Oferta wyłącznie dla osób z aktywnym abonamentem Legimi. Uzyskujesz dostęp do książki na czas opłacania subskrypcji.
14,99 zł
Nie czekaj na lepszy moment. Działaj tu i teraz.
Czujesz, że stoisz w miejscu? Masz wrażenie, że życie przecieka ci przez palce, a decyzje podejmują za ciebie inni? Ta książka to praktyczny przewodnik, który pomoże ci odzyskać kontrolę nad codziennością i stać się liderem własnego życia – niezależnie od okoliczności.
Samuel Stamateas inspiruje do działania, uczy świadomego podejmowania decyzji i pokazuje, jak przejść od biernego przetrwania do życia z pasją i celem.
Nie musisz być szefem firmy, by przewodzić – wystarczy, że nauczysz się kierować sobą.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 119
To nie jest kolejna książka o przywództwie. Nie jest to też kolejna książka o coachingu. Nie jest to także poradnik samopomocy.
Trzymasz w rękach ponadczasową, osobistą książkę, zaprojektowaną dokładnie dla ciebie, tu i teraz, w obecnym czasie, w którym żyjesz, niezależnie od wieku, płci, okoliczności, pracy, pozycji ekonomicznej czy sytuacji życiowej.
Jest to książka, która będzie ci towarzyszyć jako narzędzie i jako zasób, jako inspiracja i jako przypomnienie.
Kiedy ujawniają się nam ukryte lub nowe zasoby, na nowo odkrywamy naszą moc sprawczą. To właśnie wtedy przekonujemy się, że możemy kierować naszymi myślami, emocjami, działaniami i rozmowami, a tym samym osiągnąć to, co zamierzamy.
Celem tej książki jest pomoc w zidentyfikowaniu:
gdzie się znajdujesz: środowisko;
dokąd zmierzasz: cele;
co powinieneś zrobić: zachowanie;
co musisz wiedzieć: wiedza;
co jest ważne: wartości;
kim jesteś: tożsamość;
kto odnosi największe korzyści: duchowość.
Innymi słowy…
Ta książka będzie twoim towarzyszem na drodze do kierowania swoim życiem.
Na jej stronach znajdziesz opisane, przystępnym językiem, konkretne przykłady potężnych zasad przywództwa i najlepszych narzędzi coachingowych zgodnych z holistyczną wizją człowieka.
Oczywiście ta książka nie zmieni cię w lidera, podobnie jak nie zrobi tego żaden kurs czy studia. Wiedza jest niezbędna, ale niewystarczająca.
Nie zostaniesz liderem, jeśli ograniczysz się do zdobywania wiedzy. Zostaniesz nim, gdy w twoim umyśle rozbudzi się pasja.
Sam zdecydujesz, czy i jak wcielić tę książkę w życie. To ty i tylko ty możesz uczynić z niej punkt wyjścia do kierowania własnym życiem. To tekst, który ma cię zainspirować do zgłębienia najważniejszych idei, dzięki którym będziesz mógł podążać w stronę swoich celów i marzeń.
Jestem przekonany, że ta lektura otworzy cię na nowe możliwości i rozbudzi w twoim sercu pasję do ich realizacji.
Kieruj swoim życiem.
Na kolejnych stronach oferuję ci klucze do uwolnienia twojej mocy.
Rozdział 1
Co mówi o mnie lustro
Na początek tego rozdziału proponuję następujące ćwiczenie. Napisz poniżej pięć cech, które twoim zdaniem posiadasz. Pięć pozytywnych i pięć negatywnych.
Cechy
....................................
....................................
....................................
....................................
....................................
Cechy
....................................
....................................
....................................
....................................
....................................
Od jakich cech zacząłeś, pozytywnych czy negatywnych?
O których najtrudniej było ci pisać?
To, co napisałeś o sobie, stanowi coś, co możemy nazwać twoją tożsamością prywatną. Kiedy mówimy o tożsamości, odnosimy się do zestawu cech, które należą do nas, ale dlaczego nazywamy ją prywatną? Ponieważ jest to wyobrażenie, jakie mamy o sobie.
