Zdrowe dziecko w zgodzie z naturą - Karolina Szaciłło, Maciej Szaciłło - ebook

Zdrowe dziecko w zgodzie z naturą ebook

Szaciłło Karolina, Maciej Szaciłło

4,2

Opis

Każdy troskliwy rodzic chce, by jego dziecko cieszyło się zdrowiem. Dowiedz się jak dbać o nie w zgodzie z naturą!

Najstarszy system medyczny świata – licząca ponad 5 tysięcy lat ajurweda – nie tylko dysponuje wiedzą jak zachować zdrowie w każdym aspekcie naszego życia, ale też krok po kroku uczy jak zapobiegać, aby później nie leczyć. Korzystając z jej wskazówek, możemy dbać nie tylko o nasze zdrowie i szczęście, ale również zatroszczyć się o odporność i zdrowie naszych dzieci.

 

Według ajurwedyjskich zasad żyją nie tylko Maciek i Karolina, ale również ich synek – Jaś. I podobnie jak rodzice, cieszy się zdrowiem w zgodzie z naturą.

 

 

Karolina i Maciej Szaciłło

Eksperci od zdrowego żywienia oraz ekologicznego trybu życia. Wspólnie prowadzą kursy, szkolenia oraz warsztaty zdrowego gotowania i medytacji. Autorzy popularnych poradników dietetycznych, m.in. Depresja. Jedzenie, które leczy, Zdrowa tarczyca, dwóch części Jedz i pracuj nad własnym zdrowiem, Jedzenie, które leczy, Detoksy, Jem (to co) kocham i chudnę.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 212

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,2 (6 ocen)
2
3
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




© Copyright by Wydawnictwo Zwierciadło Sp. z o.o., Warszawa 2021 Text © copyright by Karolina i Maciej Szaciłło 2021
Konsultacja merytoryczna i przygotowanie ramek „Doktor nauk o zdrowiu radzi”: HANNA STOLIŃSKA
Konsultacja merytoryczna i przygotowanie ramek „Zdaniem konsultanta ajurwedyjskiego”: PRZEMEK WARDEJN
Redakcja i korekty: Melanż
Projekt okładki i makiety: Paweł Panczakiewicz/PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN®
Skład oraz łamanie: Bogna Sosnowska/PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN®
Zdjęcie na okładce: Kristina Igumnova26/Shutterstock
Zdjęcia potraw i zdjęcia reportażowe: KAROLINA I MACIEJ SZACIŁŁO
Pozostałe zdjęcia: iStock (41, 49, 55, 58-59, 60, 63, 64-65, 67, 86, 90, 93, 97, 100, 106, 113, 131, 138, 144, 178, 248, 264, 273, 283, 284); Unsplash (17, 22, 23, 26, 29, 35, 44, 56, 61, 76, 85, 105, 107, 130, 263, 274, 275, 276, 280)
Dyrektor produkcji: ROBERT JEŻEWSKI
Wydawca zastrzega, że nie ponosi odpowiedzialności za skutki zdrowotne. Stosowanie metod przedstawionych w książce powinno odbywać się po konsultacji z lekarzem.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukowanie, kopiowanie w urządzeniach przetwarzania danych, odtwarzanie w jakiejkolwiek formie oraz wykorzystywanie w wystąpieniach publicznych tylko za wyłącznym zezwoleniem właściciela.
ISBN 978-83-8132-253-9
Wydawnictwo Zwierciadło Sp. z o.o. ul. Widok 8 00-023 Warszawa tel. (22) 312 37 12 Dział handlowy:[email protected]
Konwersja:eLitera s.c.

Ajurweda dla najmłodszych

KAROLINA: „Mamusiu, zobac, zlobiłem dla ciebie zesycik. Będzies w nim mogła pisać książkę. Zobac, jak się otwiera” – podekscytowany Jaś przybiegł do mnie, gdy siedziałam w bezruchu, patrząc na niezapisaną stronę w komputerze. Była końcówka lutego. Dwa miesiące wcześniej przeprowadziliśmy się na wieś. Odkąd mieszkamy w towarzystwie drzew, nasz syn stał się zdecydowanie spokojniejszy. Godzinami bawi się na dworze. Siedzi w pokoju i konstruuje „wynalazki” z kartonu. „Dziękuję ci, kochanie. Ale mamusia jakoś dziś nie potrafi niczego sensownego wymyślić” – przytuliłam go. Kiedy trzymałam go w swoich objęciach, nagle przyszło. Przed oczami zobaczyłam uśmiechnięte twarze Karolki i Jagody, naszych dziewczynek, ukochanych córek Maćka. Uśmiechnięte lub niezadowolone. Szczęśliwe lub nadąsane twarze. Twarze wszystkich cudownych dzieci, które w ostatnich latach pojawiły się w moim życiu. Przejęte twarze ich rodziców, którzy wkładają mnóstwo energii, aby zachęcić je do zjedzenia kawałka papryki, marchewki lub selera. Zaciekawione twarze ich mam i ojców w momencie, w którym zadają nam najczęściej podobne pytania. „Czy napiszecie coś o odżywianiu wegetariańskim dla dzieci?” lub „A co ajurweda mówi o diecie dla najmłodszych?” lub „Jak to zrobiliście, że Jaś je awokado i przyprawy?”. Liczba pytań z roku na rok rośnie, więc postanowiliśmy napisać książkę Zdrowe dziecko w zgodzie z naturą. Oboje z Maćkiem poczuliśmy, że nie chcemy się w tej książce zatrzymać na samej diecie. Podobnie jak w życiu chcemy pójść o kilka (a może nawet kilkanaście) kroków dalej. Pragniemy pisać o emocjach, o relacjach. O tym, jak owe emocje i relacje wpływają na rozwój naszego dziecka. Oddziałują na jego wybory życiowe i żywieniowe. Jak te wybory przekładają się na smaki pojawiające się na jego talerzu. Pragniemy też, jak we wszystkich dotychczasowych książkach, łączyć współczesną dietetykę z ajurwedą, najstarszą nauką o zdrowiu. Czytasz te słowa i zastanawiasz się, co w takim razie znajdziesz na kolejnych stronach Zdrowego dziecka?

