Prosta metoda jak skutecznie rzucić palenie - dla kobiet - Allen Carr - ebook

Prosta metoda jak skutecznie rzucić palenie - dla kobiet ebook

Allen Carr

3,5
29,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Odpowiedź na pytanie dlaczego tkwimy w nałogu nikotynowym nie jest prosta, gdyż każdy z palaczy sięga po papierosa z innych pobudek. Pewne jest, że kobiety częściej niż mężczyźni palą w przypływie silnych emocji, w stresie, podczas gdy panowie sięgają po tytoń w sposób bardziej automatyczny i bezrefleksyjny. Tych różnic w pojmowaniu papierosa nie należy lekceważyć. Poradnik Allena Carra adresowany jest do wszystkich pań, które podjęły decyzję o rzuceniu palenia i szukają skutecznego, kobiecego sposobu na odzyskanie wolności.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 329

Oceny
3,5 (2 oceny)
0
1
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Tytuł oryginału

Allen Carr’s Easyway For Women To Stop Smoking

Przekład: Joanna Beta

Projekt okładki: Magdalena Giera

Copyright © Allen Carr’s Easyway (International) Limited,

2003

Copyright © for the Polish edition by Betters Sp. J.

2008,2010,2017

Wszelkie prawa zastrzeżone — łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie, gromadzenia w pamięci komputerowej i elektronicznego przesyłania bez uprzedniej zgody Wydawcy. W razie niezastosowania się do tych postanowień Wydawca ma prawo wystąpić na drogę sądową i domagać się rekompensaty.

Wydanie III

ISBN 978-83-926159-9-6

Betters Sp. J.

Licencjonowany Partner Allen Carr’s International

ul. Wilcza 12b lok. 13, 00-532 Warszawa

tel./fax 22 621 36 11

www.allencarr.pl

e-mail:[email protected]

Publikację elektroniczną przygotował:

Od Wydawcy

Allen Carr, autor światowego bestsellera „Prostej metody jak skutecznie rzucić palenie”, sprzedanego na świecie już w ponad 15 milionach egzemplarzy, w swojej kolejnej książce — „Prostej metodzie jak skutecznie rzucić palenie — dla kobiet” — pochyla się w szczególny sposób nad motywami, problemami i emocjami kobiet.

Uwzględnia naszą wrażliwość, dotyka szczególnych aspektów palenia, porusza szczególne struny, takie, które łatwiej poczuć nam, kobietom.

Drogie Panie, życzymy Wam, żebyście dzięki tej mądrej i życzliwej Wam książce doświadczyły tego, czego doświadczyły miliony kobiet na całym świecie — ulgi i radości, że już nie musicie palić. Warto zrobić coś dla siebie!

Warszawa, maj 2017

Wstęp

Moją pierwszą książkę, „Prosta metoda jak skutecznie rzucić palenie”, napisałem w 1985 roku. Od tamtej pory niemal codziennie uczyłem się czegoś nowego o uzależnieniu nikotynowym.

Pragnąc, aby moja metoda nie traciła na aktualności i była skuteczna, wzbogacałem swoje publikacje o tę nową wiedzę. Do tej pory wszystko o czym pisałem, pisałem zawsze z własnej perspektywy. W niniejszej książce moje wyobrażenia i odczucia ustąpiły miejsca doświadczeniom kobiet, które wygrały z nałogiem. Większość klientów naszych klinik stanowią kobiety, więc naturalne wydaje się, że powinna istnieć wersja mojej metody, przeznaczona tylko dla kobiet. Ale czy na pewno?

Pytano mnie, czy to w ogóle konieczne i czy w obecnych czasach jest to poprawne politycznie. Poza tym twierdzę, że moja metoda działa na wszystkich palaczy, bez względu na płeć. Wciąż twierdzę, że tak właśnie jest. Ale wiem też, zarówno z własnego doświadczenia jak i z rozmów z naszymi terapeutami, że są pewne powtarzające się obawy związane z rzuceniem palenia, charakterystyczne tylko dla kobiet. Na naszych sesjach możemy odnieść się do nich bezpośrednio, a przy pomocy książki „Prosta metoda jak skutecznie rzucić palenie — dla kobiet” chcę dotrzeć do szerszego grona czytelniczek, żeby pokazać im, jak, niezależnie od ich specyficznych lęków, moja metoda może pomóc im pokonać wszelkie przeszkody, jakie pojawią się przy próbie wyjścia z nałogu.

Czy kobiety i mężczyźni różnią się od siebie? I tak i nie. Jedno jest pewne. Palące kobiety odczuwają dużo większy lęk przed rzuceniem palenia, niż mężczyźni. Dowiadujemy się o tym podczas sesji terapeutycznych. Jestem przekonany, że nie jest to spowodowane tym, że mężczyźni są zbyt nieśmiali, żeby mówić o swoich lękach. Po prostu mężczyźni nie odczuwają wielu lęków, o których często wspominają kobiety.

Powody występowania u kobiet tych lęków będą szczegółowo analizowane w kolejnych rozdziałach. Teraz tylko tyle: Dla palących kobiet papierosy są najwyraźniej istotną częścią ich systemu bezpieczeństwa, zdają się stanowić stały element ich życia i integralną część ich tożsamości. Dotyczy to zwłaszcza kobiet, które przesadnie koncentrują się na swojej wadze i figurze. Już sama myśl, że mogłaby się pojawić luka w tym systemie wsparcia, wprawia palącą kobietę w panikę — nawet, jeśli jest ona osobą skądinąd przebojową i zaradną.

Ta szczególna relacja, szczególny stosunek kobiet do papierosów i palenia, wynika z tego, jak i dlaczego kobiety funkcjonują w ten, a nie inny sposób, oraz z ich odmiennych przekonań i spojrzenia na życie. Koncerny tytoniowe znakomicie zdają sobie sprawę z tych powiązań. Nie na darmo pompują miliardy dolarów w stworzenie psychologicznego profilu kobiet. Robią, co w ich mocy, aby zgłębić tajniki kobiecego umysłu, aby zrozumieć jak kobiety postrzegają świat, jak rozumują i co różni je od mężczyzn.

Nigdy nie zmieni się zapewne sama istota nikotynowego nałogu, którą moja metoda zajmuje się tak skutecznie. Jednak zmieniają się drogi i sposoby, którymi kobiety dają się w te pułapkę wciągnąć. Kobiety, które chcą się z niej wyrwać, muszą być tego wszystkiego świadome, żeby skończyć z tym raz na zawsze i nie dać się więcej nabrać. Te zmiany to w dużym stopniu skutek działań przemysłu tytoniowego, ale także społecznych przeobrażeń i zmian, jakim podlegały same kobiety. Rewolucja społeczna, zapoczątkowana w latach 60., przyczyniła się do powstania nowego lukratywnego rynku — rynku kobiet, zwłaszcza młodych. Zważywszy, że branża ponosi obecnie ogromne straty po męskiej stronie — więcej palących mężczyzn ubywa, niż przybywa — jest to prawdziwa żyła złota!

