Suwalska szkatułka. Kulturowy przewodnik po Suwalszczyźnie, czyli 12 (i pół) wędrówek po Międzyziemiu - Maciej Ambrosiewicz - ebook

Suwalska szkatułka. Kulturowy przewodnik po Suwalszczyźnie, czyli 12 (i pół) wędrówek po Międzyziemiu ebook

Maciej Ambrosiewicz

5,0

Opis

O KSIĄŻCE:
Suwalska szkatułka. Kulturowy przewodnik po Suwalszczyźnie Macieja Ambrosiewicza - regionoznawcy, kierownika Muzeum Wigier w Wigierskim Parku Narodowym - to zaproszenie do podróży po jednym z najciekawszych pod względem przyrodniczym i kulturowym regionie Polski, ale także Litwy, wszak Suwalszczyzna to kraina, która leży na obszarze tych dwóch państw. Niespieszne gawędy, jakie składają się na tę książkę, zabierają Czytelnika w miejsca oczywiste, bez zobaczenia których wyjeżdżać z Suwalszczyzny wstyd (m.in. Sejny, Suwałki, mosty w Stańczykach, pokamedulski klasztor w Wigrach), ale także w mniej oczywiste: do Puszczy Rominckiej, Puszczy Augustowskiej czy szlakiem architektury drewnianej.
Z przewodnika Macieja Ambrosiewicza nie dowiemy się, gdzie warto zjeść i czy w pobliżu jest parking, dowiemy się za to, czy:
dalibyśmy radę żyć życiem mnicha z wigierskiego klasztoru i które schody pamiętają jeszcze czasy kamedułów?
dlaczego dawny kompleks klasztorny dominikanów w Sejnach przypomina bardziej wyglądem nie klasztor, a warowną twierdzę?
kiedy i skąd na Suwalszczyznę dotarły głazy, które do dziś na urokliwych głazowiskach podziwiać możemy choćby na obszarze Suwalskiego Parku Krajobrazowego?
czy przysłowie wart Pac pałaca, a pałac Paca ma coś wspólnego z pałacem Paca w Dowspudzie?
dlaczego północna część Suwalszczyzny warta jest 10 bilionów dolarów?
A także wielu innych rzeczy...
W książce znalazły się także opisy najciekawszych szlaków po regionie, zarówno pieszych, rowerowych, jak i kajakowych.
Zapraszamy do podróży!

NOTA O AUTORZE:
Dr Maciej Ambrosiewicz (ur. w 1963 r. w Suwałkach) - konserwator zabytków, muzealnik i regionoznawca. Kieruje zespołem Muzeum Wigier w Wigierskim Parku Narodowym. Nadzorował prace konserwatorskie przy wielu obiektach zabytkowych. Od dwudziestu lat, czyli od chwili założenia, jest prezesem Augustowsko-Suwalskiego Towarzystwa Naukowego. Autor kilkudziesięciu prac z zakresu ochrony zabytków i krajobrazu kulturowego. Od kilku lat pracuje na rzecz wpisania Kanału Augustowskiego na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Autor i współautor wielu książek (m.in. Wigry. Historia miejsca, Kanał Augustowski i okolice oraz Międzyziemie albo Suwalszczyzna, czyli opowieści z krainy lodu między Rosją, Litwą, Białorusią, Prusami, Żmudzią, Dzukiją, Rusią, Podlasiem, Mazowszem, Mazurami oraz piekłem i niebem leżącej...) i artykułów oraz opracowań naukowych. Redaktor naczelny kwartalnika "Wigry".

Rolą przewodników jest wskazanie utartych ścieżek i miejsc, które trzeba odwiedzić; zbaczanie ze ścieżek ma być czymś wyjątkowym. Proponuję, aby potraktować tę książkę jako nietypowy przewodnik, z luźno ułożonymi kartkami, gdzie ścieżki nakładają się na siebie. Podobnie jak ma to miejsce w szkatułce z biżuterią, gdy trudno jest na pierwszy rzut oka zorientować się, gdzie zaczyna się jeden naszyjnik, a gdzie kończy drugi...
Życzę Państwu dobrych i pełnych wrażeń wędrówek po Międzyziemiu!

Maciej Ambrosiewicz

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 204

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (2 oceny)
2
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wstęp

WSTĘP

W szka­tułce trzyma się zwy­kle cenne przed­mioty, na przy­kład biżu­te­rię. Naj­słyn­niej­szą w Pol­sce (vel Rzecz­po­spo­li­tej) była Szka­tuła Kró­lew­ska – heba­nowa skrzy­nia wyko­nana w 1800 roku dla księż­nej Iza­beli Czar­to­ry­skiej w celu prze­cho­wy­wa­nia w niej pamią­tek po monar­chach Korony i Litwy. W szka­tułce księż­nej Iza­beli było zgro­ma­dzo­nych ponad 50 róż­nych przed­mio­tów. Ja pro­po­nuję, aby w tej umow­nej „suwal­skiej szka­tułce” umie­ścić jedy­nie tych przed­mio­tów nie mniej niż 12 i nie wię­cej niż 14. Każdy z tych „przed­mio­tów” to jedno miej­sce (lub zespół miejsc), które jest zwią­zane z Suwalsz­czy­zną.

Ze szka­tułki, w któ­rej prze­cho­wuje się naszyj­niki, korale, bro­sze i pier­ścionki, po otwar­ciu wieczka trudno jest wybrać jeden kon­kretny przed­miot. Wszyst­kie one są zwy­kle ze sobą wymie­szane, splą­tane, tak że nie można ich od sie­bie oddzie­lić. Mie­nią się kolo­rami, jedne błysz­czą, inne – te rza­dziej ze szka­tułki wyj­mo­wane – pokryte są patyną, ale wystar­czy prze­trzeć je miękką szmatką, aby znowu nabrały bla­sku. Cho­ciaż sam blask nie świad­czy o war­to­ści. Czę­sto prze­cież z trud­no­ścią przy­cho­dzi odróż­nie­nie szla­chet­nego kamie­nia od kolo­ro­wego szkiełka. W szka­tułce trzy­mane są rów­nież porwane korale, naszyj­niki i pier­ścionki, które utra­ciły jedno oczko. Trzy­mane są one z przy­wią­za­nia do nich, ale mimo to, że są nie­kom­pletne, to na­dal są war­to­ściowe i cie­szą oko swoim pięk­nem.

