44,90 zł
Wiem to na pewno: Twoja droga zaczyna się w chwili, gdy podejmujesz decyzję, by wstać, ruszyć i żyć pełnią życia.
Oprah Winfrey
To, co wiem na pewno jest książką, do której wracam. I za każdym razem, choć znam już te historie, lepiej czuję ich sens. Oprah Winfrey – kobieta, która potrafi słuchać, rozumieć i inspirować – dzieli się tym, co najważniejsze: codziennymi zachwytami, olśnieniami, życiowymi lekcjami i prostą, ale poruszającą mądrością. W świecie, który nieustannie każe nam biec, ta książka mówi: „Zatrzymaj się. Posłuchaj siebie. Zobacz, co już wiesz… naprawdę, na pewno”. Dla mnie – to jak rozmowa z kimś, kto widzi więcej i czuje głębiej. Polecam z serca.
Magda Mołek, dziennikarka, autorka podcastu i kanału W moim stylu
Po tym, jak krytyk filmowy Gene Siskel zapytał ją: „Co wiesz na pewno?”, Oprah Winfrey zaczęła pisać felietony pod tytułem What I Know For Sure („To, co wiem na pewno”) dla magazynu „O, The Oprah Magazine”. Stwierdziła, że to pytanie dało jej możliwość podsumowania swojego życia, i przez ostatnie czternaście lat pisała jeden artykuł miesięcznie. W tym czasie zakończyła The Oprah Winfrey Show (najlepiej oceniany program tego typu w historii), uruchomiła własną sieć telewizyjną, została jedyną czarnoskórą miliarderką w Ameryce, otrzymała honorowy tytuł naukowy Uniwersytetu Harvarda i Prezydencki Medal Wolności.
W zaktualizowanej edycji bestsellera, opublikowanego po raz pierwszy dziesięć lat temu, Oprah przekazuje to, czego się nauczyła przez ten czas: „Myśląc o tym, co w minionej dekadzie było udziałem nas wszystkich i każdego z osobna, jedno wiem na pewno: gdy zgodzimy się, by nastała powszechna epoka otwartych serc, stworzymy głęboką więź z samym sobą i z innymi. Dlatego właśnie postanowiłam dodać nowy rozdział do jubileuszowego wydania książki. Początkowo chciałam go zatytułować Współczucie, ale moją myśl pełniej oddaje słowo Troska. Dlatego że troska w swojej najprostszej formie zaczyna się od otwarcia serca na siebie i na każdego, z kim może czasem trudno dojść do kompromisu”.
Uporządkowane według tematów – radość, nieustępliwość, więź, wdzięczność, potencjał, zachwyt, jasność i moc – eseje te oferują wgląd w umysł jednej z najbardziej niezwykłych kobiet świata. Szczere, poruszające, radosne, podnoszące na duchu i dynamiczne słowa, którymi Oprah dzieli się w tej książce, niosą mądrość i prawdę – czytelnicy będą do nich wracać wielokrotnie.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 156
Data ważności licencji: 4/24/2030
Przyjemności traktuję poważnie. Ciężko pracuję i dobrze się bawię. Wierzę w jin i jang życia. Niewiele trzeba, by mnie uszczęśliwić, bo robię mnóstwo rzeczy, które dają mi satysfakcję. Oczywiście czasem jest ona większa, czasem mniejsza. A ponieważ staram się stosować w praktyce to, co głoszę, i żyć chwilą bieżącą, przeważnie jestem w pełni świadoma tego, ile przyjemności otrzymuję.
Jakże często podczas rozmowy telefonicznej z najlepszą przyjaciółką Gayle King śmieję się do rozpuku, aż zaczyna mnie boleć głowa! Z trudem łapiąc powietrze, myślę wtedy: „Czy to nie dar – po tylu latach nocnych telefonów nadal mam kogoś, kto mówi mi prawdę i pękam ze śmiechu, gdy ją słyszę?”. Nazywam to pięciogwiazdkową przyjemnością.
