Zespół zaczyna się od CIEBIE. 6 prostych wskazówek, które zmienią członków zespołu z dobrych we wspaniałych - Michael G. Rogers - ebook

Zespół zaczyna się od CIEBIE. 6 prostych wskazówek, które zmienią członków zespołu z dobrych we wspaniałych ebook

Michael G. Rogers

4,0

Opis

Wspaniałe zespoły powstają dzięki wspaniałym ludziom.

Zainspiruj swój zespół, aby:
- służyć sobie nawzajem
- stawiać zespół i jego członków na pierwszym miejscu
- zawsze mówić prawdę i zachowywać transparentność
- dotrzymywać zobowiązań
- prowadzić dyskusje w szczery i bezpośredni sposób
- brać na siebie odpowiedzialność
- wyciągać wnioski z błędów
- pytać inne osoby w zespole o ich szczere opinie zwrotne
- rozwijać osobistą wdzięczność
- powstrzymywać się od negatywnych komentarzy i plotek
- częściej komplementować współpracowników
- świętować sukcesy innych członków zespołu
- okazywać większą życzliwość
- dążyć do tego, by najpierw zrozumieć, a potem reagować
- przejawiać większą empatię wobec koleżanek i kolegów
- podejmować dodatkowe wysiłki
- przejawiać większe indywidualne skupienie na celach
- prezentować rozwiązania, a nie problemy
- skupiać się na rozwoju osobistym
- stawać się dla innych wzorem do naśladowania i podejmować się przywództwa.

Michael G. Rogers jest prezesem Teamwork and Leadership, firmy wspierającej rozwój zespołów oraz liderek i liderów. Jako prelegent, instruktor i konsultant współpracował z setkami osób na stanowiskach kierowniczych, promując skuteczniejszą pracę zespołową i bardziej efektywne przywództwo. Był dyrektorem do spraw przekazywania wiedzy, zarządzania wydajnością oraz kontroli jakości w jednej z firm z listy Fortune 50, a obecnie jest wykładowcą kontraktowym na wydziale biznesu Southern Utah University. Jego blog, www.teamworkleadership.com, regularnie plasuje się wśród 10 najważniejszych blogów poświęconych tematyce przywództwa. Czasopismo „Inc.” wymienia Michaela jako jednego ze 100 czołowych prelegentów zajmujących się kwestią przywództwa. Michael mieszka wraz z żoną Terri w południowej części stanu Utah. Mają ośmioro dzieci i ośmioro wnucząt.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 164

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (6 ocen)
2
2
2
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Tytuł oryginału:You Are the Team
Przekład: Krzysztof Krzyżanowski
Projekt okładki: Ola Kulik
Redakcja i korekta: Halina Tchórzewska-Kabata, Michał Kabata
Skład i łamanie: www.pagegraph.pl
Copyright © 2017 by Michael G. Rogers All rights reserved.
Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo Studio EMKA Warszawa 2021
Wszelkie prawa, włącznie z prawem do reprodukcji tekstów i ilustracji w całości lub w części, w jakiejkolwiek formie – zastrzeżone.
Wydawnictwo Studio [email protected]
www.studioemka.com.pl
ISBN 978-83-66142-75-6
Konwersja:eLitera s.c.

Dedykuję tę książkę moim najbliższym, którzy zapewniają mi miłość i wsparcie – żonie Terri, ósemce naszych dzieci oraz ich małżonkom: Kristen (i Nate’owi), Michaelowi, Scottowi (i Kierze), Kelli (i Kyle’owi), Jeffreyowi, Adamowi, Jacobowi i Nathanowi.

Chcę zarazem zadedykować ten tekst Davidowi Faresowi, najwspanialszemu liderowi, z jakim kiedykolwiek pracowałem – to on zainspirował mnie wiele lat temu do zaangażowania się w przywództwo i pracę zespołową.