Wybór „przed­mio­tów” wrzu­co­nych do Suwal­skiej szka­tułki jest subiek­tywny, cza­sem może nie­oczy­wi­sty. Być może nale­ża­łoby wrzu­cić do niej nieco wię­cej, ale czy zawsze wię­cej zna­czy lepiej? Może cza­sami warto mniej zoba­czyć, a dokład­niej, sta­ran­niej? Może cza­sami warto zwol­nić?

Zaj­rzyjmy zatem do środka…

*

Nazwa regionu – Suwalsz­czy­zna – pocho­dzi od nazwy naj­więk­szego mia­sta w regio­nie, czyli od Suwałk. Samo pocho­dze­nie nazwy mia­sta wywo­dzone jest na kilka spo­so­bów. Alek­san­der Połu­jań­ski w pierw­szym, wyda­nym w 1859 roku, prze­wod­niku po Suwalsz­czyź­nie pt. Wędrówki po guberni augu­stow­skiej w celu nauko­wym odbyte wywo­dził wiele miej­sco­wych nazw od słów pocho­dze­nia litew­skiego lub jaćwie­skiego. Dopi­sy­wał do tych „wywo­dzeń” różne legendy, wią­zał ze zna­nymi posta­ciami pol­skich i litew­skich dzie­jów. Nazwę Suwałk wywo­dził od legendy, która mówi, że zało­żyli je zbie­dzy lub włó­czę­dzy. Współ­cze­sne obja­śnie­nie nazwy Suwałk jest w zasa­dzie bli­skie temu, co przed 150 laty zapi­sał Połu­jań­ski: otóż w gwa­rze rusko-bia­ło­ru­skiej suwałka, svalka ozna­cza „zbiór”, „śmieci”. Ale jest też inna, litew­ska wer­sja pocho­dze­nia tej nazwy: Litwini mówiący dia­lek­tem Ziu­ków (Dzu­ków – miesz­kań­ców regionu Dzu­kija) uży­wają słowa suwałka na okre­śle­nie „zbie­ra­niny”. Jakby nie tłu­ma­czyć, rze­czy­wi­ście – pierwsi miesz­kańcy Suwałk wywo­dzili się z róż­nych stron, two­rzyli więc zbie­ra­ninę, taką jak w tej szka­tułce…

*

Dla­czego zatem nie 12 lub 13 miejsc? Bo dwa­na­ście to za mało, a trzy­na­ście… Lepiej nie kusić losu… I choć jestem osobą umiar­ko­wa­nie prze­sądną, nie wie­rzę zbyt mocno w to, że prze­cię­cie czar­nemu kotu drogi to zły omen, wie­rzę zaś, że pech w pią­tek, trzy­na­stego doty­czył tylko wie­rzy­cieli króla Filipa Pięk­nego, czyli tem­pla­riu­szy (wów­czas to, w XIV wieku, jak wieść nie­sie, we Fran­cji w pią­tek — 13 paź­dzier­nika 1307 roku — król Filip IV Piękny oskar­żył tem­pla­riu­szy o sia­nie here­zji i naka­zał aresz­to­wa­nie zakon­ni­ków), i że trzy­nastka odnosi się też do trzy­na­stego apo­stoła, któ­rym był Maciej (zajął on miej­sce Juda­sza, po akcie zdrady i pró­bie odku­pie­nia), to wolał­bym jed­nak unik­nąć tej trzy­nastki…

Wybór 12 i pół miej­sca, które należy na Suwalsz­czyź­nie zoba­czyć, to miej­sca znane wielu, cho­ciaż jedne są odwie­dzane czę­ściej, a inne rza­dziej. Pro­po­nuję też spoj­rzeć na te miej­sca w nieco mniej sza­blo­nowy spo­sób, a może raczej tak jak powinno się je widzieć, bo dotych­cza­sowe omó­wie­nia pomi­jały istotne fakty i ludzi z nimi zwią­za­nych. Miej­sca opi­sane w książce znaj­dują się w więk­szo­ści w pol­skiej czę­ści Suwalsz­czy­zny.

*

Suwalsz­czy­zna to kra­ina leżąca pomię­dzy dzi­siej­szą Pol­ską, Litwą i Bia­ło­ru­sią. W każ­dym z wymie­nio­nych kra­jów znaj­duje się mniej­sza lub więk­sza jej część. Suwalsz­czy­zna wydaje się być syno­ni­mem pogra­ni­cza. Obecna Suwalsz­czy­zna to dawny zachodni frag­ment Wiel­kiego Księ­stwa Litew­skiego. Suwalsz­czy­zna to jedna z krain kul­tu­ro­wych Litwy, obok Auksztoty, Żmu­dzi i Dzu­kiji, w języku litew­skim – Suval­kija.

Więk­sze mia­sto (po pol­skiej stro­nie gra­nicy), to Suwałki, a po litew­skiej Mariam­pol. Suwalsz­czy­znę prze­dzie­liła gra­nica pań­stwowa pomię­dzy Litwą a II Rzecz­po­spo­litą po pierw­szej woj­nie świa­to­wej i układ taki został zacho­wany do chwili obec­nej. Obie czę­ści Suwalsz­czy­zny to już nie­jako oddzielne byty.

*

Jaka jest Suwalsz­czy­zna? Lasy, rzeki, jeziora, roz­łogi pól, zabu­dowa miast i wsi, a także walory nie­ma­te­rialne two­rzą wie­lo­wąt­kowy, wie­lo­war­stwowy kra­jo­braz kul­tu­rowy. O jego szcze­gól­nej war­to­ści decy­duje cią­głość nawar­stwień, ich róż­no­rod­ność, atrak­cyj­ność este­tyczna oraz połą­cze­nie tych ele­men­tów z przy­rodą. W war­stwie przy­rod­ni­czej walory ule­gają sta­łym i sys­te­ma­tycz­nym zmia­nom, ma na to wpływ rosnąca urba­ni­za­cja obsza­rów wiej­skich. Walory kul­tu­rowe, tak czę­sto odwo­łu­jące się do prze­szło­ści, ule­gały w XX wieku kil­ka­krot­nie gwał­tow­nym zmia­nom.

