Wszystko o szczepionkach. Co trzeba wiedzieć, by dokonać dobrego wyboru - prof. Didier Raoult, Olivia Recasens - ebook

Wszystko o szczepionkach. Co trzeba wiedzieć, by dokonać dobrego wyboru ebook

Raoult Didier, Olivia Recasens

0,0
29,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Szczepionki królują wśród kontrowersyjnych tematów. Są ratunkiem czy zagrożeniem? Jak się odnaleźć wśród sprzecznych informacji o szczepionkach?

Obecnie mamy na wyciągnięcie ręki niezliczone źródła wiedzy na tematy naukowe, jednak ich rzetelność trudno jest ocenić na pierwszy rzut oka. Szczególnym wyzwaniem jest odnalezienie godnych zaufania, a zarazem przystępnych źródeł informacji o medycynie, bo choć rozwija się ona szybciej, niż jesteśmy w stanie nadążyć, to jest też bardzo podatna na naciski ideologiczne i przesądy.

Prof. Didier Raoult, światowej sławy francuski lekarz, mikrobiolog i epidemiolog, w książce Wszystko o szczepionkach. Co trzeba wiedzieć, by dokonać dobrego wyboru podejmuje próbę uporządkowania naszego stanu wiedzy na temat szczepień. Analizuje zarazem przyczyny nieufności wobec szczepionek, która narasta na całym świecie.

Podchodzi krytycznie do programów obowiązkowych szczepień, wytykając, że są niekonsekwentne i nieskuteczne; nie nadążają za stanem wiedzy medycznej i nie uwzględniają bieżących potrzeb. Ważne jest to, kogo szczepimy i w jakich okolicznościach. Czy wiesz, że szczepionka przeciwko grypie, rzadko skuteczna u osoby dorosłej, świetnie się sprawdzi jako element programu szczepień dla dzieci?

Wiele osób obawia się szkodliwych skutków szczepień, nie szuka jednak naukowych źródeł na temat realnych korzyści i prawdziwego ryzyka związanego z poszczególnymi szczepionkami. A bez solidnej wiedzy nie jesteśmy w stanie dokonywać rozsądnych wyborów. Zamiast tego coraz więcej osób słucha tych, którzy żerują na ludzkiej podejrzliwości i lęku, narażając zdrowie swoje i osób w swoim otoczeniu. Prof. Raoult proponuje, jak sprawić, by nie powtarzały się szczepionkowe absurdy i odbudować zaufanie do idei szczepień.

Książka powstała we współpracy z Olivią Recasens, pisarką i dziennikarką, wybitną specjalistką w dziedzinie popularyzacji nauki.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 183

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Tytuł oryginału: La vérité sur les vaccins

© Éditions MichelLafon 2018, La vérité sur les vaccins

Published by arrangement with SAS Lester Literary Agency & Associates

Copyright © 2020 for the Polish edition by CoJaNaTo

Wszystkie prawa zastrzeżone. Bez pisemnej zgody wydawcy książka ta nie może być powielana ani częściowo, ani w całości. Nie może też być reprodukowana, przechowywana i przetwarzana z zastosowaniem jakichkolwiek środków elektronicznych, mechanicznych, fotokopiarskich, nagrywających i innych.

Informacje zawarte w tej książce oparte są na doświadczeniu i poglądach autora.

Ani autor, ani wydawca nie ponoszą odpowiedzialności za jakiekolwiek wykorzystanie informacji zawartych w tej książce.

Tłumaczenie: Grzegorz Gryc

Redakcja językowa: Magdalena Stonawska

Konsultacja merytoryczna: dr hab. n. med. Tomasz Dzieciątkowski

Korekta: Magdalena Stonawska

Projekt okładki: Kamila Loskot

Opracowanie graficzne i skład: Raster

ISBN: 978-83-63860-42-4

Wydanie I

CoJaNaTo

ul. Pustelnicka 48/4; 04-138 Warszawa

Tel. +48 728 898 892; www.cojanato.pl; e-mail: [email protected]

Dla Sachy, mojego syna, który zaproponował, żebym napisał tę książkę, i dla całej mojej rodziny.