To doprawdy ironia losu, że te z jednej strony wyzwolone i emancypujące się właśnie wtedy kobiety, z jednego zniewolenia popadały w kolejne. Więcej napiszę o tym w dalszej części. Wszystko stanie się jasne. Jedno jest pewne: Kiedy zobaczysz nikotynową pułapkę we właściwym świetle, zrozumiesz, dlaczego chcę uwolnić świat od tej plagi. Mam nadzieję, że się przyłączysz — rzucając palenie albo kupując tę książkę palącej kobiecie, o której zdrowie się troszczysz.

Nazywając rzeczy po imieniu, mam nadzieję przekonać cię, jak łatwo się uporać z wszelkimi przeciwnościami, na jakie napotykają palacze, chcąc rzucić palenie. Kiedy już to zrozumiesz, zobaczysz, że moja metoda to naprawdę prosty sposób.

1. Panie mają pierwszeństwo

Po latach dominacji mężczyzn kobiety w krajach zachodnich w końcu cieszą się równymi prawami. Nie tylko w biznesie, gdzie obecnie zajmują najwyższe stanowiska nawet w typowo męskich zawodach, ale także w pozostałych sferach życia. Niewielu ludzi odważyłoby się krytykować taki stan rzeczy, a z pewnością większość powiedziałaby: najwyższy czas!

Sposób, w jaki wielkie pionierki ruchów na rzecz emancypacji kobiet odniosły sukces, jest istotną wskazówką do odpowiedzi na pytanie: dlaczego kobiety palą?

Sufrażystki odważyły się sprzeciwić obowiązującym zasadom. Nie chciały posłusznie przyjąć powszechnej organizacji świata i społeczeństwa. Przedstawiły niepodważalne argumenty, dla których powinny odrzucić stereotypowe role kobiece. Były panie, które w duszy popierały swoje „siostry-aktywistki”, ale bały się iść w ich ślady. Jednak znacznie więcej było tych kobiet, które zaakceptowały nową sytuację bez żadnych pytań.

To dziwne, ale często zdarza się, że rozumiemy nasze życiowe pomyłki dopiero wtedy, gdy zaczynamy zadawać pytania. Jeżeli nigdy nie zadajesz żadnych pytań, nic nie podważasz, to przyjmujesz, że sytuacja musi być taka, jaka jest.

Pranie mózgu może kształtować niemal każdą sferę naszego życia. W niniejszej książce skupiłem się na dwóch dziedzinach poddawanych praniu mózgu. Są to:

1) palenie,

2) różnice między kobietami i mężczyznami.

Słownikowa definicja prania mózgu brzmi:

Spowodowanie radykalnej zmiany poglądów i przekonań.

Być może zastanawiasz się, jaki to ma związek z paleniem. Wszyscy wiemy, że palenie jest okropnym nałogiem, że niszczy nasze zdrowie i drogo nas kosztuje.

Obecnie sami palacze uważają, że palenie jest aspołeczne. Więc po co zmieniać swoje i tak negatywne poglądy na temat palenia, aby z nim zerwać? A może wierzysz, że jest jakaś magiczna sztuczka albo pigułka, dzięki której nie będziesz miała ochoty na papierosa? I pewnie właśnie zastanawiasz się, w jaki sposób przeczytanie książki pomoże ci zerwać z nałogiem. Pozwól, że ci wytłumaczę:

Jaki jest twój cel? To oczywiste, chcesz zgasić swojego ostatniego papierosa i nigdy więcej nie czuć ochoty na palenie.

Z pewnością znasz wielu byłych palaczy, którzy uwolnili się z nikotynowej pułapki. Ale czy nie było tak, że większość z nich miała za sobą także nieudane próby zerwania z nałogiem? Czy nie było tak, że nadwyrężali swoją silną wolę, szukali wsparcia w tabletkach, plastrach i gumach antynikotynowych? I czy nie było tak, że przez wiele dni, a może nawet miesięcy albo lat cierpieli katusze i czuli przygnębienie? Ilu z nich okazjonalnie prosiło cię o papierosa? Wielu byłych palaczy twierdzi, że cieszą się, że pokonali nałóg. Jednak przyznają, że spożywanie posiłków i spotkania towarzyskie nie sprawiają im tak dużej przyjemności jak wtedy, kiedy palili. Albo, że gdy dzwoni telefon, odruchowo sięgają po papierosa.

Czy właśnie tego chcesz dla siebie?

Na chwilę zapomnij o podjęciu wyzwania definitywnego rzucenia palenia. Najpierw spróbuj odpowiedzieć na to bardzo ważne pytanie: co różni palacza od osoby niepalącej?

Odpowiedź wydaje się być oczywista: jedno z nich pali, a drugie nie. Fakt. Ale czy rzeczywiście jest to aż tak proste? Nikt nie zmusza cię do palenia. Więc czy palacz pali, bo naprawdę tego chce? Otóż nie. Przecież sama wiesz, że zdarza ci się zapalić nie dlatego, że odczuwasz taką potrzebę, tylko dlatego, że masz taki nawyk. Wiele osób, które pali do 20 papierosów dziennie, przyznaje, że zaledwie 2 z nich palą z prawdziwą przyjemnością. Pozostałe palą z nawyku. No tak. Ale jeśli to prawda, oznaczałoby to, że bez problemów powinniśmy umieć ograniczyć palenie. Na przykład moglibyśmy schować papierosy do szuflady i zamknąć ją na klucz. To praktyczne utrudnienie sprawiłoby, że sięgając po klucz, zapytalibyśmy siebie: czy naprawdę chcę zapalić, czy to tylko taki odruch? Gdyby palenie wynikało jedynie z nawyku, nie byłoby prawdziwego pragnienia zapalenia.

Prosty podstęp pozwoliłby palaczowi 20 papierosów dziennie ograniczyć palenie do zaledwie 2 papierosów na dobę bez większych wyrzeczeń. Jeśli już stosowałaś ten lub podobny sposób, to wiesz, że jest on skuteczny na krótką metę. Mniej więcej do momentu gdy załamie się twoja silna wola.

Czy kiedykolwiek prosiłaś swoich najbliższych, żeby trzymali papierosy z dala od ciebie? Tylko ty wiesz, jak daleko możesz się posunąć, żeby odzyskać swój „skarb”. I nic się wtedy nie liczy. Także twoja wcześniejsza prośba, żeby ignorować twoje ewentualne błagania o zwrócenie papierosów, gdy dopadnie cię chwila słabości... Nawet jeśli twój strażnik papierosów trwał w postanowieniu, że nigdy przenigdy nie ustąpi, ulega ci, gdy dajesz popis paniki, pomysłowości i determinacji w odbiciu tytoniowego zakładnika. Bo przecież musisz zapalić NATYCHMIAST!

