Wypełnić pustkę i żyć lepiej - Webb Jonice - ebook + książka

Wypełnić pustkę i żyć lepiej ebook

Webb Jonice

3,9

Opis

Jak uzdrowić relację z partnerem, rodzicami i dziećmi.

Zaniedbanie emocjonalne w dzieciństwie to brak wystarczających reakcji na potrzeby emocjonalne dziecka w całym okresie dorastania.

Aby dostosować się do tej sytuacji, dziecko spycha potrzeby emocjonalne w głąb siebie, przestając akceptować i do końca rozumieć własne emocje i uczucia.

Życie z zablokowanymi uczuciami jest bolesne i trudne, co często w dorosłym życiu przekłada się na pogorszenie relacji z najbliższymi, poczucie wewnętrznej pustki i bycia gorszym od innych.

Autorka w książce odpowiada m.in. na pytania:

– jak rodzice mogą zmienić swoje interakcje z dziećmi, by zapewnić im emocjonalne wsparcie?

– czy relacje z emocjonalnie zaniedbanymi rodzicami można uzdrowić?

– w jaki sposób rozmawiać o zaniedbaniu emocjonalnym z bliskimi?

Książka Dr Jonice Webb Wypełnić pustkę i żyć lepiej stanowi kolejną odsłonę tematu zaniedbania emocjonalnego. Na podstawie opisów prawdziwych sytuacji autorka pozwala dostrzec u siebie i innych jego skutki i wskazuje sposoby uporania się z nimi w dorosłym życiu.

Jonice Webb

Jest doktorem psychologii klinicznej i od 1991 roku posiada licencję na prowadzenie praktyki. Ma szerokie doświadczenie w badaniach naukowych, testach psychologicznych i psychoterapii. W trakcie swojej kariery Webb pełniła funkcję kierowniczki trzech dużych klinik ambulatoryjnych. Obecnie prowadzi prywatną praktykę psychoterapeutyczną w Lexington w stanie Massachusetts. Autorka poradnika Wypełnić pustkę wydanego przez Wydawnictwo Zwierciadło. Jonice Webb mieszka obecnie w okolicach Bostonu z mężem i dwójką dzieci.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 292

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,9 (8 ocen)
2
4
1
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
jpiszczatowska

Nie oderwiesz się od lektury

Warta przeczytania.
00
bookczystakartka

Dobrze spędzony czas

Bardzo wyczerpujący i wartościowy poradnik:)
00

Popularność




Ty­tuł ory­gi­nału: RUN­NING ON EMPTY NO MORE:Trans­form Your Re­la­tion­ships With Your Part­ner, Your Pa­rents & Your Chil­dren
© Co­py­ri­ght © © 2018 Jo­nice Webb, PhD, All ri­ghts re­se­rved. © Co­py­ri­ght for the Po­lish edi­tion by Wy­daw­nic­two Zwier­cia­dło Sp. z o.o., War­szawa 2023
Tłu­ma­cze­nie: Ju­styna Rud­nik/Qu­endi Lan­gu­age Se­rvi­ces
Re­dak­cja: Anna Sta­wiń­ska/Qu­endi Lan­gu­age Se­rvi­ces
Ko­rekta: Ilona Sa­wicka/Qu­endi Lan­gu­age Se­rvi­ces
Skład i ła­ma­nie: Syl­wia Kusz, Ma­graf s.c., Byd­goszcz
Pro­jekt okładki: Ad­riana Dzie­wul­ska
Re­dak­tor ini­cju­jąca: Blanka Woś­ko­wiak
Dy­rek­tor pro­duk­cji: Ro­bert Je­żew­ski
Wy­daw­nic­two nie po­nosi żad­nej od­po­wie­dzial­no­ści wo­bec osób lub pod­mio­tów za ja­kie­kol­wiek ewen­tu­alne szkody wy­ni­kłe bez­po­śred­nio lub po­śred­nio z wy­ko­rzy­sta­nia, za­sto­so­wa­nia lub in­ter­pre­ta­cji in­for­ma­cji za­war­tych w książce.
Wy­da­nie I, 2023
ISBN: 978-83-8132-489-2
Wy­daw­nic­two Zwier­cia­dło Sp. z o.o. ul. Wi­dok 8, 00-023 War­szawa tel. 22 312 37 12
Dział han­dlowy:han­dlowy@gru­pa­zwier­cia­dlo.pl
Wszel­kie prawa za­strze­żone. Re­pro­du­ko­wa­nie, ko­pio­wa­nie w urzą­dze­niach prze­twa­rza­nia da­nych, od­twa­rza­nie, w ja­kiej­kol­wiek for­mie oraz wy­ko­rzy­sty­wa­nie w wy­stą­pie­niach pu­blicz­nych tylko za wy­łącz­nym ze­zwo­le­niem wła­ści­ciela praw au­tor­skich.
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Dla mo­ich Pa­cjen­tów

Po­dzię­ko­wa­nia

Pro­sze­nie o po­moc nie jest moją mocną stroną, de­li­kat­nie mó­wiąc. Jed­nak nie­które osoby z mo­jego oto­cze­nia są dla mnie tak wiel­kim wspar­ciem, że prośba o prze­czy­ta­nie rę­ko­pisu, po­dzie­le­nie się opi­nią czy po­moc w roz­wią­za­niu tech­nicz­nych pro­ble­mów nie na­strę­czała żad­nej trud­no­ści, po­dob­nie jak żadna inna prośba.