Didier Raoult

Wstęp do wydania polskiego

Szczepionki bez wątpienia są jednym z największych sukcesów w dziejach medycyny. Stanowią część szerokiej odpowiedzi ze strony sektora zdrowia publicznego na możliwość pojawiania się epidemii i/lub pandemii. W ostatnim czasie stały się jednak ofiarami własnego sukcesu: ogromna część społeczeństw zapomniała o chorobach zakaźnych, które jeszcze niedawno wzbudzały przerażenie wśród ludzi. Czy jednak należy podchodzić do problematyki szczepionek i szczepień bezkrytycznie? Nie…

Właśnie taki pogląd prezentuje francuski profesor Didier Raoult, specjalizujący się w mikrobiologii i chorobach zakaźnych, a wykładający na Uniwersytecie Aix-Marseille. Jest uważany za jednego z największych specjalistów w tym zakresie w całej Francji, choć jego osoba wzbudza pewne kontrowersje. Wynikają one po części z jego poniekąd ekscentrycznego sposobu zachowania, ale i po trosze z ostatniej batalii o uznanie hydroksychlorchiny jako leku stosowanego w terapii wspomagającej COVID-19.

Książka ta, poświęcona tematyce szczepionek, została napisana przez prof. Raoulta językiem wartkim i przystępnym dla czytelnika. Autor nie boi się stawiać trudnych pytań i odpowiadać na nie z maksymalnym obiektywizmem. Szczegółowo też omawia wątpliwości dotyczące programu szczepień ochronnych we Francji, gdzie odsetek sceptyków w tej materii jest jednym z największych w Europie. Stara się rozstrzygnąć popularne mity dotyczące szczepionek, ich produkcji, szkodliwości oraz mechanizmów wprowadzania ich na rynek. Czy wszystkie te kwestie powodują, że prof. Didiera Raoulta można uznać za szczepionkowego sceptyka? Moim zdaniem nie, gdyż wykazuje się on tutaj daleko posuniętą rzetelnością, cechującą każdego prawdziwego naukowca. Jednak na to pytanie każdy z czytelników powinien udzielić sobie sam odpowiedzi.

dr hab. n. med. Tomasz Dzieciątkowski

Przedmowa

Kolejna książka o szczepionkach… Po co?

Francja jest dziś jednym z krajów, w których panuje największa na świecie nieufność wobec szczepień. Władze odpowiadają na nią autorytarnymi nakazami – od 1 stycznia 2018 roku mamy we Francji obowiązkowe szczepienia przeciwko jedenastu chorobom. Przepisy wymagają, byśmy się do nich posłusznie stosowali, ale nie ułatwiają w żaden sposób zrozumienia, dlaczego szczepienia są konieczne, a tym samym do nich nie zachęcają.

Francuzi tymczasem nie są w stanie samodzielnie połapać się w gąszczu informacji, zwłaszcza że ministrowie zdrowia w odniesieniu do szczepionek nie zawsze mówią to samo. Niektórzy spośród tych, którzy w ciągu ostatnich czterdziestu lat zajmowali to stanowisko, byli nieprzychylnie nastawieni do aktywnej polityki szczepień. Inni wykazywali wobec niej obojętność. Jeszcze inni byli głęboko przekonani o potrzebie zwiększenia finansowania szczepień przez system opieki zdrowotnej, co w przypadku zapalenia wątroby typu B doprowadziło do opartego na fałszywych przesłankach skandalu medycznego. Wszystko to przyczyniło się do opóźnień w przyjmowaniu strategii szczepień, które w innych krajach są stosowane i powszechnie uznawane za właściwe. Francuska polityka szczepień stała się niespójna i przestarzała, i zaczęła z czasem przynosić efekt przeciwny do zamierzonego. Informacje o szczepieniach przekazywane przez organy systemu opieki zdrowotnej nigdy nie były tak niejasne jak obecnie. Francuzi nie otrzymują wiarygodnych danych naukowych i w związku z tym nie wiedzą, które szczepienia są pożyteczne, a które niekoniecznie.

Obecna debata między antyszczepionkowcami, którzy wyobrażają sobie przemysł szczepionkowy jako wielkiego marionetkarza pociągającego za sznurki, a proszczepionkowcami, przekonanymi, że szczepionki stanowią rozwiązanie wszystkich naszych problemów, nie prowadzi do żadnych produktywnych rozwiązań.

Nawet samo pytanie „czy jesteś za czy przeciw szczepieniom?” nie ma sensu i niestety prowadzi tylko do karykatury dyskusji. Prawda jest taka, że w obliczu poważnej, groźnej epidemii wszyscy powinni popierać szczepienia, zaś jeśli dotyczą one chorób, które już u nas nie występują, wszyscy powinni być przeciw. Sytuacja wygląda jednak zupełnie inaczej. Problem ten ilustruje dobrze taka oto historia: w latach 70. XX wieku Francja była jednym z ostatnich krajów wysoko rozwiniętych z obowiązkowymi szczepieniami przeciwko ospie prawdziwej, choć całkowicie ją u nas wyeliminowano. Kultywowano jednak ten przymus szczepień w imię dawnego strachu, który teraz można by nazwać „zasadą ostrożności”.

