Pokonać siebie - Andrzej Cichocki - ebook + książka

Pokonać siebie ebook

Cichocki Andrzej

3,5

Opis

Pokonać siebie to książka o:

· drodze, którą musisz przebyć, żeby być prawdziwie szczęśliwym

· ludziach, którzy swoim życiem pokazali, że z największego bagna można się podnieść

· prawach rządzących naszym życiem bez względu na to czy w nie wierzymy, czy nie

· życiu, w którym sukcesy przeplatają się z porażkami, budując każdego z nas albo jako zwycięzcę, albo jako przegranego

· tobie i o mnie, LUDZIACH Z MARZENIAMI mających siłę, by je zrealizować.

Andrzej Cichocki – praktyk życia i biznesu, trener mentalny. Wierzy, że każdy człowiek ma te same możliwości, a życie pełnią życia to kwestia decyzji, pracy, czasu i determinacji. Żyje według zasad, które głosi. Swoją historią i doświadczeniami motywuje ludzi do bycia lepszymi. Przeszkolił ponad 30 tysięcy osób i przepracował ponad 1.000 godzin jako trener oraz mentor w Polsce i Stanach Zjednoczonych.

Jeśli czujesz, że coś Cię blokuje, ciągnie w dół lub brak ci wiary, że możesz więcej – koniecznie przeczytaj tę pozycję. Poznasz drogę do bycia LIDEREM ŻYCIA.



Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 250

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,5 (2 oceny)
0
1
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Copyright © by Andrzej Cichocki 2016, 2020

All rights reserved

ePub: JENA

ISBN: 978-83-959189-3-3

Wydawca:

512 087 075

[email protected]

www.bookedit.pl

facebook.pl/BookEdit/

instagram.com/BookEdit/

Niniejsza książka jest objęta ochroną prawa autorskiego. Całość ani

WSTĘP

Życie to jest teatr, mówisz ciągle, opowiadasz; Maski coraz inne, coraz mylne się zakłada; Wszystko to zabawa, wszystko to jest jedna gra Przy otwartych i zamkniętych drzwiach. To jest gra! Życie to nie teatr, ja ci na to odpowiadam; Życie to nie tylko kolorowa maskarada; Życie jest straszniejsze i piękniejsze jeszcze jest; Wszystko przy nim blednie, blednie nawet sama śmierć!

Edward Stachura

Kiedy siadałem do pisania tej książki, miałem prosty cel – podzielić się z czytelnikiem swoim doświadczeniem biznesowym. Opisać różne prawa i reguły, które rządzą naszą codziennością, bez względu na to, jaki zawód uprawiamy. Miałem również zamiar zarazić czytelnika chęcią sięgnięcia po inne, ciekawe książki, których treść może być inspiracją do zmiany. Cele były jasne i klarowne. W trakcie pisania okazało się, że nie potrafię w sposób oderwany od swojego całego życia – nie tylko tego zawodowego – pisać o tym wszystkim, o czym chciałem. W trakcie pisania okazało się, że to życie pisze określone scenariusze i możesz je pokazać światu albo zachować tylko dla siebie. Zdecydowałem się obnażyć swoje doznania, swoje życie, swoje porażki i sukcesy. Postanowiłem te wszystkie wydarzenia opisać. Działające prawa fundamentalne powiązać z podejmowanymi decyzjami i swoim życiem. Jak wcześniej napisałem, swoim całym życiem.

W trakcie pisania tej książki poznałem wielu wyjątkowych ludzi, których historie odnajdziecie w dalszej części. Poznacie historię Tomka, który doznał samoistnego wylewu do mózgu i lekarze chcieli od jego rodziców zgody na pobranie organów, a on żyje i ma swoje marzenia. Poznacie historie więźniów, którzy zmieniają swoje życie po to, żeby nie wrócić już za kraty. Poznacie historię Jana, który w małym, niespełna 20. tysięcznym miasteczku, zbudował firmę znaną w branży na całym świecie. Poznacie wiele historii pisanych przez życie, historii, które mają część wspólną. Tą częścią jest chęć zmiany i walka o lepsze życie, życie, w którym marzenia stają się rzeczywistością. Poznacie prawdziwą drogę, która prowadzi do zmiany.

Podczas pisania tej książki upewniłem się, że człowiek jest wyjątkowym stworzeniem, że każdy z nas ma w sobie dary, których być może jeszcze nie odkrył. Każdy z nas ma w sobie talenty, które powinien rozwinąć. Każdy z nas stworzony jest do wielkich rzeczy tylko często w to nie wierzy i boi się zrobić ten właściwy krok w kierunku swojego marzenia. Ja znalazłem dowody, które pokazują, że wszystko jest możliwe. Wiem, że na naszej drodze stawiane są osoby i zdarzenia po to, byśmy byli szczęśliwi. Czasami wydaje się nam, że jesteśmy kopani przez życie. Wiem, że to dzieje się z jakiegoś powodu.

Zabiorę Was teraz w drogę przemyśleń, odkryć i praw. Zabiorę Was teraz w świat żywych historii i rzeczywistości, jaka nas otacza. Wiem, że po przeczytaniu tej książki nic już nie będzie takie samo. A to, co było dla Ciebie trudne, stanie się łatwe, a to, co było niemożliwe, będzie możliwe. To wszystko zadzieje się nie dzięki czarom, ale dzięki Tobie. Bo właśnie Ty, i tylko Ty masz wpływ na swoje życie. Otoczenie jest wsparciem albo przeszkodą, ale to Ty decydujesz.

Zapraszam w podróż życia Andrzej Cichocki

Rozdział 1 NIEWIDOCZNE LINIE

1.1 Cienka czerwona linia

Ludzie zwykle myślą, że między normalnością a wyjątkowością jest przepaść, że wyjątkowość jest dla nich nieosiągalna. Tak jak myślą, że między sukcesem a porażką jest ogromna różnica, że sukces jest wynikiem wielkich zdarzeń, które zmieniają życie. Zwykle mówią o tym, co już jest. Mówią o efekcie, wyniku czy też rezultacie. Rzadko zauważają małe rzeczy, małe decyzje. Niekiedy tylko dostrzegają sam proces i działania, które doprowadziły do tego, że ktoś osiągnął sukces lub poniósł porażkę. A tak naprawdę to właśnie te małe, niepozorne decyzje, które są postrzegane, jako nic nie znaczące, mają największy wpływ na to, kim jesteśmy i co osiągamy. To właśnie małe decyzje – rozłożone w czasie – decydują o naszym życiu.

Zaangażuję Cię teraz w pewien proces myślowy. Wyobraź sobie, że się znamy i właśnie jesteśmy w restauracji. Zamawiam jakiś lekki, zdrowy posiłek, piję wodę, nie objadam się. Ty zamawiasz olbrzymiego hamburgera, do tego oczywiście frytki i koniecznie jakiś gazowany, słodzony napój. Zjadamy nasz posiłek i w zasadzie nic się nie dzieje. Jestem wciąż ten sam i Ty również się nie zmieniłeś – przecież od razu nie będziesz grubasem, a ja, najszczuplejszym facetem na świecie. Po tym posiłku też od razu nie zauważymy różnicy w naszym zdrowiu. Pomyśl, jesteśmy w tym samym miejscu i w tym samym czasie, każdy z nas może podjąć decyzję, co do posiłku. Podejmujemy tę decyzję i konsekwentnie przy niej trwamy przez miesiąc, rok… 5 lat. Jedyną zmienną jest czas. Po 5. latach znowu się spotykamy. Ty patrzysz na mnie, ja na Ciebie, i co się dzieje dalej? Jestem tym szczupłym, zdrowym facetem, a Ty jesteś otyłym, pewnie nie do końca zdrowym mężczyzną, który kiedyś – przed 5. laty – podjął decyzję tak samo, jak ja. Różnica jest tylko jedna – te decyzje były różne. Oczywiście, Ty pewnie powiesz:

Andrzej, Ty to masz dobrze… Masz dobre geny i świetną przemianę materii – ja mam z tym problem. U mnie w rodzinie, mamy tendencję do tycia.