De­nise Wal­dron, au­torka ksią­żek, mimo ogromu pracy za­wsze znaj­dzie czas, żeby prze­czy­tać wszyst­kie roz­działy, po­pra­wić mniej­sze i więk­sze błędy, a także ja­sno wy­ło­żyć swoje zda­nie. Brak mi słów, by wy­ra­zić moją wdzięcz­ność za to, że mam w niej tak uczciwą, szczerą i wspie­ra­jącą ko­le­żankę po fa­chu oraz godną naj­wyż­szego za­ufa­nia przy­ja­ciółkę.

Mike’owi Fe­in­ste­inowi, ko­lej­nemu szcze­remu i za­ufa­nemu przy­ja­cie­lowi, udało się prze­czy­tać i zre­cen­zo­wać tekst książki pod­czas służ­bo­wych po­dróży po­cią­giem, co nie prze­szko­dziło mu w po­czy­nie­niu nie­zwy­kle po­moc­nych spo­strze­żeń w re­kor­dowo krót­kim cza­sie.

Mój naj­droż­szy mąż Seth za­wsze spie­szył z po­mocą, gdy jej pil­nie po­trze­bo­wa­łam, np. przy pro­jek­to­wa­niu „kart zmian”, po­dej­mo­wa­niu waż­nych de­cy­zji, co wy­ma­gało prze­dys­ku­to­wa­nia te­matu czy po pro­stu do roz­mów o ni­czym. Seth, na­pi­sa­nie tej książki nie by­łoby moż­liwe bez two­jej cią­głej i za­wsze wspie­ra­ją­cej obec­no­ści, a także bez­in­te­re­sow­nej, nie­za­chwia­nej wiary w moją zdol­ność do jej na­pi­sa­nia.

Bez wąt­pie­nia książka zy­skała dzięki licz­nym wspa­nia­łym umy­słom, któ­rym za­wdzię­czam trafne py­ta­nia, ob­ser­wa­cje, kry­tyczne opi­nie i su­ge­stie.

Da­nielle De­Tora prze­czy­tała tekst i do­star­czyła mnó­stwo in­for­ma­cji zwrot­nych god­nych wy­traw­nej psy­cho­lożki – dzięki jej wni­kli­wej oce­nie każ­dego roz­działu fi­na­łowa wer­sja zy­skała fa­chowy sznyt.

Joyce Da­vis nie tylko za­po­znała się z tek­stem, ale jako uty­tu­ło­wana te­ra­peutka do­star­czyła mi mnó­stwa cen­nych pod­po­wie­dzi. Jo­anie Schaf­f­ner oka­zała się nie­zwy­kle po­mocna pod­czas pi­sa­nia jed­nego z roz­dzia­łów.

Go­rące słowa po­dzię­ko­wa­nia kie­ruję do mo­jego agenta Mi­cha­ela Ebe­linga, z któ­rego ust pa­dły słowa: „Czas, że­byś na­pi­sała ko­lejną książkę” i który po­mógł mi zde­cy­do­wać, jak to zro­bić naj­le­piej. Ta­bi­tho Mo­ore – dzięki to­bie udało mi się do­trzeć ze swoim prze­ka­zem do tak licz­nego grona lu­dzi, do ja­kiego sa­mo­dziel­nie bym nie do­tarła.

Moją naj­więk­szą in­spi­ra­cją, a wła­ści­wie dwoma in­spi­ra­cjami do na­pi­sa­nia tej książki, po­dob­nie jak po­przed­niej, były moje dzieci, Ly­dia i Isaac. Wy­cho­wy­wa­nie was nie­usta­jąco zmu­sza mnie do sta­wia­nia py­tań, ja­kie w in­nym wy­padku w ogóle nie przy­szłyby mi do głowy, oraz do doj­rze­wa­nia w spo­sób, któ­rego na­wet bym nie po­dej­rze­wała, że ist­nieje. To, jacy je­ste­ście, na­uczyło mnie, co na tym świe­cie na­prawdę ma zna­cze­nie. Bez was ta książka w ogóle nie zro­dzi­łaby się w moim umy­śle.

Na ko­niec pra­gnę po­dzię­ko­wać swo­jemu ta­cie, nie­ży­ją­cemu już od kil­ku­na­stu lat. W ostat­nich dniach ży­cia po­wie­dzia­łeś pięć słów, które uświa­do­miły mi, jaka siła drze­mie w za­nie­dba­niu emo­cjo­nal­nym w dzie­ciń­stwie. Włą­czy­łam je do książki z na­dzieją, że dla in­nych rów­nież staną się in­spi­ra­cją.

WSTĘP

W 2012 roku na­pi­sa­łam książkę Wy­peł­nić pustkę. Od dnia pu­bli­ka­cji otrzy­ma­łam ty­siące wia­do­mo­ści od czy­tel­ni­ków, któ­rzy w końcu zro­zu­mieli, co im cią­żyło przez całe ży­cie i ta wie­dza przy­nio­sła im ulgę.