Wstęp

Wspaniałe zespoły składają sięze wspaniałych ludzi.

Istnieje opowieść o mężczyźnie, który, jadąc półciężarówką przez Stany Zjednoczone, miał przykrą przygodę. Gdy sięgał po butelkę z napojem, stracił panowanie nad pojazdem i wylądował w głębokim na metr rowie.

Kierowcy nic się nie stało, ale utknął na bezdrożu i potrzebował pomocy. W odległości kilkuset metrów dostrzegł stare zabudowania gospodarcze, powędrował zatem w tamtym kierunku, by prosić o pomoc.

Drzwi otworzył mu farmer w podeszłym wieku, któremu kierowca przedstawił swoje położenie. Gospodarz oznajmił, że praca na roli nie zajmuje mu już zbyt wiele czasu, w związku z czym nie ma też ciągnika, którym można byłoby wyciągnąć samochód z rowu. Był jednak przekonany, że wie, w jaki sposób może pomóc przybyszowi. Wskazał na wiekowego muła, który stał na polu kilka metrów od nich, po czym powiedział:

– Andy może wyciągnąć pański pojazd z tego rowu.

Kierowca popatrzył na starego muła, a potem przeniósł wzrok z powrotem na farmera, który powtórzył:

– Tak, Andy jest w stanie to zrobić.

Przybysz uznał, że nie pozostaje mu nic innego, jak uwierzyć w siłę owego zwierzęcia. I tak farmer, kierowca i Andy – wiekowy muł – ruszyli w kierunku znajdującej się w rowie furgonetki.

Gdy już tam dotarli, farmer przyprzągł pojazd do chomąta starego Andy’ego, a następnie ujął lejce i zaczął wołać:

– Ciągnij, Henry! Ciągnij, Bill! Ciągnij, James! Ciągnij, John! Ciągnij, Andy!

Chwilę później stary muł bez większych problemów wyciągnął pojazd z rowu.

Kierowcy odebrało na chwilę mowę. Gdy już otrząsnął się z wrażenia, poklepał muła, podziękował jego właścicielowi za pomoc, a następnie zapytał:

– Dlaczego wymienił pan wszystkie te imiona?

Farmer odparł z uśmiechem:

– Stary Andy jest już niemal całkowicie ślepy. Dopóki jednak wierzy, że jest częścią zespołu, potrafi uciągnąć każdy ciężar.

To stwierdzenie jest jak najbardziej prawdziwe! Jeśli jesteśmy przekonani, że stanowimy element zespołu, możemy zrobić praktycznie wszystko! Poczucie bycia częścią skutecznego zespołu jest niezwykle przyjemne, a my – podobnie jak stary Andy – możemy w tym przekonaniu osiągnąć dużo więcej niż wtedy, gdy działamy w pojedynkę. Przynależność do wspaniałej grupy sprawia również, że jesteśmy szczęśliwsi i bardziej wydajni.

Kto i co tworzy jednak wspaniały zespół? Odpowiedź jest prosta: TY! To TY wnosisz do zespołu wyjątkowe dary i uzdolnienia, którymi nie może się pochwalić nikt inny. TY zapewniasz tej grupie unikalny punkt widzenia, którym nie dysponuje nikt oprócz ciebie. To TY przekazujesz zespołowi swoją niepowtarzalną historię i doświadczenia, których nikt inny nie miał okazji przeżyć. Tylko TY możesz się zaangażować w wykorzystywanie swojej wyjątkowości i uzdolnień tak, by pomagać swojemu zespołowi zmierzać ku wielkości. Bez CIEBIE jako jednostki i jako osoby tworzącej grupę nie będzie zespołu.