Tymczasem w dziedzinie zdrowia publicznego nie chodzi o to, by wiedzieć, czy szczepionki są dobre czy złe, ale o to, by ocenić ewentualne ryzyko ponoszone przez poszczególnych szczepionych pacjentów i korzyści wynikające ze szczepień dla naszego zdrowia. Powinniśmy również skupić się na ustalaniu, które szczepionki mogą być użyteczne dla każdego z nas, w zależności od naszej płci, wieku, kraju zamieszkania, stylu życia, okresu, na który przypada nasze życie i tak dalej. Odpowiedzi na te pytania zależą od spodziewanych korzyści dla danej jednostki – która szczepionka może ją ochronić przed poważną chorobą – lub dla całego społeczeństwa na wypadek epidemii. Weźmy za przykład polio: jeden z trzech wektorów infekcji polio uznaje się dziś za całkowicie wyeliminowany, drugi nie spowodował żadnych zachorowań od wielu lat, zaś trzeci istnieje tylko w trzech krajach, w których poziom higieny bardzo odbiega od poziomu higieny w większości krajów europejskich. Szczepienie przeciw polio stało się zatem we Francji niepotrzebne, a jednak nadal obowiązuje. Z kolei szczepienie przeciw wirusowi brodawczaka, przenoszonemu drogą płciową, który wywołuje raka zarówno u kobiet, jak u mężczyzn, jest zalecane tylko kobietom! Skuteczna strategia szczepień polega na tym, że nieustannie analizuje się przydatność danej szczepionki w odniesieniu do osoby, dla której jest ona przeznaczona, oraz jej otoczenia. Takie oparte na faktach, wciąż aktualizowane informacje powinny być przekazywane pacjentom przez lekarzy, bo to przecież oni przepisują im szczepionki. Państwo powinno ingerować w kwestie szczepień tylko w przypadku epidemii zagrażających całej społeczności.

W dziedzinie zdrowia, bardziej niż w jakiejkolwiek innej, fundamentalną rolę pełnią informowanie i edukacja. Powinniśmy dopuszczać tutaj tylko dyskusje oparte na faktach, wolne od ideologicznego zacietrzewienia.

Rozważajmy wszystko mądrze. Do tego właśnie ma zachęcać ta książka.

Didier RAOULT

– 1 –

Szczepionki i „postprawda”

„Teoria naukowa jest jak słup wbity w ruchomy piasek”.

Karl Popper

Na początku XX wieku szpitale były pełne dorosłych chorych na gruźlicę i dzieci chorych na ospę, polio czy błonicę. W najbiedniejszych krajach spustoszenie siała odra. Afrykańskie przysłowie mówi: „Policzysz swoje dzieci, kiedy przejdą odrę”. Z powodu tężca, zarówno w Afryce, jak i w Europie, najmniejsza rana mogła okazać się śmiertelna, a różyczka wywoływała wady rozwojowe płodu, w wyniku których rodziły się dzieci z niepełnosprawnościami.

Potem pojawiły się szczepionki, a wraz z nimi rewolucja w medycynie – można było nie tylko usuwać skutki choroby, ale także zapobiegać jej pojawieniu się.

Pierwsza była szczepionka Jennera, nazwana tak na cześć jej wynalazcy, Edwarda Jennera. Ten brytyjski aptekarz obserwował farmerów, których krowy chorowały na krowiankę, chorobą zakaźną wywoływaną przez wirusa morfologicznie podobnego do wirusa ospy prawdziwej. Rolnicy, zwłaszcza dojarki, zarażali się krowianką, o czym świadczyły ropne pęcherze na skórze, nie rozwijała się jednak u nich ospa prawdziwa. Jakim „cudem” zostali w ten sposób oszczędzeni? Jenner postawił hipotezę: może choroba w mniej zjadliwych postaciach stymuluje system obronny ludzkiego organizmu i nie powoduje śmierci pacjenta? Innymi słowy, ropa ze skóry dojarek mogła zawierać substancję, która zapobiegała ospie. Jenner wpadł więc na pomysł, by użyć jej jako środka ochrony przed wirusem. Aby sprawdzić swoje przeczucia, wstrzyknął w ręce ośmioletniego chłopca z farmy ropę pobraną z dłoni dojarki zarażonej krowianką. Następnie obserwował reakcję małego „królika doświadczalnego” i widząc, że nie ma ani gorączki, ani bóli mięśni, zaszczepił go bezpośrednio ospą, ryzykując życie biednego chłopca. W tamtych czasach nie podejmowano prawie żadnych środków ostrożności wobec obiektów takich doświadczeń – to, że ich życie będzie zagrożone, nie miało znaczenia, o ile mogło to prowadzić do postępów w nauce! Chłopiec jednak nie zachorował; ochroniło go zaszczepienie krowianką.