Nie­któ­rzy z nich do­stą­pili cze­goś na kształt ob­ja­wie­nia, które cał­ko­wi­cie od­mie­niło ich ży­cie, zna­cząco zmniej­sza­jąc po­czu­cie wstydu i za­gu­bie­nia, dzięki czemu mo­gli sku­pić się na przy­szło­ści. U in­nych świa­do­mość przy­cho­dziła wol­niej i spo­koj­niej, wy­do­by­wa­jąc ich z mro­ków ku świa­tłu sa­mo­świa­do­mo­ści i siły.

Umie­jęt­ność od­czu­wa­nia wła­snych emo­cji to nie­sa­mo­wite do­świad­cze­nie, wręcz zwod­ni­cze w swoim ogro­mie. De­kon­stru­owa­nie muru, które twoje we­wnętrzne dziecko wznio­sło, żeby za­blo­ko­wać uczu­cia, spra­wia, że za­czy­nasz czuć, że na­prawdę ży­jesz.

Je­śli na po­czątku to­wa­rzy­szyła ci pustka emo­cjo­nalna, to nowe do­świad­cze­nia mogą być dez­orien­tu­jące. Krok po kroku za­czy­nasz od­czu­wać cię­żar smutku, prze­bły­ski pod­eks­cy­to­wa­nia, a być może złość czy urazę za krzywdy, ja­kie ci w dzie­ciń­stwie wy­rzą­dzono. Nie­które z tych emo­cji mogą być bo­le­sne, inne są źró­dłem ra­do­ści i we­wnętrz­nego cie­pła, ale wszyst­kie, za­równo po­zy­tywne, jak i ne­ga­tywne, łą­czą cię z twoim we­wnętrz­nym praw­dzi­wym ja, ze świa­tem i ludźmi wo­kół w spo­sób, ja­kiego so­bie nie wy­obra­ża­łeś.

Oczy­wi­ście każdy z nas jest inny, jed­nak wszyst­kich, któ­rzy są na ścieżce po­wra­ca­nia do rów­no­wagi po do­świad­cze­niu za­nie­dba­nia emo­cjo­nal­nego w dzie­ciń­stwie, czyli ZED, łą­czy je­den wspólny ele­ment: zmiana ży­cia po­przez zmianę sie­bie od środka. A ta we­wnętrzna zmiana prze­kłada się na to, co dzieje się na ze­wnątrz. Każda po­zy­tywna, zdrowa prze­miana, ja­kiej do­ko­nu­jesz w so­bie, wpływa na lu­dzi obok cie­bie. A to może pro­wa­dzić do nie­ocze­ki­wa­nych trud­no­ści i wy­zwań.

I to jest wła­śnie po­wód, dla któ­rego po­wstała ta książka.

Jed­nak na po­czą­tek krót­kie przy­po­mnie­nie, czym jest za­nie­dba­nie emo­cjo­nalne w dzie­ciń­stwie (ZED). Choć de­fi­ni­cja jest bar­dzo pro­sta, to jego skutki mogą być ka­ta­stro­falne.

Za­nie­dba­nie emo­cjo­nalne w dzie­ciń­stwieto brak wy­star­cza­ją­cych re­ak­cji na po­trzeby emo­cjo­nalne dziecka w ca­łym okre­sie do­ra­sta­nia.

Co się dzieje, gdy jako dziecko do­ra­stasz w ro­dzi­nie, która albo po­zo­staje nie­wzru­szona na twoje emo­cje i uczu­cia, albo ich nie to­le­ruje? Mu­sisz się na­uczyć do­sto­so­wy­wać do sy­tu­acji. Żeby nie ob­cią­żać ro­dzi­ców swo­imi po­trze­bami emo­cjo­nal­nymi, spy­chasz je w głąb sie­bie lub się od nich od­se­pa­ro­wu­jesz. Prze­sta­jesz ak­cep­to­wać wła­sne uczu­cia i sta­rasz się ze wszyst­kich sił, by nie od­czu­wać żad­nych po­trzeb w tym ob­sza­rze.

Naj­praw­do­po­dob­niej to wszystko dzieje się poza twoją świa­do­mo­ścią. Dzie­cięcy mózg do­brze wie, co i jak ro­bić, by cię chro­nić. Wznosi co­raz so­lid­niej­szy mur, któ­rego za­da­niem jest blo­ko­wa­nie uczuć, dzięki czemu ro­dzice nie mu­szą się z nimi kon­fron­to­wać. Ten au­to­ma­tyczny tryb ad­ap­ta­cyjny może ci cał­kiem do­brze słu­żyć w ro­dzin­nym domu, ale w do­ro­słym ży­ciu nie unik­niesz cier­pie­nia.

Ży­cie z blo­ko­wa­nymi uczu­ciami jest bo­le­sne i trudne. Emo­cje, które po­winny cię łą­czyć z sobą i in­nymi, mo­ty­wo­wać, da­wać wy­tyczne, są nie­wy­star­cza­jąco do­stępne, by na­le­ży­cie wy­wią­zy­wać się ze swo­ich za­dań. Od­kry­wasz, że świat, w któ­rym ży­jesz, jest mniej barwny, ener­ge­tyczny i in­te­re­su­jący niż ten, któ­rego do­świad­czają inni. Sta­rasz się zro­zu­mieć swoje pra­gnie­nia, po­trzeby, mio­tasz się, by zna­leźć od­po­wiedź, jak cie­szyć się tym, co jest wo­kół. W końcu od­kry­wasz, że je­dziesz na pu­stym baku.