Czy w zespole jest miejsce na „ja”? Może nie w dosłownym rozumieniu, ale w przenośni – zdecydowanie tak! Co więcej, to „ja” (którym właśnie jesteś) musi osiągnąć wielkość, nim na takie wyżyny będzie się mógł wznieść cały zespół. Dopóki każda z osób wchodzących w skład zespołu (czyli każde „ja”) nie będzie dążyć do doskonałości, dopóty grupa będzie napotykała problemy na drodze prowadzącej ją do świetności. Wspaniałe zespoły składają się ze wspaniałych członków!

Książka Zespół zaczyna się od CIEBIE poświęcona jest sześciu przymiotom, które każdy członek zespołu powinien spróbować praktykować w swoim życiu, by zmierzać ku wielkości.

1. Okazuj bezinteresowność. Sednem pierwszej z opisywanych tu cech jest stawianie potrzeb innych członków zespołu wyżej od własnych pragnień. Gdy służysz innym i stawiasz grupę oraz jej członków ponad cokolwiek innego, stajesz się osobą bezinteresowną i dokładasz wszelkich starań, by twój zespół odniósł sukces. Ludzie bezinteresowni cieszą się ogromnym szacunkiem innych członków swoich zespołów.

2. Bądź osobą godną zaufania. Zaufanie jest fundamentem pracy zespołowej, a zarazem drugim z przymiotów, o których piszę w tej książce. Jest ono również podstawą ludzkiego charakteru. Każda osoba godna zaufania ma pozytywny wpływ na współpracę i komunikację w swoim zespole. Gdy mówisz prawdę, postępujesz zgodnie ze swoimi deklaracjami i odbywasz szczere dyskusje z koleżankami i kolegami z zespołu, dołączasz tym samym do grona niezawodnych członków swojej społeczności. Tacy ludzie są uważani za uczciwych i prawych, a inne osoby należące do grupy okazują im poważanie.

3. Zachowuj skromność. Trzeci z przedstawianych przeze mnie przymiotów pomaga w rozwoju każdej osobie należącej do zespołu, ponieważ skromni członkowie takiej grupy skupiają się na poprawie sytuacji całego zespołu, a nie tylko własnego położenia. Gdy poczuwasz się do odpowiedzialności, uczysz się na własnych błędach, zabiegasz o informacje zwrotne i okazujesz wdzięczność, zasługujesz jako członek zespołu na miano skromnego. Wiedz, że tacy ludzie są doceniani przez koleżanki i kolegów.

4. Przejawiaj pozytywne nastawienie. Zespoły, w których dominuje pozytywne nastawienie, mają więcej energii, która pozwala im dokonywać niezwykłych rzeczy. Członkowie zespołu okazujący indywidualnie pozytywne nastawienie mają też korzystny wpływ na energię okazywaną przez całą grupę. Jeśli rezygnujesz z negatywnych działań (w tym z plotkowania), komplementujesz innych i cieszysz się z sukcesów koleżanek i kolegów, stajesz się członkiem zespołu przejawiającym pozytywne nastawienie. Tego rodzaju osoby są uważane przez resztę zespołu za źródło dobrej i udzielającej się innym energii.

5. Traktuj innych z szacunkiem. Członkowie, którzy okazują szacunek swoim zespołom, mają korzystny wpływ na relacje panujące w takich grupach. Przejawianie szacunku pozwala budować w zespole zaufanie, jedność i więzi. Na miano osoby okazującej innym szacunek zasługujesz wtedy, gdy traktujesz koleżanki i kolegów z życzliwością, starasz się ich zrozumieć i przejawiasz empatię. Osoby okazujące innym szacunek są lubiane i szanowane przez swoje zespoły.

6. Dąż do wielkości. Wybitni członkowie zespołów pokazują drogę innym i właśnie coś takiego jest sednem szóstego z opisywanych przeze mnie przymiotów. Skupianie się na dążeniu do wielkości jest dla osób w różnych zespołach fantastyczną okazją, by brać na siebie obowiązki przywódcze i motywować swoje grupy do rozwoju. Robiąc dużo więcej niż to, co do ciebie należy, zachowując świadomość wizji i celów swojego zespołu, przedstawiając rozwiązania problemów, przeznaczając czas na własny rozwój i stanowiąc dla koleżanek i kolegów źródło inspiracji, wcielasz się tym samym w rolę lidera bądź liderki i stajesz się wspaniałym członkiem zespołu. Osoby wchodzące w skład takiej grupy czerpią inspirację z postawy swoich wybitnych koleżanek i kolegów.

W kolejnych rozdziałach opiszę bardziej szczegółowo każdy z powyższych sześciu przymiotów. Chociaż z perspektywy sukcesu twojego zespołu ważne jest to, by przejawiali je wszyscy członkowie grupy, to jednak do tych rzeczy, na które masz bezpośredni wpływ, zalicza się tylko twoje indywidualne zaangażowanie. Jeśli marzy ci się zespół złożony z bezinteresownych, godnych zaufania, skromnych osób prezentujących pozytywne nastawienie, okazujących innym szacunek i dążących do wielkości, zadbaj o przejawianie przez siebie wszystkich tych cech w praktyce. Nie czekaj, aż do takich zmian w zespole doprowadzi wasz lider lub inne osoby z grupy. Weź sprawy w swoje ręce.

Podobnie jak w przypadku pracy z orkiestrą żaden dyrygent nie będzie w stanie wydobyć z artystów zbyt wiele, jeśli muzycy nie ćwiczą, tak i lider lub liderka twego zespołu będzie mieć związane ręce, jeżeli wraz z koleżankami i kolegami nie podejdziecie z indywidualnym zaangażowaniem do pracy zespołowej. TY jednak możesz sobie obiecać, że ze swojej strony będziesz robić wszystko, co w twojej mocy.

Pamiętaj, że masz możliwość wniesienia do zespołu czegoś naprawdę szczególnego! Twoja wybitność może się stać wzorem do naśladowania dla twoich koleżanek i kolegów. Książka, którą trzymasz właśnie w rękach, traktuje o TOBIE. Niech ten tekst stanie się dla ciebie okazją do tego, by poprzez pracę nad sobą zmieniać na lepsze swój zespół. Nie tylko zaczniesz okazywać większe zaangażowanie jako osoba zaliczana do tej grupy, ale staniesz się również lepszym mężem lub żoną, bratem lub siostrą, rodzicem bądź przyjacielem czy przyjaciółką. A to z tego powodu, że zasady, które przedstawię w tej książce, znajdują zastosowanie we wszystkich relacjach międzyludzkich. Zachęcam cię do lektury, dzięki której odkryjesz, w jaki sposób te potężne przymioty mogą odmienić twoje życie.

Dodatkowa uwaga: na końcu każdego podrozdziału albo opisu danej zasady znajdziesz kilka pytań, które powinny ci pomóc w stosowaniu w praktyce wniosków wyciągniętych z lektury. Przeznacz proszę trochę czasu na staranne przemyślenie swoich odpowiedzi.

Oprócz tego na końcu książki znajdziesz też formularz samooceny. Skorzystaj z niego, by dowiedzieć się, jak radzisz sobie w ramach zespołu.

Bardziej szczegółowe informacje na temat stosowania zasad przedstawionych w książce znajdziesz pod adresem:https://www.michaelgrogers.com/books-products.

1.

Okazuj bezinteresowność

Za odnoszącym sukcesy zespołem kryją się przepełnione bezinteresownością i troską serca członków tej grupy.

Wojna secesyjna była jednym z najbardziej krwawych i okrutnych konfliktów w historii Stanów Zjednoczonych. Starcia pochłonęły co najmniej 620 tysięcy ofiar, co stanowiło „mniej więcej 2,5 procent całej ówczesnej populacji kraju”[1]. To więcej niż suma ofiar wszystkich innych amerykańskich wojen, „od wojny o niepodległość aż po wojnę w Wietnamie”[2].