Natura wyposażyła kobiety w instynkt macierzyński. Mimo to, znane są historie matek, które porzucają lub pozostawiają dzieci bez opieki, podczas gdy one same oddają się świetnej zabawie, albo wyjeżdżają za granicę. Gardzimy takimi kobietami za ich brak odpowiedzialności. Ale jeśli jesteś absolutnie szczera wobec siebie, czy nie przyznasz, że zdarzyło ci się wymknąć z domu „na chwilkę”, np. gdy twoje dzieciaki spały, a ty postanowiłaś w międzyczasie pojechać na stację benzynową po papierosy? Czy nigdy nie zdarzyło ci się zostawić dzieci w samochodzie, przy włączonym silniku, podczas gdy ty wyskoczyłaś do sklepu za rogiem?

Znam przypadek pewnej kobiety, która tuż po porodzie poprosiła pielęgniarkę o popilnowanie jej nowonarodzonego dziecka, podczas gdy ona pójdzie kupić sobie paczkę papierosów. Przeładowana obowiązkami pielęgniarka odmówiła. Wspomnę, że była niepaląca. Jej komentarze — „przecież pani nie musi palić właśnie teraz”, „palenie szkodzi zdrowiu pani i pani dziecka”, „przecież przeżyła pani czternastogodzinny poród bez papierosów” — wywołały poczucie winy u młodej matki. Ale wcale nie zmieniły jej postanowienia. Kobieta poszła po papierosy pomimo komentarzy pielęgniarki, pomimo głośnej sprawy porwania noworodka ze szpitala, którą z pewnością znała z mediów. Zostawiła niemowlę bez opieki i poszła po swój zakup. Gdy wróciła do pokoju, okazało się, że dziecko zniknęło. Jej pełen przerażenia krzyk było słychać w całym szpitalu. Na szczęście okazało się, że dziecko było w dobrych rękach. Inna pielęgniarka przeniosła niemowlę do innej sali. Tylko sobie wyobraź, co czuła młoda matka przez te kilka minut, zanim upewniła się, że jej dziecku nic się nie stało.

Powyższego przykładu używam, żeby pokazać jaką moc i jakie skutki ma pranie mózgu. Bywa, że palące kobiety w ciąży są krytykowane przez ich palące przyjaciółki, które nie potrafią zrozumieć, jak można palić, gdy spodziewa się dziecka. A potem same zachodzą w ciążę i same nie są w stanie zrezygnować z papierosów. Tak samo trudno uwierzyć, że sytuacja opisana powyżej, mogłaby się wydarzyć wzorowej matce. Zanim potępisz tę młodą kobietę, bądź szczera wobec siebie. Czy nigdy nie zdarzyło ci się przejechać wielu kilometrów w poszukiwaniu całodobowego sklepu tylko dlatego, że skończyły ci się papierosy? Czy nigdy nie doznałaś uczucia paniki, jakie pojawia się gdy zdajesz sobie sprawę, że paczka jest już prawie pusta, albo w najgorszym przypadku: jest już pusta? Oczywiście, dobrze wiesz, o czym mówię.

Jeżeli rzeczywiście mogłabyś odstawić papierosy tak po prostu, jak często zarzekają się palacze, to dlaczego czytasz tę książkę? Czytasz ją tylko z jednego jedynego powodu. Jest nim

STRACH

Nie martw się. To też jedyny powód, dlaczego palacze nie mogą zerwać z nałogiem. Kobieta z przykładu powyżej nie ryzykowała zdrowia i życia swojego dziecka, żeby sobie z przyjemnością powdychać rakotwórcze substancje. Zrobiła to ze strachu, bo zabrakło jej papierosów.

Wyobraź sobie heroinistę, kiedy zabraknie mu heroiny. Wyobraź sobie jego strach, panikę, konwulsje. A potem wyobraź sobie ulgę, jakiej doświadcza, kiedy może wreszcie wstrzyknąć narkotyk w swoją zmaltretowaną żyłę. Czy naprawdę sądzisz, że robienie sobie zastrzyków sprawia narkomanom przyjemność? Osoby wolne od uzależnień narkotykowych nie potrafią pojąć, jaką przyjemność może sprawiać zażywanie narkotyku w ten sposób. Osoby niepalące nie potrafią sobie wyobrazić, że przyjemne jest wdychanie śmiercionośnego dymu. Ty też się nad tym zastanawiałaś, zanim wpadłaś w nikotynową pułapkę. Mój mózg też był wyprany.

Kiedyś wierzyłem, że narkomani wkłuwają się w swoje żyły po to, by doświadczyć niesamowitych halucynacji. A prawda jest taka, że wstrzykują sobie narkotyk, żeby pozbyć się uczucia niepokoju, poirytowania oraz poczucia utraty bezpieczeństwa towarzyszącego im, gdy poziom narkotyku w ich ciałach obniża się.

Jednym z wielu błędnych twierdzeń o uzależnieniach narkotykowych jest przekonanie, że narkomani cierpią z powodu fizycznych objawów odstawienia tylko wtedy, kiedy próbują uwolnić się od narkotyku. W rzeczywistości narkomani odczuwają je już po pierwszej zażytej dawce, kiedy narkotyk opuszcza ich organizm. Jedynym powodem wzięcia kolejnej działki jest chęć pozbycia się uczucia pustki i niepokoju, wywołanych poprzednią dawką narkotyku.

Ludzie, którzy nie są uzależnieni od heroiny, nie mają takich napadów paniki i strachu. Podobnie jest z paleniem. Osoby niepalące nie potrafią sobie wyobrazić, jak można wdychać ten okropny dym. Jak można wydawać na to majątek? Jak można ryzykować okropne choroby tylko po to, żeby przez chwilę poczuć dym papierosowy w płucach? I jak można ryzykować życie własnego dziecka — tak jak młoda matka z przykładu? Jest to nie tylko oburzające, ale także zupełnie niezrozumiałe dla niepalących. Jako osoba kiedyś uzależniona od nikotyny, uważam zachowanie tej kobiety za niewybaczalne. Jednak współczuję jej, bo wiem, co nią kierowało. Założenie sobie na głowę plastikowej torby nie należy do najprzyjemniejszych doznań na świecie, nawet jeśli wiesz, że możesz się jej pozbyć, kiedy tylko zechcesz. Ale jeśli ktoś inny, nawet jeśli to ktoś, kto cię kocha, zakłada ci tę torbę na głowę, to jest to prawdziwy koszmar. Zwłaszcza, jeśli ten ktoś wierzy, że robi to dla twojego dobra.

