Sercowe rozkminy Lottie Brooks - Katie Kirby - ebook + audiobook + książka

Sercowe rozkminy Lottie Brooks audiobook

Kirby Katie

0,0
14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

DO 50% TANIEJ: JUŻ OD 7,59 ZŁ!
Aktywuj abonament i zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego, aby zamówić dowolny tytuł z Katalogu Klubowego nawet za pół ceny.


Dowiedz się więcej.
Opis

Witajcie w świecie Lottie Brooks – córki, siostry (jeśli to czytasz, Toby, to JUŻ NIE ŻYJESZ!), przyjaciółki i specjalistki od… żenady.

W końcu nadeszło lato i Lottie ma WIELKIE plany: skrolowanie Instagrama, marzenie o megaciachu Danielu i kąpiele w basenie na rodzinnych wakacjach we Francji.

Ale wtedy w jej życiu pojawia się… jeszcze większe megaciacho – boski Antoine. Przeszkodą w nawiązaniu kontaktu jest wprawdzie język, ale kto by się tym przejmował, skoro Antoine jest AŻ TAK przystojny?

TRZECI TOM BESTSELLEROWEJ SERII, która podbija serca dziewczyn (i chłopaków!) na całym świecie! I w której Lottie zdobywa swojego pierwszego PRAWDZIWEGO chłopaka!

Przypały w moim życiu:

· Mam najbardziej obrzydliwego młodszego brata na całym świecie.

· Zbliża się mój pierwszy pocałunek w życiu, a mnie grozi aparat ortodontyczny!

· Mama zrobiła na obiad zapiekankę wiejską. Ohyda!

Fragment książki:

Ucieszycie się, gdy Wam powiem, że poza tym dziwacznym początkiem rozmowa poszła całkiem nieźle. Spisałam ją tutaj, bo wiem, że na pewno jesteście EKSTRAMEGACIEKAWI…

JA: Cześć, Daniel!

DANIEL: Cześć, Lottie.

JA: Co zjesz dzisiaj na lunch?

DANIEL: Mam z domu bagietkę z serem. A ty?

JA: Wezmę panini z serem.

DANIEL: Fajnie.

JA: Masz jakąś przekąskę?

DANIEL: No, serowe chrupki kukurydziane.

JA: To super.

*Pięć sekund niezręcznej ciszy*

JA: Czyli lubisz serowe chrupki kukurydziane?

DANIEL: No.

JA: Tak myślałam… Właśnie zauważyłam, że sporo ich jesz… Jak często zwykle je jadasz?

DANIEL: Yyy… Nie wiem, ze dwa razy w tygodniu… A co? Monitorujesz moje spożycie chrupków, Lottie?

JA: A SKĄD! To byłoby dziwne…

DANIEL: No, byłoby.

JA: Po prostu z tymi chrupkami zawsze jest tak, że serowy proszek wbija się pod paznokcie, więc potem trzeba porządnie wyszorować ręce… Też to zauważyłeś?

DANIEL: Ee… Może… W sumie nie zauważyłem.

JA: Hm.

*Kolejne trzy sekundy krępującej ciszy*

JA I DANIEL JEDNOCZEŚNIE: No i tak…

*Nerwowy śmiech*

DANIEL: Widzimy się w przyszłą sobotę, prawda? Nic się nie zmieniło? W Boho Gelato o trzeciej?

JA: Tak, super. Widzimy się!

No wiecie, nie poszło całkiem gładko. Ta część z proszkiem serowym mogła być lekkim przegięciem i być może wyszłam na świruskę z obsesją na punkcie chrupków, ALE zasiałam ziarno potencjalnego problemu z serowym proszkiem za paznokciami, więc przynajmniej Daniel jest teraz świadomy niebezpieczeństw.

Najbardziej pozytywne jest w tym to, że wszystkie moje słowa były PRAWDZIWYMI WYRAZAMI ZE SŁOWNIKA, więc dam sobie celujący za starania. Brawo ja!