Zimą 1862 roku siły generała armii konfederatów Roberta E. Lee wygrały kilka ważnych bitew na wschodzie, zwyciężając również w dosyć jednostronnym i krwawym starciu w Wirginii, które przeszło do historii pod nazwą bitwy pod Fredericksburgiem. Z perspektywy sił Unii była to jedna z najważniejszych, a zarazem najbardziej druzgocących bitew w całej wojnie secesyjnej. Gdy prezydent Stanów Zjednoczonych Abraham Lincoln dowiedział się, jakie straty poniosła armia Unii pod Fredericksburgiem – tracąc tam jedną dziesiątą swoich żołnierzy, którzy wzięli udział w tej bitwie – zawołał: „Jeśli istnieje miejsce gorsze niż piekło, właśnie tam teraz jestem”[3].

Początkowo kampania w okolicach Fredericksburga wyglądała z perspektywy unionistów nader obiecująco, ale sytuacja szybko się zmieniła na gorsze za sprawą nieudolności i opóźnień wynikających z biurokracji. 13 grudnia 1862 roku armia Unii zaatakowała pozycje Konfederacji na Marye’s Heights, sporym wzniesieniu górującym nad Fredericksburgiem. Konfederaci ufortyfikowali się za kamiennym murem, którym opasany był grzbiet – okopali się w taki sposób, że byli niewidoczni dla unionistów.

Gdy armia Unii ruszyła do ataku, wpadła w pułapkę zastawioną przez ukrywających się konfederatów. Rankiem 14 grudnia liczba ofiar po stronie Unii przekroczyła 12 tysięcy; niektórzy unioniści zbliżyli się do prowadzących ostrzał przeciwników na odległość niecałych 50 metrów[4].

Wśród ofiar pozostałych na polu bitwy nie brakowało żywych – cierpieli z powodu ran, zimna i pragnienia. W ciągu tej długiej nocy żołnierze obu stron musieli przez wiele godzin wysłuchiwać krzyków i jęków. Kilku świadków opisywało później te głosy jako „niesamowite, nie z tej ziemi, trudne do słuchania i zniesienia”. Słuchanie tych, którzy „leżeli ranni na tym wzgórzu, z dala od swoich domów, łamało serca żołnierzy walczących po obu stronach tego konfliktu”[5].

Richard Rowland Kirkland, dziewiętnastoletni sierżant walczący po stronie Konfederacji, nie był w stanie dłużej słuchać jęków rannych. Rankiem 14 grudnia zapytał swego dowódcę, czy mógłby przejść na drugą stronę muru i podać wodę cierpiącym unionistom, których widać było z okopu. Młody sierżant oznajmił swojemu dowódcy: – Całą noc i cały dzień słyszę, jak ci nieszczęśnicy błagają o wodę. „Wody! Wody!”. Już dłużej tego nie zniosę. Przyszedłem prosić o pozwolenie, bym mógł do nich pójść i dać im wody[6].

Przełożony początkowo odrzucił prośbę Kirklanda ze względu na grożące chłopakowi niebezpieczeństwo, ale potem zmienił zdanie. Richard zawiesił sobie na szyi kilka manierek, po czym – ku zaskoczeniu żołnierzy obu walczących z sobą stron – przeskoczył przez mur i zaczął udzielać rannym pomocy, której tak bardzo potrzebowali. Natychmiast padło kilka strzałów, gdyż część unionistów sądziła, że Kirkland ma zamiar krzywdzić rannych. Gdy jednak żołnierze uświadomili sobie, na co właśnie patrzą, strzelanina błyskawicznie ucichła.

Sierżant Kirkland podchodził do kolejnych rannych, starając się im pomóc najlepiej, jak tylko potrafił – jednego okrył własną kurtką, innym podawał wodę. Przez następne półtorej godziny wielokrotnie przekraczał z manierkami mur, za którym kryli się konfederaci; roznosił rannym przeciwnikom wodę wśród niosących się po całym polu bitwy błagań: „Wody, wody, na litość boską, wody!”[7].