Tak więc pod koniec XIX wieku zaczęto szeroko stosować szczepienia z krowianki, którą wywoływał wirus krowi. w celu ochrony przed ospą, która była bardzo rozpowszechniona w Europie, niezwykle zaraźliwa i często śmiertelna – zabijała jedno na siedmioro dzieci. Metodę Jennera przyjęto bardzo szybko, stosowano ją nawet w Wielkiej Armii Napoleona w 1804 roku! Technika udowodniła swoją skuteczność, ale jak wykorzystać ją do walki z innymi dolegliwościami?

Nieco przypadkiem, jak to często bywa w nauce, Louisowi Pasteurowi udało się odtworzyć ten mechanizm biologiczny. W 1881 roku szalała ciężka epidemia cholery drobiu. Materiałem ze szczepów izolowanych w jego laboratorium Pasteur kilka razy z rzędu zaszczepił kurczęta bakteriami Pasteurella powodującymi ptasią cholerę. Zauważył, że te, które nie otrzymały żadnego szczepienia, padały, a inne dzięki zastrzykom broniły się, jakby w organizmie zarazki sztucznie się starzały i były osłabione. Zaszczepione osobniki stały się prawdziwymi terminatorami na kurzych łapkach! Pasteur wynalazł właśnie technikę znaną jako osłabianie zjadliwości drobnoustrojów. To jest właśnie zasada szczepionki: wyizolować mikroba, hodować go w laboratorium, osłabić, aby stał się mniej niebezpieczny, a następnie zaszczepić nim ludzi, aby ich układ odpornościowy nauczył się z nim walczyć.

Cztery lata później, 6 lipca 1885 roku, do mikrobiologa dotarła matka, której dziewięcioletnie dziecko ugryzł wściekły pies. Pasteur był uskrzydlony sukcesem u kur, a ponieważ młody pacjent i tak był skazany na pewną śmierć, uczony zaszczepił go, używając bez większego wahania szpiku zakażonego królika. W ciągu miesiąca chłopiec otrzymał dziewięć zastrzyków… i został uratowany. Francuski pionier mikrobiologii właśnie stworzył szczepionkę przeciw wściekliźnie. Udoskonalając swoją eksperymentalną metodę, zaczął wytwarzać pierwsze szczepionki zapobiegawcze. Hodował mikroby, aby były wykrywalne, zaszczepiał je zwierzętom, a następnie liczył chore zwierzęta – te, które padały, i te które zdrowiały spontanicznie.

Szczepienia: broń masowej prewencji, nie szwajcarski scyzoryk!

Dzisiaj szczepionki są nadal wytwarzane z użyciem drobnoustrojów: albo żywych, ale „osłabionych”, których zjadliwość została zmniejszona – jak w przypadku szczepionek przeciw odrze, śwince, żółtej febrze czy gruźlicy (BCG) – albo „inaktywowanych”, czyli pozbawionych swojej patogennej mocy – jak w przypadku szczepionek przeciw grypie lub niektórych szczepionek przeciwko polio. W przypadku innych chorób, takich jak błonica czy tężec, można również stosować tylko martwy czynnik zakaźny, gdyż choroba nie jest wywoływana przez sam drobnoustrój. lecz toksyczną substancję, którą wytwarza. Ta inaktywowana toksyna służy następnie jako szczepionka. Tak właśnie działają tak zwane „nowoczesne” szczepionki, które pozwalają nam walczyć z błonicą lub tężcem, stymulując produkcję przeciwciał przeciwko ich toksynom. Najnowszą strategią jest wytwarzanie w laboratorium małego fragmentu wirusa, który jest dla nas interesujący. I tak szczepionka przeciw wirusowemu zapaleniu wątroby typu B jest całkowicie „sztuczna”.

Dzięki szczepieniom ludzkość w XX wieku uzyskała broń masowego zapobiegania wielkim epidemiom, które ją dziesiątkowały. Z perspektywy czasu, gdybyśmy mieli ustalić hierarchię wynalazków, które uratowały najwięcej ludzi, umieścilibyśmy na podium, bez ryzyka błędu, oczyszczanie ścieków, antybiotyki i szczepienia.