Zastanówmy się teraz przez chwilę, co wynika z tego, o czym pisałem do tej pory. Poprosiłem cię o zdefiniowanie różnic między palaczem i osobą niepalącą. Najprostsza, i oczywiście prawidłowa, odpowiedź to: palacze palą, a niepalący nie. Ponieważ jest to aż tak oczywiste, to zniekształca nasze postrzeganie palenia i sprawia, że podchodzimy do problemu od niewłaściwej strony. Rozwiązujemy sytuację postanowieniem, że już nigdy nie będziemy palić. Na tym etapie, takie stwierdzenie może ci się wydawać słuszne. Pozwól, że za pomocą przykładów wytłumaczę ci, dlaczego nie jest.

Na twoim dachu brakuje jednej dachówki. Za każdym razem po deszczu twój dywan w salonie zdobi mokra plama. Jak rozwiążesz ten problem? Jest kilka możliwości. Możesz zwinąć dywan, możesz trzymać wiadro w miejscu powstawania kałuży, tak, żeby przy najbliższym deszczu woda wpadała do wiadra, możesz nawet podjąć decyzję bardziej drastyczną i wyprowadzić się. Żadna z tych decyzji nie pomoże ci rozwiązać problemu. Najrozsądniejszym i najbardziej opłacalnym sposobem, będzie usunięcie źródła problemu, czyli uzupełnienie brakującej dachówki.

Podobną zasadę — ignorowanie istoty sprawy i ukrytych przyczyn — skłonni jesteśmy stosować w podejściu do innych problemów w naszym życiu. Jeśli w oponie twojego samochodu lub roweru uszło powietrze, to na pewno ją napompujesz, mając nadzieję, że to załatwi sprawę. Jeśli za kilka dni z opony znów zejdzie powietrze, a ty jesteś optymistą albo wolisz iść na łatwiznę, podobnie jak ja, prawdopodobnie znowu ją napompujesz. To samo zrobisz następnym razem i następnym. Ale, nieważne jak leniwi i naiwni jesteśmy, już za drugim razem wiemy, że problemem jest przebita opona i jedynym skutecznym rozwiązaniem jest jej naprawa, a nie nieustanne pompowanie.

Prawdziwą różnicą między palaczem i niepalącym nie jest to, że palacz pali, a niepalący nie. Zapalenie papierosa to tylko czynność będąca skutkiem prawdziwego problemu. Nadzieja, że uda się rzucić palenie decyzją o nie sięgnięciu już nigdy po papierosa, jest równoznaczna z trzymaniem w salonie wiadra, gdy pada deszcz, zamiast wstawienia brakującej dachówki. Jest to równoznaczne z nieustannym pompowaniem opony, gdy wiesz, że jest w niej dziura.

Prawdziwą różnicą między palaczem i niepalącym jest to, że palacz odczuwa potrzebę albo pragnienie, żeby zapalić, a niepalący nie. To jest istota problemu: odpowiednik brakującej dachówki albo przebitej opony. Po prostu przyjmij do wiadomości ten niezaprzeczalny fakt: nikt poza nami samymi nie zmusza nas do zapalenia papierosa. Nawet gdy inni próbują poruszyć niebo i ziemię, żeby nas od tego powstrzymać, znajdujemy sposób, żeby się wywinąć. Przyjmij do wiadomości także inny niezaprzeczalny fakt: nawet kiedy próbujemy ograniczyć palenie czy odstawić palenie całkowicie, jedyną trudnością, jaką napotykamy, jest głos w naszej głowie, który mówi: „ale ja chcę papierosa!” Gdyby to nie była prawda, wyjście z nałogu byłoby dziecinnie proste. Może trudno ci w to uwierzyć, ale rzucenie palenia jest łatwe dla każdego palacza, również dla ciebie, pod warunkiem, że wiesz jak się do tego zabrać.

Tak więc, aby rzucić palenie musimy rozwiązać problem u źródła: musimy usunąć potrzebę i chęć zapalenia. Nie tylko na kilka godzin, dni, miesięcy czy lat, ale na stałe. Nawet ekspertom trudno jest sobie wyobrazić, że można rzucić palenie, nie używając przy tym nawet odrobiny silnej woli. Ale pomyśl przez chwilę — gdybyś nigdy nie miała już poczuć potrzeby czy pragnienia zapalenia, to do czego miałaby ci być potrzebna silna wola?

Może myślisz sobie: „Wszystko to ładnie, pięknie i nie sposób kwestionować to, co mówisz. Rzeczywiście, przyznaję — nikt poza mną samą nie zmusza mnie do palenia. Na pewno jest to skutkiem jakiegoś autodestrukcyjnego procesu, zachodzącego we mnie. Ale w jaki sposób książka miałaby pomóc mi się tych skłonności pozbyć?”.

EUREKA! Trafiłaś w sedno. Tak, jak w przypadku brakującej dachówki czy przebitej opony łatwo jest dostrzec źródło problemu i najlepsze jego rozwiązanie, tak i w przypadku palenia widzimy wyraźnie, że jedynym możliwym rozwiązaniem jest pozbycie się pragnienia zapalenia — raz na zawsze. Łatwo powiedzieć. Ale jak to zrobić?

Musimy pójść krok dalej. Zanim uwolnimy się od pragnienia czy potrzeby zapalenia, musimy zrozumieć, skąd się to bierze. W końcu się z tym nie rodzimy. Ludzie przeżyli setki tysięcy lat bez palenia. Nikt chyba nie sądzi, że w umyślnym wdychaniu rakotwórczego dymu jest coś naturalnego? Faktem jest, że nikt z nas nie odczuwał potrzeby palenia, zanim zapalił pierwszego papierosa. Jeśli należysz do tych nieszczęśników, którzy wpadli w tę pułapkę na tyle wcześnie, że nie pamiętają już, jak to jest nie odczuwać potrzeby palenia, nie martw się — gdybyś miała wtedy poczucie, że czegoś ci brakuje, na pewno byś to pamiętała!

Wcześniej podałem definicję prania mózgu jako:

Spowodowanie radykalnej zmiany poglądów i przekonań.

Od urodzenia jesteśmy bombardowani tzw. „faktami”. W przypadku palenia wmawia nam się, że palenie nas odpręża, pomaga się skoncentrować, łagodzi stres i zabija nudę. Słyszymy też, że palenie to okropny, odrażający nawyk, który robi z nas niewolników, rujnuje nasze zdrowie i finanse. Że jesteśmy głupi, bo wpadliśmy w jego sidła. Jak na ironię, ci którzy zazwyczaj prawią nam takie kazania, np. nasi rodzice, często mówią to z papierosem w zębach. Oczywiście wierzymy im. Ale, niezależnie od tego, jak straszne są skutki palenia, które pragną nam uświadomić — my nie jesteśmy głupi. Widzimy, że mama sięga po paczkę za każdym razem, kiedy jest spięta, i że ojciec nie odbierze telefonu, póki nie zapali papierosa. Tyle razy mówili: „zwariuję, jeśli nie zapalę”, „wyjdźmy stąd, muszę zapalić!”. A gdy rzucają palenie, puszczają im nerwy i są gotowi „zabić za papierosa”.

