Słuchając psa - Zofia Zaniewska-Wojtków, Piotr Wojtków - ebook

Słuchając psa ebook

Zofia Zaniewska-Wojtków, Piotr Wojtków

4,5
37,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Poradnik, który ma pomóc w lepszym poznaniu i zrozumieniu psów.

Zofia Zaniewska i Piotr Wojtków, zawodowi trenerzy i behawioryści psów, pokazują, jak łączyć naukę, trening i jednocześnie zwracać uwagę na emocje i nastroje psa. Dzięki dobrej więzi między opiekunami a psem staje się on mniej podatny na różne bodźce zewnętrzne, rzadziej ma problemy z lękliwością, nadpobudliwością czy agresją. Cenne porady na temat tego, jak wychować i wyszkolić psa, znajdą tutaj zarówno doświadczeni opiekunowie, jak i wszyscy, którzy dopiero zamierzają adoptować czworonogiego przyjaciela. Książka zawiera również instruktażowe zdjęcia, które pokazują, w jaki sposób nauczyć psa wykonywania komend i sztuczek.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 197

Oceny
4,5 (2 oceny)
1
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




SŁUCHAJĄC PSA

ZOFIA ZANIEWSKA–WOJTKÓWPIOTR WOJTKÓW

Przełożył: Piotr Art, Marcin Jedynak, Roman Palewicz Ilustracje i projekt graficzny: A Practice for Everyday Life Wstęp: Yotam Ottolenghi

Copyright © by Zofia Zaniewska–Wojtków, Piotr Wojtków, redakcja: Monika Głuska-Durenkamp

Wydanie I

Warszawa MMXIX

Niniejszy produkt objęty jest ochroną prawa autorskiego. Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku osobę, która wykupiła prawo dostępu. Wydawca informuje, że wszelkie udostępnianie osobom trzecim, nieokreślonym adresatom lub w jakikolwiek inny sposób upowszechnianie, upublicznianie, kopiowanie oraz przetwarzanie w technikach cyfrowych lub podobnych – jest nielegalne i podlega właściwym sankcjom.

O nas

Gdy się poznaliśmy, nasze drogi były już mocno związane z psami. Ja byłam studentką psychologii stosowanej zwierząt. Piotrek zaś prowadził własną szkołę i jednocześnie wykładał na temat treningu użytkowego zwierząt i problemów behawioralnych psów na uczelni, na której studiowałam. Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy, że nasze losy się połączą. Kilka lat później, gdy byliśmy już parą, często opowiadaliśmy sobie o dzieciństwie, o naszych psich towarzyszach, którzy dziś są po drugiej stronie tęczowego mostu. Wspominaliśmy różne psie przygody. Często opowiadałam o psach, które zgarniałam z ulicy i przyprowadzałam do domu mojego taty. Próbowałam go przekonać, że to fantastyczny zwierz, że ma niesamowity charakter i że domownicy będą mieli wiele pożytku z nowego towarzysza. Piotrek z kolei wspominał, jak zaciągał swojego tatę na wystawy psów czy w niedzielne popołudnia podglądał, jak wygląda tresura psów na polu w podwarszawskiej miejscowości. Gdy myślimy o naszym dzieciństwie i młodości, jesteśmy pewni jednego — nie fascynowało nas w psach wymuskane piękno, falująca sierść czy długie łapy i majestatyczny chód. To nie wygląd, ale ich charaktery i osobowości najczęściej pojawiają się w naszych wspomnieniach. Do dziś opowiadamy sobie, jakie były nasze psy i jakie miały cechy. W historiach Piotrka pojawia się często dostojny dogue de Bordeaux o imieniu Duxon, który był uosobieniem spokoju, ale gdy widział piłeczkę, zamieniał się w wesołego, pełnego wigoru szczeniaczka. Ja za to wciąż wspominam Arbuza, bardzo cierpliwego i delikatnego golden retrievera, który wbiegał do namiotu rozstawionego w ogródku i wychodził z niego ze schowaną tam zabawką, którą sam sobie wybierał. I właśnie ta fascynacja pozostała u nas od czasów dzieciństwa. Do dziś niezmiennie ekscytuje nas poznawanie nie tylko psich zachowań, ale też kryjących się pod nimi emocji i nastrojów. Teraz wiemy o psach trochę więcej, ale wciąż nam mało. Nieustająco poznajemy ich świat. Im dłużej pracujemy z nimi zawodowo, tym bardziej jesteśmy pewni, że kluczem do dobrego wyszkolenia czy rozwiązywania problemów behawioralnych nie jest to, żeby koniecznie sprawić, aby pies nas słuchał. To my powinniśmy słuchać tego, co próbuje powiedzieć nam pies. Gdy będziemy rozumieli jego świat, łatwiej nam będzie z nim żyć, bez problemów i konfliktów. Będziemy cieszyć się ze wspólnego przebywania i wspólnej zabawy. I będziemy szczęśliwi, a taki jest cel naszej książki, którą trzymacie w rękach. Zapraszamy do przygody z odkrywaniem psich myśli, właśnie SŁUCHAJĄC PSA!