Ludzie zwykle przeceniają własne możliwości, co do dokonań w ciągu jednego roku, a nie doceniają możliwości, które dają dłuższe okresy, jak np. 10 lat. Podjęta decyzja i skutki, które stanowią jej konsekwencje, są coraz bardziej widoczne wraz z upływem czasu. Jeżeli dziś jesteś szczupła czy też szczupły, to od Twojej decyzji i opartego na niej działaniu będzie zależało, czy tak nadal będzie za kolejne 10 lat. Jeżeli dziś nie znasz języka obcego, ale poświęcisz każdego dnia czas na naukę, to jaka będzie Twoja swoboda posługiwania się tym językiem za 10 lat? Nasze wybory malują obrazy naszej przyszłości; nasze działania, tę przyszłość budują.

Z życia wzięte dn. 20 marca 2014, godz. 18.08

Kiedy piszę te słowa, siedzę w restauracji i widzę przy stoliku obok mężczyznę, który ma tak szeroką i tłustą powierzchnię siedzenia, że z trudem zmieścił się na fotelu przy stoliku. Jest ogromny i nie są to mięśnie. Kelnerka przyniosła mu napój – kawa z gigantyczną ilością bitej śmietany. On też podjął kiedyś małą, niewinną decyzję. I jest w niej do bólu konsekwentny. ☺

Zastanówmy się, jakie skutki wywołują te małe, niewinne decyzje. Czy otyłość to tylko wygląd, czy coś więcej? Czy to jest np. problem tylko z dopasowaniem odpowiedniego ubrania, czy już może ze sprawnością fizyczną? Czy nie jest tak, że powoduje to również spadek samooceny? Czy to tylko kilka kilogramów więcej, czy może dodatkowy bagaż, który ciąży w całym naszym życiu?

Ale wróćmy do naszej cienkiej czerwonej linii. Świadomość tego, że od sukcesu i szczęścia dzieli nas tak niewiele jest trudna do wyobrażenia i zaakceptowania. Przecież kiedy patrzymy na tych ludzi, którzy odnieśli sukces, i na tych, których codziennością jest porażka, różnica wydaje się ogromna. Kiedy patrzymy na tych, którzy są szczęśliwi i zamożni to widzimy, jak gigantyczny kontrast stanowią w porównaniu ze wszystkimi biednymi i zmęczonymi życiem. Tylko tak naprawdę, co my porównujemy? Porównujemy wyłącznie rezultaty, bo są one widoczne. Nie widać tego wszystkiego, co doprowadziło do tych rezultatów. Nie widać decyzji, które zapoczątkowały odpowiedni sposób działania, nie widać tych wszystkich wyborów, które zapoczątkowały podróż w danym kierunku, a przecież one wszystkie – małe i większe – miały ogromne znaczenie. Nie można więc nie dostrzegać drogi do osiągnięcia danego statusu. Nie możemy mówić, że coś nie ma znaczenia. Nawet jakaś bardzo drobna rzecz - prędzej czy później – wywoła jakiś skutek. Oznacza to, że pierwszą charakterystyczną cechą cienkiej czerwonej linii jest to, że każda decyzja ma znaczenie, a to czy wybierzemy kierunek, który doprowadzi nas do sukcesu czy też porażki, to już kwestia jakości decyzji. Czasami rozpoznajemy to po pewnym czasie, bo linia ta, jest prawie niezauważalna.

Jednak sama podjęta decyzja nie jest jedyną cechą i różnicą między tymi, którzy osiągają sukces, a tymi, którzy go nie osiągają. Koniecznością jest działanie w określony sposób. Ci, którzy podejmują decyzję – taką prawdziwą decyzję, w którą wierzą i są zaangażowani całym sobą – przechodzą wreszcie do działania. Decyzja zaczyna żyć. Na przykład Ty. Jesteś człowiekiem, który podjął decyzję, że każdego dnia przeczyta 20 stron książki – tylko 20 stron. Czy to możliwe? Czy jesteś w stanie podjąć taką decyzję? Czy to jest wielki wyczyn? Ktoś inny w tym czasie kiedy Ty będziesz czytał, będzie grał na komputerze, oglądał TV lub robił jakieś inne rzeczy. Po pierwszym dniu nie będzie widać jakiejś wielkiej różnicy. A co będzie po roku? Ty przeczytasz 7300 stron literatury, która Cię rozwija – przeczytasz około 35. książek – zdobędziesz wiedzę z danej dziedziny. Po 3. latach, utrzymując wyznaczony kierunek będziesz miał na koncie już 115 książek – staniesz się ekspertem i znawcą tematu. Wtedy różnica między wyborem 20. stron dziennie, a np. TV, będzie bardzo widoczna. Oczywiście wiem, że to nie jest łatwe, ale wiem też, że to jest możliwe, bo są osoby, które tak właśnie robią. A skoro oni to robią, to znaczy, że jest to możliwe.

Po decyzji musi przyjść działanie – konsekwentne działanie, a nie akcyjne. Właśnie konsekwencja w działaniu decyduje o tym, że niektórzy osiągają to, co zaplanowali, a inni nie.

Cienka, czerwona linia – taka cienka, taka niewinna, a tak mało osób ją przekracza. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego ludzie nie wznoszą się na maksimum swoich możliwości? Albo dlaczego, tak niewielu wznosi się na wyżyny? Dzieje się tak między innymi dlatego, że po prostu rezygnują ze swoich marzeń. Nie wierzą, że mogą je zrealizować – są zbyt niecierpliwi i chcą osiągać wielkie rzeczy w krótkim czasie. Jeżeli czas się wydłuża to podejmują decyzje i zmieniają swoje plany tłumacząc sobie, że nowe wyzwania i nowe plany są ważniejsze niż te, których nie osiągnęli. Oczywiście nie przyznają się do tego, że ponieśli porażkę. Mówią: zmieniłem swoje plany. Poddają się – przegrali z własnymi słabościami. Dla świata zewnętrznego kreują się na zwycięzców i ludzi, którzy dokonali wyboru. Jasne, że był to wybór – zrezygnować. Innym powodem, przez który ludzie nie wykorzystują swojego potencjału jest bardzo niska samoocena i bagaż doświadczeń, który noszą, jakby mieli go przytwierdzony do pleców na zawsze. Przeszłość ich blokuje i odbiera wiarę, że może być inaczej. Często też poczucie winy powoduje, że człowiek nie widzi szansy, gdyż wina, którą nosi w sobie buduje w nim przekonanie, że nie zasługuje na lepsze życie. A przecież tak nie musi być – nie musisz rezygnować. Przecież nie jest tak, że wszystko w Twoim życiu było porażką. Każdy ma swoje małe sukcesy, takie osobiste, własne, intymne. Sukcesy, które przywołują uczucie zadowolenia i tęsknoty. Już przekraczałeś cienką czerwoną linię! Kiedy osiągałeś sukcesy np.: w sporcie, to dlatego, że trenowałeś więcej niż inni. Być może pomagał Ci w tym również twój talent, ale tylko pomagał – sam nie byłby wystarczający. Przekroczenie cienkiej czerwonej linii bardzo często oznacza umiejętność radzenia sobie z porażką. To, jak postrzegasz porażkę jest bardzo ważne dla Twojej przyszłości. Czy jest ona dla Ciebie otchłanią, która w całości zabiera Cię w koszmarny krajobraz stresu, przygnębienia i rezygnacji, czy może jest ona dla Ciebie kolejną dotkliwą lekcją z życia lub biznesu, z której wyciągasz wnioski? Wszystko zaczyna się w Twojej głowie i tam też, może nabrać odpowiedniego kształtu. Twój sposób myślenia determinuje Twoje działania. Twój sposób myślenia jest podstawowym barometrem, który daje sygnał, że jesteś gotowy do zmiany lub też nie. W takich sytuacjach, kiedy czujesz się osobą przegraną, warto jest przeanalizować swoją sytuację rozkładając ją na czynniki pierwsze. Można ją analizować przez pryzmat praw fundamentalnych1. Taka analiza, stworzy Ci pewną perspektywę. Następnie należy zadać sobie bardzo ważne pytanie:

Co może przytrafić się najgorszego w sytuacji, w której się znalazłem?