Ospa została wypleniona, a polio jest na skraju wyginięcia. Błonica występuje tylko na kilku obszarach i prawie całkowicie zniknęła na kontynencie europejskim, a także w Ameryce Północnej. Odra jest pod kontrolą, choć nadal występują mikroepidemie. Tężec jest doskonale kontrolowany w krajach rozwiniętych, podobnie jak różyczka. Istnieje jeden znaczący wyjątek: gruźlica. Szczepionka nie była doskonalona od ponad stu lat, a jej niska skuteczność wyjaśnia znaczną uporczywość choroby, która jest co roku odpowiedzialna za ponad milion zgonów. Lecz wielkie epidemie, które mogły być kontrolowane przez szczepionki, są pod kontrolą. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) dzięki szczepionkom co roku ratuje się 2,5 miliona ludzi w różnym wieku. Szczepienia zmieniły naszą historię. Nie ma co do tego żadnej wątpliwości.

Teraz jednak szczepionki, które tak pozytywnie wpłynęły na ludzkość, stały się „cudownym rozwiązaniem”. W służbie zdrowia chciano zrobić ze szczepionek szwajcarski scyzoryk. Z entuzjazmem witano wszystkie nowe szczepionki – bez żadnego uzasadnienia. W rzeczywistości im choroba jest ostrzejsza, tym bardziej wywołuje silną odpowiedź immunologiczną organizmu, a zatem powoduje uodpornienie, co znaczy, że u zarażonej osoby infekcja rozwinie się tylko raz w życiu. Właśnie dlatego udało nam się stworzyć bardzo dobrą szczepionkę przeciwko ospie i odrze. Inaczej jest w przypadku malarii czy AIDS, co sprawia, że uzyskanie szczepionki jest całkowicie iluzoryczne, jak pokazały niestety wszystkie dotychczasowe próby.

W przypadku innych chorób najskuteczniejsza walka znacznie bardziej niż na szczepionkach polega na poprawie warunków higienicznych. To przypadek infekcji przenoszonych przez wodę zanieczyszczoną kałem, których jest bardzo wiele. Szacuje się, że malaria, bilharcjoza1 i inne podobne choroby są co roku przyczyną 2,6 miliona zgonów na całym świecie. Ponadto rzadkość lub praktyczna eliminacja niektórych chorób powinny podważyć wartość szczepionek, które były dla nich przeznaczone (patrz rozdział 7), ale władze publiczne nie są w stanie skończyć ze strategiami szczepień, które udowodniły swoją wartość w przeszłości. ale które są teraz całkowicie przestarzałe.

To może dostrzec każdy. Nasze rządy podejmują coraz częściej decyzje pod wpływem mediów i sieci społecznościowych, które odzwierciedlają i wzmacniają lęki ludności, o ile nie ustąpią przed popartymi faktami opiniami doradców z biur ministerialnych. Sektor medyczny też nie jest tu wyjątkiem. Szczepionki są narzucane lub zakazywane bez prawdziwej konsultacji ze specjalistami medycznymi, niektóre są ciągle stosowane, nawet gdy w rzeczywistości nie są już w ogóle przydatne, a decyzje o finansowaniu niektórych szczepień są przypadkowe lub wydumane.

Wszystko to sieje zamęt w umysłach ludzi. Ta niepewność wzmocniła się jeszcze w wyniku kolejnych skandali, które w ostatnich dziesięcioleciach wybuchały w dziedzinie zdrowia: skażenie krwi w latach osiemdziesiątych, dziesięć lat później strach przed przeniesieniem na ludzi choroby szalonych krów2 czy rzeczywiste niebezpieczeństwo związane z lekiem Mediator ujawnione w 2009 roku przez lekarza. A jeśli chodzi o szczepionki, można wymienić psychozę grypy H1N1 po ogłoszeniu 11 czerwca 2009 roku przez WHO fazy 6 alarmu pandemicznego. Ta histeria doprowadziła do głośnej porażki planu szczepień zorganizowanego w trybie katastrofy przez francuskie Ministerstwo Zdrowia (patrz rozdział 4). Był to punkt zwrotny w historii szczepionek, ponieważ różnica była taka, jak rok przed i rok po tym, gdy chmury z Czarnobyla zatrzymały się na naszych granicach…

Akt medyczny, który stał się aktem politycznym

Wrogość w stosunku do szczepień nadal rośnie, częściowo z powodu niedociągnięć w działaniach państwa. W 2016 roku, według ankiety przeprowadzonej przez instytut Ipsos dla Observatoire sociétal du médicament3 (Społeczne Obserwatorium ds. Leków), tylko 49% Francuzów ufało szczepionkom! Według ankiety przeprowadzonej rok wcześniej było ich 71%. Ta nieufność wobec szczepień wywarła zły wpływ na lekarzy. W ministerstwie budzi to zdziwienie, ale jak mogłoby być inaczej? Pracownicy służby zdrowia nie żyją poza społeczeństwem, reagują w taki sam sposób, jak reszta populacji.