Zofia Zaniewska–Wojtków

Behawiorystka COAPE i trenerka psów. Absolwentka stosowanej psychologii zwierząt, magister bioetyki. Studiowała również socjologię na University of Bath. Członek Stowarzyszenia Behawiorystów i Trenerów COAPE, certyfikowany trener Fear Free Animal Trainer. W latach 2013–2015 pełniła funkcję inspektora ds. ochrony zwierząt. Założycielka firmy Psiedszkole, w której wraz z mężem prowadzi treningi psów oraz konsultacje psów z problemami, głównie agresywnych. Wspólnie prowadzą też szkołę trenerską Wojtków Szkolenia, która organizuje kursy, wykłady i warsztaty przygotowujące do pracy trenera oraz behawiorysty psów. W wolnych chwilach zawzięcie trenuje ze swoim psem Bordo obedience oraz ostatnio również nosework.

Piotr Wojtków

Skończył studia na Wydziale Ochrony Środowiska Politechniki Warszawskiej. Od tamtej pory całkowicie oddał się pracy z psami. Przez lata zajmował się szkoleniem psów asystujących dla osób z niepełnosprawnościami ruchowymi. W 2008 roku zaczął prowadzić pierwsze szkolenia grupowe. Od tego czasu zajmuje się nie tylko ogólnym szkoleniem, ale przede wszystkim pracą z psami problemowymi, w szczególności przejawiającymi zachowania agresywne i lękliwe. W roku 2010 założył swoją pierwszą szkołę, w której prowadził zajęcia i przygotowywał trenerów, a od 2019 roku zasilił szeregi szkoły Psiedszkole. W latach 2012–2018 był członkiem zarządu Stowarzyszenia Behawiorystów i Trenerów COAPE. Współpracuje jako behawiorysta z organizacjami pozarządowymi w zakresie pomocy psom przeznaczonym do adopcji i ich nowym opiekunom. Prowadzi wykłady oraz zajęcia praktyczne na wielu seminariach i szkoleniach organizowanych dla behawiorystów oraz trenerów. W 2015 roku podjął współpracę ze schroniskiem w Korabiewicach prowadzonym przez fundację VIVA, gdzie koordynuje pracę z przebywającymi tam psami problemowymi. W 2017 roku razem z Zosią otworzył szkołę Wojtków Szkolenia, która zajmuje się szkoleniami zawodowymi dla trenerów psów i behawiorystów. Stale współpracuje z polską firmą John Dog, dla której tworzy poradnikowe teksty i filmy (dostępne na blogu johndog.pl), dotyczące behawioralnego podejścia do wychowania psów. Piotr bierze udział w różnych projektach, które starają się promować etyczne podejście do pracy z psami i szkolenie oparte na pozytywnym wzmocnieniu.

Wstęp

Macie już psa albo planujecie go kupić lub adoptować? Ta książka jest właśnie dla Was. Ale najpierw zastanówmy się, czy tak naprawdę jesteście lub staniecie się właścicielami psa. W pewnym sensie tak, bo mieszka w waszym domu i odpowiadacie za niego jako właściciele. Jednak w tej książce będziemy Was nazywać opiekunami.

