej nic.

Postać zniknęła, ale pozostawiła po sobie mokre ślady na ziemi. Ina nie założyła nawet butów, zdjęła zawias z furtki i ruszyła boso w stronę lasu. Owczarek wybiegł za nią.