Był to płynący z głębi serca, przesycony miłością akt służenia innym – czyn, który przynajmniej na chwilę odsunął na dalszy plan okrucieństwa wojny.

Opisywany tu sierżant był bezinteresownym bohaterem, który ryzykował własne życie, by pomóc nieprzyjaciołom (których zaledwie dzień wcześniej z narażeniem życia starał się pokonać). Nie pomylę się raczej, jeśli teraz stwierdzę, że najprawdopodobniej nigdy nie dojdzie do sytuacji, w której ktoś poprosi cię o narażanie życia dla członka twojego zespołu – a tym bardziej dla przedstawiciela grupy, z którą rywalizujesz – aczkolwiek nie zabraknie ci okazji, by bezinteresownie stawiać cudze potrzeby wyżej od własnych, tak jak zrobił to Richard Kirkland. Za odnoszącym sukcesy zespołem kryją się przepełnione bezinteresownością i troską serca członków takiej grupy.

Jeśli zespół ma odnosić sukcesy, musi przede wszystkim zjednoczyć osoby, które chcą dawać więcej, niż otrzymują; które chętnie i aktywnie służą innym; które myślą najpierw o innych, a własne potrzeby stawiają na ostatnim miejscu; które przedkładają sukces zespołu nad indywidualne osiągnięcia. Gdy członkowie zespołu myślą najpierw o innych, w istocie bardzo niewiele tracą, natomiast dużo więcej zyskują, czego dowodzi przedstawiona poniżej historia.

Dwaj bracia prowadzili wspólnie rodzinne gospodarstwo. Jeden był żonaty i miał liczną rodzinę; drugi był kawalerem. W ostatecznym rozrachunku dzielili się po równo zarówno płodami rolnymi, jak i zyskami.

Któregoś dnia ten z braci, który nie miał żony ani dzieci, pomyślał: „To nie w porządku, że dzielimy się po równo tym, co wyprodukujemy i zarobimy. Ja nie posiadam rodziny i mam niewielkie potrzeby”. Każdej nocy zabierał więc worek ziarna ze swojego spichlerza, przekradał się przez pole, które oddzielało domy obu braci, a następnie podrzucał ziarno do spichlerza brata.

W tym samym czasie jego żonaty brat doszedł do wniosku: „To nie w porządku, że dzielimy się po równo zbiorami i zarobkami. Ja jestem przecież żonaty, a w przyszłości zawsze mogę liczyć na wsparcie żony i dzieci. Mój brat nie ma jednak nikogo, kto by się o niego zatroszczył”. W tej sytuacji on również co noc zabierał ze swego spichlerza worek ziarna, po czym podrzucał je bratu.

Obaj mężczyźni przez lata nie mogli się nadziwić, że zapas ziarna w ich spichlerzach nigdy się nie zmieniał. Pewnej ciemnej nocy wpadli jednak na siebie i po chwili uświadomili sobie, jak sprawy się mają. Odrzucili niesione worki, po czym mocno się uścisnęli[8].

Gdy osoby należące do zespołu stawiają na pierwszym miejscu potrzeby swoich koleżanek i kolegów, praca zespołowa przynosi korzyści wszystkim członkom tej grupy. Ten, kto przypisuje innym zasługi, niejednokrotnie poprawia też własną renomę. Osoba, która służy innym, staje się często szczególnie lubiana. Ten zaś, kto zawsze myśli przede wszystkim o innych, jest powszechnie kochany.