Z opinii czytelniczek:

Jak zostanę prezydentem, zadbam o to, żeby Lottie była lekturą obowiązkową!

Zosia

Lottie Brooks powraca i to w wielkim stylu. Kolejna część zwierzeń nastolatki, której życie nie szczędzi wpadek, przypałów, pomyłek, żenujących sytuacji i kompromitacji.

Mali P.

Ja i Lottie... To była miłość od pierwszego wejrzenia! Od kiedy po raz pierwszy ujrzałam książkę o Lottie na wystawie w księgarni, wiedziałam, że po prostu muszę ją przeczytać.

Natalia G.

Poznajcie idealną książkę na jesienną chandrę💥, gwarantuję, że podczas jej czytania na pewno poprawi Wam się humor 😉

Daria N.

Polecam jako książkę dla młodszego, dojrzewającego pokolenia oraz ich rodziców, by przypomnieli sobie, jak to było i z jakimi problemami przyszło żyć współczesnej młodzieży.

matka_polka_czyta, lubimyczytac.pl

Jeśli znacie jakąś 9-latkę lub nawet nastolatkę to ta książka będzie strzałem w dziesiątkę.

Sylwia P.

Kupiłam 11letniej córce, świetna 😎😎😎 napisana śmiesznym językiem, łatwo i chętnie się czyta. Polecam.

Anna

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 7 godz. 4 min

Lektor: Katie Kirby

Data ważności licencji: 8/30/2027

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Dla Feliksa i Setha, którzy zapewniają mi ogrom inspiracji: od obsesji na tle panini z serem po żarciki o pierdzeniu.Kocham Was, chłopaki – bardziej niż słowa mogą to wyrazić. x

WTOREK, 3 MAJA

7.12

OMG, OMG, OMG!!!!!

Dzisiaj będę musiała zobaczyć Pana Pomarańczowe Paluchy, a może nawet się do niego odezwać…

Wiem, że gadaliśmy wczoraj wieczorem, ale tylko na WhatsAppie. Dzisiaj porozmawiam z nim OSOBIŚCIE, a to zupełnie co innego, bo wymaga zobaczenia go NAPRAWDĘ, PRAWDZIWYMI oczami, i odezwania się do niego NAPRAWDĘ, PRAWDZIWYMI ustami.

OMG!!!

BARDZO nie chcę wyskoczyć znowu z jakąś SOLNĄ BREJĄ i wszystkiego zepsuć, bo jak dotąd wszystko idzie tak dobrze… Na wypadek gdybyście zapomnieli: umówiliśmy się na PRAWDZIWĄ randkę.

OMG!!!!!!!!!

W każdym razie lepiej przestanę już świrować na temat Daniela, tylko się ubiorę i umyję zęby, bo w końcu spóźnię się do szkoły. Jak wrócę do domu, dam Wam znać, co i jak.

Trzymajcie kciuki!

Lottie, zapamiętaj: Musisz przestać w kółko powtarzać „OMG”.

16.14

Dobra, wróciłam.

A więc tak… Ponieważ sporo spóźniłam się do szkoły z powodów, na które nie miałam żadnego wpływu, nie widziałam Daniela aż do przerwy na lunch.

Stałam z Jess w kolejce, gdy wszedł z kumplami do stołówki.

Na jego widok Jess zaczęła mnie szturchać i powiedziała…

Wyraźnie uznała, że jest bardzo zabawna, ale to WCALE nie było zabawne. Gdybym mogła ją wtedy zakneblować, nie wzbudzając JESZCZE WIĘKSZEGO zainteresowania, zrobiłabym to, ale w zamian wbiłam w nią swoje najlepsze Zabójcze Spojrzenie.

Pracuję nad swoim Zabójczym Spojrzeniem już od jakichś trzech i pół roku. Gdybyście chcieli dopracować własne do perfekcji, oto wskazówki. Są bardzo proste.