Dobry opiekun dba o psa w zakresie jego podstawowych potrzeb, ale także emocji. Pies bowiem rzadko przysparza kłopotów, gdy czuje się bezpieczny i szczęśliwy. Jeśli opiekun ma świadomość, z czego wynikają różne psie zachowania, i umie odczytywać wysyłane przez niego sygnały, nawiązuje się głębsza więź. Chcemy pokazać, jak łączyć naukę, trening i jednocześnie zwracać uwagę na emocje i nastroje psa. Dzięki dobrej relacji staje się on mniej podatny na różne bodźce zewnętrzne, rzadziej ma problemy z lękliwością, nadpobudliwością czy agresją.

Czasem tak bardzo kochamy naszego pupila, że traktujemy go jak małe dziecko, rozpieszczamy, nie stosujemy żadnych zasad. Nadajemy mu cechy ludzkie. Miłość do psa to coś naturalnego, ale nadmierna antropomorfizacja czy personifikacja krzywdzi. Trzeba znaleźć balans między różnymi zachowaniami i emocjami. Z kolei wielu z nas wydaje się, że pies potrzebuje tylko jedzenia, miski z wodą i spaceru, tymczasem równie ważne jest poczucie bezpieczeństwa. Zaspokojenie tej potrzeby wpływa na jego zachowanie, kondycję, stan zdrowia. Rzadko myślimy o tym, że zwierzęta są różne, że mają inne potrzeby, charaktery. Wydaje się nam, że pies to pies. Bardzo często zdarza się, że ktoś bierze szczeniaka, a po kilku tygodniach jest rozczarowany, ponieważ myślał, że będzie mieć słodkiego pluszaka. Brak mu cierpliwości, konsekwencji, przerastają go problemy, choćby z nauczeniem malucha czystości.

Nasza książka postara się pomóc Wam w lepszym poznaniu i zrozumieniu psa. Treningi, które Wam polecimy, skupiają się na nagradzaniu dobrych zachowań i patrzeniu na zwierzę przez pryzmat zwierzęcych emocji. Dzięki takiemu połączeniu otrzymuje się nową jakość w wychowaniu psa, w uczeniu go prawidłowego radzenia sobie z podstawowymi problemami.

Kiedyś zwierzęta poddawano tresurze. Gdy pies nie wykonał polecenia lub zrobił coś źle, dostawał dotkliwą, często fizyczną, karę. Nie respektowano jego granic emocjonalnych, możliwości oraz potrzeb. A to łamało go psychicznie. Także podejście do treningu i szkolenia było całkiem inne. Gdy pies szczekał na spacerze na inne psy, uważano, że trzeba to wygasić przez karcenie. Na szczęście podejście do wychowywania psów się zmienia. Dziś my, trenerzy terapeutyczni i behawioryści, zastanawiamy się, dlaczego pies szczeka w danej sytuacji. Może czegoś się boi, chce się wycofać? Staramy się w takich momentach dobrze mu przyjrzeć i spojrzeć na to, jak się zachowuje, zanim zacznie szczekać. Czy nie wysyła sygnałów stresu lub strachu, obniżając sylwetkę, kładąc po sobie uszy, zwalniając, węsząc. I czy potem, jeśli jest na smyczy i nie może zwiększyć odległości od mijanego „obiektu”, wybiera agresję. Ale mało kto zwraca uwagę na opisane wcześniej sygnały, które świadczą o dużym dyskomforcie zwierzęcia. Opiekunowie widzą tylko wierzchołek góry lodowej, jaki stanowi agresywne zachowanie. Naszym zadaniem jest najpierw górę lodową pokazać w całości, a potem rozkruszyć. Często problem ma drugie dno, gdyż sam opiekun wysyła psu nieczytelne sygnały. Nie potrafi wyznaczyć granicy, bo na przykład raz pozwala mu podejść i obwąchać jakąś osobę, a innym razem odciąga go, bo ktoś jest elegancko ubrany. Jak łatwo się domyślić, może to wywołać duży chaos w komunikacji z psem.