Bywa, że Suwalsz­czy­zna jest opi­sy­wana jako jedno z cie­kaw­szych miejsc w tej czę­ści Europy. Nie pod­lega dys­ku­sji, że na sto­sun­kowo nie­wiel­kim obsza­rze jest sku­pione bogac­two form przy­rod­ni­czych, kul­tu­ro­wych i kra­jo­bra­zo­wych. W kra­jo­bra­zie czy­telne jest nawar­stwia­nie się osad­nic­twa i tego wszyst­kiego, co wiąże się z aktyw­no­ścią czło­wieka. Zacho­wały się tutaj ślady licz­nych histo­rycz­nych form użyt­ko­wa­nia: od rol­nic­twa przez funk­cje obronne, dawny prze­mysł, po funk­cje tury­styczne i uzdro­wi­skowe oraz formy udo­stęp­nia­nia cen­nych pod wie­loma wzglę­dami tere­nów. Wza­jemne uzu­peł­nia­nie się war­to­ścio­wych ele­men­tów przy­rod­ni­czych i histo­rycz­nych decy­duje o uni­ka­to­wym kra­jo­bra­zie kul­tu­ro­wym Suwalsz­czy­zny, tak przy­naj­mniej wielu roz­mi­ło­wa­nych w tej czę­ści świata twier­dzi.

Suwalsz­czy­znę opi­sują wszyst­kie grupy etniczne, które miesz­kały i miesz­kają na jej tere­nie. Robią to zarówno Polacy, jak i Litwini, Żydzi, Niemcy i Rosja­nie. Każda z tych grup etnicz­nych odci­snęła swoje piętno na tym miej­scu. W wyniku następstw dru­giej wojny świa­to­wej z tego wie­lo­et­nicz­nego tygla znik­nęli Żydzi i Niemcy, a nie­liczni jesz­cze przed wojną Tata­rzy w zasa­dzie wto­pili się w pol­sko-litew­ską więk­szość.

*

Rolą prze­wod­ni­ków jest wska­za­nie utar­tych ście­żek i miejsc, które trzeba odwie­dzić; zba­cza­nie ze ście­żek ma być czymś wyjąt­ko­wym. Pro­po­nuję, aby potrak­to­wać tę książkę jako nie­ty­powy prze­wod­nik, z luźno uło­żo­nymi kart­kami, gdzie ścieżki nakła­dają się na sie­bie. Podob­nie jak ma to miej­sce w szka­tułce z biżu­te­rią, gdy trudno jest na pierw­szy rzut oka zorien­to­wać się, gdzie zaczyna się jeden naszyj­nik, a gdzie koń­czy drugi…

Rozdział 1. Wigry – dar odkupienia, a wcześniej miejsce królewskich rozrywek

Roz­dział 1

Wigry – dar odku­pie­nia, a wcze­śniej miej­sce kró­lew­skich roz­ry­wek

Wigry koja­rzą się z naj­pięk­niej­szym jezio­rem w Pol­sce, z par­kiem naro­do­wym, który chroni walory przy­rod­ni­cze i kra­jo­bra­zowe. Pół­nocną i środ­kową część jeziora roz­dziela pół­wy­sep, na któ­rym stoi monu­men­talny baro­kowy kościół i klasz­tor. Klasz­tor w Wigrach jest lan­so­wany jako zabyt­kowy sym­bol Pod­la­sia, cho­ciaż nie leży na tere­nie tej histo­ryczno-kul­tu­ro­wej kra­iny, a jedy­nie na tere­nie woje­wódz­twa pod­la­skiego, po inkor­po­ro­wa­niu Suwalsz­czy­zny do tego tworu admi­ni­stra­cyj­nego.

Maje­sta­tyczne mury odbu­do­wa­nego zespołu poka­me­dul­skiego coraz szczel­niej opa­tula płaszcz z drzew.
Widok na zespół poka­me­dul­ski od strony zachod­niej.

Zre­kon­stru­owany zespół klasz­torny znaj­duje się na pół­noc­nym brzegu jeziora Wigry, w środku roz­le­głego pół­wy­spu, na czę­ściowo sztucz­nie usy­pa­nym wznie­sie­niu. Wzgó­rze składa się z tara­sów dol­nego i gór­nego, na które pro­wa­dzą pod­jazdy i schody. Zachod­nią część tarasu gór­nego zaj­muje kościół z dwoma wie­żami, zwień­czo­nymi wyso­kimi heł­mami.

Budy­nek nazy­wany Kaplicą Kanc­ler­ską ogra­ni­cza od zachodu taras górny, nato­miast od wschodu zamyka go, zwień­czona pseu­do­ba­ro­ko­wym heł­mem, „wieża zega­rowa”. Do znaj­du­ją­cego się przed nią pro­sto­kąt­nego placu przy­le­gają dwa rzędy – po pięć – ere­mów, oddzie­lo­nych od sie­bie przez nie­wiel­kie dzie­dzińce (nie­gdyś ogródki upra­wiane przez ojców kame­du­łów). Od zachodu dzie­dzi­niec zamyka mur z figu­rami zakon­ni­ków: Świę­tego Bene­dykta (od pół­nocy) i Świę­tego Romu­alda (od połu­dnia). Są to odlewy beto­nowe wzo­ro­wane na figu­rach ory­gi­nal­nych, sto­ją­cych przed kon­ka­te­drą pod wezwa­niem Świę­tego Alek­san­dra w Suwał­kach.

Kopia figury przed­sta­wia­ją­cej świę­tego Bene­dykta. Ory­gi­nał od dwu­stu lat stoi przed fasadą kościoła pw. św. Alek­san­dra w Suwał­kach.
Rekon­stru­owane domki mni­chów-pustel­ni­ków na tara­sie gór­nym.

W połu­dniowo-zachod­niej czę­ści wzgó­rza znaj­duje się inny oka­zały budy­nek – jak go naka­zuje nazy­wać tra­dy­cja – Dom Kró­lew­ski. Nazwa suge­ruje, że mieli w nim miesz­kać gosz­czący na Wigrach kró­lo­wie. Praw­do­po­dob­nie powstał dopiero na początku XIX wieku jako sie­dziba bisku­pów wigier­skich. Po zre­kon­stru­owa­niu, od końca lat sie­dem­dzie­sią­tych ubie­głego wieku, pełni rolę hotelu. W dol­nej czę­ści mie­ści się też restau­ra­cja.

Suwalsz­czy­zna

jako region ukształ­to­wała się na początku XX wieku, cho­ciaż jej for­mo­wa­nie zaczęło się sto lat wcze­śniej, gdy po kon­gre­sie wie­deń­skim powo­łano do życia zależne od Rosji Kró­le­stwo Pol­skie. Jego pół­nocną część sta­no­wiło woje­wódz­two augu­stow­skie ze sto­licą w Suwał­kach. Potem to woje­wódz­two zostało prze­mia­no­wane na guber­nię suwal­ską.

