Uwolnij ciało i psychikę od bólu - Bernhard Voss - ebook + książka

Uwolnij ciało i psychikę od bólu ebook

Voss Bernhard

0,0
74,70 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Podstawą holistycznego uzdrawiania jest założenie, że ciało i psychika stanowią jedność. Zdaniem autora książki przyczyną wielu niewyjaśnionych chorób są stłumione przez świadomość emocje i negatywne przeżycia. Powodują one tworzenie się łańcuchów mięśniowo-powięziowych, które mogą odpowiadać za niektóre bóle pleców i głowy, migreny czy szumy uszne. Dzięki tej książce poznasz nowatorską diagnostykę bólu i nauczysz się stosować ćwiczenia, które poprawią stan twojego zdrowia i zapewnią ci spokojny umysł. Praktykując terapię korzystającą z najnowszych osiągnięć osteopatii i psychosomatyki, odblokujesz swój rozwój osobisty. Chcesz poradzić sobie z bólem pleców, kręgosłupa lub głowy? Najpierw zrozum swoje emocje!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI
PDF

Liczba stron: 360

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



REDAKCJA: Mariusz Golak

SKŁAD: Krzysztof Remiszewski

PROJEKT OKŁADKI: Krzysztof Remiszewski

TŁUMACZENIE: Beata Bulkowska-Gottschling

ILUSTRACJE:Stefan Dangl (s. 113, 118, 141, 153, 175, 180, 189, 206, 218, 221, 238, 264, 309); Peter Hermes Furian/Shutterstock.com (s. 13); motyw graficzny: Shutterstock.com (green_01, SilverCircle und Vector Goddes)

Wydanie I

Białystok 2022

ISBN 978-83-8272-336-6

Tytuł oryginału:Körperspuren: Ursachen körperlicher und psychischer Symptome verstehen und heilen – Neuer ganzheitlicher Ansatz

Original title: Körperspuren

by Bernhard Voss

© 2020 by Kösel-Verlag

a division of Penguin Random House Verlagsgruppe GmbH, München, Germany

© Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Vital, Białystok 2021

All rights reserved, including the right of reproduction in whole or in part in any form.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Bez uprzedniej pisemnej zgody wydawcy żadna część tej książki nie może być powielana w jakimkolwiek procesie mechanicznym, fotograficznym lub elektronicznym ani w formie nagrania fonograficznego. Nie może też być przechowywana w systemie wyszukiwania, przesyłana lub w inny sposób kopiowana do użytku publicznego lub prywatnego – w inny sposób niż „dozwolony użytek” obejmujący krótkie cytaty zawarte w artykułach i recenzjach.

Książka ta zawiera porady i informacje odnoszące się do opieki zdrowotnej. Nie powinny one jednak zastępować porady lekarza ani dietetyka. Jeśli podejrzewasz u siebie problemy zdrowotne lub wiesz o nich, powinieneś skonsultować się z lekarzem, zanim rozpoczniesz jakikolwiek program poprawy zdrowia czy leczenia. Dołożono wszelkich starań, aby informacje zaprezentowane w tej książce były rzetelne i aktualne podczas daty jej publikacji. Wydawca ani autor nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za jakiekolwiek skutki dla zdrowia, mogące wystąpić w wyniku stosowania zaprezentowanych w książce metod.

15-762 Białystok

ul. Antoniuk Fabr. 55/24

85 662 92 67 – redakcja

85 654 78 06 – sekretariat

85 653 13 03 – dział handlowy – hurt

85 654 78 35 – www.vitalni24.pl – detal

strona wydawnictwa: www.wydawnictwovital.pl

Więcej informacji znajdziesz na portalu www.odzywianie24.pl

Wprowadzenie

Książka ta ma na celu pomóc ci w lepszym zrozumieniu własnego ciała, a tym samym samego siebie. Opiera się ona na dwóch głównych tezach. Pierwsza teza głosi, że nasza psychika podlega podobnym prawom anatomicznym jak nasze ciało. Psychika jest przy tym postrzegana jako niezależny organ. Pojęcie organ pochodzi z języka greckiego (organon) i oznacza narzędzie. Narządy wewnętrzne służą fizycznemu przetrwaniu, podczas gdy psychika dostarcza organizmowi doświadczeń na temat świata i samego siebie. Podczas gdy ciało jest mierzalne, to nasza psychika jest doświadczalna. Również w psychice istnieją góra i dół, wnętrze i zewnętrze, a także różne poziomy głębi. Podążając za tą tezą, można więc stwierdzić, że anatomię psychiczną można opisać tak samo dokładnie, jak anatomia medyczna opisuje na przykład mięśnie i stawy. Dopiero wtedy, kiedy anatomia psychiczna zostanie zrozumiana, zrozumiane zostanie również nasze ciało ze wszystkimi jego objawami i schorzeniami.

Druga teza mówi o tym, że choroby cywilizacyjne, takie jak bóle pleców, szumy uszne, migrenowe bóle głowy i tym podobne, nasilają się w społeczeństwie zbiorowo, ale zrozumiane i rozwiązywane mogą być tylko indywidualnie. Jednakże, jeśli wiedza dotycząca fizjologii zostanie połączona z anatomią ego i psychodynamicznymi łańcuchami skutkowymi, to ta szczególna synteza medycyny osteopatycznej i psychoterapii umożliwi otwarcie nowych dróg do zrozumienia objawów, które do tej pory były niezrozumiałe.

Niniejsza książka składa się z dwóch części. Pierwsza część opisuje podstawowe funkcje psychiki i wyjaśnia, do jakiego stopnia ciało i psychika stanowią naprawdę jedną całość. Tym samym można zrozumieć, dlaczego pytanie o to, czy dany objaw jest objawem psychologicznym czy somatycznym, jest z zasady błędne. Dzięki poznaniu zasady rezonansu otrzymujesz również uniwersalny klucz, który otwiera dostęp do tych obszarów twojej świadomości, które do tej pory były zamknięte i wtajemnicza cię w sztukę czytania twojego ciała. Druga część zajmuje się niektórymi „klasykami” chorób szeroko rozpowszechnionych w społeczeństwie. Przedstawienie tak zwanych łańcuchów osteopatycznych pozwoli ci na głębsze zrozumienie objawów. Jeżeli z punktu widzenia medycyny konwencjonalnej nie ma racjonalnego uzasadnienia dla bólu głowy, który wznosi się od szyi i promieniuje do tyłu głowy, przyczyną może być na przykład żal, z którym się jeszcze nie uporałeś, a który usadowił się w płucach.

W idealnym przypadku, po zakończeniu lektury tej książki, powinieneś być w stanie umieć przetłumaczyć sobie symptomy i poczuć się jak w domu w swojej fizycznej i psychologicznej przestrzeni. Aby cię w tym wesprzeć, książka niniejsza zawiera wiele ćwiczeń, które możesz wykorzystywać jak apteczkę pierwszej pomocy. Czasami wszystko, co jest potrzebne do uzdrowienia, to krótka chwila zrozumienia, która może chronić jak plaster. W innych przypadkach wizualizacje i silne frazy kotwiczące mogą pomóc, podobnie jak masaż serca i sztuczne oddychanie, ożywić i przywrócić równowagę ciała i psychiki. W zależności od twojej osobistej historii możesz wypróbowywać i dozować zaproponowane ćwiczenia.

Kluczowe w tym wszystkim jest uświadomienie sobie, że jeden symptom może mieć wiele historii. Innymi słowy, istnieje wiele różnych interpretacji przyczynowo-skutkowych dla jednego i tego samego symptomu. Większość z tych interpretacji jest prawdziwa, ale niektóre są bardziej prawdziwe niż inne.