Na tym etapie nie ma jeszcze mowy o praniu mózgu. Nasze poglądy i przekonania nie ulegają nagłej zmianie, tylko podlegają procesowi formowania. Oczywiście, bombardowanie informacjami — zarówno za, jak i przeciw paleniu — nie ma na nas żadnego wpływu. Na początku nie stajemy po żadnej stronie. Za słuszne przyjmujemy obie wersje. Ale ponieważ — zanim się uzależnimy — nie odczuwamy ani potrzeby ani pragnienia palenia, sytuacje towarzyskie nas cieszą i radzimy sobie ze stresem bez konieczności zapalenia, jesteśmy w tej szczęśliwej sytuacji, że nie mamy nic do zyskania, ale za to dużo do stracenia.

Nie ma, i nie było, na świecie takiego palacza — ba! nie ma takiego alkoholika, ani narkomana — który z góry zakładałby, czy przypuszczał, że kiedykolwiek się uzależni. Gdyby naprawdę sądzili, że jest to możliwe, nigdy nie zdecydowaliby się na pierwszą dawkę. Wmawiamy sobie, że nas to nie wciągnie — przecież pierwszy papieros smakuje okropnie.

Dopiero kiedy wpadamy w pułapkę, pranie mózgu zaczyna działać. Innymi słowy, przed pierwszym zapalonym papierosem uważamy palenie za ohydne, niezdrowe i kosztowne. Smak pierwszego papierosa nie tylko potwierdza to wyobrażenie, ale obala też mit, że palenie jest przyjemnością. Mimo to, w bardzo krótkim czasie zaczynamy zmieniać zdanie. Nagle palenie zaczyna być nie tylko przyjemne, ale też odprężające i dodające odwagi i pewności siebie. Wkrótce papierosy stają się dla nas niezbędne, nie możemy się bez nich obyć. Bez względu na to, jak szybko przebiega ten proces, jesteśmy nieświadomi, że w nas zachodzi. Ale nie można zaprzeczyć, że nasze odczucia się zmieniły.

Dla optymisty butelka jest w połowie pełna. Pesymista zobaczy butelkę w połowie pustą. Kto ma rację?

CZY BUTELKA JEST W POŁOWIE PEŁNA, CZY W POŁOWIE PUSTA?

2. Czy butelka jest w połowie pełna, czy w połowie pusta?

Jeśli szklanka jest wypełniona dokładnie w 50 procentach, zarówno optymista jak i pesymista mają rację. Obaj odbierają ten sam fakt w inny sposób. Każdy ma prawo do swojej opinii, ale w tej książce nie będziemy zajmować się opiniami, tylko faktami. Jeśli szklanka jest wypełniona nieco poniżej lub powyżej połowy, wówczas zarówno optymista jak i pesymista mają zniekształconą percepcję prawdziwej sytuacji. Na pytanie „Jak Allen Carr pomógł ci przestać?” niektórzy byli palacze korzystający z usług z naszych klinik, odpowiedzą „Wmówił mi, że nie muszę więcej palić”.

Taka odpowiedź wywołuje u mnie konsternację. Sugeruje, że stosuję jakieś sekciarskie taktyki, których celem jest kontrolowanie umysłów wyznawców, a co bardziej jeszcze niepokojące, że ktoś z łatwością będzie mógł odwrócić ten proces i przekonać palacza, że znowu musi palić.

Ćwiczenie relaksacyjne jest częścią naszych sesji i nasi klienci wychodzą od nas przekonani, że już nie chcą palić. Ale gdy ktoś, palący czy nie, pyta ich, co wydarzyło się podczas sesji, większość nie jest w stanie tego wyjaśnić i kończy się niezbyt wyczerpującą odpowiedzią, typu: „Nie wiem dlaczego, ale to działa”.

Chcę cię zapewnić, że nie mam nic wspólnego z mistycyzmem i żadnymi czarami. Mogę sobie tylko wyobrazić, jak wspaniale czuł się Ali Baba, gdy wymawiając osławione „sezamie otwórz się”, dostał się do wielkiego skarbu.

Nie trzeba szukać wsparcia w mistycyzmie lub czarach, żeby wywarzać już otwarte drzwi. Zamiast czarować, lepiej znaleźć klucz do zamka.

Ja zajmuję się tylko faktami. Podkreślam: nigdy nie używam technik prania mózgu. Metoda, którą stworzyłem, ma zgoła inne założenia i podstawy.

Na potrzeby tej książki, musimy od nowa stworzyć definicję prania mózgu.

Pranie mózgu to:

Skuteczne nakłonienie kogoś do przyjęcia pewnych faktów i przekonań, gdy w rzeczywistości są one nieprawdziwe.

Wobec tego przeciwieństwem prania mózgu będzie:

Eliminacja skutków prania mózgu, w celu uświadomienia komuś, jaki jest stan rzeczywisty.

Wiem, co myślisz: O nie, nie będzie mi chyba teraz opowiadał, że palenie jest okropne, że jest ohydnym nawykiem, szkodliwym dla mojego zdrowia i że rujnuje moje finanse?

Zapewniam cię, że to nie jest taktyka godna mojej metody. Przecież już wiesz, że palenie jest szkodliwe i sama świadomość tego powoduje u ciebie strach i niepokój. Co robią palacze gdy są zestresowani? Dokładnie! Sięgają po papierosa!

Społeczeństwo postrzega palaczy jako ludzi nierozumnych, o słabej woli, traktuje ich jak społecznych wyrzutków. Wielu palaczy myśli o sobie dokładnie to samo. W końcu nad wszystkim innym masz w życiu kontrolę — poza paleniem. Dlatego przyjmujesz do wiadomości, że jesteś słaba.

To też jest część prania mózgu. W rzeczywistości masz tak samo dużo, albo nawet więcej, silnej woli jak każdy inny człowiek, palący czy niepalący. Tylko że w tym momencie używasz swojej silnej woli w zły sposób.

Może być ci trudno zaakceptować i uwierzyć w niektóre rzeczy, o których piszę. Niekiedy będziesz miała ochotę odłożyć tę książkę. Proszę, nie rób tego. Na stronach mojej książki nie znajdziesz strasznych opowieści. Przeciwnie, mam dla ciebie tylko dobre wiadomości. Chociaż istotnie, całą tę sytuację można porównać do odwiecznego dylematu „Co było pierwsze? Jajko czy kura?” Najważniejszym czynnikiem powstrzymującym palacza przed rzuceniem palenia jest strach. Strach ten jest prawdziwy i może przyjąć różne formy. To strach, że aby osiągnąć sukces najpierw będziemy musieli przejść przez niewiadomo jak długi okres przygnębienia i cierpień. Strach, że nie mamy wystarczająco dużo silnej woli, aby nam się udało. Strach przed porażką. Jak na ironię, największym strachem palaczy jest strach, że jednak się uda: strach, że posiłki albo spotkania towarzyskie nigdy nie będą nas już cieszyły tak, jak do tej pory. Przecież obserwowałaś swoich znajomych rzucających palenie, wiesz przez co przeszli. Kto chciałby się dobrowolnie skazywać na taki koszmar? Jest strach, że bez papierosa nie będziesz w stanie odebrać telefonu, albo radzić sobie ze stresem. Strach, że jeśli rzeczywiście uda nam się rzucić, będziemy po prostu byłymi palaczami, do końca swoich dni użalającymi się nad sobą, ponieważ nie wolno im już zapalić.

Te lęki odczuwasz naprawdę. Jeżeli rzucałaś palenie metodą silnej woli, tak jak ja wielokrotnie tego próbowałem, to wiesz, że czułaś się nie tak, jakbyś rezygnowała z palenia, ale tak, jakbyś wyrzekała się życia. Miałaś wyrzec się swojego mechanizmu obronnego, swojego wsparcia. Na tym etapie po prostu zaakceptuj obecność tych lęków w swoim życiu. Przyznajmy też, że podjęcie próby rzucenia palenia wymaga prawdziwej odwagi. Fakt, że odczuwasz lęki, oznacza jedynie, że udało ci się przeskoczyć tę pierwszą przeszkodę. Wszystkie lęki są efektem prania mózgu, więc można je łatwo wymazać z twojej świadomości, zanim jeszcze spróbujesz rzucić.

Wszyscy palacze przejawiają w pewnym sensie zachowania schizofreniczne. Z jednej strony jest obawa: to mnie zabija, kosztuje majątek i kontroluje moje życie. Z drugiej strony: to sprawia mi przyjemność, papieros to mój przyjaciel, to moje wsparcie. Bądźmy szczerzy, nie chodzi o to, że lubimy palić — przypomnij sobie tę kobietę ze szpitala. Chodzi raczej o to, że bez papierosa nie potrafimy cieszyć się życiem, ani sobie z nim radzić. Palenie, podobnie jak inne uzależnienia, to wojna strachów: z jednej strony strach przed tym, co robi z tobą narkotyk, z drugiej strach, że bez niego nie będziesz umiała cieszyć się życiem i radzić sobie w trudnych sytuacjach. Pamiętaj, że osoby niepalące nie odczuwają takich lęków.

Jednym z podstępnych elementów pułapki nikotynowej jest zaszczepienie w tobie lęku przed przyszłością: „OK, może dostanę raka płuc, ale, z drugiej strony, może też nic mi się nie stanie”. Jednak w momencie gdy robisz pierwszy krok do rzucenia palenia, sama utwierdzasz się w przekonaniu, że rzucając palenie skazujesz się na traumę, przygnębienie, porażkę — już dzisiaj. Naturalną tendencją jest odsuwanie złego na później, nadzieja, że będę miała szczęście i uda się uniknąć najgorszego, i że „przecież równie dobrze mogę wpaść pod autobus” albo „może zdarzy się cud i pewnego dnia obudzę się wolna i nigdy już nie zapragnę papierosa”. Słyszeliście pewnie, jak ja, o palaczach, którym się to przydarzyło. Przez 30 lat modliłem się, żeby i mnie to spotkało. Ale wbijcie sobie do głowy: ta podstępna pułapka pomyślana jest w taki sposób, żebyśmy tkwili w niej w nieskończoność, a im bardziej ten nałóg nas niszczy, tym bardziej czujemy się od niego uzależnieni.

Niewielkiej grupie palaczy przytrafia się taki poranek, kiedy budzą się i nagle uświadamiają sobie, że już nie odczuwają ochoty na papierosa. Zabrnęli w swój nałóg tak mocno, że już nie są w stanie wmawiać sobie, że palenie sprawia im jakąkolwiek przyjemność albo daje wsparcie. Smutne jest to, że ogromna większość palaczy, którym przytrafił się taki poranek, zerwała z nałogiem za późno. Proszę, nie pozwól, by spotkało to także ciebie.

Przez całe nasze życie palacza obiecujemy sobie, że rzucimy palenie. Oczywiście, że rzucimy. Jutro. Zawsze rzucamy od jutra. Ja miałem to szczęście, że udało mi się wyrwać, zanim mi się coś przytrafiło. Mogę sobie tylko próbować wyobrazić, jak bym się czuł, gdybym zrobił to za późno.

Gdybym zachorował na raka płuc, jestem pewien, że natychmiast całe pranie mózgu jakiemu mnie poddawano przez lata, wymazałbym ze świadomości. Obwiniałbym się:

Ty głupku, ty idioto! Urodziłeś się zdrowy. Jak mogłeś być tak niewdzięczny albo tak głupi, że trułeś siebie nikotyną całe życie? Jak mogłeś być takim egoistą, że nie obchodziło cię, ile cierpień i bólu zadałeś swoim najbliższym? Myślisz, że jesteś racjonalnym, inteligentnym człowiekiem. Więc jak mogłeś być tak głupi i słaby, żeby wpędzić się w takie tarapaty?

Nie próbuję apelować do twojego zdrowego rozsądku. Po prostu chciałem sobie wyobrazić, jak mógłbym się czuć w takim momencie. Chodzi o to, że żaden palacz nie miewa takich myśli, dopóki nie zachoruje. Chcę ci uświadomić, jak bardzo podstępna jest nikotynowa pułapka. Już o tym mówiłem: chodzi o odwieczny dylemat „Co było pierwsze? Jajko czy kura?”. Na szczęście wszelkie lęki są wynikiem prania mózgu. Więc możesz się ich pozbyć, zanim skończysz czytać tę książkę. Bądź gotowa na zmiany.

Zapewne zdarzą się momenty, kiedy postanowisz odłożyć książkę, nie kończąc jej. Albo może będziesz ją czytała bardzo, bardzo wolno, znajdując zawsze coś ważniejszego do zrobienia. W końcu posprzątanie domu, nakarmienie dzieci, kontynuowanie kariery nie poczeka, prawda?

Życie jest grą. W naszej grze stawką jest szczęśliwe życie i umiejętność radzenia sobie z problemami. Nigdy nie możemy być absolutnie pewni, czy nasze działanie okaże się najtrafniejszą inwestycją, czy spowoduje najboleśniejsze straty. A jak często zdarza ci się podejmować decyzję, na skutek której nie masz kompletnie nic do stracenia, a za to wszystko do zyskania? Właśnie teraz jesteś w tej szczęśliwej sytuacji. Myślisz, że przesadzam? Wcale nie. Chcę, żebyś mi obiecała, a co ważniejsze, żebyś obiecała sobie, że przeczytasz tę książkę do końca. Pamiętaj, że nikotynowa pułapka skonstruowana jest w taki sposób, żebyś tkwiła w niej przez całe życie. Nie daj się jej wodzić za nos. Przeczytaj książkę, bo:

NIE MASZ KOMPLETNIE NIC DO STRACENIA!

Jeśli chcesz, pal dalej. Szczerze mówiąc, poczujesz się lepiej. Zamiast się obwiniać, przynajmniej będziesz mogła powiedzieć swoim najbliższym: „Trudno, próbowałam, starałam się jak tylko mogłam. Przeczytałam książkę od deski do deski i wciąż nie mogę rzucić palenia”. Jeśli zrobisz wszystko, o co cię proszę, albo o co proszą cię inni i wciąż nie zerwiesz z nałogiem, to przynajmniej z czystym sumieniem będziesz mogła dalej palić. Zapamiętaj sobie: nie masz nic do stracenia. Więc nie ma się czym zadręczać. Obiecuję, że mam dla ciebie tylko dobre wiadomości. Nie musisz nawet rzucać palenia, ani go ograniczać, póki nie skończysz czytać. Wręcz przeciwnie. Może to brzmi jak głupia rada, ale jeżeli jeszcze nie wypaliłaś swojego ostatniego papierosa, to będzie ci łatwiej jeśli nie będziesz od razu rzucała palenia, ani go ograniczała. Tylko nie wykorzystuj tego, żeby czytać jedną linijkę dziennie. A jeśli już wypaliłaś papierosa, który ma być tym ostatnim, przeczytaj książkę jak najszybciej.

Gdy mówię o paleniu, to mam na myśli palenie wszelkiego rodzaju produktów nikotynowych: papierosy, ale także fajki, cygara, skręty, jak również przyjmowanie nikotyny we wszystkich postaciach: wąchanie tabaki, żucie gum nikotynowych, plastry i spreje do nosa.

Nie masz nic do stracenia, a możesz zyskać tak wiele dzięki metodzie „Easyway”. I wierz mi, nie chodzi tu tylko o zaoszczędzenie pieniędzy i pozbycie się swetrów śmierdzących dymem papierosowym. Wśród komplementów jakie słyszę od tych, którzy rzucili palenie dzięki mojej metodzie, pojawiają się:

Dziękuję za przywrócenie mi życia.

lub

Moje życie zaczęło się, gdy rzuciłem palenie.

Dostaję podobne listy zarówno od wieloletnich palaczy, takich jakim byłem ja, jak i od młodych ludzi, od kobiet i mężczyzn.

Będąc niewolnikami nikotyny, jesteśmy świadomi ryzyka, jakie ponosimy, paląc. Podobnie jak wy, miałem za sobą wiele nieudanych prób zerwania z nałogiem i coraz trudniej było mi sobie wmawiać, że kiedyś mi się to uda, dopóki się w końcu nie udało. Czekałem, miałem nadzieję, ale zdążyłem się już pogodzić z myślą, że palenie kiedyś mnie zabije. Jak na ironię, wcale mi to nie przeszkadzało. Upadłem tak nisko, że nie bałem się śmierci, bo wcale nie wydawała mi się najgorszym wyjściem. Oczywiście nie przychodziło mi do głowy — z tobą będzie tak samo — że to palenie doprowadziło mnie do takiego stanu. Jasne, zauważyłem, że brakuje mi tchu, ale brak energii i notoryczne zmęczenie przypisywałem starzeniu się i temu, że zawsze próbuję zajmować się wieloma sprawami jednocześnie. Nigdy też nie przyszło mi do głowy, jak fatalny wpływ ma palenie na moją psychikę. Przeciwnie.

Sądziłem, że papierosy dodają mi odwagi i pewności siebie. Znasz to przecież, cappuccino bez papierosa, to tak jakbyś siedziała w kawiarni całkiem naga. A już próba przełamywania lodów na imprezie — bez papierosa — wykluczone. Byłem przekonany, że bez papierosa nigdy nie będę w stanie się skoncentrować. Jak miałabyś, bez przerwy na papieroska, poradzić sobie z całym tym szaleństwem wokół? Naprawdę, ta paczka papierosów była nie tylko moim najlepszym przyjacielem, ale była moją siłą. Bez niej czułem się słaby, bezradny, niezdolny cieszyć się czymkolwiek.

Gdy w końcu przejrzysz na oczy, zrozumiesz, że obudziłaś się z prawdziwego koszmaru. Udało mi się wydostać z tego biało-czarnego świata strachu i przygnębienia. Trafiłem do świata kolorowego, gdzie świeci słońce, gdzie odzyskałem kontrolę nad swoim życiem, energię do życia i pewność siebie. Przez ponad 30 lat zdążyłem zapomnieć, jak to jest zwyczajnie cieszyć życiem. Jak większość palaczy, dałem się wciągnąć w nikotynową pułapkę, jeszcze gdy byłem nastolatkiem. Utratę radości, jaką kiedyś czerpałem z życia, wiązałem ze starzeniem się i obowiązkami, jakie mi przybywały wraz z osiągnięciem dorosłości. Gdy przestałem palić, spodziewałem się, że będę zdrowszy i zamożniejszy. Myślałem, że to największe zyski z rzucenia palenia. Byłem zaskoczony, gdy odkryłem, że jest ich o wiele więcej:

1. W miejsce pogardy pojawił się szacunek dla samego siebie.

2. W miejsce uczucia niepokoju — wiara i pewność siebie niczym nie ograniczona.

3. Zniknął ten straszny czarny cień, który powiększał się niezależnie od moich wysiłków, żeby go nie dostrzegać. Wszyscy uzależnieni od narkotyków doświadczają tego stanu już po drugiej dawce. Od tej pory, całe nasze życie świadomie lub podświadomie okłamujemy siebie. Najpierw wmawiamy sobie, że nigdy się nie uzależnimy.

Kiedy już do nas dotrze, że jesteśmy w pułapce, obiecujemy sobie, że z tym skończymy. Ale nie dzisiaj. Jutro. Zawsze mówimy sobie — jutro. Później wytłumaczę, dlaczego to jutro nigdy nie przychodzi. 4. Odzyskałem wolność. Tak bardzo staramy się oprzeć presji, jaką wywiera na nas społeczeństwo, próbując nakłonić nas do rzucenia palenia, że nie przychodzi nam do głowy, że palenie wcale nie sprawia nam przyjemności. W istocie uznajemy to twierdzenie za coś oczywistego i już. Dlatego sądzimy, że większość papierosów, które wypalamy, to tylko efekt przyzwyczajenia. Wielu palaczy przyzna, że najbardziej smakuje im papieros zapalony po jedzeniu. Dlaczego papieros wyciągnięty z paczki, w której jest wiele takich samych papierosów, miałby smakować lepiej? Nie może smakować inaczej. Nie ma żadnej różnicy w jego składzie. Nie chodzi o to, że palacze odczuwają wyjątkową przyjemność, zapalając po posiłku. Chodzi o to, że w tej skądinąd przyjemnej sytuacji czują się nieszczęśliwi, kiedy nie wolno im zapalić. Życie osoby niepalącej nie jest zdominowane przez takie myślenie. Cóż to za szczególna przyjemność? W tych rzadkich momentach, kiedy zdarzy nam się uczciwie zobaczyć, czym jest palenie, żałujemy, że w ogóle kiedykolwiek zaczęliśmy palić. Papierosy stają się dla nas cenne tylko wtedy, kiedy nie wolno nam palić. Czy znasz jakiekolwiek inne zajęcie, poza uzależnieniem od narkotyków, którym rządzi podobny mechanizm? Kiedy nie możesz palić, pragniesz zrobić to ponad wszystko. A kiedy możesz — chciałabyś nie musieć tego robić.

Ostateczna suma korzyści wynikających z rzucenia palenia znacznie przewyższa wszystko, o czym do tej pory mówiliśmy. Zanim rzuciłem palenie, co rano budziłem się zmęczony i ospały — pomimo 10 godzin snu. Zmuszałem się do wyjścia z łóżka, aby stawić czoła wyzwaniom dnia. Teraz mam siedemdziesiąt lat, a budzę się wypoczęty, pełen energii i chęci do życia. Właśnie to mają na myśli ludzie, mówiąc:

Moje życie zaczęło się, kiedy rzuciłem palenie.

Dostałem wyjątkowo inspirujący list od pewnej młodej damy, Debbie Sekula’y:

Śmiałam się z siebie, z tego jak bardzo chcę rzucić palenie i że jestem tak bardzo zdeterminowana, że przyszło mi nawet do głowy, że jakaś książka mogłaby mi pomóc. Wydało mi się to żałosne i nielogiczne. To nie miało żadnego sensu. Zawiodły przecież naukowe metody, dlaczego więc miałaby mi pomóc książka?

Jak w wielu innych dziedzinach życia, również kiedy rzucamy palenie, szukamy rady tak zwanych „ekspertów”, aby się upewnić, że jesteśmy na dobrej drodze. Jednak w świecie uzależnionych od nikotyny wszystko, co zdaje nam się, że wiemy o pułapce i o sposobach wydostania się z niej, zwykle okazuje się czymś zupełnie odwrotnym, sprzecznym z rzeczywistością.

Dziwne? Ta książka sprawi, że na zawsze zmienisz swój sposób postrzegania papierosów, nie tylko na chwilę, kiedy skończysz ją czytać, ale już do końca życia. Najbardziej ekscytujące jest to, że aby się uwolnić, wystarczy ci proste narzędzie — kilka informacji. Wiedza to potęga: bez niej czujesz, że jesteś na straconej pozycji; z nią — czujesz się jak zwycięzca. Słowa Debbi świetnie to obrazują:

Gdy to odkryłam, na mojej twarzy zagościł uśmiech, który nie znika... Po przeczytaniu ostatniej strony twojej książki w tamto niedzielne popołudnie, wiedziałam, że już nigdy nie zapalę. Wiedziałam, że zostałam wyleczona, raz na zawsze.

To było takie niezwykłe uczucie. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale jestem pewna, że wiesz o jakie uczucie mi chodzi...

To już mój drugi tydzień. Wciąż jestem tak samo szczęśliwa i podekscytowana, jak w dniu gdy przeczytałam twoją książkę, a może nawet bardziej! Doświadczam nowego świata zapachów, smaków, energii!! Nie mogę uwierzyć, jak cudownie się czuję!

Moje życie jest obecnie jednym wielkim cudem. Wszystko jest takie nowe i fantastyczne. Otworzyłeś przede mną drzwi, przeszłam przez nie i nie wiem, jak mam ci dziękować.

Piszesz o olśnieniu, które może nadejść w ciągu trzech tygodni. U mnie pojawiło się w kilka sekund. Ja już nawet nie myślę o paleniu.

Kończąc mój list, chciałam ci z całego serca podziękować.

Mam nadzieję, że będę miała kiedyś szansę podziękować ci osobiście. Zanim to się stanie: DZIĘKUJĘ ZA TO, ŻE NAUCZYŁEŚ MNIE, JAK ŻYĆ.

Wyrazy szacunku i serdecznej sympatii dla Ciebie i Twojej kochającej rodziny.

Debbie Sekula

Straciłem rachubę, ile podobnych listów otrzymałem przez te wszystkie lata. Pamiętasz, jak porównałem swoje rozstanie z nałogiem do cudu?

Gdy stał się cud, to było jak obudzenie się z powracającego koszmaru.

W swoim liście Debbie pisze: „Moje życie teraz to prawdziwy cud”. Innym często pojawiającym się w listach wyrażeniem jest: „to było jak magia”. A zatem:

CUD CZY MAGIA?

3. Cud czy magia?

Nie był to ani cud, ani magia. Choć tak mi się wtedy zdawało. Ponad dwadzieścia lat później, wciąż zdarza mi się tak o tym myśleć. Byłem nałogowym palaczem przez ponad trzydzieści lat. Palenie nie sprawiało mi przyjemności, ale nie byłem w stanie funkcjonować bez papierosów. Mam na koncie niezliczone próby zerwania z nałogiem. Raz udało mi się wytrwać nawet pół roku. Ale nigdy nie czułem się niepalący.

Kiedyś nawet sądziłem — z pewnością z wami jest podobnie, że istnieją różne typy palaczy. Byli więc palacze popalający towarzysko, trochę na pokaz, tacy, którzy tylko udają, że palą. Wykonują wszystkie niezbędne ruchy, imitujące palenie, ale widać, że nie sprawia im to żadnej przyjemności. Nawet nie wyglądają jak prawdziwi palacze. Pragną się czuć częścią grupy i dlatego palą tylko podczas okazji towarzyskich. Widać, że czują się niezręcznie, nigdy się nie zaciągają, zapominają o strzepnięciu popiołu i zawsze palą tzw. „cudzesy”, zazwyczaj twoje.

Był też typ, któremu zazdrości każdy nałogowy palacz: palacz okazjonalny. Ten, który zdaje się czerpać autentyczną przyjemność z każdego wypalanego papierosa, zaciąga się głęboko, i nie kaszle przy tym, ma typowe odruchy palacza i zawsze pasuje do grupy. A mimo to, choć brzmi to nieprawdopodobnie, zdaje się odczuwać potrzebę czy pragnienie zaledwie pięciu papierosów dziennie!