Wigry stały się miej­scem chęt­nie odwie­dza­nym przez tury­stów i piel­grzy­mów, któ­rzy podą­żają do miejsc zwią­za­nych ze świę­tym Kościoła kato­lic­kiego – papie­żem Janem Paw­łem II. Papież Polak spę­dził na Wigrach w roku 1999 dwa dni.

Histo­ria związku Wigier z kame­du­łami zaczęła się w roku 1667. Jed­nak pierw­sza wzmianka o Wigrach została spi­sana u schyłku śre­dnio­wie­cza przez kro­ni­ka­rza Jana Dłu­go­sza, który wspo­mniał o poby­cie w roku 1418 i 1422 na wyspie Wigry bawią­cego na łowach króla Wła­dy­sława Jagiełły. Zapewne już wtedy ist­niał tu dwór, w któ­rym bawiący na łowach władcy mogli się schro­nić. Miej­sce było dogod­nie poło­żone. W pobliżu Ostrowa Wigry i miej­sca, gdzie rzeka Czarna Hań­cza opusz­cza jezioro, prze­bie­gały szlaki pro­wa­dzące z Kró­le­stwa Pol­skiego, z War­szawy, do Kowna i Wilna, a także z Prus na Litwę, do Mere­cza i Grodna (dziś Grodno to Bia­ło­ruś). To dogodne poło­że­nie spra­wiło zapewne, że do schyłku wieku XVII bywali tutaj władcy Pol­ski i Litwy, a póź­niej Rze­czy­po­spo­li­tej. Współ­cze­śnie, już po roku 1990, spo­ty­kali się tutaj kil­ka­krot­nie przy­wódcy Pol­ski i Litwy, a w roku 1999, jak wspo­mniałem wyżej, odpo­czy­wał od tru­dów piel­grzymki papież Jan Paweł II.

Tury­ści licz­nie to miej­sce odwie­dza­jący sły­szą głów­nie o wizy­cie jed­nego gościa – Papieża Polaka – Jana Pawła II. Szkoda, że pomija się wizyty wielu wład­ców Pol­ski i Litwy, któ­rzy to miej­sce odwie­dzali od początku XV wieku, aż do dru­giej połowy wieku XVII. Pomija się, jak ważne były Wigry, zanim poja­wił się tutaj Jan Paweł II.

Zgod­nie z zapi­sem zawar­tym w doku­men­cie fun­da­cji króla Jana II Kazi­mie­rza, ufun­do­wa­nie wigier­skiego klasz­toru było aktem odku­pie­nia złych losów Rzecz­po­spo­li­tej, tra­pio­nej licz­nymi kło­po­tami (do któ­rych zresztą król wal­nie się przy­czy­nił).

Szczu­płość prze­ka­zów i brak badań arche­olo­gicz­nych o dzie­jach tego miej­sca przed XV wie­kiem zmu­sza do sta­wia­nia hipo­tez. Co działo się na Wyspie Wigier­skiej od XV do połowy XVII wieku i któ­rzy władcy Korony i Litwy tutaj bywali, aby korzy­stać z „uciech łowiec­kich”, ale nie tylko łowiec­kich (co wymaga jesz­cze szer­szego opi­sa­nia)? Pozna­nie histo­rii tego miej­sca i losów wybra­nych postaci może nieco dzi­wić tych, któ­rych nauczono widzieć prze­szłość zgod­nie z tym, co opi­sano w szkol­nych pod­ręcz­ni­kach, gdzie nie ma miej­sca na poka­za­nie praw­dzi­wych moty­wów dzia­ła­nia ludzi, ich namięt­no­ści, nie­po­ha­mo­wa­nej żądzy posia­da­nia dóbr mate­rial­nych, licz­nych kocha­nek, a cza­sem kochan­ków, ale też mało­ści i sła­bo­ści cha­rak­te­rów. Posta­cie znane z lite­ra­tury, czy nawet z bank­no­tów, to w więk­szo­ści nie byli mili faceci.

Widok na zespół wigier­ski z miej­sca, na któ­rym lądo­wał w śmi­głowcu papież Jan Paweł II 8 czerwca 1999 r. W miej­scu tym usta­wiono pamiąt­kowy głaz.

Świecki cha­rak­ter Wigier, słu­żą­cych jako miej­sce roz­rywki wład­ców, zmie­nił się wraz z przy­by­ciem tutaj kame­du­łów. Zakon ów sły­nął z bar­dzo suro­wej reguły zakon­nej. Kame­duli mieli się modlić i pra­co­wać – ora et labora, podob­nie jak więk­szość innych zako­nów nawią­zu­ją­cych do reguły bene­dyk­tyń­skiej. To co wyróż­niało kame­du­łów to: zakaz spo­ży­wa­nia mięsa (mogli zamiast tego jeść ryby i warzywa). Ponadto musieli zacho­wać cał­ko­wite mil­cze­nie, a spo­ty­ka­jąc się w ciągu dnia pozdra­wiali się sło­wami memento mori („pamię­taj o śmierci”). Codzienne życie kame­du­łów odwo­ły­wało się do życia pustel­ni­czego, trudno zro­zu­mieć zasady tego pustel­ni­czego życia – co mia­łoby ozna­czać? Życie razem (w zako­nie), ale osobno? Kame­duli przez 130 lat obec­no­ści nad Wigrami i Czarną Hań­czą sku­piali się na pomna­ża­niu dóbr mate­rial­nych, co miało wpływ na zmiany w kra­jo­bra­zie oko­lic Wigier. Zdu­miewa zesta­wie­nie ich doko­nań widocz­nych dzi­siaj w tere­nie ze szczu­pło­ścią infor­ma­cji o ich dzia­łal­no­ści, które są dostępne w archi­wach. Z zacho­wa­nych czę­sto w odpi­sach archi­wa­liów wia­domo, że skrzętni zakon­nicy musieli wszystko odno­to­wać – rachunki, zesta­wie­nia towa­rów wytwo­rzo­nych w licz­nych zakła­dach, doku­menty sądowe. Obraz, jaki się wyła­nia z tych archi­wa­liów, jest nie­pełny: z całą pew­no­ścią znacz­nie mniej „zano­to­wano” niż posia­dano…

Połu­dniowe eremy tarasu gór­nego.

Wcho­dząc na teren daw­nego klasz­toru kame­dul­skiego w Wigrach, zda­rza się, że tury­ści liczą na spo­tka­nie na dzie­dzińcu lub w kościele mni­cha. Nie wszy­scy bowiem wie­dzą, że kame­duli opu­ścili wzgó­rze wigier­skie po trze­cim roz­bio­rze Rze­czy­po­spo­li­tej w 1796 roku, ich dobra ule­gły seku­la­ry­za­cji, a klasz­tor popadł w ruinę.