My, behawioryści, musimy dobrze poznać rozkład dnia opiekuna i jego psa, dowiedzieć się, jak postępuje ze zwierzęciem w domu i podczas spaceru, czy zaspokaja jego ważne potrzeby. Zwracamy uwagę na kwestie diety i zdrowia, bo to także ma olbrzymie znaczenie dla zachowania zwierzęcia. Współpracujemy z lekarzami weterynarii, ponieważ często alergie pokarmowe, problemy z tarczycą, niedowidzenie, niedosłyszenie, stany chronicznego bólu wywołują u psów dyskomfort, zaniepokojenie, obniżony nastrój, stany frustracyjne. Przez to zwierzę może być bardziej rozdrażnione i reagować silniej na różne impulsy. Dlatego z lekarzami weterynarii rozmawiamy o leczeniu czy ewentualnej kuracji lekami psychotropowymi. Dopiero po badaniach i zebraniu informacji szukamy rozwiązań. Możemy zrozumieć, co się dzieje, i zdecydować, jak pomóc psu oraz jego opiekunowi. Uczymy, jak wybrnąć z trudnej sytuacji, dajemy wsparcie i dobieramy ćwiczenia, tak żeby pies się mniej bał czy frustrował. Pokazujemy, jak ocenić emocje, które zwierzęta odczuwają. Aby lepiej to zobrazować, wykorzystamy historie z naszych zajęć, konsultacji i treningów. Od lat zajmujemy się i obserwujemy psie zachowania podczas naszej pracy, współpracujemy ze schroniskiem dla zwierząt w Korabiewicach. Staramy się rozpoznawać sygnały i rozumieć, co się dzieje z Waszymi czworonogami. W pracy terapeutycznej i socjalizacyjnej często pomaga nam Bordo, biały owczarek szwajcarski. Występuje on na kartach książki, pokazując Wam zabawy i ćwiczenia.

Rozdział I. Psy i ludzie

Czy się rozumiemy?

W dawnych kulturach i wierzeniach światy ludzi i zwierząt wzajemnie się przenikały. Już kilkanaście tysięcy lat temu, kiedy człowiek zmienił tryb życia z koczowniczo-wędrownego na osiadły, wokół ludzkich osad tworzyły się śmietniska. To na nich żerowali przodkowie psów. Najpierw ludzie postrzegali je jako źródło skór, futra i mięsa. Ale wkrótce dostrzeżono ich cechy wokalizacyjne: warczenie, szczekanie, wycie, gdy zbliżało się zagrożenie. Okazały się pomocne w stróżowaniu i łatwo było z nimi współpracować, więc człowiek zaczął to wykorzystywać. Szczególnie przydatne były ich umiejętności łowieckie: węszenie, tropienie, gonienie, chwytanie w polowaniu. Psy pomagały ludziom swoimi wyczulonymi zmysłami: węchu, słuchu, wzroku. Człowiek koncentrował się na zbieraniu drewna na opał, jagód, naprawianiu domostw i przygotowywaniu jedzenia, a zadaniem psa było podążanie za myśliwymi i wsparcie w pilnowaniu gospodarstw. Z czasem zaczęły być wykorzystywane na innych płaszczyznach. Współpracowały, zaganiając zwierzęta gospodarskie, ciągnęły ciężkie ładunki. A te małe i zwinne, bardziej zadziorne, wyłapywały gryzonie w wioskach, a później w miastach.

Człowiek nauczył się kontrolować zachowania psów. Przez wieki tak wpłynęliśmy na te zwierzęta, że wiele z nich nie potrafi samodzielnie funkcjonować w ludzkiej, cywilizowanej przestrzeni. Należy oddać też ukłon w ich stronę, bo są „mistrzami ewolucji”, umieją doskonale przystosować się do ludzkich, często dla nich trudnych, warunków. Ich gatunek przetrwał, a nawet osiąga coraz większy sukces populacyjny.

Dziś mamy mnóstwo możliwości, żeby jeszcze lepiej je poznać: badania naukowe, książki, opracowania. Z tych źródeł dowiadujemy się, że zwierzęta porozumiewają się za pomocą dość skomplikowanych sygnałów. Myślą, a nawet obdarzone są świadomością. Umieją też komunikować swoje potrzeby. Wiedzą doskonale, kiedy przeżywamy radość, a kiedy się gniewamy. Łatwo można je nauczyć reagowania na nasze gesty i słowa. Co więcej, odczytują zarówno ruchy, które wykonujemy świadomie, jak i te okazywane całkiem przypadkowo. Ale czy my je rozumiemy? Niekoniecznie. A warto!