Z drugiej strony tożsamość publiczna to wyobrażenie, jakie mają o nas inni. Jak mawiał pewien znany prezenter telewizyjny: „Jak cię widzą (tożsamość publiczna), tak cię traktują”. Pierwszym krokiem jest uświadomienie sobie, że „tak jak ja siebie widzę (tożsamość prywatna), tak widzą mnie inni, a tak jak mnie widzą, tak mnie traktują”.
Cechy, które opisałeś, to przymiotniki, dzięki którym rozpoznajesz siebie. Nie są one ani dobre, ani złe, po prostu nazywamy je pozytywnymi lub negatywnymi. Kiedy mówimy o tych pozytywnych, myślimy o możliwościach. A kiedy mówimy o negatywnych, myślimy o ograniczeniach (uważamy je za ograniczające, ponieważ zamykają możliwości).
Tymi cechami opisujemy samych siebie.
Istnieje jednak zależność między opisywaniem i interpretowaniem:
Opisywanie oznacza szczegółowe przedstawianie cech lub właściwości czegoś.
Interpretowanie oznacza przedstawianie swojej wizji rzeczywistości.
Pytanie, które pomaga nam opisać siebie, brzmi: „Na jakiej podstawie tak o sobie mówisz?”. Oznacza ono poszukiwanie danych, które potwierdzają lub zaprzeczają tej ocenie. Jeśli odpowiedzią jest inna interpretacja, to znaczy, że ocena nie działa. Na przykład: „Jestem wyrozumiały, ponieważ jestem dobry”; w tym przypadku obie dane są interpretacjami.
Wróćmy teraz do listy z początku rozdziału. Wybierz dwie pozytywne i dwie negatywne cechy i odpowiedz sobie: na jakiej podstawie je wybrałem?
Celem tego wstępnego ćwiczenia jest uświadomienie sobie, co o sobie myślimy, ponieważ tożsamość prywatna może zostać przeprojektowana. Możesz spojrzeć w lustro i zobaczyć siebie w procesie tworzenia: wciąż jesteśmy w trakcie tego procesu i świadomość takiego stanu rzeczy przynosi nam ulgę i ukojenie!
Teraz wróć do listy i zastąp czasownik „jestem” innym, na przykład „mam”, i przeczytaj je ponownie.
Wiele się zmieniło, prawda? Jeśli opisujemy siebie negatywnymi cechami, takimi, których nie lubimy i które naszym zdaniem utrudniają nam realizację naszych projektów (jestem niezdarny, jestem powolny itp.), trudno będzie nam je zmienić. Ale jeśli powiemy: „Miewam chwile niezdarności. Zdarza mi się działać powoli”, to możemy pomyśleć, że jeśli mamy jakąś cechę, to możemy też jej nie mieć. To tylko kwestia pracy i podjęcia niezbędnych działań.
Pamiętaj:
Tożsamość prywatna: to, co mówię o sobie.
Tożsamość publiczna: to, co mówią o mnie inni.
Do której z tych dwóch tożsamości przywiązujesz większą wagę?
Jak dużą wagę przywiązujesz do tego, co mówisz?
Jak dużą wagę przywiązujesz do tego, co mówią o tobie rodzina czy przyjaciele?
To, co myślą o mnie inni, to ich sprawa. To, co ja o sobie myślę, to moja sprawa.
Tożsamość prywatna jest również określana jako szacunek do samego siebie. Nasza reputacja stanowi nasz najważniejszy kapitał. Szacunek jest zasadniczo oparty na modelu rodzinnym, na głosach zewnętrznych, które ostatecznie stają się głosami wewnętrznymi, na naszych doświadczeniach i uczuciach, na naszym systemie przekonań.
Zobaczmy:
Model rodzinny: słowa rodziców są wyryte w naszych umysłach: co nam mówili, kiedy nie zachowywaliśmy się dobrze? Co nam mówili, kiedy się myliliśmy?
Głosy z zewnątrz: szacunek nie jest budowany z zewnątrz: „Doceń mnie… jaki byłem? Jak o mnie mówiono?”. Kiedy zaczynamy mówić o sobie dobrze, przestajemy czekać na uznanie z zewnątrz i sami je budujemy.