W pierwszym rozdziale opowiemy o ajurwedzie i dzieciach. Będzie to krótkie wprowadzenie do tego starożytnego systemu, z którego dowiesz się, jak powietrze, przestrzeń, ogień, woda i ziemia, budujące każdy najmniejszy fragment otaczającej nas rzeczywistości, wpływają na zdrowie, nastawienie i odporność twojego dziecka. Po nim przeczytasz rozmowę z dr Radhą Jindal, pediatrą ajurwedyjską z Indii, która od kilku lat pracuje w Polsce. Pani doktor, prywatnie mama dwójki dzieci, opowie m.in. o tym, jak kondycja psychofizyczna rodziców w momencie poczęcia rzutują na naturę dziecka. Podpowie, jak dbać o odporność przy pomocy odpowiednio zbilansowanej diety. Jak zapobiegać, aby później nie leczyć. W PrzyGOTUJ się do gotowania już tradycyjnie omówimy najważniejsze zasady kuchni ajurwedyjskiej. Krok po kroku opiszemy, dlaczego płukanie i moczenie roślin strączkowych czy gotowanie świeżych, domowych posiłków są kluczowym elementem codziennej praktyki dbania o zdrowie całej rodziny. Wspólnie przygotujemy m.in. tzw. gomasio (makrobiotyczną sól sezamową), panierkę z mąki z ciecierzycy czy tradycyjne ghee, masło sklarowane. Wszystkie powyższe posłużą nam następnie w trakcie gotowania wiosenno-letniego i jesienno-zimowego, rodzinnego menu. W Dziecięcym jadłospisie wyjaśnimy, dlaczego zdaniem zarówno najstarszej nauki o życiu, jak i współczesnej dietetyki, najlepiej jest karmić na początku dziecko wyłącznie piersią (jeśli mamy oczywiście taką możliwość). Etapami omówimy pierwsze pokarmy, które mogą pojawiać się w diecie maluszka. Skupimy się na metodach obróbki termicznej oraz pierwszych napojach. W końcu przejdziemy do gotowania.

Na kolejnych stronach Zdrowego dziecka znajdziesz pomysły na śniadania, drugie śniadania, obiady, kolacje i desery, oparte na sezonowych i w znakomitej większości (ale nie wyłącznie) lokalnych produktach. Jak we wszystkich naszych dotychczasowych książkach, menu w Zdrowym dziecku jest dostosowane odpowiednio do okresu jesieni i zimy oraz wiosny i lata.

Książkę zamykają Leki z roślinnej apteki, czyli rozdział w całości poświęcony naturalnym sposobom, które pomogą twojemu dziecku wrócić do równowagi i zdrowia w przypadku m.in. przeziębienia czy biegunki. W ostatnim rozdziale Wanda Kruszyńska, konsultantka, terapeutka i doula ajurwedyjska, opisuje, również krok po kroku, jak wykonać cudowny masaż olejowy dziecka.

Jak wspomnieliśmy na początku, ta książka jest przykładem dialogu i łączenia. I choć w tytule znajdziecie słowo „ajurweda”, to na wszystkich stronach Zdrowego dziecka „prowadzi ona rozmowę” ze współczesną dietetyką. Starożytność w ten sposób łączy się z nowoczesnością. Przeplata się i uzupełnia. Dokładnie tak, jak dzieje się w naszym życiu. Starożytną mądrość ajurwedy reprezentuje m.in. wspomniana dr Radha Jindal, która ma wieloletnie doświadczenie pracy z dziećmi zarówno w Indiach, jak i w Polsce. Dr Radha ukończyła studia na Rajiv Gandhi University oraz Sri Sri University w Bangalore z tytułem lekarza ajurwedyjskiego (specjalizacja pediatria). Swoją wieloletnią karierę poświęciła najmłodszym. Przeprowadziła wiele badań mających na celu poprawę odporności dzieci i młodzieży. Starożytną mądrość ajurwedy reprezentuje również Przemysław Wardejn, nasz wieloletni przyjaciel, a ponadto konsultant ajurwedyjski, trener interpersonalny, nauczyciel medytacji i instruktor jogi. Ajurwedą zajmuje się ponad 15 lat. Uczył się jej w Kanadzie, Niemczech, Stanach Zjednoczonych, Polsce, ale przede wszystkim w Indiach. Podczas swoich kilkunastu pobytów w tym kraju spędził wiele miesięcy w rożnych klinikach ajurwedyjskich. Dyplom konsultanta uzyskał w Ayuskama Institute w Rishikesh. Jest twórcą aplikacji mobilnej do medytacji slowonline.org. Przemek jest autorem ramek Zdaniem konsultanta ajurwedyjskiego.