Szczepienia są czynnością medyczną, nie łudźmy się jednak: stały się one przede wszystkim aktem politycznym, ponieważ są organizowane przez państwa. Odmowa szczepień oznacza zatem także odrzucenie „systemu”. Nieufność Francuzów względem szczepień należy powiązać z ich głęboką nieufnością wobec dyskursu politycznego. Nawet teorii spiskowych, które w odniesieniu do szczepionek są bardzo częste, nie można sprowadzić do archaicznego dyskursu, cieni przeszłości czy jakichś „szalonych wymysłów”. Jak napisał socjolog Emmanuel Taïeb, „opiera się ona na woli upolitycznienia pewnych kwestii”4.

W ciągu kilku dziesięcioleci Francuzi stali się narodem, który najłatwiej na świecie wierzy, że szczepionki są niebezpieczne, choć Francja jest jednym z głównych wynalazców i producentów szczepionek. Tymczasem choroby zakaźne, które były największymi seryjnymi zabójcami w historii ludzkości, wciąż istnieją i nadal zabijają co najmniej 18 milionów ludzi rocznie!

Bardzo zaniepokojeni urzędnicy Światowej Organizacji Zdrowia zajęli się tym problemem, ale natychmiast próbowali go „odczarować”. W komunikacie z sierpnia 2015 roku WHO proponuje wyrażenie „wątpliwości wobec szczepień”, określając jednocześnie, że jest to „złożony problem”, w którym „w grę wchodzi kilka czynników, w tym dezinformacja, samozadowolenie, wygoda i zaufanie”. Wątpliwości? To mało powiedziane, ponieważ te wątpliwości coraz częściej prowadzą do odmowy szczepień!

Szczepionki są również ofiarami odwiecznego zjawiska typowego dla naszych społeczeństw: szukania kozła ofiarnego. Przyczyny i przebieg wielu chorób pozostają niewyjaśnione i nic nie rozwiewa obaw i lęków osób dotkniętych takimi chorobami lub ich bliskich. Tak jest w przypadku stwardnienia rozsianego, autyzmu czy niewyjaśnionych napadów zmęczenia. Dlatego kuszące jest, by pierwszym podejrzanym uczynić szczepionkę. W końcu patogeny, nawet nieaktywne, są wstrzykiwane czasami bardzo młodym i zdrowym ludziom. To już z natury jest traumatyczne, zwłaszcza gdy zastrzyk wywołuje widoczne reakcje, nawet jeśli są one łagodne. Jeżeli potrzeba szczepień jest mniej oczywista, strach, że szczepionki są przyczyną niewyjaśnionych chorób, rośnie jeszcze bardziej i może przybrać znaczne rozmiary. Widzieliśmy to we Francji w przypadku szczepionki przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B, którą oskarżano o wywoływanie stwardnienia rozsianego. W Wielkiej Brytanii było podobnie ze szczepionką przeciw odrze i autyzmem.

„Nowocześni” kontra „ignoranci”? To nie takie proste…

Wahadło wychyla się gwałtownie. Przeszliśmy od szczepień, które w opinii ludzi były w stanie rozwiązać wszystko, do szczepień z zasady podejrzanych. Co robić? Problem jest zbyt poważny, aby proponować uproszczone rozwiązanie. Nie wystarczy przeciwstawiać „nowoczesnych”, którzy wierzą w szczepionki, „ignorantom”, którzy w nie nie wierzą, ani nazywać „reakcjonistami” tych, którzy wspierają szczepienia, a „wolnomyślicielami” tych, którzy je odrzucają.

Podczas wykładów na temat chorób zakaźnych zwykle zadaję moim studentom następujące pytanie: „Czy jesteście za czy przeciw szczepionkom?”. Oczywiście to pułapka. Ponieważ myślą, że należę do klanu postępowców, aby mi zrobić przyjemność, większość głosuje „za”. Są bardzo zaskoczeni, gdy im mówię: „Jestem przeciw”. Wyjaśniam im, że nie należy odpowiadać na głupie pytania. Prawdziwe pytanie brzmi: „Czy jesteś za taką szczepionką, podaną w takich warunkach, takiej populacji, w takim miejscu i czasie?”. Tylko takie pytanie jest naukowe. Pytanie ogólne „za czy przeciw szczepionkom” jest bez sensu. To tylko bełkot będący echem rozmyślań z XIX wieku. Zwracam także uwagę słuchaczom, że ważne jest, aby pokazać, że nikt nie ma absolutnej prawdy, ponieważ taka pewność prowadzi do narzucania obowiązków, które z natury są totalitarne!