Doświadczenia i uczucia: jeśli coś robię i idzie mi dobrze, doceniam siebie. Działanie zabija osąd. Musimy być bardzo ostrożni z emocjonalną kolejką górską, która predysponuje nas do dokonywania osądów zależnych od dominującego stanu emocjonalnego, od tego, jak się czujemy.
Przekonania: są stanem umysłu, który postuluje coś jako prawdę: nie mogę (nie możesz); nie liczą się ze mną (nie liczą się z tobą). Należy być bardzo uważnym, ponieważ wszystkie przekonania, gdy już się ugruntują, mają wyłącznie jedną funkcję: utrwalania się.
Możemy wypracować dobrą samoocenę w niektórych obszarach, a w innych nie; na przykład możemy ocenić siebie na 10 w relacjach społecznych, ale na 5 w zakresie umiejętności oszczędzania pieniędzy. Dobra samoocena to nie to samo, co wysoka samoocena: „Powiedz mi, co masz, a powiem ci, czego ci brakuje”. Nie ma czegoś takiego jak zbyt wysoka samoocena; wręcz przeciwnie, zbyt wysoka samoocena świadczy o jej braku. „Oto jestem, spójrz, co osiągnąłem” to wypowiedź kogoś, kto czuje się gorszy i potrzebuje dowartościowania. Wszyscy potrzebujemy odrobiny narcyzmu, ale nadmierne poczucie własnej wartości jest tylko oznaką jej braku.
Czasami za pokorą kryje się ukryta arogancja. Osoby zazdrosne, agresywne, plotkujące to ludzie o niskiej samoocenie. W przeciwieństwie do nich ludzie z dobrą samooceną kochają siebie i potrafią kochać innych, szanują siebie i są szanowani, są ambitni, ale nie są chciwi, są pewni siebie, ale nie są dominujący.
Oto kilka najważniejszych pomysłów, które pomogą ci na drodze do dobrej samooceny:
Moja wartość wynika z tego, że jestem, a nie z tego, że coś robię lub mam.
Nie jestem wart tyle, ile robię, ponieważ oznaczałoby to, że w dniu, w którym nie będę mógł tego robić, przestanę mieć jakąkolwiek wartość.
Nie jestem wart tyle, ile mam, ponieważ oznaczałoby to, że w dniu, w którym coś stracę, stracę również swoją wartość.
Nie jestem wart tyle, ile wiem, ponieważ oznaczałoby to, że jeśli doznam amnezji, to przestanę być cokolwiek wart.
A więc: jestem wartościowy dzięki temu, że jestem taki, jaki jestem!
Wiara w to, że nasza wartość wynika z tego, co robimy, co posiadamy lub co wiemy, to mity. Posiadanie określonej pozycji ekonomicznej, tytułu, nazwiska lub rzeczy materialnych daje nam złudne poczucie bezpieczeństwa. Jednak prawdziwa wartość wynika z naszego wyjątkowego i szczególnego człowieczeństwa.
Jestem wartościowy, ponieważ jestem unikatową i wyjątkową istotą ludzką.
Ważne jest, aby usunąć ograniczające myśli z naszego mentalnego dysku twardego i zacząć mówić o sobie pozytywnie. Zamiast typowego „gdybym”: „gdybym studiował”, „gdybym oszczędzał”, „gdybym podróżował”, możemy użyć „zamierzam”: „zamierzam studiować”, „zamierzam oszczędzać”, „zamierzam podróżować”. Zamiast mówić „nie potrafię (nie mogę): „nie mogę studiować”, „nie potrafię oszczędzać”, „nie mogę podróżować”, możemy powiedzieć: „znajdę sposób, by”: „znajdę sposób, by studiować”, „znajdę sposób, by oszczędzać”, „znajdę sposób, by podróżować”. Zamiast mówić „chciałbym”: „chciałbym studiować”, „chciałbym oszczędzać”, „chciałbym podróżować”, możemy powiedzieć: „lubię”: „lubię studiować”, „lubię oszczędzać”, „lubię podróżować”.
Tak więc od tej chwili zamieniamy stwierdzenia:
„gdybym” na „zamierzam”;
„nie mogę” na „znajdę sposób, by”;
„chciałbym” na „lubię”.