Kiedy moje dzieci dorastały, zapytałem je, czy chcą, żebym podzielił się z nimi tajemnicą dotyczącą tego, jak zdobyć wielu przyjaciół. Gdy skończyły już przewracać oczami (co było częstą reakcją na „mądrości” prezentowane niekiedy przez tatę), powiedziałem, by stawiały innych na pierwszym miejscu. Doradziłem im, by szukały sposobów, dzięki którym mogłyby służyć innym, obdarzać ich szczerymi komplementami, a także pomagać przyjaciołom i członkom swoich zespołów w stawaniu się lepszymi ludźmi; zasugerowałem również, aby się modliły o to, by potrafiły okazywać innym więcej miłości. W tej idei kryje się niezwykła moc!

Stare chińskie powiedzenie głosi: „Jeśli chcesz sobie zagwarantować szczęście trwające godzinę – idź się zdrzemnąć. Jeżeli pragniesz zapewnić sobie szczęście na jeden dzień – wybierz się na ryby. Gdyby zależało ci na szczęściu utrzymującym się przez miesiąc – zawrzyj związek małżeński. Jeśli marzy ci się szczęście trwające rok – postaraj się odziedziczyć fortunę. Jeżeli jednak pragniesz szczęścia, które będzie ci towarzyszyć przez całe życie – pomagaj innym”[9].

Służ innym

Najlepszym sercem jest to, które służy innym.

Kilka lat temu miałem okazję jeść lunch z przyjacielem, który jest pracownikiem pogotowia ratunkowego w naszym lokalnym szpitalu. Siedzieliśmy wygodnie w zaciszu boksu w naszej ulubionej meksykańskiej restauracji i zajadaliśmy tortille z salsą, otoczeni przez sombrera, barwne hiszpańskie dzieła sztuki oraz cichą muzykę. To był idealny lunch!

Zadałem wtedy przyjacielowi pytanie, które całkowicie odmieniło mój sposób postrzegania zespołów: „Jak wygląda praca zespołowa w pogotowiu ratunkowym?”. Odpowiedział, że najważniejsza jest świadomość potrzeb wszystkich członków grupy, a także wiedza o tym, jak im pomagać i jak im służyć. Jeśli osoby wchodzące w skład zespołu skupiają się na potrzebach koleżanek i kolegów, ratują w ten sposób, całkiem dosłownie, ludzkie życie.

W tamtym okresie koncepcja przywództwa służebnego sprowadzała się, w moim rozumieniu, do tego, że liderzy są przede wszystkim sługami. Wielu przywódców duchowych skupiało się głównie na służeniu ludziom – do tej grupy należeli Jezus, Mahomet, Budda i liczne grono osób żyjących w naszych czasach, jak chociażby matka Teresa. Od chwili, kiedy usłyszałem odpowiedź mojego przyjaciela, zacząłem jednak rozmyślać również nad służebną pracą zespołową.

Wielu z nas chętnie służy innym w swoich domach, kościołach czy nawet społecznościach, ale rzadko widujemy takie zachowania w naszych zespołach. Gdy jednak członkowie zespołu skupiają się wzajemnie na potrzebach innych osób ze swej grupy, dzieje się coś wspaniałego, ponieważ wszyscy jednoczą siły. Gdy członkowie zespołu stają się dla siebie sługami, poziom dbałości i zaufania wewnątrz takiej grupy znacząco rośnie. Nazywam to „efektem służenia innym”.

To pozytywne zjawisko występuje wtedy, gdy ludzie zaczynają służyć innym. Służąc, w coraz większym stopniu okazują miłość i troskę tym, którym służą. W miarę jak ich miłość i troska o innych przybierają na sile, wzmaga się również chęć służenia im. Służ więcej, kochaj bardziej. Kochaj bardziej i pragnij służyć więcej. Cóż za wspaniała postawa i wzór, zarówno w odniesieniu do pracy zespołowej, jak i – co ważniejsze – do życia!

