Bądź jak woda, przyjacielu. Nauki Bruce’a Lee - Shannon Lee - ebook + audiobook

Bądź jak woda, przyjacielu. Nauki Bruce’a Lee ebook i audiobook

Lee Shannon

4,5

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Córka Bruce'a Lee tchnęła życie w nieprzemijającą filozofię swojego ojca. Jak powiedziałby on sam: «Oczyść swój umysł» i pozwól, by jego słowa całkowicie cię przeniknęły. - „Newsweek”

Bruce Lee to postać ikoniczna, zasłynął na całym świecie z mistrzowskiego opanowania kung-fu i innych sztuk walki i pozostawił po sobie niezapomniane filmowe dziedzictwo. Ale był również filozofem, wielkim myślicielem, który już w bardzo młodym wieku zrozumiał, że sztuka walki to coś więcej niż tylko ćwiczenie technik i dyscyplina – to głęboka metafora spełnionego życia. Stworzył własną, kultową filozofię „bądź jak woda”. Uważał, że naśladując naturę wody, jej delikatność i siłę, możemy osiągnąć własny naturalny stan przepływu. A dzięki temu zyskamy w życiu spokój, pewność siebie i wolność.

W książce tej córka Bruce'a Lee przybliża myśli i nauki swojego ojca. Ukazuje, że sztuki walki są doskonałą metaforą rozwoju osobistego, i wyjaśnia, jak można je praktykować w codziennym życiu. Każdy rozdział to lekcja nauk Bruce'a Lee oparta na jego wyjątkowej filozofii „bądź jak woda”.

W Bądź jak woda, przyjacielu Shannon Lee ukazuje geniusz swojego ojca, który kryje się za wszystkimi jego wyczynami na ekranie. Przywołując fragmenty jego prywatnych pism i intymnych historii z osobistego życia, odkrywa jego filozofię uważności. Autorka pisze w sposób, w jaki poruszał się jej ojciec – bezpośredni, poetycki i charyzmatyczny. Wspaniały przewodnik po ponadczasowej filozofii Bruce'a Lee”. - Jeff Chang, autor Can't Stop Won't Stop: A History of the Hip-Hop Generation.

Tematycznie uporządkowane życiowe lekcje, wypełnione mądrymi instrukcjami dotyczącymi różnych spraw…

To inspirująca pamiątka dla wielbicieli Bruce’a Lee oraz tych, którzy pragną pogłębić wraz z nim osobisty rozwój.- „Kirkus Reviews” Ta porywająca książka przypomni każdemu czytelnikowi, że choć nie można kontrolować zewnętrznych okoliczności, każdy z nas ma wybór, jak na nie reagować. - „Publishers Weekly”

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 269

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 7 godz. 38 min

Lektor: Marta Markowicz

Oceny
4,5 (53 oceny)
36
10
4
2
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Kg2022

Nie oderwiesz się od lektury

Akurat kiedy jej potrzebowałem, napewno będę wracać
00
Piotrt8

Nie oderwiesz się od lektury

Dla mnie -książka - najlepszy nauczyciel
00
PortekCwany

Nie oderwiesz się od lektury

aga30411

Nie oderwiesz się od lektury

Piekna książka, miło się jej słuchało
00
moliczka
(edytowany)

Nie oderwiesz się od lektury

Ciekawe przemyślenia. Inspirujące.
00

Popularność




Dla mojego ojca

Dla mojej córki

Dla Cie­bie

Oczyść swój umysł.

Nie utoż­sa­miaj się z żadną formą.

Bądź bez­kształtny jak woda.

Wle­wasz wodę do czarki – staje się czarką.

Wle­wasz wodę do imbryka – staje się imbry­kiem.

Wle­wasz ją do butelki – staje się butelką.

Ale woda może też pły­nąć lub ude­rzyć!

Bądź wodą, przy­ja­cielu.