Po kon­gre­sie wie­deń­skim, który miał miej­sce w 1815 roku, eko­no­mia wigier­ska okre­ślana była jako „dobra naro­dowe Wigry”. Zaj­mo­wały one ogromny obszar, na któ­rym usy­tu­owa­nych było sto wsi i kil­ka­dzie­siąt jezior. W cza­sie dzia­łań wojen­nych w 1915 roku kościół i zacho­wane budynki poklasz­torne ule­gły poważ­nemu uszko­dze­niu.

Po odzy­ska­niu przez Pol­skę nie­pod­le­gło­ści świą­ty­nia została pod­nie­siona z ruin, lecz w cza­sie dru­giej wojny świa­to­wej ponow­nie znisz­czona. Po roku 1945 odbu­do­wano ją, a następ­nie zre­kon­stru­owano nie­mal wszyst­kie budynki poklasz­torne.

Zanim nad Wigry przy­byli kame­duli, teren ten nie był tak zupeł­nie bez­ludny, cho­ciaż legendy nazy­wają miej­sce, na któ­rym zbu­do­wano klasz­tor pust­ko­wiem. Nazwa nadana przez ojców kame­du­łów – Insula Vigren­sis – Erem Wyspy Wigier­skiej może suge­ro­wać izo­la­cję od świata. Nie jest to zgodne z prawdą, bowiem samo miej­sce było zamiesz­kałe i chyba czę­sto odwie­dzane. W miej­scu ujścia z Wigier rzeki Czar­nej Hań­czy był bród sta­no­wiący istotny ele­ment szlaku pro­wa­dzą­cego do Kowna, Wilna i Grodna, o czym już pisa­łem. Poło­że­nie dworu przy szlaku świad­czy o szcze­gól­nym zna­cze­niu tego miej­sca.

Dwór myśliw­ski słu­żący wład­com Korony i Litwy w Wigrach nale­ża­łoby zali­czyć do waż­niej­szych tego typu obiek­tów. Musieli w nim prze­by­wać towa­rzy­szący wład­com zbrojni, służba oraz różne zwie­rzęta domowe i pocią­gowe, a także naj­praw­do­po­dob­niej zwie­rzy­niec. Król Zyg­munt August prze­by­wał na Wigrach po powro­cie z pogrzebu swo­jej uko­cha­nej żony Bar­bary Radzi­wił­łówny w Wil­nie w 1551 roku.

Dwór myśliw­ski został grun­tow­nie prze­bu­do­wany (lub raczej zbu­do­wany na nowo) w wieku XVII, za pano­wa­nia Wła­dy­sława IV Wazy, zapewne po roku 1637, z kró­lew­skiego roz­kazu powstał oka­zały budy­nek, któ­rego koszt prze­kra­czał osiem tysięcy zło­tych. I był nazy­wany pała­cem. Aby zro­zu­mieć, jak była to kosz­towna budowla, należy przy­po­mnieć, iż za dwa­dzie­ścia ówcze­snych zło­tych można było kupić jedną krowę, czyli za osiem tysięcy – stado liczące ich czte­ry­sta. Obok drew­nia­nego pałacu wznie­siono także inne budynki.

Można domnie­my­wać, że tak duży wyda­tek miał zwią­zek nie tyle z łowiecką pasją króla Wła­dy­sława, a raczej z jego czę­stymi wizy­tami w Mere­czu. W Mere­czu miesz­kała bowiem Jadwiga Łusz­kow­ska (uro­dzona ok. 1616 r. we Lwo­wie, zmarła po 1648 r. naj­praw­do­po­dob­niej w Mere­czu) – kró­lew­ska kochanka.

Klasz­tor od zachodu zamy­kają dwa budynki – dom fur­tiana i budy­nek nazy­wany Kaplicą Kanc­ler­ską.
Schody łączące taras dolny z gór­nym.
Zwień­cze­nie wschod­niej ele­wa­cji kościoła.
Widok na zespół wigier­ski od strony pół­noc­nej.

Opi­nie na temat Wła­dy­sława IV Wazy są bar­dzo podzie­lone. Jedni uwa­żają go za naj­wy­bit­niej­szego władcę I Rzecz­po­spo­li­tej. Być może na taką ocenę pozwala zesta­wie­nie jego doko­nań z doko­na­niami jego następcy, a jed­no­cze­śnie przy­rod­niego brata Jana Kazi­mie­rza. Władca bywał w pałacu myśliw­skim nad Wigrami, ale także w Mere­czu. Możemy jedy­nie domy­ślać się, że Sta­ro­ścina Mere­czań­ska odwie­dzała rów­nież Wigry. Nie wiemy, jaką rolę ode­grał pałac myśliw­ski na Wyspie Wigry w umac­nia­niu rela­cji pomię­dzy kró­lew­ską kochanką a kró­lem Wła­dy­sła­wem. Możemy się jedy­nie domy­ślać, że król bywał tutaj w dro­dze do Mere­cza. Gościć tutaj także musieli inni towa­rzy­sze króla, w tym Adam Kaza­now­ski (1599-1649), zapewne ze swoją mło­dziutką mał­żonką Elż­bietą ze Słusz­ków (1619–1671).

Romans Elż­biety

primo voto Kaza­now­skiej et secundo voto Radzie­jow­skiej z kró­lem Janem Kazi­mie­rzem stał się iskrą, która pod­pa­liła Rzecz­po­spo­litą (wojna ze Szwe­cją popu­lar­nie nazy­wana „poto­pem szwedz­kim”). Hie­ro­nim Radzie­jow­ski, który podej­rze­wał króla, że ten był uprzejmy „przy­pra­wić mu rogi”, prze­ko­ny­wał naj­pierw szwedzką kró­lową Kry­stynę, a potem jej następcę – Karola Gustawa, że ich kuzyn nie cie­szy się popar­ciem szlachty, potem spi­sko­wał, aby osta­tecz­nie ode­grać pewną rolę w woj­nie nazwa­nej „poto­pem szwedz­kim”. Mimo, że to on wykrze­sał iskrę, która dopro­wa­dziła do pożogi wojen­nej, która ogar­nęła Rzecz­po­spo­litą, to osta­tecz­nie nie poniósł kary, został posłem, który tra­fił do turec­kiego Stam­bułu.

W Mere­czu Wła­dy­sław IV Waza doko­nał żywota 20 maja 1648 roku. Jest poda­wa­nych kilka wer­sji zgonu władcy, według jed­nej z nich wynie­siono na rynek w Mere­czu łoże z kona­ją­cym, aby mogli go zoba­czyć zgro­ma­dzeni ludzie. Inna z wer­sji mówi zaś, że miał też umrzeć z głową poło­żoną na kola­nach Łusz­kow­skiej…

Kaplica słu­żąca papie­żowi Janowi Paw­łowi II w cza­sie jego pobytu na Wigrach w dniach 8-10 czerwca 1999 r.

Po woj­nach Rzecz­po­spo­li­tej ze Szwe­cją i Rosją, bun­tach kozac­kich, król Jan II Kazi­mierz zde­cy­do­wał się prze­ka­zać kame­du­łom Wigry wraz z ota­cza­ją­cym je lasem w celu odku­pie­nia złego losu. Ale może w rze­czy­wi­sto­ści było zupeł­nie ina­czej, a za prze­ka­za­niem Wigier i ich oko­lic stoi ukryta inten­cja? Może to kró­lowa Maria Ludwika Gon­zaga wpły­nęła na króla mał­żonka, aby prze­ka­zał koja­rzące się jej z roman­sem króla Wigry kame­du­łom? Kró­lowa Maria Ludwika była znana ze swego trud­nego cha­rak­teru i pamię­tli­wo­ści. Może klasz­tor w Wigrach powstał nie jako dar odku­pie­nia, a z powodu zemsty pamię­tli­wej kobiety?

W roku 1671 pożar cał­ko­wi­cie znisz­czył pałac kró­lew­ski. Nie­któ­rzy bada­cze suge­rują, że spło­nął wów­czas kościół z klasz­to­rem i inne zabu­do­wa­nia wznie­sione przez kame­du­łów. Znisz­cze­niu miały ulec też narzę­dzia łowiec­kie, w tym płachty słu­żące do kie­ro­wa­nia ruchem pło­szo­nych zwie­rząt. Wia­domo też, że zabito wkrótce po poża­rze niedź­wie­dzia trzy­ma­nego na Pół­wy­spie Wigier­skim.

Pożar mógł nie być dzie­łem przy­padku. Z wyspy znik­nął pałac i osocz­nicy. Prze­szkoda na dro­dze do budowy klasz­toru i korzy­sta­nie w bar­dziej swo­bodny spo­sób z dóbr pusz­czań­skich prze­stała ist­nieć. Sam pałac słu­żący „ucie­chom kró­lew­skim”, o któ­rych pobożni mnisi musieli mieć więk­szą wie­dzę, mógł też kłuć w oczy mni­chów jako miej­sce, gdzie popeł­niono sporo grzesz­ków. Nie dowiemy się zapewne ni­gdy dla­czego ten pałac spło­nął. Czy był to jedy­nie nie­szczę­śliwy przy­pa­dek?

Spacer po wigierskim wzgórzu

Spa­cer można zacząć z kilku miejsc. Główne, naj­bar­dziej repre­zen­ta­tywne wej­ście pro­wa­dzi przez Kaplicę Kanc­ler­ską – budy­nek nazwany tak na cześć zasłu­żo­nego dla kame­du­łów kanc­le­rza, który nie został wymie­niony z imie­nia. Praw­do­po­dob­nie był to kanc­lerz Krzysz­tof Pac, który ufun­do­wał kame­dul­ski klasz­tor w Pożaj­ściu w pobliżu Kowna. Aby wejść na dzie­dzi­niec znaj­du­jący się pomię­dzy Kaplicą Kanc­ler­ską a zachod­nią fasadą kościoła, trzeba wspiąć się po kamien­nych scho­dach. Te po pra­wej stro­nie są ory­gi­nal­nie, wyko­nane w cza­sach kame­dul­skich.

W Kaplicy Kanc­ler­skiej znaj­dują się pomiesz­cze­nia miesz­kalne i „apar­ta­ment papie­ski”, w któ­rym odpo­czy­wał Jan Paweł II w cza­sie swo­jej piel­grzymki. W budynku urzą­dzona została izba pamięci zwią­zana z trzy­dnio­wym poby­tem papieża. Po obu stro­nach Kaplicy Kanc­ler­skiej są prze­jazdy bramne pro­wa­dzące na poziom pierw­szego tarasu.

Do zespołu można też wejść przez Wieżę Scho­dową usy­tu­owaną w jego połu­dniowo-wschod­niej czę­ści. Inne wej­ście znaj­duje się po stro­nie pół­noc­nej wzgó­rza. Pro­wa­dzi do niego długa ścieżka. To wej­ście bywa jed­nak czę­sto zamknięte, lepiej więc sko­rzy­stać z wcze­śniej wymie­nio­nych.

Zwiedzanie wnętrza kościoła

Wnę­trze kościoła pod wezwa­niem Nie­po­ka­la­nego Poczę­cia Naj­święt­szej Marii Panny było nie­gdyś bogato wypo­sa­żone, a ściany pokryte malo­wi­dłami (lub fre­skami), które ści­śle kore­spon­do­wały z tre­ściami iko­no­gra­ficz­nymi ołta­rzy.

Zesta­wie­nie zacho­wa­nego wystroju pre­zbi­te­rium oraz kaplic z baro­kową oprawą wnę­trza kościoła spra­wia wra­że­nie pew­nej sztucz­no­ści. Efekt ten został osią­gnięty w wyniku prac kon­ser­wa­tor­skich, czy może raczej rekon­struk­cyj­nych. Poważne znisz­cze­nia, jakich doznał kościół w cza­sie dwóch wojen świa­to­wych, wyma­gały od kon­ser­wa­to­rów opra­co­wa­nia pew­nej wizji, łączą­cej poszcze­gólne ele­menty wypo­sa­że­nia ze zre­kon­stru­owa­nymi frag­men­tami malo­wi­deł ścien­nych w niszach kaplic.

Do roku 1915 znaj­do­wało się w świą­tyni dzie­sięć ołta­rzy: główny – pod wezwa­niem Nie­po­ka­la­nego Poczę­cia NMP oraz boczne, mające za patro­nów świę­tych: Michała Archa­nioła, Bar­barę, Romu­alda (św. Scho­la­stykę), Pio­tra, Bene­dykta, Kazi­mie­rza, Klarę, a także ołtarz Ukrzy­żo­wa­nia w kapi­tu­la­rzu zakon­nym. Po znisz­cze­niach wojen­nych odre­stau­ro­wano jedy­nie sie­dem ołta­rzy.