Jak uzyskać doskonałe Zabójcze Spojrzenie:

1. Otwórz oczy bardzo szeroko.

2. Przechyl głowę lekko w lewo.

3. Zaciśnij zęby i jednocześnie wydmij usta.

4. Zmarszcz brwi w sposób sugerujący pytanie: CO TY WYPRAWIASZ, DO DIABŁA?!?!

No wiecie, przyznaję, że nie jest to najbardziej atrakcyjna mina, ale robi robotę, a przecież o to tu chodzi.

Tak czy siak… Wybaczcie. Wracam do opowieści…

Nagle Daniel stanął naprzeciwko mnie i bardzo dziwnie na mnie spojrzał.

Wtedy przypomniałam sobie, że nadal ćwiczę Zabójcze Spojrzenie – dlatego przywróciłam rysy twarzy do normalnej pozycji.

Ucieszycie się, gdy Wam powiem, że poza tym dziwacznym początkiem rozmowa poszła całkiem nieźle. Spisałam ją tutaj, bo wiem, że na pewno jesteście EKSTRAMEGACIEKAWI…

 

JA: Cześć, Daniel!

DANIEL: Cześć, Lottie.

JA: Co zjesz dzisiaj na lunch?

DANIEL: Mam z domu bagietkę z serem. A ty?

JA: Wezmę panini z serem.

DANIEL: Fajnie.

JA: Masz jakąś przekąskę?

DANIEL: No, serowe chrupki kukurydziane.

JA: To super.

*Pięć sekund niezręcznej ciszy*

JA: Czyli lubisz serowe chrupki kukurydziane?

DANIEL: No.

JA: Tak myślałam… Właśnie zauważyłam, że sporo ich jesz… Jak często zwykle je jadasz?

DANIEL: Yyy… Nie wiem, ze dwa razy w tygodniu… A co? Monitorujesz moje spożycie chrupków, Lottie?

JA: A SKĄD! To byłoby dziwne…

DANIEL: No, byłoby.

JA: Po prostu z tymi chrupkami zawsze jest tak, że serowy proszek wbija się pod paznokcie, więc potem trzeba porządnie wyszorować ręce… Też to zauważyłeś?

DANIEL: Eee… Może… W sumie nie zauważyłem.

JA: Hm.

*Kolejne trzy sekundy krępującej ciszy*

JA I DANIEL JEDNOCZEŚNIE: No i tak…

*Nerwowy śmiech*

DANIEL: Widzimy się w przyszłą sobotę, prawda? Nic się nie zmieniło? W Boho Gelato o piętnastej?

JA: Tak, super. Widzimy się!

No wiecie, nie poszło całkiem gładko. Ta część z proszkiem serowym mogła być lekkim przegięciem i być może wyszłam na świruskę z obsesją na punkcie chrupków, ALE zasiałam ziarno potencjalnego problemu z serowym proszkiem za paznokciami, więc przynajmniej Daniel jest teraz świadomy niebezpieczeństw.

Najbardziej pozytywne jest w tym to, że wszystkie moje słowa były PRAWDZIWYMI WYRAZAMI ZE SŁOWNIKA, więc dam sobie celujący za starania. Brawo ja!

MYŚL DNIA: Muszę spróbować wymyślić jakieś tematy do rozmowy, które nie dotyczą chrupków.

CZWARTEK, 5 MAJA

Dziś w nocy przyśnił mi się fantastyczny sen, że byłam MJ w Spider-Manie…

SOBOTA, 7 MAJA

8.24

Za równy tydzień idę na randkę z Danielem.

JEDEN MALEŃKI TYDZIEŃ! Wydaje się, że to jeszcze całe wieki, a zarazem zdecydowanie za szybko.

Ciekawe, czy poprosi mnie, żebym została jego dziewczyną.