Paradoksalnie Francja, kraj Oświecenia, jest jednym z nielicznych krajów, w których obowiązkowe szczepienia są utrzymywane do tego stopnia, że opornym grozi więzienie, nawet jeśli chodzi o niepotrzebne szczepionki, takie jak słynna DT Polio u dzieci w wieku trzech miesięcy (patrz rozdział 2).

Ponadto całkiem niedawno pojawiło się nowe zjawisko dotyczące szczepionek zwalczających choroby rozprzestrzeniane drogą płciową, takich jak wirus brodawczaka wywołujący raka szyjki macicy. Podział na zwolenników i przeciwników szczepień staje się głosem za lub przeciw wolności seksualnej. Ci, którzy uważają, że nie wolno zakazywać seksu pozamałżeńskiego, opowiadają się za szczepionkami zapobiegawczymi, ci zaś, którzy są temu przeciwni, są raczej wrogo nastawieni do szczepień. W obu przypadkach te pryncypialne poglądy są sztywne i mają się nijak do problemów zdrowotnych!

Uspokojenie uczuć i odpolitycznienie debaty jest prawdziwą koniecznością, ponieważ umożliwiłoby odróżnienie rzeczywistości naukowej od fantazji. Niektóre szczepionki są przestarzałe, inne mają więcej wad niż zalet. Bycie za szczepieniami za wszelką cenę to niebezpieczne podejście, ponieważ nie pozostawia miejsca na żaden rozsądny komunikat, który może spowodować całkowite odrzucenie, ale sprzeciwianie się szczepionkom z równą gwałtownością jest tak samo niebezpieczne.

Po tym, jak szczepienia rozpoczęły erę nowoczesności w nauce, muszą teraz wejść w okres „postprawdy”. Ten termin jest dziś często używany w niewłaściwy sposób. Nie chodzi o fałszowanie prawdy czy zaprzeczanie jej istnieniu, ale o zrozumienie, że prawda jest córką czasu. W nauce, jak i wszędzie indziej, prawda jest zawsze prawdą „tu i teraz”. W odniesieniu do szczepionek sztywna postawa tych, którzy „wiedzą najlepiej” i rzekomo mają „pełną wiedzę”, wywołuje wrogie reakcje. Ich absolutna i wieczna prawda jest trudna do zniesienia, ponieważ jest to nieprawdopodobne.

Aby wydostać się z kolein zdań „za lub przeciw”, w których wyraźnie utknęliśmy, musimy przemyśleć naszą strategię szczepień przeciwko chorobom zakaźnym. Ludzie mają rację, że się w to angażują, a naukowcy powinni pomóc im to zrozumieć.

Szczepionki funkcjonują w rytmie walca na dwa pas: pierwszy krok robi dziennikarz, który bije na alarm, a drugi polityk, który podejmuje decyzje. Brakuje trzeciego niezbędnego kroku – naukowca. Ta książka nie jest przewodnikiem; naszym celem nie jest podawanie przepisów, ale wprowadzenie szczepień w czasy refleksji naukowej.

– 2 –

Korzyści a ryzyko: właściwe stosowanie szczepień

„Nie jestem zły, że mnie okłamałeś. Jestem smutny, że od teraz już nie mogę ci wierzyć”.

Friedrich Nietzsche

Zatem jestem za czy przeciw szczepionkom? Ani jedno, ani drugie! Powiedzmy sobie jasno: szczepionki same w sobie nie są dobre ani złe. Każda szczepionka ma swoją ciemną stronę i element ryzyka. Żaden producent nie może zagwarantować zerowego ryzyka ani twierdzić, że formuła szczepionki ma same zalety.

Weźmy szczepionkę tak dobrze znaną jak podawana doustnie szczepionka przeciwko polio. Wywołuje ona poważne choroby neurologiczne – a nawet polio! W ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat w Europie pojawiło się więcej przypadków polio związanych ze szczepionkami niż polio spowodowanego „naturalnie” przez wirusa. Nic więc dziwnego, że informacje o tym odbiły się na świecie szerokim echem i szczepienie to jest obecnie oskarżane o różne inne skutki uboczne, jak na przykład w Nigerii, gdzie podejrzewa się, że wywołuje impotencję, nawet jeśli nie ma najmniejszych dowodów na poparcie tej tezy. Wiedza, nauka i zdrowie publiczne rozwijają się po omacku. Popełniamy błędy i dlatego ważne jest wprowadzanie do wszystkich rozwiązań poprawek, aby tych błędów nie powtarzać. Dziś nie wprowadzono by na rynek szczepionki przeciwko polio z żywym wirusem. W tej postaci jest ona teraz zresztą wszędzie zakazana.