Kiedy zastępujemy ograniczające myśli pozytywnymi myślami wiary, zaczynamy żyć pozytywnie. Ludzie o zdrowym poczuciu własnej wartości mówią dobrze o swojej przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.
Niektórzy jednak postrzegają wszystko w czarnych barwach. O swojej przeszłości mówią: „miałem pecha”, „urodziłem się w złym miejscu”. O swojej teraźniejszości zaś mówią: „trudno mi się skoncentrować”, „nic nie układa się po mojej myśli”. A o swojej przyszłości: „będzie coraz gorzej”.
Jeśli patrzymy wstecz i nie jesteśmy w stanie znaleźć czegoś, za co moglibyśmy być wdzięczni, to znaczy, że nie patrzymy uważnie. Wszystkie rzeczy, za które nie możemy być wdzięczni, stają się ciężarem dla naszego życia. Przeszłości nie można zmienić ani zmodyfikować. To, co się stało, jakkolwiek banalnie to brzmi, już się nie odstanie. Naszym zadaniem, tym, co możemy zrobić, jest nadanie temu nowego znaczenia. To, że potrafimy znaleźć coś pozytywnego w czymś negatywnym, pokazuje naszą wielkość.
Kiedyś zapytano pewną uśmiechniętą osobę: „Dlaczego jesteś dziś taka szczęśliwa?”. A ona odpowiedziała: „Ponieważ nigdy wcześniej nie przeżyłam takiego dnia”. Osoba o zdrowym szacunku żyje w pełni tu i teraz i postrzega przyszłość nie jako coś, o co należy się martwić, ale jako coś, co ją zajmuje.
Ludzie o zdrowym poczuciu własnej wartości nie porównują się z nikim innym. Jeśli obsesyjnie patrzymy na innych, tylko wzmacniamy własne ograniczenia. Nie porównuj się z innymi, porównuj się z tym, kim byłeś wczoraj. Nie chodzi o wyróżnianie się z tłumu, chodzi o wyróżnianie się dla siebie.
Ludzie o zdrowym poczuciu własnej wartości nie słuchają niewłaściwych ludzi. Mała żabka wpadła do studni, a inne żabki krzyczały do niej z góry: „Nie będziesz w stanie się wydostać, nie będziesz w stanie się wydostać… jest za wysoko”. Ale ona po prostu skakała i skakała, i po wielu próbach udało jej się wydostać. Kiedy inne żaby zapytały ją, jak jej się to udało, mała żabka odpowiedziała gestami: „Jestem głucha”.
Umiejętność niesłuchania argumentów wynika z wewnętrznego spokoju, który udało nam się zbudować.
Ludzie o zdrowym poczuciu własnej wartości dają sobie przyzwolenie na to, by się mylić. Akceptują, że istnieją rzeczy, na których się znają, i rzeczy, na których się nie znają; rzeczy, które robią dobrze, i takie, które robią źle. Ryba potrafi pływać, ale nie potrafi się wspinać; małpa potrafi się wspinać, ale nie potrafi pływać; kaczka potrafi pływać i latać, ale nie jest w żadnej z tych umiejętności naprawdę dobra. Nikt nie wie wszystkiego. Ludzie o zdrowym poczuciu własnej wartości wiedzą, jak radzić sobie z błędami. Akceptowanie błędów jest oznaką zdrowego podejścia do życia i dobrej samooceny. Popełnienie błędu nie czyni nas tym błędem. Ważne jest, byśmy zmienili dobrze znane wyrażenie: „Jestem głupcem” na: „Popełniłem głupi błąd”. Błąd powinien być nauczycielem, a nie grabarzem. Po błędzie życie toczy się dalej, pielęgnujmy więc naturalną zdolność do śmiania się z naszych błędów.
Ludzie ze zdrową samooceną okresowo spisują swoje osiągnięcia. Dzięki temu, gdy dopada ich zniechęcenie, mogą się zatrzymać, zwolnić na chwilę i zaobserwować, jak bardzo się zmienili, dokąd doszli, jak wiele osiągnęli… Bez wątpienia, jeśli to zrobimy, poczujemy się mile zaskoczeni i zmotywowani, wspominając swoje osiągnięcia.