Do kościoła pro­wa­dzi troje drzwi. Zwie­dza­jący i wierni mogą wejść do środka przez drzwi po połu­dnio­wej stro­nie pre­zbi­te­rium. Z nich to, podob­nie jak i z wej­ścia po pół­noc­nej stro­nie pre­zbi­te­rium, korzy­stali nie­gdyś zakon­nicy.

W wąskim kory­ta­rzu (1), prze­skle­pio­nym kolebką z lune­tami, wiszą na ścia­nach zdję­cia obra­zu­jące stan znisz­cze­nia kościoła w cza­sie dru­giej wojny świa­to­wej. Stąd można wejść na krętą klatkę scho­dową do kaplicy św. Romu­alda, pre­zbi­te­rium oraz zakry­stii.

W pre­zbi­te­rium (3) zacho­wało się kilka zabyt­ko­wych obiek­tów daw­nego wypo­sa­że­nia, pocho­dzą­cych z cza­sów kame­dul­skich. W głębi, przy ścia­nie, znaj­duje się dwu­kon­dy­gna­cyjny, ażu­rowy ołtarz główny (4), wyko­nany z drewna zło­co­nego. Zło­żony ażur, ukształ­to­wany z gałą­zek roślin­nych i wstęg sny­cer­skich, two­rzy wielką literę M, sym­bo­li­zu­jącą imię Maria (Matka Boża). Ażu­rowa część ołta­rza stoi na cokole podzie­lo­nym na trzy czę­ści. Główne pole ołta­rza wypeł­nia obraz przed­sta­wia­jący Wnie­bo­wzię­cie Matki Boskiej, zaś pole zwień­cze­nia – obraz ze Świętą Marią Mag­da­leną. Oba są współ­cze­snymi kopiami. W miej­scu tego dru­giego mie­ściły się sty­li­zo­wane litery: R, M i A. Cokół zaj­mują dwie figury świę­tych – Romu­alda (po pra­wej stro­nie) i Bene­dykta. W cza­sach kame­dul­skich ołtarz oddzie­lał – dostępne jedy­nie dla zakon­ni­ków – pre­zbi­te­rium od nawy głów­nej. Nie­stety, po roku 1800 prze­su­nięto go na obecne miej­sce i zna­ko­mity zamysł arty­styczny, pole­ga­jący na prze­pusz­cze­niu prze­zeń świa­tła natu­ral­nego i sztucz­nego, został zni­we­czony.

Dzie­dzi­niec przed kościo­łem, jak przed wie­kami, dalej służy rów­nież celom reli­gij­nym.

Ołtarz powstał pomię­dzy 1720 a 1740 rokiem. Po ostrze­la­niu przez nie­miecką arty­le­rię w marcu 1915 roku unik­nął znisz­cze­nia, ponie­waż osło­nięto go drew­nianą kon­struk­cją, którą kazał zbu­do­wać ponoć nie­miecki gene­rał, zachwy­cony pięk­nem kościoła i samego ołta­rza. Jed­nak w cza­sie dru­giej wojny świa­to­wej został poważ­nie uszko­dzony w wyniku ostrzału tym razem radziec­kiej arty­le­rii. Zre­kon­stru­owano go z uży­ciem oca­la­łych szcząt­ków.

W pre­zbi­te­rium wiszą ponadto dwie duże ramy baro­kowe (5), które przez wiele lat wisiały bez obra­zów. Puste ramy roz­bu­dzały wyobraź­nię zarówno wier­nych, jak i tury­stów. Miały być w nich umiesz­czone por­trety car­skiej rodziny panu­ją­cej. Przed kil­ku­na­stoma laty okno do świata marzeń zostało zatkane – po wsta­wie­niu do tych wspa­nia­łych ram obra­zów, o któ­rych nie warto nawet wspo­mi­nać.

Do jed­no­prze­strzen­nej nawy głów­nej otwie­rają się dwa rzędy kaplic (po trzy w każ­dym). Pierw­sza od pre­zbi­te­rium, po połu­dnio­wej stro­nie (w kie­runku chóru muzycz­nego), ma za patrona Świę­tego Romu­alda (6). Ołtarz muro­wany z cegły i wykła­dany kaflami pokrywa barwna majo­lika. Reta­bu­lum ujmuje para kolu­mie­nek oraz pila­strów w kolo­rze nie­bie­sko-zie­lo­nym, dźwi­ga­ją­cych wygięty gzyms. Mie­ści się w nim obraz, który przed­sta­wia sen Świę­tego Romu­alda. Prze­zro­cze w zwień­cze­niu ołta­rza wycho­dzi na okno, na któ­rego tle usta­wiono figurę Matki Boskiej. Ołtarz należy do nie­zwy­kle rzad­kich przy­kła­dów wyko­rzy­sta­nia majo­liki. Znisz­czony czę­ściowo w 1944 roku, został w latach 1950-1958 odre­stau­ro­wany.

Widok na nawę i pre­zbi­te­rium wigier­skiej świą­tyni.

Ściany i skle­pie­nie kaplicy pokry­wają malo­wi­dła. Na wschod­niej ścia­nie poka­zana jest scena spro­wa­dze­nia zakonu kame­du­łów do Pol­ski. W cen­trum malo­wi­dła stoi kame­duła w bia­łym habi­cie, zaś z lewej strony – ubrany w długą, nie­bie­ską szatę Seba­stian Lubo­mir­ski, kasz­te­lan woj­nicki, a obok niego – Miko­łaj Wol­ski, mar­sza­łek koronny. Na wschod­niej ścia­nie tar­czo­wej widzimy klę­czą­cego zakon­nika (praw­do­po­dob­nie bło­go­sła­wiony Rudolf), w tle – erem oraz roślin­ność. W par­tii skle­pien­nej na uwagę zasłu­guje deko­ra­cja zło­żona z moty­wów roca­ille’owych, obra­mia­jąca kar­tusz wypeł­niony pej­za­żem gór­skim, na tle któ­rego wid­nieje herb kon­gre­ga­cji Mon­tis Coro­nae, czyli krzyż z koroną sto­jący na naj­wyż­szym z trzech wzgórz. Malo­wi­dło zostało zre­kon­stru­owane w latach 1983-1985. W polu tar­czo­wym zachod­niej ściany widać – na tle rosną­cych drzew – kame­dułę, praw­do­po­dob­nie bło­go­sła­wio­nego Michała Zakon­nika. Omó­wione prace powstały przy­pusz­czal­nie w latach 1760-1770.