Już mnie mdli z tych nerwów… Głównie przez ten dylemat z całowaniem. No wiecie, czy powinniśmy się pocałować na pierwszej randce? Jeśli tak, czy to ja powinnam go pocałować? A co, jeśli on pocałuje mnie? UCH!!!

Nie mam pojęcia, co się wydarzy ani co właściwie chciałabym, żeby się wydarzyło.

Teoretycznie podoba mi się myśl o pocałunku z nim… ale sprawia, że czuję się rozdygotana od środka.

Jednym z głównych problemów jest to, że nigdy nie całowałam się z chłopakiem, więc NIE MAM POJĘCIA, jak się do tego zabrać.

9.19

Wpisałam w wyszukiwarkę „jak się całować” i wypluła mi 2,8 miliarda wyników – kto ma czas, żeby to wszystko przeczytać?! Zajmie mi to z osiem lat, jak skończę, będę miała dwadzieścia. A jednak trochę pomaga świadomość, że tak wielu z nas jedzie na tym samym wózku.

Przeczytałam ze dwa artykuły i okazuje się, że powinnam się „rozluźnić”, „nie myśleć za dużo” i „pozwolić, żeby usta mnie poprowadziły”.

Bardzo pomocne. No jednak NIE. A co, jeśli usta nie mają bladego pojęcia, dokąd zmierzają?!

11.54

NIEDZIELA, 8 MAJA

11.24

Powoli dociera do mnie, że muszę poinformować rodziców, że idę na randkę z chłopakiem w przyszły weekend. Myśl o tym, że mam to zrobić, budzi we mnie CZYSTEPRZERAŻENIE.

To trochę jak wtedy, gdy musiałam powiedzieć, że chcę nosić stanik – TYLKO GORZEJ.

Nie jestem pewna, o czyją reakcję najbardziej się niepokoję. Tata będzie nadopiekuńczy, mama zacznie się mazać, Toby uzna, że to wszystko jest przezabawne, i będzie się ze mnie nabijał przez wiele dnitygodnimiesięcy lat, a Bella tylko zacznie wyrywać mi włosy i na mnie zwymiotuje.

14.13

Postanowiłam przećwiczyć tę rozmowę na chomisiach, dlatego po lunchu dyskretnie wzięłam je na stronę i zdradziłam im nowinę. Uwaga, spojler! W ogóle ich to nie obeszło. CHAMSTWO.

PONIEDZIAŁEK, 9 MAJA

Przycisnęłam Molly podczas sprawdzania listy, bo bardzo chciałam się dowiedzieć, jak poszła jej randka.

– Jak się sprawy mają z Theo? – zapytałam.

Spojrzała w dal z miną wyrażającą szczęście i tęsknotę.

– Och, świetnie. On jest TAKI uroczy. W sobotę poszliśmy do maczka, a on kupił mi mcchickena. Zaproponowałam, że zapłacę, w końcu jestem feministką, ale on się uparł. I to nie była nawet kanapka za dziewięćdziesiąt dziewięć pensów, tylko porządna w pełnej cenie. Czy to nie urocze?

– No wiesz… Dość? Tak sądzę…

– Chcę zapamiętać tamtą chwilę na zawsze, więc zachowałam sobie to – powiedziała i wyciągnęła z kieszeni pomiętą serwetkę.

– Co to jest?!

– Jego serwetka.

– Och… hm… urocze. Czy to sos z big maka?

– Tak. On UWIELBIA big maki – powiedziała rozmarzonym głosem.

Ja też je uwielbiam, ale nie zamierzam trzymać pogniecionych starych serwetek usmarowanych ich resztkami. Nie chciałam jednak sprawić Molly przykrości, więc odparłam tylko:

– Wow. Super. Będziesz mogła przekazać ją dzieciom i wnukom jako rodzinną pamiątkę.

– Totalnie tak zrobię – powiedziała z uśmiechem, gładząc serwetkę.