Wygląda to mniej więcej tak, jak w przypadku deski Galtona. Deska Galtona jest mechanicznym narzędziem służącym do zilustrowania zależności pomiędzy zbiegami okoliczności i prawdopodobieństwami. Jeśli wrzucisz kulkę na szczycie takiej deski, to przy każdym gwoździu na tej desce kulka może zdecydować, czy spadnie w prawo, czy w lewo. Oznacza to, że nie ma możliwości, aby dokładnie przewidzieć, w którym miejscu spadnie kulka, jak już znajdzie się na samym dole. Niemniej jednak istnieją prawdopodobieństwa. Jeśli wrzucisz kilka kulek, większość z nich znajdzie się u podstawy na środku planszy, a tylko niewiele na jej obrzeżach. Jest to zgodne z rozkładem normalnym Gaussa. Ciało i psychika oddziałują na siebie według tej samej zasady.

Deska Galtona ilustruje, że jeden symptom może mieć bardzo różne przyczyny

Wyobraź sobie, że od lat cierpisz z powodu wrażliwego żołądka. W wyniku tego po kilku miesiącach lub latach mogą rozwinąć się takie symptomy, jak ból lewego ramienia, szumy w uszach, napadowe zawroty głowy, ból pleców po lewej stronie lub niewyjaśnione przyspieszone bicie serca. Jak to anatomicznie funkcjonuje przedstawiono w drugiej części książki. W naszym przykładzie kulka jest symbolicznie organem, który, gdy staje się napięty, może w rzeczywistości prowadzić do wielu bardzo różnych objawów. Nie można przewidzieć, który konkretnie z objawów rzeczywiście się rozwinie. Na szczęście jednak istnieją wartości empiryczne, które w sposób doświadczalny demonstrują, że ból lewego ramienia prawie zawsze związany jest z problemami żołądkowymi. Tak więc w przypadku kulki reprezentującej żołądek symptom lewego ramienia byłby zlokalizowany na desce Galtona w środku podstawy (często), podczas gdy problemy z sercem będą bardziej prawdopodobnie znajdować się po prawej lub lewej stronie od środka (rzadko).

Ale to nie wszystko. Oprócz funkcji fizjologicznych narządy wydają się być również czymś w rodzaju pudła rezonansowego dla różnych impulsów psychiki. Psychika, podobnie jak narząd, funkcjonuje według przewidywalnych prawidłowości. Tak więc na przykład złość jest anatomicznie opisywalną częścią naszej psychiki, która jest obecna u wszystkich ludzi. Żal, agresja i seksualność są tak samo częścią nas samych, jak nasza trzustka, jelito cienkie czy nasze serce.

Tak więc istnieją narządy, które empirycznie funkcjonują jako fantastyczne pudła rezonansowe dla złości. Częścią tego systemu jest wątroba, podobnie jak woreczek żółciowy i fragmenty jelita grubego. Odwróćmy więc powyższy eksperyment. Zamieńmy teraz somatyczną kulkę żołądka na tablicy Galtona na emocjonalną kulkę złości. U podstawy planszy pojawią się teraz narządy rezonansowe, które, jak pokazało doświadczenie, reagują napięciem na impulsy złości: pośrodku narządy, które na złość reagują często, a na obrzeżach te, które reagują na nią rzadko.

Tłumione emocje, takie jak złość lub smutek, jak również faktycznie niezaspokojone instynkty, takie jak agresja lub seksualność, prowadzą więc do bardzo różnych zaburzeń narządowych. Psychika i ciało są zbyt złożone, aby można było te zaburzenia dokładnie przewidzieć. Prawdopodobieństwa tak, przyczynowość nie. To samo dotyczy układu mięśniowo-szkieletowego.

Ta ilustracja pokazuje, jak powstają symptomy z psychoterapeutycznego i medycznego punktu widzenia

Co więcej, jedna i ta sama emocja może być oczywiście wywołana przez setki indywidualnych historii. Myśląc konsekwentnie przyszłościowo, oznacza to: objaw jest zawsze kojarzony z różnymi napięciami narządowymi, których emocjonalne napięcia mogą mieć jednak swój początek w zupełnie innych historiach pacjentów. Dokładne przyporządkowanie objawu tylko jednej emocji lub tylko jednej historii jest więc tak samo niemożliwe, jak jednoznaczne przyporządkowanie emocji do jednego narządu lub do jednego stawu. Krótko mówiąc: jeden symptom zna nieskończoną liczbę historii.

Tutaj znajdziesz wstępny przegląd tego, w jaki sposób pojawiają się objawy z psychoterapeutycznego i medycznego punktu widzenia:

Psychika i ciało stanowią jedną całość i w zasadzie są łatwe do zrozumienia. Ponieważ ciało i psychika są nieustannie zagrożone śmiercią, to takie instynkty, jak agresja i seksualność zapewniają nam przetrwanie. Agresja gwarantuje nam przetrwanie osobiste, natomiast seksualność – przetrwanie naszych genów. Takie emocje, jak złość i smutek we wszystkich swoich możliwych postaciach zapewniają dodatkowo orientację w otaczającym świecie. Jeśli jeden lub wszystkie cztery z tych niezbędnych do przeżycia impulsów będą postrzegane jako subtelne wewnętrzne zagrożenie spowodowane wczesnodziecięcymi mechanizmami wstydu i winy, pojawia się strach. To powoduje przełączenie organizmu w tryb przetrwania. W bezpośredniej konsekwencji tego w ułamkach sekundy napinają się tkanka łączna, narządy, naczynia krwionośne, mięśnie, osłonki mózgu i nerwów. Jeśli napięcie utrzymuje się przez dłuższy czas, tkanki stają się niedostatecznie zaopatrzone i pojawiają się pierwsze objawy. W szczególności napięcie tych narządów, które są bezpośrednio połączone z układem mięśniowo-szkieletowym, prowadzi wtedy do klasycznych chorób cywilizacyjnych, takich jak bóle pleców czy szumy uszne. Jeśli objawy utrzymują się, to drażnią one w równym stopniu zarówno psychikę, jak i ciało. W wyniku tego zwiększają stan alarmu psychosomatycznego. Wreszcie nieustannie trwający alarm wewnętrzny skutkuje przewlekłymi chorobami ciała i umysłu.

I to już wszystko. Właściwie to całkiem proste.

Przesłaniem tej książki jest to, że z wymienionych powodów proste interpretacje objawów odbiegających na lewo i prawo od pewnej średniej nie funkcjonują. Takie ogólne odczyty niosą ze sobą realne niebezpieczeństwo, że symptomatologia w wyniku intelektualizacji na dłuższą metę ulegnie wzmocnieniu. Wnioskując jednak z przeciwieństwa, wynika z tego również rzeczywiście dobra wiadomość: ponieważ psychika, podobnie jak ciało, funkcjonuje według praw, które są łatwe do zrozumienia, każdy pacjent może zrozumieć, zmienić i zazwyczaj również uzdrowić swoje objawy, a tym samym swoją indywidualną historię.

Podstawowe funkcje psychiki i ciała są więc uniwersalne i łatwe do zrozumienia. Język ciała ma również własne słownictwo, podstawową gramatykę i zasady dotyczące interpunkcji. Nawet jeśli, tak jak ja, nigdy nie byłeś szczególnie dobry w gramatyce, prawdopodobnie przekonałeś się już, że nawet z podstawowymi umiejętnościami językowymi możesz zajść bardzo daleko nawet w obcym kraju. Pod tym względem książkę tę należy również rozumieć jako zaproszenie do odświeżenia i poszerzenia swojego wewnętrznego słownictwa oraz do wyruszenia w pełną przygód podróż do zaczarowanej krainy twojej własnej historii. Wystarczy tylko, że będziesz przy tym podążać śladami swojego ciała.

Część pierwszaSiła psychiki

Rozdział 1Cztery okna medycyny

Prawda ma cztery okna.

Dotyczy to zwłaszcza medycyny. Aby w sposób dogłębny zrozumieć wzajemne oddziaływanie na siebie ciała i psychiki, symptom powinien być rozpatrywany z co najmniej czterech stron. Te pozornie sprzeczne perspektywy wzajemnie się uzupełniają, a tym samym przyczyniają się do głębszego zrozumienia schorzeń.