Neurobiolodzy potwierdzają to, co my, miłośnicy zwierząt, wiemy od dawna — że psy mają swój świat emocji. U nas i u nich za stany emocjonalne i zachowania nimi kierowane odpowiadają te same, najstarsze części mózgu. Dzięki rozwojowi badań neurologicznych wiemy, że mózg psa zbudowany jest z tych samych struktur, co mózg człowieka. W naszych organizmach zachodzą podobne procesy chemiczne, na przykład wydziela się oksytocyna. Ten hormon związany jest z miłością i uczuciami w stosunku do innych. Psy zdolne są do odczuwania licznych, w tym także bardzo złożonych, stanów emocjonalnych. Istnieją badania pokazujące, że ich emocjonalność można porównać do poziomu, jaki reprezentuje około dwuletnie dziecko.

Między słowami a gestami

Ludzkim narzędziem komunikacji jest język werbalny. Często personifikujemy psy i podświadomie używamy tej formy komunikacji również w odniesieniu do nich: mówimy długo i zawile, w dodatku różnymi tonami głosu. Tłumaczymy, choć raczej tego nie rozumieją lub rozumieją całkiem inaczej. W trakcie treningu, zabawy i wspólnie spędzonego czasu tworzymy ze swoim psem pewien język, którym potem wspólnie się posługujemy. Opiekunowie też mają problemy z odczytywaniem psich emocji. Doktor Friederike Range z Wydziału Neurobiologii na Uniwersytecie Wiedeńskim oraz profesor Christine Harris i Caroline Prouvost z Kalifornii dowiedli, niezależnie od siebie, że psy odczuwają zazdrość. Jest ona wyrażana inaczej niż nasza, ale istnieje. Jak na razie nie posiadamy naukowych dowodów na to, że psy mogą czuć się winne, dumne czy zawstydzone, ale badania trwają. Wiele psich zachowań i emocji zależy od rasy, ale także od doświadczeń socjalizacyjnych zwierzęcia. Dlatego chcemy wyjaśnić, jak rodzi się niezrozumienie na przykładzie kilku najczęściej popełnianych błędów.

Pułapka zazdrości

Wracamy do domu i przytulamy bliskich. W takim momencie pies wchodzi między nas i próbuje przerwać interakcję. Wiele osób interpretuje to jako zazdrość. „Przestań, ty zazdrośniku!”, krzyczy opiekun. Pies jednak widzi tę sytuację zupełnie inaczej. Dla niego kontakt głowa — głowa, ciało przy ciele przypomina psią walkę. Takie sytuacje budzą jego niepokój, więc próbuje rozdzielić dwie przytulające się, a być może, w jego odczuciu, zwaśnione osoby. Czy możemy to porównać do zazdrości? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Nawet między nami, autorami, trwają dyskusje — Piotr twierdzi, że emocje, które przeżywa pies w takiej sytuacji, są związane z obawą i niepokojem. Z kolei Zosia odpowiada: „No dobra, ale czy pies, gdy się niepokoi, to nie może odczuwać jednocześnie emocji podobnych do naszej, ludzkiej zazdrości?”. Badacze wciąż próbują dociec, jaka jest najbardziej prawdopodobna teoria. Co do jednego się zgadzamy — zgadzamy się z tym, co napisał kiedyś Frans de Waal: zamiast ciągle martwić się o antropomorfizację (przypisywanie zwierzętom ludzkich cech), powinniśmy się martwić o antropozaprzeczenie (ang. anthropodenial) i naszą tendencję do odbierania zwierzętom, w tym psom, prawa i umiejętności do odczuwania bardziej złożonych emocji. Oczywiście każde zwierzę stanowi inny przypadek, czyli co pies, to trochę inne odczucia.