Wstęp

Gdy dora­sta­łam, mama pro­siła mojego brata i mnie, żeby­śmy nie mówili innym, że Bruce Lee jest naszym ojcem. Mawiała: „Pozwól­cie ludziom poznać was takimi, jacy jeste­ście, bez tej infor­ma­cji”. To była świetna rada i przez wiele lat uni­ka­łam tego tematu w roz­mo­wach. Oczy­wi­ście moi przy­ja­ciele zawsze w końcu się o tym dowia­dy­wali, gdy do nas wpa­dali i widzieli rodzinne zdję­cia na ścia­nach. Jed­nak w przy­padku więk­szo­ści dziew­czy­nek w wieku szkol­nym ozna­czało to po pro­stu lek­kie zacie­ka­wie­nie i wzru­sze­nie ramio­nami, zanim wło­ży­ły­śmy rolki albo wybra­ły­śmy się na rower. Ale gdy doro­słam, zaczęło do mnie docie­rać, że posia­dam sekret, któ­rego strzegę, a roz­mowy stały się trud­niej­sze, zwłasz­cza gdy na pełny etat zaczę­łam się zaj­mo­wać dzie­dzic­twem ojca. Gdy odpo­wia­da­łam wymi­ja­jąco na pyta­nia słu­żące zaga­je­niu roz­mowy, takie jak „Czym się zaj­mu­jesz?” i „Dla­czego wła­śnie tym?”, zaczę­łam mieć poczu­cie, że nie tylko coś ukry­wam, ale wła­ści­wie kła­mię – nie było to przy­jemne uczu­cie. Prze­cież nie wsty­dzę się tego, że jestem córką Bruce’a Lee – czuję się zaszczy­cona.

Powie­dzia­ła­bym jed­nak, że to, iż jestem córką Bruce’a Lee, jak i to, że nie­kiedy ludzie reagują na tę infor­ma­cję z tak wiel­kim zasko­cze­niem, spra­wia, iż cza­sami jest to wyzwa­nie dla mojej toż­sa­mo­ści. Może dla­tego czuję, że naj­praw­dziw­sza filo­zo­fia ojca doty­cząca samo­re­ali­za­cji (tak, Bruce Lee był filo­zo­fem!) tak głę­boko we mnie rezo­nuje. Jak usza­no­wać pro­sty fakt posia­da­nia wspól­nego DNA, poj­mu­jąc jed­no­cze­śnie, że nie mówi on nic o duszy? A może jed­nak mówi? Dodajmy do tego moją decy­zję, by znaczną część życia poświę­cić na ochronę i pro­pa­go­wa­nie dzie­dzic­twa czło­wieka, który obda­rzył mnie życiem i tak wiele dla mnie zna­czył, a kwe­stie toż­sa­mo­ści staną się jesz­cze bar­dziej skom­pli­ko­wane.

„Jak zapa­mię­ta­łaś ojca?”

Oto naj­czę­ściej zada­wane mi pyta­nie, które kie­dyś mocno mnie nie­po­ko­iło, ponie­waż nie potra­fi­łam jasno na nie odpo­wie­dzieć. Mój ojciec zmarł, gdy mia­łam zale­d­wie cztery lata, więc nie zapa­mię­ta­łam wielu wła­snych histo­rii ani olśnie­wa­ją­cych mądro­ści, które prze­ka­zał mi bez­po­śred­nio, tak jak je pamię­tają jemu współ­cze­śni. Nie otrzy­ma­łam listu, który napi­sał spe­cjal­nie z myślą o mnie. Jak więc mia­ła­bym wyja­śnić, że mimo to czuję, iż znam go bar­dzo dobrze? Jak mogła­bym wyra­zić to, że mam poczu­cie, iż rozu­miem go tak, jak inni – nawet ci, któ­rzy go „znali” – nie potra­fi­liby rozu­mieć?

Poję­łam, że te uczu­cia – mówiące o jego naj­praw­dziw­szej natu­rze – są moimi wspo­mnie­niami o nim. Znam go w spo­sób wolny od jakich­kol­wiek zadr, zra­nień, zazdro­ści czy rywa­li­za­cji, a nawet prze­sad­nie roman­tycz­nych wyobra­żeń. Znam jego miłość, ener­gię, jaką się cha­rak­te­ry­zo­wał. Znam to wszystko, ponie­waż w latach, w któ­rych jeste­śmy kształ­to­wani, w ten spo­sób pozna­jemy naszych rodzi­ców – poprzez to, co przy­swa­jamy za pomocą zmy­słów. Więk­szość dzieci dys­po­nuje w pełni ukształ­to­waną, doj­rzałą poznaw­czo pamię­cią znacz­nie póź­niej niż w wieku czte­rech lat. Z bie­giem czasu musimy nauczyć się inter­pre­to­wać i wcho­dzić w inte­rak­cje z tym, co pozna­jemy, zgod­nie z naszymi kon­struk­tami kul­tu­ro­wymi. I dla­tego tak czę­sto jako dzieci się mylimy; nie­wła­ści­wie nada­jemy zna­cze­nie, ponie­waż nie potra­fimy zro­zu­mieć sub­tel­no­ści tego, co dzieje się wokół nas. Nie naby­li­śmy jesz­cze życio­wego doświad­cze­nia. Ale pod pew­nymi wzglę­dami wyczu­wamy naj­głęb­szą prawdę o wszyst­kim lepiej niż doro­śli. Ojciec obda­rzył mnie swoją pro­mie­nie­jącą miło­ścią i dobrze to pamię­tam. Pamię­tam jego naj­praw­dziw­szą naturę. Pamię­tam go.

