Pustelnia mordercy. Nieczystość - Anna Krystaszek - ebook

Pustelnia mordercy. Nieczystość ebook

Krystaszek Anna

4,5

Opis

Makabryczne morderstwo w okolicach Dukli. W lesie nieopodal pustelni św. Jana znaleziono okaleczone zwłoki mężczyzny. Ofiara to ksiądz Tomasz, dobry znajomy prokuratora Hejdy i policjantów z częstochowskiej komendy. Pogodny, otwarty i bardzo lubiany przez wszystkich. A jednak komuś się naraził. I to tak bardzo, że przypłacił to życiem. Zamordowanemu wyłupiono oczy, obcięto język i uszy…

Ksiądz Tomasz dużo wiedział o swoich wiernych. Ufali mu, powierzali podczas spowiedzi największe sekrety. Pewni, że choćby najmroczniejsze, nigdy nie wyjdą na jaw.

Rusza śledztwo, do akcji wkracza komisarz Szulc "Czarny”. W tym samym czasie w okolicach Częstochowy z rzeki wyłowiono ludzki korpus. Badania potwierdziły, że to poszukiwana od jakiegoś czasu młoda kobieta. Kolejne przerażające znalezisko, kolejne okaleczone zwłoki. Czy te zbrodnie łączy osoba sprawca? Czy w rozwiązaniu zagadki brutalnego morderstwa kapłana pomoże sporządzenie listy jego penitentów z ostatnich dni? Dlaczego ksiądz Tomasz dzień przed śmiercią tak nalegał na spotkanie z "Czarnym”?

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 224

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (90 ocen)
53
28
8
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
KEmiliaM

Nie oderwiesz się od lektury

super polecam
00
Lost70

Dobrze spędzony czas

bardzo jestem ciekawa co dalej
00
gzielinska

Nie oderwiesz się od lektury

fantastyczna !!!! każda kolejna część lepsza od poprzedniej. polecam
00
Moniacie

Nie oderwiesz się od lektury

Super książka 👍
00
Mazaga29

Nie oderwiesz się od lektury

Z części na część coraz lepiej….
00

Popularność




Projekt okładki: Paweł Panczakiewicz/PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN

Redaktor prowadzący: Mariola Hajnus

Redakcja: Irma Iwaszko

Redakcja techniczna i skład wersji elektronicznej: Robert Fritzkowski

Korekta: Katarzyna Szajowska, Monika Łobodzińska-Pietruś

© for the text by Anna Krystaszek

© for the Polish edition by MUZA SA, Warszawa 2023

Na potrzeby fabuły niektóre realia związane z miejscami, w których rozgrywa się akcja, zostały zmienione.

Wszelka zbieżność imion, nazwisk i postaci z rzeczywistymi jest przypadkowa.

ISBN 978-83-287-2524-9

Warszawskie Wydawnictwo Literackie

MUZA SA

Wydanie I

Warszawa 2023

–fragment–

Prolog

Wieś na obrzeżach CzęstochowyWrzesień 1991 roku

Ksiądz Tomasz

To była moja kolejna msza w tej parafii. Ludzie zdążyli mnie już poznać. Ja nie wszystkich, ale dzieci wesoło uśmiechały się na mój widok. Zapewne dlatego, że od początku roku poprowadziłem już kilka razy religię w tutejszej szkole. Klasy były małe i pamiętałem imiona większości uczniów. Przyszedł czas na udzielenie komunii świętej. I wtedy zobaczyłem ją. Była już ponad dziesięć lat starsza, ale nie pomyliłbym jej z nikim innym. Zmieniła się. Przytyła i trochę się zaniedbała, ale to z całą pewnością była ona. Stała z chłopcem mniej więcej jedenastoletnim, który naburmuszony patrzył w ziemię. Serce zabiło mi mocniej na samo wspomnienie tej wycieczki. Kobieta stanęła w kolejce, a w mojej głowie znów ożyła ta historia. Byłem wtedy niewiele starszy od jej syna. I zobaczyłem coś, czego nie powinienem był zobaczyć. Nie rozumiałem tego, więc nigdy nikomu nic nie powiedziałem. Zepchnąłem te obrazy w niepamięć. Bóg jednak chciał, żebym dzisiaj je sobie przypomniał. Wypowiadałem mechanicznie formułkę: „Ciało Chrystusa”, a myślałem tylko o tym, co się wtedy wydarzyło.