Te w pełni na­tu­ralne skutki od­gra­dza­nia się od swo­ich uczuć mogą być też za­ska­ku­jące, w szcze­gól­no­ści wów­czas, gdy ro­dzice za­bez­pie­czali cię ma­te­rial­nie lub szcze­rze ko­chali i wy­cho­wy­wali naj­le­piej, jak po­tra­fili, a mimo to nie je­steś szczę­śliwy i czu­jesz się w ja­kiś nie­na­zwany spo­sób inny od reszty lu­dzi i nie ro­zu­miesz, dla­czego tak się dzieje. „Dla­czego bra­kuje mi cze­goś, co inni naj­wy­raź­niej mają? Co jest ze mną nie tak?”

W rze­czy­wi­sto­ści bra­kuje ci tego, co od­grywa klu­czową rolę w bu­do­wa­niu sa­tys­fak­cjo­nu­ją­cych, trwa­łych i zna­czą­cych re­la­cji – do­stępu do swo­ich emo­cji. Re­la­cję do­tkniętą ZED można po­rów­nać do wy­schnię­tej studni. Nie­stety więk­szość znaj­du­ją­cych się w re­la­cji osób z ZED nie zdaje so­bie z tego sprawy, po­nie­waż to je­dyna rze­czy­wi­stość, jaką znają.

Za­sta­na­wiasz się, czy masz ZED?ZED za­sad­ni­czo jest nie­wi­doczne i trudne do przy­wo­ła­nia w pa­mięci, dla­tego nie­ła­two zdia­gno­zo­wać, czy do­ty­czy cie­bie. Je­śli to, co do tej pory prze­czy­ta­łeś, uru­cha­mia ja­kiś dzwo­nek alar­mowy, za­pra­szam do od­wie­dze­nia strony drjo­ni­ce­webb.com/cen-qu­estion­na­ire i wy­peł­nie­nia sto­sow­nej an­kiety (Emo­tio­nal Ne­glect Qu­estion­na­ire).

Je­śli chcesz się do­wie­dzieć, jak ad­ap­ta­cyjny wzo­rzec ZED wciąż od­dzia­łuje na twoje do­ro­słe ży­cie i jak się z niego wy­zwo­lić, to pro­po­nuję prze­czy­ta­nie mo­jej pierw­szej książki Wy­peł­nić pustkę.

Je­śli już masz pew­ność, że ZED jest czę­ścią two­jego ży­cia i do­świad­czasz ko­rzy­ści wy­ni­ka­ją­cych z od­nie­sie­nia się do niego bądź po­dej­rze­wasz, że ZED jest udzia­łem ko­goś ci bli­skiego, za­chę­cam do dal­szej lek­tury, po­nie­waż ta książka jest dla cie­bie.

Wy­cho­dze­nie z cie­nia ZED to pro­ces. Naj­pierw za­czy­nasz się czuć ina­czej i za­cho­wy­wać ina­czej. Wcho­dząc w kon­takt ze swo­imi uczu­ciami, czu­jesz przy­pływ ener­gii, masz więk­szą mo­ty­wa­cję i po­czu­cie celu. Im le­piej po­zna­jesz sie­bie, tym bar­dziej so­bie uświa­da­miasz, że masz pra­gnie­nia i po­trzeby. Za­czy­nasz też ro­zu­mieć, że tak na­prawdę nie je­steś osobą słabą czy w ja­kiś spo­sób wy­bra­ko­waną, twoje ży­cie na­biera tempa i do­brze ci z tym. Uświa­da­miasz so­bie, że je­steś tak samo ważny, jak każdy inny. Czu­jesz, że lu­dzie wo­kół są ci bliżsi i być może po­ja­wia się pra­gnie­nie, by oni rów­nież na­wią­zali z tobą emo­cjo­nalną więź.

Pra­cu­jąc ciężko, by upo­rać się ze spu­sto­sze­niem, ja­kie w to­bie po­zo­sta­wiło wie­lo­let­nie za­nie­dba­nie emo­cjo­nalne, mi­mo­wol­nie sta­jesz się au­to­rem spu­sto­sze­nia in­nego ro­dzaju. Od razu cię uspo­koję: to cał­ko­wi­cie zdrowe i po­żą­dane zja­wi­sko, bę­dące wy­ni­kiem po­zy­tyw­nych zmian za­cho­dzą­cych w twoim ży­ciu.

Prze­miana osoby z ZED może mieć dra­ma­tyczną po­stać, może od­by­wać się po­woli i stop­niowo, może mieć po­stać sko­kową/spo­ra­dyczną, może też przy­bie­rać wszyst­kie trzy formy w róż­nym cza­sie. Jed­nak nie­za­leż­nie od tego, jak ten pro­ces prze­biega, za­wsze od­dzia­łuje na osoby ci naj­bliż­sze. Są za­sko­czone lub zmie­szane twoim no­wym „ja”. Mogą wy­czu­wać twoje nowe emo­cje lub ich nie­znaną głę­bię. Mogą zo­ba­czyć w to­bie ko­goś bar­dziej aser­tyw­nego i nie­ko­niecz­nie ten ob­raz im się spodoba.