Mój ojciec był ze wszech miar nie­zwy­kłym czło­wie­kiem – inte­li­gent­nym, kre­atyw­nym, wykształ­co­nym, uzdol­nio­nym, odda­nym temu, co robił. Pra­co­wał naprawdę ciężko, pie­lę­gnu­jąc każdy aspekt sie­bie. Kie­dyś powie­dział: „Nie­któ­rzy mi nie uwie­rzą, ale poświę­ci­łem całe godziny na dosko­na­le­nie się we wszyst­kim, co robi­łem”. Pra­co­wał nie tylko nad rzeźbą ciała, ale także nad kształ­to­wa­niem swo­jego umy­słu, kształ­ce­niem samego sie­bie, roz­wi­ja­niem metod tre­ningu i swo­jego poten­cjału. Pra­co­wał rów­nież nad dro­bia­zgami, takimi jak piękne odręczne pismo, umie­jęt­ność popraw­nego pisa­nia i wysła­wia­nia się, szli­fo­wał potoczny język angiel­ski poprzez opo­wia­da­nie żar­tów, zgłę­biał także arkana reży­se­rii fil­mo­wej – lista jest długa. W rezul­ta­cie stwo­rzył dzie­dzic­two, które czter­dzie­ści sie­dem lat po jego śmierci na­dal pozo­staje aktu­alne.

Ale jeśli jest jedna rzecz, któ­rej nauczy­łam się poprzez wpro­wa­dza­nie w czyn jego filo­zo­fii, to jest nią zro­zu­mie­nie, że nie musisz być Bruce’em Lee, żeby jak naj­le­piej wyko­rzy­stać swoje życie. Zaufaj mi. Wyma­ga­nia, by choć w jed­nej dzie­sią­tej być takim czło­wie­kiem jak on, i to w taki sam spo­sób jak on, które narzu­ci­łam sobie jako jego córka, przy­tło­czyły mnie, spa­ra­li­żo­wały i prze­ra­ziły. Nie­raz w życiu kom­plet­nie mnie to zde­pry­mo­wało.

W takich chwi­lach biorę głę­boki oddech i przy­po­mi­nam sobie: Bruce Lee nie chce, żebym była Bruce’em Lee. Dzięki Bogu! W tej książce odkry­jesz, że Bruce Lee pra­gnie, abyś był naj­lep­szą wer­sją sie­bie. I będziesz kimś zupeł­nie innym niż Bruce Lee, ponie­waż, no cóż – jesteś sobą. Co wię­cej, sam Bruce Lee z wie­loma spra­wami sobie nie radził. Z tru­dem potra­fił wymie­nić żarówkę albo ugo­to­wać jajko. Chcia­ła­bym zoba­czyć, jak pró­buje poskła­dać meble z Ikei (w mojej wyobraźni koń­czy się to ich roz­bi­ciem w drza­zgi, z klu­czem imbu­so­wym ster­czą­cym bez­ce­re­mo­nial­nie ze ściany, o którą został ciśnięty w skraj­nej fru­stra­cji). Ale poza tym jego słowa powinny zachę­cić cię do roz­wa­że­nia pro­cesu samo­re­ali­za­cji, za któ­rego pomocą przyj­rzysz się temu, kim naprawdę możesz być – gdy zauwa­żysz, ku czemu skła­nia cię twój poten­cjał i jak pra­co­wać, by to pogłę­bić. To, co wyłoni się na końcu, będzie rów­nie wyjąt­kowe, jasne, budu­jące i tak samo ener­ge­ty­zu­jące jak postać mojego ojca, ale na twój wła­sny spo­sób i w zgo­dzie z twoim ryt­mem. To jed­nak nie wszystko – na koniec będziesz miał silne poczu­cie celu, które przy­nie­sie ci dużo wię­cej spo­koju i rado­ści.