Tak przynajmniej twierdzi Ken Wilber, jeden z czołowych przedstawicieli światopoglądu integralnego. Integralny w tym kontekście oznacza, że kiedy postrzegamy świat, to w naszej świadomości stale aktywne są co najmniej cztery punkty widzenia i integrują się ze sobą, tworząc całościowy obraz. Stosownie do tego integralny model Wilbera opisuje również nowy medyczny punkt widzenia, w którym dominujące myślenie naukowe, choć jest postrzegane jako zasadnicza część medycyny, ostatecznie jednak reprezentuje tylko jedną z czterech możliwych prawd. Dopiero synteza czterech okien wyjaśnia w sposób logiczny, jak powstają symptomy i schorzenia. Oprócz naukowego punktu widzenia pozostałe trzy okna biorą pod uwagę indywidualną historię pacjenta, jego relacje i środowisko społeczne. Wszystkie cztery okna znajdują się obok siebie, są w pełni równouprawnione i wzajemnie na siebie oddziałują. Subiektywne odczucia pacjenta są w tym integralnym obrazie medycznym tak samo wartościowe, jak analiza parametrów krwi czy stan jego związku.

Symptomy nie są zatem ani „w pierwszym rzędzie psychologiczne”, ani „czysto somatyczne”. Prawda dotycząca ciała jest znacznie bardziej kompleksowa niż te dwa okna wyznaczające perspektywy. Pytanie odnośnie tego, czy przyczyna symptomu jest w pierwszym rzędzie fizyczna czy psychologiczna, jest postawione nieprawidłowo. Dyskusja prowadzona na podstawie tych dwóch perspektyw nie doprowadzi do satysfakcjonującej odpowiedzi. W zależności od sposobu postrzegania początkowo otrzymuje się różne wyniki. Dopiero poprzez zintegrowanie tych czterech perspektyw symptomy stają się zrozumiałe w swoim kontekście, a terapia może być skutecznie zaplanowana. Znajomość tych czterech okien medycyny jest niezbędnym warunkiem wstępnym do integralnego zrozumienia kompleksowych historii chorób.

Oczy Rolanda błyskają ze złością. Trener i prowadzący seminaria od pięciu lat cierpi na głęboko zakorzeniony ból pleców, który nie tylko pozbawia go snu. Oczywiście w wieku 49 lat jego krążki międzykręgowe nie są już całkiem nowe. Jednak przyjaciele Rolanda, którzy wszyscy są w jego wieku, nie skarżą się na dokuczliwy ból pleców z promieniowaniem do prawej nogi. Roland zawsze stosował się do porad swoich lekarzy i rad kolegów. Odżywia się w sposób racjonalny, regularnie uprawia sport, poświęca czas samemu sobie, oddaje się medytacjom, a podczas comiesięcznych spotkań swojej grupy dla mężczyzn otrzymuje wsparcie emocjonalne i refleksję nad sobą.

Roland siedzi naprzeciwko mnie i jest zirytowany. Najnowsze badanie przeprowadzone metodą rezonansu magnetycznego potwierdziło jedynie znane już orzeczenie lekarskie, zwyrodnienie jego ostatniego krążka międzykręgowego (L5/S1). „Czy będę odczuwał ten ból do końca życia, czy co to teraz znaczy?”, burczy na mnie Roland.

To jest naprawdę dobre pytanie. Trudno odpowiedzieć na to pytanie, nie spoglądając przez cztery okna medycyny. Gdybyśmy mieli śledzić konwencjonalną medyczną odyseję Rolanda, jego przypadek byłby naprawdę beznadziejny: szkolenie dotyczące prawidłowej pielęgnacji pleców, gimnastyka pleców, progresywna relaksacja mięśni, podawanie środków przeciwbólowych, unieruchomienie na dwa tygodnie, fizjoterapia z terapią manualną, zabiegi rozgrzewające. Wszystkie te terapie wywodzą się z okna medycyny konwencjonalnej. Z tego punktu widzenia każdy z zalecanych środków ma sens, ale niestety żaden z nich nie zadziałał. Pełen frustracji gniew Rolanda byłby zrozumiały. Więc co się stało? Dlaczego plecy Rolanda nie reagują na „evidence based”, czyli naukowo udowodnione metody? Te cztery okna prawdy zawsze pomagają w takich pozornie nierozwiązywalnych przypadkach.

„Ja”: okno intrapersonalne (indywidualne)

Ten kwadrant opisuje nasze wewnętrzne doświadczenie, które z natury jest głęboko subiektywne. Wszystkie indywidualne spostrzeżenia, preferencje i wewnętrzne nastawienia znajdują się właśnie w tym kwadrancie. Niezależnie od tego, czy ktoś preferuje psy, czy koty, woli truskawki od malin, jako swój ulubiony kolor wybrał niebieski lub czerwony: z tym nie można się spierać. W tym zakątku prawdy wszystko jest po prostu prawdziwe, przynajmniej subiektywnie. Tutaj pacjent ma zawsze „rację”. Stwierdzenie „mam wrażenie, że pęka mi kręgosłup” jest „prawidłowe” i tak samo prawdziwe jak poczucie bezradności związane z bólem. Być może pacjent kojarzy swoją postawę przy biurku jako czynnik wywołujący ból głowy. Inny opisuje kłótnię z partnerem życiowym jako przyczynę swoich dolegliwości. Obie interpretacje wynikają z intrapersonalnej prawdy, którą terapeuta powinien usłyszeć na samym początku, bez żadnych uprzedzeń.

Medycyna integralna aktywnie włącza pacjenta w przebieg leczenia. Znaczenia stanu emocjonalnego w momencie, kiedy symptomy pojawiają się u pacjenta po raz pierwszy, nie można zlekceważyć. W ten sam sposób wszystkie doznania pojawiające się u terapeuty należą do tego właśnie okna medycyny. Wszelkiego rodzaju rezonanse, takie jak skojarzenia lub obrazy, które powstają podczas kontaktu, są istotne dla przebiegu terapii.

Każdy symptom może być postrzegany z punktu widzenia czterech różnych perspektyw (według Kena Wilbera)

Metody psychoterapeutyczne, ale także psychoneuroimmunologia, która cieszy się coraz większym zainteresowaniem, działają w tym kwadrancie i uzupełniają tradycyjne, konwencjonalne metody leczenia medycznego.

Okno intrapersonalne może być zbadane tylko za pośrednictwem introspekcji. Jednak zrozumienie tego, co pacjent kojarzy ze swoim symptomem, wymaga gotowości do zaangażowania się w (wewnętrzny) dialog. Prawdy intrapersonalne ujawniają się tylko przy pomocy komunikacji. Pod tym względem okno indywidualne i, jak zobaczymy później, również okno dotyczące związków, są dialogiczne. Oznacza to, że pacjent nawiązuje tutaj dialog z samym sobą. To właśnie dzięki temu to okno prawdy staje się doświadczalne i przeżywane. Jednocześnie wymyka się ono wszelkim metodom pomiaru, choćby najdokładniejszym. W tym oknie odpowiedź na pytanie, jak powstają symptomy i schorzenia, brzmi mniej więcej tak: pacjent zatrzymuje w sobie silne emocje, takie jak złość czy smutek i/lub instynktowne popędy, takie jak agresja i seksualność. Konsekwencją wewnętrznej kontroli impulsów są stany wysokich napięć zarówno w sferze emocjonalnej, jak i w sferze fizycznej. Ta wewnętrzna powściągliwość prowadzi wcześniej czy później do zaburzeń fizycznych i/lub psychicznych. Mówiąc prościej: obserwując w kontekście okna intrapersonalnego Ja, pacjenci znajdują się w konflikcie bodźców (popędów), który ucieleśnia się w postaci symptomów.

