Zaczarowana codzienność, czyli bezwstydnie optymistycznie o życiu. Zeszyt 2 - Agnieszka Korzeniewska - ebook

Zaczarowana codzienność, czyli bezwstydnie optymistycznie o życiu. Zeszyt 2 ebook

Agnieszka Korzeniewska

4,0

Opis

„...Agnieszka jest bardzo specyficzną osobą, żyje dniem, cieszy się z drobiazgów i stara nie rozkładać kłopotów na części pierwsze i dobijać siebie. Pokazuje nam na swoim blogu i w książkach z cyklu Zaczarowana codzienność, jak znaleźć pozytywy w codziennych sytuacjach, jak się nimi cieszyć i jak „chwytać” dzień. Bardzo podoba mi się forma książek - są nasze wspólne, Autorki i nasze, czytelników. Agnieszka Korzeniewska dzieli się z nami swoimi myślami, opiniami, rozważaniami, słowem zdarzeniami ze swojej codzienności i pozostawia nam miejsce na własne notatki, rysunki, podsumowania. Książeczki stają się naszymi pamiętnikami codzienności - bardzo podoba mi się to rozwiązanie....”

Anna Ciesielska

www.markietanka.blogspot.pl

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 62

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (4 oceny)
2
1
0
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Opracowanie wydawnicze: AGATA MOŚCICKA biały-ogród.pl
Pomysłodawca okładki: JAKUB KORZENIEWSKI
Projekt graficzny: Studio Grafpa www.grafpa.pl
© Copyright by Agnieszka Korzeniewska © Copyright for this edition by Od Deski Do Deski, Warszawa 2017
Wydanie I
ISBN 978-83-65157-38-6
Wydawnictwo Od Deski Do Deski Sp. z o.o. ul. Puławska 174/11, 02-670 Warszawaoddeskidodeski.com.pl
Konwersja:eLitera s.c.
.
Czytelniku, korzystaj legalnie! Nad książką ciężko pracował autor i wiele innych osób. Uszanuj ich trud i korzystaj z książki w legalny sposób. Dzięki temu będziemy mogli sobie pozwolić, by przygotować dla Ciebie kolejne znakomite lektury.

Dwanaście miesięcy, trzysta sześćdziesiąt pięć dni. Tyle wspólnie przejdziemy pod rękę, czarując codzienność i zastępując szarość całą paletą barw. Radośnie, refleksyjnie, czasem ze łzą w oku, czasem z wielkim uśmiechem na twarzy. Nostalgicznie, a niekiedy z lekkim sarkazmem w głosie. Omijając manowce rozpaczy, balansując na cienkiej linie naszych trudnych wyborów, podjętych lub niepodjętych decyzji. Każdego dnia dostarczę Ci dawki bezwstydnego optymizmu, który sprawi, że poczujesz wielką moc sprawczą słowa i uwierzysz, że jesteś wyjątkową osobą żyjącą w wyjątkowym świecie. Czasem będą to dłuższe teksty, czasem zaledwie zarys myśli. Codzienne sytuacje z Twego, mego, ich życia. Dwanaście skromnych książeczek zwanych „zeszytami”, które zmienią Twoje spojrzenie na otaczającą Cię rzeczywistość. Napisane przez kobietę, bo przecież kto lepiej niż my, kobiety, potrafi czarować codzienność. Ale zdecydowanie nie tylko dla kobiet.

Twoja niezmordowana rozdawaczka dobrych emocji

Aga Ko

www.korzeniewska.com

1. ŚWIAT POTRZEBUJE LUDZI, KTÓRZY CZUJĄ, ŻE ŻYJĄ

Za oknem siarczysty mróz, a na moich kolanach przysiadły dziesiątki barwnych motyli. Tak w środku zimy? Jakiś cud? Cuda... Ostatnio tylko takie stany jako forma przeżycia mnie dotykają. Wróć! Powiem inaczej: Ostatnio tylko takie stany jako forma przeżycia mnie INTERESUJĄ!

Nie, żeby moja codzienność była usłana różami. Nie jest, tak jak i Twoja. Na co dzień borykam się z różnymi problemami, chorobami najbliższych, postępującą niedołężnością tych, co zaczynają powoli odchodzić...

Dlatego mocno wierzę w cuda. Zaklinam rzeczywistość. I odnajduję cuda w codzienności.

Kiedyś zastanawiałam się, czego potrzebuje ode mnie świat, rodzice, nauczyciele, wszyscy wokół... To bardzo męczące musieć sprostać oczekiwaniom całego świata. Niewykonalne. Odkąd sobie to boleśnie uświadomiłam, po raz pierwszy kiedyś, dawno temu zadałam sobie pytanie: A co sprawia, że ty jesteś szczęśliwa? Co robisz dla siebie? I wiecie co? Zamiast odpowiedzi usłyszałam w głowie kłopotliwą pustkę i pustą po niej gonitwę spłoszonych myśli.

I postanowiłam natychmiast coś z tym zrobić. Przecież nie dostanę drugiego życia w prezencie. Trzeba pracować na materiale, który jest. A jest nim suma dni i lat, które zostały nam jeszcze do przeżycia. Czujesz to?

Nie zastanawiaj się, czego potrzebuje świat. Zastanów się, co sprawia, że czujesz, że żyjesz, a potem zacznij to robić. Bo świat potrzebuje właśnie ludzi, którzy czują, że żyją.

Howard Thurman

Mam wrażenie, że ostatnio tylko tacy ludzie mnie otaczają. Którzy czują, że żyją! Którzy mają odwagę wyjść z utartych schematów, co wcale nie jest takie proste. Ich odwaga jest moją siłą. Napędzają mnie, inspirują, sprawiają, że po prostu lubię z nimi trwonić czas, bo to „trwonienie” jest bardzo cenną formą wymiany dobrej energii między nami.

Gdy zobaczyłam motylą spódnicę w jednym ze sklepów, nie mogłam się oprzeć. To jeden z tych rzadkich momentów w moim życiu, gdy natychmiast muszę posiąść mój obiekt pożądania. Nawet gdybym miała się zapożyczyć! Zazwyczaj bywam odporna. I dosyć rozsądna. Ale przecież drobne słabości, o ile nie przeradzają się w nałogi, są takie urocze. Dzięki nim nie stajemy się nudnymi, chodzącymi ideałami. Jesteśmy ludźmi z krwi i kości. A motyla spódnica, tak zwana motylica, będzie mnie cieszyć przez okrągły rok. Będzie jego przewodnim motywem rozweselającym.

A jakie są Twoje drobne radości, słabości, gadżety, rytuały? Coś, co wyznacza rytm zaczarowanej codzienności? Twoje nieszkodliwe, urocze dziwactwa?

2. ENERGIA

Energia. Lubię ją tracić na rozmowy z Tobą, zarwane noce, które niosą ukojenie, radość, śmiech, reset umysłu i odpoczynek dla ciała. Z radością ją tracę, gdy praca, którą wykonuję, rozpala mi krew w żyłach! Nie żałuję jej, gdy przemierzam pola wzdłuż i wszerz po kostki w glinie z moim psem. I kiedy trzeba wyciągnąć kogoś z opresji, bo traci grunt pod nogami. Na twórcze kłótnie jej nie żałuję – najwspanialsze idee rodzą się przecież w ogniu sprzecznych opinii. Na bycie piękną dla mnie samej – tracę ją szczodrze. Wiem, że akceptacja siebie jest pierwszym krokiem do tego, by kochać Cię bez ograniczeń. Na płacz – bo wraz z nim jak wiosenny deszcz blaszaną rynną wypłukuję z siebie toksyny, lęki, smutki, nieporadności. Już dziś wiadomo, że i chłopaki płaczą. Ba, prawdziwy mężczyzna powinien od czasu do czasu pokazać swą wrażliwą stronę męskiej mocy. Tracę energię na celebrację śniadania, poranną kawę, wieczorną lampkę wina w towarzystwie innej inspirującej mnie kobiety, zrobienie pysznej pizzy dla tego jedynego błysku w czyimś oku. Na taniec w deszczu i robienie niepoważnych rzeczy. Oto na co nie żal mi twórczych sił! Na czuwanie przy łóżku bliskiej lub całkiem nieznanej osoby. Na walnięcie pięścią w stół, gdy wymaga tego sytuacja. Na postawienie na swoim lub wielkość... rezygnacji nawet za cenę swoich prywatnych zysków emocjonalnych wtedy, gdy wiem, że tak dla Ciebie będzie lepiej... A to nie jest łatwe. To zżera sporo mojej energii. Nie zawsze chcę być szlachetna. Nieraz zwyczajnie tylko: CHCĘ postawić na swoim. Być małą zachłanną, egoistyczną dziewczynką.