Dla­tego wła­śnie w końcu się do tego zabra­łam. Nie z powodu faj­nych T-shir­tów (cho­ciaż fak­tycz­nie są fajne). Cho­dziło o to, jak się prze­ko­nasz, że mnie samą głę­boko poru­szyło i uzdro­wiło prak­ty­ko­wa­nie tych nauk. Nie poświę­ci­ła­bym tak dużej czę­ści życia na pro­pa­go­wa­nie spu­ści­zny ojca, gdy­bym nie uwa­żała, że jest to warte mojego czasu i zaan­ga­żo­wa­nia. Chcę, żebyś poznał tę filo­zo­ficzną i inspi­ru­jącą stronę mojego ojca, tak jak ja go znam i doświad­czam. Chcę, żebyś przy­jął każdy okruch i kąsek, który wnie­sie do two­jego życia coś war­to­ścio­wego i dobrego. Mam nadzieję, że będziesz mógł się utoż­sa­mić z histo­riami doty­czą­cymi mojej rodziny, które znaj­dziesz na tych stro­nach, i dowiesz się z nich cze­goś o sobie.

Jakie są jed­nak moje kwa­li­fi­ka­cje, aby zostać twoim prze­wod­ni­kiem? Powin­nam od razu przy­znać, że nie jestem bada­czem ani peda­go­giem, tera­peutą ani nawet tre­ne­rem per­so­nal­nym. Nie dys­po­nuję żadną inną wie­dzą niż ta o Bru­sie Lee. A nawet to jest szcze­gól­nym rodza­jem wie­dzy, która nie opiera się na roz­le­głej zna­jo­mo­ści dat, godzin i wyda­rzeń. Moja wie­dza wynika z tego, że zna­łam go i byłam przez niego kochana, czuję wdzięcz­ność za dar, jakim dla mnie był. Żyję w zgo­dzie z jego naukami naj­le­piej, jak potra­fię, i pil­nie sta­ram się odna­leźć samą sie­bie.

I choć nie posia­dam stopni nauko­wych ani spe­cja­li­stycz­nej wie­dzy, napi­sa­łam tę książkę po czę­ści jako porad­nik, po czę­ści jako ale­go­rię, a po czę­ści jako obja­wie­nie. Dla tych z was, któ­rzy są zaawan­so­wani na ducho­wej ścieżce, może cza­sami wyda­wać się zbyt uprosz­czona. To celowy zabieg. Mam nadzieję, że uczy­nię te idee dostęp­nymi dla jak naj­więk­szej liczby ludzi. Ale im bar­dziej zagłę­bisz się w książkę, tym głęb­szy będzie i prze­kaz. Mam nadzieję, że zosta­niesz ze mną i poznasz ścieżki, jakimi podąża woda.

W książce dokła­dam wszel­kich sta­rań, żeby prze­ka­zać, na czym polega filo­zo­fia mojego ojca, aby „być jak woda”, i jak ją rozu­miem, pozo­sta­jąc przez lata zanu­rzona w jego życiu i dzie­dzic­twie. Czy­tel­ni­kom, któ­rzy nie znają tych słów mojego ojca, wyja­śniam: po raz pierw­szy przy­szły mu one do głowy, gdy tre­no­wał sztuki walki, i będziemy posłu­gi­wać się nimi w książce jako meta­forą naj­peł­niej­szego życia, jakie można wieść. Ale, co dla mnie naj­waż­niej­sze, idea bycia jak woda jest próbą wcie­le­nia w życie zasad płyn­no­ści i natu­ral­no­ści. Woda dopa­suje swój kształt do każ­dego naczy­nia, może być miękka lub twarda – i zawsze jest sobą, tak po pro­stu i zupeł­nie natu­ral­nie, znaj­duje spo­sób, aby być w ruchu i pły­nąć naprzód. A teraz wyobraź sobie, że i ty możesz nauczyć się być tak ela­styczny, świa­domy, natu­ralny i nie­po­wstrzy­many. Dla mistrza sztuk walki, takiego jak mój ojciec, był to szczyt umie­jęt­no­ści. Dla mnie jest to szczyt moich zdol­no­ści jako czło­wieka – do wyra­ża­nia samej sie­bie, sil­nej i wol­nej.