Nie­za­leż­nie od tego, na ja­kim eta­pie po­wrotu do rów­no­wagi się znaj­du­jesz, już sama świa­do­mość, że do­świad­czy­łeś ZED, może za­kwe­stio­no­wać wiele aspek­tów two­jego ży­cia. Ob­ser­wu­jąc skutki ZED, mo­żesz mieć po­czu­cie, że twoje re­la­cje zo­stały za­kłó­cone. Może po­ja­wić się gniew, po­czu­cie winy czy iry­ta­cja skie­ro­wana na ro­dzi­ców bądź ży­cio­wego part­nera. Mo­żesz so­bie uświa­do­mić, czego nie otrzy­mu­jesz od naj­bliż­szych ci lu­dzi, a także to, czego oni nie otrzy­mują od cie­bie.

Co trzeba zro­bić, gdy za­czy­nasz od­zy­ski­wać rów­no­wagę i zmie­niać się na lep­sze, a mimo to twoje ży­cie oka­zuje się bar­dziej zło­żone niż kie­dyś?

Trzy ważne py­ta­nia, które są mi naj­czę­ściej za­da­wane:

1. Jak ni­we­lo­wać skutki od­dzia­ły­wa­nia ZED na moją re­la­cję?

2. Jak mam ukła­dać re­la­cję z ro­dzi­cami, gdy już wiem, że w dzie­ciń­stwie za­nie­dby­wali mnie emo­cjo­nal­nie?

3. Jak ni­we­lo­wać skutki od­dzia­ły­wa­nia ZED, które do­strze­gam w swo­ich dzie­ciach?

Każde z tych py­tań ro­dzi wiele ko­lej­nych:

► Wy­daje mi się, że mój mąż ma ZED. Jak mam z nim o tym po­roz­ma­wiać?

► Co zro­bić w sy­tu­acji, gdy oboje part­ne­rzy do­ra­stali w za­nie­dba­niu emo­cjo­nal­nym?

► Czy mam po­roz­ma­wiać z ro­dzi­cami o za­nie­dba­niu emo­cjo­nal­nym? Jak to zro­bić?

► Czuję się winny, że od­czu­wam gniew na ro­dzi­ców. Co po­wi­nie­nem zro­bić?

► Wi­dzę, jak ZED wpły­nęło na spo­sób, w jaki wy­cho­wuję swoje dzieci. Czy jest już za późno, by coś z tym zro­bić?

► Wi­dzę, jak ZED wpły­nęło na moje do­ro­słe już dzieci. Jak mam do nich do­trzeć, żeby o tym po­roz­ma­wiać?

► Czy moż­liwe jest zni­we­lo­wa­nie emo­cjo­nal­nego dy­stansu w moim związku?

Je­śli któ­re­kol­wiek z tych py­tań z tobą re­zo­nuje, wiedz, że nie je­steś sam. Na świe­cie nie brak lu­dzi do­tknię­tych ZED, któ­rzy pod­jęli ciężką pracę, by móc żyć le­piej i peł­niej.

Je­steś osobą dzielną i silną. Ina­czej nie czy­tał­byś tej książki. Za­słu­gu­jesz na wspar­cie, cie­pło i opiekę. Za­słu­gu­jesz na od­po­wie­dzi i po­moc, ja­kich cię po­zba­wiono w dzie­ciń­stwie.

To z my­ślą o to­bie na­pi­sa­łam tę książkę.

CZĘŚĆ I

ZA­NIE­DBA­NIE EMO­CJO­NALNE W DZIE­CIŃ­STWIE (ZED) I TWOJA RE­LA­CJA

Roz­dział 1

ZED W ZWIĄZKU: POR­TRET

Gdy je­den part­ner ma ZED

MAR­CEL i MAY

Mar­cel, ja­dąc sa­mo­cho­dem do domu po pracy, jest za­to­piony w my­ślach. W gło­wie od­twa­rza sy­tu­ację, jaka wy­da­rzyła się po­przed­niego wie­czoru mię­dzy nim i jego żoną, May.

Mar­cel, gdy tylko prze­kro­czył próg domu, po­sta­wił ak­tówkę na ziemi, kuc­nął i otwo­rzył sze­roko ra­miona, by ob­jąć nimi dwoje ma­łych dzieci, które pod­bie­gły do niego i uwie­siły się na nim, wy­krzy­ku­jąc ra­do­śnie: „Ta­tuś!!!” Wspólne przy­tu­le­nie szybko prze­isto­czyło się w za­pasy prze­pla­tane ła­skot­kami.

– Dzieci, zejdź­cie z taty! Cały dzień ciężko pra­co­wał i jest zbyt zmę­czony, by zno­sić wa­sze wy­głupy – sta­now­czym gło­sem wy­ra­ziła swoje zda­nie May, wkra­cza­jąc do holu. Mar­ce­lowi nie umknęło, że dzieci po­smut­niały, gdy wy­plą­ty­wały się ze wspól­nego kłę­bo­wi­ska. Jemu rów­nież zro­biło się przy­kro, ale pod­niósł się i ob­jął żonę na po­wi­ta­nie.

May, jakby nie­obecna my­ślami, od­po­wie­działa mu pół­u­ści­skiem, zer­ka­jąc jed­no­cze­śnie przez ra­mię.