Zaprzeczanie możliwości wystąpienia efektów ubocznych jest kłamstwem, które prędzej czy później zostaje wykryte i rykoszetem trafia w kłamcę. Po pierwsze z powodu efektu „nocebo”. Nie słyszymy o nim zbyt wiele. Faktem jest, że leki takie jak szczepionki wywołują pewne efekty, które nie są związane z ich składem, ale ich postrzeganiem psychologicznym. Ponieważ przebiega ono nieświadomie, interpretacja tych efektów jest trudna; pacjent może czuć się lepiej (efekt placebo) lub gorzej (efekt nocebo). Istnienie takiego efektu można wykryć jedynie przy użyciu „wabików” (leków lub szczepionek niezawierających substancji aktywnych), co pokazuje ogromną łatwowierność pacjentów, stowarzyszeń pacjentów lub niektórych prawników, którzy dostrzegają związek przyczynowy między szczepieniem i pojawieniem się choroby tylko dlatego, że oba wydarzenia następują po sobie…

Nocebo to nic innego jak lustrzane odbicie placebo – tylko że nie ma w nim nic pozytywnego. Kiedy wstrzykuje się produkt bez aktywnego składnika, czyli taki, który zawiera na przykład tylko sól fizjologiczną, ludziom sądzącym, że otrzymują prawdziwą szczepionkę, u około 10% z nich obserwuje się skutki uboczne. I to jak najbardziej prawdziwe: od słabego, miejscowego bólu po silną alergię, gorączkę, bóle w stawach czy zmęczenie. Lekarze stają w obliczu szeregu objawów obserwowanych niekiedy po szczepieniu, chociaż akurat ci pacjenci nie otrzymali ani kropli szczepionki. Czasami u osób, które otrzymały zamiast szczepionki roztwór soli fizjologicznej, występują częściej bóle głowy. Jest to znane zjawisko. Reakcje te mają podłoże psychologiczne, zarówno w przypadku „wabika”, jak i prawdziwej szczepionki, ale mimo to są jak najbardziej biologiczne i realne. Jednak efekt nocebo jest najczęściej pomijany, a nawet lekceważony przez lekarzy. Pacjentom wyjaśnia się, że są ofiarami swojej wyobraźni, co ich oczywiście nie przekonuje, a wręcz przeciwnie – wzbudza w nich nieufność do szczepień w ogóle.

Oprócz tej niemal banalnej niedogodności, każde szczepienie jest „niebezpieczne” w tym sensie, że może mieć niezamierzone konsekwencje. Mogą nagle pojawić się nieznane efekty, również w przypadku „starych” szczepionek, którym z przyzwyczajenia ufamy – że tak powiem – z zamkniętymi oczami. Na przykład na początku XX wieku szczepionka przeciw ospie prawdziwej była niezbędna, ponieważ choroba ta powodowała niezliczone ofiary. W latach 70. XX wieku ospa prawdziwa znajdowała się już jednak na skraju zniknięcia, a ponadto świat medyczny zdał sobie sprawę, że szczepionka przeciwko niej stała się równie niebezpieczna, jak bezużyteczna, ponieważ powodowała uszkodzenia neurologiczne.

Moją pierwszą bitwą na froncie szczepionkowym była ospa prawdziwa. W 1978 roku podjąłem próbę przekonania środowiska medycznego, by zaprzestano szczepień przeciwko tej chorobie. Francja była jednym z ostatnich krajów, które ich obowiązek utrzymały, choć ospa znikła w 1976 roku, a szczepionka była bardzo źle tolerowana. Pozostawiała dzieciom blizny, mogła powodować objawy neurologiczne, a nawet, jak później odkryliśmy, zapalenie mięśnia sercowego, to znaczy stany zapalne serca mogące prowadzić do nagłej śmierci. Nie istniało naukowe uzasadnienie dla kontynuowania szczepień przeciwko ospie – utrzymywała się jednak pamięć o strasznych skutkach tej choroby i wciąż było wielu zwolenników tej szczepionki przekonanych o swojej racji… Obowiązkowych szczepień ostatecznie zaprzestano w 1979 roku. Najwyższy czas!

Szczepionka to nie cukierek

Nie