Właśnie dlatego należy gromadzić dokumentację swoich osiągnięć: zdjęcia na ścianie, medale, dyplomy itp. Wymieniając je, patrząc na nie, rozmawiając o nich, sprawisz, że staną się świadome i obecne. Ważne jest również, aby świętować po każdym osiągnięciu, nagradzać się czymś takim jak kolacja, toast, książka. Warto też rozpowszechniać pozytywne informacje: dzielić się nimi z bliskimi, dzwonić do przyjaciół. Przyjmowanie komplementów, pozwalanie innym na to, by dobrze mówili o naszych osiągnięciach, stanowi część świętowania i nagrodę za ich osiągnięcie.
Ludzie o zdrowym poczuciu własnej wartości dążą do ciągłego doskonalenia się. Jednakże to, że dążą, nie oznacza, że się poświęcają. Poświęcenie kojarzy się nam z męczarnią, a dążenie kojarzy się nam z energią, wolą, charakterem.
Przyjrzyj się sobie i zaobserwuj te cechy, z których jesteś niezadowolony. Ustal cele i przeanalizuj kroki niezbędne, aby je osiągnąć, i zacznij działać! Krok po kroku. Wszystko, co wielkie, zaczynało się od małych rzeczy. Pewna anegdota opowiada o tym, jak niektórzy pracownicy wykonywali swoje obowiązki zgodnie z instrukcjami, a brygadzista oczekiwał, że jego podwładni będą równie zaangażowani jak on. „Daj spokój, szefie, nie spiesz się, Rzymu nie zbudowano w jeden dzień”, mówili mu. „Tak, ale ja nie byłem brygadzistą na tamtej budowie”, odpowiadał im brygadzista.
Zostań brygadzistą na własnym placu budowy.
Szczęście nie jest czymś zewnętrznym, co trzeba zdobyć. Szczęście jest twoją mocą, mieszka w tobie. To tylko kwestia jej uwolnienia.
Rozdział 2
Dzisiaj decyduję się decydować
Całe nasze życie polega na dokonywaniu wyborów i jest kształtowane przez wybory, których dokonujemy. Niektóre z nich są rutynowe: posiłki, wybór ubrań, droga do pracy. Inne wymagają od nas głębokiego przemyślenia, ponieważ ich konsekwencje są poważniejsze, mogą wpływać na naszą teraźniejszość (zdrowie, praca, plan dnia, relacje) oraz przyszłość (decyduję się zaciągnąć kredyt, zastawić dom, wyjechać za granicę, by spróbować szczęścia). Dlatego mówimy, że umiejętność podejmowania decyzji to nasza wielka moc.
Czym jest wolność, jeśli nie zdolnością do podejmowania decyzji?
Czym jest dojrzałość, jeśli nie akceptacją konsekwencji naszych decyzji?
Podjęcie decyzji oznacza zakończenie jednego stanu, aby rozpocząć inny.
Kiedy byliśmy mali, większość decyzji podejmowali nasi rodzice. Może niektóre z nich nie były właściwe, ale dziś naszym pierwszym wyborem będzie nie żałować tego, co zrobili lub czego nie zrobili. Nie możemy rozpamiętywać przeszłości. Nie jesteśmy odpowiedzialni za to, co się stało, ale jesteśmy odpowiedzialni za to, co zrobimy z tym, co nam się przydarzyło. Dotyczy to również teraźniejszości: nie ponoszę odpowiedzialności za to, co mi się przydarza, ale jestem odpowiedzialny za to, co robię z tym, co mi się przydarza.
Czy chciałbyś mieć możliwość decydowania o pogodzie każdego ranka, gdy wstajesz z łóżka, albo o natężeniu ruchu w drodze do pracy? Z pewnością tak, ale nikt z nas nie ma takiej mocy. To niemożliwe. Ale możemy zdecydować, jak zareagujemy. Pada deszcz? Zdecyduję więc, czy założę kalosze i kurtkę, czy też wezmę parasol. Są korki? Podejmę decyzję, czy posłucham wiadomości, czy audiobooka albo pośpiewam w samochodzie.