Jeżeli odpowiesz sobie na tak postawione pytanie uczciwie to Twój sposób myślenia zacznie się zmieniać, ponieważ największe Twoje obawy zostaną nazwane. Zaczniesz się oswajać z całą trudną sytuacją i zdasz sobie sprawę, że chociaż jest Ci ciężko to nie jest to sytuacja bez wyjścia. Najpierw obawy będą Cię przytłaczały, ale im bardziej będziesz sytuację analizować, łącząc określone zdarzenia z prawem przyczyny i skutku oraz innymi prawami fundamentalnymi, zacznie Ci być lżej. Zobaczysz, że to co jest nie wydarzyło się przez przypadek – stanowi konsekwencję pewnych zdarzeń i pewnych decyzji. Oznacza to również, że decyzje i działania mogą tę sytuację zmienić. Zaczniesz budować rozwiązania, które będą dla Ciebie realne, zaczniesz przyciągać osoby, które będą Cię wspierały i zdarzenia, które dadzą Ci siłę. Twój mózg zacznie się programować na szukanie rozwiązań. Zaczniesz stosować prawa fundamentalne, a to oznacza, że dostrzegając rzeczywistość przygotujesz sobie plan działania. Zaczniesz budować swoją wiarę w to, że Twój plan zadziała. Zaczniesz realizować swoją drogę i krok po kroku iść do przodu. Pamiętaj, nawet najdłuższa podróż zaczyna się od pierwszego kroku. Ta droga będzie Cię wzmacniała, ponieważ każdy odcinek, który przejdziesz, będzie Twoim małym sukcesem. Twoje małe zwycięstwa dadzą Ci siłę do wyznaczania coraz bardziej ambitnych celów. Zaczniesz budować w sobie odwagę, a konsekwencja w działaniu doprowadzi Cię tam, gdzie tylko zechcesz – odniesiesz swój wielki sukces. Sukces, który będzie przyciągał innych, będzie inspiracją dla Twojego środowiska.

Zobaczysz i doświadczysz tego, co nazywa się podziwem, szacunkiem i uznaniem w oczach innych. Będziesz coraz mocniejszy i mądrzejszy. Nabierzesz również pokory, bo ona jest niezbędna do tego, aby być człowiekiem. To, o czym piszę, sam zastosowałem w swoim życiu – to naprawdę działa. Nieważne, jak wielkie masz problemy lub jak zuchwałe cele chcesz osiągnąć – to jedyna droga do świadomego budowania swojego życia.

Żeby to wszystko zadziałało musi być spełniony jeden konieczny warunek – musisz dostrzegać rzeczywistość. Musisz działać i startować z punktu, w którym jesteś, a nie z punktu, w którym myślisz, że jesteś! Jeżeli jesteś kobieciarzem, to nie mów o sobie, że jesteś nieszczęśliwym małżonkiem lub partnerem i szukasz tego, czego nie masz w domu. Jeżeli jesteś złodziejem, nie mów o sobie, że pożyczyłeś coś i w przyszłości to oddasz. Jeżeli jesteś kłamcą, to nie mów o sobie, że inaczej postrzegasz i interpretujesz fakty. Jeżeli jesteś alkoholikiem, to nie mów, że to chwilowe załamanie. Jeżeli nie wyszło Ci w biznesie, to nie mów, że wszyscy dookoła są winni, a Ty stałeś się ofiarą. Nie, nie, i jeszcze raz nie! Przestań żyć poza swoją rzeczywistością. Rusz swoją tłustą, chudą albo taką w sam raz dupę, osadź ją w fotelu rzeczywistości i rusz do przodu! Tylko wtedy zmienisz swoje życie, tak jak będziesz chciał. Wtedy zaczniesz dostrzegać deficyty, które musisz uzupełnić. Być może będą to sprawy kompetencyjne, a być może inne. Musisz przyjąć, że nikt nie jest doskonały i każdy ma jakieś obszary, które należy lub można rozwijać – Ty również. Kiedy się oswoisz z tą myślą, musisz oswoić się również z inną: taką, że możesz dojść tam, gdzie chcesz i to zależy tylko od Ciebie. Możesz zmienić kierunek. Jeśli masz wątpliwości czy powinieneś go zmienić, zadaj sobie ważne pytanie:

Co się wydarzy, jeżeli nie zmienisz kierunku i drogi, którą podążasz?

Jest jeszcze jedna ważna sprawa. Zazwyczaj ludzie myślą, że to decyzje związane z ich funkcjonowaniem zawodowym budują ich sukces lub porażkę. Niestety, tak nie jest. To decyzje, które dotyczą Twojego życia – tego osobistego – decydują o Twojej porażce lub sukcesie. To właśnie te decyzje kształtują Ciebie, jako człowieka. Najpierw byłeś człowiekiem, później np. menedżerem, sprzedawcą czy pielęgniarką.

Najpierw był człowiek, później był człowiek z zawodem. Nikt nie rodzi się prostytutką, politykiem, księdzem czy złodziejem. Nikt też nie rodzi się mistrzem olimpijskim, mistrzem świata czy laureatem Nagrody Nobla. W każdym z tych przypadków potrzebny jest proces, w którym ogromną rolę odgrywają decyzje, działania i konsekwencja!

1.2 Za cienką czerwoną linią

Przekroczyłeś ją – granicę swoich wyobrażeń, swoich lęków, swoich marzeń. Zrzuciłeś poczucie winy. I co się okazuje? Że nic takiego się nie wydarzyło, nie zobaczyłeś nagle fajerwerków ani nie usłyszałeś hymnów pochwalnych na Twoją cześć. A jednak coś się wydarzyło, coś ważniejszego niż zewnętrzne oznaki podjętej decyzji. To coś to wewnętrzna siła, to Twoja wiara, że możesz dojść, gdzie tylko zechcesz. To też świadomy wybór drogi. To też mądrość i gotowość do walki o swoje cele, o swoje wartości, o swoje marzenia. Fakt, że przekroczyłeś cienką czerwoną linię oznacza, że zdecydowałeś się na konsekwentną realizację planu. Podjąłeś decyzję o zmianie i zacząłeś ją wdrażać. To wielka rzecz – uwierzyłeś, że możesz, że rzeczy wcześniej dla Ciebie nieosiągalne są w polu Twojego widzenia, Twojego umysłu, są w przestrzeni, którą chcesz zdobyć. Podjąłeś decyzję, że ruszysz swoją dupę, nawet gdyby miała zostać skopana – to w końcu nie szklanka, nie potłucze się. Przekroczenie cienkiej czerwonej linii to droga do wolności. Pomyśl, kiedy patrzysz na rezultaty, widzisz np. bogacza i biedaka – różnica jest ogromna. Ale jak spytasz, skąd ona się wzięła (pomijam fortuny dziedziczone)2 dowiesz się, że zwykle z konsekwentnie powtarzanych działań i wysiłków po jednej stronie i rezygnacji po drugiej. Alkoholik i osoba zdrowa, niepijąca – różnica ogromna. Stawiając to samo pytanie: skąd ona się wzięła, znowu okaże się, że była następstwem konsekwentnie realizowanej decyzji.