– Mo­żesz dziś na­pra­wić ze­psute okno? I miej na oku dzieci przez chwilę, do­brze? – po­pro­siła, po czym zbie­gła po scho­dach do piw­nicy, żeby coś przy­nieść.

Mar­cel, przy­glą­da­jąc się ba­wią­cym się dzie­ciom, czuł nie­przy­jemny ucisk w żo­łądku. To była mie­szanka smutku, za­gu­bie­nia i sa­mot­no­ści. Tak, zde­cy­do­wa­nie sa­mot­no­ści. Ze­brał się na od­wagę, żeby wie­czo­rem, w do­god­nej chwili spró­bo­wać po­roz­ma­wiać z żoną.

– May, mu­simy po­roz­ma­wiać – za­czął, gdy dzieci były już w łóż­kach. – Nie mogę po­zbyć się wra­że­nia, że coś jest z nami nie tak.

– A co mia­łoby być nie tak? O czym ty mó­wisz? Nie ro­zu­miem – w oczach May na­tych­miast po­ja­wiły się łzy. – Czy już mnie nie ko­chasz?

– Oczy­wi­ście, że cię ko­cham, tak jak za­wsze – Mar­cel po­spie­szył z za­pew­nie­niem. – Cho­dzi o to, że... Nie wiem, co to jest. Po pro­stu wy­daje mi się, że nie wszystko jest tak, jak być po­winno – pod­niósł głowę i zo­ba­czył, że po łzach nie było już śladu. May przy­swo­iła tylko pierw­sze zda­nie: „Oczy­wi­ście, że cię ko­cham, tak jak za­wsze”, reszty w ogóle nie za­re­je­stro­wała. Jej my­śli dry­fo­wały już ku in­nym spra­wom.

– Mar­cel, prze­cież ko­chamy się i tylko to się li­czy, prawda? Cho­dzi mi o to, że może je­steś nieco prze­wraż­li­wiony w ja­kiejś kwe­stii. Se­rio. Po­wi­nie­neś od­pu­ścić, wy­lu­zo­wać się i po pro­stu być szczę­śliwy.

Mar­cel przy­glą­dał się May w pełni świa­dom, że stra­cił już jej uwagę i za­in­te­re­so­wa­nie. Bez­rad­nie sta­rał się zna­leźć słowa, któ­rymi byłby w sta­nie wy­tłu­ma­czyć jej, że pro­blem jest po­ważny i że bar­dzo mu za­leży, by spró­bo­wała to zro­zu­mieć.

Jed­nak żadne słowa nie przy­szły, co tylko wzmo­gło jego fru­stra­cję, gniew i po­czu­cie krzywdy.

Wróćmy do na­stęp­nego dnia, gdy Mar­cel jest w dro­dze do domu. „Może zwa­rio­wa­łem?”, za­sta­na­wia się w my­ślach. „Czy to ze mną jest coś nie tak, czy z nią? Ma ra­cję, mó­wiąc, że się ko­chamy, ale czy to na­prawdę wy­star­czy? Prze­cież w mał­żeń­stwie cho­dzi o coś wię­cej. Dla­czego ona nie czuje tak jak ja, że coś nie gra? Jak mam jej to wy­tłu­ma­czyć? Jak mam ją skło­nić do roz­mowy?”

Po­wyż­szy opis do­brze ilu­struje, jak czuje się osoba wolna od ZED (Mar­cel), która jest w związku z osobą do­świad­czoną za­nie­dba­niem emo­cjo­nal­nym (May). Tylko Mar­cel zdaje so­bie sprawę, że coś jest nie tak. Do­ra­stał w świe­cie za­bar­wio­nym emo­cjami, a te­raz jego do­mowe ży­cie na­zna­czone jest ko­lo­ry­styką May: od­cie­niami sza­ro­ści.

Part­ne­rowi osoby z ZED trudno jest zro­zu­mieć, na czym do­kład­nie po­lega pro­blem. „Czy to ze mną jest coś nie tak, czy z nią/nim? Czy moje ocze­ki­wa­nia są nie­re­ali­styczne? A może po pro­stu tak wy­gląda mał­żeń­stwo? Może mam za duże ocze­ki­wa­nia? Może szu­kam dziury w ca­łym albo ro­bię bu­rzę w szklance wody?” – ta­kie py­ta­nia nie­raz sta­wiają so­bie part­ne­rzy nie­do­tknięci ZED.

Z per­spek­tywy May w jej mał­żeń­stwie wszystko jest w po­rządku, z wy­jąt­kiem krót­kich mo­men­tów, gdy Mar­cel wy­raża brak usa­tys­fak­cjo­no­wa­nia. „Dla­czego nie mo­żesz być po pro­stu szczę­śliwy?”, to ty­powa re­ak­cja part­nera z ZED. May ko­cha Mar­cela i szcze­rze pra­gnie jego szczę­ścia, jed­nak bra­kuje jej umie­jęt­no­ści i emo­cjo­nal­nej wni­kli­wo­ści, by zro­zu­mieć jego po­trzeby. Może od­bie­rać jego cał­ko­wi­cie na­tu­ralne i zdrowe emo­cjo­nalne prośby jako pro­sze­nie się o uwagę czy wręcz sła­bość cha­rak­teru.