Te pozornie błahe decyzje, które podejmujemy w sytuacjach, wobec których jesteśmy bezsilni, decydują o jakości naszego życia.
Moje decyzje mówią o tym, kim jestem.
Czasami podejmowanie decyzji przypomina wewnętrzną wojnę domową. Musimy pamiętać, że wolność to zdolność do życia ze świadomością konsekwencji naszych decyzji.
Co muszę wziąć pod uwagę, aby podejmować dobre decyzje?
Nie będę się spieszyć.
Nie spiesz się. Lepiej jest czuć się niekomfortowo dzisiaj, ale być spokojnym jutro. Nie pozwól też, by cię popędzali: „Pośpiesz się, bo przegapisz swoją szansę”. Kiedy tak się dzieje, warto zadać sobie pytania: Czy podejmuję decyzje dla siebie, czy dla innych? Czy moje decyzje przybliżają mnie do mojej przyszłości, czy od niej oddalają? Czy są one związane z moim systemem wartości? Czy mogę o nich powiedzieć dzieciom? Czy jutro będę z nich dumny, czy też będę miał poczucie winy? Czy podejmuję decyzje z miłości, czy ze strachu?
Nie będę podejmować decyzji pod wpływem silnych emocji.
Moje decyzje powinny być odpowiedzią, a nie reakcją. Emocje są nośnikiem, za pomocą którego komunikujemy zachwyt lub ból. Nie spieszę się, ponieważ czuję wielką radość, zapraszając kogoś, by zamieszkał w moim domu, dopóki nie znajdzie własnego. Nie spieszę się, ponieważ czuję wielki ból z powodu rozstania. Niech moje emocje mają głos, ale nie prawo głosu.
Nie będę czekać na idealny moment, by podjąć decyzję.
Grecki filozof Heraklit powiedział: „Człowiek, który udaje, że wszystko wyraźnie widzi, nigdy nie podejmuje decyzji”. W rzeczywistości brak decyzji jest już decyzją. Podejmuję decyzje, dobre lub złe, ponieważ jeśli tego nie zrobię, ktoś inny zrobi to za mnie. Jeśli pójdę do restauracji i nie zdecyduję, co chcę zjeść, to kelner wybierze mój posiłek. Jeśli nie powiem taksówkarzowi, którędy ma jechać, to on zdecyduje o trasie. Kiedy pozwalam innym decydować, pokazuję tylko swoją niską samoocenę. Jeśli podejmę decyzję i coś nie pójdzie po mojej myśli, wyciągam wnioski, zapominam o szczegółach i idę dalej.
Czasami czujemy presję, obciążenie; uważamy, że nikt nas nie rozumie, ani rodzina, ani przyjaciele. I to może być prawda. Nadszedł czas, aby zadać sobie pytanie: „O co właściwie chodzi?”. W ten sposób będziemy mogli lepiej wsłuchać się w to, co mówimy o tym, co się z nami dzieje. Posłuchać, czy wypowiadamy się jako ofiara: „zawiódł mnie”, „zostawił mnie”, „nie szanuje mnie”, „zignorował mnie”. Myślenie ofiary zakłada, że to, co dzieje się w naszym życiu, ma przyczynę zewnętrzną. A patrząc na zewnątrz, przestajemy patrzeć do wewnątrz, gdzie tkwi nasz potencjał i gdzie należy szukać sposobu wyjścia z danej sytuacji. Traktując to, co mi się przydarza, z pozycji ofiary, przestaję myśleć o tym, co mogę z tym zrobić. W ten sposób, dokładając sobie coraz więcej zmartwień, tracimy radość życia.
To ja decyduję o tym, co myślę. Ponieważ mam moc decydowania o tym, co będę myśleć, zadaję sobie pytanie: „Czy to, o czym myślę, służy mi czy nie? Jeśli dana myśl mi nie służy, to dlaczego wciąż się jej trzymam?”. Wszyscy podążamy za jakąś dominującą myślą: jeśli myślę o zdrowiu, to zmierzam w kierunku zdrowia; jeśli myślę o chorobie, to zmierzam w kierunku cmentarza.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