A czy znasz ludzi biednych, którzy stali się zamożnymi, albo alkoholików, którzy już nie piją? Pewnie znasz. Skoro tak jest to znaczy, że cienka czerwona linia nie jest przeszkodą, której nie da się pokonać. Owszem, jest to trudność, wyzwanie, ale takie, które jest w Twoim zasięgu. Możesz zmienić swoje życie. Pamiętaj też o Prawach Fundamentalnych i stosuj je – one będą Ci sprzyjały.

Znam ludzi, którzy zapragnęli zmienić swoje życie. Podjęli wysiłek i przekroczyli cienką, czerwoną linię. Z miejsc, w których się znajdowali wyruszyli w podróż do wolności. Znam osoby, które po kilkanaście lat spędziły za kratami. Ich świat był światem przemocy, narkotyków. Poczucie winy było u nich tak wielkie, że nie wierzyli, iż istnieje dla nich inny świat. Dla otoczenia byli kryminalistami, dla siebie w więzieniu „złodziejami”, bo tak o sobie mówią bez względu na rodzaj przestępstwa. Dla mnie, po prostu ludzie, którzy potrafili zmienić swoje życie. Kiedy rozmawiam z niektórymi z nich mówią, że swoją wolność odzyskali właśnie za kratami. Bo wolność jest w umyśle – kiedy ona się tam ugruntuje, możesz zaczynać zmianę, i oni to zrobili3...

Znam ludzi, którzy w świecie sportu dzięki determinacji walczą o swoje marzenia. Przekroczyli cienką, czerwoną linie, chociaż inni nie dawali im szans. A teraz walczą o kwalifikację na Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. Czasami drobna sprawa decyduje o tym, że ktoś robi ten jeden krok i zaczyna się zupełnie coś nowego. Czasami tym impulsem jest uczestnictwo w jakimś wydarzeniu, czasami inny człowiek, a czasami, niezwykle krytyczna sytuacja. Bez względu na źródło impulsu ludzie z różnych powodów podejmują decyzję, że chcą zmiany, że chcą żyć pełnią szczęśliwego życia, a nie tylko je przeżywać.

Za cienką, czerwoną linią spotkasz ludzi i okazje, które pomogą Ci iść tam, gdzie chcesz. Zaczną pojawiać się okazje, a Twój wysiłek zostanie nagrodzony. Oczywiście nie będzie łatwo. Spotkasz też wiele przeciwności, ale nie zrezygnujesz. Wiecie to niesamowite, jak drobne decyzje i działania wpływają na życie. W 2015 roku podczas konferencji „Giganci Życia”, podszedł do mnie Tomek. Chłopak z porażeniem mózgowym, mówiący z trudnością i też poruszający się z wielkim trudem. Dzisiaj piszemy wspólnie książkę, w której Tomek opowiada swoją historię, a zaczęło się od tego, że podszedł do mnie i powiedział:

chciałbym opowiedzieć swoją historię, żeby innym dać nadzieję.

I tak się zaczęło. Powstaje książka pod tytułem Cierpienie szczęścia – to niesamowite4. Jasne, że to nie jest łatwe, że potrzeba odwagi i determinacji, żeby zmieniać swoje życie, żeby walczyć o szczęście, ale jest to możliwe!

Kiedy przekroczysz ścianę swoich obaw, spotkasz też ludzi, którzy będą Ci mówili, że się nie da, albo że Ty nie dasz rady – nie zwracaj na to uwagi i pamiętaj, że Twoje życie należy do Ciebie i Ty jesteś jego budowniczym. Wiem, że tak jest, bo spotykam się z tym na każdym kroku. Zawsze są tacy, którzy Cię wspierają, i tacy, którzy uważają, że coś Ci odbiło, że porywasz się na coś, co nie jest możliwe. Pamiętam, kiedy spotkałem się w jednym z więzień z osadzonymi. Rozmawialiśmy o wszystkim, również o Bogu. Był tam taki jeden chłopak, który ma ksywę „Kapsel”. Po kilku naszych spotkaniach Kapsel zaczął czytać Biblię. Pewnie wiecie, co inni osadzeni mówili ☺:

Kapsel, łeb Ci szrzelił.

Co oznaczało, że zgłupiał, a jego działanie było dla nich, co najmniej dziwne, bo znali go przecież, jako Kapsla – złodzieja recydywistę. W końcu Kapsel został przeniesiony do tzw. półotwartego zakładu karnego i pracuje na wolności. Zostały mu dwa lata do końca odsiadki, a on, już się czuje wolnym człowiekiem. Idzie swoją drogą i uwierzcie mi, nie jest to łatwa droga. Więzienie to miejsce, które rządzi się swoimi prawami i nie okazuje się tam słabości. Ale Kapsel zna drogę, którą wcześniej chodził – zawsze prowadziła ona do więzienia – więc teraz idzie inną drogą. Taką, która prowadzi do szczęścia i wolności , a ja mu kibicuję! Bo wierzę, że my, jako ludzie mamy nieograniczone możliwości, a ogranicza nas tylko i wyłącznie sposób myślenia. Za cienką, czerwoną linią to się zmienia!

1.3 Niewidoczna czarna linia

Życie, to też droga w złym kierunku. To także błędy, porażki i trudności. To bardzo często rezygnacja z marzeń, przytłaczające długi, wielkie problemy czy tragedie rodzinne. To nieudane biznesy, utrata zdrowia czy utrata pracy. Co takiego się dzieje, że jesteś na szczycie i podejmujesz decyzję, która zmienia Twoje życie? Nagle czujesz, jakby coś Cię ściągało w dół w tempie tak szybkim, że trudno jest Ci się zorientować, co się dzieje. Byłeś wysoko i upadłeś. Dlaczego tak się stało? Czasami idziesz w dół, padasz na twarz i nie wiesz dlaczego? Czasami nie zdążysz wejść na szczyt, a już leżysz. Co wtedy?

W swoim życiu, upadałem mocno już dwa razy. Raz się podniosłem i wszedłem znowu na szczyty. Drugi raz, ☺ właśnie jestem na krzywej wznoszącej – podnoszę się i znowu dojdę tam, gdzie chcę. Pomyślisz, że to zarozumiałość. Odpowiem, nie! Byłem już na szczycie i wiem, jak tam jest fajnie – wrócę tam. Upadałem i podnosiłem się, dlatego teraz, też tak będzie. Zdecydowanie wybieram szczyt, a nie życie w okopie własnych problemów i obaw.

Krok od sukcesu do porażki, nazwałem przekraczaniem „niewidocznej, czarnej linii”. Powiesz nonsens, jak niewidoczna linia może być czarna? Może, uwierz mi. Spójrz na swoje życie, a zobaczysz, że kroki ku problemom były niezauważalne. Nie wiedziałeś, kiedy pojawiał się kłopot. A później po analizie zaczynałeś dostrzegać, gdzie był błąd i odkreślałeś tę sytuację. Izolowałeś ją czarną linią po to, by następnym razem nie popełnić tego samego błędu – tak jest. Jesteśmy tylko ludźmi, a często wydaje nam się, że jesteśmy Bogiem. Nie jesteśmy! Bóg jest tylko jeden i nie jestem nim ani ja, ani Ty. W tym upadaniu i podnoszeniu się z kolan wychodzi całe Twoje człowieczeństwo, to jakim jesteś człowiekiem i czy masz kręgosłup moralny i zasady.