Świadomość (i tworzenie) cztero- i pięciogwiazdkowych przeżyć uszczęśliwia. Sam fakt, że budzę się „ubrana i przy zdrowych zmysłach”1, że mogę postawić stopy na podłodze, przejść do łazienki i zrobić tam wszystko, co trzeba, dostaje ode mnie pięć gwiazdek. Znam wiele opowieści o ludziach, którym stan zdrowia na to nie pozwala.
Filiżanka mocnej kawy z doskonałą śmietanką orzechową: cztery gwiazdki. Spacer przez las z psami spuszczonym ze smyczy: pięć gwiazdek. Ćwiczenia fizyczne: wciąż jedna gwiazdka. Lektura niedzielnych gazet pod moimi dębami: cztery gwiazdki. Dobra książka: pięć. Czas spędzony na rozmowie o wszystkim i o niczym przy stole w kuchni Quincy’ego Jonesa: pięć gwiazdek. Możliwość zrobienia czegoś dobrego dla innych: pięć z plusem. Przyjemność płynie z wiedzy, że adresat rozumie ducha daru. Podejmuję wysiłek, by codziennie wyświadczyć jakieś dobro komuś, kogo znam lub nie.
Wiem na pewno, że ta przyjemność jest energią odwzajemnianą. To, co dajesz, wraca. Twój podstawowy poziom przyjemności określony jest tym, jak postrzegasz całe swoje życie.
Ważniejsze od sokolego wzroku są twoja wewnętrzna wizja i twój własny dobry duch, które z miłością prowadzą cię przez życie, szepcząc: „o, to jest przyjemność”.
Lubię rozpalać ogień w kominku. Odczuwam wielką satysfakcję, gdy prawidłowo ułożę drewno w zgrabną piramidę, a płomienie wystrzelą w górę bez użycia podpałki. Nie wiem, dlaczego uważam to za takie osiągnięcie, ale nim jest – jako dziecko marzyłam, żeby zostać skautką, tylko nigdy nie było mnie stać na mundurek.
Ogień jest jeszcze lepszy, gdy za oknem pada deszcz. A już absolutnie doskonały – gdy skończę pracę, sprawdzę pocztę, wyłączę komputer i mogę się zabrać za czytanie.
Wszystko, co robię w ciągu dnia, robię w oczekiwaniu na czas lektury. Daj mi dobrą powieść lub pamiętnik, herbatę i przytulne miejsce, w którym mogę się zwinąć w kłębek, a znajdę się w niebie. Uwielbiam wnikać w myśli innej osoby, zachwyca mnie więź z ludźmi ożywającymi na stronach książki, bez względu na to, jak inna od mojej może być ich sytuacja. Nie tylko mam wrażenie, że tych ludzi znam, lecz także rozpoznaję w nich siebie. Zrozumienie, informacje, wiedzę, natchnienie, siłę – to wszystko i jeszcze więcej może dać dobra książka.
Nie potrafię sobie wyobrazić ani gdzie, ani kim byłabym bez podstawowej umiejętności, jaką jest czytanie. Z pewnością w wieku szesnastu lat nie dostałabym pierwszej pracy w radiu. Gdy zwiedzałam siedzibę stacji WVOL w Nashville, didżej znienacka zapytał:
– Chcesz usłyszeć, jak brzmi twój głos z taśmy? – Wręczył mi kartkę z wiadomościami oraz mikrofon. – Powinieneś posłuchać tej dziewczyny! – wykrzyknął potem do szefa. Tak zaczęła się moja radiowa kariera, bo wkrótce potem stacja zatrudniła mnie do czytania wiadomości na antenie. Po latach recytowania wierszy każdemu, kto chciał słuchać, i czytania wszystkiego, co wpadło mi w ręce, ktoś był gotów mi płacić za to, co uwielbiałam robić: za czytanie na głos.
Książki były dla mnie drogą ucieczki. Teraz lekturę uważam za boską przyjemność, możliwość przeniesienia się w dowolnie wybrane miejsce. Bez dwóch zdań to mój ulubiony sposób spędzania czasu. Wiem na pewno, że czytanie rozwija. Otwiera cię i udostępnia ci wszystko, co tylko zdołasz pomieścić w głowie. Najbardziej kocham w książkach to, że pozwalają wznieść się na wyższy poziom. I wspinać się dalej.
Każdego ranka, gdy odsłaniam okno i wyglądam na świat, bez względu na to, jaki jest dzień – deszczowy, mglisty, pochmurny, słoneczny – moje serce wzbiera wdzięcznością. Dostaję kolejną szansę.
W najlepszych czasach i w czasach najgorszych wiem na pewno, że życie jest darem. I wierzę, że bez względu na to, gdzie mieszkamy, jak wyglądamy, czym się zajmujemy, sprawy, które naprawdę mają znaczenie – to, co wywołuje śmiech i łzy, rozpacz i tęsknotę, rozkosz i radość – zajmują tę samą przestrzeń naszych serc. Choć każdy wypełnia ją czymś innym. Ja mam piętnaście takich punktów:
1. siew i sadzenie warzyw w ogrodzie,
2. smażenie jagodowo-cytrynowych placuszków dla Stedmana w niedzielne poranki; niezawodnie sprawiają mu wielką przyjemność i zawsze zjada ich siedem,
3. igraszki na trawniku przed domem ze wszystkimi moimi psami spuszczonymi ze smyczy,
4. ogień na kominku w deszczowy dzień, gdy w powietrzu czuć chłód,
5. zbiór warzyw w moim ogrodzie,
6. dobra książka,
7. lektura w ulubionym miejscu na ziemi: pod moimi dębami,
8. gotowanie warzyw z mojego ogrodu,
9. spanie do chwili, gdy ciało chce się obudzić,
10. budzenie ze snu przez świergot ptaków, a nie sygnał przychodzącej wiadomości,
11. trening tak intensywny, że oddycha całe ciało,
12. jedzenie warzyw z mojego ogrodu,
13. wewnętrzny spokój,
14. trwanie w ciszy,
15. codzienne pielęgnowanie poczucia wdzięczności, co polega na tym, że każdego wieczora wyliczam otrzymane w ciągu dnia błogosławieństwa, dziękując za nie.
Starzenie się jest najlepszą rzeczą, jaka mnie kiedykolwiek spotkała.
Wstaję przy porannej modlitwie dziękczynienia z książki Marianne Williamson Illuminata. Wiersz wisi na ścianie w łazience. Bez względu na to, ile mam lat, myślę o ludziach, którzy nigdy nie osiągnęli mojego wieku. Myślę o tych, którzy musieli odejść, zanim uświadomili sobie piękno i majestat życia na ziemi.
Wiem na pewno, że każdy dzień daje możliwość patrzenia na świat z zachwytem.
Im jestem starsza, tym gorzej toleruję małostkowość i powierzchowne dążenia. Istnieje bogactwo, które nie ma nic wspólnego z pieniędzmi, a które bierze się z dystansu i mądrości, z jakimi podchodzi się do swojego życia. Jest w nim wszystko, czego masz się nauczyć. I wiem na pewno, że radość z sumiennej nauki jest największą nagrodą.
W miarę jak zbliżał się ten dzień, nie mogłam w głębi ducha przestać się cieszyć. Powtarzałam sobie: „Kończę sześćdziesiąt lat!”. Byłam taka szczęśliwa, że dożyłam chwili, by wypowiedzieć te słowa i świętować to, co oznaczają.
Kończę sześćdziesiąt lat. Żyję. Jestem zdrowa. W pełni sił.
Kończę sześćdziesiąt lat i – proszę się nie obrażać – nie muszę się dłużej przejmować tym, co inni o mnie myślą. (Wiesz o co chodzi, te wieczne wątpliwości: „Czy robię to właściwie?”, „Czy dobrze to mówię?”, „Czy jestem tym, czym lub kim być powinnam?”).
Gdy skończyłam sześćdziesiąt lat, wiedziałam na pewno, że zyskałam prawo do bycia taką, jaka jestem. We własnej skórze czuję się bezpieczniej niż kiedykolwiek.
Osiągnęłam punkt, który Derek Walcott opisuje w pięknym wierszu Miłość po miłości: „…z uniesieniem / siebie powitasz, stojącego / u swego progu, w swoim lustrze / i uśmiechniecie się na powitanie”2.
Podziwiam sposób, w jaki nieustannie rozwija się moja ziemska podróż. Odkąd sięgam pamięcią, doświadczam w życiu wielu cudów (a nawet dłużej, biorąc pod uwagę, że zaistniałam w wyniku jednorazowych igraszek pod dębem). Jako dziecko przemawiałam w kościele metodystycznym w Missisipi – z inklinacjami do baptystów, okrzyków i Ducha Świętego – co mnie przygotowało na przyszłe publiczne występy, o jakich wtedy mi się nie śniło.
Teraz chcę tylko dzielić się tym, co otrzymałam. Pragnę wciąż zachęcać ludzi, ilu tylko zdołam, by otwierali serca na życie. Bo jeśli wiem coś na pewno, to właśnie to, że otwarte serce przyniosło mi największy sukces i radość.
Za swoje wielkie osiągnięcie uważam fakt, że nigdy nie zamykam serca. Nawet w najtrudniejszych chwilach – gdy byłam wykorzystywana seksualnie, podczas ciąży w wieku czternastu lat, okłamywana i zdradzana – nie traciłam wiary, nadziei i chęci, by widzieć w ludziach to, co w nich najlepsze, nawet jeśli pokazywali mi się z najgorszej strony. Nie przestawałam wierzyć, że bez względu na to, jak trudna jest wspinaczka, zawsze mogę wpuścić srebrny promyk, który oświetli ścieżkę przede mną.
Idziemy przez życie, odkrywając prawdę o sobie i decydując o tym, kto zdobył prawo do zajęcia miejsca w naszym sercu.
To także wiem na pewno: Bóg – wszystko jedno, czy dla ciebie będzie to On, Ona czy Ono – jest z nami. Z nami są także siły przyrody, dające nam życie w obfitości. My, ludzie, zawężamy coś, co jest rozległą przestrzenią cudu i majestatu do krótkowzrocznej rzeczywistości codziennych doświadczeń. Ale w tym, co zwyczajne, kryje się to, co nadzwyczajne.
Bywają dni, gdy świadomość świętości i sakralności życia zgina mi kolana w dziękczynieniu. Wciąż nie do końca pojmuję, że mała dziewczynka z Missisipi, która w dzieciństwie zatykała sobie nos w latrynie, teraz lata swoim prywatnym samolotem – moim prywatnym samolotem! – do Afryki, pomagać dziewczętom żyjącym w takich warunkach, jak kiedyś ona. „Cudowna Boża Łaska ta!”.
Milowy kamień sześćdziesiątych urodzin minęłam z pokorą, najwyższym dziękczynieniem i radością. Wiem to na pewno, że „Łaska podźwignęła mnie i naprzód wiedzie wciąż”3.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji ebooka.
Ewangelia wg św. Marka, Mk 5,15; wszystkie cytaty z Pisma Świętego za: Biblia Tysiąclecia, Pallottinum, Poznań 2003. [wróć]
D. Walcott, Miłość po miłości…, op. cit. [wróć]
Fragment hymnu Amazing Grace – Cudowna Boża Łaska w tłumaczeniu Adeli Bajko. [wróć]