Nie­za­leż­nie od tego, jak do­brze Mar­cel i May są do­pa­so­wani i jak bar­dzo się ko­chają, jest duże praw­do­po­do­bień­stwo, że w ich związku z cza­sem bę­dzie przy­by­wać pro­ble­mów. Mar­cel może mieć dość cią­głych prób prze­bi­cia się przez „mur” May, może się po­ja­wić gniew z po­wodu po­czu­cia, że żona go do sie­bie nie chce do­pu­ścić. Ma­jąc wra­że­nie co­raz więk­szego osa­mot­nie­nia w związku, w końcu po­czuje się zu­peł­nie bez­radny.

Moż­liwy jest też inny sce­na­riusz: w May bę­dzie na­ra­stać iry­ta­cja w związku z cią­głą ko­niecz­no­ścią kon­fron­to­wa­nia się z po­trze­bami Mar­cela. Brak emo­cjo­nal­nych na­rzę­dzi umoż­li­wia­ją­cych ubra­nie ja­kich­kol­wiek pro­ble­mów w słowa i prze­pra­co­wa­nie ich, sta­wa­nie w ob­li­czu cią­głych róż­nic zdań, po­czu­cie krzywdy i ból będą na­ra­stać przez ko­lejne lata po obu stro­nach i po­woli nisz­czyć więź mię­dzy mał­żon­kami. W końcu oboje mogą dojść do wnio­sku, że już na­wet nie­szcze­gól­nie się lu­bią.

Na szczę­ście w związku, w któ­rym je­den part­ner jest do­tknięty ZED, jest pe­wien po­zy­tyw. Mar­cel wie, że cze­goś w ich mał­żeń­stwie brak, a to ogromny atut w po­rów­na­niu z wie­loma in­nymi związ­kami. ZED May nie jest jej wy­bo­rem ani winą i Mar­cel to czuje. Wie, że May jest do­brą osobą, która się stara i która szcze­rze go ko­cha. A wszel­kie braki ce­chu­jące ich zwią­zek można zni­we­lo­wać. Wszyst­kie te czyn­niki będą od­gry­wały klu­czową rolę w przy­szłym pro­ce­sie po­wrotu do rów­no­wagi.

Przyj­rzyjmy się te­raz przy­pad­kowi, w któ­rym oboje part­ne­rzy są do­tknięci ZED i zma­gają się z pro­ble­mem, któ­rego żadne z nich nie po­trafi zi­den­ty­fi­ko­wać lub na­zwać.

Gdy oboje part­ne­rzy mają ZED

OLIVE i OSCAR

Olive i Oscar sie­dzą na­prze­ciw sie­bie przy stole i w ci­szy je­dzą nie­dzielne śnia­da­nie.

– Zo­stało jesz­cze tro­chę kawy? – pyta Olive roz­tar­gnio­nym gło­sem, nie od­ry­wa­jąc oczu od wia­do­mo­ści, które czyta na swoim lap­to­pie. Po­iry­to­wany Oscar gwał­tow­nie wstaje i pod­cho­dzi do eks­presu do kawy, żeby spraw­dzić, czy jest w środku coś jesz­cze.

„Dla­czego za­wsze mnie o to pyta? To zwy­kła ma­ni­pu­la­cja. Po pro­stu nie chce jej się wstać i sa­mej spraw­dzić”, zrzę­dzi w my­ślach. Chwilę po­tem wraca do stołu z dzban­kiem i do­lewa kawy do kubka Olive. Pu­ste na­czy­nie z gło­śnym stuk­nię­ciem od­sta­wia na stół, po czym siada z po­wro­tem na swoim krze­śle, wzdy­cha­jąc i rzu­ca­jąc wciąż sku­pio­nej na czy­ta­niu żo­nie gniewne spoj­rze­nie.

Olive, w re­ak­cji na brzęk od­sta­wia­nego dzbanka i wes­tchnie­nie Oscara, pod­nosi wzrok. Wi­dzi męża, który już zdą­żył za­to­pić się w lek­tu­rze ga­zety, wiec po­now­nie zerka na ekran lap­topa, jed­nak nie po­trafi się sku­pić na czy­ta­niu.

„Cie­kawe, co się dzieje z Osca­rem”, za­sta­na­wia się. „Ostat­nio wy­daje się cią­gle po­iry­to­wany. Może to efekt stresu zwią­za­nego z pracą. Nie brak tam na­pięć, to na pewno o to cho­dzi”.

Olive po­sta­na­wia uni­kać Oscara przez resztę dnia, ma­jąc na­dzieję, że je­śli zo­stawi go sa­memu so­bie, to na­strój mu się po­prawi (a sama też na tym sko­rzy­sta, po­nie­waż nie bę­dzie mu­siała zno­sić jego to­wa­rzy­stwa). Mniej wię­cej w po­rze ko­la­cji spyta go o pracę, żeby się prze­ko­nać, czy rze­czy­wi­ście jest pod wpły­wem stresu.

Pod wie­czór Olive po za­ła­twie­niu kilku spraw wraca do domu i prze­ko­nuje się, że Oscar przy­go­to­wał dla nich ko­la­cję. Gdy sia­dają do stołu, on zdaje się być w lep­szym niż rano na­stroju.