To sytuacje kryzysowe pokazują, kim tak naprawdę jesteś. To sytuacje kryzysowe pokazują również, kim są ludzie z Twojego otoczenia. To doświadczenie, bywa czasami bardzo bolesne.

Kiedy pracowałem w dużej korporacji, jako top manager, doświadczyłem różnych sytuacji. Kiedyś rekrutowałem człowieka na samodzielne stanowisko. Spotkałem go rok wcześniej, ale wtedy nie doszło do podpisania umowy, ponieważ to nie był ten moment. Facet zrobił na mnie dobre wrażenie. Jego doświadczenie poparte było kompetencjami i wiedziałem, że jak tylko będę miał vacat zatrudnię go. Tak się wydarzyło około roku, od pierwszego spotkania – nowy człowiek był na pokładzie. Nie potrafisz sobie nawet wyobrazić, jaki był miły. Mówił do mnie: „mój dobrodzieju”, i takie teksty wciskał mi przy każdej okazji. Polubiłem go. Myślałem sobie: „mój człowiek… lepiej mieć swoich tzw. przyjaciół, niż wrogów”. Tak wtedy myślałem. Ale, jak to w życiu bywa, nic nie trwa wiecznie. Odszedłem z tej korporacji, a po jakimś czasie, tego „wazeliniarza” przesunęli na niższe stanowisko, aż wypchnęli go całkowicie z organizacji. Wtedy zapukał znowu do moich drzwi. Przyjąłem go i zaczęliśmy pracować. Niestety własny biznes i własne pieniądze, to nie to samo, co praca w korporacji i wydawanie pieniędzy korporacyjnych. Podczas prowadzenia tego biznesu podjąłem trzy złe decyzje. W dwóch przypadkach przekroczyłem „niewidoczną, czarną linię”. Podjąłem decyzje, co do których byłem pewien, że są właściwe – niestety były błędne. Firma zaczęła tracić płynność finansową. Pojawiły się problemy z regulowaniem zobowiązań.

Jedna z decyzji nie była przekroczeniem „niewidocznej, czarnej linii”, była po prostu głupotą – głupotą widoczną jak słońce w piękny dzień o godz. 12.00.

Ale wróćmy do momentu, w którym zaczęły się problemy z regulowaniem zobowiązań. Był to moment, kiedy pojawiło się szczególnie duże napięcie w firmie. Każdy z menedżerów, który był odpowiedzialny za wynik czuł presję. Cały zespół znał powagę sytuacji i wiecie co, ten człowiek, z którym już pracowałem w poprzedniej firmie, nagle przestał być moim przyjacielem, a ja jego dobrodziejem. Nagle w jego mniemaniu okazało się, że to ja nie wywiązuję się ze swoich obowiązków. On tak, on jest cudowny. Jego cud polegał na tym, że po prostu był, a to czy coś wnosił do firmy, realizował cele, to już nie było z jego perspektywy takie istotne. Nie potrafił zrozumieć, że jeżeli wykona swoje plany, to zapracuje na wynagrodzenie, w innym przypadku go nie otrzyma – tak była skonstruowana umowa. Kryzys był widoczny i odczuwalny. Postawy ludzi również zaczęły się zmieniać.

Wczoraj byłeś Królem, dzisiaj jesteś oszustem. Ale cudowne jest to, że jutro możesz znowu być Królem – tyle że mądrzejszym ☺. Bo to Ty budujesz swój świat i jeżeli upadałeś i wciąż byłeś wierny swoim zasadom, wciąż byłeś uczciwy, a Twój kręgosłup moralny był silny – to powstaniesz. A taki wazeliniarz, znowu zapuka do Twoich drzwi.

Kiedy się zastanawiam nad tamtą sytuacją i podobnymi do niej widzę, że świat biznesu nie znosi odstępstw i miękkiego podejścia. Nie możesz nagradzać, kiedy ktoś na to nie zasługuje. Nie możesz płacić, kiedy ktoś na to nie zapracował. Kiedy zrobisz odstępstwo od tych reguł spowodujesz, że taka ofiara losu niezdolna do realizacji zadań zaczyna myśleć, że jej się wszystko należy bez względu na to, co robi. W konsekwencji takie zachowanie doprowadzi do tego, że Twoja firma nie będzie dobrze prosperowała lub Twój zespół nie będzie pracował efektywnie i Ty będziesz za to odpowiedzialny tak jak ja, byłem odpowiedzialny za to, że firma nie wytrzymała. A później już tylko krok do bankructwa, którego udało mi się uniknąć, ale bez ofiar, niestety się nie obyło.

Czytasz to i pewnie zadajesz sobie pytanie – skąd ja to znam? Z iloma takim osobami się zetknąłem? Ile takich błędnych decyzji podjąłem? No cóż, jeszcze się zetkniesz z podobnymi osobami i pewnie jeszcze nie jedną złą decyzję podejmiesz. To jest normalne. Ważne jest, jak zareagujesz, jak sobie z tym poradzisz. Z pewnością jesteś już mądrzejszy dzięki swoim doświadczeniom.

Już dobrze, wystarczy o wazeliniarzach i tych na literę „d”, wracamy do „niewidocznej, czarnej linii” Ona naprawdę istnieje i to nie tylko w biznesie. Dużo częściej przekracza się ją w życiu osobistym. Przekroczenie jej, wywołuje określone skutki, tak jak od sukcesu dzieli nas tylko decyzja, którą wdrażamy w życie. Tak samo jest w przypadku porażki – od niej też dzieli nas tylko decyzja i jej wdrożenie. Skoro tak jest, to jak się ustrzec przed tym niechcianym stanem rzeczy? Jak uchronić się przed złymi decyzjami? Czy to w ogóle jest możliwe?

Niestety nie uchronisz się przed błędami, możesz tylko ograniczyć ich ilość, ale z pewnością możesz wyeliminować głupie błędy – w 100%.

Musisz tylko nauczyć się podejmować decyzje w określony sposób – według sprawdzonych reguł. Wśród zasad, które absolutnie muszą być respektowane są dwie, które nazwałem „złotymi zasadami” w procesie decyzyjnym. Obie zostaną omówione bardziej szczegółowo w powiązaniu z prawami fundamentalnymi, w dalszej części książki. Teraz tylko przedstawię ich zarys.

Zasada rzeczywistego środowiska

Podejmuj decyzje zawsze na podstawie istniejącej rzeczywistości. Funkcjonujesz w określonym otoczeniu, w określonym środowisku, które musisz brać pod uwagę. Nie możesz podejmować decyzji opierając się na świecie fikcji – wyobrażeń. To, co Cię otacza to Twoje środowisko decyzyjne – musisz je precyzyjnie określić. Nie możesz w tym zakresie iść na żadne odstępstwa. Odstępstwa powodują pojawienie się błędów.

Zasada chłodnej kalkulacji

Podejmuj decyzje zawsze w oderwaniu od emocji. Oczywiście emocje mogą i często są impulsem do zajęcia się określonym problemem. Często są wyzwalaczem, który wymusza na nas podjęcie decyzji – taki stan jest normalny. Ważne jest jednak, by sama decyzja była podjęta poza emocjami. Emocje nakładają filtr, który zniekształca daną sytuację. Obraz staje się nieostry, a to prowadzi do błędu.

1 Prawa fundamentalne są omówione w dalszej części książki.

2 Fortuny rodzinne też miały swój początek i powstały dzięki konsekwencji i pracy – w innych sytuacjach się rozpadały.

3 Historie z więzienia odnajdziesz w rozdziale „Historie przez życie pisane".

4 Historię Tomka, w skrócie poznacie w rozdziale „Historie przez życie pisane”, a w całości, w jego książce, która ukaże się w tym roku.

Rozdział 2 BYŁ SOBIE

2.1 Było sobie dziecko...

Nie poddawaj się rozpaczy. Życie nie jest lepsze ani gorsze od naszych marzeń, jest tylko zupełnie inne.

William Shakespeare

MARZENIE

Każdy z nas ma swoją historię – każdy inną. Każdy z nas ma w tej historii marzenia, które zrealizował, i takie, z których zrezygnował. I dla każdego z nas własna historia jest najważniejsza dlatego, że należy do niego – tak jak marzenia. Ale też każdy z nas ma przed sobą przyszłość. Jak ją zapiszemy, zależy tylko od nas. To od nas zależy, czy wybierzemy drogę z przystankami: marzenie, decyzja, odwaga, działanie i wiara, czy wybierzemy inną drogę, może krótszą, może łatwiejszą. Ale będzie to droga, która doprowadzi nas do przeciętności. Będzie to droga, która nie pozwoli na to, byśmy odnaleźli samych siebie!!!

1984 rok w Rypinie, stałem na bieżni przygotowując się do biegu na 60 m. Rywalizowałem z chłopakami o rok starszymi – miałem swój cel, swoje marzenie. Biegłem, żeby dostać się do reprezentacji lekkoatletycznej w czwórboju. Moim celem nie było zwycięstwo – byłem najmłodszy. Było tylko jedno miejsce, o które rywalizowaliśmy. Powiedziałem sobie:

Teraz albo nigdy.

Tak naprawdę, biegłem po swoje marzenie. Dla innych to był tylko bieg. Dla innych byłem najwyżej ostatnim członkiem zespołu. Dla mnie, to była realizacja własnego celu – własnego marzenia. Jest! Zakwalifikowałem się. Osiągnąłem swój mały sukces – sięgnąłem swojego marzenia, uwierzyłem, że to możliwe i osiągnąłem to. Kolejny rok to ciężka praca, ale wtedy byłem już liderem swojego zespołu. Trenowałem, żeby wygrać. Wiecie, lider to ktoś taki, kto jest przykładem, kto motywuje i wspiera zespół. Wygrałem zawody wojewódzkie i miałem trzeci wynik w Polsce – Rypin rok 1985.

Każdy z nas jest takim chłopakiem albo dziewczyną – każdy z nas ma swoją bieżnię życia. Może na niej stać, może po niej iść, ale też może po niej biec. To wszystko zależy od tego, jaki ma cel i czy cel jest jego marzeniem, bo cel i marzenie, to nie to samo…

Każdy z nas jest wyposażony w niezwykłą siłę i moc do sięgania po swoje marzenia – czasami ma tylko problem, żeby te marzenia odkryć. Czasami to po prostu brak odwagi. Marzenia wydają się zbyt odważne, zbyt zuchwałe. A przecież każdy z nas w swoim życiu już osiągnął jakiś osobisty sukces. Sięgnął do swojego marzenia. Jestem przekonany, że wśród osób poszukujących nie ma nieudaczników – są tylko ludzie stworzeni do szczęścia i sukcesów. Poszukujący to tylko zwycięzcy. Bóg przecież, by się tak nie pomylił. Przecież stworzył nas na swoje podobieństwo. Jesteś zwycięzcą, to pewne, musisz tylko to odkryć w sobie. I nie porównuj się do innych. Nie porównuj się do tamtego gościa, co jest wyższy, albo do tamtej dziewczyny, która ma wyjątkowe nogi – to nie ma żadnego sensu. Nie porównuj się do innych, bo tak naprawdę nie oni są Twoim wyzwaniem. Twoim wyzwaniem jesteś Ty sam i Twoja wewnętrzna siła. Skup się na sobie. Skup się nad tym, by każdego dnia uczyć się rzeczy i podejmować działania, które doprowadzą Cię do Twojego marzenia. Wyznaczaj sobie określone standardy i mierz się z nimi każdego dnia. Podnoś je, buduj swoje progi oczekiwań. Wtedy będziesz miał swoje sukcesy. Wtedy będziesz miał rozwój i wtedy będziesz sięgał z odwagą po to, co należy do Ciebie – po swoje marzenie.

Wiecie, jak się czułem wtedy w 5 i później w 6 klasie, kiedy wygrywałem? Cudownie! Czułem się jak prawdziwy zwycięzca – to było niesamowite. Wtedy też odkryłem, że nie ma zbyt zuchwałych marzeń ani zbyt odważnych, takie nie istnieją. Może, co najwyżej, pojawić się błąd w planowaniu realizacji tych marzeń. Dedykowany czas może okazać się zbyt krótki, ale to nie znaczy, że coś jest nieosiągalne!!! Wszystko, dokładnie wszystko jest możliwe, a droga do sukcesu – własnego sukcesu i szczęścia – to nie spacerek po łące, ale ciężka praca pełna wyrzeczeń.

Wiecie dlaczego wygrałem swoje marzenie? Bo tego pragnąłem. Pragnąłem całym sobą. Bo moje marzenie paliło mnie od środka. To była moja pasja, która zabierała mi myśli, kradła każdą chwilę dla tego marzenia. Cały swój umysł karmiłem tym marzeniem. Podjąłem decyzję o walce. Miałem odwagę, by stanąć ze starszymi chłopakami na linii startu. I zrobiłem to z wiarą, że osiągnę to, co zaplanowałem – to, co wymarzyłem i wyśniłem.

Rypin to taka klasyczna mała mieścina – 18 tysięcy ludzi, z których większość rezygnuje ze swoich marzeń, nie ma odwagi o nie walczyć. Myśli, że marzenia mogą realizować tylko w dużych miastach, tak jakby pochodzenie decydowało o tym, co możesz osiągnąć, a co jest poza Twoim zasięgiem.

W szkole raczej nie byłem aniołem… Pamiętam, kiedy wybierałem szkołę średnią, pani pedagog podeszła do mnie i powiedziała:

Wiesz Cichocki, nie wszyscy muszą iść do szkoły średniej, może byś wybrał zasadniczą szkołę zawodową. No wiesz, piekarz, elektryk. ☺

A nauczyciel od fizyki, kiedy zadał pytanie: kto zdaje fizykę na egzaminach wstępnych i ja podniosłem rękę, zaczął się śmiać i powiedział:

Szkoda czasu na ciebie, Cichocki.

Nie cierpiałem tego, kiedy ktoś mówił do mnie Cichocki. Zdałem egzamin z fizyki na czwórkę i dostałem się do technikum, a później skończyłem studia prawnicze. Chciałem im udowodnić, ŻE NIC O MNIE NIE WIEDZĄ. Czasami taki impuls – ja wam pokażę – pomaga.

Wtedy nie rozumiałem, co się działo – dopiero później dostrzegłem, że taki jest świat, że wiele osób będzie Ci mówiło: „nie da się”, „nie nadajesz się”, „zapomnij o tym”, „jesteś za słaby”. Ale tak naprawdę to Ty decydujesz czy się da, czy nie. Czy jesteś za słaby, czy nie. To Twoje życie, Twoje decyzje i Twoje działania kształtują Ciebie i Twoje miejsce na świecie. Wiele osób będzie Ci zazdrościło, kiedy coś Ci wyjdzie. Ci sami ludzie będą się cieszyli, kiedy Ci się noga podwinie. Ludzie uwielbiają łączyć się w ubolewaniu, uwielbiają współczuć, bo myślą, że mają przewagę i że współczują słabszym od siebie. Silniejszych od siebie omijają, nie lubią ich. Ty musisz dostrzegać rzeczywistość, bo przecież: nikt za Ciebie nie nauczy się angielskiego, nikt za Ciebie nie skończy z nałogiem, nikt za Ciebie nie osiągnie celów, do których jesteś stworzony, nikt za Ciebie nie sięgnie Twoich marzeń, bo to Twoje marzenia – tylko twoje! Chroń je i walcz o nie, bo jesteś wyjątkowy – jedyny w swoim rodzaju!!! I może nawet nie wierzysz teraz w swoją wyjątkowość, może życie Ci dało w kość. To co? Jakie to ma znaczenie? Jakie to ma znaczenie, że inni Ci mówią, że coś nie jest możliwe? Wiesz, jakie to ma znaczenie? No jakie, zastanów się. To ma tylko takie znaczenie, jakie Ty mu nadasz. Tylko takie! Jeżeli masz wątpliwości, to zróbmy ćwiczenie. Masz np. dziewczynę lub chłopaka, którą lub którego kochasz. Ta dziewczyna jest dla Ciebie najwspanialsza, najpiękniejsza. Jakie znaczenie będzie dla Ciebie miało to, że dla kogoś innego ona nie jest wcale taka piękna i wspaniała. No jakie? Żadne – będziesz to miał gdzieś – dla Ciebie liczy się tylko to, co Ty czujesz.

Pokochaj tak swoje marzenie, romansuj z nim, pieść je – to Twój skarb, Twoja siła, Twój napęd.

Pamiętaj też, że to, co robisz w danej chwili, ma znaczenie. Dlatego nigdy nie mów, że to, co robisz dzisiaj, nie ma znaczenia. Ma, ma i jeszcze raz, MA to znaczenie. Myślisz, że to, że właśnie zjadłeś jakiegoś fastfooda, a ktoś inny tylko sałatkę nie ma znaczenia, bo przecież Ty nie będziesz od razu gruby, a gość od sałatki nie będzie jakimś Adonisem? Ktoś ogląda tv albo gra na komputerze, a ktoś inny czyta, nie ma znaczenia? Ktoś uczy się angielskiego, a ktoś nie. Różnicę zobaczysz po 5. latach. Pisałem już o tym wcześniej, ale jest to ważne. Więc nie mów, że to, co dzisiaj robisz nie ma znaczenia. Ten, który jadł fastfoody będzie gruby i zapewne chory, a ten gość od sałatek będzie miał zdrowie i świetną formę. Ktoś, kto uczy się angielskiego będzie rozmawiał w tym języku, a ten, kto się nie uczył, będzie analfabetą. Jeżeli chcesz czegoś więcej, to weź to, walcz o swoje marzenie, bo może nie dziś i może nie jutro je osiągniesz, ale przyjdzie taki czas, kiedy krzykniesz – mam to, wreszcie mam to, było warto!!!

Osiągniesz wszystko, co zechcesz pod warunkiem, że będziesz o to walczył – BĘDZIESZ WALCZYŁ! Ta walka, sukcesy i porażki, będą Cię wzmacniały. Będziesz coraz silniejszy. Twój charakter będzie wykuty w ogniu Twoich działań.

Osiąganie marzeń, jest jak wspinaczka górska – nie pokonujesz szczytów, pokonujesz samą lub samego siebie, swoje słabości, swoje ograniczenia, swoje obawy. Ale, gdy to zrobisz, odnajdziesz siebie – to, kim jesteś – i będziesz realizować kolejne marzenia, kolejne cele. Będziesz szczęśliwy, w swojej nowo odkrytej tożsamości.

Ludzie zbyt często rezygnują, poddają się. Mają dość, nie chcą już walczyć i wiecie co... – są nieszczęśliwi. Poddali się, bo nie poradzili sobie z otoczeniem i jego presją. Zrezygnowali, bo ktoś im mówił, że się nie da. Jeżeli Tobie ktoś mówi, że się nie da – to olej to…! Jeżeli coś Ci nie wyszło i potknąłeś się, upadłeś, to trudno – podniesiesz się. Wiele osób się wtedy odwróci od Ciebie, będą Cię obgadywać. Miej to gdzieś – nie przejmuj się tym, chociaż będzie bolało. Ty wiesz, że zrobiłeś wszystko, co było możliwe, żeby coś zmienić. Ludzie zaraz Cię ocenią według swojej miary, która polega na tym, że siebie ocenia się według intencji: chciałem to, chciałem tamto, miałem dobre intencje – ale Ty zostaniesz oceniony według osiągnięć. Różne oceny tej samej sytuacji to norma.

Pomyśl o takiej sytuacji: jest chłopak lub facet, który sypia z wieloma kobietami. Jak o nim będą mówić inni – szczególnie faceci – ale gość. A teraz wyobraź sobie, że to nie facet sypia z wieloma kobietami, tylko kobieta sypia z wieloma mężczyznami. Co o niej powiedzą? Ale KURWA… Te same czyny, a jak różne oceny. Ci, co mówią o nim, ale gość, też by tak chcieli, ale nie chcieliby takiej żony, jak ona. I gdzie tu sprawiedliwość?

Jeżeli Cię zaboli, co inni mówią lub jak Cię traktują, to co z tego? Musisz iść dalej, nie możesz oglądać się na to, co inni mówią, bo będziesz ich niewolnikiem. A Ty masz przecież swoje marzenie, swoje cele, swoje życie, swoją odpowiedzialność. Być może któraś z tych rzeczy gdzieś się odsunęła, ale wciąż jest Twoja i musisz to osiągnąć.

Kiedy zaczniesz się podnosić inni też to zobaczą. Zobaczą Twoją konsekwencję, zobaczą Twój upór i znowu zaczną Ci mówić, jaki jesteś wspaniały – wtedy, miej to też gdzieś. Ważne jest to, żebyś Ty sam czuł swoją wartość, żebyś był dumny i szedł drogą – swoją drogą, którą wybrałeś. Kiedy upadasz, podnoś się z dumą. Nie jesteś gorszy od innych – jesteś wyjątkowy.

Żeby się podnieść, musisz po prostu podjąć taką decyzję. Ta decyzja będzie podążała za Twoim marzeniem i wreszcie połączona z Twoim działaniem je dogoni – to pewne.

Jako mały chłopak bardzo chciałem pracować dla dużej firmy. Chciałem chodzić do pracy w garniturze, chciałem zjeżdżać do podziemnego garażu. Wiecie, takie rzeczy widziałem wcześniej tylko w telewizji. To chcenie zamieniło się w marzenie i została podjęta decyzja, że to osiągnę, ale dopiero wtedy, kiedy naprawdę dostałem po tyłku. Pracując w małym miasteczku dość szybko osiągnąłem sukces zawodowy – nie byłem wtedy na to gotowy. Myślałem, że jestem KRÓLEM świata, a nie byłem. Dobre zarobki i dużo złych decyzji. Jako 28-latek byłem już dyrektorem generalnym w firmie – odbiło mi pod każdym względem. Istniała tylko praca i uciechy. Kredyty były czymś, co wyssałem z mlekiem matki. Kiedy już miałem odpowiednio dużo długów straciłem pracę – w międzyczasie rozwalając swoje życie osobiste. Wiecie, jak się pracuje to oferty pracy krążą wokół Ciebie, ale kiedy jesteś bez pracy, jest zupełnie inaczej – każdy miesiąc to rosnący dług.

Nieważne wtedy, jak dobry jesteś, ważne jest tylko to, czy będziesz miał szansę to udowodnić. Ostatecznie dobiło mnie to, gdy przed samymi świętami prawie wszystkie pieniądze zabrał komornik. To był ten moment. Moje chcenie, stało się odważnym marzeniem związanym z moim synem. Będąc w bardzo ciężkiej sytuacji podjąłem decyzję: mój syn jest DLA MNIE najważniejszy NA ŚWIECIE – dla niego podniosę się. I tak się stało.

Przeżyłem wzloty i upadki. Takie jest po prostu, życie. Dzięki takim wzlotom i upadkom wiem, jak się podnosić.

Nie jest ważne, gdzie jesteś, ważne jest, kim jesteś!

2.2 Był sobie prawie dorosły...

W korporacji – uśredniając roczne wynagrodzenie – zarabiałem 60 tys. zł miesięcznie, ale kiedy odszedłem, było inaczej – to była moja decyzja. Nie chciałem już słuchać Francuzów i ich życzeń. Chciałem budować swój biznes, więc świadomie zrezygnowałem z dobrodziejstw korporacji na rzecz wolności, którą kocham bardziej, niż bezpieczną posadę. Kilka dobrych decyzji w biznesie, ale też kilka błędna decyzji i znowu trudności. Ale wiedziałem, że się podniosę, bo mam kręgosłup, mam serce. Niektóre rzeczy znowu bolały. Moja żona stojąc przy kasie musiała wyciągać zakupy z koszyka, bo nie miała wystarczająco dużo pieniędzy, żeby zapłacić. Patrzyłem rano, jak dzieci idą do szkoły, a żona robiła im w butelkach picie – wodę z dżemem. Córka pytała się, czy pójdziemy na lody, a ja liczyłem, że jeden lód kosztuje 5 zł i zastanawiałem się.

Wiecie, jak to uczy pokory. Teraz, kiedy stoję w markecie i widzę, jak ludziom brakuje pieniędzy, żeby zapłacić za zakupy, nie złoszczę się. Współczuję, a nerwusów uciszam. Widzę wtedy zawsze swoją żonę, jak jej brakowało pieniędzy. Nie oceniam, ale staram się zrozumieć. Wiedziałem, że problemy, które się pojawiły, są przejściowe, bo już się podnosiłem wcześniej, już czułem smak porażki, ale też czułem smak zwycięstwa – porażka mnie nie zabiła. Ona mnie wzmocniła. To po prostu dar od Boga – który uczy i wzmacnia moje wartości i mój kręgosłup.

Dziś już nie robimy soku z dżemu ☺, ale pamiętamy jego smak.

Twoja postawa, determinacja i konsekwencja będą Twoim świadectwem, a świat to świadectwo zobaczy i Ci pokłoni się i powie: łap swoje marzenie, bo zasłużyłeś na nie. Mówię Ci to, bo to przeżyłem, nie przeczytałem tego gdzieś. To książka zapisana w sercu. Pisana przez moje i Twoje życie, a może jeszcze kogoś. Zawsze, kiedy potrzebujesz zmiany, musisz podjąć decyzję. Ale taką prawdziwą, taką odważną jak Twoje marzenie. Taką jak Twoje pragnienie. Nie taką, jak podejmuje większość ludzi z końcem każdego roku, a później zwykle już w styczniu zmienia ją i mówi sobie: nie, ona nie jest taka ważna. Pierdoły i wymówki.

Ludzie chcą zmiany, ale nie są gotowi zapłacić za tę zmianę określonej ceny. Ludzie chcą mieć pieniądze, ale nie chcą pracować. Ludzie mówią: „chcę szczęśliwej rodziny”, a robią zupełnie coś innego. Ludzie chcą mieć zdrowe ciało i ładną sylwetkę, ale nie chce im się poświęcić treningowi, czy też ponieść pewnych wyrzeczeń związanych z posiłkami. To nie są marzenia, to są życzenia. To nie są decyzje, to są hasła – nic nieznaczące slogany.

Ile takich decyzji podjąłeś? Ile razy rezygnowałeś ze swojego marzenia? A tak nie musi być, każdy z nas jest wspaniały, każdy z nas został stworzony do rzeczy wielkich i każdy może je osiągać.

Miej odwagę zmierzyć się z tematem, który chcesz podjąć. Sprawdź się w boju, bo jest możliwe, byś dogonił swoje marzenie. Są przecież ludzie, którzy osiągają to, co Ty byś chciał – to oznacza, że jest to możliwe – po prostu to możliwe!!! Kiedy już zaakceptujesz, że Twoje marzenie jest możliwe do osiągnięcia, wtedy wygrałeś. Teraz już tylko musisz działać, a Twoje marzenie będzie Cię motywować i spowoduje, że wytrwasz. Jeżeli nie masz celu, to go po prostu znajdź i nie mów, że się nie da.

Każdy z nas, jest jak nie napisana książka. Każdy sam pisze swoją historię. Nikt nie rodzi się mistrzem, złodziejem czy kimś innym, stajemy się nimi, to proces.

Jeżeli osiągnięcia w życiu nie są obarczone ryzykiem i walką, to nie są cenione. Jeżeli osiągnąłeś coś nie podejmując ryzyka, to nie ma to wartości. Wiesz dlaczego? Bo ryzyko oznacza, że porażka jest możliwa, a trzeba mieć wielką odwagę, żeby znieść porażkę.

87% ludzi pozwala, żeby strach przed porażką blokował ich działania, boją się i rezygnują. O tych, którzy osiągnęli sukces mówią: udało się im albo mieli szczęście. A to zwykłe biadolenie słabeusza. Ci, którzy osiągają swoje marzenia, ciężko na nie pracują. Ponoszą setki, a nieraz tysiące porażek, aż wreszcie dochodzą tam, gdzie zaplanowali.

Usain Bolt – ma szczęście czy ostro trenuje, więcej niż inni? Michael Phelps – miał szczęście czy trenował trzy razy tyle, co inni? Im więcej dajemy z siebie, im więcej wkładamy w realizację postawionego marzenia czy też celu, tym bardziej szczęście nam sprzyja. Sukcesy i porażki to nasze wybory, nasza droga i musimy brać za nią odpowiedzialność, a to wymaga odwagi. Marzenie doprowadzi Cię do decyzji. Decyzja ożyje, jeżeli będziesz miał odwagę, by działać. Jeżeli jesteś prawdziwy, to Twój upór i konsekwencja będą żelazne. Bez względu na to, jak się zagubiłeś, i w jak beznadziejnej sytuacji jesteś.

Prawie mężczyzna to taka istota, która wygląda jak facet, ma potencjał jak facet, na pierwszy rzut oka wydaje się być mężczyzną, ale nim nie jest. Brak dojrzałości emocjonalnej, jak również decyzje oraz reakcje z nią związane zwykle mogłyby być inne – bardziej dojrzałe, bardziej przemyślane, mniej emocjonalne.

O męskości nie świadczy to, jak silny jesteś i ile możesz. Męskość to danie innym bezpieczeństwa, opieki, miłości. Męskość to szacunek dla innych i kochanie najbliższych bardziej, niż siebie.

9 grudnia 1995 roku, do Zakładu Karnego w Grudziądzu został przywieziony więzień – mężczyzna liczący około 48. lat. Nie był nowicjuszem, miał już 10 lat odsiadki za sobą w innych zakładach karnych, za różne przestępstwa. Kiedy z nim rozmawiałem i pytałem: jak to się stało, że się tam znalazł, odpowiedź była prosta – brak dojrzałości emocjonalnej, co doprowadziło do alkoholizmu. Okazało się, że miał kiedyś rodzinę, żonę, dzieci – miał marzenia. To wszystko stracił. Zanim trafił w grudniu do ZK Grudziądz, przebył pewną drogę – drogę między kolejnym wyrokami. Mieszkał na ulicy, pił denaturat, chodził po śmietnikach. Kiedy z nim rozmawiałem w 2010 roku, był już 9 lat na wolności i nie pił – pomagał innym alkoholikom wychodzić z nałogu. Kiedy go spytałem, co takiego się stało, że skończył z nałogiem odpowiedział: miałem marzenie, by odzyskać rodzinę, SYNU.