W przypadku Rolanda objawy zaczęły się pojawiać około trzech miesięcy po bolesnym rozstaniu z żoną. Z dnia na dzień oznajmiła mu, że ponownie się zakochała i ma zamiar się wyprowadzić. Zabiera ze sobą ich wspólne dziecko, a on będzie dowiadywał się reszty za pośrednictwem jej prawnika. Jako wyszkolony trener Roland początkowo zareagował na to oświadczenie ze zrozumieniem i przez kilka następnych miesięcy poszukiwał konstruktywnych rozwiązań. Niestety nie mogło to zapobiec trwającemu sporowi o prawo do opieki rodzicielskiej nad ich córką. Zakładając, że Roland nie jest w pełni natchnionym i oświeconym joginem z Himalajów, jest więcej niż prawdopodobne, że to niespodziewane, radykalne odrzucenie przez jego byłą partnerkę wyzwoliło w nim również agresję. Jako trener jest on jednak trochę za bardzo „mózgowcem”: w typowy dla siebie sposób nie chciał poprzez analizę sytuacji przyjąć do wiadomości swojej agresji i intensywnie poszukiwał kognitywnego rozwiązania. To miało konsekwencje.

Z punktu widzenia terapii ciała, prawie zawsze w przypadku nagromadzonej stłumionej agresji, dno miednicy i narządy miednicy reagują wyraźnym wzrostem napięcia. Z osteopatycznego punktu widzenia napięcie to ma z kolei bezpośredni wpływ na funkcjonowanie najniżej położonego krążka międzykręgowego (L5/S1). Jeśli więc spojrzymy na symptomy Rolanda z perspektywy indywidualnego okna, to jego ból pleców jest dotychczas niewyrażoną, ogromną agresją wobec jego byłej żony. Tak więc rozwiązanie problemu bólu pleców bez aktywnego uwolnienia nagromadzonej agresji będzie skazane na niepowodzenie. Na pytanie, dlaczego system Rolanda jest tak wytrenowany, by nie wyrażać agresji, odpowie nam spojrzenie przez okno interpersonalne Ty.

Jeśli poważnie potraktuje się wyjaśnienie genezy symptomów z perspektywy okna intrapersonalnego Ja, to praca z obrazami wewnętrznymi, ćwiczenie postrzegania własnego ciała i ekspresyjności stają się niezbędnymi narzędziami terapeutycznymi na drodze do zdrowia. W ostatnich latach tego typu techniki zyskują coraz większe znaczenie, zwłaszcza w leczeniu pacjentów przewlekle chorych. Znajomość mowy ciała i mowy narządów jest przy tym niezwykle istotnym narzędziem pomocniczym dla pacjentów i terapeutów w celu zrozumienia symptomów w ich całokształcie. Uwzględnienie subiektywnych doświadczeń pacjenta staje się coraz częściej kluczowym czynnikiem skutecznego leczenia we współczesnej medycynie. Przy tym, tak zupełnie przy okazji, aktywne zaangażowanie pacjentów w przebieg terapii przyczynia się do skrócenia czasu jej trwania i obniżenia kosztów.

„Ty”: okno interpersonalne (związek)

Żadna istota ludzka nie żyje tylko sama dla siebie. Nasze wewnętrzne doświadczenie jest zależne od wartości rodzinnych i kulturowych, w których się wychowaliśmy i które nas otaczają. Okno interpersonalne opisuje, w jaki sposób podświadomie identyfikujemy się w szczególności z poglądami i dogmatami reprezentowanymi przez naszych rodziców. Od nich uczymy się, jak radzić sobie w życiu z silnymi impulsami emocjonalnymi. Podczas gdy okno indywidualne opisuje schorzenie jako powstrzymywanie emocji i instynktów, to okno dotyczące związków pokazuje, od kogo się tego nauczyliśmy. To okno jest również dialogiczne i opisuje symptomy i schorzenia jako ponownie zainscenizowane dziecięce konflikty związane z relacjami.

Kiedy Roland miał pięć lat, jego ojciec podczas naprawy dachu spadł z drabiny i doznał złamania karku. Dzień później zmarł na oddziale intensywnej terapii. Matka Rolanda zepchnęła w głąb siebie szok i żałobę po stracie małżonka. Jeszcze głębiej tłumiła ukrytą pod żałobą agresję w stosunku do męża, który odszedł od niej tak nagle i porzucił ją z pięcioletnim synem. Po śmierci męża nie weszła w żaden nowy poważny związek. Zamiast tego natomiast Roland coraz bardziej wcielał się w rolę zastępczego mężczyzny w życiu swojej matki.

Jeśli przyjrzymy się bólom pleców z perspektywy tego okna, to są one z jednej strony przejętą od matki tłumioną i niewyrażoną agresją. Z drugiej strony odzwierciedlają one dziecięcą agresję Rolanda wobec matki, która zepchnęła go do zastępczej roli po stracie męża. Matka Rolanda nie dała swoim zachowaniem przykładu chłopcu, że smutek i agresja są w równym stopniu częścią procesu uporania się z żałobą. Oba te uczucia muszą zostać wyartykułowane, aby system nie zachorował. Kiedy żona Rolanda nagle odeszła od niego, spowodowało to reaktywowanie w nim dziecięcej, nieprzetrawionej agresji spowodowanej historią z jego matką.

Otaczający nas klimat związków emocjonalnych może z pewnością wywoływać objawy i w decydujący sposób kształtować przebieg choroby. Na przykład infekcje pęcherza moczowego krótko po ślubie nie są wcale rzadkością i nawet w medycynie konwencjonalnej określane są jako „Honeymoon Disease” („choroba miesiąca miodowego”). Po rozstaniach lub pożegnaniach często dochodzi do stanów zapalnych nerek, a żołądek często buntuje się po decyzjach, które zostały podjęte, a których się później żałuje. Również „wtórna korzyść z choroby”, czyli zwiększona uwaga, jaką pacjent obdarzany jest z powodu swojej symptomatologii, często działa jak spoiwo w relacjach i odnosi się również do środowiska społecznego pacjenta. Związki z innymi, tak samo jak nasze relacje z samym sobą i z naszym ciałem kształtują nasze życie. I tak na przykład badania pokazują, że pacjenci chorzy na raka uczestniczący w grupach samopomocy żyją dłużej niż pacjenci bez podobnego wsparcia społeczno-kulturowego. Z drugiej strony, jeśli choroba jest poddawana ostracyzmowi kulturowemu lub nawet postrzegana jako kara boska, jak to jest w przypadku AIDS lub chorób przenoszonych drogą płciową, może to przyczynić się do pogorszenia objawów.

Psychoterapie humanistyczne, przede wszystkim psychoterapia Gestalt, ale także terapie skoncentrowane na ciele są wyrazem dialogicznego zastosowania terapeutycznego okna interpersonalnego Ty. Tutaj zarówno terapeuta, jak i pacjent przy każdym spotkaniu wchodzą w bezpośrednią relację zarówno z samym sobą, jak i ze swoim interlokutorem. Jeśli podążać za empiryczną wiedzą humanistycznych form terapii, to wyuczone w młodym wieku wzorce zachowań i dogmaty wyjaśniają późniejsze stany chorobowe. W związku z tym kwadrantu odnoszącego się do związków dotyczy następująca zasada: kontakt pomaga w uzdrawianiu. Natomiast z drugiej strony okno intrapersonalne Ja propaguje zasadę: samoświadomość leczy.

I jedno i drugie jest prawdziwe.

I co nie mniej ważne okno interpersonalne Ty opisuje również nasze środowisko relacji językowych. Właściwe słowo we właściwym czasie uzdrawia, tak samo jak dźwięki, muzyka, modlitwy czy recytowane mantry wspomagają procesy uzdrawiania. Oczywiście, w tym kontekście ma również znaczenie, czy zespół komórek jest określany jako „łagodny” czy „złośliwy”. Intrapersonalne Ja doświadcza siebie właśnie zawsze poprzez interpersonalne Ty.

„To”: okno ekstrapersonalne (nauka)

Tak zwana klasyczna medycyna konwencjonalna jest wyrazem górnego prawego okna albo inaczej okna nauki. Zasadniczo zajmuje się ona mierzalnymi, fizjologicznymi warunkami naszego organizmu, takimi jak parametry krwi, zdjęcia rentgenowskie czy EKG. Niezrównana w nagłych przypadkach i medycynie ratunkowej, leczy je interwencjami fizycznymi, lekami, operacjami, środkami przeciwbólowymi i tym podobnymi. Model ten opiera się na założeniu, że choroby fizjologiczne mają fizjologiczne przyczyny i to, jeśli spojrzymy tylko przez naukowe okno prawdy, jest również całkowicie poprawne. Nawet psychika ma tu swoje miejsce. Jako medycznie uzasadnioną naukę można ją znaleźć w psychiatrii. Najważniejszą procedurą psychoterapeutyczną w tym oknie jest terapia behawioralna, która opiera się na teoriach uczenia się. Tu znajduje swoje miejsce coaching ukierunkowany, a także trening w zakresie zarządzania, poradnictwo żywieniowe i inne poznawcze podejścia do pacjenta. Okno nauki jest oczywiście, traktując je samo w sobie, tak samo prawdziwe jak intrapersonalne okno Ja i interpersonalne okno Ty, nawet jeśli przedstawiciele okien Ja-Ty mają tendencję do zamykania się na tę prawdę. Kiedy przyjrzymy się wszystkim czterem oknom, to psyche i soma są tylko różnymi formami wyrazu jednej i tej samej świadomości. Jeśli spojrzeć tylko przez okno naukowe, to problemy fizyczne są wyłącznie produktem złej postawy (siedzący tryb życia nazywany jest nowym paleniem), zwyrodnieniowych procesów starzenia, niewłaściwego odżywiania, zaburzeń układu odpornościowego i tak dalej. Zaburzenia psychiczne są wyjaśnione tutaj przy pomocy nieprawidłowo funkcjonujących neuroprzekaźników lub są klasyfikowane jako genetyczne. Spojrzenie przez okienko naukowe jest monologiczne, bo dyskusja z parametrami krwi czy obrazami tomografii komputerowej nie jest tu zbyt pomocna.

Objawy Rolanda są za pośrednictwem okna ekstrapersonalnego To po prostu niewytłumaczalne. Nie jest on palaczem, a jego parametry krwi są zdecydowanie w porządku. Chociaż nie uprawia zbyt intensywnie sportu, to dużo się porusza, potrafi się komunikować i zdrowo się odżywia. Żaden z „klasyków” do niego nie pasuje. To, że jego krążek międzykręgowy po 49 latach nie wygląda oczywiście całkiem młodo, a więc zgodnie z badaniem rezonansu magnetycznego jest zdegenerowany, całkowicie odpowiada jego wiekowi. Krążki międzykręgowe degenerują się naturalnie i jest wystarczająco wielu pacjentów, którzy wykazują takie same wyniki radiologiczne jak Roland, ale są całkowicie wolni od bólu.

Zasługi współczesnej medycyny są dla niezliczonych pacjentów prawdziwym błogosławieństwem. Codziennie ratuje ona życie, łagodzi ból i jako medycyna paliatywna ułatwia ostatnie chwile życia (okno intrapersonalne Ja). Bez medycznie bezbłędnie funkcjonującego mózgu nie bylibyśmy w stanie nawiązać relacji, a nasze zdolności prowadzenia dialogu (kwadrant Ty) byłyby w najlepszym razie na poziomie popołudniowego talk show. Jednak w przypadku pacjentów takich jak Roland interwencje okien naukowych pozostają często nieskuteczne, ponieważ nie uwzględniają historii kryjących się za fizyczną historią pacjenta. Nawet najlepszy rezonans magnetyczny na świecie nie jest w stanie zobrazować rozwodu czy walki o opiekę nad dzieckiem.

Czy powstrzymywane emocje, jak w przypadku Rolanda, mogą rzeczywiście doprowadzić do zwyrodnienie krążka międzykręgowego? Jeśli emocje są przyczyną bólu pleców Rolanda, to czy nie powinno się leczyć mózgu Rolanda, na przykład lekami antydepresyjnymi? W końcu przecież z konwencjonalnego medycznego punktu widzenia emocje ostatecznie mają swoje źródło w mózgu.

Nie ma co do tego wątpliwości: każde przeżycie emocjonalne może być również odwzorowane jako funkcje mózgowo-organiczne. Korelacja między emocjami czy doznaniami a równoczesnym występowaniem wzorców wzbudzenia w ośrodkowym układzie nerwowym jest bezsporna. Nie oznacza to jednak wcale, że istnieje z tego powodu związek przyczynowo-skutkowy. Inteligencja psychiki wykracza daleko poza uwalnianie substancji przekaźnikowych w mózgu i rdzeniu kręgowym. Jesteśmy czymś więcej niż tylko naszymi mózgami. Sprowadzanie przyczynowe głęboko odczuwanego współczucia lub miłości do naszych dzieci do elektrycznych fajerwerków niektórych komórek mózgowych nie jest w stanie oddać złożoności ludzkiej egzystencji. My znacznie bardziej doświadczamy siebie jako istot emocjonalnych, a jednocześnie spektakl naszych percepcji przejawia się również w postaci mierzalnej krzywej EEG.

Podobnie jak w przypadku Rolanda, konwencjonalne diagnozy medyczne są uzupełniane i pogłębiane przez zrozumienie fundamentalnych podstaw psychologii psychodynamicznej. Wiedza anatomiczno-fizjologiczna spotyka się z wiedzą empiryczną, szczególnie w przypadku mowy ciała i organów. Ułatwia to planowanie terapii. W ten sposób fizjologia medyczna (okno ekstrapersonalne To) i praktyczna psychologia psychodynamiczna (okna Ja/Ty) podają sobie ręce. Jeśli te trzy perspektywy zostaną uzupełnione o widok z okna transpersonalnego (okno transpersonalne Oni), symptomy mogą być naprawdę zrozumiane we wszystkich ich aspektach.

„Oni”: okno transpersonalne (systemy)

Nasi rodzice też mieli rodziców. Oni również zostali ukształtowani przez swoich rodziców i tak dalej. Tak więc za każdym z nas stoi nieskończenie długi łańcuch kobiet i równie nieskończenie długi łańcuch mężczyzn. Ich informacje genetyczne i społeczno-kulturowe również mają wpływ na nasze życie. Perspektywa systemiczna poszukuje więc przyczyny napięcia danego symptomu w systemie rodzinnym. Bo oczywiście na nasze myślenie i odczuwanie mają wpływ to, czy pochodzimy z pruskiej rodziny oficerskiej, czy z domu ukształtowanego wydarzeniami roku 1968. Normy społeczne i kulturowe wpływają na nasze wewnętrzne przekonania, a tym samym wpływają na nasze wewnętrzne i zewnętrzne postawy. Zakazy dziedziczone społecznie mogą być również ucieleśniane jako napięcia i być „psychologicznie dziedziczone” przez pokolenia. Na przykład, jeśli dzieci dorastają w środowisku pełnym uczuciowości i cielesnego kontaktu, gdzie przytulanie, pieszczoty i wzajemne obejmowanie się są na porządku dziennym, staną się później dorosłymi budującymi związki pełne uczuciowości i mającymi rozluźnione struktury miednicy.

W przypadku Rolanda było inaczej. Jego ból pleców jest wynikiem napiętego dna miednicy. Nawiązuje on przez to podświadomie do rodzinnej tradycji. Męscy przodkowie Rolanda, aż do jego pradziadka, byli wszyscy razem ciężko pracującymi rzemieślnikami. Ich życie było ukształtowane przez zawody, dzięki którym „w pocie czoła” utrzymywali swoje rodziny. Niewiele czasu pozostawało na emocjonalną ekspresję, przyjemność i komunikację. Ojcowie wychowywali swoich synów w taki sam sposób, jakiego nauczyli się od swoich ojców. Z systemicznego punktu widzenia Rolandowi brakowało wzorca do naśladowania, który mógłby mu pokazać, jak „mężczyzna” radzi sobie z rozstaniami i bólem. Nie jest wykluczone, że wybór zawodu przez Rolanda (prowadzącego seminaria i trenera) był również podświadomą próbą uwolnienia się od dogmatów i ograniczeń jego „męskiego łańcucha”.