Na nocne pisanie tych słów dla Ciebie przed nagłym wyjazdem do Polski nie żałuję energii, bo jutro, gdy będę mknąć jasną wstęgą autostrady, Ty będziesz czytać te słowa. One będą wywoływać w Tobie jakieś myśli i emocje. To, że poruszę w moim odbiorcy wrażliwe struny, warte jest każdej dawki boskiego prądu. Gdy zamieniamy się miejscami, wiem, ile dobra potrafisz mi dać, zużywając Twoją energię na moją skromną osobę. To wszystko nie jest strata. To inwestycja. Pomnażanie. Najlepszy fundusz inwestycyjny.

Ale są dni, gdy nagle energia uchodzi ze mnie jak powietrze z przebitego balonika i czuję się jak wypruta z życia szmaciana lalka. Moją siłę potrafią wyssać wampiry energetyczne, ale to nie ich obawiam się najbardziej. Z tym potrafię sobie jakoś radzić. Unikam jak ognia kwaśnych, zgryźliwych, wiecznie narzekających.

Tracę energię, gdy wbrew sobie, tylko dlatego, że boję się odmówić, angażuję się w sprawy, do których nie jestem przekonana. Gdy nakładam na swoje ramiona kolejne obowiązki, bo mam zakodowane w jakichś chorych komórkach, że muszę być the best we wszystkim, co robię, i robić tego jak najwięcej. Mam ochotę nieraz podrzeć wszystkie kalendarze, terminarze i powtarzać za Kusym z serialu Ranczo: „Nic nie muszę. Jak zrobię, tak będzie dobrze”.

Najgorsze są zakamuflowane pożeracze twórczej siły. Wszyscy je znamy. Pułapki na energię są wpisane w nasze życie. Dobrze wiecie, o czym mówię. Portale społecznościowe, skrzynka mailowa, telefon, komputer... Jak się ratować? – zapytasz. Odpowiedź jest zdumiewająco prosta. Ale to właśnie najprostsze rozwiązania są genialne.

Nie daj się zaszczuć cywilizacyjnymi zdobyczami tego świata. Łap równowagę. Módl się czy medytuj, otaczaj się pozytywnymi ludźmi. Odetnij się choć na jeden dzień od mediów, a poczujesz, jakbyś narodził się na nowo. Spróbuj, polecam. To lepsze niż najlepsze SPA.

3. TERAZ TY!

Priorytety nie są stałe. Powinny zmieniać się razem z nami. Musimy uzdrowić nasze pełne codziennej krzątaniny, wyniszczające, grożące nam katastrofą życie. [ZRÓB] COŚ DLA SIEBIE! Nie musi to być wielki projekt czy wspaniała praca. Może to być ułożenie bukietu czy upieczenie ciasta. Ważne, by to było coś własnego.

Taki cytat nieznanego autora gdzieś znalazłam i zapisałam w swoim kajecie. I kiedy czuję, że właśnie moje „pełne codziennej krzątaniny, wyniszczające, grożące mi katastrofą życie” wisi na włosku wytrzymałości psychofizycznej, zaszywam się po uszy w naturze. Intensywność życia powoduje, że czasami musisz wprowadzić w obieg nowe priorytety. Najczęściej urlopowe. I wtedy...

Jem, śpię, czytam, myślę i piszę. Unikam spotkań. I znów jem, śpię, czytam, myślę i piszę... Na przykład nową książkę sobie piszę.

Tyję oczywiście od tego jedzenia. Radośnie i beztrosko. Ale jeszcze nie przekroczyłam krytycznej fazy, to znaczy z trudem, ale wchodzę w zeszłoroczne ubrania. Takie są moje kryzysowe priorytety.

Chcę być dla siebie dobra. Egoistycznie, narcystycznie. Teraz JA.