Malo­wi­dło na zachod­niej ścia­nie kaplicy przed­sta­wia scenę nada­nia dóbr zako­nowi kame­dul­skiemu w Wigrach. Powstało ono przy­pusz­czal­nie w dru­giej poło­wie XIX wieku (około roku 1883?) lub na początku dwu­dzie­stego. Jego autor powtó­rzył zapewne sche­mat poprzed­niego, które musiało ulec znisz­cze­niu. Malar­ski wystrój kaplicy pod­dano zabie­gom kon­ser­wa­tor­skim w latach 1983-1985.

Następna kaplica (7) – pod wezwa­niem Bożego Naro­dze­nia (albo św. Anny) – ma ołtarz przy­ścienny, muro­wany, pokryty stiu­kiem w kolo­rze nie­bie­skim i różo­wym. Spływy wolu­towe wspie­rają sil­nie wygięty gzyms. Ołtarz zwień­czony jest tra­pe­zo­idalną formą; w jej polu mie­ści się pła­sko­rzeźba przed­sta­wia­jąca scenę Bożego Naro­dze­nia. Współ­cze­sny obraz w polu reta­bu­lum uka­zuje Świętą Annę i Marię. Ołtarz powstał w poło­wie XVIII wieku. W 1944 roku został czę­ściowo znisz­czony, a w latach 1950-1958 odre­stau­ro­wany.

Malo­wi­dło na wschod­niej ścia­nie kaplicy uka­zuje pro­roka Jere­mia­sza, prze­po­wia­da­ją­cego naro­dze­nie Jezusa Chry­stusa. Wyko­nano je zapewne w dru­giej poło­wie XIX lub na początku XX wieku.

Ostat­nia kaplica w tym rzę­dzie – pod wezwa­niem św. Kazi­mie­rza (8) – nazy­wana jest Kró­lew­ską. Ołtarz w niej wyko­nany został z poli­chro­mo­wa­nego i zło­co­nego drewna lipo­wego. Reta­bu­lum flan­kują dwie pary kolu­mie­nek, mię­dzy któ­rymi stoją dwie figury kró­lów. Przyj­muje się, że są to: Wła­dy­sław IV i Jan II Kazi­mierz lub Wła­dy­sław i Kazi­mierz z dyna­stii Jagiel­lo­nów. Kolu­mienki wspie­rają falu­jące bel­ko­wa­nie. Obraz w środ­ko­wym polu przed­sta­wia widze­nie kró­le­wi­cza Kazi­mie­rza.

Na zamknię­ciu nawy głów­nej wznosi się chór muzyczny (10), wsparty na drew­nia­nych kolum­nach, zbu­do­wany w stylu kla­sy­cy­stycz­nym po 1800 roku. Wcze­śniej w świą­tyni roz­brzmie­wały chó­ralne śpiewy zakon­ni­ków. Dopiero prze­kształ­ce­nie jej w kate­drę wymu­siło tę zmianę. Pod chó­rem mie­ści się kruchta z kamienną kro­piel­nicą (9); jej surowa forma odbiega od baro­ko­wego wystroju.

Pierw­sza kaplica (11) przy pół­noc­nej ścia­nie kościoła (gdy idziemy od chóru muzycz­nego w kie­runku pre­zbi­te­rium) nosi imię Świę­tego Pio­tra. Stoi w niej przy­ścienny, muro­wany, pokryty stiu­kiem ołtarz archi­tek­to­niczny, pocho­dzący z dru­giej połowy XVIII wieku. Reta­bu­lum ujmuje para kolumn i pila­strów; w jego polu współ­cze­sny obraz przed­sta­wia patrona kaplicy. W zwień­cze­niu widać „Oko Opatrz­no­ści”. Ołtarz zdo­bią figury Świę­tych Pio­tra i Pawła, usta­wione na kon­so­lach obok kolumn (Piotr trzyma klu­cze i księgę); detal i orna­ment mają cha­rak­ter roko­kowy.

W kolej­nej kaplicy – pod wezwa­niem św. Michała Archa­nioła (12) – znaj­duje się rów­nież przy­ścienny ołtarz pokryty stiu­kiem, o takiej samej archi­tek­tu­rze jak ołtarz w prze­ciw­le­głej kaplicy Bożego Naro­dze­nia. Obraz w reta­bu­lum uka­zuje Michała Archa­nioła, a całość wień­czy pła­sko­rzeźba Baranka Bożego na tle obło­ków. Powstał w dru­giej poło­wie XVIII wieku, w 1944 roku został uszko­dzony, a w latach 1954-1960 odre­stau­ro­wany.

Ostat­niej kaplicy patro­nuje Święty Bene­dykt (13). Archi­tek­to­niczny, muro­wany, pokryty różo­wym stiu­kiem ołtarz wznie­siono – jako jedyny w kościele – w stylu kla­sy­cy­stycz­nym. Jego pole środ­kowe, wypeł­nione współ­cze­śnie nama­lo­wa­nym obra­zem przed­sta­wia­ją­cym Świę­tego Bene­dykta, ujmują dwie pary kolumn i pila­strów, dźwi­ga­ją­cych prze­rwane bel­ko­wa­nie. W płyt­kich wnę­kach pomię­dzy kolum­nami usta­wiono stiu­kowe figury zakon­ni­ków. Ołtarz powstał w końcu XVIII wieku; poważ­nie uszko­dzony w 1944 roku, odre­stau­ro­wany został w latach 1979-1983.

W anek­sie pół­noc­nym (14), prze­zna­czo­nym w cza­sach kame­dul­skich na kapi­tu­larz, zacho­wała się w pod­ło­dze płyta nagrobna z 1715 roku. Praw­do­po­dob­nie płyta zakry­wała jedno z wejść pro­wa­dzą­cych do krypt, w któ­rych cho­wano zmar­łych zakon­ni­ków. Komory gro­bowe znaj­do­wały się pod całym kościo­łem. Więk­szość z nich jest zasy­pana gru­zem. Obec­nie udo­stęp­nia się zwie­dza­ją­cym tylko jedną z nich (15). W jej ścia­nach znaj­dują się nisze gro­bowe o przy­bli­żo­nych wymia­rach 0,5 x 0,5 x 1,9 metra. Wewnątrz nich leżą zacho­wane szczątki kame­du­łów, któ­rych ponoć kła­dziono jedy­nie na desce, a ich głowy opie­rano na cegłach.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki