Odpuść sobie! Jak uwolnić się od natłoku myśli i osiągnąć spokój - Susan Nolen-Hoeksema - ebook
NOWOŚĆ

Odpuść sobie! Jak uwolnić się od natłoku myśli i osiągnąć spokój ebook

Nolen-Hoeksema Susan

3,5

15 osób interesuje się tą książką

Opis

Często myślisz, że z twoim życiem jest coś nie tak? Wracasz do domu po pracy i zastanawiasz się, co dziś źle zrobiłaś? W nocy przewracasz się z boku na bok i nie możesz zasnąć, bo wracają do ciebie wszystkie złe, natrętne myśli? Martwisz się nadmiernie o swoje życie, pracę, dzieci, rodzinę? Jesteś jedną z tych kobiet, które dopada gonitwa myśli? 

Jeśli odpowiedziałaś na którekolwiek z pytań twierdząco, ta książka jest dla ciebie. 

Z poradnika dowiesz się: 

  • czemu nadmierne myślenie o kłopotach się nie opłaca, 
  • dlaczego spędzamy mnóstwo czasu na bezowocnym roztrząsaniu przeszłych zdarzeń, 
  • co powoduje, że spędzamy godziny na nieproduktywnym myśleniu, 
  • jak przestać nadmiernie martwić się o dzieci, partnera, rodziców, 
  • jak uwolnić się od niekończących się przemyśleń i unikać w przyszłości podobnych pułapek, 
  • jak spróbować ustabilizować swoje życie. 

W swojej klasycznej książce pt.Odpuść sobie! Jak uwolnić się od natłoku myśli i osiągnąć spokój Susan Nolen-Hoeksema pokazuje powody, dla których tak wiele kobietżyje dziś w stanie pobudzenia emocjonalnego. Psycholog przedstawia konkretne strategie, które można zastosować, aby uniknąć negatywnych myśli, przenieść się na wyższy poziom równowagi psychicznej iżyć spokojniej i produktywniej. 

 

III wydanie bestsellerowej książki Susan Nolen-Hoeksemy 

Książka uprzednio ukazała się pod tytułem Kobiety, które myślą za dużo. 

 

 

Susan Nolen-Hoeksema 

Była profesorem na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Yale. Jej badania koncentrowały się na depresji i regulacji nastroju. Otrzymała nagrody za badania nad depresją, regulacją nastroju igender studies, w tym Nagrodę David Shakow Early Care Award oraz nagrodę Leadership Award od American Psychological Association. Opublikowała ponad 100 artykułów naukowych i kilkanaście książek, w tym książek naukowych, podręczników i poradników na temat zdrowia psychicznego kobiet. Autorka bestselleraKobiety, które myślą za dużo

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 415

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,5 (6 ocen)
2
1
2
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Foxnero2

Nie polecam

Nazwisko autorki nie jest mi znajome, choć teraz widzę, że to przedruk starej, słabo ocenianej książki z nowym tytułem i okładką. Treść jest zatem przestarzała, w formie nic nie wnoszących historyjek. Nie podejrzewałabym, że jej autorka ma jakiekolwiek kierunkowe wykształcenie. Być może 18 lat temu po prostu go jeszcze nie miała… I tak trauma seksualna okraszona jest przez autorkę takimi radami, jak nie rozpamiętuj, bo to bez sensu. Znajdź sobie jakieś hobby, idź na spacer. Zgwałcili Cię? Daj sobie już spokój, nie myśl o tym. Weź się czymś zajmij. (Poranna kawa mi już niepotrzebna.)
00
Patrycja_Szlachta1

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo dobry poradnik napisany w przystępny sposób
01
ewakurz

Nie oderwiesz się od lektury

dobra, duzi ciekawych myśli. polecam
01
ripli22

Dobrze spędzony czas

Polecam. Dużo wyjaśnia
01

Popularność




Ty­tuł ory­gi­nału: Wo­men Who Think Too Much
Co­py­ri­ght © 2003 by Su­san No­len-Ho­ek­sema © Co­py­ri­ght for the Po­lish edi­tion by Wy­daw­nic­two Zwier­cia­dło sp. z o.o., War­szawa 2025
Książka uka­zała się uprzed­nio pod ty­tu­łem: Ko­biety, które my­ślą za dużo.
Tłu­ma­cze­nie: Agata Trzciń­ska-Hil­de­brandt/Qu­endi Lan­gu­age Se­rvi­ces
Re­dak­cja: Anna Sta­wiń­ska/Qu­endi Lan­gu­age Se­rvi­ces
Ko­rekta: Mi­lena Wój­cicka/Qu­endi Lan­gu­age Se­rvi­ces
Skład i ła­ma­nie: Syl­wia Kusz, Ma­graf s.pj., Byd­goszcz
Pro­jekt okładki: Eliza Luty
Re­dak­tor ini­cju­jąca: Blanka Woś­ko­wiak
Dy­rek­tor pro­duk­cji: Ro­bert Je­żew­ski
In­for­ma­cje w książce nie mają na celu za­stą­pie­nia kon­sul­ta­cji z le­ka­rzem lub te­ra­peutą/psy­cho­lo­giem. Pro­blemy zdro­wotne każ­dej osoby po­winny być oce­niane przez wy­kwa­li­fi­ko­wa­nego spe­cja­li­stę.
Wy­daw­nic­two nie po­nosi żad­nej od­po­wie­dzial­no­ści wo­bec osób lub pod­mio­tów za ja­kie­kol­wiek ewen­tu­alne szkody wy­ni­kłe bez­po­śred­nio lub po­śred­nio z wy­ko­rzy­sta­nia, za­sto­so­wa­nia lub in­ter­pre­ta­cji in­for­ma­cji za­war­tych w książce.
Wy­da­nie III (po­pra­wione), War­szawa 2025
ISBN: 978-83-8132-651-3
Wy­daw­nic­two Zwier­cia­dło Sp. z o.o. ul. Wi­dok 8, 00-023 War­szawa tel. 22 312 37 12
Dział han­dlowy:han­dlowy@gru­pa­zwier­cia­dlo.pl
Wszel­kie prawa za­strze­żone. Re­pro­du­ko­wa­nie, ko­pio­wa­nie w urzą­dze­niach prze­twa­rza­nia da­nych, od­twa­rza­nie, w ja­kiej­kol­wiek for­mie oraz wy­ko­rzy­sty­wa­nie w wy­stą­pie­niach pu­blicz­nych tylko za wy­łącz­nym ze­zwo­le­niem wła­ści­ciela praw au­tor­skich.
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

CZĘŚĆ I

ZMORAROZ­PA­MIĘ­TY­WA­NIA

Na czym po­lega roz­pa­mię­ty­wa­nie i skąd się wzięło?

W Czę­ści I opi­suję to zja­wi­sko i ba­da­nia do­ty­czące jego ne­ga­tyw­nych kon­se­kwen­cji. Wska­zuję także sze­reg moż­li­wych czyn­ni­ków, które przy­czy­niają się do nad­mier­nego roz­my­śla­nia, szcze­gól­nie u ko­biet.

1

Czemu roz­pa­mię­ty­wa­nie jest złe?

W ciągu ostat­nich czte­rech de­kad do­szło do bez­pre­ce­den­so­wego wzro­stu nie­za­leż­no­ści i moż­li­wo­ści roz­wo­jo­wych dla ko­biet. Mamy znacz­nie wię­cej swo­body w po­dej­mo­wa­niu de­cy­zji, w ja­kim związku chcemy być, czy i kiedy chcemy mieć dzieci, jaką pracę pod­jąć i jaki pro­wa­dzić styl ży­cia – to wy­bór, o ja­kim po­przed­nim po­ko­le­niom ko­biet się na­wet nie śniło. Dzięki po­stę­powi me­dy­cyny je­ste­śmy zdrow­sze, niż kie­dy­kol­wiek wcze­śniej, i dłu­żej ży­jemy. Mamy wiele po­wo­dów, by być szczę­śliwe i pewne sie­bie.

Kiedy jed­nak w na­tłoku co­dzien­nych za­dań mamy chwilę wol­nego, wiele z nas po­grąża się w zmar­twie­niach, my­ślach i uczu­ciach, które wy­my­kają się nam spod kon­troli i wy­sy­sają z nas ener­gię. Cier­pimy z po­wodu zmory roz­pa­mię­ty­wa­nia – tkwimy w pu­łapce ne­ga­tyw­nych my­śli i uczuć, które nas przy­tła­czają i za­kłó­cają funk­cjo­no­wa­nie i do­bro­stan. Mar­twimy się o rze­czy fun­da­men­talne – kim je­stem? Co ro­bię ze swoim ży­ciem? Co my­ślą o mnie inni? Dla­czego nie je­stem szczę­śliwa i za­do­wo­lona? Od­po­wie­dzi na te py­ta­nia nie przy­cho­dzą ani ła­two, ani szybko, a więc szu­kamy, ana­li­zu­jemy i mar­twimy się co­raz bar­dziej. W miarę jak po­gar­sza się nam na­strój, za­czy­namy do­strze­gać co­raz wię­cej więk­szych i mniej­szych pro­ble­mów – czy mój syn bie­rze nar­ko­tyki? Dla­czego na­dal pra­cuję w tym sa­mym miej­scu, cho­ciaż nie mam tam per­spek­tyw? Jak utrzy­mać za­in­te­re­so­wa­nie męża? Dla­czego nie po­tra­fię się opa­no­wać, kiedy roz­ma­wiam z matką? In­ten­syw­ność tych my­śli wzra­sta lub słab­nie w za­leż­no­ści od wa­hań na­stroju, ale rzadko kiedy do­cho­dzimy do kon­struk­tyw­nych wnio­sków.

Na­wet po­mniej­sze zda­rze­nia po­tra­fią wy­wo­łać trwa­jące przez go­dziny, a na­wet dni okresy roz­my­śla­nia i nie­po­koju. Szef zwró­cił ci żar­to­bli­wie uwagę, a ty za­mar­twiasz się, co mógł mieć na my­śli, i to­niesz w po­czu­ciu winy i wstydu. Przy­ja­ciółka sko­men­to­wała twoją fi­gurę, a ty go­dzi­nami ana­li­zu­jesz jej brak wraż­li­wo­ści i wła­sną syl­wetkę. Twój mąż jed­nego wie­czoru jest zbyt zmę­czony na seks, a ty oka nie zmru­żysz całą noc, za­sta­na­wia­jąc się, co to ozna­cza dla wa­szego mał­żeń­stwa.

Ta epi­de­mia po­nu­rych my­śli to cho­roba, na którą ko­biety za­pa­dają znacz­nie czę­ściej niż męż­czyźni. Moje ba­da­nia re­gu­lar­nie wy­ka­zują, że ko­biety wpa­dają w błędne koło roz­pa­mię­ty­wa­nia i trudno im się z niego wy­do­być.[1] Weźmy na przy­kład We­ro­nikę – 27-let­nią, peł­no­eta­tową matkę o kasz­ta­no­wych wło­sach i ro­ze­śmia­nych brą­zo­wych oczach. We­ro­nika uwiel­biała zaj­mo­wać się swo­imi bliź­nia­kami, a także in­nymi dziećmi w ro­dzin­nym mia­steczku. Kiedy jed­nak nie uczyła bliź­niąt pły­wać, nie uczest­ni­czyła w spo­tka­niu or­ga­ni­za­cyj­nym po­prze­dza­ją­cym zbiórkę fun­du­szy na cele wspól­noty albo nie zna­la­zła so­bie jesz­cze cze­goś do zro­bie­nia, na­tych­miast do­pa­dały ją ne­ga­tywne my­śli i za­czy­nała się za­mar­twiać:

Co jest ze mną nie tak, że ni­gdy nie je­stem w pełni za­do­wo­lona z tego, co ro­bię? Cią­gle tylko zga­dzam się przy­stą­pić do ko­lej­nych ko­mi­te­tów or­ga­ni­za­cyj­nych i pla­nuję za­bawy dla dzie­cia­ków. Nic mnie jed­nak nie sa­tys­fak­cjo­nuje. Co jest z moim ży­ciem nie tak? Może to coś z hor­mo­nami... Ale trwa to cały mie­siąc. Nie wiem, może pod­ję­łam w ży­ciu błędne de­cy­zje. Mó­wię, że lu­bię być w domu z dziećmi, ale czy na­prawdę to lu­bię? Czy Rick do­ce­nia to, co ro­bię dla na­szych dzieci?

W błęd­nym kole za­mar­twia­nia się my­śli We­ro­niki prze­cho­dziły płyn­nie do jej wagi, mał­żeń­stwa, a na­stęp­nie do cza­sów, za­nim zo­stała peł­no­eta­tową matką:

Już ni­gdy nie wrócę do wagi sprzed ciąży. Nie zrzucę sied­miu nad­pro­gra­mo­wych ki­lo­gra­mów, a z wie­kiem bę­dzie tylko go­rzej. A co, je­śli Rick spo­tka w pracy ja­kąś młodą, śliczną dziew­czynę i mu się znu­dzę? Jak ja so­bie po­ra­dzę z dwójką dzieci? I jak niby mia­ła­bym zna­leźć do­brą pracę? W końcu nie mia­łam bły­sko­tli­wej ka­riery przed uro­dze­niem dzieci. Ni­gdy nie lu­bi­łam mo­jej pracy, a szef nie lu­bił mnie.

Ko­biety za­mar­twiają się ab­so­lut­nie wszyst­kim – wy­glą­dem, ro­dziną, ka­rierą, sta­nem zdro­wia. Czę­sto wy­daje się nam, że to po pro­stu ele­ment ko­bie­co­ści – od­zwier­cie­dle­nie na­szej opie­kuń­czo­ści. Może to i czę­ściowo prawda, ale to także tok­syczne za­ję­cie dla ko­biety. In­ge­ruje w na­szą zdol­ność i mo­ty­wa­cję do roz­wią­zy­wa­nia pro­ble­mów. Od­py­cha część przy­ja­ciół i człon­ków ro­dziny. Do­dat­kowo może znisz­czyć nam zdro­wie emo­cjo­nalne. Ko­biety są dwu­krot­nie bar­dziej po­datne na cięż­kie po­staci de­pre­sji czy sta­nów lę­ko­wych niż męż­czyźni, a na­sza ten­den­cja do dzie­le­nia włosa na czworo wy­daje się być jedną z przy­czyn tego stanu rze­czy.

Nie musi tak jed­nak być. Mo­żemy wy­zwo­lić się z epi­de­mii nad­wraż­li­wo­ści i huś­tawki emo­cjo­nal­nej, i na­uczyć się roz­po­zna­wać i od­po­wied­nio wy­ra­żać wła­sne emo­cje. Mo­żemy także utrzy­my­wać je pod od­po­wied­nią kon­trolą i ra­dzić so­bie sku­tecz­nie ze stre­su­ją­cymi sy­tu­acjami. Mo­żemy za­cho­wać spo­kój i wiarę we wła­sne moż­li­wo­ści w ob­li­czu kon­flik­tów, tra­ge­dii czy cha­osu. Mo­żemy prze­trwać naj­gor­sze bu­rze. Mo­żemy pa­no­wać nad wła­snym ży­ciem emo­cjo­nal­nym.

Ucieczka przed roz­pa­mię­ty­wa­niem

Próby po­ko­na­nia za­drę­cza­nia się przy­po­mi­nają ucieczkę z ru­cho­mych pia­sków. Pierw­szy krok ku wol­no­ści wy­maga prze­ła­ma­nia wła­dzy, jaką mają nad tobą wła­sne my­śli, by nie wcią­gały cię głę­biej i cię w końcu nie za­du­siły. Drugi krok to wy­grze­ba­nie się z pia­chu na twardy grunt, gdzie wszystko le­piej wi­dać i gdzie mo­żesz pod­jąć do­brą de­cy­zję co do kie­runku, w któ­rym po­win­naś się udać. Trzeci po­lega na uni­ka­niu po­now­nego wpad­nię­cia w pu­łapkę roz­pa­mię­ty­wa­nia. Esen­cją Od­puść so­bie! jest ze­staw prak­tycz­nych stra­te­gii, które po­mogą ci wy­ko­nać te trzy kroki – prze­ła­ma­nie wła­dzy, wyj­ście na twardy grunt ra­cjo­nal­no­ści i uni­ka­nie przy­szłych pu­ła­pek.

Nie­któ­rzy wy­pra­co­wują so­bie te stra­te­gie na­tu­ral­nie. Weźmy na przy­kład zda­rze­nie z ży­cia Jenny, 32-let­niej ma­klerki z No­wego Jorku. W ciągu ostat­niego roku Jenny spo­ty­kała się z Se­anem, przy­stoj­nym bo­ta­ni­kiem, za­trud­nio­nym w sta­no­wej agen­cji ochrony śro­do­wi­ska. Jenny i Sean mają wielu wspól­nych przy­ja­ciół i chęt­nie go­tują dla nich sma­ko­wite ko­la­cje – zwy­kle w nie­wiel­kim miesz­kanku Se­ana, na obrze­żach mia­sta. Pew­nego piątku Sean za­pro­sił do sie­bie kilku zna­jo­mych i po­pro­sił Jenny, by wpa­dła parę go­dzin wcze­śniej i po­mo­gła mu w przy­go­to­wa­niach. Jenny chęt­nie się zgo­dziła, ale w piąt­kowe po­po­łu­dnie oka­zało się, że ma straszne za­le­gło­ści w wy­sta­wia­niu klien­tom roz­li­czeń, które na­le­żało wy­słać do 18:00. Około 15-tej za­dzwo­niła więc do Se­ana z in­for­ma­cją, że tro­chę się spóźni, a na­stęp­nie tak po­chło­nęła ją praca, że stra­ciła po­czu­cie czasu. Kiedy skoń­czyła, była 17:45 – za­le­d­wie pięt­na­ście mi­nut przed wy­zna­czoną go­dziną ko­la­cji, a od miesz­ka­nia Se­ana dzie­liło ją pół go­dziny drogi. Kiedy Jenny wpa­dła bez tchu do Se­ana o 18:17, od razu za­uwa­żyła, że od­nosi się do niej w spo­sób chłodny i nie­miły. Gdy go­ście wy­szli, wy­gar­nął jej wszystko i do­dał, że jest za­ab­sor­bo­wana wła­sną ka­rierą, sa­mo­lubna i nie­życz­liwa. Jenny wie­działa, że Sean bę­dzie na nią wście­kły za spóź­nie­nie, ale nie spo­dzie­wała się ta­kiego wy­bu­chu zło­ści. Po pół­go­dzin­nej awan­tu­rze wy­szła z jego miesz­ka­nia, trza­ska­jąc drzwiami.

Jenny prze­wra­cała się z boku na bok przez całą noc, roz­pa­mię­tu­jąc kłót­nię z Se­anem. Nie mo­gła uwie­rzyć, że po­wie­dział jej tyle pa­skud­nych rze­czy. Wra­cała do nich my­ślami, kreu­jąc zło­śliwe ri­po­sty na jego ar­gu­menty i przy­kłady sy­tu­acji, w któ­rych to Sean ją za­wiódł.

Kom­plet­nie prze­giął. Za­pa­trzona w sie­bie ka­rie­ro­wiczka! W ogóle nie je­stem sa­mo­lubna. On nie ma po­ję­cia, ile mam pracy, i w ogóle go to nie ob­cho­dzi. Sam jest sa­mo­lubny i za­pra­sza so­bie lu­dzi aku­rat wtedy, kiedy je­stem za­wa­lona ro­botą. Po­win­nam mu była po­wie­dzieć, że znowu hi­ste­ry­zuje. To by mu za­mknęło usta!

Jenny w końcu za­snęła, ale rano obu­dziła się z tymi sa­mymi my­ślami. Czu­jąc, jak jej ciało się spina, a my­śli sza­leń­czo wi­rują, po­wie­działa sama so­bie: „Znowu to ro­bię. To do­ni­kąd nie pro­wa­dzi. Mu­szę się opa­no­wać”. Po­szła po­bie­gać wzdłuż rzeki, by oczy­ścić umysł i po­pra­wić so­bie na­strój. Po po­wro­cie do domu po­now­nie wró­ciła my­ślami do roz­mowy z Se­anem. Mo­gła zro­zu­mieć, że w pew­nych aspek­tach miał ra­cję, ale do­strze­gała także, że w sy­tu­acji kon­flik­to­wej mocno prze­sa­dził. Zdała so­bie sprawę, że zwią­zek z Se­anem jest dla niej bar­dzo ważny i nie chciała, by znisz­czyła go kłót­nia lub jej re­ak­cja na jego za­rzuty. Przy­szło jej na myśl parę rze­czy, które chcia­łaby po­wie­dzieć part­ne­rowi – że go ko­cha, że jest jej przy­kro, że go zde­ner­wo­wała, i że jego oskar­że­nia wy­krzy­ki­wane pod jej ad­re­sem złosz­czą z ko­lei ją. Za­sta­no­wiła się, jak on mógłby za­re­ago­wać na każde z po­wyż­szych stwier­dzeń. Po pew­nym cza­sie zła­pała się na roz­trzą­sa­niu, jak wstrętny i nie­spra­wie­dliwy Sean po­trafi być w gnie­wie. Za­nie­po­ko­iła się, że jej my­śli i uczu­cia wkra­czają co­raz da­lej na ten nie­bez­pieczny grunt, po­sta­no­wiła więc za­jąć się przez ja­kiś czas czymś in­nym, żeby prze­stać roz­pa­mię­ty­wać tę sy­tu­ację, a do­piero po­tem za­sta­no­wić się jesz­cze raz, co chcia­łaby po­wie­dzieć Se­anowi. Za­dzwo­niła do przy­ja­ciółki po wspar­cie mo­ralne, po­now­nie prze­ana­li­zo­wała swoją li­stę ar­gu­men­tów i po­sta­no­wiła po­roz­ma­wiać z part­ne­rem. Miała do­bry na­strój i ja­sny umysł, była w sta­nie po­wie­dzieć Se­anowi to, co za­pla­no­wała – także to, że jej zda­niem za­re­ago­wał nie­współ­mier­nie – a także spo­koj­nie go wy­słu­chać. Po­go­dzili się przez te­le­fon i umó­wili na spo­tka­nie ko­lej­nego wie­czora.

Re­ak­cja Jenny na kłót­nię z Se­anem nie za­częła się do­brze – my­śli o tym, co on po­wie­dział, a co ona po­winna była na to od­po­wie­dzieć, tylko po­głę­biały jej gniew i zde­ner­wo­wa­nie. Gdyby nie za­wró­ciła z tej drogi, praw­do­po­dob­nie tylko na­pę­dza­łaby się da­lej w swo­jej zło­ści i po­wie­dzia­łaby uko­cha­nemu rze­czy, które przy­nio­słyby dłu­go­trwałe szkody dla ich związku.

Jenny jed­nak była w sta­nie po­ra­dzić so­bie z tym kon­flik­tem sku­tecz­nie, po­nie­waż użyła sze­regu róż­nych stra­te­gii, by wy­zwo­lić się z klesz­czy gniew­nych my­śli, zo­sta­wić je za sobą i opra­co­wać sku­teczny plan za­że­gna­nia kłótni z Se­anem, a także unik­nąć dal­szego roz­pa­mię­ty­wa­nia tej sy­tu­acji. Przede wszyst­kim wy­zwo­liła się z gniewu. Wy­ko­rzy­stała zdrowy i ak­tywny spo­sób na od­wró­ce­nie uwagi – bie­ga­nie – by wy­zbyć się ne­ga­tyw­nych my­śli. Zo­sta­wiła złość za sobą, igno­ru­jąc „co on po­wie­dział, a co ona po­wie­działa” i sku­pia­jąc się na głów­nym celu – ura­to­wa­niu związku z Se­anem, a także prze­ana­li­zo­wała sze­reg spo­so­bów, jak to osią­gnąć. Kiedy za­częła po­now­nie po­pa­dać w błędne koło gniewu, szybko zdała so­bie z tego sprawę i ak­tyw­nie po­sta­wiła temu kres, po­rzu­ca­jąc roz­my­śla­nia i po­dej­mu­jąc dzia­ła­nie.

Ba­da­nia, które pro­wa­dzi­łam przez dwa­dzie­ścia lat, wska­zują, że zdrowe ży­cie w ogrom­nym stop­niu za­leży od tego, by nie po­zwo­lić ne­ga­tyw­nym emo­cjom nami rzą­dzić i pod­wa­żać na­szych dzia­łań. Ne­ga­tywne uczu­cia mają ogromny wpływ na na­sze my­śli i za­cho­wa­nia. Kiedy je­steś smutna, twój mózg ma więk­szy do­stęp do smut­nych my­śli i wspo­mnień, i ro­śnie praw­do­po­do­bień­stwo, że ak­tu­alne oko­licz­no­ści także bę­dziesz in­ter­pre­to­wać z per­spek­tywy smutku. Dzia­łasz wol­niej i tra­cisz mo­ty­wa­cję. Trud­niej ci się skon­cen­tro­wać, po­dej­mo­wać de­cy­zje czy co­kol­wiek zre­ali­zo­wać. Krótko mó­wiąc, kiedy po­zwa­lasz smut­kowi ro­snąć w siłę, za­miast go opa­no­wać, to cią­gnie cię za sobą drogą ku bez­na­dziei, nie­chęci do sa­mej sie­bie i apa­tii.

Ana­lo­gicz­nie, kiedy się nie­po­ko­isz, wszę­dzie do­strze­gasz za­gro­że­nia – na­wet tam, gdzie ich wcale nie ma, na przy­kład moż­li­wość cho­roby no­wo­two­ro­wej czy obawy, że part­ner cię zdra­dza. Twoje my­śli bie­gają w tę i z po­wro­tem i bar­dzo trudno jest ci sku­pić je na tyle długo, by prze­ana­li­zo­wać, co po­win­naś zro­bić. Drżą ci ręce, boli cię brzuch, a serce wali jak osza­lałe. Mo­żesz wtedy po­dej­mo­wać dzia­ła­nia im­pul­syw­nie lub nie zro­bić nic, owład­nięta stra­chem. Kiedy po­zwo­lisz lę­kom ro­snąć w siłę, za­miast je opa­no­wać, może to skut­ko­wać chro­nicz­nym na­pię­ciem, który wy­czer­puje or­ga­nizm i spra­wia, że nie je­steś w sta­nie po­ra­dzić so­bie na­wet z nie­wiel­kimi trud­no­ściami.

Kiedy do­dat­kowo poza uczu­ciem smutku lub lęku nad­mier­nie wszystko roz­pa­mię­tu­jesz, zwra­casz uwagę na my­śli wy­wo­łane przez twój na­strój, ana­li­zu­jesz je, bie­rzesz je bar­dzo po­waż­nie i po­zwa­lasz, by wpły­wały na twoje de­cy­zje. Wy­ni­ka­jące z tego ne­ga­tywne prze­ko­na­nia i złe de­cy­zje mogą zruj­no­wać ci ży­cie, po­gor­szyć do­bro­stan, zdro­wie psy­chiczne i zdol­ność funk­cjo­no­wa­nia na co dzień.

Mam jed­nak do­brą wia­do­mość – można wy­do­być się z la­winy my­śli i od­zy­skać nad nimi kon­trolę. W dru­giej czę­ści książki opi­suję kon­kretne tech­niki, jak tego do­ko­nać. Po­dzie­li­łam je na grupy – wstępne stra­te­gie, które po­ma­gają ko­bie­tom okieł­znać my­śli; stra­te­gie, które po­zwa­lają zo­sta­wić je za sobą i my­śleć ja­śniej, a także do­ko­ny­wać lep­szych wy­bo­rów; i stra­te­gie, które po­zwa­lają unik­nąć wpad­nię­cia w pu­łapkę nad­mier­nego my­śle­nia w przy­szło­ści.

Ko­biety dzielą włos na czworo w naj­róż­niej­szych sy­tu­acjach, na przy­kład w związku z po­czu­ciem utraty lub traumą, kon­ku­ren­cją i suk­ce­sami w pracy, kon­flik­tami z in­nymi, a także sa­tys­fak­cją w ży­ciu sek­su­al­nym i uczu­cio­wym. W każ­dej z tych sy­tu­acji na­sze my­śli po­tra­fią być bar­dzo prze­ko­nu­jące, po­nie­waż do­ty­czą pro­ble­ma­tycz­nych kwe­stii, które leżą w sa­mym cen­trum tego, jak po­strze­gamy same sie­bie i istotne re­la­cje w na­szym ży­ciu. Cza­sem może być trudno zro­zu­mieć, jak i dla­czego po­win­ny­śmy ta­kich my­śli uni­kać. W każ­dej z tych sy­tu­acji jed­nak roz­pa­mię­ty­wa­nie może in­ge­ro­wać w na­szą zdol­ność ra­dze­nia so­bie z pro­ble­mami, ob­ni­żać na­szą sa­mo­ocenę i przy­czy­niać się do złych de­cy­zji. W trze­ciej czę­ści książki kon­cen­truję się na tych i in­nych czę­sto spo­ty­ka­nych sy­tu­acjach lub te­ma­tach, które sprzy­jają roz­pa­mię­ty­wa­niu, a także przed­sta­wiam stra­te­gie, jak prze­ła­my­wać błędne koło i sku­tecz­niej ra­dzić so­bie ze zmar­twie­niami.

Czym do­kład­nie jest roz­pa­mię­ty­wa­nie?

Kiedy coś roz­pa­mię­tu­jesz, bez końca prze­twa­rzasz ne­ga­tywne my­śli i uczu­cia, ana­li­zu­jesz je, kwe­stio­nu­jesz, ugnia­tasz je jak cia­sto. Mo­żesz na przy­kład za­cząć od wspo­mnie­nia o nie­daw­nej sprzeczce z ko­le­żanką. My­ślisz so­bie: „Jak mo­gła mi coś ta­kiego po­wie­dzieć?”, „Co na­prawdę miała na my­śli?”, „Jak po­win­nam za­re­ago­wać?”. Cza­sem da się szybko od­po­wie­dzieć na ta­kie py­ta­nia – była w fa­tal­nym na­stroju, za­cho­wuje się tak wo­bec wszyst­kich, zi­gno­ruję jej słowa albo po­wiem jej, jak bar­dzo zła na nią je­stem – i przejść nad tym do po­rządku dzien­nego.

Kiedy jed­nak dasz się zła­pać w pu­łapkę roz­pa­mię­ty­wa­nia, to te py­ta­nia pro­wa­dzą tylko do ko­lej­nych – na­zy­wam to efek­tem droż­dży. „Czy to w po­rządku, że je­stem na nią zła?” „A co, je­śli nie dam rady się z nią skon­fron­to­wać?” „Co ona so­bie o mnie po­my­śli”? Po­dob­nie jak cia­sto droż­dżowe, które po­dwaja swoją ob­ję­tość po wy­ro­bie­niu, tak i twoje ne­ga­tywne my­śli puchną, roz­ra­stają się i za­czy­nają szczel­nie wy­peł­niać twój umysł. Na po­czątku mogą do­ty­czyć kon­kret­nego zda­rze­nia, ale szybko roz­prze­strze­niają się na inne sy­tu­acje z two­jego ży­cia i za­czy­nają do­ty­kać istot­nych py­tań, które do­ty­czą waż­nych dla cie­bie spraw. Do­dat­kowo z cza­sem stają się co­raz bar­dziej ne­ga­tywne:

Skoro nie ra­dzę so­bie z ta­kimi kon­flik­tami jak ten, to skąd po­mysł, że po­ra­dzi­ła­bym so­bie jako me­ne­dżer w mo­jej fir­mie? Za­wsze po­zwa­lam, żeby inni wcho­dzili mi na głowę. Mam tego dość, ale je­stem zbyt słaba, by co­kol­wiek na to po­ra­dzić. Wtedy w pracy, kiedy stra­ci­łam pa­no­wa­nie nad sobą, po pro­stu zro­bi­łam z sie­bie idiotkę. Ro­dzice ni­gdy nie na­uczyli mnie, jak so­bie ra­dzić z ner­wami. Sami też tego nie po­tra­fili.

Franny, atrak­cyjna 55-let­nia roz­wódka, córka wło­skich imi­gran­tów, czę­sto pod­daje się efek­towi droż­dży. Roz­pa­mię­ty­wa­nie naj­czę­ściej za­czyna od swo­jej pracy jako ar­chi­tekta kra­jo­brazu. Ma wielu za­moż­nych i wy­ma­ga­ją­cych klien­tów i bar­dzo się mar­twi, że nie spodo­bają się im jej pro­jekty. Do szcze­gól­nie in­ten­syw­nego roz­pa­mię­ty­wa­nia skło­niła ją ana­liza nie­daw­nej in­te­rak­cji z kon­kret­nym klien­tem:

Nie by­łam wy­star­cza­jąco prze­ko­nu­jąca w sprze­da­wa­niu mo­ich po­my­słów. Po­win­nam była go bar­dziej przy­ci­snąć. Jego obiek­cje nie miały pod­staw. Ustą­pi­łam. Po­wie­dział, że „może da się z nich coś wy­cią­gnąć”. Co chciał przez to po­wie­dzieć? Dla­czego nie za­py­ta­łam, co ma na my­śli? Je­stem ta­kim mię­cza­kiem!

Na­stęp­nie Franny płyn­nie prze­szła do wspo­mnień o daw­nych klien­tach, któ­rzy od­rzu­cili jej plany:

To zu­peł­nie tak jak tam­ten fa­cet, który po­wie­dział, że moje pro­jekty są „nudne”. A co on tam wie? Jak mo­głam mu na to po­zwo­lić? W końcu je za­ak­cep­to­wał. Po pro­stu mu­siał oka­zać swoją wyż­szość.

Więk­szość klien­tów Franny jest za­do­wo­lona z pro­jek­tów, ale jej umysł za­wsze wraca do złych wspo­mnień, a nie do do­brych. Je­żeli nic jej nie prze­szko­dzi w tym psy­chicz­nym sa­mo­bi­czo­wa­niu, to my­śli Franny nie­uchron­nie zmie­rzają w kie­runku jej związku z An­drew, przy­stoj­nym imi­gran­tem z Ar­me­nii. An­drew od­nosi ogromne suk­cesy jako wła­ści­ciel sieci ele­ganc­kich re­stau­ra­cji we­ge­ta­riań­skich. Sy­pie żar­tami i in­te­li­gent­nymi uwa­gami, by za­ba­wić swo­ich klien­tów; Franny jest ab­so­lut­nie za­uro­czona An­drew, ale cały czas się za­sta­na­wia, co on na­prawdę o niej my­śli:

Mógłby mieć każdą ko­bietę – sa­motną czy mę­żatkę – bo jest przy­stojny, bo­gaty i atrak­cyjny. Nie mogę uwie­rzyć, że tak się przed nim wy­głu­pi­łam w ostatni week­end. Mie­li­śmy spę­dzić cu­downy dzień na jach­cie, a ja się upi­łam i spa­li­łam na słońcu. Mu­sia­łam wy­glą­dać jak kre­tynka, za­ta­cza­jąc się i beł­ko­cząc. Skom­pro­mi­to­wa­łam nas w oczach jego zna­jo­mych.

Od my­śli o An­drew Franny prze­cho­dzi do roz­my­ślań o swo­jej atrak­cyj­no­ści sek­su­al­nej, zdro­wiu i dwu­dzie­sto­let­nim synu. W tych ob­sza­rach jej ży­cia dzieją się po­zy­tywne rze­czy – ode­brała ostat­nio do­sko­nałe wy­niki ba­dań okre­so­wych, a w po­przed­nim ty­go­dniu spo­tkała się z sy­nem na pysz­nej ko­la­cji. Więk­szość my­śli Franny kon­cen­truje się jed­nak na ne­ga­ty­wach – jej matka ma bia­łaczkę, ona sama nie miała or­ga­zmu pod­czas seksu z An­drew parę dni wcze­śniej, a do­dat­kowo mar­twi się, że jej syn pije za dużo al­ko­holu. Franny prze­cho­dzi od jed­nej my­śli do dru­giej – wszyst­kie wy­dają się ja­koś po­łą­czone – i nie do­cho­dzi do żad­nych wnio­sków w od­nie­sie­niu do któ­rej­kol­wiek kwe­stii. Roz­pa­mię­ty­wa­nie jak na droż­dżach spra­wia jej ból i pa­ra­li­żuje ży­cie. Je­żeli bę­dzie tak da­lej, to Franny ry­zy­kuje znisz­cze­niem związku z An­drew, pro­ble­mami za­wo­do­wymi i zdro­wot­nymi. Mo­głaby jed­nak za­cząć wy­grze­by­wać się z tego ba­gna i po­pra­wić ja­kość ży­cia, wy­ko­rzy­stu­jąc te same pod­sta­wowe stra­te­gie, co Jenny.

Ro­dzaje roz­pa­mię­ty­wa­nia

Roz­pa­mię­ty­wa­nie wy­stę­puje w trzech pod­sta­wo­wych ro­dza­jach. Nie­któ­rzy spe­cja­li­zują się w kon­kret­nym ty­pie, ale bywa, że więk­szość z nas upra­wia wszyst­kie trzy:

1. Ci­ska­nie gro­mów to naj­pow­szech­niej­szy ro­dzaj za­drę­cza­nia się. Zwy­kle kon­cen­truje się na ja­kiejś krzyw­dzie, którą na­szym zda­niem ktoś nam kie­dyś wy­rzą­dził. W cza­sie gniew­nego roz­pa­mię­ty­wa­nia przy­bie­ramy pozy zra­nio­nej nie­win­no­ści i kon­cen­tru­jemy się na za­pla­no­wa­niu ze­msty, która da po­pa­lić na­szym prze­śla­dow­com:

Od­rzu­cili moje po­da­nie na stu­dia po­dy­plo­mowe. Nie mogę w to uwie­rzyć. Mam lep­sze kwa­li­fi­ka­cje niż masa lu­dzi. Za­łożę się, że przyj­mują dzieci swo­ich ab­sol­wen­tów, na­wet je­żeli nie mają tak do­brych kwa­li­fi­ka­cji, jak ja! Pra­co­wa­łam na to tak długo i tak ciężko, to mi się po pro­stu na­leży. Nie mają po­ję­cia, co ro­bią. Albo są uprze­dzeni. Po­zwę tych drani!

Być może to my mamy ra­cję, a osoby, które nas skrzyw­dziły, się mylą. Wsku­tek gniew­nego roz­pa­mię­ty­wa­nia od­ma­lo­wu­jemy jed­nak prze­ciw­ni­ków jako czarne cha­rak­tery i nie bie­rzemy pod uwagę „dru­giej strony me­dalu”. Może to też pro­wa­dzić do im­pul­syw­nych dzia­łań od­we­to­wych, które po­tra­fią się ze­mścić na nas sa­mych – na przy­kład skła­da­nie kosz­tow­nych i bez­na­dziej­nych po­zwów czy ucie­ka­nie się do agre­sji fi­zycz­nej.

2. Two­rze­nie po­twora za­czyna się cał­kiem nie­win­nie, kiedy za­uwa­żamy, że je­ste­śmy nie­szczę­śliwe albo roz­pa­mię­tu­jemy nie­dawne zda­rze­nie. Wtedy za­czy­namy roz­wa­żać moż­liwe przy­czyny na­szych uczuć:

Może jest mi smutno, bo nie mam przy­ja­ciół. A może dla­tego że w ogóle w tym mie­siącu nie schu­dłam. Albo może z po­wodu tego wszyst­kiego, co mi się przy­da­rzyło w prze­szło­ści. Może je­stem zła, bo cią­gle mną po­mia­tają w pracy. A może dla­tego że mama cią­gle mi do­cina. Albo dla­tego że ży­cie zu­peł­nie nie układa mi się tak, jak bym chciała.

Kiedy my­ślimy za dużo, wszyst­kie te moż­li­wo­ści wy­dają się bar­dzo praw­do­po­dobne. Przyj­mu­jemy wszyst­kie wy­my­ślone wy­ja­śnie­nia, szcze­gól­nie te dra­ma­tyczne, jako rów­nie wia­ry­godne.

Nie­stety, roz­pa­mię­ty­wa­nie spra­wia, że do­strze­gamy pro­blemy, które tak na­prawdę nie ist­nieją albo przy­naj­mniej są mniej­sze, niż nam się wy­daje – za­czy­nają one żyć wła­snym ży­ciem. Może też do­pro­wa­dzić do sy­tu­acji, w któ­rej po­dej­miemy błędne de­cy­zje na pod­sta­wie wy­du­ma­nych pro­ble­mów – pój­dziemy na kon­fron­ta­cję z in­nymi, po­sta­no­wimy rzu­cić pracę czy szkołę, od­wo­łamy spo­tka­nie ze zna­jo­mymi, od­re­agu­jemy zły na­strój i wy­ol­brzy­mione zmar­twie­nia.

3. Do roz­pa­mię­ty­wa­nia cha­otycz­nego do­cho­dzi, kiedy nie prze­cho­dzimy w pro­stej li­nii od jed­nego pro­blemu do dru­giego, ale kiedy wszyst­kie ro­dzaje pro­ble­mów – wiele z nich zu­peł­nie nie­po­wią­za­nych – za­le­wają nam umysł jed­no­cze­śnie:

Nie ra­dzę so­bie z pre­sją w pracy. Kom­plet­nie mnie to przy­tła­cza. To­tal­nie so­bie nie ra­dzę i po­winni mnie wy­wa­lić. Joe je­dzie w ko­lejną de­le­ga­cję w przy­szłym ty­go­dniu. Za dużo wy­jeż­dża i zo­sta­wia mnie samą z dziećmi. Bar­dziej się zaj­muje pracą, niż wła­sną ro­dziną. Ale mu tego nie po­wiem. Pew­nie już mnie nie ko­cha. Je­stem do ni­czego i nie mam po­ję­cia, co mam zro­bić.

Roz­pa­mię­ty­wa­nie cha­otyczne jest szcze­gól­nie pa­ra­li­żu­jące, bo nie je­ste­śmy w sta­nie zi­den­ty­fi­ko­wać, co czu­jemy, ani ja­sno my­śleć. Uczu­cia i my­śli po pro­stu nas przy­tła­czają, dez­orien­tują i czę­sto spra­wiają, że się wy­co­fu­jemy albo ucie­kamy. Lu­dzie, któ­rzy w od­ru­chu sa­mo­obrony przed za­drę­cza­niem się piją albo biorą nar­ko­tyki, mogą pró­bo­wać za­głu­szyć chaos my­śli, po­nie­waż w tym na­tłoku nie są w sta­nie sku­pić się na kon­kret­nym po­wo­dzie do zmar­twie­nia czy rze­czy do zro­bie­nia.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

Przy­pisy

1. Czemu roz­pa­mię­ty­wa­nie jest złe?
[1] S. No­len-Ho­ek­sema, „Gen­der Dif­fe­ren­ces in De­pres­sion”, w: Hand­book of De­pres­sion, wyd. I. Go­tlib i C. Ham­men (Nowy Jork: Gu­il­ford, 2002).