Radzę Ci zrobić to samo. Dlaczego? Dopóki nie będziesz dobra dla siebie, nie będziesz dobra dla innych. Możesz spalać się w potrzebie dobroczynności, uczynności, gościnności i koleżeństwa... Ale dopóki najpierw nie pokochasz i nie dopieścisz siebie, będą to tylko kolejne żałosne próby udowadniania sobie własnej dobroci i szlachetności. Ludzie o znikomym poczuciu własnej wartości muszą sobie ciągle coś udowadniać. Taka kiedyś byłam... Tylko człowiek, który szczerze polubił i pokochał siebie, jest w stanie bezinteresownie pokochać innych ludzi. I w tym kochaniu nie spalić się jak pochodnia.

I nadchodzi dzień, gdy uśmiecham się do swego odbicia w lustrze. Fajna babka z tej kobiety po drugiej stronie srebrzystej tafli! Niedoskonała, to fakt, posiada braki w każdej niemalże dziedzinie. Ale ma też wiele zalet. Cholernie ją lubię i jest mi kosmicznie bliska...

Sięgam wtedy po swój kalendarz.

Umawiam parę spotkań. Nie dlatego, że tak wypada. Tylko z czystej potrzeby serca. Jestem szalenie ciekawa, co tam u moich znajomych. Tak dawno ich nie widziałam. Bardzo się stęskniłam. Chcę dać im kawałek tej fajnej, zabawnej, wypoczętej siebie. By nie musieli znosić przemęczonej, wypalonej baby we mnie, goniącej resztką sił.

4. AUDYT ZNAJOMYCH

Twoja potrzeba odpoczęcia od świata jest świetnym towarzyskim testem. Jedni będą się o Ciebie martwili, inni, znając Twoją potrzebę zniknięcia od zgiełku świata, zwyczajnie przeczekają i ucieszą się, gdy wrócisz, ale znajdą się i tacy, którzy będą Ci robić wymówki: „Jak mogłeś nas nie odwiedzić, pominąć, zapomnieć?”. Wiecie co? To najlepszy audyt znajomych. Taki reset towarzyski.

Ci, którzy mnie nie znają, martwią się lub się obrażają. Wyciągają zbyt pochopne wnioski. Ci, którzy mnie znają, wiedzą... Z przyjaciółmi nie trzeba tłumaczyć pewnych spraw. Jesteśmy obecni w swoich życiach bardzo rzadko, bo tak nam się poukładało, ale nie chodzi przecież o częstotliwość, ale intensywność wzajemnych doznań. Wspólne spędzanie czasu jest szalenie miłe, ale nie jest to konieczny dowód wzajemnej przyjaźni i przywiązania. Rozumiemy potrzebę bycia samemu i bycia w grupie. Przyjaźń nie narzuca, nie zatrzymuje na siłę, nie wymaga, nie zazdrości i nie szuka drugiego dna. Ona akceptuje stan rzeczy. Dojrzała przyjaźń. Z moich obserwacji wynika, że czasami bywa wierniejsza niż... niejedno małżeństwo.

Jak mogę spotykać się ze znajomymi, gdy brakuje mi sił, by spotkać się z samą sobą? Skoro nie jestem dobra dla siebie, nie będę również dobra dla nich i jakość takich spotkań będzie niewiele warta. Gdy się nad tym zastanowisz, przyznasz mi rację.

Zrób kiedyś sobie taką ucieczkę od spraw i ludzi, nawet tych najbliższych, w głąb siebie. Powrócisz, gdy będziesz gotowa. Ci, którzy Cię rozumieją, powitają serdecznie i z radością. Nie będziecie mogli się nagadać. Ci, którzy będą strzelać focha... sama wiesz... Nie żałuj ich.

5. JA – MÓJ NAJWIĘKSZY SPRZYMIERZENIEC

Młodość to najgorszy okres życia. Na szczęście ona rychło się kończy i już nigdy nie będzie Wam tak ciężko jak teraz. Żyjemy w kulturze ukształtowanej przez legendę Fausta, w której młodość jawi się jako bezwzględna wartość. Jest wartością, gdy tylko chodzi o nasze organy, ciało. Tego zazdroszczą jej starcy. Nikt natomiast nie chce pamiętać, jaka straszna była niepewność młodości, niezręczność, niewiedza o sobie i świecie. O tym wszystkim nawet Faust zapomniał.

Krzysztof Zanussi

Młodość. Niestety