Pod kątem współczesnej dietetyki całą książkę sprawdziła i uzupełniła merytorycznie Hanna Stolińska, dietetyczka kliniczna i doktor nauk o zdrowiu. Hania publikuje regularnie w dodatku Zdrowie „Gazety Wyborczej”, pojawia się na antenie znanych i lubianych programów telewizyjnych. Na co dzień układa diety m.in. dla dzieci na diecie wegetariańskiej. Hania jest autorką ramek Doktor nauk o zdrowiu radzi. Pomogła nam również zbilansować całe menu.

Uwaga

Całe menu w Zdrowym dziecku w zgodzie z naturą, podobnie jak wszystkie wskazówki dietetyczne, opisane zioła i przyprawy, naturalną suplementację, techniki oddechowe, medytacje, zabiegi (m.in. olejowe), szczególnie w przypadku poważnych zaburzeń i przewlekłych chorób, należy skonsultować z lekarzem (prowadzącym lub integracyjnym, czyli łączącym medycynę naturalną z konwencjonalną). Może on również pomóc wybrać optymalną dietę dziecka. Wszystkie opisane w Zdrowym dziecku w zgodzie z naturą naturalne metody, przyprawy, dieta, a nawet masaże olejowe czy medytacje mogą być uzupełnieniem terapii specjalistycznej. Przestrzegamy również przed zmniejszaniem dawek lub rezygnowaniem z przyjmowania leków na własną rękę.

Najstarsza nauka o życiu

KAROLINA: „Nie wiem, co się dzieje, ale zupełnie nie mam weny. Siadam przed komputerem i godzinami patrzę na niezapisaną kartkę...” – żaliłam się Iwonie, naszej zaprzyjaźnionej terapeutce, pracując nad Zdrowym dzieckiem w zgodzie z naturą. „A zastanawiałaś się nad tym, jaką masz relację z twoim Wewnętrznym Dzieckiem? Czy kochasz tę małą, czasami niesforną dziewczynkę? Czy dajesz jej czas na zabawę? Czy pozwalasz jej w pełni rozwinąć skrzydła? Póki tego nie zrobisz, nie będziesz w stanie w pełni zadbać o dziewczynki, o Jasia. A tym bardziej pisać książki w całości zadedykowanej dzieciom...” – powiedziała z miłością. Na początku poczułam opór. Mniej więcej w środku tej wypowiedzi zebrało mi się na płacz. Pierwsza łza popłynęła po prawym policzku. Kolejna po lewym. Po nich pojawiło się jeszcze więcej łez. Łez wzruszenia, zadziwienia i zrozumienia. Łez radości, wdzięczności. Łez smutku i bólu zarazem. W trakcie tej krótkiej telefonicznej rozmowy zobaczyłam bardzo wyraźnie, że przez całe lata zaniedbywałam moje wewnętrzne dziecko. Prawie całą energię życiową przerzuciłam na pracę. Miałam mało czasu na spacery, robienie babek z piasku czy zabawę w chowanego. Nie dbając o potrzeby tej wewnętrznej, pięcioletniej dziewczynki, nie byłam w stanie w pełni zrozumieć potrzeb Jasia. Odmawiałam sobie prawa do spontaniczności, do lekkości, do zabawy, więc automatycznie miałam opór przed zatracaniem się w zabawie z dziećmi. Medytacja, oddech, terapia, ale również praca nad Zdrowym dzieckiem pomogły mi uświadomić sobie, skąd bierze się mój opór. Może zabrzmi to dziwnie, ale gotując razem z Maćkiem potrawy dla najmłodszych, sama odbyłam „podróż” do czasów swojego dzieciństwa. Poczułam ciepło i miłość płynącą z każdego gestu mojej babci przygotowującej pierogi ruskie czy kluski na parze z jagodami. Poczułam słodycz i gorycz różnych momentów swojej młodości. W końcu całą sobą poczułam, że póki nie przytulę i nie pokocham swojego „wewnętrznego dziecka”, tej małej, niegdyś często smutnej, dziewczynki; póki nie odpuszczę lękowej kontroli; póki nie poczuję się bezpiecznie; póki sobie nie wybaczę, to nie nawiążę zdrowej, czystej i wypełnionej oceanem miłości relacji z Karolą, Jagodą i Jasiem. Bo „zdrowe dziecko” jest wypadkową wielu składowych. Jest rezultatem miłości, którą darzą go rodzice. Jest odbiciem ich relacji między sobą, ale również ich kontaktu z wewnętrznym „ja”. Jest odbiciem wszystkich jego relacji, które nawiązuje z dziadkami, rodzeństwem, a następnie z rówieśnikami. Lustrzanym odbiciem środowiska, w którym rośnie. Jest tym, co je. Tym, co czuje. Tym, co ogląda, czyta i rejestruje za pomocą zmysłów. Jest wielopoziomowym organizmem, złożonym z wzajemnie przenikających się warstw. Składa się z ciała, umysłu (w tym emocji), relacji społecznych i duszy, czyli ze wszystkich 4 poziomów zdrowia oraz równowagi, o których mówi ajurweda. To one warunkują jego zdrowie. Jego odporność. Jego szczęście. To prawda, że w Zdrowym dziecku skupiamy się w dużej mierze na ciele i diecie. Jednak poprzez smaki, konsystencje i zapachy, wpływamy również na umysł, na emocje. Opowiadamy też o oddechu, o zabiegach olejowych, o medytacji. A podstawą jest ajurweda, starożytny system, który pomaga zrównoważyć wszystkie poziomy życia.

Czym jest ajurweda?

Samo słowo pochodzi od sanskryckiego ayur – oznacza „zdrowie” lub „życie” – i veda, czyli „wiedza”. Ajurweda jest więc najstarszą nauką o zdrowiu, która liczy sobie blisko 5 tysięcy lat. Na dodatek nauką, którą od 1979 roku akredytuje Światowa Organizacja Zdrowia i klasyfikuje jako: „koncepcję zdrowia i terapii”. Warto wspomnieć, że ajurweda jest jednym z niewielu systemów medycyny niekonwencjonalnej, który od tysięcy lat wykorzystuje chirurgię!

Przede wszystkim ajurweda jest nauką o tym, jak nie chorować. Jak zapobiegać, a nie leczyć. W przepiękny sposób mówi o tym, jak żyć, aby jak najdłużej cieszyć się zdrowiem i szczęściem. Czy wiesz, że starożytne księgi wedyjskie wymieniają aż 6 poziomów choroby?

ZDANIEM KONSULTANTA AJURWEDYJSKIEGO

Mianem choroby w ajurwedzie określa się stan, w którym doświadczamy nawet najmniejszych zmian w funkcjonowaniu organizmu. Dzieje się tak, gdy któraś z dosz (czytaj dalej, a dowiesz się, czym jest tajemniczo brzmiąca dosza) wychodzi z równowagi, czyli jest jej za dużo.

Stadium 1. Dosza zaczyna się zbierać w swoim głównym organie: jelito grube dla vaty, jelito cienkie i dół żołądka dla pitty, góra żołądka i płuca dla kaphy. Symptomy zmiany są mało zauważalne: beknięcie, pieczenie, katar.

Stadium 2. Dosza wypełnia cały bazowy organ. Objawy jej nagromadzenia się są częstsze, ale wciąż dość rzadkie.

Stadium 3. Dosza wypełniła cały bazowy dla siebie organ i zaczyna z niego wyciekać. Objawy nasilają się, ale wciąż jeszcze często nie zauważamy narastających problemów. Uważamy to za coś normalnego, nierzadko przywykamy już do tych objawów, np. do gazów, zgagi, dodatkowych kilogramów.

Stadium 4. Dosza zaczyna krążyć po całym ciele w poszukiwaniu słabego miejsca, aby móc w nim się zagnieździć. Pojawiają się inne objawy podniesionej doszy, np. strzykające kolana, pryszcze, śluz.

Stadium 5. Dosza osadza się w organie, który mamy słabszy. Wówczas pojawiają się pierwsze oznaki choroby, jakie znamy z terminologii medycyny alopatycznej.

Stadium 6. Następuje zwyrodnienie i degeneracja organu osłabionego przez podniesioną doszę. Wtedy najczęściej idziemy do lekarza.

Co zrobić, aby uniknąć ostatnich, najbardziej niebezpiecznych stadiów choroby?

Umiejętnie obserwować swoje ciało, które daje dość czytelne znaki już od pierwszych momentów nierównowagi. Zachowuje się trochę niczym kapiący kran. Wystarczy po prostu w odpowiednim momencie mocniej go zakręcić!

Od kogo/czego zależy, na którym poziomie choroby zatrzymamy jej rozwój? Od naszej uważności. Od naszej umiejętności łączenia zdobytej od specjalistów wiedzy z wrażliwością na zmiany zachodzące w umyśle i ciele – naszym czy naszego dziecka. Aby łatwiej owe zmiany zaobserwować, ajurweda opiera całą swoją filozofię na 5 podstawowych żywiołach i koncepcji 3 dosz.

ZDANIEM KONSULTANTA AJURWEDYJSKIEGO

Nasze ciało – dla lepszego zobrazowania zależności pomiędzy doszami – można porównać do dobrze funkcjonującego domu – wyjaśnia Przemek Wardejn. Fundament, na którym jest zbudowany – to kapha. Pokój dzienny, gdzie stoi piec i kominek, załatwiamy wszystkie bieżące sprawy – to pitta. Natomiast poddasze to przestronne miejsce, w którym lubimy figlować lub pisać wiersze – odpowiada vacie.

Jeśli jest pomiędzy tymi przestrzeniami równowaga, w domu panuje harmonia. Gdy jednak ogień płonie choć trochę poza kominkiem, powstaje pożar. Aby podtrzymać ogień w piecu, potrzeba powietrza. Jednak gdy jest go za dużo, ogień gaśnie i z upływem czasu w domu zaczyna tworzyć się wilgoć, powstaje pleśń. To najczęściej spotykany model nierównowagi w ajurwedzie. Vata, czyli nadmiar powietrza, gasi ogień trawienny, czyli pittę, i z biegiem czasu w organizmie wytwarza się śluz – kapha, a wówczas łapiemy niepotrzebne kilogramy.

Czym są nieustannie tańczące w nas żywiołyi tajemniczo brzmiące dosze?

MACIEK: Czym jest więc owa tajemnicza „dosza”? Nim ją zdefiniuję, chciałbym przenieść się kilka tysięcy lat wstecz. Do okresu, gdy starożytni riszi tworzyli Wedy. Pojawiło się w nich pojęcie „anu”. „Anu” to nic innego jak „atom”. Już wówczas wiedziano, że nie jest on cząstką elementarną (dziś nazywaną fundamentalną), czyli najmniejszą, niepodzielną częścią materii. Od lat fizycy bezskutecznie próbują ją ustalić. Okazuje się jednak, że każdą najmniejszą cząstkę udaje się podzielić. Można ją tak dzielić i dzielić w nieskończoność. Podział materii na atomy lub mniejsze kwarki wydaje się mało precyzyjny. Dlatego starożytni riszi cały wszechświat podzielili na 5 podstawowych elementów – żywiołów. Ziemia, woda, ogień, powietrze i przestrzeń budują otaczający nas świat i nas samych. Z nich składają się 3 tzw. dosze – vata, pitta i kapha. Vata, pitta i kapha to odpowiednio powietrze i przestrzeń, ogień i woda oraz woda z ziemią. Rodzimy się z jedną lub kilkoma dominującymi doszami w ciele – to one określają właśnie naszą „konstytucję”, przez ajurwedę nazywaną prakriti. W trakcie naszego życia poszczególne dosze na skutek ciągłych zmian wychodzą ze stanu równowagi. Zaczynają dominować w ciele. Jak wyjaśnił Przemek, ta dominacja dosz, innymi słowy nadmiar danego żywiołu prowadzi do chorób – zarówno psychicznych, jak i fizycznych. Podstawowym celem ajurwedy jest więc przywrócenie równowagi w organizmie.

WARTO WIEDZIEĆ

Robert Svoboda, jeden z pierwszych ludzi Zachodu, który uzyskał tytuł lekarza medycyny ajurwedyjskiej, w książce Prakriti. Odkryj swoją pierwotną naturę, wyjaśnia, jak trzy dosze manifestują się w układzie trawiennym i umyśle. I tak: vata porównuje zapamiętane informacje z nowymi danymi, a pitta przetwarza je i wyciąga wnioski; kapha z kolei daje spokój i stabilność, umożliwiającą zrozumienie ich. Na tej samej zasadzie, na której nasze ciała są zbudowane z trylionów niezależnych komórek, my wszyscy jesteśmy małymi komórkami uniwersalnego organizmu – wyjaśnia Svoboda. – W istocie wszystko, co istnieje w świecie zewnętrznym, ma swój odpowiednik w wewnętrznym wszechświecie żyjącej istoty. (...) Riszi stosowali teorię pięciu wielkich elementów, by wyjaśnić, w jaki sposób te wewnętrzne i zewnętrzne siły łączą się. (...)

Pięć elementów zagęszcza się w postaci 3 dosz: vata, pitta i kapha. Vata jest związana przede wszystkim z układem nerwowym, kontroluje wszystkie ruchy w ciele. Kapha odpowiada za stabilność i nawilżenie ciała. (...) Wszystkie procesy o charakterze pitta są związane z trawieniem lub „gotowaniem”. (...) Na poziomie komórkowym vata dostarcza do komórek składniki odżywcze i zajmuje się usuwaniem z nich produktów przemiany materii, pita trawi składniki odżywcze, aby zapewnić energię niezbędną do funkcjonowania komórek, a kapha kontroluje strukturę komórkową.

Jakie znaczenie w ajurwedzie mają smaki?

Jak można się domyślić, tysiące lat temu nie funkcjonowały pojęcia składników odżywczych, kwasów omega-3 czy witamin. Naszym przodkom zamieszkującym odległe zakątki kuli ziemskiej obce były białka, węglowodany i tłuszcze. Potrafili jednak rozpoznać tzw. naturę termiczną danego pokarmu. Określić, czy działa ona na nas po spożyciu w sposób rozgrzewający, ochładzający czy neutralny termicznie. I właśnie owa natura termiczna jest jednym z podstawowych wyznaczników jakości pożywienia zdaniem najstarszej nauki o zdrowiu. Na podstawie wspomnianych właściwości rozgrzewających lub ochładzających, konsystencji posiłku (sucha lub wilgotna) oraz smaku, ajurweda pomaga nam przyrządzić jedzenie tak, aby idealnie dopasowywało się do naszej obecnej nierównowagi, aby pomagało nam zrównoważyć dosze (innymi słowy nadmiar poszczególnych żywiołów). Aby wspierało nasz powrót do zdrowia, wzmacniało naszą odporność i dbało o nasz dobry nastrój. Zastanówmy się teraz nad tym, jaka informacja ukryta jest w poszczególnych smakach.

ZDANIEM KONSULTANTA AJURWEDYJSKIEGO

Agni w bezpośrednim tłumaczeniu to po prostu ogień. Jest jednym z pięciu żywiołów tworzących strukturę wszechświata. W naszym ciele agni odpowiada przede wszystkim za trawienie (jego przejawem jest kwas solny w żołądku) i dobry metabolizm. Miejsce głównego agni (tzw. jatharagni) to dolna część żołądka i jelito cienkie. Ogień jest podstawą dobrego zdrowia. Dlaczego? Główną przyczyną nierównowagi – zaburzonych dosz – jest właśnie niestrawiony pokarm. Tworzą się z niego toksyny. Ogień potrzebny jest także do utrzymania odpowiedniej temperatury w ciele. Ale nie tylko: agni to również siła transformująca, zarówno pokarm, jak i siła, która odpowiada za zmiany. Dlatego osoba o dobrze funkcjonującym agni będzie inteligentna i bystra.

Słodki, kwaśny, słony, ostry, gorzki i cierpki – to sześć podstawowych smaków, które wyróżnia się w ajurwedzie. Co ciekawe, idealna równowaga między nimi prowadzi do powstania tak popularnego dziś słonego, „rosołowego”, wręcz „mięsnego” smaku... umami. I choć między wymienioną „apetyczną szóstką” powinna panować harmonia, najbardziej wyczuwalnym smakiem kuchni satwicznej (czyli podnoszącej nasz poziom energii) powinna być... słodycz! Już w tym momencie warto podkreślić, że rzadko się zdarza, aby dany produkt miał tylko jeden smak. Jeden jest jednak najczęściej dominujący. Odkąd „rozsmakowałem się” w ajurwedzie, gotuję w oparciu właśnie o smaki. Nie zastanawiam się więc już, do czego pasują kurkuma czy kardamon. Wiem natomiast, że słodkawy rosół potrzebuje gorzkiej kozieradki, a kwaśny sos pomidorowy dobrze będzie się komponował z ostrością chilli i kremowym, słodkim mlekiem kokosowym. Kiedy wchodzę do kuchni, przyświeca mi jeden cel – równowaga smaków.

Słodki – to prawda, że słodki smak pada najczęstszą ofiarą wszystkich osób chcących zrzucić nadmiar kilogramów. Zwyczajnie eliminują go z diety. Jednak zdaniem ajurwedy słodycz jest najbardziej satwicznym ze smaków (w odpowiednich ilościach i przy dobrym trawieniu dającym jasność umysłu i lekkość). Warunkuje ona przyjemność i poczucie bezpieczeństwa. Jest to pewnie związane z tym, że mleko matki jest właśnie słodkie. Sprzyja też długowieczności i dodaje energii. Słodki wychładza i odżywia wszystkie komórki w naszym ciele. Jest najbardziej wskazanym smakiem dla dzieci. Jego nadmiar prowadzi jednak do otyłości, cukrzycy, odkładania się wody, zmęczenia i ospałości. W tym momencie warto dodać, że najlepszym sposobem na dostarczenie sobie słodyczy nie jest biały rafinowany cukier. Zdecydowanie lepiej sprawdzi się ta płynąca z całości pokarmowych, czyli pokarmów, które oprócz słodkiego smaku mają inne cenne wartości. Ajurweda gloryfikuje też wszystkie słodkie warzywa, takie jak dynia czy słodkie ziemniaki oraz posiadające słodki smak przyprawy (jak np. cynamon) czy ghee, masło sklarowane. Które przyprawy są słodkie? Między innymi cynamon, kardamon, koper włoski czy lukrecja.

Kwaśny – oglądaliście kiedyś programy kulinarne Jamiego Oliviera? Ja przed laty pasjami. Zawsze z mieszaniną zadziwienia i fascynacji patrzyłam na ilość oliwy, chilli oraz... soku z cytryny, którą dodawał do praktycznie wszystkich swoich potraw. I choć Jamie nie miał ugruntowanej wiedzy na temat ajurwedy, kierował się intuicją. Na jakimś poziomie czuł, że kwaśny poprawia smak potraw. Mało tego – rozgrzewa, a co za tym idzie, podsyca ogień trawienny (ułatwia więc trawienie pokarmu). Wzmacnia nasze ciało oraz ożywia i rozbudza umysł. Nawilża. Pobudza wydzielanie śliny i ułatwia przełykanie. Dodaje nam również sił. Punkt widzenia współczesnej fitoterapii jest podobny. Podkreśla, że kwaśny pobudza, sprzyja trawieniu, zwiększa apetyt i jest wiatropędny. Jednak ajurweda zwraca uwagę na to, że w nadmiarze to, co kwaśne, osłabia nasze zęby (zbyt duża ilość soku z cytryny lub octu niszczy przecież szkliwo), potęguje pragnienie i uwaga: powoduje gromadzenie się toksyn we krwi. Co ciekawe – u osób osłabionych może również prowadzić do obrzęków. Emocjonalnie kwaśny (pozytywny aspekt) zwiększa naszą umiejętność oceniania. Ocena (nie osąd) jest przecież istotnym aspektem naszego życia. Jednak nadmierne ocenianie (a tym samym zbyt duża ilość kwaśnego) może prowadzić do zazdrości, a nawet zawiści.

Które przyprawy są kwaśne? Tamarynda i sumak.

Słony – na wstępie zaznaczę, że słony występuje rzadko w świecie przypraw i ziół. Jest raczej smakiem minerałów, a nie roślin. I choć nasza współczesna dietetyka nie przepada za słonym smakiem, ajurweda ma do niego ambiwalentne podejście. Z jednej strony zauważa, że słony rozgrzewa i sprzyja trawieniu. Uspokaja, a jeśli jest takie wskazanie, również przeczyszcza (w dużych ilościach ma nawet działanie wymiotne). Doskonale uziemia. Łagodzi więc nadmiar żywiołu powietrza i przestrzeni (vata). Oczyszcza również naczynia krwionośne i nadaje smak pożywieniu (dzieci najczęściej ubóstwiają wszystko, co słone). Z drugiej strony istnieją też negatywne konsekwencje spożywania nadmiernych ilości słonego. Wywołuje pragnienie i osłabia (również męskość). Nasila infekcyjne choroby skóry i nadkwasotę. Może wywoływać krwotoki oraz m.in. dnę moczanową. Emocjonalnie w odpowiednich ilościach słony wywołuje radość życia. W nadmiarze zwiększa jednak nasze pragnienia i może prowadzić do hedonizmu.

Ostry – Czaraka Samhita, starożytna księga poświęcona ajurwedzie, dokładnie opisuje właściwości wszystkich smaków, m.in. ostrego. Smak ostry działa oczyszczająco na jamę ustną, pobudza ogień trawienny, oczyszcza pożywienie, pobudza wydzielanie substancji w jamie nosowej, powoduje łzawienie oczu oraz oczyszcza zmysły. Pomaga w leczeniu chorób związanych z powolną pracą jelit, otyłością, opuchlizną w podbrzuszu oraz nadmiarem płynów w ciele. (...) Stosowany w nadmiarze lub zbyt często osłabia męskość, ze względu na swój skutek po strawieniu. (...) Ze względu na to, że jego dominującymi żywiołami są ogień i powietrze, smak ostry wywołuje rozmaitego rodzaju uczucia pieczenia, drżenia oraz przeszywające i kłujące bóle w ciele. Emocjonalnie ostry przełamuje stagnację i pobudza do działania. W nadmiarze prowadzi jednak do rozgorączkowania, nadmiernej ekscytacji i złości.

Gorzki – gorzki dominuje w surowiźnie. Ten smak dominuje w większości zielonolistnych. Dlatego jego natura, podobnie jak natura większości roślin, wypełniona jest powietrzem. Gorzki, tak jak najczęściej surowe warzywa, wychładza, oczyszcza, osusza i pomaga pozbyć się nadmiaru śluzu. Wykazuje również działanie bakteriobójcze i antybakteryjne. W pewien magiczny sposób harmonizuje wszystkie pozostałe smaki, a ajurweda mówi nawet, że przywraca zmysł smaku”. Jednak nadmiar gorzkiego osłabia wszystkie tkanki w ciele, wysusza, potęguje bóle, a nawet zawroty głowy. Tłumi nadmierny entuzjazm, pomaga nam się skonfrontować z prawdą, ale nadmiar prowadzi też do zwiększenia braku zadowolenia z życia. Nie należy z nim więc przesadzać! Szczególnie w diecie dziecka.

Cierpki – większość oczyszczających ziół jest właśnie gorzka i ... cierpka. W podobny sposób działa sam cierpki – leczy, ściąga, osusza i oczyszcza. Cierpki jest smakiem suchym, wychładzającym i lekkim. Tak samo jak każda kuracja oczyszczająca, kieruje twoją uwagę do wewnątrz. Pomaga przyjrzeć się trudnym i często wypieranym emocjom. Jednocześnie uspokaja. Jego zbyt duża ilość w diecie działa analogicznie jak nadmiar gorzkiego. Potęguje lęki. Ponadto wysusza i może prowadzić do problemów z wypróżnianiem się. Na zakończenie ważna uwaga Przemka. Jako że wszystkie naturalne trucizny są gorzkie, jest to smak, który ma przede wszystkim pobudzić organizm do „wyrzucenia” tego, co jest w nim zbędne: czyli toksyn, a ponieważ dzieci mają ich relatywnie najmniej, powinny spożywać go najmniej ze wszystkich (ale w małych ilościach też powinien być w diecie obecny).

Jak dzięki ajurwedzie dbać o zdrowie naszych dzieci?

Na to pytanie odpowiada dr Radha Jindal, lekarz pediatrii ze specjalizacją w ajurwedzie, z wieloletnim stażem.

KAROLINA: Pani doktor, zacznijmy od początku. Jakie jest podstawowe założenie ajurwedy?

RADHA JINDAL: Podstawowym założeniem tego starożytnego systemu jest utrzymanie zdrowia. Nie skupia się więc na samej chorobie, ale na prewencji. Ajurweda wychodzi z założenia, że każdy z nas jest inny. Różnimy się nie tylko wzrostem, wagą czy kolorem włosów, ale również naszą podatnością na stres i odpornością. Inaczej trawimy. Inaczej patrzymy na świat. Dlatego, aby dobrać odpowiednią dietę i terapię, ajurweda w pierwszej kolejności skupia się na człowieku. Na jego indywidualnych cechach. Na jego specyficznej podatności.

KAROLINA: Na czym polega pediatria ajurwedyjska?

RADHA: Ważne jest to, że zaczyna się w momencie poczęcia. To właśnie równowaga żywiołów w momencie poczęcia wpływa na naszą tzw. konstytucję. Ajurweda rozpatruje dziecko od momentu poczęcia do ukończenia 16. roku życia. Środki dbania o zdrowie stosujemy więc już przed poczęciem, podczas porodu i w opiece nad nowonarodzonym dzieckiem. Mówimy więc o zdrowiu dziecka już od momentu, kiedy rozważamy jego poczęcie. Zdrowi rodzice, którzy żyją w równowadze, przekazują tę harmonię dziecku. Ajurweda zaleca więc, aby rodzice przed poczęciem oczyścili swoje ciało z toksyn (robi się to oczywiście zawsze pod opieką lekarza), zrównoważyli tzw. dosze i zadbali o jakość tzw. ojas, czyli esencji życiowej (nasienia). Mówiąc o oczyszczaniu, mam na myśli również oczyszczenie naszego umysłu z nadmiaru myśli, stresu etc. Podczas samej ciąży kluczowe znaczenie ma dieta mamy, jej kondycja psychiczna (stabilność emocjonalna) oraz uogólniając – sposób życia. Pierwsze 40 dni od momentu urodzenia dziecka to newralgiczny czas. Noworodek powinien spędzić go z mamą, bez nadmiaru zewnętrznych bodźców (i odwiedzin). To jego czas na zaadaptowanie się w nowym otoczeniu. Mama jest związana z dzieckiem poprzez karmienie piersią. Aby dać dziecku najwyższej jakości pokarm, powinna być odprężona i w miarę możliwości pozbawiona większych problemów, które zaprzątają jej głowę.

DR RADHA RADZI

Jakie są zdaniem ajurwedy cechy tzw. czystego, dobrego jakościowo mleka:

• powinno być chłodne – w temperaturze ciała,

• biało-żółtawe, z perłowym połyskiem, słodkie w smaku,

• dające się wymieszać z wodą,

• pozbawione piany, strzępków i nieczystości.

Dobrej jakości mleko stymuluje tzw. agni – ogień trawienny oraz wspiera układ odpornościowy dziecka. Mleko matki w sanskrycie nazywa się stanya.

KAROLINA: Do kiedy zdaniem ajurwedy kobieta powinna karmić dziecko wyłącznie swoim pokarmem?

RADHA: Podobnie jak według konwencjonalnej pediatrii, zdaniem ajurwedy najlepiej przez pierwsze sześć miesięcy karmić wyłącznie piersią. Nie ma również potrzeby dopajania dziecka. Mleko zawiera wszystkie potrzebne składniki, które maluszkowi zapewniają zdrowie i prawidłowy rozwój. Oczywiście skład mleka jest bezpośrednio uzależniony od diety i kondycji emocjonalnej mamy. Menu mamy powinno być odżywcze, budujące. Tylko taki jadłospis jest w stanie wspierać produkcję dobrej jakości mleka. Ajurweda oczywiście podaje sposoby i szczegółowo omawia, jak leczyć zaburzenia karmienia. Zdradzę, że jednym ze sposobów w Indiach są... świeże daktyle oraz shatavari, czyli wyciąg z korzenia szparagów. Wszystko powinno być oczywiście odpowiednio podawane i dawkowane. Istotnym elementem wspierania rozwoju noworodka i budowania jego więzi z mamą jest masaż (więcej na ten temat znajdziesz w ostatnim rozdziale na s. 264).

KAROLINA: Jak powinny wyglądać pierwsze pokarmy, kiedy maluszek ukończy 6 miesięcy?

RADHA: Można mu wówczas podawać pierwsze płynne pokarmy. Zupki kremy z warzyw, kaszki (bez modyfikowanej pszenicy), pulpy owocowe własnoręcznie przyrządzone (najlepiej z ekologicznych owoców jak banany, awokado, mus jabłkowy etc.). Super będzie congee z marchewką, czyli długo gotowany kleik ryżowy. W momencie, kiedy u dziecka wykształca się umiejętność chwytania, można mu dawać bardziej stałe pokarmy, jak banan, ogórek, kawałek jabłka, tzw. finger food, który można żuć.

Kiedy dziecko ma już ząbki, nadchodzi czas gryzienia pierwszych pokarmów. W jego diecie może pojawić się ryż i inne zboża, jak kasza gryczana, kasza orkiszowa, kasza jaglana, komosa ryżowa. Super sprawdzi się również mieszanka kaszy z dalem, sosem z roślin strączkowych, która dostarczy nie tylko węglowodanów, ale również pełnowartościowego białka. Do tego odrobina dobrej jakości ghee.

Stare odmiany pszenicy mogą pojawiać się w diecie dziecka od około 10. miesiąca. W Indiach węglowodany pochodzą głównie z ryżu basmati i z mąki atta – starej, niskoglutenowej odmiany pszenicy. W Polsce dobrze sprawdzą się stare odmiany pszenicy (jak orkisz), jęczmień, żyto.

Bardzo