Pojechałem na wycieczkę do Dukli zwiedzić pustelnię Świętego Jana. Było nas sporo: dzieci w moim wieku i starsze, jak ona, kilku księży i jeszcze więcej zakonnic. Już wtedy wiedziałem, że będę księdzem. Miejsce rzeczywiście okazało się tak ciekawe, jak opowiadał nasz katecheta. Pamiętam, że wszyscy zachwycali się kapliczką i źródełkiem. Napełnialiśmy wodą źródlaną szklane butelki po napoju gazowanym „Krzyś”. Nagle zobaczyłem, jak nasz ksiądz na nią patrzy. Ona była jakaś smutna, wycofana. Zaproponował jej szczerą spowiedź. Nieśmiało się zgodziła, ale nie chciała spowiadać się przy innych. Poszli więc w stronę lasu. Pomyślałem sobie, że polubi naszego miłego księdza. Uczył mnie religii i wszyscy za nim przepadali. Śpiewał z nami na lekcjach, czasem nawet tańczył w kółku, a z chłopakami grał w piłkę. Mnie darzył przyjaźnią, bo wciąż powtarzałem, że również będę księdzem. Byłem ciekawy, jak wygląda taka prawdziwa szczera spowiedź. Nie zamierzałem podsłuchiwać, chciałem się jedynie zorientować, czym ona się różni od takiej zwykłej. Skłamałem jednej z zakonnic, że muszę się pilnie wysikać, a nie zdążę zejść na dół do toalety. Nie była zadowolona, ale się zgodziła. Przykazała mi tylko ukryć się za drzewami, żeby nikt mnie nie widział.

Wszedłem do lasu. Początkowo nic nie słyszałem. Dopiero gdy wspiąłem się na górkę, nagle usłyszałem płacz. Później głośny krzyk tej dziewczyny. Powtarzała ciągle: „Nie! Proszę, nie!”. I wtedy to zobaczyłem: ten nasz ksiądz, którego tak bardzo ceniłem, wkładał jej rękę pod spódnicę. Drugą ręką dotykał swojego krocza. Wystraszyłem się i uciekłem. Byłem młodym chłopcem. Nie rozumiałem, co się dzieje. Myślałem, że może na tym właśnie polega szczera spowiedź albo że wypędzał z niej szatana. Kiedyś nam opowiadał historię opętanego dziecka. Kiedy wrócili, dziewczyna wciąż płakała, a on mówił, że spowiedź się udała, ale była dla niej bardzo bolesna i za chwilę jej przejdzie. Dopiero po wielu latach zrozumiałem, co się wtedy w lesie w Dukli stało.

Ta historia nie zniechęciła mnie do tego, by zostać księdzem. Wiedziałem, że wielu księży dopuszcza się grzechu nieczystości, ale nie mnie było to osądzać. Ja mogłem jedynie wyrazić swój sprzeciw. I tak zrobiłem, kiedy pewnego dnia, już jako dorosły człowiek i ksiądz, spotkałem księdza ze swojej podstawówki. Nie zrobiło to jednak na nim wrażenia. Teraz zaś widziałem przed sobą kobietę, którą wiele lat temu skrzywdził. Klęczała przede mną w oczekiwaniu na komunię świętą. Z tyłu stał chłopiec, który był owocem tego grzechu, uderzająco podobny do swojego biologicznego ojca. Nagle, jakby słysząc moje myśli, wykrzyczał nieoczekiwanie: „Bóg nie istnieje!” i wybiegł z kościoła. Spojrzałem na nią i zobaczyłem jej pełne łez oczy. Kiedy udzieliłem jej komunii, pospiesznie wstała i wybiegła za synem. Pozostałem sam ze swoimi wspomnieniami.

Bóg z jakiegoś powodu znów skrzyżował nasze drogi. Ona zapewne mnie nie pamiętała, ale ja wiedziałem, że mam tu jakąś misję do wykonania. Bóg chciał, żebym jej pomógł. Nie miałem cienia wątpliwości. Inaczej by mnie tu nie było. Już dawno przestałem wierzyć w przypadki. Całe swoje życie czułem, że Bóg zawsze prowadzi mnie dokądś w konkretnym celu. I byłem pewien, że teraz jest tak samo.

Rozdział 1

Trójkąt, czyli Komenda Miejska Policji w CzęstochowieŚroda, 24 czerwca 2020 rokuKwadrans po szóstej

Czarny

Omal nie spadłem z krzesła, kiedy w moim gabinecie pojawił się naczelnik. Oczywiście głównie dlatego, że mnie obudził. Wilk nie miał pretensji, że się zdrzemnąłem. Nic konkretnego się dziś nie działo. Zwykła nudna nocka, jeśli nie liczyć telefonu od księdza około północy. Księżulo był czymś zaniepokojony i miał pojawić się tutaj lada chwila. Poza tym same pierdoły. Właściwie nie lubię takich nijakich dyżurów. Zwykle wynajduję sobie jakąś robotę, bo chłopaki narzekają, że z nudów mnie nosi. Ale poprzedniej nocy nie przespałem i byłem dziś zwyczajnie wypompowany. W takich sytuacjach zaczynałem odczuwać sporą różnicę wieku między mną a Zuzą. Ona po całonocnym seksie była żwawa i wesoła. Ja, cholera, chciałem tylko spać. Na szczęście migreny ostatnio nie dawały mi już tak popalić. Wilk stał niewzruszony, a ja mętnie spojrzałem na zegarek i stwierdziłem, że ksiądz Tomek powinien tu być lada chwila. Cieszyłem się na spotkanie z nim, bardzo lubiłem tego człowieka. Pomimo że był księdzem, potrafił ostro przekląć, kiedy była taka potrzeba, i sporo palił. Wilk patrzył na mnie, jakby nie wiedział, co powiedzieć, albo nakrył mnie w niezręcznej sytuacji.

– Co jest? Coś taki speszony? – zapytałem, przecierając oczy.

– Zbieraj dupę w troki. Masz zadanie. – Odzyskał rezon, choć wciąż zachowywał się jakoś dziwnie, jakby służbowo.

O, to musiała być grubsza sprawa.

– Jedziesz pod Krosno – zarządził.

– Dokąd?! – Znów mną rzuciło, tym razem ze zdziwienia. – No wiesz, nie sądziłem, że przychodzisz do mnie z byle błahostką, ale…

– Masz tam załatwiony hotel – przerwał mi cały spięty. Dotarło do mnie, że stało się coś poważnego. – W sprawę wprowadzi cię komisarz, czekaj no… – Spojrzał na kartkę trzymaną w dłoni. – Marek Guzik. Z rozmowy telefonicznej wywnioskowałem, że kawał z niego chuja, więc mi tam nie podskakuj, tylko grzecznie wykonuj swoje obowiązki, bo nie mam zamiaru sprzątać twoich brudów. Mają tam też na etacie jakąś psycholog śledczą. Będziesz z nią współpracować. Nie wiem za dużo. Mam nadzieję, że za jakieś sześć godzin dowiem się więcej od ciebie.

– Dlaczego ktoś od nas ma jechać? Jeśli wysyłasz mnie, to mogę się tylko domyślać, że znaleźli trupa kogoś z naszego świętego miasta? – Spojrzałem na niego prowokacyjnie, bo miałem dość tych tajemnic.

Wilk zrezygnowany opuścił głowę. Nie patrzył mi w oczy, więc zacząłem się bać.

– Znaleźli zwłoki księdza Tomasza Wieczorka.

– O kurwa!

– Ciało usadowione było przed jakimś domem czy muzeum Świętego Jana z Dukli. – Wilk nadal nie patrzył mi w oczy, wiedział, że miałem się dziś z księdzem spotkać. – Został zamordowany. – W końcu na mnie spojrzał. – Miał wyłupione oczy i obcięte uszy i język.

– No przecież to jasny przekaz! – Wstałem i zacząłem nerwowo krążyć wokół biurka. – Ksiądz Tomek coś o kimś wiedział i dlatego go zamordowano. A jaka przyczyna zgonu?

– Zadzierzgnięcie. Więcej nie wiem. Na pewno nic ci wczoraj nie powiedział?

– Nie. Był cholernie wystraszony. Wyszeptał, że to nie jest rozmowa na telefon. Jedyna informacja to taka, że postanowił złamać tajemnicę spowiedzi, bo uważał, że zna kogoś, kto może znów wyrządzić krzywdę bezbronnej osobie. Mówił bardzo chaotycznie. Próbowałem coś z niego wyciągnąć, ale mi się nie udało. Była prawie północ. Powiedział, że około szóstej przyjedzie na komendę.

Wilk spojrzał na zegarek.

– Jest kwadrans po szóstej, czyli już wiesz, w jakiej rozpiętości czasowej ktoś go usunął. Teraz tylko kwestia, czy to nasza sprawa, czy komendy w Krośnie. Czarny – spojrzał na mnie wymownie – tylko proszę cię, nie narób tam smrodu. Wiem, że trzeba zrobić wszystko, żeby odnaleźć tego, kto się tego dopuścił, ale wolałbym, żeby nie poleciały mi tu jakieś głowy. Tomek to dla mnie i dla Hejdów prawie rodzina, ale nie chcę kłopotów. Rozumiesz?

– Słuchaj, wiesz, jaki ja jestem. Jeżeli mimo to mnie tam wysyłasz, to rozumiesz, że nie mogę ci złożyć takiej obietnicy. Ale jeśli chodzi o znalezienie tego, kto mu to zrobił, masz to jak w banku!

– Tu jest adres hotelu – podał mi kartkę – i telefon do komisarza Guzika. Czeka na ciebie. Poinformuję Hejdę o przyzwoitej godzinie. Mała chyba nie daje im spać po nocy. Tam oczywiście mają swojego prokuratora, ale myślę, że Janek powinien wiedzieć. W końcu Tomek chrzcił ich Ankę. Ty, jak już coś ustalisz, dzwoń najpierw do mnie, a później do niego.

Tylko przez krótką chwilę zastanawiałem się, czy powinienem zajechać do domu, żeby pożegnać się z Zuzką. Wstawiłem wodę, wylałem resztkę kawy z termosu i poszedłem do kibla go opłukać. Przemyłem twarz, wróciłem, zalałem kawę, zabrałem kurtkę i ruszyłem do samochodu. Do Zuzki napisałem tylko SMS, licząc, że później znajdę więcej czasu, żeby jej wszystko wytłumaczyć. Żałowałem, że to nie ona będzie badać zwłoki naszego znajomego.

* * *

koniec darmowego fragmentuzapraszamy do zakupu pełnej wersji

Warszawskie Wydawnictwo Literackie

MUZA SA

ul. Sienna 73

00-833 Warszawa

tel. +4822 6211775

e-mail: [email protected]

Księgarnia internetowa: www.muza.com.pl

Wersja elektroniczna: MAGRAF sp.j., Bydgoszcz