Sposób, w jaki doświadczamy naszego ciała, jest więc uzależniony od ramowych uwarunkowań społecznych, w których przyszło nam dorastać. Kontekst społeczno-kulturowy (okno transpersonalne Oni), w którym się poruszamy, kształtuje nasze wewnętrzne postawy (okno intrapersonalne Ja) i związane z nimi modele napięcia (okno ekstrapersonalne To), tak samo jak nasze wzorce relacji (okno interpersonalne Ty). Wszystkie cztery okna prawdy, niezależnie od tego, czy je postrzegamy, czy nie, są w nas nieustannie aktywne, kształtując nasze rozumienie samego siebie w takim samym stopniu, jak napięcia w naszym ciele.

Nawet ciało kieruje się zasadami systemicznymi. Również funkcje komórek są uzależnione od ich „środowiska społeczno-kulturowego”. Żadna komórka nie funkcjonuje samodzielnie, o czym przekonamy się bardziej szczegółowo w rozdziale 4. Komórki są istotami społecznymi, które są zależne od otaczającego je tak zwanego „środowiska wewnętrznego”. „Środowisko wewnętrzne” łączy komórki z układem krwionośnym, limfatycznym, nerwowym i odpornościowym. Tylko dzięki swojemu środowisku komórki żyją, chorują, umierają lub powracają do zdrowia. Nawet jeśli komórka sama w sobie nie wykazuje żadnych wewnętrznych zaburzeń, jej funkcjonowanie jest jednak głęboko uzależnione od płynnego środowiska, które ją otacza. Jeśli środowisko to zostanie zakłócone, komórka zacznie chorować. Tylko dzięki zdrowemu otoczeniu komórki, zespoły komórek, tkanki, a w końcowym efekcie narządy, mogą w pełni rozwijać swoją witalność.

Komórki, tkanki, narządy i psychika: bez pożywnego, przychylnego otoczenia żaden z systemów nie jest zdolny na dłuższą metę do przeżycia. Spojrzenie przez okno systemiczne wyjaśnia rodzinne podłoże choroby. W tym oknie prawdy obowiązuje następująca zasada: zakorzenione w podświadomości więzi rodzinne mogą wywoływać chorobę, ale mogą też sprawić, że znów będziesz zdrowy.

Tak więc na przykład pacjent z ostrym zawałem serca potrzebuje w pierwszej kolejności skutecznego systemu ratunkowego z dobrze wyszkolonymi lekarzami medycyny ratunkowej (okno ekstrapersonalne To). Po zlikwidowaniu stanu zagrożenia życia psychodynamiczne zrozumienie stojących za zawałem przyczyn indywidualnych (okno intrapersonalne Ja) i rodzinnych (okno transpersonalne Oni) pomaga zapobiegać przyszłym zawałom serca. Pełne współczucia towarzystwo krewnych lub terapeutów (okno interpersonalne Ty) pomaga dodatkowo zlikwidować destrukcyjne wzorce relacji i w ten sposób zrelaksować ciało i umysł. Dzięki wiedzy pochodzącej z tych czterech okien medycyny ból pleców Rolanda można teraz łatwo zrozumieć:

Rozstanie z żoną spowodowało u Rolanda reaktywowanie dziecięcej traumy porzucenia z towarzyszącą jej agresją (okno intrapersonalne Ja). Ze względu na dodatkowe utożsamianie się z podświadomą agresją matki (okno interpersonalne Ty) i brak męskich wzorców, wskazujących jak należałoby sobie z nią radzić (okno transpersonalne Oni), świadomość Rolanda nie znalazła żadnego innego wyjścia, jak tylko wyparcie dziecięcej agresji. Wynikające z tego wieloletnie napięcie miednicy doprowadziło do zwyrodnienia jego krążka międzykręgowego i spowodowało symptomy (okno ekstrapersonalne To).

Odpowiedź na pełne frustracji pytanie Rolanda o to, czy do końca życia miałby cierpieć z powodu bólów, mogłaby brzmieć następująco: Jeżeli w procesie terapii, wraz z osteopatycznym rozluźnieniem narządów miednicy Rolanda (okno ekstrapersonalne To), powiedzie się również uwolnienie ukrytych tam nagromadzonych agresji (okno intrapersonalne Ja), to jest bardzo prawdopodobne, że jego miednica po tych wszystkich latach wysokiego napięcia w końcu ulegnie rozluźnieniu. Jak pokazuje doświadczenie, późniejsze wewnętrzne pożegnanie Rolanda z przedwcześnie zmarłym ojcem pomoże mu również poradzić sobie z rozstaniem z żoną (okno interpersonalne Ty). Wzmocni to jego męską samoocenę i ułatwi mu wcielenie się w rolę ojca, której przykład jego męski łańcuch przekazał mu tylko w stopniu co najmniej niedostatecznym (okno transpersonalne Oni).

Leczenie Rolanda nie jest łatwe. Z jednej strony trudno mu wyrazić wściekłość, jaką czuje w stosunku do matki, która zinstrumentalizowała go jako substytut męża. Jeszcze trudniej jest mu pozbyć się smutku i rozczarowania po stracie ojca, który zostawił go w dzieciństwie. Najtrudniejszą jednak rzeczą dla Rolanda jest wybaczenie sobie tego, że przez te wszystkie lata nie udało mu się uporządkować swojej historii emocjonalnej, co ostatecznie doprowadziło do rozstania z żoną. Cały ten proces przebiega w towarzystwie wzlotów i upadków, ale kończy się sukcesem. Dziś plecy Rolanda są praktycznie wolne od bólu i tak stabilne, jak jego nowy związek.

Roland nie jest przypadkiem odosobnionym. Bóle kręgosłupa jako choroba cywilizacyjna mają, przy bliższym przyjrzeniu się im, znacznie więcej wspólnego z wewnętrznymi historiami niż ze spłaszczonymi krążkami międzykręgowymi związanymi z wiekiem. Dotyczy to wszystkich chorób, których liczba wzrasta w nowoczesnych społeczeństwach. Objawy takie jak szumy uszne, zawroty głowy, migrenowe bóle głowy czy bóle pleców1 mają wszystkie ze sobą coś wspólnego: przypominają one zapalenie się wskaźnika poziomu paliwa w samochodzie. W takim przypadku nikomu nigdy nie przyszłoby do głowy, aby po prostu zmienić małą kontrolkę na desce rozdzielczej. O wiele bardziej produktywne jest pytanie, co faktycznie doprowadziło do opróżnienia „wewnętrznego zbiornika”. Jeśli przyczyna zostanie znaleziona, rozwiązanie będzie również trwałe.

W skrócie

Naprawdę wszechstronne zrozumienie chorób w równym stopniu uwzględnia wszystkie okna medycyny. Każdy z tych czterech sposobów postrzegania jest sam w sobie prawdziwy, ale otóż właśnie nie jedynie prawdziwy. Integralne zrozumienie symptomów i ich uzdrowienie obejmuje zawsze indywidualne doświadczenia pacjenta (Ja), jego ewentualnie przeżyte w sposób traumatyczny zerwanie kontaktu (Ty), jego historię rodzinną (Oni) i wynikające z tego mierzalne skutki w sferze fizycznej (To).

Rozdział 2Anatomia ego

Ludzie na całym świecie są znacznie bardziej podobni do siebie fizycznie i emocjonalnie, niż im się wydaje. Rozdział ten pokazuje, że psychika – podobnie jak ciało – ma również ogólną strukturę podstawową. Z pomocą tej anatomii psychologicznej pod koniec tego rozdziału powinieneś być w stanie przetłumaczyć (prawie) każdy symptom w oparciu o psychologię psychodynamiczną.

Pod względem anatomicznym i w odniesieniu do naszych wewnętrznych światów różnimy się między sobą tylko niuansami. Być może jest to początkowo niewielka zniewaga dla naszego ego. Jednocześnie jest to medyczna i psychologiczna codzienność. Anatomia medyczna, z grubsza mówiąc, opisuje, że głowa jest na górze, a nogi na dole. Ponadto pod względem kości, narządów i nerwów ludzie również prawie nie różnią się między sobą. Jak powiedziałem, nie jest to szczególnie oryginalne, niemniej jednak jest to i tak dobra wiadomość. Oznacza to, że z anatomicznego punktu widzenia nie ma znaczenia, czy pójdziesz do lekarza w Reykjaviku, czy w Kapsztadzie. Organizm ludzki funkcjonuje pod względem anatomicznym i fizjologicznym na całym świecie według tych samych praw.

Oprócz anatomii medycznej istnieje jednak również anatomia wewnętrzna, psychodynamiczna. Również tutaj istnieje góra i dół, wnętrze i zewnętrze. Podobnie jak w przypadku ciała, to samo dotyczy psychiki: pod względem psychologicznym ludzie na całym świecie funkcjonują według tych samych praw. Anatomia ego opisuje te właśnie prawidłowości. Wyjaśnia, w jaki sposób symptomy są powiązane z indywidualnymi historiami ludzi. Jeśli zrozumiana zostanie historia osobista, to zrozumiany zostanie również symptom.

Anatomią ego możesz posługiwać się jak psychosomatycznym wielofunkcyjnym szwajcarskim scyzorykiem. Za pomocą tego uniwersalnego narzędzia możesz w zasadzie najpierw zrozumieć, a następnie częściowo, a może nawet całkowicie rozwiązać każdy problem, niezależnie od tego, czy jest on natury fizycznej, czy psychologicznej. Anatomia ego w całkiem pragmatyczny sposób będzie pomagać ci każdego dnia na nowo zrozumieć siebie, twoje ciało i innych ludzi. Anatomia ego demistyfikuje symptomy, które wydają się „przychodzić niespodziewanie przez noc”, lub których „żaden lekarz nie jest w stanie wyleczyć”. Ponieważ większość objawów, na które cierpią ludzie, można wyjaśnić. Dzięki odważnej introspekcji, konsekwencji i przy odrobinie szczęścia prawie zawsze dadzą się rozwiązać.

Wymaga to jednak od nas czasem nie do końca przyjemnych spostrzeżeń na własny temat. Jednym z takich spostrzeżeń jest na przykład uświadomienie sobie, że to my sami wywołujemy nasze objawy. Przebieg choroby zawsze odbywa się zgodnie z wewnętrzną czerwoną nicią, rozumianą jako wiodący motyw. Nicią, którą sami utkaliśmy, ufarbowaliśmy i zapletliśmy. Dotyczy to wszystkich objawów i zachorowań.

Nie jest to jednak powód do robienia sobie wyrzutów. Wręcz przeciwnie. Oznacza to, że jeśli sami spowodowaliśmy objawy, to możemy je również sami zlikwidować. Aby to zrobić, konieczne jest przede wszystkim zrozumienie tej wewnętrznej czerwonej nici. Symptomy natury emocjonalnej lub fizycznej, które nie są spowodowane wiekiem, wskazują na błędy podczas tkania lub węzły w skręconej przez nas samych czerwonej nici życia. Kiedy więc aspiryna nie pomaga już w przewlekłych bólach głowy, anatomia ego może rzucić światło na psychodynamiczną ciemność wnętrza głowy.

Inną, trochę mniej pomyślną wiadomością jest to, że nasza psychika ma tylko niewielki stopień wolności. Duża część naszych działań jest podświadomie już z góry zdeterminowana i tylko w ograniczonym stopniu jest wytworem naszej wolnej woli. Zazwyczaj nie postrzegamy świadomie naszych subtelnych mechanizmów kontroli psychologicznej. A ponieważ ich nie zauważamy, zyskują władzę i, nawet jeśli niewielu z nas by się do tego przyznało, przejmują władzę nad naszymi decyzjami.

Zrozumienie, że to, co zostało nam wpojone w dzieciństwie ma niezwykle istotny wpływ na nasze dorosłe życie, ma fundamentalne znaczenie. Dopiero dzięki temu zrozumieniu możliwe będą prawdziwe procesy uzdrawiania. Patrząc konsekwentnie, nie tylko wszystkie psychologiczne, ale i wszystkie fizyczne symptomy można wyjaśnić przy pomocy wyuczonego w dzieciństwie unikania. Brzmi to odważnie, ale łatwo to zrozumieć dzięki anatomii ego.

To wymaga odrobiny odwagi. Znany teolog i systemiczny terapeuta rodzinny Bert Hellinger zauważył to kiedyś bardzo trafnie: „O wszystko, co jest dobre, trzeba drżeć i trząść się ze strachu”. I co by nie mówić, to ma on rację.

Witamy w Hollywood

Wyobraź sobie, że stoisz na scenie i otrzymałeś za swoją pracę już trzy Oscary. Jednego Oscara za najlepszą rolę pierwszoplanową, jednego za najlepszą rolę drugoplanową i jednego za najlepszą reżyserię.

I tu pojawia się dobra wiadomość: dokładnie tak właśnie jest. Jesteś uznaną gwiazdą. Udało ci się dotrzeć na sam szczyt. Jest tylko jeden mały, maciupeńki haczyk: niestety, nikt się o tym nie dowie. Chyba, że opowiesz swoje życie wyszkolonemu terapeucie. Prawdopodobnie wysłucha cię z empatycznym skinieniem głowy, a następnie w przyjazny sposób, jak to on albo ona ma w zwyczaju, zwróci ci uwagę, że żyjesz w filmie, który nie ma absolutnie nic wspólnego z rzeczywistością. Potem będzie jeszcze gorzej. Pomimo twoich elokwentnych sprzeciwów, twój wyszkolony towarzysz terapeuta będzie również upierał się przy tym, że podczas opracowywania swoich ról sam wpisałeś do scenariusza wszystkie swoje fizyczne dolegliwości.

Bang.

Za pierwszym razem to zazwyczaj boli. Jeśli jednak będziesz miał odwagę spędzić z tą osobą kilka bardziej intensywnych godzin, nie będziesz w stanie nie przyznać, że wszystko, czego do tej pory doświadczyłeś i w co wierzyłeś, było tak naprawdę częścią filmu, nawet jeśli był nieźle nakręcony. W przypadku niektórych ludzi ten film jest nieszczęśliwym romansem najlepszej jakości, w przypadku innych z kolei komedią o niepewnym zakończeniu. Jeszcze inni inscenizują swoje życie jako film grozy.

Kiedy już przetrwasz pierwszą narcystyczną urazę (twój terapeuta wydaje się w magiczny sposób wiedzieć o tobie znacznie więcej niż ty sam), jesteś gotowy na drugą i ostatnią bolesną prawdę terapeutyczną: jako autor scenariusza jesteś w pełni odpowiedzialny za wszystko, co dzieje się w twoim życiu i twoim organizmie. Byłeś i w dalszym ciągu jesteś autorem, odtwórcą głównej roli oraz aktorem drugoplanowym, ale przede wszystkim reżyserem swojego filmu o własnym życiu. Witamy w psychologicznej fabryce snów. Świadomość tego oferuje możliwość porażki, ale i jednocześnie szansę: każdy scenariusz można zmodyfikować, a role charakterystyczne zawsze zdefiniować na nowo.

Całe życie w siedem lat

Pierwsze siedem lat życia kształtuje całe nasze życie. Wszystkie główne humanistyczne i analityczne formy terapeutyczne zgadzają się co do tego:

W tym właśnie czasie pojawiają się wszystkie mechanizmy strachu i poczucia winy. Ale na tym się nie kończy. Anatomia ego jest również pod tym względem nieprzekupna. Z wyjątkiem terapii behawioralnej, która opisuje, że procesy warunkowania mogą zachodzić również później, wszyscy terapeuci na całym świecie wyjątkowo są tego samego zdania co do tego jednego punktu. Wszystkie nasze pozornie tak dorosłe zachowania, nasze mocne i słabe strony, przekonania, strategie emocjonalne, fizyczne obszary napięć i choroby, wybory partnerów i tak dalej, wszystko to rozwija się w oparciu o doświadczenia tych najbardziej wrażliwych lat naszego życia. Niektórzy badacze idą w tej kwestii jeszcze dalej. Neurobiolog Gerald Hunter twierdzi na przykład, że nie było takiego okresu w naszym życiu, w którym uczyliśmy się więcej niż w fazie wewnątrzmacicznej. Czyli w tym czasie, który spędziliśmy w łonie naszej matki.

Bo rzeczywiście podczas tej fazy dokonaliśmy rzeczy, których wielu nie podjęłoby się dokonać nawet z w pełni rozwiniętym ciałem. W ten sposób, jako zapłodniona komórka jajowa wielkości zaledwie ziarnka piasku, zdobyliśmy już dla siebie miejsce w świecie, a wraz z nim poczucie przynależności. W żadnym wypadku mianowicie nie było to tak, że nasze miejsce w macicy matki zostało nam życzliwie przydzielone. Wręcz przeciwnie. Już w szóstym dniu naszego fizycznego istnienia zaczęliśmy zjadać komórki macierzyńskie. Inaczej nie przeżylibyśmy nawet dwóch tygodni. Zaopatrująca nas pępowina wraz z łożyskiem, którą notabene również sami wykształciliśmy, to znaczy rozwinęliśmy bezpośrednio z naszego ciała embrionalnego, pojawiła się jako rurociąg zasilający w substancje odżywcze dopiero znacznie później. Rozpatrując to dokładniej, można powiedzieć, że w konsekwencji byliśmy wówczas embrionalnymi kanibalami. Pewna położna, która uczestniczyła w jednym z moich seminariów na temat rozwoju typologii charakteru, trafnie określiła naszą aktywność embrionalną w tej fazie jako „wrogie przejęcie”.

Tak więc na poczucie przynależności, bezpieczeństwa, więzi, a także zaufanie, że wielki, obcy świat będzie nas pielęgnował i wspierał, ciężko zapracowaliśmy sami. Nie trzeba dodawać, że pierwszym światem, który poznaliśmy, była nasza matka. Doświadczenie świata jest doświadczeniem matki. To, jak ludzie patrzą na świat, czy postrzegają go jako miejsce bezpieczne czy pełne zagrożeń, jest odzwierciedleniem ich wczesnych doświadczeń macierzyńskich. I oczywiście wszystkie wzorce relacji są ostatecznie wzorcami macierzyńskimi. Od kogo innego bowiem mielibyśmy nauczyć się związku i kontaktu? Innymi słowy: wszystkie wzorce napięcia i relaksu, które mogą prowadzić do chorób fizycznych i objawów w późniejszym życiu, powstały kiedyś w matczynym świecie.

Zaufanie jest początkiem wszystkiego. Poczucie bezpieczeństwa i opieki powstaje tylko w matce i razem z nią. W najlepszym przypadku udaje się nawiązać wczesną więź matczyną. Z tego rozwijają się ludzie pełni zaufania, którzy kochają zarówno siebie, jak i innych oraz otaczają troską i siebie i innych. Racjonalnie deliberujący mózg byłby raczej przeszkodą na tym wczesnym etapie rozwoju i w każdym razie praktycznie w tej fazie naszego powstawania był jeszcze prawie nieużywany. Jeśli więc w późniejszym życiu mamy problemy z obdarzeniem kogoś zaufaniem, związki kończą się porażką, a pieniędzy zawsze jest mało, to w rzeczywistości ma to związek przede wszystkim z historią naszej matki.

Zaufanie i troska to właśnie te kwestie, które definiują życie i rozwijają się w okresie pierwszych dwóch lat życia. W późniejszych fazach rozwoju, tj. między drugim a piątym rokiem życia, te dwie pierwotne kwestie są następnie uzupełniane przez rozwój wewnętrznej autonomii i siły. Wreszcie, od czwartego do ukończenia siódmego roku życia, pojawia się też kwestia osiągnięć.

Dzieci uczą się krok po kroku jak radzić sobie z tymi wszystkimi tematami, wzorując się na swoich rodzicach. Dzięki jasnym instrukcjom działania („Nie wolno ci tak po prostu ukraść łopatki małemu”) i zakazom („Natychmiast przestań bić swoją młodszą siostrę”) powoli rozwijają sumienie i solidną tolerancję na frustrację. Intrapsychicznie nie funkcjonuje to bez jednoczesnego rozwoju fizjologicznej granicy wstydu i poczucia winy. Tak więc Freudowskie „superego”, które mówi nam, co jest dozwolone, a co nie, jest całkowicie zdrowym stanem. To właśnie wyuczone poczucia wstydu i winy umożliwiają nam dopiero kulturalne współżycie w dorosłym życiu. Bez zdrowo rozwiniętego sumienia nadal bezwstydnie kradlibyśmy sobie nawzajem samiczki i z zimna krwią eliminowalibyśmy konkurentów bez poczucia winy. Problemy pojawiają się zawsze dopiero wtedy, gdy w niektórych obszarach granica wstydu i poczucia winy stała się nieprzenikniona. Objawy psychiczne i fizyczne są zatem niewątpliwymi konsekwencjami tłumienia wolności w dzieciństwie.

W wieku siedmiu lat nasz rozwój psychologiczny jest w ogólnym zarysie zasadniczo zakończony. Jeśli nadal się uczymy, to odbywa się to na podstawie już istniejących, samodzielnie wykreowanych przekonań i punktów widzenia. Patrząc z tej perspektywy, można powiedzieć, że tylko się douczamy. Wykreowane przez nas pierwotne programy autorskie zapisane na naszym „psychologicznym twardym dysku” stanowią do tego ramy.

Do czasu dojrzewania, w tak zwanym okresie utajenia, poza dojrzewaniem niewiele nowego dzieje się w naszej psychice. Wraz z nadejściem okresu dojrzewania po raz pierwszy wypróbowujemy wielkie życiowe kwestie: zaufanie, zaopatrzenie, autonomię, władzę i osiągnięcia. Okres dojrzewania jest, że tak powiem, próbą generalną, w której po raz pierwszy, chronieni przez bezpieczne otoczenie naszych rodziców, odgrywamy wszystkie nasze wewnętrzne programy i dostrajamy naszą podświadomie zaprojektowaną dramaturgię. A wszystko to na naprawdę dużej scenie i przed publicznością. Oczywiście, że w tym procesie regularnie doprowadzamy naszych rodziców do szaleństwa. Regularnie mianowicie drzazgi z naszej dopracowującej się inscenizacji rykoszetem trafiają w nich.

Nawet jeśli na początku trudno w to uwierzyć: organ, jakim jest psychika u wszystkich ludzi, rozwija się w ten sam sposób, jest przewidywalna i funkcjonuje unisono zgodnie z zawsze tymi samymi prawami. Scenariusze naszego życia są pisane w dzieciństwie, w czasie, gdy nie dysponujemy jeszcze w żaden sposób jakimikolwiek kompetencjami decyzyjnymi. W późniejszym czasie możliwe są jedynie niewielkie zmiany w repertuarze. Pisząc zgodnie z najlepszą wiedzą i sumieniem, kierujemy się przykładem naszych rodziców. Bo od kogo innego, jak nie od nich, powinniśmy brać przykład jako niedoświadczeni dramatopisarze? Rodzice są pierwszymi supergwiazdami naszego dzieciństwa. Nie ma ludzi, którzy mieliby większy wpływ na scenariusz naszego życia, niż ci pierwsi bogowie, którzy podarowali nam życie.

W ciągu pierwszych siedmiu lat życia zapisywany jest „psychologiczny twardy dysk” (© Voss-Institut)