Dobra, to był sarkazm, ale ona tego dzisiaj zupełnie nie załapała.

Potem – uważajcie – pocałowała serwetkę i schowała ją z powrotem do kieszeni.

Co za dziwna dziewczyna.

Może miłość tak wpływa na człowieka???

Przekonamy się za parę tygodni, czy będę zbierać zużyte serwetki Daniela. Mam nadzieję, że nie – fuj.

WTOREK, 10 MAJA

Na lunch Jess, Poppy i ja zamówiłyśmy panini z serem – wiecie, panini z serem to NAJLEPSZE, CO WYMYŚLONO (poza prostownicami do włosów, wi-fi i Tomem Hollandem, ma się rozumieć), i jedyna rzecz, jaką kupuję w stołówce (poza mrożonymi sokami, chipsami, czekoladą, ciastem, popcornem, goframi i tak dalej).

W każdym razie siedziałyśmy wszystkie przy stoliku i zajadałyśmy panini z serem, i gawędziłyśmy sobie miło o tym, jak uwielbiamy panini z serem (zawsze mamy świetne tematy do rozmowy)…

…gdy weszli Theo, Daniel, Amber i Molly, którzy skierowali się do naszego stolika. Natychmiast poczułam, jak serce zaczyna mi bić milion razy szybciej.

– Możemy się do was dosiąść? – spytał Theo.

– Tak… to znaczy… nie… to znaczy… siąścijcie – wymamrotałam.

SIĄŚCIJCIE?!

UCH! O co mi w ogóle chodziło?! Groził mi znowu piankowy mózg i SOLNA BREJA.

– Chciała powiedzieć, że byłoby bardzo miło, gdybyście się dosiedli! – wyjaśniła Jess i roześmiała się.

Serio, co ja bym bez niej zrobiła?

– Myślałam, że usiądziemy na boisku – jęknęła Amber, ale w tym momencie Theo zdążył się już wcisnąć obok Molly, a Daniel zajął krzesło obok mnie.

– Jakie dzisiaj są panini z serem? – spytał Daniel.

– FAN-TAS-TYCZ-NE! Dałabym im dzisiaj solidne trzynaście na dziesięć – powiedziałam, uradowana tym, że znów używam właściwych słów.

– To głupie. Nie możesz dać trzynaście na dziesięć – mruknęła Amber.

– W przypadku panini z serem można! – odparł Daniel, a ja bardzo się ucieszyłam z jego wsparcia.

Amber tylko westchnęła i pokręciła głową, jakbyśmy byli grupą najgłupszych ludzi, jakich spotkała w życiu.

Zastanawiałam się, po co w ogóle z nami rozmawiała, ale wtedy zauważyłam Molly i Theo na końcu stolika – chichotali, jakby byli sami we własnym świecie.

– Przesłodcy są, co? – stwierdziła Poppy, podążając za moim spojrzeniem.

– To prawda – przyznałam i pokiwałam głową.

– Eee, Lottie. Wiesz, że jesteś cała w serze? – przerwała nam Amber.

Spojrzałam w dół.

– Wcale nie – odparłam i zdjęłam nitkę sera z marynarki. – Ale dzięki, nie chciałabym tego zmarnować!

Następnie wrzuciłam ser do ust i szeroko uśmiechnęłam się do Amber.

Przewróciła oczami i zaczęła zbierać swoje rzeczy.

 – Nie chcę tu siedzieć. Na dworze świeci słońce. Idziesz, Molly?

Molly nie odpowiedziała. Byli z Theo zbyt zajęci śmianiem się z jakiegoś prywatnego żarciku.

– MOLLY! Idziesz czy nie?!

– Eee… Zostanę tutaj. Ale złapię cię później, dobra? – odparła Molly i zwróciła się znów do Theo.

Amber wzięła swoją torbę i wymaszerowała ze stołówki.

– Wow, a w nią co wstąpiło? – zastanowiła się Jess.