Pułapka poczucia winy

W internecie jest wiele filmików o tym, jak właściciel wraca do domu i na podłodze znajduje pogryzionego pilota od telewizora lub mokrą plamę w salonie. Na pytanie: „Co zrobiłeś?”, pies kładzie uszy po sobie, ma smutną minę, odchodzi w kąt, obniża postawę, kręci się, robiąc „żmijki”. Mamy wrażenie, że wie, co zrobił. Nic bardziej mylnego. Wszystkie te sygnały wynikają ze stresu, który pies odczuwa, gdy widzi wkurzonego opiekuna. Znana badaczka zwierzęcej percepcji Alexandra Horowitz przeprowadziła doświadczenie. Psa i pozoranta zostawiono w jednym pokoju z ciasteczkiem. Opiekun mówił psu, że ma nie zjadać ciasteczka, po czym wychodził z pokoju. W jednym z trzech możliwych scenariuszy pozorant zabierał ciasteczko. Gdy wracał opiekun i widział, że nie ma ciasteczka, karcił słownie psa. Pomimo że pies w rzeczywistości nie zjadł ciasteczka, to kulił uszy, patrzył spode łba i wyglądał (jak to ludzie mylnie interpretują), jakby przepraszał i czuł się winny. Co ciekawsze, tak samo zachowywały się psy, nawet jeżeli pozorant nie zabierał ciasteczka i przy powrocie opiekuna wciąż leżało ono na talerzyku. U każdego z przeegzaminowanych przez nią psów wywoływało to podobne reakcje. Miały guilty look („wygląd winnego”, sygnał poczucia winy – ang.). Już sam ton karcącego głosu kojarzył się im przecież z czymś dla nich nieprzyjemnym. To wcale nie oznaczało, że było im głupio i przyznawały się do winy. Pies odczuwa w takich momentach niepokój, strach i próbuje uniknąć zagrożenia, zatrzymać złość opiekuna. Nie łączy tego z sytuacją zjedzenia zakazanego ciasteczka lub zniszczenia jakiegoś przedmiotu. Tego rodzaju karcenie nie jest efektywne, bo dzięki niemu nie zachodzi proces oduczania negatywnych zachowań. Nie ma sensu krzyczeć, złościć się, machać rękami. Pies bowiem może zacząć się obawiać nawet naszego powrotu lub choćby wyciągniętej w jego stronę dłoni.

Pułapka wdzięczności

Często mówi się: „Pies schroniskowy kocha najbardziej”. Ten stereotyp

nie do końca jest prawdziwy. Nie możemy być pewni, że gdy weźmiemy psa ze schroniska, ten okaże się bezproblemowym przyjacielem. Adoptujemy psa i oczekujemy, że będzie nam wdzięczny, więc grzeczny i mało kłopotliwy. Rzeczywiście uratowaliśmy go, daliśmy mu ciepły dom, pełną miskę, trzy spacery dziennie. Zwykle jednak taki pies ma za sobą smutne doświadczenia. Najczęściej bywa tak, że został oddany przez poprzednich właścicieli do schroniska. Są i takie, które długo się błąkały lub były na łańcuchu. Nowi opiekunowie są często zaskoczeni, że pies warczy na nich, gdy jest przy misce, a przecież to naturalne, gdyż ma on potrzebę posiadania czegoś, co jest dla niego cenne. Denerwują się, bo demoluje dom, gdy zostaje sam, albo nie przychodzi na zawołanie podczas spaceru. Tymczasem pies bywa sfrustrowany, bo żyje w bloku, ma problemy z aklimatyzacją, przerażają go: pozostawanie samemu, winda, ruchliwe ulice, a na nich mijanie ludzi czy psów. Każda zmiana jest dla niego kolejnym stresem, więc nie oczekujmy, że od razu będzie wdzięczny i grzeczny. Musi się przystosować, poznać nas, poczuć się bezpiecznie w nowym domu i wielu rzeczy nauczyć. Aklimatyzacja, zapoznawanie z naszym światem, nauka spokojnego reagowania, przywoływania wymagają pracy, czasu i cierpliwości ze strony opiekuna.

Pułapka czułości

Kiedy jesteśmy dla siebie czuli, tulimy się, dotykamy, całujemy. Psy okazują uczucia w inny sposób: podchodzą do nas, ocierają się, kładą głowę na naszych kolanach, nadstawiają zadek do drapania. Ich czułość wobec innego psa przejawia się w wylizywaniu oczu, leżeniu obok siebie, wzajemnym ogrzewaniu się. Nasze całowanie w psim języku może oznaczać rywalizację lub walkę. Zazwyczaj pies wcale nie lubi, gdy opiekun go ściska, przytula, całuje. Często jednak akceptuje te pieszczoty, ale patrzenie w oczy, obejmowanie mogą dla niego oznaczać konfrontację i wywoływać stres. Dlatego najlepiej uczyć się rozumieć go i dopasować nasze pieszczoty do tego, co nasz pies lubi i co sprawia mu przyjemność.

Pułapka próżności

Ubieramy buldoga w tiulowe spódniczki, stylizujemy i trefnimy sierść na głowie bichona, bierzemy pudla na balejaż. Ale czy psy na pewno to lubią? Kąpiel w salonie groomera i wyczesanie długowłosego retrievera. Założenie yorkowi kokardki, żeby włosy nie leciały mu na oczy. Jamnik w płaszczyku, by nie zmarzł zimą. Jeśli to zabiegi akceptowane przez psa i potrzebne mu, to w porządku. Jednak wszelkie nowe rzeczy, do których on nie jest przyzwyczajony, mogą być bardzo stresujące (wpada w panikę, trzęsie się z bezradności, nawet bywa agresywny). Do zabiegów trzeba pupila przyzwyczajać małymi krokami. Obserwujmy go w nowych miejscach, dbajmy o jego komfort i nagradzajmy za dobre zachowanie.

Pies reaguje na nas, my na niego

Niezrozumienie człowieka i psa spowodowane jest nieraz naszymi gestami i mową ciała. Często wykonujemy ruchy, których odczytanie przez psa mija się z naszymi intencjami. Nie da się stworzyć uniwersalnych zasad dotyczących tego, jak postępować, aby kontakt z psem był bezpieczny i obie strony czuły się komfortowo. Komunikacja to dialog. Doświadczony trener jest w stanie reagować na zachowanie psa, na jego sygnały, tak aby nie przerwać dialogu. Reagować na bieżąco, zwracać uwagę na niuanse i dopasowywać swoje działania w taki sposób, aby pies wiedział, że odczytujemy jego sygnały i rozumiemy go. To wymaga wielu lat doświadczeń, sami się cały czas tego uczymy, poznając znaczenie subtelnych sygnałów społecznych. Poniżej postaramy się rozszyfrować te najprostsze nieporozumienia i przedstawić taki schemat działania, który sprawi, że zwiększymy prawdopodobieństwo, że pies będzie się czuł bezpiecznie.

Piotr:

W czasach studenckich szkolenie psów było dla mnie jedynie amatorską pasją. Dorabiałem, pracując jako petsitter. Jeden z moich klientów, opiekun dużego rottweilera, zaprosił mnie przed swoim wyjazdem na zapoznanie psa. Miałem się nim opiekować podczas urlopu opiekuna. Pies mieszkał w okolicach Warszawy, w domku z ogródkiem. Zadzwoniłem dzwonkiem przy furtce, opiekun otworzył drzwi: obok mężczyzny zobaczyłem potężnego psa. Opiekun odblokował furtkę. Zrobiłem pierwszy krok w kierunku domu. Spojrzałem na psa i zatrzymałem się. Miał wyprostowaną sylwetkę, napięte mięśnie i patrzył na mnie twardym spojrzeniem, z którego można było wyczytać wszystko. Groził mi: „Ani kroku dalej!”. Odczytując jego intencje, zatrzymałem się i poczekałem kilka sekund. Wtedy opiekun powiedział: „Proszę, śmiało, niech pan wejdzie”. Zaufałem mu i zrobiłem dwa kroki w kierunku drzwi. W tym momencie pies ruszył biegiem w moją stronę, wydając przy tym potężny warkot. Skoczył na mnie, zatrzymując swój pysk około 15 centymetrów od mojej twarzy. Pokazywał przy tym całe swoje uzębienie. Znieruchomiałem i czekałem w tej pozycji kilkadziesiąt sekund. W końcu pies odpuścił i odszedł. Wiedziałem jedno – warto było zaufać swojej intuicji. Pies przecież jasno powiedział mi wcześniej: „Ani kroku dalej!”. Niestety z opieki nad nim nic nie wyszło. Pies w ten sposób traktował wszystkich gości i żeby się zaprzyjaźnić, musiał znać kogoś co najmniej kilka tygodni.

Patrzenie w oczy

Zosia:

Opiekunowie zaprosili mnie na konsultację do Jack Russell terriera. Na początku unikałam patrzenia psu w oczy, siedziałam w fotelu i robiłam notatki. Był wystraszony, ale bacznie mnie obserwował. Dopiero gdy zerknęłam w jego stronę, przyskoczył do moich nóg i skubnął nogawkę. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, strach narósł w nim aż do przerażenia i to spowodowało, że zdecydował się na atak. Nie każdy pies tak mocno reaguje, gdy popatrzy mu się w oczy, ale warto pamiętać, że zwykle gdy psy tak na siebie patrzą, chcą rywalizować i grożą sobie nawzajem.

Podejście na wprost, nachylenie się, wyciągniecie ręki

Psy witają się inaczej niż ludzie, często węszą, stają do siebie bokiem. Dlatego unikajmy podchodzenia do nich na wprost, nachylania się nad nimi, wyciągania ręki nad ich głową. Jeśli zbliżają się do siebie na wprost, na sztywnych łapach, z reguły stanowi to sygnał ostrzegawczy. Kiedy człowiek podchodzi do psa w ten sposób i chce go pogłaskać, on tego nie rozumie. Czuje się zagrożony, szczególnie gdy jest na smyczy i nie ma możliwości ucieczki, czyli uniknięcia zagrożenia. Może zacząć oszczekiwać tę osobę, a nawet zaatakować. Nachylenie się nad nim pies traktuje jak zagrożenie, a wysunięta ręka jeszcze bardziej narusza jego granice. W odpowiedzi reaguje warczeniem, a czasem nawet atakiem. Gdy wracamy do domu, a pies nie podchodzi, to nie nawołujmy go, nie zawsze może mieć ochotę na kontakt. Poczekajmy, aż sam podejdzie. Kiedy chce i zostaje, najlepiej usiąść na dywanie i pogłaskać go tak, jak lubi. Uszanujmy jego decyzję, jeśli po chwili odchodzi, nie zmuszajmy go do pieszczot.

Nawiązujemy nić porozumienia

Gdy chcemy zapoznać się z psem naszych przyjaciół, pozwólmy mu do nas samemu podejść. Ustawmy się bokiem, nie na wprost, i czekajmy. Gdy będzie chciał nas obwąchać, to super, poczekajmy, aż to zrobi. Jeśli będzie miał ochotę na bliższy kontakt, spokojnym ruchem pogłaszczmy go po klatce piersiowej, za uszami. Natomiast jeżeli widzimy,

że zwalnia, wycofuje się, unika kontaktu, nie zmuszajmy go, pies zawsze musi mieć możliwość odejścia.

Jak głaskać, żeby psu było przyjemnie?

Na zajęciach prosimy kursantów, żeby pochwalili psa. Zwykle wszyscy nachylają się, klepią go po karku lub głowie i mówią: „Dobry pies”. Pies obniża wtedy sylwetkę, ziewa, oblizuje nos, wycofuje się. Świadczy to o tym, że ta forma pieszczot nie jest dla niego przyjemna. Aby dotyk był miły, powinniśmy kucnąć przy psie i dotknąć go tam, gdzie lubi. Są to zazwyczaj strefy za uszami, kark, klatka piersiowa, okolice nasady ogona. Każdy pies jest inny, dlatego dobrze obserwować, co lubi i jaką część ciała nadstawia do pieszczot.

Machanie ogonem

Często widzimy psy za płotem, które na widok ludzi czy innych zwierząt szczekają i machają ogonem. Nam wydaje się, że się cieszą, tymczasem one są sfrustrowane. Machanie ogonem świadczy o pobudzeniu, może to sygnalizować zarówno nerwowość, strach, jak i radość.

Rozdział II. Nastrój psa na dobry nastrój

Emocje a nastrój

Czym