Naprawdę wie­rzę, i nie jestem w tym odosob­niona, że mój ojciec był w grun­cie rze­czy jed­nym z naj­bar­dziej zna­nych i mądrych filo­zo­fów XX wieku. Po pro­stu nie­wielu ludzi zna go od tej strony, ponie­waż był gwiazdą kina akcji i mistrzem sztuk walki – a przez to w jakiś spo­sób łatwiej go odrzu­cić jako inte­lek­tu­ali­stę. Gdy myślimy o filo­zo­fie, zazwy­czaj widzimy kogoś, kto jest naukow­cem, publi­kuje książki albo wygła­sza inspi­ru­jące i poucza­jące mowy. Nie myślimy o akto­rze kina akcji. Ale mój ojciec, jak się prze­ko­nasz, za sprawą tego, jak żył, i dzięki naukom, jakie po sobie zosta­wił, był kimś wię­cej.

Możesz być zasko­czony, że nie darzę go wyłącz­nie estymą. Nie jestem wyznaw­czy­nią teo­rii o nie­ska­zi­tel­no­ści Bruce’a Lee – poza jego ener­gią. Nie przy­kła­dam aka­de­mic­kiej miary do przy­ta­cza­nych cyta­tów. Gdy uzna­łam je za przy­datne do zilu­stro­wa­nia tego, co chcę powie­dzieć, połą­czy­łam je i zre­da­go­wa­łam, żeby były bar­dziej zro­zu­miałe. Posłu­guję się róż­nymi sty­lami (slan­giem, mową potoczną, odnie­sie­niami kul­tu­ro­wymi), aby przed­sta­wić swój punkt widze­nia jak najbar­dziej uży­tecz­nie. Zwy­kle uży­wam zaim­ków rodzaju męskiego, ponie­waż słowa mojego ojca zazwy­czaj mają tę formę, ale musisz wie­dzieć, że ta książka jest dla cie­bie – kim­kol­wiek jesteś, kim­kol­wiek się czu­jesz.

W dużej mie­rze będę po pro­stu ska­kała z kamie­nia na kamień ponad głę­bią, jaką kryją w sobie te myśli i idee. Książka obej­muje wiele kon­cep­cji, na temat któ­rych powstały całe tomy i wokół któ­rych roz­wi­nęły się całe szkoły, a zatem nie jest wyczer­pu­ją­cym, pogłę­bio­nym omó­wie­niem żad­nej dzie­dziny. Naj­le­piej potrak­to­wać ją jako wpro­wa­dze­nie do nauki o życiu peł­nym poszu­ki­wań i głę­bo­kich moż­li­wo­ści. Musisz wie­dzieć, że jako twój prze­wod­nik wciąż się uczę i roz­wi­jam. Ale, jak powie­dział mój ojciec: „Praw­dziwe życie jest pro­ce­sem, a nie sta­nem. To kie­ru­nek, nie cel”.

Zanim się w nią zagłę­bisz, chcę ci zwró­cić uwagę na okrężną naturę tych nauk. W pew­nym momen­cie zasu­ge­ruję ci, żebyś odwo­łał się do swo­jej siły woli, a kilka stron dalej, abyś odpu­ścił. Moż­liwe, że będziesz sfru­stro­wany pozor­nymi sprzecz­no­ściami. Ale tak naprawdę nie są to sprzecz­no­ści. To po pro­stu różne reak­cje na cią­gle zmie­nia­jące się oko­licz­no­ści. Należy pamię­tać, że filo­zo­fia mojego ojca, a dokład­niej zasada „być jak woda”, to w rze­czy­wi­sto­ści eko­sys­tem obej­mu­jący całość ist­nie­nia. Posta­raj się trzy­mać idei natury wody (jej ela­stycz­no­ści, ruchli­wo­ści), a zro­bię, co w mojej mocy, aby wszystko było jasne.

Co naj­waż­niej­sze, nie trzeba tu przyj­mo­wać sztyw­nej postawy ani reali­zo­wać kon­kret­nego pro­gramu. W końcu to książka o wodzie. Życie też nie jest sztywne ani zapro­gra­mo­wane. Zda­rzają się prze­bite opony i nie­spo­dzie­wane pre­mie. Musimy zro­bić tro­chę miej­sca i pozwo­lić na wszyst­kie zwroty akcji, wzloty i upadki, ucząc się być ela­stycz­nym, świa­do­mym, natu­ral­nym i nie­po­wstrzy­ma­nym pośród wszyst­kiego, co się dzieje. Naucze­nie się mak­sy­ma­li­zo­wa­nia poten­cjału i swo­body w całym życiu nie nastąpi z dnia na dzień, a gdy po raz pierw­szy poczu­jesz smak suk­cesu i pomy­ślisz, że wszystko już zro­zu­mia­łeś, natkniesz się na nowe wyzwa­nie, wszyst­kie stare pro­blemy uniosą łby, a fru­stra­cja sprawi, że będziesz miał ochotę walić pię­ściami w ścianę. I w tym momen­cie ponow­nie będziesz mógł doko­nać wyboru – zaskle­pić się albo dalej roz­wi­jać.

W takich przy­pad­kach spró­buj przy­po­mnieć sobie słowa mojego ojca: „Ludzie muszą wzra­stać poprzez umie­jętne radze­nie sobie z fru­stra­cjami, w prze­ciw­nym razie nie znajdą moty­wa­cji do roz­wi­ja­nia wła­snych narzę­dzi i spo­so­bów funk­cjo­no­wa­nia w świe­cie”. To prawda. Jeśli ni­gdy nie podej­miesz żad­nego trud­nego lub wyma­ga­ją­cego wyzwa­nia, za pierw­szym razem, gdy przy­da­rzy ci się coś trud­nego lub wyma­ga­ją­cego, przyj­miesz cios i nie będziesz wie­dział, co robić. Albo zwi­niesz się w kłę­bek na pod­ło­dze. Spró­buj spoj­rzeć na fru­stra­cję jak na nauczy­ciela lub nawet przy­ja­ciela. Spró­buj wysłu­chać, co ma ci do powie­dze­nia o tobie, o two­ich zdol­no­ściach, prze­ko­na­niach, o tym, gdzie musisz tro­chę ustą­pić, czego naprawdę pra­gniesz i co kochasz, i pozwól, aby zapro­wa­dziło cię to do peł­nego zro­zu­mie­nia sie­bie. Obie­cuję ci, że z cza­sem twoje życie się otwo­rzy i poczu­jesz więk­szą siłę i swo­bodę.

Wyru­sza­jąc razem w tę wodną podróż, poroz­ma­wiamy rów­nież o ener­ge­ty­zu­ją­cym sku­pie­niu i rado­ści. Poroz­ma­wiamy o tym, jak radzić sobie z porażką i zmie­nia­ją­cymi się oko­licz­no­ściami. Jak pie­lę­gno­wać wiarę w sie­bie i wiarę w ten pro­ces, jak być aktyw­nie świa­do­mym w swoim życiu, skon­cen­tro­wa­nym i jak osią­gnąć spo­kój umy­słu.

To eks­cy­tu­jąca praca i jak zawsze pod­czas pracy poja­wią się błędy. I prze­szkody. Ale roz­grywka, do któ­rej przy­stę­pu­jemy, jest długa. Będziemy ją kon­ty­nu­ować przez całe życie. W końcu życie powinno zostać naprawdę prze­żyte. Chcemy podejść do tego z poczu­ciem peł­nego zaan­ga­żo­wa­nia i poświę­ce­nia. Chcemy szu­kać tego, co do nas prze­ma­wia, i pie­lę­gno­wać opty­mizm, skoro będziemy się tym zaj­mo­wać po kres naszych dni. Jeste­śmy gotowi zgo­dzić się na to, że będzie to wyma­gało od nas wysiłku, że przy­da­rzą się nie­po­wo­dze­nia, ale mamy nadzieję, że będziemy potra­fili je zaak­cep­to­wać, bo to dzięki nim możemy się uczyć i wzra­stać, by sta­wać się jesz­cze lep­szymi. Nauczymy się przyj­mo­wać wła­ściwą postawę wobec prób sta­wa­nia się naj­lep­szą wer­sją sie­bie, co ozna­cza pozo­sta­wa­nie zarówno w spo­czynku, jak i w goto­wo­ści. A co naj­waż­niej­sze, pamię­tajmy, że nie sta­ramy się być Bruce’em Lee. Sta­ramy się być w pełni sobą.

A tak przy oka­zji, już zaczą­łeś. Zaj­mu­jemy się tym nie­zmien­nie przez całe nasze życie. Może nie zawsze jeste­śmy tego świa­domi, ale wszy­scy sta­ramy się jak naj­le­piej wyko­rzy­stać nasze życie. Oczy­wi­ście, że tak! W książce pro­po­nuję ci jedy­nie kolejny punkt widze­nia, jak można to robić. Skoro zain­try­go­wała cię na tyle, że wzią­łeś ją do ręki, by zoba­czyć, czy do cie­bie prze­mówi, wiesz już, że jesteś zain­te­re­so­wany zro­bie­niem kolej­nego kroku na ścieżce pozna­nia cze­goś wię­cej z korzy­ścią dla sie­bie. Spró­bujmy więc pły­nąć z prą­dem i czerpmy z tego radość. Niech to będzie nasz wielki eks­pe­ry­ment.

Bo w osta­tecz­nym roz­ra­chunku cho­dzi o to, żeby się dowie­dzieć, co rze­czy­wi­ście lubisz robić, co dodaje ci ener­gii, jakie są twoje marze­nia i jakie jest twoje naj­praw­dziw­sze ja. Przy­go­tuj się więc i, mówiąc sło­wami mojego ojca, sta­raj się zacho­wać tę per­spek­tywę, gdy będziemy posu­wać się naprzód:

Nie bądź spięty, ale gotowy; nie myśl, ale i nie fan­ta­zjuj; nie bądź przy­go­to­wany na coś kon­kret­nego, ale pozo­stań ela­styczny. Cho­dzi o to, żebyś był w pełni żywy, świa­domy i czujny; gotowy na wszystko, co może nadejść…

1

Droga wody

Woda może pły­nąć szybko lub wolno, ale jej cel jest nie­unik­niony, a prze­zna­cze­nie pewne.

Sztuki walki były miło­ścią mojego ojca z wyboru. Od trzy­na­stego roku życia, gdy zaczął ćwi­czyć wing chun, aż do śmierci w wieku trzy­dzie­stu dwóch lat, ćwi­czył każ­dego dnia, bez wyjątku. O swo­jej pasji powie­dział: „Wszystko, czego się nauczy­łem, przy­swo­iłem poprzez upra­wia­nie sztuk walki”. Miał nie­zwy­kle bystry, prze­ni­kliwy umysł i czę­sto myślę, że to praw­dziwy łut szczę­ścia, iż taki umysł oddany był tre­nin­gowi tak skon­cen­tro­wa­nemu na aspek­cie fizycz­nym.

Jak się oka­zuje, sztuki walki są dosko­nałą meta­forą życia. Ist­nieje led­wie kilka dys­cy­plin, w któ­rych stawka jest tak oso­bi­sta i tak wysoka jak w walce. Bie­głość w sztu­kach walki to umie­jęt­ność kon­cen­tra­cji i wła­ści­wego reago­wa­nia w naj­trud­niej­szych oko­licz­no­ściach: w obli­czu fizycz­nej krzywdy. Gdy osią­gasz mistrzo­stwo, nie tylko sta­jesz do walki opa­no­wany i uzbro­jony w swoje umie­jęt­no­ści, ale sta­jesz się arty­stą ruchu, wyra­ża­ją­cym się z mocą w bez­po­śred­niej, roz­wi­ja­ją­cej się teraź­niej­szo­ści z abso­lutną swo­bodą i pew­no­ścią. Gdy zagro­żone jest twoje oso­bi­ste bez­pie­czeń­stwo lub samo życie, pozo­sta­nie czuj­nym, ruchli­wym i zręcz­nym jest ogrom­nym osią­gnię­ciem w sztuce pano­wa­nia nad sobą.

Filo­zo­fia ruchu Bruce’a Lee opie­rała na tym, w jaki spo­sób prze­ży­wał każdy aspekt życia. Zawsze szu­kał tego, co lubię nazy­wać „praw­dzi­wym”. Praw­dziwa walka. Praw­dziwe życie. Kon­cep­cje spraw­dzone w dzia­ła­niu, mające zasto­so­wa­nie w codzien­nym życiu. Nie kon­cen­tro­wał się na zdo­by­tych punk­tach ani na cel­nych, lecz nie­szko­dli­wych ude­rze­niach, jak to było wtedy w zwy­czaju na zawo­dach na wyso­kim pozio­mie. Nazwał ten rodzaj walki opar­tej na rywa­li­za­cji, z tak wie­loma zasa­dami doty­czą­cymi zdo­by­wa­nia punk­tów bez powo­do­wa­nia uszczerbku u prze­ciw­nika, „pły­wa­niem na sucho”.

Nie zna­czy to, że cho­dził po oko­licy, szu­ka­jąc oka­zji do bójki, cho­ciaż w swoim życiu sto­czył kilka praw­dzi­wych walk. Po pro­stu tre­no­wał. Choć sprzęt ochronny wyko­rzy­sty­wano w róż­nych dys­cy­pli­nach sportu, on był jed­nym z pierw­szych, któ­rzy zmie­nili prze­zna­cze­nie wielu nie­za­leż­nych ele­men­tów, aby stwo­rzyć praw­dziwy sprzęt spa­rin­gowy umoż­li­wia­jący wyko­rzy­sta­nie całego ciała w walce. Z ręka­wic base­bal­lo­wych zro­bił ręka­wice tre­ner­skie, spłasz­cza­jąc je i wypeł­nia­jąc watą. Wyko­rzy­stał po swo­jemu napier­śniki prze­zna­czone dla łapa­cza oraz sprzęt bok­ser­ski, a także ręka­wice do kendo. Ten rodzaj sprzętu spa­rin­go­wego ewo­lu­ował i jest obec­nie powszech­nie wyko­rzy­sty­wany, ale w latach sześć­dzie­sią­tych XX wieku jego uży­cie było nie­spo­ty­kane w chiń­skim kung-fu (lub jak mawiał mój ojciec w swoim ojczy­stym kan­toń­skim: „gung fu”).

Dzięki cięż­kiemu tre­nin­gowi fizycz­nemu i walce mój ojciec nie­ustan­nie prze­kła­dał swoje zasady z umy­słu na ciało – z pomy­słu na dzia­ła­nie. Więk­szość (a praw­do­po­dob­nie wszystko) tego, co postu­lo­wał w swo­jej filo­zo­fii, miało począ­tek w pra­gnie­niu sta­nia się odno­szą­cym suk­cesy mistrzem sztuk walki. Następ­nie, podob­nie jak w przy­padku wszyst­kich uni­wer­sal­nych zasad, w końcu zdał sobie sprawę, że prawa rzą­dzące sztu­kami walki mają sze­ro­kie i głę­bo­kie zasto­so­wa­nie – i bez­sprzecz­nie prze­kła­dają się na sztukę bycia czło­wie­kiem.

Ale zacznijmy od początku.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Tytuł ory­gi­nału: Be Water, My Friend. The Teachings of Bruce Lee

Copy­ri­ght © 2020 by Shan­non Lee

All rights rese­rved

Copy­ri­ght © for the Polish e-book edi­tion by REBIS Publi­shing House Ltd., Poznań 2020

Infor­ma­cja o zabez­pie­cze­niach

W celu ochrony autor­skich praw mająt­ko­wych przed praw­nie nie­do­zwo­lo­nym utrwa­la­niem, zwie­lo­krot­nia­niem i roz­po­wszech­nia­niem każdy egzem­plarz książki został cyfrowo zabez­pie­czony. Usu­wa­nie lub zmiana zabez­pie­czeń sta­nowi naru­sze­nie prawa.

Redak­tor: Agnieszka Horzow­ska

Redak­tor mery­to­ryczny: Jacek Kryg

Wszyst­kie zdję­cia dzięki uprzej­mo­ści Archi­wum Rodzin­nego Bruce’a Lee

Pro­jekt i opra­co­wa­nie gra­ficzne okładki: Urszula Gireń

Wyda­nie I e-book (opra­co­wane na pod­sta­wie wyda­nia książ­ko­wego: Bądź jak woda, przy­ja­cielu, wyd. I, Poznań 2021)

ISBN 978-83-8188-861-5

Dom Wydaw­ni­czy REBIS Sp. z o.o.

ul. Żmi­grodzka 41/49, 60-171 Poznań

tel. 61 867 81 40, 61 867 47 08

e-mail: [email protected]

www.rebis.com.pl

Kon­wer­sję do wer­sji elek­tro­nicz­nej wyko­nano w sys­te­mie Zecer