– Widać, że jest strasznie zazdrosna, że nie ma chłopaka – rzuciła Poppy.

Prawie zrobiło mi się jej żal, ale wtedy pomyślałam, że gdyby to Amber miała chłopaka, a Poppy nie, na pewno nikim by się nie przejmowała.

MYŚL DNIA: Nie obchodzi mnie, co mówi Poppy. Myślę, że kąpiel w panini z serem byłaby super!

CZWARTEK, 12 MAJA

Zostały tylko dwa dni do największego wydarzenia w CAŁYM moim życiu! Poza narodzinami, chyba, bo to było przecież całkiem ważne wydarzenie. Jedynymi pozostałymi godnymi uwagi rzeczami były narodziny mojego rodzeństwa, ale bledną i tracą znaczenie wobec randki z MIŁOŚCIĄ MOJEGO ŻYCIA. Przepraszam, POTENCJALNĄ MIŁOŚCIĄ MOJEGO ŻYCIA. Przepraszam, mam na myśli Daniela. (OMG, WYLUZUJ, LOTTIE, WYLUZUJ!!!)

W końcu przy kolacji powiedziałam rodzince o swojej randce. Uznałam, że lepiej mieć to już z głowy za jednym zamachem, niż mówić każdemu z osobna i musieć się powtarzać.

– W sobotę mam randkę z Danielem, idziemy na lody – rzuciłam, wbiłam wzrok w tacosy i czekałam, aż ktoś się odezwie.

Zareagowali DOKŁADNIE tak, jak sobie wyobrażałam.

Mama powiedziała…

Tata powiedział…

Bella powiedziała…

A Toby stanął na krześle, zaczął wymachiwać rękami i śpiewać…

Nie umiem zdecydować, czyja reakcja najmniej mi się podobała, ale moją ulubioną była reakcja Belli.

Mimo to cieszę się, że już wszystko wyszło na jaw!

PIĄTEK, 13 MAJA

7.55

Obudziłam się zlana zimnym potem. Śnił mi się najgorszy koszmar.

Chodziło o randkę – Daniel nie przyszedł!!

Czekałam w Boho Gelato całe wieki, gdy zauważyłam, że cały rocznik siódmych klas stoi przed kawiarnią i się ze mnie śmieje.

Zorientowałam się, że to był tylko jeden wielki żart, i rozpłakałam się – nie mogłam się powstrzymać!

Potem zjawiła się ekipa filmowa i okazało się, że to był kawał do nowego programu telewizyjnego zatytułowanego Największy frajer świata! – tak więc nie tylko zostałam upokorzona na oczach wszystkich kolegów i koleżanek z klasy, ale czekało mnie też upokorzenie na skalę całego kraju.

To było straszne. Musiałam się przeprowadzić, zmienić szkołę, a w końcu przenieść się na inny kontynent!

Minął rok i mieszkałam w Tokio w wieżowcu o trzech tysiącach pięter, który miał zjeżdżalnię z góry na dół. Była to najdłuższa zjeżdżalnia na świecie, zjazd trwał dziesięć minut i był MEGAŚWIETNĄ ZABAWĄ. W każdym razie właśnie poznałam nowych znajomych, a moje życie wracało na normalne tory, gdy na końcach moich palców zaczęły rosnąć gałki oczne!

17.12

Po dzisiejszej lekcji fizyki Daniel rzucił:

– Do zobaczenia jutro, Lottie!

– Na wszelki wypadek zapytam: nie będziemy w telewizji, prawda?

Spojrzał na mnie dziwnie.

– Eee. Nie.

Ale chyba i tak by tak powiedział, prawda?!

Drogi Boże, spraw, żeby Daniel zjawił się w sobotę. Sam. Zdecydowanie nie z ekipą telewizyjną. I jeszcze bardzo, bardzo proszę, nigdy nie dopuść do tego, aby wyrosły mi gałki oczne na końcach palców.