Po krót­kiej roz­mo­wie o tym, na czym Olive mi­nął dzień, ko­bieta pyta:

– Co sły­chać w pracy?

Oscar zerka nieco zdzi­wiony na żonę.

– W po­rządku. Dla­czego py­tasz?

– Bez po­wodu – od­po­wiada Olive, przyj­mu­jąc z ulgą jego za­pew­nie­nie, że nic złego się nie dzieje. – Może obej­rzymy ra­zem ko­lejny od­ci­nek „Gry o tron”, gdy bę­dziemy jeść?

Te­le­wi­zor zo­staje włą­czony i oboje je­dzą ko­la­cję, każde sku­pione na oglą­da­nym fil­mie.

Para, w któ­rej oboje part­ne­rzy są do­tknięci ZED, pod wie­loma wzglę­dami przy­po­mina wszyst­kie inne pary. A jed­nak róż­nica jest fun­da­men­talna. Ta re­la­cja na­zna­czona jest nie­tra­fio­nymi za­ło­że­niami i błęd­nymi in­ter­pre­ta­cjami. Nie­stety żadne z part­ne­rów nie po­siada umie­jęt­no­ści ko­mu­ni­ka­cyj­nych, by pró­bo­wać do­wie­dzieć się, co druga strona my­śli i czuje lub dla­czego robi to, co robi.

Może po­win­naś mi po pro­stu po­wie­dzieć, co chcesz na uro­dziny, za­miast mó­wić mi, że jest ci wszystko jedno.

Po­nie­waż żadne z part­ne­rów nie wie, jak roz­ma­wiać o tym, co im do­lega oraz o wy­ni­ka­ją­cych z tego nie­po­ro­zu­mie­niach i kon­flik­tach (ty­po­wych dla każ­dego związku), prak­tycz­nie nic nie zo­staje na­zwane i prze­dys­ku­to­wane. To do­sko­nały grunt pod pa­sywno-agre­sywne od­wety po­zba­wia­jące zwią­zek cie­pła i tro­ski, a wszystko to dzieje się poza świa­do­mo­ścią obu stron. Drobne dzia­ła­nia, nie­skie­ro­wane bez­po­śred­nio na part­nera, ta­kie jak gło­śne po­sta­wie­nie dzbanka na stole, igno­ro­wa­nie, za­po­mi­na­nie czy uni­ka­nie wspól­nego prze­by­wa­nia w jed­nym po­miesz­cze­niu mogą stać się pod­sta­wo­wymi for­mami by­cia w związku i ko­mu­ni­ko­wa­nia się. Żadna z nich nie jest sku­teczna.

W po­wyż­szej sce­nie Oscar błęd­nie in­ter­pre­tuje za­to­pie­nie się Olive w lek­tu­rze jako „ma­ni­pu­la­cję”, z ko­lei Olive nie­traf­nie od­czy­tuje po­iry­to­wa­nie Oscara na nią jako stres zwią­zany z pracą. Za­miast od razu za­jąć się roz­wią­za­niem pro­blemu, ko­bieta wy­biera unik na resztę dnia. Jej py­ta­nie za­dane Osca­rowi wie­czo­rem jest zbyt pro­ste i zbyt od­le­głe od celu, by do­star­czyć przy­dat­nych in­for­ma­cji. Po­zo­staje z fał­szy­wym prze­ko­na­niem, że na­strój Oscara w ma­giczny spo­sób uległ po­pra­wie i że w ogóle nic złego się nie działo.

Mi­jają ko­lejne ty­go­dnie, mie­siące i lata, w któ­rych Oscar nie prze­staje wi­dzieć w żo­nie osoby le­ni­wej i skłon­nej do ma­ni­pu­la­cji, a Olive jest w cią­głym po­go­to­wiu, w każ­dej chwili ocze­ku­jąc, że stres zwią­zany z pracą po­no­wie da o so­bie znać. Zu­peł­nie nie­zro­zu­miani, żyją w od­dziel­nych świa­tach, a dy­stans po­mię­dzy nimi nie­ustan­nie się zwięk­sza.

Cza­sami czują się bar­dziej sa­motni, gdy są ra­zem, niż gdy spę­dzają czas od­dziel­nie. Dzieli ich prze­paść rów­nie wielka, jak ocean. Oboje wy­czu­wają, że coś, i to bar­dzo waż­nego, jest nie tak, jed­nak żadne z nich nie po­trafi tego ani na­zwać, ani opi­sać.

Na szczę­ście w obojgu jest duży po­ten­cjał. Mają w so­bie całe po­kłady uczuć, tylko nie są ich świa­domi bądź nie po­tra­fią ich użyć w zdrowy, po­głę­bia­jący ich zwią­zek spo­sób. Ją­drem ich mał­żeń­stwa jest by­cie ze sobą, wspólna hi­sto­ria, tro­ska i mi­łość. Bra­ku­ją­cymi ele­men­tami są świa­do­mość i umie­jęt­no­ści, któ­rych można się na­uczyć. Jest spora szansa, że pew­nego dnia jedno z nich do­zna emo­cjo­nal­nego „prze­bu­dze­nia” i ude­rzy w mur ota­cza­jący part­nera.

W dal­szej czę­ści prze­ko­nasz się, że tak wła­śnie się stało.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki