Pozytywna dyscyplina dla zapracowanych i przemęczonych rodziców - Jane Nelsen, Kristina Bill, Joy Marchese - ebook

Pozytywna dyscyplina dla zapracowanych i przemęczonych rodziców ebook

Jane Nelsen, Kristina Bill, Joy Marchese

4,3

Opis

Jak harmonijnie łączyć życie osobiste, rodzinne i zawodowe oraz osiągać trwały dobrostan - autorstwa Jane Nelsen, Kristiny Bill, Joy’a Marchese’a to niezwykle konkretny poradnik Pozytywnej Dyscypliny, który dostarcza rodzicom narzędzi, aby mogli być skutecznymi towarzyszami swoich dzieci i jednocześnie nie musieli składać na ołtarzu rodzicielstwa własnego dobrostanu oraz istotnych życiowych celów.

 

Ta książka pomoże Ci osiągnąć balans między pozornie sprzecznymi obszarami, czyli rozwojem zawodowym a zarządzaniem domem i głębokimi relacjami z dziećmi.

W związku z narastającą presją, by osiągać perfekcję w obszarze rodzicielskim i życiu zawodowym, łatwo nam doświadczać silnego stresu, braku satysfakcji, a nawet pogrążyć się we frustracji.

 

Korzystając z koncepcji Pozytywnej Dyscypliny, możesz:

       w pełni wykorzystać dostępny Ci czas, energię oraz relacje,

       zobaczyć głębsze przyczyny nieodpowiedniego zachowania dzieci,

       uniknąć postawy autorytarnej lub odwrotnie – nadmiernej pobłażliwości w codziennych relacjach ze swoimi pociechami.

Nieprzyjemne poczucie winy oraz niemocy zastąpisz uważnością, która pomoże Ci racjonalnie rozważać, co w danej chwili jest najlepsze dla Ciebie i Twojej rodziny.

Kluczem jest odpowiednie podejście i zmiana przekonań, aby poczuć większą pewność w rodzicielskiej oraz zawodowej roli, a to prawdopodobnie zachęci Twoje dzieci do samodzielności, wiary w swoje zasoby i współpracy.

Rodzice wyposażeni w skuteczne strategie komunikacyjne nareszcie mogą uwolnić się od poczucia winy, gdy zostawiają dziecko z opiekunką, ale również wtedy, gdy wyjdą wcześniej z pracy, by zdążyć na mecz z udziałem własnego dziecka.

 

„Jako mama małego dziecka, przedsiębiorca i osoba w nieustannym biegu znalazłam w książce kompletną strategię niezbędną do wychowania zdrowego i szczęśliwego dziecka oraz budowania atmosfery spokoju i zrozumienia w domu”.

Rachel Paige Goldstein, Agent of Change Events

 

 

„Każdy rodzic powinien przeczytać książkę Pozytywna dyscyplina dla zapracowanych i przemęczonych rodziców. To pozycja do bólu szczera, dzięki niej poczujesz, że nie jesteś osamotniony w rodzicielskich wyzwaniach. Dostarcza potrzebnych narzędzi do bycia skutecznym i bardziej pewnym siebie rodzicem”.

Lyss Stern, dyrektor Divamoms.com,
autorka bestsellerów, mama trójki dzieci

 

„Dziś, bardziej niż kiedykolwiek, ważne jest, by dorośli pomagali dzieciom budować wewnętrzny, pozytywny zestaw narzędzi, które wspierają samodyscyplinę, empatię oraz wzmacniają charakter. To praktyczny, pełen współczucia i oparty na badaniach poradnik dla tych rodziców, którzy chcą być blisko własnych dzieci i pomagać im radzić sobie z wyzwaniami życiowymi ze spokojem, opanowaniem i optymizmem”.

dr Catherine Steiner­Adair, autorka  The Big Disconnect:

Protecting Childhood and Family Relationships in the Digital Age

 

„Dla mnie – rozwijającego się stale nauczyciela, dyrektora szkoły i ojca bliźniaków – wskazówki autorów są aktualne i uniwersalne, głębokie i proste, inspirujące i pouczające. Znalazłem w rodzicielstwie miejsce na szacunek i uwagę dla siebie samego oraz dzieci. Odkrywam, że skuteczne rodzicielstwo polega raczej na byciu niż robieniu”.

 

Jed Lippard, E.D.

 

 

 

 

Spis treści

Wstęp

 

CZĘŚĆ I. CZYM JEST POZYTYWNA DYSCYPLINA?

Rozdział 1: Historia i podstawy naukowe

Rozdział 2: Model zachęcania

 

CZĘŚĆ II: ODPOWIEDZI NA FUNDAMENTALNE PYTANIA

Rozdział 3: Jak sobie radzić z poczuciem winy

Rozdział 4: Równowaga pomiędzy życiem osobistym i zawodowym

Rozdział 5: Dziecko pod opieką osób trzecich. Jak wybrać najlepiej?

 

CZĘŚĆ III: RODZICIELSTWO A ETAPY ROZWOJU DZIECKA

Rozdział 6: Dynamika pokoleniowa i wpływ technologii na rodzicielstwo

Rozdział 7: Skuteczne i nieskuteczne rodzicielstwo

Rozdział 8: Zrozumieć błędne strategie

Rozdział 9: Idealny rodzic i idealne dziecko nie istnieją

Rozdział 10: Jak pomagać dzieciom rozkwitać

 

CZĘŚĆ IV: PRACA NAD SOBĄ

Rozdział 11: Zrozumieć działanie mózgu

Rozdział 12: Odkrywanie swoich mocnych stron i wyzwań

Rozdział 13: Dobrostan

Rozdział 14: Twoje marzenia są ważne

 

CZĘŚĆ V: SZERSZE SPOJRZENIE

Rozdział 15: Wasze życie jako pary nie skończyło wraz z narodzinami dziecka Rozdział 16: Pozytywna Dyscyplina w życiu zawodowym

Rozdział 17: Samopoznanie

DODATEK 1: Usuwanie usterek

DODATEK 2: Tabela błędnych strategii

PODZIĘKOWANIA

O AUTORKACH

 

 

Słowa klucze

Pozytywna Dyscyplina

Balans w życiu rodzica

Coaching rodzicielski

Harmonia dom i praca

Dobrostan rodzica

Model zachęcania

Wybór opieki dla dziecka

Technologie i dzieci

Skuteczne rodzicielstwo

Błędne strategie zachowania

Jak pomagać dzieciom rozkwitać

Teoria mózgu

Pozytywna Dyscyplina w życiu zawodowym

Tabela Błędnych Strategii

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 491

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,3 (3 oceny)
2
0
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
kmbud

Nie oderwiesz się od lektury

Polecam
00

Popularność




Ty­tuł ory­gi­nału:Po­si­tive Di­sci­pline for To­day's Busy (and Over­whel­med) Pa­rent.How to Ba­lance Work, Pa­ren­ting & Self for La­sting Well-Be­ing
Co­py­ri­ght © 2018 by Jane Nel­sen, Kri­stina Bill, and Joy Mar­chese All ri­ghts re­se­rved. Co­py­ri­ght © for the Po­lish edi­tion 2022 by Wy­daw­nic­two PO­ZY­TYWNA DYS­CY­PLINA J.R. Ba­ra­now­scy s.c. Co­py­ri­ght © for the Po­lish trans­la­tion by Anna Cze­chow­ska, Do­rota Ja­ku­bow­ska-Ku­rzec, 2022
Wszel­kie prawa za­strze­żone. Książka ani żadna jej część nie może być prze­dru­ko­wy­wana ani w ża­den inny spo­sób re­pro­du­ko­wana lub od­czy­ty­wana w środ­kach ma­so­wego prze­kazu bez pi­sem­nej zgody PO­ZY­TYWNA DYS­CY­PLINA J.R. Ba­ra­now­scy s.c.
Au­torki do­ło­żyły wszel­kich sta­rań, by za­warte w tej książce in­for­ma­cje były kom­pletne i rze­telne. Nie biorą jed­nak od­po­wie­dzial­no­ści za szkody wy­ni­kłe z nich wy­ko­rzy­sta­nia.
Prze­kład:ANNA CZE­CHOW­SKA, DO­ROTA JA­KU­BOW­SKA-KU­RZEC
Re­dak­cja me­ry­to­ryczna:JO­ANNA BA­RA­NOW­SKA, ANNA CZE­CHOW­SKA, JO­ANNA GOC-MA­TY­SKIEL (rozdz. 5)
Re­dak­cja ję­zy­kowa i ko­rekta:ANNA KO­ŁO­DZIEJ­SKA
Ko­or­dy­na­cja pro­cesu wy­daw­ni­czego:ANNA KO­ŁO­DZIEJ­SKA
Ilu­stra­cje i pro­jekt okładki:BE­ATA KO­STUCH-WI­ŚNIEW­SKA
Skład i przy­go­to­wa­nie do druku:PA­WEŁ LU­BOŃ­SKI
Wy­da­nie I
ISBN 978-83-9598-965-0
Dys­try­bu­cja: www.ebo­ok­nijto.com.pl
Wy­daw­nic­two PO­ZY­TYWNA DYS­CY­PLINA s.c. J. R. Ba­ra­now­scy ul. św. U. Le­dó­chow­skiej 12 05-822 Mi­la­nó­wek
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Dla tych wszyst­kich ro­dzi­ców na ca­łym świe­cie, któ­rzy opo­wia­dają mi, jak bar­dzo Po­zy­tywna Dys­cy­plina zmie­niła ich ży­cie. Dzięki Wam moje serce wy­peł­nione jest wdzięcz­no­ścią.

(Jane Nel­sen)

Dla mo­jej pięk­nej có­reczki Chole Elo­ise Skye, która przy­szła na świat wraz z tą książką. Je­steś i za­wsze bę­dziesz moją naj­lep­szą na­uczy­cielką.

(Joy Mar­chese)

Dla Mat­thew, mi­ło­ści mo­jego ży­cia.

(Kri­stina Bill)

.

WSTĘP

PO­ZY­TYWNA DYS­CY­PLINA JEST DLA CIE­BIE CZY DLA TWO­JEGO DZIECKA?

Wbrew po­zo­rom nie jest to pod­chwy­tliwe py­ta­nie. Kiedy po­znasz od­po­wiedź, le­piej zro­zu­miesz za­ło­że­nia i na­rzę­dzia me­tody. Wpro­wa­dza­jąc je w ży­cie, bę­dziesz miał więk­sze szanse na suk­ces wy­cho­waw­czy. Jaka jest za­tem od­po­wiedź? Po­zy­tywna Dys­cy­plina jest za­równo dla cie­bie, jak i two­jego dziecka, ale przede wszyst­kim jest dla cie­bie.

Wielu ro­dzi­ców od­kryło tę prawdę sa­mo­dziel­nie. Nie je­ste­śmy w sta­nie zli­czyć, ile razy sły­sze­li­śmy: „My­śla­łem, że Po­zy­tywna Dys­cy­plina po­może mi zmie­nić moje dziecko i fak­tycz­nie tak się stało, lecz przede wszyst­kim zmie­niła mnie sa­mego. To po­dej­ście przy­nio­sło małą re­wo­lu­cję, bo uświa­do­mi­łem so­bie, że zmiana musi za­cząć się ode mnie. Dzięki nowo przy­swo­jo­nym umie­jęt­no­ściom mam wię­cej frajdy jako ro­dzic”.

Co to zna­czy, że Po­zy­tywna Dys­cy­plina jest przede wszyst­kim dla ro­dzica?

To po­dej­ście za­kłada, że ży­cie opiera się na:

• więzi i za­chę­cie, które wzmac­niają po­czu­cie przy­na­leż­no­ści oraz zna­cze­nia (główne po­trzeby czło­wieka we­dług Al­freda Ad­lera);

• za­an­ga­żo­wa­niu spo­łecz­nym po­le­ga­ją­cym na wno­sze­niu wkładu do ro­dziny, klasy, miej­sca pracy i wszel­kich in­nych spo­łecz­no­ści;

• roz­woju współ­czu­cia po­przez zro­zu­mie­nie prze­ko­nań sto­ją­cych za za­cho­wa­niem;

• życz­li­wym i sta­now­czym mo­ty­wo­wa­niu;

• roz­woju umie­jęt­no­ści za­równo u do­ro­słych jak i dzieci;

• sa­mo­re­gu­la­cji (ucze­niu się, jak kon­tro­lo­wać swoje za­cho­wa­nie);

• kon­cen­tra­cji na roz­wią­za­niach oraz ra­do­ści z wy­ko­rzy­sty­wa­nia błę­dów jako wspa­nia­łej oka­zji do na­uki.

Wszyst­kie na­rzę­dzia Po­zy­tyw­nej Dys­cy­pliny opie­rają się na tych za­ło­że­niach, ale można je sto­so­wać i z nich ko­rzy­stać na wiele róż­nych spo­so­bów. Tak na­prawdę Po­zy­tywna Dys­cy­plina bę­dzie da­wała owoce, kiedy zro­zu­miesz za­ło­że­nia sto­jące za każ­dym na­rzę­dziem i har­mo­nij­nie po­łą­czysz je ze swo­imi dzia­ła­niami. Wtedy do­piero za­ło­że­nia staną się czę­ścią two­jego ży­cia. Je­śli na­to­miast nie zro­zu­miesz i nie urze­czy­wist­nisz za­ło­żeń sto­ją­cych u pod­staw Po­zy­tyw­nej Dys­cy­pliny, na­rzę­dzia po­zo­staną tylko in­stru­men­tal­nymi tech­ni­kami – nie prze­ko­nasz do nich dzieci, za­brak­nie ci sza­cunku i sku­tecz­no­ści. Je­śli za­ło­że­nia nie staną się czę­ścią two­jego ży­cia, nie­mo­żesz my­śleć o prze­ka­za­niu ich dzie­ciom.

Je­śli na­to­miast za­ło­żysz, że Po­zy­tywna Dys­cy­plina jest przede wszyst­kim dla two­jego dziecka, to być może ule­gniesz po­ku­sie wy­ko­rzy­sty­wa­nia pro­po­no­wa­nych przez nią na­rzę­dzi do zmiany dziecka, lecz nie za­sto­su­jesz ich wo­bec sie­bie. Nie bę­dziesz do­brym przy­kła­dem dla swo­ich po­ciech, po­nie­waż nie bę­dziesz mo­de­lo­wać tego, czego chcesz ich na­uczyć i w efek­cie bę­dziesz za­sta­na­wiać się, dla­czego to, co ro­bisz, jest nie­sku­teczne. Je­śli tak wła­śnie się sta­nie, praw­do­po­dob­nie nie zro­zu­miesz wagi na­wią­zy­wa­nia re­la­cji przed na­pra­wia­niem sy­tu­acji. Wpad­niesz w pu­łapkę my­śle­nia, że dzieci po­winny „za­pła­cić” za to, co zro­biły w prze­szło­ści, nie bę­dziesz ce­nić so­bie błę­dów jako oka­zji do na­uki ani też nie bę­dziesz kon­cen­tro­wać się na roz­wią­za­niach. Być może po­dej­miesz próbę „prze­bra­nia” kar (które nie wy­stę­pują w Po­zy­tyw­nej Dys­cy­pli­nie!) za lo­giczne kon­se­kwen­cje, bę­dziesz wciąż ko­rzy­stać z na­gród i po­chwał, bo prze­cież dzieci je lu­bią i są sku­teczne, choć tylko na krótką metę. Ow­szem, cza­sem krót­ko­ter­mi­nowe roz­wią­za­nia wy­dają się je­dyną rze­czą, na którą nas stać, szcze­gól­nie gdy je­ste­śmy prze­pra­co­wani, prze­mę­czeni i mu­simy so­bie ra­dzić z na­ra­sta­ją­cym stre­sem, ale nie przy­no­szą po­żą­da­nych re­zul­ta­tów na dłuż­szą metę.

W tej książce przed­sta­wimy na­rzę­dzia Po­zy­tyw­nej Dys­cy­pliny (ma­jące uza­sad­nie­nie w neu­ro­bio­lo­gii), które wzmoc­nią cie­bie i dzieci, by­ście wspól­nie mo­gli do­ko­ny­wać mą­drzej­szych wy­bo­rów przy­no­szą­cych wszyst­kim dłu­go­fa­lowe ko­rzy­ści.

Za­tem po­szerzmy nieco per­spek­tywę i za­sta­nówmy się, co wpływa na zdol­ność do utrzy­my­wa­nia rów­no­wagi po­mię­dzy pracą, ro­dziną i dba­niem o sie­bie.

KUL­TURA, W KTÓ­REJ ŻY­JEMY

W ciągu ostat­nich kilku dzie­się­cio­leci dia­me­tral­nie zmie­nił się spo­sób funk­cjo­no­wa­nia ro­dziny, mię­dzy in­nymi dla­tego, że ko­biety za­częły wię­cej pra­co­wać poza do­mem, a męż­czyźni bar­dziej włą­czyli się w opiekę nad dziećmi. Z per­spek­tywy kul­tu­ro­wej to ogromna zmiana. Tra­dy­cyj­nie to ko­biety spę­dzały wię­cej (wła­ści­wie więk­szość) czasu w domu, zaj­mu­jąc się ogni­skiem do­mo­wym i wy­cho­wa­niem dzieci, a męż­czyźni pra­co­wali na utrzy­ma­nie ro­dziny. Po­nadto w po­bliżu zwy­kle znaj­do­wały się osoby z dal­szej ro­dziny, które w ra­zie po­trzeby mo­gły po­móc i uczest­ni­czyć w ży­ciu domu, co w obec­nych wa­run­kach by­to­wa­nia glo­bal­nych no­ma­dów ra­czej jest nie­moż­liwe.

Te zmiany miały ogromny wpływ na ro­dzi­ciel­stwo i wy­bór za­wodu. Więk­szość dzi­siej­szych ro­dzi­ców musi ra­dzić so­bie z obo­wiąz­kami za­wo­do­wymi i ro­dzi­ciel­skimi, sta­wia­jąc na szali swój psy­cho­lo­giczny i bio­lo­giczny do­bro­stan. Wielu uważa, że musi ide­al­nie wy­paść w każ­dej roli. Po­nie­waż jest to zu­peł­nie nie­wy­ko­nalne, po­ja­wia się u nich dłu­go­trwały stres lub wy­czer­pa­nie, nie­kiedy też de­pre­sja. Zna­le­zie­nie spo­sobu na za­rzą­dza­nie wszyst­kimi aspek­tami ży­cia jest nie­zbędne, by móc osią­gnąć ogólny do­bro­stan. Można wy­róż­nić trzy główne współ­cze­sne źró­dła ro­dzi­ciel­skich stre­so­rów:

• Brak czasu – nie­koń­cząca się li­sta wy­ma­gań oraz obo­wiąz­ków cią­żą­cych na ro­dzi­cach i dzie­ciach. Czas po­świę­cany na re­ali­za­cję ich wszyst­kich można by prze­zna­czyć na by­cie z dziećmi, ro­dziną lub na za­dba­nie o sie­bie.

• Zwięk­sza­jąca się ry­wa­li­za­cja – pre­sja, by być naj­lep­szym (nie­malże ide­al­nym) na polu edu­ka­cyj­nym i za­wo­do­wym, osią­gnąć mak­si­mum roz­woju oso­bi­stego i jesz­cze być per­fek­cyj­nym ro­dzi­cem i part­ne­rem.

• Sprzeczne po­rady – ogromna do­stęp­ność wielu, czę­sto sprzecz­nych źró­deł in­for­ma­cji dla ro­dzi­ców, któ­rym za­leży na tym, by ich dzieci stały się szczę­śli­wymi do­ro­słymi w przy­szło­ści i wio­dły pełne zna­cze­nia ży­cie.

Skąd bie­rze się ta ze­wnętrzna pre­sja? Jak mo­żemy so­bie z nią po­ra­dzić, by po­móc so­bie i na­szym ro­dzi­nom?

Za­cznijmy od przyj­rze­nia się obec­nej sy­tu­acji. Kra­jo­braz pra­cu­ją­cego ro­dzica, szcze­gól­nie ko­biet, pod­lega nie­ustan­nym zmia­nom. W 2011 r. w Sta­nach Zjed­no­czo­nych na­stą­piła pewna zna­cząca zmiana i liczba pra­cu­ją­cych ko­biet prze­kro­czyła liczbę męż­czyzn. Po­dob­nie rzecz się miała w Eu­ro­pie. Co­raz więk­sza liczba pra­cu­ją­cych ko­biet nie jest wy­łącz­nie fe­no­me­nem Za­chodu. Na przy­kład Chiny cha­rak­te­ry­zuje duży od­se­tek pra­cu­ją­cych mam: czyn­nych za­wo­dowo jest tam po­nad 72% ma­tek po­mię­dzy 25. a 34. ro­kiem ży­cia, które mają małe dzieci. Ogó­łem pra­cuje tam 64% wszyst­kich ko­biet. W trzy­po­ko­le­nio­wych ro­dzi­nach, ży­ją­cych pod jed­nym da­chem, tak cha­rak­te­ry­stycz­nych dla kul­tury Wschodu, źró­dłem zwięk­szo­nego stresu są różne kon­cep­cje do­ty­czące wy­cho­wa­nia dzieci i roli ko­biety. Po­dej­ścia ro­dzi­ców i dziad­ków są zu­peł­nie inne.

Ko­lej­nym wy­raź­nym tren­dem jest wzrost liczby ela­stycz­nych form za­trud­nie­nia oraz sa­mo­za­trud­nie­nia. Od lat sie­dem­dzie­sią­tych XX w. po­pu­lar­ność tej formy za­trud­nie­nia wzro­sła dwu­krot­nie (obec­nie w Wiel­kiej Bry­ta­nii jest na po­zio­mie 16% i jest jedną z po­pu­lar­niej­szych form za­trud­nie­nia na ofe­ro­wa­nych obec­nie sta­no­wi­skach pracy). To nie przy­pa­dek. Wiele ko­biet w spo­sób ge­nialny łą­czy pracę za­wo­dową z re­ali­za­cją swo­ich aspi­ra­cji oraz z pra­gnie­niem po­sia­da­nia dzieci. Jed­nak są rów­nież ko­biety, które wpa­dają w pu­łapkę prze­ko­na­nia, że bez żad­nej po­mocy są w sta­nie po­łą­czyć dwa pełne etaty – za­wo­dowy i mat­czyny. Ko­biety, które de­cy­dują się łą­czyć pracę zdalną z opieką nad dziećmi, po­nie­waż nie stać ich na wy­sła­nie dzieci do pla­có­wek opie­kuń­czo­wy­cho­waw­czych albo po pro­stu nie chcą tego ro­bić, są w szcze­gól­nie trud­nym po­ło­że­niu.

Im wię­cej ko­biet pra­cuje, tym wię­cej męż­czyzn ak­tyw­nie włą­cza się w wy­cho­wa­nie dzieci, a co za tym idzie – rów­nież oj­co­wie za­czy­nają po­trze­bo­wać więk­szej ela­stycz­no­ści na polu za­wo­do­wym. Wy­daje się, że obec­nie, gdy co­raz wię­cej ko­biet (i męż­czyzn) za­czyna pra­co­wać na wła­sny ra­chu­nek, do­łą­cza do sieci za­wo­do­wych lub in­nych grup in­ter­ne­to­wych zwią­za­nych z daną branżą, pra­cuje zdal­nie i wy­ko­rzy­stuje urlopy wy­po­czyn­kowe, by cie­szyć się ży­ciem i ro­dziną, za­ło­że­nie, że mu­simy wy­bie­rać mię­dzy dziećmi a ka­rierą, prze­cho­dzi do la­musa. Kształ­tuje się nowe po­ko­le­nie ro­dzi­ców, zwane mi­le­nial­sami, któ­rzy kwe­stio­nują prze­sta­rzałe ha­sło „je­den za­wód na całe ży­cie” i kon­cen­tru­jąc się na oso­bi­stym speł­nie­niu, pra­cują w wielu miej­scach jed­no­cze­śnie oraz łą­czą pa­sje, hobby i pracę za­wo­dową. Współ­cze­sna tech­no­lo­gia wspiera nas w znaj­dy­wa­niu co­raz now­szych, bar­dziej za­ska­ku­ją­cych spo­so­bów i miejsc wy­ko­ny­wa­nia pracy.

A mimo to wciąż przy­cho­dzi nam mie­rzyć się z wy­zwa­niami. Więk­sza ela­stycz­ność go­dzin pracy jest moż­liwa za cenę mniej­szej sta­bil­no­ści za­wo­do­wej, a co za tym idzie, niż­szego po­czu­cia bez­pie­czeń­stwa. Od ko­biet i męż­czyzn, któ­rzy są pra­cu­ją­cymi ro­dzi­cami, wy­maga się co­raz wię­cej, kła­dąc szcze­gólny na­cisk na pracę i wy­soki po­ziom wy­ni­ków, co prze­kłada się na ogólny nie­po­kój i pod­wyż­szony po­ziom stresu. Żon­glo­wa­nie nie­raz wy­klu­cza­ją­cymi się prio­ry­te­tami do­mo­wo­za­wo­do­wymi bez ob­ni­ża­nia stan­dar­dów w żad­nej z tych dzie­dzin jest ogrom­nym ob­cią­że­niem i wy­zwa­niem dla du­żej grupy osób. Ba­da­nia po­ka­zują, że mimo zwięk­sza­ją­cej się za­wo­do­wej ela­stycz­no­ści, wielu war­to­ścio­wych pra­cow­ni­ków (głów­nie ko­biet) opusz­cza ry­nek pracy, po­nie­waż nie jest w sta­nie utrzy­mać rów­no­wagi po­mię­dzy obo­wiąz­kami za­wo­do­wymi i ro­dzin­nymi. Koszty ta­kiej sy­tu­acji dla pra­co­daw­ców i spo­łe­czeń­stwa są nie­zwy­kle wy­so­kie, po­nie­waż pod­stawą zdro­wego i nie­ustan­nego roz­woju or­ga­ni­za­cji jest róż­no­rod­ność. Stąd w ciągu ostat­nich pię­ciu lat można było do­strzec wy­raźne za­in­te­re­so­wa­nie pra­co­daw­ców in­we­sto­wa­niem – choć nie na dużą skalę – w pro­jekty i ini­cja­tywy wspie­ra­jące rów­no­wagę po­mię­dzy ży­ciem oso­bi­stym i za­wo­do­wym.

Tak wy­gląda wła­śnie śro­do­wi­sko, w któ­rym przy­szło nam współ­cze­śnie żyć i pra­co­wać. Skąd mamy wie­dzieć, jak za­rzą­dzać wszyst­kimi tymi ob­sza­rami i ja­kich na­rzę­dzi uży­wać w domu i pracy, by da­wać so­bie, na­szym ro­dzi­nom oraz współ­pra­cow­ni­kom szansę na roz­wój, suk­ces i do­bro­stan? Na po­czą­tek po­trze­bu­jemy się przyj­rzeć wła­snym uczu­ciom wo­bec oso­bi­stych wy­bo­rów ży­cio­wych oraz wy­pra­co­wać re­alne i moż­liwe do re­ali­za­cji spo­soby za­rzą­dza­nia po­szcze­gól­nymi ob­sza­rami, które skła­dają się na na­szą rze­czy­wi­stość.

Ro­dzi­ciel­ski dy­le­mat

Wielu ro­dzi­ców prze­śla­duje py­ta­nie: „Czy moja nie­obec­ność w domu zwią­zana z wy­ko­ny­wa­niem przeze mnie pracy za­wo­do­wej ne­ga­tyw­nie wpływa lub wpły­nie na moje dzieci?”. Nie ma jed­nej wła­ści­wej od­po­wie­dzi na to py­ta­nie. Wiele za­leży od two­jego po­dej­ścia do wła­snych wy­bo­rów: czy masz z tego po­wodu po­czu­cie winy, czy ra­czej to­wa­rzy­szy ci pew­ność i spo­kój.

Ro­dzi­ciel­skie prze­ko­na­nia oraz pły­nące z nich za­cho­wa­nia mają ogromny wpływ na dzieci. Nie­szczę­śliwi ro­dzice to nie­szczę­śliwe dzieci. Dzieci przej­mują ro­dzi­ciel­skie na­pię­cie oraz emo­cje, prze­twa­rzają je i ma­ni­fe­stują na wiele róż­nych spo­so­bów, które do­ro­śli na­zy­wają nie­od­po­wied­nim za­cho­wa­niem, ta­kich jak np.: ma­ru­dze­nie, sprze­ciw, hi­ste­ria albo nie­skry­wany bunt. Zbyt wielu ro­dzi­ców od­ma­wia przy­ję­cia na sie­bie czę­ści od­po­wie­dzial­no­ści za za­cho­wa­nia wła­snych dzieci – głów­nie dla­tego, że nie ro­zu­mieją dy­na­miki re­la­cji ro­dzic–dziecko. Je­śli ro­dzic uważa, że re­ali­zo­wa­nie się w pracy, po­dą­ża­nie za za­wo­do­wymi ce­lami, a tym sa­mym nie­obec­ność w ży­ciu dzieci, spra­wia, że one cier­pią, praw­do­po­dob­nie bę­dzie do­świad­czał po­czu­cia winy. Spo­wo­duje ono ogromne na­pię­cie wy­ni­ka­jące z po­dej­mo­wa­nych (czę­sto nie­uda­nych) prób zre­kom­pen­so­wa­nia dziecku swo­jej nie­obec­no­ści. Wtedy być może wy­bie­rze nie­efek­tywne stra­te­gie ro­dzi­ciel­skie, ta­kie jak: ro­bie­nie za dużo, roz­piesz­cza­nie, ra­to­wa­nie dziecka oraz od­bie­ra­nie mu szansy wy­ka­za­nia się, ogra­ni­cza­jąc mu moż­li­wo­ści wno­sze­nia wkładu i roz­wią­zy­wa­nia wła­snych pro­ble­mów. Cza­sem taki stan rze­czy okre­śla się ter­mi­nem „me­cha­ni­zmu winy”. Pro­wa­dzi on do po­czu­cia ogól­nego nie­szczę­ścia i nie­za­do­wo­le­nia. Ro­dzice, któ­rzy funk­cjo­nują w ten spo­sób i mają nie­wspie­ra­jące prze­ko­na­nia do­ty­czące wła­snej roli w ży­ciu dziecka, spo­wo­dują, że rów­nież ono bę­dzie cier­piało! Z dru­giej strony, je­śli ro­dzic ma we­wnętrzny spo­kój w związku z pod­jętą de­cy­zją do­ty­czącą pracy za­wo­do­wej i za­rob­ko­wej, a jego re­la­cje z dziećmi są po­zba­wione po­czu­cia winy, wzra­sta szansa na to, że bę­dzie dzia­łał z po­ziomu od­czu­wa­nego szczę­ścia i wy­bie­rał bar­dziej kon­struk­tywne me­tody ro­dzi­ciel­skie. Dzieci ta­kich ro­dzi­ców do­świad­czają pły­ną­cego od ro­dzi­ców za­do­wo­le­nia i ko­rzy­stają z ich po­zy­tyw­nego na­sta­wie­nia.

Jako spo­łe­czeń­stwo róż­nimy się w swo­ich prze­ko­na­niach na te­mat pra­cu­ją­cych ro­dzi­ców, a zwłasz­cza re­ali­zu­ją­cych się za­wo­dowo ma­tek. Skąd się biorą ta­kie prze­ko­na­nia? Po­wszech­nie uważa się, że je­dy­nym czyn­ni­kiem wa­run­ku­ją­cym suk­ces lub po­rażkę dziecka w przy­szło­ści jest to, czy jedno z jego ro­dzi­ców nie pra­co­wało i w pełni po­świę­cało się do­mowi. Na świe­cie jest mnó­stwo peł­no­eta­to­wych mam (i ta­tów), któ­rzy czują się przy­gnę­bieni, osa­mot­nieni, a tym sa­mym nie an­ga­żują się w pełni w re­la­cję z dziećmi. Peł­no­eta­towi ro­dzice czę­sto nad­mier­nie chro­nią swoje dzieci, dają im wszystko, czego się do­ma­gają, oraz utrud­niają im sta­wa­nie się zdol­nymi i za­rad­nymi oso­bami w przy­szło­ści. Oczy­wi­ście ist­nieją też ro­dzice, któ­rzy pla­sują się gdzieś po­środku tego spek­trum i po­tra­fią na­wią­zy­wać zdrowe re­la­cje oraz wspie­rać dzieci w sa­mo­dziel­no­ści. Cho­dzi o to, że sam fakt by­cia ro­dzi­cem po­zo­sta­ją­cym w domu nie jest toż­samy z po­sia­da­niem świet­nych umie­jęt­no­ści ro­dzi­ciel­skich.

To samo od­nosi się do pra­cu­ją­cych ro­dzi­ców. Nie­któ­rzy mie­rzą się z po­czu­ciem winy, od­czu­wają silny stres i zmę­cze­nie, które po­zba­wiają ich ener­gii po­trzeb­nej do in­te­rak­cji z dziećmi. To po­wo­duje, że się­gają po tak zwane re­ak­tywne stra­te­gie ro­dzi­ciel­skie: krzyk, karę, roz­piesz­cza­nie. Są rów­nież tacy, któ­rzy wie­dzą, jak po­go­dzić ży­cie za­wo­dowe i ro­dzinne i cie­szą się z to­wa­rzy­stwa dzieci na­wet po dłu­gim dniu pracy. An­ga­żują dzieci w two­rze­nie do­mo­wych ry­tu­ałów i roz­wią­zy­wa­nie pro­ble­mów. Gdy po­tra­fią usta­na­wiać zdrowe prio­ry­tety, zwy­kle udaje się im zna­leźć czas, by dbać o to, co ważne, i po­ma­gają dzie­ciom ra­dzić so­bie z roz­cza­ro­wa­niem w trud­niej­szych sy­tu­acjach. Po­strze­gają ro­dzinę oraz pracę jako ko­rzystne part­ner­stwo, a nie kon­flikt in­te­re­sów i ro­zu­mieją, że jedno wpływa na dru­gie. Za­do­wo­leni pra­cu­jący ro­dzice nie tylko do­świad­czają więk­szego po­czu­cia szczę­ścia w ro­dzi­nie i sensu w re­la­cjach z dziećmi, cha­rak­te­ry­zuje ich też niż­szy po­ziom lęku i nie­za­do­wo­le­nia, dzięki czemu ła­twiej an­ga­żują się w pracę, a przez to są bar­dziej sku­teczni i wy­dajni w ob­sza­rze za­wo­do­wym.

Do­bra wia­do­mość jest taka, że dą­że­nie do per­fek­cji nie jest ko­nieczne, je­śli tylko mamy usta­lone prio­ry­tety oraz po­słu­gu­jemy się sku­tecz­nymi me­to­dami wy­cho­waw­czymi. W by­ciu do­brym ro­dzi­cem po­maga też umie­jęt­ność wy­ba­cza­nia so­bie, po­nie­waż je­ste­śmy tylko ludźmi i po pro­stu po­peł­niamy błędy. Liczne ba­da­nia po­ka­zują, że róż­no­rod­ność sprzyja lep­szemu funk­cjo­no­wa­niu za­równo dzieci jak i ro­dzi­ców. To ozna­cza, że dziecko roz­wija się le­piej, im wię­cej osób jest za­an­ga­żo­wa­nych w opiekę nad nim: mama, tata, ro­dzeń­stwo, opie­kunka, dziad­ko­wie, na­uczy­ciele itp. Za­sta­nów się za­tem, czy na­dal chcesz wie­rzyć w prze­sta­rzałe prze­ko­na­nie, iż je­den nie­pra­cu­jący ro­dzic, który po­święca się w stu pro­cen­tach do­mowi i dzie­ciom, to je­dyne naj­lep­sze roz­wią­za­nie. Może się oka­zać, że kiedy zre­wi­du­jesz swoje my­śle­nie, sta­niesz się ro­dzi­cem spo­koj­niej­szym i pew­niej­szym w swo­ich dzia­ła­niach.

Roz­wój kom­pe­ten­cji ży­cio­wych i przy­wód­czych za­czyna się w domu ro­dzin­nym

Więk­szość ro­dzi­ców na co dzień żon­gluje wie­loma ro­lami i obo­wiąz­kami. Im le­piej im to wy­cho­dzi, tym wię­cej czasu i ener­gii mają na za­dba­nie o swój roz­wój i do­bro­stan, po­ma­ga­nie in­nym oraz wno­sze­nie wkładu w bliż­sze i dal­sze spo­łecz­no­ści. Warto zdać so­bie sprawę, że umie­jęt­no­ści przy­wód­cze i ko­mu­ni­ka­cyjne roz­wi­jane i wy­ko­rzy­sty­wane w pracy są rów­nie po­trzebne w domu. Za­tem to, czego uczymy się w jed­nym miej­scu, mo­żemy wy­ko­rzy­stać w dru­gim: dom staje się za­so­bem dla pracy, a praca dla domu.

Dzieci uczą się po­przez ob­ser­wa­cję i na­śla­do­wa­nie. Ja­kie za­cho­wa­nia, kon­struk­tywne i de­struk­tywne, mo­de­lu­jesz swoim dzie­ciom, bę­dąc pra­cu­ją­cym ro­dzi­cem? Wy­zwa­niem mogą być na przy­kład twoje re­ak­cje na stres. Na­sze za­cho­wa­nie może „mó­wić”, że wy­da­rze­nia ze­wnętrzne są waż­niej­sze od ro­dziny albo że „ro­bie­nie” jest waż­niej­sze niż „by­cie”. Bez wąt­pie­nia warto po­chy­lić się nad tym te­ma­tem, a stra­te­gie i na­rzę­dzia po­dane w tej książce na pewno w tym po­mogą.

Re­ali­zu­jąc sie­bie na ni­wie za­wo­do­wej, po­ka­zu­jesz dzie­ciom, że ma­rze­nia i pra­gnie­nia się li­czą, że warto jest po­ma­gać in­nym i mieć wkład w bu­do­wa­nie wielu spo­łecz­no­ści i jed­no­cze­śnie się roz­wi­jać. Miejmy na­dzieję, że znaj­dzie się też prze­strzeń na po­ka­zy­wa­nie, jak sku­tecz­nie za­rzą­dzać wła­snymi fi­nan­sami.

Dzieci mogą się na­uczyć od swo­ich pra­cu­ją­cych ro­dzi­ców od­por­no­ści psy­chicz­nej, roz­wią­zy­wa­nia pro­ble­mów oraz au­to­mo­ty­wa­cji. I nie ma tu zna­cze­nia ro­dzaj wy­ko­ny­wa­nej pracy. Mo­żesz pi­sać blog i pra­co­wać z domu albo co­dzien­nie mel­do­wać się w biu­rze. Wy­mie­nione wcze­śniej ce­chy nie­zmien­nie po­ja­wiają się rów­nież w ba­da­niach nad przy­wódz­twem i są wskaź­ni­kami in­te­li­gen­cji emo­cjo­nal­nej. Obec­nie in­te­li­gen­cję spo­łecz­no­emo­cjo­nalną trak­tuje się jako lep­szy wskaź­nik suk­cesu niż wy­soki po­ziom IQ czy na­wet osią­gnię­cia na polu na­uko­wym[1]. Ob­ser­wu­jąc co­raz bar­dziej za­ciętą ry­wa­li­za­cję cha­rak­te­ry­zu­jącą na­sze spo­łe­czeń­stwo, ro­dzice na­dal wie­rzą w edu­ka­cję jako pewny bi­let do świe­tla­nej przy­szło­ści swo­ich dzieci. Wy­zwa­niem jest dla nich ucze­nie „mięk­kich” kom­pe­ten­cji, ta­kich jak prze­ży­wa­nie wła­snych błę­dów jako oka­zji do na­uki, kon­cen­tro­wa­nie się na roz­wią­za­niach oraz roz­wi­ja­nie po­czu­cia kom­pe­ten­cji i zna­cze­nia po­przez wno­sze­nie wkładu w domu, szkole i lo­kal­nych spo­łecz­no­ściach. Wła­sne ży­cie za­wo­dowe w po­łą­cze­niu ze wspól­nym cza­sem z dziec­kiem może być świetną oka­zją dla ro­dzi­ców, by uczyć dzieci waż­nych i po­trzeb­nych umie­jęt­no­ści.

Bez względu na to, czy je­ste­śmy ak­tywni za­wo­dowo, praw­do­po­dob­nie na­sze dzieci w przy­szło­ści będą pra­co­wać i mie­rzyć się z wy­mo­gami rynku i spo­so­bami pracy od­mien­nymi od współ­cze­snych. We­dług ra­portu przy­go­to­wa­nego w 2013 r. przez ame­ry­kań­ski De­par­ta­ment Pracy do­tych­czas nie po­wstało jesz­cze około 65% sta­no­wisk pracy dla obec­nych dzieci w wieku szkol­nym[2]. W jaki spo­sób mo­żemy przy­go­to­wać je do ży­cia w tak szybko zmie­nia­ją­cym się świe­cie? Po­dą­ża­jąc za sta­rymi kon­cep­cjami oraz pod­trzy­mu­jąc sta­tus quo, czy ra­czej ucząc je, jak pod­da­wać w wąt­pli­wość to, co nie działa, uczyć się oraz być cie­ka­wym i od­waż­nym? Wspie­ra­nie dzieci w bu­do­wa­niu pew­no­ści sie­bie oraz by­ciu otwar­tym na świat i róż­no­ra­kie do­świad­cze­nia jest praw­do­po­dob­nie jed­nym z naj­waż­niej­szych da­rów, ja­kimi mo­żemy je ob­da­rzyć. Tego wła­śnie się uczą, ma­jąc szczę­śli­wych i speł­nio­nych ro­dzi­ców. To mamy rów­nież na my­śli, kiedy pi­szemy o przy­wódz­twie. Bę­dąc wier­nym so­bie i swoim war­to­ściom, po­ka­żesz dzie­ciom zdrowe po­dej­ście i dasz przy­kład praw­dzi­wego oso­bi­stego przy­wódz­twa.

Nikt nie po­wie­dział, że to bę­dzie ła­twe

Czy to jest ła­twe? Och, nie! Łą­cze­nie ro­dzi­ciel­stwa z pracą wy­maga umie­jęt­nego żon­glo­wa­nia nie­kiedy wy­klu­cza­ją­cymi się prio­ry­te­tami do­mo­wymi i za­wo­do­wymi, a do­dat­kowo jesz­cze dba­nia o sie­bie. To ozna­cza, że ro­dzic nie­ustan­nie do­ko­nuje wy­bo­rów mię­dzy tym, co ważne i mniej ważne w da­nym mo­men­cie. Wy­bór szkoły, przed­szkola i żłobka, ra­dze­nie so­bie z po­ja­wia­ją­cymi się po dro­dze trud­no­ściami (np. cho­roby) przy­spa­rza do­dat­ko­wego stresu. Na­wet je­śli wszyst­kie te sprawy znajdą swoje po­myślne roz­wią­za­nia, to co się dzieje, kiedy ro­dzice nie mogą uczest­ni­czyć w spe­cjal­nych wy­da­rze­niach z ży­cia dziecka?

Wy­cho­wy­wa­nie dzieci jest skom­pli­ko­wa­nym za­da­niem bez względu na sta­tus za­wo­dowy obojga ro­dzi­ców i ra­czej nie za­po­wiada się, że w naj­bliż­szej przy­szło­ści się to zmieni. Utrzy­ma­nie rów­no­wagi po­mię­dzy oso­bi­stymi i ro­dzin­nymi zo­bo­wią­za­niami jest jed­nym z naj­więk­szych wy­zwań sto­ją­cych przed ro­dzi­cami i nie ma tu zna­cze­nia, czy je­steś z dziećmi na pe­łen etat w domu lub czy pra­cu­jesz z domu czy poza nim. Im wię­cej za­do­wo­le­nia będą przy­no­siły ci re­la­cje z dziećmi, tym wię­cej ra­do­ści i sa­tys­fak­cji bę­dziesz od­czu­wał po pro­stu jako czło­wiek, co wpły­nie ko­rzyst­nie rów­nież na twoje ży­cie za­wo­dowe.

Być może znaj­du­jemy się wła­śnie w tym klu­czo­wym mo­men­cie hi­sto­rii, kiedy gra­nice po­mię­dzy pracą a ży­ciem oso­bi­stym się za­cie­rają. Oso­bi­ście pod­da­jemy w wąt­pli­wość za­sad­ność dzie­le­nia swo­jego ży­cia na „ja za­wo­dowe” i „ja oso­bi­ste” i za­chę­camy do zdrow­szego po­dej­ścia. Po­ka­żemy ci, jak bar­dzo po­jemna i wszech­stronna jest Po­zy­tywna Dys­cy­plina i w jaki spo­sób może wspie­rać cię w pro­ce­sie in­te­gra­cji róż­nych ob­sza­rów ży­cia: oso­bi­stego, ro­dzin­nego, za­wo­do­wego i spo­łecz­nego.

CZĘŚĆ I

CZYM JEST PO­ZY­TYWNA DYS­CY­PLINA?

ROZ­DZIAŁ 1

HI­STO­RIA I POD­STAWY NA­UKOWE

IM LE­PIEJ RO­ZU­MIESZ PRO­BLEMY, TYM SZYB­CIEJ ZNAJ­DU­JESZ ICH ROZ­WIĄ­ZA­NIA

Jak już usta­li­li­śmy, naj­więk­szymi wy­zwa­niami dla pra­cu­ją­cego ro­dzica są: brak czasu, ko­niecz­ność do­star­cza­nia co­raz więk­szych wy­ni­ków w pracy oraz na­tłok wy­klu­cza­ją­cych się in­for­ma­cji, do­stęp­nych po­rad i stra­te­gii. Nie­stety nie mo­żemy za­pew­nić ci więk­szej ilo­ści czasu, wszy­scy mamy do dys­po­zy­cji tylko dwa­dzie­ścia cztery go­dziny na dobę. Jed­nak chęt­nie po­dzie­limy się z tobą na­rzę­dziami, które po­mogą ci za­rzą­dzać cza­sem, któ­rym dys­po­nu­jesz, aby ro­dzi­ciel­stwo było ła­twiej­sze i przy­jem­niej­sze. Nie uwol­nimy cię od spo­łecz­nej pre­sji na osią­ga­nie co­raz lep­szych wy­ni­ków, ale mo­żemy po­ka­zać ci inną, głęb­szą i szer­szą per­spek­tywę do­ty­czącą do­bro­stanu, ro­dzi­ciel­stwa i ży­cio­wych wy­bo­rów. Aby po­móc ci wy­brać od­po­wied­nią ścieżkę, mo­żemy być jak la­tar­nia mor­ska, która pro­wa­dzi do celu mą­drą drogą po­śród oce­anu do­stęp­nych in­for­ma­cji do­ty­czą­cych ro­dzi­ciel­stwa. Za­czniemy od prze­glądu do­stęp­nych ba­dań, prze­śle­dzimy hi­sto­rię psy­chia­trii oraz kon­cep­cję roz­woju mó­zgu, by le­piej zro­zu­mieć istotne czyn­niki ma­jące wpływ na ro­dzi­ciel­stwo.

Do­wody wspie­ra­jące Po­zy­tywną Dys­cy­plinę

Ba­da­nia do­ty­czące ro­dzi­ciel­stwa przez kil­ka­dzie­siąt lat kon­cen­tro­wały się na po­szu­ki­wa­niu naj­sku­tecz­niej­szych prak­tyk ro­dzi­ciel­skich. Dzięki nim od­kryto mię­dzy in­nymi bez­po­średni zwią­zek mię­dzy sty­lami ro­dzi­ciel­skimi a po­zio­mem sa­mo­re­gu­la­cji dziecka, jego ogólną sa­tys­fak­cją z ży­cia, osią­gnię­ciami na­uko­wymi, się­ga­niem po al­ko­hol, agre­sją oraz za­cho­wa­niami opo­zy­cyj­nymi[1]. W tym ob­sza­rze za­kro­jone na sze­roką skalę ba­da­nia przez kilka dzie­się­cio­leci pro­wa­dziła Diane Baum­rind w Ber­ke­ley[2]. Baum­rind w spo­sób sys­te­ma­tyczny przy­glą­dała się temu, jak spo­sób by­cia i dzia­ła­nia ro­dzi­ców wpływa na do­sto­so­wa­nie spo­łeczne i psy­cho­lo­giczne, suk­cesy w na­uce oraz ogólny do­bro­stan dzieci i mło­dzieży. W pod­su­mo­wa­niu ba­dań wska­zała: „Mło­dzież z ro­dzin au­to­ry­ta­tyw­nych (nie my­lić z au­to­ry­tar­nymi) cha­rak­te­ry­zo­wała się naj­wyż­szym po­zio­mem kom­pe­ten­cji spo­łecz­nych, doj­rza­ło­ści oraz opty­mi­zmu”. Styl au­to­ry­ta­tywny to wła­śnie styl Po­zy­tyw­nej Dys­cy­pliny – życz­liwy i sta­now­czy, po­zba­wiony za­równo nad­mier­nej kon­troli, jak i po­błaż­li­wo­ści (per­mi­syw­no­ści). Dzieci wzra­sta­jące w ro­dzi­nach au­to­ry­ta­tyw­nych osią­gały rów­nież naj­lep­sze wy­niki w te­stach umie­jęt­no­ści ję­zy­ko­wych oraz ma­te­ma­tycz­nych[3].

Ba­da­nia Baum­rind oraz in­nych na­ukow­ców po­ka­zują, że kary i na­grody nie są sku­teczne dłu­go­fa­lowo i mają ne­ga­tywny wpływ na roz­wój sa­mo­re­gu­la­cji, mo­ty­wa­cji we­wnętrz­nej oraz na ja­kość re­la­cji ro­dzin­nych[4]. Kon­se­kwen­cją sto­so­wa­nia kar jest two­rze­nie przez dzieci nie­kon­struk­tyw­nych prze­ko­nań, które prze­kła­dają się na nie­po­żą­dane za­cho­wa­nia. W Po­zy­tyw­nej Dys­cy­pli­nie na­zy­wamy je 5 „R” kary[5] i są to: roz­ża­le­nie („To jest nie­spra­wie­dliwe. Do­ro­słym nie można ufać”), re­be­lia, czyli bunt („Zro­bię na od­wrót, aby udo­wod­nić, że nie mu­szę ro­bić tak, jak oni chcą”), re­wanż, czyli ze­msta („Te­raz wy­gry­wają, ale wkrótce im od­płacę”), rej­te­rada, czyli wy­co­fa­nie („Na­stęp­nym ra­zem nie dam się zła­pać”) oraz re­gres po­czu­cia wła­snej war­to­ści („Je­stem bez­war­to­ścio­wym czło­wie­kiem”). Au­to­ry­tarni (czyli nad­mier­nie kon­tro­lu­jący) ro­dzice sto­sują dy­rek­tywne me­tody wy­cho­waw­cze, po­nie­waż ce­nią so­bie na­tych­mia­stowe po­słu­szeń­stwo, ale na dłuż­szą metę ich me­tody są nie­sku­teczne.

Baum­rind od­kryła, że per­mi­sywny styl ro­dzi­ciel­ski wy­rzą­dza po­dobne szkody jak sto­so­wa­nie kar. Brak wy­ma­gań, przej­rzy­stej struk­tury oraz ja­snych ry­tu­ałów i za­sad w po­łą­cze­niu z nad­mierną po­błaż­li­wo­ścią (na­wet w imię mi­ło­ści) nie wy­po­saża dzieci w nie­zbędne umie­jęt­no­ści spo­łeczne i ży­ciowe. Po­błaż­li­wość za­chęca dzieci do roz­wi­ja­nia nie­wspie­ra­ją­cych je prze­ko­nań i za­cho­wań, ta­kich jak: ego­izm („Mi­łość ozna­cza, że po­wi­nie­nem móc ro­bić, co­kol­wiek ze­chcę”), bez­rad­ność („Mu­sisz się mną za­jąć, po­nie­waż ja nie po­tra­fię wziąć na sie­bie żad­nej od­po­wie­dzial­no­ści”), ma­łej od­por­no­ści („Je­stem przy­gnę­biony, po­nie­waż nie zaj­mu­jesz się wszyst­kimi mo­imi żą­da­niami”).

Prace Baum­rind po­twier­dzają sku­tecz­ność mo­delu ro­dzi­ciel­stwa pro­pa­go­wa­nego w Po­zy­tyw­nej Dys­cy­pli­nie, który kon­cen­truje się na prak­tycz­nym za­sto­so­wa­niu me­tod wy­od­ręb­nio­nych przez nią oraz in­nych ba­da­czy jako klu­czo­wych w po­zy­tyw­nym roz­woju dzieci i mło­dzieży. Każde na­rzę­dzie Po­zy­tyw­nej Dys­cy­pliny opi­sane w tej książce ma na celu po­móc ci wdro­żyć w co­dzien­nym ży­ciu to, co zo­stało od­kryte w ba­da­niach i jest ko­rzystne dla re­la­cji ro­dzin­nych oraz roz­woju dzieci.

Al­fred Ad­ler

Al­fred Ad­ler był wie­deń­skim le­ka­rzem, który na­le­żał do grona czo­ło­wych dzie­więt­na­sto­wiecz­nych twór­ców współ­cze­snej psy­chia­trii – obok Freuda i Junga. W wy­niku ob­ser­wa­cji oraz pro­wa­dzo­nych eks­pe­ry­men­tów Ad­ler do­szedł do wnio­sku, że lu­dzie są przede wszyst­kim isto­tami spo­łecz­nymi, a ich głów­nym ce­lem jest przy­na­le­żeć (two­rzyć więzi) i czuć się waż­nym, co re­ali­zują po­przez po­szu­ki­wa­nie celu oraz wno­sze­nie wkładu. Kiedy lu­dzie czują, że nie przy­na­leżą i nie są ważni, po­ja­wia się u nich po­czu­cie niż­szo­ści, któ­rego chcą unik­nąć za wszelką cenę. Po­dej­mują za­tem ogrom wy­siłku, by go nie od­czu­wać, a wtedy po­peł­niają mnó­stwo błę­dów. Te błędy czę­sto okre­śla się mia­nem nie­od­po­wied­niego za­cho­wa­nia. We­dług Ad­lera nie­od­po­wied­nie za­cho­wa­nia wy­ni­kają z błęd­nych prze­ko­nań, ta­kich jak: „po­czuję się do­brze tylko wtedy, gdy ob­da­rzysz mnie uwagą” albo „tylko wtedy, gdy będę rzą­dzić”, albo „tylko wtedy, gdy zra­nię in­nych i do­świad­czą ta­kiego sa­mego cier­pie­nia jak ja”, albo „tylko wtedy, kiedy się pod­dam, wie­rząc, że się nie na­daję” (na­zy­wamy to my­śle­niem „tylko wtedy, kiedy”). Tego ro­dzaju prze­ko­na­nia stają się dla każ­dego czło­wieka tym, co Ad­ler na­zy­wał pry­watną lo­giką, czyli nie­uświa­do­mio­nym pro­ce­sem roz­po­czy­na­ją­cym się we wcze­snym dzie­ciń­stwie.

Dzieci (i do­ro­śli) nie­ustan­nie two­rzą prze­ko­na­nia na te­mat sie­bie (czy je­stem do­brym czy złym czło­wie­kiem, zdol­nym czy głu­pim, pa­su­ją­cym czy też nie?), na te­mat in­nych (czy oni mnie za­chę­cają czy znie­chę­cają?), na te­mat świata (czy jest to bez­pieczne miej­sce czy też nie?) i po­dej­mują de­cy­zje do­ty­czące ko­niecz­nych w da­nym śro­do­wi­sku dzia­łań (czy mogę się tu roz­wi­jać dzięki za­chę­cie, czy tylko prze­trwać [nie­od­po­wied­nio się za­cho­wy­wać] po­mimo nie­ustan­nego znie­chę­ca­nia). In­nymi słowy Ad­ler mó­wił o tym, że wy­da­rze­nia przy­czy­niają się do po­wsta­wa­nia my­śli, które czę­sto zmie­niają się w prze­ko­na­nia. Te ostat­nie zaś wzbu­dzają róż­no­ra­kie emo­cje i uczu­cia, pro­wa­dząc do kon­kret­nych za­cho­wań. Na­zy­wamy ten cykl „my­ślę, czuję, de­cy­duję” i za­chę­camy uczest­ni­ków na­szych warsz­ta­tów do wcho­dze­nia w taki pro­ces wy­obra­ża­nia so­bie i wczu­wa­nia się w sy­tu­ację dziecka po to, by od­kryć błędne stra­te­gie (i sto­jące za nimi błędne prze­ko­na­nia).

To wła­śnie pry­watny sys­tem błęd­nych prze­ko­nań ge­ne­ruje cykl spo­łecz­nie nie­ak­cep­to­wa­nych za­cho­wań. Aby spo­wo­do­wać ich zmianę, nie wy­star­czy jed­nak re­ago­wać tylko na za­cho­wa­nie. Je­dy­nym sku­tecz­nym spo­so­bem po­mocy dziecku jest wspar­cie go w zmia­nie błęd­nych, utrwa­lo­nych prze­ko­nań, co z ko­lei przy­nie­sie na­tu­ralną zmianę za­cho­wa­nia. We­dług Ad­lera naj­lep­szym moż­li­wym ro­dza­jem po­mocy jest za­chęta, po­nie­waż po­zwala ona do­świad­czać przy­na­leż­no­ści oraz po­czu­cia spraw­stwa re­ali­zo­wa­nych po­przez wła­sny wkład w do­bro spo­łeczne. W ten spo­sób ne­ga­tywne, nie­uświa­do­mione prze­ko­na­nia za­stę­po­wane są przez wspie­ra­jące prze­ko­na­nia, które prze­kła­dają się na kon­struk­tywne za­cho­wa­nia. Ad­ler był orę­dow­ni­kiem trak­to­wa­nia wszyst­kich, rów­nież dzieci, z sza­cun­kiem i god­no­ścią. Ta­kie po­dej­ście spra­wiało, że wy­prze­dzał swoje czasy, a na­wet współ­cze­śnie jego kon­cep­cja wy­daje się pio­nier­ska. Jego my­śle­nie stało w sprzecz­no­ści z in­nym po­dej­ściem w psy­cho­lo­gii za­cho­wa­nia, czyli be­ha­wio­ry­zmem, we­dług któ­rego zmianę można osią­gnąć, wpły­wa­jąc na moż­liwe do za­ob­ser­wo­wa­nia za­cho­wa­nia po­przez kary i na­grody.

Ru­dolf Dre­ikurs

Ru­dolf Dre­ikurs był psy­chia­trą i współ­pra­cow­ni­kiem Al­freda Ad­lera. Po śmierci Ad­lera w 1937 r. kon­ty­nu­ował roz­wój psy­cho­lo­gii ad­le­row­skiej w Ame­ryce. Za­miast jed­nak za­my­kać się w ga­bi­ne­cie psy­chia­trycz­nym, pra­co­wał z ro­dzi­cami i na­uczy­cie­lami na otwar­tych spo­tka­niach, pod­czas któ­rych pro­pa­go­wał fi­lo­zo­fię rów­no­ści, sza­cunku i god­no­ści oraz pro­wa­dził kon­sul­ta­cje wy­cho­waw­cze. Dre­ikurs opi­sy­wał po­dej­ście Ad­lera i swoje jako „de­mo­kra­tyczne” (wol­ność w opar­ciu o po­rzą­dek), sto­jące w sprzecz­no­ści z po­dej­ściem au­to­ry­tar­nym (po­rzą­dek bez wol­no­ści) oraz „anar­chi­stycz­nym” (wol­ność bez po­rządku). W swo­jej prak­tyce po­słu­gi­wał się tym trój­wy­mia­ro­wym mo­de­lem, aby ba­dać, jak ro­dzice wpły­wają na dzieci. We­dług Dre­ikursa de­mo­kra­tyczny styl ro­dzi­ciel­ski był naj­bar­dziej ko­rzystny dla dzieci (co jak po­ka­za­li­śmy wcze­śniej, zo­stało po­twier­dzone w ba­da­niach Baum­rind). Był on zwo­len­ni­kiem życz­li­wego re­ago­wa­nia na po­trzeby dzieci i jed­no­cze­snej sta­now­czo­ści za­równo w domu jak i w szkole, aby mo­gły one do­świad­czać przy­na­leż­no­ści i mieć po­czu­cie wkładu. Za­równo Ad­ler jak i Dre­ikurs uwa­żali, że pełna sza­cunku dys­cy­plina jest ko­nieczna, by dzieci uczyły się roz­wią­zy­wa­nia pro­ble­mów oraz przy­swa­jały inne uży­teczne umie­jęt­no­ści ży­ciowe i spo­łeczne. W 1972 r. Dre­ikurs opu­bli­ko­wał książkę Chil­dren: The Chal­lenge (Dzieci to wzy­wa­nie), w któ­rej opi­sał stwo­rzony przez sie­bie mo­del.

Roz­wój Po­zy­tyw­nej Dys­cy­pliny

W 1981 r. dr Jane Nel­sen, za­fa­scy­no­wana po­dej­ściem psy­cho­lo­gicz­nym stwo­rzo­nym przez Al­freda Ad­lera, wła­snym sump­tem wy­dała książkę za­ty­tu­ło­waną Po­zy­tywna Dys­cy­plina, w któ­rej za­warła wła­sne do­świad­cze­nia w pracy szkol­nego do­radcy, wzbo­ga­cone o roz­wa­ża­nia na te­mat wy­ko­rzy­sta­nia fi­lo­zo­fii Ad­lera i Dre­ikursa w pracy z ro­dzi­cami i na­uczy­cie­lami. Po­cząt­kowo wiele osób my­ślało, że Po­zy­tywna Dys­cy­plina to spo­sób na sto­so­wa­nie po­zy­tyw­nych kar. Mi­nęło tro­chę czasu, za­nim prze­ko­nali się, że to po­dej­ście po­lega na cał­ko­wi­tej re­zy­gna­cji z ja­kich­kol­wiek kar i na­gród i za­stą­pie­nie ich za­chętą oraz wspól­nym roz­wią­zy­wa­niem pro­ble­mów, by uła­twić dzie­ciom za­spo­ka­ja­nie po­trzeby przy­na­leż­no­ści i zna­cze­nia po­przez wno­sze­nie wkładu. Książka oka­zała się prak­tycz­nym prze­wod­ni­kiem w pro­ce­sie wdra­ża­nia za­sad stwo­rzo­nych przez Ad­lera i Dre­ikursa w ro­dzi­nie i szkole. Po­ka­zy­wała, że choć kary i na­grody przy­no­szą na­tych­mia­stowe efekty (które są krót­ko­fa­lowe), bo pro­wa­dzą do pod­po­rząd­ko­wa­nia się i po­słu­szeń­stwa, to ich dłu­go­fa­lowe kon­se­kwen­cje wy­rzą­dzają szkodę za­równo dzie­ciom jak i do­ro­słym.

Kiedy kon­cen­tru­jemy się na za­cho­wa­niu dziecka, wi­dzimy tylko czu­bek góry lo­do­wej, a prze­cież pod po­wierzch­nią wody kryje się jej znacz­nie więk­sza część, która re­pre­zen­tuje prze­ko­na­nia sto­jące za za­cho­wa­niem oraz naj­głęb­sze po­trzeby dziecka, czyli po­czu­cie przy­na­leż­no­ści i zna­cze­nia. Po­zy­tywna Dys­cy­plina sku­pia się za­równo na za­cho­wa­niu, jak i na prze­ko­na­niach, które stoją za za­cho­wa­niem. Na­szym za­da­niem jako ro­dzi­ców, na­uczy­cieli i opie­ku­nów jest po­móc dzie­ciom od­zy­skać po­czu­cie przy­na­leż­no­ści i zna­cze­nia w spo­łecz­nie ak­cep­to­walny spo­sób. Naj­pierw na­leży zro­zu­mieć, ja­kie błędne prze­ko­na­nia stoją za dzie­cię­cym za­cho­wa­niem, i od­nieść się do nich w kon­struk­tywny spo­sób, a na­stęp­nie po­móc dzie­ciom przy­swoić umie­jęt­no­ści, dzięki któ­rym mogą zmie­nić za­cho­wa­nie i za­spo­koić wy­mie­nione wcze­śniej po­trzeby w uży­teczny spo­sób.

Ad­ler i Dre­ikurs na­uczali: „Dziecko, które nie­od­po­wied­nio się za­cho­wuje, to dziecko znie­chę­cone”. Kiedy dzieci za­cho­wują się nie tak, jak w da­nej sy­tu­acji by­śmy tego ocze­ki­wali, zwy­kle spo­wo­do­wane jest to błęd­nym prze­ko­na­niem na te­mat tego, jak mo­głoby zy­skać po­czu­cie przy­na­leż­no­ści. Więk­szość ro­dzi­ców re­aguje na za­cho­wa­nie, sto­su­jąc karę (ob­wi­nia, za­wsty­dza lub po­wo­duje u dziecka cier­pie­nie). To tylko wzmac­nia dzie­cięce prze­ko­na­nie o braku przy­na­leż­no­ści i pro­wa­dzi do po­wsta­nia błęd­nego koła znie­chę­ce­nia. Więk­szość ro­dzi­ców na in­for­ma­cję o tym, że ich dziecko nie wie­rzy, iż przy­na­leży, re­aguje nie­do­wie­rza­niem. Za­sta­na­wiają się: „Ja­kim cu­dem moje dziecko może my­śleć, że nie przy­na­leży? Ja­kim cu­dem może wąt­pić w moją mi­łość? To nie ma sensu”. W jaki spo­sób i dla­czego dzieci two­rzą prze­ko­na­nia, szcze­gól­nie te, które z na­szej per­spek­tywy nie mają ra­cji bytu? We­dług psy­cho­lo­gii ad­le­row­skiej lu­dzie kie­rują się pod­sta­wową po­trzebą przy­na­leż­no­ści i zna­cze­nia, a kiedy mają po­czu­cie (osa­dzone w rze­czy­wi­sto­ści bądź nie), że ta po­trzeba nie jest za­spo­ko­jona, za­cho­wują się w nie­od­po­wiedni spo­sób. Po­wo­dem, dla któ­rego ta po­trzeba nie zo­staje za­spo­ko­jona, jest nasz wa­dliwy sys­tem prze­ko­nań, który po­wo­duje, że myl­nie in­ter­pre­tu­jemy wy­da­rze­nia oraz dzia­ła­nia in­nych osób. W przy­padku dzieci, u któ­rych sys­tem prze­ko­nań do­piero się two­rzy, błędne prze­ko­na­nia po­ja­wiają się nie­zwy­kle czę­sto i są wy­ni­kiem dzia­ła­nia na­dal roz­wi­ja­ją­cego się mó­zgu.

Roz­wój mó­zgu

Mózg roz­wija się eta­pami. Ośrodki od­po­wie­dzial­nie za in­stynkty i emo­cje (ciało mig­da­ło­wate i układ lim­biczny) wiodą prym w roz­woju, nieco póź­niej w ich ślady idzie tak zwany mózg my­ślący i ra­cjo­nalny, czyli kora nowa. Dzięki temu dzie­ciom za­zwy­czaj nie spra­wia kło­potu do­świad­cza­nie świata po­przez zmy­sły, na­to­miast go­rzej wy­pa­dają na po­zio­mie lo­gicz­nego my­śle­nia. Ono po­ja­wia się w okre­sie doj­rze­wa­nia i wcze­snej do­ro­sło­ści. Za­tem dzieci są świet­nymi ob­ser­wa­to­rami, lecz nie są zbyt sprawne w ra­cjo­nal­nym in­ter­pre­to­wa­niu tego, co po­strze­gają.

Ba­da­nia po­ka­zują rów­nież, że mózg dziecka pra­cuje na in­nych czę­sto­tli­wo­ściach niż mózg osoby do­ro­słej. Do dru­giego roku ży­cia prze­wa­żają fale delta, a od dru­giego do szó­stego roku fale teta[6]. Tym sa­mym dzieci są w sta­nie w krót­kim cza­sie przy­swoić ogromne ilo­ści in­for­ma­cji, co jest ważne dla ich prze­trwa­nia, jak rów­nież są bar­dziej po­datne na su­ge­stie – to, co z ko­lei uła­twia im szyb­kie i płynne zmiany za­cho­wa­nia w re­ak­cji na zmie­nia­jące się śro­do­wi­sko oraz roz­wój zdol­no­ści po­znaw­czych. Jed­nakże zdol­ność do kry­tycz­nej oceny przy­swa­ja­nych in­for­ma­cji po­ja­wia się znacz­nie póź­niej i jest ona zwią­zana z inną czę­sto­tli­wo­ścią fal mó­zgo­wych. Za­tem dzieci nie są zdolne do per­cep­cji świata z szer­szej per­spek­tywy i ko­rzy­sta­nia z wyż­szych funk­cji mó­zgu, m.in. do­strze­ga­nia zło­żo­nych wzor­ców przy­czyn i skut­ków. Ro­dzice, któ­rzy nie są świa­domi tego, jak roz­wija się mózg, czę­sto trak­tują dzieci jak ma­łych do­ro­słych i ocze­kują od nich za­cho­wań, do któ­rych dziecko roz­wo­jowo nie jest zdolne. Brak ta­kich za­cho­wań do­ro­śli na­zy­wają nie­od­po­wied­nim za­cho­wa­niem, dla­tego wła­śnie tak ważne jest wej­ście w świat dziecka i zro­zu­mie­nie jego „pry­wat­nej lo­giki”.

Wielu ro­dzi­ców ro­zu­mie, na czym po­lega ich za­da­nie, ale nie dys­po­nują na­rzę­dziami ani wie­dzą, które po­ka­za­łyby im, jak mają wy­cho­wy­wać. Wie­dza na te­mat współ­cze­snych po­dejść do ro­dzi­ciel­stwa oraz eta­pów roz­woju dziecka po­maga w zro­zu­mie­niu fun­da­men­tal­nych za­ło­żeń Po­zy­tyw­nej Dys­cy­pliny. Dzięki tej książce na­uczysz się ro­zu­mieć prze­ko­na­nia, które dzieci two­rzą każ­dego dnia na te­mat sie­bie, in­nych i świata, oraz do­wiesz się jak – dzięki nowo po­zna­nym na­rzę­dziom – wzmac­niać dzieci w two­rze­niu wspie­ra­ją­cych je prze­ko­nań.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

PRZY­PISY

Wstęp

[1] John Chan­cel­lor, Why Emo­tio­nal In­tel­li­gence (EQ) Is More Im­por­tant than IQ, Owl­ca­tion, 2 wrze­śnia 2017.
[2] Ira Wolfe, 65 Per­cent of To­day's Stu­dents Will Be Em­ployed in Jobs That Don't Exist Yet Suc­cess Per­for­mance So­lu­tions, 26.08.2013.

Roz­dział 1

[1] Baum­rind, 1967; Furn­ham and Cheng, 2000; Mac­coby and Mar­tin, 1983; Ma­sud, Thu­ra­samy, and Ah­mad, 2015; Mi­le­vsky, Schlec­ter, and Net­ter, 2007; New­man et al., 2015.
[2] Baum­rind, 1966, 1967, 1991, 1996.
[3] Bo­wer, 1989, 117.
[4] Ger­shoff and La­rzele, 2002; Ger­shoff, 2008.
[5] W in­nych wy­da­niach ksią­żek na te­mat Po­zy­tyw­nej Dys­cy­pliny po­ja­wia się 4 „R” kary, gdzie ostat­nie „R”, czyli rej­te­rada, to za­równo wy­co­fa­nie, jak i ob­ni­żone po­czu­cie wła­snej war­to­ści (przyp. tłum.).
[6] Bruce Lip­ton, Bio­lo­gia prze­ko­nań, Esse, Łódź, 2019.