Znakomitym przykładem tego rodzaju zachowań przepełnionych miłością i służbą jest rodzicielstwo. Tuż po przyjściu na świat dziecko jest całkowicie zależne od swoich najbliższych. Jego aktywność sprowadza się do jedzenia, spania, ślinienia się i brudzenia pieluszek, podczas gdy rodzice niestrudzenie je karmią, zmagają się z niedoborem snu, wycierają wszystkie oślinione przedmioty i zmieniają pieluszki. Miłość rodziców do dziecka rośnie i pogłębia się pomimo wzrastającej liczby jego potrzeb. Koncepcja miłości i służby na tym się jednak nie kończy. Podczas gdy rodzice nieustannie troszczą się o swoje małe dziecko, jego miłość do rodziców również staje się coraz głębsza.

Czy zdarzyło ci się kiedyś, że jakaś inna osoba z twojego zespołu zrobiła dla ciebie coś miłego? Co sobie wtedy o niej pomyślałaś lub pomyślałeś? Jeśli jesteś taki bądź taka jak większość ludzi, ten uczynek zapadł ci w pamięć, skłaniając cię do okazywania tej osobie większej sympatii. Zetknięcie się z takim przejawem życzliwości najprawdopodobniej trwale odmieniło twoje postrzeganie tej osoby przy wszystkich okazjach, kiedy się spotykaliście.

Wiele lat temu nasza rodzina przeniosła się w miejsce, które było oddalone od naszego dotychczasowego domu o kilka stanów. W okolicy, w której mieliśmy zamieszkać, nie znaliśmy absolutnie nikogo. Wynająłem dwie największe ciężarówki, jakie były dostępne, a następnie zapakowałem je pod sufit naszym dobytkiem. Jedyną pomocą, na jaką mogłem liczyć przy ich rozładowaniu, byli moi dwaj nastoletni synowie oraz ojciec (który miał chory kręgosłup).

W upalny lipcowy dzień podjechaliśmy pod nasz nowy dom. Byliśmy bardzo zmęczeni długą drogą i brakiem snu. Perspektywa rozładunku nie była niczym radosnym. Wtedy jednak jak spod ziemi wyrosło ośmiu mężczyzn z sąsiedztwa, którzy pomogli nam rozładować obie wielkie ciężarówki. Po godzinie, może dwóch, nasza przeprowadzka dobiegła końca! Choć to wszystko wydarzyło się wiele lat temu, wciąż pamiętam każdego z tych mężczyzn, a za każdym razem, gdy któregoś z nich widzę, w moim sercu pojawiają się ciepłe uczucia, zaś w głowie – myśl o tym, jak bardzo pomogli tamtego dnia mnie i mojej rodzinie.

Co więcej, gdy robimy dla kogoś coś miłego, zmianie ulega nie tylko sposób, w jaki ten ktoś nas postrzega, ale również to, jak my spoglądamy na tę osobę. Czy możesz sobie wyobrazić, że w zespole każdy stara się pomóc innym, podobnie jak nasi sąsiedzi, którzy wyszli z inicjatywą i pomogli nam podczas przeprowadzki? Czy wiesz, jak pozytywnie coś takiego wpłynęłoby na twój zespół?

Służąc innym członkom swojego zespołu, możesz sprawić, że fantastyczne rzeczy będą się działy nie tylko w tej grupie, ale również w twoim życiu osobistym. Mahatma Gandhi powiedział kiedyś: „Najlepszym sposobem, by odnaleźć siebie, jest zatracić się w służbie innym”[10]. Służenie innym jest doskonałym lekarstwem na przygnębienie lub kiepski nastrój. Gdy następnym razem dopadnie cię chandra, zrób coś miłego dla jakiejś osoby, na przykład dla kogoś z twego zespołu. Twoja energia i podejście zaczną się zmieniać, w miarę jak będziesz podejmować działania na rzecz innych. Warto przypomnieć tu słowa Marka Twaina: „Najlepszą metodą, by poprawić sobie nastrój, jest podjąć próbę poprawienia nastroju komuś innemu”[11].

Naukowcy